Modul 3 Zaginione cywilizacje

background image

Zaginione cywilizacje

Wstęp

1. Cywilizacja staroegipska

1.1. Skąd bije źródło?

1.2. Najstarsza warstwa

1.3. Egiptologia

2. Cywilizacja Azteków

2.1. Czas wielkich odkryć

2.2. Pradzieje i dzieje Azteków

2.3. Aztekowie czy Toltekowie?

3. Cywilizacja Inków

3.1. Zarys ogólny — fakty i mity

3.2. Najnowsze datowanie

3.3. Historia Inków

3.4. Imperium Inków

3.5. Podsumowanie

4. Cywilizacja Majów

4.1. Pradzieje Majów

5. Cywilizacja Khmerów

5.1. Czerwoni Khmerzy — choroba cywilizacyjna

5.2. Kim byli dawni Khmerzy?

5.3. Etos cywilizacji Khmerów

5.4. Architektura Angkoru

5.5. Konkluzja

6. Cywilizacja a globalizacja — po co nam cywilizacja?

Bibliografia

background image

Wstęp

Ponad ćwierć wieku temu polski astronom Ludwik Zajdler wydał książkę Atlantyda, w której przedstawił
efekty badawcze poszukiwań zaginionej cywilizacji, od 2500 lat stanowiącej przedmiot refleksji nauki, sztuki
i mitu. W kolejnych rozdziałach analizował raporty astronomiczne, transformacje klimatu, śledził geologiczne
kataklizmy, przekazy literackie od czasów Platona, relacje ornitologów z niezrozumiałych, wydłużanych bez
uzasadnienia szlaków wędrownych ptaków, badał mapy prądów morskich, komentował zagadki archeologicz-
ne, omawiał pochodzenie nieznanych przed tysiącami lat sekretów piramid, interpretował dawne i niedawne
relacje o UFO, zastanawiał się, skąd w architekturze starożytnych cudów świata znalazły się wyliczenia nie-
znanych wówczas procedur wiedzy, badał kulty matematyki i muzyki, eksponował ezoterykę ksiąg świętych
Wschodu i Zachodu w powiązaniu z wiedzą o astronomii i wulkanologii, by w końcu przejść do opowieści
o przebiegu wypraw Kolumba i Thora Heyerdahla — jeśli nie na żaglowcu to na tratwie z balsy lub papiru-
sowej łodzi — przez burzliwe morza i oceany wiodące z Ameryki na Hawaje i do Egiptu. Wszystko po to, by
stworzyć syntezę poszukiwań utraconej na zawsze rzekomo „wyższej cywilizacji”, która miała zatonąć na sku-
tek kataklizmu wiele tysięcy lat temu.

Ową wyspę czy może cały kontynent sytuowano najpierw na Morzu Śródziemnym, tłumacząc jej zniknięcie ka-
taklizmem na starogreckiej Santorini (którego następstwem były plagi egipskie i przejście Mojżesza przez „mo-
rze”), potem za słupami Heraklesa (Gibraltar), na Cejlonie, na Saharze i w sercu tropikalnej Afryki („Czarna
Atlantyda”), na Cejlonie lub na Oceanie Indyjskim w pobliżu Sri Lanki, a wreszcie w Ameryce Południowej.
Atlantyda stanowiła horyzont dla poszukiwaczy zaginionych kultur, którzy odkrywali często coś zupełnie inne-
go, niż pragnęli, wzbogacając naszą wiedzę o przeszłości.

Owa tendencja jest wciąż żywa. W tym samym duchu pisano album Cuda Świata. Przewodnik po skarbach cy-
wilizacji.
Na okładce widnieje mauzoleum Tadż Mahal, w spisie treści Stonehenge, Jerycho, Petra, Persepolis,
Koloseum, Partenon, Bazylika św. Piotra, Angkor Wat, Tiahuanaco, Machu Picchu, Dolina Królów, terakotowa
armia chińska z cesarskiego grobowca, Wyspa Wielkanocna. Ćwierć wieku przed wspomnianym albumem Wim
Swan wydał zbiór Lost Cities of Asia z urzekającymi zdjęciami fresków z grot buddyjskiej Adżanty w Indiach,
z wydartego dżungli cejlońskiej miasta Sigirija, ze względu na wszechobecne malowidła nazywanego rajem sza-
lonych kobiet, z birmańskiego miasta tysiąca pagód z tajemniczym uśmiechem Buddy, z przepięknego Angkoru
— wykrojonego z kambodżańskiego buszu miasta gigantycznych rzeźb.

O perypetiach bohaterów owych odkryć pisała Ewa Lorenz w książce Odkrywcy i rabusie starożytności. Pod-
ziemny labirynt wspaniałych fresków w grotach Adżanty odnalazł oficer brytyjski w pogoni za rannym tygry-
sem, sprawdzając prawdziwość relacji dzielnego sipaja, któremu ponoć rozgniewany bóg zastąpił drogę. Miejsce
narodzin Buddy odnaleziono dzięki napisom na kamiennych blokach sprowadzanych do budowy kolei. Hein-
rich Schliemann dokładnie przestudiował Iliadę Homera, podobnie postąpiono z legendą o Dwarce, zatopio-
nym mieście Kriszny z eposu Mahabharata. Wspierając wolnościowe dążenia na Bałkanach, brytyjski podróżnik
Arthur Evans odkrył na tabliczce pochodzącej z Krety fragment nieznanego pisma — i odkopał pałac w Knos-
sos. Drogę do grobowców egipskiej Doliny Królów wskazały raporty sądowe skazujące starożytnych rabusiów.
W innych przypadkach zaginione miasta służyły za przystań piratom, a poszukiwacze skarbów odkrywali zagi-
nione cywilizacje. O sensacyjnym charakterze takich poszukiwań, żmudnych i czasochłonnych, wymagających
wielkich nakładów, dają pewne pojęcie klimaty filmów z gatunku „westernów archeologicznych”. Takie przebo-
je kinowe, jak Poszukiwacze zaginionej arki tworzą modę na archeologię, orientalistykę, religioznawstwo i kul-
turologię. Ukazani w nich uczeni szukający prastarych śladów człowieczeństwa są kwintesencją nowoczesności.
Takie podejście prezentuje albumowa praca Michaela Jordana Tajemnice kultur i religii Wschodu zawierają

background image

przesłanie charakterystyczne dla zainteresowań tematyką pozaeuropejską, bo tam podobno należy szukać klu-
cza do zagubionego przekazu o najistotniejszym sensie ludzkich cywilizacji przeszłości, znajdujących się może
na wyższym etapie rozwoju niż nasza współczesność.

O cmentarzu historii dają pogląd takie publikacje z cyklu historii świata, jak album Zmierzch imperiów, za mot-
to obierające hasła „Mity i ludzkość, poznać i zrozumieć skarby świata, zaginione cywilizacje”. Generalną za-
sadą tej serii jest zestawianie cywilizacji sobie współczesnych w kolejnych tomach ułożonych chronologicznie.
Zaplanowano więc prace: Świt ludzkości (3000 p.n.e.), Epoka królów-bogów (3000–15000 p.n.e.), Czas barba-
rzyńców
(1500–600 p.n.e.), Duch przemian (600–400 p.n.e.).

Wejście w nową erę otwierają tomy Wschodzące imperia (400 p.n.e.–200 n.e.) i wspomniany Zmierzch imperiów
(200 n.e.–600 n.e.). Projekt zakłada przedłużenie cyklu aż do ery atomowej. Interesujące jest nie tylko zestawie-
nie cywilizacji europejskich z pozaeuropejskimi istniejącymi w tym samym czasie, w omawianym tomie Rzymu
z Bliskim Wschodem, Chinami i indiańską Ameryką, ale również znane z teorii przesłanie, że cywilizacje rodzą
się, rozkwitają, dojrzewają, dają owoce i umierają, a ich wiek i stan można badać, prognozować, leczyć, oży-
wiać, poddawać reanimacji, przywracać do życia, gdy skostnieją, przedłużać. Temu ma służyć wiedza o cywili-
zacjach zaginionych i odzyskiwanych. Dotyczy to również nieznanych skarbów Europy, obok których przecho-
dzimy, po których stąpamy. Rewolucją w tym względzie może być odkrycie archeologiczne speleologów, którzy
dotarli do neolitycznych fresków z grot Lascaux. Ma też sens, wbrew pozorom, praca antropologów kultury tro-
piących współczesne przeżytki cywilizacyjne, które Mircea Eliade nazywa żywymi skamienielinami, np. bada-
nie rytuałów magicznych na sabatach współczesnych czarownic w Glastonbury. Atlantyda w owych badaniach
stanowi drogowskaz, latarnię morską, a może coraz bardziej oddalający się horyzont. Być może przypadkiem,
jak to już bywało, atlantolodzy wskażą drogę ku najstarszym obszarom nieznanej jeszcze Europy.

Historia ludów świata odgrywa w tym procesie ważną rolę. Istotny jest więc rozwój egiptologii, nauki kwitną-
cej zarówno w Azji, jak i poza nią. Jej spektakularnym przykładem jest odczytanie hieroglifów — dzieło Jeana
Champolliona.

background image

4

1. Cywilizacja staroegipska

Dane podstawowe

Terytorium

: współczesny Egipt, prowincje w Azji Mniejszej, Nubii i Libii. Miasta:

Memfis, Teby, Sais, Herakleopolis, Karnak, Aleksandria.

Zabytki

: grobowce w Dolinie Królów, piramidy, sfinksy, kolumnada w Karnaku,

kolosy egipskie, Muzeum Egipskie w Kairze, Biblioteka Aleksandryjska, świątynia
Hatszepsut.

Dzieje

: Stare Państwo (2780–2280 p.n.e.), Średnie Państwo (2289–2080 p.n.e.),

Nowe Państwo (1580–1085 p.n.e.). Imperium — od Eufratu do Nilu, Tutmosis III.
Najazdy Hyksosów, Nubijczyków, Greków, Rzymian. Epoka Ramzesów (1320
–1085 p.n.e.), podbój Egiptu przez Aleksandra Wielkiego — 320 rok p.n.e., podbo-
je rzymskie Cezara — czasy Kleopatry.

Władza

: rząd faraonów wspierany przez kastę kapłanów.

Specyfika

: piramidy, wylewy Nilu, melioracja.

Bogowie

: Re, Ozyrys, Horus, Anubis, Set, Izyda, Amon. Aton — rewolucja mono-

teistyczna.

Mity

: zmartwychwstanie Ozyrysa, nieśmiertelność faraonów, mumifikacja, kult ko-

tów, balsamowanie i mumie.

Nauka

: astronomia, matematyka, medycyna, architektura. Pismo hieroglificzne —

sekret kapłanów.

Sztuka

: bogata literatura, rzeźby, freski, muzyka.

1.1. Skąd bije źródło?

Utarło się przekonanie, że kolebką Europy jest starożytny Rzym. Nauczyciela-
mi Rzymian byli antyczni Grecy. A mistrzami Greków, jak również Judejczyków
i Rzymian, byli Egipcjanie epoki faraonów. „Kiedy przemówiły pomniki starożyt-
nego Egiptu — pisze Aleksander Kondratow — stało się jasne, jak wiele w szczy-
towych osiągnięciach zawdzięcza kultura grecka społeczeństwom kraju piramid.
Źródeł cywilizacji greckiej, a zatem i naszej współczesnej cywilizacji, należy szu-
kać właśnie w tym kraju. Takie credo głosił badacz egipskich hieroglifów Cham-
pollion” (Kondratow, 1973: 47).

Kalendarz staroegipski oparty na obserwacjach Syriusza, co zakodowano w pro-
porcjach piramid, zainspirował dawnych Greków. Na długo przed Europejczykami
Egipcjanie zapisywali liczby, opierając się na 10 jako na podstawie. Znali

pojęcie

nieskończoności

, w zapisie oznaczając je podkreślonym kołem. Wiedzę ujęli w 42

tajemnych księgach, z których sześć poświęcono medycynie. Produkowali wielo-
składnikowe kosmetyki, olejki i perfumy, do dziś oferowane turystom w specjal-
nych ofertach wycieczkowych. Stosowali makijaż i depilację. W architekturze wy-

background image

5

korzystywali granit, wapień i suszone cegły, kierując się kryterium trwałości bu-
dowli. W sztukach plastycznych stworzyli oryginalny kanon. Barwniki wówczas
stosowane zachowały trwałość po 5000 lat. Egipskie grobowce mają do dziś za-
skakujące pomysłowością pułapki. Egipcjanie wierzyli, że ich pismo wynalazł bóg
Thot, studiowali je tylko kapłani. Muzyka egipska sięga czasów faraonów.

O tym, że

bajki egipskie

odegrały ogromną rolę w stylistyce przypowieści Grecji

i Bliskiego Wschodu, łatwo się przekonać, wertując literaturę staroegipską. Mimo
nieznajomości języka, korzystając z popularnych międzynarodowych środków jar-
marcznej komunikacji, czerpali z tej skarbnicy mądrości zarówno autorzy arabscy,
jak i Plutarch, Homer, Ajschylos, a nawet Rzymianin Seneka. Przebywając długo
w „niewoli egipskiej”, Judejczycy tworzyli Biblię, rozpowszechniając retorykę, dy-
daktykę i logikę staroegipskich przypowieści najpierw w Judei, a potem w Europie
pierwszych wieków.

Autorzy Biblii dobrze znali literaturę kraju nad Nilem. Świadczą o tym porównania
Mądrości faraona Amenemope z Księgą Przypowieści Salomona. Słynny fragment
Ewangelii o stworzeniu: „Na początku było Słowo...” (Ewangelia wg św. Jana: 1, 1)
stanowi dokładne powtórzenie tekstu Traktatu z Memfis dostępnego w British Mu-
seum, wyrytego w granicie 3500 lat wcześniej. Od faraona P-atu-Baste pochodzi
Chrystusowy postulat non-violence „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie” („Kto
ostrzy miecz, w tego szyi miecz utknie”). Kondratow wskazuje paralele między
bajką egipską o Setne Cha-em-wese i przypowieścią o Łazarzu (w obu jest mowa
o wielbłądzie i uchu igielnym) oraz zwraca uwagę na dwie wersje małego chłopca,
który jest nauczycielem mędrców (Jezus versus Cha-em-vese). Historia Ozyrysa —
boga cierpiącego na mękach jako człowieka i zmartwychwstałego — o kilka tysięcy
lat wyprzedza dzieje Jezusa. Podobne skojarzenia budzi koncepcja Sądu Ostatecz-
nego w Biblii i Sądu Ozyrysa, gdzie waży się dusze lub serca.

Z prac uczonych egipskich korzystali filozofowie greccy. Tradycja przekazuje re-
lacje o kształcących podróżach do Egiptu. Jeździli tam Platon i Arystoteles, De-
mokryt miał nawet publiczny proces za marnotrawienie ojcowizny na zamorskie
wyprawy po wiedzę. Z doświadczeń egipskich korzystali Archimedes i Pitagoras.
Związek pitagorejski łączący wtajemniczenie kapłańskie z wyższą matematyką
i zaangażowaniem politycznym jest kopią wzorców egipskich.

Podobnie było z flotą egipską podejmującą dalekie podróże. Herodot opowiada
(Dzieje), że w latach 596–594 p.n.e. jeden z egipskich statków opłynął Afrykę, za-
czynając od Morza Czerwonego i wracając przez Gibraltar. Wiarygodność rela-
cji egipskich podróżników podważała pozycja słońca z lewej strony horyzontu, na
północnej stronie nieba. Fakt ten potwierdził dopiero po 2000 lat żeglarz Vasco
da Gama, który znalazł się na półkuli południowej. Obliczenia zawarte w kon-
strukcjach piramid mogą świadczyć o stosowaniu zasad wyższej matematyki nie-
znanej nawet Grekom, bo odkrytych dopiero w XX wieku. O wysokim poziomie
nauk ścisłych pisze wielki znawca dawnego Egiptu, profesor Kazimierz Michałow-
ski w pracy o wymownym tytule Nie tylko piramidy. Tę relację uwiarygodnia za-
łożenie przez uczonego Polskiej Stacji Archeologii Śródziemnomorskiej w Kairze,
gdzie odkopano mury świątyni Hatszepsut, oraz wiele sukcesów archeologicznych.
Uczony z żalem komentował pomysł „egipskiego potopu” — koncepcję stworzenia
na ogromnym obszarze pustynnym Egiptu sztucznego zbiornika przez wybudowa-
nie Wielkiej Tamy w Asuanie. Była to katastrofa dla archeologów, zniszczono bo-
wiem szansę głębszego poznania kolebki pradziejów. Sytuacja ta przywodzi na myśl
budowę Zapory Trzech Przełomów w Chinach u progu III tysiąclecia. Przecież jesz-
cze niedawno z morza piasków wynurzył się pochłonięty przez pustynię wspaniały
kompleks architektoniczny Karnak

1

. Po zalaniu ogromnego terytorium inne zabyt-

ki cywilizacji skryte w piaskach pustyni zostaną bezpowrotnie utracone.

1

Zob. album K. Michałow-

skiego Karnak.

background image

6

W religii egipskiej dominuje kult Słońca. W Historii wierzeń i idei religijnych Elia-
de zgrupował kulty słońca różnych kultur i epok, metodą strukturalną łącząc je
w jedność w szerszym sensie (hierofanie). Ten czysto metodologiczny zabieg zesta-
wia obok siebie solarne kulty egipskiego boga Amona-Re, wielbienie słońca u pe-
ruwiańskich Inków, kulty słońca u Japończyków, indyjskie, greckie i rzymskie kul-
ty solarne, ofiary Raa na Wyspach Wielkanocnych. Profesor G. E. Smith uznaje to
za dowód, że cywilizacja świata narodziła się nad Nilem, a na różne kontynenty
ponieśli ją odważni kapłani, uczeni i żeglarze staroegipscy. Bada się więc piramidy
w różnych częściach świata w połączeniu z kultami i wierzeniami solarnymi.

Ideę Egiptu jako wzorca wszystkich kultur atlantolodzy powiązali z tezą o zaginio-
nej Atlantydzie, a Thor Heyerdahl dopłynął z Ameryki do Egiptu łodzią papiruso-
wą. Nie jest to jednak dowód przekonujący teoretyków kultury. Niemal wszystko
na terytorium egipskim pochłonęła pustynia, a dzieła zniszczenia dokończyły wy-
lewy Nilu i trzęsienia ziemi. To, co odnaleziono, jest przedmiotem sporów. Arche-
ologom brakuje argumentów na potwierdzenie dawnego pochodzenia Egiptu fara-
onów. Piramidy dawno ograbiono, wywożąc skarby cywilizacji do zachodnich mu-
zeów, przepiękne ozdoby przetopiono na złoty złom. Tylko znikomą część skarbów
kultury zwrócono Muzeum Egipskiemu w Kairze.

Współczesny Egipt wiąże z cywilizacją staroegipską przede wszystkim turystyka.
Językiem wiodącym jest dziś arabski, najnowsza literatura zapisywana jest po arab-
sku. W sferze religii spotykają się w Egipcie muzułmanie i chrześcijanie (Kopto-
wie), którzy stanowią 30% społeczeństwa. Pochodzący z mieszanej rodziny pisarz
Milad Hanna twierdzi jednak w pracy Acceptance of the Other, że egipska współ-
czesność opiera się na ośmiu filarach cywilizacyjnych, co powoduje konieczność
tradycyjnej akceptacji odmienności kulturowych: z czasów faraońskich pochodzi
filar staroegipski zmieszany poprzez najazdy z afrykańskim. Następnie Hanna wy-
mienia cywilizacje grecką, rzymską, bizantyjską i turecką, by wskazać na wpływ
kolonizacji, wkład francusko-brytyjski i arabski (Hanna, 2003: 135). W najnow-
szych czasach sięgnięto do tego argumentu w związku z politycznym „panegipty-
zmem afrykańskim”

2

, w epoce Nassera Egipt miał zapoczątkować jednoczenie się

Afryki. Punktem wyjścia był ogromny obszar Egiptu i Syrii (przeważnie kamieni-
sto-piaszczystej pustyni) przecięty wstęgą Nilu i pasmami górskimi. Unię z Syrią
podbudowano argumentem historycznym, zgodnie z którym Egipt jest kolebką cy-
wilizacji i religii, afrykańskim miniświatem.

Temu celowi służy również turystyka, oferująca w programach zwiedzania wypra-
wę do Doliny Królów, Muzeum Egipskiego i Karnaku, odkopanego z piasków pu-
styni. Beduini na wielbłądach przenieśli się z pustyni w cień piramid. Wieczory
muzyki arabskiej i tureckiej, wypad na pustynię, kolosy faraonów i sfinksy, morska
wycieczka do El Gouna — egipskiej Wenecji ze snu milionera, rezydencji Omara
Sharifa, Beatlesów i egipskich bogaczy. Wzdłuż Kanału Sueskiego przechodzącego
w pas Morza Czerwonego ciągną się tysiące niemal zupełnie pustych osiedli i bu-
dynków dla mniej wybrednych turystów, a dalej na południe leży miasto tanich
wycieczek europejskich — Hurgada. Piramidy zwiedza się, jadąc w konwoju woj-
skowym, bo kilka lat temu w Dolinie Królów grupy pustynnych górali ostrzelały
autobusy turystów. Nic do nich nie mieli, chcieli zniszczyć turystyczny boom — go-
spodarczy fundament sukcesu rządów Mubaraka.

2

Zob. Twórcy Trzeciego

Świata pod red. A. Mrozek-
-Dumanowskiej.

background image

7

1.2. Najstarsza warstwa

Egipt 9000 lat temu był krainą o klimacie gorącym i wilgotnym. Ślady najstarszych
osiedli znaleziono nad Nilem. W epoce poprzedzającej dynastie faraonów (6000
–5000 p.n.e.) region zaczął się rozwijać równolegle z Mezopotamią. Wkrótce wi-
chry niosące piasek ograniczyły życie ludzkie do obszarów wylewów Nilu, gdzie
żyzny muł pozwalał na uprawy. W latach 3200–3050 p.n.e. można już mówić o dy-
nastii 0 świadczącej o zrębach państwowości. Zachowało się wiele fragmentów bu-
dowli, liczne groby i sporo narzędzi. Pewne znaleziska są dowodem na kontakty
handlowe z Sumerami, którzy szukali nad Nilem drzewa cedrowego i trzciny. Z po-
łudnia, gdzie biły źródła Nilu, sprowadzano srebro, złoto i kamienie szlachetne.

Proces zjednoczenia Egiptu rozpoczął Menes (Horus Narmer), twórca I dynastii
w latach 3080–3040 p.n.e. Założył miasta Memfis i Krokodilopolis, zbudował
umocnienia, wyruszył na Palestynę i Nubię. Jego dzieło kontynuował Horus Pta
(3040–3020 p.n.e.) i kolejni władcy I dynastii. Stare Państwo powstało wraz z III
dynastią (2600–2150 p.n.e.). Wykształciła się wówczas elita urzędnicza, rozkwitły
rzemiosło i melioracja. Zbudowano piramidę schodkową w Sakkarze, potem pira-
midy w Gizie. Za IV dynastii ukończono piramidę Cheopsa oraz ważne świątynie.
Znaczenie zyskała kasta kapłańska, wykształciła się arystokracja.

Potem nastąpił okres przejściowy pełen wewnętrznych konfliktów. Groby okrada-
no, piramidy dewastowano. Średnie Państwo istniało w latach 1950–1785 p.n.e.
Przeniesiono wówczas stolicę z Memfis do Teb, co wiązało się z powstaniem gro-
bowców w Dolinie Królów. Rozkwitły Luksor i Karnak, dzielnice Teb. Zbudowa-
no słynny egipski Labirynt o powierzchni 79 000 metrów kwadratowych. Cud ten
był dostępny dla nielicznych. Widział go jednak i opisał Herodot, uznając za dzie-
ło piękniejsze od piramid. Nowe Państwo ustanowiono w epoce wojen (1750–1070
p.n.e.). Wtedy to od Hyksosów przejęto technikę konstruowania rydwanów, często
spotykanych na egipskich obeliskach. Były to czasy Totmesa II i królowej Hatszep-
sut, ostatnie wieki chwały starodawnego Egiptu.

W tym okresie stało się coś szczególnego. W latach 1352–1336 p.n.e. Egiptem
wstrząsnęła rewolucja religijna. Uderzyła w potęgę kapłanów. Amenhotep IV, któ-
ry przyjął imię Echnatona, wprowadził kult tylko jednego boga, słonecznego Ato-
na. Nie zajmował się wojną i chwałą doczesnego Egiptu. By w pełni oddać się mo-
dłom, przeniósł stolicę do Achetatonu (Amarny). Dopiero po jego śmierci powró-
cił dawny porządek. Stolica znów była w Tebach, przywrócono kult wielu bogów
(w tym Amona). Kapłani odzyskali swoją pozycję po ćwierćwieczu wielkiego kry-
zysu, za rządów dziecka-faraona Tutanchamona z zapałem niszczono ślady działań
jego poprzednika. W opuszczonym mieście Atona hulały pustynne wiatry, osadza-
jąc na kolumnadach tony piasku.

Ale Egipt był bardzo osłabiony. Jego mocarstwową pozycję próbował przywrócić
Ramzes III, który zbudował wspaniałą kolumnadę w Karnaku, by uwiecznić swe
sukcesy. W 525 roku p.n.e. Egipt podbili Persowie, a po dwóch stuleciach perskiej
niewoli — Aleksander Wielki. Jeden z jego dowódców, Ptolemeusz I, założył grec-
ką dynastię w egipskiej prowincji rozpadającego się imperium hellenistycznego.
Znany epizod rządów Kleopatry, jej intymne związki z Cezarem i Antoniuszem,
były próbą przywrócenia dawnej świetności Egiptowi, który po śmierci pięknej
królowej dostał się całkowicie pod wpływy Cesarstwa Rzymskiego, stając się dla
elit Wiecznego Miasta wzorcem wyrafinowania. Rezydencja Kleopatry skrywała
ponoć legendarne skarby, dziś zatopione na skutek wielkiego trzęsienia ziemi (pod-
wodne ruiny sfilmowali reporterzy Discovery).

background image

8

Przekaz cywilizacyjny zawierało pismo egipskie, odczytane po ponownym odkry-
ciu epoki faraonów w początkach kolonizacji. Wielość kultów, czarna magia, mi-
tologia egipska wpłynęły jednak dawniej na Europę, zmieniając etos Cesarstwa
Rzymskiego. Sposoby żywienia, masażu i dbania o higienę przekształciły w dużym
stopniu życie codzienne bogatych Rzymian. Dotarły jeszcze dalej — do wielu pro-
wincji barbarzyńskich. Jeszcze w Średniowieczu czczono we Francji „świętą Izy-
dę”, patronkę macierzyństwa. Nie zaginęła sztuka mumifikacji zwłok.

Co wpłynęło na upadek dawnego Egiptu? Istotą cywilizacji egipskiej była

wiara

w nieśmiertelność faraonów

, a sposobem na jej zapewnienie — budowa ogromnych

piramid. Potem nastąpiła egalitaryzacja drogi do wieczności, mumifikowano co-
raz więcej zwykłych ludzi. W czasach nowożytnych popularna była teoria o wy-
sokim poziomie wiedzy kasty kapłańskiej, która zaginęła w dużym stopniu w cza-
sach arabizacji i islamizacji Egiptu. Z ową koncepcją łączył się pogląd, że tajemnice
kapłanów zakodowano w labiryntach, grobowcach i piramidach. Skupiono się na
wieczności, nie szczędząc trudu i nakładów, zaniedbując problemy trwania w do-
czesności.

Z tym przekonaniem wiąże się nadanie szczególnego znaczenia wiedzy staroegip-
skiej, co w czasach nowożytnych zaowocowało rozkwitem „piramidologii”, badań
sekretów epoki faraonów zakodowanych w piramidach. Obok pospolitych rabu-
siów i łupieżców starannie wykształconych w swej profesji, pomniki cywilizacji
egipskiej mają więc jeszcze innych entuzjastów. Wzbudziły one zainteresowanie
w sferze biznesu. Reklamuje się miniaturowe piramidy egipskie służące do ostrze-
nia żyletek. Szklaną piramidę w Paryżu wzniesiono w przekonaniu, że przebywa-
nie w jej wnętrzu sprzyja długowieczności. Na Zachodzie buduje się nawet domy
mieszkalne o takim kształcie.

Wymiary i konstrukcje piramid były badane przez matematyków i astronomów.
Ich zabezpieczenia wytworzyły nowy mit — o klątwie faraona — który zakładał
istnienie nieznanych bakterii. Badano też związki piramid z konstelacjami gwiezd-
nymi oraz porównywano piramidy na całym świecie. Przyczyniło się to nawet do
intensywniejszego poszukiwania ich ruin, a więc do odkrycia innych zaginionych
cywilizacji. Pewne koncepcje wiążą piramidy z istotami pozaziemskimi. Pirami-
dy są także wykorzystywane w celach praktycznych. W kamiennych grobach egip-
skich kilkunastomilionowego Kairu mieszkają często rodziny koptyjskie. Pisze
o tym Anna Wronecka, była ambasador Egiptu, w pracy zbiorowej Spotkania, kon-
flikty, dialogi: kraje pozaeuropejskie w konfrontacjach kultur
.

Nowy Egipt ma dziś wiele zabytków islamu i chrześcijaństwa. Do Egiptu uciekali
pierwsi apostołowie, jest tu wiele kościołów koptyjskich. Historycznie losy Egiptu
splatały się również z dziejami Hebrajczyków, dziś owe tradycje raz są powodem
do zgody, a raz pretekstem do zaognienia konfliktów. Nadal specjalnością Egiptu
jest ogrodnictwo, rolnictwo i hodowla ściśle związane z melioracją i kanałami ba-
zującymi na wodzie z Nilu. Melony, kawony, dynie, daktyle, plantacje bawełny, są
w tym kraju częstym widokiem. Trasy komunikacyjne łączą liczne oazy, w których
prowadzone są hodowle owiec, kóz i wielbłądów. Budowa domów miejskich postę-
puje powoli, powstają bez pośpiechu i bez solidnego dachu, bo deszcz pada rzadko.
Stopniowo dobudowuje się następne piętra, w zależności od wielkości rodziny.

Egipt to region reliktów przeszłości. Znajduje się tu Aleksandria, gdzie mieściła się
największa biblioteka starożytności. Są też wielkie ruiny budowli rzymskich i tu-
reckich, ogromne łaźnie, jarmarki, a nawet teatry. Archeolodzy mają tu wiele pra-
cy. Badają teren wokół Wielkiej Tamy w Asuanie, dno Morza Czerwonego, obszary
pustynne. Cywilizacyjnym wkładem kolonizatorów jest budowa Kanału Sueskie-
go. Jego upaństwowienie po stuleciu eksploatacji spowodowało inwazję francusko-
-brytyjską i zablokowanie szlaku przez zatopione statki. Wiele lat minęło, zanim

background image

9

Egipcjanie oczyścili kanał. Jego znaczenie dla drogi do Indii było niegdyś nieoce-
nione. Dziś służy przeważnie do komunikacji z krajami arabskimi.

Niezwykle cenny jest

wkład cywilizacyjny Egiptu w dziedzinie medycyny

. Dotyczy to

zarówno profilaktyki (balneoterapia, higiena, masaże, wonne olejki), a więc spo-
sobu życia i diety, jak i leczenia. Nawet dziś lekarstwa z aptek w Egipcie działa-
ją lepiej w przypadku dolegliwości żołądkowych, zatruć i chorób tropikalnych niż
przywiezione z Europy. Kapłani epoki faraonów byli doskonałymi znawcami ana-
tomii, a ich sztuka mumifikacji umożliwiła badanie chorób nękających wielkich
i małych owych czasów. Zachowały się przecież ich mumie, a także mumie rze-
mieślników, kierowników budowy, artystów, a nawet kotów. O chorobach fara-
onów pisali profesor medycyny Dzierżykraj-Rogalski (po śmierci Kazimierza Mi-
chałowskiego kierował badaniami archeologicznymi stacji kairskiej) oraz jego żona
profesor Ewa Promińska z PAN.

1.3. Egiptologia

Ta dyscyplina bardzo osłabiła pogląd, że kolebką cywilizacji jest Europa. Jej pre-
kursorzy to uczestnicy wyprawy Napoleona do Egiptu — rysownicy, językoznaw-
cy, badacze religii. Genialne rozszyfrowanie egipskich hieroglifów jest dziełem
Champolliona. Podstawę

egiptologii

stanowi 900 tablic dwunastotomowego dzieła

niemieckiego uczonego Karla Lepsiusa, w którym usystematyzował pomniki cy-
wilizacji Egiptu i Etiopii (Denkmaeler aus Aegypten und Aethiopien, 1849–1859).
Upowszechnienie tej faktografii stanowi tak ważne wydarzenie jak informacja, że
historia Europy sięga początkiem dat wcześniejszych niż określone w Biblii stwo-
rzenie świata. Wyprawy i sensacyjne odkrycia Auguste’a Mariette’a, śledztwa de-
tektywistyczne Gastona Maspéro, który odzyskał „skrzynie Echnatona” wyklęte
i ukryte nawet w dawnym Egipcie (1887), wykopaliska lorda Carnavona i Howar-
da Cartera (1923 — złoty skarb Tutanchamona) to kamienie milowe okresu roz-
kwitu egiptologii.

Niewątpliwe znaczenie dla rozwoju egiptologii ma

piramidologia

. Piramidy uzna-

no za kopalnie sekretów zaginionych cywilizacji, kamienny zapis wiedzy astrono-
micznej, medycznej, matematycznej. Byli tacy, którzy doszukiwali się w ich propor-
cjach tekstu Biblii. W piramidzie Cheopsa zamieszkał na dwa lata astronom Char-
les Piazzi Smith, by przeprowadzić jej dokładne pomiary. W książce Życie i praca
w piramidzie
wywodził tradycyjne angielskie miary od miar zakodowanych w wy-
miarach budowli Cheopsa.

Wielkim echem odbiła się również drobiazgowa analiza Dialogów Platona w kon-
tekście egiptologii. W Timajosie i Kritiasie znaleziono szczegółowy opis najstar-
szych granic Egiptu i Grecji w odniesieniu do cywilizacji Atlantydy, której obszar
przekraczał łączną powierzchnię Azji Mniejszej i Libii. W Kritiasie Platon przy-
znawał wyższość nad cywilizacją staroegipską wynalazkom i wpływom Atlanty-
dów, którzy na skutek strasznego kataklizmu zniknęli wraz ze swą mityczną wy-
spą. Wiąże się z tym legenda o synu Posejdona Atlasie, podtrzymującym ziemię na
swych barkach. Atlantydzi mieli być potomkami Atlasa. Katastrofa musiała się wy-
darzyć 10 000 lat temu, co w pewnej wymiarze potwierdzają geolodzy i egiptolo-
dzy — w odkopywanych spod piasków pustyni pomnikach przeszłości znajdują śla-
dy wielkiej fali oceanicznej. Zdaniem atlantologów Atlantydzi skolonizowali Ame-
rykę, czego dowodzi legenda o wielkich nauczycielach o jasnej karnacji. Przynieśli
też cywilizację na kontynenty Starego Świata. Według Platona staroegipski zapis

background image

10

zagłady Atlantydy jest przechowywany w świątyni Sais w Egipcie. Kolosy egipskie
mogą skrywać różne tajemnice. Trudno o lepszą motywację do badań, kolejnych
prób rozszyfrowania pisma rytego i rozwoju egiptologii. Miała ona potężnego in-
spiratora już w greckim Antyku. Warto dodać, że pismo staroegipskie było prze-
znaczone tylko dla wtajemniczonych elit.

Wkład w popularność egiptologii ma niewątpliwie religioznawstwo porównawcze.
I tak, badano podobieństwa między mitem Ozyrysa a Ewangelią, odkrywając przy
okazji zapomniane tajniki rolnictwa i sadownictwa staroegipskiego, które ponoć
właśnie Ozyrys zdradził ludziom. Jego boska małżonka Izyda, matka Horusa, była
czczona w Cesarstwie Rzymskim, a nawet później — w wiekach średnich — jako
symbol miłości macierzyńskiej. Porównywano sąd Ozyrysa z Sądem Ostatecznym
— Horus i Anubis ważyli po śmierci ludzkie serca. W literaturze polskiej religie
staroegipskie opisali Cezary Kunderewicz i Kazimierz Michałowski.

Kluczem do cywilizacji egipskiej jest

soteriologia

, nauka o zbawieniu. Zadziwia tu

konsekwencja. Staroegipska Księga Umarłych wskazuje na ścisły związek godnego
życia, godnego umierania i nieśmiertelności. Podobnie jest w soteriologii staroin-
dyjskiej (Garuda-purana) i tybetańskiej (Bardo Thödol, Tybetańska księga śmierci.
Tak jak w starożytnych Indiach, w Egipcie pobożność opierała się na precyzyjnej
wiedzy kapłańskiej elity. Błąd w sztuce mógł bowiem mieć nieobliczalne — niezro-
zumiałe z dzisiejszego punktu widzenia — konsekwencje zarówno w życiu na zie-
mi, jak i w wieczności w zaświatach. Piramida mogła się zawalić, państwo upaść,
wylew Nilu opóźnić, a dusza i ciało faraona ulec destrukcji w świecie doczesnym.
Z tego względu praktyki medyczne, techniki budowlane, obliczenia astronomicz-
ne, chemiczne wynalazki w dziedzinie konserwowania żywności i ciała, matema-
tyczna precyzja, technika wojenna oraz sztuka polityki i administracji tworzyły
zwartą całość. Gdy owa logika wiary legła w gruzach, umarł sen o potędze staro-
żytnego Egiptu.

background image

11

2. Cywilizacja Azteków

Dane podstawowe

Terytorium

: dzisiejszy Meksyk.

Czas rozkwitu

: lata 1000–1500 (Aztecy = Mexica).

Stolica

: Tenochtitlán, założona w 1345 roku (dziś México City) .

Mity

: mit 5 Słońc — legendarna historia, pochodzenie — kraina Aztlán, oczeki-

wany powrót boga Quetzalcoatla, kult pierzastego węża i jaguara, Aztecy-straż-
nicy czasu.

Kult

: komunikacja z bogami, modlitwy o deszcz, ofiary z ludzi.

Bogactwa

: złoto, srebro, kauczuk i ropa.

Relikty architektury

: piramidy, świątynie i grobowce, Kamień Słońca — kalendarz

z Tenochtitlán.

Sztuka

: posągi kojotów, małp, ryb, ptaków, maski, grobowce, złota i srebrna biżu-

teria, tkaniny.

Rolnictwo

: kukurydza, proso, pływające ogrody.

Dzieje

: przejęcie techniki Olmeków, podbój Tolteków i Zapoteków, ekspansja im-

perialna, wojna z konkwistadorami, pokój, powstanie, pacyfikacja.

Nauka

: pismo hieroglificzne, precyzyjny kalendarz, wysoki poziom astronomii, ma-

tematyki, medycyny.

2.1. Czas wielkich odkryć

Połowa II tysiąclecia przyniosła Europie wielką nowinę. W ostatniej dekadzie XV
wieku z Półwyspu Iberyjskiego wypłynęły wielkie żaglowce w dwie strony świata,
by szukać drogi morskiej do południowej Azji. Kierując się wciąż na zachód, w roku
1492 Krzysztof Kolumb odkrył kontynent, który uznał za Indie. Zmieniło to obraz
świata, szczególnie wyraziście budując nową perspektywę jego widzenia. Wkrót-
ce potem Mikołaj Kopernik napisał dzieło O obrotach ciał niebieskich, w którym
sugerował kulistość naszego globu. Kilka lat po odkryciu wielkiego lądu za Atlan-
tykiem, w 1948 roku inny wielki żeglarz, Vasco da Gama, popłynął wzdłuż brze-
gów Afryki i dotarł do Indii. Paradoks następnych wieków polegał więc na tym, że
chociaż Hiszpanie i Portugalczycy żeglowali w przeciwnych kierunkach po złoto
i przyprawy, to w efekcie i jedni, i drudzy kierowali się ku Indiom. Dopiero Ame-
rigo Vespucci opłynął Amerykę i znalazł rozwiązanie zagadki. Nowy kontynent
ochrzczono jego imieniem.

Wydarzenia te były tragiczne w skutkach dla tubylców. Aleksander Kondratow uwa-
ża wyprawę Kolumba za początek „zakrywania Ameryki” (Kondratow, 1973: 153).
Podobnie mogli to odebrać uczestnicy uroczystości pięćsetlecia odkrycia Ameryk,

background image

12

w Stanach Zjednoczonych połączonej z demonstracjami i zamieszkami Indian pod
nowojorskim pomnikiem Kolumba. Dla nich był to początek „indiańskiego holo-
kaustu”. Jeśli nie w Imię Boże to dla złotego cielca niszczono skarby cywilizacji
indiańskich, autochtonów Ameryki niemal zupełnie wymordowano, a niedobitki
wyzuto z tożsamości, zapędzając Indian do rezerwatów. Można więc uznać cywili-
zację indiańską nie za cywilizację zaginioną, ale zamęczoną.

2.2. Pradzieje i dzieje Azteków

Cywilizację indiańskiej Ameryki zaczęto budować 30 000 lat temu, gdy małe ple-
miona azjatyckie przeprawiły się po lodzie przez o wiele wówczas węższą i płytszą
Cieśninę Beringa — z Syberii do Alaski. Świadczą o tym wykopaliska i kody DNA.
Zdarzało się to i później na mniejszą skalę. Ludy Eskimosów z Azji i Ameryki nie-
jednokrotnie się ze sobą mieszały. Były to jednak spotkania lokalne. W czasach
nowożytnych zainteresowanie Alaską w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie niepo-
miernie wzrosło w związku z gorączką złota. Jeszcze na początku XIX wieku re-
gion ten należał do rosyjskich carów, a Jankesi odkupili go za bajeczną na owe cza-
sy sumę, jednak śmiesznie niską, zważywszy na odkryte tam później pokłady szla-
chetnego kruszcu.

W Wiekach Średnich, a nawet wcześniej, do Ameryki pływali już wikingowie. Ich
szlak wiódł przez Atlantyk do Grenlandii i dalej, ich śladami zaś — aż po tragicz-
ny koniec — podążał słynący z dalekomorskich wypraw polski żeglarz Jan z Kol-
na. Pewien rosyjski uczony skojarzył nazwy Kolno z Kolombo. Kolumb był na dwo-
rze hiszpańskim Obcym, Przybłędą-Gołębiem, Anonimem o niejasnym rodowo-
dzie (to właśnie znaczy Columbus czy Colonus, a może Colnus). Był pewien drogi
na zachód, bo prawdopodobnie pływał amerykańskim szlakiem dawnych wikin-
gów ku Grenlandii ze swoim bratem — Janem z Kolna. Gdyby ten karkołomny
pomysł był prawdziwy, oznaczałoby to, że Amerykę odkryliśmy my, a nie Hiszpa-
nie. W idiomie odkryć Amerykę tkwi paradoks — wyrażeniem tym określa się po-
wiedzenie czegoś banalnego, przedstawienie w otoczce nowości czegoś od dawna
wszystkim znanego.

Zachód zawdzięcza Indianom nie tylko okręty pełne złota, o których pisze Marian
Małowist w książce Konkwistadorzy portugalscy, lecz także uprawy ziemniaków, ty-
toniu, fasoli, kukurydzy, pieprzu, słonecznika, smak liści koka i filmowe westerny.

W państwie Azteków czczono bogów przyrody. Najważniejszym był Huitzilopoch-
tli — bóg słońca i wojny, Coatlicue — bogini ziemi i śmierci, matka Słońca i wszyst-
kich bogów, Quetzalcoatl, Tlaloc, Tezcatlipoca. W ofierze bogom składano krwa-
we ofiary z jeńców wojennych. Wojnę uznawano za podstawową zasadę istnienia
świata, drogę kariery wojskowej, awansu społecznego. Ideologię wspierała mitolo-
gia i religia. W trakcie rytuałów ofiarnych wyrywano serca, obdzierano ze skóry,
obcinano głowy. Podczas ceremonii poświęcenia wielkiej piramidy w Tenochtitlán
zabito około 20 000 jeńców, by nakarmić Słońce. Od tego zależał porządek świa-
ta, do którego utrzymania wojny były niezbędne. Pokój wróżył katastrofę. W kon-
sekwencji obrzędy religijne w znacznym stopniu przyczyniły się do upadku pań-
stwa, bo podsycały nienawiść podbitych plemion do Azteków. Stąd wszechobecny
w sztuce motyw śmierci.

Społeczeństwo Azteków dzieliło się na dwie grupy: kapłanów, arystokrację i kup-
ców oraz rolników i rzemieślników. Święta obchodzono zgodnie z kalendarzem,
stąd konieczność obserwacji astronomicznych. Kapłani spisywali dzieje państwa.

background image

13

Niestety większość owych zapisków zniszczono. Nie znano koła, dlatego liczyła się
profesja tragarza. Przeważająca część ziem była własnością wspólnot. Rodzinom
przyznawano tylko małe działki. Płacono daniny kapłanom i władcom, sadząc ku-
kurydzę, fasolę, tytoń, pomidory, a w dolinach kakaowiec. Na dole drabiny spo-
łecznej sytuowano niewolników.

Pierwsi Aztekowie to wąska grupa plemienna określana mianem Mexica. Potem
nazwę Azteka nadawano ogółowi mieszkańców imperium. W 1969 roku w Meksy-
ku naliczono 800 000 takich „Azteków”. Nazwa ta zyskała więc szersze znaczenie
— wiązano ją bardziej z cywilizacją niż etnosem, ale nie obejmowano nią ludów
Mexica i Acolhua z okresu przed konkwistą ani Indian Nahua z obecnego Meksy-
ku. Cywilizację Azteków charakteryzuje wysoki stopień organizacji społeczeństwa
i niezrównany standard sztuki. Epoka Azteków Mexica to czas spotkania z Euro-
pą, a zarazem ostatni etap ciągłości cywilizacyjnej Indian, dramatycznie przerwa-
nej w XVI wieku przez obcych.

Hiszpańską konkwistę

zapoczątkowała grupa śmiałków pod wodzą Hernána Cortésa.

Do ich sukcesu przyczynił się prastary mit o powrocie bogów, powstania indiań-
skie Azteków przeciw uciskowi i zupełna niewiedza o intencjach przybyszów zza
Wielkiej Wody. Gdyby nie sojusz ze zbuntowanymi plemionami, Hiszpanie ponie-
śliby klęskę. Początki nie wróżyły wojny. Przybycie Hiszpanów poprzedziły dziwne
znaki. Wody jeziora podniosły się i zalały stolicę. Władcy Azteków przyniesiono
dziwnego ptaka z lustrem na głowie. W owym zwierciadle Montezuma zobaczył
w samo południe gwiaździste niebo i armię zmierzającą ku stolicy na niezwykłych
zwierzętach podobnych do jeleni. Biali przybyli zza oceanu, swoje „wielkie ptaki”
(żaglowce) spalili na rozkaz Cortésa, by nie było już odwrotu. Przemieszczali się na
nieznanych Aztekom koniach, a ich broń palna wydawała się grzmotem. Indianie
nie znali koła, broni palnej, koni. Oswoili tylko lamy.

Przyjęci przyjaźnie ze względu na legendę o oczekiwanym powrocie Quetzalcoatla,
konkwistadorzy doznali szoku kulturowego, uświadamiając sobie wysoki poziom
rozwoju Azteków. Władca zaprosił ich do metropolii Tenochtitlán. Według legend
indiańskich wzniesiono ją na fundamentach stolicy Tolteków. Ową dawną ruinę,
którą po stuleciach odkopali archeolodzy, Aztecy nazywali Siedzibą Bogów (Teoti-
huacán). Świątynie i pałace kapały od złota. Opanowani gorączką złota chciwi wę-
drowcy stracili rozum. Porwali władcę Azteków, w odpowiedzi Indianie ich oto-
czyli i zniszczyli połowę oddziału, a większość pozostałych jeźdźców rozproszyli,
zmuszając do ukrycia się w lasach.

Nadeszły jednak posiłki hiszpańskie, a indiańska kochanka Cortésa przyspieszyła
spodziewany bunt ciemiężonych przez Azteków plemion z Tlaxcalanu. Do sukcesu
białych przybyszów przyczyniła się epidemia wietrznej ospy, przyniesiona zza mo-
rza. Armaty odcięły zaopatrzenie. Po półrocznym oblężeniu stolica Azteków padła,
została splądrowana i zniszczona, jej mieszkańców wymordowano. Hiszpanie po-
traktowali to jako znak Opatrzności, bo oddział 400 jeźdźców pokonał miasto na
wyspach większe od Wenecji.

Na Półwyspie Iberyjskim wieść o okrętach pełnych złota spowodowała wysłanie
do Ameryki kolejnych dobrze uzbrojonych oddziałów. Następne ekspedycje kon-
kwistadorów podporządkowały Hiszpanii rozległe terytorium Azteków na 300 lat.
Ucierpiały na tym plemiona indiańskie poddane bezwzględnemu wyzyskowi. Na
obszarze zwanym „Nueva Hiszpania” karczowano lasy, niszcząc możliwość polo-
wania, co dramatycznie pogarszało sytuację plemion myśliwskich. Na nowych tere-
nach tworzono plantacje bawełny, tytoniu, indygo, czerpiąc z nich ogromne zyski
dzięki sprowadzaniu darmowych czarnych niewolników z Afryki. Indian mordo-
wano, upodlano i doprowadzano do nędzy.

background image

14

Konkwistadorzy nie wzbogacili się na owym procederze. Ziemię nadaną im w trak-
cie konkwisty, później odebrano, wobec czego syn Cortésa wzniecił bunt. Rola
konkwistadorów w odkrywaniu Ameryki jest niezaprzeczalna. W poszukiwaniu
złota dotarli do terytorium Majów i Inków. O prastarych korzeniach owych potęż-
nych cywilizacji wiedzieli równie mało, co inni awanturnicy penetrujący rejony In-
dii, Chin, Bliskiego Wschodu. Dla tubylców, jak nazywali rdzennych mieszkańców,
byli raz wysłańcami zagniewanych bogów, raz groźnymi „barbarzyńcami”. Nisz-
cząc skarby cywilizacji, zarazem odkrywali do nich drogę. O tym paradoksie pisze
Ewa Lorenz w pracy Odkrywcy i rabusie starożytności.

To dzięki nim archeolodzy odszukali po stuleciach wielką Piramidę Księżyca, od-
kopali Piramidę Słońca o obwodzie 210 metrów, równą rozmiarami piramidzie
Cheopsa schodkową budowlę w Cholula, odnaleźli olbrzymią platformę świąty-
ni Quetzalcoatla w Tollan (Tula). Owe skarby kultury wówczas lekceważone, te-
raz okazały się bezcenne. Kamienne głowy z rejonu La Venta i San Lorenzo waży-
ły ponad 30 ton. By przetransportować do stolicy Meksyku posąg boga deszczu
Tlaloca ważący 167 ton z Coatitlanu, w 1965 roku zbudowano specjalną drogę,
wzmocniono mosty. Wyprawy do dżungli i jej karczowanie w celu ratowania za-
ginionych miast, często zbudowanych w miejscach z założenia niedostępnych, na
wielkich wysokościach w górach, wymagają wielkich inwestycji. Nowoczesne pań-
stwa nie szczędzą jednak trudu i środków, by rozwiązać fundamentalną zagadkę.
Dlaczego budowniczowie opuścili owe wspaniałe pomniki techniki budowlanej na
długo przed przybyciem białych. Czy to jest klucz do naszej przyszłości?

2.3. Aztekowie czy Toltekowie?

Aztekowie nazywali się pierwotnie Mexitlin, a od założenia w XIV wieku miasta
México-Tenochtitlán określali się jako Méxica lub Tenochca. Około 1250 roku
przywędrowali z sytuowanej na północy mitycznej krainy Aztlán do Doliny Mek-
syku. Osiedlili się na wyspie jeziora Texcoco, w miejscu, które według legendy
wskazał im bóg Huitzilopochtli. Tam w 1325 roku zbudowali Tenochtitlán, które-
go terytorium poszerzali, tworząc pływające ogrody. Nową dynastię stworzył Aca-
mapichtl, jego potomkiem był Huitzilihuitl, panujący do 1414 roku. Aztekowie po-
czątkowo płacili daninę Tepanekom z Azcapotzalco. Gdy w wieku XIV i XV stali
się zbyt potężni, król Maxtla rozkazał w 1428 roku zabić ich władcę Chimalpo-
pokę. Aztecki Itzcóatl (1428–1440) podjął walkę z Tepanekami w trójprzymierzu
z państwami Texcoco i Tlacopán.

Dalsze rozszerzenie terytorium Azteków poprzedzało wyprawę Kolumba. Dominu-
jącą pozycję w Dolinie Meksyku zdobyli Aztekowie za Montezumy (1440–1469).
Podbił on tereny dzisiejszego Morelos, Guerrero, Puebla i częściowo Veracruz, gło-
sząc doktrynę wybranego narodu Słońca. Z tego okresu pochodzą tamy wokół Te-
nochtitlánu i akwedukt. Syn Montezumy dotarł do Oaxaki i Tlatelolco. Ahuitzotl
(1486–1503), który podbił kraj Zapoteków, sięgnął po Chiapas i część Gwatema-
li. Złożył w podzięce bogu Huitzilopochtli tysiące jeńców. Specyfiką owych wojen
były nie krwawe bitwy — starano się bowiem zabijać jak najmniej wrogów, a jak
najwięcej brać w niewolę — ale krwawe i liczne ofiary z ludzi.

Ostatnim władcą imperium Azteków był Montezuma II (1503–1520). Panował nad
przeszło 500 miastami-państwami, o łącznej powierzchni 207 000 kilometrów
kwadratowych, zamieszkiwanymi przez niemal 6 000 000 ludzi.

background image

15

Podstawą rozkwitu imperium było wysoko rozwinięte rolnictwo, towarowa wy-
miana między zróżnicowanymi prowincjami i zyskowny handel zagraniczny. Jed-
ność zapewniała tożsamość arystokracji wzmacniana więzami pokrewieństwa
i liczne wojsko.

Wielokulturowe imperium Azteków było

monarchią

. Rządził król-bóg wybierany

przez przedstawicieli kast arystokratycznych spośród członków rodziny królew-
skiej. Jak w dawnej Grecji, była to raczej federacja plemion indiańskich. Wspólną
płaszczyznę porozumienia stanowił język aztecki o statusie lingua franca w wie-
loplemiennej rzeczywistości indiańskiej. Kultury cementowała religia i armia Te-
nochtitlánu. Bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne gwarantowały budowane
wszędzie warownie.

Gdy na początku XVI wieku do brzegu Ameryki przybili Hiszpanie, imperium
znajdowało się nadal w stadium rozwoju. Choć nie wszystkie ludy były jeszcze
w pełni podporządkowane, terytorium Azteków sięgało wybrzeży Zatoki Meksy-
kańskiej aż po Ocean Spokojny. Na czele państwa stał król, którego wybierano spo-
śród przedstawicieli rodu panującego. Władca rządził zhierarchizowanym i scen-
tralizowanym państwem, które narzucało swym członkom przymus pracy i służby
wojskowej, lecz zarazem zapewniało środki do życia. Była to cywilizacja pisma ob-
razkowego, rozwiniętych technik uprawy ziemi i mistrzowskiego złotnictwa, która
jednak nie znała pługu, żelaza ani koła. Zewnętrzna przyczyna upadku leży rów-
nież w sferze religii i mitu: Aztekowie wierzyli, że ze wschodu powróci wielki bóg
Quetzalcoatl — jasnoskóry i brodaty.

Biali nie dali im szansy dialogu, a przecież Aztekowie byli otwarci na innowacje.
W zadziwiająco szybkim tempie przyswoili sobie zdobycze cywilizacyjne Teotihu-
acánu, a następnie państwa Tolteków, których zresztą uważali za jedynych proto-
plastów swojej kultury. Jednocześnie sami siebie nazywali kontynuatorami wszyst-
kich dokonań mezoamerykańskiego świata. Nieustannie napływające z północy
różne koczowniczo-myśliwskie grupy Chichimeków po osiedleniu się w Dolinie
Meksyku ulegały procesowi akulturacji, przechodząc szybko na osiadły tryb ży-
cia i przyjmując wyższe osiągnięcia kulturowe ztoltekizowanych już mieszkańców
tego obszaru. Wszyscy ulegali legendzie Aztlánu. Wielkie ptaki zza Wielkiej Wody
również były jej częścią. Biali władali grzmotem i jeździli na dzikich bestiach nie-
znanych Indianom. Aztekowie wpadli w pułapkę wyobraźni, tę samą, za pomocą
której podporządkowali sobie wiele indiańskich plemion.

Fundamenty cywilizacji Azteków są bardzo stare. Na Jukatanie i dalej na połu-
dnie odkryto ślady kwitnącej cywilizacji z początku naszej ery. Technika Majów
była jeszcze bardziej rozwinięta od azteckiej. Badania prowadzone od Meksyku po
Honduras i Gwatemalę odsłoniły prastare korzenie kulturowe Ameryki Środko-
wej. Wykopaliska jeszcze starszych piramid w Las Venta, Tres Zapotes i San Loren-
zo, bardzo podobnych do gigantycznych konstrukcji Majów, świadczyły o jedności
pradawnej cywilizacji na ogromnym terenie. Nie znaleziono niczego, co wyjaśnia-
łoby powód porzucenia wspaniałych miast przez Majów. Dziś, w dobie ocieplenia
klimatu, zagadka ta nie wydaje się tak trudna. Nie ma tam śladów trzęsień ziemi,
bitew z koczownikami, potopów i pożarów. Może do wielkiej wędrówki zmusiła
mieszkańców bezskuteczna modlitwa o deszcz? Przyszła wielka susza, a z nią głód
na niespotykaną wcześniej skalę.

Nadzieję na rozwikłanie tej tajemnicy budzi pismo hieroglificzne i precyzyjny ka-
lendarz badany przez Mariusza Ziółkowskiego, archeologa z Uniwersytetu War-
szawskiego, służący zarówno Aztekom, Toltekom, jak i Majom. Prace badawcze za-
powiadają się obiecująco. Odkrycia w Ameryce Południowej na obszarach Andów
sugerują te same fundamenty kulturowe. Może to znaczyć, że na obu kontynen-
tach amerykańskich kwitła niegdyś ta sama wielka cywilizacja. Takie sensacyjne

background image

16

tezy można znaleźć w pracach Lawrence’a Sullivana z Harvardu i Davida Carrasco
z Princeton, którzy badają współczesne przeżytki indiańskich tradycji w folklorze,
religiach, mitologii, ikonografii, tańcu i muzyce. Profesor Carrasco obejmował sta-
nowisko dyrektora Mezzoamerican Museum, a profesor Sullivan prowadził Cen-
trum Badawcze Religii Świata.

Opis obyczajów Azteków, ich dzieje i prawa utrwalił hiszpański misjonarz Bernar-
dino de Sahagún w pracy z XVI wieku Ogólna historia spraw Nowej Hiszpanii,
napisanej w języku nahuatl alfabetem łacińskim. Oryginalne kodeksy, pisane pi-
smem piktograficznym i hieroglifami, dzieła kapłanów, teksty modlitw, opisy życia
codziennego Azteków usiłowano niszczyć, choć zamiar ten realizowano z różnym
skutkiem. Tylko zabytki sztuki i architektury oparły się wandalizmowi konkwista-
dorów i fanatycznych misjonarzy. Niektóre zachowały się do dziś jako jedyny wi-
doczny ślad wysokiego poziomu cywilizacji.

Aztekowie posiadali silną organizację polityczną, wojskową i handlową. Kontakty
z podbitymi plemionami (Tolteków, Olmeków, Zapoteków, Misteków) doprowa-
dziły do wykształcenia swoistych cech rzeźby, ceramiki i architektury. Podziw bu-
dzą monumentalne budowle kamienne, zdobione płaskorzeźbami i malowidłami
ściennymi, kamienne polichromowane rzeźby przedstawiające bogów pod postacią
stylizowanych figur ludzi i zwierząt, urozmaicone formy ceramiki, naczynia, pie-
częcie itp. z gliny, zdobione ornamentami, maski inkrustowane kamieniami szla-
chetnymi, ozdoby z różnokolorowych ptasich piór, lustra z polerowanego pirytu
lub obsydianu, drobne figurki ludzi i zwierząt rzeźbione z kryształu górskiego i ja-
deitu, liczne ozdoby ze złota i miedzi, kamienne lub drewniane, bogato zdobione
instrumenty muzyczne.

Nie przetrwała aztecka wiedza medyczna. Wykopaliska świadczą jednak o dużych
umiejętnościach w tej dziedzinie. Potrafiono leczyć złamania kości obecnie stoso-
wanymi metodami, dokonywać trepanacji czaszki, zszywać głębokie rany cięte,
przeprowadzać operacje plastyczne twarzy, sondować żołądek. Znano sposób znie-
czulania w transie, stosowano też uśpienie, upuszczano krew. Wykonywano masa-
że, nacierania, lecznicze kąpiele wodne i parowe. Wśród leków zdecydowanie prze-
ważały zioła, wykorzystywane do dziś w indiańskiej medycynie ludowej.

Podczas gdy cywilizacja Majów ulegała ostatecznemu upadkowi, Aztekowie byli
jednym z ostatnich ludów, jakie przybyły do Doliny Meksyku. Pojawili się tam oko-
ło 1250 roku i zamieszkali na bagnistych brzegach jeziora Texcoco. Wyprawia-
li się daleko na południe, na obszar dzisiejszej Panamy, ale nie próbowali się tam
osiedlać. Byli wojownikami i bardziej odpowiadało im imperium oparte na dani-
nach podbitych ludów. Ich armia zapewniała posłuszeństwo około 30 mniejszych
państw i plemion, które płaciły Aztekom ogromne trybuty. Działali często jako wy-
zwoliciele, obalali rządy Tolteków, przejmując ich podboje i cywilizację.

W Dolinie Meksyku w 1325 roku wyrosła aztecka stolica Tenochtitlán. Już wtedy
widoczne jest w jej konstrukcji planowanie przestrzenne, oddzielono ogrody i tar-
gowiska, zbudowano proste arterie komunikacyjne, zaopatrzono tak wielkie zbio-
rowisko ludzkie w wodę i kanały ściekowe. Znaleziono na tym terenie fajki, pie-
częcie oraz ozdoby jubilerskie, które świadczą o wysokim poziomie rzemieślnictwa
i rozkwicie sztuki. Wyrazem kultów religijnych są wyroby z piór, wyprawione skó-
ry, maski, przepięknie barwione tkaniny. Zapisy świadczą o pięknej muzyce, tańcu
i śpiewie, odziedziczonym przez współczesny nam folklor indiański. Wielkie na-
dzieje z owym tajnym przekazem cywilizacyjnym wiążą badacze reliktów kulturo-
wych — antropolodzy i religioznawcy.

Miasto zbudowane na wyspie jeziora Texcoco, z czasem połączonej ze stałym lą-
dem groblami szerokimi na 10 kilometrów długości. Hiszpanie pozostawili opisy
Tenochtitlán, a jeden z nich stwierdził, że wspaniałością i ogromem miasto Azte-

background image

17

ków przewyższało Rzym i Konstantynopol. Jego architekturę tworzyły wielkie pi-
ramidy i piękne świątynie. Część z tych budowli nie była dziełem Azteków, ponie-
waż wiele z nich eksploatowano na długo przed ich przybyciem. Upadek Azteków
wiąże się z konfliktami między wiecznie skłóconymi plemionami imperium, co wy-
korzystali dobrze uzbrojeni, chociaż nieliczni konkwistadorzy. Wśród innych przy-
czyn Małowist podkreśla też stosunkowo młody, niedawno ustanowiony status
wielkiej państwowości, a także niejednolitą ideologię imperium (Małowist, 1976:
157). Dodać też należy nieznane Indianom epidemie, dziesiątkujące ich w styczno-
ści z konkwistadorami.

background image

18

3. Cywilizacja Inków

Dane podstawowe

Terytorium

: Peru (kolebka), andyjska część Boliwii, Hondurasu, Kolumbii, Ekwa-

doru, Argentyny.

Główni bogowie

: Inti, Wirakocza.

Najstarsze wykopaliska

: kultura Chavín, Nazca, Mochica.

Tajemnica

: „gigantyczny kosmodrom” w Nazca, kalendarz pustyni, kolonizacja

Polinezji (Wyprawa samotnego żeglarza Thora Heyerdahla przez ocean na tra-
twie Kon-Tiki).

Protoplasta Inków

: Manco, Syn Słońca.

Stolica

: Cuzco, dawna stolica — Mani.

Najstarsze ruiny

: Tiahuanaco i Machu Picchu. Okres rozkwitu to wieki XII–XV.

Nauka

: pisma brak, choć są szczątkowe zapisy węzełkowe (kipu).

Specyfika

: szybkobiegacze-posłańcy, sztafeta od Cuzco do Quito, 2400 kilometrów

w osiem dni. Środek transportu — lama.

Rolnictwo

: melioracja i uprawy tarasowe.

Dzieje

: Imperium powstało na przełomie XIV i XV stulecia. Decydująca była wojna

indiańska z Chankami — rok 1438. W trakcie wojny domowej pokonani przez od-
dział konkwistadora Francisca Pizarra i zdziesiątkowani przez epidemię ospy w ro-
ku 1532. Ciekawostka: zamordowany władca Atahualpa był przekonany, że biali
zjadają złoto, żywią się nim albo leczą.

Zasłużeni uczeni

: Gene Savoy, Hiram Bingham, Thor Heyerdahl, Maria Reiche.

3.1. Zarys ogólny — fakty i mity

U progu XVI stulecia Francisco Pizarro stał się panem gigantycznego imperium;
terytorium Inków liczyło 2 000 000 kilometrów kwadratowych. Zdobywców
ogarnęła gorączka złota. W poszukiwaniu ukrytych skarbów zniszczyli świąty-
nię Słońca, topione w kadziach złotego złomu ginęły drogocenne ozdoby i przed-
mioty odwiecznych kultów. Zachowała się jednak ustnie przekazywana legenda
o Dzieciach Słońca, które miały pochodzić z zaginionej cywilizacji zatopionego
lądu. Sytuowano go według innych podań w rejonie jeziora Titicaca. Pierwszy
Inka Manco i jego małżonka Boska Siostra wynurzyli się z wód jeziora. Tam też
podobno w podwodnym labiryncie ukryto przed konkwistadorami najświętsze re-
likwie i skarby Inków.

Według innej opowieści Inkowie byli potomkami wędrowców, którzy ucywilizo-
wali dzikich tubylców, nauczyli ich uprawiać ziemię, niosąc dobrobyt i kulturę.
Mitycznym protoplastą dynastii władców był Boski Manco. Po nim każdy Wielki

background image

19

Inka stawał się Synem Słońca, przedmiotem i egzekutorem kultu. On dzierżył naj-
wyższą władzę. Antropolodzy i archeolodzy odkryli ten mit wraz z legendarnymi
pieczarami świętej ziemi Rapu-Toco tuż koło prastarej stolicy Cuzco. Znaleziono
tam ślady zaawansowanej techniki stosowanej 2500 lat przed przybyciem Inków.
Wynikało z tego, że przybysze byli kontynuatorami miejscowej, o wiele od nich
starszej cywilizacji.

Na wysokości 4000 metrów w Andach piętrzących się na obszarach Boliwii leży
Tiahuanaco, miasto z kamiennych bloków z epoki nieznanej nawet Inkom. Kro-
nikarz Pedro Cieza de León podziwiał tamtejszą świątynię Słońca ze słynną bra-
mą ozdobioną dziwną postacią w masce pumy, od której promieniście rozchodzi
się światło. Według Rudolfa Noconia był to bóg Wirakocza (Nocoń, 1958: 57).
Rzeźba wznosiła się nad budowlami o podstawach przekraczających 10 000 me-
trów kwadratowych, zrobionych z grubych bloków skalnych. Ich transport i obrób-
ka wymagały wysiłku równego trudowi Egipcjan. W górnym biegu rzeki Magda-
leny w południowej Kolumbii w trakcie karczowania dżungli zarastającej ten teren
jeszcze przed konkwistą odkryto ponad trzysta posągów dwu-, trzymetrowej wiel-
kości wkomponowanych w kompleks bloków kamiennych.

Owe odkrycia składają się na złożony obraz praamerykańskiej wiedzy, w wielu wy-
miarach bardziej zaawansowanej od cywilizacji ówczesnej Europy. Dotyczy to pre-
cyzji kalendarza Majów, gdzie rok składał się z 365,2422 dnia, a więc dokładniej-
szego niż w obliczeniach na terenach Starego Świata. Okres obserwacji gwiazd da-
jący taką dokładność w Europie miał dopiero nadejść; błąd wynosił tylko 0,0002.
Skąd to wiedziano? Geolodzy sprawdzili wiek wybuchu meksykańskiego wulkanu
w rejonie Cucuilco: 8000 lat temu lawa zalała bardzo starą tamtejszą piramidę. Jej
konstrukcja splatała się ściśle z badaniem gwiazd. Tak dawna była indiańska prak-
tyka obserwacji nieba. Polski astronom Zajdler ocenia indiańską tradycję astrono-
miczną na 10 000 lat.

Profesor Artur Poznański ze Stanów Zjednoczonych uznał ruiny Tiahuanaco za gi-
gantyczny kamienny kalendarz o stutonowych stronicach, co jest zaskakujące w ze-
stawieniu z tezą Hansa Bellamy’ego, że kompleks ten zbudowano 250 000 lat temu
(choć częściej daje mu się 30 000 lat). Budzi on co najmniej tyle zainteresowania
co staroangielski Stonehenge, z pewnością o wiele młodszy. Auguste Le Plonge-
on uważał, że język Majów wykazuje związki ze starogreckim. W tym kontekście
należy wspomnieć legendę o początkach pisma węzełkowego kipu. Wprowadził
je w dawnych czasach władca Inków, każąc jednocześnie zniszczyć wszystkie in-
skrypcje hieroglifów. Potem misjonarze z premedytacją niszczyli kipu, Indianie zaś
zapomnieli, jak je odczytać. Pozostała jednak inskrypcja na Bramie Słońca w Tia-
huanaco (wiek tego miasta Poznański określił przesadnie na 17 000–20 000 lat),
odczytana jako kalendarz roku złożonego z 290 dni. Dlaczego ocalał ten hieroglif?
Może zachowano go celowo. Byłaby to informacja o innym ciele niebieskim, pa-
miątka przybyszów z kosmosu tak święta, że nawet władca Inków bał się ją tknąć.

Tego rodzaju domysły prowadzą do poszukiwania dowodów o kosmicznym pocho-
dzeniu kolebki amerykańskiej cywilizacji. Kontrowersyjną spekulację potwierdza
„lądowisko kosmiczne” na płaskowyżu Nazca w Andach, gdzie kilometrami cią-
gną się wybudowane z kamieni białe linie, widoczne nawet z satelitów, trasy ozna-
kowane gigantycznymi rysunkami dziwnych zwierząt. Na końcu każdego „toru lą-
dowiska” znajduje się wielki hieroglif ostrzegający przed niebezpieczeństwem. In-
trygującą płaskorzeźbę Wirakoczy z głową pumy i wypływającą z niej promienistą
„radiacją” uznawano nieraz za kamienną sylwetkę kosmity. Owa fascynacja przy-
pomina „istoty w skafandrach” ze skalnych fresków odkrytych na Saharze.

background image

20

3.2. Najnowsze datowanie

Nowoczesne metody datowania (badania okresu rozpadu pewnej odmiany wę-
gla itp.) pozwalają jednak stwierdzić, że ludność Ameryki jest młodsza od Starego
Świata tak jak indiańska cywilizacja jest młodsza od najstarszych cywilizacji Afry-
ki i Azji. Kod DNA świadczy o genetycznej jedności rodziny ludzkiej wywodzonej
z obszarów afrykańskich dziś będących pustynią. Współczesna nauka datuje ruiny
Tiahuanaco na wieki VI–X. Rozkwit imperium Inków przypada na stulecia XII
–XIV. Kiedy wiele tysięcy lat temu Azja i Ameryka tworzyły jeden ląd, miały miej-
sce wędrówki ludów. Z tamtego okresu pochodzą praprzodkowie Indian. Były to
niewielkie grupy, jeszcze dziś bowiem Indianie mają jednorodne grupy krwi i po-
dobną charakterystykę antropologiczną związaną z określoną odmianą rasy mon-
goloidalnej.

Doszli jednak bardzo daleko. W jaskiniach Patagonii znaleziono cmentarze sprzed
11 000 lat, w stanie Nowy Meksyk w górach Sandia i koło miasta Mexico — czło-
wieka pierwotnego sprzed 30 000 lat. Podobnych odkryć dokonano w dorzeczu
Orinoko. Kalendarz, techniki architektoniczne, pismo hieroglificzne, monumen-
talne rzeźby, podstawy matematyki i astronomii wiążą się w Ameryce Środkowej
zazwyczaj z cywilizacją Olmeków („z krainy kauczuku”), u progu naszej ery koja-
rzoną z „kulturami Madre”. Specyfiką tego ludu jest fascynacja szpetotą, cywiliza-
cyjnym logo są maszkary. Z niezwykłym artyzmem rzeźbiono również posążki kul-
towe bestii człowieka-jaguara, wilkołaka. Kult jaguara przetrwał u Tolteków, Ma-
jów, Zapoteków, Totonaków. Indiańscy szamani wcielali się w jego postać, wkła-
dając maski i skórę bestii.

Gdy Kolumb odkrył Amerykę, nastąpił zmierzch indiańskiej cywilizacji. Na ru-
inach ogromnych budowli zachowały się jednak stare inskrypcje Majów. Dzięki
temu „pismo Inków” przetrwało. W 1843 roku fanatyczny mnich hiszpański Die-
go de Landa spalił w dawnej stolicy Inków, Mani, wspaniałą bibliotekę „szatań-
skich rękopisów”. Z pożaru ocalały trzy bezcenne zbiory hieroglifów znajdujące się
dziś w muzeum w Dreźnie, ocalałym od zniszczeń w czasie drugiej wojny świato-
wej, oraz oszczędzonym zarówno przez Niemców, jak i aliantów Paryżu. Charakter
tych zapisów przywodził na myśl starożytny Egipt. Zaprzeczano takim powiąza-
niom. Niektórzy jednak snuli teorie o pradawnym eksporcie pisma Indian do Afry-
ki lub hieroglifów egipskich do prekolumbijskiej Ameryki. Byli też głosiciele kon-
cepcji, że Majowie przechowali resztki zaginionej cywilizacji Atlantydy.

3.3. Historia Inków

W Andach i na wybrzeżu Pacyfiku Inkowie byli najmłodszymi dziedzicami pra-
starej cywilizacji indiańskiej. Świadczą o tym pomniki znalezione również na te-
rytorium dzisiejszego Peru, Boliwii, Ekwadoru i Chile, setki odległych od siebie
ośrodków dawnych kultur. Odkryto labirynty Chavín, kultury Mochica i Nazca.
Nie znamy jednak sposobu ustalenia ich pragenezy. Pierwsze metropolie Majów
powstały na początku naszej ery. Miały strukturę miast-państw. Od podbitych
Olmeków przejęły kalendarz i pismo hieroglificzne, które udoskonalano. Majo-
wie stworzyli niezwykłą sztukę — przede wszystkim monumentalną architekturę,
freski i rzeźbę. Na długo przed Rzymianami znali „zero”, rozwijali matematykę
i geometrię potrzebną przede wszystkim w astronomii i budownictwie, ale także

background image

21

kształcili kapłanów w obowiązkach kultowych. Ich kulturę przejęli Inkowie. Byli
konfederacją wieloplemienną — na rzeźbach widać różne etnosy. Kontrolowa-
li obszar dzisiejszego Meksyku, Gwatemali, Hondurasu. Świątynie datuje się na
wieki od IV do IX.

Nauczyciele Inków nagle zniknęli bez śladu. Nastąpiła niespodziewana luka, po
której budowle Majów spotyka się daleko na południowym wschodzie, w rejonach
odległego półwyspu Jukatan. Rozkwit imperium Majów związany jest z tym ob-
szarem. W X wieku stare struktury chylą się ku upadkowi. Koczownicy z północy
podbijają całą Amerykę Środkową, niszcząc kultury Zapoteków i Tolteków, ale też
wiele od nich przejmując. Świadczą o tym ruiny najstarszego miasta Meksyku zbu-
dowanego przez Tolteków, Teotihuacánu. Wędrówka ludów niszczy ich drugą sto-
licę Tollan zbudowaną dalej na południu.

Z wyprawą na Jukatan wiąże się historia nowego królestwa Majów. Toltekowie
zdobywają ich miasta. Najwyższy kapłan boga Quetzalcoatla buduje stolicę w Chi-
chén Itzá, władając całym Jutakanem, a kultury Majów i Tolteków mieszają się,
współistnieją. W XII wieku Majowie zrzucają jarzmo Tolteków, budując nową pań-
stwowość, ale już w wieku XV prawie całe terytorium Meksyku podbijają Aztecy,
zagrażając Majom.

W XIII wieku nakazem Inti, boga słońca, Wielcy Inkowie osiedlili się w Cuzco
i stamtąd rządzili imperium, nową stolicę ogłaszając środkiem świata. Miasto prze-
budowano na wzór czającej się pumy, jej głową była górująca nad okolicą cytadela
Sacsahuamán. Nazwa miasta oznacza Pępek Świata, co narzuca skojarzenia z chiń-
ską koncepcją sinocentryzmu (stąd nazwa Państwo Środka). Podboje miały na celu
stworzenie nowej topografii imperium na kształt owego zwierzęcego wzoru. Innym
ważnym symbolem imperialnym był Plac Wojny, gdzie składano ofiary z ludzi, oraz
centrum kultu solarnego —świątynia Słońca.

Poprzedzające konkwistę dzieje Inków to pasmo zmagań wewnętrznych. W 1438
roku wielki wódz Pachacuti odebrał władzę swemu bratu, a jego następcą był po-
tężny Tupac. Pizarro zjawił się w trakcie kolejnej wojny domowej. Obietnicami
wsparcia zwabił Syna Słońca Atahualpę, gwarantując jego uwolnienie za górę zło-
ta. Gdy poddani Wielkiego Inki spełnili żądanie, Pizarro zwołał sąd kapturowy,
oskarżył więźnia o kazirodztwo, zdradę i herezję, a potem go udusił, osadzając na
tronie Inków marionetkowego władcę. Podsyciło to tylko wewnętrzne wojny in-
diańskie. Niewiele zwracano wówczas uwagi na dziwnych białych przybyszów, któ-
rzy głosili podbitym plemionom, że są armią wyzwoleńczą walczącą z okupacją In-
ków. Była to przykrywka dla kolejnych podbojów hiszpańskich.

Samozwaniec Tupac Amaru

3

był ostatnim wielkim buntownikiem. Choć miał mie-

szaną krew indiańsko-hiszpańską, ogłosił się Synem Słońca, a rdzenni mieszkańcy
Ameryki go poparli. Po krwawych zmaganiach słabo uzbrojeni powstańcy przegra-
li. W ramach represji stracono tysiące ludzi. W roku 1782 Tupac Amaru został po-
ćwiartowany, a jego członki rozrzucono po Cuzco. Dziś uznaje się go za pioniera
niepodległości krajów Ameryki Południowej.

3.4. Imperium Inków

W 1531 roku bandy hiszpańskich konkwistadorów popłynęły w poszukiwaniu kra-
iny złota El Dorado aż do Peru. Wylądowali koło równika. Wykorzystując indiań-
ską wojnę domową, podbili ogromne imperium Inków w ciągu kilku miesięcy. Te-

3

Jego imię przyjął niedaw-

no znany amerykański raper
Tupac Shakur.

background image

22

reny od Kolumbii po Santiago zdobył następnie podwładny Pizarra, Pedro de Val-
divia. Doszedł aż do Chile, kontrolując cały zachodni pas Ameryki Południowej. Po
drugiej stronie kontynentu Portugalczycy w podobny sposób plądrowali Brazylię.

W peruwiańskim Chan-Chan Hiszpanie odkryli największe wówczas miasto świa-
ta zbudowane z suszonej cegły, dawną stolicę imperium Chimú, podbitego w XV
wieku przez Inków. Hiszpanie splądrowali i zniszczyli wspaniałe ogrody, grobow-
ce, pałace i świątynie, nie oszczędzając bibliotek i kamiennych inskrypcji, bo prze-
cież Pizarro nie umiał czytać nawet po hiszpańsku.

Ze swej stolicy w Cuzco Inkowie rządzili największym terytorium w historii preko-
lumbijskiej Ameryki — północnej i południowej.

Pozostały po nich wspaniałe złote maski, naczynia z głową pumy, do dziś używane
drogi z kamienia, w niczym nieustępujące traktom rzymskim. Innym cudem świata
jest największe pod względem zajmowanej przestrzeni dzieło sztuki na naszym glo-
bie: na płaskowyżu Nazca tworzono ogromne rysunki zwierząt i ptaków metodą
odkrywkową (są tam małpy, orły, pająki, ryby, jaguary), a sieć prostych linii docho-
dzących do 8 kilometrów przywodzi na myśl gigantyczny kosmodrom. Prawdopo-
dobnie z VI wieku p.n.e. pochodzi kamienna wysokogórska Dolina Posągów w Ko-
lumbii (1800 metrów nad poziomem morza) odkryta przez hiszpańskiego mnicha
w XVIII wieku. Obok odpowiednika egipskiego sfinksa — jaguara z ludzką twarzą
— odnaleziono tam 500 rzeźb zazwyczaj przykrywanych kamiennymi blokami jak
w angielskim Stonehenge. Oba gigantyczne zabytki są równie zagadkowe.

W roku 1911 archeolog z Yale odkrył w peruwiańskich Andach, pół kilometra nad
rzeką, niezwykłą przełęcz, której dwuhektarową powierzchnię zajmowało świę-
te Machu Picchu. Hiram Bingham był przekonany, że odnalazł mityczną Vilca-
bambę, w której na kilkadziesiąt lat ukrył się wypędzony z Cuzco ostatni władca
Inków. W pełnym ogrodów i świątyń zakazanym dla zdrajców mieście poświęca-
no się sprawie najważniejszej, obrzędom boga słońca, w modłach i astronomicznej
precyzji rytuałów pokładając nadzieje powrotu czasów świetności. Było tam trzy-
krotnie więcej kobiet, kapłanek kultu solarnego. Obeznane z rytuałami, stanowiły
sekretną broń Inków. Choć Hiszpanie nigdy nie odnaleźli tego miejsca, z niewia-
domych powodów zostało ono opuszczone.

Imperium Inków zniszczone przez Pizarra rozciągało się na powierzchni 3200 ki-
lometrów długości — od dzisiejszego Ekwadoru przez Boliwię do połowy teryto-
rium Chile, podbijanego do roku 1450, aż po część Argentyny. Rządy Inków India-
nie uważali za Złoty Wiek cywilizacji indiańskiej. Na całym obszarze znajdowały
się pałace, zamki, świątynie, gigantyczne grobowce, wyspecjalizowane przybytki
wiedzy. Tajne rytuały Cór Słońca musiały odnieść skutek. Wielkie trzęsienia ziemi
z lat 1956 i 1986 w dużym stopniu zniszczyły relikty hiszpańskiej architektury ko-
lonialnej, nie zaszkodziły jednak zabytkom z czasów Inki. Może to świadczyć o ich
solidnych standardach budowlanych.

Państwem rządził Syn Słońca. Tak jak w Egipcie jego boską małżonką była własna
siostra. Dwór składał się głównie z ich krewnych. Chłopi uprawiali ziemię i płaci-
li daniny. Budowali również gigantyczne konstrukcje architektonicznie. Za to In-
kowie ich bronili i chronili od głodu, przechowując w spichrzach zapasy siewnego
ziarna kukurydzy i prosa, a także wznosząc skuteczne zazwyczaj modły o deszcz.
Jeśli ich rytuały nie dawały efektu, posyłali do bogów wiadomości poprzez ofiary
z ludzi. Zwykle byli to jeńcy wojenni, ale w przypadku pilnych próśb także potom-
kowie znakomitych rodów.

Uznanym sposobem przesyłania wieści bogom były również mecze piłkarskie. Cie-
szyły się wielką popularnością. Zwycięski zespół uznawano za herosów, obdarza-
no fortuną i sławą, przegranych zazwyczaj składano w ofierze. Do tych tradycji od-

background image

23

wołują się dziś subkultury kibiców amerykańskich, znane są też współczesne wojny
futbolowe, wiązane ze zbrojnymi konfliktami sąsiadujących za sobą krajów Amery-
ki Środkowej i Południowej.

Ziemską komunikację zapewniała sieć znakomitych szybkobiegaczy, zwana dziś in-
diańską pocztą. Inkascy listonosze musieli nie tylko szybko biegać, ale też mieć do-
brą pamięć, bo przekazywali skrótowe wieści ustnie. Pokrzepiali się liśćmi koki,
które zapewniały im wytrwałość i odporność na zmęczenie. Z czasem rozprze-
strzeniły się wśród wszystkich grup pracowników fizycznych i były tak popularne
jak dziś amerykańska coca-cola.

Księgowość prowadzono w zapisach węzełkowych. Jego pozostałości zebrano
w muzeum regionalnym miasta Ica. Ponieważ umiejętność czytania pisma kipu była
kiedyś zastrzeżona tylko dla elity indiańskiej, jego sekret zaginął. Uczeni twierdzą
jednak, że w zapisach zawarto tajemnice obrotów handlowych i buchalterię skła-
dów żywnościowych. Supełki miały oznaczać ilość, a kolory rodzaj artykułów. Je-
śli jednak przyjąć za prawdę, że pismem węzełkowym operowała określona kasta,
tzw. strażnicy kipu, sekretne zapisy mogą ilustrować ważne wydarzenia z historii
i kultury Inków.

3.5. Podsumowanie

Na obu kontynentach Ameryki tradycja indiańska i jej prastare korzenie stano-
wią część nowej tożsamości. Po uzyskaniu niepodległości sięgano z rozmysłem do
czasów prekolumbijskich w kontekście dekolonizacji. Jednocześnie wojny toczo-
ne z Indianami stanowią początek historii białego człowieka, dla Indian zaś epokę
martyrologii.

W sferze materialnej wiele zapożyczono z indiańskiego rolnictwa, czego efekty wi-
dać nawet w Afryce, Azji i Europie. Potrawy naszego jadłospisu — kukurydza, po-
midory, papryka, pieprz, fasola oraz używki takie jak tytoń — pochodzą z Amery-
ki. Pierwszy ziemniak został sprzedany we Francji za bajońską sumę, a degustował
go król, najwyższym urzędnikom dworu dając jedynie do powąchania. Kokaina
też pochodzi z Ameryki, tak jak i bieg sztafetowy. Wiele zawdzięczamy również in-
diańskiej astronomii, sztuce i architekturze. W sferze religii przeniesienie rytuałów
było mniej świadome. Nawiązali do nich buntownicy epoki kontestacji Zachodu
i ich wielkie teatry — Peter Brook, Jerzy Grotowski. Dzięki hippisom i ekologom
pewne elementy pojawiły się w Polsce. Gdy budowano wielką tamę na Sanie, by
zmienić region Zalewu Soliny, młodzi ekolodzy wszczęli protest „Tama Tamie”, bi-
jąc w bębny i tupiąc. Taki rytuał wykonywali w Stanach Zjednoczonych indiań-
scy Shakersi, a także słynni wodzowie powstań indiańskich. Efektem tego miało
być słynne trzęsienie ziemi w San Francisco, na które Indianie czekali zbyt długo.
Według innych źródeł doszło do niego na skutek tupania murzyńskiej pieśniarki,
o czym przypomina refren piosenki bluesowej: „Winna była mama, mamy to był
błąd, to ona w tańcu tupała tak, że miasto poszło w drobny mak”.

Dziedzictwem cywilizacyjnym są częściowo ocalałe architektoniczne pozostało-
ści Cuzco i mury Machu Picchu, a także ruiny miast Majów i wielkie piramidy.
Wystarczy wymienić Tikal, Uaxactum, Copán, Palenqué, Yaxchilan, Piedras Ne-
gras. Gigantyczne rysunki na płaskowyżu Nazca określa się dziś jako „najwięk-
szą księgę astronomiczną świata”. Wraz z żywym wciąż folklorem indiańskim
i muzyką indiańską owe obiekty stanowią dziś atrakcje turystyczne Ameryki, tak

background image

24

jak współczesna sztuka peruwiańska wywodzona z wzorców prekolumbijskich.
Ważne wydarzenia uwieczniono wówczas w ceramice, rzeźbach i freskach na-
grobnych, ale też w ozdobach przedmiotów codziennego użytku, takich jak kub-
ki, tkaniny, broń. Zaginione królestwa praindiańskie istniały w Peru długo przed
Inkami. Konkwista, susze i dżungla zniszczyły jej najpiękniejsze świadectwa. Im-
perium Inków odkrywa się dziś na nowo jako zaginioną cywilizację. Wiele arte-
faktów trafiło do amerykańskich muzeów (Yale, Nowy Jork, Princeton).

Przykładem żywotności sztuki Inków jest folklor indiański Argentyny. W czasie
największego rozkwitu imperium, w 1480 roku przybyły na ten teren wojska In-
ków pod wodzą Pachacutiego (Tupa Inka Yupanqui), podbijając cały północno-za-
chodni region. Ich ślady są zachowane — fragmenty dróg, postoje (tambos), forty
(pucards). Style ich sztuki naśladuje się do dziś. Echo ich sposobu życia ugruntowa-
nego w systemie wartości do dziś pobrzmiewa w indiańskich tradycjach.

background image

25

4. Cywilizacja Majów

Dane podstawowe

Terytorium

: półwysep Jukatan.

Epoka

: I tysiąclecie.

Nauka

: Pismo hieroglificzne. Wysoki poziom astronomii, matematyki, medycyny.

Dobrze rozwinięte rolnictwo.

Zabytki

: piramidy, grobowce, ruiny miast.

Religia

: kult boga słońca i deszczu, ofiary z ludzi.

Specyfika

: precyzyjny kalendarz Majów.

4.1. Pradzieje Majów

Tę grupę etniczną uznaje się wraz z Olmekami za twórców prastarych fundamen-
tów indiańskich. Jej korzenie są o wiele starsze niż zapisy hieroglificzne i ruiny
wspaniałej architektury. Rozkwit cywilizacji Majów przypada na I tysiąclecie n.e.
W latach 300–900 plemiona Majów dominowały na terenie obecnego regionu
Chiapas i półwyspu Jukatan. Wskazują na to budowle wapienne i płaskorzeźby roz-
siane po całym terenie. Wyczucie proporcji i wszechobecne ozdoby świadczą o ar-
tystycznej wrażliwości budowniczych i poczuciu dobrego smaku fundatorów. Po-
ziom rzemiosła na tym terenie był bardzo wysoki. Architekci Majów proponowali
nowatorskie rozwiązania wokół nieznane — łuk pozorny. Świadectwem kunsztu
Majów były niezwykle strome piramidy, u wierzchołka tworzące świątynie ze spa-
dzistym dachem, bogato zdobione rzeźbami. Budowano je często w wysokich gó-
rach, jakby wskazując drogę do gwiazd.

Na temat religii Majów toczyły się wielkie spory. Odkrywcy grobowca w Palenqué
w 1952 roku bezspornie stwierdzili, że piramidy Majów były wielkimi grobowca-
mi, a nie schodami do Nieba, na których szczycie budowano świątynie. Taki po-
gląd potwierdziło odkrycie świątyni Obrazów w osadzie Bonampak. W bogatych
strojach zostali tam przedstawieni kapłani, władcy i zwykli ludzie tego okresu.

Kosmologia Majów była złożona. Na szczycie boskiej hierarchii znajdował się wład-
ca ognia — starzec Izamna. Wcielając się w postać Słońca, poślubił księżycową bo-
ginię Ixchel — patronkę tkaczy, lekarzy i macierzyństwa. Ważną rolę odgrywał
bóg kukurydzy Yum Kaax, od którego Majowie rzekomo pochodzili. Związany był
z tym kult boga deszczu zwanego Chac, któremu składano ofiary z ludzi. W Chi-
chén Itzá w głębokich studniach odnaleziono kości strącanych tam ofiar mających
zapewnić obfite opady. Innym sposobem modłów błagalnych był taneczny trans
podczas wielkich świąt. Tak jak u Tolteków, modlono się również potem do Pie-
rzastego Węża (Kukulcan). Poza nimi czczono ponad 150 postaci boskich, każdego
z bogów, boską małżonkę, cztery wcielenia odpowiadające stronom świata, odbicie
zwierciadlane w świecie podziemnym.

background image

26

Majowie tworzyli wspólnoty o dużym stopniu suwerenności. Pomiędzy III a VI
stuleciem rozwinęli handel morski i lądowy z sąsiadami, a ich towary były cenio-
ne od Teotihuacán po Monte Albano. Sprowadzano tam narzędzia, tkaniny, pió-
ropusze, ozdoby ze złota, srebra i klejnotów. W tym czasie imperium Majów rzą-
dzili królewscy kapłani. Ich prestiż brał się ze sprawowania funkcji Strażników
Czasu liczonego od roku 3113 p.n.e. Cechowała ich doskonała znajomość kalenda-
rza. Jego precyzja przewyższała pomiary europejskie do końca XIX stulecia. Rok
Majów składał się z 18 miesięcy po 20 dni i 5 dni dodatkowych. O poczynaniach
Majów decydowały ruchy gwiazd i planet, związane z wiarą w określone cykle ko-
smosu i natury. Miało to pomóc w prognozowaniu przyszłości i zapobieganiu ka-
taklizmom. Koniec świata określali na rok 2011 n.e. Koniec ich dominacji nastąpił
jednak wcześniej, w X wieku najechali ich zwycięscy Toltekowie.

Odszyfrowania pisma Majów

podjął się już w czasach hiszpańskiej inwazji Indianin

Gaspar Antoni Chi. Twierdził, że było to pismo sylabiczne. W książce Diego de
Landy z 1566 roku podano jednak alfabet Majów z rozpoznaniem 30 znaków. Za-
przeczył temu J. Eric Thompson, twierdząc, że hieroglify to słowa. W 1881 roku
zidentyfikowano znak oznaczający słowo indyk (kuc). Ostatnią historyczną próbę
rozszyfrowania pisma Majów podjął w 1941 roku Benjamin Lee Whorf z USA. Jego
odczyty bardzo krytykowano. Kluczem do właściwego szyfru okazała się w roku
1951 metoda statystyczna Rosjanina Jurija Knorozowa. Trud rekonstrukcji wiązał
się z legendarnym podtekstem, że oryginalną i niezwykłą cywilizację Majów stwo-
rzyli przybysze biali lub żółci. Pierwszą wersję wykorzystali konkwistadorzy, dru-
gą popierali Chińczycy, powołując się na zwoje cesarskiej biblioteki z informacją
o dalekomorskich wyprawach floty starochińskiej, w której skład wchodzili mnisi
Tao. Ich szerokie rękawy i długie włosy odpowiadają legendarnym opisom. Szuka-
nie pokrewieństw między hieroglifami pisma Majów i Chińczyków nie przyniosło
jednak spodziewanych skutków. Poza tym większość uczonych, nie licząc garstki
atlantologów, opowiada się za rodzimą genezą cywilizacji Majów, w podboju Ame-
ryki niszczonej przez konkwistadorów, dżunglę i profesjonalnych rabusiów. Pismo
Majów odczytano, ale klucz do szyfru jest wciąż przedmiotem dyskusji. Przykła-
dem jest praca Knorozowa Pismo Indian Majów opatrzona antologią wszystkich in-
skrypcji i rękopisów. Po stuletniej polemice nad sekretem prekolumbijskich hiero-
glifów pracę tę opublikowano na Harvardzie w przekładzie angielskim.

Najnowsze odkrycia wzbogacają pole badań. Na ogromnym obszarze Ameryki zlo-
kalizowano około 100 zaginionych miast Inków — większość odnaleziono w grani-
cach dzisiejszej Gwatemali i Jukatanu aż po Pacyfik. Teksty dotyczą sztuki pszcze-
larstwa, rzeźby, polowania, rolnictwa, astronomii, rodziny, boga deszczu, zaćmień
słońca i księżyca, a co najważniejsze — historii. Ponad 1000 inskrypcji na murach,
monumentalnych budowlach, zrujnowanych świątyniach, zarośniętych dżunglą oł-
tarzach oraz ogromny zbiór tabliczek, zbitych naczyń i ozdób lokalizuje je na da-
nym terenie. Są przedmiotem mozolnych studiów historyków wielu krajów.

Odkryto również długo chronioną tajemnicę. Podbici przez konkwistadorów In-
dianie nadal sekretnie posługiwali się

pismem hieroglificznym

, pisząc na drewnia-

nych deseczkach, a potem na papierze z Europy. Nad jeziorem Titicaca pod pła-
skorzeźbą jeźdźca odnaleziono jedną z takich inskrypcji. Rysunek konia świadczy
o tym, że powstała już w trakcie kolonizacji Europy. Podobne zapisy badał Erland
Nordeskyold w latach trzydziestych XX wieku wśród Indian Kuna w Panamie.
W latach 50. Dick Edgar Ibarra Grasso ze zdumieniem stwierdził istnienie hiero-
glificznego modlitewnika, którym tubylcy ukradkiem posługują się w kościele La
Paz. Pismo pochodziło z okresu prekolumbijskiego. Zachowało się w nim również
wiele zapisów folkloru indiańskiego i prastarej mitologii. Tekstów nie czytano, lecz
je odśpiewywano.

background image

27

Dzisiejsi potomkowie Majów kultywują indiańskie obyczaje. Wielu z nich prze-
trwało w biedzie na całym niemal terytorium Ameryki Łacińskiej. W albumie
specjalizującej się w tematyce mezoamerykańskiej badaczki Mirelli Ferrery Ludy
Świata
można odnaleźć tradycyjne wzorce w chrześcijańskim już kulcie Indian
(Ferrera, 2003: 264–265). Bogato zdobione stroje i emocjonalny styl modłów
wskazują na związki z dawną wiarą Majów. Podobne wrażenie sprawia muzyka
indiańska z tego regionu i przedmiot modlitw — pokój, urodzaj, deszcz.

background image

28

5. Cywilizacja Khmerów

Dane podstawowe

Terytorium

: imperium Khmerów to niemal cały obszar Indochin i południowa

część Chin. Jego kolebką jest obszar współczesnej Kambodży. Stolica Angkor —
największe miasto świata do rewolucji przemysłowej — ok. 1 000 000 mieszkań-
ców. Rozkwit imperium przypada na wieki IX–XII, jego centrum to „Wenecja
Azji” (Angkor).

Religie

: hinduizm, potem buddyzm.

Sztuka

: gigantyczne świątynie, pełna ekspresji rzeźba, doskonałe freski.

Specyfika

: prastara ekologia głębi, troska o środowisko i tajemnica uśmiechu Buddy.

5.1. Czerwoni Khmerzy — choroba cywilizacyjna

Na ruinach pradawnej skrytej w buszu Polonnaruwy na wyspie Cejlon — pisze
Wim Swaan we wstępie do wspaniałego albumu Lost Cities of Asia — samotny
pasterz pasie wodnego bawołu. Zakłóca to czuwanie skamieniałego ucznia Anan-
dy przy gigantycznej rzeźbie wykutego w litej skale Buddy w stanie nirwany. Ry-
bacy birmańscy zarzucają sieci tuż koło ruin odebranego dżungli Paganu, miasta
tysiąca pagód, w wodnym odbiciu łapiąc ryby płynące między złotymi wieżami.
Przepiękne apsary, niebiańskie tancerki, w wężowych skrętach sławią króla-boga
w zagubionym w leśnym gąszczu Kambodży mieście Angkor. Te do niedawna nie-
znane światu relikty minionej wielkości regionu są echem promieniowania cywi-
lizacji indyjskiej na całą Azję. Na Cejlonie znaleziono legendarne miasto Sigriya,
w którym dżungla niszczyła wspaniałe pałace, a małpy mieszkały wśród murów
pełnych fresków kobiet tak pięknych, że dopatrywano się w nich baśniowych kusi-
cielek sprowadzających szaleństwo na przypadkowych intruzów. Do niedawna owe
konstrukcje architektoniczne stały opuszczone, stanowiąc cenny łup dla rabusiów
i kolekcjonerów, a także wężowiska i schronienie dla małp. W przypadku Angko-
ru niszczenie zabytków i żywych pozostałości dawnej kultury stało się systemowe
— w pobliżu dominowali Czerwoni Khmerzy.

Teoria Huntingtona ze Zderzenia cywilizacji ma swe odniesienia na gruncie azja-
tyckim. Konfrontacja z ideologiami Europy popchnęła Japończyków do wkrocze-
nia na obszar wpływów najgroźniejszych dotąd potęg świata — Rosji, Common-
wealthu i USA, a potem do wyścigu gospodarczego wpędzającego mieszkańców
Kraju Kwitnącej Wiśni w permanentny stan pracoholizmu, z którego leczą się wy-
cieczkami w inne strony świata, kolekcjonując na kamerze niewiarygodne obra-
zy ludzi, którzy mają wolny czas. Spotkanie Chińczyków z westernizacją w wersji
komunizmu doprowadziło ich do rządów Mao, a potem do rewolucji kulturowej
w sposób groteskowy próbującej przekreślić wielkie dziedzictwo konfucjanizmu.
Dla Wietnamczyków oznaczało to dwie wojny, życie w łunie pożarów i błysków
napalmu przez ponad ćwierćwiecze. Hindusów kosztowało miliony istnień, jakie
pochłonęły wielkie wędrówki religijne z początków niepodległości wyznaczonej

background image

29

ekspresową dekolonizacją w warunkach dyktowanych przez ustępujących Brytyj-
czyków. Prawdziwy Orient znikł — napisał kiedyś słynny dramaturg E. Ionesco.
— Stał się poligonem szaleństw i chorób Zachodu

4

.

Najbardziej ucierpieli Khmerzy, na małej przestrzeni i w bardzo krótkim czasie
poddani żniwu śmierci z tak absurdalnych powodów, że trudno je sformułować.
Kształcony w Paryżu na Sorbonie doktor nauk ekonomicznych Pol Pot postanowił
swój kraj odcywilizować, to znaczy odwesternizować, a czynił to w imię komu-
nizmu. Ideologiczne korzenie tej bardzo efektywnej operacji oddziałów Pol Pota
omawia Adam Jelonek w książce Rewolucja Czerwonych Khmerów. Uzupełnia
swoją relację o refleksje na temat wartości uniwersalnych w kontekstach azjatyc-
kich. W pracy zbiorowej Krzysztofa Gawlikowskiego o problemach nowoczesności
Azji Wschodniej został omówiony fenomen izolacji przebiegu tych działań od kry-
tyki ONZ, UNESCO, NATO i innych organizacji światowych. Gdy Wietnamczy-
cy przerwali zmowę milczenia interwencją zbrojną na obszarach mniejszości bud-
dyjskich zagrożonych ludobójstwem, Chińczycy zaatakowali ich potęgą militarną,
oskarżając przedtem o ingerencję w sprawy wewnętrzne innych państw Azji. W tej
perspektywie w obrazie cywilizacji starodawnych Khmerów pojawia się zgrzyt.

Ironią losu, inspiracją dla ruchu Czerwonych Khmerów była idylla rolniczego raju.
Snując refleksje nad ruinami prastarego Angkoru, Pol Pot uznał, że potęgę może za-
pewnić Khmerom tylko rolnictwo ryżowe. Wielkie zniszczone akweny uznał przez
pomyłkę za gigantyczne pola ryżowe. I tak, w imię podwójnej westarnizacji opar-
tej na zmaoizowanej wersji marksizmu, a zarazem w imię ekonomizacji gospodarki
czerpiącej z najlepszych wzorów liberalizmu rodem z Sorbony, wprowadzono w ży-
cie hasło wielkiego skoku w przyszłość, ekspresową modernizację łącząc paradok-
salnie z „krokiem wstecz”. Komunizm miał być lokomotywą wiozącą biedaków do
dobrobytu tworzonego na wzór prastarego imperium Khmerów.

Ten błąd wyobraźni spowodował, że wkrótce kraj Czerwonych Khmerów reali-
zował w doczesności ideę wiecznej szczęśliwości na stosach czaszek, przy wtórze
strzałów z broni maszynowej. Koszmar zakończyła dopiero śmierć Pol Pota. Na
kanale Discovery ową historię w zadumie odtwarza wędrowiec zwiedzający świą-
tynie Angkoru. W badaniach tego rejonu warto się zastanowić nad ironią historii.
Dzieje zatoczyły koło.

Na początku poprzedniego tysiąclecia kwitnącą cywilizację zniszczyła przemia-
na religii. Nowa ideologia spotęgowanego w imperium Khmerów buddyzmu pre-
miowała zwrócenie się ku wnętrzu człowieka, wysławiała pasywność, sugerując
zobojętnienie na to, co niesie los. Energię władców pochłonęła budowa drogi do
wieczności. Poświęcono jej ogromny trud architektów, artystów i rzemieślników,
zaniedbując szarą codzienność, na której opierała się przecież wysoka kultura.
U progu III milenium Khmerów pochłonęła ideologia marksistowska (czy ma-
oistowska w skrajnej wersji) do tego stopnia, że stali się, paradoksalnie, mistyka-
mi solidaryzmu. Zauroczeni imperium Khmerów, chcieli poprzez walkę z wester-
nizacją odbudować na tym samym terenie dawny „ryżowy raj”. Buddyjskie wy-
zwolenie połączyli z wyzwoleniem klasowym. I tak masakry i rzezie miały miej-
sce na tym samym niemal terenie, na którym niegdyś w ogromnym trudzie wzno-
szono gigantyczne świątynie.

4

Zob. Zakończenie do Elia-

de i Orient S. Tokarskiego.

background image

30

5.2. Kim byli dawni Khmerzy?

Khmerzy żyli przed tysiącami lat na północ od Kambodży. Byli lennikami Funa-
nu ze stolicą Widhapurą. Hinduizacja Khmerów, jak i całego obszaru Indochin,
rozpoczęła się na początku naszej ery. Ale dorzecze wielkiej rzeki Mekong było
już malajsko-polinezyjskim, a może i australo-azjatyckim celem kolonizacji ludów
od czasów Neolitu. Z rzeką tą wiązał się kult Wielkiego Węża (Naga), którego le-
genda przetrwała do dziś, podobnie jak opowieść o szkockim Loch Ness. Do dziś
zoolodzy szukają Wielkiego Węża w nurtach rzeki. Równie stary był kult solarny
Wielkiego Ptaka.

W połowie VI wieku, w epoce chaosu, Khmerzy przejęli władzę w królestwie
Czenla. W wieku VIII ponieśli klęskę w starciu z armią ze Śriwidżaji, stanęli jed-
nak mocno na nogach w czasach Dżajawarmana II (802–850), który podbił niemal
całe terytorium dzisiejszej Kambodży. Ogłosił się wówczas bogiem, w ramach kul-
tu dewaradży utożsamiając się ze słoneczną tarczą (Czakrawartin). Współgrało to
zarówno z silnymi wpływami kulturowymi hinduizmu, jak i po kilku stuleciach
— buddyzmu mahajana. Stolicę Khmerów przeniesiono do Angkoru w północnej
Kambodży.

Tam Dżajawarman II wybudował gigantyczne świątynie, które przez tysiąclecia
dżungla pokryła korzeniami ogromnych drzew tak dokładnie, że o nich zapomnia-
no i odnaleziono je dopiero przypadkiem. Wspaniały kompleks architektoniczny
z olbrzymimi popiersiami i wyrazistymi twarzami pogrążonych w zadumie olbrzy-
mów rozbudowywali następcy mądrego króla od XI wieku. Wielkie okoliczne je-
ziora przystosowano do melioracji, nawadniając w sposób niemal zmechanizowany
ogromny areał pól ryżowych. Wraz z rozkwitem planowanego rybołówstwa było
to błogosławieństwem dla kraju. Stopniowo konstruowano skomplikowany sys-
tem zbiorników wodnych (baradżi) i kanałów chroniący kraj przed powodzią, ale
i go nawadniający. W tak komfortowych warunkach Jaśowarman I (889–900) stał
się najpotężniejszym władcą Azji Południowo-Wschodniej, rozszerzając swe wpły-
wy na Wietnam, Laos, południowe Chiny i północno-wschodnią Tajlandię. Potem
podbito środkową Tajlandię z ważnym rejonem Lop Buri oraz Półwysep Malajski.
Na owych terenach zbudowano wiele świątyń na wzór Angkor Wat, dziś można je
odnaleźć w Prasat Phanom Rung i Prasat Hin Phimai.

Upadek Angkoru wraz z panowaniem Dżajawarmana VII (1181–1218) wydaje się
zaskakujący. Przecież Khmerzy kontrolowali trasę handlu między Indiami i China-
mi, uzyskując z tego ogromne dochody. Powodów upadku należy szukać w eska-
lacji czynnika religijnego. Ówczesny władca buddyjski tak utożsamił się z innym
współczującym bodhisattwą, że zapragnął nirwany dla wszystkich swoich podda-
nych. Za jego rządów zbudowano więc połowę gigantycznych świątyń tego kraju
we wszystkich zakątkach, co doprowadziło do bankructwa. Budowa, konserwacja
oraz wikt dla 300 000 kapłanów i służby w 20 000 obiektów sakralnych pochło-
nęły cały majątek potężnego kraju. Zabrakło żołdu dla żołnierzy, a wojny ze zbun-
towanym Wietnamem przyspieszyły ruinę gospodarczą.

W rezultacie niszczał system nawadniania, co sprowadziło komary, a z nimi choro-
by. Co gorsza, nowy na tym bagiennym terenie nurt buddyzmu theravada zakwe-
stionował boską nieomylność króla. W XV wieku Khmerów pokonali Tajowie.

Nazwa Angkor Wat znaczy w języku Khmerów miasto świątynia. Ludzie mieszka-
li na owym świętym obszarze zajmującym 160 kilometrów kwadratowych w drew-
nianych chatach, bogowie zaś — w urokliwych świątyniach przemyślnie skonstru-
owanych z litej skały. I tylko te kamienne pomniki dawnej cywilizacji Khmerów

background image

31

przetrwały napór dżungli, wojny i pożary. Na przełomie I i II tysiąclecia było to naj-
większe miasto na świecie. Mieszkało w nim jednak tylko około 1 000 000 ludzi.

Wpływy kultury hinduskiej od początku były tu wyraźne, dominowały nazwy kró-
lów sanskryckiego pochodzenia, kulty Wielkiego Węża, a największą świątynię,
Angkor Wat, poświęcono Wisznu. Jej wieże stylizowano na kwiaty lotosu, które
dziś są zmorą pałacowych ujęć wodnych. Oczyszczali je w ramach współpracy in-
żynierowie i archeolodzy z PRL.

5.3. Etos cywilizacji Khmerów

Z tym rejonem kojarzy się dziś szlak opiumowy. Lenin twierdził, że religia to opium
dla ludu. Tu mogło być odwrotnie, bo wyraz twarzy Buddów i dewaradżów jest tak
niezwykły, że czasem interpretowano go w narkotycznym kontekście. Czy ten kie-
runek myślenia nie prowadzi do wyjaśnienia przyczyn upadku cywilizacji Khme-
rów. Budda radził przecież, by wyrzec się ziemskich pragnień i poddać temu, co
niesie los. A najłatwiej to znieść w narkotycznej nirwanie.

Wiele informacji o życiu Khmerów dostarczają freski świątynne. Wojsko używało
słoni bojowych jak czołgów. Żołnierze chronili się za tarczami, a w walce wykorzy-
stywali łuki i włócznie. Ciało chroniono grubą skórą. Stosowano katapulty. Wysła-
wiano szarże konnicy.

Religia Khmerów stopniowo się zmieniała, tak jak zmieniały się Indie. Czczono po-
czątkowo Brahmę, Wisznu i Śiwę. Odprawiano rytuały kultu przodków. Oddawa-
no też boski hołd dewaradży, składano ofiary przed szczerozłotym lingamem. Po-
tem wszystko się zmieniło, gdy freski zapełniły sceny z życia Buddy. Poeci, architek-
ci, rzeźbiarze, rzemieślnicy budowali swymi arcydziełami drogi do nirwany. O tym
wszystkim stopniowo zapominano, gdy nastały czasy Królestwa Syjamu. Gdy do
Angkor Wat wkraczała dżungla, region utożsamiał się z Kambodżą. O kosmologii
owych epok pisał Frank Reynolds w pracy Three Worlds of King Ruang. Przypo-
mniał, że Angkor nazywano kiedyś Krainą Miliona Słoni. Ponadto podkreślał pięk-
no kobiet przedstawianych w sztuce Khmerów. Jego albumy wzbogacały tańczące
apsary i tajemniczy, wszechobecny w Angkorze, nieziemski uśmiech Buddy.

5.4. Architektura Angkoru

Rekonstrukcji obszaru całego Angkoru dokonano dzięki zdjęciom lotniczym, obra-
zom z satelity, radarowi, akcji wycinkowej trzebiącej dżunglę, oczyszczaniu zaro-
śniętych terenów wodnych, a przede wszystkim — dzięki wieloletniej pracy arche-
ologów. W ramach UNESCO uczestniczyli w tym wysiłku archeolodzy z Polski,
a także Francuzi, Australijczycy, badacze z Kambodży i Indii. W ostatnich deka-
dach stworzono mapę cyfrową tej prastarej metropolii, która pozwoliła na nowe
odkrycia terenowe.

Ukształtowanie stolicy krainy Khmerów przypomina nieco Wenecję. Zaczęto ją
budować z początkiem IX wieku na rozkaz Dżajawarmana II. W epoce rozkwi-
tu imperium liczba mieszkańców tej średniowiecznej metropolii mogła sięgnąć

background image

32

miliona. Ze względu na sakralny charakter budowle Angkoru były gigantyczne,
rozłożyste i rozległe: bowiem świątynie były przeznaczone dla bogów, ludziom
musiały wystarczyć okoliczne chaty. Obszar Angkoru sięga 3 000 kilometrów
kwadratowych

5

. Dzięki systemowi kanałów komunikacja miejska była jednak do-

brze zorganizowana i szybka, o czym świadczą znajdowane we wszystkich dziel-
nicach szczątki łodzi. System ten pełnił też funkcję nawadniającą, obfitość czystej
wody i gorący klimat zapewniały kilkakrotne w ciągu roku zbiory ryżu. Dla ce-
lów melioracyjnych wykorzystano specyfikę biegu wielkich rzek, w porze ciągłych
opadów mających „wsteczny bieg”.

Centrum stolicy Khmerów stanowi zbudowana w XII wieku świątynia Angkor
Wat, wspaniały obiekt kultu boga Wisznu. Po kilku dekadach rozpoczęto budowę
jeszcze piękniejszego przybytku sakralnego, jakim był Bajon; widoczne z oddali gi-
gantyczne głowy są reliktami kultu Buddy.

5.5. Konkluzja

Upadek państwa dawnych Khmerów jest dla współczesnych uczonych przedmio-
tem debat. Ci, którzy przyczynę schyłku widzą w zmianie religii, wskazują na pa-
cyfikujący wpływ buddyzmu, w wyniku czego zaprzestano podbojów i wojen. Eko-
lodzy uznają za powód upadku nadmierny rozwój obszaru metropolii, zanieczysz-
czenie środowiska, zaniechanie kontroli systemu melioracji i atak dżungli niosącej
epidemię malarii i inne plagi. Ślady ratowania kanałów i wałów ochronnych mogą
sugerować kataklizmy klimatyczne rujnujące Angkor. Fale powodziowe, zarastają-
ce kanały, choroby, wyjałowienie gleby zmieniły buddyjski raj w ziemię zgryzoty.
Angkor zaczął się wyludniać. Ostatnia teoria głosi, że przyczyną rozkładu impe-
rium był mistycyzm religijny kierujący całą siłę produkcyjną Khmerów ku budowie
gigantycznych świątyń mających przebłagać bogów. Tego wysiłku cywilizacja Ang-
koru nie zniosła. Ślad po niej zaginął aż do czasów nowożytnych. Zachód dowie-
dział się o dawnych Khmerach w końcu XIX wieku, a fascynację podsycają raz po
raz reportaże dziennikarzy

6

.

5

Dane według szacunków

P. Fletchera i D. Evansa Pro-
ceedings of National Acade-
my of Science
.

6

W polskiej prasie o Khme-

rach z Angkoru pisał Woj-
ciech Pastuszka, artykuł
ukazał się w „Gazecie Wy-
borczej” pod tytułem Ang-
kor — upadek wielkiej me-
tropolii
(16.08.2006).

background image

33

6. Cywilizacja a globalizacja

— po co nam cywilizacja?

Badanie cywilizacji, ich pogłębiające się rozumienie, nie jest dla współczesności
luksusem, lecz koniecznością. Człowieczeństwo wiąże się z kumulacją wiedzy prze-
kazywanej przy pomocy trwałych sposobów komunikacji międzypokoleniowej, nie
tylko takiej, jak pismo, obrazy, symbole ryte na skałach, rysunki, zakodowane „se-
krety piramid” — sposoby pochówku, techniki mumifikacji itp. Style życia i sposo-
by bycia (czy współżycia) ulegają w różnej skali i na różnych szczeblach chorobom
cywilizacyjnym. Owe „wirusy cywilizacji” wcześniej nierozpoznane mogą spowo-
dować duchowe i fizyczne wyniszczenie regionów, epok, kultur na niewyobrażal-
ną skalę. Analiza przyczyn śmierci czy zapaści cywilizacyjnych może przyczynić się
w dużym stopniu do odcięcia się od krótkotrwałych i ulotnych, ale jakże dewastu-
jących świadomość społeczną mód kulturowych. Co więcej, pozwoli pogłębić na-
szą tożsamość poprzez zdystansowanie się do tego, co uważamy za tak unikalne
i odkrywcze, że porzucamy długo praktykowane i doświadczane obrazy, symbole,
drogowskazy cywilizacyjne — wszystko to, co stanowi fundament tradycji.

Nowoczesność wysoko premiuje zmianę, za niezwykle ważne kryterium uznając
stopień modernizacji. Ale to właśnie ona bywa zagrożeniem dla tożsamości rodza-
ju ludzkiego, niszczącego to, co ważne dla dawnych generacji, w imię radykalnej
pogoni za ostatnim krzykiem mody, bez umiaru i miary. Mogą to być mody kultu-
rowe, naukowe, filozoficzne, artystyczne. Utrwalaniu zdobyczy ludzkości sprzyja
zachowanie tradycji. Niestety negują ją płytkie transformacje. Modernizacje wią-
żą się więc z ryzykiem utraty dziedzictwa cywilizacyjnego, a często rozkwitają na
gruncie niewiedzy o cywilizacji pojmowanej globalnie, uniwersalnie.

Skarby cywilizacji ginęły w Epokach Mroku, o czym przypominają dawne kroniki.
Hun Attyla zwany Biczem Bożym pozostawiał za sobą ruiny i zgliszcza, pijany Alek-
sander Macedoński bez sensu i powodu spalił Persepolis. W XX wieku zniszczenie
gigantycznego jak góra posągu Buddy w Afganistanie nazwano wandalizmem, a ra-
bunek skarbów muzeum w Bagdadzie tuż pod okiem amerykańskich marines, któ-
rzy u progu III tysiąclecia pilnowali tylko świątyń Złotego Cielca — banków i giełd
— Azjaci określili jako przejaw barbarzyństwa bez precedensu w naszej erze. Nie
wszystkie ataki na skarby cywilizacji są tak widoczne, korozja niszczy wartości
cywilizacyjne powoli. Przy akompaniamencie płytkiej rozrywki i wszechobecnej
reklamy giną wartości, umiejętności, genialne wynalazki, sprawdzone standardy
działania. Tandeta zastępuje wysoką jakość w sztuce i nauce. Kultura masowa nisz-
czy wypracowane przez stulecia efektywne strategie edukacyjne.

W procesie poszukiwania nowej tożsamości Zachód walczy z groźną chorobą cy-
wilizacyjną — poczuciem nijakości i bezsensu ogarniającego szerokie kręgi społe-
czeństwa masowego. Zwyczajnych mieszkańców naszego globu nie do końca usa-
tysfakcjonowanych konsumeryzmem proklamowanym w cieniu demokracji i praw
człowieka ogarnia dezorientacja. Panaceum na zagubienie, ale i palącą konieczno-
ścią, bo cywilizacje pozaeuropejskie zaczynają wygrywać w modernizacyjnym wy-
ścigu, jest spotkanie z innością. Kraje Wschodu, w starych i nowych wcieleniach,
są naszym lustrem, diagnozą i kuracją zarazem. Pomagają nam zobaczyć samych
siebie, określając głębiej i rzetelniej naszą tożsamość.

background image

34

Nasza tożsamość w szybko zmieniającym się świecie wiąże się z systemami warto-
ści. Trwa obecnie pielgrzymka ku centrum sensu połączona z debatą o tym, co dla
nas cenne. Zetknięcie z odmiennymi cywilizacjami, a także z odległymi epokami
jest ściśle związane z ową refleksją, bo umożliwia kulturowe spotkania różnych
systemów wartości. Amerykanin będzie się dziwił, że w obliczu zagrożeniu au-
stralijski Aborygen zabierze ze sobą kamienie churinga, a zostawi pieniądze i do-
kumenty. Indianin epoki przed Kolumbem uzna ludzi białych za zagubionych, bo
nie znają drogi do grobów swoich przodków. Dla nich kult przodków jest dowo-
dem tożsamości.

Złotodajne pola i roponośne tereny nie będą miały wartości dla amerykańskich
autochtonów w dobie gorączki złota i tych, którzy z dnia na dzień stali się milio-
nerami wiercącymi dziury w ziemi na miejscu indiańskich cmentarzy bezcennych
dla autochtonów USA. Misjonarz w dobrej wierze spali pomniki kultury azteckiej,
uznając, że niszczy nieważne i wręcz szkodliwe zabobony, a konkwistador przeto-
pi ich bogów na złoty złom. Europejscy i arabscy rabusie ograbią piramidy w tym
samym przekonaniu — że znaleźli rzeczy nieważne, a zrobią z nich praktyczny, do-
raźny użytek. Kolonialni administratorzy wywiozą z Azji bezcenne dzieła sztuki,
a z ruin prastarego miasta zbuduje tory kolejowe. Napoleon zezwoli na konkurs
strzelania z dział do Sfinksa, bo wyżej ceni artylerię od piramid. Wenecjanie wy-
wiozą statkami marmury Konstantynopola na fundamenty swej Republiki. Poszu-
kiwanie skarbów cywilizacyjnych nie będzie już drogim hobby, w służbie źle poję-
tej nowoczesności stając się cenionym zawodem. Jak niegdyś za czasów wędrówek
ludów koczowniczych, pomniki cywilizacyjne staną się łupem wojennym. Dawniej
piraci, kolonizatorzy, toczyli o nie ze sobą wojny. Dopiero w 1835 roku wydano
w Egipcie pierwszą ustawę o ochronie zabytków. Dziś mogą stać się przeszkodą dla
wielkiego biznesu, bronią bowiem przed bylejakością masowej produkcji.

Innym problemem jest brak badaczy cywilizacji. Odkrycie starych pomników cy-
wilizacji nie przesądza jeszcze kwestii ich zrozumienia. Dało się to wyraźnie od-
czuć po klęsce Napoleona w kampanii egipskiej, gdy sprzymierzeni Turcy i Anglicy
usiłowali odebrać członkom francuskiego Instytutu Egipskiego cenną kolekcję dziś
eksponowaną na stałe w paryskim Luwrze. Wśród nich był kamień z hieroglifami
tłumaczonymi na starogrecki, które potem odczytał Champollion. „Możecie nam
zabrać nasze zbiory, rysunki, plany, kopie hieroglifów — protestowali francuscy
badacze. — Ale kto da wam klucz do tego wszystkiego. Bez nas te materiały są mar-
twą literą. Rozsypiemy je po pustyni i wrzucimy do morza. Protestujemy w imieniu
całej Europy, nie niszczcie skarbów cywilizacji. Przed nami stoi armia celników”
(Lorenz, 1977: 34).

Anglicy poszli w tym przypadku na ustępstwa, choć nikt nie pytał prawowitych
właścicieli (Egipcjan) o zdanie. Spór o zabytki trwa nadal, wraz z dekolonizacją
słabnie argument zabezpieczenia cudów kultury przed barbarzyństwem i rabun-
kiem w muzeach Zachodu. Bo przecież Europą wstrząsnęły dwie wojny światowe,
a Ameryką — akty terroryzmu skierowane w najcenniejsze symbole USA. Wielkie
trzęsienia ziemi, huragany niosące pożary i powodzie, awarie elektrowni atomo-
wych nie oszczędzają Zachodu.

O wciąż aktualnej ważności cywilizacyjnego klucza w konfrontacjach militarnych
świadczy list władcy Scytów Idantyrsosa do Dariusza I. Bezskutecznie szukając
przeciwników szybko znikających na rączych koniach w trawiastym gąszczu Wiel-
kiego Stepu, Dariusz zarzucał koczownikom kunktatorstwo i tchórzostwo: „Ze
mną tak się ma sprawa, Persie. Ja ani przedtem nigdy nie uciekałem z obawy przed
jakimkolwiek innym człowiekiem, ani teraz przed tobą nie uciekam. Nie czynię
obecnie nic innego niż to, co zwykłem czynić podczas pokoju. Że zaś nie od razu
z tobą się biję, także to ci wyjaśnię. My Scytowie nie mamy ani miast, ani uprawnej
ziemi, żeby zbyt spieszno nam było wdawać się z wami w walkę w obawie, że miasta

background image

35

nam zajmiecie. Gdyby jednak koniecznie miało dojść do walki, to posiadamy prze-
cież groby naszych ojców. Nuże więc, odszukajcie i próbujcie je zburzyć, wtedy po-
znacie, czy będziemy z wami o groby walczyć czy też nie” (Lorenz, 1977: 221).

Gdyby ów list znali Napoleon i Hitler, a jeszcze dawniej rycerze Zachodu — przed
bitwami z Rosjanami, Tatarami i Mongołami — to nie ścigaliby uciekających aż
do Azji, by w pogoni ponieść wielkie, nieodwracalne klęski. W historii cywiliza-
cji dewastacje nekropolii stanowiły często metodę walki psychologicznej. Wiel-
kie zrywy wolnościowe i chłopskie wojny wybuchały z pozornie błahych powo-
dów tożsamościowo-kulturowych. Sipajowie w służbie brytyjskiej podnieśli krwa-
wy bunt w Indiach z powodu konserwowania skrzyń amunicji krowim tłuszczem.
Gandhi podjął wielką krucjatę dekolonizacyjną po scysji z konduktorem w Afry-
ce, który usunął go z wagonu pierwszej klasy. Miliony ludzi zginęły z powodu jed-
nego grobu w Jerozolimie, który przecież był pusty. Powstanie Warszawskie wy-
buchło w kraju, w którym zamknięto uniwersytety, rozstrzelano profesorów i za-
kazano muzyki Szopena.

Celem ataku terrorystycznego na World Trade Center 11 września były symbole
amerykańskiego dobrobytu — Tween Towers, Biały Dom, Pentagon. Ten najbar-
dziej spektakularny wyczyn al Kaidy nie może nas jednak znieczulić na inne, pra-
wie niedostrzegalne zatruwanie cywilizacji. Wojna z dorobkiem cywilizacyjnym,
z symbolami i tradycjami kultury trwa już od dawna w ramach seryjnej produkcji
pospolitości. Powtarzający się w historii schemat wskazuje na dobrodziejstwa roz-
woju gospodarczego prowadzącego do rozkwitu, ale produktem ubocznym prze-
miany systemu wartości jest bardzo powierzchowny konsumeryzm. Tak już było
w dawnych cywilizacjach.

W odpowiedzi na praktyki Złotego Cielca Mojżesz przynosi na tablicach Prawo.
Państwo Prawa głoszą dziś elity bankowo-finansowe na Zachodzie, niosąc owe
ideały jako demokratyzację Bliskiemu i Dalekiemu Wschodowi. Potrzeba dobrego
i właściwego klucza, by regiony te otworzyć na idee euroamerykańskie. Świat bia-
łego człowieka wpada też w rozmaite pułapki demokracji. Przykładem jest indiań-
ski proces o łamanie wolności wyznania. Bezskutecznie odwołując się do łamanych
traktatów, zapędzani do rezerwatów Apacze mogli zyskać prawa obywatelskie pod
warunkiem rezygnacji z tożsamości plemiennej. W epoce kontestacji lat sześćdzie-
siątych ubiegłego wieku wystąpili do Sądu Najwyższego o przywrócenie im obsza-
ru cmentarzy koniecznych dla kultu przodków, które po stuleciach w końcu odzy-
skali. Teren ten jednak bardzo się zmienił. Były to już wielkie, eksploatowane rejo-
ny roponośne, czyniące Apaczów z dnia na dzień milionerami

7

.

Z powodów pozornie nieracjonalnych cywilizacje rodziły się i ginęły. Częściej na-
słuchiwano ech kosmicznych niż głosów z sąsiedztwa. Świadczą o tym indiańskie
kalendarze. Bogowie prekolumbijskiej Ameryki spełniali życzenia mieszkańców
ziemi przekazywane przez wysłańców, były nimi dzieci arystokracji plemiennej
i jeńcy, a nadanie wiadomości odbywało się poprzez śmierć. W ten sposób w dobie
ocieplenia klimatu modlono się o deszcz. Brak łaski bogów pomimo ofiar nadwątlił
zaufanie do kapłanów i władców. Wybuchały powstania. Hiszpańskich konkwista-
dorów wzięto za bogów — niszczycieli starego ładu. Ich przybycie odczytano jako
zapowiadany powrót legendarnych Wielkich Nauczycieli.

Hitler odwoływał się do religii starogermańskich i zbierał ezoteryczne precjoza.
Napoleon i Cezar wzorowali się na Aleksandrze Wielkim (ten zabrał ze sobą eki-
pę uczonych), wywożąc najcenniejsze relikty Egiptu i Galii. Tożsamość żydow-
ska wiązała się z czekaniem na Mesjasza. Arabowie wypełniali przesłanie Proro-
ka. W nowoczesnej gospodarce, reklamie i rozrywce adaptuje się prastare symbole,
które dla dawnych cywilizacji miały znaczenie orientacyjne w czasie i przestrzeni
tego świata i zaświatów. Zrozumienie ich tajemnej mowy nie tylko da cywilizacji

7

Zob. Orient i subkultury

S. Tokarskiego.

background image

36

globalnej głębsze kulturowe odniesienia prastarej proweniencji, niejako ją legity-
mizując w najstarszych warstwach świadomości, ale i pozwoli nowoczesnej cywi-
lizacji przetrwać kryzysy tożsamości, przełamać bariery zmiennej, ulotnej, ekspre-
sowej doczesności.

Studiowanie różnic i podobieństw cywilizacyjnych zwiększa pole manewru współ-
czesnego człowieka warunkowanego migawkowością mediów i krótkotrwałością
wartości konsumpcjonizmu. Żeglowanie po burzliwych wodach wolnego rynku
wzbogaca się dzięki temu o opartą na znajomości nieba i gwiazd wiedzę o tym, co
się kryje za horyzontem.

Skupienie ostatnich pokoleń tylko na tempie modernizacji wydaje się zubożać wy-
obraźnię i wyjaławiać umysł. Nacisk na lepszą przyszłość spowodował uciecz-
kę świata dawnych baśni (zaczynających się od słów „Dawno, dawno temu…”)
w nadchodzące tysiąclecia wypraw kosmicznych. Wzorcem są Bajki robotów Sta-
nisława Lema. Paradoksalnie, część młodzieży wiąże nowoczesność z praktyko-
waniem dawnej przeszłości, odnajdując styl życia nowej tożsamości w prastarych
tradycjach ruchu, tańca, skupienia. W zwrocie ku przeszłości ogromną rolę odgry-
wa wzorcowy mit zagubionej cywilizacji Atlantydy, której odkrycia miały przekra-
czać możliwości percepcyjne Greków, a nawet rozwiązywać wiele współczesnych
zagadek nauki.

Poszukiwania zaginionej wyspy kierowały uwagę atlantologów ku Afryce (koncep-
cja Czarnej Atlantydy), ku Ameryce Łacińskiej, ku Cejlonowi, ku zatopionej wyspie
za Słupami Heraklesa, ku skutej lodami Antarktydzie, w kosmos. Owo bogactwo
jest dla naszych rozważań tak znaczące, jak dla poprzednich epok utopie Campa-
nelli, Morusa, podróże Guliwera z epopei Jonathana Swifta, Kandyda i Prostaczka
z powieści Woltera, a wreszcie jak podwodne wędrówki kapitana Nemo — boha-
tera z ksiąg Juliusza Verne’a i perypetie Robinsona Crusoe. Wszyscy poszukiwali
tożsamości człowieczeństwa tak dla nich ważnej, jak niedawno temu dociekania
atlantologów.

U progu nowego tysiąclecia szerzą się koncepcje humanistycznego odrodzenia.
Napędza je paląca potrzeba, by wizje człowieczeństwa mogły nadążyć za rewolu-
cją informatyczną. W teorii Eliadego odrodzenie ma być budowane na fundamen-
cie wiedzy o cywilizacjach pozornie przebrzmiałych, na spotkaniu kontynentów
i epok. Z tym wiążą też nadzieje ci z globalistów, dla których globalizacja nie jest
nową wersją kolonizacji świadomości, ale sposobem stworzenia cywilizacji dialo-
gu, możliwej nie tylko dzięki doskonałości transportu, komunikacji, organizacji
pracy i zasobów ludzkich widocznej w XXI wieku, lecz również dzięki dojrzałej
refleksji kulturologiczno-historycznej. Można ją nazwać globalnym ucywilizowa-
niem nowych elit lub dojrzałością świadomości globalnej stającej wobec uniwersal-
nych zagrożeń.

Ten sposób widzenia należy odnieść do uniwersalizacji perspektywy cywilizacyj-
nej. Cywilizacja III tysiąclecia to

cywilizacja globalna

. Alvin Toffler, Francis Fukuy-

ama i Samuel Huntington uznają ją za produkt czysto teoretyczny, cienką warstwę
kryjącą wielką rozmaitość kultur, ludów, religii, tradycji historycznych i postaw
ukształtowanych przez historię. Jej istnienie umożliwia rewolucja informatyczna,
możliwość globalnego, ekspresowego komunikowania się. Dzięki temu można ukuć
jednolitą definicję cywilizacji współczesnej, którą określają dwie tendencje: stopień
modernizacji (na modernizację składa się industrializacja, urbanizacja, coraz po-
wszechniejsza umiejętność czytania i pisania, coraz wyższy poziom wykształcenia,
zamożności i mobilizacji społecznej, a także bardziej złożone i zróżnicowane struk-
tury zawodowe) i zakres westernizacji (imitacji wzorców Zachodu). Według Hun-
tingtona tych dwóch tendencji nie można ze sobą utożsamiać.

background image

37

Nową cywilizację globalną charakteryzuje wysoki poziom kultury materialnej, nie-
spotykane w dziejach opanowanie środowiska naturalnego, nagromadzenie insty-
tucji społecznych — rządy międzynarodowej biurokracji nowego typu. Tak pojęta
cywilizacja uniwersalna ma stanowić najwyższy poziom organizacji społeczeństw,
określony przez rosnącą urbanizację, wszechobecne pismo i media, rozwój handlu
międzynarodowego, poszerzające się wciąż terytorium o coraz wyższym stopniu
organizacji. Futurolodzy zapowiadają, że owe zmiany wskazują na rychłe narodzi-
ny nowej cywilizacji globalnej. Wkrótce zmienią się style życia, normy, wartości,
instytucje i sposoby myślenia.

Toffler uważa nas za ostatnią generację starej cywilizacji i zarazem pierwsze poko-
lenie nowej cywilizacji XXI wieku. Przewiduje nowy styl życia rodzinnego, zmia-
ny w kształcie życia gospodarczego, nowe konflikty polityczne i nową świadomość.
Jesteśmy trzecią falą rozwoju ludzkości, pokoleniem komputeryzacji. W dalekiej
przyszłości przyjdzie czwarta fala — rewolucja genetyczna. Dwie pierwsze fale to
rewolucja rolnicza zmieniająca zbieraczy i myśliwych w ludy osiadłe i rewolucja
przemysłowa — fundament wielkomiejskości.

Huntington definiuje nową cywilizację jako najwyższy stopień ugrupowania ludzi
i najszerszą płaszczyznę tożsamości kulturowej. Jednocześnie podkreśla, że na sku-
tek banalnej

makdonaldyzacji

Zachód stopniowo traci dominującą pozycję. Wester-

nizacja rozpowszechnia jednak również najlepsze produkty cywilizacji euroamery-
kańskiej — prawa człowieka i demokrację.

Cywilizacja uniwersalna może więc oznaczać jednoczenie się ludzkości III tysiąc-
lecia i zmierzanie w dobrym kierunku — akceptację wspólnych standardów etycz-
nych, najbardziej efektywnych wzorów myślenia, wspólnych wartości najwyższych.
W kontekście refleksji nad zawirowaniami polskiej polityki i strategii rządzenia na-
leży się zastanowić, czy do owej cywilizacji uniwersalnej należymy.

W makroskali ten problem powraca w innym kontekście. Od czasów Krzysztofa
Kolumba skuteczna kolonizacja krajów pozaeuropejskich oparta była na silnej toż-
samości Europy i Europejczyka. Dziś stajemy w obliczu globalizacji pozbawionej
tak mocnego zaplecza europejskiego. Czy ów zamysł gospodarki, polityki i kultury
globalnej nie zniszczy nowej tożsamości Europy budowanej z mozołem wokół tery-
torialnej ekspansji UE na europejskim kontynencie? Czy może istnieć jakakolwiek
integracja bez fundamentu cywilizacyjnego? Fundament ten umacnia wiedza o cy-
wilizacjach dawnych i współczesnych, o ich spotkaniach, zderzeniach, konfronta-
cjach i dialogach. Cywilizacyjna różnorodność to nasze bogactwo kulturowe, tam
kryją się skarby inspirujące rozwój naszych umysłów.

background image

38

Bibliografia

1. Burton R., Cavendish R., 1992: Cuda Świata. Przewodnik po skarbach cywili-

zacji, Multico, Warszawa.

2. Czas barbarzyńców, 1998, Amber, Warszawa.
3. Duch przemian, 1998, Amber, Warszawa.
4. Eliade M., 1988–1992: Historia wierzeń i idei religijnych, t. 1, 2, Pax, Warszawa.
5. Epoka królów-bogów, 1997, Amber, Warszawa.
6. Evans D., Fletcher P., 2000: Proceedings of National Academy of Science, Kam-

bodża.

7. Ferrera M., 2003: Ludy świata, Warbud, Warszawa.
8. Globalizacja a tożsamość, 2003: (red.) J. Zdanowski, Askon, Warszawa.
9. Hanna M., 2004: O dialogu cywilizacji, czyli o potrzebie akceptowania innych,

Askon, Warszawa.

10. Huntington S., 1995: Trzecia fala demokratyzacji, PWN, Warszawa.
11. Huntington S., 1997: Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego,

Muza, Warszawa.

12. Jelonek A., 2000: Rewolucja Czerwonych Khmerów

1975–1978: studium autar-

kicznego rozwoju, Scholar, Warszawa.

13. Jordan M., 2000: Tajemnice kultur i religii Wschodu, Grupa Wydawnicza Ber-

telsmann, Warszawa.

14. Kondratow A., 1973: Zaginione cywilizacje, PIW, Warszawa.
15. Kultury pozaeuropejskie i globalizacja: zderzenia, 2000: (red.) J. Zdanowski,

Elipsa, WSHiFM, Warszawa.

16. Kunderewicz C., 1981: Religie Bliskiego Wschodu i dawnej Europy, Iskry, Warszawa.
17. Lepsius K., 1849–1859: Denkmaeler aus Aegypten und Aethiopien, Berlin.
18. Lorenz E., 1977: Odkrywcy i rabusie starożytności. Rzecz o wykopaliskach,

PIW, Warszawa.

19. Małowist M., 1976: Konkwistadorzy portugalscy, PIW, Warszawa.
20. Michałowski K., 1970: Karnak, Praeger Publisher, New York.
21. Michałowski K., 1969: Nie tylko piramidy, Wiedza Powszechna, Warszawa.
22. Nocoń R., 1958: Dzieje, kultura i upadek Inków, Zakład Narodowy im. Osso-

lińskich, Wrocław.

23. Pastuszka W., 2007: Angkor — upadek wielkiej metropolii, „Gazeta Wyborcza”,

nr 190. 5498.

24. Platon, 1996: Dialogi, Warszawa.
25. Spotkania, konflikty, dialogi: kraje pozaeuropejskie w konfrontacjach kultur,

1997: (red.) S. Tokarski, PAN, Warszawa.

26. Swaan W., 1996: Lost Cities of Asia, Putnam, New York.
27. Świt ludzkości, 1997, Amber, Warszawa.
28. Toffler A., 1996: Budowa nowej cywilizacji: polityka trzeciej fali, Zysk i S-ka,

Poznań.

29. Tokarski S., 1984: Eliade i Orient, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław.
30. Tokarski S., 1996: Orient i subkultury, Semper, Warszawa.
31. Tokarski S., 1993: Wędrówka bogów: religie pozaeuropejskie w konfrontacjach

kulturowych, Semper, Warszawa.

32. Twórcy Trzeciego Świata, 1987: (red.) A. Mrozek-Dumanowska, Zakład Naro-

dowy im. Ossolińskich, Wrocław.

33. Wschodzące Imperia, 1998, Amber, Warszawa.
34. Zajdler L., 1981: Atlantyda, Wiedza Powszechna, Warszawa.
35. Zmierzch imperiów, 1998, Amber, Warszawa.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Modul 2 Wielkie cywilizacje Orientu
Summerowie zaginiona cywilizacja, e bok
Aspergia zaginiona cywilizacja (fragmenty)
Modul 1 Cywilizacje Zachodu
Modul 1 Cywilizacje Zachodu
Choroby Cywilizacyjne 5
Prezentacja JMichalska PSP w obliczu zagrozen cywilizacyjn 10 2007
modul I historia strategii2002
Komunikacja Moduł (2)
6 Cywilizacja lacinska
Moduł IV WŁADZA W013
zajęcia 12 choroby cywilizacyjne
MODUŁ POWIETRZE

więcej podobnych podstron