Teoria poznania - skrypt, Skrypty z wykładów Filozofia KUL, Teoria Poznania - Judycki


TEORIA POZNANIA

WSTĘP TECHNICZNY:

Istnieją dwa terminy na określenie teorii poznania: teoria poznania i epistemologia. Dawniej istniały inne terminy na określenie tej dyscypliny:

Inne określenia to:

Dziś na określenie naszej dyscypliny używa się zamiennie terminów: teoria poznania lub epistemiologia.

HISTORIA:

Epistemologia jest młodą dyscypliną filozoficzną, bo jako osobna gałąź filozofii powstała dopiero w drugiej poł. XIX wieku. Wówczas zaczęto używać tej nazwy teoria poznania / epistemologia. Nazwa powstała w kręgu filozofów niemieckojęzycznych. Termin erkentnis oznaczał - teoria poznania. Zaczęły powstawać katedry filozoficzne o tej nazwie, a wraz z nimi nurt filozofii po-Kantowskiej (inaczej neo-Kantowskiej). W latach 60tych XX wieku termin niemiecki teoria poznania uzyskał godność akademicką za sprawą historyka filozofii (starożytnej) E. Zeller'a (Celera) i jego książki wydanej w 1862 roku pt.: Znaczenie i cel (zadania) teorii poznania.

Namysł nad poznaniem, naturą rozumową człowieka jest tak stary jak stara jest filozofia, ale dotychczas nie było terminu, aby to nazwać. Więc teoria poznania jest młoda ale i stara zarazem. Istniał kiedyś taki podział dyscyplin: metodologia, logika, etyka, dziś poniekąd to zostało. Logika była rozumiana szeroko, a epistemologia jako termin tu właśnie się pojawił i nawiązuje do tradycji.

ETAPY ROZWOJU POZNANIA

Zacząć trzeba od uwagi historycznej: R. Descartes (czyt. De Kart) jest przełomową postacią filozoficzną w dziejach refleksji nad poznaniem. Dlaczego? Bo w stosunku do tego co było w filozofii przed nim on sformułował nowy sposób filozofowania (dał nowy paradygmat filozofii). Jaki to paradygmat? Otóż mówił, że: zanim zaczniemy poznawać świat, w filozofii i naukach należy dokonać radykalnego namysły nad wartością wiedzy. W tym zdaniu nowością jest to, że dotychczas nikt tak nie ustawiał struktury myślenia, jak? Że: przed filozofowaniem należy zastanowić się, czy w ogóle coś wiemy o świecie. Nikt dotąd tak nie stawiał problemu. Dotąd filozofowie strukturę myślenia ustawiali wprost (przedmiotowo), a nie podmiotowo.

Inną ważną postacią dla epistemologii jest J. Locke. Jego traktat wydany w 1690 roku pt.: Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, uważano za pierwszą książkę filozoficzną z punktu widzenia umysłu, czyli problemu podmiotowego (idee, wrażenia, itd.).

Trzecia ważna postać to niemiecki filozof E. Kant. Jest to oświeceniowy filozof, który w 1781 roku opublikował główne dzieło filozoficzne: Krytyka czystego rozumu. Patrząc z punktu widzenia epistemologii, to nie chodzi nam o stanowisko Kanta, co on głosił, ale zwracamy uwagę na to, że:

Co charakteryzowało wiek XIX no i trochę XX? Od drugiej poł. XIX wieku teoria poznania dzięki rozwojowi nauk przyrodniczych mogła skorzystać z ogromnego bogactwa wiedzy przyrodniczej. Co więcej zaczęły powstawać nauki humanistyczne i formalne. Do tych drugich należą szczególnie logika i matematyka - rozwinął się namysł nad tym, czym są nauki dedukcyjne. W wyniku tego filozofia, a szczególnie epistemologia musiała na nowo się określić.

W drugiej poł. XX wieku, tuż po II Wojnie Światowej (lata 50, 60, początek 70ych) zaczęto mówić w filozofii anglojęzycznej o tzw. zwrocie lingwistycznym filozofii. W epistemologii pojawiło się więc żywe zainteresowanie rola języka w poznaniu.

Współczesność teorii poznania ukazuje wielość stanowisk we wszystkim, szczególnie jeśli patrzymy od strony naturalistycznej i materialistycznej. Widać więc naturalizacje teorii poznania propagowana w wydaniu:

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
ZNACZENIE SŁÓW

0x08 graphic
0x08 graphic

Współcześnie epistemologia jest rozumiana jako dyscyplina naukowa obejmująca zbiór zagadnień podstawowych (wiedzy). Nie obejmuje więc filozofii poszczególnych nauk (filozofii nauki), nie obejmuje też logiki, ani metodologii nauk.

Rozważanie terminu wiedza należy do dziedziny epistemologii. Ale nie było tak zawsze. To coś nowego. Całe dzieje filozofii nawet do drugiej poł. XIX wieku gdy powstała teoria poznania, nie było takiego tematu o wiedzy. Przekonania takie były w ukryciu ale nie bezpośrednio.

na pojęcie W I E D Z Y (poznania)

składa się:

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

między tymi rodzajami wiedzy zachodzą różne relacje (to nie tak, że każda sobie)

ZAJMIEMY SIĘ TERAZ WIEDZĄ JAKO ZDOLNOŚCIĄ DO ODRÓŻNIANIA ZA POMOCĄ RÓŻNEGO RODZAJU INFORMACJI

Mówi się, że filozofia epistemologiczna zajmuje się wiedzą propozycjonalną, która przeciwstawia się wiedzy habitualnej. A więc mamy dwa rodzaje wiedzy w epistemologii:

Między tymi rodzajami wiedzy zachodzą pewne relacje, jakie?

Otóż, bardzo wiele wiedzy habitualnej można wyrazić zdaniowo. Jednak zwolennicy dystynkcji mówią, że owszem, może i wiedzę habitualną da się wyrazić zdaniowo, ale jest pewien rdzeń umiejętności czystej, który jest niewyrażalny w zdaniach (tzn. tak naprawdę trzeba pływać, by wiedzieć jak się pływa; coś czego nie da się wyrazić, ale trzeba tego doświadczyć samemu). Przeciwnicy dystynkcji odpowiadają, że wiedza propozycjonalna może mieć charakter shabitalizowany (np. wiem jak dodawać, autentyzm, zręczność).

Przedmiotem epistemologii jest właśnie wiedza propozycjonalna.

Epistemologia zna też inne rodzaje wiedzy, a mianowicie:

Jaka jest idea powyższego rozróżnienia wiedzy w epistemologii? Otóż wiedza przez znajomość jest podstawą dla wiedzy przez deskrypcję, gdyż najpierw odróżniamy, a później tworzymy pojęcia (za pomocą analizy, syntezy, itp.). Zanim ją ??? to tu już jest pewna deskrypcja, może ukryta, nie bardzo określona, ale jest.

Epistemologia zajmuje się więc i wiedzą przez deskrypcję i wiedza przez znajomość, tylko w różnym natężeniu.

Otóż istnieje pewna kołowatość, którą nie należy się zbytnio przejmować. Na czym owa kołowatość polega? Jeśli wiedza to zdobycie informacji, a mieć informacje to znaczy wiedzieć coś, no to sami widzimy że (terminologicznie) krążymy w tym samym miejscu. Ta sprawa kołowatości dotyczy wszystkich pojęć. Przy próbach definiowania zawsze jest pewna kołowatość. Zawsze gdy definiujemy coś, to czynimy to za pomocą innych pojęć. ALE UWAGA !!! Mimo tej kołowatości, my mimo wszystko czegoś nowego się dowiadujemy. Co więcej, zadanie określenia jakiegoś pojęcia to nie tylko zadanie dla epistemologii ale też dla innych dziedzin nauki np. etyki, estetyki, itp. próba odpowiedzi na pytanie esencjalne: czym jest istota? Próba poznania istoty, to próba sformułowania warunków koniecznych i wystarczających dla przypisania komuś wiedzy.

Jeśli chodzi o zdolność do odróżniania, to trzeba powiedzieć, że: wiem coś, jeśli potrafię to coś odróżnić od czegoś innego. Jest to pewna zdolność, która nie wszystkie istoty posiadają.

Epistemologia mówi nie tylko o odróżnianiu, ale także o pewnych rodzajach informacji.

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
RODZAJE INFORMACJI

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
JAK ODRÓŻNIAJĄ LUDZIE

0x08 graphic
0x08 graphic

JAK ODRÓZNIAJĄ ZWIERZĘTA:

Zwierzęta odróżniają tylko pryncypialnie. Nie dysponują informacją semantyczną (pojęciami). Ale wyższe zwierzęta dysponują czymś analogicznym do pojęć, lecz to nie jest pojęciem we właściwym tego słowa znaczeniu (np. pies odróżnia listonosza od innych przechodniów. On nie ma pojęcia listonosza, a jednak odróżnia bezbłędnie. To coś, za pomocą czego odróżnia to musi być jakiś schemat, szablon).

Czy roboty wiedzą? Czy rakiety wiedzą? Czy psy wiedzą? NIE! Żeby wiedzieć, trzeba mieć pojęcie. Jeśli wiedza wymaga informacji semantycznej, to rakieta, robot i zwierzęta jej nie posiadają - więc nie wiedzą. Ta sytuacja posiadania wiedzy nie dotyczy tylko nas ludzi, ale wszystkich skończonych istot (tzn. obejmuje także te przypadki, których nie znamy, że mogą mieć taką informacje jak my lub wyższą. Czy takie przypadki są? Niestety nie możemy pomyśleć inaczej).

WIEDZA JAKO ZDOLNOŚĆ DO PRZYPORZĄDKOWYWANIA

(in. subsumbcji, lub przyporządkowania)

Wiem wtedy gdy:

To wszystko co powiedzieliśmy wyżej eliminuje zwierzaki i systemy korzystające z zaprogramowanej informacji. Widzimy więc, że nie można odwołać się do pojęcia WIEDZA, nie odwołując się do pojęcia INFORMACJA. Gdy jednak rozdzielimy, rozdrobnimy analitycznie pojęcie informacji, to mimo kołowacizny jednak czegoś nowego się dowiemy.

WIEDZA JAKO PRAWDZIWE I ODPOWIEDNIO UZASADNIONE PRZEKONANIE

Ujęte w temacie pojęcie wiedzy jest pojęciem dominującym w świecie. Nazywa się je najczęściej trój-składową, lub standardową definicją (analizą) wiedzy. To że ta definicja jest trój-składowa, obrazuje pewien przykład:

Zakładamy że:

S wie, że p

gdzie: S - to dowolny podmiot (np. człowiek); p - to dowolne zdanie

Do tego, aby został spełniony schemat: S wie, że p, istnieją trzy warunki, które są:

Te warunki to:

    1. S jest przekonany, że p (tzw. warunek przekonania),

    2. p musi być prawdą (tzw. warunek prawdziwości),

    3. S musi być w stanie podać odpowiednie uzasadnienie dla p (tzw. warunek uzasadnienia),

Z historycznego punktu widzenia, mówi się, że Platon w swoich dwóch dialogach brał pod uwagę takie pojęcie wiedzy. Wielu autorów twierdzi, że tak rozumiał wiedzę. Niekiedy autorzy współcześni mówią, że platon tylko brał pod uwagę takie rozumienie, ale się z nim nie utożsamiał i nie reprezentował jako oficjalnego.

W 1963 roku amerykański filozof Edmund GETTIER napisał artykuł pt.: Czy odpowiednio uzasadnione i prawdziwe przekonanie jest wiedzą? Od tego artykułu w latach 70- tych i częściowo 80-tych rozpoczęła się dyskusja na temat pojęcia wiedzy. Nie jest prawdą, że Gettier sam wymyślił tę formułę (problem), o którym będzie mowa niżej. Przed nim, pojęcie wiedzy w swoich pismach rozważał Bertrand Russell, ale nie wyeksplikował tak problemu pojęcia wiedzy jak Gettier. Można powiedzieć więcej: u każdego z filozofów można rekonstruować pojęcie wiedzy na podstawie jego pism, publikacji. Wydaje się, że Gettier tak właśnie uczynił na podstawie pism Russell'a. Trzeba jednak przyznać pewną zasługę Gettierowi, a mianowicie: dotąd w żadnej filozofii od Platona aż do Gettier'a nikt tak nie postawił problemu pojęcia wiedzy jak Gettier. Na czym polega tzw. Getierologia?

Otóż Gettier sproblematyzował pojęcie wiedzy. Twierdził, że: może być tak, że pewne przekonanie jest prawdziwe, odpowiednio uzasadnione, ale mimo spełnienia tych warunków nie można powiedzieć, że S ma wiedzę.

Cała wywołana przez Gettiera dyskusja dotyczyła więc prób zdefiniowania wiedzy tak, by pozbyć się paradoksu Gettiera.

Trzy warunki, które zostały wyżej podane wymagają pewnego wyjaśnienia:

Wyjaśniamy warunek nr 1: S jest przekonany, że p (tzw. warunek przekonania).

Otóż warunek ten mówi o tym, że ktoś musi uznawać pewną treść, stwierdzić, aby można mu było przypisać pewną wiedzę. Jeśli ktoś tylko zapytuje (czy p), lub życzy sobie (żeby p), to warunek nie jest spełniony, jest pozbawiony sensu i nie można temu komuś przypisać wiedzy. Widzimy więc, że w warunku tym chodzi o istotę świadomą i samoświadomą. Sam warunek przekonania na to wskazuje. Bo tylko istota samoświadoma potrafi cos stwierdzić, upewnić się, co do pewnych treści. Widać więc, że rozważamy tu wiedzę w wąskim rozumieniu.

Jak rozumieć przekonanie? Mam przekonanie, gdy uznaję pewną treść (nie dotyczy to tylko przedmiotów realnie istniejących, czasowo przestrzennych, ale też matematycznych, przedmiotów z wyobraźni). Najlepiej oddaje to słowo SĄD.

SĄD

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

Pojęcie przekonanie bliższe jest sądowi w sensie psychologicznym. Jeśli weźmiemy w sensie logicznym, to można tak ustawić pojęcia, że będziemy mieli o sądach w sensie logicznym różne przekonania. Sądy logiczne są czymś idealnym (idealną treścią), tworem , do którego zmierzają przekonania, sądy w sensie psychologicznym. Natomiast sądy psychologiczne są w naszych głowach indywidualnymi treściami.

Wyjaśniamy warunek nr 2: p musi być prawdą (tzw. warunek prawdziwości).

Warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym do przypisania S wiedzy jest to, że treść którą on uznaje jest prawdą. Ta definicja ma intuicyjne rozumienie prawdy, gdyż nie ma wiedzy nieprawdziwej, ale prawda jest niewystarczającym warunkiem wiedzy. Można być przekonanym o czymś, ale z definicji wynika, że i tak się nie wie o czymś.

Wyjaśniamy warunek nr 3: S musi być w stanie podać odpowiednie uzasadnienie dla p.

Ten warunek jest potrzebny, aby uniknąć zgadnięcia. Musimy uniknąć takiej sytuacji, że podmiot S nie miał przekonania, ale zgadł, że tak jest. To jest ważne. Zwróćmy uwagę, na uzasadnienie może być nieodpowiednie, gdy brak powiązania miedzy tym co ktoś mówił (np. wróżka), lub moim snem a strukturą fizyczna maszyny, przyczynowym skutkiem. Bardzo trudno jest wyegzekwować, kiedy uzasadnienie jest odpowiednie a kiedy jest egzotyczne. To uzasadnienie jest odpowiednie wówczas, gdy: jest powiązane z rzeczą, są podane racje empiryczne, wewnętrzne, lub gdy mam doświadczenie zmysłowe.

Wracając do problemu Gettiera, twierdził on, że są możliwe takie sytuacje, gdzie zachodzą wszystkie trzy warunki, a mimo to nie chcielibyśmy podmiotowi przypisać wiedzy. Dowodzi temu następujący przykład:

Jeżeli patrzę na zegarek i widzę na nim że jest godzina 11.00 (to nabieram przekonania, że faktycznie jest 11.00).

Przyjmijmy, że zegarek wczoraj się zepsuł, ale gdy spoglądam na zegarek, rzeczywiście wskazuje, że jest godzina 11.00,

to:

ja mam przekonanie - że jest 11.00,

zdanie jest prawdziwe, bo jest 11.00,

uzasadnienie jest odpowiednie bo zegarek wskazuje 11.00,

ALE : czy ja wiem, że jest 11.00?

Należy tu widzieć pewne zabiegi myślowe:

Jak więc powinna wyglądać nasza definicja? Trzeba w niej skonstruować takie warunki dodatkowe, które wykluczą wszystkie możliwe falsyfikatory dla naszego roszczenia do wiedzy. A to jest bardzo trudne, bo definicja ta jest uniwersalna.

Komentarz dodatkowy do tej definicji wiedzy:

Idea: definiujemy pojęcie wiedzy, za pomocą pojęcia przekonania. Problem jest taki: a czy można definiować odwrotnie, tzn. pojęcie przekonania za pomocą pojęcia wiedzy? Jeśli ja coś wiem (tzn. podaje racje np. na rzecz istnienia elektronów, a racje to są pewne przekonania.), ale ja musze te racje wiedzieć, znać, przynajmniej wewnętrznie muszę je sobie uświadamiać. Czyli musze je wiedzieć, bo nie mogę być przekonany tylko o tych racjach. Jeśli ja mówię o pojęciu wiedzy i próbuję je wyjaśnić za pomocą pojęcia przekonania, to ja musze wiedzieć racje. Wniosek: pojęcie przekonania zakłada pojęcie wiedzy. Nie jest tak, że: pojęcie wiedzy zakłada przekonanie. To wydaje się być apoletyczne: apolia, to taka sytuacja w której widzimy, że brak nam racji zarówno pojęciowych (argumentów pojęciowych) jak i empirycznych, aby rozstrzygnąć pewną sytuacje. Żadna analiza doświadczeniowa, ani żadne racje empiryczne nie są w stanie rozstrzygnąć danego problemu. Wówczas jest to problem apoletyczny.

WIEDZA W SENSIE WIEDZY DEMONSTRATYWNEJ

Kiedy S wie coś w sensie demonstratywnym?

Wtedy, gdy S nie może pomyśleć, że jest inaczej niż ten sąd p stwierdza.

Co wiem w sensie demonstratywnym obrazuje przykład: jeżeli A = B i B = C to A = C (prawo przewodności dla równości, równoważności). To właśnie wiem w sensie demonstratywnym, tzn. nie mogę pomyśleć, że jest inaczej niż to prawo stwierdza. W sposób dystrybutywny wiemy / znamy np. podstawowe zasady logiczne, matematyczne.

RELACJE MIĘDZY POJECIAMI WIEDZY

wiedza jako zdolność do odróżniania za pomocą różnego rodzaju informacji

definicja wiedzy JTB

    • pozwala na szerokie rozumienie wiedzy

    • kto wie?: rakiety, roboty, zwierzęta, rośliny, ludzie itp.

    • ma charakter opisowy, tzn. automatyczna zdolność do odróżniania ale bez świadomości, raczej według pewnych schematów, szablonów a nawet pojęć (brak obligacji moralnych do szukania uzasadnienia dla przekonań),

    • daje wąskie rozumienie wiedzy

    • kto wie?: tylko istota świadoma i samoświadoma, która uzasadnia nasze różne uzasadnienia. Jest to istota racjonalna (ma władzę rozumu), a składnikiem racjonalności jest właśnie uzasadnienie,

    • ma charakter normatywny, tzn. można S przypisać wiedzę, gdy S szuka najlepszego uzasadnienia dla swoich przekonań (to moralna obligacja). Wiesz, wtedy, kiedy możesz podać najlepsze uzasadnienie dla przekonań,

wiedza w sensie dystrybutywnym

definicja wiedzy JTB

    • nie potrzebuje uzasadnienia by mieć wgląd w prawdę lub fałsz,

    • wiedza wymaga bycia przekonanym (podobieństwo)

    • potrzebuje odpowiedniego uzasadnienia,

    • wiedza wymaga bycia przekonanym (podobieństwo),

0x08 graphic
0x08 graphic
STRUKTURA WIEDZY

współcześnie dominuje taki podział:

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic

UWAGI historyczne: Terminologia prezentowana tutaj, jest nową terminologią. Lansowana na początku lat 70 tych i 80 tych. Wzorcowym internalistą i fundacjonalistą był Kartezjusz. Cała epistemologia od czasów Platona aż do Kanta jest internalistyczna.

EKSTERNALISTYCZNA TEORIA WIEDZY

Ta teoria mówi, że: aby przypisać podmiotowi wiedzę, nie jest potrzebne, aby podmiot uświadamiał sobie rację. Współczesny eksternalizm to ogólna, ramowa nazwa, określająca stanowiska, które wykluczają ten warunek świadomości podawania racji. To stanowiska dotyczące wiedzy w odniesieniu do percepcji zmysłowej. Mówi się, że są różne formy eksternalizmu. Główny pogląd reprezentujący ten nurt to reliatywizm.

RELIATYWIŚCI / EKSTERNALIŚCI wysuwają trzy postulaty, które maja wspierać tę koncepcje ujęcia wiedzy:

Jak działa ta idea, w której wymieniamy percepcję zmysłową, obszar, regularność, rzetelności, i przyczynowość fizyczną? Przykład: zawsze gdy widzę czerwoną różę, nabieram przekonania, że przede mną jest czerwona róża. Zawsze tak jest. Dlaczego? Bodźce zmysłowe oddziałują na mój aparat wzrokowy, dalej jakiś proces fizjologiczny się odbywa i nabieram przekonania, że jest przede mną czerwona róża. Bo świat jest regularny, i wywołuje we mnie pewne zmiany, a ta relacja jest dodatkowo godna zaufania i to wystarczy do wiedzy. Małe dziecko wie (że to jest piesek), bo rozpoznaje pod wpływem bodźców i nie musi podawać żadnych uzasadnień. Wystarczy, że świat oddziałuje przyczynowo na podmiot i wytwarza pewne stany mentalne - to jest wiedza.

Teorie eksternalistyczne są zorientowane naturalistycznie, tzn. dają opis relacji epistemicznej pojęcia wiedzy, przez odwołanie się do rzeczywistości fizycznej. Podmiot jest naturalną częścią, jednym ze składników świata i podlega jego regularnym wpływom, a jeżeli tak jest, to mamy do czynienia z wiedzą. Podmiot nie musi nic uzasadniać.

RACJE na rzecz eksternalizmu:

KRYTYKA eksternalistycznych teorii:

INTERNALISTYCZNA TEORIA WIEDZY

Ta interpretacja wiedzy nawiązuje do definicji wiedzy JTB, czyli do schematu: S wie, że p . Internalistyczna interpretacja głosi więc, że: aby podmiotowi przypisać wiedzę potrzebne jest uświadomienie sobie racji przez ten podmiot.

SŁABOŚĆ internalizmu:

FUNDACJONALIZM:

UWAGI historyczne: używana tu terminologia, także jest nowa, pojawiła się po II wojnie światowej, a nawet z lat 70 tych. Mianem fundacjonalistyczne określa się różne stanowiska w dziejach filozofii, lecz wzorcowym (podręcznikowym) fundacjonalistą jest Kartezjusz. Zaznaczyć należy, że są współczesne interpretacje fundacjonalistyczne, o raz takie które mówią w innym sensie o fundacjonaliźmie - np. św. Tomasz z Akwinu lub epistemologie średniowieczne.

Fundacjonalizm R. Descartes'a polega na supozycji (założeniu), że jest możliwe oparcie całości wiedzy ludzkiej na pewnym, niepowątpiewalnym fundamencie. Widzimy, że wiedza ma podstawę. A samo oparcie na fundamencie (podstawie) nie polegało na wyprowadzeniu (wydedukowania) całej wiedzy ludzkiej z cogito (z myślenia). Chodzi o to, że: cogito (fakt myślenia) jest dane w sposób prosty, jasny i wyraźny. Wszystko co jest tak dane, jest akceptowane jako posiadające walor wiedzy ludzkiej, która jest dobra, rzetelna i oparta na pewnym fundamencie. Kryterium stanowi tu jasność i wyraźność. W tym wszystkim nie chodziło Kartezjuszowi tylko o metafizykę (podstawy dla filozofii), ale przede wszystkim o inne ukazanie wiedzy ludzkiej (dla nich znaleźć fundament). Kartezjusz prowadził rozważania w kontekście zagadnienia sceptycyzmu. Poszukiwał tego co pewne (jego sceptycyzm metodyczny to nie stanowisko, lecz metoda rozważań). Jeżeli wiedza nie ma fundamentu niepowątpiewalnego (czyli pewnego), to wówczas nie dysponujemy wiedzą, nie ma wiedzy.

Fundacjonalizm współczesny: stanowisko to twierdzi, że wiedza ludzka potrzebuje fundamentu i ten fundament można znaleźć. Dobrze ukazuje to metafora budowy: jest fundament i na nim stawiamy nadbudowę (reszta wiedzy). Całość wiedzy więc, stanowi i fundament i nadbudowa. Co jest w fundamencie tej budowy?

Fundament wg fundacjonalistów stanowią: zdania, przekonania, sądy, którym przysługuje wyróżniony charakter epistemiczny. Co wyróżnia te zdania, sądy i przekonania? Wyróżniają je pewne cechy:

Wszystkie inne zdania, sądy, przekonania należące w różny sposób do wiedzy ludzkiej dadzą się wg fundacjonalistów w jakiś sposób wyprowadzić z tych zdań bazowych, za pomocą: dedukcji (mocna wersja fundacjonalizmu), albo także w inny sposób (słaba wersja fundacjonalizmu).

Fundacjonalista maksymalistyczny (mocna wersja) musi więc:

Rodzaje wiedzy w fundacjonaliźmie: jako idea epistemologiczna fundacjonalizm inaczej podchodzi do wiedzy empirycznej a inaczej do apriorycznej, ponieważ:

Fundacjonalizm mieszany: stanowisko to powstało z połączenia fundacjonalizmu i koherencjonizmu. Sam podział na fundacjonalizm i koherencjonizm jest trochę sztuczny. Problem tego stanowiska polega na tym, że:

Zasadniczo są dwa stanowiska w kwestii wiedzy: fundacjonalizm i sceptycyzm. Fundacjonalizm mieszany jest jakby próbą uzgodnienia tych dwóch: rasowego fundacjonalizmu i sceptycyzmu, tzn. jest trzecią drogą nazywaną koherencjonizmem. Sami fundacjonaliści uważają koherencjonizm za formę ukrytego sceptycyzmu. Sceptycy nie bardzo się zajmują koherencjonizmem, gdyż za jedynie godnego przeciwnika uważają fundacjonalizm, który twierdzi, że są rzeczy (zdania) niepowątpiewalne.

Czym są zdania bazowe i jaki mają sens dla epistemologii:

Fundacjonalistyczne teorie poznania mają charakter bądź empirystyczny bądź racjonalistyczny. Dla Kartezjusza zdania bazowe to cogito (jasność i wyraźność). Dla dzisiejszych fundacjonalistów zdania, sądy, przekonania bazowe są rejestracjami (konstatacjami) danych doświadczenia bezpośredniego - zmysłowego. Patrzą przez okno na niebo mówię: jest niebieskie, zamglone niebo, ale przecież mogę się mylić (chory wzrok, złudzenie, itp.). Widać, że ten fundament jest powątpiewalny, jak o ma być podstawą wiedzy? Fundacjonalizm (radykalny) w obliczu tego problemu dodaje pewien wniosek: zdania (rejestracje) te mają być sformułowane w trybie subiektywnym a nie obiektywnym. I tylko wtedy mogą być zdaniami bazowymi. Np. orzekam (obiektywnie) jak jest - widzę niebieskie, zamglone niebo. Tryb subiektywny tego zdania brzmi: przeżywam teraz widzenie niebieskiego, zamglonego nieba. Tylko zdania w trybie subiektywnym i tak rozumiane mają wyróżnione cechy epistemiczne. Na tej podstawie formułuje się wniosek: nie mogę wątpić w to co przezywam, ale mogę wątpić w to czy rzeczywiście jest tak jak przeżywam.

W tym miejscu fundacjonalizm napotyka na pewne problemy:

To są poważne trudności, które rodzą różne konkurencyjne wyjaśnienia, np.:

Dlaczego hipoteza jest lepszym możliwym wyjaśnieniem że przeżywam widzenie niebieskiego nieba, a nie Kartezjuszowy demon czy Bóg? Może hipoteza jest prostsza, bo demon i Bóg - to jest skomplikowane? Nawet jeśli powiemy, że hipoteza jest prostsza, to w jaki sposób? Nie potrafimy tego określić. Bierzemy to na intuicję. Powstaje więc problem - jeśli tak weźmiemy na intuicję, to jest to tylko probabilistyczne? Kartezjusz tego nie chciał prawdopodobieństwa, on chce pewności i mamy dowód ontologiczny. Bóg gwarantuje to przejście od tego co przezywam do świata transcendentnego w sposób pewny, nie probabilistyczny.

KOHERENCJONIZM:

UWAGI wstępne: w późniejszym czasie będzie mowa o koherencjonizmie w odniesieniu do prawdy - ważne jest więc, aby nie mylić koherencjonizmu w kwestii wiedzy, uzasadnienia i uprawomocnienia epistemicznego z koherencjonistyczną teorią prawdy. Genezy tych obu teorii należy szukać na początku (lata 20ste) XX w. (w nurcie logicznego pozytywizmu, inne nazwy tego nurtu: neopozytywizmie, Koło Wiedeńskie, III-ci pozytywizm). Niektórzy doszukują się tego u Hegla (zm. 1931).

Cechy charakterystyczne koherencjonizmu:

Pojęcie koherencji: zajmiemy się odpowiedzią na pytanie: co to znaczy, że system przekonań (sądów) jest koherentny (spójny)? UWAGA wstępna: przeciwnicy koherencjonizmu twierdzą, że nie warto tego systemu podejmować, bo nigdy się nie da zinterpretować czym jest koherencja. Bo nie wiadomo, czym jest koherencja. Koherencjonista nie ma dobrej odpowiedzi na to, czym jest koherencja.

Otóż, system jest koherentny (spójny):

wyrażam przekonania (sądy):

Zwolennik koherencjonizmu jest więc zobligowany, aby uczynić swe pojęcie koherencji treściowo bardziej dookreślonym (tłustym).

System więc nie będzie spójny, gdy będzie jednocześnie zawierał przekonania np.:

i

Wyraźnie widać brak spójności (w tym wypadku w systemie astronomii), bo miedzy tymi dwoma przekonaniami istnieje sprzeczność, która powoduje brak spójności całego systemu. Trzeba jednak zauważyć, że brak spójności probabilistycznej nie jest równy istnieniu braku spójności logicznej. Uzasadnienie w naukach przyrodniczych jest probabilistyczne: są hipotezy i się podaje jej potwierdzenia przez obserwację np. astronomiczne.

wyrażam przekonania (sądy):

Koherencjoniści zaznaczają jednak, że powyższe warunków nie można traktować w sposób dogmatyczny. Nie mniej jednak, jeśli chcemy wyjaśniać co to jest spójność, to trzeba brać pod uwagę wszystkie te warunki, które razem tworzą pojęcie koherencji treściowo bardziej dookreślone (tłuste). Takie rozumienie koherencji systemu ubogaca dyskusję.

Można powiedzieć, że istnieje jeszcze mocniejsze pojęcie koherencji. Ono nie jest modelowane na naukach przyrodniczych, lecz na systemach aksjomatycznych (formalnych). Na to mocne (idealne) pojęcie koherencji składają się postulaty:

Gdyby był taki idealny koherencyjny system w odniesieniu do dziedziny wiedzy, to znalibyśmy prawdę na temat tej wiedzy. Przekonania są, wzajemnie się pociągają i nie ma niezależnych podzbiorów tych przekonań. To nawiązuje do Hegla: prawda jest całością przekonań tak powiązanych ze sobą (że widzimy tę całość powiązań), to . wówczas znamy prawdę.

Podział koherencjonizmu:

UWAGI wstępne: Koherencjoniści sądzą, że fundacjonalizm operuje Mitem Danych tzn. można dokonać uzasadnienia doświadczenie odwołując się do nie zinterpretowanego jeszcze tego właśnie doświadczenia.

Stanowisko koherencjonizmu dzielimy na pary:

oraz

Przykład:

Mamy miernik temperatury w jakimś zbiorniku z cieczą

Pytanie: kiedy naukowiec wie (jest uprawomocniony w przekonaniu), że temperatura wynosi 1000C?

Odpowiedzi:

Każde z tych powyższych przekonań to koherencja, bo aby być przekonanym, że widzę pewien kształt trzeba założyć inne przekonania (sądy) w tle np.: założenie a) możemy określić kształty, gdy je widzimy; założenie b) określam dobrze kształty, gdy mój wzrok jest ok.; założenie c) przemyślenia na temat - kiedy widzę dobrze, a kiedy źle; założenie d) sądzę, że kształty są dobrze odróżnialne; itp.,

Nigdy nie ma braku odniesienia do innych przekonań (sądów), nigdy nie ma samego doświadczenia.

Myśl argumentacji jest taka: nie ma nic, co jest uzasadnione bezpośrednim doświadczeniem! Zawsze są pewne założenia w tle!

Przeciwnicy zarzucają: ale przecież ja się nad tymi założeniami nie zastanawiam! Koherencjonizm broni swego poglądu mówiąc: trzeba tu zaznaczyć, że w tych elementarnych sytuacjach prostych, podstawowych (percepcji zmysłowej) chodzi o pewne nieświadome współzawodnictwo przekonań w naszym umyśle. To współzawodnictwo jest automatyczne: gdy ja patrzę na kształt „100”, to ja uznaję nieświadomie to przekonanie, które zwycięży np.: że oświetlenie nie jest dobre, to ja odrzucam przekonanie, że widzę kształt „100”. To jest takie nieświadome automatyczne przetwarzanie przekonań.

Metodologicznie rzecz biorąc: żaden filozof nie wie jak to jest zrobione w naszym umyśle - to patrzenie, te mechanizmy, to przetwarzanie jak się odbywają. Ale skąd się bierze ten postulat - z krytyki bezpośredniego uzasadnienia (doświadczenia).

Mit Danych:

Mit Danych (czyli uzasadnienie przez bezpośrednie doświadczenie) jest według koherencjonizmu mitem. Nie ma czegoś takiego. W ten sposób koherencjonizm krytykuje fundacjonalizm, który głosił, że są przekonania (sądy) uzasadnione wyłącznie przez bezpośrednie doświadczenie. To wszystko co mówiliśmy o fundacjonaliźmie i koherencjoniźmie mówiliśmy w odniesieniu do percepcji zmysłowej. Trzeba powiedzieć, że w fundacjonaliźmie przekonania (sądy) mogą też dotyczyć sfery moralnej (wiedza moralna) - a w tym wypadku fundacjonalizm też opiera się na doświadczeniu, ale już nie zmysłowym lecz moralnym, estetycznym. To co mówiliśmy wyżej dotyczyło modelu w świecie fizycznym (zmysłowym). Fundacjonalizm w tym odniesieniu moralnym musi przyjąć, że pewne przekonania (sądy) moralne są nie oparte tylko na doświadczeniu lecz także wynikają z koherencji.

W 1963 r. Wilfrid Sellars (filozof USA) napisał rozprawę pt.: Empiricism and the Philosophy of Mind (Empiryzm i filozofia umysłu). Od momentu ukazania się tej rozprawy, rozpowszechnia się mówienie o Micie Danych. Mit Danych to sformułowanie hasłowe stawiane w opozycji do wszystkich teorii filozoficznych, które chcąc uzasadnić wiedzę, powołują się na bezpośrednie doświadczenie. Sellars twierdził, że idea danych bezpośredniego doświadczenia jest mitem. Wydaje się, że nie można podejmować polemiki ze stanowiskiem bezpośredniego doświadczenia, które głosi np. Niebo jest dziś błękitne - tak tego doświadczam, doświadczam błękitnego nieba, widzę to, ma percepcyjny sąd. Sellars polemizuje z faktem bezpośredniego doświadczenia: ktoś, kto chce uzasadniać wiedze bezpośrednim doświadczeniem, staje przed alternatywą:

albo

albo

O co chodzi w tej opozycji? Wyrażenie surowe czucie, to tłumaczenie terminu raw feeling. Termin ten oddaje pewną interpretację, np.: jeśli patrzę na błękitne niebo - to interpretacja (raw feeling) ukazuje, że patrzenie na błękitne niebo jest bezpośrednim doświadczeniem, w sensie czystego wrażenia bez żadnych elementów pojęciowych. Jeśli jest to takie właśnie wrażenie, to wydaje się, że jest ono nieomylne, dzięki tym surowym danym. I tu zaczyna się problem mówi Sellars, bo przecież odczucie surowych danych wrażeniowych nie może pełnić żadnej roli epistemicznej / poznawczej. Ja musze użyć pojęcia. A gdy używam pojęcia, to mogę się mylić, bo:

Tam gdzie pojawiają się pojęcia, jest możliwość błędu, pomyłki - nie może wówczas pełnić roli nieomylnej podstawy dla poznania epistemicznego i wiedzy. To właśnie w tym sensie bezpośrednie doświadczenie jest mitem, bo nie może być pewnym doświadczeniem, podstawą wiedzy.

W naszym życiu codziennym posiadamy pewną tendencję jeśli chodzi o argumentowanie. Wiele razy zdarzyło nam się mówić: No jak to! Przecież widzę to, co widzę i co do tego się nie mylę! - przy czym chodzi tu o rozumienie sformułowania tego zdania w trybie subiektywnym. Przykład: ja nie mogę się mylić co do tego, że przezywam widzenie błękitnego nieba. Sellars mówi, że takie stwierdzenie jest twierdzeniem o surowym wrażeniu, które jest bezwartościowe epistemicznie.

Sellars określa, jaki błąd użycia pojęcia może wchodzić w rachubę - gdy są np. kolory: czerwony, purpurowy i karminowy, to ja używając pojęć mogę: pomylić się co do tego, czy coś jest czerwone, purpurowe, czy karminowe (mogę źle użyć pojęcie), ale nie mogę się pomylić co do tego, że widzę w tej chwili czerwone, purpurowe czy karminowe niebo. Sellars mówi, że to jest nie prawda - nie można po prostu widzieć pewnego odcienia barwy bo nie wiesz co widzisz jeśli nie nazwiesz tego odpowiednio za pomocą odpowiedniego pojęcia. Co zostaje bez pojęcia - pyta Sellars. Bez pojęcia nie możesz nic wiedzieć co widzisz, to jest nie epistemiczne, nie dostarcza żadnej wiedzy.

Wniosek Sellarsa jest jednoznaczny: może „surowe czucie” istnieje, ale ono nie jest epistemiczne. Ktoś mógłby twierdzić przeciw Sellarsowi, że: no dobrze, ale takie predykaty (orzeczniki) jak - czerwony, purpurowy czy karminowy mogę używać w sensie czysto demonstratywnym (wskazujący w określonym momencie), a tu już nie ma możliwości pomyłki, np.: to co widzę jest karminowe i tylko w tym właśnie momencie i tu i jeden raz jest karminowe. Nie ma możliwości pomyłki. Ten predykat jest jednorazowy.

Sellars uważa, że predykatów tego typu nie można używać czysto demonstratywnie, ponieważ jeśli mają być rzetelne to muszą dać się używać wielokrotnie. A co za tym idzie - gdy predykaty mają charakter powtarzalny, to zachodzi możliwość pomyłki. Rzetelny predykat (powtarzalny predykat) wprowadza możliwość błędu jeszcze z jednego powodu - otóż w tle tej argumentacji na rzecz Mitu Danych istnieje kategoria pamięci. Ja mogłem pomylić się, bo źle z pamięci wyjąłem predykat. Argument ten ukazuje, że pamięć jest chwiejna i nawet w obliczu bezpośredniego doświadczenia możemy źle, błędnie konceptualizować, użyć nieodpowiednich predykatów.

Argument ten stawiany jest przeciw findacjonalizmowi, który za podstawę wiedzy obrał bezpośrednie doświadczenie percepcyjne.

Naukowcy stawiają jeszcze jedną kontrę Sellarsowi, a mianowicie: jeśli chodzi o koherencjonizm, to może on być mocny oraz słaby. Mit Danych wspiera stanowisko mocnego koherencjonizmu (jedynym uzasadnieniem przekonań jest odwołanie się do innych przekonań / sądów).

Przykład:

Jesteś na wycieczce, kupiłeś przewodnik, patrzysz, że w mieście „X” jest kościół z dwoma wieżami. Nabierasz przekonania, że tak jest. Jedziesz do miasta, idziesz na rynek, patrzysz jest! Kościół ma dwie wieże!

Wydaje się, że przekonanie z przewodnika konfrontujemy z rzeczywistością, z bezpośrednim doświadczeniem. W duchu argumentacji nie jest tak jak nam się wydaje - otóż nie konfrontujemy tutaj przekonania z przewodnika z bezpośrednim doświadczeniem, ale konfrontujemy dwa sądy: sąd z przewodnika z sądem uformowanym z patrzenia na kościół z dwoma wieżami (żeby wiedzieć co widzę stojąc i patrząc na rynku użyłem pojęć, a jeśli ich użyłem to zbudowałem sąd o tym kościele). Porównuje więc dwa sądy / przekonania. Widzimy, że te argumenty wspierają mocny koherencjonizm. Konfrontacja sądu / przekonania(z przweodnika) i sądu / przekonania uformowanego po użyciu pojęć na temat Kościoła - mogą się mylić!

Teza koherencjonizmu: nie istnieje uzasadnienie przez bezpośrednie doświadczenie - zawsze jesteśmy w sieci przekonań. To powoduje, że musimy dokonać wielu założeń:

Kontrargument dla mocnego koherencjonizmu opartego na (Micie Danych) brzmi, ale przecież:

Widzimy więc, że jest konflikt miedzy tym co nieskonceptualizowane z rzeczywistością a tym co pierwotne. Sprawa poznania epistemicznego, nie może być sprawa wyłącznie koherencji, odwołania się do innych sądów / przekonań. Bo pewne rzeczy wiemy poza konceptualnie. Ta informacja nawet bez-pojęciowa ma jakąś wewnętrzną strukturalizację sama w sobie. To nie jest masa wrażeniowa (bezkształtna), którą ja w pojęcia chwytam.

Inny zarzut przeciw koherencjonizmowi, to zarzut alternatywnego systemu (zarzut bajki). Czym on jest?

Otóż przeciwnicy koherencjonizmu mówią, że bajka też jest spójna / koherentna, ale jako „całość” nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To oznacza, że koherencja jest koniecznym ale niewystarczającym warunkiem uzasadnienia epistemicznego systemu, który reprezentuje wiedzę. Czyli koherencja może być najwyżej koniecznym, ale nigdy nie wystarczającym warunkiem uzasadnienia epistemicznego wiedzy.

Koherencjonizm ze swym treściowo dookreślonym (tłustym) ripostuje: zarzut bajki trafia w takie pojęcie koherencyjności systemu, który rozumie koherencje tylko jako system nie zawierający sprzeczności logicznej (chude pojecie). Nie trafia natomiast w pojęcie koherencji treściowo dookreślone ponieważ:

Epistemiczna słabość koherentyzmu jest taka: mogą istnieć dwa spójne systemy sądów / przekonań, z których tylko jeden może być prawdziwy w stosunku do rzeczywistości (wobec świata) i my na podstawie koherencji nie potrafimy rozstrzygnąć, który prawdziwie opisuje świat. Koherencja nie pozwala rozstrzygnąć, który z tych systemów adekwatnie opisuje świat. Koherencja nie może stanowić kryterium wyboru miedzy systemami alternatywnymi.

Jednym z ojców powyższej kwestii jest E. Kant, który powiedział: naoczność bez pojęć jest ślepa, ale pojęcia bez naoczności są puste.

SCEPTYCYZM:

UWAGI wstępne:

Podział ogólny stanowisk:

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
SCEPTYCYZM

UNIWERSALNY PARTYKULARNY

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
AGNOSTYCYZM

UNIWERSALNY PARTYKULARNY

W obszarze anglojęzycznym mówi się o sceptycyzmie filozoficznym. Pod tym terminem rozumie się oczywiście uniwersalny sceptycyzm. To właśnie on jest przedmiotem właściwej dyskusji. W języku potocznym sceptyk to człowiek: nieufny, zdystansowany, badawczy, itp.

Agnostyk - to ktoś taki, kto twierdzi, że: o żadnym zdaniu P nie można powiedzieć czy P, czy nie P. Inaczej: wszystkie sądy są nierozstrzygalne. Widać więc, że to jedno zdanie jest jednak rozstrzygnięte: o żadnym zdaniu P nie można powiedzieć czy P, czy nie P. Sceptyk uniwersalny powie: agnostyk dogmatyzuje! - bo twierdzi, że to jedno zdanie jest rozstrzygnięte.

Sceptyk uniwersalny - to ktoś taki, kto twierdzi, że: o żadnym zdaniu P nie można orzec czy P, czy nie P, ale różni się tu od agnostyka tym, że nawet tego zdania nie uznaje za rozstrzygnięte.

Odniesienie do wiedzy:

Agnostycyzm partykularny (lokalny): stanowisko głoszące istotową (esencjalną) nierozstrzygalność problemów należących do różnych dziedzin (pewnej określonej dziedziny) wiedzy, poznania, itp. Ta istotowa (esencjalna) znaczy: agnostyk to nie ktoś, kto nie rozstrzyga problemów bo są trudne, a może w przyszłości dadzą się rozstrzygnąć - nie, to raczej ktoś, kto głosi: żadne analizy pojęciowe i żadne badania empiryczne ani teraz, ani w przyszłości nie pozwolą nam rozstrzygnąć danych problemów, w odniesieniu do określonej dziedziny wiedzy. Jakie to mogą być dziedziny wiedzy? Dziś najczęściej mówi się o wiedzy dotyczącej:

* teista: ktoś, kto twierdzi, że zdanie Bóg istnieje jest zdaniem prawdziwym. Teista jest tu rozumiany jako ten, który sądzi że prawdziwość zdania Bóg istnieje można uzasadnić - podać argumenty na rzecz istnienia Boga. Argumenty teisty to np. drogi św. Tomasza,

* ateista: ktoś, kto twierdzi, że zdanie Bóg istnieje jest zdaniem nieprawdziwym. Też oczywiście potrafi to uzasadnić np. podstawowy argument to problem istnienia zła w świecie - jak by Bóg istniał, nie byłoby zła na świecie.

* fideista: ktoś kto twierdzi, że w związku z tym, że problem jest nierozstrzygalny to można wierzyć, że „Bóg istnieje”. To jest jedyna droga, bo nie ma drogi teoretycznej - tylko praktyczna. To jest trochę taka odwrotna strona agnostycyzmu czy sceptycyzmu.

Agnostyk (stanowisko idealnie na środku pomiędzy teizmem, ateizmem, fideizmem) twierdzi, że zdanie Bóg istnieje jest zdaniem teoretycznie nierozstrzygalnym. Pozornie jest to bliskie ateizmowi. Problem ten jest nierozstrzygalny teoretycznie ponieważ:

Problem ten jest jednak rozstrzygalny praktycznie:

Powyższe stanowiska są aktami woli uznającymi pewne treści - nie zaś aktami wiary. Kościół katolicki opowiedział się za teizmem: fides et ratio.

Klasyczną ilustracją agnostycyzmu partykularnego (szczegółowego) jest stanowisko E. Kanta. Kant można nazwać agnostykiem, bo twierdzi, że istnieją dwie sfery:

Trzeba jednak powiedzieć, że zdaniem Kanta natura umysłu, jego funkcjonowanie w pewnym zakresie jest też poznawalna (dlatego Kant nie jest w pełni agnostykiem). Natura umysłu do pewnego stopnia jest poznawalna, ale nie do końca - jest ograniczona.

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
FORMY AGNOSTYCZNYCH STANOWISK

FILOZOFICZNYCH

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic

Sceptycyzm uniwersalny (globalny): jeżeli wszystkie problemy są nierozstrzygalne, w związku z tym - nie ma wiedzy! (ta kwestia to nie tylko jakieś dywagacje, to wszystko dotyczy problemu wiedzy, poznania, prawdopodobieństwa, pewności, a więc rozważamy nie dla samego rozważania, lecz poznajemy pewien epistemicznie ważny wachlarz pojęć).

Sceptycyzm uniwersalny (globalny, powszechny) jest stanowiskiem, które definiuje się na dwa sposoby:

  1. wszystkie sensowne problemy są nierozstrzygalne!

  2. my ludzie, nie dysponujemy wiedzą (nic nie wiemy)!

Drugi sposób definiowania pokazuje, jak sceptycy przyznają, że mamy wiele przekonań, ale żadne z nich nie zasługuje na miano wiedzy! Zostawiają nam przekonania (sądy), lecz zabierają wiedzę!

SCEPTYCZNE UZASADNIENIA SWOICH RACJI:

WAŻNA UWAGA: hipotezy sceptyczne, to pewne ilustracje, rekwizyty wyobrażeniowe czegoś, co jest niezależne od tych ilustracji czy rekwizytów. Tu nie chodzi o mózgi, o demona, ale o chodzi raczej o arbitralną supozycję (o to co stanowi rdzeń hipotez) sformułowaną (bez ilustracji, rekonstrukcji) przez sceptyków. Ta supozycja brzmi: być może przyczyny naszych przekonań są całkiem inne, niż to na co dzień sądzimy! Np. jestem przekonany, że przyczyną mego przekonania iż jest przede mną stół - jest tenże stół! (w tym przykładzie użyłem tez pewnej ilustracji, rekwizytu). Sceptyk powie: może tak nie jest, wyklucz to! Te demony, mózgi i laboratoria, to uplastycznienie zilustrowanie tej supozycji.

Jeśli chcemy twierdzić, że coś wiemy (zdaniem sceptyków), musimy wykluczyć sam rdzeń, a w tym dyskursie mieści się przecież wiele: poznanie, przyczyna, wiedza, rozumienie, weryfikacja, itd.

Sextus Empiryk (empiryk bo był lekarzem) przedstawia sceptycyzm jako sposób życia, drogę życia. Ta droga łączy w sobie elementy zarówno teoretyczne jak i antyteoretyczne (praktyczne). Aspekt antyteoretyczny polega na tym, że sceptyk angażuje się w pewien dyskurs teoretyczny po to, aby ostatecznie przezwyciężyć wszelką teorię (złamać ją). Sceptyk w odróżnieniu od dogmatyków (można rozstrzygnąć o jakiejś prawdzie) nic nie twierdzi, lecz dalej szuka (sceptycyzm detetyczny) jako filozof. Argumenty sceptyczne to lekarstwo potrzebne, aby wyleczyć dogmatyków, którzy odważnie choć bezkrytycznie formułują różne teorie. Dogmatyzm zdaniem sceptyków, to patologiczna inklinacja, trzeba ją uleczyć argumentami sceptycznymi, które prowadzą do odrzucenia wszystkich stanowisk, włącznie ze stanowiskiem sceptycznym. Przeciwnikami sceptyków są dogmatycy i probabiliści (nie można poznać pełnej prawdy, ale duże prawdopodobieństwo, że zdania są prawdziwe. <też pewien dogmatyzm>). My dziś nie mamy takiego podejścia do sceptycyzmu (że to droga życia).

TRZY PODSTAWOWE POJĘCIA SCEPTYCYZMU

TEORETYCZNEGO

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

Sceptycy formułowali argumenty na rzecz swego stanowiska. One miały wykazać równosilność wszystkich sadów (przekonań). Najsławniejsze z nich to te, które odwołują się do (relatywności, względności percepcyjnych) np., że rzecz pojawia się w różnych okolicznościach: wieża widziana z bliska jest kanciasta, chropowata, ale widziana już z daleka jest gładka i nie ma kantów; żaglowiec na morzu widziany z bliska jest wielki i płynie szybko, a widziany z daleka jest mały i porusza się powoli. Te relatywności percepcyjne (zależne od okoliczności percepcyjnych) ukazują nam różne własności rzeczy, a przecież rzecz nie może mieć tych wszystkich własności na raz (np. jednocześnie kanciaste i okrągłe, małe i wielkie). Sformułowali więc sceptycy tropy, drogi, argumenty aby bronić równosilności:

SCHEMAT FORMALNY TROPÓW SCEPTYCZNE

argumenty, drogi

Tropy stały się źródłem polemiki ze sceptycyzmem (jako drogą życia):

krytycy: skoro faktycznie jest tak, jak sceptycy mówią w tropach, to muszą popaść w absolutny brak aktywności życiowej (bezruch całkowity);

sceptycy: nie musimy popadać w brak aktywności życiowej, bo możemy pójść za zjawiskami, tak jak one nas pociągają a jednocześnie nic nie musimy rozstrzygać jak rzeczy maja się naprawdę;

krytycy: ale trzeba rozstrzygać! Goni sceptyka pies, to musi uciekać! Rozstrzyga, że jednak coś go goni niż nie goni. Nie można więc być konsekwentnym sceptykiem! Ciężar życia zmusza sceptyka do rozstrzygnięcia.

sceptycy: ale ja nie rozstrzygam czy coś mnie goni, czy nie! Uciekam, bo zjawisko mnie pociąga, nie wiem jak się rzeczy mają same w sobie.

krytycy: gdy są skrajne sytuacje, np. ktoś się topi, trzeba go ratować (czyli w kwestiach moralnych musi być jakieś rozstrzygniecie).

sceptycy: w takich przypadkach też się nie zastanawiam, nie rozstrzygam - ratować, nie ratować - nie muszę tego robić, bo idę za tym, co sądzi większość, przyjmuje moralność panującą (większości)!

krytycy: ale przecież dominująca moralność może być fałszywa!

sceptycy: tego czy jest fałszywa, czy nie, nie możemy rozstrzygnąć, bo wszystko jest nierozstrzygalne!

Widać tu pewien oścień dla sceptyka, bo jednak jak jest uczciwy to przyznałby racje krytykom, a on jakby specjalnie ucieka.

Sa dwa podziały sceptycyzmu: pirroński i kartezjański. Sceptycyzm starożytny (pirroński) twierdzi, że empiryczne przekonanie o świecie zewnętrznym nie jest dostatecznie uzasadnione (tak, aby zasługiwało na miano wiedzy), gdyż jego negacje są równie dobrze uzasadnione.

Sceptycyzm kartezjański, oparty jest na hipotezach sceptycznych, które wyżej wymieniliśmy. Jest najsilniejszym rodzajem sceptycyzmu, silniejszym od pirrońskiego, gdyż zwolennicy Kartezjusza mogą twierdzić: być może pewne zdania empiryczne są lepiej uzasadnione niż inne, ale i tak wszystkie być może są fałszywe. Współcześnie dyskutuje się chyba tylko z tym rodzajem sceptycyzmu.

Kontrargumenty: dotyczą właściwie zasadniczo sceptycyzmu kartezjańskiego. Te kontrargumenty to:

wykazanie fałszywości hipotez sceptycznych

Po pierwsze, musimy uznać, że hipotezy sceptyczne są spójne (koherentne). Dopiero wówczas, możemy ukazać, że są fałszywe. Gdybyśmy nie uznali spójności, to nie ma sensu dowodzić ich fałszywości. Wykazać fałszywość hipotez sceptycznych, to znaczy - wykazać to, że nie istnieje demon, który nas łudzi, i nie ma żadnego laboratorium symulującego istnienie świata, a to co nas otacza nie jest snem, itd. A tego się nie da zrobić przy przyjęciu koherencji, gdyż każda racja (argument, fakt, powód), którą byśmy wysunęli przeciw tym hipotezom niejako wpada w obszar uniwersalnego złudzenia projektowanego przez te hipotezy, tzn. mieści się w obszarze tego złudzenia, który projektują hipotezy. Weźmy taką hipotezę: wszystko jest być może snem. Ukazać różnicę miedzy snem a jawą jakoś damy radę, ale jak obalimy argument przeciw demonowi itp.? Cokolwiek byśmy nie mówili, zwolennik sceptycyzmu powie: no tak, ale przecież to jest tak przez demona urządzone! Jeśli więc nie można wykazać fałszywości tych hipotez, to trzeba wykazać ich niekoherencję, a nawet wewnętrzną sprzeczność.

wykazanie sprzeczności wewnętrznej hipotez sceptycznych

W pierwszym argumencie musieliśmy uznać koherentność hipotez sceptycznych, w tym przypadku chcemy ją obalić. Są różne odmiany argumentów niekoherencji:

krytycy sceptyków zauważają, że hipotezy sceptyczne mają charakter hipotez kauzalnych, przyczynowych - to dotyczy hipotezy demona, złych naukowców symulujących istnienie świata, ale nie koniecznie snu, bo to wydaje się mieć inny charakter.

sceptycy: nasze przekonania na temat świata są wywoływane przyczynowo, czyni je demon, naukowcy, itp. mają one kazualną genezę! (z naszego punktu widzenia całkowicie egzotyczną).

krytycy: sceptycy w pojęciu związku przyczynowego (przyczyna - skutek) muszą więc założyć bardzo dużo wiedzy, np. - to, że złudzenia mogą być generowane, wywoływane,

a potem ogłaszają, że być może to jest fałszywe! To jest sprzeczność! Nie można formułować hipotez sceptycznych nie zakładając prawdziwości pewnych rzeczy. Nie można wykorzystywać do formułowania hipotezy - wiedzy o świecie - a później ogłaszać jej fałszywość! To jest sprzeczność!

sceptycy: hipotezy to tylko pewien niezręczny, pojęciowy chwyt, który prowadzi do niekoherencji, ale jest on użyty, aby coś dogmatykom pokazać. Co? To, że: nigdy nie osiągniemy w pełni obiektywnego zrozumienia naszego poznania (takiego spojrzenia z zewnątrz). Aby to przybliżyć, to musi sceptycyzm użyć pewnych rekwizytów (zabawek pojęciowych) jak np. przyczynowość, itp. bo innych nie ma do dyspozycji! Stąd tylko jest niekoherencja a nawet wewnętrzna sprzeczność.

krytycy: formułując hipotezę sceptycy muszą mówić. Muszą przedstawiać hipotezy. Spełniają wówczas akty mowy. Dokładnie: sceptyk mówiąc musi coś stwierdzać, wyrażać pewne przekonanie. A jeśli ktoś wyraża przekonania (sądy) to uznaje coś za prawdę. Jeżeli tak jest, to sceptyk wpada w sprzeczność gdy ogłasza (hipotetycznie), że być może wszystkie przekonania (sądy) są fałszywe.

Ta argumentacja jest już u Arystotelesa, który pisał, że sceptycyzm (powszechny, po nie znał kartezjańskiego) formułując hipotezy musi posługiwać się językiem, a jeśli to czyni, to musi uznać różnice między mówieniem, a nie mówieniem. A zatem musi uznać przynajmniej jedną prawdę: zasadę niesprzeczności. Gdyby nie uznawał różnicy miedzy mówieniem a nie mówieniem, to trzeba by uznać, że sceptyków w ogóle nie ma tzn. nie istnieją jako ktoś z kim trzeba by się liczyć w dyskusji (nie są racjonalnym partnerem w dyskusji). Nie uznając różnicy miedzy mówieniem i nie mówieniem, tym samym sceptycy sytuowali by się na poziomie rośliny. Ważne jest tu pojęcie działania: wykonanie czegoś z intencją (świadomość intencji). Bez tego nie ma działania, procesy w przyrodzie nie działają! Cokolwiek sceptyk by robił, np. kiwał palcem w bucie, to uznaje implicite zasadę niesprzeczności.

sceptycy: owszem, formułując (opisując) hipotezy może popadamy w sprzeczność zakładając wiele rzeczy i traktować je jako prawdziwe - tu może zadajemy kłam własnym tezom (już w punkcie oparcia), ale jest to nie unikniona pragmatyczna (nie logiczna) sprzeczność, która jest symptomem tego o co nam chodzi. A chodzi nam o to, że zawsze pozostaniemy zamknięci w systemie swych przekonań, gdy próbujemy się globalnie, całościowo zastanowić nad wartością systemu. Nie da się z tego wyjść. Stąd tylko ta sprzeczność.

krytycy: pragmatycznie znoszący się sceptyk, byłby więc wędrującą sprzecznością i dowodem swego przesłania, które brzmi: nigdy w pełni nie osiągniemy obiektywnego zrozumienia naszego poznania.

wykazanie bezsensowności hipotez sceptycznych

Aby posługiwać się tym argumentem, trzeba najpierw wyjaśnić pojęcie sensu. Za bezsensowne uznajemy:

W latach 20tych XX wieku Koło Wiedeńskie (neopozytywizm, logiczny empiryzm, i inne nazwy) próbowało ustalić radykalnie empirystyczne kryterium sensu logicznego. Prowadziło to do różnych paradoksów, wewnętrznych sprzeczności. Ich teza sensu brzmi: zdanie, sąd, myśl, przekonanie jest sensowne wtedy, gdy można wskazać na metodę zmysłowej weryfikacji bądź falsyfikacji tego sensu, zdania, sądu, myśli, przekonania. Z tego wynika, że wyrażenie, sąd, przekonanie nie będące zdaniem jest sensowne wtedy, gdy można go używać jako części weryfikowalnego lub falsyfikowanego zdania (inaczej: coś jest sensowne wtedy, gdy coś da się zmysłowo albo potwierdzić albo odrzucić - jest to weryfikacjonizm).

Odnośnie definicji, bezsensowne są wszystkie sady, zdania, przekonania, które nie spełniają tego kryterium. Okazuje się, że tych zdań, przekonań, sądów jest bardzo dużo. Są tu np. zdania należące do filozofii, a szczególnie zdania należące do metafizyki - nie da się ich zmysłowo potwierdzić ani odrzucić. Podobnie zdania Heideggera - byt bytuje; nicość nicuje. Podobne problemy miał by realizm, epistemologia, idealizm. Ogólnie mówiąc definicja sensu Koła Wiedeńskiego uznaje całą filozofię bezsensowną. Ale nie tylko filozofię! Nauki humanistyczne też nie mieszczą się w tym kryterium, gdyż zawierają jako istotny element - elementy wartościowania, a one nie są zmysłowo weryfikowalne i falsyfikowalne np. Napoleon był wielkim wodzem - nie można o tym zdaniu orzec prawdziwości lub fałszywości. Problemy ma też psychologia (cała introspekcyjna) - według tego kryterium jest poznawczo bezsensowna, gdyż introspekcja (doświadczenie wewnętrzne) nie jest doświadczalna zmysłowo.

Co więc ostało by się jako sensowne? Tylko nauki przyrodnicze, a szczególnie fizyka. Jest to wzór wiedzy, bo tam można zmysłowo odrzucić lub potwierdzić. To potwierdzenie lub odrzucenie nie koniecznie musi być bezpośrednie, może być pośrednie np. przez eksperymenty (np. cząstki elektronów istnieją). Zdań metafizycznych nawet pośrednio nie da się weryfikować i falsyfikować (zmysłowo odrzucić lub potwierdzić).

Koło Wiedeńskie zadało sobie sprawę, że nie zdoła obronić swej tezy, bo to jest rażące społecznie i ludzko. Zdrowy rozsądek na to nie pozwoli. Złagodziło więc swe kryterium sensu mówiąc, że w tym kryterium sensu chodzi o sens kognitywny (poznawczy). Nie neguje się, że może istnieć jakiś sens poza kognitywny np. emocjonalny, egzystencjalny, który maja nauki humanistyczne, psychologia, itp. Zostają wiec nauki przyrodnicze. Jeśli chodzi o nauki formalne (twierdzeń logicznych i metafizycznych na pierwszy rzut oka nie da się zmysłowo falsyfikować np. 2+2=4 - jakie doświadczenie to sfalsyfikuje?). Trzeba coś zrobić z logika i metafizyką. Koło Wiedeńskie określa więc: zdania należące do nauk formalnych, są kognitywnie sensowne, ale są też „pusto prawdziwe” bo są zdaniami analitycznymi (opartymi na konwencjach znaczeniowych. Nadajemy sens pewnym terminom, aksjomatom i w danej dziedzinie rozumiemy je tak a tak i nie inaczej). Teraz widzimy, że tu nie wchodzi w rachubę sprawa weryfikacji i falsyfikacji, gdyż to się opiera na konwencji, a w niej nie ma kategorii sensu i bezsensu w tym kontekście. Taka klauzula pokazuje, że teraz w kryterium sensu mieszczą się:

Wracając do pojęcia sensowności przypomnijmy, że weryfikacjonizm Koła Wiedeńskiego głosi: zdanie, sąd, myśl, przekonanie jest sensowne wtedy, gdy można wskazać na metodę jego zmysłowej weryfikacji bądź falsyfikacji (bezpośredniej lub pośredniej); a wyrażenie nie będące zdaniem jest sensowne wtedy, gdy go można używać jako części weryfikowalnego czy falsyfikowalnego zdania. Aby dokonać krytyki tego weryfikacjonizmu trzeba ukazać pojęcie weryfikacji. Odróżniamy przynajmniej 3 znaczenia słowa weryfikacja (sprawdzalność):

Z zasadą weryfikalności przedstawiciele Koła Wiedeńskiego łączyli też zasadę intersubiektywności: w weryfikacji bądź falsyfikacji nie chodzi o weryfikację bądź falsyfikację monosubiektywną (dostępną jednemu podmiotowi) lecz intersubiektywną (dostępna w zasadzie <a niekoniecznie faktycznie> wielu podmiotom tzn. jeśli pewne warunki zostaną spełnione, to podmioty będą mogły to sprawdzić, ale nie koniecznie teraz wszystkim podmiotom musi to być dostępne - radykalny empiryzm). Jeśli coś jest metodą naukową, to musi być intersubiektywne.

krytyka weryfikacjonizmu:

krytycy: gdy zastosujemy weryfikowalne kryterium sensu do niego samego, to kryterium to staje się kognitywnie bezsensowne. Czy tezę: coś ma sens, gdy jest sprawdzalne zmysłowo - da się potwierdzić zmysłowo? Nie! Bo jest to teza filozoficzna! Ta teza nie jest sprawdzalna zmysłowo. Wniosek: bardzo trudno jest określić pojęcie sensu, bo:

* jeśli określimy je radykalnie (ściśle), to dojdziemy do paradoksu i wiele twierdzeń (uznawanych za sensowne) nie będzie miało sensu,

* jeśli określimy je liberalnie, to wiele twierdzeń (bezsensownych) będzie uznane za mające sens,

Wyjście z tego: w każdej dziedzinie dyskursu ludzkiego trzeba osobno szukać wewnętrznych kryteriów sensowności sformułowanych na intuicję. Nie ma generalnego kryterium sensu obligatoryjnego dla wszystkich dziedzin.

weryfikacjoniści: kryterium sensu jest tylko hipotezą (spekulacją, przypuszczeniem, proponowanym rozwiązaniem problemu funkcjonującym w nauce dopóty, dopóki opiera się próbom falsyfikacji), a nie tezą (twierdzeniem, które trzeba dowieść)!

krytycy: sensu jakiegoś wyrażenia nie można utożsamić z metodą weryfikacji lub falsyfikacji, gdyż aby coś weryfikować lub falsyfikować najpierw trzeba uchwycić sens terminów występujących w tym wyrażeniu. Sens i weryfikacja nie mogą być tu tym samym. Ale jest tu pewna subtelna słabość tego zarzutu: zarzut ten nie uwzględnia następującej różnicy - czym innym jest uchwycenie znaczenia wyrażeń językowych (sens lingwistyczny), a czym innym jest uchwycenie sensu kognitywnego. Bo możemy uchwycić znaczenie językowe wyrażeń (rozumieć o czym to jest), ale nadal nie będziemy wiedzieć jak sprawdzić coś zmysłowo np. każdy byt jest złożony z materii i formy - rozumiemy sens lingwistyczny, ale nie możemy tego sprawdzić zmysłowo, więc zdanie jest kognitywnie bezsensowne.

krytycy: nauki przyrodnicze (szczególnie fizyka), które są wzorcem sensowności nie spełniają wymogu kryterium weryfikacji zmysłowej ze względu na charakter praw przyrodniczych. Prawa przyrodnicze, dotyczą nieograniczonych klas (własności) przedmiotów. Jeżeli tak jest, to tego typu zdania jakimi są prawa stają się bezsensowne, gdyż nie da się sprawdzić nieograniczonych klas, własności przedmiotów. Nie jest możliwe zbadanie wszystkich własności przedmiotów.

weryfikacjoniści: modyfikują oni weryfikacjonizm i twierdzą, że nie chodzi tu o konkluzywną weryfikację (sprawdzenie wszystkich własności przedmiotów), ale o to aby istniały pewne (jakieś) empiryczne świadectwa na rzecz danej hipotezy, prawa.

krytycy: jeśli tak, to weryfikacjonizm staje się ograniczony (w swej mocy) do tego, aby jakieś świadectwa istniały, a wówczas wiele sądów, zdań stanie się sensownymi.

krytycy: empiryzm neopozytywistyczny (weryfikacjonizm) prowadzi do mocnej wersji bihewioryzmu. Cała psychologia przed wiekiem XX posługiwała się introspekcją czyli doświadczeniem wewnętrznym a nie zmysłowym. Takie zdania, sądy, hipotezy psychologii introspekcyjnej nie są weryfikowalne i falsyfikowalne zmysłowo, są więc kognitywnie bezsensowne. Żeby psychologia była weryfikowalna i falsyfikowalna, musi opierać się na doświadczeniu zmysłowym - fizycznym obserwowaniu osoby (czysty bihewioryzm) np. zdanie: x ma depresję powinno dać się przełożyć bez utraty znaczenia na zdanie: x mówi matowym głosem i płacze. Ale tak się nie da! Zdania takie zawsze będą miały inną treść! Z tego wynika, że psychologia czysto bihewiorystyczna jest bezsensem!

weryfikacjoniści: modyfikują weryfikacjonizm, liberalizują go: źródłem poznania wiedzy może być doświadczenie wewnętrzne. To osłabiło stanowisko weryfikacjonizmu, jego moc.

zasady intersubiektywności nie można traktować zbyt restryktywnie (mocno), bo wówczas żadne zjawisko fizyczne nie będzie intersubiektywnie weryfikowalne, np.: są eksperymenty dostępne w obserwacji dla wielu. Przy rygorystycznym traktowaniu intersubiektywności nawet obserwacje zmysłowe nie będą intersubiektywne, gdyż są dwie możliwości:

Nie można więc zbyt mocno wyostrzać tej zasady intersubiektywności, bo wpadniemy w pułapkę.

Puenta bezsensowności hipotez sceptycznych: neopozytywiści Koła Wiedeńskiego uważali, że w myśl zasady weryfikacji wszystkie tezy filozoficzne są kognitywnie bezsensowne. Z tego wynika, że sam sceptycyzm też jest bezsensowny, bo nie da się tych tez zweryfikować ani sfalsyfikować. Pojawił się więc problem!

trudność 1 - potoczna reakcja sceptycyzm jest bezsensowny kognitywnie (nie jest sprecyzowana, to wymaga precyzacji, bo potoczne reakcje nie są określone. Jeżeli zarzut bezsensowności miałby być tak weryfikacjonistycznie doprecyzowany <wąsko rozumiany>, to pozbywamy się filozofii i sceptycyzmu) tzn. wówczas nie tylko hipotezy sceptyczne będą bezsensowne, ale i cała filozofia spekulatywna. Czy warto pozbywać się sceptycyzmu za cenę filozofii?

trudność 2 - sceptyk może powiedzieć: ja wcale nie muszę akceptować tak wyrafinowanej teorii sensu (weryfikacjonizmu Koła Wiedeńskiego). Ten zarzut, powie sceptyk, trafia zarówno we mnie jak i w całą filozofię, więc ja tego pojęcia sensu wcale nie muszę przyjmować. Sceptyk broni się: my jakoś rozumiemy (lingwistycznie) te stawiane hipotezy, więc nie muszę przyjmować weryfikacjonistycznej teorii sensu. Sceptyk powie - ja wychodzę od potocznego, intuicyjnego, niezobowiązującego pojęcia sensu, więc nie muszę być obligowany weryfikacjonizmem aby formułować swe hipotezy;

trudność 3 - z punktu widzenia prób sformułowania generalnego kryterium sensu i powiedzenia z tego punktu widzenia (generalnego kryterium sensu), że sceptycyzm jest bezsensowny więc trzeba się go pozbyć - to jest to skazane na niepowodzenie, bo nie można sformułować generalnego kryterium sensu dla wszystkich dziedzin bez popadania w paradoksy. Inaczej: nie da się sformułować generalnego, uniwersalnego kryterium sensu i nie da się z tego punktu widzenia odrzucić sceptycyzmu;

wniosek: nie da się więc odrzucić, odepchnąć na poziomie naukowym sceptycyzmu bez wikłania się w paradoksy. W tym wypadku jest to możliwe na poziomie dyskursu potocznego.

argument kompatybilistyczny

Jest to tzw. kompatybilistyczne (zgodnościowe) rozwiązanie problemu hipotez sceptycznych. To raczej jest rozwiązanie a nie konkretny argument.

kompatybilista: twierdzi, że być może dadzą się pogodzić ze sobą dwie rzeczy:

z

Jak to pogodzić? Otóż kompatybilista odróżnia:

sceptyk: mówi, że to nie jest rozwiązanie problemu, lecz tylko inne zreformułowanie (inne opisanie) tego problemu. Ja do tarczy wiedza wewnętrzna nigdy nie strzelałem! Zawsze chodziło mi o wiedzę zewnętrzną. Dopóki nie wiem, czy demon istnieje czy nie (dopóki tego nie rozstrzygnę), to nie wiem czy jadłem bułkę na śniadanie.

wykazanie braku teoretycznej doniosłości (relewancji) hipotez sceptycznych

krytycy: aby coś uznać za wiedzę, to podmiot musi być w stanie eliminować źródła błędów (to uznaje sceptyk), ale z tego nie wynika, że ta obligacja sięga aż do konieczności eliminacji hipotez sceptycznych (nie musze koniecznie eliminować hipotezy sceptyczne) tzn. ja musze być w stanie eliminacji źródła błędów, ale musze eliminować hipotez sceptycznych, żeby było o mnie można powiedzieć - że wiem. Gdy dyskutujemy nad czymś, rozważamy coś, to nie mamy obowiązku brać pod uwagę dowolnych alternatyw, ale te za którymi stoją pewne racje np. astrofizycy dyskutują zagadnienie anomalii ruchu planet w układzie słonecznym, to nie mogą się powołać na taki argument: anomalie ruchu planet spowodowane są tym, że krasnoludki kręcą planetami i dlatego są te anomalie. Nie ma żadnych racji, że krasnoludki kręcą planetami. To jest dowolna alternatywa. Hipotezy sceptyczne nie są więc relewantnymi alternatywami, bo nie istnieją za nimi żadne racje np. nie istnieją żadne racje za tym, że istnieje demon (to hipoteza ad hoc - bez uzasadnienia)- brak tu doniosłości teoretycznej, uzasadnienia (a może krasnoludki kręcą planetami - daj spokój!).

wniosek: jeżeli hipotezy sceptyczne nie są relewantnymi alternatywami, to nie mogą być przedmiotem poważnej, teoretycznej, w naszym przypadku filozoficznej dyskusji. Ten argument jest lepszy od wykazania bezsensowności bo:

argumenty transcendentalne przeciw sceptycyzmowi

Argumentację transcendentalną trzeba rozumieć tak, jak ją rozumiał Kant - odwoływanie się do warunków możliwości. Argumentacja ta jest dyskusją dotyczącą nie tylko sceptycyzmu, ale w ogóle np. etyki. Sens tej argumentacji: z referencji (odniesienia przedmiotowego) kauzalnych (przyczynowych) naszych pojęć i przekonań (Ddonald Davidson). Zalicza się tu także jako dobry argument przeciw sceptycyzmowi dowód ontologiczny Kartezjusza i poprzez atrybuty Boga: dobroć, prawdomówność - to jest gwarancją, że świat jest mniej więcej taki, jak nam się wydaje w zasadniczych rysach.

ŹRÓDŁA WIEDZY:

UWAGI wstępne:

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
ŹRÓDŁA WIEDZY

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
normalne paranormalne

0x08 graphic

samodzielne niesamodzielne

0x08 graphic
0x08 graphic

Podział źródeł wiedzy jest potrzebny, ponieważ pomaga precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie: skąd wiesz? i ukazać co jest podstawą wiedzy, skąd pochodzi dana wiedza i jaki ma charakter. 2+2 = 4 (tak musi być i nie inaczej) ma inny charakter niż: drzewa są oszronione (tak nie musi być, drzewa nie koniecznie muszą być oszronione).

PERCEPCJA ZMYSŁOWA (ekstraspekcja): na określenie tego źródła wiedzy funkcjonują zamiennie takie terminy: spostrzeganie, spostrzeżenie zmysłowe, postrzeżenie (postrzeganie). Zmysłowe = bo 1. poznajemy zmysłami (spostrzeżenie zewnętrzne); 2. zmysłowe odróżnia od czegoś wewnętrznego (spostrzeżenia, doświadczenia wewnętrznego). Samodzielne źródło wiedzy.

INTROSPEKCJA (refleksja): zamiennie określa się to źródło wiedzy jako: doświadczenie stanów psychicznych, doświadczenie wewnętrzne, spostrzeżenie wewnętrzne. Generalnie filozofia używa innych terminów niż psychologia. Samodzielne źródło wiedzy.

PAMIĘĆ (retrospekcja): czasem używa się terminu pamięć i przypomnienie gdzie: pamięć = ogólny fenomen; przypomnienie = charakterystycznie ludzka odmiana pamięci. Jest niesamodzielnym źródłem wiedzy, gdyż żeby coś pamiętać, przypominać sobie trzeba to najpierw spostrzec albo zmysłami albo wewnętrznie. Bez pamięci bylibyśmy zamknięci w teraźniejszości chwili, nie rozumielibyśmy tego co postrzegamy.

A PRIORYCZNE: niniejsze źródło wiedzy, jest przedmiotem sporu empirystów (nie ma takiego źródła wiedzy, bo logikę da się zinterpretować empirycznie jako uogólnienie doświadczenia) z racjonalistami, apriorystami (istnieje takie źródło wiedzy). Przykłady tej wiedzy to logika i matematyka (ich wiedza).

INDUKCJA: rzadko się ją dołącza do źródeł wiedzy. Wynikanie indukcyjne (uogólniające) np. widziałem kilka łabędzi, były białe. Stąd wnioskuje, że wszystkie łabędzie są białe. Generalnie przyjmuje się, że indukcja też jest wiedzo twórcza szczególnie jeśli chodzi o nauki przyrodnicze. Jest to źródło wiedzy niesamodzielne, bo uogólnia się tylko w stosunku do czegoś, co się spostrzegło zmysłowo lub introspekcyjnie. Dlaczego się ją uwzględnia? Bo jest fundamentem nauk przyrodniczych i jeżeli się ją dołącza do źródeł wiedzy, to właśnie w tym miejscu.

ŚWIADECTWO + AUTORYTET: też jest niesamodzielnym źródłem wiedzy np. słońce świeci, ale ktoś mi to mówi bo mam zasłonięte zasłony, albo jestem niewidomy. Czyjeś świadectwo jest źródłem wiedzy. Czasem pytamy: skąd wiesz „to” a „to”? ten powiedział mi o tym. Jak dalece świadectwo jest wiarygodne, to już inna sprawa. Z tym się łączy bycie autorytetem.

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
ASPEKTY ŹRÓDEŁ WIEDZY

geneza uzasadnienie

0x08 graphic
0x08 graphic

PARANORMALNE ŹRÓDŁA WIEDZY: jest kwestią badań empirycznych, czy takie źródła istnieją (to nie jest sprawa filozoficzna). O ile jest w tej kwestii coś filozoficznego to tylko pojęcie normalności w sensie - co to znaczy że coś jest:

PERCEPCJA ZMYSŁOWA

Wydaje się, że percepcją zajmują się tylko i wyłącznie nauki szczegółowe. A jednak nie. Filozofia także mówi o percepcji, porusza podstawowe kwestie percepcji:

* wizualne,

* dotykowe,

* woli,

* kinestetyczne (ruchowe),

* obiektywne (rzecz przestrzeni fizycznej),

STRUKTURA PERCEPCJI:

Naoczność percepcji:

Spostrzeganie zmysłowe jest podstawowym rodzajem wszelkiej naoczności, prasposobem naoczności (pramodusem), np. przypomnienia: przypominamy sobie coś, co było spostrzegane; oczekiwania: oczekujemy czegoś, co lubimy spostrzegać zmysłowo; fantazji: wyobrażamy sobie coś, co może (mogłoby być) być spostrzegane; świadomość obrazu i znaku np. zdjęcia itd. Do naoczności percepcyjnej odnoszą się wszystkie inne reakcje aktywności ludzkiej.

Spostrzeganie zmysłowe jest fundamentem wszelkiej aktywności teoretycznej tzn. zarówno pojęcia, sądy, teorie złożone z sądów zawsze odnoszą się do tego fundamentu percepcyjnego od którego pochodzą np. unaocznienie spostrzeżenia percepcyjnego prowadzi do sądów, i te sądy do tego unaocznienia się odnoszą.

Spostrzeżenie zmysłowe to również podstawą ateoretycznych (praktycznych) sposobów zachowania się człowieka, np. człowiek poza wartością, która mu przypisujemy (ma godność, jest osobą, inteligentny, itd.) posiada także aspekt zwykłej percepcyjnej obecności - prostej koncepcyjnej obecności - jak każdy przedmiot, który postrzegamy. Inaczej: np. młotek ma wartość, która mu przypisujemy - to jest dobry młotek itd. ale oprócz tej wartości ten młotek posiada prostą percepcyjną obecność. Wartość (użytecznościowa) przedmiotu jest sklejona z jego prostą obecnością. To dotyczy ludzi, dzieł sztuki, obiektów kultury itd.

Obiekty prezentujące się w ramach percepcji zmysłowej nigdy nie są widziane wprost (czysto). One są przeniknięte układami fantazyjnymi, wyobrażeniami, latentnymi (ukrytymi) oczekiwaniami (jak to coś będzie wyglądać? - nie jest to fantazja tak do końca, to raczej takie tło) np. idę pierwszy nad morze, wchodzę na wydmę i tak sobie myślę jak to spotkanie z morzem będzie wyglądać, jakościami wyrazowymi (coś jest przyjemne, albo nie przyjemne, pociągające, lub odrażające, wrogie albo przyjazne) lub fantazjami, wspomnieniami (wspomnienie zapachu). Pewne wyjaśnienia tych jakości wyrazowych dają wyjaśnienia ewolucyjne np. wąż, pająk - to było niebezpieczeństwo, a dziś my się tego boimy jako pozostałość po przodkach. Powstaje problem: czy wszystkie jakości wyrazowe takie są, z tym związane?

Przedmiot percepcji zmysłowej:

Przedmioty fizyczne są przedmiotami percepcji zmysłowej w pewnym sensie, bo np. atmosfera ziemska jest przedmiotem fizycznym, ale trudno, żeby była dana w percepcji zmysłowej. Aby przedmiot był przedmiotem percepcji zmysłowej, musi spełniać określone warunki:

DWA POWYŻSZE WARUNKI SĄ WIĘC KONIECZNE, ALE NIE WYSTARCZAJĄCE

0x08 graphic
0x08 graphic
ABY COŚ BYŁO PRZEDMIOTEM PERCEPCJI ZMYSŁOWEJ

Pole percepcji zmysłowej:

Uwagi:

Charakterystyka pola wzrokowego:

* wewnętrzny: patrzę na przedmiot, który jest w centrum uwagi np. konkretne drzewo i widzę korę, mech, itd., ale są też inne składniki tego przedmiotu (który jest w centrum uwagi) współspostrzegane w tym konkretnym drzewie, które są dane jakby na marginesie (mimo, że należą do przedmiotu, który jest w centrum uwagi),

* zewnętrzny: inne rzeczy współspostrzegane wraz z tym co jest w centrum uwagi np. inne drzewa w lesie nie należące do przedmiotu będącego w centrum uwagi. Horyzont zewnętrzny ma trzy warstwy:

(*) warstwa tego co współzauważane: np. inne drzewa, które zauważam skupiając się na tym co jest centrum uwagi (konkretne drzewo). Ta warstwa posiada tę samą naoczność percepcyjną jak to co jest w centrum uwagi (to jest dane tak samo), ale inaczej widzę to co w centrum uwagi, a inaczej to co na horyzoncie,

(*) warstwa tego co współdomniemane: np. w drzewie, które jest w centrum uwagi domniemuję, że ono ma określoną tylną stronę, której aktualnie nie spostrzegam. Co więcej domniemuję też, że inne przedmioty które współzauważam też mają określoną tylną stronę. Ta warstwa nie ma charakteru naoczności percepcyjnej, ale nie jest to też wyobrażeniem. Ta warstwa ma charakter nieokreślony, coś pomiędzy naocznością percepcyjną a wyobrażeniem, jakaś rozmazana otoczka należąca do każdorazowego centrum uwagi, a jej naoczność polega tylko na swoistej sugestii co do pewnego stylu w jakim dalej mógłby się rozgrywać akt percepcji (ale to też niedoskonałe określenie tej warstwy), to jest tylko podobne do naoczności wyobrażeniowej,

(*) warstwa tego, co pustodomniemane: chodzi tu o domniemanie bez żywej naoczności tzn. spostrzegam to co jest w centrum uwagi, współzauważam inne rzeczy na horyzoncie wewnętrznym i zewnętrznym, współdomniemam o tym co aktualnie nie widzę, ale też nie wiem, co dalej za tym przedmiotem który widzę jest (np. za ścianą) i pusto domniemuję, że za tym co widzę są jakieś przedmioty, które mogę spostrzegać gdybym tam poszedł; pusto domniemuję, że nie ma tam nicości,

* horyzont - świat: świat jest horyzontem wszelkich horyzontów tzn. zmysłowa świadomość percepcyjna, która jest częścią świadomości podmiotu cielesno - duchowego zawiera w każdym swoim akcie odniesienie do świata jako do nieograniczonego horyzontu wszystkich spostrzeganych obiektów; świat jest syntezą aktualnie spostrzeganych pól percepcyjnych, to nieograniczone pole percepcyjne po którym podmiot się porusza i napotyka ciągle nowe rzeczy. Trudno nam sobie wyobrazić, aby świat był zamkniętym dla nas horyzontem.

Rola horyzontów percepcyjnych: one stanowią zapośredniczenie pomiędzy tym co jest w centrum uwagi a tym co nie jest spostrzegane. Gdyby tego zapośredniczenia nie było, to nasze doświadczenie zmysłowe świata nie byłoby doświadczeniem ciągłym, świat byłoby porwany na kawałki, doświadczalibyśmy ciągłej nowości (tak jak robienie zdjęć, poznanie byłoby aktami strzelistymi). W każdym osobnym akcie percepcji musielibyśmy sobie przypominać co przed chwilą widziałem i łączyć to z tym co aktualnie widzę (reprodukcja pamięciowa). Horyzonty dają nam , naoczność świata, otwierają ciągle nowe rzeczy, nawet jak się powtarzają to ciągle te rzeczy są świeże.

Odróżnienie wrażenia (sensatio) od spostrzeżenia (perceptio):

Uwagi:

To odróżnienie nie funkcjonowało ani w starożytności, ani w średniowieczu. Powstało w czasach nowożytnych a implicite było już przygotowywane w rozważaniach Kartezjusza, Malebranche'a, Berkeley'a. Po raz pierwszy o tym odróżnieniu mówi Tomas Reed (XVIII w.). W XIX w. to odróżnienie było czymś powszechnym w filozofii i psychologii, lecz od 50 lat XX wieku stało się ono nie modne, zdezaktualizowało się. Jednak czysto rzeczowo to odróżnienie jest trafne i pozostaje mimo tego, że jest nie modne. Co ciekawe tego odróżnienia wrażenia od spostrzeżenia nie ma w filozofii angielskiej, tam jest wszystko pomieszane, zbite w jedno.

Spostrzeżenie (perceptio): jest to ustrukturalizowana całość procesu psychicznego polegającego na doznawaniu wielu wrażeń jednocześnie, które w mózgu są selekcjonowane, wiązane oraz sensownie ujmowane. Podstawowym tworzywem dla spostrzeżeń są wrażenia zmysłowe. Czyli postrzeżenia są syntezą wrażeń.

Wrażenia (sensatio): to elementarne składniki procesu poznawczego (spostrzeżenia). Są atomalnymi składnikami spostrzeżeń. Powstają wskutek działania bodźców na poszczególne narządy zmysłów (tzn. wrażenie jest posiadaniem jakościowo prostej treści świadomości, która powstaje w wyniku pobudzenia organu zmysłowego). Są odzwierciedleniem izolowanych cech przedmiotów np. barwy, dźwięku, zapachu. Wrażenia dzieli się w zależności od receptorów które odbierają bodźce:

Wrażenia charakteryzuje się prze jakość, intensywność, ton uczuciowy, itp.

Problem: my nie doświadczamy bezpośrednio wrażeń, ale struktury złożone - czyli spostrzeżenia. Jakie są zatem argumenty przemawiające za koniecznością przyjęcia istnienia czegoś takiego jak dokonująca się synteza tych wrażeń do postaci całości jaką jest pole percepcji?

Argument 1.: fizjologiczny - odbieramy świat poprzez pobudzenie organów zmysłowych i w mózgu jest rozproszenie tych elementarnych danych, tych pobudzeń. Te pobudzenia muszą być transformowane do postaci świadomej (np. świadome doznanie czerwienie, bieli) a potem składane do pewnej całości np. obrazka, który widzę, dźwięku, zapachu itd.

Argument 2.: introspekcyjno-opisowy - już od Locke'a filozofowie próbowali analitycznie rozkładać wszystkie złożone elementy świadomości na elementy proste, tzn. na to, z czego ta struktura percepcyjna się składa. Zauważono, że te złożone struktury jakim jest pole percepcyjne, być może domagają się istnienia jakichś prostych, elementarnych doznań (czerwieni, zapachu, itp.) i z nich złożone są większe struktury. Zarzut: my nie spostrzegamy wrażeń, ale od razu złożone struktury. Są jednak sytuacje, gdzie w pewnym sensie spostrzegamy elementarne wrażenia np. nagły rozbłysk, nagły huk - nie interpretujemy tego przedmiotowo, bo nie potrafimy (co się stało, coś wybuchło itd. nie wiemy tego) jest to właśnie na poziomie świadomym elementarne wrażenie (jako nie zinterpretowana dana).

Dane zmysłowe (sens - data):

Uwagi:

Termin dane zmysłowe upowszechnili filozofowie brytyjscy B. Russell i G. E. Moore (pocz. XX w.). Pojecie dane zmysłowe (sens-data) zastąpiło wcześniejsze pojęcia o podobnej treści, konotacji np. idea (Berkeley, Locke), doznanie (impresion), wrażenie (sensation), wrażenie.

Opisując dane zmysłowe, mówi się, że to coś złożone z wrażeń, podczas gdy spostrzeżenie złożone jest z danych zmysłowych. Dane zmysłowe są więc czymś bardziej złożonym niż wrażenia a czymś mniej złożonym niż spostrzeżenie jako pewna struktura. Przykładami danych zmysłowych mogą być: wyglądy przedmiotów (widoki), które powstają w wyniku zmiany okoliczności percepcyjnej (spostrzegania). Argumenty za przyjęciem istnienia danych zmysłowych:

argument 1: opis tych samy przedmiotów zależnie od zamian okoliczności percepcyjnych: G. E. Moore mówił: te okoliczności zmiany percepcyjnej to np. zmiany oświetlenia, położenia przedmiotów, ruch przedmiotu czy samego podmiotu. Koperta (niebieska), którą się posługiwał dla zobrazowania danych zmysłowych jako ta sama, pojawia się w różnych odcieniach zależnie od zmiany położenia (oglądam ją z różnych stron, chodzę, itd.). Ta sama okrągła moneta pojawia się jako eliptyczna w wyniku zmiany kontu postrzegania.

argument 2: fakt istnienia złudzeń: nie tylko zmiany okoliczności percepcyjnych wydają się wskazywać na konieczność przyjęcia istnienia czegoś takiego jak dane zmysłowe. Za istnieniem danych zmysłowych przemawia także iluzja (złudzenie co do własności przedmiotu) oraz halucynacja (złudzenie co do istnienia przedmiotu np. kij zanurzony w wodzie pojawia się jako załamany). Te złudzenia to jest właśnie dana zmysłowa. Dana zmysłowa jest czymś ustrukturalizowanym a nie czymś atomalnym np. nagłym rozbłyskiem itd. czy dane zmysłowe składają się z wrażeń? Chyba tak. Danych zmysłowych jest mnóstwo, gdyż widoki przedmiotów zmieniają się ciągle, a przez te widoki my widzimy same przedmioty. Czyli dana zmysłowa to element procesu spostrzegania jako całości.

argument 3: kauzalny (przyczynowy) stwierdza, że percepcja zmysłowa realizuje się w wyniku istnienia pewnego łańcucha przyczynowego rozciągającego się od przedmiotu fizycznego, który postrzegam aż do podmiotu - to jest łańcuch zdarzeń, ale tym co spostrzegamy jako końcowy element, składnik tego łańcucha jest - dana zmysłowa,

argument 4: z opóźnienia czasowego stwierdza, że np. bardzo oddalony obiekt obserwacyjny (np. odległa gwiazda) wysyła światło i to jej światło potrzebuje bardzo długiego czasu aby dotrzeć do naszego aparatu zmysłowego. Gdy to jej światło już dotrze do naszego zmysłu, to przecież ta gwiazda może przestała już istnieć. Czyli może jest tak, że faktycznie spostrzegamy nie sam obiekt, ale właśnie dane zmysłowe. Taka sytuacja z gwiazdą i jej światłem (ta opóźniona odległość czasowa) dotyczy nie tylko egzotycznych przykładów, ale każdej percepcji.

Wydaje się, że istnienie danych zmysłowych przemawia za koniecznością odrzucenia tzw. naiwnego realizmu (przedmioty materialne dane są nam bezpośrednio w spostrzeżeganiu zmysłowym). Naiwny realizm przeocza fakt, że bezpośrednio my doświadczamy dane zmysłowe. W percepcji mamy do czynienia z danymi zmysłowymi, zjawiskami, fenomenami. Z odrzuceniem naiwnego realizmu wiąże się jednak pewien problem: skąd wiemy o istnieniu rzeczy materialnej, skoro bezpośrednio mamy odczynienia tylko z danymi zmysłowymi? Skąd powstaje w nas przekonanie, że istnieją rzeczy fizyczne niezależne od nas?

Immanentna (nie atakuje stanowiska), delikatna krytyka danych zmysłowych:

zarzut 1: nieskończony regres - przyjęcie istnienia danych zmysłowych prowadzi nas do nieskończonego regresu tzn. jeżeli w percepcji poznanie wyjaśnia się danymi zmysłowymi, to przecież dane zmysłowe muszą też być jakoś spostrzegane. Jak - poprzez następne dane zmysłowe? Pomysł danych zmysłowych prowadzi więc do jakiejś fikcji.

odpowiedź: problem ten może pomóc rozwiązać adwerbialna teoria percepcji (przysłówkowa teoria) (R. Chisholm). Przedstawiciele tej teorii głoszą, że dane zmysłowe nie mają charakteru przedmiotowego, nie są przedmiotami, które muszą być spostrzegane. One są bezprzedmiotowymi i nierelacyjnymi stanami istot świadomych zdolnych do doznawania. Stany tego rodzaju wyrażane są językowo za pomocą czasowników z przysłówkiem np. pływam żabką - brak tu wniosku, że oprócz pewnego sposobu pływania istnieje coś takiego jak żabka (mam tylko na myśli pewien sposób działania, nic więcej) i analogicznie - gdy widzę niebieskie rzeczy to nie wnioskuję, że istnieje niebieskość jako osobny obiekt, który my spostrzegamy. Jak więc adwerbialnie interpretować percepcję? np.: jestem świadomy (np. koperty) niebiesko!

zarzut 2: esencjalna prywatność danych zmysłowych - dane zmysłowe są esencjalnie prywatnymi obiektami tzn. x posiada daną zmysłową w określonym miejscu, czasie i tylko x widzi na swój sposób np. stół bo widzi to z innej perspektywy. Inni też widzą ten sam stół ale nie tak samo, bo każdy widzi go ze swej perspektywy (każdy widzi swój stół). Nawet zamiana miejsc nic tu nie pomoże, bo z chwilą zamiany miejsc zmieniają się też okoliczności percepcji np. słońce inaczej zaczyna świecić. Mimo to wydaje się nam, że spostrzegamy intersubiektywnie dostępne obiekty publiczne - jesteśmy przekonani, że widzimy te same obiekty. Czy jest jakiś mechanizm tego jak to się dzieje, że jesteśmy tak przekonani?

zarzut 3: indywidualizacja danych zmysłowych - jak można odróżnić daną zmysłową spostrzeganą w danej chwili od spostrzeganej chwilę później np. trochę się zmieniło słońce, więc zmieniła się dana zmysłowa. Czy w ogóle można odróżnić poszczególne dane zmysłowe? Zarzut jest mocny, bo nie da się podać indywidualizacji danych zmysłowych. Być może dane zmysłowe są z istoty nieokreślone - są to byty, w przypadku których trudno jest podać warunki identyczności.

Trzy stanowiska dotyczące natury percepcji zmysłowej:

realizm bezpośredni: zwolennik tego stanowiska filozoficznego twierdzi, że spostrzeżenie zmysłowe polega na bezpośrednim kontakcie pomiędzy obserwatorem a obiektem fizycznym, który to obiekt istnieje niezależnie od obserwatora. Dane zmysłowe więc, to: części powierzchni spostrzeganych przedmiotów (przynajmniej w odniesieniu do wzroku i dotyku). Dane zmysłowe nie są to osobne byty mentalne „w głowie, w umyśle” jak wspomniana żabka (bo zabraknie tej bezpośredniości), one są „przyklejone” do przedmiotów. Ale uwaga są dwa rodzaje bezpośredniości:

W realizmie bezpośrednim percepcja zmysłowa jest właśnie bezpośrednia epistemicznie. Istnieje bezpośredni kontakt epistemiczny tzn.:

W percepcji występują więc dwa elementy:

realizm pośredni (reprezentacjonizm): zwolennik tego stanowiska powie: spostrzeżenie zmysłowe, to relacja trójelementowa:

Tym co bezpośrednio spostrzega się w percepcji są dane zmysłowe, choć w większości sytuacji nie są bezpośrednim przedmiotem uwagi obserwatora tzn. normalnie nie zwracamy uwagi na odcienie stołu itd., ale gdy zajdą wątpliwości lub ktoś zapyta o szczegóły, to zwracamy uwagę na okoliczności percepcyjne i szukamy np. jakie odcienie ma blat stołu.

Dane zmysłowe wiec, są reprezentacją przedmiotu. To reprezentowanie można różnie interpretować:

Pojawia się pewne niebezpieczeństwo: jeśli postrzegamy faktycznie dane zmysłowe, to już tylko mały krok dzieli nas od fenomenalizmu (idealizmu).

fenomenalizm (idealizm): zwolennik powie: percepcja jest relacją dwuelementową:

Czym są przedmioty fizyczne a czym moje fantazje (wyobrażenia) - czym one się od siebie różnią? Przedmioty są to: dobrze uporządkowane agregaty danych zmysłowych (Berkeley). Fantazje (wyobrażenia) są: luźne, schematyczne, nieuporządkowane. Być dla obiektów fizycznych, to - być spostrzeganym przez podmiot (esse = percipi). Obiekty fizyczne nie istnieją niezależnie od podmiotu. Ale to esse = percipi nie odnosi się do duchów i do duszy (według Berkeley'a).

zarzut: fenomenalizm podważa istnienia świata o której jesteśmy przekonani, tzn. głosi, że gdy przedmioty przestaną być postrzegane bo np. zamykam oczy, śpię itd., to przestają istnieć. Gdy zamknę oczy to świat przestaje istnieć! A przecież jesteśmy przekonani intuicyjnie, że tak nie jest!

odpowiedź Berkeley'a: Bóg spostrzega przedmioty, gdy my ich nie widzimy.

Jednym z ludzi którzy próbowali fenomenalizmu bez założeń metafizycznych Berkeley'a był Russell. On nie postulował tylu założeń np. istnienie Boga itd. Raczej postulował fenomenalizm semantyczny (lingwistyczny): zdania opisujące obiekty fizyczne na poziomie bezpośredniego doświadczenia dają się przełożyć na zdania opisujące doznawanie danych zmysłowych bez utraty znaczenia (opisu fizycznego). Było to związane z radykalnym empiryzmem Russella i Eyera (ma on odcień fenomenalizmu - bo wszystko musi dać się wykazać w doświadczeniu. „Być” to być doświadczanym). W duchu pozytywistycznym, wszystko powinno dać się odnieść do doświadczenia. Radykalny empiryzm = fenomenalizm.

Świadomość / doświadczenie wewnętrzne / introspekcja:

Na określenie introspekcji używa się też takich pojęć jak: doświadczenie wewnętrzne, spostrzeganie wewnętrzne, refleksja (ale nie w tym znaczeniu potocznym jak to często używamy).

Introspekcja dostarcza wiedzy (przekonań) o świecie wewnętrznym (to świat stanów psychicznych, procesów świadomych, itp.). Opozycją tego świata wewnętrznego jest świat zewnętrzny (przedmioty fizyczne, żywe istoty).

Termin introspekcja pochodzi od intro - wewnątrz, specto - patrzę i oznacza spojrzenie do wnętrza. Wielu mówi, że to spojrzenie od wewnątrz do wewnątrz bo chodzi tu o zwrócenie się świadomego umysłu do siebie samego, do swych własnych działań, operacji, zdarzeń np. wiem, że widzę kota na, widzę go dzięki percepcji zmysłowej (wzrok), ale to że wiem, iż go widzę wzrokiem a nie że np. go dotykam - to wiem dzięki introspekcji. Albo inaczej: dzięki introspekcji wiem, to że odczuwam przyjemność głaszcząc kota. Z tego widać, że introspekcja to zdarzenie mentalne (umysłowe), które ma za swój przedmiot inne zdarzenie mentalne (umysłowe, psychiczne).

Ważna jest w tym miejscu uwaga: pojawiają się takie słowa jak - świadomy, umysłowy, psychiczny, mentalny. Czy wszystko co psychiczne musi być świadome? Psychoanalitycy mówią: istnieją procesy psychiczne, które są nieświadome. My tu posługujemy się różnymi pojęciami. Czy to co świadome i to co psychiczne pokrywa się? Wielu mówi, że nie. My tu na wykładzie mówiąc o introspekcji używamy tych słów zamiennie, ale istnieje ważne odróżnienie tego co świadome:

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
ŚWIADOMOŚĆ

0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

0x08 graphic
0x08 graphic

konkluzja:

0x08 graphic
Objaśnienie rysunku:

Czerwona linia to teraźniejszość, która ma jakąś rozpiętość. Zielona linia pozioma obrazuje strumień świadomości. Prostokąty na poziomej linii obrazują: percepcje, wyobrażenia, oczekiwania, lęki, itp. (one na siebie zachodzą, są splecione ze sobą). Czarna linia obrazuje, że strumień świadomości zdarza się (dzieje się) z przyszłości i odchodzi w przeszłość, mija (staje się post-aktualne). Jeżeli uwzględnimy to pojęcie samoświadomości refleksyjnej, to otrzymujemy taką sytuacje, że konstytuuje się w pewnym sensie drugi strumień refleksji (czy introspekcji) np.

spontanicznie słucham wykładu, odzwierciedlam dźwięki, itp. a jednocześnie dokonuję jakieś autoanalizy siebie (np. swojego odbioru tego wykładu - „nic z tego co on gada nie rozumiem”. Ta autoanaliza się ciągle rozgrywa. Czasem opada, a czasami wzrasta (jest przecież stopień większej uwagi, napięcia, jakby falowanie uwagi od samoświadomości przedmiotowej do samoświadomości refleksyjnej, czy introspekcyjnej) <ten drugi poziom pokazuje fala niebieska> . Można analizować też swoje analizowanie i to będzie już 3 poziom np. co ja taki analityczny dzisiaj jestem? Jakie to dziwne, analizuję siebie i analizuję. Jeżeli pierwszy poziom jest spontaniczny, drugi refleksji, to trzeci poziom <fala brązowa> jest poziomem analizy. Można nawet analizować jeszcze dalej, ale wówczas niczego nowego się już nie dowiemy. Wyższe analizowanie nie ma wartości informacyjnej.

Wspomniane było, że w introspekcji są dane:

W introspekcji dyspozycje ujawniają się ale tylko częściowo (w małym stopniu) np. bycie odważnym, inteligentnym. Częściowo, tzn. gdy się zastanawiam - czy ja jestem odważny? - nie wiem! Bo dopiero w działaniu się okazuje czy jestem odważny. Introspekcyjna samo-kontemplacja nie ujawnia kim jesteśmy - zacznij działać, to zobaczysz kim jesteś. To działanie nie musi być tylko zewnętrzne, ale może być też wewnętrzne np. czy jestem cierpliwy w stosunku do siebie?

Tezy metafizyczne (przedmiotowe) o charakterze historycznym dotyczące introspekcji:

Trzeba jednak zaznaczyć, że nie są to dwie różne idee, lecz mówiąc o człowieku jako podmiocie jest to po prostu potoczny sposób mówienia. Gdy się analitycznie temu przyjrzymy, to przecież podmiotem działania człowieka jako całości jest trwający podmiot ja, który nie podlega zmianom takim jak ciało. Zmienia się ciało, treści psychiczne, stany świadomości, ale ciągle jesteśmy tą samą osobą - ja, istotą, tym samym kimś.

* redukcjonizm sensualistyczny: doświadczenie ja różne od przeżyć jest sumą wrażeń cielesnych lub kinestetycznych (ruchowych), jest jednością ciała, doświadczanego bezpośrednio w działaniu, mówieniu, itd.,

* redukcjonizm woluntarystyczny: doświadczenie ja to doświadczenie stałości chcenia, ciągłości woli np. wola życia, wola przezwyciężenia trudności znoszenia dnia wstania, potem jazdy zatłoczonym autobusem, dalej siedzenia na wykładzie … Ta stałość chcenia być może jest pewną władzą tego ja,

* redukcjonizm emocjonalny: ja jest czuciem, poczuciem, uczuciem powiązania przeżyć psychicznych. Nasze przeżycia są ze sobą powiązane jak ogniwa łańcucha, ale w łańcuchu tym brak jeszcze czegoś co ten łańcuch łączy. Ogniwa się zazębiają za siebie. Strumień świadomości to łańcuch, ale jest jeszcze czucie tego zazębiania się, powiązania przeżyć. Czucie tego powiązania powoduje doświadczenie tego ja, ale tak naprawdę nie ma tego ja jako odrębnego bytu - jest tylko czucie. Widać tu redukcję osobnego bytu, którym miałoby być ja do czegoś innego, do: woli, uczucia, poczucia, doświadczenia własnego ciała,

* redukcjonizm funkcjonalny: redukuje ja do jedności funkcjonalnej mózgu tzn. mózg jako maszyna jest pewną jednością funkcjonalną, jednością działania, działa w skoordynowany sposób (podobnie jak maszyna). Doświadczenie ja jest doświadczeniem tej jedności funkcjonalnej mózgu, jedności skoordynowanego działania. Hipoteza tego redukcjonizmu nie odwołuje się do żadnego bezpośredniego doświadczenia - to taka pusta hipoteza (jest pewna maszyna - mózg i ona wytwarza coś - to coś to jest właśnie ja (epifenomenalny wytwór),

* ja materialne: jest to takie psychologiczne ujęcie ja. Nasza własność w jakiś sposób nas dotyczy, jest jakoś bliżej z nami związana i w tym sensie należy do ja materialnego. Do tego ja należą więc: doświadczenie mojego ciała, moja rodzina, moja własność,

* ja socjalne / społeczne: to są role społeczne, które spełniam np. profesor, ksiądz, nauczyciel - ale nie jestem do końca tą rolą,

* ja duchowe: gdy np. kontempluję krajobraz, gdy się modlę, itp.,

* ja czyste: tzn. takie, które żadnym z powyższych wymienionych ja nie jest,

* jestem teraz profesorem, po pracy wracam do domu - jestem ojcem, mężem, itd. Czy to są aspekty tego samego czystego podmiotu? Taki jestem w pracy, inny w domu - wydaje się, że to nie jest ta sama osoba!

* może tym podłożem jest niematerialny podmiot - dusza, a może mózg (ciało jako jedność funkcjonalna wraz z jego różnorodnością),

Krytyka wartości epistemicznej introspekcji:

Wyróżnia się tu dwa kierunki (XX w.), które pastwiły się nad introspekcją: behawioryzm, psychoanaliza.

Wnioski z krytyki behawioryzmu dotyczące:

Zarzut: bogactwo doświadczenia wewnętrznego nie da się przełożyć na język bo istnieje możliwość symulacji np. ktoś udaje depresję, my to tłumaczymy, a faktycznie nie ma doświadczenia wewnętrznego depresji,

Są więc dwie warstwy tego co psychiczne. Introspekcja dotyczy wyłącznie tego, co psychiczne i świadome, nie dotyczy zaś tego co psychiczne i nieświadome. To co psychiczne - nieświadome istotnie determinuje (określa, warunkuje) tę warstwę psychiczną - świadomą. To warunkuje różne opisy psychoanalizy np. różne formy sublimacji (sublimacja = jeden z obronnych mechanizmów osobowości, polegający na przesunięciu popędu (potrzeb, motywów) z celu, którego nie można zrealizować ze względu na niezgodność z przyjętymi zasadami, na inny, zastępczy obiekt lub czynność np. boję się podrywać dziewczyny, więc piję piwo, aż skończy się impreza). To co psychiczne - świadome jakoś żyje, ale nie pojawia się tak jak istnieje normalnie, lecz przejawia się w tym co psychiczne - nieświadome. To co psychiczne - nieświadome jest więc tylko pochodne. Introspekcja ślizga się po powierzchni jeziora jak światło księżyca nie dotyka tego co istotne tych psychicznych stanów np. kocham ciocię, ale w rzeczywistości jest inaczej - sublimacja pokazuje, że kocham ją dla tego, bo mam odziedziczyć po niej majątek. Czyli w introspekcji dany jest fałszywy obraz tego kim naprawdę jesteśmy. W radykalnej wersji Freud'owskiej jesteśmy popędem, wolą, itp.

Zarzut: jest pewien paradoks w pojęciu: stan psychiczny nieświadomy. Albo coś jest psychiczne i wtedy jest świadome, a jak jest nieświadome, to nie jest psychiczne - bo to może być najwyżej jakiś stan mózgu. To co psychiczne łączy się ze świadomością. Nie może być stanów psychicznych nieświadomych. Freud próbował twierdzić, że warstwa stanów psychicznych i nieświadomych posiada pewna samodzielność. Paradoksalność polega na tym, że nie możemy uchwycić co oznaczałoby być stanem psychicznym i nieświadomym a jednocześnie czymś różnym od stanu mózgu. W rzeczywistości sam Freud był materialistą - uważał, że wszystkie stany psychiczne (świadome) są wyłącznie stanami mózgu. Ale jego sposób przedstawiania poglądów prowadzi do takiego wrażenia, że warstwa psychiczna nieświadoma jest samodzielna, tzn. nie jest świadoma, ale nie identyfikuje się z warstwą zdarzeń czysto fizycznych i że ta warstwa wywiera to działanie determinujące i ona podlega transformacji (np. sublimacji). A introspekcja dotyczy już tego co przetransformowane, wysublimowane.

Pamięć i przypomnienie:

Uwagi wstępne:

Terminologia:

gr. mneme to łac. memoria - pamięć,

Pamięć w sensie biologicznym a pamięć w sensie pamięć ludzka i przypomnienie:

Pięć zasadniczych kierunków badań (w ramach psychologii) nad pamięcią:

      1. kierunek kognitywny: jest to tzw. podejście mentalistyczne, introspekcyjne, które prowadzi bada pamięć na poziomie języka potocznego i doświadczenia wewnętrznego (badania ze względu na zeznania introspekcyjne) np. co ludzie pamiętają, jak pamiętają w jakich okolicznościach pamiętają?

      2. kierunek biologiczny: czasem jest nazywany psychologią eksperymentalną, interesuje się mechanizmami mózgowymi pamięci. Ten obszar badań wyróżnia takie terminy jak: