Numer 3(10) Rok II
Wałbrzych, marzec 2005
SPIS RZECZY
PROF.MACIEJ GIERTYCH KANDYDATEM NA PREZYDENTA RP ........................3
CZY DZISIAJ LUDZIE SĄ KUSZENI? (MT 4, 1-11): Ks. Piotr ...................................3
TECZKOKRACJA: Kazimierz Murasiewicz ..................................................................4
USTAWIANIE WYŚCIGU: Kazimierz Murasiewicz .....................................................5
PZU S.A. I DEALERZY Z EUREKO: Jarosław Supłacz ...............................................5
WŁADCY PIERŚCIENI: Stanisław Bulza ....................................................................11
WYRYWANIE KORZENI PAMIĘCI NARODOWEJ ZA POMOCĄ FAŁSZÓW LITE-
RACKICH: Prof. Iwo Cyprian Pogonowski ..................................................................17
“AMERYKAŃSKIE STULECIE ?”: Prof. Iwo Cyprian Pogonowski ..........................19
WYSTAWA, KONGRES USOPAL-KPA, TV POLONIA TIERRA DEL PAPA I
SZPITAL WOJSKOWY: Inż. Jerzy Skoryna .................................................................20
CZY W MORDACH OŚWIĘCIMSKICH ZABRAKŁO MORDOWANYCH?: Józef
Reszka i Stefan Pągowski ..............................................................................................25
LIST OTWARTY: Józef Reszka i Stefan Pągowski .......................................................29
NOWOŚCI WYDAWNICZE .........................................................................................30
„HORYZONTY” - Powrót do źródeł: dr Stanisław Kozanecki ....................................30
OGŁOSZENIA ...............................................................................................................32
Łączymy się w bólu i żalu z Kolegą Stanisławem Bulzą
z powodu śmierci
śp. ojca
CZESŁAWA BULZY
Wyrazy najserdeczniejszego współczucia składa
Zarząd Okręgu Dolnośląskiego Stronnictwa Narodowego
oraz
Redakcja Biuletynu Informacyjnego SN
„Przyszłość należy do tych co mają ideę,
wiarę w nią i zdolność poświęcenia”.
/Roman Dmowski/
BIULETYN INFORMACYJNY
32
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
tym wydaniu, z powodów finansowych, zmuszeni jesteśmy traktować w pełni po macoszemu
– mimo ich wagi – problemy gospodarcze, ekonomiczne, rolnictwa, beletrystyki, poezji. Mamy
głęboką nadzieję, że następne wydanie obejmie wszystkie działy bez wyjątku.
Wszystkie syntezy są zbiorem najważniejszych odcinków artykułów respektujących co do
litery teksty oryginalne. W kilku miejscach zmieniliśmy tytuły artykułów w celu łatwiejszego
uchwycenia zmodyfikowanej kompozycji.
Czytelnicy nie dość obeznani z problematyką okresu “zimnej wojny” zdziwią się, że w tej
książce zaczynamy opis wydarzeń od naszkicowania sytuacji nie w Polsce, w Stanach Zjedno-
czonych i w Rosji sowieckiej. Szliśmy i idziemy tą drogą, bo to od ich decyzji zależał wówczas
los naszego globu, a więc śledzenie ich polityki i ich aktów było naszym kluczowym obowiąz-
kiem.
Niech mi będzie wolno dorzucić, że bez pomocy trzech przyjaciół (dr St. Majdański, re-
daktor K. Murasiewicz, dr J. Pociej) ta pozycja nie ujrzałaby światła dziennego. Należy im się
bardzo, bardzo serdeczne podziękowanie.
Ci z czytelników, którzy pragnęliby zaznajomić się z pełnią tekstów znajdą komplety “Ho-
ryzontów” w bibliotekach Uniwersyteckich Krakowa, Łodzi i lubelskiego KUL-u, no i u mnie.
Zagranicą jedyny pełny komplet znajduje się tylko w Bibliotece Uniwersytetu w Stanfordzie
(Kalifornia).
Dr Stanisław Kozanecki
Ohain, Belgia
OGŁOSZENIA
KONFERENCJA “ODRZUCIĆ KONSTYTUCJĘ UE”
Stowarzyszenie Stronnictwo Narodowe, Młodzież Wszechpolska i Liga
Polskich Rodzin w Wałbrzychu zapraszają na Konferencję “Odrzucić konsty-
tucję UE”. Konferencja odbędzie się w Wałbrzychu w Sali Parafii Św. Anio-
łów Stróżów przy ul. Garbarskiej 4 w dniu 14 marca /poniedziałek/
2005 r. o godz. 17.00. W Konferencji udział wezmą między innymi sena-
tor Ryszard Matusiak, poseł RP Grzegorz Górniak, Paweł Zanin – politolog,
Paweł Sulowski- radny Sejmiku Dolnośląskiego.
60. ROCZNICA POWROTU ZIEM PIASTOWSKICH DO MA-
CIERZY
Stowarzyszenie Stronnictwo Narodowe Okręgu Dolnośląskiego zapra-
sza chętnych do Komitetu Organizacyjnego obchodów 60. rocznicy powro-
tu Ziem Piastowskich do Macierzy. Uroczystości odbędą się w Wałbrzychu w
dniu 8 maja 2005 r. Zgłoszenia prosimy składać na piśmie na adres redak-
cji “Biuletynu...”.
Bog - Ojczyzna - Rodzina
STOWARZYSZENIA
STRONNICTWO NARODOWE
OKRĘG DOLNOŚLĄSKI
31
POLECAMY NASTĘPUJĄCE WITRYNY INTERNETOWE:
Nowa Myśl Polska - http://www.myslpolska.icenter.pl
Sewris inernetowy LPR - http://www.lpr.pl
Młodzież Wszechpolska - http://www.wszechpolacy.pl
„Słownik prawicy współczesnej pod redakcją Jacka Bartyzela - http://www.kkwl.webpark.pl
„Opoka w Kraju” pod redakcją prof. Macieja Giertycha - http://www.ciemnogrod.net/owk/
Związek Polaków w Niemczech „Rodło”- http://www.rodlo.de
Koło B. Żołnierzy AK, SPK, USOPAL - http://www.polskiinternet.com/skoryna
Fundacja im. Piekarskiego w Calgary - http://www.polandpolska.org
Ponadto: http://www.wandea.org.pl, http://www.prawy.pl, http://www.prawica.net,
http://www.kochampolske.net
Archiwum Zeszytów Narodowych pod redakcją Stanisława Bulzy od nr 1 do 25 oraz kolejnych
wydań „Biuletynu...” - http://www.zory.lpr.pl oraz http://www.wandea.org.pl
Rada Programowa: Wojciech Wierzejski – poseł do Parlamentu UE, Grzegorz Gór-
niak – poseł RP, Paweł Sulowski – Radny Sejmiku Dolnośląskiego, Piotr Ślusar-
czyk – Radny Sejmiku Dolnośląskiego, dr Stefan Pagowski /Kanada/, Zdzisław Duda
/Niemcy/, Kazimierz Murasiewicz, Bolesław Grabowski, Grzegorz Gościński.
Redakcja: Stanisław Bulza – redaktor naczelny, Paweł Zanin – zastępca red. naczelne-
go, Teresa Milanowska – sekretarz redakcji, Kazimierz Wrzosek, Piotr Malewicz, Ma-
rek Paśko, Ryszard Fajt, Tomasz Pluta, Franciszek Hnatów, Tadeusz Ważny, Andrzej
Gniatowski.
Skład komputerowy: Andrzej Jasek, Paweł Zanin.
Wydawca: Stowarzyszenie Stronnictwo Narodowe, Zarząd Okręgu Dolnośląskiego.
Adres: 58-309 Wałbrzych, ul. Długa 59/8, tel. 074/ 665-77-35,
e-mail: stanislawbulza@op.pl,
Do użytku wewnętrznego.
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
przez okresy nie tylko wzrostu ale i poślizgnięć. Jednym z tych poślizgnięć był okres 1940 – 1945, w któ-
rym ówczesna główna organizacja nurtu narodowego “Stronnictwo Narodowe” poszło drogą, która – na
szczęście tylko miejscami – była tak ślizga, że groziła zboczeniem nawet od zasadniczych założeń Obozu.
- - - - - - - - - - -
Kapitulacja hitlerowskich Niemiec w maju 1945 r. dla Polaków – tak dla trzonu nękanego w kra-
ju jak i dla diaspory – okazała się nie być końcem wojny, a tylko końcem pierwszego rozdziału woj-
ny o niepodległość. Nasza wola wyrwania się z podległości znienawidzonej Rosji Sowieckiej wrzu-
ciła nas w ramiona tych ośrodków politycznych Stanów Zjednoczonych i całego “Wolnego Świa-
ta”, które poszły na “zimną wojnę” z Rosją sowiecką, wojnę o panowanie nad światem. Dla głów-
nego ośrodka polskiej emigracji, z rządem osiadłym w Londynie na czele, zimna wojna była wstę-
pem do faktycznej wojny ze ZSRR, podczas gdy dla Amerykanów, a jeszcze bardziej dla Anglików,
była misterną grą celem której było wygranie wyścigu o panowanie nad światem – bez uciekania
się do otwartej wojny. Główne polskie polityczne ośrodki emigracyjne tej zasadniczej różnicy mię-
dzy nimi i nami nie uchwyciły. Polski Londyn przez dziesiątki lat swoje istnienie i sens swego bytu
opierał na formalistycznym “legalizmie” budowanym na fundamencie przedwojennej konstytucji,
nie zdając sobie sprawy, że wojna miedzy dwoma atomowymi potęgami byłaby biologicznym koń-
cem rdzenia narodu, który w tym samym czasie, miedzy Odrą, Wisłą i Bugiem, walczył o przeżycie.
Trzeba niestety powiedzieć, że ta “polityka” głównych ośrodków emigracyjnych, “polityka” opar-
ta na ślepej nienawiści do Rosji, i nie licząca się z realiami, dominowała w głównych obozach poli-
tycznych emigracji przez dziesiątki lat, i jeszcze dzisiaj, po pięćdziesięciu latach, można tu i tam zna-
leźć zaślepionych wyznawców tej aberacji. Na szczęście, obok tychże, wśród grona ideowej i poli-
tycznej elity przedwojennego Stronnictwa Narodowego /najsilniejszej formacji politycznej w Polsce
przedwojennej/, istniała i z latami rozrastała się niezależna od nacisku USA i Wielkiej Brytanii pol-
ska myśl polityczna nawiązująca do założeń, do fundamentów narodowej myśli politycznej tworzo-
nej przez Dmowskiego i Popławskiego i długiego szeregu działaczy tak narodowych jak ludowych.
I tak powstała koncepcja wydawania miesięcznika o charakterze nie partyjnym a ideowo-politycz-
nym. Decyzja wydawania “Horyzontów” - a więc “powrót do źródeł” – zapadła w roku 1955. Pierw-
szy numer miesięcznika “Horyzonty” ukazał się na wiosnę 1956 r., a więc na sześć miesięcy przed doj-
ściem do władzy Gomółki. Ten organ ujrzał światło dzienne głównie dzięki osobistości wyjątkowej,
jaką był naczelny redaktor tego organu Witold Olszewski i także duchowej, intelektualnej i material-
nej pomocy najpierw kilkunastu ( Jan Barański, tadeusz Borewicz, W. Borysiewicz, Jędrzej Giertych.
I. Grabowska, Juliusz Grządziel, Stanislaw Jóźwiak, Władysław Juchnowicz, M. Kasterska, Zygmuny
Kotkowski, Stanisław Kozanecki, Eugeniusz Jarra, W. Krajewski, Zygmuny Król, Bożyk Kurowski,
Tomasz Łużny, braci Adam i Jerzy Macielinscy, Stanisław Mikciuk, Mieczysław Modelski, N.Nagór-
ska, Adam Nechay, Maria Nowaczyńska, Zbigniew Poray-Łukaczyński, J. Przybyłowicz, Stefan Ma-
ria Rostworowski, Ignacy Józef Szemborowocz, Jan Ulatowski, Ojciec J. Warszawski - Ojciec Paweł,
Wojciech Zaleski), z kolei kilkudziesięciu i wreszcie ponad tysiąca ideowców, stając się coraz bardziej
znaczącą przeciwwagą romantycznych wizji równie dzielnych, ale politycznie błądzących ideowych
przyjaciół, w tym okresie zbytnio związanych z obozem formalistycznego legalizmu.
Zakładając nasz miesięcznik, wyszliśmy z założenia absolutnej konieczności nieza-
leżności finansowej od kogokolwiek. Podkreślam: od kogokolwiek. Materialnym fundamentem na-
szych “Horyzontów” było słowo honoru kilku założycieli oddawania 7% swoich zarobków na pokry-
cie kosztów druku i wysyłki miesięcznika, no i na jakże skromną pensję redaktora.
Od wiosny 1956 do lata 1971 r. ukazało się 180 numerów. Z tych 13.000 stron druku starali-
śmy się wybrać teksty najwierniej odzwierciedlające główne koncepcje ideowo-polityczne nurtu
narodowego oraz – w granicach możliwości – problemy kultury, cywilizacji i religii mające prze-
cież wpływ zasadniczy na nasze ideowe i polityczne oblicze. Z co najmniej dziesięciu dokumen-
tów ściśle naukowych (pióra profesora Jarry z Oxfordu) umieszczamy niestety tylko niektóre. W
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
30
3
ROF.MACIEJ GIERTYCH KANDYDATEM NA PREZYDENTA RP
Prof. dr hab. Maciej Giertych urodził się 24 marca 1936 r. w Warszawie, syn Jędrzeja i Ma-
rii z Łuczkiewiczów. Ożenił się z Antoniną Jachnik, wychowali czworo dzieci. Dziadek, Franciszek
Giertych był dyrektorem fabryki Poręba pod Zawierciem. Ojciec, Jędrzej Giertych był pisarzem, publi-
cystą i wybitnym działaczem Stronnictwa Narodowego. Maciej Giertych w latach 1945 - 1962 prze-
bywał na emigracji. Ukończył leśnictwo na Uniwersytecie w Oksfordzie, doktoryzował się z fizjolo-
gii roślin na Uniwersytecie w Toronto. Od 1962 r. pracownik Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku.
Od 1970 r. docent, a od 1980 r. został kierownikiem Zakładu Genetyki. Od 1976 r. wykłada genety-
kę populacyjną na Uniwersytecie M. Kopernika w Toruniu. W 1989r. został profesorem zwyczajnym.
W latach 1969 - 1984 zajmował się przygotowaniem do druku spuścizny pośmiertnej wybitnego pol-
skiego historiozofa, prof. Feliksa Konecznego. Od 1982 r. wygłaszał referaty na tematy polityczne, spo-
łeczne i religijne. Od 1986 r. zaangażował się w walkę z teorią ewolucji z pozycji nauk przyrodniczych.
Był stałym współpracownikiem “Rycerza Niepokalanej”. W latach 1986 - 1990 pełnił funkcję wiceprze-
wodniczącego Prymasowskiej Rady Społecznej. Po śmierci w 1991 r. swego ojca Jędrzeja, który wydawał
“Opokę” w Londynie i przysyłał ją do Polski, Maciej Giertych kontynuuje w Polsce jego dzieło. Teksty
tam zamieszczane wydaje w kolejnych tomach “Nie przemogą! Antykościół, antypolonizm, masoneria”.
Od 1988 r. do 1991 r. wydawał miesięcznik “Słowo Narodowe”. W 1988 r. wydał okolicznościowy nu-
mer “Gazety Warszawskiej. W październiku 1987 r. uczestniczył, na zaproszenie Ojca Świętego Jana
Pawła II, w Synodzie Biskupów na temat laikatu jako audytor świecki. Od 1991 do 2004 r. był przewod-
niczącym Rady Naczelnej Stronnictwa Narodowego. Obecnie jest członkiem Rady Naczelnej stowarzy-
szenia SN i członkiem Rady Politycznej LPR. W 2001 r. został posłem na Sejm RP z listy Ligi Polskich
Rodzin, a w czerwcu br. został posłem do Parlamentu UE. Doprowadził do powstania w Parlamencie
UE Frakcji N i D /Niepodległość i Demokracja/. Swoją pracę traktuje jako służbę Państwu i Narodowi.
CZY DZISIAJ LUDZIE SĄ KUSZENI? (MT 4, 1-11)
Wielkopostna droga prowadzi do jasno określonego celu: uporządkowania swojego serca. Co to
oznacza? Ewangelia o kuszeniu Pana Jezusa eksponuje trzy zasadnicze pokusy, które próbują omamić
także współczesny świat i wprowadzić ogromny nieład do życia człowieka. Można określić je jako po-
kusy przywiązania, kiedy coś staje się bożkiem w życiu człowieka. Spróbujmy je scharakteryzować:
1. Pokusa łatwego chleba – chcąc uniknąć trudu, poświęcenia człowiek idzie na skróty, chce się doro-
bić szybko i łatwo, poświęca swoje wartości, ideały (które wypracowywał nieraz wiele lat), sprzedaje
prawdę, zapiera się Boga, relatywizuje Przykazania;
2. Pokusa władzy – dotyka ludzi, którym wydaje się, że mogą decydować o życiu innych (np. debata
nt. aborcji – dlaczego jednak zawsze decyduje się o życiu słabszych, słabszych nie silniejszych?), po-
kusa ta prowadzi do postawy, w której człowiek eksponuje siebie, nie przyjmuje uwag od innych, jest
apodyktyczny, oczekuje przy tym bezmyślnego podporządkowania się drugiej osoby, wykorzystuje
pozycje dla dominacji nad innymi;
3. Pokusa posiadania doczesnych bogactw – dotyka ludzi, którzy chcą się dorobić za wszelką cenę i
czynią to kosztem rodziny i zdrowia; mają wiele, a nieustannie chcą więcej; mają, ale nie potrafią ko-
chać, a co za tym idzie, nie potrafią się dzielić; są gotowi poświęcić przyjaciół i honor dla zysku, pra-
cują na okrągło, także w niedziele, święta, ważne dni rodzinne.
Co zatem oznacza owe porządkowanie serca, do którego mobilizujemy się w czasie Wielkie-
go Postu? Odpowiedź zawiera się w słowach Jezusa wypowiedzianych na pustyni: “Panu, Bogu swe-
mu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu będziesz służył!”. Wielkopostna droga winna prowadzić
każdego wierzącego człowieka, niezależnie od pozycji społecznej, zadań życiowych, do oczyszcze-
nia serca z nieuporządkowanych przywiązań, do pochylenia głowy nie przed współczesnymi bożka-
mi, ale przed Stwórcą.
Ks. Piotr
tę w tej sprawie, wszczętą w 2002 roku przerwało Muzeum, ignorując nasz List Otwarty z 2003 roku. W
roku 1995 stanowisko dyrekcji PMO potwierdził jakoby pan Prezydent Lech Wałęsa (któż był doradcą?).
Niestety, przedkładane Dyrekcji Muzeum (podobno liczne) protesty są ignorowane, zaś dzieła wy-
bitnych zachodnich znawców zagadnienia, które doprowadziły do, naszym zdaniem, pochopnej dewasta-
cji Pomnika Narodowego, nie zostały opublikowane w języku polskim; Pomnik odsłonięto w 1967 r. ku
wieczystej przestrodze ludzkości Przedstawionych wyżej zmian dokonano (czemu się teraz zaprzecza)
bez szerokiej dyskusji wśród nie tylko żyjących jeszcze wówczas, liczniejszych niż dzisiaj, byłych więź-
niów otchłani oświęcimskiej, ale i wśród ogółu polskiego społeczeństwa, włączając nas, Polaków miesz-
kających poza Polską. Spodziewaliśmy się przy tym, wbrew stanowisku Ministerstwa Kultury, że o Hi-
storii Polski wyrokują Polscy Historycy a nie wybitni badacze i Instytucje zachodnie. Muzeum powoła-
ło się na pozytywne opinie ekspertów oraz ustalenia Sesji Polskiej Akademii Nauk z 3 XII 1993, jednak-
że Protokoły Obrad nie zostały opublikowane. Archiwum PAN stwierdziło, że w tym dniu nie odbyła się
ŻADNA Sesja PAN. Zażalenie na praktyki stosowane przez PMO, skierowane do Ministra Kultury (za-
łącznik) zostało zamknięte trudnym do zrozumienia pismem z 28 IX 2004. Obawiamy się, że postępowa-
niem dyrekcji PMO powoduje chęć zatuszowania kalekich wniosków tamtejszego Działu Historycznego
i oczekiwanie na wymarcie adwersarzy. Zadziwiającym jest przy tym wprowadzenie w błąd przez PMO
nawet Delegatów na IV Zjazd Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem w 1994r (załącznik zawiera wy-
ciąg z obrad). Ignorowanie krytyki postępowania PMO w TEJ sprawie trudno uznać za usprawiedliwione.
Prosimy więc o wyjaśnienie narosłych wątpliwości poprzez udostępnienie do wglądu dokumen-
tów legalizujących dokonane zmiany inskrypcji Pomnika Oświęcimskiego oraz o pomoc w skłonie-
niu Dyrekcji PMO do zmiany stanowiska w sprawie zwołania otwartej sesji dyskusyjnej w tej spra-
wie. Ze względu na wyłuszczone wyżej okoliczności, pozwalamy sobie traktować niniejszy list jako
otwarty, co ułatwi zwrócenie się do żyjących jeszcze, byłych Więźniów KL Auschwitz, Autorów i
Wydawców oraz Czytelników książek “oświęcimskich” z prośbą o poparcie powyższego wniosku.
Józef Reszka i Stefan Pągowski
NOWOŚCI WYDAWNICZE
“Umykając piekłu”, autor: Konstanty Piekarski, str. 254. Wydawnictwo Antyk.
Książka jest już w księgarniach. Autor był Polakiem, ranny we wrześniu 1939 roku, po zagarnię-
ciu jego Oddziału Artylerii Konnej przez Armię Czerwoną ucieka do Generalnej Guberni i zaczy-
na działać w AK. Zostaje aresztowany przez Gestapo i po ciężkich przesłuchaniach wysłany, jed-
nym z pierwszych transportów, do Auschwitz, gdzie współorganizuje wśród więźniów jeden z od-
działów Armii Krajowej - dowodzonych przez legendarnego rotmistrza Witolda Pileckiego.
Tłumaczenie: Stefan Poniecki. Edycja: Katarzyna Mąkowska, Kazimierz Klimek, Krystyna Konwisorz.
Copyright by Konstanty Piekarski Memorial Foundation. Informacje:
www.PolandPolska.org
.
“Horyzonty”- powrót do źródeł, dr Stanisław Kozanecki, str. 250 dużego formatu. Polskie Wydaw-
nictwo Encyklopedyczne. Książka w przygotowaniu do druku. Cena 25 zł.
Zamówienia prosimy składać: Maria Kozanecka, ul. Julianowska 1/361, 91-473 Łódź
Konto bankowe: 86 1140 2017 0000 4102 0402 3487 – SWIFT: Brex plpwmul
“HORYZONTY” - POWRÓT DO ŹRÓDEŁ
FRAGMENT WSTĘPU
Wszechpolska myśl narodowa bazowała się, i to od podstaw, na przemyśleniach i wizjach głów-
nie dwóch postaci: Popławskiego i Dmowskiego. Od tej pory rozwija się już od ponad 125 lat w ra-
mach różnych struktur, ale dostosowanych do rzeczywistości oraz mniej czy więcej bliskich wizji wy-
żej cytowanych filarów. Życie wykazało, że potrafiła zrozumieć i wziąć w swe żagle zachodzące prze-
obrażenia – tak w kraju jak na całym globie – i to w stale zmieniających się sytuacjach politycznych.
Jak każdy twór stworzony wolą i wysiłkiem ludzi, choćby najlepszej woli, idea narodowa przechodzi
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
TECZKOKRACJA
Można domniemywać bez obaw o popełnienie błędu, że w Polsce zbliżają się wybory. Nie trzeba
powoływać się na tzw. wszelkie znaki na niebie i ziemi. Wystarczy zaobserwować pewne ruchy na sce-
nie politycznej i w kulisach tejże. Lewactwo odgrzewa swój sen o liberalizacji aborcji. Jednak równo-
ważąc sen ze stanem faktycznym należałoby zauważyć, że mamy 3 mln bezrobotnych i 5 mln rodaków
żyjących poniżej granicy ubóstwa /wg danych oficjalnych/, których bardziej interesują inne aspekty ży-
cia doczesnego – ich i ich i rodzin.
Popis p. Środy w Stockholmie, gdzie reprezentując jako minister rząd RP wykorzystała swoje służ-
bowe stanowisko /nota bene całkowicie zbędne/ do ataku na Kościół katolicki jako źródło przemocy wo-
bec kobiet, wpisuje się w kampanię lewicy. Nie jest nowością trend do poszukiwań przemocy i wszel-
kiego zła w rodzinach. Pewne novum stanowi obwinianie o przemoc wobec kobiet Kościoła. Kuriozalna
jest też obrona urojeń minister feministki. Otóż “elity” rządzące uznały, że nie jest wykroczeniem p. mi-
nister mijanie się z prawdą, małym wykroczeniem jest wygłaszanie bredni podczas oficjalnej wizyty jako
reprezentantki rządu, bo te brednie to nie stanowisko rządowe, ale… naukowe. O tym, jaka to dziedzina
nauki do aż tak nieprawdziwych wniosków doszła – rządowi i feministyczne obrońce milczą. Żenującej
krytyki udzielił natomiast dyżurny autorytet moralny mass-mediów, biskup i rektor Pieronek. Rozgrani-
czył on sytuację kobiet i stanowisko wobec nich Kościoła między wiekami średnimi, a obecnie. Widocz-
nie kursy historii odbyte przez bpa profesora wycisnęły na nim piętno koniecznego krytykowania Śre-
dniowiecza bez oglądania się naprawdę historyczną.
Jak widać siły wątpliwego postępu chętnie korzystają ze wsparcia liberalnych hierarchów. Przykła-
dem nieodległym w czasie może być moralnie wstrętne stanowisko abpa Gocłowskiego wobec prałata
Jankowskiego, zapewne w nadziei na wyciszenie afery wydawnictwa Stella Maris. Odpowiedzią nurtu
patriotycznego jest lustracja. Liczby pokrzywdzonych w III RP przez “przemiany ustrojowe” te same
jak wyżej, oczekiwania poprawy losu też. A przecież wybory powinny nieść jakąś nadzieję na poprawę
sytuacji aktualnej i przyszłej. Tymczasem zamiast troski o bliźnich mamy burzę teczkową. Niejaki red.
Wildstein zapragnął ujawnić współpracowników bezpieki III RP, ale wyszło tak jak wyszło. Lista ob-
szerna. Lecz zawiera nazwiska współpracowników, tych co nimi mieli dopiero zostać, jak również oso-
by przez takowych poszkodowane. Prezentacja takiego cocktailu ma za zadanie doprowadzić do cha-
osu. Wszak lista funkcjonuje już jako lista agentów, a nie jakiś tam spis archiwalny. W dodatku w róż-
nych jej mutacjach te same objaśnienia – raz dotyczą zakresu współpracy /etat, TW/ a raz stopnia utaj-
nienia informacji o danej osobie.
Przy okazji upublicznienia zasobów archiwalnych IPN jako listy agentów załatwiane są różne ge-
szefty. Np. w “Polityce” red. Żakowski przeprowadzając wywiad z prezesem IPN p. Kieresem podsu-
wa nazwisko prof. Giertycha jako reprezentanta opcji prorosyjskiej. Udzielający wywiadu prof. Kieres,
choć stara się w toku rozmowy przywdziać aureolę jako ten co broni niesłusznie oczernianych, w tym
przypadku uciekł się był do przemilczenia kwestii. Cóż pozostaje czytelnikowi? Domniemywać – sko-
ro artykuł jest o agentach, a prof. Giertych jest prorosyjski i do tego szef IPN temu nie przeczy, to zna-
czy, że wspomiany profesor był agentem! A tu LPR chce lustracji. Wniosek dla przeciętnego obywate-
la /wyborcy!/ pozostaje jeden – chcą lustracji, ale to tylko taka gra, a moje marne życie pozostanie poza
orbitą zainteresowań polityków. Żaden wyborca o pustym brzuchu nie będzie szukać informacyj o tym,
że prof. Giertych udostępnia swoją teczkę, że zasiadał w Radzie Konsultacyjnej przy premierze Jaruzel-
skim za aprobatą prymasa. Raz iż tę aprobatę prasa przemilcza, a dwa, iż zubożały w III RP wyborca
inne ma problemy niż rozgrywki na “górze”.
Oczywiście – uporządkowanie moralne i prawne życia w Polsce jest konieczne. Jednakże nie pod
potrzeby wyborcze i przy fałszerstwach medialnych. Tzw. “gruba kreska” mająca gwarantować nietykal-
ność wybranym przy “okrągłym stole” staje się coraz bardziej cienka. Jednak magdalenkowe konszach-
ty skutecznie doprowadziły do podważenia wiarygodności koncepcji lustracyjnych. Wpierw przez ową
kreskę i w wyniku jej zastosowania możliwość manipulacji. Wszak sam red. Wildstein uznaje iż niektó-
rzy są “z zasady” poza podejrzeniami, a kreujący się na świętego prof. Kieres we wspomnianym wywia-
ZnD, bez spalania poza istniejącymi retortami. Tu też nie ma wątpliwości - Rotmistrz Pilecki nie fantazjował!
Wobec powyższego, negowanie Raportów Rotmistrza i umniejszanie możliwości rozmiarów zbrodni pod
pozorem “najnowszych badań” spraw technicznych (kremacja zwłok), zamykających rzekomo nieodwra-
calnie mity zawarte w opracowaniach sprzed 1990 r. jest zabiegiem co najmniej etycznie wątpliwym. Miał
racje poeta, Tadeusz Borowski, pisząc w 1946 r. :”...zobaczysz, przyjdzie czas, że będziemy musieli sta-
nąć w obronie naszych zmarłych” [8]. I rzeczywiście czas ten nastał - dzięki Muzeum Oświęcimskiemu.
Toronto, 27 stycznia 2005 r.
PS. Zakrawa to na ironię, ale większość danych liczbowych do powyższych, bardzo prostych rachunków
pozyskałem z recenzji przygotowanej przez PMO do artykułu zamieszczonego we wpływowym piśmie
niemieckim OSTEUROPA (maj, 2002). Herr Mejer dowodzi, że w Auschwitz zamordowano pół miliona
ludzi zaś dr Piper z PMO obstaje przy liczbie 1 do 1.5 miliona, twierdząc że Herr Mejer jest rewizjonistą
[1], a do tego nie potraktował z należytą powagą opracowań nieproszonego (?) recenzenta.
LITERATURA:
1. prof. Meyer: DIE ZAHL DER OPFER VON AUSCHWITZ . Osteuropa 5/2002 (stron 10), Piper Franciszek, dr: RECENZJA (stron 34) p/t. “STRO-
NA TECHNICZNA – ILE OSÓB ZGINĘŁO W AUSCHWITZ” - dostępna w internecie: www.auschwitz.org.pl
2. Deighton Len, dr, BLITZKRIEG- Triad/Panther London ON, 1985, s. 45.
3. List do Ministra Kultury z 31VIII 2004 i Odpowiedź z 28 IX 2004,
4. Adam Rapacki (?): Referat na Konferencje Zastępców Ministrów spraw Zagranicznych dla przygotowania Traktatu Pokojowego z Państwami Nie-
mieckimi. Londyn 1947,
5. Sehn Jan, dr: OBOZ KONCENTRACYJNY AUSCHWITZ-BIRKENAU. Wyd. Prawnicze, Warszawa 1956,
6. Szmaglewska Seweryna: DYMY NAD BIRKENAU. „Książka i Wiedza”, Warszawa1989;
7
.
Jakubski Antoni: ORGANIZACJA NIEMIECKICH OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH. “Niepodległość” III/1948, Londyn 1948,
8. Piekarski Konstanty, dr: UMYKAJAC PIEKŁU. Wyd. “Antyk”, Warszawa 2005,
9. Van Pelt Robert, dr: THE CASE OF AUSCHWITZ. Univ. of SC, 2002,
10. Neufeld Michael, dr: THE ROCKET AND THE RECH. Free Press, NY 1995,
11. Czech Danuta: KALENDARZ WYDARZEŃ W KL. AUSCHWITZ. O, 1992,
12. Ptakowski Jerzy: OŚWIĘCIM BEZ CENZURY I BEZ LEGEND. “Instytut Dmowskiego”, New York 1985.
Józef Reszka Dr StefanPągowski
(w Birkenau #101 161) FndacjaPiekarskiego Calgary
Prezes Stowarzyszenia Byłych Więźniów Politycznych
LIST OTWARTY
PAN
JANUSZ SĘPIOL, MARSZAŁEK
ORAZ KOMISJA KULTURY URZĘDU WOJEWODZTWA MAŁOPOLSKIEGO:
Pani Krystyna Dąbrowska, Sekretarz, Pan Jerzy Fedorowicz, Konserwator Zabytków,
Pani Ewa Adryan-Mucha, Inspektor ochrony dóbr kultury
31-156 Kraków, ul. Basztowa 22
Panie Marszałku, Szanowna Komisjo!
Usiłując dociec przyczyn, dokonanej w roku 1990 (albo 1994?), zmiany tablic Pomnika Oświęcimskie-
go, rozpoczętej pod pozorem remontu przed 50-tą rocznicą oswobodzenia obozu, usiłowaliśmy uzyskać
od tamtejszego Muzeum merytoryczne argumenty uzasadniające tę zmianę. Okazało się, że jedynym, nie-
zbyt formalnym, aktem prawnym jest broszura pt. ILU LUDZI ZGINĘŁO W AUSCHWITZ (wyd.PMO,
1992), wzbudzająca szereg wątpliwości i niedostatecznie uzasadniająca, niefortunną jak się wydaje, ak-
cję. Niewielkim opracowaniem, bez należytej analizy, unieważniono i zdezawuowano liczne orzeczenia
sądowe (w tym Procesów Norymberskich), ustalenia poważnych komisji (np. Głównej Komisji Badania
Zbrodni Hitlerowskich w Polsce) oraz raporty AK przesyłane do Rządu Polskiego w Londynie w czasie
wojny (np. Rotmistrza Pileckiego), zeznania świadków (np. pracujących w Sonnderkomando Birkenau spa-
laczy zwłok), a także stwierdzenia zawarte w licznych książkach (np. Seweryny Szmaglewskiej). Dyspu-
4
29
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
dzie sugeruje iż niektórych spraw i osób nie należy ruszać. Jakże to współbrzmi z wcześniejszą michni-
kową troską o ochronę “autorytetów moralnych”. Jak może istnieć zdrowe państwo opierające się na tak
dalece posuniętym relatywizmie moralnym, w którym autorytety budowane są na ukrywaniu ich prze-
szłości. Lustracja powinna zostać przeprowadzona 15 lat temu, im później tym trudniej zachować jej
rzetelność. Część akt została zniszczona już w III RP, część wyniesiona przez “nieznanych sprawców”,
część zafałszowana jedną lub drugą stronę, część ma pozostać nadal utajniona /a co z agentami WSI?/.
Do tego obowiązują, chociaż może tylko na papierze przepisy ustawy o ochronie danych osobowych.
Jeżeli obywatele mają ufać swojemu państwu, to z faktu konieczności przeprowadzenia lustracji wyni-
ka, że powinno się jej dokonywać w zgodzie z prawem i przez organy do tego uprawnione. Jak to zrobić
uczciwie stanowi zadanie dla prawników, a nie wątpliwych autorytetów i dywersantów. Dopóki system
prawny bazować będzie nie na pracy jego organów, a na śledztwach prowadzonych przez dziennikarzy
/choćby w najlepszej wierze/ dotąd państwo nie odzyska zaufania swoich obywateli.
Fałszywa dbałość o klarowny obraz polityków, dziennikarzy, prawników, etc. ale dopiero przed
wyborami nakazuje ostrożność co do intencji. “Komuś” widocznie zależy na destabilizacji Polski. Nie
chodzi tu o redakcję “Rzeczpospolitej”, która pozbyła się dekonspiratora /czy może manipulatora/, bo
każda redakcja musi się liczyć z konsekwencjami działań dywersyjnych swoich pracowników, lecz o
tych co za red. Wildsteinem faktycznie stoją i jakie faktyczne są ich cele. Protesty w obronie wspomnia-
nego redaktora mogą wynikać bądź to z naiwności, bądź to z woli wsparcia dla chaosu.
Wybory, bez względu na wolę SLD zbliżają się. W tej perspektywie rodzi się pytanie o zagospoda-
rowanie tzw. “milczącej większości”, a przecież ani batalia o ułatwienia aborcyjne, ani wojna na teczki
aktywności społecznej nie pobudzą.
Kazimierz Murasiewicz
USTAWIANIE WYŚCIGU
Bez względu na wolę tzw. elit politycznych rok bieżący w Polsce obfitować będzie w atrakcje wy-
borcze. O ile termin wyborów parlamentarnych być może nie jest jeszcze ustalony za sprawą mocne-
go przytwierdzenia do foteli posłów i senatorów z SLD, o tyle wyborów prezydenckich nie da się prze-
łożyć na inny ustawowy termin. Gdyby nawet taka możliwość istniała, to i tak aktualnie panujący pre-
zydent nie byłby tym zainteresowany z obawy przed impeachmentem. Aktualnym jego zmartwieniem
co do sukcesji jest brak mocnego kandydata ze strony lewicowej kamaryli. Być może liczy jeszcze na
“Ordynacką”, być może min. Dubaniowski mają znaleźć remedium na lewicową niemoc w obu wybor-
czych rozgrywkach.
O ile zmartwieniem wszelkiej maści lewaków jest brak w ich gronie pewniaka, o tyle na prawicy
występuje klęska urodzaju kandydatów, co w efekcie obniża szansę każdego z nich. W ostateczności ist-
nieje alternatywa podziału ról w przypadku zawarcia Po-PiSowej koalicji na zasadzie – “wasz prezydent,
nasz premier”, ale łaska koalicjantów na pstrym koniu jeździ, chyba nie tylko w przysłowiu.
Aliści różne ośrodki opiniotwórcze o rodowodzie “intelektualistycznym” i moralnych “autoryte-
tów”, przy wsparciu mass-mediów i przy pomocy ustawianych sondaży, już teraz intensywnie wykazu-
ją się dbałością o przyszłych wyborców. Do wyścigu prezydenckiego zgłaszani są w sondażach kandy-
daci o niepolitycznych konotacjach. A to pani prezydentowa jako osoba wrażliwa na ludzkie nieszczę-
ścia, a to dziennikarz który nie wie sam – czy chce być politykiem czy dziennikarzem, a to profesor me-
dycyny w parlamencie obyty, ale w działaniach politycznych stale ponoszący porażki dzięki czemu z tą
dziedziną blisko nie kojarzony. Co chwile ktoś z tego grona wychodzi na prowadzenie, ale bez gwaran-
cji zajęcia pool position. Wedle obecnie kreowanej mody kandydat na najwyższe polityczne stanowisko
w państwie musi być… apolityczny, to znaczy o trudnych do ujawnienia zależnościach.
Ponieważ nikt z dotychczasowych apolitycznych, choć posiadających wyraźne poglądy polityczne
kandydatów, nie jest zdecydowanym faworytem, przeto czekają nas jeszcze kolejne egzotyczne propo-
zycje. Do czasu aż elektorat zostanie na tyle skutecznie skołowany, że zaistnieje szansa przepchnięcia
kogoś, kto zagwarantuje iż po wyborach będzie - i śmiesznie, i straszno. Obecnie podejmowane są jedy-
nie próby możliwości samo ośmieszenia się Polaków. Dlatego póki co mamy do czynienia raczej z pony
okupantowi. Grzebano Ich w mogiłach zbiorowych, ale od sierpnia 1940 spalano także w Krema-
torium I o wydajności 200 zwłok na dobę (dalej: ZnD), którą zwiększono do 250, a w końcu do
340 ZnD [1, 5, 12]. Prosta arytmetyka wskazuje, że w tymże Krematorium I bilans jest następujący:
- w roku 1940/41 mogło być spalonych (365 dni x 200 =73 tysiące ludzi),
- w roku 1941/42 mogło być spalonych (365 dni x 250 =91,25 tysięcy ludzi),
- w roku 1942/43 mogło być spalonych (301 dni x 340 =102,34 tysiące ludzi).
W 1943 uruchomione zostały Krematoria II i III o potencjale 2.500 ZnD każde, oraz IV i V spalają-
ce po 1.500 ZnD.
Krematorium IV zaczęło działać 22 III 1943; do końca czerwca (100 dni) mogło spopielić więc (100 x
1.500 = 150.000) 150 tysięcy ludzi,
Krematorium II zaczęło działać 31 III 1943; do końca czerwca (92 dni) mogło spopielić więc (92 x 2.500
= 230.000) 230 tysięcy ludzi,
Krematorium V zaczęło działać 4 IV 1943; do końca czerwca (88 dni) mogło spopielić więc (88 x 1500
= 132.000) 132 tysiące ludzi,
Krematorium III zaczęło działać 25 IV 1943; do końca czerwca (5 dni) mogło spopielić wiec (5 dni x
2.500 = 10.000) 10 tysięcy ludzi,
- wszystkie krematoria (od I do V) do końca czerwca 1943 roku były w stanie spalić ok. 790 tysięcy lu-
dzi.
Ale Rotmistrz raportował 2 miliony! Uznawanie rekordowego spalania zwłok na stosach i w fo-
sach (podanego wyżej: do 12 tysięcy dziennie) jako ciągłego, niewątpliwie odbiega od możliwości nie-
regularnego procesu zabijania i przywożenia więźniów. Sprawdzalny jest jednak potencjał mordowa-
nia: uznając, że wszystkie wymienione krematoria wraz ze spalaniem na otwartym powietrzu spopie-
lały przeciętnie 12 tysięcy ciał dziennie (co i tak jest [dwukrotnie] niższe od rekordowych, w sierpniu
1944 roku, 24.000 ZnD) – to oznaczałoby to, że poza krematoriami spalanie osiągało 4 tysiące zwłok
na dzień. Zatem szacunkowa ilość dni, potrzebna do spalenia pozostałych zmarłych i zamordowanych
w ilości ok. (2.000.000 - 790.000 =) 1.210.000 zwłok wyniosłaby (1.210.000/4.000 = 302,5) ok. 303
dni. Od rozpoczęcia tego procederu (21 IX 1942) do końca czerwca 1943 upłynęło w rzeczywistości
283 dni, uznać zatem należy, że: na stosach i w fosach (poza krematoriami), od końca września 1942 do
końca czerwca 1943 istniała realna możliwość spopielenia ponad miliona ludzi. Zatem Raport Rotmi-
strza odnośnie lat 1940-1943 w Auschwitz nie opiera się o dane będące “mitem”, jak to określa Muzeum
Oświęcimskie. Dodać należy, że spalanie zwłok na otwartym powietrzu zostało opracowane w “Aka-
demii Dachau” i zastosowane we wszystkich obozach koncentracyjnych na terenach okupowanej Pol-
ski. Wydajność tej metody kilkakrotnie przewyższała zdolności “produkcyjne” pieców Treblinki, Stut-
thofu i Majdanka. Różnica pomiędzy przyjętą w tych wyliczeniach przeciętnego spopielania 12 tysię-
cy ludzi dziennie a osiągnięciem rekordowym (24 tysięcy) wskazuje na możliwość potencjalnego spa-
lenia w ciągu 283 dni ([24.000 – 12.000] x 283 = 3.396.000) ponad trzech (!) milionów ludzi [dodatko-
wo – przyp. red.], których okupant (na ich szczęście) nie dowiózł jeszcze do Oświęcimia w tym czasie
.
ILU LUDZI SPOPIELIĆ MOGLI OPRAWCY AUSCHWITZ W LATACH 1943 DO 1945
Przyjęcie powyżej dyskutowanych danych, wynikłych tylko z “osiągnięć krematoriów” pierwszej po-
lowy 1943r (8.000 ZnD), dla końcowych 516-tu dni Auschwitz (od 1 VII 1943 do 27 I 1945) dawałoby
potencjał zamordowania i spopielenia ponad 4-ch milionów ludzi (8.000 x 516) , w sumie (z powyższymi
2-oma milionami) - o milion więcej, niż to raportował Rotmistrz. Wiadomo, że w drugiej połowie 1943 roku
liczba mordowanych dziennie ludzi zmniejszyła się; być może, że ze względu na odejście z obozu Hoessa
(8 IX 1943), ale rok później masy ludzi przywożonych do gazowania przekraczały możliwości coraz czę-
ściej psujących się krematoriów i zmusiły do ponownego uruchomienia nawet komory gazowej w “czerwo-
nym domku”, a praktyka spalania obok krematoriów stawała się usprawnioną rutyną. W tym świetle plany
spopielania nawet 10-ciu milionów (Słowian) rocznie w Auschwitz nie wydają się być fantazjowaniem.
Dla oceny rzetelności Raportu Rotmistrza wystarczy sprawdzić, że przeciętna mordów wyniosłaby (3.000.000/
516=) 5.814 ZnD, stanowiąc liczbę znacznie mniejszą od potencjału spalania tylko w krematoriach, tj. 8.000
28
5
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
27
6
racing /wyścigiem kucyków/ niż z prawdziwymi wyścigami rasowych koni na hipodromie.
Kazimierz Murasiewicz
PZU S.A. I DEALERZY Z EUREKO
JANSEN POGRĄŻA EUREKO - ZEZNANIA UJAWNIONE
Eureko przeprowadziło gigantyczną akcję public relations, kierując ogromne środki na przekona-
nie dziennikarzy, polityków, urzędników. Spór arbitrażowy miał być koronnym argumentem w medialnej
prezentacji. Eureko i grupa Banku Millennium zamierzała wykorzystać postępowanie propagandowo i w
zasłonie dymnej przejąć kontrolę nad PZU. Niezaplanowany rozwój wypadków w postaci ujawnienia po-
ufnych przesłuchań kompromitujących Eureko spowodował całkiem przeciwny rezultat. Z nasmarowa-
nego układu oliwa zaczęła wypływać na powierzchnię. Prywatyzacja PZU to Golgota prywatyzacji ma-
jątku publicznego w Polsce. Próbuje się przejąć kontrolę nad publicznym majątkiem za ułamek wartości.
Jak 2000 lat temu, tak i teraz jest wielu faryzeuszy i Judaszy. To faryzeusze wydali wyrok, podobnie jest
dzisiaj, próbują wskazać za słuszne to, co im przyniesie korzyść.
W świetle ujawnionych przesłuchań z arbitrażu w Londynie widać, że Eureko nigdy nie miało prawa
do kontroli nad PZU. W umowie prywatyzacyjnej nie ma żadnych postanowień na temat oddania kontro-
li nad PZU spółce Eureko. [Eureko wynegocjowało natomiast uprzywilejowaną liczbą członków w Ra-
dzie Nadzorczej w stosunku do posiadanego udziału.] Wiceprezes Eureko Ernst Jansen podczas składa-
nia zeznań mówił o rozmowach z politykami i urzędnikami z okresu sprzed podpisania umowy i jak mu
się wydaje, na tej podstawie, Eureko powinno kontrolę nad PZU mieć. Czytając zeznania tego pana moż-
na dojść do wniosku, że nie rozróżnia umów od negocjacji, zapewnień towarzyszy i biesiadników od
umownych zobowiązań.
Eureko postawiło na polityków i układy, z chwalebnym Bankiem Millennium na czele. A tu się oka-
zało, że liczą się umowy, a nie układy z politykami, wysokimi urzędnikami, gabinetem Prezydenta Kwa-
śniewskiego. Widać, że Eureko i grupa Bank Millennium zamierzała wykorzystać postępowanie propagan-
dowo i w zasłonie dymnej przejąć kontrolę nad PZU. Dziennikarze pokrzyżowali plany i ujawnili zezna-
nia... Nagle przebudził się też minister Socha. Jakby nie znał zeznań pana Ernsta Jansena wcześniej. Od
września 2004 było wiadome, że Eureko arbitraż przegra. Ktoś z “grupy trzymającej władzę” przeoczył
jedną rzecz: status europejskiej firmy prawniczej. Do niektórych pełnomocników skarbu państwa można
mieć poważne
zastrzeżenia.
1
Jednak nawet gdyby niektórzy pełnomocnicy zamierzali działać dla Eureko
to wiele nie zrobią. Sprawę prowadzi międzynarodowa kancelaria Salans, a polską stronę reprezentowała
znakomita adwokat Francuzka Francois-Poncet, z pochodzenia Amerykanka, która przedstawiła arbitrom
bezsens zarzutów Eureko. I tu się cały misterny układ towarzysko-biznesowy rozjechał.
EUREKO O WEJŚCIU PZU NA GIEŁDĘ
Ernst Jansen podczas przesłuchania przyznał, iż wejście PZU na giełdę oznacza przejęcie kontroli przez
Eureko nad PZU. A ugoda i udział EBOiR w objęciu akcji miały wprowadzić opinię publiczną w błąd.
Cytat z przesłuchania Ernsta Jansena:
Francois-Poncet: “Przedstawiciele skarbu państwa wciąż powtarzali, że powinniśmy mieć także świa-
domość, że zważywszy na ograniczenia praw głosu, jakie wynegocjowaliśmy, w zasadzie przejęlibyśmy
kontrolę nad spółką po ofercie publicznej, nawet gdybyśmy nie dokupili kolejnych akcji”. Czy mógłby
Pan wyjaśnić to zdanie?
Ernst Jansen: - Tak. Kiedy jest się właścicielem 30 proc. udziałów w spółce, której 5 proc. należy nadal do
skarbu państwa, a reszta jest porozrzucana po innych firmach i w ofercie publicznej nikt nie może zgro-
madzić samodzielnie wielkiego pakietu akcji, właściwie nie trzeba kupować zbyt wielu akcji, by mieć
faktyczną kontrolę nad spółką. I to właśnie miałem tu na myśli. Sądzę, że mieli rację, mówiąc to nam, bo
właśnie dlatego domagaliśmy się ograniczeń praw głosu innych akcjonariuszy. [przyp. Jak widać mini-
ster Socha zapomniał przekazać tego drobnego szczegółu posłom mówiąc o zaletach ugody… i ograni-
czeniu do 40% udziału Eureko w PZU. Eureko wystarczy 30% plus rozproszony lub sprzyjający akcjona-
wane głównie przez więźniów funkcyjnych ale i przez rozstrzeliwania, a także śmierć wynikała z chorób
bądź nieludzkiej pracy i warunków egzystencji. Potem (od sierpnia 1941) doszło “szpilowanie” - śmier-
telne zastrzyki aplikowane przez “pielęgniarzy”. Wszystko to odsunął w cień “wynalazek” gazowania lu-
dzi substancją o nazwie Cyklon B, używaną także do zabijania insektów odzieżowych. Pierwszy udany
eksperyment miał miejsce 3 IX 1941 roku, a Cyklon B opatentowano [5, 8]. Gazowanie ludzi odbywało
się w Krematorium I, w “białym domku” (a potem i w “czerwonym”), a dla usprawnienia sprowadzono
5 specjalnych samochodów (14 IX 1942) będących ruchomymi komorami gazowymi, które okazały się
makabrycznie skuteczne (wcześniej) w Chełmnie. Już w drugim roku działania obozu tradycyjne metody
pochowku zawiodły: latem 1942 r. zwłoki wypływały na powierzchnię masowych grobów z lat poprzed-
nich, a skażenie wód podskórnych jadem trupim (16 IX 1942 r.) powodowało śnięcie ryb w pobliskich
stawach hodowlanych. Gubernator GG, Frank, obawiał się epidemii w Krakowie, niesionej wodami Wi-
sły [9, 11]. Wybudowano więc pospiesznie gigantyczne krematoria (uruchamiane już od 22 III 1943 do
25 VI 1943 r.), zintegrowane z olbrzymimi pomieszczeniami do gazowania, a także rozstrzeliwania lu-
dzi. W ciągu jednego dnia mogły spalić 8 tysięcy zwłok (co okazało się niewystarczające), ale firma do-
starczająca urządzenia krematoryjne uznała je za nadzwyczajne osiągnięcie techniczne i zgłosiła je do
opatentowania (26 X 1942). Zwłoki palone były już wcześniej na stosach (od 21 IX 1942 r.) i w specjal-
nych dolach obok budowanych krematoriów. Komendant obozu, Rudolf Hoess, twierdził, że zdolności
spopielania w nich ciał ludzkich były “nieograniczone” [1]. Wprawdzie dopiero w roku 1944 zanotowa-
no rekord: 30 tysięcy zagazowanych ludzi w ciągu jednego dnia [możliwości zagłady w komorach gazo-
wych sięgały 60 tysięcy ludzi na dobę (por. “Mała encyklopedia powszechna”. PWN, Warszawa; s.776)
– przyp. red.], ale spalonych (tylko) 24 tysięcy - co świadczy jednak o możliwości spalania poza krema-
toriami najwyżej 12 tysięcy zwłok dziennie [5]. Wydajność fabryki śmierci limitowana była, aż do końca,
możliwościami spalania zwłok i ograniczeniami w dostarczaniu “surowca”. Proces został ulepszony przez
nie dopalanie, trudnych do spopielenia kości; tłuczono je ręcznie, a potem pozyskiwano na specjalnych
sitach i mielono w specjalnych młynkach. Sproszkowane kości, uznawano zapewne za świetny nawóz.
Obok “spraw technicznych” za ważkie należy uznać decyzje o charakterze politycznym: początkowo
obóz służyć miał za miejsce odosobnienia elementów aspołecznych i przeciwników III Rzeszy z Polski
(nie wykluczone, że założenia do projektu obozu powstały na konferencji GESTAPO-NKWD w Zako-
panem, w grudniu 1940 r.) i miał zasilać nimi największą budowę (rozpoczętą w sierpniu 1941) Reichu
- fabrykę gumy i benzyny syntetycznej w pobliskich Dworach, a także uzupełniać więźniami rozliczne
“pod obozy” (było ich co najmniej 33). [Auschwitz-Birkenau, największy hitlerowski obóz koncentra-
cyjny, założony został na podstawie rozkazu Himmlera z 27 kwietnia 1940 r.,a od 14 VI 1940 przyby-
wały tam transporty więźniów polit. – Polaków z przepełnionych więzień z Generalnej Guberni, ze Ślą-
ska i Wielkopolski (por. “Mała encyklopedia powszechna”. PWN, Warszawa; s.776) – przyp. red.], Pro-
jektował ten obóz m.in. architekt, dr Kammler, uznany po tym za godnego pokierowania programem ra-
kietowym [10]. Potem nastąpiło przygotowanie do przyjęcia więźniarek (początkowo filia KL Ravens-
brueck) i jeńców Armii Czerwonej - co wymagało rozbudowy obozu (luty 1942) do stokrotnie większe-
go, od obozu “macierzystego”, KL Birkenau - początkowo planowanego dla jeńców wojennych (Rosjan,
Anglików i Amerykanów). Przyspieszenie w budowie nastąpiło niewątpliwie po konferencji w Berli-
nie-Wansee (1 I 42), na której wypracowane zostały szczegółowe plany eksterminacji Żydów Europy.
Pierwszy Ich transport, skierowany wprost na zagazowanie przybył 15 II 1942 r. z Bytomia. Himmler
z zadowoleniem obejrzał gazowanie ludzi i ich (tradycyjny) pochówek 17 VII 42; Komendant obozu,
Hoess, na pewno chciał zasłużyć na uznanie przełożonego i dalsze awanse spektakularnym uruchomie-
niem wszystkich krematoriów i osiągnięciami (w przygotowaniu miejsca dla nadludzi- Lebensraum),
nie mającymi równych w historii Niemiec [1, 11] - forsował wiec intensywność prac do maksimum.
WYLICZENIE POTENCJALNYCH OSIĄGNIĘĆ MORDERCÓW W KL AU-
SCHWITZ (czerwiec, 1940-43)
Liczba “padających jak muchy więźniów” już w zimie 1940/41 osiągnęła 80 do 120 dzien-
nie, do tego od początku istnienia obozu dochodziły rozstrzeliwania Polaków, skazanych za opór
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
7
26
riat (EBOiR). Dla Eureko ważna jest jedna rzecz – pozbawić skarb państwa 51% udziału.]
Cytat dotyczący manipulowania opinią publiczną:
A EBOiR miał wejść do spółki po jej wprowadzeniu na giełdę?
- To nie... Nie wtedy?
- Nie, nie taki był pomysł. Pomysł, o jakim wówczas dyskutowaliśmy, polegał na wprowadzeniu EBO-
iR i IFC. EBOiR i IFC miały wejść do PZU jak najszybciej i kupić dość akcji, by pozbawić Skarbu Pań-
stwa udziału większościowego. Te akcje miały pochodzić z obiecanej nam 21-proc. transzy, więc nasz
udział w niej by się zmniejszył. W ten sposób odpadłby wielki polityczny problem dla skarbu państwa,
bo mogliby wtedy powiedzieć: „Nie oddajemy większości spółki tym obcokrajowcom”, i natychmiast
ustabilizowałoby to sposób zarządzania spółką. Bardzo logiczne jest to, że EBOiR postawił ten waru-
nek, bo wraz z IFC skorzystaliby na tym rozwiązaniu. Nie byłoby szybkiej oferty publicznej. Na pewno
zaś potraktowaliby oni ofertę publiczną jako sposób wyjścia z inwestycji.
EBOiR to miała być taka przyzwoitka i kamuflaż. Niestety polski oddział EBOiR niekoniecznie sprzyja
interesom Polski. Świadomie zamierzał brać udział w operacji przejęcia kontroli nad PZU przez Eureko
i to w taki sposób, aby wyrwać kontrolę nad PZU nie płacąc za przejęcie kontroli. Mistyfikacja z udzia-
łem EBOiR powinna spowodować zmianę co najmniej polskiego kierownictwa tego banku; co najmniej
– gdyż przygotowanie operacji musiał nadzorować dyrektor regionalny EBOiR.
Cała mistyfikacja i kamuflaż odbywały się za zgodą i z udziałem ministra Sochy. Proszę sobie przypo-
mnieć deklaracje Sochy mówiące jak to Eureko otrzyma tylko 40% akcji (w odróżnieniu od 51%) i nie
będzie kontrolowało PZU. Minister Socha konfabulował – co mu się co raz częściej zdarza. Wprowa-
dzał w błąd opinię publiczną i parlamentarzystów. Realizował plan Eureko.
Eureko nie miało również żadnych gwarancji w aneksie mówiącym o zakupie 21% akcji PZU. To Eu-
reko było zobowiązane do zakupu 21% po określonej cenie w przypadku gdy skarb państwa upublicz-
ni spółkę. Zobowiązanie Eureko wygasło 31 grudnia 2001 roku. Arbitrzy tłumaczyli Ernstowi Janse-
nowi czy widzi, że to była warunkowa transakcja – bez żadnych zobowiązań ze strony polskiej i żad-
nych gwarancji.
Cytat z przesłuchania Ernsta Jansena:
Francois-Poncet: „Te tematy dotyczyły sposobu zarządzania spółką, gdzie - jak się wówczas wydawało
- doszliśmy do satysfakcjonującego rozwiązania, oferty publicznej, ceny i wreszcie gwarancji, których
rząd nie chciał udzielić. Co to były za gwarancje, o które prosiliście i których rząd nie chciał udzielić?
Ernst Jansen: - Kiedy rząd zaproponował [w umowie] wszystkie te wielkie kary, jakie nam groziły, zapy-
taliśmy: „Dlaczego tylko my mamy płacić kary? Dlaczego nie ma kar przewidzianych dla was?”. Odpo-
wiedziano nam po prostu: „To wy chcecie kupić tę firmę. Przyjęliśmy politykę nie udzielania wam żad-
nych gwarancji, jakichkolwiek”, i w tamtej rzeczywistości musieliśmy się z tym pogodzić. Firma nale-
żała do rządu. Powiedzieli nam: „Wprowadzimy ją na rynek, chcemy wprowadzić ją na rynek. Musicie
nam pomóc, ale nie będziemy udzielać żadnych gwarancji”.
Czy to właśnie te gwarancje, o jakie zabiegaliście, ale nie zostały wam udzielone?
- Nie zostały. To my mieliśmy udzielać gwarancji.
Ernst Jansen przyznał, iż polska strona nie udzieliła żadnych gwarancji ani co do faktu wprowadze-
nia PZU na giełdę, ani tym bardziej terminu upublicznienia spółki.
Kilka innych spraw: Eureko nie przekazało know-how PZU. Natomiast zamierzało za nie otrzy-
mać “zwrot kosztów”, np. 670 mln za rozwiązanie informatyczne pod kryptonimem europejskie cen-
trum rozliczania szkód. Natomiast w zeznaniu Ernst Jansen twierdzi, iż “biznes ubezpieczeniowy trak-
tują jako działalność lokalną”. Ernst Jansen tłumaczył się z faktu, iż bank “Eureko” jest praktycznie nie-
znany na rynku, gdyż spółka działa pod lokalnymi markami. Jak widać jest to nieco schizofreniczne po-
dejście. Odmienność rynków ubezpieczeniowych to jest rzecz dość oczywista ze względu na inne sys-
temy prawne i organizację, a w odniesieniu do Polski również inne wyceny szkód i ich następstw, inne
orzecznictwo, inny tryb rozpatrywanie reklamacji, etc. Dlatego branża ubezpieczeniowa się delikatnie
zdziwiła słysząc, iż Eureko zaproponowała w ramach know-how takie rozwiązanie …za symboliczną
Ukraińców, 1,5 mln. Żydów oraz 1,5 mln. “Innych” (Rusini, Białorusini, Hucułowie, Łemkowie, “Tutej-
si” Poleszucy etc.). Przez dwa lata okupacji Moskale zamordowali około 1,2 miliona Kresowiaków i za-
pewne po wkroczeniu Niemców wielkie i mniejsze polskie miasta (Wilno, Lwów, Grodno, Stanisławów
itd.) zostały ostatecznie od polszczone (następny 1 milion ofiar), a Żydzi wymordowani. Wojna na tych
terenach była wyjątkowo okrutna, straty w wyniku bezpośrednich działań wojennych wyniosły (co naj-
mniej) 300 tysięcy zabitych. Nie więcej jak pół miliona Polskich Sybiraków wróciło po wojnie do Kra-
ju albo wybrało emigrację “na Zachodzie” (200 tysięcy (?)); 5 milionów przesiedleńców zaludniło Zie-
mie Odzyskane. Można więc szacować, że do zmiany obywatelstwa z polskiego na sowieckie, wschod-
ni zaborca skłonił około 2 miliony ludzi, zaś liczba ofiar terroru hitlerowskiego to 2,5 miliona ludzi, a do
tego 300 tys. obywateli zostało zabitych jako bezpośredni skutek wojny rozpętanej przez Niemców [3].
Szacunkiem strat wojennych w PRL najpierw zajęło się Biuro Odszkodowań Wojennych Rady Mini-
strów oraz Ministerstwo Sprawiedliwości: w roku 1945 rozesłano ankietę do Sądów Grodzkich (nie obję-
ła Kresów Wschodnich i nie zagospodarowanych jeszcze Ziem Odzyskanych, a także strat wśród Polonii
Niemieckiej). Wyniki tej ankiety, choć bardzo niekompletne i dotąd (!) nie opracowane naukowo, zostały
przedstawione przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Londynie, w roku 1947: 5,4 miliona obywa-
teli RP zginęło w rezultacie terroru nazistowskiego a 0,8 mln. zginęło w wyniku działań wojennych [4].
W sumie zatem około 8 milionów obywateli RP zasiliło Getta, Obozy Zagłady i inne miejsca kaźni. Na
pewno nie zabrakło polskich obywateli w Oświęcimiu! Jeśli przyjąć, że wśród nich były 3 miliony Polskich
Żydów (przedwojennych Starozakonnych), to pozostałe 5 milionów Polaków znacznie przewyższa dane
o 2 milionach Ofiar Wojny, które są rozpowszechniane po 1990 r. przez Muzeum Oświęcimskie. Dane te
dezawuują ustalenia Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce (2 do 2,5 mln. Polaków w
Auschwitz, gdzie ogólną liczbę zamordowanych ludzi Komisja oszacowała na co najmniej 4 miliony) [5]
CZY USTALENIA GŁÓWNEJ KOMISJI BADANIA ZBRODNI HITLEROWSKICH
W POLSCE SĄ MITEM?
Pozostaje więc “sprawa techniczna” możliwości mordu 5-ciu milionów ludzi w Auschwitz, w tym
2 milionów od czerwca 1940 r. do czerwca 1943 roku, a reszty (3 mln.) od lipca 1943 r. do stycznia
1945 r. Nie istnieją dokumenty hitlerowskie, jednoznacznie przesądzające rozmiary tej zbrodni. Stąd,
w procesach sądowych przeciwko mordercom, sędziowie przyjmowali zakres winy głównie na pod-
stawie zeznań świadków. Pozostały też dowody materialne (na ogół nie kompletne): ilość zużytego
gazu Cyklon B do “traktowania” uwięzionych (wystarczyłoby do uśmiercenia nawet 8 milionów lu-
dzi), ilość zrabowanej Ofiarom odzieży (14 do 15 milionów par obuwia [12]), ilość złota dentystyczne-
go zdeponowanego w Reichsbank, ilość włosów ludzkich, sprzedawanych do wyrobu walonek, skar-
pet i materacy. W procesach tych zeznawali i oprawcy, i Ofiary, palacze krematoriów, więźniowie za-
trudnieni w biurach obozowych SS (twierdzili, że widzieli dokumenty niszczone “po każdej akcji”),
kapo gigantycznych magazynów odzieżowych (zwanych Kanadą), a także wiarygodny świadek, pra-
cujący na stacji kolejowej Auschwitz, rejestrujący transporty kolejowe [8]. Szereg wstrząsających
książek, wywiadów prasowych i opublikowanych esejów, napisanych (nie tylko) przez byłych więź-
niów, koronuje prace Komisji Sowieckiej i Polskiej oraz orzeczenia sądowe potwierdzeniem, że liczba
Ofiar to 3,5 do 6 milionów ludzi. Przy czym wiele konkluzji bliskich jest stwierdzeniom rotmistrza Pi-
leckiego [6, 7, 12], którego określenie “plus-minus 5 milionów” może usprawiedliwić odchyłkę (na-
wet 20 procentową), bez orzekania o konieczności odrzucenia jego “Raportu” jako nieprawdziwego.
USTALENIA ROTMISTRZA PILECKIEGO ZA LATA 1940-1943
Pierwszy 3-letni okres obejmuje około 1100 dni, w czasie których obóz był powiększany z jedno-
czesną intensyfikacją procesu zabijania. Rotmistrz był w obozie przez TYCH dni 946, dane za ostatnie
dwa lata dostał po wojnie od swoich informatorów, którzy przeżyli obóz. Pierwsi więźniowie dostarcze-
ni zostali 14 VI 1940 r. [byli to więźniowie polit. – Polacy z przepełnionych więzień z Generalnego Gu-
bernatorstwa, ze Śląska i Wielkopolski (por. “Mała encyklopedia powszechna”. PWN, Warszawa; s.776)
– przyp. red.]. Zwłok było tak dużo, że uruchomione już w sierpniu 1940 r. Krematorium I nie nadążało,
mimo pracy ciągłej, ze spalaniem ciał (200 do 340 na dobę). Najpierw mordy były “ręczne” - dokony-
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
25
8
opłatą. Przede wszystkim, know-how miało być przekazane… bez opłat. Trzeba dodać, iż nie przekaza-
nie know-how przez Eureko okazało się bardzo korzystne. Eureko ma znacznie gorsze wyniki od PZU.
Najwyraźniej, ‘Eureko’ znaczy zupełnie co innego niż ‘Eureka’. To co robi Eureko, a to co mówi to dwie
różne historie. Polska strona nigdy nie była zobowiązana do sprzedaży kolejnych akcji PZU. Co przyznał
Ernst Jansen, właściwie dzięki jego zeznaniom dowiedziała się o tym opinia publiczna. I na tym moż-
na sprawę zakończyć.
Żeby było ciekawiej, pomimo że Ministerstwo Skarbu nie miało żadnych zobowiązań do sprzedaży
kolejnych akcji PZU spółce Eureko to nawet nie mogło ich sprzedać. Aneks z października 2001 r. zo-
bowiązujący Eureko do zakupu 21% akcji PZU w ofercie niepublicznej po cenie nie niższej niż ta, któ-
rą zapłacili w 1999 r. był ważny tylko do końca roku 2001, a MSWiA nie wydało do tego czasu zgo-
dy na zakup nieruchomości PZU. Aneks z kwietnia 2001 – zobowiązujący Eureko do określonej ceny w
przypadku gdy Skarb Państwa dokona oferty publicznej - także nie wszedł w życie, bo terminowa zgo-
da ministra finansów wygasła i nie została odnowiona. Jest jeszcze inny element, odbiegający zupełnie
od umownych zobowiązań. Eureko domagało się akcji PZU od Ministerstwa Skarbu w czasie gdy samo
ze względu na otoczenie rynkowe (zamachy z 11 września i ich wpływ na wycenę branży ubezpiecze-
niowej) zrezygnowało z wejścia na giełdę spółki… Eureko. Ten fragment przesłuchań Ernsta Jansena to
jest materiał satyryczny pokazujący “specyficzną” logikę przedstawiciela Eureko. Gdyby stosować za-
sadę ‘Na czyją korzyść?’ do ustalenia miejsca przecieku zeznań to z pewnością należałoby wykluczyć
osobę pana Ernsta Jansena.
Eureko próbowało wywierać presję za pośrednictwem przeróżnej maści polityków i urzędników,
krajowych i zagranicznych. Czy tak się zachowuje strona wygrana czy jest odwrotnie – tak się zachowu-
je strona, która już wie, że przegrała i liczy na inne rozwiązania…? Pytanie retoryczne. Eureko przepro-
wadziło gigantyczną akcję public relations, kierując ogromne środki na przekonanie dziennikarzy, poli-
tyków, urzędników… W zamyśle spór arbitrażowy miał być jednym z koronnych argumentów w medial-
nej prezentacji, niezaplanowany rozwój wypadków spowodował efekt zupełnie przeciwny. Eureko prze-
liczyło się z efektem ich mix-marketingu: arbitraż plus środki na szeroką promocję. Z nasmarowanego
układu oliwa zaczęła wypływać na powierzchnię. Polska strona powinna żądać od Eureko zwrotu kosz-
tów postępowania arbitrażowego, ale także wystąpić o odszkodowanie za formułowanie przez Eureko
bezpodstawnych zarzutów i pomówień.
ZEZNANIA ZOSTAŁY UJAWNIONE I DEALERZY EUROKO JUŻ SĄ W POLSCE
Nowy fragment spektaklu chcieliby aktorzy odegrać i zamarkować twarde negocjacje. Tyle, że ko-
lejny już spektakl widownia odbierze jako farsę. W błyskawicznym tempie po upublicznieniu kompromi-
tujących dla Eureko zeznań Ernsta Jansena pojawili się w Polsce dealerzy Eureko, aby oświadczyć, że nie
będą negocjować ugody. Powinni napisać jednak nieco lepszy scenariusz. Minister Socha to ten sam aktor,
który wcześniej przedstawiał różne epizody posłom i opinii publicznej. Ponieważ to ciągle ci sami wyko-
nawcy i ci sami reżyserzy co wcześniej to przedstawienie na dokument nie wygląda – za mało wiarygod-
ne. Zwłaszcza, gdy publiczność zyskała odniesienie i zna lepiej miejsce i czas akcji. Pojawiło się nieza-
planowane przez reżyserów wprowadzenie w postaci interesujących przesłuchań pana Ernsta Jansena.
CO ROBI MINISTER SOCHA?
Parlamentarzystom i opinii publicznej minister Socha prezentował jedynie słuszną ugodę. Od
czasu ujawnienia zeznań Ernsta Jansena stan prawny zobowiązań pomiędzy Skarbem Państwa a Eu-
reko nie uległ zmianie. Ugoda już jednak nie wydaje się ministrowi tak dobra jak wcześniej…
Czyżby, gra się tak jak przeciwnik pozwala… Kto dla Jacka Sochy jest przeciwni-
kiem? Wygląda na to, że jest nim opinia publiczna i prawda w postaci upublicznio-
nych zeznań. Czyli mleko się rozlało, a Jacek Socha w “urealnionych realiach” przygotowu-
je kolejne wersje współpracując z pilnie przybyłymi do Polski przedstawicielami Eureko.
Z faktami się nie dyskutuje, minister Socha zamierzał oddać kontrolę nad PZU bez premii za oddanie takiej
kontroli. Ile jest warta kontrola nad PZU i ile zapłacić by miało Eureko? Eureko zamierzało przejąć kontrolę
nad PZU nawet… nie za pół ceny, szacunkowo za 20% kwoty, którą powinien zapłacić inwestor strategiczny.
ku. Sprawozdania z tego okresu czasu będą opracowane w pierwszych dniach stycznia 2005 roku.
W tym miejscu nie mogę ominąć mego pobytu w Wojskowym Szpitalu w Stolicy Meksyku, gdzie
otrzymałem opiekę w pełni serdeczną, przyjacielską, tak ludzką, jaki i zawodową, która była lepsza od
drogich, eleganckich i luksusowych szpitali, jak i zapewne przewyższając podobne instytucje w “pierw-
szym świecie”. Zaopatrzenie w ekwipunek medyczny jest najnowocześniejszy i pierwszej klasy. Sam
szpital jest powiedziałbym elegancki, lecz nie zbyt luksusowy. Naturalnie personel, tak męski jak i żeński
na wszystkich szczeblach i poziomach jest wojskowy. Na ten temat napisałem dla tutejszych mediów ar-
tykuł po hiszpańsku, zatytułowany “Aniołowie z Szarżami Wojskowymi”. Po miesięcznym pobycie wy-
szedłem w pełni naprawiony i w stanie zdrowia, tak jak Meksykański Szpital Wojskowy, pierwszej klasy.
Następną niespodzianką, której zupełnie się nie spodziewałem, to okazana mi przyjaźń człon-
ków naszej maleńkiej Polonii, jak i wielu osobistości ze społeczeństwa i kościoła meksykańskiego.
Prawdziwą niespodzianką była zupełnie nieoczekiwana wizyta Księdza Bronisława Wojtyły, dalsze-
go krewnego Ojca Świętego, zamieszkałego tak w Chicago, jak i w Polsce. W ogóle nie wiedziałem
o istnieniu Księdza Bronisława Wojtyły. Jego wizyta też dodała mi dużo radości życia, jak i wszyst-
kie inne. Również i od członków jak i personelu USOPAL’u i Prezesa Jana Kobylańskiego z Mon-
tevideo otrzymałem moralne podtrzymanie na duchu i przyjacielskie, jak wszystkich zainteresowa-
nie moim stanem zdrowia. Dziękuję za łaskawe modlitwy w mojej intencji, począwszy od Ks. Arcy-
biskupa, Nuncjusza Apostolskiego Janusza Bolonki w Urugwaju, jak i Księży Pallotynów w Tenango
del Aire, Tacambaro i wielu innych miejscach... W tym miejscu składam wszystkim najserdeczniejsze
i gorące podziękowania, za łaskawą troskę o moją osobę. Bóg zapłać wszystkim moim Przyjaciołom.
Inż. Jerzy Skoryna
Delegat na Meksyk
KORESPONDENCJA Z KANADY
CZY W MORDACH OŚWIĘCIMSKICH ZABRAKŁO MORDOWANYCH?
Rotmistrz Pilecki, organizator Ruchu Oporu AK w Auschwitz, w Raporcie złożonym (1946 r.) gen.
Pelczynskiemu, który zapewne wydał porucznikowi (wtedy – 1940 r.) rozkaz udania się do obozu, pozo-
stawił dramatyczne stwierdzenie: “w pierwszych trzech latach istnienia KL Auschwitz liczba Ofiar wy-
niosła 2 miliony, dwa następne lata to 3 miliony”. Czy to możliwe? Czy Rotmistrz pomylił się albo oparł
to stwierdzenie na niewiarygodnych informacjach? Muzeum Oświęcimskie zaświadcza bowiem, że liczba
Ofiar oscyluje wokół 1 miliona i nie przekroczyła 1,5 mln. [sam Rudolf Hoess, komendant obozu, mówił
o teoretycznej możliwości zgładzenia ok. 2,5 milionów ludzi, późniejsze obliczenia wskazują na liczbę 4
mln. zamordowanych (por. “Mała encyklopedia powszechna”. PWN, Warszawa; s.776) – przyp. red.]. Ar-
gumentami [Muzeum Oświęcimskiego] są: ograniczenie substancji biologicznej Żydów Europy, stanowią-
cych gros zamordowanych, oraz niemożliwość uzupełnienia rachunku więźniami innych grup narodowo-
ściowych, głównie Polaków - bowiem zginęło nas (ogółem) 2 miliony (?) w czasie całej Wojny [1]. Tkwią
tu jednak poważne nieścisłości: oprawcy kwalifikowali do miana Żydów także ludzi całkowicie zasymilo-
wanych do otaczających ich społeczeństw. Kwalifikacja ta następowała zgodnie z nazistowskim prawem,
stanowiącym, że Żydem (Jude) jest także człowiek spokrewniony z Żydami (wystarczała jedna osoba w
rodzinie do 3-ch pokoleń wstecz) albo osoba pozostająca w mieszanym małżeństwie lub kierująca się Tal-
mudem w wierzeniu religijnym. Do tego propaganda hitlerowska, szczując przeciwko nim “zwykłych”
Niemców, używała terminu Jude dla imigrantów ze wschodu (Rosjan, Polaków i Żydów), osiadłych w
Niemczech po I wojnie światowej [2]. Można więc uznać, że wśród zamordowanych było znacznie więcej
ofiar (nawet dwukrotnie i więcej) niż Żydów w Europie sprzed 1939 r. Trudno również zgodzić się z twier-
dzeniem o liczbie 2 milionów Polaków zamordowanych bądź zabitych w czasie Wojny przez obu najeźdź-
ców; w 1939 roku Polska liczyła 35,1 miliona mieszkańców, a w 1946 roku – 23,6 mln. Ubyło zatem 11,5
miliona obywateli. Na terenach okupowanych przez Sowietów w latach 1939-1941 i następnie zaanekto-
wanych po “wyzwoleniu” w 1945 r. było około 11,5 miliona mieszkańców: 6 milionów Polaków, 5 mln.
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
9
24
Taki “strategiczny” udziałowiec jak EUREKO zmniejsza wpływy także za akcje sprzedawane in-
westorom portfelowym. Strategiczny udziałowiec, który zamierzał
wyprowadzić
2
ze spółki pienią-
dze i przejmuje kontrolę za grosze… to nienajlepsza rekomendacja dla inwestorów mniejszościo-
wych. I to Eureko cieszy – jeszcze niższa wycena akcji w ofercie publicznej. Eureko zamierza prze-
jąć giganta na polskim rynku ubezpieczeniowym za ułamek wartości – rynku, który się szybko roz-
wija, wystarczy sprawdzić wartość ubezpieczeń w Europie i w Polsce, w jakimkolwiek porównaniu.
Czy jest inna ważniejsza sprawa, która wymagałaby działania służb specjalnych i prokuratury?
Skarb Państwa reprezentowany przez Jacka Sochę planuje – po myśli Eureko – oddanie kontroli nad PZU
bez otrzymania premii za... oddanie takiej kontroli.
Skarb Państwa nie ma wobec Eureko żadnych zobowiązań sprzedaży dodatkowych ak-
cji PZU. Skarb Państwa ma prawo zaoferować za przejęcie kontroli nad PZU wysoką – czy-
taj rynkową – cenę. Eureko, co jest powszechnie wiadome, rynkowej ceny nie zapłaci. Po pierw-
sze – nie taka idea dealu nad którym Eureko pracowało z różnymi ekipami sprawującymi wła-
dzę, po drugie Eureko to firma której nie stać na przejęcie kontroli nad PZU za cenę rynkową.
Kontrola nad PZU jest warta 60-65% wartości rynkowej spółki. Wycena PZU minus to co Eure-
ko zapłaciło dotychczas (powiększone o wartość pieniądza w czasie) to jest cena za jaką Skarb
Państwa może sprzedać 21% akcji PZU dla Eureko, czyli kontrolę nad spółką. Jeżeli ktoś sprze-
da taniej to będzie działał na szkodę skarbu państwa. Skarb państwa cały czas posiada 51% ak-
cji PZU i ma prawo sprzedać te akcje innemu inwestorowi otrzymując premię za oddanie kontroli.
Jacek Socha zrezygnował ze sprzedaży pakietu kontrolnego, lecz próbu-
je oddać… kontrolę nad PZU. Ugoda to zwyczajna darowizna Jacka Sochy dla Eure-
ko. Jacek Socha daje właścicielom Eureko kilkanaście miliardów złotych w prezencie.
Nikt nie ma wątpliwości, że EBOiR jest tylko pośrednikiem, a Eureko kilka procent akcji dokupi na rynku.
W dobie parkowania akcji i zakupów przez zaprzyjaźnione podmioty mówienie, że Eureko nie przejmuje
kontroli bo np. może posiadać nie więcej niż 40% udziałów jest nie tylko wyrazem braku profesjonalizmu,
lecz wyrazem infantylizmu – cóż jak się nie da inaczej oddać kontroli nad Eureko to i taki sposób dobry.
Kilkanaście miliardów złotych mniej dla skarbu państwa za oddanie kontroli nad PZU to jest gdzie in-
dziej kilkanaście miliardów złotych więcej…
Wszystko się prawie udało osobom zaangażowanym w BIG deal…
[Dlaczego deal się nie udał na pniu? Jednym z powodów była zmiana Kodeksu handlowego na Ko-
deks spółek handlowych, który wprowadził bezwzględną kontrolę dla większościowego akcjonariu-
sza nad spółką akcyjną. Niezależnie od zapisów zawartych w statucie spółki o wyborze członków rady
nadzorczej większościowi akcjonariusze zyskali prawo do bezpośredniego odwołania zarządu spółki.]
Jacek Socha jeszcze przed objęciem urzędu ministra skarbu opowiadał się za rozwią-
zaniem Eureko i ugodą. Bardzo ciekawe, bo przecież NIE ZNAŁ warunków umowy.
Kto wie, być może sprawa znajdzie jednak nieoczekiwany finał, a prywatyza-
cja PZU okaże się usiłowaniem dokonania największej kradzieży od 1989 roku.
CO ROBI ABW?
Wywiad z ministrem Sochą zamieszczony w Gazecie Wyborczej z 4 lutego br. nie pozostawia złu-
dzeń; minister skarbu działa na korzyść Eureko. Najpierw należy wrócić do wcześniejszych wypowie-
dzi ministra. Po ujawnieniu poufnych przesłuchań z arbitrażu minister Jacek Socha stwierdził, że nieko-
rzystne jest dla Polski ujawnienie zeznań Talone, gdyż sąd arbitrażowy zwraca uwagę na poufność po-
stępowania. Ujawnione zostały zeznania Talone. Wydaje się, iż zeznania Talone są korzystne dla Talone
i dla Eureko. Dlaczego więc minister skarbu zakłada, że wyciek miał miejsce po polskiej stronie? Jeżeli
wyciek miał miejsce po polskiej stronie to pochodził albo z ministerstwa skarbu albo od jego pełnomoc-
ników. Oświadczenie ministra Sochy mówiące o ujawnieniu poufnych informacji przez polską stronę to
działanie na korzyść EUREKO. Co zrobiła w tej sprawie ABW?
Rząd Marka Belki całkiem niedawno starał się wprowadzić opinię publiczną w błąd odnośnie umów
zawieranych w energetyce. Okazało się, że umowy zostały zawarte w 2004 roku. Nawet minister Kacz-
linów, gospodarzy Jasnej Góry i zezwoleniem na filmowanie wszystkiego. Zachwyciło ich Centrum
Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach pod Krakowem. Opiekę nad Centrum sprawują Księża Pallo-
tyni oraz Siostry ze Zgromadzenia Świętej Siostry Faustyny Kowalskiej. W Krakowie, Wieliczce i
Oświęcimiu podbiła ich uprzejmość i pomoc Polaków przy filmowaniu obiektów interesujących eki-
pę TV-MALTA. W Łagiewnikach otrzymali ofertę ewentualnej współpracy przy zorganizowaniu piel-
grzymowania po Meksyku relikwii Św. Faustyny Kowalskiej. Oczarowani byli Kalwarią Zebrzydow-
ską jak i samym przyjęciem zgotowanym im przez Księży. Powrót z Warszawy nastąpił tak, jak zostało
zaplanowane w niedzielę 4 lipca. Program został wykonany w całości i bez nieprzewidzianych proble-
mów, co więcej ekipa sfilmowała dużo więcej niż była na to przygotowana. To wszystko było poka-
zane w programach TV-MALTA pod koniec września i z początkiem października, po sfilmowaniu po-
loników w Meksyku Stolicy i Tenango del Aire, Sanktuarium Miłosierdzia Bożego Księży Pallotynów.
Po powrocie ekipy z Polski, okazało się, że sfilmowany został materiał na przeszło 12 godzin, plus
to co było nagrane w Meksyku, aby stworzyć jedną całość. Zadecydowano, że cały cykl będzie emi-
towany w trzech odcinkach pod tytułem: “POLONIA TIERRA DEL PAPA” – “POLSKA, ZIEMIA
PAPIEŻA”, naturalnie po hiszpańsku, choć w pewnych momentach są wywiady po polsku, z napi-
sami po hiszpańsku. Pierwszy odcinek został poświęcony M.B. Częstochowskiej i Guadalupiań-
skiej, tak w Polsce jak i w Meksyku. Druga część objęła Polskich Świętych: Faustynę Kowalską i
Maksymiliana Kolbe, podkreślając kult do Miłosierdzia Bożego w obu krajach, jak i polskich mę-
czenników w Oświęcimiu i innych obozach niemieckich. Trzeci odcinek przedstawił “Polska, Zie-
mia Papieża” – “Polonia Tierra del Papa”, wraz z wkładem Ojca Świętego, przed i po Jego wybo-
rze na Papieża, w pracy na rzecz oswobodzenia Polski spod jarzma sowiecko-komunistycznego.
Był czerwiec i należało ustalić jak najlepsze daty niedzielnych transmisji. Miesiące letnie - czas wakacyj-
ny - mają mniej telewidzów. Wrzesień jest przepełniony programami związanymi ze świętami narodowy-
mi Meksyku. Przyćmiłoby to nasz cykl, jak również i pierwsze dni października, wypełnione przygoto-
waniami do Kongresu Eucharystycznego. Wypadło, że najlepszymi do emisji niedzielami będą te już po
kongresie, 31 października, 7 i 14 listopada 2004 r., z godzinnymi programami “PULSO DEL PAPA” od
godz. 9.00 do 10.00 rano i od godz. 18.00 do 19.00 po południu. Według ustalonego planu zostały nadane
wszystkie trzy jednogodzinne części, cyklu “Polska, Ziemia Papieża”. Cały program był jednym wielkim
sukcesem! Samorzutnie i w niespotykanej ilości odebranych telefonów w telewizji, jak i moim domu, z
pochwałami tego programu, opracowanego na materiałach sfilmowanych w Polsce, oraz podanych tek-
stów przez niniejsza Delegaturę. Była to jeszcze jedna akcja na rzecz szerzenia prawdy o Polsce. Pragnę
podkreślić, że ta współpraca z niniejszą Delegaturą odbije się bardzo pozytywnie, tak na terenie Meksy-
ku, jak i Ameryki Łacińskiej, właśnie za pośrednictwem różnych sieci kanałów telewizyjnych współpra-
cujących z TV-MALTA, TV MARIA VISION i KANAL 40, przez które te programy były nadawane..Aby
nie było nieporozumień, błędnych oskarżeń i niestosownych komentarzy, informuję, że cykl “POLO-
NIA, TIERRA DEL PAPA” złożony z trzech odcinków, emitowanych w TV-MALTA”, na KANAL 40 i
w MARIA VISION, w programie “PULSO DEL PAPA” (“Puls Papieża”), NIE BYŁ PRZEDSIĘWZIĘ-
CIEM KOMERCYJNYM. Również współpraca niniejszej Delegatury, Inżyniera Jerzego Skoryny i Dy-
rektora Jerzego Mrozka, była w pełni honorowa. Wielką dla mnie niespodzianką była zapowiedź w TV
MALTA, że na prośbę Telewidzów, w niedziele 2 stycznia 2005 roku będzie powtórzony mój program.
“POLSKA, ZIEMIA PAPIEŻA”
PROGRAM TEN ZOSTAŁ NADANY I JESZCZE RAZ POWTÓRZONY
Trzeba dodać, że tak pielgrzymki jak i wycieczki, które organizuje Dyr. Jerzy Mrozek przez swo-
je biuro turystyczne “DESTINO MEXICO”, w swoich programach zamieszcza zwiedzanie miejsc
związanych z Polską, kościół M.B. Częstochowskiej i Parafię w Tenango del Aire, miejsce podnie-
sione do godności Diecezjalnego Sanktuarium MIłOSIERDZIA BOŻEGO. Sanktuarium opieku-
ją się Księża Pallotyni, którzy między innymi będą prowadzili Bibliotekę Polską i Archiwum Polo-
nijne. Prace niestety idą wolno z powodu braku funduszy oraz mało jest Księży z Polski. Jest to tyl-
ko część prac i akcji niniejszej Delegatury w 2004 roku. Brakuje Tacambaro, Urugwaju i Meksy-
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
23
10
marek, którego należy zaliczy do lewej strony sceny politycznej, wyraził się o oświadczeniach gabine-
tu Belki, iż “rząd rżnie głupa”. Właśnie minister skarbu Jacek Socha próbował przekazać opinii publicz-
nej nieprawdziwe informacje. Minister Socha najwyraźniej opanował sztukę robienia głupa. W stosunku
do działań Sochy przy prywatyzacji PZU trzeba zadać jedno pytanie: głupota czy sabotaż? Wracając do
wywiadu w Gazecie Wyborczej, cytat: Opozycja zarzuca rządowi, że chce za wszelką cenę sprywaty-
zować PZU, żeby zapewnić dobre posady swoim ludziom. Zarzut, że staramy się zapewnić sobie wpły-
wy, jest zabawny, bo w obecnej sytuacji prawnej to Eureko trzyma atuty w ręku. To my prosimy Eureko
o zawieszenie postępowania arbitrażowego.
Niewykluczone, że zaraz sąd arbitrażowy wyda orzeczenie. Nawet jeśli wygramy, to i tak ciąży
na nas zobowiązanie sprzedaży 21 proc. akcji PZU i realizacja umowy z 2001 roku, która jest gorsza od
wynegocjowanej ugody. Eureko nie ma żadnego interesu, aby gwarantować posady ludziom wskaza-
nym przez rząd. Mają umowę z 2001 roku, która jest dla nich korzystna. [przyp. Panie ministrze, raczej
nie chodziło o osoby formalnie desygnowane przez rząd, tylko o ludzi SLD związanych z Bankiem Mil-
lennium i swoistą nagrodę za dokończenie mega-dealu. ] W jednym zdaniu minister Socha stwierdza, iż
dokumentów nie zna i równocześnie wypowiada się, że “nie wiadomo kto dla kogo pisał te pisma, nikt
ich nie podpisał, nie mają sygnatury”. Minister wypowiada się na temat zawartości dokumentów, któ-
rych nie zna… Minister jest jasnowidzem czy prestigigatorem? Brak podpisu czy sygnatury nie dyskre-
dytuje dokumentów, co najwyżej może dyskredytować instytucję za nieformalny obieg dokumentów. Do-
kumenty może w tym przypadku dyskredytować wyłącznie ich treść – jednak Prokuratura w Gdańsku
uważa materiały za wysoce profesjonalne i znaczące dla śledztwa. Więcej, to na ich podstawie dokonano
przeszukań w Banku Millennium i mieszkaniu prezesa banku. Widać, że minister Socha ma genetyczną
skłonność do sprzyjania środowisku Banku Millennium i Eureko. Czyżby dotychczas nietykalni koledzy
z Banku Millennium zaszokowali się przeszukaniem i trzeba im pomóc?
Panie ministrze w sporze z Eureko i Bankiem Millennium reprezentuje pan interes skarbu państwa,
gwoli przypomnienia. I rzecz najważniejsza zamieszczona w wywiadzie. Minister Socha oświadcza, że
“Zarzut, że staramy się zapewnić sobie wpływy, jest zabawny, bo w obecnej sytuacji prawnej to Eureko
trzyma atuty w ręku. To my prosimy Eureko o zawieszenie postępowania arbitrażowego.” Z zeznań Ern-
sta Jansena i przesłuchań przed sądem arbitrażowym wynika, że polska strona nigdy nie była zobowiąza-
na do sprzedaży kolejnych akcji PZU, to Eureko miało zobowiązania w przypadku gdyby skarb państwa
sprzedawał akcje PZU. Co minister skarbu przedstawia opinii publicznej? Kolejną nieprawdę? Pełno-
mocnicy skarbu państwa twierdzą w postępowaniu arbitrażowym zupełnie co innego niż minister Socha!
Także Ernst Jansen przyznaje, że polska strona nie miała żadnych zobowiązań. To czy minister skarbu
kolejny raz jest osobą niewiarygodną to nie jest prywatna sprawa Jacka Sochy. Co mają powiedzieć arbi-
trzy jeśli otrzymają wypowiedzi Sochy? Ten pan konsekwentnie działa na szkodę skarbu państwa. Dzia-
ła w takim stopniu na korzyść Eureko na ile sytuacja pozwala. Co robi ABW?
Jarosław Supłacz
KTO REPREZENTUJE INTERESY SKARBU PAŃSTWA W SPORZE Z
EUREKO ?
1)
Jednym z dwóch pełnomocników procesowych przed sądem arbitrażowym w Londynie jest Marek
Wierzbowski - współpracownik MSW w latach 70. Marek Wierzbowski w 1976 r. sporządził instruktaż
– jak resort bezpieczeństwa ma zachowywać się wobec organizacji społecznych. Opracowanie do użyt-
ku wewnętrznego MSW sporządzone w 1500 egz.
Kilka cytatów z opracowania Marka Wierzbowskiego dla MSW:
(…) Rola, jaką obecnie odgrywają organizacje społeczne, jest wynikiem realizacji założeń ustrojowych
państwa socjalistycznego. Stąd też występuje tendencja do czynnego włączania organizacji społecznych w
procesy realizacji zadań państwowych. Spowodowało to przesunięcie wielu organizacji społecznych z po-
zycji nadzorowanych przez organy państwowe na pozycję partnerów organów państwowych. W stosunku
do takich organizacji społecznych nadzór administracyjny został ograniczony lub wręcz wyeliminowany.
Kontakt z Polską utrzymywany był też za pośrednictwem P. dyr. Jerzego Mrozka, który ze swo-
jej strony komunikował się ze wszystkimi osobami, z którymi kontaktowałem się w spra-
wie TV-MALTA, synchronizując cały program, jaki wysłałem do Polski. Data otwarcia wy-
stawy zbliżała się szybkimi krokami. Staś w moim imieniu pracował z British Legion. W koń-
cu nastał “D-DAY”. Staś reprezentował z polską flagą kombatancką Delegaturę w Meksyku.
Polska i udział Polski w II Wojnie Światowej, we wszystkich wystąpieniach i okolicznościowych prze-
mówieniach - tak w kościele jak i przy otwarciu wystawy - była szeroko i z całym podziwem komen-
towana. Polskie eksponaty fotograficzne, przedstawiające udział Wojska Polskiego w II wojnie świa-
towej, prezentowały się doskonale, dużo lepiej aniżeli brytyjskie, co zostało podkreślone i przekaza-
ne mi do szpitala, wraz ze specjalnym podziękowaniem za ideę, udział i współpracę oraz z podkreśle-
niem, że “na Polaków zawsze można liczyć”! Smaczne dania polskiej kuchni zostały podane przez re-
staurację “Rincon Polaco” podczas angielskiego “żołnierskiego obiadu”. Usunęły one w cień brytyj-
skie “przysmaki”. Trzeba podkreślić, że Pan Carlos Guerra, właściciel tej restauracji, tak jedzenie jak
i usługi kelnerów potraktował jako “propagandę” - bez żadnego obciążenia dla Delegatury. Zarząd i
Prezes British Legion szczerze winszowali i gratulowali wspaniałych eksponatów i Polskiej Kuchni.
Jeszcze bardziej przyczyniło się to do pełnego sukcesu wystawy. Specjalne podziękowanie od Polskiej
Delegatury Kombatanckiej oraz uznanie zostało dane memu synowi, Stasiowi, za doskonałą współ-
pracę, zwerbowanie “Rincon Polaco” (co było jego inicjatywą) oraz doskonałą organizację imprez.
-3-
W końcu, w połowie czerwca, powróciłem na domowe pielesze. Jeszcze słaby, obolały i wy-
cieńczony. Franek przekazał mi całą komunikację internetową, którą doskonale obsługiwał, czego do-
wodami są osiągnięte pozytywne rezultaty. W Polsce przygotowania i organizacja tury dla ekipy fil-
mowej TV-MALTA składnie dobiegały końca. Bezpośrednia komunikacja internetowa wskazywała, że
“szafa gra”. W Meksyku przygotowania też postępowały szybkim krokiem naprzód. Pomimo wszyst-
kiego prezes TV-MALTA, Mec. Roberto O’Farrill, ciągle miał bardzo poważne obawy co do organiza-
cji tury po Polsce. Jako przykład podał mi swoje doświadczenia na Malcie, gdzie - po przylocie i przy-
witaniu - zostawiono go “na lodzie”, nawet bez żadnej rezerwacji hotelowej. Polska, według niego, do-
piero co zrzuciła pęta sowiecko-komunistycznej opresji, wiec sytuacja zapewne jest gorsza jak na wy-
spie Malcie. Na dwa dni przed wylotem, nastawał ponownie, że jest jeszcze czas na skasowanie całej
tej imprezy. Polska to nie jest to co Malta, że potrafiła zorganizować AK, Państwo Podziemne, SOLI-
DARNOŚĆ i rozsadzić blok sowiecki, więc nie ma się czego obawiać i wszystko będzie w porządku.
Ostateczna ekipa filmowa pod dyrekcją Prezesa TV-MALTA, mec. Roberto O’Farrill wyleciała do
Warszawy według planu, 25 czerwca. Mimo wszystko miała trochę duszę na ramieniu. Wiadomości od
wszystkich do chwili wylotu były pozytywne i tylko brakowało wykonania całego planu, tak żmudnie
opracowanego w Meksyku i w Polsce. Maszyna ruszyła z miejsca i już nie było można jej powstrzymać!
Z każdego miejsca ich pobytu dostawałem codziennie krótkie wiadomości, które bez wyjątku były po-
zytywne. Czekałem z niecierpliwością na port ekipy TV-MALTA, ich opowiadania i wrażenia z Polski.
W końcu nastąpił powrót. Wszyscy byli oczarowani, rozentuzjazmowani i zachwyceni Polską, ich przy-
jęciem (i przyjęciami), przyjazną atmosferą, a organizacją byli wprost (pozytywnie) oniemieli! Szczerze
mówili, że nie spodziewali się takiej serdecznej współpracy, okazywanego im serca i pomocy na każdym
kroku, jak i nieskalanej organizacji. Lecieli do Polski z wielkimi obawami, niepokojem i niepewnością,
co zastaną w tym dalekim i nieznanym kraju, jakim dla nich była Polska. Zapewnienia inż.. Jerzego
Skoryny sprawiły iż, wierząc jego słowu, pomimo obaw zdecydowano się na wypad do Kraju Papieża.
Przyjęcie przez Ks. Proboszcza Józefa Buchajewicza w Laskach, zaraz po wylądowaniu, kult do
M.B. Guadalupieńskiej (w kościele pod wezwaniem M.B. Królowej Meksyku) - to wszystko sprawi-
ło na meksykañskiej ekipie TV-MALTA nieoczekiwane i pozytywne wrażenie. Serdeczność i gościn-
ność rozwiały nurtujące ich obawy co do pobytu w Polsce. Sam Niepokalanów i prace Św. Maksymi-
liana Kolbe - znanego w Meksyku, lecz bez znajomości szczegółów jego osiągnięć - zobaczyli w Nie-
pokalanowie. Pełne przyjaźni, dłuższe spotkanie z Ks. Biskupem Tadeuszem Pikusem głęboko wy-
ryło się w pamięci meksykańskich gości. W Częstochowie byli zaskoczeni uprzejmością Ojców Pau-
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
11
22
Z drugiej jednak strony społeczna waga działań tych organizacji spowodowała zastąpienie części nadzoru
administracyjnego nadzorem i kierownictwem politycznym sprawowanym przez instancje PZPR.
(...) Na tle nowej pozycji organizacji społecznych w zestawieniu z tradycyjnymi przepisa-
mi prawa o stowarzyszeniach może dochodzić do nieporozumień. W szczególności orga-
ny resortu spraw wewnętrznych sprawujące nadzór nad stowarzyszeniami stają niejedno-
krotnie wobec trudnych do rozwiązania problemów prawno-politycznych. Zawarte w pra-
cy rozważania teoretyczno-prawne mają za zadanie pomóc w rozstrzyganiu tych problemów.
(...) W pracy nawiązujemy szeroko do osiągnięć nauki radzieckiej. Wynika to z poważnych osią-
gnięć doktryny radzieckiej w tym temacie. Problematyka organizacji społecznych posiada w ZSRR
obfitą literaturę., co jest wyrazem doceniania roli organizacji społecznych w ustroju socjalistycznym.
Dalej jest mowa o elementach drobnoburżuazyjnych, poddaniu organizacji społecz-
nych intensywnemu kierownictwu politycznemu sprawowanemu przez PZPR, i wresz-
cie katalog sankcji prawnych i środków oddziaływania na organizacje społeczne.
Premier Marek Belka w dniu 16.07.2004 wręczył w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nomina-
cje do składu Rady Zamówień Publicznych. Rada jest organem doradczo-opiniodawczym Preze-
sa Urzędu Zamówień Publicznych. W skład Rady wszedł Marek Wierzbowski. Być może w to tyl-
ko zbieżność nazwisk. W przeciwnym przypadku, niespotykana to sytuacja gdy premier mianu-
je autora tajnego instruktażu dla MSW do tak zaszczytnych funkcji, podobnie jak dziwne jest,
że taka osoba jest reprezentantem Skarb Państwa w sporze z Bankiem Millennium i Eureko.
Marek Wierzbowski jest członkiem rady banku BPHPBK, przewodniczącym rady tego banku jest Alicja
Kornasiewicz, która prywatyzowała PZU. Alicja Kornasiewicz jest prezesem CA IB, który został zaproszony
przez Jacka Sochę do udziału w przetargu na doradzanie Ministrowi Skarbu Państwa przy prywatyzacji PZU.
Panie Ministrze, czy to w nagrodę za sposób prywatyzacji PZU dokonany przez wi-
ceminister skarbu Alicję Kornasiewicz, czy może za wiarygodność CA IB na ryn-
ku kapitałowym (dodam, iż CA IB ma delikatnie mówiąc bardzo kontrowersyjną opinię).
Drugi pełnomocnik procesowy Ministerstwa Skarbu Państwa Dariusz Oleszczuk został mianowany sę-
dzią w stanie wojennym.
670 MLN ZA SYSTEM EUREKO
2)
Eureko kilkakrotnie złamało warunki umowy ze Skarbem Państwa – o czym świadczą zarówno wy-
powiedzi przedstawicieli Eureko, które nie miały nic wspólnego z wolą współpracy akcjonariuszy spół-
ki i interesem PZU oraz kolejne fakty ujawniane z procesu prywatyzacji. Eureko zdaje sobie sprawę, iż
jego działania nie tylko nie służyły PZU, lecz były to działania na szkodę spółki (być może, jeśli Eureko
zamierzało przejąć kontrolę nad PZU za półdarmo to taktyka dyskredytowania spółki była z ich punk-
tu widzenia trafna).
Więcej, Eureko można postawić zarzut usiłowania wyprowadzenia z PZU kilkuset milionów złotych na
ich system informatyczny. Eureko zamierzało sprzedać PZU rozwiązanie pod kryptonimem europejskie
centrum odszkodowań. Co w branży ubezpieczeniowej wywołało zdziwienie ze względu na inne otocze-
nie prawne i organizacyjne rynku. Usiłowanie popełnienia przestępstwa jest takim samym przestępstwem
jak jego dokonanie. Czy ministerstwo skarbu poczyniło w tym zakresie odpowiednie działania?
Od redakcji: W “Biuletynie...” nr 3, sierpień 2004, został zamieszczony artykuł Jakuba Sakowicza “Belka: zada-
nie specjalne wykonam”. Autor artykułu już wówczas sygnalizował aferę w PZU.
WŁADCY PIERŚCIENI
MASOŃSKIE DĄŻENIE DO JEDNOŚCI POGAŃSKIEJ
Dzisiaj jest już wiadomo, że zjednoczona Europa nie będzie chrześcijańska. Chrześcijańska Europa
upadła, gdyż przez nawiązanie do starożytności czynnikiem destrukcyjnym w Europie stał się neoplato-
nizm. Jest to uparte dążenie do jedności pogańskiej. W XVIII w., po rewolucji francuskiej, Europa za-
częła wchodzić w stan upadku kulturalnego. W tym to czasie zastał zanegowany porządek społeczny. Fi-
lozofowie zaczęli poszukiwać nowych podniet moralnych i estetycznych nie w prawach wiary objawio-
sfilmowane oraz całą marszrutę pobytu ekipy filmowej w Polsce. Program, niestety, obliczony na je-
den tydzień - według wymagań tutejszej TV. Byłem zmuszony, wobec tego, obciąć wiele ciekawych
miejsc i spotkań w Polsce. Nowy, tygodniowy pobyt objął: Warszawę, Laski, Niepokalanów, Często-
chowę, Kraków, Łagiewniki, Wieliczkę, Kalwarię Zebrzydowską, Wadowice i Oświęcim. Jest rze-
czą ważną podkreślenie, że filowaniem i produkcją tych programów kierowała JEDNA DYREKCJA
niniejszej Delegatury, bez żadnych innych wpływów - tak w Meksyku, jak i w Polsce. a na pierw-
szy rzut miałem wylecieć z żoną do Polski 7 czerwca, czyli na następny dzień po otwarciu wysta-
wy. Ustaliliśmy też, że ekipa filmowa, pod dyrekcja p. O’Farril, wyleci z Meksyku 25, przylatując na
Okęcie 26 czerwca 2004 r. Z powrotem ekipa wyleci z Warszawy 4 lipca - co zostało zaakceptowane.
Zaraz nawiązałem kontakt internetowy z moimi przyjaciółmi: księdzem biskupem Tadeuszem Pikusem,
ks. proboszczem Józefem Buchajewiczem, Księżmi Pallotynami, ks. Mieczysławem Grzybowskim w
Kalwarii Zebrzydowskiej, prof. dr Zdzisławem Rynem, również z Konsulem Honorowym Meksyku w
Krakowie - Januszem Postołko i specjalnie z ks. notariuszem Tadeuszem Bożełko w Warszawie. Muszę
podkreślić, że współpraca organizacyjna i pomoc jaką otrzymałem OD WSZYSTKICH, bez wyjątku,
była pod każdym względem wspaniała, bez zarzutu. Punktualna, obfita korespondencja, rzetelna i szcze-
rze przyjacielska pomoc - były podstawą do zrealizowania pomyślnie całego tego przedsięwzięcia. Cala
współpraca zapowiadała się znakomicie. Pan dyr. Jerzy Mrozek, będąc już w Polsce, nawiązał kontakt
ze wszystkimi wyżej wymienionymi i wskazanymi osobami. W między czasie otrzymałem zaproszenie
od p. Prezesa USOPAL, Jana Kobylańskiego, na wzięcie udziału w Pierwszym Kongresie Polonii Ame-
rykańskiej, mającym odbyć się w Urugwaju i Argentynie, w ostatnich dniach maja. Bilet lotniczy już
był w Meksyku. Terminy były napięte, lecz pozwalające na solidne wykonanie zaplanowanych akcji. Po
za moimi fotografiami, na wystawę “D-DAY”, Pani Radca Kulturalna Ambasady RP w Meksyku, Ma-
ria Lichota, dostarczyła mi wystawę udziału Polskich Sił Zbrojnych w II Wojnie Światowej. Wystawa
ta bardzo się przydała na D-DAY, jak i na późniejsze akcje, które są w planach niniejszej Delegatury.
Na jednym z następnych zebrań zostało podane do wiadomości, że Kościół anglikański ofiarował swoje
sale na wystawę i “Żołnierski Obiad”. Ustaliło się, że - z powodu braku materiałów - wystawa ograniczy
się tylko do materiałów polskich i angielskich. Program został ustalony na D-DAY, na niedzielę 6 czerwca
2004, w następującej kolejności: o godz. 10.00 oddanie honorów sztandarom i flagom narodowym. O godz.
10.15 Msza, o godz. 11.00 przemówienia okolicznościowe, o godz. 11.30 uroczyste otwarcie wystawy. O
godz. 12.00 film okolicznościowy, o godz. 14.00 “obiad żołnierski”, o godz. 20.00 zamknięcie sal wystawy.
W Meksyku znajduje się restauracja pod nazwa “Rincon Polaco”, ktòrej właścicielem jest Meksykanin,
prawnik, prawdziwy przyjaciel Polski p. Carlos Guerra. Syn mój, Stanisław, zorganizował dodatkowe dania
kuchni polskiej do brytyjskiego “obiadu żołnierskiego”. Prace organizacyjne raźno szły do przodu. Wyda-
wało się, że wszystko - z pomocą mojej żony i synów - idzie pomyślnym torem. Niestety tak nie było. W
pierwszych dniach maja zacząłem czuć się jakoś “nieswojo”. 13 maja znalazłem się w szpitalu wojskowym
na zawał sercowo-oddechowy. Wróciłem do domu po pełnym miesiącu pobytu tam, po różnych punkcjach
płuc itp. zabiegach. Wycofałem moją obecność na Pierwszym Kongresie Polonii obu Ameryk w Urugwaju
i Argentynie. Chcąc być “obecnym” prosiłem Pana prof. Zygmunta Haducha z Monterrey, aby występo-
wał w moim imieniu i przekazał moją pisemną wypowiedź na tym - tak znaczącym i ważnym - Kongresie
zjednoczenia Polonijnych Organizacji całego kontynentu Ameryki - od Alaski aż do Ziemi Ognistej. Jest
to niezaprzeczalny przykład, że Polacy potrafią żyć w zgodzie, organizować się i współpracować na ska-
lę kontynentalną, od jednego bieguna do drugiego. Następnym krokiem było zawiadomienia p. Roberto
O’Farrill o moim stanie, na co zareagował natychmiastowym przybyciem do szpitala. W rozmowie pro-
sił mnie, abym odwołał całą imprezę filmowania w Polsce, ponieważ do chwili wylotu nie będę w stanie
lecieć do Polski. Zaprotestowałem przeciwko tej sugestii, zapewniając, że wszystkim pokieruję za pomocą
Internetu z Meksyku i nie będzie żadnych trudności... Obawiałem się, że jak się odłoży filmowanie na póź-
niej, to nic z tego nie wyjdzie i trzeba kuć żelazo póki jest gorące. Zdawałem sobie sprawę z ryzyka, lecz
znając moich Przyjaciół w Polsce, wierzyłem, że wszystko pójdzie tak jak powinno być... Moi synowie,
Franek i Staś, krążyli ciągle pomiędzy domem i szpitalem załatwiając wszystkie sprawy jak należy i utrzy-
mując ciągły kontakt - za pośrednictwem Internetu - pomiędzy Polską a moją osobą, w obu kierunkach.
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
12
21
nej, lecz w tym co naturalne. Wszystko co jest źródłem prawdy Bożej zostało podważone. Za wzór do-
robku kulturalnego ludzkości stawiano odległe czasy starożytne. Głównym składnikiem tej nowej kul-
tury europejskiej jest wysunięcie starożytności klasycznej na miejsce autorytetu Kościoła, czego konse-
kwencją jest zeświecczenie poglądu na świat. Rozwój państw idzie po linii rozwoju jednostki, która na-
kazom etyczno-moralnym podporządkowuje się sama z własnej woli. Człowiek odrzuca więc wszelkie
normy etyczne, prawne i gotowy jest uczynić wszystko dla zaspokojenia własnych ambicji i potrzeb. Kul-
tura zachodnio-europejska wchłania w siebie elementy kultury wschodniej: hinduizm, buddyzm, taoizm,
sufizm. Tworzy się typ człowieka kosmopolitycznego, gdyż ludzie przestali być przywiązani do własne-
go państwa. By zrealizować “jedność”, masoneria podjęła działania, których celem jest integracja kul-
tury zachodniej z kulturą wschodnią.
Doktryna Plotyna (203-269 po nar. Chrystusa) legła u podstaw nowego porządku światowego i euro-
pejskiego. Unia Europejska jest istotnym elementem nowego porządku świata (New World Order). Plo-
tyn był odnowicielem filozofii Platona. Jedną z głównych cech systemu wytworzonego przez tego filozo-
fa jest jedność, która jest doskonała a wielość jest niedoskonała. Chodzi tu o podział świata na państwa,
narody, rasy i religie. Według Plotyna, z jedności, która była na początku, świat doszedł do różnorodnej
wielości. Należy więc odwrócić się od tej wielości i powrócić do jedności. Przedstawicielami neoplato-
nizmu byli: Porpyrios, Jamblich oraz Proklos (410-485 r.), który twierdził, że “co wykładał Pitagoras po
przejściu wtajemniczenia orfickiego, tego Platon dokładną zdobył znajomość z pism orfickich i pitago-
rejskich. Proklos był założycielem szkoły neoplatońskiej w Atenach, która została zamknięta przez chrze-
ścijańskiego cesarza Justyniana w 529 r. Angielski poeta William Butler Yeats (1865-1939) w wierszu
“Wieża” między innymi napisał: “ Oświadczam, że wierzę tak: Plotyna żegna mój śmiech i Platonowi w
twarz, co tutaj poznałem, krzyczę” (Cz. Miłosz).
Cechą charakterystyczną neoplatonizmu jest połączenie idei platońskich ze stoicyzmem, orfizmem
oraz z okultyzmem. Już w starożytności stoicy głosili, żeby cała ludzkość porzuciła plemienne i pań-
stwowe partykularyzmy i złączyła się w jedno państwo światowe, w którym panowałaby wolność, bra-
terstwo i równość. Hasło to było podjęte podczas rewolucji francuskiej. Z orfizmu pochodzi organizacja
rządu świata. Właśnie rząd światowy występujący pod nazwą KLUB 300 wzorowany jest na porządku
stworzonym w Krotonie przez Pitagorasa. Z orfizmu pochodzi również doktryna o okresowym odnawia-
niu świata. Stary porządek ma runąć w niszczącym przed odrodzeniowym ogniu. Na zgliszczach stare-
go świata ma wyrosnąć nowy świat, w którym zapanuje nowy ład, nowy porządek i wieczny pokój. Na-
tomiast epikurejczycy głosili, że religia jest nieprzyjacielem człowieka, ponieważ pochodzi z nieprzy-
jemnych uczuć trwogi przed Bogiem i obawy śmierci. Szerzyli więc hasło, że zadowolenie ciała jest naj-
większym celem człowieka, ponieważ wszystkie uczucia przyjemności i rozkoszy pochodzą od ciała.
Wszystkie te i inne filozoficzne doktryny występują współcześnie. Inspiracją dla masonerii są nauki fi-
lozoficzne neoplatonizmu i neopitagoreizmiu.
Filozofia neoplatońska traktuje ten świat jako odbity. Więc narzuca konieczność stosowania symbo-
li, jako jedynego języka przekazu, który rozumieją wtajemniczeni. W XIX w. symbolista Fryderyk Creu-
zer nauczał, że w epoce archaicznej, gdzieś w Azji lub w Egipcie, jakaś kasta kapłańska była w posiada-
niu wzniosłych idei religijnych. Aby je udostępnić tłumowi, wyrażali je za pomocą symboli, które były
znane wtajemniczonym, natomiast nie wtajemniczeni odbierali je dosłownie, jako wyraz wiadomości o
świecie zewnętrznym.
W pierwszych wiekach po Chrystusie celem neoplatoników było ratowanie przed chrześcijaństwem
upadającego pogaństwa. Obecnie celem masonerii jest zniszczenie cywilizacji łacińskiej i zaprowadze-
nie pogaństwa. Uczeni związani z masonerią długo zbierali i porównywali wspólne elementy wierzeń,
mitów i symboliki pogańskich, etnicznych, narodowych i światowych celem wykazania podstawowych
sytuacji egzystencjalnych, wspólnych różnym wierzeniom, fenomenom religijnych tzw. wartości uni-
wersalnych, by wykazać “jedność duchową dziejów ludzkich”. Mircea Eliade stwierdził, że mit jest hi-
storią świętą, która działa się na początku “koła czasu”. Pierwszorzędną funkcją mitu w życiu człowieka
współczesnego jest dostarczenie mu wzorcowego i powszechnie obowiązującego sposobu zachowania,
TV-MALTA, mec. Roberto O`Farrill, ma ciekawy, godzinny program pod tytułem: “Pulso del Papa”
(“Puls Papieża”). Rzeczywiście, programy te są bardzo interesujące, przedstawiając różne aspek-
ty związane z Papieżem, Kościołem, historią, tradycjami, legendami, wiarą itp. - podawane w spo-
sób przystępny, jasny, oraz ciekawy. Telefonicznie został uzgodniony dzień na popołudniowe spotka-
nie z p. Roberto O’Farrill. Ponieważ z moim wzrokiem jest już kiepsko i trudno jest mi prowadzić sa-
mochód w tym dużym ruchu, wiec Eduardo, osoba dużo młodsza, postanowił mi towarzyszyć, zawo-
żąc mnie na to popołudniowe spotkanie z prezesem TV-MALTA. Umówione spotkanie miało miejsce
po południu w biurach prezesa, który okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem o dużej kulturze.
Przedstawiłem mu związki i podobieństwa Polski i Meksyku, jak i miejsca łączności w obu krajach. Jest
też rzeczą wiadoma, ze w Polsce Meksyk jest lubiany. To samo ma miejsce w Meksyku. Warto tu jest
przypomnieć, że w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku w Meksyku były silne prześladowa-
nia religijne Kościoła Katolickiego oraz katolików. Społeczeństwo polskie - solidaryzując się z prze-
śladowanymi - w czasie każdej Mszy Świętej modliło się za Meksyk. Jak sobie doskonale przypomi-
nam to i w szkołach też modlono się za kraj Azteków. To samo miało miejsce w Meksyku, gdy w Pol-
sce były komunistyczne prześladowania religijne. Jako przykład przedstawiłem mój punkt widzenia
na stosunki, jakie panują pomiędzy Polską i Meksykiem. Stosunki te mogą być podobne do sytuacji
pary młodych ludzi, znajdujących się na dwóch krańcach wielkiej sali, pełnej ludzi. Wzrokowo narodzi-
ła się szczera sympatia, lecz z jednej strony tłum uniemożliwiał im spotkanie się, a z drugiej - nie było
nikogo, kto mógłby ich sobie przedstawić. Podobna jest historia pomiędzy Meksykiem i Polska. Oby-
dwa kraje szczerze się lubią, lecz bliżej nie znają. Chodzi o to, aby zbliżyć je ku sobie w celu lepsze-
go i bliższego zapoznania się. To jest jednym z moich celów. Po chwili milczenia zapytał się mnie, czy
mógłbym zorganizować turę po Polsce, w celu sfilmowania materiałów dla trzech programów pod na-
stępującymi (lub podobnymi) tytułami jak na przykład: “Polska - Ziemia Papieża”, „Miłosierdzie Boże
w Polsce i w Meksyku” oraz “Matka Boża z Guadalupe w Polsce”. Odpowiedziałem twierdząco, na co
p. O’Farrill poprosił mnie, abym przedstawił mu projekt tury ekipy filmowej do sfilmowania materia-
łów dla powyższych, zaprojektowanych programów. W tym projekcie musiałyby być już wliczone kosz-
ty transportu po Polsce, noclegów itp. oraz określone obiekty do sfilmowania i umówione spotkania.
Natychmiast skomunikowałem się z właścicielem i dyrektorem polskiej agencji turystycznej w Meksyku
pod nazwą “Destino Mexico” p. Jerzym Mrozkiem. Te jego przedsiębiorstwo zajmuje się szczególnie or-
ganizowaniem, usługami i prowadzeniem wycieczek, oraz pielgrzymek do i po Meksyku. Głównym (dla
mnie) problemem była usługa transportowa po Polsce. Pan Mrozek powiedział mi, że niedługo wyjedzie
na kilka miesięcy do Polski i chętnie będzie służył kamionetką, przewożąc całą ekipę w zamian za wspo-
mnienie o jego biurze w planowanych programach. Po tygodniu - na następnym spotkaniu - był obecny
p. Jerzy Mrozek. Cały plan pobytu wraz z rozkładem zajęć dla ekipy filmowej obliczyłem na dwa tygo-
dnie, zakładając, że pojadę do Polski z żoną - przed przybyciem ekipy TV-MALTA - zapinając na “ostat-
ni guzik” wszystkie detale na całej, zaplanowanej trasie, a następnie prowadząc po niej całą ekipę. Ku
memu przerażeniu p. O’Farrill powiedział, że cała wyprawa filmowania w Polsce nie może przeciągnąć
się dłużej jak... JEDEN tydzień!. Z drugiej strony z przyjemnością zgodził się na umieszczenie wzmia-
nek o biurze “Destino Mexico” w zamian za transport po Polsce i sfilmowanie poloników w Meksyku.
- 2 -
W Meksyku, w Tenango del Aire, posługują Księża Pallotyni - dzięki zabiegom niniejszej Delegatury.
Jak co roku, tak i w 2004 roku, na Święto Miłosierdzia Bożego, które przypadało na niedzielę 18 kwiet-
nia, w ich siedzibie - w Tenango del Aire - odbyły się okazałe ceremonie, z procesją przez całe Tenango
del Aire. Obecnie - dzięki pracy Księży Pallotynów pod kierunkiem ks. Piotra Gabrysia - ilość przyby-
wających pielgrzymek zwiększa się w widoczny sposób. Zainteresował się tym miejscem mec. Roberto
O’Farroll i do swojego programu dodał specjalny wywiad z ks. proboszczem Piotrem Gabrysiem z Te-
nango del Aire. Wywiad, jak i wszystko, co robią nasi Księża Pallotyni, wypadł bardzo dobrze i był rów-
nież powtarzany w programach TV na kanale 40, Maria Vision i w innych krajach Ameryki łacińskiej.
W następnym tygodniu przedstawiłem program wraz z turą, spotkaniami, miejscami, które muszą być
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
20
13
ale także podtrzymywanie jego tęsknoty za czasami starożytnymi. Eliade traktował mity poważnie i był
za ich odtworzeniem. Występował przeciwko traktowaniu mitu jako opowiadania fikcyjnego. Mity spo-
tyka się w każdym zakątku świata. Występuję również w New Age.
PLATOŃSKI PORZĄDEK ŚWIATA
Współcześnie, od 40 lat prowadzone są badania nad Platonem przez szkołę w Tubingen w Niem-
czech. Neoplatonicy Hans Kramer i Konrad Gaiser kreślą na nowo obraz nauki Platona nadają jej nowe
treści i interpretację. W myśl tej nowej interpretacji prawie każdy jego dialog zawiera aluzje, odnośni-
ki czy odsyłacze, do treści dających się właściwie wyrazić poza nim samym, do pewnych bardziej ści-
słych założeń. Platon był greckim filozofem (427-347 przed Chrystusem). Był uczniem Sokratesa, któ-
ry został skazany przez sąd na karę śmierci. Sąd wysunął pod jego adresem oskarżenie, że “Nie uznaje
bogów ojczystych i psuje młodzież”. Głównym oskarżycielem Sokratesa był strateg Anytos, którego syn
był uczniem filozofa. Ojciec obawiał się ujemnego wpływu filozofa na młodzież i jego syna. Proces był
polityczny i był jednym z aktów rozprawy z przeciwnikami demokracji, zwłaszcza z tyranami. Nad pro-
cesem unosił się złowrogi cień Kritiasa, którego uważano za ucznia Sokratesa. Ten krwawy przywódca
trzydziestu tyranów, którzy rządzili Grecją, był przykładem destrukcyjnej działalności wychowawczej
Sokratesa. Właśnie dialog traktujący o Atlantydzie nazywa się “Kritias”. Należy przypuszczać, że wła-
dza w nowym porządku świata będzie sprawowana przez tyranów. Dzieła Platona pod wpływem Sokra-
tesa nie zostały spisane w formie ciągłego wykładu, lecz w formie dialogów, których jest 35 i pozornie
nie stanowią one jakiegoś cyklu, bo każdy z nich jest pewną zamkniętą całością. Tylko pozornie każdy z
tych dialogów stanowi pewną całość. Bo poglądy w nich wyrażone są uporządkowane w pewną hierar-
chię, i w całości są ze sobą powiązane.
Na szczycie poglądów politycznych, społecznych, ekonomicznych i psychologicznych znajdu-
je się ideał państwa “doskonałego”, który został wyłożony w radykalnym “Państwie” i w później-
szym “Prawie”. Właśnie ten ideał zamierzał urzeczywistnić na Sycylii, gdzie jego uczeń Dion wywo-
łał straszliwą rewolucję. Dion i jego towarzysze byli wtajemniczeni w Eleuzis. W tym ideale ingeren-
cja władzy jest ogromnie szeroka i obejmuje między innymi kwestię zawierania małżeństw /eugenika/
i regulowanie liczby urodzeń dzieci /aborcja/, socjalizację kobiet i dzieci. W tym państwie wszyst-
ko ma być doskonałe, również człowiek, a więc nie będzie w nim miejsca dla kalek, inwalidów, lu-
dzi ułomnych i starych /eutanazja/. Poeci, przeciwnicy tego porządku, według Platona, podlegają
zmiennym uczuciom i przez to wprowadziliby rozbicie, dlatego powinni być z tego państwa wyda-
leni. W “Państwie” Platon żąda od filozofów gotowości i umiejętności otrząśnięcia się z wiary i cza-
ru spraw boskich i zejścia w wir spraw ludzkich, aby je kształtować nie według życiowych, społecz-
nych i praktycznych zasad, norm, ale według norm poznanych przez niego praw wyższego rzędu.
Według Platona dusza ludzka składa się z trzech części: rozumnej, impulsywnej i wegetatywnej. Te trzy
części są sobie podporządkowane. Więc analogicznym powinien być ustrój państwa. Części rozumnej duszy
odpowiada elita intelektualistów, filozofów, która powinna rządzić. Impulsywnej odpowiada wojsko i poli-
cja. Wreszcie części wegetatywnej odpowiada społeczeństwo bezklasowe, które będzie się starać o zaspoko-
jenie materialnych potrzeb całości. Celem takiego państwa jest dążenie do doskonałości, której rezultatem
będzie zespolenie myśli wszystkich ludzi. Interpretując ten pogląd Platona, to pod pojęciem “zespolenie my-
śli wszystkich ludzi” należy rozumieć likwidację własności prywatnej, narodowej oraz likwidację państw.
Platon w swoich dziełach, a głównie w “Fajdrosie”, przedstawił dokładne opisy reinkarnacji, która w
niezmienionej wersji stała się sekretną doktryną platonistów, neoplatonistów, neopitagorejczyków, hin-
dusów, buddystów, taoistów, sufistów oraz innych wierzeń pogańskich, sekt i ludzi wtajemniczonych.
Obecnie reinkarnacja przyciąga umysły intelektualistów i ogromne rzesze ludzi na całym świecie. Ideą
reinkarnacji było zafascynowanych wielu prezydentów USA. Beniamin Franklin, wyrażając swoją zde-
cydowaną wiarę napisał: “Widząc siebie istniejącego w tym świecie, wierzę, że w takiej czy innej po-
staci będę istniał zawsze”. Inny prezydent USA, John Adams, w 1914 r. napisał list do innego byłego
prezydenta, “mędrca z Monticello” , Thomasa Jeffersona, w którym wyłożył doktrynę reinkarnacji: “W
efekcie buntu przeciw Najwyższej istocie, niektóre dusze zostały strącone w dół do regionów całkowi-
daje złe początki dla dwudziestego pierwszego wieku, który neokonserwtyści-syjoniści chcą zrobić “Stu-
leciem Amerykańskim”.
Podczas dwudziestego wieku “stulecia śmierci”, ludzkość straciła ponad sto osiemdziesiąt milionów
zabitych, z czego tragedia żydowska stanowi mniej niż trzy procent ofiar. Trzeba pamiętać, że jest faktem
historycznym, że wśród komunistycznych ludobójców dwudziestego wieku, Żydów było nieproporcjonal-
nie wielu. Teraz z początkiem dwudziestego pierwszego wieku, tak jak w dwudziestym wieku, znowu ra-
dykalni Żydzi nawołują do permanentnej wojny, z tą tylko różnicą, że podczas gdy trockiści nawoływali
do permanentnej wojny o komunizm, to teraz trockiści nawróceni na syjonizm nawołują do permanentnej
wojny o ich wersję “demokracji”. W tych perfidnych nawoływaniach jest wyraźna ciągłość nienawiści do
nie-Żydów, w tradycji Talmudu. Módlmy się, żeby historia się nie powtórzyła i “Amerykańskie Stulecie”
było stuleciem miłosierdzia i miłości bliźniego.
Prof. Iwo Cyprian Pogonowski
WIEŚCI Z MEKSYKU
WYSTAWA, KONGRES USOPAL-KPA
TV POLONIA TIERRA DEL PAPA I SZPITAL WOJSKOWY
- 1 -
Od pierwszych dni 2004 roku, zapowiadało się, że będzie to dość ciekawy rok dla Delegatury Koła by-
łych Żołnierzy AK, SPK i USOPAL, którą prowadzę sam od 1947 roku. Pierwszym sygnałem było zebra-
nie Zarządu British Legion, którego jestem członkiem, dyskutowano jak uczcić 60-cio lecie D-DAY. Czę-
sto moi synowie asystują mi na tych zebraniach, ponieważ Anglicy pragną, aby następne pokolenia konty-
nuowały dalej nasze tradycje kombatanckie. Tak się jakoś składa, że tylko z naszej polskiej strony jest za-
interesowanie następnego pokolenia. Na tym zebraniu był obecny mój najmłodszy syn Stanisław. Jak przy-
stało na prawdziwych Brytyjczyków, została przedstawiona szczegółowo opracowana propozycja zorga-
nizowania (w bardzo eleganckiej - i w stylu angielskim - restauracji, pod znamienną nazwą “Churchill”)
galowej kolacji, czyli “diner”. Panowie mieliby być w smokingach i “przy orderach”, a panie w wieczo-
rowych sukniach. Urozmaiceniem miały być przedstawiane - przez obecnych weteranów - jakieś weso-
łe wspomnienia z tamtych lat II Wojny Światowej oraz humorystyczna krótka parodia polityków z tamtej
epoki, przedstawiona przez kilka osób z weterańskiej gromady. Naturalnie został opracowany zestaw po-
traw wieczerzy jak i ustalona cena od jednej osoby - kwota, którą musiałby pokryć każdy z uczestników
tego pamiątkowego wieczoru uczczenia “D-DAY” Przysłuchiwałem się wywodom moich brytyjskich ko-
legów z dużą dozą zdziwienia z ich podejścia do tej 60-tej rocznicy pierwszego dnia inwazji. Wywiązała
się dyskusja: kto będzie brał udział w tej politycznej parodii, jakie wina maja być podane itp. szczegóły.
Po zakończeniu całej dyskusji na ten temat i ja zabrałem glos, podkreślając, że - niestety - nie został wzię-
ty pod uwagę fakt, iż w czasie inwazji polegli żołnierze różnych narodowości, a ostateczne pokonanie Nie-
miec kosztowało życie wielu tysięcy poległych żołnierzy szeregu różnych narodowości. Wobec tych faktów
przedstawiłem wniosek, aby w pierwszym rzędzie uczcić poległych oraz, by za pośrednictwem wystawy
fotograficznej, przedstawić - społeczeństwu meksykańskiemu oraz naszym dzieciom i wnukom - obrazy
wysiłków i walki - sprzymierzonych z Anglią - Polskich (i innych) Sił Zbrojnych. Nie chcąc wprost torpe-
dować oryginalnego projektu wieczerzy, dodałem, że po uczczeniu pamięci poległych i otwarciu wystawy,
wieczorem możemy ewentualnie mieć zaproponowany “diner”. Zrobiła się chwilowa cisza, poczym nastą-
piła dyskusja, w której przyznano mi rację, odrzucając projekt kolacji na rzecz uczczenia poległych na spe-
cjalnej Mszy za poległych w kościele anglikańskim, a następnie uroczyście otworzyć wystawę fotograficz-
na. Ponieważ tegoroczny D-DAY wypadał w niedzielę, 6 czerwca, wiec i frekwencja była zapewniona. Wo-
bec zmiany programu ustalono, że będzie podany “żołnierski obiad” oraz będą zaproszone inne organizacje
Weteranów jak i ambasadorowie państw alianckich. Zapewniłem, że Polska Delegatura Kombatancka, za-
opatrzy wystawę w materiały fotograficzne z akcji Polskich Sił Zbrojnych na terenach Normandii, Belgii,
Holandii, Niemiec, Polski i Włoch. W ten sposób zakończyły się pomyślnie pierwsze dnie tego 2004 roku.
Gdzieś około 10 stycznia mój dobry, meksykański przyjaciel, inż. Edwardo Quiroga, zwrócił mi uwa-
gę, że na kanale 40-tym, we wszystkie niedziele od godz. 9.00 do 10.00 i od 18.00 do 19.00, Prezes
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
14
19
tej ciemności. Następnie po zwolnieniu z tego więzienia, otrzymały one pozwolenie na zstąpienie na zie-
mię i migrację w ciała różnych zwierząt, gadów, ptaków, bydląt, ludzi, zgodnie z ich zaszeregowaniem i
charakterem. Jeśli przeszły ją bez zastrzeżeń, otrzymały pozwolenie na wcielenie się w krowy i ludzi”.
Platońskie trzy koncepcje do których powinien dążyć człowiek tj. prawda, piękno i dobro są sym-
bolami, które wyrażają pitagorejską doktrynę trzech światów., Doktryna ta była wielką tajemnicą, dla-
tego Platon nie mógł jej odsłonić w nauczaniu. Trzy światy to: wolność, los i przeznaczenie. Różno-
rodność dusz, warunków życia i przeznaczeń wtajemniczeni tłumaczą doktryną ponownych wcie-
leń. Według tej doktryny, człowiek ma prawo wolnego wyboru prawdy lub kłamstwa, i od tego wy-
boru zależny jest jego los i przeznaczenie. Doktryna ta tłumaczy nierówności warunków życia ludz-
kiego tym, że jak ludzie korzystali z wolności w poprzednim życiu, taki los mają w tym życiu.
Pod koniec życia Platon stworzył opowieść o Atlantydzie i jest to ideał państwa “doskonałego”, do które-
go filozof całe swoje życie dążył. Ideał ten wyraża się przede wszystkim w ustanowieniu nowego porządku
świata i światowego rządu. Atlantyda składa się z pięciu pierścieni, kół, każde podzielone na dwie części.
Z kolei każdy pierścień jest podzielony na 60 tys. działów, prowincji. Każdy człowiek ma być zapisany w
dziale, który zamieszkuje. Siedzibą dla rządów będzie pięć stolic. Pierścieniami włada dziesięciu władców,
ale spośród nich ma być wybrany król, który będzie rządził całym światem. Ma nim być Majtreja. Jest ra-
czej pewne, że dzisiaj przygotowuje się świat na jego przyjście. W tych pięciu pierścieniach ma być wiele
świątyń różnych bogów. Jednak w pięciu stolicach mają zostać wybudowane świątynie, poświęcone głów-
nym bóstwom. Te pięć miast - stolic występuje już w wierzeniach sumeryjskich. Zgodnie z tą tradycją, po
stworzeniu człowieka, jeden z bogów założył pięć miast, nadał im nazwy i określił je jako ośrodki kultów.
Wszystko wskazuje, że świat został już podzielony na pięć pierścieni. Mason prof. Zbigniw Gertych, czło-
nek Tymczasowego Parlamentu Światowego, w połowie lat 90 twierdził, że ruch na rzecz Nowego Porządku
Świata istnieje i skupia 270 organizacji z 70 państw. W 1968 r. utworzono Konwent Światowej Konstytucji.
Natomiast w 1977 r. został opracowany projekt konstytucji dla świata, i powołano Tymczasowy Parlament
Świata. Świat, według tych projektów, ma mieć pięć stolic., które będą siedzibą różnych ciał rządowych.
Zbigniew Gertych jest jawnym masonem. Od 1955 r., aż do rozwiązania, był członkiem PZPR. Jest człon-
kiem tajemniczej organizacji “Tymczasowy Parlament Świata”, organizacji o charakterze globalistycznym.
ŚRODEK PIERŚCIENIA
Historykiem, który pierwszy opisał prawie wszystkie kraje i mieszkańców Afryki Północnej, Azji i
Europy był Herodot (484-425 przed Chrystusem). Żył więc przed Platonem. Zwany jest “ojcem histo-
rii”. Zbierał on informacje historyczne i geograficzne w czasie licznych podróży po Afryce i Azji. Opi-
sał również ziemię Nurów, których lokował nad Dniestrem. Herodot był też pierwszym, który nazwał za-
chodni ocean Atlantykiem. Swą ogromną pracę wykonał prawdopodobnie na zlecenie kapłanów eleuzyń-
skich, przez których był wtajemniczony. Na temat swojej pracy Herodot powiedział: “Moje dzieje zbiera-
ją uzupełnienia do głównego wywodu”. Ten główny wywód to platońska Atlantyda, czyli superpaństwo
euro-azjo-afrykańskie, w którym Morze Śródziemne jest morzem wewnętrznym. Już są propozycje, by
do Unii Europejskiej przyjąć Turcję i niektóre państwa Afryki Północnej, a w przyszłości zapewne Bli-
ski Wschód. Platon, który był wtajemniczony w Eleuzis, wykorzystał wszystkie dane geograficzne zebra-
ne przez Herodota do szczegółowego opracowania państwa “doskonałego”, którego środkiem jest greckie
miasto Delfy. Granice cesarstwa rzymskiego biegły wokół Morza Śródziemnego. Architekci Unii Euro-
pejskiej czy też nowego cesarstwa rzymskiego skrupulatnie wypełniają plany starożytnych filozofów. Na-
zwą Łuk Atlantycki określa się obszar Oceanu Atlantyckiego, który znajduje się w pierścieniu. Symbo-
lem Unii Europejskiej jest koło utworzone z gwiazdek pięcioramiennych na niebieskim tle. Niebieski ko-
lor był barwą Atlantów. Gwiazda pięcioramienna pochodzi od Pitagorasa.
Nazwę miasta Delfy Grecy wywodzili od „delfys”, czyli macicy. Zrodzona z ziemi żmija Delfyne ustą-
piła miejsca wężowi Pytonowi. Delfyne była to żmija, która czuwała w Delfach przy źródle gdzie mieściła
się dawna wyrocznia Temis. Pierwsze starożytne sekty nosiły nazwę ofitów, od greckiego ofis czyli wąż.
Sekta ta czciła szatana w postaci węża. To co dla ludzi stało się upadkiem, grzechem pierworodnym oni
nazywają wielkim szczęściem dla ludzkości i wielkim ku „prawdzie postępem”. Stąd czczą węża, gdyż
“AMERYKAŃSKIE STULECIE?”
W oparciu o ideologię neokonserwatyzmu, zwolennicy tej ideologii stworzyli “Projekt dla Nowe-
go Amerykańskiego Stulecia” (“Project for the New American Century”), w ramach którego to projek-
tu, mają oni zamiar nadal formułować politykę zagraniczną USA. Ostatnio neokonserwatyści-syjoniści
wydali publiczne oświadczenie, że “Siły zbrojne USA są za małe w proporcji do odpowiedzialności ja-
kie na nie nakładamy”, oraz w liście do kongresu z 28-go stycznia 2005 r. zalecają oni, żeby “znacznie
zwiększyć ilość żołnierzy w służbie czynnej w armii i w piechocie desantowej (Marine Corps)”. Jest
rzeczą ciekawą, że te niby amerykańskie ambicje imperialne przynoszą głównie korzyść Izraelowi i te-
raz są popierane przez wybitnych liberałów, wśród których rej wodzą Żydzi.
Tom Barry, analityk krytyczny wobec noekonserwatystów, jest autorem artykułu pod tytułem “Li-
berałowie i neokonserwatyści znowu są razem”. Zacytował on “ojca chrzestnego neokonserwatyzmu”,
Irving’a Kristol’a, że wśród neokonserwatystów są “liberałowie pokonani przez rzeczywistość”. Autor
ten pisze, że trockiści nawróceni na syjonizm, byli w czasie Zimnej Wojny liberałami życzliwymi dla
Sowietów, a teraz są oni nekonserwatystami. Wymienia on jako przykład Kristol’a, Norman’a Podho-
retz’a i Midge Decter, ctc. którzy zmienili konserwatywną partię republikańską, w partię rządzoną przez
neokonserwatystów-syjonistów, którzy twierdzą, że “Ameryka powinna spełniać rolę policjanta świa-
ta a jednocześnie być misjonarzem wolności”. Tradycyjni republikanie stracili kontrolę nad swoją par-
tią i otwarcie krytykują dziś neokonserwatystów, jako neoimperialistów, błędnie i przesadnie przypisu-
jących Ameryce możność przebudowy świata na korzyść Izraela. Neokonserwatyści-syjoniści w Pen-
tagonie są popierani przez przemysł zbrojeniowy i przemysł naftowy, oraz liberałów, którzy popiera-
ją “globalną misję Ameryki”. Według artykułu Toma Barry’ego, nawołują oni do stworzenia “nowe-
go porządku na świecie” za pomocą amerykańskiej maszyny wojennej i na podstawie “wyższości mo-
ralnej” USA nad innymi państwami. Niedawno Jody Powell, były rzecznik prasowy prezydenta Carte-
ra, powiedział przed kamerami telewizyjnymi, że sprawa stosunków między USA i Izraelem jest bez-
nadziejna, z tego powodu, że stabilizacja Bliskiego Wschodu i zakończenie konfliktu z Islamem wyma-
ga, żeby Ameryka działała jako bezstronny rozjemca. Według Powell’a jest to niemożliwe, ponieważ
prezydent USA popełniłby “samobójstwo polityczne” jeżeli by wywarł jakikolwiek nacisk tak na Izra-
el jako państwo, lub nawet gdyby na przykład, krytykowałby fundamentalistów żydowskich, którzy w
ogóle żadnych ustępstw wobec Arabów nie chcą zrobić. Sytuacja ta wynika z solidarności mniejszości
żydowskiej w USA, ze wszystkimi Żydami w Izraelu.
Wiadomo jest, że żaden polityk amerykański teraz nie ośmiela się być kandydatem w wyborach,
bez uprzedniego ogłoszenia swego poparcia dla Izraela. Utartą formułką jest powiedzenie, że „Izrael
ma prawo bronić się”. W takim stanie rzeczy, nawet podporządkowanie Arabów palestyńskich Żydom
w takim stopniu, w jakim była podporządkowana Niemcom policja żydowska w gettach, byłoby praw-
dopodobnie krytykowane przez fundamentalistów żydowskich w Izraelu. Pamiętamy jak jeden z nich
zabił kulą w plecy premiera Izraela, Itzak’a Rabin’a.
Obecnie udaje się neokonserwatystom-syjonistom odwracać uwagę od faktu, że tylko i wyłącz-
nie oni spowodowali wojnę z Irakiem, którą planowali od lat 1990. Już wcześniej Kuweit był pułap-
ką zastawioną przez neokonserwatystów-syjonistów na Saddama Husseina, żeby go zniszczyć, jak tyl-
ko jego użyteczność skończyła się z końcem wojny Iraku przeciw Iranowi, w czasie której to wojny,
USA uzbroiło Sadama jako swego wówczas podopiecznego. Wcześniej Henry Kissenger powiedział,
że “Nafta jest zbyt wartościowym surowcem, żeby pozostawić ją w rękach Arabów”. W czasie krwa-
wych bitew między Irakiem i Iranem Kissinger powiedział “Chcemy żeby oni zabijali się wzajemnie jak
najdłużej”, (audycja radiowa 08/01/03; “Irak, objectiv Bagdad”, Le Figaron Hots Serie, p. 100, 2003).
Prasa amerykańska zdominowana przez Żydów ukrywa przed publicznością powyższe informacje, któ-
re obciążają całkowitą odpowiedzialnością neokonserwatystów-syjonistów za atak i pacyfikacje Iraku,
w którym to ataku amerykańskie bombardowania spowodowały śmierć ponad 100 000 cywilów i około
1500 zabitych Amerykanów oraz 25 000 kalek i psychicznie uszkodzonych żołnierzy amerykańskich.
Jak dotąd “Projekt dla Nowego Amerykańskiego Stulecia” (“Project for the New American Century”)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
15
18
ten stał się pierwszą przyczyną “postępu”. Sekty te chyba przetrwały do dzisiaj. W Delfach znajdowa-
ła się tajemnicza wnęka skalna, która została nazwana „stomios”, termin ten oznaczał pochwę, ale rów-
nież usta. Znajdował się tam kamień, który był symbolem pępka „omfalos” i wiązał się z funkcją roz-
rodczą, ale przede wszystkim był środkiem świata. Było to miejsce wyroczni. Delfyne, która wyłoniła
się z ziemi została zabita przez Apollona. Zawładnął on świątynię oraz wyrocznię i następnie poświęcił
tam trójnóg. Symbolem Apollona jest wąż Trójnóg był jednym z symboli Apollona, i to właśnie na ka-
mieniu, który był środkiem świata, siedząc na trójnogu Pytia wygłaszała przepowiednie, a pomagał jej
prorok, który występował jako tłumacz. Tłumacze stawiali pytania w formie alternatywnej, dowiadując
się, czy byłoby lepiej robić to czy tamto. Z chwilą gdy bóg wstępował w Pytię, stawała się ona niezwy-
kle podniecona i doprowadzała się do zupełnego szału. Mięśnie drżały jej konwulsyjnie, ciało nabrzmie-
wało, na twarzy pojawiał się straszliwy grymas, rysy były zniekształcone, a oczy spoglądały dziko i nie-
naturalnie. W tym stanie tarzała się po ziemi z pianą na ustach. Ostre krzyki, gwałtowne i często niewy-
raźne dźwięki ujawniały „boską wolę”. Tłumacze, znający się na tajemnicach, odbierali i przekazywali
ludowi oświadczenie pochodzące od boga.
Z biegiem czasu utworzyła się w Delfach święta rada, która była dobrze poinformowana o tym, co
działo się na całym świecie, i która w postaci wróżb udzielała pouczeń politykom i królom. Te wskazów-
ki miewały często formę dwuznaczną i ciemną. To właśnie w Delfach król Edyp uzyskał przepowiednię
o swoim losie. Na podstawie osobistego dramatu króla, Sofokles napisał sztukę „Król Teb”. Delfy są po-
łożone niedaleko Eleuzis, gdzie odbywały się wtajemniczenia, na wzór egipskich.
DELFY I SŁUPY HERAKLESA
Platon w swoim opisie Atlantydy często wymienia Słupy Heraklesa /Herkulis columnae/. Nazwą tą
określano dawniej cieśninę Girbraltar. Słupami Heraklesa w starożytności nazwano dwa przylądki Calpe
i Abila. Według mitów to Herakles wzniósł dwa słupy, po obu stronach cieśniny dzielącej Afrykę i Euro-
pę. Platon wyraźnie określa położenie Atlantydy: „Ci wszyscy razem oraz ich potomkowie przez szereg
pokoleń tam mieszkali i panowali nad wieloma innymi wyspami na morzu a prócz tego, jak się i przed-
tem mówiło, panowanie ich sięgało aż po Egipt i Tyrrenię i obejmowało ziemię po tej stronie Słupów He-
raklesa”. Tak więc prosta od punktu środka świata, czyli od Delf do Słupów Heraklesa jest promieniem
pierścienia.. Jest to promień do wykreślenia koła, wewnątrz którego znajduje się platońska Atlantyda,
tzw. państwo “doskonałe”. W starożytności wierzono, że wypuszczone przez Zeusa na przeciwległych
krańcach świata orły spotkały się w Delfach. Odtąd Delfy stały się środkiem świata.
Dla współczesnej masonerii głównymi symbolami są: cyrkiel, koło, oraz dwie kolumny. Wiadomo,
że cyrkiel jest to przyrząd do kreślenia kół. Natomiast czczone przez masonerię dwie kolumny to Słu-
py Heraklesa.
KOŁO, KTÓREGO NIE MOŻNA DOTKNĄĆ ANI ZOBACZYĆ
Platon w “Liście VII” na temat omawianego pierścienia, koła tak pisze: “Każdy poszczególny przed-
miot posiada trzy przedstawienia, na których wiedza o nim bezwarunkowo opierać się musi; czwartym
jest właśnie ona - owa wiedza o przedmiocie. Jako coś piątego należy przyjąć to, co jest samym przed-
miotem poznania i rzeczywistą istnością. Pierwszym więc jest nazwa, drugim określenie, trzecim obraz,
czwartym wiedza. Do jednego jakiegoś dostosuj tu przykładu, aby zrozumieć, co tu zostało powiedzia-
ne, i ten sam sposób rozumowania przenieś na wszystko. Jest więc jakieś coś nazwane “kołem”, czemu
przysługuje jako nazwa to, co właśnie wymieniliśmy. Następnie idzie jego określenie, składające się z
rzeczowników i czasowników. Takie bowiem powiedzenie: “to, czego wszystkie punkty jednakowo są
oddalone od środka” - byłoby określeniem tego, co nosi nazwę: krągły, obły, koło. Trzecim ujawnieniem
jest koło, które się rysuje i ściera, lub to, które tokarz sporządza i które się niszczy. “Koła” jako takiego,
do którego odnoszą się te wszystkie przedstawienia, żaden z tych zabiegów nie dotyka, ponieważ jest ono
czymś innym od nich. Czwarte ujawnienie to wiedza, umysłowe ujęcie i właściwe mniemanie o rzeczy,
bo wszystko to znowu trzeba brać razem jako jedno; nie tkwi ono w dźwiękach mowy ani w kształtach
materialnych, lecz tylko w duszy, co wskazuje, że jest czymś innym zarówno od istoty samego “koła”,
jak też od wymienionych poprzednio trzech jego ujawnień”.
handlu, stosowane przez Żydów w Polsce przed wojna, czego on sam był świadkiem. W Niepokala-
nowie setki Żydów znalazło schronienie i za to właśnie Św. Maksymilian Kolbe został aresztowany i
uwięziony w Oświęcimiu, a teraz gazety Michnika i Urbana oczerniają go w Polsce jako antysemitę.
Książka Rotha jest perfidnym oszczerstwem skomponowanym na zasadzie spekulacji, co mogło-
by się zdarzyć, gdyby Lindberg był innym człowiekiem i miał inne poglądy, niż je miał on w rzeczy-
wistości, o czym można się przekonać na tysiącu stronach pamiętnika Lindberga. Faktycznie Lindberg
w ogóle na polityka nie nadawał się i dobrze o tym wiedział. Nie znosił on sztucznej i zakłamanej ety-
kiety w działalności politycznej. Absolutnie nie chciał czytać przemówień pisanych przez innych lu-
dzi. Charles Lindberg zasłużył sobie na uznanie go za amerykańskiego bohatera narodowego, ponie-
waż był pierwszym człowiekiem, który przeleciał samolotem przez Atlantyk. W 1938 roku, 27-go paź-
dziernika, po wizycie w Rosji, Lindberg powiedział, że Związek Sowiecki jest dla ludzi “piekłem na zie-
mi”. Za to rząd sowiecki ogłosił go wrogiem. Lindberg publicznie potępił okrucieństwa przeciw Ży-
dom w Niemczech, w czasie niesławanej “Kristal Nacht”. W tym samym roku, jako pułkownik lotnic-
twa amerykańskiego, Lindberg pojechał do Niemiec, po uzgodnieniu z dowództwem amerykańskiego
lotnictwa. Miał on otrzymać w Berlinie odznaczenie za jego pionierską działalność w lotnictwie; do-
stał zaproszenie od Goeringa, żeby zapoznał się z postępem niemieckiego lotnictwa. W czasie wizy-
ty w Niemczech, dokonał on dokładnego przeglądu i ewaluacji lotnictwa niemieckiego. Lindberg zło-
żył dobrze fachowo opracowane oficjalne sprawozdanie w tej sprawie po powrocie do Waszyngtonu.
Lindberg glośno oponował przeciw wojnie. Krytykował on poparcie Roosevelta dla Sowietów. Lind-
berg był krytyczny wobec działalności ekonomicznej i politycznej niektórych, zwłaszcza pro-sowieckich
Żydów. Uważał ich za niebezpiecznych podżegaczy wojennych i demoraliztorów, bardzo szkodliwych,
ponieważ zdominowali oni radio, produkcję filmów w Hollywoodzie i prasę amerykańską.
Wbrew temu co opublikował w swojej “fikcji historycznej” Roth, Lindberg nigdy nie był kandyda-
tem w wyborach na prezydenta USA. Natomiast po japońskim ataku na Pearl Harbor, Lindberg walczył
jako pilot przeciw Japonii i w walce powietrznej zestrzelił myśliwski samolot japoński. Lindberg zmarł
śmiercią naturalną w 1974 roku, natomiast w fikcji Roth’a, Lindberg zniknął w październiku 1942 - go
roku, jako niby prezydent USA.
Niestety recenzje książki Roth’a o Lindbergu ukazujące się w pismach amerykańskich, jak na przy-
kład, w numerze listopadowym The New York Review of Books z 2004 roku, pisze, że gdyby faktycz-
nie Lindberg kandydował na prezydenta USA i był przekonań nazistowskich, to historia potoczyłaby się
inaczej. Prasa kontrolowana przez Żydów pisze tak zamiast potępić fałsze literackie, mające na celu sys-
tematyczne niszczenie pamięci narodowej nie-Żydów, przy jednoczesnym popieraniu dążeń żydowskich,
a szczególnie żydowskiego ruchu roszczeniowego. Dzieje się tak też obecnie w Polsce kiedy prawda o
Jedwabnem i K. L Warschau jest systematycznie zakłamywana. Jest to metoda wyrywania korzeni pa-
mięci narodowej za pomocą fałszów.
Jean-Claude Manifacier naspisał artykuł “Wyrywanie światu korzeni” o Simone Wiel, francuskiej ży-
dowskiej pisarce, bardzo mądrej kobiecie. Była ona autorką książki “L’Enracinement” (“Wykorzenianie”),
która to książka jest uważana za testament autorki zmarłej w Londynie w 1943 roku. Nawoływała ona do
uczciwego dialogu w społeczeństwie i do uczciwego dochodzenia do prawdy. Pisała ona, że ciężkim grze-
chem współczesnej jej epoki było to, że zaprzestano od dawna uczyć w szkołach logiki uczciwego dialo-
gu. Pisała ona, że to czyni z ludzi nieświadome ofiary zakłamanych mediów. Niestety tak nadal się dzieje
na coraz większą skalę i w ten sposób zbrodnia jedwabińska stale obciąża Naród Polski na arenie między-
narodowej z powodu polityki “publicznych przeproszeń i skruchy” stosowanej przez Kwaśniewskiego.
Wyrywanie korzeni pamięci narodowej za pomocą fałszów literackich jest właśnie takim grzechem,
jaki popełniają autorzy wyżej wspomnianych książek. Simone Wiel przestrzegała przed tym; niestety ofia-
rami tego grzechu jest pamięć narodowa Amerykanów o Lindbergu i Polaków, na przykład, tak o Świę-
tym Maksymilianie Kolbe, o K. L. Warschau, jak i o niemieckiej zbrodni w Jedwabnem popełnionej na
Żydach w lecie 1941-go roku i opisanej fałszywie przez J. T. Grossa w książce “Sąsiedzi”.
Prof. Iwo Cyprian Pogonowski
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
Biuletyn Stronnictwa Narodowego - Okręg Dolnośląski, nr 3 (10)
16
17
W tym fragmencie Platon wyłożył istotę “koła”, którego nie można narysować ani wytoczyć. Jest tyl-
ko wiedza o nim, a jego istota tkwi w duszy. Tutaj trzeba dodać, że w duszy wtajemniczonego. Wtajem-
niczeni przy powitaniu kreślą dłonią na sercu koło. Koło Platona jest inne od kół narysowanych, gdyż
nie można go dotknąć ani zobaczyć. Zostało ono bowiem zakreślone na olbrzymim terytorium. Koło jest
symbolem doskonałości, gdyż jest doskonałą figurą geometryczną. Z koła powstają wielokąty foremne.
Symbolem satanistów jest pięcioramienna gwiazda wpisana w koło. W okultyzmie czczone jest zaklęte
koło, zakreślone przez “nadprzyrodzone moce”, z którego nie można się wyrwać, wydobyć, wyjść, nie
znając odpowiedniego zaklęcia. Okultyści z zakreślonego koła, przy pomocy tajemnych formułek, przy-
wołują złe duchy.
Platon był przeciwny wyrażaniu doniosłych idei na piśmie. Akceptował on pisma filozoficzne, jednak
z zastrzeżeniem, by autor nie przedstawiał w nich treści, które są cenniejsze od nich samych. O ile Pla-
ton musiał pewne części swej nauki wyrazić na piśmie, to wówczas posługiwał się symbolami, lub zosta-
wiał pewne wskazówki. Sam o tym mówi w „Liście II” pisanym do Dionizjosa, władcy Sycylii: “Muszę
Ci mówić o tym pod osłoną symboli, ażeby w razie, jeżeliby przydarzyło się coś tej tabliczce wśród mo-
rza czy ziemi czeluści, ten, kto by ją znalazł, czytając nie wyczytał wszystkiego”.
Platon był wtajemniczony w Eleuzis. O swoim wtajemniczeniu w “prawdy najwyższe” tak pisał: “(..)
nagle, jakby pod wpływem przebiegającej iskry zapala się w duszy światło i płonie już odtąd samo siebie
podsycając”. Wtajemniczeni dochodzili do pojęcia, że po ciemnościach śmierci następuje przyszłe życie
szczęśliwe. W świecie podziemnym (piekło) będą oni wybrańcami, ponieważ dusze ich, według Platona,
będą oglądały bogów, będą żyć i mieszkać z nimi. Świątynia w Eleuzis była poddana bóstwom piekiel-
nym. Aby wyrobić sobie pojęcie, czym były wtajemniczenia eleuzyńskie to trzeba wiedzieć, że cesarze
rzymscy byli wtajemniczeni w Eleuzis. Również hinduscy bramini byli wtajemniczeniu w Eluzis. Stąd w
hinduizmie występuje wiele składników zaczerpniętych z filozofii Platona. Już w II w. filozof Numenios
z Apamei, dążył do udowodnienia zgodności filozofii Platona z naukami hinduskich braminów. Rola ka-
płanów eleuzyńskich była taka sama jak rola kapłanów egipskich, którzy wtajemniczali faraonów.
“ŚWIAT ODBITY” CZYLI PLATOŃSKA TEORIA O POZNANIU
Według Platona świat, który dostrzegamy zmysłami, jest niestały i zmienny, dlatego pojęcia nie mogą
pochodzić z niego, lecz muszą być odbiciem jakichś przedmiotów, równie jak pojęcia, wiecznych, stałych
i niezmiennych. Te przedmioty razem tworzą “świat idei”, który Platon umieszcza ponad najwyższą sferą
niebieską. “Świat idei” jest wzorem, według którego Demirug uformował z bezkształtnej masy nasz świat
zmysłowy. Od Platona wielu filozofów nazywa demirugiem twórcę świata, który kształtuje bezkształtną
materię. Wiedzę pojęciową, która jest odbiciem “świata “idei”, posiadamy dzięki temu, że dusza ludzka
żyła dawniej w “świecie idei”, skąd za jakieś popełnione tam winy została strącona i wtłoczona w ciało.
Więc poznanie pojęciowe nie jest wynikiem jakiegoś procesu twórczego, lecz odtwórczego tzn. polega
ono na przypominaniu sobie tego, co dusza kiedyś w “świecie idei” widziała.
Od Platona pochodzi homoseksualizm. W “Uczcie” na jego temat tak pisze: „Niektórzy mówią o nich,
że to bezwstydnicy, ale to przecież nieprawda. Bo to nie występuje u nich na tle bezczelności, tylko raczej
na tle śmiałości, odwagi i pewnego męskiego zacięcia - kochają przecież to, co do nich samych podobne.
Silnie za tym i fakty przemawiają. Przecież tacy młodzi panowie, jak tylko który podrośnie, zaraz się po-
święca karierze politycznej, a kiedy który jest już dojrzałym mężczyzną, poświęca się wówczas pederastii,
niewiele dbając o żonę i o robienie dzieci. W celibacie żyje każdy, a jeden drugiemu wystarcza”.
Współcześnie wielu filozofów twierdzi, że Platon był “bożym wysłannikiem”, i jego posłannic-
twem było “założenie królestwa bożego na ziemi”. Pindar, grecki liryk /522 - 446 przed Chr./ wyróż-
niał trzy kategorie istot: bogowie, herosi i ludzie. Platon do tych trzech kategorii istot dodał czwar-
tą, demonów. Bo jego państwo jest demoniczne. Utorował drogę ku szaleństwu. Czyż tych wszyst-
kich przywódców, którzy próbowali swoje państwa budować na wzór idei platońskich, ludzie nie na-
zwali demonami? Do tych przywódców należy zaliczyć: Lenina, Stalina, Hitlera, Mao-Tse-Tun-
ga, Kim Ir Sena i Pol Pota. Platoński “świat idei” to piekło, gdyż platońska teoria o poznaniu jest dla
upadłych dusz, które przypominają sobie tu na ziemi, co wcześniej robili w piekle /w świecie idei/.
Platońska teoria o “świecie odbitym” występuje w buddyzmie tybetańskim w doktrynie mahajany o “pu-
stej ziemi”, w filozofii Arthura Schopenhauera “świat jest moim wyobrażeniem”, w filozofii neoplatońskiej
oraz przyjęli ją okultyści. Teorię o “pustej ziemi” przyjęli również naziści, i dzisiaj wiemy, do czego to
doprowadziło. W okultyzmie teoria ta nazywa się światłem astralnym Paracelsusa. Jest to rodzaj substancji
myślowej, stanowiącej “prawdziwy świat”, dla której świat fizyczny jest jedynie odbiciem. Z kolei doktry-
na mahajany naucza, że istnieje tylko realna pustka, natomiast to, co człowiekowi jawi się jako istnienie,
jest jedynie iluzją. Wszystko na tym świecie jest puste, wszystko jest tylko złudą. Traktowanie tego, co się
postrzega lub pomyśli, jako czegoś istniejącego, osobowego i substancjalnego, jest iluzją. Wszystko prze-
żywamy jako rzeczywistość, chociaż nie ma w tym więcej substancji, niż w lustrzanym odbiciu. Platońską
teorię o poznaniu przyjęli różokrzyżowcy, którzy w celu rozwoju osobowości medytują i prowadzą samo-
obserwację w salach lustrzanych. Stopniowo mają dochodzić do wniosku, że to co widzą, nie jest tym co
widzą. Natomiast według Schopenhaura, świat zewnętrzny istnieje jako wyobrażenie. Jedyną rzeczą, którą
poznajemy samą w sobie to nasze ciało. To co w związku z ciałem przeżywamy, to wola, najgłębsza istota
nie nas samych, lecz świata zewnętrznego. Wyzwolenie całkowite można osiągnąć tylko przez porzucenie
własnej woli, i przejście w wolę zbiorową, przez zupełne zapomnienie o sobie. Szkoła Schopenhaura za-
lecała ludzkości samobójstwo, jako rozwiązanie problemów, lecz kiedy cholera pojawiła się w jego mie-
ście, uciekł pierwszy. Z platonizmu wyrosły wszystkie nurty filozoficzne, począwszy od starożytności aż
do dzisiaj, również te, które nawiązują do niektórych jego założeń. Również wszystkie systemy polityczne
swoje źródło mają w tej filozofii. Już w I i II w. koncepcje ustroju i władzy tworzyli wyłącznie filozofowie.
Istotnym elementem nowego porządku świata są już dokonane wielkie przemiany mechanizmów or-
ganizujących całość życia społeczno-gospodarczego w skali globalnej. Zmiany te prowadzą do współza-
leżności i współdziałania między państwami i innymi formami organizacyjnymi. Najdobitniejszym wy-
razem tego nowego porządku świata jest istnienie w świecie współczesnym szeregu organizmów ponad
narodowych, opartych na dobrowolnie lub pod przymusem zawartych układach politycznych, wojsko-
wych i gospodarczych, jak na przykład Unia Europejska czy NATO. Działalność w danej dziedzinie jest
organizowana i kierowana w ramach danego układu. Ten charakter organizacji świata ogranicza w róż-
nych dziedzinach i w rozmaity sposób suwerenność poszczególnych państw.
Stanisław Bulza
WIDZIANE Z AMERYKI
KOMENTARZE OD NASZEGO KORESPONDENTA Z USA
WYRYWANIE KORZENI PAMIĘCI NARODOWEJ ZA POMOCĄ FAŁ-
SZÓW LITERACKICH
Żona moja brała udział w dyskusji o książkach fabularnych, w których autorzy dopuszczają się fał-
szów literackich, za pomocą przypisywania fikcyjnych i nieprawdziwych zdarzeń postaciom historycz-
nym. Jedna z uczestniczek wyraziła opinię, że książka Dan’a Brown’a p.t. “Da Vinc Code” jest wspania-
ła i każdy powinien ją przeczytać. Żona moja odpowiedziała, że książka ta jest oparta na spekulacji, a nie
na źródłach historycznych i jest podobna do fałszu literackiego Philip’a Roth’a p.t. “Plot Against Ame-
rica”, (“Spisek przeciwko Ameryce”) i wyraziła opinię, że należy odróżniać między powieściami oparty-
mi na fantazji, a fałszowaniem znanych życiorysów. Na to rozmawiająca z moją żoną osoba powiedziała,
że Lindberg, bohater narodowy amerykański i główna postać książki Roth’a, był “nazistą.”
Ludzie nieraz postępują nieetycznie w celu zdobycia rozgłosu i sukcesu w sprzedaży ich ksią-
żek, a wielu spośród ich czytelników przyjmuje, nieraz podświadomie, treść tych fałszów za prawdę.
W obu powyższych książkach, autorzy gwałcą znaną prawdę historyczną. Podstawiają oni fikcyjny i
oszczerczy życiorys historycznej osoby, na miejsce znanych faktów. W wypadku Roth’a, jest to tak-
tyka zmieniania i wykorzeniania pamięci narodowej Amerykanów o ich bohaterze narodowym na ko-
rzyść mniejszości żydowskiej w USA. Jest to zabieg podobny do pomawiania Św. Maksymiliana Kol-
be o antysemityzm, dlatego, że krytykował lichwiarzy żydowskich i nieetyczne metody konkurencji w