Walka z jezuitami
Walka ta stała się zaciekłą, gdy do ataku pisarzy i teologów dołączyli się politycy. Zakon Towarzystwa Jezusowego liczył wówczas ponad 24 tysiące ojców i braci, miał około 700 kolegiów i prowadził 270 misji, zajmując się nadto działalnością naukową, piśmienniczą i duszpasterską. W polemikach silnie akcentowano, często przesadnie, jego polityczne wpływy i znaczenie.
Walka rozpoczęła się, gdy Benedykt XIV uznał (1.04.1758) patriarchę lizbońskiego, kardynała Francisca de Saldanha, wizytatorem zakonu jezuickiego w monarchii portugalskiej. Jezuitom zarzucano niedozwolone zajmowanie się handlem, a po zamachu na króla (3.09.1758) udział w spisku. Za karę zagarnięto (1759) ich dobra, następnie uwięziono około 180 zakonników, spalono na stosie sędziwego ojca Gabriela Malagridę, spowodowano śmierć ponad osiemdziesięciu innych jezuitów, nakłaniano pozostałych do porzucenia zakonu, opornych zaś wywieziono do Państwa Kościelnego. Francja przystąpiła do walki z jezuitami, rozdmuchując aferę generalnego ministra zakonu, Antoine'a Lavalette'a, który jako przełożony misji na Martynice, zakupił plantacje i sprzedawał plony z nich w Europie, by zapewnić placówkom misyjnym samowystarczalność. Wojna, podczas której Anglicy zagarnęli wiele statków francuskich z ładunkami, wywołała upadek domów handlowych, przez które działał, co z kolei spowodowało jego zadłużenie. Chociaż parlament paryski, jako najwyższa instancja sądownicza, orzekł początkowo, że długi obciążają osobiście Lavalette'a, ekscytowano opinię oskarżaniem całego zakonu. Do zarzutów dodawano współodpowiedzialność za zamach (1751) na życie Ludwika XV. W urabianiu opinii niemałą rolę odgrywała królewska faworyta, Antoinette Poisson de Pompadour, której pozycję u boku króla atakowali jezuici. Gdy parlament francuski zmienił (1760) orzeczenie i poszedł za głosem opinii, obłożono sekwestrem ich dobra o wartości najmniej 60 milionów franków. W 1762 roku
zajęto najpierw dobra zakonne, a następnie likwidowano domy.
Dekret królewski ogłosił (26.11.1764) definitywne zniesienie zakonu we Francji i jej koloniach. Żadnego znaczenia nie miała (7.01.1765) bulla Klemensa XIII Apostolicum Pascendi, która podkreślała pożytek zakonu dla Kościoła Powszechnego i na nowo go uznawała. Hiszpania rozprawiła się z jezuitami w tym samym czasie, za Karola III (1759-1788). Wpływ na to miał
minister Bernardo Tannucci, zapatrzony w absolutyzm władzy państwowej. Wykorzystał bunt, który
wybuchł (1766) w kraju z przyczyn ekonomicznych i społecznych, by obarczyć jezuitów współodpowiedzialnością. W walce z nimi, zwłaszcza po śmierci (1766) ich opiekunki, królowej Elżbiety, poparły go niektóre osobistości kościelne, jak generał augustianów Vasquez.
Dekret królewski (27.02.1767), bez podania powodów usuwał jezuitów z wszystkich posiadłości Korony hiszpańskiej i zajmował ich majątki. Wywieziono więc około 4400 zakonników, a gdy Państwo Kościelne wzbraniało się przyjąć grupę wygnańców z kolonii, osadzono ich na Korsyce.
Za przykładem Hiszpanii poszły kraje z nią związane: Parma i Piacenza (1767), Neapol (1767) i Malta (1768). Bezsilność papieża wobec tych poczynań ośmieliła dwory burbońskie do żądania zniesienia zakonu. Od podjęcia bolesnej decyzji uchroniła go nagła śmierć (2.02.1769).
Breve kasacyjne i restytucja
Nowy papież, Klemens XIV, wybrany z przekonaniem, że zniesie zakon jezuitów, ociągał się cztery lata. Francuski poseł, kardynał Francois-Joachim de Bernis, z upoważnienia wszystkich dworów burbońskich żądał tego już wkrótce (22.07.1769) po konklawe. Klemens XIV po kilku miesiącach wyraził zgodę w liście do króla francuskiego, Ludwika XV, i hiszpańskiego, Karola III, lecz nie podał daty, prosząc o cierpliwość, albowiem przeciw kasacji istniała w Rzymie silna opozycja z obawy o straty, jakie poniesie Kościół, zwłaszcza w szkolnictwie i na misjach. Dwory burbońskie nie chciały dłużej czekać. W 1772 roku poseł hiszpański postawił papieżowi ultimatum: jeżeli zakon jezuitów nie zostanie zniesiony, Hiszpania wypędzi wszystkie zakony.
Stanowisko Austrii, która cofnęła zastrzeżenia co do kasaty jezuitów, a nawet sama wkrótce przystąpiła do redukcji klasztorów, przeważyło szalę. Poselstwo hiszpańskie w Rzymie przygotowało projekt bulli kasacyjnej, lecz papież wydał tylko brewe (Dominus ac Redemptor).
Brewe kasacyjne, podpisane prawdopodobnie już 9 czerwca 1773 roku, zostało najpierw przekazane monarchom, a dopiero 16 sierpnia opublikowane w Rzymie. Powoływało się na prawa papieża do zatwierdzania i znoszenia zakonów. Ogólnikowo przedstawiało błędy Towarzystwa Jezusowego, które przez konflikty z władcami i innymi zakonami stało się winne niepokojów w Kościele. Raz jeden tylko wspomniało o naleganiach na Stolicę Apostolską, by zniosła jezuitów.
Stanowisko papieża było niewątpliwie uzasadnione wieloma racjami, może nawet konieczne, by uniknąć schizmy państw burbońskich, ale stało się widocznym znakiem słabości papiestwa wobec polityki dworów katolickich i to wówczas, gdy wchodziły na teren ściśle kościelny. Swoje przekonanie, że jezuici są winni zamętu w Kościele, ujawnił papież, gdy po kasacie polecił wybić (1774) medal na pamiątkę przywrócenia w nim pokoju. W niektórych kręgach intelektualistów wychwalano go za zwycięstwo rozumu. U niego wszakże wzmogła się wówczas depresja i lęk przed otruciem. Dla krajów burbońskich brewe stanowiło usankcjonowanie wcześniejszej likwidacji zakonu. W krajach pozaburbońskich różnie ustosunkowano się do papieskiego zarządzenia i różnie je wykonano. Najsurowiej postąpiono z jezuitami w Państwie Kościelnym, gdzie znajdował się ich dom generalny i gdzie było ich wielu po wyrzuceniu z Portugalii i Hiszpanii. Generał zakonu, siedemdziesięcioletni Lorenzo Ricci (zm. 1775), z kilku najbliższymi współpracownikami został uwięziony i osadzony w Zamku Anioła. Wszczęty przeciw nim proces kanoniczny, wbrew przeróżnym oskarżeniom, nie wykazał winy. Generał zmarł wszakże w więzieniu podczas procesu, innych zwolniono. Jezuici na ogół podporządkowali się papieskiej decyzji. Większość z nich działała dalej jako kapłani diecezjalni. Niemniej zniszczenie tego zakonu było wielką stratą dla Kościoła. Zamknięto przez to kilkaset szkół i zaszkodzono misjom, które prowadził.
Prusy i Rosja nie zastosowały się do brewe. Fryderyk II wyrażał zadowolenie, gdy rozprawiono się z jezuitami w Hiszpanii, wszakże pozostawił ich u siebie ze względu na szkolnictwo. Podobny motyw kierował niewątpliwie Katarzyną II, gdyż znaczna liczba jezuitów po pierwszym rozbiorze Polski pracowała w szkołach na Białorusi. Biskup mohylewski, Stanisław Bohusz-Siestrzeńcewicz, podzielał stanowisko imperatorowej, dążył zaś do podporządkowania sobie jezuitów, zapewniając, że Pius VI wyraził ustnie zgodę na ich istnienie (nie ma to żadnego potwierdzenia w źródłach). Papież dopiero w brewe Catholicae fidei uznał formalnie (1801) dalsze ich istnienie w cesarstwie rosyjskim. Później (1804) to samo uczynił z jezuitami w Królestwie Neapolu i Sycylii. Generałowi rezydującemu w Rosji podporządkowali się kolejno jezuici z Anglii, Ameryki Północnej i Szwajcarii. Wznowienia całego zakonu (7.08.1814) dokonał Pius VII bullą Sollicitudo omnium ecclesiarum. W Rzymie obawiano się wrażenia, jakie sprawi to u rządów, odradzano więc restytucję, papież jednak kierował się poczuciem sprawiedliwości i potrzebami duszpasterskimi.
Książęta biskupi i febronianizm
Episkopalizm książąt biskupów niemieckich korzystał już wcześniej z idei francuskiego absolutyzmu oświeconego, gallikanizmu i jansenizmu francusko-niderlandzkiego. Stał się politycznym, po okresie episkopalizmu praktycznego, gdyż z niezależną od papiestwa władzą kościelną chciał połączyć ich absolutną władzę świecką, do której dążyli. Był zarazem swoistą reakcją na wzmocniony po Tridentinum centralizm rzymski, a zwłaszcza na duże uprawnienia nuncjuszy apostolskich. Ideologiczne uzasadnienie czerpał z febronianizmu, a nowy pragmatyczny kształt znalazł w gravaminach koblenckich i punktacji emskiej. W Trewirze, z racji granicznego położenia, idee francuskiego Oświecenia i jansenizmu były najżywsze. Trewirski arcybiskup elektor Franz Georg von Schőnborn (zm. 1756) skupiał na zamku Ehrenbreitstein czołowych przedstawicieli Oświecenia i episkopalizmu, do których należeli: konwertyta Jakob Georg von
Spangenberg, a także jego przyjaciel, wówczas oficjał trewirski, Johann Nikolaus von Hontheim (twórca febronianizmu) i kanonista, profesor w Trewirze, Georg Christoph von Neller. Ostatni z nich wydał anonimowo już w 1746 roku pracę: Zasady prawa kościelnego dostosowane do stanu Niemiec. Była to kompilacja z autorów gallikańskich, która ostro krytykowała poglądy jezuickich kanonistów na ustrój Kościoła i opowiadała się za episkopalizmem.
Hontheim, uczony i osobiście nienaganny, łączył funkcję oficjała, a potem biskupa sufragana trewirskiego z poszukiwaniami naukowymi i działalnością na rzecz reformy kościelnej. Poszukiwania te doprowadziły go do uznania pierwotnego Kościoła, z czasu Apostołów i męczenników, za ideał Kościoła wszystkich czasów. O napisaniu dzieła zadecydowały wszakże inne okoliczności, a wśród nich dyskusja o 14 artykułach zamierzonego konkordatu niemieckiego, prowadzona z okazji kapitulacji wyborczej (1742) cesarza Karola VII.
Dzieło Hontheima O stanie Kościoła i prawowitej władzy papieża księga pojedyncza ułożona ku zjednoczeniu rozszczepionych w religii chrześcijan (De statu Ecclesiae et legitima potestate Romani Pontificis liber singularis ad reuniendos dissidentes in religione christianos, Frankfurt 1763) ukazało się pod kryptonimem Febroniusa, stąd jego tezy nazwano febronianizmem. Przedstawiało ono wyidealizowany obraz Kościoła pierwszych wieków, a posługując się prawnymi terminami Van Espena i kanonistów z Wűrzburga, mówiło o istotnych prawach Kościoła (iura essentialia), koniecznych do zachowania jedności chrześcijaństwa, oraz o elementach przypadłościowych (iura accessoria). Do tych drugich zaliczyło prymat papieski, ale jedynie honorowy, bo według Hontheima tylko taki istniał w pierwszych ośmiu wiekach Kościoła. Jurysdykcję biskupów uznawało za całkowicie niezależną od papieża, argumentując tym, że są
następcami Apostołów, a nie jego wikariuszami. Za nieomylny przyjmowało wyłącznie Kościół Po
wszechny i jego jedyną reprezentację: sobór powszechny. Mówiło wprawdzie o niezależności Kościoła, ale też o koegzystencji i współpracy z państwem. Władcom przyznawało z prawa Bożego funkecję urodzonych obrońców Kościoła i uprawnienie do kontroli przedsięwzięć kurii rzymskiej.
Febronianizm stał się ekstremistycznym kierunkiem politycznego episkopalizmu. Ze względu na podkreśloną w tytule służbę wzniosłej idei jedności chrześcijan i na wcześniejsze tendencje książąt biskupów znalazł wielu zwolenników, nawet poza granicami Niemiec. Dzieło więc miało dalsze wydania i posługiwano się nim na uniwersytetach, choć istniały pisma zbijające jego wywody. Nuncjusz w Kolonii po ustaleniu, że autorem jest Hontheim, dążył wszelkimi sposobami, by odwołał swe tezy. Zanim to się stało, ułożono w oparciu o nie gravamina koblenckie. Hontheim złożył odwołanie dopiero w 1776 roku, nakłoniony przez swego arcybiskupa. Chcąc uspokoić opinię publiczną, napisał Komentarz do swego odwołania, przyjęty jako zmiana stanowiska. Faktycznego odwołania dokonał przed śmiercią. Umiarkowani episkopaliści, zwłaszcza biskupi, którzy w febronianizmie widzieli nadmierne wzmocnienie władzy metropolitów nad sobą. odrzucili te poglądy znacznie wcześniej. Nie miały zaś praktycznegoznaczenia w zmienionej sytuacji Kościoła w Niemczech po wybuchu rewolucji francuskiej, lecz niektóre głoszono nadal w XIX wieku.
Reformy Marii Teresy
Cesarzowa Austrii (1740-1780), religijna, impulsywna i dumna, była córką pobożnego, lecz mało tolerancyjnego cesarza Karola VI, który dokonał rekatolicyzacji Śląska. Podejmując więc reformy państwowe pod wpływem Oświecenia, nie mogła nie objąć nimi Kościoła, zwłaszcza że w cesarstwie potrzebował reform, a poza tym w pojęciu władców stanowił integralną część państwa (Kościół państwowy). Reformy kościelne wprowadzano z ideologicznym uzasadnieniem (terezjanizin), że należą do uprawnień monarchy i dokonuje się ich dla dobra państwa i Kościoła. Przyjęto też jako zasadę, że kompetencjom monarchy podlegają wszystkie sprawy kościelne z wyjątkiem tych zadań duszpasterskich, które Chrystus wyraźnie przekazał Apostołom. W realizacji reform, a chyba też w inspiracji pomocni byli doradcy cesarzowej (wielka czwórka): lekarz dworski, ulegający jansenizmowi i wrogi jezuitom: Gerard van Swieten; spowiednik cesarzowej o rygorystycznym,
jansenistycznym nastawieniu, prepozyt augustianów, Ignaz Műller; prawnik Karl Anton von
Martini oraz prepozyt kapituły katedralnej (a później biskup sufragan) Ambros von Stock. Wiernym ich wykonawcą stał się wolnomyśliciel i zimny polityk Wenzel Anton Graf von Kaunitz-Rietberg, którego naczelną ideą było przekształcenie krajów monarchii habsburskiej w nowoczesne państwo absolutystyczne, wspierane przez Kościół. Gdy przebywał w Paryżu jako ambasador, uległ wpływom gallikanizmu i deizmu, a swój program wobec Kościoła zaczął realizować w Lombardii.
Maria Teresa, zasłużona jako reformatorka państwowego aparatu sprawiedliwości, finansów i szkolnictwa (w tym także nauczania teologicznego), powołała (1750) komisję rządową do sprawowania nadzoru nad finansową gospodarką kościelnych instytucji. Szczególną uwagę zwróciła na zakony, przy czym nie można wątpić w jej szczerą troskę o podniesienie duchowego i intelektualnego poziomu zakonników. Podając to jako motyw, zakazała (1770) składania uroczystych ślubów zakonnych przed ukończeniem dwudziestego czwartego roku życia. Ograniczyła następnie pobyt zakonników poza klasztorem, nakazała im uprawianie duszpasterstwa przy kościołach klasztornych i odsunęła ich od szkół. Majątki pierwszych skasowanych (1769) klasztorów przekazała ubogim parafiom. Z własności zniesionego zakonu jezuitów utworzyła Fundusz Edukacyjny, a szkolnictwo powierzyła Nadwornej Komisji Edukacji. Cesarzowa, religijna na sposób jansenistyczny, wystąpiła przeciw egzorcyzmom, procesjom i formom pobożności, które w oczach ludzi Oświecenia uchodziły za zabobon. Nie była tolerancyjna, ale wyraziła zgodę na działalność masonerii, czego nie uczynił żaden inny władca katolicki. Żydom natomiast zabroniła
przebywać w Wiedniu, a protestantów z swych ziem dziedzicznych, Karyntii i Styrii, poleciła nakłaniać siłą do przyjęcia katolicyzmu. Policyjnym przymusem doprowadzano też opornych katolików do uczestniczenia w niedzielnej mszy świętej i odprawiania wielkanocnej spowiedzi.
Jóefinizm W Austrii zapoczątkowany przez Marię Teresę interwencjonizm państwowy w życiu Kościoła rozwinął jej syn i współregent (od 1770) Józef II. W jednym różnił się od matki: był tolerancyjny wobec innych wyznań, ogłaszając (1781) po jej śmierci edykt, który zapewniał wszystkim obywatelom wolność sumienia, zostawiając jedynie pewne ograniczenia, jak zakaz budowy synagog czy zakaz stawiania dzwonnic przy zborach ewangelickich. Nakazał natomiast kapłanom katolickim błogosławić małżeństwa mieszane, z ustaleniem że synowie będą wychowywani w religii ojca, a córki w religii matki.
Organem wykonawczym kościelnej polityki Józefa II był (1770) Wydział Spraw Kościelnych, który
ogłosił ogromną liczbę (około 6000) rozporządzeń. Cesarz, mając pewne predyspozycje psychiczne (samotnik, surowy, zawzięty, bez poczucia humoru, drobiazgowy), był bezwzględny w wprowadzaniu swoich reform. Nie rozumiejąc sensu życia zakonnego, zniósł klasztory kontemplacyjne, innym polecił zajmować się pożytecznymi zajęciami, jak pielęgnowanie chorych, szkolnictwo i nauka. Ponad 700 klasztorów objęto kasacją i rozpędzono około 38 tysięcy zakonników i zakonnic. Budynki klasztorne przeznaczono na magazyny, spichlerze i warsztaty, a majątki przekazano Funduszowi Religijnemu, z którego uposażano nowe parafie lub zakładano szkoły i szpitale.
Wprowadzając nowy podział Kościoła na diecezje, stosowano zasadę, że ich granice powinny pokrywać się z granicami poszczególnych krajów monarchii. Cesarz pragnął też utworzyć taką sieć parafialną, by z każdej miejscowości można było dojść do kościoła w ciągu godziny, tym bardziej że proboszcz miał być w pewnym stopniu funkcjonariuszem państwowym i działaczem oświatowym: miał z ambony czytać i objaśniać cesarskie zarządzenia, szerzyć wiedzę rolniczą i sanitarną, zwalczać przesądy. Śmieszne stało się szczegółowe ustalenie porządku nabożeństw, z wyliczeniem, kiedy i ile palić świec, za co król pruski obdarzył Józefa II przydomkiem arcyzakrystianina Kościoła rzymskiego. Nie pominięto sprawy wychowania księży w nowym duchu państwowo-kościelnym. Cesarz, znając niechęć wielu biskupów do jego zarządzeń, postanowił pozbawić ich wpływu na seminaria diecezjalne. Utworzono więc (1783) pięć seminariów generalnych, dla pięciu krajów monarchii austriackiej (Wiedeń, Peszt, Zagrzeb, Praga, Lwów), którym przyznano (1786) wyłączność kształcenia kleru. Opat benedyktyński Franz Stephan Rautenstrauch, przyboczny teolog i doradca cesarza, przygotował program kształcenia duchowieństwa, nie pozbawiony elementów pozytywnych, ale podręczniki zostały nasycone doktryną gallikanizmu, jansenizmu i febronianizmu. Reformy te budziły sprzeciw nie tylko duchowieństwa, ale i przywiązanego do dawnych obrzędów i zwyczajów ludu. Papież wszakże zgłaszał największy sprzeciw, chociaż najmniej skuteczny. Gdy nie pomagały noty protestacyjne, składane przez kolejnych nuncjuszów wiedeńskich, Giuseppa Garampiego i G. B. Caprarę, Pius VI odbył apostolską podróż do Wiednia (1782), gdzie przyjęto go okazale, ale nie wycofano się z dokonywanych reform. W broszurze zaś Was ist der Papst odmawiano mu uprawnień do zajmowania się wewnętrznymi sprawami Kościoła w państwie. Groziło to zerwaniem wzajemnych stosunków, przed czym uchroniła rewizyta Józefa II w Rzymie. Wprawdzie nie doprowadziła ona do odwołania wydanych zarządzeń, ale przygotowała zawarcie konkordatu (1784) dla Księstwa Mediolanu i Mantui. Węgrzy stanęli w szczególnie silnej opozycji, ale kierowali się głównie motywami politycznymi, gdyż Józef II odbierał im przywileje, przekreślając tym odrębność Królestwa Węgierskiego. Natomiast z motywów kościelnych prymas Węgier kardynał Josef Battyany oponował przeciw wprowadzaniu Kościoła państwowego.
W Belgii opozycja kościelna i polityczna doprowadziła (1787) do rozruchów. Stłumiono je, lecz w 1789 doszło do zerwania z Austrią i następca Józefa II, cesarz Leopold, musiał prowadzić wojnę, by zachować ten kraj pod swoim berłem.
Józef II umierał świadomy niepowodzenia swych reform. Jego brat, cesarz Leopold (1790-1792), odwołał wiele z nich, częściowo dlatego że był rozważniejszy, częściowo zaś z powodu opozycji wewnątrz monarchii i lekcji poglądowej, jaką dawała rewolucja francuska, prowadząc walkę z Kościołem. Wcześniej wszakże, gdy jako Piotr Leopold był wielkim księciem Toskanii, popierał tamtejszy reformizm kościelny.