Treny Kochan
Tren I
Utwór pełniący rolę wprowadzenia w cykl. Poeta wprowadził tu dwa wątki: komploracyjny i filozoficzny. Na samym początku występuje długie wyliczenie (...płacze, ...łzy..., troski..., wzdychania, I żale, i frasunki, i rąk łamania), które ma podkreślić ogrom bólu rodziców wywołanego stratą ukochanej córeczki. Podmiot liryczny pełni tu rolę cierpiącego ojca. W drugiej części (zaczynającej się od słów: "Próżno płakać..." podmiot liryczny zaczyna próbę rozważania swojego położenia z pozycji myśliciela i zastanawia się nad postawą, jaką ma przyjąć: zwykłego człowieka, który nie kryje się ze swoim bólem, czy też filozofa, który nie przestaje być istotą odczuwającą cierpienie, ale którego głoszone poglądy nie pozwalają okazywać wewnętrznej udręki innym ludziom:
„Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,
Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować”.
Tren IV
Zdecydowanie dominuje tu wątek liryczny, będący kontynuacją części komploracyjnej. Utwór zaczyna się inwektywą (jest to wypowiedź, będąca napastliwym wystąpieniem przeciw osobie lub instytucji, operująca określeniami obraźliwymi i zniesławiającymi), której adresatem jest śmierć. Dochodzi tu do gwałtownego wybuchu uczuć rodzicielskich spowodowanego bezradnością wobec wyroków boskich, których niepojętym zrządzeniem dziecko zostało wbrew naturze powołane do innego życia przed ojcem, co pociągnęło za sobą cierpienie, potęgowane dodatkowo nie spełnionymi nadziejami rodziców wiązanymi z córeczką. W zakończeniu ból ojca zostaje przyrównany do rozpaczy mitycznej Niobe, która:
„... na martwe ciała
Swoich najmilszych dziatek patrząc skamieniała”.
Tren VI
Kolejny tren liryczny. Oparty na zasadzie wypływającej z ojcowskiej miłości, idealizacji postaci Urszulki oraz mającej podstawę w konwencji epicedium hiperbolizacji (wyolbrzymienia) jej talentów i zdolności. Cechy te można zauważyć już w pierwszym wersie, gdzie następuje porównanie zmarłej dziewczynki do Safony, najwybitniejszej greckiej poetki okresu starożytnego. Rozpacz ojca jest spotęgowana przez fakt, iż pokładał on w Urszulce nadzieje nie tylko jako w spadkobierczyni dóbr materialnych, ale przede wszystkim jako w kontynuatorce jego twórczości poetyckiej. W dalszej części utworu przytoczona jest mowa pożegnalna ("Już ja tobie, moja matko służyć nie będę..."), wygłoszona rzekomo w chwili śmierci przez dziecko, będąca prawdopodobnie stylizowaną pieśnią weselną, opartą na pieśni ludowej śpiewanej przez pannę młodą przy przenosinach z domu rodzicielskiego do domu małżonka. Motywem łączącym obie te sytuacje jest smutek wywołany pożegnaniem i rozstaniem z rodzicami.
Tren VIII
Uważany za jedno z arcydzieł liryki. Pozbawiona prawie całkowicie środków stylistycznych (co potęguje wrażenie prawdy wyrażanych uczuć), w miarę spokojna i zrównoważona refleksja będąca wspomnieniem zmarłej i będąca zapowiedzią przejścia do poszukiwania pociechy po jej stracie już nie w sferze uczuć, ale na płaszczyźnie filozoficznych rozważań. Utwór oparty jest na zasadzie kontrastu: w pierwszej części będącej apostrofą do zmarłej Urszulki zawarty jest opis sytuacji domu pełnego jej dziecięcego szczebiotu i ciągłego ruchu, w drugiej - obraz domu pustego i cichego, gdzie:
„Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje”.
Tren IX
Przejście do problematyki filozoficznej. Większą część utworu wypełnia apostroficzny zwrot do "Mądrości"- filozofii stoickiej, nacechowany gorzką ironią. Owa "Mądrość" (którą tu można też utożsamić z rozumem) próbuje człowieka prawie
„w anioła odmienić,
Który nie wie, co boleść, frasunku nie czuje,
Złym przygodom nie podległ, strachom nie hołduje”,
jednak sam podmiot liryczny, który "lata swoje na tym strawił", aby zgłębić tajniki stoickiej filozofii i bliski był osiągnięcia postawy pełnej wewnętrznej równowagi, stawiającej człowieka ponad wszystkimi troskami i radościami tego świata, w wyniku wielkiego nieszczęścia, które niespodzianie go dotknęło, został brutalnie przywołany do rzeczywistości i okazał się być zwykłym człowiekiem, który w swym cierpieniu nie rożni się niczym od innych ludzi. Rozum więc - w konfrontacji z bólem wywołanym przez dotykające podmiot liryczny nieszczęście okazał się być pozbawiony wartości, nie przyniósł oczekiwanego ukojenia i pocieszenia.
Tren X
Wątek liryczny (wspomnienie postaci Urszulki) łączy się tu z wątkiem filozoficzno-religijnym. Postawa podmiotu lirycznego wskazuje na zarysowujący się coraz wyraźniej na tle dogmatu o życiu pozagrobowym kryzys religijny. Pojawiają się zapożyczone z różnych źródeł miejsca pobytu zmarłych - jedna ze sfer nieba, gdzie miałyby przebywać - małych dzieci włączonych "w liczbę aniołków małych", "raj", "szczęśliwe wyspy" (położone według mitologii greckiej na zachodnich krańcach świata miejsce pobytu pośmiertnego sławnych bohaterów), otchłanie Hadesu (tutaj przywołane przez postać Charona, mitycznego przewoźnika dusz do krainy zmarłych, gdzie - pijąc wodę z Lety "zdroju niepomnego"- mogły one uzyskać zapomnienie wszystkiego, co wydarzyło się w ich życiu), "czyściec czy też platońskie miejsce nadniebne, gdzie miałyby przebywać dusze przed urodzeniem. Przywołana jest tu też możliwość metempsychozy (wędrówki dusz wcielających się po śmierci ciała w zwierzęta), opisywanej w Przemianach Owidiusza. Owo bezowocne poszukiwanie pocieszenia w rozmaitych wierzeniach prowadzi do kolejnego - posuniętego prawie do bluźnierstwa - wybuchu uczuć wiodących ku zwątpieniu w życie pozagrobowe w jakiejkolwiek jego postaci, wyrażone słowami: "Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest..."
Tren XI
Powrót do polemiki ze stoicyzmem. Przywołanie w pierwszym wersie obrazu Brutusa, który praktykując w swym życiu stoickie ideały, w chwili śmierci zwątpił w wartość cnoty, prowadzi do refleksji nad wyraźnie występującą w chwilach wielkiego cierpienia czy sytuacjach krańcowych niezgodnością wzniosłych teorii i życiowej praktyki. Owo rozważanie wprowadza z kolei podmiot liryczny w głęboki kryzys światopoglądowy, wyrażony przez zwątpienie - na wzór Brutusa w cnotę będącą synonimem wszelkich wyznawanych dotychczas wartości. Pogłębia się też nadal kryzys religijny, który osiąga w tym miejscu swój punkt szczytowy - zwątpienie w wartość "dobroci" i "pobożności", które nikogo nie ratują przed zakusami "nieznajomego wroga" - nieprzewidzianego losu, fatum, którego wyroki na próżno usiłuje przeniknąć w swej pysze słaby ludzki rozum. Pod koniec utworu podmiot liryczny reflektuje się jednak i następuje przełom, po którym zaczyna się wyjście z kryzysu.
Tren XVI
Kontynuacja bezpośredniej polemiki ze stoicyzmem, jednak prowadzona już na nieco innej niż do tej pory płaszczyźnie. Kolejnym przykładem rozbieżności pomiędzy wzniosłymi teoriami a "ludzką" postawą staje się Cyceron - "Arpin wymowny", który również propagował w swoim życiu i pismach przekonanie, iż mędrzec powinien znosić wszelkie przeciwności pogodnie, jednak w momencie, gdy został wygnany z Rzymu oraz gdy zmarła mu córka nie potrafił oprzeć się rozpaczy. Próbował też na wszelkie sposoby uniknąć śmierci z rąk siepaczy, nasłanych na niego za wygłaszane poglądy polityczne. Jednak podmiot liryczny nie potępia takiej postawy, widząc z jednej strony kompromitację Cycerona jako stoika, ale z drugiej - przejaw dowartościowania wielkiego mówcy w jego humanizmie, przejawiającym się w jego zdolności do odczuwania bólu i trosk:
„Człowiek nie kamień, a jako się stawi
Fortuna, takich myśli nas nabawi”.
Utwór kończy się apostrofą do czasu, który jak w każdym innym nieszczęściu, tak w tym przypadku złagodzi wszelkie cierpienia.
Tren XVII
Zbliżony formą do psalmów. Rozpoczyna się biblijną stylizacją - "Pańska ręka mię dotknęła" - przywodzącą skojarzenie z księgą Hioba. Podmiot liryczny czuje się ukarany przez Boga, nie wie jednak, za jakie przewinienie owa kara mogłaby go dotknąć. Nie znajduje na to pytanie odpowiedzi, ale widzi w tym doświadczeniu wskazówkę, iż rozum ludzki nie jest w stanie sprostać wyzwaniu, jakie stawiają mu nieprzewidziane boskie wyroki i z tego powodu człowiek przede wszystkim powinien pokładać ufność w boskiej mądrości i poddać się Opatrzności, a nie być zbyt zadufanym w sobie. Prowadzona jest tu nadal polemika ze stoikami:
„Próżne to ludzkie wywody,
żeby szkodą nie zwać szkody;
A kto się w nieszczęściu śmieje,
Ja bych tak rzekł, że szaleje”.
Podmiot liryczny wyraźnie zajmuje czynną postawę wobec losu, dystansując się do stoickiej bierności i obojętności. Wiedzie to do wyjścia z kryzysu religijnego. W zakończeniu utworu podmiot liryczny podkreśla po raz kolejny fakt, iż rozum nie jest w stanie dać człowiekowi cierpiącemu wystarczającego ukojenia i tylko w Bogu można szukać pocieszenia.
Tren XIX albo Sen
Łączy w sobie wątek komploracyjny z exhortacją. Poeta zmęczony żalem, który dręczył go przez całą prawie noc, zasypia. We śnie przychodzi do niego matka, która trzyma na ręku Urszulkę. Wpierw matka poety - jako osoba bardziej od syna doświadczona, posiadająca większą mądrość życiową - zaczyna go pocieszać, rozpraszając zarazem wszelkie jego wcześniejsze wątpliwości dotyczące życia pozagrobowego i postawy, jaką człowiek powinien zająć wobec tego, co go spotyka podczas jego ziemskiego żywota. Pocieszenie opiera się na zestawieniu ze sobą dwóch obrazów: nieba, w którym zmarli wiodą "żywot tym ważniejszy,/ Czym nad to grube ciało duch jest ślachetniejszy" oraz ziemi, na której więcej dotyka człowieka nieszczęść, trosk i zmartwień niż ma on radości i zadowolenia. Urszulka umierając w tak młodym wieku uniknęła licznych trosk, które z pewnością nie ominęłyby jej w późniejszym życiu i zła, które w świecie dominuje. Napomnienie zaś ukierunkowuje poetę na przyjęcie postawy ludzkiej wobec życia, czyli zachowania równowagi pomiędzy działaniem rozumu i uczuciami, z zastrzeżeniem jednak, iż poeta, jako jednostka wybitna "rozumem ma uprzedzić, co insze czas goi".