POLSKA KINEMATOGRAFIA W ZARYSIE
Wstęp
W ciągu ostatnich dziesięciu lat polska kinematografia zmieniła się nie do poznania. Jeszcze
pod koniec lat 80. była w całości państwowa. Filmy kręcono wyłącznie za państwowe
pieniądze. Powstawały wyłącznie w państwowych firmach producenckich, czyli zespołach
filmowych. Gotowe filmy też były państwowe, nie miały konkretnych właścicieli.
Dystrybucją zajmowała się jedna państwowa firma. Filmy wyświetlano w państwowych
kinach, bo tylko takie wówczas istniały.
Dziś, w 2001 roku, 70% polskich filmów fabularnych powstaje w prywatnych firmach
producenckich. Pieniądze przeznaczane z budżetu państwa na produkcję filmów są tak
niewielkie, że starcza ich na realizację 3-4 filmów o skromnym budżecie. A rocznie, wraz z
filmami telewizyjnymi, powstaje w Polsce 25-30 filmów.
Na rynku działa ponad 30 dużych, liczących się prywatnych firm producenckich. Niektóre z
nich mają już w swoim dorobku po 2-3 filmy, i to wysokobudżetowe. Mamy też kilka dużych
firm dystrybucyjnych, które wprowadzają na nasze ekrany filmy zagraniczne niemal
równocześnie z premierami w Paryżu czy Londynie.
I wreszcie mamy kina, które zmieniają swoje oblicze. Nie tylko w dużych miastach powstają
multipleksy. Wiele kin zostało wydzierżawionych lub jest związanych z dużymi firmami
dystrybucyjnymi. Krótko mówiąc, działa normalny rynek filmowy.
Rys historyczny
Jak do tego doszło? Spróbujmy krótko przedstawić historię zmian w polskim kinie. Zaczęło
się w lipcu 1987 roku, gdy Sejm uchwalił ustawę o kinematografii, która zlikwidowała
monopol państwowy w produkcji filmów. Wtedy jednak "prywatnych" filmów nie miał kto
produkować.
Tylko jedna firma niepaństwowa - ITI, istniejąca od połowy lat 80., posiadała wówczas
zezwolenie na częściową działalność związaną z filmem, a mianowicie na produkcję filmów
informacyjnych i reklamowych. ITI realizowało filmy na zlecenie ministerstwa spraw
zagranicznych. W większości były to foldery o urokach Polski. Własną produkcją ITI była
rejestracja programów telewizyjnych, seriali. Dość powiedzieć, że firma utrzymywała się
wówczas z... produkcji chipsów i napraw sprzętu elektronicznego.
Filmy fabularne powstawały w ośmiu państwowych zespołach filmowych, którymi zarządzali
znani reżyserzy, m.in.
. Każdy z
zespołów miał wieloletnią tradycję, i kilkadziesiąt filmów w swym dorobku. Każdy zespół
dostawał pieniądze z budżetu na produkcję. Nieważne było, czy filmy przynoszą zysk, czy
straty. Nikt nie rozliczał szefów zespołów, których filmy poniosły klęskę w kinach. Tak było
do czasu, gdy w państwowej kasie były pieniądze na kręcenie filmów.
Dramatyczna sytuacja gospodarcza kraju w końcu lat 80. odbiła się także na kinematografii.
Aby ją uratować, trzeba było przeprowadzić radykalną reformę. Wymyślił ją Juliusz Burski,
pierwszy Przewodniczący Komitetu Kinematografii, cieszący się zaufaniem środowiska
filmowego. Poprzednio funkcję tę sprawowali urzędnicy mianowani przez władze. Burski
postanowił przekształcić państwową, odgórnie zarządzaną kinematografię, w mechanizm
rządzący się prawami rynku. Miał powstać system, w którym wyraźnie rozdzielone zostałyby
funkcje producenta, dystrybutora i "kiniarza", czyli sfery rozpowszechniania. Było to zgodne
ze zmianami dokonywanymi w całej polskiej gospodarce. Pierwszy niekomunistyczny rząd, a
ściślej minister finansów Leszek Balcerowicz, rozpoczął reformę, która miała wprowadzić w
Polsce gospodarkę wolnorynkową. Kinematografia musiała nadążać za tymi zmianami.
Niestety, Juliusz Burski nie zdążył wprowadzić reformy w życie. Zmarł nagle w 1990, po
roku kierowania kinematografią. Zabrakło nawet aktów prawnych, które trwale zmieniłyby
oblicze polskiej kinematografii.
Dzieło Burskiego podjął nowy Przewodniczący Komitetu Kinematografii, Waldemar
Dąbrowski. Zgodnie z pomysłem Burskiego, Dąbrowski wprowadził nowy system
funkcjonowania polskiego kina, podobny do istniejących na Zachodzie. Zamiast finansować
producentów (wówczas jeszcze w ogromnej przewadze państwowych), postanowiono
państwowymi pieniędzmi z budżetu ministerstwa kultury dofinansowywać konkretne projekty
filmowe. Nastąpiło zrównanie w prawach producentów państwowych i prywatnych. Czas był
najwyższy, ponieważ już pojawiły się prywatne firmy producenckie. Ten system, z
niewielkimi zmianami, funkcjonuje do dziś.
System pakietowy
Zarówno państwowi, jak i prywatni producenci, mogą ubiegać się o dofinansowanie swego
projektu, i to na różnych etapach realizacji filmu: podczas pracy nad scenariuszem, w trakcie
przygotowania produkcji, w trakcie realizacji zdjęć, wreszcie przy promocji gotowego już
filmu.
Ten, kto ubiega się o dofinansowanie, przedstawia tzw. pakiet. Składa się na niego kilka
elementów: scenariusz filmu, jego reżyser, aktorzy, producent i dystrybutor. Pakiet oceniają
eksperci pochodzący ze środowiska filmowego: reżyserzy, operatorzy, producenci,
dziennikarze. W przypadku filmu fabularnego jest to dziewięć osób, w przypadku filmów
dokumentalnych, animowanych i oświatowych - pięć. Ostateczną decyzję o dofinansowaniu
(lub odmowie) podejmuje Przewodniczący Komitetu Kinematografii. Dofinansowanie ma
charakter zwrotny, zwrot następuje z wpływów z rozpowszechniania.
Agencje
Cały system pakietowy związany jest z trzema agencjami, powołanymi po to, by kontrolować,
jak są wydawane pieniądze na poszczególnych etapach produkcji filmu. Są to Agencje:
Scenariuszowa, Produkcji Filmowej i Film Polski - Agencja Promocji (dawniej była to
Agencja Dystrybucji Filmowej).
Agencja Scenariuszowa współfinansuje okres przedprodukcyjny filmu: zakup praw
autorskich, prace literackie, gromadzenie dokumentacji, tłumaczenie i powielanie
scenariuszy, koszty związane z przygotowywaniem pakietu producenckiego i poszukiwaniem
koproducenta. Pomaga indywidualnym scenarzystom składającym projekty bez pośrednictwa
producenta, prowadzi bank scenariuszy. W ciągu 10 lat istnienia prywatni i państwowi
producenci oraz indywidualni scenarzyści złożyli w agencji 1133 wnioski o dofinansowanie.
Prawie połowa z nich (493) to projekty indywidualnych autorów, z którymi podpisano 178
umów na zasadach zbliżonych do stypendiów. Z 640 projektów producenckich podpisano 488
umów.
Agencja Produkcji Filmowej wniosła udział finansowy przy realizacji 159 filmów
fabularnych, 236 dokumentalnych, 24 oświatowych i 30 animowanych.
O dofinansowanie może się także ubiegać polski producent, który chce zrealizować
koprodukcję z partnerami zagranicznymi. Udział strony polskiej nie może być w tym
przedsięwzięciu mniejszy niż 10% całkowitych planowanych kosztów filmu. W przypadku
ubiegania się o dotację, polski producent powinien zagwarantować w umowach
koprodukcyjnych następujące warunki: jedna wersja filmu musi być wykonana w języku
polskim, strona polska będzie współwłaścicielem oryginalnego negatywu filmu, strona polska
będzie wymieniona w nocie "copyright" filmu.
Film Polski - Agencja Promocji powstała w styczniu 2000 roku z połączenia Agencji
Dystrybucji Filmowej, działającej w latach 1991-99 i Filmu Polskiego (istniejącego od 1964
roku). Upowszechnia kulturę filmową w kraju i za granicą. W kraju, Agencja organizuje
przeglądy i festiwale prezentujące dorobek polskich twórców, jak i kinematografii
światowych. Wspiera promocję polskich filmów na krajowym rynku, opiekuje się kinami
studyjnymi, wydaje branżowy miesięcznik "Kino" i inne wydawnictwa. Archiwizuje
materiały promujące polskie filmy, m.in. kopie polskich filmów z tłumaczeniami na języki
obce. Za granicą promuje polską kinematografię na festiwalach filmowych, współorganizuje
przeglądy polskich filmów i wspiera naszych producentów w promocji zagranicznej ich
filmów.
Jak duże są pieniądze pochodzące z budżetu? Na początku lat 90. suma, jaką rozdzielał - za
pośrednictwem trzech Agencji - przewodniczący Komitetu Kinematografii, była na tyle duża,
aby pokryć 70% kosztów przeciętnego filmu. Przyznawane z budżetu środki jednak z roku na
rok relatywnie malały, a równocześnie zaczęły drożeć koszty produkcji filmów. Przed
Komitetem stanęło pytanie: czy dać dużo pieniędzy na kilka filmów, czy dawać mniej, ale na
więcej filmów i w ten sposób utrzymać produkcję filmową na możliwie najwyższym
ilościowo poziomie. Postawiono na to drugie rozwiązanie: produkować jak najwięcej. Udało
się utrzymać poziom produkcji. Rocznie w Polsce powstaje około 20 filmów fabularnych
(wraz z telewizyjnymi: 25-30), czyli tyle, ile w końcu lat 80. W kinematografii pozostali
fachowcy, którzy pewnie by z niej odeszli, gdyby rocznie powstawało tylko 5-6 filmów.
Przeciętny polski film kosztuje dziś 2,5-3 mln złotych. Komitet Kinematografii ustalił w 1998
roku, że największa dotacja, jaką może otrzymać producent, wynosi 650 tys. złotych. W
przypadku debiutu, kwota ta może być podwyższona o 10% i wynieść 715 tys. złotych. Dziś
zatem dotacja z budżetu sięga 25 % kosztów filmu o średnim budżecie.
A teraz przedstawmy środki, jakimi dysponuje przewodniczący Komitetu Kinematografii. W
roku 1996 było to 13,9 mln złotych, w 1997 - 17,3 mln, w 1998 - 19,7 mln, w 1999 - 16,1
mln. W roku 2000 z budżetu ministerstwa kultury przeznaczono na całą kinematografię 17
mln złotych. Były to pieniądze na dofinansowanie filmów fabularnych, dokumentalnych,
animowanych i etiud szkolnych. Na samą fabularną produkcję było to 13 mln. Oznacza to, że
za państwowe pieniądze można by sfinansować produkcję zaledwie czterech filmów o
średnim budżecie. Nic więc dziwnego, że w zestawieniu ludzi, którzy najwięcej znaczą w
polskiej kinematografii, sporządzonym niedawno przez branżowy miesięcznik,
przewodniczący Komitetu Kinematografii nie znalazł się w pierwszej piętnastce!
Te państwowe środki wyglądają jeszcze mizerniej, jeśli zestawi się je z budżetami wielkich
produkcji polskiego kina ostatnich lat: "OGNIEM I MIECZEM"
kosztowało 24 mln złotych (weszło na ekrany w 1999 roku),
w roku 1999),
- 18 mln (rok 2001),
mln (2001), a największy gigant polskiego kina -
Ten ostatni film kosztował ponad 5 razy więcej niż wynoszą środki budżetowe na roczną
produkcję filmów fabularnych! Jak z tego wynika, państwowe pieniądze znaczą dziś w
kinematografii coraz mniej. Ale - z drugiej strony - bez udziału pieniędzy państwowych, choć
skromnych, z całą pewnością nie powstałoby w ostatnich 10 latach wiele polskich filmów.
Zwłaszcza tzw. filmów trudniejszych, artystycznych, niekomercyjnych.
Telewizje
Środki budżetowe są skromne, więc producenci filmowi szukają pieniędzy gdzie indziej.
Najczęściej pukają do drzwi stacji telewizyjnych. Przede wszystkim - do publicznej Telewizji
Polskiej. To największy producent filmowy pod względem pieniędzy zainwestowanych w
produkcję. TVP dziś ma udział w 70-80% polskiej produkcji filmowej. Telewizja produkuje
filmy poprzez Agencję Filmową TVP S.A., która 1 stycznia 2001 zastąpiła istniejącą
wcześniej Telewizyjną Agencję Produkcji Teatralnej i Filmowej.
Agencja Filmowa działa na wszystkich etapach powstawania filmu: od pomysłu poprzez
kolejne fazy opracowania scenariusza, okres przygotowawczy, zdjęcia, postprodukcję, aż do
przekazania gotowego już filmu do dystrybucji lub emisji w telewizji. Telewizja produkuje
zarówno własne projekty filmowe, jak i te zgłaszane przez niezależnych producentów i studia
filmowe.
Agencja może wchodzić w koprodukcje z własnym wkładem finansowym lub rzeczowym, bo
ma hale zdjęciowe i sprzęt.
W tym roku Agencja Filmowa TVP S.A. przeznaczy na produkcję filmów fabularnych 80 mln
złotych, a razem z serialami i telenowelami - prawie 95 mln. W roku 2000 na 29 filmów
konkursowych Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, 20 było
współprodukowanych przez Telewizję, a aż 11 było w 100% sfinansowanych przez TVP. W
tym roku spośród 32 filmów pokazanych w Gdyni, TVP miała udział finansowy w produkcji
11.
Dla wielu młodych twórców TVP jest jedyną stacją telewizyjną, która daje szansę debiutu. Na
15 debiutów powstałych w latach 1998-2000 aż 6 Telewizja wyprodukowała w 100%.
Kolejnych 6 powstało z jej udziałem. W roku 2000 został w TVP zainicjowany cykl
"Pokolenie 2000", umożliwiający start młodym filmowcom. Telewizja pokrywa w całości
koszt wyprodukowania filmów w ramach tej inicjatywy. Dwa filmy, które powstały w ramach
"Pokolenia 2000", zostały pokazane na ostatnim festiwalu w Gdyni. Były to "BELLISSIMA"
i "INFERNO" Macieja Pieprzycy.
Prywatne stacje telewizyjne, działające w Polsce od kilku lat, zgodnie z warunkami umowy
licencyjnej, są zobowiązane do inwestowania w polską produkcję filmową. Najwięcej
zainwestowała telewizja Canal+. To dziś największy prywatny inwestor w polskiej
kinematografii, a drugi po Telewizji Polskiej producent filmowy w Polsce. Ta kodowana
stacja telewizyjna rozpoczęła nadawanie programów w Polsce w marcu 1995 roku. Do 2001
roku Canal+ brał udział finansowy w realizacji 35 filmów fabularnych i 8
krótkometrażowych. Zainwestował w produkcję filmową w Polsce ponad 60 mln złotych. W
samym 2001 roku było to ponad 20 mln. W czasie ostatniego Festiwalu Polskich Filmów
Fabularnych w Gdyni spośród 31 filmów zaprezentowanych w konkursie, dziesięć zostało
wyprodukowanych przy współudziale finansowym Canal+. Firma była jednym ze
współproducentów ostatniego filmu
wynosił 2 mln dolarów.
Obecnie Canal+ jest głównym współproducentem filmu
w reżyserii
. Budżet filmu wynosi 35 mln dolarów, a udział Canal+ wynosi 60%, czyli około
21 mln dolarów.
Prezes Canal+, Lew Rywin, został niedawno uznany przez prasę branżową za człowieka,
który najmocniej decyduje o obliczu polskiego kina.
HBO, jedna z największych na świecie płatnych telewizji, powstała prawie 30 lat temu w
Stanach Zjednoczonych jako część koncernu Time Warner. W Polsce HBO rozpoczęła
działalność w lipcu 1996. Dziś współpracuje z większością sieci telewizji kablowych.
Do 2003 roku telewizja HBO zamierza zainwestować w Polsce w produkcję filmową co
najmniej 10 mln dolarów. Telewizja HBO była współproducentem 13 polskich filmów. Były
wśród nich m.in. filmy:
"SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO JORKU" z 1997
roku, "BILLBOARD" Łukasza Zadrzyńskiego (1998), "OPERACJA SAMUM"
(1999),
(2001). HBO była również koproducentem filmu dla dzieci
"TRYUMF PANA KLEKSA" (2001) oraz "STACJI" Piotra Wereśniaka (2001). Za
scenariusz tego ostatniego filmu Wereśniak otrzymał główną nagrodę w finale prestiżowego
Międzynarodowego Konkursu Scenariuszowego o nagrodę Hartley-Merrill w 1999 roku.
Telewizja HBO wzięła również udział finansowy w powstaniu "QUO VADIS"
W produkcję filmową inwestuje także polska prywatna telewizja Polsat. Zaczęła nadawanie
poprzez satelitę w grudniu 1992 roku, w dwa lata później program był już emitowany ze stacji
naziemnych. W trzy lata potem miała już większą oglądalność niż obydwa programy telewizji
publicznej. Polsat ma licencyjny obowiązek sfinansowania jednego filmu fabularnego
rocznie. Był m.in. współproducentem filmu "SARA" Macieja Ślesickiego (1997), który
obejrzało w Polsce ponad 700 tys. widzów. W tym samym 1997 roku Polsat dołożył
pieniądze do produkcji filmów "SZTOS"
Eugeniusza Priwieziencewa. W 2000 roku wniósł wkład finansowy w powstanie filmu
fabularnego i serialu "W PUSTYNI I W PUSZCZY" Gavina Hooda, a także "PIERWSZEGO
MILIONA" Waldemara Dzikiego. Polsat zrealizował też w latach 90. międzynarodowe
koprodukcje: macedoński film "POPRZEZ JEZIORO" (Preku ezeru, 1997) Antonia
Mitricevskiego oraz węgierską "UCIECZKĘ" (Szokes, 1996) Livii Gyarmathy.
Telewizja TVN, działająca na naszym rynku od kilku lat, w 2001 roku zainwestowała w dwa
filmy komercyjne: "PIENIĄDZE TO NIE WSZYSTKO"
Polska platforma cyfrowa Wizja TV rozpoczęła nadawanie we wrześniu 1998 roku. W ciągu
pierwszego roku swego istnienia przeznaczyła na produkcję filmową 4 mln dolarów. Była
współproducentem ośmiu polskich filmów, m.in. "PANA TADEUSZA" Andrzeja Wajdy
(1999), "PRYMASA. TRZECH LAT Z TYSIĄCA" Teresy Kotlarczyk (2000),
"ZAKOCHANYCH" Piotra Wereśniaka (2000), "OSTATNIEJ MISJI" Wojciecha Wójcika
(2000), "ENDURO BOJZ" Piotra Starzaka (2000). Na ostatnim festiwalu polskich filmów
fabularnych w Gdyni pokazano koprodukowane przez Wizję TV filmy "STACJA" Piotra
Wereśniaka (2001) oraz "SEZON NA LESZCZA" Bogusława Lindy (2001).
Państwowe studia filmowe
Przyjrzyjmy się teraz rynkowi producentów filmowych. W końcu lat 80. działało osiem
państwowych zespołów filmowych. W zmieniających się warunkach prawno-gospodarczych,
zmieniało się także ich usytuowanie. Przez pewien czas miały pozorną samodzielność,
ponieważ były pod wspólną dyrekcją i miały wspólny bilans. Zespół, który nakręcił film
cieszący się dużym powodzeniem w kinach, dostawał z podziału środków państwowych na
produkcję tyle samo pieniędzy, ile zespół, który w tym samym czasie wyprodukował filmy,
które okazały się wielką klapą. Zespoły "kasowe" zaczęły więc żądać niezależności
finansowej. W końcu zespoły przekształciły się w studia filmowe nadzorowane przez Komitet
Kinematografii. Ich dyrektorów mianuje i odwołuje Przewodniczący Komitetu
Kinematografii, on też ocenia działalność finansową studia. Producenci państwowi mają
własną osobowość prawną, własne budżety. I tak jak prywatni producenci, funkcjonują w
opisanym wcześniej systemie pakietowym.
W ciągu ostatnich kilku lat sytuacja finansowa kilku studiów pogorszyła się tak bardzo, że
trzy są dziś w stanie likwidacji: "Profil" Bohdana Poręby, "Dom"
Jerzego Hoffmana.
Działa dziś pięć państwowych studiów: "Tor"
, "Perspektywa"
, "Zebra" Juliusza Machulskiego, "Oko" Tadeusza Chmielewskiego i "Kadr"
. W tych studiach powstają 1-2 filmy rocznie. Niektóre z nich odnoszą
duże sukcesy międzynarodowe, np. studio "Tor" było w latach 1992-94 koproducentem
słynnej trylogii
"TRZY KOLORY". Zrealizowany przez
Krzysztofa Zanussiego w 2000 roku film
"ŻYCIE JAKO ŚMIERTELNA CHOROBA
zdobył główną nagrodę na ostatnim festiwalu w
Moskwie. Z kolei w studiu "Zebra" powstały m.in. cieszące się ogromną popularnością wśród
widzów filmy Juliusza Machulskiego "KILER" (1997) i "KILER-ÓW 2-ÓCH" (1999).
Pierwszy obejrzało w polskich kinach ponad 2 mln widzów, ten drugi - 1,2 mln.
Te państwowe studia mają prawa do filmów wyprodukowanych u siebie przed 1989 rokiem.
Sprzedaż tych filmów różnym telewizjom poprawia nieco sytuację finansową studiów. A nie
jest ona wesoła, o czym najlepiej świadczy fakt, że Krzysztof Zanussi kręci swój nowy film
prawie za darmo, dzięki przychylności oddanych pracowników, i we własnym domu!
Producenci prywatni
Po pięćdziesięciu latach przerwy - w roku 1989 - pojawił się znowu w Polsce niezależny
producent filmowy. W 1989 działało w Polsce niespełna 10 prywatnych firm produkcyjnych
(w tym 1 fundacja i kilka firm opartych na kapitale zagranicznym). W roku 2001 jest ich
ponad 400.
Firmy te zakładali kierownicy produkcji, reżyserzy, operatorzy i dźwiękowcy, wreszcie
dziennikarze, literaci, krytycy i scenarzyści, którzy mieli wcześniej kontakt z telewizją i
kinematografią.
Podobnie jak w innych dziedzinach gospodarki, firmy producenckie powstawały praktycznie
bez kapitału. Na początku lat 90. polskie banki nie udzielały producentom kredytów, nie
dawały poręczeń, nie otwierały linii kredytowych. Dopiero niezwykły rozwój rynku
telewizyjnego sprawił, że prywatne firmy producenckie zaczęły także się rozwijać.
W 1989 roku w Polsce była tylko telewizja państwowa TVP z dwoma programami
ogólnopolskimi, 7 lokalnymi i jednym satelitarnym (TVPolonia). Dziś, w roku 2001, mamy
ponad 60 stacji telewizyjnych, w tym 6 o zasięgu krajowym, 6 nadawców zagranicznych
nadających w języku polskim (6 stacji), 2 platformy cyfrowe oraz ponad 600 operatorów
kablowych.
W lutym 1993 roku zarejestrowano Stowarzyszenie Niezależnych Producentów Filmowych.
Miało zrzeszać niepaństwowe firmy producenckie. Członków-założycieli było zaledwie 15.
Dziś na rynku działa już ponad 400 niezależnych firm producenckich. Spośród nich ponad
połowa to firmy liczące 3-5 osób. Ich roczne obroty nie przekraczają 1 mln złotych. Jedna
trzecia to firmy średnie, zatrudniające 5-10 osób, a ich roczny obrót sięga 20 mln złotych.
Firmy te inwestują we własne projekty, scenariusze, kręcą zdjęcia na własne ryzyko, piloty
programów, itp.
Około 15% prywatnych producentów to duże firmy zatrudniające powyżej 10 osób. Ich
roczne obroty są wyższe niż 10 mln zł. Firmy te dysponują nowoczesną techniką zdjęciową i
postprodukcyjną o wartości inwestycyjnej przekraczającej sumę 1 mln zł. W kilku
przypadkach wyspecjalizowanych firm postprodukcyjnych wartość inwestycji technicznych
dochodzi do 20 mln zł. Firmy te występują coraz częściej jako koproducenci różnych
projektów, a nie jedynie jako ich wykonawcy.
Filmy fabularne produkuje 30-35 prywatnych firm producenckich. Dla większości małych
firm, rozmieszczonych poza stolicą, głównymi zleceniodawcami są lokalne stacje telewizyjne
oraz nadawcy kablowi. Dla większości firm średnich i dużych, głównymi zleceniodawcami są
ogólnopolskie stacje telewizyjne. Ze statystyk stacji telewizyjnych wynika, że tylko na
potrzeby programów TVP i telewizji Polsat pracuje około 200 firm producenckich.
Większość produkuje reklamówki, filmy okolicznościowe, czasem programy telewizyjne.
Wspomniane 400 firm producenckich zatrudnia na stałe około 2000 osób i daje dodatkowo
pracę grupie około 2500 dalszych współpracowników (autorzy, scenarzyści, reżyserzy,
operatorzy, scenografowie, montażyści, kompozytorzy, aktorzy). Do tego dochodzi dalsza
grupa około 1500 osób pomocniczych i pomocniczo-twórczych personelu technicznego
(dźwiękowcy, charakteryzatorzy, oświetleniowcy, elektrycy, asystenci, specjaliści od grafiki
komputerowej). W sumie, powstanie prywatnych producentów stworzyło na medialnym
rynku prawie 7000 miejsc pracy.
Od kilku lat średnie i duże firmy zaczęły inwestować we własne pomysły, zamawiają szkice
literackie, nowele i scenariusze. Kilka firm podjęło współpracę z telewizjami innych krajów.
Polscy producenci prywatni są stale obecni w programach europejskiego kanału kulturalnego
ARTE, stacjach niemieckich, francuskich; coraz częściej filmy wyprodukowane przez
niezależnych producentów polskich można obejrzeć w Wielkiej Brytanii, Australii,
Skandynawii, Kanadzie, Japonii, Hiszpanii, Izraelu czy Ameryce Południowej.
Wśród tych prywatnych firm najbardziej liczą się: "Heritage Films" Lwa Rywina, "Akson
Studio" Michała Kwiecińskiego (producent "EGZEKUTORA"
, 1999, "JAK
NARKOTYK" Barbary Sass, 1999 i "KRONIK DOMOWYCH"
"Apple Film Production" (wyprodukował "ZABIĆ SEKALA" Vladimira Michalka, 1998,
"SEZON NA LESZCZA" Bogusława Lindy, 2000), "Pleograf" ("AJLAWJU"
Film" Pawła Rakowskiego ("PESTKA"
, 1995, "FUKS" Macieja
Dutkiewicza, 1999, "EGOIŚCI" Mariusza Trelińskiego, 2000), "Filmcontract" Henryka
Romanowskiego ("WOJACZEK"
, 1999 oraz "WROTA EUROPY"
, 1999), "Figaro" Kazimierza Rozwałki ("CZŁOWIEK Z...?" Konrada
Szołajskiego, 1993, "HISTORIA KINA W POPIELAWACH"
Producentem filmowym o największym dorobku w dziedzinie międzynarodowej współpracy
jest "Heritage Films". Firmę założył w 1991 roku Lew Rywin, najsłynniejszy polski
producent filmowy. Wcześniej Rywin był producentem wykonawczym przy kilkudziesięciu
filmach pełnometrażowych i serialach telewizyjnych zrealizowanych we współpracy z
producentami z Europy Zachodniej i Ameryki. Firma Rywina współpracowała ze Stevenem
Spielbergiem przy realizacji w Polsce zdjęć do nagrodzonej Oscarem "LISTY
SCHINDLERA" (1993). "Heritage Films" współpracowała ponadto przy realizacji m.in.
"MAŁEJ APOKALIPSY" Costy-Gavrasa (1992), "TRIUMPH OF THE SPIRIT" (1989)
Roberta Younga z Willemem Dafoe, "PROMINENT" (Eminent Domain, 1990) Johna Irvina.
W Polsce, przy współudziale firmy Rywina, kręcone były zdjęcia do słynnych seriali
amerykańskich "WICHRY WOJNY" (Winds of War, 1983) i jego kontynuacji - "WOJNA I
PAMIĘĆ" (War and Remembrance, 1989) ."Heritage Films" wyprodukowała lub
koprodukowała w sumie ponad dwadzieścia filmów. Na polskim rynku "Heritage Films" była
producentem m.in. filmów Andrzeja Wajdy "PIERŚCIONEK Z ORŁEM W KORONIE"
(1992), "WIELKI TYDZIEŃ" (1995), "PAN TADEUSZ" (1999). Była również producentem
filmów "SARA" Macieja Ślesickiego (1997), "BANDYTA" Macieja Dejczera (1997),
"ZŁOTO DEZERTERÓW" Janusza Majewskiego (1998). Ostatnio brała udział w produkcji
, w tej chwili jest zaangażowana w produkcję "CZARNEJ
PLAŻY" (La Plage Noire) Michela Piccoli.
O sile i znaczeniu, jakie mają prywatni producenci na polskim rynku, świadczy to, że udało
im się ustanowić nową nagrodę - "polskie Oscary". Są to Polskie Nagrody Filmowe - Orły.
Odbyły się już trzy edycje tej nagrody. Jest to nagroda przyznawana przez środowisko
filmowe. Głosuje około 600 zawodowych filmowców w kilkunastu kategoriach. Orły stały się
swoistą konkurencją dla Lwów przyznawanych przez jury podczas corocznego Festiwalu
Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
W ubiegłym roku Stowarzyszenie Niezależnych Producentów Filmowych uznało, że będzie
mogło lepiej reprezentować interesy producentów jako izba gospodarcza. Zgodnie z
obowiązującym prawem, projekty aktów prawnych będą teraz musiały być przedstawione
Izbie do zaopiniowania. W listopadzie 2000 roku Stowarzyszenie zawiesiło działalność. W tej
chwili trwa procedura rejestracji Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych.
Tak jak wszędzie na świecie, w Polsce pojawiły się też filmy zrealizowane przez młodych
ludzi za niewielkie pieniądze, które znajdują u przyjaciół czy jakichś zapaleńców. Jest to już
zjawisko zauważalne, bo od 1998 roku na festiwalu w Gdyni odbywają się przeglądy kina
"offowego", niezależnego, zwanego także "undergroundowym". W 2001 roku w konkursie i
poza nim wyświetlono w Gdyni aż 16 filmów zrealizowanych częściowo lub całkowicie
niezależnie. Niezależnie finansowo, czyli bez pieniędzy państwowych. Undergroundowi
twórcy szukają sponsorów w wielkich korporacjach lub po znajomości.
Twórcy niezależni twierdzą, że dziś w Polsce film można nakręcić już za 4 tys. złotych! Taki
był budżet filmu "NIGDZIE" pokazywanego w Gdyni na przeglądzie offowym. A
pełnometrażowy, niezależny film science-fiction "ARCHE" kosztował 300 tys. złotych.
Młodzi reżyserzy tworzą fundacje lub stowarzyszenia artystyczne, aby zebrać pieniądze na
swoje filmy (np. "Łódź Kaliska").
Wytwórnie
Jeszcze dziesięć lat temu niemal w całej Europie znano wytwórnię filmową w Łodzi. Przez 50
lat wytwórnia łódzka była "polskim Hollywood", kręcono tu nawet 20 filmów rocznie,
zdarzało się, że jednocześnie powstawało 8 filmów. Niestety, na przełomie lat 80. i 90.
wytwórnia wpadła w długi, ponieważ spadła liczba kręconych tu filmów. Próbowano ratować
wytwórnię, wydzielając z niej poszczególne "podwytwórnie" świadczące np. usługi
dźwiękowe. Stworzono holding spółek pod nazwą Łódzkie Centrum Filmowe, ale wytwórni
nie udało się uratować. Dziś jest w stanie likwidacji. Pozostały hale zdjęciowe
wykorzystywane przede wszystkim przez realizatorów reklamówek i teleturniejów.
Tymczasem dwie inne polskie wytwórnie filmowe wciąż są obecne na rynku. Co więcej, od
pewnego czasu występują też w roli producentów.
Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie przez kilkadziesiąt lat była
głównym producentem filmów dokumentalnych nagradzanych na międzynarodowych
festiwalach. Równocześnie w halach wytwórni kręcono najwybitniejsze polskie filmy
fabularne takich reżyserów, jak
W latach 90. Wytwórnia zaczęła inwestować w produkcję filmów fabularnych, wchodząc w
koprodukcje z własnym udziałem finansowym lub aportem rzeczowym. W ostatnich latach w
WFDiF powstawały rocznie 1-2 filmy fabularne, których producentem głównym była sama
wytwórnia i 5-6 filmów, w których była koproducentem wnoszącym aport.
Wśród filmów nakręconych przy udziale lub we współprodukcji wytwórni były:
"WSZYSTKO, CO NAJWAŻNIEJSZE"
"OSTATNIA MISJA" Wojciecha Wójcika (1999).
Wytwórnia dysponuje dwiema halami zdjęciowymi oraz kilkoma studiami telewizyjnymi.
Specjaliści z Wytwórni w Warszawie na potrzeby filmu "LISTA SCHINDLERA" Spielberga
wybudowali ogromne dekoracje, za które ich projektant Allan Starski otrzymał Oscara.
W koprodukcje, zarówno przy filmach polskich, jak i przy przedsięwzięciach zagranicznych,
wchodzi też działająca od blisko 50 lat Wytwórnia Filmów Fabularnych we Wrocławiu. Tu
powstał co czwarty polski film zrealizowany po wojnie. WFF była na przykład
koproducentem polsko-amerykańskiego filmu "NIEMCY" (1996) w reżyserii Zbigniewa
Kamińskiego z Perem Oscarssonem w roli głównej. Miała też wkład finansowy w produkcji
filmów "SZABLA OD KOMENDANTA"
P. Ziębińskiego (1997). Specjaliści z Wrocławia przygotowywali dekoracje i scenografie
m.in. do filmu "MARION DU FAOUET - CHEF DE VOLEURS" dla francuskiej telewizji
publicznej France 2 (1997).
Poza wspomnianymi wytwórniami w Warszawie i Łodzi, jest również Wytwórnia Filmowa
"Czołówka", specjalizująca się w filmach dokumentalnych oraz Wytwórnia Filmów
Oświatowych i Programów Edukacyjnych w Łodzi. Mamy wytwórnie filmów rysunkowych:
Studio Miniatur Filmowych w Warszawie, Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej i
studio Filmów Animowanych w Krakowie. Wszystkie te studia i wytwórnie są nadzorowane
przez Komitet Kinematografii.
Prywatni inwestorzy
Od kilku lat produkcja polskich filmów jest wspomagana przez banki. Szlak przetarł Kredyt
Bank S.A. Powstał w 1990 roku, jako jeden z pierwszych prywatnych banków w Polsce.
Bank zaangażował się w produkcję filmu "OGNIEM I MIECZEM"
(1999), udzielając producentowi ogromnego kredytu w wysokości 12 mln złotych. Włączył
się także w promocję filmu. Ponieważ film obejrzało w kinach ok. 7 mln widzów,
przedsięwzięcie okazało się dla Kredyt Banku sukcesem zarówno pod względem finansowym
(kredyt został zwrócony w terminie), jak i promocyjnym. O Kredyt Banku głośno było
bowiem w prasie, nazwa pojawiała się na billboardach, plakatach i w reklamach filmu.
Przedstawiciele banku twierdzili, że powyżej 7% badanych rozpoznawało ich bank wśród
ponad 100 działających na rynku, i uznali to za dobry wynik.
W przypadku następnej superprodukcji, jaką był "PAN TADEUSZ"
Kredyt Bank był wyłącznym sponsorem promocji i dystrybucji filmu. Opłacił produkcję
części plakatów i billboardów, zorganizował uroczyste premiery, sfinansował realizację 3
reklam telewizyjnych. Pojawiła się płyta z muzyką
"ZAKOCHANY PAN TADEUSZ", sponsorowany przez Kredyt Bank. Były
też nietypowe przedsięwzięcia, na przykład sponsorowanie sesji zdjęciowej Michała
Żebrowskiego w jednym z czasopism. Nieoficjalnie mówiono, że na promocję "PANA
TADEUSZA" Kredyt Bank przeznaczył 10 mln złotych.
Przy realizacji
(2001) Kredyt Bank również był sponsorem
Filipa Bajona (2001) udzielił producentom
kredytu w wysokości 8,6 mln złotych. Przy produkcji największego filmu polskiego kina,
"QUO VADIS"
(2001), Kredyt Bank wystąpił już w potrójnej roli:
był sponsorem, udzielił kredytu w wysokości około 50% budżetu (ponad 35 mln zł) i wszedł
w skład firmy powołanej specjalnie do wyprodukowania tego filmu. Stał się więc
współproducentem i liczy nie tylko na zwrot kredytu z odsetkami, ale i na zyski.
Stanisław Pacuk, prezes Kredyt Banku, znalazł się na drugim miejscu listy ludzi, którzy
decydują o obliczu polskiego kina - przygotowanej przez branżową prasę.
Ostatnio w roli kredytodawcy i współproducenta wystąpił inny polski bank, PKO BP. Wziął
udział finansowy w produkcji filmu
Nowością jest także to, że dystrybutorzy inwestują w produkcję filmową. Na początku lat 90.
powstało na polskim rynku kilkanaście państwowych firm dystrybucyjnych podległych
Centrali Dystrybucji Filmów. Były one równocześnie zarządcami kin na podległym im
terenie. Nie miały jednak pieniędzy na sprowadzanie z Zachodu atrakcyjnych, a więc drogich
filmów. Wkrótce na rynku powstało kilka dużych firm dystrybucyjnych, które były
przedstawicielami amerykańskich dystrybutorów. Firmy takie, jak Syrena, ITI, Warner
sprowadzały do Polski filmy Columbii, Paramountu i innych wielkich studiów
amerykańskich. Ale na polskim rynku pojawili się też dystrybutorzy pokazujący filmy
europejskie, np. Solopan czy Gutek Film. Ta ostatnia firma zajęła się też dystrybucją polskich
filmów niekomercyjnych. Pojawiły się też firmy nie będące przedstawicielami amerykańskich
studiów, jak np. Vision. Prywatni dystrybutorzy całkowicie wyparli z rynku państwowe firmy
dystrybucyjne.
Jerzego Kawalerowicza, firma "Syrena" zainwestowała w
produkcję tego filmu milion dolarów, czyli ponad 4,5 mln zł. Wcześniej "Syrena"
zainwestowała m.in. w produkcję filmu
(1996). Firma dystrybucyjna "Vision" Włodzimierza Otulaka była
producentem filmu Władysława Pasikowskiego "DEMONY WOJNY WG GOI" (1998),
"AJLAWJU"
(1999),
(2000), "PIERWSZY MILION" Waldemara Dzikiego
(2000),
Gavina Hooda (2001),
Brodzkiego (2001). W produkcję inwestowała też firma dystrybucyjna ITI, np. przy
"EGZEKUTORZE"
(1999), "MŁODYCH WILKACH 1/2" Jarosława
(1999), "OPERACJI KOZA" Konrada
natomiast była jednym z producentów filmu "CHŁOPAKI NIE PŁACZĄ"
(2000) oraz "PRYMAS. TRZY LATA Z TYSIĄCA" Teresy Kotlarczyk (2000).
Przy okazji warto nadmienić, że w latach 80. było w Polsce ponad 2000 kin. Wiele z nich
przestało istnieć. Dziś mamy około 800 kin i ta liczba od kilku lat nie zmniejsza się. W
dużych miastach, ale nie tylko, powstają multipleksy za pieniądze zagranicznych inwestorów.
W samej Warszawie w ciągu kilku ostatnich lat przybyło za sprawą multipleksów
kilkadziesiąt sal kinowych.
Zdarzało się też, że w produkcję filmów inwestowały firmy zupełnie niezwiązane z rynkiem
filmowym. I tak firma fonograficzna Sony Music Entertainment Polska zainwestowała w
filmy "TRYUMF PANA KLEKSA" Krzysztofa Gradowskiego (1999), "TO MY" Waldemara
Szarka (2000) i
Jerzego Antczaka (2002). A Okocimskie Zakłady
Piwowarskie SA dołożyły pieniądze do budżetu "OGNIEM I MIECZEM" Jerzego Hoffmana
(1999).
Ustawa o kinematografii
Od kilku lat w środowisku filmowców trwają spory na temat nowej ustawy o kinematografii.
Wszyscy zgadzają się tylko co do jednego: stara, obowiązująca od 1987 roku ustawa (z
drobnymi zmianami wprowadzonymi w ciągu ostatnich lat), nie przystaje do dzisiejszych
realiów gospodarczych. Powstało kilka kolejnych wersji nowej ustawy. W końcu do Sejmu
trafiły dwa konkurencyjne projekty.
Pierwszy, zwany projektem społecznym, popierany przez kilku wybitnych polskich reżyserów
(
), zakłada utworzenie Urzędu
Kinematografii, czyli centralnego urzędu administracji podległego ministrowi. Jego organem
doradczo-nadzorującym byłaby Rada Kinematografii, w której zasiadaliby przedstawiciele
producentów, twórców, dystrybutorów i "kiniarzy". Rada miałaby kontrolować
wykorzystywanie środków z Funduszu Kinematografii. To nowy pomysł na finansowanie
polskiego kina. Na ten państwowy Fundusz płynęłyby pieniądze z budżetu państwa,
obowiązkowe odpisy od cen biletów, procent z wpływów stacji telewizyjnych, platform
cyfrowych i telewizji kablowych oraz od obrotu filmami na wideo i DVD. Środki z Funduszu
szłyby na produkcję, rozpowszechnianie i promocję polskich filmów, modernizację i remonty
kin. Przeciwko temu projektowi zaprotestowali dystrybutorzy i "kiniarze" oraz
przedstawiciele telewizyjnych stacji komercyjnych.
Drugi projekt, zwany rządowym, zakłada powołanie Fundacji Kinematografii Polskiej.
Miałaby to być spółka skarbu państwa, nad którą nadzór sprawowałby premier. Wspierałaby
produkcję i dystrybucję polskich filmów. Przejęłaby będący własnością skarbu państwa
majątek, którym dziś dysponuje Przewodniczący Komitetu Kinematografii oraz jednostki
utworzone na podstawie dotychczasowej ustawy (państwowe studia i wytwórnie). Na
Fundację przeszłyby też prawa majątkowe do filmów nakręconych w dawnych państwowych
zespołach filmowych. W Radzie Fundacji zasiadaliby przedstawiciele premiera oraz
stowarzyszeń reprezentujących różne środowiska filmowe: producentów, dystrybutorów,
reżyserów. Kasę Fundacji miałyby zasilić dochody z działalności gospodarczej: eksploatacji,
dzierżawy, sprzedaży i prywatyzacji jej majątku oraz dotacje z budżetu państwa.
Finansowanie kinematografii miałby zapewnić system zachęt dla prywatnych inwestycji w
kinematografię. Przewidziano odpisy podatkowe dla firm inwestujących w produkcję
polskich filmów. Obowiązki Przewodniczącego Komitetu Kinematografii przejąłby minister
kultury. Państwowe studia filmowe i wytwórnie miałyby stać się oddziałami Fundacji.
W poprzedniej kadencji Sejm nie zdążył uchwalić ustawy o kinematografii. Nowy, wyłoniony
po wyborach we wrześniu 2001 roku, jeszcze się projektami ustawy nie zajmował.
Mariusz Miodek
publicysta kulturalny
grudzień 2001