Amerykanie nie wiedzą, ilu Polaków zostaje w USA
Z długiej listy warunków uprawniających do zniesienia amerykańskich wiz Polska
nie spełnia tylko jednego: 18 procent Polaków w konsulatach USA w Warszawie i
Krakowie wciąż jest odprawianych z kwitkiem
Dopuszczone do programu bezwizowego, tzw. visa
waiver, są tylko te państwa, których przynajmniej 97
procent obywateli przez dwa kolejne lata bez problemu
dostaje prawo wjazdu do Ameryki. Choć liczba odmów w
ostatnich latach szybko spada, wciąż nie dostaje jej 18
procent Polaków, ubiegających się o wizę.
Dlaczego? To, jak twierdzą amerykańscy dyplomaci,
jedyny sposób, aby zapobiec dalszemu zwiększeniu liczby
naszych rodaków, którzy nielegalnie przebywają w USA. Podstawą odmów są jednak
tylko krótkie rozmowy z petentami. Longin Pastusiak, który do 2005 r. był marszałkiem
Senatu, ocenia, że często są one formalnością: przeciętnie trwają 90 sekund.
Polscy dyplomaci twierdzą, że odmowa wizy to subiektywna decyzja konsula. Nawet
gdyby liczba nielegalnych emigrantów z Polski stopniała do zera, amerykańscy urzędnicy
nadal mogliby odrzucać polskie podania o wizy.
Bo spada liczba deportacji
Tymczasem liczba nielegalnych emigrantów wyraźnie spada. Po otwarciu europejskich
rynków pracy zmalała m.in. liczba wniosków o przyznanie tzw. wizy J, dzięki której
młodzi ludzie mogą korzystać z wakacyjnych programów Work and Travel.
Dla Konsulatu RP w Waszyngtonie sygnałem, że liczba Polaków- nielegalnych
emigrantów do USA gwałtownie spadła, jest liczba deportacji naszych obywateli. Rocznie
we wschodniej części Stanów nie przekracza ona pięćdziesięciu.
Konsulaty w Warszawie i Krakowie nie mają informacji o tym, ile osób pozostało w USA
poza okres ważności wizy. - Statystyki dotyczące osób pozostających nielegalnie wUSA
znajdują się w Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. To tam gromadzone są
dane dotyczące osób wjeżdżających i wyjeżdżających z USA - zapewnia "Rz" rzecznik
Ambasady USA w Warszawie Andrew J. Schilling. To samo twierdzi Departament Stanu
USA.
Rozmowa, na podstawie której urzędnik
ambasady USA przyznaje wizę, trwa
przeciętnie półtorej minuty
(c) JAKUB OSTAŁOWSKI
1
Nikt nie zbiera danych
- Danych o liczbie Polaków przekraczających termin ważności wiz nie mamy - przyznaje
"Rz" Nancy Beck z biura prasowego. Jej zdaniem odpowiedzialny za to jest właśnie
Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS). I tam jednak takich liczb nie
potrafiono nam wskazać. Już w 2004 roku generalny inspektor DHS przyznał w
specjalnym raporcie, że z braku odpowiednich procedur nikt nie zbiera danych o
osobach opuszczających Stany Zjednoczone.
Idea wprowadzenia takiego systemu pojawiła się zaraz po zamachach 11 września.
Wtedy rozpoczęły się prace nad instalowaniem odpowiedniego sprzętu. Ponieważ jednak
Kongres nie podjął odpowiedniej decyzji, jego wykorzystanie nigdy nie zostało
upowszechnione.
"Od lat problemem jest niepełne zbieranie informacji o osobach opuszczających USA,
bowiem Stany Zjednoczone nie mają formalnego systemu kontroli osób wyjeżdżających,
tak jak jest to w większości krajów. Pasażerowie często gubią odcinki druków I-94
włożonych do ich paszportów przy wjeździe do USA. Co więcej, zebrane druki I-94 nie
zawsze są odpowiednio przekazane, wykorzystane i zmagazynowane" - czytamy na
stronie 14 raportu. Wielokrotnie zdarza się, że również Polacy wracają z takimi drukami
do domu. Zdarzyło się to kiedyś m.in. grupie polskich dziennikarzy, którzy byli w USA z
ówczesnym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Gdy wrócili do Polski, zwrócili się
do konsulatu z pytaniem, co zrobić. Jak się dowiedzieliśmy, pracownik konsulatu zbytnio
się tym nie przejął.
Jak przyznaje DHS, brak danych o opuszczających terytorium USA cudzoziemcach
powoduje także, że amerykańskie władze nie są w stanie ocenić, czy kraje Europy
Zachodniej zwolnione z obowiązku wizowego nadal spełniają wszystkie niezbędne
warunki. Teoretycznie amerykańskie prawo wymaga, aby sytuacja była kontrolowana raz
na dwa lata.
Turystycznie albo przez zieloną granicę
Z tych samych przyczyn nikt nie wie, ilu jest w USA nielegalnych imigrantów. Szacunki
wahają się od 12 do 20 milionów, z czego przynajmniej połowę stanowią Latynosi. 40
procent osób przebywających w USA nielegalnie dostało się do Stanów z legalną wizą
turystyczną w paszporcie. Reszta sforsowała zieloną granicę.
Jednocześnie w trosce o walkę z terroryzmem Amerykanie mnożą warunki wymagane
przy wjeździe do USA. W tym tygodniu mają zakończyć rozmowy z UE o przekazywaniu
listy pasażerów samolotów, lecących do Ameryki. Wkrótce nikt nie będzie mógł też
pojawić się w Stanach bez zaopatrzonego w dane biometryczne paszportu.
2
sobota, 30 września 2006JĘDRZEJ BIELECKI z Waszyngtonu, k. z.
Zwycięstwo turystycznego lobby
Specjalnie dla "Rz" Sandra GunnStany Zjednoczone są jedynym krajem zachodnim,
który nie wie, ilu ludzi żyje nielegalnie na jego terytorium. Przynajmniej sześć milionów z
nich to ci, którzy przekroczyli termin ważności przyznanej im wizy. Kongres uległ
naciskom lobby linii lotniczych, właścicieli hoteli i biur podróży, którzy obawiają się, że
wprowadzenie dodatkowych wymogów przy wyjeździe z USA zniechęci turystów do
odwiedzania Ameryki. Także władze Kanady uważają, że dodatkowe kontrole ograniczą
bardzo dziś duży ruch na północnej granicy Stanów Zjednoczonych. Jednak te
argumenty nie mają sensu. Od sześciu lat mamy gotowy, przetestowany system
elektronicznych kontroli pasażerów. Jest on równie skuteczny jak karty bankowe, które
pozwalają setkom milionów klientów na zapłacenie w ciągu kilku sekund nawet za drobną
transakcję w najmniejszej wiosce w USA. Bez kontroli wyjeżdżających także kontrole
przyjeżdżających do niczego nie prowadzą. Obecna sytuacja jest bardzo niesprawiedliwa
dla obywateli takich krajów jak Polska, którym nie pozwala się swobodnie przyjeżdżać do
Stanów, podczas gdy miliony Meksykanów od lat mieszkają tu nielegalnie. not. j. bie.
Sandra Gunn, dyrektor Federacji na rzecz Reformy Amerykańskiej Polityki Imigracyjnej
(FAIR)
sobota, 30 września 2006
(Rzeczpospolita)
3