Kryzys w małżeństwie
Mam na imię Jola. Wraz z mężem Leszkiem należymy do ruchu Domowy Kościół. We
wrześniu 1999 r. uczestniczyliśmy w rekolekcjach oazowych w Cichowie prowadzonych
przez o. Karola Meissnera, poświęconych problemowi małżeńskich kryzysów.
Temat wydaje nam się na tyle ważny, że postanowiliśmy podzielić się tym, co
usłyszeliśmy.
Pierwszy wykład dotyczył oczekiwań w małżeństwie i związanych z nimi frustracji.
Najczęściej oczekiwania dotyczą współmałżonka i sposobu życia w rodzinie.
Oczekiwania mężczyzn i kobiet są zupełnie odmienne. Kobiety oczekują przede
wszystkim ciepła domowego ogniska. Boją się zostać same. Często dążą do małżeństwa
za wszelką cenę, decydując się na wejście w związek małżeński, który z góry skazany
jest na niepowodzenie.
Oczekiwania mężczyzn są natomiast bardziej praktyczne. Mężczyźni oczekują od
małżeństwa przede wszystkim rozwiązania problemów seksualnych i bytowych. W tej
sytuacji nietrudno o konflikt, tym bardziej, że jeśli wyobrażenia nie znajdują
potwierdzenia w rzeczywistości, rodzi się frustracja, która często prowadzi do agresji.
Nasuwa się więc pytanie: jak nie poddać się zgorzknieniu spowodowanemu
niespełnieniem oczekiwań? Ojciec Karol daje na to taką receptę: oczekujemy czegoś, co
od nas nie zależy, na co nie mamy wpływu. Powinniśmy więc włożyć wysiłek, aby nie
tylko oczekiwać i brać, ale przede wszystkim dać coś z siebie. "Małżeństwo jest jak
skarbonka - mówi o. Meissner - im więcej włożymy, tym więcej będziemy mieć".
Kolejna konferencja poświęcona była lękom związanym z płciowością. Takie lęki często
leżą u podłoża małżeńskich konfliktów. Można wyróżnić następujące lęki:
- Lęk o bezpłodność, którego przez krótki czas mogą doświadczyć wszystkie pary
małżeńskie. W przypadku par, które faktycznie nie mogą mieć dzieci dochodzi jeszcze
lęk o utratę współżycia małżeńskiego, które w tej sytuacji wymaga szczególnej troski i
pielęgnacji.
- Lęk przed dzieckiem. Dotyczy głównie par, które mają już dzieci i nie chcą powołać do
życia następnych. Jest to lęk przed odpowiedzialnością za dziecko, przed problemami
związanymi z jego wychowaniem. Lęk przed dzieckiem rzutuje na wychowanie już
posiadanych dzieci. Powoduje z jednej strony pewną obojętność wobec nich a
jednocześnie swoistą kompensacyjną nadopiekuńczość.
- Lęk o dzieci już posiadane, o ich bezpieczeństwo i pomyślny rozwój. Jest to lęk,
którego doświadcza każdy rodzic. Jest on naturalny w swej istocie. Ważne jest jednak,
aby go nie uzewnętrzniać. Trzeba go nosić mężnie w sobie i stawić mu czoła. W
przeciwnym wypadku bowiem można okaleczyć psychikę dziecka. Dziecko potrzebuje
wzorów i zachowań pozytywnych, a rodzice są pierwszym i najważniejszym wzorem do
naśladowania.
Konferencja zatytułowana "Konflikty w małżeństwie" stanowiła rozwinięcie i dopełnienie
poprzednich. Oprócz wcześniej wymienionych oczekiwań i lęków określone zostały
jeszcze inne przyczyny wywołujące nieporozumienia. Jednym z nich jest uzależnienie
emocjonalne od rodziny, z której się wyszło. Źródłem owego uzależnienia jest najczęściej
konflikt między rodzicami. W sytuacji długotrwałego konfliktu bardzo często dziecko staje
się partnerem emocjonalnym jednego z rodziców, co prowadzi do swoistej patologii.
Miłość do dziecka staje się zaborcza, a dziecko nie ma szans na niezależność.
Dla dobra dziecka ważne jest więc, aby było samodzielne, aby miało swoje
zainteresowania i od najmłodszych lat uczyło się służyć innym. Jest to bowiem istotnym
elementem przygotowania do życia w małżeństwie.
Inne źródła konfliktów, na które wskazał o. Meissner to odmienne u obu małżonków
motywacje do małżeństwa, różnice w poglądach na wychowanie dzieci a także różnice w
poglądach religijnych.
Źródła konfliktów mogą być różnorodne, trudno nawet wymienić je wszystkie. Ważne jest
jednak, aby mieć ich świadomość, wtedy można im przeciwdziałać.
Słuchając o. Meissnera oboje z mężem jeszcze bardziej uświadomiliśmy sobie, jak
bezcenną pomocą jest dla nas uczestnictwo w ruchu Domowy Kościół i korzystanie z
jego darów. Szczególnie dialog małżeński wydaje nam się tak ważny dla zachowania
harmonii i szczęścia w małżeństwie. Regularne "zasiadanie" i wspólne omawianie
najważniejszych kwestii dotyczących małżeństwa i rodziny może bowiem zapobiec
potencjalnym konfliktom, a jeśli one już się pojawią, wtedy jest szansą na porozumienie i
szybkie ich zażegnanie.
Jola Nadobnik
Copyright by Wieczernik
opr. TG/PO