578
Jadwiga RAKOWSKA
PRACA SPOŁECZNIE UŻYTECZNA BRONIĄ PRZECIWKO UCISKOWI
ZABORCÓW W XIX-WIECZNEJ POLSCE.
REFLEKSJE PUBLICYSTYCZNO – LITERACKIE J. I. KRASZEWSKIEGO
Józef Ignacy Kraszewski (1812-1887) żył i działał w kraju pozbawionym wła-
snej państwowości: trzeci rozbiór Polski (1795) w znaczny sposób zdeformował
i zdezorganizował funkcjonowanie całego kraju, a społeczeństwo polskie odsunięto
od władzy. „W sposób gwałtowny zahamowany został tak pięknie zapoczątkowany
w okresie Oświecenia rozwój szkolnictwa, prasy, życia naukowego i artystycznego.
Państwa zaborcze zwalczały i krępowały odtąd życie duchowe narodu, pracowały
usilnie nad wynarodowieniem Polaków. Polityka ta nie osiągnęła swego celu. Roz-
wój gospodarki kapitalistycznej sprzyjał integracji trzech zaborów. Postęp gospo-
darczy i społeczny sprzyjał również aktywizacji politycznej szerszych warstw lud-
ności, ich włączeniu się do wspólnej walki o odzyskanie przemocą wydartej nie-
podległości”.
1
Jedną z płaszczyzn tej walki była praca dziennikarska, toteż nie dziwi fakt,
iż to właśnie publicystyka stanowiła dla Kraszewskiego wielce dogodne pole do
oddziaływania na ówczesne społeczeństwo polskie; stanowiła przekaźnik poglą-
dów pisarza. Prace jego - docierając do szerokiej rzeszy odbiorców, wywoływały
głęboki odzew opinii publicznej we wszystkich trzech zaborach, kształtując posta-
wy Polaków, bogacąc ich wiedzę i podbudowując ich morale.
Angażując się w sposób jak najbardziej świadomy w spory ideowe swoich
czasów – publicysta nie krył nigdy faktu, że przy pomocy środków literackich pra-
gnie oddziaływać na przeobrażenia społeczno-kulturalne, kształtujące egzystencję
naszego społeczeństwa. I, co podkreśla Wincenty Danek – „ta cecha jego twórczej
działalności przejawiła się nie tylko w jakże obfitej publicystyce typu dziennikar-
skiego, ale również w nasyceniu utworów powieściowych elementami publicy-
stycznymi.”
2
Przebywając na obczyźnie w latach 1863-1887 (tzw. „okres drezdeń-
ski"), pisarz stał się niejako wyrocznią w aspektach kulturalnych oraz politycznych.
Z jego opinią liczono się „z prawa” i „z lewa”; toteż był on ponaddzielnicowym auto-
rytetem narodowym dla naszego pozbawionego normalnych instytucji państwo-
wych, rozdzielonego zasiekami zaborczymi państwa, owym „człowiekiem-
instytucją”.
3
Trzeba przy tym pamiętać, że powinności dziennikarza-publicysty wy-
ostrzyły jego czujność, dając szansę nie tylko błyskawicznego odzewu, ale i pre-
zentacji własnych refleksji na aktualne wydarzenia (tzn. „opinii o wartości przemija-
jącej”).
Normy ideowe, którym pisarz sekundował do końca swoich dni to: miłość bliź-
niego, społecznie użyteczna praca oraz oparty na obu wymienionych cechach,
nierozłącznie z nimi związany - patriotyzm. Dawało to mu szansę postrzegania
1
J. Maternicki, Cz. Majorek, W. Górczyński: Historia jako zadanie wychowawcze. Edukacja historyczna
młodzieży w latach 1773-1830. Warszawa 1988, s. 127
2
W. Danek: Pisarz wciąż żywy. Studia o życiu i twórczości J.I. Kraszewskiego. Ludowa Spółdzielnia
Wydawnicza, 1969, s. 48
3
Ibidem, s. 49
579
stosunków międzyludzkich przez pryzmat etyczny. Zdaniem Kraszewskiego wła-
śnie szacunek do drugiego człowieka powinien kształtować układy społeczne,
a także promować takie cechy, jak: wzajemna życzliwość, tolerancja dla opozycyj-
nych poglądów, pomoc w trudnych sytuacjach egzystencjalnych. Z przekonań tych
wynikała sławetna niechęć publicysty do arystokracji i bogacenia się, zaś jego
sympatia zawsze zwrócona była ku wyzyskiwanym i uciśnionym: wołyńskiemu
wieśniakowi czy pracującej na roli „szaraczkowej braci szlacheckiej”, ku gminowi
miejskiemu (rzemieślnicy), a w ostatniej dekadzie życia - proletariatowi.
4
Jak oce-
nia W. Danek: „W obrębie tej pierwszej, podstawowej zasady oceny ludzi oraz ich
współżycia [miłość bliźniego], mieści się i demokratyzm pisarza, i jego poszanowa-
nie dla praw narodowości, które wchodziły kiedyś w skład państwa polskiego, do
ich samostanowienia o swym losie. Z tego źródła płynęła jego tolerancja wyzna-
niowa i pełen prawdziwie ludzkiej szlachetności stosunek do Żydów i kwestii
żydowskiej.”
5
Kolejne pryncypium stanowił aspekt społecznie użytecznej pracy, łączący
w sobie wiele na pozór obcych pierwiastków postawy ideowej Kraszewskiego,
a potwierdzający potrzebę oraz rację współistnienia jednostek oraz grup społecz-
nych w naszym narodzie. Godnym podkreślenia jest fakt, że „w życiu swoim zreali-
zował pisarz wyjątkowo konsekwentny, a rozmiarami i wielostronnością całkowicie
odosobniony, prawie bohaterski przykład pracy, obsługującej rozliczne potrzeby
narodu, pracy będącej nawykiem i potrzebą, ale i ‘lekarstwem na ból istnienia’, jak
kilkakrotnie się sam wyraził.”
6
Publicysta miał na myśli wszelaką pracę produkcyj-
ną, której efekty pozwoliłyby na podniesienie gospodarki, a także kultury narodo-
wej, zatem nie chodziło mu o „dyletanckie zajęcie dla zabicia czasu i dla osobistej
satysfakcji”. Śledząc jego artykuły prasowe czy twórczość powieściową, łatwo do-
strzec kryterium podziału ludzi: na pracujących z pożytkiem dla dobra drugiego
człowieka oraz obiboków, pasożytujących na cudzym wysiłku. Ów jednoznacznie
moralny aspekt oceny ludzkich postaw, stał się kamieniem węgielnym społecznej
postawy Bolesławity, jeszcze raz podkreślającej jego wrodzony, instynktowny de-
mokratyzm. Myśląc o pracy, jako o probierzu wartości człowieka - pisarz spoglądał
na własne społeczeństwo z perspektywy niejako dwuczłonowego świata, w którym
– jego zdaniem – „nieproduktywne” warstwy arystokracji oraz szlachty „żerowały”
na wypracowującym narodowy kapitał chłopstwie, drobnej szlachcie i mieszczań-
stwie. Podobne sądy autora Starej baśni czy Robót i prac, dotyczące roli klasy
robotniczej odnajdziemy w odniesieniu do państw zachodnich. Warto zauważyć, iż
dygresje związane z rozwarstwieniem narodu uwidaczniały się już we wczesnej
twórczości publicysty, choćby na łamach „Tygodnika Petersburskiego” (Choroby
moralne XIX wieku, 1837-1841). W późniejszym czasie, owe mierniki wartościowa-
nia ludzi, uwzględniające etyczny punkt widzenia autora, przybrały u Kraszewskie-
go formę prepozytywistycznej propagandy hasła „pracy organicznej”, stając się
bazową wytyczną dla moralizatorskiej publicystyki, opartej na kontrastach życia, co
znalazło trwałe odbicie w całokształcie jego dalszej działalności piśmienniczej.
7
Trzecią, niezmienną zasadą, wręcz ostoją ideowej świadomości Bolesławity był
patriotyzm czyli służba dla narodu, również nierozerwalnie łączona przez pisarza z
4
W. Danek, op. cit., s. 51-53
5
Ibidem, s. 53
6
Ibidem, s. 53-54
7
Ibidem, s. 53-54
580
kwestią miłości bliźniego oraz użytecznością pracy, a w głównej mierze – nie za-
chwianym poczuciem obowiązku wobec pozbawionej politycznego istnienia Pol-
ski.
8
Praca była dla Józefa Ignacego wartością szczególną. Sam, będąc wzorem
pracowitości (miał przydomek „tytana pracy”), zachęcał do aktywności naród po-
zbawiony własnej państwowości. Czego, jak czego, ale braku chęci do działania
nie można mu było odmówić... Rok 1874 przyniósł ocenę pracowitości publicysty
ze strony „młodych” pozytywistów. Pisano: „Nazwisko jego stało się już dziś zna-
kiem chrztu w prasie, nieustannie powtarzającym się, a wymownym i najsympa-
tyczniejszym w krajowej twórczości wyrazem - on sam postacią, jak starzy, dobro-
czynni dla swej ziemi bohaterowie, wszechwiedną i wszechpotężną niemal tajem-
niczą. Tysiące codziennie mają przed oczyma to dziwnie wszędzie obecne imię,
wszyscy je czczą, wielu nie wie, że ono należy do ich współcześnika, sądząc, że
przechowuje pamięć wielkiego w świecie ducha – stworzyciela [...]. Nie krople, nie
strumienie, ale potop piśmienniczy spływa z pióra tego czarodzieja. Weźmiesz
gazetę, zajrzysz do bibliograficznego spisu, rzucisz okiem na księgarską wystawę,
przypatrzysz się nowym publikacjom, wszędzie wzrok twój spotka to sakramental-
ne nazwisko.”
9
W kilka lat później, w roku śmierci pisarza (1887) A. Świętochowski zobrazo-
wał jego postać w sposób następujący: „Los, jak gdyby dla pomnożenia szczupłe-
go zastępu sił dzielnych i ustosunkowania ich do ogromu zadań, dał nam człowie-
ka, który zastępował całą gromadę ludzi znakomitych i za nich pracował. Człowiek
ten, wydał się legendowym bohaterem, któremu powierzono dokonanie dzieła wy-
magającego trudów zbiorowych. Powieściopisarz, dramaturg, poeta opisowy, liryk,
historyk, archeolog, filozof, moralista, polityk, socjolog, krytyk literacki, estetyk,
muzyk, malarz – jakaś wielotwarzowa postać mistyczna, przerastająca normy ludz-
kie. Każdy z tych pierwiastków był w nim niezmordowanie czynnym i działał współ-
cześnie z innymi. Rachunkiem czasu dowodzono, że jego płodność bez obcej po-
mocy jest niemożliwą. Poskarżył się na to podejrzenie publicznie i powołał na fakt,
że wszystko pisze ręką własną. Tak jest. Papier przez niego zużyty, niewąskimi
skrawkami sklejony, opasałby ziemię...” (A. Świętochowski, Rozmyślania nadgrob-
ne, „Prawda”, 1887, nr 13).
10
W 1912 roku A.B. Brzostowski tak scharakteryzował osobowość pisarza: „Inne
znakomitości literackie przy bliższym zetknięciu - tracą nieraz wiele... Kraszewski -
zyskiwał. Umiał on podbić każdego, choć nie starał się o to. Pomnę, że i ja sam,
olśniony urokiem jego popularności i sławy, gdy stanąłem przed nim po raz pierw-
szy, obawiałem się, nie bez zasady, zbyt może protekcjonalnego przyjęcia. Lecz z
jakąż radością, jak rychło spostrzegłem, że nie było w nim ani cienia, nie tylko już
pychy, lecz próżności nawet. Skromność, prostota, serce pełne najszlachetniej-
szych uczuć, niewyczerpana dobroć, wyrozumiałość dla wszystkich – oto były
główne cechy wielkiej tej duszy. O sobie, o swych dziełach, o owacjach, jakie go
spotykały ciągle - nie wspominał prawie nigdy.”
11
Z momentem osiedlenia się
8
W. Danek, op. cit., s. 55
9
Artykuł anonimowy: Józef Ignacy Kraszewski, „Przegląd Tygodniowy”, 1874, nr 12. Cyt. za: Józef
Ignacy Kraszewski, Materiały zebrał i wstępem opatrzył W. Danek. Warszawa 1962, s. 201
10
Cyt. za: Józef Ignacy..., Materiały zebrał... W. Danek, s. 233-234
11
A. B. Brzostowski: Ze wspomnień o Kraszewskim, „Biblioteka Dzieł Wyborowych”, Warszawa 1912, s.
52
581
w Dreźnie pisarz rozpoczął nową, bardzo pracowitą epokę życia. Ten sam autor
wspomina: „Kraszewski ciągle [...] prawie kaszlący i chory; a dodać jeszcze po-
trzeba, że nadzwyczaj był przy tym wątły i nerwowy. Mimo to przecież pracował
zawsze i wszędzie przynajmniej za... dziesięciu.”
12
Przyjrzyjmy się bliżej owej, jak to określił Brzostowski „fenomenalnej organi-
zacji” pracy pisarza... Otóż przy biurku zasiadał publicysta przed godziną 9.00 ra-
no, przez dwie godziny wertując otrzymane poranną pocztą książki, gazety oraz
korespondencję, na którą natychmiast odpisywał. Owe przesyłki dostarczano mu 5
do 8 razy dziennie. Kolejne dwie godziny (od 11.00 do 13.00) poświęcał zazwyczaj
gościom, zaś od 13.00 do 14.00 ponownie dokonywał przeglądu nadesłanych lek-
tur i czasopism bądź odpowiadał na listy. Punktualnie o godz. 14.00 spożywał
obiad, który trwał najdłużej do 15.00. W porze letniej, pomiędzy 15.00 a 16.00 (gdy
odpowiadała pogoda, to nawet do 17.00) odbywał spacery piesze lub powozem.
Po powrocie do domu czytał otrzymane dzienniki oraz literaturę, dokonywał zapi-
sków, gromadził materiały, dokonywał kwerendy źródeł, analizował nadsyłane ze-
wsząd materiały do korekty (prace własne i cudze, przez siebie wydawane), studiu-
jąc nieraz kilkutomowe rękopisy, dyskutował z domownikami, przekazywał zlecenia
itd. Pomiędzy 18.00 a 19.00, aż do wieczornej herbaty grał na fortepianie i orga-
nach (harmonium) lub też przechadzał się w zamyśleniu, tworząc plany przyszłych
swoich utworów albo oddając się wspomnieniom albo marzeniom... W niedzielę
i święta – dla odmiany - pisarz zabawiał się rysunkiem i malarstwem: na płótnie,
papierze, drewnie, szkle, porcelanie („widziałem tysiące, literalnie: tysiące prac
jego w tym rodzaju...” – podkreśla Brzostowski).
13
Tworzył przy pomocy pędzla,
pióra, ołówka, malował farbami wodnymi, olejnymi itd. Uprzednio jeszcze chętnie
komponował muzykę i zajmował się rytownictwem („Dochowało się, między innymi,
i kilkaset blach miedzianych, własnoręcznie niegdyś przez niego rytych”).
14
W po-
rze wieczornej i nocnej (od około 19.30 do godziny 24.00, 1.00 lub 1.30) – pisał, a
przed położeniem się spać śledził jeszcze nowości wydawnicze, z których spra-
wozdania zamieszczał w czasopismach. Tak więc, łącznie na wszelkie prace lite-
rackie poświęcał on dziennie około 5-6 godzin.
15
Zachwycając się energią życiową i werwą twórczą sędziwego 70-letniego
człowieka, A.B. Brzostowski pisał: „Nie wiedziałem też naprawdę, co w nim bar-
dziej podziwiać: czy ów wszechstronny jego umysł, czy tę olbrzymią jego pracowi-
tość, czy ten brak wszelkiej próżności i pychy, czy tę wreszcie gołębią jego prosto-
tę, pozwalającą mu zniżać się do najpoziomszych nawet umysłów, czy tę na ko-
niec zawsze i wszędzie jednaką jego gotowość do wszelkich prac i usług dla dobra
ziomków i kraju. Był to istotnie, powtarzam, człowiek tak fenomenalny i nieodgad-
niony, że nie dziwię się wcale, iż są tacy, co nie mogą zwłaszcza uwierzyć w cza-
rodziejską tę jego pracowitość i twórczość.”
16
Brzostowski zdradza nam tajniki
warsztatu, a tym samym szybkości pisania Bolesławity: „Zasiadłszy raz do biurka
i przygotowawszy zawczasu pewną ilość piór gęsich pisał [on] już bez wytchnienia,
pisał nieustannie, nieoderwanie, z niedoścignioną szybkością. Na zapełnienie
drobnym a wcale wyraźnym pismem całej stronicy, potrzebował nie więcej, jak
12
A. B. Brzostowski, op. cit., s. 55
13
Ibidem, s. 57
14
Ibidem. s. 57
15
Ibidem, s. 65
16
Ibidem, s. 57-58
582
około 10 minut czasu. Aby zaś nic nie zatrzymywało go w pracy, pisał zwykle na
oddzielnych kartkach listowego papieru in 8-vo który mu już z dostarczano rozcię-
ty. Na biurku Kraszewskiego zastawałem też co dzień to inne stosy tych kartek,
zapisanych zwykle od pierwszej do ostatniej! Rosłyż [...] one, rosły jak na droż-
dżach!”
17
Pod wrażeniem wielkiej, niespożytej literacko-artystycznej aktywności Bole-
sławity pozostawał też Michał Wołoski, autor artykułu Co mówił o sobie, zamiesz-
czonego w „Echu Muzycznym i Teatralnym” (1887): „Zdumiony ogromem jego
pracy pytam go, skąd na to bierze czas. – A, jakoś się znajduje – odparł. - Tom
złożony z 6 do 10.000 wierszy, piszę zazwyczaj dni dziesięć, na kartkach po jednej
ich stronie, piszę tchem jednym, bylebym miał przewodnią myśl i typy. Planów
żadnych nie robię; zaczynam, i dalej idzie jakoś samo, a nigdy na początku powie-
ści nie wiem, co się w końcu stanie z jej bohaterami. Jakoś to tak samo plącze się
i rozwiązuje. Gdy skończę, odczytuję całość. Co mi się nie podoba – odrzucam,
nowe kartki wstawiam i na nich piszę. Rękopisu poprawiać nie lubię i nie czynię
tego nigdy. Ten sam system mam względem swoich prac historycznych. Nie za-
czynam roboty, dopóki dobrze nie przetrawię materiału, który wszedłszy raz do
głowy, już nigdy stamtąd się nie ulatnia.”
18
Podobne zdanie na temat legendarnej
pracowitości autora Wieczorów drezdeńskich wyrażają współcześni badacze jego
twórczości, m.in. Antoni Trepiński, który podkreśla, że „łatwość pióra i koncentracji,
występujące u Kraszewskiego w nie spotykanym stopniu, łączyły się z wolą i umie-
jętnością pracy.”
19
Publicysta, mieszkając w Dreźnie, „nawoływał do pracy, do uczenia się od
Niemców karności, solidarności, wytrwałości, ładu i porządku. W działaniu opartym
na praworządności, jako ‘na gościńcu szerokim i gładkim’, wskazywał przyszłość
narodu w niewoli.”
20
Kraszewski doceniał tak wychowawcze, jak moralne wartości
pracy, co uwzględniał w swojej koncepcji „pracy organicznej”. Żyjąc na obczyźnie,
bacznie obserwował wysiłki tamtejszej ludności, tj. Saksończyków, o których napi-
sał: „Pracują tu wszyscy szczerze i bez oddechu, nikt się nie uwalnia od tego obo-
wiązku dlatego, że już ma dosyć (jak u nas), owszem, im więcej ma, tym pragnie
mieć więcej. Skala używania nie mierzy się posiadaniem, ale nawyknieniem, nie
podwyższa w miarę przymnażania fortuny, ale zastosowuje się do obyczaju. Dla-
tego też majątki rosnąć muszą” (Wieczory drezdeńskie, 1866).
21
W równie morali-
zatorski sposób rozprawiał o aktywności fizycznej i umysłowej człowieka w dziele
pt. O pracy (1868), gdzie zamieścił dowcipne motto: „Najłatwiej diabłu nad tym
panować, kto się chce bawić zamiast pracować.” Publikacja omawiała kilka kwestii:
prezentowała definicję pracy; wyjaśniała, co to jest podział pracy i „zamiana”; mó-
wiła o roli pieniędzy. Przedstawiała ludzi różnych zawodów (fabrykanta, rzemieślni-
ka, rolnika, kupca, nauczyciela, urzędnika), a także przybliżała pojęcia związane z
kapitalistyczną gospodarką (użyteczność i cena towarów, własność, kapitał i pro-
cent, bogaci i ubodzy, baza maszynowa). Cóż zatem, w opinii publicysty, powinno
cechować istotę pracującą? „Człowiek, który pracuje, musi się wysilać albo rękami,
17
A. B. Brzostowski, op. cit., s. 66
18
M. Wołowski: Co mówił o sobie, „Echo Muzyczne i Teatralne”, 1887, nr 185. Cyt. za: A. B. Brzostow-
ski, op. cit., s. 66-67
19
A. Trepiński: Józef Ignacy Kraszewski. Warszawa 1975, s. 52
20
Ibidem, s. 92, 95
21
J.I. Kraszewski: Wieczory drezdeńskie. Lwów 1866, s. 42
583
albo myślą; potrzebuje na zrobienie czegokolwiekbądź i czasu, i siły.”
22
Kolejną
sprawą, którą pisarz próbował rozszyfrować przed czytelnikiem, było pytanie: Co
jest powodem aktywności zawodowej człowieka? Otóż „przyczyną tego jest na-
przód, że prawo Boże w sercu człowieka zasiało nasienie pracy, potrzebę zajęcia,
ochotę odznaczenia się, po wtóre że człowiek, który nic nie robi a żyje, je, pije
i zajada to, co drudzy zapracowali, w końcu z głodu umarłby, i ludzie by nim po-
gardzili i odepchnęli go, jako nieużytecznego próżniaka. Widzimy ludzi, co nic nie
robią, ale jak w naczyniu, z którego by wodę brał, a nie dolewał nic, na koniec za-
brakło by wody, tak i człowiekowi w ostatku nie stałoby zapasu. Wreszcie próżniak
zawsze koniec końcem zasługuje na pogardę ludzi, i żeby był najbogatszy, gdy nic
nie robi, nic znaczyć nie będzie” – perorował publicysta.
23
Autor próbował też
w prosty i obrazowy sposób wyjaśnić czytelnikom, dlaczego wskazany jest podział
pracy: „Otóż z podziału [...] pracy wynika, że ludzie pomiędzy sobą mieniać się
muszą na to, czego mają nadto, a czem drugi zbywa. Wieśniak oddaje część swo-
jego zboża lub bydlę mu niepotrzebne, szewc dostarcza obuwie, stolarz drewnianą
robotę, krawiec suknie. Szewc daje wieśniakowi za zboże lub bydlę buty, które
uszył [...]. To się nazywa zamianą.”
I dalej: „Gdzie nie ma zamiany, nie może być
podziału pracy, nędza i barbarzyństwo uciskają ludzi. Gdzie zamiana odbywa się
tylko między mieszkańcami danego kraju, a z oddalonymi krajami nie ma żadnego
stosunku, sprzeciwia się pewnie woli Bożej, która nakazała podział pracy między
różnymi częściami ziemi, zarówno jak między mieszkańcami jednego kraju.”
24
Publicysta był zatem zwolennikiem zróżnicowania zawodowego oraz handlu za-
granicznego.
Podobnie w korespondencji kierowanej do Kraszewskiego, często przewijał
się motyw pracy. Na przykład w liście z dnia 24 października 1870 roku, ks. Otto
z Cieszyna pisał o sposobie uzdrowienia Polski: „Myśl narodu rozdarła chwieje się,
widząc i upatrując wybawienia już to nad Szprewą, już to nad Newą. Inny, równie
liczny zastęp rodaków, stoi łamiąc ręce, przekonany, że nieruchomość ocali. Ilu
chorych, tylu lekarzy. Zdecydować się trzeba wytknąć drogę, po której by rzesze
kroczyły. Czyimże to obowiązkiem, jeżeli nie kapłanów słowa i ducha. Skupienie
jest tym konieczniejsze, że mimo przeróżnych uwag, nawoływań i upomnień, ani
masy, ani pojedynczy nie zdają się spostrzegać, że z tych potoków krwi i szczęków
żelaza, że z tej siły druzgocącej prawo Boże i ludzkie, wyłania się duch antychry-
styzmu.”
25
Co proponował w tej sytuacji ów korespondent Bolesławity? „Nam przy-
stoi praca, a nie mrzonki. My musimy pozostać żywym protestem gwałtu, bo dzieje
obecne świadczą, że jak nad Gangesem rodzi się cholera, tak zbrodnia spełniona
nad Wisłą jest morową zarazą, która zaczyna toczyć ciało i ducha Germanii i poka-
zuje, że kultura nie jest zdolną pokonać w człowieku to, co z jego cielesnej natury
jest zwierzęciem. Koryfeusze Germanii szaleją, a cywilizacja europejska zamanife-
stowała się jako najzupełniejszy poganin. Nie składajmy więc pióra, a ‘Tydzień’
[dzieło publicystyczne Bolesławity] niech pozostanie gołębicą wypuszczoną z ko-
rabia polskiego społeczeństwa.”
26
22
J.I. Kraszewski: O pracy, Nakładem M. Leitgebera, Poznań 1868, s. 1
23
Ibidem, s. 2-3
24
J.I. Kraszewski: O pracy, s. 14, 22-23
25
Listy śląskie do Józefa Ignacego Kraszewskiego z lat 1846-1886, Opracował J. Pośpiech. Opole
1966, s. 202-203
26
Ibidem, s. 202-203
584
Z podobnych założeń wychodził Kraszewski, zawsze postrzegający pracę
w świetle etyki i moralności. W swoim przemówieniu jubileuszowym (1879) głosił:
„Wierzmy raczej w miłość i braterstwo powszechne niż w wiekuistą, zwierzęcą
o byt walkę, wierzmy raczej w prawo słabości niż w prawo pięści i siły, w prawo
sumienia, niż w prawo ciasnego egoizmu, w zgodę i miłość nie tylko plemion, ale
narodów, wierzmy w sprawiedliwość Bożą, we wszystko, co wielkie, święte, dobre,
piękne, co podnosi człowieka, a nie skarla go i zezwierzęca! Tak! Wierzmy wszy-
scy w ideały! Ale do nich idźmy tą drogą, jaką we śnie Jakubowym anioły wstępo-
wały do niebios, po drewnianych szczeblach rzeczywistości! Rachujmy się z poło-
żeniem, z siłami, nie tracąc z oczów tych wielkich, niebiańskich celów, jakie nam
narodowe tradycje przekazały! Biada tym, co ideałów nie mają i w ciemnościach
błądzą po ziemi. Żadna potęga materialna od zguby ich nie uchowa!” – ostrzegał.
27
W Listach z zagranicy (1881) dopowiadał jeszcze: „Mamy tego przykład na
Czechach, że nawet tam, gdzie już wynarodowienie prawie dokonane było, gorący
patriotyzm potrafił przywrócić zatracone. Zdaje się, że dziś jednym z głównych
zadań narodowych jest właśnie praca jednocząca, w chwili gdy i umyślne, i bez-
wiednie wpływy w przeciwnym działają kierunku. Na drodze legalnej, w granicach
możliwych, wiele by się uczynić dało.”
28
Pisarz miał na myśli m.in. inicjatywy służą-
ce wyzwoleniu patriotyzmu w postaci obrony polskości miast, albowiem „z miast,
z ognisk płynie życie na kraj, a im więcej się one zniemczają, tym łatwiej wynaro-
dowienie się szerzy.” Zatem – „W tej pracy, której różnych, częściowych zadań
wyliczyć trudno, a wielu może wskazywać się nie godzi, w tej pracy jednoczenia
i przywracania, nad wszystko potrzeba, czego my najmniej mamy: wielkiego spo-
koju, umiarkowania i wytrwałości.”
29
Przy czym, jak pamiętamy, misja ta miała być
realizowana w sposób bezkrwawy, bez udziału manifestacji i demonstracji, w myśl
Kraszewskiego „do niczego nie prowadzących, obudzających niepotrzebnie opór”,
ponieważ „mieliśmy [ich] już i mamy nadto; czas, by zrozumieć, że konwulsyjne
takie rzucanie się i gorączkowe wysiłki więcej słabości, niż siły dowodzą. Powoli,
wytrwale – powinno być godłem naszym.”
30
Publicysta uważał, że każde z polskich miast i ognisk polskości wyróżniało się
„charakterem pracy odmiennym”, tym samym przed każdym z nich stały inne za-
dania i ważkie cele do realizacji. Przykładowo: Kraków skupiony na gromadzeniu
pamiątek narodowych, umiejętnym ich porządkowaniu, szacowaniu oraz konser-
wacji, nauczał i wychowywał społeczeństwo oraz... „modlił się”. Warszawa upra-
wiała sztukę, „dźwigała się przemysłem, starała o zasoby dobrobytu, rosła w potę-
gę finansową i żywioły niezupełnie jeszcze wcielone i zasymilowane przyswajała.”
Lwów podjął trudną inicjatywę „przejednania z Rusią i pilnował, aby w zbytniej gor-
liwości straż ogniowa nie zalała iskierki.” Poznań bronił się nieugięcie przed zale-
wem germańskiej kultury, strzegąc języka oraz pozostałości rodzimej przeszłości.
„Odżył Toruń i żyje”. Również w Galicji znaki samodzielniejszego życia dawały
takie miasta, jak: Tarnów, Przemyśl czy Brody... Zaś w Kongresówce Lublin, Piotr-
ków, wreszcie Kalisz „wypracowywały polskość” dzięki swym dziennikom. Podob-
nie, przez dłuższy czas zastygłe Wilno, Kowno, a także Grodno „odzyskały księ-
27
Józef Ignacy..., Materiały zebrał... W. Danek, s. 146
28
J.I. Kraszewski: Listy z zagranicy, „Dwutygodnik dla Kobiet”, 1881, nr 26. Cyt. za: Józef Ignacy...,
Materiały zebrał... W. Danek, s. 180
29
Ibidem, s. 180
30
Ibidem, s. 180-181
585
garnie, drukarnie, wydawnictwa” i wskrzeszono tam ruch umysłowy. „Wszystko to
są równie pocieszające symptomata, jak na Śląsku wydawnictwa dzienników
i oduczanie połamanej mowy obcej” - pisał z nadzieją w głosie Kraszewski.
31
Autor Starej baśni postulował pracę na rzecz kolportowania gazetek prowin-
cjonalnych, „w ten sposób małą ofiarą przyczyniałby się kraj do utrzymania w sobie
życia, a może do stworzenia nowych źródeł jego. [...]. Ubóstwem się wymawiać nie
możemy, bo jeden wykwintny obiad, po którym następuje niestrawność, więcej
często kosztuje niż całoroczny abonament ‘Kaliszanina’, ‘Tygodnika Piotrkowskie-
go’, ‘Lubelskiej Gazety’, ‘Gazety Krakowskiej’ lub ‘Toruńskiej’...”
32
Podobnie, za
obowiązek patriotyczny uważał utrzymywanie pism dla ludu, jednocześnie zasta-
nawiając się: „Czyżby taka ‘Gazeta Świąteczna’ warszawska lub ‘Zorza’ czytana w
Poznańskiem i Prusach Zachodnich i - nawzajem pisma ludowe tamtejsze w War-
szawie – nie były węzłem, łączącym i jednoczącym lud cały w jednolitszą całość?
Małymi częstokroć środkami dokonywają się wielkie i ważne dzieła. Gardzić tą
mrówczą pracą się nie godzi, więcej powiem, tylko tak powolny a wytrwały trud
przynosi owoce. Nie potrzeba ofiar olbrzymich, dość maluczkich szelążków, ale
ciągle, ale dużo” – przypominał w 1881 roku.
33
Publicysta nieustannie zachęcał
społeczeństwo do aktywności, do pracy na rzecz wskrzeszenia ojczyzny, bowiem -
jak uzasadniał – „cały nasz żywot dziś w języku, w słowie, w piśmie, więc gdzie-
kolwiek iskierka zabłyśnie, rozdmuchiwać ją trzeba, ażeby nie zgasła.”
34
Pisząc na temat swej niezwykłej witalności, przyznawał: „Pojmuję, że kto inny
roztargniony, rozrywany, nie byłby w stanie wydołać tym zajęciom... Jam nawykł...
I póki tak jest, póki ten ruch unosi mnie, popędza, póki wir myśli cudzych i swoich
porywa mnie i niesie, póty wam służę, piszę, żyję... Gdy raz zostanę w tyle, zechcę
odpocząć, powiem wam już na zawsze: bądźcie zdrowi!... O! tyle jest w tym życiu
goryczy, tyle do zniesienia od złości i głupstwa ludzkiego, że potrzeba głębokiego
przekonania, silnego popędu, aby w nim wytrwać długo! Gdy kiedyś widzem już
tylko cudzej pracy będę i usiądę odpoczywać, pewnie mi się nie zechce drugi raz
iść w ten ogień, w którym spaliły się najpiękniejsze lata moje młodości... Ale nie żal
mi ich! Kilku przynajmniej uznało, żeśmy dopomogli rozwinięciu się u nas życia,
ruchu umysłowego, żeśmy zachęcili przykładem, namową, rozruszali prośbami
i szyderstwy – tego nam dość, to nagroda nasza, to najpiękniejszy wieniec.”
35
Na koniec trzeba wspomnieć o jeszcze jednym wydarzeniu, wiążącym się
z osobą J. I. Kraszewskiego i ... pracą. Fakt ten miał miejsce już po jego śmierci,
w kwietniu 1887 roku. Otóż jeden z poznańskich księgarzy, C.F. Piotrowski,
w oknie wystawowym swojej księgarni przy Placu Wilhelmowskim 3 (obecnie: Plac
Wolności), zamieścił portret zmarłego pisarza, opatrzony wymownym podpisem:
„Prawda i praca”, co spowodowało szeroki odzew wśród germanizatorów. Dyrekcja
policji otrzymała rozkaz usunięcie obrazu. Jak pisze Bogumiła Kosmanowa:
„By uniknąć [...] skandalu, drogą poufną zwrócono się do księgarza o zmianę wy-
stroju okna, dając mu do zrozumienia, że w przeciwnym wypadku spotkają go szy-
kany. Piotrowski wyraził zgodę, zresztą przygotowywał się do likwidacji księgarni,
31
Ibidem, s. 181-182
32
Także, s. 182
33
Ibidem, s. 184
34
Ibidem, s. 184
35
A. Brzostowski, Ze wspomnień..., s. 67-68
586
o czym świadczą anonse prasowe z tego samego miesiąca.”
36
Na tym przykładzie
widać, jaką charyzmą cieszył się w społeczeństwie polskim Kraszewski. Nawet po
śmierci, zawsze kojarzony z cechami i dążnościami, które przyświecały jego nie-
banalnemu istnieniu – z wolą pracy dla dobra własnego narodu oraz chęcią walki
o zachowanie prawdy. Z nieugiętą energią jako redaktor i wydawca, topograf
i przedsiębiorca inicjował bądź ożywiał za życia ruch wydawniczy w Polsce, wbrew
wszelkim przeciwnościom losu. Aktywnie współpracując z prasą krajową, a po roku
1863 – także z czasopismami emigracyjnymi, pragnął „skupić siły naukowe roz-
pierzchłe za granicą, a w rzeczach społecznych i narodowych prostować zbocze-
nia i stworzyć, jeśli się da, jakiś jeden kierunek stały.”
37
Zdolności dziennikarskie, wieloletnie doświadczenie i obycie z techniką słowa
drukowanego, stałe kontakty z redakcjami, spowodowały, że stał się on znakomi-
tym znawcą dziennikarstwa, pierwszym w naszym kraju teoretykiem prasy i „jed-
nym z najwcześniejszych teoretyków prasy na świecie”, tym bardziej, że działal-
ność publicystyczna (poza powieściopisarstwem) była dla niego, szczególnie po
roku 1863 głównym źródłem egzystencji.
38
W całym życiu publicysty ogromną ran-
gę odgrywały takie wartości, jak: praca, godność osobista, troska o dobro ogólno-
narodowe, toteż nie dziwi opinia współczesnego historyka, Andrzeja Szwarca,
który potwierdza, że „ta najogólniej rzecz biorąc, umiarkowana postawa, narażała
go na ataki przedstawicieli skrajnych opcji. Konserwatyści nie mogli znieść krytyki
ziemiaństwa i arystokracji, potępienia programów ugody z zaborcami, a przede
wszystkim antyklerykalnej postawy pisarza, którego koła ultramontańskie
39
uważały
wręcz za bezbożnika. Bliscy mu pozytywiści nie za bardzo akceptowali jego patrio-
tyzm w dawnym stylu. Radykałowie uznawali go oczywiście za obrońcę wszystkie-
go, co stare i zmurszałe, jako że nie był – powtórzmy – zwolennikiem przemian
rewolucyjnych. Wszyscy razem jednak nie potrafili podważyć naprawdę niezwykłe-
go autorytetu pisarza. Budował on swoją pozycję przez długie lata, posługując się
jednym tylko narzędziem - niestrudzoną pracą.”
40
Maria Konopnicka, darząca szacunkiem wielkiego pisarza, wystawiła mu takie
oto świadectwo:
„Przed ludem swoim szedłeś, jako słup przewodni,
Co w dzień świecił mgły srebrem, w noc złotem pochodni...
I byłeś, jako żuraw, co w błękity, przodem
Przed długim – jako sztandar – wieje korowodem...
I byłeś, jak sternik, co patrzy z wysoka,
Gdzie wir, gdzie zdradna rafa, gdzie sterczy opoka...
..........................................................................
I byłeś, jak krew w żyłach, co tętna porusza,
Jak oddech naszych piersi i jak nasza dusza!”
41
36
B. Kosmanowi: Józef Ignacy Kraszewski a Wielkopolska. Bydgoszcz 1993, s. 167
37
A. Trepiński: Józef Ignacy..., op. cit., s. 59-60
38
Ibidem, s. 60
39
Ultramontanizm – kierunek polityczno-kościelny, zmierzający do zapewnienia papiestwu oraz ducho-
wieństwu decydującego wpływu na wszystkie dziedziny życia [Encyklopedia Popularna. Warsza-
wa1962, s. 1156]
40
A. Szwarc, M. Urbański, P. Wieczorkiewicz: 100 postaci, które tworzyły historię Polski. Warszawa
2002, s. 295
41
Cyt. za: A. B. Brzostowski: Ze wspomnień..., op. cit., s. 15