PROZA KOBIECA I FEMINISTYCZNA.
[na podst. książki: „Pisarki polskie od średniowiecza do współczesności. Przewodnik.”, Grażyna
Borkowska, Małgorzata Czermińska, Ursula Phillips, Gdańsk 2000]
*W opracowaniu uwzględniona została także tematyka kobieca pojawiająca się w poezji.
W ciągu ostatniego półwiecza sytuacja społeczna kobiet, a wraz z nią ich sposób
uczestniczenia w kulturze i twórczość literacka zmieniły się w większym stopniu niż dawniej w
ciągu stuleci. Koniec wojny oznaczał nie tylko wyzwolenie od okupacji niemieckiej, ale także
radykalną przemianę wszystkich dziedzin polskiego życia. Państwo, które w okresie
dwudziestolecia cieszyło się niepodległością, od 1945 roku zaistniało w zupełnie innych granicach.
Dla kultury, a zwłaszcza literatury, szczególnie dotkliwym ciosem było rozdarcie na kraj i
emigrację, trwające aż do 1989 roku.
Przemiany ustrojowe, społeczne i obyczajowe w powojennej Polsce głęboko przeobraziły
również sytuację kobiet. Dla ogromnej ich liczby praca zawodowa stała się ekonomiczną
koniecznością. Ponadto w Polsce było wiele kobiet, których mężowie zginęli na wojnie i które
wobec tego musiały podejmować role społeczne dawniej wypełniane przez mężczyzn. To ostatnie
zjawisko nie było czymś zupełnie nowym. Sytuacja wdów i osieroconych matek miała analogie we
wcześniejszych wzorach kulturowych, jeszcze z okresu powstań w czasie zaborów.
Nowym elementem był szeroki zasięg tego zjawiska oraz przyspieszenie procesów
emancypacyjnych, rozpoczętych już w międzywojniu. Po 1945 szczególnie silna była presja
ideologii komunistycznej, mówiącej o „równouprawnieniu kobiet”. W warunkach ustroju
totalitarnego, w którym istnieje tylko pozór praw obywatelskich, hasło to zmierzało do zastąpienia
zależności kobiety od rodziny zależnością od państwa. Z drugiej strony, „równouprawnienie”
przyczyniało się do masowego wkraczania kobiet w krąg działań dawniej zastrzeżonych dla
mężczyzn, co spowodowało istotne zmiany w mentalności.
Rozważając sytuację kobiet-pisarek trzeba uwzględnić, że należały one przede wszystkim
do jednej warstwy społecznej – inteligencji.
W sytuacji zależności od Związku Radzieckiego odżyła tradycja oporu duchowego i
wyjątkowej roli pisarza. Te kobiety, które zdobyły status uznanego pisarza, zyskiwały także
autorytet w społeczeństwie.
Jak w tej sytuacji rozwijała się twórczość pisarska kobiet? Po Orzeszkowej, Konopnckiej i
Zapolskiej, których utwory weszły do klasyki, podobną pozycję zdobyły w okresie
międzywojennym Nałkowska, Dąbrowska, Kossak-Szczucka i Kuncewiczowa.
Dzięki tym autorkom twórczość literacka kobiet znalazła się w obiegu kultury wysokiej.
Początkowo zmiany światopoglądowe i estetyczne w literaturze po 1945 wydawały się związane
przede wszystkim z szokiem wywołanym przez przeżycia wojenne. Właściwy rozwój literatury
datuje się dlatego od wydarzeń październikowych w 1956 roku.
POKOLENIA PISAREK:
1. DWUDZIESTOLECIE MIĘDZYWOJENNE:
Z. Nałkowska, M. Dąbrowska, M. Kuncewiczowa, Z. Kossak-Szczucka, P. Gojawiczyńska, H.
Naglerowa, H. Malewska, poetki: K. Iłłakiewiczówna, B. Obertyńska.
2. DEBIUT PO 1945:
Wisława Szymborska, Anna Kamieńska, Julia Hartwig.
Tu większe znaczenie ma twórczość poetek i autorek prozy.
3. „POKOLENIE '56”:
Małgorzta Hillar (poetka) i Magda Leja (autorka opowiadań) – stały się na krótko sławne jako
wyrazicielki młodzieńczego buntu i rozczarowania, przeżywanego przez generację, której wczesne
dzieciństwo przypadło na lata wojny, a młodość na okres stalinowskiego terroru.
Indywidualną droga podążały: Halina Poświatowska, Urszula Kozioł i Teresa Ferenc.
4. LATA 70-te:
W ruchu Nowej Fali poetki prawie nie uczestniczyły. Debiutujące wówczas Ewa Lipska i
Małgorzata Baranowska nie wpisywały się ściśle w program literacki tej grupy. Poetki odegrały
ważną rolę w późniejszym okresie.
5. NURT „NOWEJ PRYWATNOŚCI”:
Anna Janko, Anna Czekanowicz, Krystyna Lars, Milena Wieczorek.
6. PRZEŁOM LAT OSIEMDZIESIĄTYCH I DZIEWIĘĆDZIESIĄTYCH:
Natasza Goerke, Olga Tokarczuk, Magdalena Tulli, Izabela Filipiak.
W publicystyce i krytyce literackiej pojawia się wyraźnie wyartykułowany problem feminizmu.
Znakiem literackiego zaangażowania kobiet jest aktywność pisarek w dziedzinie ESEISTYKI I
REPORTAŻU.
Eseistyka:
- na emigracji: Maria Czapska, Maria Danilewicz-Zielińska.
–
w kraju: Maria Janion, Maria Podraza-Kwiatkowska, Marta Fik, Marta Piwińska, Marta
Wyka, Helena Zaworska, Jolanta Brach-Czaina.
–
Reportaż i literatura faktu:
- Małgorzata Szejnert, Hanna Kral,Anna Strońska.
PORTRETY PISAREK:
Irena Krzywicka (1899-1994)
„Wyznania gorszycielki” (1992) – pamiętnik pisarki, którą można uznać za najbardziej radykalną
prekursorkę feminizmu.
W latach dwudziestych i trzydziestych należała do najpopularniejszych publicystów warszawskich
tygodników, przede wszystkim „Wiadomości Literackich”. Pisała o świadomym macierzyństwie,
zdrowiu kobiet, życiu erotycznym, uświadamianiu młodzieży. Skreśliła też sylwetki kobiet-pisarek:
Orzeszkowej i Zapolskiej. Przetłumaczyła na polski dzieła: Herberta George'a Wellsa, Friedriecha
Durrentmatta.
Ogłosiła kilka powieści, które oryginalnie rozwijały temat kobiecy: „Pierwsza krew” (1930,
wydanie powojenne pod tytułem „Gorzkie zakwitanie”, 1948), „Sekret kobiety” (1933). Na tle
polskiego życia obyczjowego jej antymieszczańskie poglądy i zachowania (nie kryła romansu z
Boyem) budziły zgorszenie.
Mimo żydowskiego pochodzenia wojnę spędziła w Warszawie, nie pozwalając zamknąć się
w getcie. Ostatnie lata życia spędziła we Francji, gdzie zmarła.
Tuż przed śmiercią opowiedziała Agacie Tuszyńskiej historię swojego życia w „Wyznaniach
gorszycielki”. W wypadku tej autobiografii nie ma tu odkrywczości formalniej, która cechuje prozę
Kuncewiczowej. Mimo konwencjonalnej formy, pamiętnik przynosi ciekawy obraz półwiecza
dziejów radykalnej inteligencji polskiej i żydowskiej. Jest także świadectwem osobistego
zaangażowania w obronę praw kobiet.
Wisława Szymborska (ur.1923)
Szymborska bardzo rzadko sięga do tematyki kobiecości. Nie dotyczy jej w żaden sposób
alternatywa sentymentalizmu i naturalistycznej brutalności, przed którą stawało wiele autorek
liryki. „Ja” mówiące w jej wierszach jest zawsze osobą płci żeńskiej w sposób jawny, ale bez
ostentacji. Nie podejmuje walki z męską dominacją, ale każdym słowem świadczy o własnej
niezależności. Status istoty wolnej i świadomej swojej kobiecej tożsamości nie wyraża się u
Szymborskiej przez ciało, macierzyństwo, seksualność, ale przez jedyne w swoim rodzaju
połączenie stoicyzmu, współczucia, ironii i wyczucia konkretu.
Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim, jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską
/”Portret kobiecy” z tomu „Wielka liczba”/
Nagrody:
Nagroda Literacka im. Goethego (1991), doktorat honoris causa Uniwersytetu im. A. Mickiewicza
w Poznaniu (1995), nagroda Pen-Clubu (1995), Nagroda Nobla (1996).
Julia Hartwig (ur.1921)
wydała swój pierwszy tom wierszy („Pożegnanie”) w 1956 roku. Tłumaczka i znawczyni poezji
francuskiej, jest też autorką dwu monografii poświęconych twórczości Apollinaire'a (1962) oraz
Gerarda de Nervala. Drugi tom, „Wolne ręce”, wydała dopiero trzynaście lat po debiucie (1969).
Tłumaczyła Maxa Jacoba i Artura Rimbauda. Dla rozwoju jej poezji istotnym doświadczeniem było
obcowanie z surrealizmem. Publikowała niewiele i niezbyt często: „Dwoistość” (1971), „Czuwanie
(1978), „Chwila Postoju” (1980), „Obcowanie” (1987), „Czułość” (1992), dlatego jej znaczenie w
opinii krytyków rosło powoli.
Wariatka. Jak to się łatwo mówi
jak to się łatwo myśli
Nie o takiej którą zamyka się na klucz
ale o takiej którą można spotkać na ulicy
zdawałoby się podobnej do reszty przechodniów
Jakże wówczas oko twoje bystre
jak błyskawicznie pojawia się w tobie
to drgnienie ten sygnał czuły na każdą odmienność
- mam cię ptaszku
Wystarczy zalotny kwiat na zmiętym kapeluszu
albo kiedy w letni dzień zobaczysz na niej obwisłe stare futro
lub kiedy gada do siebie i wygraża -
najłatwiejsza do rozpoznania
Ale ja myślę o takiej która ma spojrzenie jak nóż
i wciska w kieszenie zaciśnięte pięści
Myślę o takiej która ma w oczach własną śmierć
o ciemność którą w sobie nosi jest jej przepaścią
Ale myślę o takiej która idzie ze zwieszoną głową
jakby nic przed sobą nie widziała
potyka się i wciąż idzie
/„Na ulicy” z tomu „Zobaczone”/
Odnowiła w polskiej poezji tradycję krótkiego poematu prozą, do którego rzadko sięgano od
czasów symbolizmu. Chętnie posługuje się poetyką snu, układając ciągi obrazów, które płynnie
następują po sobie, jak w filmowej sekwencji. W jej utworach rozgrywają się jakby miniaturowe
fabuły, którymi rządzi logika baśni. To, co osobiste w lirykach Hartwig, pozostaje głęboko ukryte
pod opowiedzianym zdarzeniem, przedstawioną sceną lub opisanym przedmiotem. Rzadko pojawia
się utwór, w którym bezpośrednio słychać głos mówiącego „Ja”. Właściwą jej postawą jest
autoironiczna powściągliwość, wycofanie za metaforyczny obraz, który rozbłyskuje na pierwszym
planie.
Irit Amiel (ur.1931)
pochodzi z Częstochowy. Wojnę przeżyła w Polsce, częściowo w getcie w rodzinnym mieście,
częściowo ukrywając się po „aryjskiej” stronie. Wyjechała z Polski w 1945 roku, żyje w Izraelu.
Tłumaczy na polski wiersze poetów hebrajskich (wydała antologię), a także literaturę polską na
hebrajski (m.in. M.Hłaskę, H. Grynberga, H. Krall, W. Szymborską). Jest pisarką dwujęzyczną, po
polsku wydała dwa tomy wierszy: „Egzamin z zagłady” (1994 i 1998) oraz „Nie zdążyłam” (1998).
Tomik jej miniaturowych opowiadań „Osmaleni” (1999) dotyczy nie tyle samej Zagłady, ile jej
skutków, ujawniających się nieraz po wielu latach.
Ewa Kuryluk (ur. 1946)
Jej twórczość pisarska zaczęła się studiami z historii sztuki: „Wiedeńska apokalipsa. Eseje o sztuce
i literaturze wiedeńskiej około 1900 (1974). Opublikowała też dwa tomy wierszy oraz powieści
postmodernistyczne: napisaną po angielsku „Wiek 21” (1992, przekł. Polski 1995) i „Grand Hotel
Oriental (1997). W pierwszej z nich postacie wymyślone przez autorkę spotykają się z bohaterami
literackimi stworzonymi przez innych pisarzy, a także z samymi pisarzami, jak Osip Mandelsztam,
Simone Weil, Joseph Conrad, Malcolm Lowry. Dwa wielkie tematy tej książki to umysł i płeć.
„Weronika i jej chusta. Historia, symbolizm i struktura „prawdziwego” oblicza Chrystusa”
(pierwodruk angielskiego oryginału „Veronica & Her Cloth”, 1991) to studium z zakresu historii
sztuki w kontekście religioznawstwa i psychoanalizy, dotyczącej tradycji tzw. vera icon na
przestrzeni dziejów. Autorka zajmuje się m.in. wyobrażeniami kobiety (danymi w sztuce, mitach i
religiach) jako pośredniczki między Bogiem a ludzkością.
Ewa Lipska (ur. 1946)
Najszybciej wykroczyła poza idiom wspólny „nowofalowemu” pokoleniu – choć nie odrzuciła
wspólnych wartości. Jest poetką trudnych i bolesnych problemów egzystencjalnych: pisze o lęku,
samotności, chorobie, szaleństwie. Do jej najważniejszych tematów należy poczucie bezdomności:
wnętrza przywoływane w wierszach to poczekalnie, hotele, dworce, szpitalne korytarze. Jeśli
pojawia się przestrzeń otwarta, to zwykle w związku z podróżą. Świadomość wydziedziczenia ma
po pewnego stopnia kontekst socjopolityczny, wiąże się z poczuciem nieautentyczności życia
społecznego (Nowa Fala). Lipska jednak z reguły tłumaczy obserwowane wokół siebie realia na
język obrazów uniwersalnych, na kategorie egzystencjalne, zachowujące swoje znaczenie
niezależnie od czasu i miejsca. Początki jej poezji („Wiersze”(1967), „Drugi zbiór wierszy”(1970)
rozwijały się pod urokiem poezji Szymborskiej. W kręgu wpływu Szymborskiej kształtowała się
ironia Lipskiej, jej dążenie do zwięzłości i skłonność do formuł aforystycznych. W następnych
tomikach nazywanych kolejnymi tomami wierszy (aż do „Piątego zbioru wierszy” w 1978), poetka
wypracowała sztukę zachowania dystansu i opanowania w sposobie mówienia o rozpaczy, poczuciu
osaczenia. Gorycz wyrażana w jej wierszach ma odcień stoicki. Nazywając po imieniu śmierć, lęk i
szaleństwo, poetka opanowuje je, sprawia, że można udźwignąć ich ciężar. Tytuły jej kolejnych
tomów posługują się słowami-kluczami tej twórczości: „Żywa śmierć” (1979), „Nie o śmierć tutaj
chodzi, lecz o biały kordonek” (1982), „Przechowalnia ciemności” (1985), „Strefa organiczonego
postoju” (1990), „Wakacje mizantropa” (1993).
Ironia uległa znaczącej metamorfozie, wyostrzyła swój społeczny krytycyzm, pogłębiając go. W
szeregu tomów, m. in. w "Stypendystach czasu" (1994), "1999", "Sklepach zoologicznych" (2001),
"Gdzie indziej" (2005) poetka ukazuje świat masowej anonimowości stężonej w koncentratach
gazet i telewizji, w urzędach cenzur jawnych i tajnych, w pigułkach "politycznej poprawności",
świat słów i idei spłaszczonych do stereotypów. Czad powszechnej komunistycznej tyranii
zastąpiony został przez masową głupotę mediów. Istotę uniformizacji poetka dostrzega jeszcze
głębiej - nie tylko w świecie społecznym, ale i w dzisiejszym odczuwaniu samej przyrody - poprzez
ekrany kin, telewizorów, komputerów. Dostępne dawnym poetom czyste wizje lasu, łąki, morza są
już tylko okazami w internetowych katalogach. Pejzaże są jak tapety. Jednakże w tym uniwersum
jak w zatrutym krwiobiegu krążą poetyckie przeciwciała zwalczające symptomy masowego świata -
choćby świetna składnia tych utworów, składnia będąca fundamentem ładu istotnego, ładu wartości.
Nowe liryki Lipskiej złożone są z obracających się kryształów zdań, które stykają się ze sobą coraz
to nowymi płaszczyznami sensu. Coś, co mogłoby być stereotypem obrazowym nigdy się nim nie
stanie, zawsze jest w ruchu rozmaicie łączących się myśli. Powstający w środowisku masowych
stereotypów ruch myśli działa przeciw wszelkim stereotypom. Przeciw nim działa także precyzyjne,
ostre obrazowanie - to poetycka wersja pierwszej cnoty intelektu: widzieć świat jasno.
Jeden z późnych wierszy poetki tak się kończy:
Coraz częściej zamyślam się nad niczym.
W pustej restauracji
kelner podaje mi
oko jastrzębia.
Ten okrutny, surrealny obraz i to przywołanie metafizycznego "Nic" mają moc i czystość. Mają też
piekielną ironię obcowania z szarym piekłem dzisiejszej codzienności. W tym obrazie przełamują
się nasze duchowe zmieszanie z ostrością widzenia. Wynik tej walki jest nieznany. Ale uczestnictwo
w niej poezja Lipskiej bierze na siebie - z heroiczną odpowiedzialnością.
Małgorzata Baranowska (ur.1945)
jest poetką, której wyobraźnia często inspiruje się bogactwami tradycji kultury, przeżywanymi w
sposób bardzo indywidualny, twórczy. Zajmuje się także historią literatury, jest autorką pierwszej
monografii poświęconej zjawisku surrealizmu w Polsce („Surrealna wyobraźnia i poezja”, 1984).
Za najoryginalniejsze osiągnięcie uchodzi jednak stworzenie zupełnie nowej formuły pisarstwa
autobiograficznego, splatającego wątki osobiste z refleksją filozoficzną. Jej książki „Pamiętnik
mistyczny” (1987 i 1998) oraz „Prywatna historia poezji” (1999), łączą elementy dziennika,
sięgającego do najbardziej osobistych doznań (wspomnienia dzieciństwa, doświadczenie choroby),
z pytaniami metafizycznymi. To, co intymne, przenika się z wydarzeniami historii.
Autobiograficzne podłoże ma także książka: „To jest wasze życie. Być sobą w chorobie
przewlekłej” (1994), napisana w sposób jednocześnie eseistyczny i gawędowy.
Krąg tematów Ewy Lipskiej bliski był poszukiwaniom nieco młodszych autorek i autorów
debiutujących pod koniec lat siedemdziesiątych po hasłem „nowej prywatności”, jak Krystyna Lars
(ur. 1949), Urszula M. Benka (ur. 1953) i Anna Janko. Rówieśnicy Lipskiej z Nowej Fali byli
wówczas wykreśleni przez cenzurę z życia literackiego z powodu zaangażowania w działalność
opozycyjną. Wkrótce nadszedł czas gwałtownych wstrząsów politycznych (strajki w 1980 r.,
powstanie „Solidarności”, stan wojenny). Presja przeżyć zbiorowych sprawiła, że odżył polski
romantyczny wzór poezji. Wśród debiutantów „nowej prywatności” nie znalazł się jednak nikt dość
silny, by wyjść poza horyzont i stworzyć literaturę mówiącą o suwerennym świecie jednostki.
Niektórzy krytycy okres lat osiemdziesiątych nazywają „czarną dziurą” w literaturze. Pod
koniec dekady zarysowały się dwie tendencje: skrajnie buntownicza i głosząca estetykę brzydoty
(środowisko „bruLionu”) oraz klasycyzująca, szukająca tematów w przeżyciach egzystencjalnych i
filozoficznej refleksji (nie wytworzyła grupy żadnej grupy poetyckiej). Nieco później nastąpiło
ożywienie w młodej prozie i tu ważną rolę odegrały liczne debiuty kobiet.
ANNA BOLECKA (ur. 1951)
debiutowała niewielką powieścią „Leć do nieba” (1989), wpisującą się w krąg tematyczny
„dzieciństwa po Jałcie”. Pokazywanie życia codziennego w PRL, widzianego oczami dziecka, stało
się tematem młodej prozy mniej więcej od połowy lat osiemdziesiątych. Był to gest podwójnego
zdystansowania się: zarówno w planie egzystencjalnym (dziecko-dorosły), jak i społecznym
(jednostka wobec represyjnego społeczeństwa „realnego socjalizmu”). Druga powieść Boleckiej
„Biały kamień” (1994), cofa się w przeszłość znacznie dalej. Jest imaginacyjną biografią
Pradziadka, próbą poszukiwania więzi z dawno zmarłymi przodkami, po których ślady zginęły nie
tyle z powodu zwykłego przemijania czasu, ile z powodu brutalności historii, rozgrywającej się na
wschodnim pograniczu, w mieszanym środowisku polsko-ukraińsko-żydowskim. Autorka
rozwinęła tu najciekawsze cechy swego pisarstwa: subtelny rysunek psychologii postaci, bogactwo
wyobraźni wrażliwe na zmysłowe piękno świata, wyczucie realiów codzienności. Kolejna książka
„Kochany Franz” (1999) sięga do zupełnie innej poetyki i innej problematyki. Inspiracją dla autorki
była biografia i twórczość Kafki. Bohater jednak nie jest jego portretem, lecz tworem wyobraźni
pisarki. Powieść ma kształt zbioru listów, pisanych przez Franza, jego przyjaciół i bliskie mu
kobiety, dzięki czemu zakończenie może wybiegać w czasy po jego śmierci – i po wojennej
zagładzie Żydów.
OLGA TOKARCZUK (ur. 1962)
pisarka szukająca własnej problematyki i stylu, niezależna od powierzchownych mód literackich.
Jej debiut, „Podróż ludzi Księgi” (1993), sięga tematem w wiek XVII, do czasów, gdy kwitło
zainteresowanie alchemią i doktrynami hermetycznymi. Łączy wątek miłosny z symboliką podróży
w poszukiwaniu tajemnicy. Autorka posługuje się poetyką paraboli i baśni oraz powieści
historycznej, tworząc pełen wdzięki pastisz. Akcja drugiej powieści, zatytułowanej „E.E.” (1995),
rozgrywa się we Wrocławiu na początku XX wieku, kiedy sława Freuda, działającego w Wiedniu,
zatacza coraz szersze kręgi. Autorka przedstawia psychiczne i somatyczne przeżycia dziewczyny w
wieku dojrzewania. W bohaterce książki budzą niezrozumiałe dla niej samej zdolności psychiczne,
które dorośli usiłują wykorzystać w swoich zabiegach o sukcesy w miłości, karierze, pracy
naukowej. Trzecia powieść Tokarczuk „Prawiek i inne czasy”, opowiada o życiu kilku wiejskich
rodzin, głęboko włączonym w rytm natury w rytm natury i wpisanym w ciągłość tradycji. Pokazuje
je w sposób zaskakujący, surrealistyczny, co nie przeszkadza, że przez mityzującą stylizację
przeświecają realia historyczne międzywojnia, drugiej wojny światowej i lat powojennych.
Przepływa czasu nie poddaje się jednak potocznej, zdroworozsądkowej obserwacji, życie bowiem
ukazane jest w jego cielesnych przejawach, połączonych w archetypiczną jedność ze światem snów,
marzeń, symboli religijnych i rekwizytów baśniowych. „Dom dzienny, do nocny” (1998) rozwija tę
poetykę, ale silniej wpisuję się w mitologię lokalną. Pisarka sytuuje swój świat w przestrzeni
sudeckiej prowincji, w okolicach Wambierzyc i Nowej Rudy, wykorzystując miejscowe legendy.
IZABELA FILIPIAK (ur. 1961)
należy do ostatniej fali emigracyjnej, tej która opuszczała PRL po sam koniec jej istnienia.
Dla pokolenia autorki powodem wyjazdu w mniejszym stopniu były kwestie bezpośrednio
polityczne, a bardziej – ogólnocywilizacyjne. Europa Środkowo-Wschodnia wydała mu się
regionem pogrążonym w chaosie i beznadziejności, jałowym, pozbawionym szans rozwoju. Ideały
polityczne opozycji postrzegano jako perspektywę przestarzałą i uwikłaną w negatywną zależność
od komunizmu. Jednocześnie rozczarowanie i wstręt do PRL (a zatem bunt wobec przeszłości
rodziców) były zbyt silne, by godzić się na życie w tej rzeczywistości. Młoda inteligencja lat
osiemdziesiątych była dostatecznie przygotowana (intelektualnie i językowo) do podęcia ryzyka
emigracji. Tematem debiutanckiego tomu opowiadań Filipak „Śmierć i spirala” (1992)stały się
doświadczenia młodej emigrantki z Europy Środkowo-Wschodniej. Bohaterka szybko poznaje
najciemniejsze realia życia w Nowym Jorku, lecz wbrew wszystkiemu walczy o osobistą
niezależność, nawet za cenę klęsk, nawet spadając na dno brutalnego, ale i fascynującego
nowojorskiego świata. Wydawca anonsował tę książkę jako tekst feministyczny. Sformułowanie to
odegrało przede wszystkim rolę etykiety reklamowej dla debiutu w sytuacji, gdy hasła
feministyczne pojawiły się w publicystyce i w działaniach organizacji kobiecych.
Poważniej i z bardziej wnikliwą uwagą krytyka przyjęła następną książkę Filipak, powieść
„Absolutna amnezja” (1995). Tłem jest tu kolejny etap „dzieciństwa po Jałcie”, przeżywanego w
scenerii wielkomiejskiego osiedla betonowych bloków, typowego dla Polski Ludowej. Główna
bohaterka dwunastolatka zbuntowana przeciwko skompromitowanym układom społecznym i
rodzinnym. Jej ojciec jest dygnitarzem partyjnym, natomiast matka angażuje się w działalność
opozycyjną, ale w powieści owa alternatywa okazuje się tylko pozorna: obydwa wybory odsłaniają
swą karykaturalną stronę. Narracja utworu ma bardzo zawiłą strukturę. Fragmenty pamiętnika
dziewczynki sąsiadują z jej szkolnym wypracowaniem na temat własnej przeszłości i z powieścią
pisaną przez jej nauczycielkę, która stopniowo popada w obłęd. Rękopisy giną, odnajdują się,
nakładają na siebie, w końcu wydaje się, że powieść sama siebie opowiada, mówiąc zarazem o
zakłamaniu i jałowości życia w represyjnym społeczeństwie PRL.
Po przemianach ustrojowych na początku lat dziewięćdziesiątych pisarka wróciła do kraju.
Jej kolejna książka, „Niebieska menażeria” (1997), to zbiór opowiadań o bardzo subiektywnej
narracji. W traktowanej dość przewrotnie perspektywie autobiograficzno-wspomnieniowej
pojawiają się realia pobytu w Ameryce, reminescencje młodzieńczych przeżyć w Gdańsku z lat
stanu wojennego, wrażenia z pobytu w Paryżu. Luźno traktowana fabuła i nieco ironiczny dystans
do postaci sprawiają, że nadrzędną instancją staje się świadomość narratorki, którą w kolejnych
opowiadaniach wydaje się jedna i ta sama osoba – typ kobiety wrażliwej, o bogatej wyobraźni,
zachowującej anarchistyczną niezależność wobec instytucji życia społecznego, ale otwartej na
kontakty przyjacielskie i związki miłosne.
NATASZA GOERKE (ur.1960)
Podobny sposób życia: publikować w Polsce, ale mieszkać poza krajem i pisać po polsku z pozycji
outsidera, wybrała Natasza Goerke., od lat przebywająca na stałe w Hamburgu. Jej tom miniatur
prozatorskich „Fractale” (1994) ukazała się, gdy autorka była już znana z wcześniejszych publikacji
poezji i krótkich opowiadań w czasopisamach, założonych i redagowanych przez pokolenie
debiutujące w latach osiemdziesiątych. Goerke wykorzystuje swą wiedzę o kulturze Orientu.
Wyobraźnia autorki zwraca się ku powiastce filozoficznej, abstrakcyjnej anegdocie, z której wynika
sens uniwersalny (a czasem poczucie nonsensu). Jest to pisarstwo bliskie wyobraźni Henriego
Michaux. Poetykę groteskowej, afabularnej prozy kontynuuje „Księga pasztetów”(1997).
MAGDALENA TULLI (ur. 1955)
Ciekawą niespodzianką okazał się dość późny debiut literacki Magdaleny Tulli, będącej z
wykształcenia biologiem. Jej książka „Sny i kamienie” (1995) została uhonorowana Nagrodą
Fundacji im. Kościelskich. Tytułowe „kamienie” to materia, z której zbudowane jest miasto.
Czytelnik szybko rozpoznaje topografię i historię Warszawy, ale ukazanej w odrealnionej
perspektywie snu, mitu, marzenia, jakby natchnionego duchem narracji Brunona Schultza. Ta
liryczna, afabularna proza rozwija się jako fascynująca opowieść, którą zdaje się snuć bezosobowy
duch miasta. Bezosobowy, ale nie bezczasowy, bo w różnych realiach, aluzjach, w słownictwie
pojawiają się rysy właściwe pokoleniu, którego dzieciństwo i młodość przypadły na duszny okres
„małej stabilizacji”. Ta niewielka książeczka jest utkana z niezwykłej materii języka: bogatego a
przejrzystego, mającego w sobie samoistną energię, sprawiającą, że bez postaci i fabuły –
opowiadanie rozwija się na poziomie zdania, gry znaczeń, doboru słownictwa i budowania metafor.
Następna książka „W czerwieni” (1998), wprowadza postacie i zdarzenia z czasów pierwszej wojny
światowej, snuje jakby rodzinną sagę, ale jednocześnie zakorzeniona jest w języku i wyobraźni,
gdyż świat przedstawiony został ukazany jako rodzaj tkaniny, haftu, dzierganego wyobraźnią
pisarki. A miasto, którym dzieje się akcja, nazywa się Ściegi.
ANNA NASIŁOWSKA (ur. 1958)
Jako zaskakujące wydarzenie odebrano także „Domino. Traktat o narodzinach” (1996) Anny
Nasiłowskiej, znanej do tej pory jako eseistka i autorka prac historycznoliterackich, zainteresowana
także krytyką feministyczną. „Domino” („traktat” będący połączeniem autobiograficznego
opowiadania i eseju) dotyczy tego obszaru doświadczenia kobiety, którego wcześniej literatura
polska nie odkryła, nawet w dokonaniach Kuncewiczowej, piszącej w „Przymierzu z dzieckiem” o
cielesnych doświadczeniach początków macierzyństwa. Nasiłowska opowiada o związku kobiety z
niemowlęciem karmionym piersią. Poprzez analizę różnych obyczajowych tabu i wzorców
kulturowych usiłuje dotrzeć do egzystencjalnego sedna tego przeżycia. Pisze również o
przedstawieniach tego tematu w sztuce (jak wizerunki karmiącej Madonny) i konfrontuje tradycję
interpretacyjną, stworzoną przez historyków sztuki, z własnymi przemyśleniami i cielesnym
doświadczeniem. To doświadczenie wbrew stereotypom nie wydaje jej się czymś naturalnym,
domaga się zaś autoanalizy i oswojenia.
Krytycznoliterackie spory o problematykę feministyczną:
–
Postawienie problemu kobiecej tożsamości jako kwestii spornej, otwartej, wymagającej
nowego ujęcia (uwolnione od męskiego punktu widzenia)
–
Pierwsze kompetentne wypowiedzi na temat myśli feministycznej ukazały się już w latach
osiemdziesiątych, w serii publikacji stanowiących ogólny fenomen życia literackiego. Pięć
książek zatytułowanych „Transgresje” to swego rodzaju dzieło zbiorowe, powstające z
inspiracji i pod kierunkiem Marii Janion, a współtworzone w ciągu kilku lat przez grupę
młodych z pokolenia „młodej prywatności”.
Kolejne tomy „Transgresji”: „Galernicy wrażliwości” (1981), „Odmieńcy”(1982), „Osoby”
(1984), „Maski” (1986), „Dzieci” (1988) – współredaktorami byli: Stefan Chwin, Zbigniew
Majchrowski, Stanisław Rosiek – zbiór esejów. „Transgresje” należą do najwcześniejszych
w latach osiemdziesiątych publikacji, w których feminizm pojawia się w Polsce jako
problem filozoficzny i antropologiczny, a nie tylko jako sensacyjne hasło publicystyczne.
Sygnalizowany jest w „Transgresjach” głównie tłumaczeniami fragmentów francuskiej
eseistyki feministycznej, ale swą obecność ujawnia także w dyskusjach nad dziełami sztuki
dotyczącymi kobiecej tożsamości.
–
Prace poświęcone problematyce kobiecości i feminizmowi:
Maria Janion „Kobiety i duch inności.” (1996)
Inga Iwasiów „Kresy w twórczości Włodzimierza Odojewskiego. Próba feministyczna.”
(1994)
Grażyna Borkowska „Studia o polskiej prozie kobiecej” (1996)
Ewa Kraskowska „Piórem niewieścim. Z problemów prozy kobiecej dwudziestolecia
międzywojennego” (1999)
Krystyna Kłosińska „Ciało, pożądanie, ubranie. O wczesnych powieściach Gabrieli
Zapolskiej” (1999)
Ucieleśnić Polaków
Z Grażyną Borkowską rozmawia Andrzej Franaszek
ANDRZEJ FRANASZEK: – Coraz częściej posługujemy się takimi terminami jak „literatura
kobieca”, „poezja i proza feministyczna”. Czy zasadne jest wprowadzanie kryterium płci do
myślenia o literaturze?
GRAŻYNA BORKOWSKA: – W potoku zjawisk literackich, jaki nas zalał po roku 1989, literatura
kobieca zaznaczyła się dość wyraźnie, stając się jednym z elementów zmiany, dokonującej się w
polskiej kulturze. Oczywiście nie należy ulegać złudzeniu, iż jest to zjawisko całkowicie nowe –
znacznie już wcześniej istniały w polskiej literaturze znakomite poetki, których twórczość można
określać mianem „poezji kobiecej”. Nie można także włączać do tego nurtu każdego, napisanego
przez kobietę, utworu.
– Na czym więc polega wyróżnik?
– Jest nim
POSTRZEGANIE SEKSUALNOŚCI JAKO NADMIARU ENERGII.
Nadmiar ten próbuje się zagospodarować nie tylko w akcie erotycznym czy macierzyństwie –
piszące kobiety uważają, że można go spożytkować również w pisaniu. To połączenie tłumaczy
psychoanalityczny odłam krytyki feministycznej, mówiący o związku między pisaniem a
erotyzmem, zapośredniczonym – w przypadku kobiet – poprzez macierzyństwo, choćby wyrażone
potencjalnie. Jest coś wspólnego w macierzyństwie i pisaniu – dwóch formach
zagospodarowywania energii życiowej, dwóch formach aktywności twórczej. Najważniejsze jest
jednak owo poczucie nadmiaru, które szuka dla siebie spełnienia.
Krytyk posługujący się kategorią „kobiecości”, odwołuje się do gestu, który został jednoznacznie
wykonany przez pisarza. Jeżeli autorka swoją kobiecość czyni elementem dzieła literackiego,
uprawnia w ten sposób krytyka do posługiwania się kategorią twórczości kobiecej.
– Można byłoby zapewne odnaleźć przykłady tak rozumianej „literatury kobiecej” pisanej przez
mężczyzn...
– Owszem, w tej chwili przychodzi mi na myśl przynajmniej jedno dzieło, napisane przez
mężczyznę, dla którego kluczowe jest połączenie seksualności i pisania – „Dzienniki”
Żeromskiego. Wypływająca z rozmaitych, najczęściej niespełnionych, wizji seksualnych podnieta
staje się w nich źródłem aktywności twórczej.
– Jakie inne konkretne zjawiska literackie odpowiadałyby zaproponowanej przez Panią definicji?
– Łatwiej jest je wskazać na gruncie poezji. Oczywistym przykładem jest Halina Poświatowska,
doskonale definicji tej odpowiada także twórczość Anny Świrszczyńskiej, wyraźnie mówiąca o
naturze kobiecej seksualności, która objawia się w – domagającym się twórczej sublimacji –
nadmiarze. Takie też są wiersze Marzanny Bogumiły Kielar, pełne poczucia płciowej tożsamości,
determinującej sposób postrzegania natury i drugiego człowieka. U Marii Bigoszewskiej wreszcie,
seksualność jest rozumiana właściwie jako jedyna sankcja pisania (a może nawet: istnienia) w
niosącym zagrożenie świecie.
Natomiast wytłumaczyć, co to jest kobieca proza łatwo jest w stosunku do literatury XIX-wiecznej,
ostro przeciwstawiającej się modelowi kultury patriarchalnej, walczącej o prawo wyborcze czy
dostęp do edukacji dla kobiet. W społeczeństwie, które jednak – przynajmniej od strony uregulowań
prawnych – nie jest już patriarchalne, określenie się jest znacznie trudniejsze. Niewystarczające jest
również poszukiwanie seksualnego rdzenia twórczości – konieczne jest wprowadzenie
dodatkowych kryteriów. Z reguły są to
KSIĄŻKI POŚWIĘCONE NOWYM ROLOM KOBIETY
w społeczeństwie, jej miejscu w życiu publicznym, wolności erotycznej. Takie właśnie utwory
pojawiły się w Polsce w ostatnich latach. Mam na myśli przede wszystkim książki Izabeli Filipiak i
Manueli Gretkowskiej. (W przypadku tej drugiej autorki ważny jest przede wszystkim jej
powieściowy debiut – „My zdjes' emigranty”, który cenię wysoko, zwłaszcza na tle dość już
szaleńczego repertuaru, którym Gretkowska raczyła nas później). W obszar ten, choć mniej
wyraźnie, wpisują się także opowiadania Nataszy Goerke.
Autorki te – kreując swoje bohaterki – wyraźnie wychodzą poza zestaw ról, tradycyjnie
przypisywanych kobiecie. Pytają, czy pewien konkretny sposób odbioru świata i ekspresji
literackiej jest jakością dostępną tylko kobietom. Filipiak – zwłaszcza w swoich wczesnych
opowiadaniach z tomu „Śmierć i spirala” – wręcz tworzy wyraźną opozycję między męskim i
kobiecym sposobem postrzegania świata.
– Wymienione przez Panią książki spotkały się z bardzo zróżnicowaną recepcją...
– Trudności w przyjmowaniu tej prozy przez polskich czytelników biorą się po trosze stąd, że
wspomniane autorki znaczną część swojej biografii twórczej spędziły na Zachodzie i zetknęły się
tam z silnie rozwiniętym ruchem feministycznym. Zajęły się dość subtelnymi i szczegółowymi
aspektami zachodniego feminizmu, postawiły pytania dotyczące nie społecznego funkcjonowania
kobiety, ale stosunku kobiecości do duchowości – tego,
CZY KOBIETA MOŻE UZYSKAĆ ŚWIĘTOŚĆ,
nie rezygnując ze swoich atrybutów – cielesności, płodności... Są to pytania stawiane często przez
swoistą teologię feministyczną, uprawianą na Zachodzie. Tam jednak pojawiły się one po etapie
sporów społecznych i obyczajowych, które niejako przygotowały grunt pod tego rodzaju
rozważania. Polskiemu czytelnikowi, zupełnie nieprzygotowanemu na tę problematykę, mogą się
one wydawać szokujące i niezrozumiałe. Stąd bierze się przekonanie, że feminizm dotyczy rzeczy
dziwnych, oderwanych od rzeczywistości, wymagających totalnej rewolucji myślowej. Myślę
zresztą, że pisarki posłużyły się tymi elementami po części świadomie, z zamysłem sprowokowania
czytelnika, uderzenia go z mocą po głowie.
– Czy rozziew między tematyką książek Filipiak i Gretkowskiej a świadomością polskich
czytelników nie jest sygnałem jakiegoś głębszego nieprzystawania do siebie różnych kulturowych
modeli?
– W kulturze polskiej myślenie odwołujące się do kategorii biologicznych zawsze było niemodne.
Uważaliśmy, że kategorie ideologiczne – kwestia wolności, stosunku do wspólnoty etnicznej – są
znacznie ważniejsze dla twórczości niż płeć autora i pewien typ wyobraźni erotycznej. Brakuje nam
tradycji psychoanalitycznej, zgoła nie potrafimy poważnie przyglądnąć się temu, co stoi u podłoża
freudyzmu.
Tymczasem, dziś to banał,
PŁEĆ JEST NIE TYLKO KATEGORIĄ BIOLOGICZNĄ, ALE I KULTUROWĄ.
– Mamy na ogół poczucie przeżywania kulturowej przemiany. Jak rozumiem, feministyczny punkt
widzenia byłby jednym z jej elementów. O jakich innych zjawiskach literackich trzeba by w tym
kontekście pamiętać?
– Należy wskazać jeszcze dwa elementy. Pierwszym z nich jest literatura rekonstruująca – nie
zawsze rzeczywiste, czasem mityczne – korzenie naszej indywidualnej, rodzinnej, grupowej,
wreszcie narodowej tożsamości. Oczywiście można powiedzieć, że nurt taki istniał w polskiej
literaturze już znacznie wcześniej – Konwicki, Kuśniewicz, literatura kresowa. Jednakże w
pokoleniu starszym próba rekonstrukcji odwoływała się do rzeczywistych wspomnień autora,
funkcjonowała na granicy prawdy i zmyślenia, mitotwórstwa i faktów historycznych. W młodym
pokoleniu element reminiscencji nie istnieje – jest to rzeczywistość wykreowana w sposób
dowolny, aczkolwiek z wielką miłością dla szczegółu, detalu, dla cząstkowych faktów. Tak dzieje
się w „Weiserze Dawidku” Huellego, „Białym kamieniu” Boleckiej i wielu innych utworach.
W tym bardzo szerokim nurcie możemy wyróżnić swoiste mitotwórcze objęcie w posiadanie
dziedzictwa poniemieckiego.
Jest to wyjątkowo frapujące zjawisko z pogranicza literatury, psychologii i socjologii, polegające na
tym, że ludzie urodzeni gdzieś pomiędzy rokiem 1950 a 60 rekonstruują dzieje miejsc, które
należały niegdyś do obszaru kultury niemieckiej a obecnie są „nasze”. Jeżeli prawdą jest, że
obejmuje się w posiadanie tylko to, co zostało objęte w posiadanie duchowe, to należy powiedzieć,
że ziemie poniemieckie obejmujemy dopiero teraz... Piórami takich pisarzy, jak Huelle czy Stefan
Chwin.
Proces ten realizuje się też w interesującej powieści, jaką jest „E.E.” Olgi Tokarczuk. Najbardziej
przekonuje mnie w tej książce nie pewien wpływ myślenia feministycznego, temat inicjacji głównej
bohaterki, ale właśnie wybór, którego Olga dokonuje na rzecz niemieckiego Wrocławia z początku
wieku. Wybór ten wydaje się zupełnie arbitralny – akcja książki mogłaby zostać osadzona w innym
mieście, a jednak jako scena służy Wrocław, którego elementy – topografia, realia życia
codziennego, sprzęty – odtworzone są z dużym pietyzmem.
– Dlaczego to „duchowe objęcie w posiadanie” realizuje się dopiero teraz?
– W czasach PRL, z powodów ideologicznych pewien sposób myślenia na przykład o Ziemiach
Zachodnich po prostu nie przychodził nam do głowy. Poza tym żyliśmy, by tak rzec, „niechlujnie” –
ani my sami nie mieliśmy czasu i ochoty, by dociekać naszej biografii, ani nasze rodziny nigdy nie
miały tyle uznania dla własnego życia, żeby opowiadać o swoich korzeniach. Przykład Chwina i
Kornhausera z jego autobiograficzną, przejmująco szczerą powieścią „Dom, sen i gry dziecięce”
jest i moim przykładem; gest „powrotu”, który wykonują, głęboko do mnie przemawia. Urodziłam
się w Szczecinie, do matury tam mieszkałam i ani wtedy, ani później nie intrygowało mnie
wchodzenie w cudze domy, w cudze życie, proces przejmowania materialnego i kulturowego
dorobku. Teraz zaś stało się to dla mnie problemem.
Wszystkie te książki są przy tym literacko bardzo dopracowane; „E.E.” ma nawet szansę trafić do
masowego czytelnika – jest książką popularną w najlepszym znaczeniu tego słowa, opartą na
świetnej, dobrze opowiedzianej, fabule. Jeszcze ambitniejszy jest „Hanemann” Chwina – dokonana
przez autora rekonstrukcja przeszłości jest wyjątkowo głęboka, a jego uwielbienie dla szczegółu
wprost niezwykłe: niektóre fragmenty opisowe, w sposób bardzo atrakcyjny dla czytelnika, choć
może nieco niebezpieczny dla kompozycji całości, właściwie „wyosobniają się” z głównego toku
książki.
– Wspomniała Pani o dwóch elementach...
– Drugim jest bardzo silne zainteresowanie dla egzystencjalnej strony życia. Pojawiła się grupa
wybitnych pisarzy, którzy są skupieni na samym fenomenie istnienia tak dalece, że spoza niego nie
widać już niczego więcej. Nie jest to jednak powód do oceny negatywnej, ponieważ skupienie owo
jest dostatecznie dramatyczne, by przykuć uwagę czytelnika. Ci pisarze to – niewolnicy egzystencji.
Jednym z nich jest Marcin Świetlicki, którego poezja ciągle negocjuje z rzeczywistością szerszy
oddech, pole wolności. Wolności tej nie trzeba już wyrywać z życia publicznego – musimy ją sobie
zagwarantować w ramach losu, który nam został dany. Świetlicki jest pisarzem w pewnym sensie
klasycznym, skupionym na ciężarze istnienia, pisarzem, który bez przerwy kłóci się, wadzi i
sprzecza z rzeczywistością.
Twórcą o podobnych zainteresowaniach jest Andrzej Stasiuk. O ile jednak strategia Świetlickiego
jest dość pasywna,
STASIUK JEST BARDZIEJ „MĘSKI”,
wychodzi naprzeciw wyzwaniom. „Biały kruk”, przygoda podjęta przez bohaterów tej książki, jest
próbą zastąpienia ograniczeń egzystencjalnych – grą. Oczywiście okazuje się, że ta podmiana jest
tylko częściowo możliwa – obszar wolności, który można „wygrać”, jest bardzo ograniczony.
Trzeci pisarz, o którym myślę, to Janusz Rudnicki. Ponieważ jest on związany z „Twórczością”,
wielu uważa go za...
– Grafomana ze „szkoły Berezy”?
– Właśnie. Zakłada się, że jest to co najwyżej „eksperymentator” językowy, posługujący się bardzo
wąską formułą powieści, opartą tylko na językowych grach. Sądzę jednak, że jest to pisarz, który
ani na chwilę nie może się oderwać od tego, co jest mu bezpośrednio dane, od warunków i
ograniczeń, które towarzyszą każdemu istnieniu. Z sytuacją tą stara się sobie radzić przez swoiste
„zapisywactwo” – chce opisać wszystko, by oszukać, ułagodzić, zagadać rzeczywistość.
Właściwie wszyscy ci trzej pisarze mają w sobie coś z głęboko egzystencjalnej postawy późnego
Białoszewskiego, którą odkryliśmy w gruncie rzeczy niedawno, bo wcześniej postrzegaliśmy go
przede wszystkim jako wirtuoza języka. Myślę, że dla Świetlickiego, Stasiuka, a nawet i
gadatliwego Rudnickiego, rzeczywistość niesie w sobie te same zagrożenia, które odkrywał
Białoszewski. Mogliby powiedzieć za nim, że jest to właściwie „rzeczywistocha” z którą trzeba
jakoś walczyć, żeby nas nie przygniotła, nie wciągnęła w ciemną dziurę.
– Powróćmy do twórczości feministycznej. Jeżeli, jak Pani wspomniała, mają z nią kłopoty
czytelnicy, to jak wygląda sytuacja krytyki?
– O tej twórczości właściwie nie tyle się pisze, co wyraża pewne opinie, sprowadzając ją na
przykład do prowokacji obyczajowej. Jesteśmy najwyraźniej bezradni wobec sposobu patrzenia na
świat poprzez kategorie płci, seksualności, erotyzmu, płciowości, bez względu na to, co właściwie
się pod tymi kategoriami rozumie. Sam punkt wyjścia jest w Polsce nie akceptowany lub
traktowany jako drugorzędny. Zwykle pojawiają się opinie, iż dzielenie twórczości na męską i
kobiecą nie ma sensu. Ja zaś myślę, że autor wykorzystuje nie tylko kategorie ideowe czy
estetyczne, ale także płciowe, i że właśnie te ostatnie są praktycznie nie do „wyminięcia”. Nic nie
jest tak tragiczne, jak los pisarzy, którzy
RZUCILI WYZWANIE SWOJEJ PŁCI,
na przykład Przybyszewskiej lub Komornickiej.
Za tą niewrażliwością na płciowość stoi, jak już wspomniałam, niedocenianie – najogólniej rzecz
mówiąc – freudowskiej teorii twórczości. W polskiej humanistyce tradycja psychoanalityczna jest
albo w ogóle nieobecna, albo obecna w postaci szczątkowej, sprowadzona do kilku obiegowych
klisz. Tymczasem istnieje cały nurt recepcji Freuda, w którym biologiczne korzenie freudyzmu są w
ogóle pomijane. Istotny staje się aspekt hermeneutyczny, dla którego naturalistyczne zaplecze nie
ma większego znaczenia. Myślę, że będziemy się otwierać na to myślenie i odkrywać w literaturze
treści, na które – nie uwzględniając kryterium płci – byliśmy dotąd ślepi. Należy oczywiście
zachować przy tym pewien sceptycyzm.
– Jak się zdaje jest Pani feministką raczej umiarkowaną...
– Mam do tego zagadnienia dość, jak sądzę, rozsądny stosunek. Uważam, że ważne są nie tyle
konkretne przejawy literatury kobiecej, z którymi współcześnie obcujemy (mogą one bowiem
budzić wiele zastrzeżeń), ale otwarcie polskiej kultury na wymiar cielesności, które może być dla
niej zbawienne. Może ją trochę ucieleśnić, zseksualizować, otworzyć na inny sposób myślenia,
odciążyć od polityki i ideologii.
Zastosowanie narzędzi zaczerpniętych z krytyki feministycznej do polskiej literatury pokazuje, że
był w niej obecny pewien nurt intymny, osobisty, którego dotąd nie dostrzegaliśmy. Pisząc na
przykład o Żmichowskiej zwykle dotąd podkreślało się patriotyczne aspekty jej pisarstwa i
biografii, natomiast pomijano zupełnie jej krytycyzm wobec romantycznej idei wolności, postulat
odejścia od powszechnie uznawanych w polskiej kulturze zobowiązań, dążenie do poszerzenia pola
wewnętrznej wolności, jaka przysługiwała pisarzowi w XIX wieku.
Tak więc nowe narzędzia pozwalają dostrzec
ZJAWISKA DOTĄD UZNAWANE ZA PERYFERYJNE,
co pozwala bardzo głęboko zreinterpretować polską kulturę przynajmniej ostatnich dwustu lat. Jeśli
więc mówimy o romantyczno-tyrtejskim paradygmacie polskiej kultury, to musimy zdawać sobie
sprawę, że nie był to paradygmat jedyny.
– Jest Pani uważana za główną orędowniczkę kobiecej literatury. Czy zgodziłaby się Pani ze
zdaniem Jerzego Sosnowskiego iż krytyk powinien stać się „komiwojażerem”; pomagającym
młodej, uważanej przez niego za wartościową, literaturze pozyskać czytelników?
– Krytyk nie może być „komiwojażerem”, programowo popierającym taką czy inną opcję literacką.
Myślę zresztą, że sytuacja akurat młodych twórców jest całkiem znośna. W polskim życiu
literackim wytworzyła się dziwaczna sytuacja, w której bardzo dobrze mają się starzy poeci i
debiutanci. Natomiast ginie to, co jest pośrodku. Być może zresztą nie należy nad tym aż tak bardzo
ubolewać. Kiedy porównuję debiuty poetów Nowej Fali z debiutami współczesnymi, mam
wrażenie, że talenty młodego pokolenia są bardziej uderzające. Choć oczywiście nie jest to żelazna
reguła.
Literatura najmłodsza jest więc w dość ekskluzywnej sytuacji – tymi młodymi interesujemy się
bardziej niż zwykle debiutantami, ponieważ ich zaistnienie wiąże się z polityczno-kulturową
zmianą. Trzeba też dodać, że najwyraźniej posiadają oni umiejętność radzenia sobie w warunkach
wolnego rynku.
– Zatem towarzyszenie literaturze feministycznej nie przekształca się w artykułowanie
feministycznego punktu widzenia także w kwestiach społecznych?
– Potrzeby społeczne dotyczą tak elementarnego poziomu spraw życiowych, że pomiędzy nimi a
zagadnieniami, poruszanymi przez literaturę kobiecą związek jest dość nikły. Z drugiej jednak
strony istnieje jakaś podstawowa wspólnota celów, wspólny język, sposób mówienia o różnych
dziedzinach życia, który dotąd w polskim życiu publicznym nie istniał. Samo otwarte mówienie o
takich sprawach, jak erotyka, swoboda obyczajowa i jej ograniczenia, czy wreszcie role, pełnione
przez kobiety w społeczeństwie, a szczególnie przesunięcie granicy pomiędzy tym, co prywatne, a
tym, co publiczne, jest w naszym państwie pewną nowością. Tak więc zajmowanie się literaturą
kobiecą i wyczulenie na „kwestię kobiecą” są ze sobą – chcąc nie chcąc – mocno związane. Ta
zbieżność nie jest dla mnie niemiła.
Grażyna Borkowska – ur. w 1956 r. w Szczecinie. Krytyk i historyk literatury. Pracownik Instytutu
Badań Literackich PAN. Opublikowała książkę poświęconą dialogowi w powieści (1988). Wkrótce
ukaże się popularna synteza literatury pozytywistycznej – „Pozytywiści i inni”. Przygotowuje do
druku tom studiów, poświęconych powieści kobiecej.
W PIGUŁCE:
MANUELA GRETKOWSKA
Prozaiczka, urodziła się w 1964 roku w Łodzi.
Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, w roku 1988 wyjechała z Polski i
studiowała antropologię średniowiecza w École de Hautes Études Sociales w Paryżu.
Zadebiutowała w roku 1990 prozą "My zdies emigranty". Ta i trzy następne książki Gretkowskiej
opowiadają o Paryżu, miłości i bohaterce bardzo przypominającej autorkę; ich ledwo zarysowana
fabuła przeplata się z esejem (historycznoliterackim, a niekiedy popularnonaukowym), reportażem,
ironicznym komentarzem, groteską, heretyckim traktatem religijnym.
Manuela Gretkowska, choć w jej pierwszej książce pobrzmiewają tony politycznej kontestacji,
nigdy nie była emigrantką polityczną. Jest raczej obywatelką świata, która może żyć oraz tworzyć
wszędzie. Na początku lat 90. powróciła do Polski i pracowała w polskiej redakcji pisma "Elle", a
w roku 1997 wyjechała do Szwecji, gdzie obecnie mieszka.
Książki Gretkowskiej znajdują się na listach bestsellerów i są szeroko komentowane, budząc gorące
emocje. Jej proza, która bywa określana jako postmodernistyczna, feministyczna, metafizyczna, ale
także skandalizująca, znalazła sobie szerokie i bardzo zróżnicowane grono czytelników. W roku
1998 ukazała się jej kolejna książka, "Światowidz", stanowiąca zbiór reportaży z różnych krajów -
jak zwykle bardzo osobistych i pełnych dygresji - częściowo publikowanych wcześniej w "Elle".
Jest autorką scenariusza "Szamanki" Andrzeja Żuławskiego oraz współscenarzystką telewizyjnego
serialu "Miasteczko".
"W tym urok Gretkowskiej i jednocześnie przemyślność pułapek przez nią
zastawianych na czytelnika, że miesza w sposób niezwykły prawdy i zmyślenia,
rzeczywistość i swobodne podróżowanie nieskrępowanej wyobraźni." (Krzysztof Varga)
Bibliografia:
•
"My zdies emigranty", Kraków, Oficyna Literacka 1990
•
"Tarot paryski", Kraków: Oficyna Literacka, 1993
•
"Kabaret metafizyczny", Warszawa: W.A.B., 1994
•
"Podręcznik do ludzi", Warszawa: Beba Mazeppo & Co., 1996
•
"Światowidz", Warszawa: W.A.B., 1998
•
"Namiętnik", Warszawa: W.A.B., 1998
•
"Silikon", Warszawa: W.A.B., 2000
•
"Polka", Warszawa: W.A.B., 2001
•
"Sceny z życia pozamałżeńskiego" (wraz z Piotrem Pietuchą), Warszawa: W.A.B., 2003
Tłumaczenia:
•
francuski: "Le Tarot de Paris / Tarot paryski", Paris: Flammarion, 1996
ZYTA RUDZKA
Urodziła się w 1964 w Warszawie, poetka, powieściopisarka, autorka scenariuszy filmów o sztuce.
Absolwentka Wydziału Psychologii Akademii Teologii Katolickiej. Wykładała na uniwersytetach w
Rzymie i Pretorii.
Debiutowała w 1989 roku arkuszem poetyckim "Ruchoma rzeczywistość". Jej debiutancka powieść
"Białe klisze", wydana w 1991, uhonorowana została nagrodami im. J. Iwaszkiewicza oraz im. St.
Piętaka. "Interesuje mnie człowiek stojący w obliczu wielu prawd, ale bez gwarancji odnalezienia
siebie samego" - pisze Rudzka nie tylko o "Białych kliszach", których ascetyczna, pełna
archetypicznych motywów forma do dziś zadziwia. Jej druga powieść "Uczty i głody", osadzona w
dwóch przenikających się światach, starożytnym Egipcie i współczesnych Włoszech, opowiada o
istocie pragnień i spełnienia, czasu i magii przestrzeni. Najnowsza powieść Rudzkiej "Pałac
Cezarów" jest historią kobiet spędzających ostatnie lato przed zniesieniem apartheidu na
południowoafrykańskiej farmie. Jest to opowieść o ludziach urodzonych "pod tą samą gwiazdą,
która pogrzebała ich przeznaczenie do wiecznej suszy, nietrwałości, oświetlając przywiązanie do
życia. Życia, które jest tęsknotą zabieraną wszędzie, nawet do wytęsknionych miejsc" (Pałac
Cezarów).
Bardzo wyraźne jest w prozie Rudzkiej poszukiwanie odpowiedniego rytmu, melodyki, uwalnianie
nowego języka oddającego nastrój i sensualizm uczt i głodów ludzkich namiętności. Jej prozę
cechuje fragmentaryczność, "narracyjny jazzik", otwartość, nasycenie elementami poetyckimi.
"Czuję, myślę i piszę obrazami, wrażeniami, dotykami, zapachami. Świat, który jest mi
dane odbierać, nie jest lingwistyczny." (Zyta Rudzka)
Bibliografia:
•
"Ruchoma rzeczywistość", Warszawa: Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, 1989
•
"Białe klisze", Katowice: Akapit, 1991
•
"Uczty i głody", Warszawa: Iskry, 1995
•
"Pałac Cezarów", Izabelin: Świat literacki, 1997
•
„Mykwa” Izabelin: Świat literacki, 1999
•
"Dziewczyny Bonda", Warszawa: Świat Książki, 2004
•
"Ślicznotka doktora Josefa", Warszawa: Wydawnictwo Jacek Santorski & Co., 2006
•
"Z penisem jak z mężem: trudno o ideał" (wydawnictwo popularne), Warszawa:
Wydawnictwo Jacek Santorski & Co, 2008
KINGA DUNIN
(ur. 1954 w Łodzi) – polska publicystka, pisarka, krytyk literacki, socjolog kultury. Jedna z
głównych postaci środowiska Krytyki Politycznej.
Głosi poglądy feministyczne. Znana z felietonów pisanych do Wysokich Obcasów (dodatku Gazety
Wyborczej). Autorka licznych publikacji (Karoca z dyni – finalistka Nagrody Literackiej Nike w
2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej Cudze
problemy. O ważności tego, co nieważne.).
Była członkinią redakcji pisma Ex Libris.
Autorka prawdopodobnie pierwszej polskiej książki feministycznej. Tao gospodyni domowej
(Warszawa 1996).
W TVP1 współprowadziła z Tomaszem Łubieńskim i Witoldem Beresiem program kulturalny
Dobre Książki, następnie przeniesiony do TVP Kultura pod tytułem Lepsze Książki ze Sławomirem
Sierakowskim i Cezarym Michalskim.
Od wielu lat wykłada socjologię medycyny na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym (dawniej
Akademii Medycznej). Należy do Zielonych 2004, jest członkinią Sądu Koleżeńskiego tej partii.
Bibliografia:
•
1991 „Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne. Analiza dyskursu publicznego w
Polsce”
•
1996 „Tao gospodyni domowej”
•
1998 „Tabu”
•
1999 „Obciach” (wydanie drugie: 2005)
•
2000 „Karoca z dyni”
•
2002 „Czego chcecie ode mnie”
•
2004 „Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności”
•
2007 „Zadyma”
NATASZA GOERKE
Prozaiczka i poetka. Urodziła się w 1962 roku.
Studiowała polonistykę na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu i orientalistykę na
Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, języki tybetańskie i religie Wschodu. W połowie lat 80.
wyemigrowała. Obecnie mieszka w Hamburgu.
Dwie jej wydane książki, "Fractale" i "Księga pasztetów" to zbiory krótkich surrealistyczno-
groteskowych, śmieszno-smutnych opowiadań.
"Goerke jawi się jako talent najbardziej niepochwytny, trudny do klasyfikacji, przekorny i
kłopotliwy" napisała znawczyni literatury kobiecej, Grażyna Borkowska ("Natasza, gorąca polska
ryba", "Kresy" nr 21). W istocie narracje Goerke wymykają się wszelkim statycznym
interpretacjom: filozoficzne wywody opowiadane są kolokwialnym językiem, doprowadzane do
absurdu kulturowe i narodowe mity, toposy i archetypy maszerują wspólnie, wypychane
obyczajową anegdotą. Zdaje się, że jej narracyjne formy, podobnie jak definicje fractali
(matematycznych wzorów jednostek porządkujących chaos) służą opisaniu i swoistemu
zatrzymaniu oraz interpretacji naszego naturalnego środowiska - chaosu.
"Ja mam bardzo mało zaufania do słów jako takich, czy do fabuły. Fabuła dla fabuły dla
mnie nie istnieje. Dla mnie ideałem prozy jest jakaś proza afabularna." (Natasza
Goerke)
Nominowana do Nagrody NIKE 2003 za książkę "47 na odlew".
Bibliografia:
•
"Fractale. Sklepy prześcieradłowe", Poznań: Obserwator, 1994
•
"Księga pasztetów", Poznań: Obserwator, 1997
•
"Pożegnania plazmy", Gładyszów: Czarne, 1999
•
"47 na odlew", Warszawa: Prószyński, 2002
Wybrane tłumaczenia:
•
angielski: "Farewells to Plasma", Prague-New York: Twisted Spoon Press, 2000
•
niemiecki: "Sibirische Palme. ErzÄhlungen", Hamburg: Rospo, 1997; "Abschied vom
Plasma", Hamburg: Rospo Verlag, 2000
OLGA TOKARCZUK
Wybitna prozaiczka i eseistka, autorka uhonorowana wieloma nagrodami, m.in. nagrodą Polskiego
Towarzystwa Wydawców Książek, nagrodą Fundacji im. Kościelskich oraz nagrodą "Nike".
Urodziła się w 1962 w Sulechowie, mieszka w Wałbrzychu.
Niekwestionowane odkrycie w polskiej literaturze ostatnich lat, pisarka ceniona i przez krytyków i
przez publiczność. Fenomen popularności i dobrego smaku, wiedzy i sprawności pisarskiej,
filozoficznej głębi i sztuki opowiadania. Wielbicielka Junga, znawczyni filozofii i wiedzy tajemnej,
studiowała psychologię na Uniwersytecie Warszawskim.
Jeszcze jako nastolatka próbowała swych sił w poezji. Potem na wiele lat zamilkła, by powrócić
bardzo dobrze przyjętą przez krytykę powieścią "Podróż ludzi Księgi" (1993). Utwór ten jest czymś
w rodzaju nowoczesnej paraboli. W warstwie dosłownej traktuje o nieudanej wyprawie po
tajemniczą Księgę, w trakcie której na dwoje głównych bohaterów spływa wielka miłość. Rzecz
dzieje się w XVII wieku we Francji i Hiszpanii, lecz nie koloryt lokalny jest tu najważniejszy, ale
fascynacja Tajemnicą. W nieco bliższą naszym czasom przeszłość zapuściła się autorka pisząc
drugą powieść - "E.E." (1995). Tym razem akcja utworu została osadzona we Wrocławiu
początków XX wieku. Jej główną bohaterką jest Erna Eltzner (stąd E.E.), dorastająca panienka z
polsko-niemieckiej rodziny mieszczańskiej, u której odkryto talenty mediumiczne. Tu również
ujawnia się fascynacja tym, co tajemnicze i wymykające się ludzkiemu rozumowi.
Bez wątpienia największym i najgłośniejszym jak dotąd sukcesem pisarki jest jej trzecia powieść -
"Prawiek i inne czasy" (1996). Tytułowy Prawiek, mityczna wioska położona rzekomo w samym
środku Polski, jest archetypicznym mikrokosmosem, w którym skupiły się wszystkie znane
człowiekowi radości i smutki. Pisał o tej powieści Jerzy Sosnowski:
"Tokarczuk ze skrawków realnej historii buduje mit, to jest historię przesiąkniętą ładem,
gdzie wszystkie wydarzenia, także te tragiczne i złe, mają swoje uzasadnienie.
Przestrzeń zorganizowana jest na podobieństwo mandali - koła wpisanego w kwadrat,
będącego geometrycznym wyobrażeniem doskonałości i pełni."
"Prawiek i inne czasy" to szczytowe osiągnięcie nowszej polskiej prozy mitograficznej.
W innym tonie i gatunku została utrzymana kolejna powieść Olgi Tokarczuk "Dom dzienny, dom
nocny" (1998). Określenie "powieść" jest tu dość mylące, ponieważ rzecz ta jest hybrydą tekstową,
w której zgromadzono przeróżne zarysy fabuł i bardziej spójne opowieści, notatki o charakterze
quasi-eseistycznym, prywatne zapiski itp. W istocie, "Dom dzienny, dom nocny" to najbardziej
osobista książka pisarki i zarazem najbardziej "lokalna". Tokarczuk bowiem wsłuchuje się w
okolicę, gdzie na stałe mieszka (wieś w Sudetach na pograniczu polsko-czeskim). Z tych inspiracji
wzięła się m.in. porywająca opowieść o średniowiecznej świętej Kummernis, o kobiecie, którą Bóg
wybawił przed niechcianym małżeństwem, dając jej męską twarz. "Dom dzienny, dom nocny" jest
książką finalistką IMPAC, dublińskiej nagrody literackiej.
Wprawdzie w roku 1997 ukazał się niewielki tom prozy wypełniony trzema opowiadaniami
("Szafa"), ale aż do ogłoszenia przez pisarkę "Gry na wielu bębenkach" (2001) niewiele było
okazji, by podziwiać talent Olgi Tokarczuk, jako autorki krótszych form narracyjnych. Wspomniana
tu książka gromadzi 19 opowiadań ułożonych w trzy cykle. Pierwszy z nich można by nazwać
autotematycznym: w kilku opowiadaniach pisarka zastanawia się nad fenomenem kreacji (nie tylko
literackiej). Drugi cykl to utwory apokryficzne: tak jak wcześniej podstawą fascynującej opowieści
o Kummernis była autentyczna historia odkryta przez Tokarczuk na dolnośląskiej prowincji, tak i
cztery opowiadania pomieszczone w "Bębenkach" mają podobne źródła. Pisarka po swojemu
rozwija "ciągi dalsze", pięknie koloryzuje i ożywia nagie historyczne fakty. I wreszcie - cykl trzeci -
mamy w tej książce dużą grupę opowiadań z realistyczną, a właściwie psychologiczno-obyczajową
dominantą.
Olga Tokarczuk ogłosiła też esej w postaci osobnej książki ("Lalka i perła"; 2000), w którym
zaproponowała nowe odczytanie powieści Bolesława Prusa z końca XIX wieku, utworu
uchodzącego za arcydzieło polskiej sztuki powieściopisarskiej.
Nowa książka autorki, "Ostatnie historie", jest kolejnym zbiorem opowiadań. Krótkie formy stają
się powoli ulubionym gatunkiem Tokarczuk, która jest również pomysłodawczynią
Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania (więcej...).
Olga Tokarczuk - powieściopisarka i eseistka, najbardziej utytułowana i najszerzej podziwiana
autorka polska średniego pokolenia; laureatka wielu nagród i wyróżnień, na równi ceniona - co
zdarza się niezwykle rzadko - przez krytykę literacką i szeroką publiczność czytającą.
"Pisanie powieści jest dla mnie przeniesionym w dojrzałość opowiadaniem sobie
samemu bajek." (Olga Tokarczuk)
Po roku 2004 Olga Tokarczuk wydała dwie książki: "Anna In w grobowcach świata" (2006)
oraz "Bieguni" (2007). Ta druga powieść została nominowana do Literackiej Nagrody Europy
Środkowej ANGELUS, a także nagrodzona Nagrodą Literacką "Nike" 2008. Warto tu dodać,
iż Olga Tokarczuk jest czterokrotną laureatką plebiscytu czytelników głosujących na książki
nominowane do Nike.
"Anna In w grobowcach świata", znacząco różna od reszty dorobku pisarki, powstała w
ramach międzynarodowej serii "Mity". Uczestniczący w tym projekcie autorzy i autorki
(m.in. Margaret Atwood czy - według zapowiedzi - Jacek Dukaj) piszą książki oparte na
mitologicznych opowieściach. Olga Tokarczuk wzięła na warsztat sumeryjski mit o Inannie,
władczyni urodzaju i wojny, udającej się do swojej siostry, bogini podziemia i śmierci, i
niespodziewanie wracającej od niej do świata żywych. Możliwość tego powrotu uzyskana
została za sprawą towarzyszki podróży bogini - Niny Szubur. Warunek umożliwiający powrót
jest jednak bardzo surowy - Anna musi przyprowadzić do podziemi kogoś w zamian. Ofiarę
ma stanowić jej dawny kochanek, ale połowę smutnego obowiązku pobytu w podziemiach
bierze na siebie jego siostra.
Tym, co najbardziej zaskakuje w opisanej powieści, jest jednak nie odwoływanie się do
mitologii, lecz powołanie do życia świata, w którym mit realizuje się w futurystycznym
otoczeniu, przywołującym na myśl estetykę cyberpunku. Bohaterowie posługują się mapami
holograficznymi, królestwo podziemi zostaje przedstawione, jako podziemia futurystycznego
miasta, a Bogowie Ojcowie, których Nina Szubur prosi o pomoc, przypominają z kolei
technokratów z jakiejś złowrogiej korporacji. Opisując "Annę In..." Przemysław Czapliński
stwierdził, iż
"Tokarczuk na tę jedną książkę wymyśliła gatunek, język i zupełnie nowy sposób
mówienia",
co wydaje się wielkim hołdem dla zdolności kreacyjnych pisarki.
"Bieguni" - niech będzie wolno wprowadzić takie rozróżnienie - nie są książką podróżniczą, lecz
książką o fenomenie podróży. Po prozie mitograficznej, emocjonalnie związanej z opisywanym
miejscem, autorka zaskoczyła czytelników powieścią stanowiącą swoiste studium psychologii
podróży. Tytuł książki jest zarazem nazwą dawnej prawosławnej sekty uważającej, iż pozostawanie
w jednym miejscu naraża człowieka na ataki Złego, więc ciągłe przemieszczanie się służy
zbawieniu duszy. Podobna, choć bardziej świecka motywacja - związana raczej z pragnieniem
wolności - przyświeca bohaterom poszczególnych wątków powieści. W książce pojawia się więc
kobieta opiekująca się niepełnosprawnym dzieckiem, która pod wpływem doznanego w cerkwi
objawienia nie wraca do domu; australijska badaczka po latach wracająca do Polski do śmiertelnie
chorego przyjaciela; matka odchodząca wraz z dzieckiem od męża w trakcie wczasów w
Chorwacji; mamy też opowieść o przetransportowaniu do Polski serca Chopina. Ważny jest również
wątek XVII-wiecznego anatoma profesora Ruyscha, jego córki i jego kolekcji preparatów,
ostatecznie sprzedanej do carskiej Rosji.
Konstrukcja "Biegunów", złożonych z wielu splatających się ze sobą opowieści, przywodzi na myśl
to, co autorka robiła w "Domu dziennym, domu nocnym". Można więc uznać, że Tokarczuk
powróciła w ostatniej książce do sprawdzonych rozwiązań.
Bibliografia:
•
"Miasta w lustrach", Kłodzko, 1989
•
"Podróż ludzi księgi", Przedświt, Warszawa 1993
•
"E.E.", PIW, Warszawa 1995
•
"Prawiek i inne czasy", W.A.B., Warszawa 1996
•
"Szafa", Wydawnictwo UMCS, Lublin 1997
•
"Dom dzienny, dom nocny", Ruta, Wałbrzych 1998
•
"Opowieści wigilijne" (razem z Jerzym Pilchem i Andrzejem Stasiukiem), Czarna Ruta,
2000
•
"Lalka i perła", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000
•
"Gra na wielu bębenkach", Ruta, Wałbrzych 2001
•
"Ostatnie historie", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2004
•
"Anna In w grobowcach świata", "Znak", Kraków 2006
•
"Bieguni", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007
ROBERT OSTASZEWSKI
[fragm. eseju:„Zapiski krótkowidza. Inne spojrzenie na prozę po roku 1989” DL 1999, nr 11/12
(157/158)]
„Inność, czekająca na odkrycie, tkwić może również w samym człowieku, co ujawniły w młodej
prozie przede wszystkim kobiety: Gretkowska, Goerke, Kinga Dunin, Filipiak, Anna Nasiłowska,
Żyta Rudzka czy Olga Tokarczuk. I nie chodzi tu bynajmniej o feminizm. Tym bardziej, że
feminizm zdecydowanie wyraźniej – i to nie tylko jako ideologia, lecz raczej metodologia
„czytania" kultury – niż w samej literaturze zaznaczył się w literaturoznawstwie (wystarczy
wskazać dla przykładu prace Grażyny Borkowskiej „Cudzoziemki. Studia o polskiej prozie
kobiecej” czy Ingi Iwasiów „Kresy w twórczości Włodzimierza Odojewskiego: próba
feministyczna”). Elementy ideologii feministycznej odnaleźć można jedynie w tekstach Dunin,
Filipiak i Rudzkiej. Zresztą większość „młodych" pisarek zdecydowanie protestuje przeciwko
umieszczaniu ich prozy w kontekście feminizmu. I nie ma się czemu dziwić, ponieważ obecność w
tekście opisu kobiecej seksualności czy specyficznie kobiecego doświadczenia ciała nie przesądza
jeszcze o feministycznym nastawieniu tekstu. Nawet „proza menstruacyjna" - by przywołać tu
kontrowersyjną formułę krytycznoliteracką Krzysztofa Vargi – nie musi od razu być prozą
feministyczną.
Pisząc o odkrywaniu Inności w prozie kobiecej mam na myśli przede wszystkim podjętą w niej
próbę uchwycenia fenomenu kobiecości, zapisu specyfiki kobiecego widzenia i odczuwania świata;
zapisu wolnego od wbudowanych w naszą kulturę stereotypów, utrwalających, taki a nie inny -
najczęściej mocno konserwatywny – obraz kobiety i jej miejsca w społeczności. Owo odkrywanie
Inności w kobiecie wiązało się często z poszukiwaniami języka, czy choćby stylistyki, zdolnego jak
najlepiej doświadczenie to uchwycić.”