MIĘKKIE UDERZENIE TRAWY

background image

MIĘKKIE UDERZENIE TRAWY

Gazeta Wyborcza nr 267, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1993/11/16, str. 5

Dariusz ROSTKOWSKI; Fot. Krzysztof Miller

Czy należy za marihuanę karać, czy ją zalegalizować?
(P) - Nie namawiam do palenia "trawy" - mówi Piotr Klatt, lider zespołu

rockowego Róże Europy, który wydał ostatnio płytę "Marihuana". - Chcę tylko,
by ludzie mogli swobodnie decydować, jak w przypadku innych używek.

Na ulicach polskich miast wiszą od kilku tygodni plakaty: obok zdjęcia Klatta
liść "trawki" i hasło "Zalegalizować marihuanę". Niżej uzupełnienie: "Nie

pal, decyduj sam!".
Dymek dla wyzwolonych
Wysuszone liście konopii indyjskiej można palić w skręcie, fifce, fajce albo
przyrządzić z nich "herbatkę". Według socjologów marihuanę lub haszysz pali

pół miliarda ludzi na całym świecie.
- Jestem za legalizacją - mówi Kora (Olga Jackowska), wokalistka zespołu

Maanam, która nie stroni od marihuany i jest z zasady przeciwna "wszelkim
prohibicjom". - Marihuana to używka, jak alkohol. Jednak po "joincie"

[skręcie - red.] ludzie nie są tak agresywni, jak po pół litra.
- Po "joincie" ludzie przestają się bać, rozkaz staje się śmieszny. Wiadomo,

że do utrzymania posłuszeństwa dobra jest wódka, a nie "trawa". Stąd opór
polityków przed zalegalizowaniem marihuany - atakuje Krzysiek Grabowski,

lider Dezertera.
"Zdrowsza od wódki wyborowej, dlatego dla nas liczy się tylko marihuana" -

śpiewają "Róże Europy".
Marihuanę palą także biznesmeni, politycy. Pewien handlarz zapewniał mnie, że

zaopatruje dwóch posłów.
Boże ziele
Masowe palenie marihuany i haszyszu zaczęło się pod koniec lat 60. Prym
wiedli muzycy. Jeden z Beatlesów Paul McCartney przesiedział kilka dni w

amerykańskim areszcie za parę gramów "ziela". Podobne przygody miał John
Lennon i prawie wszyscy muzycy "The Rolling Stones". Marihuanę popularyzowali

jamajscy pieśniarze reggae. Rastafarianie wierzą, że tą świętą rośliną
obdarował ludzi Bóg.

Według ostatnich danych warszawskiego Inst. Psychiatrii i Neurologii
marihuanę pali średnio co trzeci student. W Polsce marihuana była popularna

wśród opozycyjnych działaczy lat 80. z NZS-u i WiP-u. Wielu z nich jest dziś
politykami, biznesmenami.

Do eksperymentów z narkotykami przyznali się m.in. prezydenci USA Bill
Clinton i Czech Vaclav Havel. - Ciekawe, kim byłby dziś Clinton, gdyby w

swoim czasie zaopiekował się nim gorliwy policjant - zastanawia się dr Antoni
Zieliński z Instytutu Psychiatrii i Neurologii.
Pierwszy krok w nicość?
Trwają dyskusje: czy marihuana uzależnia lub prowadzi do silnych narkotyków,

jak heroina czy kokaina?
"Nie dotykaj heroiny, to nie dla nas, bo dla nas liczy się tylko marihuana" -

śpiewają Róże Europy.
- Automatyczne przejście od marihuany do heroiny czy amfetaminy jest taką

samą prawdą, jak to, że każdy, kto lubi czasem wypić piwo, skończy na
autovidolu - twierdzi socjolog Mikołaj Kozakiewicz (b. marszałek Sejmu).

Zdaniem dra Janusza Sierosławskiego z Instytutu Psychiatrii i Neurologii
wielu ludzi eksperymentuje z "trawką", ale tylko część sięgnie po silniejsze

środki.
Jednak wielu lekarzy ma wątpliwości. Marihuana wywołuje euforię, gadatliwość

i wesołkowatość, wrażenie zdeformowania czasu i przestrzeni. Lekarze
przestrzegają, że długotrwałe palenie może prowadzić do "nieustannego

odjazdu": trudności w kontaktach z ludźmi czy zaburzenia pamięci.

background image

- Przez kilka miesięcy nie zauważasz nic niepokojącego. Czujesz się świetnie,
nie masz kaca - opowiada mi wieloletni palacz. - Nagle zauważasz, że

wieczorem nie pamiętasz początku książki, którą zacząłeś czytać rano.
Najlepsza komedia cię nie śmieszy, jeżeli nie zapalisz.
Spór o karanie
Również Marek Kotański, szef Monaru, który od 20 lat leczy narkomanów,

twierdzi, że marihuana uzależnia. Jednak gdy pytam, czy powinna pozostać
nielegalna, krzyczy: - Napisz, że wbrew policji i wielu organizacjom

społecznym uważam, że posiadanie marihuany nie powinno być karalne!
Kotański ma na myśli nową ustawę antynarkotyczną, nad którą pracuje

Ministerstwo Zdrowia. Według obowiązującej obecnie posiadanie narkotyku jest
dozwolone. Karalna jest tylko sprzedaż i produkcja. Projekt nowej przewiduje

za posiadanie jakiegokolwiek środka karę do pięciu lat więzienia.
- Legalizacja marihuany byłaby ryzykowna, bo zbliża palaczy do twardych

narkotyków - twierdzi pedagog Lucyna Bojarska, rzecznik praw ucznia. - Ale
jeżeli młodzież sięga po kleje, amfetaminę czy kompot, może lepiej postawić

na "trawkę"?
Zachód zastanawia się nad karaniem za "miękkie narkotyki". Włosi w tym roku

głosowali w referendum za zniesieniem obowiązującej od kilku lat kary za
posiadanie niewielkiej ilości narkotyków.

Holendrzy od kilkunastu lat tolerują handel haszyszem i marihuaną. W menu
amsterdamskich coffee-shopów można znaleźć kilka gatunków haszu czy "ganji".

W statystykach nie odnotowano wzrostu narkomanii, za to znacznie spadła
przestępczość.

- Nie chcemy dzielić narkotyków na miękkie, jak marihuana i twarde, jak
heroina. Jesteśmy za karaniem za posiadanie - twierdzi Grażyna Miros,

pełnomocnik ministra zdrowia ds. narkomanii. Jej zdaniem "model holenderski"
nie sprawdził się.

Pracownicy Ministerstwa Zdrowia czują jednak naciski muzyków rockowych i
słyszą negatywne opinie socjologów.

- Marihuana nie jest narkotykiem, nie powoduje uzależnienia, jest mniej
szkodliwa od tytoniu. Nie grozi zakażeniem AIDS - dowodzi prof. Kozakiewicz.

- Dlaczego więc ma być karana więzieniem?

(c) 1993

Gazeta Wyborcza

BARDZIEJ POŻYTECZNA NIZ SZKODLIWA

Jedną z pierwszych publikacji, która dotarła do konserwatywnie nastawionej części społeczności był opublikowany
5 stycznia 1976 r. (a więcjuż po wprowadzeniu socjal-eksperymentu w Christianii i relegalizacji marihuany w
Holandii artykuł w wielkonakładowym New york Times'ie o następującym tytule i treści:
"Naukowcy nie odnajdują niczego prawdziwie szkodliwego w używaniu trawy. Szereg badań dotyczących
chronicznych palaczy marihuany przeprowadzonych ostatnio w niezależny sposób w sześciu różnych krajach
wykazało, że ta używka nie posiada wyraźnych i znaczących szkodliwych oddziaływań na ludzkie ciało czy mózg
lub na ich funkcjonowanie. Badania w szczególnym stopiu potwierdziły i rozszerzały rezultaty wcześniejszych
obserwacji naukowych dotyczących używania marihuany na Jamajce, które nie znalazły znaczących korelacji
pomiędzy "ostrym przypalaniem", a uszkodzeniami psychicznymi, intelektualnymi, społecznymi, czy osłabieniem
aktywności kulturalnej. Powyższe wyniki badań zostały podane we wtorek w dokumentach naukowych
dostarczonych do Nowojorskiej Akademii Nauk na konferencję dotyczącą trwałego używania Cannabisu
obejmujących wyniki ponad 100 badań przeprowadzonych w 10 krajach."
W tym samym 1976 r. dr Robert Du Pont, główny amerykański rządowy specjalista od nadużywania narkotyków
oświadczył, że alkohol i papierosy są znacznie groźniejsze dla zdrowia niż marihuana "Marihuana nie powoduje tak
śmiercionośnego działania jak alkohol czy tytoń." Dodał także, że młodzi ludzie prędzej sięgają po alkohol i
ewentnalnie później po marihuanę niż w odwrotnej kolejności. Statystyki podają, że z powodu palenia tytoniu notuje
się w USA 450 000 zgonów rocznie! - to jest pięćdziesiąt razy więcej niż zgony spowodowane używamiem
wszystkich narkotyków łącznie. Co zostało dotychczas gruntownie ustalone to fakt, że marihuana nie powoduje
niebezpiecznych fizycznych skutków dla zdrowia. W przeciwieństwie do większości narkotyków, posiada także
kilka innych istotnych cech:
1. Nie powoduje uzależnienia.
2. Choć mogą pojawiać się drobne zaburzenia w chwilowym zapamiętywaniu, trawa nie powoduje "utraty filmu",

background image

jaki zdarza się w zamroczeniu alkoholowym.
3. Nie powoduje zwiększenia tolerancji połączonej z potrzebą powiększenia następnej dawki.
4. Nie powoduje sensacji żołądkowych odpowiadających alkoholowemu przepiciu, czy tradycyjnego kaca.
W latach siedemdziesiątych pojawiły się opinie środowiska lekarskiego, podnoszące sprawę możliwych skutków
ubocznych długotrwałego działania marihuany, takiego jak: niszczenie podstawowych funkcji komórkowych
(przekształcanie chromosomów - łańcucha DNA) wytwarzanie zaburzeń hormonalnych (przejawiających się
rzekomo w wielkim rozroście piersi u mężczyzny) upośledzenie funkcji odpornościowych organizmu, osłabienie
produkcji spermy i powodowanie zaburzeń genetycznych. Zanim przedstawimy rezultaty następnych badań nad
wpływem używania marihuany na poziom zdrowia człowieka, trudno nie podzielić się kilkoma nasuwającymi się
refleksjami. Pierwsza to nieco humorystyczny i tragiczny zarazem obraz społeczeństwa żyjącego na Jamajce, gdzie
90% ludności w wieku od kilku-kilkunastu lat pali systematycznie marihuanę. Jeśli zatem wierzyć powyższym
doniesieniom, 90 % ludności na Jamajce to (teoretycznie) zdefektowane genetycznie osobniki, wiecznie chore lub
już umierające postacie, w męskiej części mocno cycate i nie bardzo zdolne do rozmnażania się. Ponieważ tradycja
palenia trawy na Jamajce jest mocno zakorzeniona od mniej więcej 200 lat - daje to obraz zmian i degradacji
społeczeństwa na niemałej próbce 7-8 pokoleń. Fakty przedstawiają diametralnie inny obraz. Inna sprawa dotyczy
zmian w strukturach chromosonalnych i genetycznych. Ilekroć prowadzone są badania dotyczące toksycznego
środowiska człowieka, czy to dotyczy zatrucia srodowiska np. na śląsku, czy dotyczy to palaczy tytoniu, czy też
alkoholików naukowcy donoszą o zmianach w kodach genetycznych i chromosomach wśród badanych i nie bardzo
przy tym wiadomo czy poddani badaniom przed zamieszkaniem na terenie zanieczyszczonym, czy przed
rozpoczęciem palenia papierosów i picia alkoholu posiadali prawidłowy (czytaj inny) zestaw chromosomów, oraz
czy te wahania nie są również spotykane wśród żyjących w zdrowym środowisku i nie palących Indian
amazońskich. Kolejną sprawą jest zdarzająca się koniunktualność wyników przeprowadzanych badań. Swego czasu
prasę światową obiegły wyniki przeprowadzonych badań dotyczące zdrowotności spożywania jaj kurzych.
Naukowcy bezspornie stwierdzili nadmiar cholesterolu i masę innych szkodliwych czynników znajdujących się w
jajkach mogących doprowadzić nawet do zaburzeń hormonalnych dzieci w okresie rozwoju.
Przeprowadzona przez media antyjajowa propaganda spowodowała spadek spożycia jaj kurzych. Przerażeni
przedstawiciele przemysłu jajczarskiego niezwłocznie zwołali ekipę naukowców, która po przeprowadzeniu
odpowiednich naukowych dociekań stwierdziła jednoznacznie, że jaja są zdrowe, zawierają masę potrzebnych
mikroelementów. (aminokwasów i innych niezbędnych do życia składników, stanowią nieodzowny element
zdrowego odżywiania człowieka z jedynym zastrzeżeniem, że nie należy ich ilości przedawkowywać. Akcja
propagandowa Anslingera oparta została również o autorytalne wyniki przeprowadzonych na zlecenie komisji ds
narkotyków w latach 3O-tych badań, z których wynikało niezbicie, że marihuana powoduje natychmiastową rządzę
mordu, deprywację psychiczną i społeczną, rozliczne akty gwałtu i przemocy, uaktywnienie społecznych postaw i w
krótkim czasie zgon okrutnie doświadczonego przez los narkomana. Przeprowndzone w latach 75-77 badania na
Jamajce (Center for Studies of Narcotic and Drug Abus)e Kostaryce (University of Floryda) w Atenach (University
of Athens) oraz w McLean Hospital in Massachusets na 1380 pacjentach UCLA wykazały poniższe prawidłowości
wśród wieloletnich palaczy ganji:
- Nie znaleziono organicznych uszkodzeń mózgu ani uszkodzeń w strukturze chromosomów pośród badanych
- trwałe używanie marihuany - jak wykazały przeprowadzone testy nie spowodowało stałego ani czasowego
upośledzenia wyższych czynności mózgu czy inteligencji - nie doszukano się znaczących klinicznych
(psychiutryczne, psychologiczne, medyczne) różnic pomiędzy badanymi palaczami a grupą kontrolną - nie istnieje
związek pomiędzy poziomem testosteronu, obniżoną odpornością organizmu a używaniem marihuany - używanie
marihuany nie pomniejsza w żadnym stopniu zdolności funkcjonowania zarówno w domu, jak i w miejscu pracy -
nie znaleziono żadnych przesłanek na potwierdzenie hipotezy, że ostre palenie konopi powoduje "Syndrom
amotywacyjny".
Dr Lester Grinspoon w książce "Marihuana Reconsidered" (Harvard University Press Bantom Books) zauważa, że
nigdy się nie spotkał z relacją ani udokumentowanym przypadkiem śmiertelnego przedawkowania. Nie było także
przypadku komórkowego uszkodzenia jakiegokolwiek organu. Toksyczność Cannabis jest dobrze poznana i uważa
się tę używkę za najbezpioczniejszą z poznanych. Śmiertelna dawka wymagałaby wypalenia lub spożycia ok. 3,5 kg
szczytów roślin w czasie 24 godzin. Daje to okolo 11000 jointów. Jestem przekonany, że wypalenie połowy tej
ilości papierosów z tytoniu w tym samym czasie gwarantuje godny pochówek spowodowany nadmiarem nikotyny
we krwi.

ZASTOSOWANIE W MEDYCYNIE

Konopie jako ziele lecznicze stowane było już w drugim tysiącleciu przed naszą erą na terenach Indii i Chin. W
chińskim ziołolecznictwie kwiaty (ma-p'o) były stosowane do leczenia owrzodzeń, ran, poparzeń i wrzodów.
Nasiona (ma-jen ) w formie pasty były stosowane przeciwzapalnie, na opuchlizny i obrzęki skóry. Nasiona były
także zalecane jako lek przeczyszczający. Komponent w środkach moczopędnych i jako doskonały lek
odrobaczający dla dzieci i zwierząt. Olej tłoczony z nasion używano jako odżywkę do włosów i dla złagodzenia
kłopotów żołądkowych. Zywiczny wyciąg (tinctura na bazie alkoholu) był powszechnie stosowany jako środek
przeciwbólowy, redukujący poziom lęku, poprawiający apetyt, stosowany przy biegunkach, dyzenterii, bronchitach,
migrenie, bezsenności i przypadłościach neurologicznych. Na początku XX wieku znanych było co najmniej sto

background image

środków leczniczych, w których Cannabis stanowił istotny, jeśli nie jedyny składnik. Lekarstwa były przepisywane
na tak szeroką gamę schorzeń jak: zaburzenia pochodzenia psychicznego, delirium, delirium tremens, bezsenność
połączona z delirium i koszmarami nocnymi, bolesne skórcze mięśni twarzy, histeria, neurastenia, przy kłopotach z
oddychaniem w formie papierosów lub inhalacji, przy chronicznym katarze, rozedmie płuc, astmie - prawie do
końca lat trzydziestych, tężec, cholera, róża, a także wypryski, opryszczka, liszaje, chroniczny świąd, rzeżączkę,
prostatę, cysty, przy bólach żołądka (także nowotworowych), anoreksji, wrzodach żołądka i migrenie. Współczesna
medycyna po okresie zaprzestania stosowania konopi w celach leczniczych, zaczyna spoglądać ponownie
przychylnym okiem na to ziele i powoli wprowadza na powrót preparaty z zawartością THC. Jedną z podstawowych
metod leczenia chorób nowotworowych jest stosowanie intensywnej chemoterapii, której skutkiem ubocznym m.in.
są intensywne nudności, wymioty obserwowane u 70%-75% chorych poddanych chemoterapii. 80%-90% spośród
pacjentów nie reaguje pozytywnie na syntetyczne i klasyczne środki przeciwwymiotne i przeciwnudnościowe.
Doświadczenia (z zachowaniem grup kontrolnych oraz podawaniem placebo) przeprowadzone w Sidney Farber
Cancer Center przez Dr. Stephena E. Sannna w Bostonie opisane na łamach "New England Journal of Medicine"
oraz "National Enquirer" wykazały co następuje: przy udziale 22 pacjentów podawanie marihuany spwodowało co
najmniej 50 % zmniejszenie odruchów wymiotnych i nudności. W pięciu przypadkach prawie 23% objawy ustąpiły
całkowicie. Przytoczę cytat z wymienionych powyżej czasopism:
"THC jest znacznie bardziej efektywne w działaniu niż jakiekolwiek inne lekarstwo w przezwyciężaniu odruchów
wymiotnych i nudności, które przysparzaj

FIZYCZNE ZAGROŻENIA WYNIKAJĄCE ZE STOSOWANIA KONOPI

Medyczne i naukowe pisma opublikowały wiele prac, które miały na celu udowodnienie, że stosowanie konopi nie
jest całkiem bezpieczne. Jest to oczywiste. Żaden narkotyk nie jest całkiem bezpieczny. W odpowiednio wielkich
dawkach nawet sól stołowa może być śmiertelna. Istnieją przypadki, kiedy ludzie cierpieli na skutek spożycia
prawie każdej substancji, w tym pożywienia i wody.
Krótkotrwałe efekty fizjologiczne stosowania konopi są raczej bardzo rzadkie. Jednym z najczęstszych skutków jest
zaczerwienienie oczu. Zdaje się, że nie ma to znaczenia klinicznego i w przeciwieństwie do powszechnej opinii
konopie nie wpływają na rozszerzenie źrenic. Narkotyk Powoduje również uczucie suchości w ustach,
przyśpieszenie tętna i przy wysokich dawkach nieznaczny wzrost ciśnienia. Efekty te znikają w ciągu paru godzin
pod warunkiem, że dawka nie zostanie powtórzona. Konopie nie powodują istotnych zmian w aktywności
hormonalnej czy w morfologii. Nie wydaje się również, aby działały one na wątrobę czy nerki. Ich wpływ na
czynność bioelektryczną mózgu jest również mało ciek.awy i w niektórych badaniach czynności fal mózgowych
bardzo trudno było wykazać jakąkolwiek zmianę. Zmiany, które jednak występują w mózgu, są głównie zmianami
w obrębie reakcji chemicznych zachodzących w mózgu, ale nie ustalono jeszcze jak istotne są te zmiany.
Jeśli chodzi o śmiertelną dawkę, to konopie są wyjątkowo bezpiecznym narkotykiem. Świadczy o tym różnica
pomiędzy dawką efektywną a dawką śmiertelną. Na przykład w przypadku barbituranów różnica ta jest stosunkowo
niewielka. W przypadku konopi praktycznie niemożliwe byłoby spożycie dawki śmiertelnej. Szacuje się, że dawka
śmiertelna może być czterdziestotysiąckrotnie wyższa od dawki efektywnej. Konopie są jednym z najmniej
toksycznych narkotyków znanych człowiekowi i nie ma dowodów, aby ktokolwiek zmarł w wyniku
przedawkowania.
Posiadamy bardzo niewiele materiałów na temat długotrwałego działania konopi. Sugerowano, że palenie konopi
może prowadzić do chorób oskrzeli i układu oddechowego w wyniku długotrwałego i częstego palenia. Istniały
również pewne podejrzenia, że chroniczne palenie konopi może nieść to samo ryzyko co palenie tytoniu, głównie w
przypadku raka płuc. Na przykład ilość substancji smolistych z marihuany jest podobna do ilości tych substancji z
tytoniu. Ale jak do tej pory, brakuje konkretnych dowodów wiążących konopie z rakiem płuc. Jednak w wyniku
niedawno opublikowanego badania chronicznych palaczy konopi z Kostaryki pojawiła się niepokojąca sugestia,
jakoby palacze konopi, r ó w n i e ż palący papierosy, mieli zdrowsze drogi oddechowe niż osoby, które paliły w y ł
ą c z n i e papierosy (jest to zgodne z tym, co stwierdzają czasami palacze konopi cierpiący na astmę; palenie konopi
łagodzi ich ataki astmy). Wynik ten jest zaskakujący i należy do niego podchodzić z pewną ostrożnością z powodu
ograniczonego charakteru badań kostarykańskich, Iecz autorzy sugerują, że palenie konopi może w pewnym stopniu
chronić przed szkodliwym wpływem dymu tytoniowego.
Jeśli chodzi o uszkodzenie płuc, niestety należy również dodać, że kilka rządów, w tym rząd meksykański,
spryskiwało uprawy konopi wysoce toksycznymi środkami chwastobójczymi, jak na przykład parakwatem.
Parakwat jest bezwonny, bez smaku i niewidoczny gołym okiem. Z tego powodu kilka osób nieodwracalnie
zniszczyło sobie płuca paląc konopie, które zostały zatrute w wyniku tych legalnie usankcjonowanych kampanii
przeciwko konopiom. Mimo tego przedstawiając swe plany na 1ata osiemdziesiąte, urzędnik z American Drug
Enforcement Administration żalił się, że gdyby nie pewne istniejące niepotrzebne ograniczenia, jego organizacja
gotowa byłaby zastosować jeszcze silniejsze trucizny.
Tak jak to było w przypadku każdej nielegalnej substancji odurzającej, pojawiło się ki1ka sensacyjnych doniesień
wiążących konopie z uszko. i deformacjami u dzieci. dzeniami mózgu, uszkodzeniami genetycznymi Nie ma jednak
przekonywających dowodów łączących konopie z którymkolwiek z tych zjawisk; choć jeśli chodzi o ostatni punkt,
to kobietom ciężarnym zaleca się unikanie wszelkich niepotrzebnych substancji chemicznych w czasie ciąży.
Dotyczy to szczególnie kilku pierwszych miesięcy, kiedy to płód jest szczególnie wrażliwy. Ponieważ wiadomo, że

background image

palenie papierosów wpływa niekorzystnie na dziecko, palenie konopi może mieć podobne działanie.
W celu zrozumienia pochodzenia poglądu, że konopie powodują uszkodzenie mózgu, musimy przyjrzeć się
mechanizmom kierującym pracą naukową. Choć badania naukowe są procedurą racjonalną, naukowcy pozostają
równie ludzcy, omylni i nieracjonalni jak każdy z nas. Kiedy dążenia i emocje naukowca są dostatecznie silne, mogą
one wpłynąć na jego pracę, prowadząc do pożądanych przez niego wniosków. W nazistowskich Niemczech istniał
pęd do znajdywania "naukowych dowodów" na genetyczną niższość Żydów. W stalinowskiej Rosji mieliśmy
niesamowity przypadek T.D. Łysenki, którego całkiem bezpodstawna teuria dziedziczności na wiele dziesięcioleci
zdominowała naukę rosyjską. Łysenko nie uznawał istnienia genów i uważał, że dziedziczność była ogólną
właściwością żywych organizmów. Teoria ta podtrzymywała nadzieję na to, że można powodować powstanie zmian
dziedzicznych w danym kierllnkll za pomocą czynników środowiskowych, a ponieważ był to bardzo pociągający
pomysł, umożliwił on Łysence i jego współwyznawcom odrzucenie rzeczywistych rezultatów eksperymentów
naukowych na korzyść tego, co już "wiedzieli", że jest słuszne. To zjawisko, choć na mniejszą skalę, stale występuje
w nauce i w ostatnich latach psychologowie zaczęli badać, w jaki sposób działa taki "efekt eksperymentatora".
Istnieje pewna liczba naukowców o głęboko zakorzenionej potrzebie wykazania, że ko nopie są złym i
niebezpiecznym środkiem odurzającym. Dowiedzenie tegO uzasadniłoby ich niechęć do tego narkotyku i
przeświadczenie, że musi pozostawać nielegalny.
Przykład badań, które miały "wykazać", że konopie powodują uszkodzenie mózgu, znalazł się w najbandziej
prestiżowym piśmie medycznym " The Lancet" *, ale po szczegółuwy rn rozpatrzeniu, badania niczego tak iego nie
wykazały. Z naukowego punktu widzenia słabymi stronami tego badania były m.in.:
1) Wiadomo było, że wszyscy pacjenei biorący udział w badaniu stosowali inne środki odurzające poza konopiami.
Każdy z nich miał dłllgą historię brania narkotyków. Wszyscy brali LSD: jeden nawet je przedawkował. Nie ma
dokładnych informacji na temat używania alkoholu, o którym wiadomo na pewno, że powoduje zmiany w mózgu,
występujące u tych osób (choć dwie spośród dziesięciu określono jako pijące w nadmiarze). Tak więc jakiekolwiek
anomalie u tych pacjentów były spowodowane środkami innymi niż konopie.
2) Pacjenci pochodzili z nietypowej próby i nie byli reprezentatywni dla długotrwałych palaczy konopi. Jeden
cierpiał na schizofrenię, inny prawdopodobnie miał psychozę, a trzech kolejnych przeszło w swym życiu uraz
głowy. Wszyscy otrzymali pomoc medyczną lub psychiatryczną z powodu różnych niepokojących objawów.
Czterech już miało problemy neurologiczne; dwóch uczestniczyło w zajęciach ośrodka dla osób uzależnionych od
narkotyków; jeden stosował narkotyki w nadmiarze i niedawno # * Campbell, Evans, Thomson i Williams, Celebral
atrorphy in young cannabbis smokers, "The Lance" 4 XII 1971, s. 1219-1224. # przedawkował środki inne niż
konopie, pozostałych trzech otrzymało pomoc psychiatryczną. Jakiekolwiek nieprawidłowości są więc
prawdopodobnie całkowicie niezależne od stosowania konopi i nawet sami autorzy pracy przyznąją, że pacjenci
grupy badawczej mogli odbiegać od normy przed rozpoczęciem stosowania konopi.
3) Badania pomiaru uszkodzeń mózgu (encefalografia) nie zostały udoskonalone i neuroradiolodzy przyznają, że
niemożliwe jest dokładne zdefiniowanie różnicy pomiędzy normalnym i nienormalnym wynikiem.
Prawdę mówiąc, praca ta nie prowadzi do żadnych konkretnych wniosków. Ale ponieważ błędne wnioski
wynikające z niej były po myśli wielu osób, odrzuciły one wszystkie niedociągnięcia. Typowym przykładem reakcji
był list (również opublikowany w "The Lancet"), w którym autor twierdził, że "dowody" te powinny być
wykorzystane jako argument na "kontynuację i wzmacnianie każdego możliwego środka prowadzącego do
zlikwidowania konopi".

ZAGROŻENIA PSYCHOLOGICZNE

Większość substancji psychotropowych powoduje niekorzystne reakcje niektórych osób. W badaniu
przeprowadzonym na ponad 5 tys. pacjentach, mniej więcej I pacjent na dziesięciu wykazywał niekorzystną reakcję
na psychotropowe substancje zalecane im przez lekarzy. Kiedy mamy do czynienia z niemedycznym stosowaniem
substancji odurzających problem tell komplikują poglądy i oczekiwania jednostki, które odgrywają bardzo ważną
rolę w determinowaniu jego odczuwania skutków stosowania narkotyków. To, co jedna osoba uważa za wielce
przyjemne doświadczenie halucynacyjne, przez inną może być uznane za przerażający przejaw nadchodzącego
szaleństwa.
Choć niekorzystne reakcje na konopie są na szczęście dość rzadkie, około 3/4 z nich przybiera formę ataku paniki,
podczas którego palacz przeżywa intensywny niepokój. Często jest to spowodowane tym, że osoba stosująca
konopie zaczyna wierzyć, że traci zmysły lub umiera. Takie ataki paniki występują zazwyczaj u osób
początkujących lub niedoŚWiadczonych, które wzięły stosunkowo dużą dawkę, lub które zostają narażone na nagłe
nieprzyjemne formy stresu. Przy niskich dawkach subiektywne efekty konopi podobne są pod pewnymi względami
do efektów wywieranych przez alkohol. Lecz przy wyższych dawkach odczucia są zupełnie inne i dla osoby
niedoświadczonej mogą one być dość nieoczekiwane. Doświadczony palacz rozpoznaje je jako efekt działania
narkotyku, lecz jeśli osoba początkująca przyjmie je jako oznakę szaleństwa, może doprowadzić to do ataku paniki.
Takie reakcje na ogół trwają zazwyczaj parę minut, a co najwyżej parę godzin. Najlepszą formą postępowania jest
zapewnienie, że to, czego doŚWiadcza, jest skutkiem działania narkotyku, a niczym więcej. Jeśli palacz zostanie
zabrany do szpitala dla umysłowo chorych i będzie Ieczony, jak gdyby cierpiał na chorobę psychiczną, to
prawdopodobnie zintensyfikuje to i przedłuży reakcję. Sugerowano również, że konopie mogą wywołać poważną
długotrwałą chorobę psychicznąjak schizofrenię, choć dowody potwierdzające istnienie konkretnej "psychozy

background image

konopijnej" są w gruncie rzeczy oparte na nikłych przesłankach. Wiele takich doniesień pochodziło z krajów
trzeciego świata. Pierwsze dochodzenie na dużą skalę zostało przeprowadzone przez tzw. "Indian Hemp
Commissiom" (Komisję ds. konopi indyjskich) w Iatach 1893- 1894. Wiele osób uważało, że nie ma potrzeby
ponownie rozpatrywać kwestii, czy konopie powodowały pomieszanie zmysłów: niektórzy sugerowali nawet, że
członkowie Komisji świadomie ignorowali to, co zostało już dowiedzione. Z pewnością dane statystyczne nadsyłane
ze szpitali medycznych z całych Indii cytowały narkotyki z konopi jako jedną z głównych przyczyn chorób
umysłowych. W artykule z "Indian Medical Gazette" jeden z najwybitniejszych ówczesnych ekspertów, Iekarz
wojskowy Crombie, określił konopie jako "rzeczywistą i bezpośrednią przyczynę... szaleństwa".
Jednak gdy komisja ponownie przeanalizowała dowody, które były wykorzystywane do uzasadnienia takich
wniosków, okazało się, że są one bardzo słabe: Dane te nie były oparte na żadnych diagnozach medycznych, były to
wyłącznie uwagi wpisywane przez pracownika izby przyjęć i pochodziły zazwyczaj od policjantów czy osób
sprowadzających pacjjenta do szpitala. Sędzia śledczy wymagał podania konkretnej przyczyny choroby i
standardową procedurą było wpisywanie "narkotyków z konopi indyjskich" jako przyczyny w przypadku, gdy
wiadomo było, że dana osoba je stosuje. Gdy komisja przeprowadziła bardziej szczegółową analizę konkretnych
przypadków, nawet dr Crombie musiał przyznać, że konopie nie mogły spowodować tych chorób. Komisja w
podsumowaniu stwierdziła, że "może to się wydawać niepojęte, że dane oparte na tak kompłetnie niewiarygodnych
informacjach mogły być co roku przedstawiane w raportach szpitalnych".
Prawie sto lat później wiarygodność danych z krajów Wschodu nie uległa znacznej poprawie. W 1972 r. kanadyjska
Komisja Le Daina podsumowała, że "szczegółowe kontrolowane badania w tych krajach, które przedstawiały
długotrwałe skutki działania konopi w oderwaniu od warunków społeczno-kulturowych, ekonomicznych,
żywieniowych i higienicznych muszą jeszcze zostać przeprowadzone".
Na Zachodzie bardzo mało zyskuje poparcia pogląd, że konopie powodują choroby psychiczne. Ze względu na to,
że w Kalifornii prawdopodobnie znajduje się tyle samo palaczy konopi, co w innych częściach świata zachodniego,
należałoby się przyjrzeć Iiczbie przypadków psychozy konopianej tam występującej. Badania przeprowadzone
wśród studentów z Berkeley Univeristy w l968 r. nie wykryły ani jednego przypadku tej dolegliwości pomimo tego,
że przynajmniej jedna czwarta spośród 40 tys. studentów wypróbowała ten narkotyk. W innym badaniu
przeprowadzonym na ponad 700 tys. pacjentów szpitali w Kalifomii okazało się, że jedynie dziewięciu związanych
było z konopiami i żaden z nich nie wymagał Ieczenia dłuższego niż osiem dni. Kwestią nie jest to, czy u palaczy
może występować psychoza, gdyż niewątpliwie może. Występowanie psychoz wśród ogółu ludności wynosi około l
%, więc nie powinno nikogo zaskoczyć, jeśli u l % palaczy konopi wystąpiłaby ta choroba. Chodzi tu głównie o to,
czy stosowanie konopi zwiększa ryzyko zachorowania na psychozę. Choć teoretycznie jest to możliwe, nie ma
dowodów na to, aby samo stosowanie konopi zwiększało to ryzyko. Bardziej prawdopodobne jest, że jeśli psychoza
wystąpi po paleniu konopi, to będzie to w głównej mierze spowodowane istniejącymi już trudnościami
osobowościowymi i problemami psychiatrycznymi danej osoby.
Te same aspekty pojawiają się w poglądzie, że konopie prowadzą do ogólnego odejścia od "przyzwoitego"
społeczeństwa (zdefiniowanego naukowo brzmiącym terminem "syndromu amotywacyjnego"). Przeprowadzone
badania psychologiczne dały sprzeczne wyniki. Niektóre nie wykazały żadnych różnic pomiędzy palaczami i
osobami nie palącymi; inne wykazały, że osoby stosujące konopie czasami gorzej radziły sobie w sytuacjach
wymagających wysokiego poziomu energii i ambicji, lub przy wykonywaniu rutynowych i powtarzających się
czynności. W artykule w "Journal of the American Medical Association" (l97l) zakwestionowano istnienie
jakiegokolwiek związku pomiędzy stosowaniem konopi a wynikami w nauce. Palacze konopi nie osiągali lepszych
wyników niż osoby nie palące ich; ale nie osiągali również wyników gorszych. Było tak niezależnie od ilości
stosowanego narkotyku. Co ciekawe, 18% nałogowych palaczy planowało pisać doktorat (ll % wśród osób nie
palących). Jednak tam, gdzie pojawiają się różnice tego typu, najczęściej są one uzasadniane cechami psychicznymi
osób biorących udział w badaniach, a nie bezpośrednim wpływem narkotyku. Pamięta się o tym, kiedy wyniki
sugerują, że osoby stosujące narkotyki uczą się Iepiej od osób go nie stosujących. Natomiast zapomina, gdy wyniki
wskazują na jakieś dolegliwości psychiczne wśród osób go stosujących. W przypadku "syndromu amotywacyjnego"
istnieje wiele powodów, dla których dana osoba, która nie chce aktywnie angażować się, wybiera konopie a nie
alkohol.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
mięsaki tkanek miękkich i kości
Zakażenia ran, skóry i tk miękkich
Uszkodzenie tkanek miekkich
URAZY TK MIEKKICH
Doskonalenie umiejętności uderzenia pilki wewnętrznym i zewnętrznym podbiciem, Piłka nożna, Materiał
2 Ważne rolniczo trawy
Rozpoznawanie i leczenie zakażeń skóry i tkanek miękkich
Leksykon przyrodniczy Trawy
BATczesc od Trawy pdf id 80765 Nieznany
podniebienie miekkie, edukacyjne
tuz i trawy, agronomia
Dźwiękowe uderzenie, Politechnika Lubelska, Studia, Studia, organizacja produkcji, laborki-moje, od
OBRAŻENIA TKANEK MIĘKKICH NARZĄDU RUCHU, Fizjoterapia, Ortopedia
trawy wartościowe, Notatki Rolnictwo, 4 rok, IV rok, Łąki
Ćwiczenia usprawniające podniebienie miękkie i żuchwę, logopedia, ćwiczenia usprawniające narządy mo
Nauka uderzenia wew. częścią stopy, Piłka nożna, Materiały szkoleniowe, KONSPEKTY
BiES Opchem T7 wykrywanie uderzeń BMR, KONSPEKTY MON, OPBMR

więcej podobnych podstron