Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
6
W tym numerze
:
11 Aleksandra Maciarz Kształtowanie w rodzinie zdrowotnych zachowań człowieka
W środowisku rodziny człowiek nabywa umiejętności niezbędnych do samodzielnego życia, poznaje
także podstawowe zachowania społeczne. Dokonuje się to w ramach trzech przenikających się
wzajemnie procesów: socjalizacji, przekazu kulturowego i wychowania i jest związane z kształtowaniem
się u człowieka od wczesnego dzieciństwa odpowiednich przekonań motywujących go do stosowa-
nia tych umiejętności i zachowań w indywidualnym i grupowym życiu. Wśród wielu umiejętności
i zachowań społecznych nabywanych w rodzinie są te, których celem jest chronienie i wspomaganie
zdrowia. Są one określane mianem zachowania zdrowotnego, a motywowane przekonaniem, że
zdrowie jest największą wartością w życiu człowieka i należy je chronić przed zagrożeniami, stale
umacniać a w razie choroby podejmować z nią walkę. Nauka człowieka zachowań prozdrowotnych
jest realizowana w ramach szeroko rozumianej promocji zdrowia obejmującej nie tylko biologiczne
funkcje jego organizmu, ale także jego zasoby psychospołeczne pozwalające równoważyć wymaga-
nia środowiska.
15 Adam Mikrut Samotność młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną
W literaturze psychologicznej są stosowane terminy synonimiczne wobec pojęcia „samotność”,
należą do nich na przykład: alienacja, izolacja społeczna, bierność społeczna, bycie samemu (bycie
samym). Wydaje się, że największe znaczenie dla precyzyjnego określenia samotności ma – jak
uczyniła to Doris Wolf – zróżnicowanie dwu pojęć: samotności i bycia samym. „Bycie samym ozna-
cza [...] to, że w danym momencie nie ma przy tobie innej osoby”, „a więc pozostawanie samemu ze
sobą, często bez jakichkolwiek więzi fizycznych i styczności z innymi ludźmi”. Potocznie takiej wła-
śnie sytuacji przypisuje się miano samotności i rozumie jako stan odosobnienia, braku towarzystwa,
rodziny, sąsiadów, znajomych, pozostawania samotnie w określonym czasie.
32 Janusz Kirenko Raz jeszcze o niepełnosprawności
Wraz z rozwojem rehabilitacji zmienia się również terminologia dotycząca niepełnosprawności. Takie
pojęcia, jak: „ułomność”, „defekt” czy „kalectwo” zostały już usunięte z oficjalnego języka. Używa się
ich jedynie potocznie, ponieważ mają znaczenie pejoratywne. Obecnie termin „niepełnosprawność”
skutecznie wypiera pojęcie „inwalidztwo”, który przez niemal cały XX wiek, a zwłaszcza po II wojnie
światowej było powszechnie używane. Wówczas określeniem „niepełnosprawność” posługiwano się
bardzo rzadko lub w ogóle, mówiono raczej o „ograniczeniu sprawności”, bądź „obniżeniu sprawności”.
Ostatnie kilka lat to dominacja w nauce i publicystyce oraz w potocznej świadomości ludzi pojęcia
„niepełnosprawność” uznawane za takie, które ma mniejsze negatywne obciążenie emocjonalne.
48 Wojciech Otrębski, Joanna Stelliga Samoocena a nasilenie i formy zachowań agresywnych
młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym
W prezentowanej pracy podjęto problematykę związku między poziomem samooceny a nasileniem
zachowań agresywnych wśród młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym. Samoocena, jako
integralna część struktury „ja”, jest powszechnie uznawana przez psychologów za ważny mecha-
nizm regulacyjny oraz istotny czynnik determinujący funkcjonowanie społeczne człowieka, a więc
również jego zachowania agresywne. Badania przeprowadzono wśród młodzieży z lekkim upośle-
dzeniem umysłowym w wieku 12-16 lat. Grupa liczyła 63 osoby (32 chłopców i 31 dziewcząt). Materiał
empiryczny zebrano przy zastosowaniu następujących narzędzi diagnostycznych: kwestionariusz
samooceny dla dzieci i młodzieży z lekkim stopniem upośledzenia umysłowego „Jaki(a) jestem?”
opracowany przez Z. Janiszewską-Nieścioruk oraz kwestionariusz agresywności „Nastroje i humory”
w opracowaniu M. Choynowskiego.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
7
64 Zygmunt Madeja Autyzm dziecięcy – etiologia i patogeneza. Dylemat integracji wyników
badań nad całościowym zaburzeniem rozwojowym – część I
W szerokim zbiorze objawów każdego zaburzenia w klinicznym obrazie autyzmu – na etapie diagno-
stycznym – należy umiejętnie oddzielać różnice i zgodności w symptomatologii. W wypadku analizo-
wanego autyzmu różnice dotyczą: zachowania, ilorazu inteligencji wraz z poziomem rozmaitych
umiejętności oraz osobowości i charakteru. Zgodność cech wspólnych, które tworzą bazę diagno-
styczną autyzmu, odnosi się zwykle do: jakościowych zaburzeń komunikacji werbalnej, niewerbalnej oraz
wyobraźni, jakościowych zaburzeń związków społecznych, czynności powtarzających się i niechęć
do zmian. W części I opracowania przedstawiono główne koncepcje etiologii i patogenezy autyzmu
dziecięcego. Uzasadniono istotę błędu ujmowania katalogu nasilających się zaburzeń autystycznych
na continuum. Część II opracowania zawiera omówienie zagadnień dotyczących obrazu klinicznego,
objawów autyzmu oraz ocenę obecnej diagnostyki autyzmu i zaburzeń współistniejących.
78 Małgorzata Bednarska Dzieci a śmierć. O obecności kwestii eschatologicznych w okresie dzieciństwa
Nawet jeśli czasem sami przez chwilę „zatrzymamy się” z powodu świadomości naszej ewentualnej
– lub też kogoś innego – śmierci, szybko odganiamy tego typu myśli, nie dzieląc się nimi raczej
z otoczeniem. Może, zgodnie z filozofią Epikura, śmierć nas nie obchodzi, bo dopóki jesteśmy, nie
ma śmierci, a gdy ona przyjdzie, nie będzie nas. Śmierć jest końcem zmysłowego odczuwania,
a ważne jest to, co można odczuć zmysłami. W szczególny sposób staramy się chronić przed za-
gadnieniem śmierci nasze dzieci, przed mówieniem o tym, ale i przed kontaktem z nią, nawet tym
nieuniknionym. Chcemy wierzyć, że dzieciństwo to stan błogi, beztroski, szczęśliwy. Nieszczęście,
ból, cierpienie są zarezerwowane dla dorosłych, stanowią „przywilej” dorosłej części społeczeństwa.
88 Tadeusz Majewski Koncepcja niepełnosprawności według Światowej Organizacji Zdrowia
Problem zdefiniowania zjawiska niepełnosprawności istnieje od momentu, kiedy w sposób profesjo-
nalny zaczęto interesować się osobami niepełnosprawnymi i organizować ich edukację oraz prowadzić
rehabilitację. Wielu ekspertów starało się odpowiedzieć na pytanie, czym jest lub na czym polega
niepełnosprawność. Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa – to zjawisko złożone i wielowymiarowe,
w związku z tym proponowane definicje podkreślały różne jej wymiary lub aspekty. Na początku
w pojęciu niepełnosprawności wyraźnie akcentowano aspekt biologiczny – uszkodzenie narządów
organizmu i jego funkcji (czynności). Przyczyniła się do tego m.in. przyjęta w 1980 roku przez Światową
Organizację Zdrowia Międzynarodowa Klasyfikacja Uszkodzeń, Niepełnosprawności i Upośledzeń.
94 Leszek Ploch Uwarunkowania etyczne terapii przez sztukę teatralną osób niepełnosprawnych
Teatroterapia – ukierunkowana na kreowanie jednostki otwartej, uwrażliwionej, rozwijającej się w har-
monii emocjonalnej, aktywnej i twórczej, jest metodą – której uczestnicy bez ograniczeń mogą party-
cypować w nieskończonej wielości sytuacji specjalnie aranżowanych. Stanowi zjawisko szczególne
i niezwykle bogate w konsekwencje dla całego procesu wychowawczego, terapeutycznego oraz
adaptacyjnego osób niepełnosprawnych, przyszłych artystów. Jak przekonuje praktyka pedagogiczna,
teatroterapia jest tylko pozornie prosta. W gruncie rzeczy wymaga od kierujących (organizatorów)
wielu umiejętności.
102 Jolanta Lipińska-Lokś Codzienność osób autystycznych i ich rodzin
Codzienność powszechnie rozumiana jako „zwyczajność, monotonia codziennych spraw; powsze-
dniość, szarość” dla osób z autyzmem nabiera zazwyczaj nowego znaczenia. Życie autystów nie jest
zwyczajne, przebiega często zgoła odmiennie od zwykle realizowanych przez tzw. normalnego
człowieka schematów. Każdy dzień jest z jednej strony tak podobny do poprzedniego i następnego,
z drugiej zaś – niepowtarzalny i nieprzewidywalny. Codzienność naznaczona autyzmem wymusza
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
8
swoistą monotonię (jednakowość, brak zmian, bycie ciągle takim samym), ale zarazem zakazuje
szarości, jednostajności, nudy, braku urozmaiceń i atrakcji, i... Bycia ciągle takim samym. W tej
wydaje się pełnej sprzeczność codzienności osób autystycznych wszystko ma swój sens.
112 Sandra Krajczy Komunikowanie się z rodzicami dziecka z niepełnosprawnością intelektualną
W literaturze podkreśla się znaczenie prawidłowej współpracy z rodzicami dziecka niepełnosprawnego.
Rodzice są bowiem kontynuatorami terapii i rehabilitacji w domu. To oni spędzają z nim najwięcej
czasu, mogą więc wykorzystywać sytuacje naturalne do nauki. Rodzice stanowią też najważniejszy
autorytet i wzór dla dziecka. W ostatnim półwieczu uznano, że rodzina powinna czynnie brać udział
w terapii i usprawnianiu dziecka, powinna współpracować ze specjalistami w programowaniu od-
działywań leczniczych, rehabilitacyjnych i wychowawczych. Do rodziców należy ostateczna decyzja,
czy dziecko zostanie objęte procesem rehabilitacji, jaki będzie jej wymiar, gdyż to oni są prawnie
i moralnie odpowiedzialni za dziecko.
122 Paweł Bartosik Edukacja domowa a szkolnictwo publiczne – spór o edukacyjną wolność
Szukając odpowiedzi na pytanie: Czym jest edukacja domowa?, można się odwołać do najkrótszej
definicji zaproponowanej w jednym ze słowników języka angielskiego oficyny Webster, która określa
ją jako „praktykę nauczania własnych dzieci w domu”. Owo nauczanie najczęściej jest prowadzone
przez, ale także przy pomocy, innych rodziców nauczycieli. Dzieci uczone w ten sposób czasami
kształcą uczą się także poza domem, w większych grupach, czasem biorą też udział w niektórych
lekcjach w szkołach publicznych lub prywatnych. Taka forma edukacji jest legalna między innymi
w całych Stanach Zjednoczonych, Anglii, Australii, Portugalii, Chile czy na Tajwanie, gdzie rodzice
nie mają większego problemu z regulacjami rządowymi. W wielu innych krajach tego typu edukacja
również jest legalna, ale podlega w mniejszym lub większym stopniu regulacjom. Edukacja domowa
jest z wielu powodów właściwym sposobem nauczania i właśnie dlatego powinna być całkowicie
legalna w Polsce. Właściwie nie chodzi o to, aby jak najwięcej ludzi ją praktykowało, ale o to, żeby
uczący w domu rodzice nie mieli z tego powodu kłopotów prawnych.
129 Aneta Rudzińska-Rogoża Wspierająca rola szkoły w procesie przezwyciężania
specyficznych trudności w czytaniu i pisaniu
Wsparcie społeczne to termin, który mocno zakorzenił się w języku potocznym, funkcjonuje również
na gruncie naukowym, dlatego jest ono ważnym atrybutem naszego codziennego życia. Zdaniem
wielu badaczy, wsparcie to człowiek otrzymuje w czasie ciągłych interakcji z innymi ludźmi, zaś
zapotrzebowanie na nie wzrasta w sytuacjach trudnych, stresogennych lub przełomowych. Niewąt-
pliwie do osób przeżywających tego typu sytuacje można zaliczyć dzieci ze specjalnymi potrzebami
edukacyjnymi. W tej bardzo pojemnej kategorii, jak podaje M. Bogdanowicz mieszczą się uczniowie,
którzy „nie potrafią podołać wymaganiom programu nauczania powszechnie obowiązującemu w szko-
łach. Mają oni większe trudności w uczeniu się niż większość dzieci w tym samym wieku, a trudności te
przeszkadzają im w korzystaniu z powszechnie dostępnych form edukacji. Są w stanie kontynuować
naukę, ale potrzebują pomocy pedagogicznej w formie specjalnego programu i metod nauczania
dostosowanych do ich potrzeb, ograniczeń i możliwości”.
135 Nikolaus Iwanitzky, Zygmunt Madeja Koncepcja natury człowieka a rozumienie zdrowia i choroby – część II
W drugiej części opracowania autorzy omawiają przyczyny, a także na okoliczności, które decydują
o nierozłączności przedmiotu i podmiotu naszego ciała, gdy staje się ono przedmiotem analizy.
Okazuje się, że wiedza na temat naszego ciała nas osacza. Świadomy podmiot nie jest tożsamy ze
swym ciałem postrzeganym przez pryzmat nauk biologicznych i biomedycznych. Jeżeli leczenie
zdaje się nas depersonalizować, dystansować od wspólnoty umysłów, która jest środowiskiem
naszego życia, to dzieje się tak dlatego, że terapia jest skuteczna tylko wtedy, gdy chorobę traktuje
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
9
w typowych dla niej kategoriach organicznych i materialnych. Paradoksalnie: celem medycyny jest
pokonanie tego, co nieludzkie w ludzkim ciele, tymczasem najskuteczniejsze terapie opierają się na
założeniu, że ludzkie ciało – nie tylko podczas choroby, ale i w każdym momencie życia – jest orga-
nizmem jak wszystkie inne.
161 Anna Czyż Przegląd klasyfikacji i definicji uszkodzeń narządu słuchu
Zjawisko głuchoty zauważano już w starożytności. Przez wieki stosunek do ludzi z uszkodzonym słu-
chem ulegał licznym zmianom. Stworzono wiele definicji i klasyfikacji, które ułatwiają diagnozę, a co
się z tym wiąże – terapię osób dotkniętych tym kalectwem. W literaturze dotyczącej przedmiotu można
odnaleźć wiele klasyfikacji głuchoty. Mimo że niektóre z nich powstały przeszło połowę wieku temu
i wydawałoby się, że są już przeżytkiem minionej epoki, warto zwrócić na nie uwagę, bowiem – aktualne
po dziś dzień – dostarczają cennych informacji o lokalizacji, stopniu czy przyczynie uszkodzenia narządu
słuchu. Wśród nich znajdują się klasyfikacje głuchoty ze względu na: lokalizację uszkodzenia analizatora
słuchowego i związany z tym typ ubytku słuchu, czas powstania uszkodzenia i stopień uszkodzenia.
167 Mariusz Grabowski Analiza porównawcza systemu kształcenia osób niepełnosprawnych
na poziomie szkoły podstawowej w Polsce i w Niemczech
W jednej z publikacji I. Chrzanowska stwierdza, że szkole trudno wybrać jeden sposób realizacji
procesu kształcenia możliwego do stosowania we wszystkich wypadkach i okolicznościach nauki
szkolnej. Współczesnej szkole potrzeba różnorodności i zmienności sposobów nauczania i uczenia
się. Możliwe to będzie tylko wtedy, gdy zostanie dokonana synteza pozytywnych osiągnięć dotych-
czasowych kierunków pedagogicznych. M. Garbiec z kolei za K. Denkiem podkreśla, że pedagogika
,,bezustannie poszukuje nowych, lepszych, doskonalszych rozwiązań edukacyjnych i wychowaw-
czych, którym efektem winien być człowiek w pełni świadomy i rozumiejący otaczający go świat,
poszukujący, innowacyjny, kreatywny i wrażliwy, którego aspiracje życiowe i zawodowe podążają
w ślad za zmieniającymi się realiami społecznymi, technicznymi i kulturowymi. Niezaprzeczalnym
faktem jest, że to szkoła, w najszerszym pojęciu i rozumieniu, jest podstawowym ogniwem edukacji
młodego pokolenia, której powinnością jest wprowadzenie uczniów w tradycję i kulturę narodową,
wyposażając tym samym w system wartości, umiejętności i wiedzy.
177 Katarzyna Różyło Niepełnosprawność – mity, fakty oraz wyzwania wobec współczesności.
Sprawozdanie z seminarium pedagogicznego
W dniach 20-21 października 2009 roku w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej im. Witelona
w Legnicy odbyło się zorganizowane przez Akademicki Klub Filmu Pedagogicznego im. Janusza
Korczaka przy Wydziale Pedagogiki, Turystyki i Rekreacji Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej
im. Witelona w Legnicy seminarium pedagogiczne „Niepełnosprawność – mity, fakty oraz wyzwania
wobec współczesności”. Zgromadzono interdyscyplinarny zespół przedstawicieli nauk pedagogicznych
i medycznych złożony z praktyków oraz teoretyków. Wśród prelegentów znaleźli się pedagodzy, psycho-
lodzy, pracownicy stowarzyszeń i fundacji działających na rzecz osób niepełnosprawnych czy ośrod-
ków prowadzących terapię i rehabilitację. Zadawano sobie między innymi pytania: „Czy osoba nie-
pełnosprawna może być pełnoprawnym nauczycielem i pedagogiem?”, „Jak możemy pokonywać
bariery społeczne?”, „Czy niepełnosprawność jest czymś, co wręcz uprawnia do większej aktywności?”.
182 Magdalena Wargin Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom i Młodzieży Głuchej
W placówce, w której jestem zatrudniona – Ośrodek Szkolno-Wychowawczy Dzieci Niesłyszących
we Wrocławiu – nauczyciele bardzo szybko zauważyli potrzebę powołania stowarzyszenia uzupeł-
niającego statutowe działania instytucji edukacyjnej. Rodzice dzieci głuchych, często ze środowisk
wiejskich lub małych miejscowości, nie mogli należycie materialnie, a także mentalnie odpowiednio
wszechstronnie rozwijać swoich pociech. W 1991 roku nauczyciele zarejestrowali Stowarzyszenie
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
10
Pomocy Dzieciom i Młodzieży Głuchej „Familia” z siedzibą w ośrodku. Zadaniem statutowym stowa-
rzyszenia jest zaspokajanie potrzeb rewalidacyjnych, rehabilitacyjnych, terapeutycznych dzieciom
i młodzieży z wadą słuchu.
185 Instrukcja wydawnicza
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
11
Kształtowanie w rodzinie
zdrowotnych zachowań człowieka
prof. dr hab. Aleksandra Maciarz
Łużycka Wyższa Szkoła Humanistyczna w Żarach
środowisku rodziny człowiek nabywa umiejętności niezbędnych do samodzielnego
życia, poznaje także podstawowe zachowania społeczne. Dokonuje się to w ra-
mach trzech przenikających się wzajemnie procesów: socjalizacji, przekazu kultu-
rowego i wychowania i jest związane z kształtowaniem się u człowieka od wczesnego dzieciń-
stwa odpowiednich przekonań motywujących go do stosowania tych umiejętności i zachowań
w indywidualnym i grupowym życiu.
Wśród wielu umiejętności i zachowań społecznych nabywanych w rodzinie są te, których
celem jest chronienie i wspomaganie zdrowia. Są one określane mianem z a c h o w a n i a
z d r o w o t n e g o, a motywowane przekonaniem, że zdrowie jest największą wartością w życiu
człowieka i należy je chronić przed zagrożeniami, stale umacniać a w razie choroby podejmo-
wać z nią walkę. Nauka człowieka zachowań prozdrowotnych jest realizowana w ramach szeroko
rozumianej p r o m o c j i z d r o w i a obejmującej nie tylko biologiczne funkcje jego organizmu, ale
także jego zasoby psychospołeczne pozwalające równoważyć wymagania środowiska [T. Pasi-
kowski 2008, s.65-66].
Współczesny bio-psycho-społeczny model zdrowia i choroby, który ma holistyczne wymia-
ry, wymusił znaczne rozszerzenie działań promujących zdrowie zarówno w aspekcie makro-, jak
i w mikrospołecznym (w rodzinie, w środowisku lokalnym) oraz w aspekcie jednostkowym
(w aktywności pojedynczych osób). Tym samym zachowania prozdrowotne człowieka obejmują
znacznie szerszy niż dawniej zakres jego aktywności. Skoncentrowane są one bowiem nie tylko
na jego organizmie, ale także na funkcjonowaniu psychospołecznym i zróżnicowanych relacjach
ze środowiskiem (w ramach różnych rodzajów działalności, stylu życia, sposobów reagowania,
dokonywania wyborów, radzenia sobie ze stresem itd.). Sama profilaktyka czynników chorobo-
twórczych w środowisku życia człowieka (higiena mieszkań, własnego ciała, żywności) i podej-
mowanie czynności wzmacniających organizm nie wystarczają, by chronić zdrowie przed zagro-
żeniami [K. Wrześniewski, P. Włodarczyk 2004]. Przekonanie to zostało upowszechnione przez
przedstawicieli nurtu medycyny p s y c h o s o m a t y c z n e j, którzy odkryli rolę czynników psy-
chospołecznych w etiologii wielu chorób, w tym szczególnie określanych mianem cywilizacyj-
nych. Zaliczane są do nich choroby, na które cierpi współcześnie najwięcej ludzi (zaburzenia
układu krążenia, nowotworowe, cukrzyca) i które wymagają kompleksowej rehabilitacji z zasto-
sowaniem nie tylko środków i procedur medycznych, ale także zmian stylu życia osób chorych,
W
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
12
ich aktywności, relacji ze środowiskiem i wielu zachowań, zwłaszcza tych, które mają wpływ na
zdrowie. Chorzy są zmuszeni w procesie rehabilitacji modyfikować swoje życie w różnych jego
wymiarach i przyswoić sobie wiele nowych umiejętności i zachowań służących remisji procesów
chorobowych, łagodzeniu ich skutków i odzyskiwaniu zdrowia.
Nowy przełom w medycynie – jest przewidywany w ciągu najbliższych dziesięciu lat, będzie
polegał na tym, że lekarze zamiast leczyć nas z chorób, będą zapobiegać ich powstaniu [L. Hood
2009]. Będzie to możliwe dzięki nowym metodom rozszyfrowania genomu człowieka, co pozwoli
wszechstronnie ocenić aktualny stan wszystkich narządów jego organizmu i tym samym ustalić
jego zdrowotną przyszłość oraz program zachowań profilaktycznych wobec przewidywanych
zagrożeń jego zdrowia. Priorytetową rolę zaczną odgrywać te zachowania człowieka, które
utrzymują i wzmacniają jego zdrowie, a nie te, które pomagają w walce z istniejącą chorobą.
Wielość i różnorodność zdrowotnych zachowań można uporządkować zależnie od celu, jaki
mają osiągnąć:
Z a c h o w a n i e p r o f i l a k t y c z n e – to te, które chronią zdrowie przed szkodliwymi czyn-
nikami i je wzmacniają. W tej kategorii mieści się wiele szczegółowych rodzajów zachowań,
których uczymy się od wczesnego dzieciństwa w różnych naturalnych sytuacjach i w wyniku celowo
podejmowanych w rodzinie działań wychowawczych. Można do nich zaliczyć umiejętne zabez-
pieczanie organizmu przed przemarznięciem, przegrzaniem, wygłodzeniem, odwodnieniem, wyczer-
paniem fizycznym, brudem, zatruciem itp. W tej kategorii mieści się także unikanie wprowadzenia
do organizmu różnych środków toksycznych, picia alkoholu przed osiągnięciem dorosłości, a w wie-
ku dorosłym – nadużywania napojów alkoholowych.
Holistyczne ujmowanie zdrowia i choroby uświadamia także konieczność ochrony przed
niekorzystnymi czynnikami natury psychicznej: stresem, pobudzeniem emocjonalnym, przemę-
czeniem psychicznym, poczuciem zagrożenia, urazami psychicznymi. Szczególnie ważne jest
ochrona dzieci przed przeżyciami szokowymi i traumatycznymi.
Do profilaktycznych zachowań w z m a c n i a j ą c y c h z d r o w i e należą różne rodzaje ak-
tywności ruchowej oraz hartowania organizmu, spożywanie zwaloryzowanych zdrowotnie po-
karmów (na przykład w okresie wiosennym wzbogaconych witaminowo), korzystanie z bodźców
klimatycznych (czasowa zmiana klimatu na lepszy zdrowotnie), z kąpieli wzmacniających zdrowie,
z intensywnego wypoczynku, zajęć relaksacyjnych umożliwiających odreagowanie napięć i popra-
wę samopoczucia. Do zachowań wzmacniających zdrowie należą także szczepienia ochronne
zwiększające odporność organizmu na niektóre choroby. Odpowiadają za nie służby medyczne,
a w stosunku do dzieci także rodzice.
Dziecko przyswaja sobie stopniowo, w miarę usamodzielniania się, wymienione zachowania
zdrowotne o charakterze profilaktycznym. Niektóre z nich może realizować w pełni samodzielnie
dopiero po osiągnięciu dorosłości, w wiele z nich powinno się jednak wdrażać już w okresie
wczesnego dzieciństwa i dorastania.
Z a c h o w a n i a p r e w e n c y j n e – mają na celu wczesne wykrywanie chorób i podejmo-
wanie leczenia. Dzięki tym zachowaniom realizowana jest zasada wczesnej diagnozy i inter-
wencji leczniczej, możliwe jest opanowanie procesu chorobowego i doprowadzenie do remisji
choroby (np. nowotworowej, gruźlicy). Realizację tych zachowań zabezpieczają specjalistyczne
służby medyczne. Są to takie zachowania w wieku dorosłym jak np.: poddawanie się okreso-
wym diagnozom rentgenowskim płuc, analiza krwi i moczu, badania cytologiczne narządów
rodnych, samobadanie (BSE) i kliniczne badanie (mammografia) piersi. W wieku rozwojowym
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
13
jest to np.: okresowe badanie stanu uzębienia dziecka, prawidłowej postawy (linii kręgosłupa)
i układu kostno-stawowego kończyn, wagi ciała i wzrostu.
Prewencyjny charakter mają także diagnozy psychologiczne skierowane na ustalenie ro-
dzaju zaburzeń zdrowia psychicznego a w przypadku dzieci, także rodzaju zaburzeń wczesno-
rozwojowych. W wielu przypadkach konieczna jest kompleksowa diagnoza prowadzona przez
kilku specjalistów (np. przez neurologa, audiologa, psychologa itp). Rodzice powinni być świa-
domi tego, że dostatecznie wczesne zdiagnozowanie zaburzenia rozwoju dziecka (np.: autyzmu,
ADHD, ryzyka dysleksji) i podjęcie właściwej terapii umożliwia złagodzenie ich objawów i skut-
ków rozwojowych.
Z a c h o w a n i a r e h a b i l i t a c y j n e – charakterystyczne dla osób chorych i niepełnospraw-
nych (na przykład ruchowo), objętych kompleksowym procesem rehabilitacji. Zachowania te
mają na celu zapobieganie pogłębianiu się choroby czy niepełnosprawności oraz odzyskiwanie
zdrowia i sprawności. Niektóre z nich realizowane są w warunkach klinicznych lub sanatoryjnych
pod kierunkiem rehabilitantów, następnie po pewnym okresie pobytu w ośrodku leczniczym
także kontynuowanie w warunkach naturalnych, a niektóre zaś – od początku w warunkach
naturalnych. Wspomagają one proces leczenia i usprawniania jednostki, włączają osobę chorą
czy niepełnosprawną w ten proces i czynią ją współodpowiedzialną za efekty. Do zachowań tych
należy: ochrona przed czynnikami szkodliwymi dla zdrowia i osłabiającymi postępy w leczeniu,
umiejętne rozpoznawanie zwiastunów ataków i niektórych stanów chorobowych, samodzielne
zapobieganie im i odpowiednie zachowanie się w czasie ich przebiegu, samodzielne wykony-
wanie niektórych diagnoz i zabiegów (na przykład pomiar poziomu glikemii, iniekcja insuliny,
pomiar ciśnienia), stosowanie odpowiedniej diety, zalecanych form ruchu, ćwiczeń fizykoterapeu-
tycznych, kąpieli mineralnych, unikanie stresów, przeciwwskazanych ćwiczeń ruchowych, nadmier-
nego wysiłku, a także poddawanie się zalecanym przez specjalistów procedurom medycznym,
branie według ich wskazań leków i innych środków farmakologicznych.
Przewlekle chore dzieci w miarę rozwoju i usamodzielniania się stopniowo uczą się zdro-
wotnych zachowań niezbędnych w procesie leczenia i nabywają umiejętności samokontroli i samo-
obsługi leczniczej. W konsekwencji coraz bardziej świadomie włączają się w ten proces i stają
się w coraz większym stopniu współodpowiedzialne za jego przebieg.
Edukacja rehabilitacyjna dziecka nastawiona na kształtowanie u niego coraz pełniejszej
świadomości własnej choroby i coraz lepszej samokontroli i samoobsługi leczniczej jest prowa-
dzona przez specjalistyczny personel medyczny (lekarze, pielęgniarki, rehabilitanci) oraz odpo-
wiednio przygotowanych przez ten personel rodziców i opiekunów. Rodzina jako mikrośrodowisko
opiekuńczo-wychowawcze dzieci będzie zmuszona od początku znacznie wzbogacić pełnienie
funkcji zdrowotnej.
Kształtowanie u dzieci i młodzieży niezbędnych dla utrzymania zdrowia zachowań zdrowotnych
będzie wymagało odpowiedniej edukacji wszystkich rodziców, nie tylko tych, którzy mają chore
dzieci. Rodzic, który będzie uczył swoje dziecko zdrowotnych zachowań chroniących i umacnia-
jących zdrowie, musi dysponować wiedzą uzyskaną z diagnozy genomu swoich dzieci dotyczą-
cej aktualnego stanu ich zdrowia i jego zagrożeń. Rodzice będą musieli również wiedzieć, w jaki
sposób czynniki środowiska oraz różne stany psychiczne wpływają na te geny dzieci, które
mogą wywołać chorobę. Będzie to wymagało znacznego wzbogacenia przez służby medyczne
działalności promującej w społeczeństwie zdrowie, dotyczy to zwłaszcza wprowadzenia różnych
form instruktażu i edukacji zdrowotnej dla rodziców.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
14
Wyzwaniu temu będą musieli sprostać przede wszystkim pediatrzy i lekarze rodzinni.
Ich zadaniem będzie nie tylko leczenie osób chorych, ale diagnozowanie stanu zdrowia swoich
podopiecznych–pacjentów, interpretowanie tych diagnoz w aspekcie zagrożeń ich zdrowia oraz
instruowanie ich, informowanie, jakie zachowania należy przyjąć w życiu osobistym, grupowym
i w relacjach ze środowiskiem, by uchronić się od tych zagrożeń. Szczególnie ważna jest edu-
kacja zdrowotna rodziców odpowiedzialnych za zdrowie swoich dzieci.
Bibliografia
H
OOD
L., Prześwietlanie zdrowia, „Newsweek”, 19.07.2009.
M
ACIARZ
A., Zdrowotne zachowania osób z przewlekłą chorobą somatyczną (Na przykładzie osób z cukrzycą),
[w:] Człowiek i jego rodzina wobec utraty zdrowia i sprawności, J. Bąbka, A. Nowicka, Lubin 2009.
P
ASIKOWSKI
T., Co z tym zdrowiem. Pytania ważne i mniej ważne, [w:] Zdrowie i choroba. Problemy teorii,
diagnozy i profilaktyki, (red.) J. M. Brzeziński, L. Cierpiałowska, Gdańsk 2008.
W
RZEŚNIEWSKI
K.,
W
ŁODARCZYK
P., Choroba niedokrwienia serca, Gdańsk 2004.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
15
Samotność młodzieży
z niepełnosprawnością intelektualną
prof. dr hab. Adam Mikrut
Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie
literaturze naukowej, ale także w języku potocznym, używa się dwóch terminów
odniesieniu do interesującego nas fenomenu ludzkiej egzystencji, a mianowicie:
samotność i osamotnienie. Niektórzy badacze posługują się pierwszym z nich
[M. Łopatkowa 1989; T. Lake 1993; D. Wolf 1995; Z. Dołęga 2003; P. Domaracki, W. Tyburski 2006;
J. Mastalski 2007; M. Bukowska 2008], inni – drugim [J. Izdebska 2004; T. E. Olearczyk 2008],
a jeszcze inni – jednym i drugim, dokonując jednak zróżnicowania ich znaczeń [M. Łopatkowa 1989;
E. Dubas 2000]. Dlatego też konieczne wydaje się wyjaśnienie obu terminów. W literaturze
psychologicznej są stosowane terminy synonimiczne wobec pojęcia „samotność”, należą do nich
na przykład: alienacja, izolacja społeczna, bierność społeczna [za: J. Izdebska 2004, s. 240], bycie
samemu (bycie samym) [E. Dubas 2000, s. 114; D. Wolf 1995, s. 19]. Wydaje się, że największe
znaczenie dla precyzyjnego określenia samotności ma – jak uczyniła to Doris Wolf [1995] –
zróżnicowanie dwu pojęć: samotności i bycia samym. „Bycie samym oznacza [...] to, że w danym
momencie nie ma przy tobie innej osoby” [D. Wolf 1995, s. 19], „a więc pozostawanie samemu
ze sobą, często bez jakichkolwiek więzi fizycznych i styczności z innymi ludźmi” [E. Dubas 2000,
s. 114]. Potocznie takiej właśnie sytuacji przypisuje się miano samotności i rozumie jako
stan odosobnienia, braku towarzystwa, rodziny, sąsiadów, znajomych, pozostawania samotnie
w określonym czasie [J. Izdebska 2004, s. 19]. Język naukowy dla deskrypcji takiego stanu
rzeczy posługuje się natomiast takimi terminami, jak samotność obiektywna czy samotność
fizyczna
1
. Jednostka może jej doświadczać z własnej woli, w wyniku świadomej i autonomicznej
decyzji odizolowania się od innych ludzi, bądź w efekcie działania splotu rozmaitych uwarunko-
wań i przyczyn, często od niej niezależnych. Fakt, że dany podmiot odnotuje, że jest sam, nie
oznacza jego orientacji w sposobie przeżywania tej sytuacji przez dany podmiot. Dopiero su-
biektywne przeżycia tłumaczą pojęcie samotności. Psychologiczne zabarwienie doznawanych
emocji i uczuć zależy w dużej mierze od przyczyn samotniczego życia. Jeżeli tkwią one poza
podmiotem, to – na ogół – emocje mają charakter negatywny. W tym kontekście samotność
oznacza cierpienie z powodu braku kontaktu psychicznego tak ze sobą – człowiek samotny nie
akceptuje i nie rozumie siebie samego [J. Izdebska, 2004, s. 21] – jak i brak kontaktów z innymi
1
Według Z. Dołęgi [2003, s. 22] przytoczonych tu pojęć używa się czasem w kontekście rozważań dotyczących
tzw. poczucia samotności społecznej. Kwestii tej poświęcimy więcej uwagi w dalszej części opracowania.
W
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
16
ludźmi [D. Wolf, 1995, s. 20]. Człowieka samotnego nękają, jak pisze E. Włodarczyk [za: J. Izdebska,
2004, s. 20], „uczucia: niepokoju, niepełności, odizolowania, braku bezpieczeństwa, gorycz, pustka,
wyobcowanie, bezradność, apatia, smutek, przygnębienie, beznadziejność, troska, przeświadczenie,
że jest nieakceptowany przez innych, niedostrzegany, nikomu niepotrzebny”. Pragnie on kontaktu
z innymi ludźmi, komunikowania się i nawiązywania z nimi satysfakcjonujących relacji. Na ten
właśnie fakt zwrócił uwagę T. Lake [1993], definiując pojęcie samotności. Autor napisał: „Sa-
motni to ci, którzy potrzebują innych, by się z nimi komunikować i tworzyć związki – od znajo-
mości i przyjaźni po głębokie uczucia i trwałą miłość” [T. Lake 1993, s. 7]. Nie oznacza to wcale,
że te subiektywne, na wskroś negatywne doświadczania braku psychicznej jedności z innymi
ludźmi są zawsze efektem uwikłania się w sytuację bycia samemu. Mogą być one również
udziałem osób funkcjonujących w tłumie. Cytowana już D. Wolf [1995, s. 19] nazywa „wielkim
nieporozumieniem” wiarę osób przeżywających samotność w to, że towarzystwo innych ludzi
byłoby lekarstwem na ich problemy. Autorka, doświadczona psychoterapeutka, twierdzi wręcz,
że to nie uwarunkowania zewnętrzne stanowią źródło poczucia samotności, ale „negatywne
i destrukcyjne zapatrywania” [D. Wolf 1995, s. 23]. „Jest ono skutkiem – jak dalej wyjaśnia – nega-
tywnego nastawienia do siebie samego, do swojej sytuacji życiowej i wreszcie do przyszłości”
[D. Wolf 1995, s. 23].. Widzimy, iż D. Wolf [1995] szczególnie mocno akcentuje rolę czynników
wewnętrzno-osobowościowych w wyzwalaniu poczucia samotności. Tego typu przyczyny obej-
mują – zdaniem E. Dubas – takie destrukcyjne tendencje osobowościowe, jak: „pesymizm, apa-
tyczność, bierność, sceptycyzm, cynizm, egoizm, silną koncentracje na sobie samym [...], trud-
ności w określaniu celów i sensu życia, zaburzoną samoocenę i perspektywę umiejscowienia się
w czasie” [E. Dubas 2000, s. 117].
Zofia Dołęga [2003, s. 54-55] po wnikliwej analizie literatury przedmiotu zwróciła uwagę, że
osoby chronicznie samotne – czyli takie, u których samotność jest trwałą dyspozycją psychiczną
regulującą ich zachowanie w sposób względnie niezależny od uwarunkowań zewnętrznych – cha-
rakteryzują się między innymi: niską samooceną i sztywnością „ja”, przekonaniem, że są mało
atrakcyjne pod względem fizycznym i psychicznym, skłonnością do długotrwałego manifestowa-
nia wywołanego sytuacyjnie smutku i przygnębienia oraz pesymistyczną antycypacją przyszłości.
Wymienione cechy wyznaczają pewną wrażliwość na oddziaływanie czynników pozaosobo-
wych. Wydaje się zatem, że poszukując przyczyn samotności, nie możemy ignorować uwarun-
kowań zewnętrznych – cywilizacyjnych i środowiskowych – nawet wówczas, gdy jesteśmy
skłonni uznać czynniki natury psychologicznej za prymarne. Z jednej strony należą do nich:
rozwój techniki dehumanizującej wiele czynności człowieka, urbanizację i industrializację,
hołdowanie konsumpcyjnemu stylowi życia, apoteozę sukcesu i konkurencyjności, dewalory-
zację religii w życiu człowieka czy wreszcie dyskryminację i marginalizację społeczną ludzi
starych i pokrzywdzonych przez los [E. Dubas 2003, s. 116-117], z drugiej zaś – różne oko-
liczności i wydarzenia życiowe, na przykład śmierć bliskiej osoby, rozpad małżeństwa, utratę
kontaktów towarzyskich, pracę poza miejscem zamieszkania (zwłaszcza zarobkowe wyjazdy
poza granice kraju), przeprowadzkę do innego miasta, przejście na emeryturę, pobyt w szpitalu
lub sanatorium czy konieczność stałej troski o bliskie osoby dotknięte chorobą bądź niepełno-
sprawnością [J. Izdebska 2004, s. 37; D. Wolf 1995, s. 21]. Wiele z tych czynników ma charakter
nie tylko fizycznego zerwania kontaktów z innymi ludźmi, ale także utraty związków emocjonal-
nych, mimo pozorów obecności osób bliskich. Przykładem jest sytuacja dzieci wychowujących
się w rodzinach patologicznych lub w rodzinach, których członkowie są zapracowani, zagonieni,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
17
zaabsorbowani walką o materialną jakość życia [M. Gawęcka 2004; T. O. Olearczyk 2008;
J. Mastalski 2007, s. 93].
Do tej pory podkreślaliśmy znaczenie negatywnych skutków samotności wynikającej z sy-
tuacji bycia samemu i/lub deprywacji potrzeby kontaktu i bliskości z osobami znaczącymi, mimo
wspólnego funkcjonowania w tej samej fizycznej przestrzeni życiowej. Definiują one tak zwaną
samotność psychiczną. W literaturze przedmiotu tego rodzaju samotność określana jest również
mianem osamotnienia [R. Pawłowska, E. Jundziłł 2000, s. 23]. „Osamotnienie – jak tłumaczy
T. E. Olearczyk [2008, s. 95] – dotyczy indywidualnych odczuć jednostki, jej wrażliwości, potrzeb,
to niewystarczający kontakt psychiczny z drugą osobą nawet pomimo obecności fizycznej, który
powoduje zachwianie równowagi wewnętrznej, dyskomfort psychiczny, poczucie marginalizacji
w rodzinie czy innej grupie społecznej”. Można przyjąć, jak sugeruje E. Dubas [2000, s. 116], że
osamotnienie jest samotnością złą, która „jest przekleństwem losu, nieszczęściem, dramatem
egzystencji”. Ze względu na dokuczliwość tego rodzaju stan psychiczny nigdy nie jest efektem
dobrowolnego wyboru, nigdy nie jest oczekiwany i akceptowany. Takie ujmowanie osamotnienia
sugeruje, że jest ono:
odczuciem subiektywnym nietożsamym z stanem obiektywnej izolacji społecznej,
następstwem deficytu pożądanych relacji społecznych,
zawsze związane z negatywnymi emocjami będącymi przyczyną licznych zaburzeń za-
chowania [K. Kmiecik-Baran 1988, s. 1080].
Cechy te znalazły wyraz w charakterystyce osamotnionego dziecka dokonanej przez Ja-
dwigę Izdebską [2004, s. 27-28}. Autorka wskazuje bowiem na to, że:
„osamotnienie jest wynikiem i konsekwencją różnych sytuacji i warunków zewnętrznych,
w których dziecko żyje [...],
jest to »sytuacja«, w jakiej dziecko znalazło się i z czego nie jest zadowolone;
nigdy dziecko nie decyduje się na osamotnienie, nie wybiera go spośród różnych możliwości;
osamotnienie oznacza poczucie braku kontaktu z innymi, osłabienie więzi między dziec-
kiem a osobami znaczącymi dla niego [...];
jest to subiektywnie doświadczanie braku bliskich więzi z drugim człowiekiem; subiek-
tywny stan wynikający z braku więzi z innymi osobami, braku zrozumienia, porozumiewania się,
braku wspólnoty celów i poczucia wspólnoty życia [...];
jest to suma przeżyć o charakterze negatywnym, destrukcyjnym powstałych w wyniku
izolacji z najbliższymi osobami, osłabienie więzi emocjonalnych;
jest to poczucie opuszczenia przez najbliższe osoby”.
Osamotnienie może mieć charakter sytuacyjny bądź osobowościowy. Pierwsze wyraża się
w chwilowej reakcji organizmu na niemożność utrzymania pożądanych interakcji społecznych
wynikającą z sytuacji losowej. Osamotnienie osobowościowe ma natomiast przyczynę przede
wszystkim we właściwościach podmiotu. Jest ono traktowane jako wymiar osobowości, którego
jeden kraniec opisuje się za pomocą terminu poczucia wspólnoty (zakorzenienie, integracji),
drugi zaś – poczucia osamotnienia [K. Kmiecik-Baran 1988, s. 1081-1092]. Poczucie osamot-
nienia to „przekonanie podmiotu, iż wchodzenie w pożądane relacje społeczne jest z różnych
względów niemożliwe do osiągnięcia” [K. Kmiecik-Baran 1988, s. 1081-1092].
Rozważając kwestię samotności, nie sposób pominąć jej pozytywne następstwa. Mamy
z nimi do czynienia wówczas, gdy sytuacja bycia samym w sensie fizycznym (ale także jedynie
mentalnym) jest wynikiem świadomej i dobrowolnej decyzji autonomicznego podmiotu. Tak
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
18
rozumiana samotność jest traktowana jako szansa rozwojowa, jako warunek wprowadzenia
ważnych zmian w życiu stymulujących dojrzewanie osobowości jednostki [Z. Dołęga 2003, s. 13].
„Gdy jesteś sam, masz okazję, aby lepiej poznać samego siebie, aby odkryć swoje możliwości
i mocne strony [...]. Okresy bycia samym mogą być najbardziej płodnymi rozdziałami naszego
życia, jeśli wykorzystamy je jako sposobność do zwrócenia się ku sobie, do analizy własnego
wnętrza” [D. Wolf 1995, s. 19]. Anna Latawiec [2006] dostrzega twórczy charakter zarówno
samotności fizycznej, jak i psychicznej oraz duchowej (nie zapominając oczywiście o destruk-
cyjnych skutkach każdej z nich). Przykładem twórczej samotności fizycznej jest świadoma i krótko-
trwała izolacja od otoczenia społecznego w celu odpoczynku, medytacji i wyciszenia emocji,
prowadząca do odnowienia relacji z innymi ludźmi bądź z bogiem. Twórcza samotność psychiczna
pojawia się u ludzi dojrzałych emocjonalnie. Jest samotnością z wyboru, ukierunkowaną na oczysz-
czenie umysłu z dręczących myśli i zbędnych szumów informacyjnych. Jej celem jest samodo-
skonalenie. Z kolei rzeczywista samotność duchowa, czyli – jak tłumaczy autorka – „stan pustki
w obszarze duchowości, a więc na poziomie wiary” [A. Latawiec 2006, s. 90], ma zawsze de-
strukcyjny charakter. Inaczej jest z urojoną samotnością duchową, a więc stanem, w którym
pojawia się poczucie opuszczenia przez boga, ale relacje z nim zostają zachowane. Jest ona
„darem służącym oczyszczeniu duchowemu i przybliżeniu się do Boga” [A. Latawiec 2006, s. 91].
Teoretyczne i metodologiczne podstawy prezentowanych badań
Samotność na charakter uniwersalny – mimo rozlicznych uwarunkowań i powiązań z całą gamą
wewnętrznych i zewnętrznych czynników modyfikujących zakres, intensywność i czas jej prze-
żywania, dotyka niemalże wszystkich ludzi. Doświadczają jej, w większym lub mniejszym stopniu,
zarówno mężczyźni, jak i kobiety, dzieci, młodzież i dorośli, niezależnie od nacji, statusu społeczne-
go, wykształcenia, miejsca pochodzenia i zamieszkania czy światopoglądu [K. Kmiecik-Baran
1988, s. 1079; J. Izdebska 2004, s. 11; T. Lake 1993, s. 7; R. Pawłowska, E. Jundziłł 2000,
s. 28-41]. Dane liczbowe odnoszące się do pierwszej połowy lat 90. XX wieku, podane przez
T. Lake’a [1993, s. 7] i D. Wolf [1995, s. 7], wskazują, że w tamtych czasach samotność odczuwała
prawie połowa populacji osób dorosłych stanu wolnego i jedna czwarta pozostających w związ-
ku małżeńskim. Okresu tego dotyczą również informacje, które podaje J. G. McGraw, według
tego badacza, samotność była doznawana przez od 9% do 26% populacji ogólnej [za: Z. Dołęga
2003, s. 81]. Rzetelne oszacowanie rzeczywistych rozmiarów rozpatrywanego zjawiska nie jest
zadaniem łatwym między innymi z powodu „dużej dynamiki, labilności i »ulotności« przeżyć
związanych z samotnością (stanów samotności) oraz psychologicznych mechanizmów obron-
nych utrudniających osobisty wgląd w ten problem” [Z. Dołęga 2003, s. 81]. Wydaje się, że na-
ukowcy nie są też zgodni, co do typowania okresu życia, w którym człowiek w sposób szczególny
narażony jest na przeżywanie samotności. Według jednych autorów, jest to wiek 30-40 lat
[D. Wolf 1995, s. 8], inni zaś sądzą, że dotyka ona w szczególności ludzi starych, ale również, i to
nierzadko, dzieci i młodzież [J. Izdebska 2004, s. 19]. Z danych zebranych na podstawie badań
grupy młodzieży śląskiej obejmującej 743 osoby, zgromadzonych przez Z. Dołęgę [2003, s. 82],
wynika, że samotność jest poważnym problemem (wyniki na poziomie 7-10 sten) 32% osób.
Przeżywanie samotności w okresie dorastania, jak konkluduje autorka [J. Izdebska 2004, s. 82],
jest tak rozpowszechnione, że można je uznać za „doświadczenie wieku”. Chociaż, jak pisze
M. Łopatkowa [1989, s. 23 i dalsze], poczucie osamotnienia u małych dzieci wynika w głównej
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
19
mierze z fizycznej nieobecności rodziców, to podobny stan psychiczny u dzieci starszych, wcho-
dzących w okres dojrzewania, jest efektem psychicznego oddalenia się od osób najbliższych.
Na skutek gwałtownych zmian fizycznych i psychicznych, zwłaszcza emocjonalnych – autorka pisze
tutaj o gwałtownym wzroście „temperatury emocjonalnej” [M. Łopatkowa 1989, s. 27] – młodzi
ludzie przejawiają niepokój, huśtawkę nastrojów, czasami agresywność i buntowniczość, a nade
wszystko pewien oportunizm wobec standardów i norm społecznych narzuconych przez ludzi
dorosłych. Zachowania tego typu nie spotykają się z akceptacją ze strony tych ostatnich. Rodzice,
zamiast rozmawiać ze swoimi dorastającymi dziećmi o nurtujących je problemach, w najlepszym
wypadku ignorują je lub karcą za ich manifestację. Młodzi ludzie pozostawieni sami ze swoimi
troskami i kłopotami, nieraz z dręczącymi pytaniami o sens, wartość i cel życia, zamykają się
w sobie bądź podejmują próby znalezienia powierników poza domem rodzinnym. Drugą z tych
strategii można wyjaśnić również potrzebą posiadania przyjaciół w gronie osób o zbliżonym
wieku. Wyjaśniając tę kwestię, M. Łopatkowa [1989, s. 24] napisała: „Nie wystarczają w tym wieku
nawet dobrzy rodzice, potrzebna jest jeszcze przyjaźń z rówieśnikami. Są sprawy, o których
lepiej rozmawiać z matką i są zwierzenia, które dostępne są tylko przyjaciółce”. Nawiązanie
pozytywnych relacji z rówieśnikami, jako swoistego antidotum przeciw poczuciu samotności
w rodzinie, jest uwarunkowane akceptacją ze strony kolegów i koleżanek. Jej brak stanowi istotne
źródło poczucia osamotnienia rówieśniczego, które w tym kontekście za E. Dubas [2000, s. 119]
można określić jako osamotnienie towarzyskie wyrażające się poczuciem braku bliskiego kon-
taktu psychicznego w sytuacjach formalnych, na przykład związanych z rolą ucznia i członka
kolektywu klasowego, w głównej zaś mierze nieformalnych, wynikających z pozycji w strukturze
socjometrycznej grupy. Na wspomniane odrzucenie ze strony rówieśników w szczególny sposób
są narażone osoby określane jako „inne”. Stąd bierze się pojęcie „osamotnienia innego”, czyli
tego, „który spostrzegany jest jako odmieniec, jako wyróżniający się, jako obcy” [A. Dubas 2000,
s. 121]. Owi „odmieńcy” to dla dzieci i młodzieży na przykład osoby jąkające się, niedowidzące,
niedosłyszące, bardzo niskie lub szczupłe bądź przeciwnie – zbyt wysokie lub tęgie, inaczej
ubrane niż reszta rówieśników itp. [I. Jundziłł 1993, s. 94]. „Innemu” dosyć trudno znaleźć kogoś
bliskiego, kogoś, komu mógłby zaufać, z kim mógłby szczerze porozmawiać i podzielić się nawet
najbardziej intymnymi, osobistymi sprawami. Dzieje się tak, bowiem wszelka odmienność i krańco-
wość, wszelkie odchylenia od standardów w zakresie wyglądu, zachowania, postaw „wprawia
nas w zakłopotanie, rodzi lęk i niepokój, nastawia nieżyczliwie i antagonistycznie” [W. Sikorski
2002, s. 56], a nawet skłania do podejmowania pewnych praktyk o charakterze dyskryminacyj-
nym, nierzadko wrogich i agresywnych [za: K. Błeszyńska 2001, s. 90; Frączek 1996, s. 38].
Do kategorii „innych” należą osoby będące przedmiotem społecznego naznaczenia etykietą
„upośledzenia umysłowego”, bowiem etykieta ta (stygmat) jest, jak przekonuje S. Kowalik [1989,
s. 108], stereotypem społecznym, a ten służy właśnie dychotomizacji świata społecznego na
„tacy, jak ja – inni”, „my – oni” czy „swoi – obcy”
2
. W naszej kulturze osoby te, w porównaniu
z innymi rodzajami niepełnosprawności, rzeczywiście należą do najsilniej piętnowanych [K. Błe-
szyńska 2001, s. 94] i izolowanych, co przejawia się brakiem gotowości otoczenia społecznego
do wchodzenia z nimi w bliskie relacje [A. Ostrowska 1997, s. 86]. Zdaniem C. Kosakowskiego
[1996], świadomość niekorzystnego usytuowania w strukturze związków i relacji społecznych
dociera do tej kategorii dzieci i młodzieży stosunkowo wcześnie, a im niższy stopień niepełno-
2
Pionierską koncepcją wyjaśniającą proces społecznego stygmatyzowania osób z niepełnosprawnością intelek-
tualną była, zdaniem S. Kowalika [1989, s. 106], koncepcja nadwyżki populacyjnej opracowana przez B. Farbera.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
20
sprawności intelektualnej, tym wcześniej. Swojej „inności” doświadczają oni nie tylko w wyniku
percepcji negatywnych postaw społecznych, ale również gdy uświadamiają sobie – zwłaszcza
osoby z lekką niepełnosprawnością intelektualną – istnienie rzeczywistych niepowodzeń życio-
wych, których źródła tkwią w zaburzonym rozwoju psychospołecznym. Świadomość nie prze-
kreśla jednak potrzeby bycia traktowanym z godnością i szacunkiem, co wynika z przyrodzonej
podmiotowości każdego człowieka jako osoby ludzkiej. Tony Lake [1993, s. 17], rozpatrując ową
potrzebę w odniesieniu do osób w rozmaity sposób dotkniętych niepełną sprawnością organi-
zmu, napisał: „Tak jak każdy z nas nie chcą [te osoby, A. M.], by mówić o nich »z góry«, traktować
protekcjonalnie czy lekceważąco. Tak się jednak zdarza, a wtedy osoba niepełnosprawna lub
kaleka – jak każdy inny człowiek – może łatwo zareagować niewspółmiernie do sytuacji”. Pro-
blem w tym, jak pisze autor Tony Lake [1993, s. 17], że w świadomości obserwatorów taka re-
akcja na doświadczane upokorzenie jest kojarzona przede wszystkim z niepełnosprawnością, nie
zaś z typowymi emocjami zwykłego człowieka. Osoba z niepełnosprawnością, zdana na powta-
rzalność tego typu zdarzeń, nabiera przeświadczenia o tym, że są one nieuniknione, a próby
uporania się z nimi – beznadziejne, przechodzi więc w stan defensywy, buduje skorupę, pod
którą może się schować przed towarzystwem innych ludzi, traci poczucie wartości i pewność
siebie [T. Lake 1993, s. 17). Staje się samotna.
Za szczególne niekorzystny uznać należy – naszym zdaniem – stereotyp utożsamiający
niepełnosprawność intelektualną z chorobą psychiczną, zaburzeniami emocjonalnymi, a nawet
zachowaniami przestępczymi [S. Guskin, za: S. Kowalik 1989, s. 109-110), bowiem implikuje on
spostrzeganie tej kategorii jednostek jako zagrażających. Cecha ta, na zasadzie przeniesienia
stygmatu, może być również przypisana osobom z ich najbliższego otoczenia, czyli rodzinie.
Może to wywoływać u rodziców niechęć do swojego niepełnosprawnego dziecka i trudności
w zaakceptowaniu go takim, jakim ono jest [H. Borzyszkowska 1997, s. 50]
3
. Trudności takie
mogą pojawić się zwłaszcza wówczas, gdy rodzice sami poddali się wcześniej oddziaływaniu
tego, i innych jeszcze, stereotypu i w związku z tym traktują swoje dziecko albo siebie jako zło
zasługujące na społeczne potępienie i dezaprobatę [M. Kościelska 1995, s. 48]. Atmosfera ro-
dzinna przesycona takimi emocjami i przeżyciami jak: poczucie utraty własnej wartości przez
rodziców, poczucie wstydu i upokorzenia, poczucie napiętnowania i pohańbienia, poczucie winy,
lęk przed wrogością otoczenia, wrogość do samego dziecka [K. Boczar 1982, s. 44; M. Kościel-
ska 1995, s. 43; Z. Kazanowski 2003, s. 45] niewątpliwie sprzyja osamotnieniu dziecka utożsa-
mianemu nawet z sieroctwem w rodzinie [T. E. Olearczyk 2008, s. 101]. Sieroctwo emocjonalne
(duchowe) „objawia się emocjonalną reakcją dziecka na niezaspokojenie przez rodzinę potrzeby
miłości i psychicznego zrozumienia” [H. Cudak, za: T. E. Olearczyk 2008, s. 103]. Miłość rodzi-
cielska jest istotą komponentu uczuciowego ich postawy wychowawczej. Wyznacza on kierunek
i charakter pozostałych komponentów: poznawczego i behawioralnego. To składnik uczuciowy
decyduje o opinii rodziców o dziecku i ich konkretnym zachowaniu wobec niego. Deficyt miłości
rodzicielskiej znacznie osłabia wartość nawet najbardziej przemyślanych sposobów wychowy-
wania dzieci, które w takiej sytuacji „same nie potrafią poradzić sobie z problemami ich przera-
stającymi, czują się zagubione, osamotnione, nieszczęśliwe” [T. E. Olearczyk 2008, s. 104-105].
Wydaje się, że w kontekście powyższych rozważań oddziaływania wychowawcze rodziców
3
Jest to oczywiście jeden z wielu czynników wpływających na stopień akceptacji dziecka z niepełnosprawno-
ścią intelektualną przez jego rodziców. Omówienia innych jeszcze uwarunkowań tejże akceptacji dokonał m.in.
Z. Kazanowski [2003, s. 37-42].
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
21
należy traktować jako potencjalne źródło osamotnienia dziecka z niepełnosprawnością intelek-
tualną. Przypuszczenie takie uzasadnia przegląd wyników licznych badań dotyczących postaw
rodziców wobec tej kategorii dzieci, które wskazują, że zdecydowanie częściej niż rodzice dzieci
pełnosprawnych ujawniają oni postawy niepożądane wychowawczo, w tym – co ważne w kon-
tekście rozpatrywanej tutaj problematyki – nadmierny dystans uczuciowy oraz większą niezgod-
ność w tym zakresie [Z. Kazanowski 2003, s. 59]. Alicja Kozubska [2000, s. 184], analizując
psychospołeczne uwarunkowania (wzajemne postawy członków rodziny oraz konflikty zakłóca-
jące atmosferę emocjonalną w rodzinie) funkcji opiekuńczo-wychowawczej w rodzinach dzieci
z niepełnosprawnością intelektualną lekkiego stopnia, doszła do wniosku, że kształtują się one
na poziomie krytycznym. Zdaniem autorki, „atmosfera emocjonalna panująca w tych rodzinach
nie sprzyja zaspokajaniu potrzeb psychicznych dziecka [...]. Sytuacje napięcia będące efektem
licznych konfliktów w rodzinie zaburzają poczucie bezpieczeństwa dzieci, a nieprawidłowy sto-
sunek rodziców (głównie ojców) do dzieci upośledzonych utrudnia kształtowanie postaw akcep-
tacji i życzliwości u rodzeństwa” [A. Kozubska 2000, s. 185].
Przyczyn samotności należy poszukiwać również w samym deficycie funkcjonowania po-
znawczego omawianej kategorii osób. Współczesny świat jest pełen sprzeczności i niejedno-
znaczności, aby w nim skutecznie funkcjonować konieczna jest – jak to określa A. Bandura [za:
K. Kmiecik-Baran 1988, s. 1088] – poznawcza dostępność problemów społecznych. Tymczasem
badania dowodzą, że wszelkiego typu deficyty sfery orientacyjno-poznawczej i intelektualnej,
z jakimi mamy do czynienia u osób z niepełnosprawnością intelektualną, są czynnikiem istotnie
ograniczającym rozumienie przez nie sytuacji społecznych [B. Zachara 1980; M. Kościelska 1984].
Rozumienie to jest ważnym regulatorem ludzkiego zachowania. Osoba mająca kłopoty w inter-
pretacji różnego rodzaju związków i relacji interpersonalnych może zareagować wycofaniem się
z kontaktów społecznych, zwłaszcza wówczas, gdy podejmowane w tym zakresie próby skoń-
czyły się niepowodzeniem (ostatnia ze wskazanych sytuacji może rodzić oczekiwania, że kon-
takty społeczne są zagrażające, zaś ich urzeczywistnienie jest niezależne od własnej aktywności
w tym kierunku, zob. K. Kmiecik-Baran 1988, s. 1088].
W świetle dotychczasowych wywodów rodzi się pytanie, czy ich treść znajduje empiryczne
uzasadnienie w postaci rzeczywistej różnicy w stopniu odczuwania samotności przez młodzież
z niepełnosprawnością intelektualną i jej pełnosprawnych rówieśników. Przedstawioną w niniej-
szym opracowaniu analizę teoretyczną oraz (przedstawione poniżej) wyniki własnych dociekań
empirycznych traktujemy jako mały krok na drodze ku możliwie pełnemu wyjaśnieniu problemu
samotności młodzieży dotkniętej niepełną sprawnością sfery poznawczej.
Badania przeprowadzono wśród uczniów specjalnych i ogólnodostępnych gimnazjów krakow-
skich
4
. Grupę podstawową stanowiło 30 uczniów z niepełnosprawnością umysłową (15 chłop-
ców i 15 dziewcząt), w wieku od 14 do 17 lat
5
, grupę porównawczą zaś 30 uczniów o normalnym
rozwoju intelektualnym (15 chłopców i tyleż dziewcząt), w wieku od 13 do16 lat. W obu grupach
– co ważne – dominującą kategorią wiekową był piętnasty i szesnasty rok życia.
Pomiaru rozpatrywanej zmiennej dokonano za pomocą eksperymentalnej skali SBS do ba-
dania poczucia samotności opracowanej przez Zofię Dołęgę [2003]. Struktura zastosowanego
4
Autor opracowania wykorzystał wyniki surowe zgromadzone w ramach pracy magisterskiej pisanej pod jego
kierunkiem przez panią Małgorzatę Makurat – studentkę pedagogiki rewalidacyjnej.
5
Mimo że badani byli uczniami gimnazjum dla uczniów z lekką niepełnosprawnością intelektualną, to niektórzy
posiadali orzeczenia o niepełnosprawności umiarkowanej (dziewięć osób).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
22
narzędzia diagnostycznego odzwierciedla sposób pojmowania samotności przez jego autorkę.
Podkreśla ona [Z. Dołęga 2003, s. 20-27], że w literaturze przedmiotu wyraźnie dominuje ten-
dencja do traktowania samotności jako pojęcia o charakterze podmiotowo-relacyjnym, silnie
akcentującego udział emocji, których znak uwarunkowany jest trwałością i przekonaniem o moż-
liwości kontrolowania określonych przeżyć związanych z bezpośrednimi, osobistymi doświadcze-
niami braku uczestnictwa podmiotu w pewnych obszarach życia społecznego. Dlatego też należy
mówić raczej o poczuciu samotności, a nie samotności jako takiej. Subiektywność doświadczania
samotności skłania badaczy – jak pisze badaczka – do analizowania jej różnych wymiarów czy
aspektów. Powinna być ona rozważana m.in. w kontekście takich relacji (stąd akcentowanie
relacyjnego ukierunkowania samotności), jak: relacje z najbliższym otoczeniem społecznym,
relacje z samym sobą i relacje ze światem wartości i celów życiowych osoby [Z. Dołęga 2003,
s. 21]. Biorąc pod uwagę powyższe relacje oraz inne jeszcze kryteria (wymiar temporalny i tre-
ściowy), Z. Dołęga zaproponowała – uwzględnioną w konstrukcji skali SBS – koncepcję trzech
aspektów poczucia samotności: społecznego, emocjonalnego i egzystencjalnego.
Wspomniana skala składa się zatem z trzech zestawów po 20 twierdzeń odnoszących się
kolejno do samotności: społecznej (SBS/sp), emocjonalnej (SBS/se) oraz egzystencjalnej (SBS/seg).
Osoba badana do każdego z owych twierdzeń ustosunkowuje się, zakreślając jedną z odpowiedzi:
„całkowicie się zgadzam”, „raczej się zgadzam”, „raczej się nie zgadzam” i „całkowicie się nie zga-
dzam”. W efekcie uzyskuje się cztery wyniki: jeden dotyczący samotności globalnej (SBS/globalna)
mieszczący się w granicach od 60 do 240 punktów (suma wyników trzech wspomnianych pod-
skal) oraz trzy odnoszące się do SBS/sp, SBS/se i SBS/seg – każdy zawierający się w przedziale
od 20 do 80 punktów. Autorka skali opracowała tymczasowe normy porównawcze, co pozwala
wyrazić otrzymane wyniki surowe na skali stenowej, przyjmując, że te z nich, które należą do
przedziału 1-4 sten wyrażają niskie poczucie samotności, do przedziału 5-6 sten przeciętne, zaś
do przedziału 7-10 sten jej wysokie nasilenie.
Prezentacja wyników badań własnych nad samotnością
młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną
Nasilenie i częstotliwość doświadczania samotności
Zgromadzone w trakcie badań dane empiryczne zamieszczone zostały w poniższych tabelach.
Zawierają one wartości średnich arytmetycznych wyników uzyskanych przez młodzież z obu
grup z uwzględnieniem płci badanych. Jest to odpowiednia baza do zastosowania statystycz-
nego testu istotności różnic między tymi średnimi, czyli zweryfikowania przyjętej wcześniej
hipotezy roboczej. Owej weryfikacji dokonano za pomocą testu t- Studenta dla danych nie-
skorelowanych.
Dane zawarte w tabeli 1 dotyczą tzw. poczucia samotności społecznej (SBS.sp). Zofia Do-
łęga [2003, s. 22] wyjaśnia, że dotyczy ono „ przeżywania izolacji i marginalizacji; braku możli-
wości zidentyfikowania swojej roli w określonym układzie społecznym oraz pewności swojego
znaczenia dla partnerów relacji społecznych”. Autorka sugeruje jednocześnie, że podobny wy-
dźwięk semantyczny ma termin „percepcja izolacji interpersonalnej” określający sytuację, w której
podmiot percypuje swoje oddalenie od innych ludzi bądź odrzucenie z ich strony. Warto dodać,
że osoby przeżywające samotność społeczną dostrzegają jej przyczyny przede wszystkim
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
23
w czynnikach zewnętrznych, pozapodmiotowych, mimo że – zdaniem wielu badaczy – w dużej
mierze wynika ona z niskich kompetencji społecznych [Z. Dołęga 2003, s. 23].
Tabela 1. Różnice między młodzieżą z niepełnosprawnością intelektualną
i jej pełnosprawnymi rówieśnikami w zakresie nasilenia samotności społecznej (SBS/sp)
Młodzież z niepełnosprawnością
intelektualną
Młodzież w normie
intelektualnej
Badane osoby
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
t
Poziom α
Ogółem
Chłopcy
Dziewczęta
42,23
46,20
38,27
12,78
13,08
11,55
35,43
38,07
32,80
11,95
13,03
10,53
2,129
1,706
1,355
0,0375
ni.
ni.
Analizując wartości średnich arytmetycznych wyników pomiaru poczucia samotności spo-
łecznej (SBS/sp), łatwo dostrzec, że w odniesieniu do młodzieży z niepełnosprawnością intelek-
tualną są one wyższe niż w wypadku jej pełnosprawnych rówieśników (tabela 1). Spostrzeżenie
to obejmuje zarówno ogół badanych uczniów, bez uwzględniania ich płci, jak i chłopców oraz
dziewczęta. Odnotowane różnice nie w każdym jednak wypadku sięgają poziomu statystycznej
istotności. Warunek ten spełnia jedynie różnica między średnimi wynikami ogółu badanych uczniów
z obu porównywanych grup (p = 0,0375). Dlatego też, biorąc pod uwagę statystykę, przyjęta
wcześniej hipoteza została potwierdzona w pewnym ograniczonym zakresie. Co prawda należy
przyjąć, że młodzież z niepełnosprawnością intelektualną w wyższym stopniu „percypuje odda-
lenie od lub odrzucenie przez innych ludzi” [Z. Dołęga 2003, s. 22] niż młodzież charakteryzująca
się normalnym rozwojem intelektualnym, ale wniosku tego nie należy uogólniać na zbiorowości
homogeniczne ze względu na płeć.
Tabela 2. Różnice między młodzieżą z niepełnosprawnością intelektualną
i jej pełnosprawnymi rówieśnikami w zakresie nasilenia samotności emocjonalnej (SBS/se)
Młodzież z niepełnosprawnością
intelektualną
Młodzież w normie
intelektualnej
Badane osoby
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
t
Poziom α
Ogółem
Chłopcy
Dziewczęta
44,27
47,00
41,53
12,93
13,20
12,49
36,40
37,73
35,07
11,55
13,57
9,41
2,485
1,896
1,601
0,0159
ni.
ni.
W tabeli 2 znajdują się dane dotyczące tzw. poczucia samotności emocjonalnej (SBS/se).
Zdaniem autorki zastosowanej skali SBS, ten wymiar samotności „polega na negatywnej ocenie
siebie jako partnera relacji społecznych, przekonaniu o własnych niskich kompetencjach społecz-
nych i ujawnianiu dystresu polegającego na obniżonym nastroju i innych negatywnych emocjach
i uczuciach” [Z. Dołęga 2003, s. 22].
Terminy o podobnym znaczeniu to jej zdaniem: emocjonalne osamotnienie, uczucie samotno-
ści, samotność subiektywna. Wszystkie są wyrazem dotkliwego braku emocjonalnych więzi
z bliskimi osobami, przy czym podmiot doświadczający tak pojmowanej samotności nisko
ocenia swoje kompetencje interpersonalne, ujawnia niski poziom samoakceptacji i akceptacji
innych oraz zaufania do siebie i innych osób, natomiast w sferze emocji dominują u niego –
chociaż w niezbyt intensywnym nasileniu – niepokój, zmęczenie, obniżenie witalności i aktywności
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
24
życiowej, smutek i przygnębienie, a niekiedy złość i wrogość do siebie samego [Z. Dołęga
2003, s. 22].
Zgromadzone w trakcie naszych badań dane empiryczne pozwalają sądzić, że młodzież
z niepełnosprawnością intelektualną w silniejszym stopniu niż jej pełnosprawni rówieśnicy do-
świadcza samotności emocjonalnej. Wniosek ten – podobnie jak w odniesieniu do poczucia
samotności społecznej – dotyczy rozpatrywanych zbiorowości w ogóle bez podziału na chłopców
i dziewczęta. Na objęcie nim zbiorowości homogenicznych ze względu na płeć badanych osób nie
pozwalają rezultaty zastosowanego testu statystycznego. Jak widać (tabela 2), różnice między
wartościami średnich arytmetycznych sięgają poziomu statystycznej istotności tylko w odniesieniu
do ogólnej liczby badanych uczniów (p = 0,0159).
W zamieszczonej poniżej tabeli 3 zestawiono wartości średnich arytmetycznych wyników
pomiaru tzw. poczucia samotności egzystencjalnej (SBS/seg).
Tabela 3. Różnice między młodzieżą z niepełnosprawnością intelektualną
i jej pełnosprawnymi rówieśnikami w zakresie nasilenia samotności egzystencjalnej (SBS/seg)
Młodzież z niepełnosprawnością
intelektualną
Młodzież w normie
intelektualnej
Badane osoby
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
t
Poziom α
Ogółem
Chłopcy
Dziewczęta
45,67
46,73
44,60
9,57
11,44
7,52
41,57
42,53
40,60
7,45
8,78
5,99
1,851
1,128
1,612
ni.
ni.
ni.
Zofia Dołęga [2003] rozważając ten aspekt ludzkiej egzystencji, wskazuje, że samotność egzy-
stencjalna „jest poczuciem braku identyfikacji z wartościami i celami życiowymi; brakiem za-
kotwiczenia się w świecie czy w szerszym kontekście społecznym i przeżywaniem braku integracji
z ludźmi” [Z. Dołęga 2003, s. 23]. Na możliwość doświadczania tego rodzaju samotności wskazuje
wielu badaczy. Zdaniem cytowanej autorki, dostrzega ją m.in. D. Perman, według którego samotność
tego rodzaju jest przejawem deficytu relacji z wyabstrahowanym obrazem świata czy poglądem
na ów świat, nie zaś braku jakiejś formy czy typu relacji interpersonalnej [Z. Dołęga 2003, s. 24].
W tym kontekście należy przyjąć – za A. Adlerem i E. Frommem [za: Z. Dołęga 2003, s. 24] – że
warunkiem optymalnego funkcjonowania człowieka nie są jedynie satysfakcjonujące relacje z innymi
ludźmi, ale również interioryzacja społecznie propagowanych wzorów i symboli dających jednostce
poczucie przynależności i bycia we wspólnocie.
Analiza danych liczbowych przestawionych w tabeli 3 sugeruje, że pod względem rozpa-
trywanego aspektu samotności (SBS/seg) porównywane zbiorowości nie są istotnie zróżnicowane.
Żadna z uwzględnionych różnic nie sięga poziomu statystycznej istotności, mimo że każda z nich
świadczy na niekorzyść młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną. Przyjęte zasady interpreta-
cji nakazują ów trend traktować jako przypadkowy, niezwiązany z poziomem rozwoju umysło-
wego indagowanej młodzieży.
Kolejna tabela zawiera dane dotyczące tzw. samotności globalnej (SBS/globalna). Pamię-
tamy, że wynik globalny skali SBS stanowi sumę wyników trzech podskal: SBS/sp, SBS/se oraz
SBS/seg. Pomiar tak określonej zmiennej jest uzasadniony bliskie korelacje między skalą glo-
balną i jej trzema składowymi odnotowane w trakcie psychometrycznego opracowania zastoso-
wanego przez nas narzędzia diagnostycznego [zob. Z. Dołęga 2003, s. 77]. Zależności takie
pozwalają traktować uwzględnione trzy typy poczucia samotności nie tylko jako oddzielne dy-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
25
mensje samotności, ale także jako istotnie powiązane ze sobą składowe (aspekty czy rodzaje)
niejednorodnej w swojej postaci zmiennej psychologicznej, jaką jest owa samotność [zob.
Z. Dołęga 2003, s. 79].
Tabela 4. Różnice między młodzieżą z niepełnosprawnością intelektualną
i jej pełnosprawnymi rówieśnikami w zakresie nasilenia samotności globalnej (SBS/globalna)
Młodzież z niepełnosprawnością
intelektualną
Młodzież w normie
intelektualnej
Badane osoby
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
t
Poziom α
Ogółem
Chłopcy
Dziewczęta
132,17
139,93
124,40
32,82
36,08
28,28
113,10
117,73
108,47
26,62
30,04
22,80
2,471
1,831
1,699
0,0164
ni.
ni.
Z danych zawartych w rozpatrywanej tabeli (tabela 4) wynika, że porównywane zbiorowości
młodzieży istotnie różnią się pod względem poczucia samotności globalnej (SBS/globalna).
W statystycznie znamiennym stopniu silniej doświadczają go osoby z niepełnosprawnością intelek-
tualną (p < 0,0164). Zakres odnotowanej prawidłowości jest jednak ograniczony. Nie opisuje ona
zbiorowości jednorodnych ze względu na płeć badanych osób.
Dotychczasowe analizy nie rozstrzygnęły jeszcze kwestii powszechności problemu mierzonej
liczbą młodych ludzi doświadczających poczucia samotności w sposób szczególnie dotkliwy. Jak
już wspomniano, zgodnie z założeniami skali stenowej, na której wyrażone zostały tymczasowe
normy SBS, o wysokim lub bardzo wysokim nasileniu badanej zmiennej świadczą wyniki z prze-
działu 7-10 sten. Rozkład liczbowy wyników z uwzględnieniem trzech kategorii nominalnych
poczucia samotności zawiera tabela 5. Ze względu na ograniczoną objętość niniejszego opra-
cowana odnoszą się one tylko do tzw. poczucia samotności globalnej (SBS/globalna).
Tabela 5. Poczucie samotności globalnej (SBS/globalna) u badanej młodzieży
według tymczasowych norm wyrażonych na skali stenowej
Młodzież z niepełnosprawnością
intelektualną
Młodzież w normie
intelektualnej
Ogółem
Chłopcy
Dziewczęta
Ogółem
Chłopcy
Dziewczęta
Poczucie
samotności
f
%
f
%
f
%
f
%
f
%
f
%
Niskie
Przeciętne
Wysokie
11
7
12
36,7
23,3
40,0
5
3
7
33,3
20,0
46,7
6
4
5
40,0
26,7
33,3
21
5
4
70,0
16,7
13,3
9
4
2
60,0
26,7
13,3
12
1
2
80,0
6,7
13,3
Razem:
30
100
15
100
15
100
30
100
15
100
15
100
chi
2
ogółem
= 7,46, df = 2, p = 0,0240;
chi
2
chłopcy
= 4,06, df = 2, ni.;
chi
2
dziewczeta
= 5,09, df = 2, ni.
Rozpatrując dane dotyczące młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną, łatwo zauważyć,
że w odniesieniu do wszystkich badanych oraz samych chłopców dominującą kategorią jest
wysokie poczucie samotności globalnej. Odsetek osób doświadczających owej samotności w sposób
szczególnie dotkliwy sięga – jak widzimy odpowiednio: 40,0% i 46,4%. Z podobnym problemem
boryka się nieco mniej dziewcząt, chociaż i ich liczba jest stosunkowo duża, bowiem sięga
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
26
poziomu 33,3%. Zupełnie inaczej wyglądają rezultaty badania młodzieży z grupy porównawczej.
Zdecydowana większość młodzieży o normalnym rozwoju umysłowym uzyskała wyniki zaklasyfi-
kowane do kategorii niskich. Dręczącej (wysokiej) samotności doświadcza jedynie 13,3% badanych
osób, przy czym odsetek ten dotyczy zarówno ogólnej liczby młodzieży, jak i grup rozwarstwionych
ze względu na płeć. Wyraźną różnicę między porównywanymi zbiorowościami młodzieży po-
twierdza wartość testu zgodności rozkładów zmiennej „poczucie samotności globalnej” (chi – kwa-
drat), wyznaczona na podstawie wyników uzyskanych przez wszystkich badanych uczniów
z porównywanych grup. Widzimy (tabela 5), że jest ona statystycznie istotna (p = 0,0240). Po-
ziomu tego nie sięgają jednak rezultaty testowania zgodności rozkładów wyników otrzymanych
przez samych chłopców i same dziewczęta.
Płeć i wiek badanych jako korelaty samotności młodzieży
z niepełnosprawnością intelektualną – wstępne rozeznanie problemu
Wcześniej już wspomniano, że samotność ma charakter uniwersalny. Daje o sobie znać w wielu
sytuacjach związanych ze swoistością zadań życiowych, a także płcią. Uwzględniając ten fakt,
E. Dubas [2000, s. 122] zwraca uwagę na tzw. osamotnienie płci. Jest ono spowodowane świa-
domością odmienności interesów mężczyzn i kobiet, wzajemnej opozycji, poczucia braku
wsparcia, niesprawiedliwego podziału obowiązków i zdominowania ze strony płci przeciwnej. Na
powyższe problemy nakłada się dodatkowo poczucie ograniczonych szans na wzajemne poro-
zumienie i wymianę uczuć, co w konsekwencji prowadzi do zamknięcia się w obszarze spraw
własnej płci [E. Dubas 2000, s. 122]. Większe znaczenie pierwiastka emocjonalnego i irracjonal-
ność kobiet – zdaniem autorki [E. Dubas 2000, s. 146] – pozwala przypuszczać, że to właśnie
one silniej odczuwają samotność i osamotnienie. Argumentów popierających tę tezę można się
również doszukiwać w czynnikach obiektywnych, bowiem kobiety rzeczywiście częściej skazane
są na samotność, chociażby ze względu na wcześniejsze wdowieństwo. Interesujący powód
samotności kobiet podaje cytowany już Tony Lake [1993, s. 15]. Ich środowisko społeczne – jak
pisze – w dużej mierze jest wyznaczone przez pracę mężów. Gdy awansujący mężowie wraz ze
zmianą miejsca zamieszkania wchodzą w nowe otoczenie społeczne, to na ogół zyskują więcej
darzących ich szacunkiem znajomych. Sytuacja kobiet jest inna – podążając za mężami zrywają
kontakty z dotychczasowymi przyjaciółmi i sąsiadami, zaś w nowym środowisku zyskują tylko
nieznajomych, od których są zależne w codziennym życiu. Według Z. Dołęgi [2003, s. 86-87]
z kolei rola czynnika płci w intensywności i częstości doświadczania samotności nie jest jedno-
znaczna. Swoje przekonanie autorka opiera na analizie wielu źródeł danych empirycznych.
Część z nich wskazuje na mężczyzn, inne zaś na kobiety jako osoby uzyskujące wyższe wyniki
w pomiarach samotności. W wypadku tych pierwszych źródeł odnotowanej prawidłowości po-
szukuje się w braku interpersonalnej otwartości mężczyzn, ich skłonności do ujawniania poczucia
samotności w sytuacjach pomiaru stopnia satysfakcji z braku przyjaciół (a więc, gdy nie są pytani
wprost o samotność) oraz tendencji do zachowań nonkonformistycznych, które na ową samotność
ich narażają. Wysokie wyniki pomiaru samotności u kobiet tłumaczy się natomiast, o czym już
wspominaliśmy, ich nabytą w trakcie socjalizacji skłonnością do ujawniania swoich przeżyć.
Ogólnie rzecz biorąc – jak konkluduje Z. Dołęga [2003, s. 87] – różnice w stopniu przeżywania
samotności przez mężczyzn i kobiety są w gruncie rzeczy mało znaczące, czynnik płci biologicznej
odgrywa jednak pośrednią rolę w determinowaniu stopnia nasilenia samotności poprzez interakcję
z innymi zmiennymi, w tym również – jak dowodzą K. M. Cramer i K. A. Neyedley [za: Z. Dołęga
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
27
[2003, s. 87] – z psychologicznym wymiarem męskości czy kobiecości. W związku z tą ostatnią
obserwacją rodzi się przypuszczenie dotyczące różnicy w stopniu przeżywania samotności
przez mężczyzn i kobiety z niepełnosprawnością intelektualną, wynikającej z samooceny własnego
funkcjonowania w roli związanej z płcią kulturową (tzw. gender, zob. A. Kumaniecka-Wiś-
niewska 2006, s. 73]. Jeżeli wśród predyktorów owej samotności uwzględnimy rolę świadomości
społecznego wyobcowania na skutek rozbieżności między percepcją własnych cech fizycznych
i psychospołecznych a społecznie lansowanymi standardami męskości i kobiecości, to jednocze-
śnie powinniśmy przewidywać mniej korzystną sytuację mężczyzn dotkniętych tym rodzajem
niepełnej sprawności organizmu. W naszym kręgu kulturowym kobietom tradycyjnie przypisuje
się takie cechy, jak: pasywność, zależność czy brak asertywności, które, jak słusznie konstatuje
A. Kumaniecka-Wiśniewska [2006, s. 83], często są kojarzone również z niepełnosprawnością.
Społeczno-kulturowy wzór męskości propaguje inne cechy: dużą aktywność, odwagę, niezależność,
przebojowe przechodzenie przez życie, niezależność, a nawet pewną agresywność w rozwiązywa-
niu wielu sytuacji [Z. Skorny 1968]. Dostrzeganie przez mężczyzn z niepełnosprawnością inte-
lektualną (zwłaszcza lekkiego stopnia, a więc zdolnych do tego rodzaju autopercepcji i refleksji)
dysonansu między powszechnie kreowanymi cechami a obrazem własnych możliwości i zachowań
kształtowanym na podstawie bilansu sukcesów i porażek zdeterminowanych poziomem funkcjono-
wania intelektualnego może stanowić dla nich źródło poczucia odrzucenia, izolacji i inności.
Dane zgromadzone w trakcie prezentowanych w niniejszym opracowaniu badań, dotyczące
różnicy w intensywności doświadczania poczucia samotności globalnej (SBS/globalna) przez
dziewczęta i chłopców z niepełnosprawnością intelektualną, pozwalają sądzić, że czynnik płci
(biologicznej) nie odgrywa istotnej roli w tym zakresie. Co prawda wyniki chłopców okazały się
nieco wyższe od uzyskanych przez ich koleżanki, ze statystycznego punktu widzenia odnotowa-
nej różnicy nie należy jednak kojarzyć z wpływem rozważanej tutaj zmiennej. Wniosek ten, co
przedstawia tabela 6, dotyczy również młodzieży o normalnym rozwoju intelektualnym. Ogólnie
rzecz biorąc, przemawia on na rzecz wspomnianej już tezy o uniwersalnym charakterze samot-
ności w sensie wyjaśnionym na początku tego fragmentu opracowania.
Tabela 6. Różnice między chłopcami i dziewczętami w zakresie nasilenia
poczucia samotności globalnej (SBS/globalna)
Chłopcy
Dziewczęta
Badana młodzież
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
Średnia
arytmetyczna
Odchylenie
standardowe
t
Poziom α
Z niepełnosprawnością
intelektualną
W normie intelektualnej
139,93
117,73
36,08
30,04
124,40
108,47
28,28
22,80
1,312
0,952
ni.
ni.
Na podstawie zgromadzonych w trakcie relacjonowanych badań wyników trudno orzekać
w przekonywujący sposób o wieku życia jako ewentualnym czynniku wpływającym na stopień
doświadczania poczucia samotności, pomiaru rozpatrywanej zamiennej dokonano bowiem tylko
w gronie osób w wieku dorastania, przy czym – jak pamiętamy – nie było wśród nich ani dwuna-
stolatków, ani osiemnastolatków, czyli osób w wieku stanowiącym cezurę początku i końca okresu
adolescencji. Inna sprawa, że kalendarzowego wieku życia, zdaniem E. Dubas [2000, s. 145], nie
należy traktować jako „silnego” korelatu poczucia samotności, poczucie to nie zmienia się z biegiem
lat, ale w wyniku ważnych wydarzeń biograficznych oraz zadań rozwojowych związanych z kolejnymi
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
28
okresami życia. Dlatego można raczej mówić o samotności dzieci, samotności młodzieży, osób
dorosłych czy starych, a nie jednostek będących w konkretnym wieku kalendarzowym, o czym
wspomniano wcześniej. Według Z. Dołęgi [2003, s. 86], czynnik wieku życia może jednak wyka-
zywać pewną korelację z poczuciem samotności młodzieży m.in. „ze względu na związek tej
zmiennej z wiekiem biologicznym i społecznym wyznaczającym tempo rozwoju psychospołecz-
nego w okresie dorastania”. Mimo indywidualnych różnic rozwój ten jest znaczony pewnymi – wspól-
nymi dla wszystkich osób – sekwencjami zmian struktury i funkcji bio- i psychospołecznych. Fakt
ten powoduje, że społeczeństwo ma wobec osób znajdujących się w danej fazie życia pewne
oczekiwania co do sposobu zachowania się czy pełnienia określonych ról społecznych. Oczeki-
wanie te w połączeniu z presją potrzeb organizmu i psychiki wynikających z dojrzewania biolo-
gicznego i psychicznego składają się na wspomniane zadania rozwojowe [M. Tyszkowa 1997,
s. 952]. W czasie ich realizacji mogą pojawić się sytuacje rodzące poczucie samotności. W okresie
dorastania źródłem samotności mogą być na przykład rozmaite lęki społeczne rodzące się
w związku z osiąganiem nowych i bardziej dojrzałych relacji z rówieśnikami, zwłaszcza innej płci,
czy lęki egzystencjalne związane z formowaniem hierarchii wartości i systemu etycznego oraz
własnego światopoglądu i ideologii [„Zadania rozwojowe adolescencji” wg R. J. Havighursta, za:
M. Tyszkowa 1997, s. 953]. Realizacja tych i innych jeszcze zadań rozwojowych przypadających
na wiek dorastania jest procesem rozłożonym w czasie. Przyjrzyjmy się zatem odnotowanym
w prezentowanych badaniach korelacjom między doświadczanym przez młodzież poczuciem
samotności globalnej (SBS/globalna) i ich wiekiem mierzonym w latach życia (dane z tabeli 7).
Tabela 7. Wartości współczynnika korelacji liniowej r Persona
między poczuciem samotności globalnej (SBS/globalna) i wiekiem życia badanych osób
Młodzież z niepełnosprawnością intelektualną
Młodzież w normie intelektualnej
Badane osoby
r Pearsona
Poziom α
r Pearsona
Poziom α
Ogółem
Chłopcy
Dziewczęta
0,21
-0,09
0,51
ni.
ni.
0,052
*
0,18
0,28
0,08
ni.
ni.
ni.
*
korelacja bliska istotności statystycznej na poziomie 0,05.
Z danych zawartych w tabeli 7 wynika, że tylko jedna wartość współczynnika korelacji osią-
gnęła poziom bliski statystycznej istotności (p = 0,052). Dotyczy ona wyników uzyskanych przez
dziewczęta z niepełnosprawnością intelektualną. Przy założeniu związku prostoliniowego między
rozpatrywanymi zmiennymi wnioskować można, że wraz z wiekiem wzrasta u nich poczucie
samotności (wskazuje na to dodatni znak przy owym współczynniku), osiągając – co jest lo-
giczną konsekwencją zaobserwowanej prawidłowości – najwyższe nasilenie wśród najstarszych
badanych dziewcząt, siedemnastolatek. Sytuacja ta różni się od zaobserwowanej w związku
z badaniem ich kolegów. W wypadku chłopców nie stwierdzono zależności między interesującymi
nas cechami. Można nawet zaobserwować pewien (statystycznie nieistotny) spadek poziomu po-
czucia samotności wraz z ich wiekiem. Żadnego, statystycznie istotnego, związku nie odnotowano
również po analizie wyników uzyskanych przez młodzież o normalnym rozwoju intelektualnym.
Po pobieżnej analizie można stwierdzić, że wyniki uzyskane przez dziewczęta z niepełno-
sprawnością intelektualną wydają się inne od tych, które podaje Z. Dołęga [2003, s. 91-97].
Autorka zgromadziła, jak już wspomniano, obszerny materiał dotyczący uwarunkowań i nasile-
nia poczucia samotności u młodzieży obojga płci w wieku od 12 do 19 lat. Poszukując predyktorów
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
29
owej samotności, uwzględniła między innymi współczynniki korelacji cząstkowej, umożliwiające
zbadanie roli określonych czynników w kształtowaniu poczucia samotności po uwolnieniu ich
spod wpływu pozostałych czynników uwzględnionych w modelu regresji wielokrotnej. Procedura
owa wykazała, że istotnym predyktorem poczucia samotności okazał się m.in. wiek badanych,
poczucie samotności globalnej (chociaż również i innych jej rodzajów) było wyższe w grupach
młodszych niż starszych. Prawidłowość tą – zakładającą liniowość funkcji regresji [zob. Z. Dołęga
2003, s. 91] – zakłóciły jednak wyniki pomiaru w grupie szesnasto- i siedemnastolatków. Okazało
się bowiem, że młodzież w tym właśnie wieku szczególnie silnie doświadczała poczucia samotności
we wszystkich jej aspektach. Tłumacząc tę obserwację, Z. Dołęga [2003, s. 93] odwołuje się
m.in. do poglądów I. Obuchowskiej i A. Oleszkowicz podkreślających, że „16. rok życia stanowi
swoisty przełom zmian psychicznych w drugiej fazie dorastania. Dominują w niej procesy emo-
cjonalno-intelektualne, podczas gdy procesy biologiczne są już ustabilizowane”. Budząca się
zdolność do głębszej refleksji nad otaczającą rzeczywistością może u części młodzieży wywołać
lęk przed przyszłością, dorosłością czy niemożnością odnalezienia sensu życia. Odnotowane
przez nas najwyższe wyniki wśród najstarszych dziewcząt z niepełnosprawnością intelektualną
mogą sugerować, że znajdują się one w tym momencie okresu dorastania, który stanowi dla nich
źródło wspomnianych, a także innych jeszcze, problemów natury egzystencjalnej. Trudno jednak
rozstrzygnąć, czy jest to moment przełomowy, nie badaliśmy bowiem dziewcząt starszych niż
siedemnastoletnie.
Podsumowanie
Zgromadzone w trakcie badań (i poddane procedurom statystycznym) dane empiryczne pozwa-
lają na wysnucie kilku wniosków:
W gronie młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną dominującą kategorią nasilenia
poczucia samotności globalne, rozumianej w sensie operacyjnym jako niejednorodna w swojej
postaci zmienna psychologiczna obejmująca takie dymensje, jak: samotność: społeczna, emo-
cjonalna i egzystencjalna, jest samotność wysoka. Młodzież ta różni się pod tym względem od
swoich rówieśników o normalnym rozwoju umysłowym. W gronie tych ostatnich przeważają
osoby o niskim nasileniu rozpatrywanej zmiennej (tabela 5).
Młodzież z niepełnosprawnością intelektualną różni się od pełnosprawnych rówieśników
nie tylko wyższym nasileniem (mierzonym średnią arytmetyczną wyników zastosowanej skali)
poczucia samotności globalnej (tabela 4), ale także społecznej (tabela 1) i emocjonalnej (tabela
2). Różnicy takiej nie odnotowano w odniesieniu do samotności egzystencjalnej (tabela 3).
Czynnik płci młodzieży z niepełnosprawnością nie stanowi zmiennej różnicującej poziom
doświadczania samotności globalnej (nie rozpatrywano tej kwestii w odniesieniu do tworzących
ową samotność dymensji). Podobną prawidłowość odnotowano w gronie osób o normalnym
rozwoju intelektualnym (tabela 6).
Poczucie samotności globalnej (nie rozpatrywano roli poszczególnych dymensji) nie jest
właściwie zmienną korelującą z wiekiem życia młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną
rozpatrywanym w wąskim przedziale wartości od 14 do 17 lat. Wniosek ten odnosi się również
do młodzieży o normalnym rozwoju umysłowym (tabela 7). Warto jednak wspomnieć, że rezultat
procedury korelacyjnej dotyczącej wyników dziewcząt z niepełnosprawnością intelektualną po-
zwala z dużym prawdopodobieństwem sądzić (korelacja bliska statystycznej istotności, tabela 7),
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
30
że wraz z wiekiem wzrasta u nich poczucie samotności. To najstarsze z badanych dziewcząt
(siedemnastolatki) w najwyższym stopniu doświadczają owych przeżyć. Można zaryzykować
hipotezę – w dużej mierze intuicyjną, bowiem badania nie dostarczyły żadnych przesłanek w tym
względzie – że owa liniowa, dodatnia zależność między wiekiem życia i samotnością globalną
odzwierciedla stopniową, przychodzącą z latami życia, dominację procesów emocjonalno-inte-
lektualnych nad procesami biologicznymi. To te pierwsze są przecież obszarem, w którym roz-
grywają się konflikty natury egzystencjalnej będące potencjalnym źródłem poczucia samotności.
Pierwsze dwie z powyższych obserwacji w dużym stopniu są zbieżne z wnioskami przedsta-
wionymi przez R. Kościelaka, który – na podstawie wyników badań stuosobowej grupy młodzieży
z lekką niepełnosprawnością w stopniu lekkim i stuosobowej grupy jej pełnosprawnych rówieśni-
ków – twierdzi: „zjawisko osamotnienia znacznie częściej występuje wśród osób lekko upośledzo-
nych umysłowo, niż u osób w normie intelektualnej” [R. Kościelak 1996, s. 195]. Według autora,
ponad połowa tych pierwszych przeżywa osamotnienie w relacjach z rówieśnikami, rodzicami
i innymi znaczącymi osobami, między innymi nauczycielami [R. Kościelak 1996, s. 190-191].
Bibligrafia
B
ŁESZYŃSKA
K., Niepełnosprawność a struktura identyfikacji społecznej, Warszawa 2001.
B
OCZAR
K., Młodzież upośledzona umysłowo w rodzinie i środowisku pracy, Warszawa 1982.
B
ORZYSZKOWSKA
H., Izolacja społeczna rodzin mających dziecko upośledzone umysłowo w stopniu lek-
kim, Gdańsk 1997.
B
UKOWSKA
M., Zagadnienie samotności we współczesnej literaturze naukowej, Kraków 2008.
D
OŁĘGA
Z., Samotność młodzieży – analiza teoretyczna i studia empiryczne, Katowice 2003.
D
UBAS
E., Edukacja dorosłych w sytuacji samotności i osamotnienia, Łódź 2000.
F
RĄCZEK
A., Agresja wśród dzieci i młodzieży jako zjawisko społeczne, [w:] Agresja wśród dzieci i mło-
dzieży. Perspektywa psychoedukacyjna, (red.) A. Frączek, I. Pufal-Struzik, Kielce 1996.
G
AWĘCKA
M., Poczucie osamotnienia dziecka w rodzinie własnej, Toruń 2004.
I
ZDEBSKA
J., Dziecko osamotnione w rodzinie, Białystok 2004.
J
UNDZIŁŁ
I., Dziecko – ofiara przemocy, Warszawa 1993.
K
AZANOWSKI
Z., Środowisko rodzinne młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie w stopniu lekkim, Lublin 2003.
K
MIECIK
-B
ARAN
K., Poczucie osamotnienia – charakterystyka zjawiska, „Przegląd Psychologiczny” 1988, nr 4.
K
OSAKOWSKI
C., Inne spojrzenie na agresję u dzieci upośledzonych umysłowo, „Zeszyty Naukowe WSP”,
„Prace Pedagogiczne”, z. 2, Olsztyn 1996.
K
OŚCIELAK
R., Funkcjonowanie psychospołeczne osób niepełnosprawnych umysłowo, Warszawa 1996.
K
OŚCIELSKA
M., Upośledzenie umysłowe a rozwój społeczny, Warszawa 1984.
K
OŚCIELSKA
M., Oblicza upośledzenia, Warszawa 1995.
K
OWALIK
S., Upośledzenie umysłowe. Teoria i praktyka rehabilitacji, Warszawa-Poznań 1989.
K
OZUBSKA
A., Opieka i wychowanie w rodzinie dziecka upośledzonego umysłowo w stopniu lekkim, Byd-
goszcz 2000.
K
UMANIECKA
-W
IŚNIEWSKA
A., Kim jestem? Tożsamość kobiet upośledzonych umysłowo, Warszawa 2006.
L
AKE
T., Samotność. Jak sobie z nią radzić, Warszawa 1993.
L
ATAWIEC
A., Destrukcyjny czy twórczy charakter samotności (ujęcie systemowe), [w:] Zrozumieć samot-
ność. Studia interdyscyplinarne, (red.) P. Domaracki, W. Tyburski, Toruń 2006.
Ł
OPATKOWA
M., Samotność dziecka, Warszawa 1989.
M
ASTALSKI
J., Samotność globalnego nastolatka, Kraków 2007.
O
LEARCZYK
T.
E., Sieroctwo i osamotnienie. Pedagogiczne problemy kryzysu współczesnej rodziny, „Igna-
tianum” Kraków 2008.
O
STROWSKA
A., Postawy społeczeństwa polskiego w stosunku do osób niepełnosprawnych, [w:] Upośle-
dzenie w społecznym zwierciadle, (red.) A. Gustavsson, E. Zakrzewska-Manterys, Warszawa 1997.
P
AWŁOWSKA
R.,
J
UNDZIŁŁ
E., Pedagogika człowieka samotnego, Gdańsk 2000.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
31
S
IKORSKI
W., Źródła przemocy, [w:] Przemoc międzyrówieśnicza w szkole, (red.) J. Brągiel, Z. Jasiński,
Wałbrzych 2002.
S
KORNY
Z., Psychologiczna analiza agresywnego zachowania się, Warszawa 1968.
T
YSZKOWA
M., Zadania rozwojowe, [w:] Encyklopedia pedagogiczna, (red.) W. Pomykało, Warszawa 1997.
W
OLF
.
D., Pokonać samotność, Warszawa 1995.
Z
ACHARA
B., Rozumienie sytuacji społecznych przez dzieci i młodzież upośledzoną umysłowo w stopniu
lekkim, [w:] Rewalidacja dzieci upośledzonych umysłowo, (red.) J. Pilecki, Kraków 1980.
Zrozumieć samotność. Studia interdyscyplinarne, (red.) P. Domaracki, W. Tyburski, Toruń 2006.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
32
Raz jeszcze o niepełnosprawności
∗
prof. dr hab. Janusz Kirenko
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
raz z rozwojem rehabilitacji zmienia się również terminologia dotycząca niepełno-
sprawności. Takie pojęcia, jak: „ułomność”, „defekt” czy „kalectwo” zostały już usunięte
z oficjalnego języka. Używa się ich jedynie potocznie, ponieważ mają znaczenie
pejoratywne. Obecnie termin „niepełnosprawność” skutecznie wypiera pojęcie „inwalidztwo”,
który przez niemal cały XX wiek, a zwłaszcza po II wojnie światowej było powszechnie używane.
Wówczas określeniem „niepełnosprawność” posługiwano się bardzo rzadko lub w ogóle, mówio-
no raczej o „ograniczeniu sprawności”, bądź „obniżeniu sprawności” [T. Majewski 1995]. Ostat-
nie kilka lat to dominacja w nauce i publicystyce oraz w potocznej świadomości ludzi pojęcia
„niepełnosprawność” [J. Kirenko 2002] uznawane za takie, które ma mniejsze negatywne obcią-
żenie emocjonalne. T. Witkowski [1997] zauważa, że w terminie tym podkreślone jest ograni-
czenie sprawności, ale nie zaprzeczenie jej, to znaczy, że u danej osoby występuje brak tylko
pewnego fragmentu całości, który mógłby jej pozwalać na pełną sprawność. M. Sieradzki [1997]
zwraca jednak uwagę, że „niepełnosprawność” jest terminem na wskroś ideologicznym, a zatem
niewiele lepszym czy mądrzejszym od poprzednich. Przeniesiony został on ze świata rzeczy do
świata ludzi, środowiska społecznego. Ideologiczność tego pojęcia wynika przede wszystkim
z jego wieloznaczności, stąd na przykład autor proponuje jako bardziej sensowne korzystanie ze
zwrotu „osoba z niepełnosprawnością” niż „osoba niepełnosprawna”.
Istnieje również tendencja do tworzenia nowych terminów, na przykład określenie „sprawny
inaczej”, które według T. Witkowskiego [1997] nie zostało stworzone przez profesjonalistów, ponie-
waż sugeruje minimalizowanie problemów osób niepełnosprawnych i zacieranie ich specyficznych
∗
Artykuł niniejszy jest kompilacją następujących prac autora: J. Kirenko, Osoby z niesprawnością narządu ru-
chu z powodu uszkodzenia rdzenia kręgowego, [w:] Problem niepełnosprawności w poradnictwie zawodowym, (red.)
B. Szczepankowska, A. Ostrowska, Zeszyty informacyjno-metodyczne doradcy zawodowego, Krajowy Urząd Pracy,
Warszawa 1999; J. Kirenko, W stronę społecznego modelu niepełnosprawności, [w:] Pedagogika specjalna w refor-
mowanym ustroju edukacyjnym, (red.) Z. Palak, Lublin 2001; J. Kirenko, Wsparcie społeczne osób z niepełnospraw-
nością, Ryki 2002; J. Kirenko, Ocena życiowych możliwości psychofizycznych osób niepełnosprawnych, [w:] Rehabili-
tacja i pielęgnowanie osób niepełnosprawnych. Podręcznik dla studentów pielęgniarskich studiów licencjackich, (red.)
E. Rutkowska, Lublin 2002; J. Kirenko, Oblicza niepełnosprawności, Lublin 2006; J. Kirenko, Pojęcie i zakres niepeł-
nosprawności, [w:] Niepełnosprawność. Wybrane aspekty sytuacji osób niepełnosprawnych i ich rodzin, (red.) W. Jano-
cha, Kielce 2006, s. 11-21; J. Kirenko, Możliwości pracy osób niepełnosprawnych, [w:] Ułatwianie wchodzenia i po-
wrotu osób niepełnosprawnych na rynek pracy. Podręcznik Związkowej Promocji i Ochrony Równouprawnienia Osób
Niepełnosprawnych w Zatrudnieniu, (red.) H. Waszkowski, Warszawa 2006; J. Kirenko, Indywidualna i społeczna
percepcja niepełnosprawności, Lublin 2007; J. Kirenko, P. Gindrich, Odkrywanie niepełnosprawności wzrokowej
w nauczaniu włączającym, Lublin 2007; J. Kirenko, M. Korczyński, Wobec niepełnosprawności, Lublin 2008; J. Kiren-
ko, E. Sarzyńska, Bezrobocie, niepełnosprawność, potrzeby, Lublin (w druku).
W
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
33
trudności. W określeniu tym ujawnia się pewna nadopiekuńczość osób, które chciałyby zmniej-
szyć znaczenie istniejących braków i niedostatków u osób niepełnosprawnych. Wprowadza ono
zamęt, ponieważ może prowadzić do niebezpiecznego wypaczenia u osoby niepełnosprawnej
obrazu siebie oraz własnej oceny realnych możliwości. S. Kowalik [1996] określa je jako niepre-
cyzyjne oraz nieporęczne w stosowaniu. Nazewnictwo i terminologia bowiem, zdaniem autorów,
powinny w sposób adekwatny uwzględniać zarówno możliwości, jak i braki funkcjonowania osób
z niepełnosprawnością.
Termin „kaleka” wywodzi się od tureckiego „kałyk” i oznacza człowieka dotkniętego kalec-
twem, ułomnego. Kaleka to, zgodnie ze Słownikiem Języka Polskiego z 1939 roku „człowiek lub
jakieś stworzenie dotknięte kalectwem, chromy, inwalida, ułomny”, kalectwo natomiast to „stan ciała
polegający na chorobie, braku lub zaniku jakiegoś jego członka, organu lub zmysłu”.
Światowa Organizacja Zdrowia w 1980 roku określiła kalectwo jako jakąkolwiek trwałą utra-
tę struktury albo funkcji psychologicznej, fizjologicznej lub anatomicznej.
Z socjologicznego punktu widzenia istotne jest przede wszystkim to, że w wyniku kalectwa
ograniczone lub uniemożliwione jest pełnienie normalnych ról społecznych, wykonywanie zadań
życiowych [M. Sokołowska, A. Ostrowska 1976] oraz uczestniczenie w życiu społecznym, w kontak-
tach osoby niepełnosprawnej z otoczeniem.
Słowo „inwalida” pochodzi od łacińskiego „invalidus”, czyli słaby, niedołężny, chory. Do koń-
ca XIX wieku terminem tym określano osobę o znacznej niesprawności fizycznej spowodowanej
wojną lub służbą w wojsku. W carskiej Rosji pojęcie „inwalida” nie było znane, na określenie
inwalidów wojennych używano wyrazu „ranni”. Byli oni dzieleni na trzy klasy i stąd powstał póź-
niejszy podział na trzy grupy, który zaciążył na całym ustawodawstwie bloku wschodniego.
Ustawodawstwo emerytalno-rentowe w Polsce, dekretem z 25 czerwca 1954 roku o powszechnym
zaopatrzeniu emerytalnym pracowników i ich rodzin, wprowadziło radziecką definicję inwalidztwa
z podziałem na trzy grupy. Dekret ten był wielokrotnie nowelizowany, został zastąpiony ustawą
z 23 stycznia 1968 roku, później z 14 grudnia 1982 roku [W. Gołąb 1991]. Sama definicja uległa
pewnym zmianom, jednak istota jej nie została naruszona [W. Gołąb 1991].
Orzekanie o inwalidztwie datuje się od okresu międzywojennego, gdy używano różnych
określeń na inwalidztwo pracowników fizycznych i umysłowych. Inwalidą w rozumieniu ubezpie-
czenia emerytalnego robotników była osoba, która z powodu spadku sił fizycznych lub umysłowych,
z powodu ułomności fizycznej lub umysłowej stała się niezdolna do zarobienia swoją pracą
jednej trzeciej tego, co zarabiała osoba w pełni sił fizycznych i umysłowych o podobnym przy-
sposobieniu do pracy. Inwalidztwo u pracowników umysłowych orzekano, gdy zdolność do wy-
konania zawodu obniżyła się u nich o więcej niż 50% zdolności osoby zdrowej o podobnym
przystosowaniu do zawodu. Od 1954 roku o inwalidztwie orzekały komisje lekarskie do spraw
inwalidztwa i zatrudnienia, zwane KIZ-ami, bez różnicowania na pracowników fizycznych i umy-
słowych [Z. Kawczyńska-Butrym 1998].
Inwalidą w rozumieniu ustawy z 14 grudnia 1982 roku (Dz.U., nr 40, poz. 267) była osoba
całkowicie bądź częściowo niezdolna do pracy. Przyczyną tego stanu było stałe lub długotrwałe
naruszenie sprawności organizmu. Ustalony został również podział inwalidów na trzy grupy
zależne od stopnia niezdolności do pracy i samodzielnego życia. Do trzeciej grupy inwalidów
zaliczano osoby, które były niezdolne do wykonywania dotychczasowego zatrudnienia częściowo,
a zachowały tę zdolność w mniejszym zakresie, bądź całkowicie – mogły wykonywać prace wy-
magające niższych kwalifikacji, czy też ich sprawność została naruszona w szczególny sposób,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
34
nawet wtedy, gdy naruszenia te nie wpływały na ograniczenie zdolności do wykonywania dotych-
czasowej pracy. Drugą grupę inwalidów stanowiły osoby, które były niezdolne do wykonywania
jakiejkolwiek pracy, a osoby należące do pierwszej grupy inwalidztwa wymagały dodatkowo
stałej lub długotrwałej opieki innej osoby. Zgodnie z tą ustawą, zaliczenie kogoś do pierwszej lub
drugiej grupy inwalidów nie stanowiło przeszkody w zachowaniu przez niego zdolności do pracy
w warunkach specjalnie stworzonych lub na specjalnych stanowiskach.
Od rzeczownika „inwalida” pochodzi termin „inwalidztwo” oznaczający stan organizmu, który
polega na całkowitej lub częściowej utracie zdolności do pracy, a jest wywołany chorobą lub
kalectwem. Obecnie pojęcie to coraz skuteczniej jest wypierane przez termin niepełnosprawność.
Niepełnosprawność jest pojęciem wieloznacznym, odnosi się bowiem do różnych ograni-
czeń funkcjonalnych, które pojawiają się w każdej populacji ludzi na świecie. Żadne państwo nie
uporało się dotychczas jeszcze w sposób satysfakcjonujący z określeniem zjawiska niepełno-
sprawności uwzględniającym realia skomplikowanej sytuacji egzystencjalnej osób nią dotknię-
tych [W. Sroczyński 1995].
Niepełnosprawność przejawia się w różnych zakresach. Może być identyfikowana społecznie,
spostrzegana potocznie, stwierdzana prawnie, a także głęboko izolująca społecznie [M. Sie-
radzki 1997]. Znajduje to odzwierciedlenie w ogromnej liczbie proponowanych definicji niepełno-
sprawności. Jedna z nich, uznawana za powszechnie obowiązującą, określa niepełnosprawność
jako stan fizycznego lub psychicznego naruszenia zdrowia powodujący trwałe lub długotrwałe
utrudnienie, ograniczenie lub uniemożliwienie udziału w stosunkach społecznych i wypełniania ról
według przyjętych kryteriów i obowiązujących norm.
Światowa Organizacja Zdrowia przyjęła w 1980 roku Międzynarodową Klasyfikację Uszko-
dzeń, Niepełnosprawności i Upośledzeń, w której dokonano próby uporządkowania i ujednolicenia
określeń niepełnosprawności poprzez wyodrębnienie trzech ściśle ze sobą powiązanych i wza-
jemnie uwarunkowanych wymiarów. Były to: uszkodzenie narządów organizmu (impaiment),
niepełnosprawność biologiczna lub funkcjonalna organizmu (disability) oraz upośledzenie lub
niepełnosprawność społeczna (handicap) [za: T. Majewski 1994].
Podstawą takiego ujęcia była koncepcja niepełnosprawności opracowana przez S. Nagiego
i opublikowana w 1969 roku. Zgodnie z nią, niepełnosprawność jest procesem dynamicznym,
składającym się z czterech stopni: patologii, uszkodzenia, ograniczenia funkcjonowania oraz
niesprawności. Czynna patologia to obecność takiego stanu fizycznego lub psychicznego, który
przerywa naturalne procesy fizyczne lub psychiczne ludzkiego organizmu i jednocześnie mobili-
zuje organizm do powrotu do stanu prawidłowego. Patologia może prowadzić do uszkodzenia,
które autor definiuje jako utratę prawidłowej struktury anatomicznej, fizjologicznej lub psychicznej.
Konsekwencje uszkodzenia może stanowić ograniczenie funkcjonowania, które jest tutaj rozu-
miane jako ograniczenie w osiąganiu lub wykonywaniu podstawowej aktywności organizmu jako
całości. Ostatnim etapem jest niesprawność związana z ograniczeniem w pełnieniu ról i zadań,
jakie są społecznie oczekiwane w określonym kulturowo i fizycznie środowisku. Związki między
poszczególnymi etapami tego procesu nie są nieruchome i automatyczne, zależą również od
innych cech osobowości jednostki oraz fizycznych i społecznych czynników środowiskowych
[zob. J. Kirenko 2006].
Wracając jednak do Międzynarodowej Klasyfikacja Uszkodzeń, Niepełnosprawności i Upo-
śledzeń z 1980 roku i zgodnie z nią, uszkodzenie określone zostało jako „wszelka strata lub wada
psychiczna, fizjologiczna lub anatomiczna struktury lub czynności” [T. Majewski 1995, s.11].
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
35
Mogło być ono spowodowane przez czynniki zewnętrzne lub wewnętrzne, czyli choroby, urazy,
niewłaściwe odżywianie, zmiany związane ze starzeniem się organizmu oraz czynniki dziedzicz-
ne i wrodzone. Ta różnorodność typologiczna uszkodzeń została tutaj uporządkowana. Biorąc
pod uwagę zakres, wyróżniono częściowe, fragmentaryczne bądź całkowite zniesienie określo-
nego narządu i jego czynności. Inny podział wskazywał na istnienie uszkodzeń okresowych,
trwających przez pewien czas, które dzięki odpowiednim zabiegom rehabilitacyjnym, chirurgicz-
nym bądź leczniczym mogły zostać usunięte, oraz trwałych, zwanych defektem i niemożliwych
do usunięcia. Jeszcze inna klasyfikacja, zależnie od czasu powstania, mówiła o uszkodzeniach
występujących u dzieci w okresie płodowym lub od urodzenia, zwanych wadami wrodzonymi,
oraz o uszkodzeniach nabytych w wyniku chorób lub urazów w różnych okresach życia jednostki.
Uszkodzenia, według T. Majewskiego [1995], mogły być zatem: ustabilizowane, czyli nie podlega-
jące zmianie, progresywne, inaczej pogłębiające się i prowadzące do pogorszenia i zaniku funk-
cjonowania narządu oraz regresywne, zwane ustępującymi bądź okresowymi, prowadzącymi do
odzyskania stanu normalnego.
Drugim aspektem wyodrębnionym w klasyfikacji była niepełnosprawność, czyli „wszelkie
ograniczenie lub brak – wynikający z uszkodzenia – możliwości wykonywania czynności na
poziomie uważanym za normalny dla człowieka” [T. Majewski 1995, s.16].
Zdaniem T. Majewskiego [1994], w literaturze zajmującej się problematyką niepełnosprawności
i rehabilitacji występują trzy rodzaje definicji osoby niepełnosprawnej: ogólne, dla określonych celów
oraz dla poszczególnych grup osób niepełnosprawnych [por. W. Sroczyński 1995].
Ogólne definicje, jak na przykład zaproponowana przez T. Majewskiego [1994], określają
osobę niepełnosprawną jako tą, u której wykonywanie zadań życiowych i zawodowych, a także
wypełnianie ról społecznych (ze względu na wiek, płeć, stan, czynniki społeczne, środowiskowe
i kulturowe) jest utrudnione, ograniczone lub uniemożliwione z powodu uszkodzenia i obniżonej
sprawności funkcjonowania organizmu.
Drugą grupę tworzą definicje osoby niepełnosprawnej opracowane i przyjęte dla określonych
celów. Są one bardziej dokładne, a ich kryteria są wyraźniej sprecyzowane [T. Majewski 1994]. Na
przykład definicja opracowana dla celów rehabilitacji zawodowej została przyjęta w Konwencji
nr 159 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotyczącej rehabilitacji zawodowej i zatrudnienia osób
niepełnosprawnych z 1983 roku. Zgodnie z nią, określenie „osoba niepełnosprawna” oznacza
jednostkę, której szanse uzyskania i utrzymania właściwego zatrudnienia, a także możliwość awansu
zawodowego są wyraźnie ograniczone z powodu oficjalnie orzeczonej fizycznej lub umysłowej
niepełnosprawności.
Inna definicja, za Ustawą o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób nie-
pełnosprawnych z dnia 27 sierpnia 1997 roku (Dz.U., nr 123, poz. 776), określa osobę niepełno-
sprawną jako jednostkę, której fizyczny, psychiczny lub umysłowy stan utrudnia, ogranicza bądź
uniemożliwia, trwale lub okresowo, wypełnianie ról społecznych, a przede wszystkim zdolność
wykonywania pracy zawodowej, jeżeli uzyskała orzeczenie o zakwalifikowaniu do jednego z trzech
stopni niepełnosprawności o całkowitej bądź częściowej niedyspozycyjności do pracy lub o rodzaju
i stopniu niepełnosprawności osoby, która nie ukończyła 16. roku życia.
Trzeci rodzaj to definicje poszczególnych grup osób niepełnosprawnych. Znane są różne
kryteria podziału osób niepełnosprawnych, na przykład według rodzaju niepełnosprawności, bądź
okresu życia, w którym pojawiła się niepełnosprawność. Istnieje także podział według stopnia
niezdolności do zatrudnienia i zarobkowania. Do 1997 roku istniał w naszym kraju podział osób
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
36
niepełnosprawnych na trzy grupy inwalidztwa (pierwsza, druga i trzecia), obecnie ustalone są od-
powiadające im stopnie niepełnosprawności: znaczny, umiarkowany i lekki (Dz.U., nr 123, poz. 776).
Ostatnim wymiarem niepełnosprawności wyodrębnionym w klasyfikacji było upośledzenie
definiowane jako „niekorzystna (gorsza) sytuacja danej osoby będąca wynikiem uszkodzenia lub
niepełnosprawności polegająca na ograniczeniu lub uniemożliwieniu jej wypełniania ról, które
uważne są za normalne, biorąc pod uwagę jej wiek, płeć, czynniki kulturowe i społeczne” [za:
T. Majewski 1995, s. 18]. W takim rozumieniu tego terminu mógł on być rozumiany jako: utrudnienia,
ograniczenia bądź uniemożliwienia oraz dotyczyć różnych sfer życia: orientacji w otoczeniu,
czynności życia codziennego, poruszania się w przestrzeni, pracy zawodowej, integracji społecz-
nej, a także niezależności ekonomicznej.
Analiza zdefiniowanych tu pojęć wskazuje na ścisłą współzależność. Uszkodzenie i niepeł-
nosprawność dotyczą fizycznych i psychicznych wymiarów funkcjonowania jednostki, podczas
gdy upośledzenie odnosi się do związków somatopsychicznych i konsekwencji społecznych.
Idąc dalej, a odwołując się do koncepcji, którą stworzyli A. M. Pope i A. R. Tarlov w 1991 roku,
integrującej model S. Nagiego z Międzynarodową Klasyfikacją Uszkodzeń, Niepełnosprawności
i Upośledzeń, niesprawność to interakcja ograniczeń fizycznych lub psychicznych z czynnikami
społecznymi i środowiskowymi [J. Kirenko 2006].
Model ten budził jednak wiele wątpliwości, przede wszystkim dotyczących terminu „upośledze-
nie” zdefiniowanego w sposób za bardzo koncentrujący się na jednostce, a także niedostatecz-
nie wyjaśniający interakcje pomiędzy warunkami społecznymi, a oczekiwaniami i możliwościami
danej osoby [K. Schuntermann, za: T. Majewski 1998]. W niektórych bowiem zaburzeniach
osobowości czy psychopatiach od razu dochodzi do powstania niepełnosprawności społecznej,
a brak możliwości lub ograniczone pełnienie ról w społeczeństwie związane jest bardziej z nie-
pełnosprawnością biologiczną niż społeczną. Nawet w optymalnych warunkach osoba niepełno-
sprawna nie może się realizować w określonej roli, ponieważ uniemożliwia jej to niepełnospraw-
ność biologiczna.
Obserwowane w ostatniej dekadzie XX wieku zmiany w koncepcjach dotyczących niepeł-
nosprawności zmusiły do zrewidowania niektórych dotychczasowych definicji i uściślenia stoso-
wanej terminologii. Coraz wyraźniej artykułowano bowiem potrzebę uwzględniania w większym
niż dotąd stopniu kontekstu środowiskowego w odniesieniu do relacji i ról, jakie osoba może
pełnić w społeczeństwie. Przyczyną tego były bariery w integracji osób niepełnosprawnych ze
społeczeństwem i postulat ich kompensacji, zmniejszenia lub niwelacji. Innym problemem ogól-
nej definicji niepełnosprawności była jej relacja z definicjami szczegółowymi dotyczącymi po-
szczególnych rodzajów niepełnosprawności [T. Gałkowski 1997].
Ewolucja terminologii dotyczącej niepełnosprawności niewątpliwie zmierza – między innymi
przez wskazanie jednostce zadań do zrealizowania, określenie obszarów jej autonomii oraz
rzeczywistych możliwości – do jej godnego funkcjonowania pomimo choroby. W coraz większym
stopniu akcentuje się podmiotowy charakter definicji, co pozwala ukierunkować działania na
rzecz osób niepełnosprawnych w rehabilitacji. Wyrazem tego była przedstawiona w 1997 roku
Międzynarodowa Klasyfikacja Uszkodzeń, Działań i Uczestnictwa, w której starano się połączyć
biologiczną i społeczną koncepcję niepełnosprawności, a zatwierdzona w 2001 roku przez Świa-
tową Organizację Zdrowia, jako kolejna wersja, pod nazwą Międzynarodowej Klasyfikacji Funk-
cjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia, traktowana obecnie jako wzorzec ujmowania pro-
blematyki niepełnosprawności i pojęć z nią związanych. Przyjęto w niej, że człowiek jest istotą
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
37
biologiczną, a stanowi ją organizm człowieka o określonej strukturze, spełniający określone funkcje.
Jest określoną osobą, działającą i wypełniającą określone zadania, jest też członkiem określonej
grupy społecznej, do której przynależy, i w życiu której uczestniczy.
Zmodyfikowana klasyfikacja jest nie tylko przykładem systematyzacji samej niepełnosprawno-
ści, ale także funkcjonowania i uczestnictwa – związanych ze stanem zdrowia w przypadku choroby,
zaburzenia lub urazu. Przy czym „niepełnosprawność” i „funkcjonowanie” są terminami nad-
rzędnymi, obejmującymi: strukturę lub funkcje organizmu, działanie osobiste i uczestnictwo w życiu
społeczeństwa.
Termin „funkcjonowanie” obejmuje trzy poziomy egzystencji człowieka: biologiczny, osobi-
sty i społeczny, natomiast „niepełnosprawność” jest pojęciem zawierającym konsekwencje stanu
zdrowia (choroby, zaburzenia, na przykład genetycznego lub urazu) w funkcjonowaniu człowieka
na tych trzech poziomach.
Analiza poszczególnych składowych opisujących niepełnosprawność w tej klasyfikacji ujawniła
konieczność zrewidowania obecnych formalnych standardów i poglądów, a zwłaszcza przyzwy-
czajeń związanych z diagnozowaniem i ustalaniem stopnia niepełnosprawności. Składa się
bowiem z odrębnych, ale równoległych klasyfikacji trzech obszarów tworzących niepełnospraw-
ność: uszkodzeń, działania i uczestnictwa.
Wprowadzenie klasyfikacji działania i uczestnictwa jest istotną nowością rozszerzającą po-
jęcie niepełnosprawności. To one stają się wyznacznikami poszukiwanych kryteriów, również
jakości życia osób niepełnosprawnych. Poniżej zostaną omówione owe poszczególne składowe
[J. Kirenko 2006; J. Kirenko, P. Gindrich 2007].
W klasyfikacji uszkodzeń termin wiodący jest definiowany jako brak lub deformacja anato-
micznej struktury organizmu albo jako brak lub zaburzenie przebiegu fizjologicznych lub psy-
chicznych funkcji organizmu. Obejmuje dwie podgrupy
uszkodzeń funkcji organizmu, z 10 grupami i łączną liczbą 873 różnych funkcji organizmu:
psychiczne, głosowe – mowa dźwiękowa, słuchowe i przedsionkowe, wzrokowe, inne funkcje senso-
ryczne, sercowo-naczyniowe i oddechowe, trawienne, odżywcze i metaboliczne, immunologiczne
i endokrynologiczne, moczowo-płciowe, nerwowo-mięśniowo-szkieletowe, skóry i inne z nią zwią-
zane, które mogą być różnym stopniu zaburzone lub nieobecne;
uszkodzeń struktury organizmu obejmującej 10 grup narządów i układów wykonujących
wymienione tu funkcje, a więc ośrodkowy układ nerwowy, układ krwionośny, oddechowy, narzą-
dy zmysłów, narząd mowy itp.
Uświadamia to z jednej strony złożoność psychofizycznych funkcji człowieka, z drugiej zaś
porządkuje ich pojęcia i wręcz wytycza kryteria oceny niepełnosprawności funkcjonalnej. Każda
bowiem z funkcji organizmu może być całkowicie zniesiona, ograniczona lub zaburzona. Po-
dobnie każdy z narządów i układów organizmu może być całkowicie lub częściowo uszkodzony
w wyniku choroby, zaburzenia, urazu lub wady wrodzonej. Stopień uszkodzenia funkcji i struktu-
ry organizmu ocenia lekarz według ogólnie przyjętych standardów. Uszkodzenie organizmu jest
zatem częścią stanu zdrowia, lecz niekoniecznie oznacza, że człowiek jest chory lub powinien
być uważany za chorego.
W klasyfikacji działań pojęcie je określające definiowane jest bardzo szeroko i oznacza wszyst-
ko, co człowiek robi – od wykonywania bardzo prostych czynności do bardzo złożonych i skom-
plikowanych zadań wymagających wielu skoordynowanych zespołów czynności. Wyodrębnia się
tutaj 9 grup i wymienia łącznie 617 różnych działań człowieka: widzenie, słuchanie i rozpoznawanie
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
38
(21 działań); uczenie się, praktyczne stosowanie zdobytej wiedzy i wykonywanie zadań (24 dzia-
łania); komunikowanie się z innymi osobami (41 charakterystyk); wykonywanie czynności moto-
rycznych, w tym na przykład zmiana i utrzymywanie pozycji ciała (19 aktywności); transport,
poruszanie i przemieszczanie przedmiotów (29 sytuacji); chodzenie, przemieszczanie się
względem czegoś, wewnątrz i zewnątrz budynku, bez lub z pomocniczymi środkami lokomocji
(22 sposoby); korzystanie ze środków transportowych (15 możliwości); samoobsługa (41 aktywno-
ści samoobsługowych i życia codziennego); prowadzenie gospodarstwa domowego (42 działania);
związki i zachowania międzyosobowe (49 ogólnych i szczegółowych zachowań); reagowanie
i radzenie sobie ze szczególnymi sytuacjami obejmujące trzy dziedziny: kształcenie, pracę i za-
trudnienie oraz ekonomię życia, w tym: posługiwanie się narzędziami i pomocami technicznymi
o charakterze kompensacyjnym (30 możliwości); życie wspólnotowe, socjalne i obywatelskie (21
szczegółowych sytuacji) [J. Kirenko 2006; J. Kirenko, P. Gindrich 2007].
Sumę wyróżnionych w poszczególnych grupach działań powiela się przy zastosowaniu
mnożnika skali trudności. Stopień trudności działania, ocenia się na pięciopunktowej skali: od
wykonywania bez trudności do niemożliwości wykonania w ogóle.
Ponadto przyjmuje się również czteropunktową skalę pomocy osobistej i technicznej, po-
trzebnej do skutecznego działania: 0 – pomoc niepotrzebna; 1 – potrzebna pomoc techniczna, na
przykład: pomoce techniczne w lokomocji, protezy, wózek inwalidzki, biała laska, adaptacja miejsca
zamieszkania, miejsca pracy, narzędzi i urządzeń stanowiska pracy; 2 – potrzebna pomoc oso-
bista, ktoś musi asystować przy wykonywaniu danego działania; 3 – potrzebne obie formy po-
mocy i techniczna, i osobista.
Równoczesne stosowanie obu skal przy określaniu stopnia ograniczenia działania jest bar-
dzo ważne, aby stworzyć danej osobie warunki do zmniejszenia ograniczenia i poprawy zakresu
i stopnia jej działania na poziomie osobistym.
„Uczestnictwo” – według Klasyfikacji – jest to „rodzaj i zakres zaangażowania się osoby
w sytuacje życiowe w środowisku, w którym żyje”. Tak szerokie pojęcie obejmuje bardzo złożony
związek między możliwościami działania człowieka a jego środowiskiem społecznym i fizycznym.
Zarówno środowisko społeczne, jak i fizyczne mogą zawierać czynniki utrudniające oraz czynni-
ki ułatwiające to uczestnictwo. Jest ono miernikiem stopnia i zakresu funkcjonowania człowieka
na poziomie społecznym i określa aspekt społeczny niepełnosprawności. Istotną rolę w procesie
takiego uczestnictwa odgrywają przyjęte w tym zakresie normy lub standardy w danej społecz-
ności lub w danym kręgu kulturowym (subkulturowym) oraz międzynarodowe standardy.
Klasyfikacja wyodrębnia 7 ogólnych dziedzin i 106 różnych sytuacji, w których człowiek zwy-
kle uczestniczy w środowisku: czynności samoobsługowe, poruszanie się w przestrzeni, wymiana
informacji, kontakty społeczne, edukacja, praca zawodowa, zajęcia w czasie wolnym i praktyki
religijne, życie ekonomiczne, życie obywatelskie i życie środowiska lokalnego.
Klasyfikacja uczestnictwa ma za zadanie określenie dziedzin życia, w których dana osoba
ma ograniczone uczestnictwo. Jako przejaw negatywny tego wymiaru klasyfikacja przyjmuje
termin „ograniczenie uczestnictwa”. Podkreślenia wymaga tu nowe podejście do istoty niepełno-
sprawności w tym zakresie i ustalenie, że termin „ograniczenie uczestnictwa” ma zastępować
termin „upośledzenie” przyjęty w klasyfikacji z 1980 roku.
Klasyfikacja ta nie jest jednak tak szczegółowa, jak klasyfikacja uszkodzeń i klasyfikacja
działania, co umożliwia bardziej elastyczne stosowanie jej z wykorzystaniem dwóch skal do
oceny uczestnictwa:
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
39
jego zakresu, od pełnego uczestnictwo w zwykłych warunkach, bez potrzeby korzystania
z czynników ułatwiających do braku zastosowania dla danej osoby, ze względu na wiek, rodzaj
niepełnosprawności
czynników ułatwiających lub utrudniających uczestnictwo w celu ustalenia czynników uła-
twiających lub utrudniających poziom i zakres uczestnictwa [J. Kirenko 2006].
Omawiany system klasyfikacji niepełnosprawności, podane kryteria i ich opis, funkcjonują
zdecydowanie bardziej w wymiarze obiektywnym niż subiektywnym, zwłaszcza w obszarze reflek-
syjnych ocen stopnia zadowolenia. Interesujące wydaje się tu wprowadzenie precyzyjnie ujętych
pojęć działania i uczestnictwa w codziennych zadaniach życiowych oraz w życiu społecznym osoby
niepełnosprawnej i uzupełniających je trudności ich wykonania. Niepełnosprawność zawsze będzie
postrzegana jako niekorzystny stan osoby nią dotkniętej. Nie oznacza to jednak, że stanu tego nie
należy opisywać i nadawać mu określonej rangi. Dogłębne spojrzenie na istotę niepełnospraw-
ności przez pryzmat ograniczenia działania i uczestnictwa w życiu społecznym daje podstawę
do odpowiednich interwencji mających na celu zmniejszanie tych ograniczeń [J. Kirenko 2006].
Polska jest jednym z krajów, w którym badanie zjawiska niepełnosprawności w spisach
ludności stało się już tradycją. Jedynym badaniem pełnym, którego wyniki pozwalają ustalić
liczbę osób niepełnosprawnych oraz umożliwiają szczegółową charakterystykę tego segmentu
struktury społecznej, są spisy powszechne ludności. Po raz pierwszy problem ten poddano
badaniom w spisie ludności w 1921 roku. Po drugiej wojnie światowej do tej tematyki powrócono
w spisach ludności w 1978 i 1988 roku oraz w Narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań
w 2002 roku [M. Korczyński 2009].
Według tego spisu, w 2002 roku osób niepełnosprawnych było 5456,7 tys., co stanowiło
14,3% ludności kraju. Oznacza to, że co siódmy mieszkaniec Polski był osobą niepełnosprawną
(w 1988 roku co dziesiąty, w 1978 roku co czternasty). Najniższą częstość występowania niepeł-
nosprawności zanotowano w województwie opolskim – 100 osób na 1000 mieszkańców – oraz
mazowieckim i śląskim – poniżej 120 osób na 1000 mieszkańców tych rejonów. W wojewódz-
twie lubelskim, małopolskim i lubuskim natomiast współczynnik ten jest najwyższy i wynosi od-
powiednio: 185, 182 i 175 osób niepełnosprawnych na 1000 mieszkańców. Szczególnie trudna
wydaje się sytuacja osób niepełnosprawnych na terenie województwa lubelskiego ze względu na
dosyć duże zacofanie ekonomiczne tego regionu Polski. Sytuację tę potwierdzają dane dotyczą-
ce częstości występowania niepełnosprawności według płci i miejsca zamieszkania w miastach
i na wsi w poszczególnych województwach. W województwach lubelskim i lubuskim wskaźnik
kobiet niepełnosprawnych na wsi przekroczył 200, podczas gdy w opolskim wyniósł 98 na 1000
kobiet. Również wśród mężczyzn, mieszkańców wsi tego województwa, było najmniej niepełno-
sprawnych osób. Było to jedyne województwo, w którym zanotowano niższy wskaźnik osób
niepełnosprawnych na wsi niż w miastach.
Przyjęte założenie, że znaczenie pojęcia niepełnosprawność ewoluuje wraz z rozwojem re-
habilitacji, jest jak najbardziej zasadne. Przez wiele lat rehabilitację utożsamiano z procesem
leczenia, a trudności doświadczane przez osoby niepełnosprawne po wyjściu z oddziału rehabi-
litacyjnego uważano za na tyle naturalne, że nieuniknione. Z chwilą jednak, gdy osoby te zaczęły
czynnie uczestniczyć w życiu społecznym, zrozumiano sens ich usprawniania i uaktywniania,
weryfikując w konsekwencji istniejące dotąd programy rehabilitacyjne [J. Kirenko 2006].
Proces ten odzwierciedlają charakterystyczne daty. Przełomowy był rok 1980, w którym
WHO opracowała Międzynarodową Klasyfikację Uszkodzeń, Niepełnosprawności i Upośledzeń.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
40
Rok następny został natomiast poświęcony przez WHO i Międzynarodowe Towarzystwo Rehabi-
litacji Osób Niepełnosprawnych „równości i integracji”. Ważne okazały się także ustalenia Komisji
Ekspertów z 1994 roku o konieczności personalistycznego traktowania potrzeb, praw i przywilejów
osób niepełnosprawnych, ujęte w ramach obowiązku społeczeństwa w przezwyciężaniu barier.
Włączenie do traktatu amsterdamskiego w 1998 roku niepełnosprawności jako jednej z sześciu
kategorii – obok rasowej, etnicznej, religijnej, związanej z wiekiem, orientacją seksualną – które
powinno się chronić przed dyskryminacją, było faktem potwierdzającym znaczenie tej problematyki.
Zaczęto również zwracać uwagę na bioetyczne aspekty związane z niepełnosprawnością, na
przykład na problem jakości życia osób dotkniętych określonym stopniem niesprawności oraz
rodzin przeżywających stres. Poruszono również kwestię odpowiednich standardów dorosłego
życia w „warunkach chronionych” obok stereotypów, uprzedzeń, postaw wobec niepełnospraw-
ności [J. Kirenko, P. Gindrich 2007].
W 1993 roku europejski program HELIOS II wyodrębnił 6 podstawowych sektorów niepeł-
nosprawności (wzrokowa, słuchowa, ruchowa, umysłowe upośledzenie, sektor zdrowia psychicz-
nego, oraz specyficzne medyczne uszkodzenia, upośledzenia i niepełnosprawności obejmujące
23 europejskie pozarządowe organizacje osób niepełnosprawnych). Definicja ogólna nie mogła
pozostawać w sprzeczności z definicjami szczegółowymi, które określają kryteria oraz stopień
nasilenia dysfunkcji, wyznaczając tym samym zakres świadczenia specjalistycznej pomocy. W defi-
nicjach szczegółowych znajdują się zaś klasyfikacje ułatwiające dostosowanie świadczonych
usług do potrzeb i możliwości ich odbiorców. Definicje szczegółowe mogą wraz z postępem
wiedzy i techniki ulegać dalszej rozbudowie. Łączy się to z rozszerzaniem zakresu i doskonaleniem
wykrywalności, rozbudowywaniem technik diagnostycznych, coraz większymi możliwościami zabie-
gów chirurgicznych, zastosowaniem protetyki, z poradnictwem genetycznym [W. Sroczyński 1995].
W wydanych w 1994 roku Standardowych Zasadach Wyrównywania Szans Osób Niepeł-
nosprawnych sformułowano ich cele i zadania, które następnie zostały wykorzystane przez
grupę ekspertów w październiku 1994 roku w ramach Europejskiego Forum Niepełnosprawności,
na którym to przeanalizowano cztery główne problemy: definicje niepełnosprawności, problemy
eugeniki, bioetyki i eutanazji, niezależnego życia oraz problemy seksualności, a w wyniku wza-
jemnych ustaleń uzyskano zgodność w zakresie posługiwania się tymi terminami.
Niepełnosprawność zwykło się postrzegać jako problem medyczny związany z pomocą
społeczną i działalnością charytatywną. Dzięki doświadczeniom zdobytym w trakcie wdrażania
Światowego Programu Działań na Rzecz Osób Niepełnosprawnych oraz ogólnych dyskusji toczą-
cych się podczas Dekady Osób Niepełnosprawnych pod egidą Narodów Zjednoczonych doszło
do pogłębienia wiedzy oraz lepszego zrozumienia problematyki niepełnosprawności oraz używanej
terminologii. Obecna terminologia wskazuje na konieczność zwracania uwagi zarówno na indy-
widualne potrzeby jednostki, jak i niedoskonałości tkwiące w społeczeństwie [J. Kirenko 2002].
Nadal jednak daleko od zrozumienia, że osoby niepełnosprawne są przede wszystkim
obywatelami mającymi takie same prawa i obowiązki jak inni ludzie. Polityka wobec niepełno-
sprawnych oparta na koncepcjach pomocy społecznej i dobroczynności nie daje im poczucia
bycia samodzielnym podmiotem, wręcz przeciwnie – uprzedmiotawia ich. Osoby te są po-
wszechnie opatrywane etykietką „nieproduktywnych członków społeczeństwa”, co prowadzi do
ciągłego wykluczania ich z głównego nurtu życia społecznego. Zamykani są w instytucjach
opiekuńczych i pozbawiani podstawowych praw przysługujących reszcie obywateli, na przy-
kład: prawa do wolności, aktywności społecznej i politycznej, pracy, edukacji. W 1984 roku Pod-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
41
komisja Zapobiegania Dyskryminacji i Ochrony Mniejszości ONZ powołała L. Despouy na stanowi-
sko Specjalnego Sprawozdawcy. W sierpniu 1991 roku przedstawił on na forum Zgromadzenia
Ogólnego raport pod tytułem Prawa człowieka a osoby niepełnosprawne. Raport ten wykazał, że
prawa człowieka w odniesieniu do osób niepełnosprawnych są naruszane na całym świecie,
zarówno w klasycznych dziedzinach praw człowieka, czyli w sferze cywilnej i politycznej, jak
i ekonomicznej, społecznej i kulturalnej. Dokument ten był wielkim krokiem w kwestii niepełno-
sprawności, ale nie przyniósł oczekiwanych działań w praktyce [Prawa człowieka a osoby nie-
pełnosprawne – raport ONZ].
Konsekwencje orzekania o niepełnosprawności zawsze będą trudne do przewidzenia,
o czym mówili już w 1978 roku autorzy Ekspertyzy PAN (1984), gdy odwoływali się do przesła-
nek psychologicznych, społecznych i organizacyjno-instytucjonalnych, zgodnie z którymi wyłą-
czanie ludzi z czynnego życia jest zawsze niekorzystne, ponieważ pozbawia ich wartości wyni-
kających z uczestnictwa w grupie zawodowej, społecznej, z kolei przekonanie, że zatrudnienie
jest najważniejszym kryterium niepełnosprawności, ogranicza pojęcie sprawności działania
wyłącznie do możności wykonywania zawodu, położenie zaś akcentu wyłącznie na ograniczenia
fizyczne, sensoryczne i psychiczne sprawi, że bardzo liczna grupa osób niepełnosprawnych
znajdzie się poza ramami zinstytucjonalizowanego procesu rehabilitacji – postulując zarazem
położenie akcentu na wnikliwe, indywidualne rozpatrywanie każdej sytuacji ludzkiej i jej wszech-
stronnych uwarunkowań.
Problemy, jakie niesie ze sobą niepełnosprawność, usiłują wyjaśnić dwa analityczne modele
rozumienia niepełnosprawności: indywidualny i społeczny. Widoczny jest związek między modelami
rozumienia niepełnosprawności a rehabilitacją.
Indywidualny model niepełnosprawności wiąże się rehabilitacją medyczną, akcentowane są tu
głównie aspekty biologiczne. Zgodnie z tym modelem problemy, z jakimi spotykają się osoby
niepełnosprawne, są bezpośrednią konsekwencją uszkodzenia narządów organizmu spowodowa-
nych wadą wrodzoną, chorobą lub urazem, co powoduje obniżenie sprawności lub funkcjonowania,
przyczyniając się do niekorzystnej sytuacji społecznej danej osoby, utrudniając, ograniczając lub
uniemożliwiając jej funkcjonowanie w życiu społecznym [T. Majewski 1999]. Model ten utożsa-
mia niepełnosprawność z chorobą. Opiera się on na założeniu, że niepełnosprawność jest osobistą
tragedią jednostki, z którą można poradzić sobie tylko dzięki interwencji profesjonalistów, czyli
lekarzy, rehabilitantów, terapeutów, doradców zawodowych. Konieczna jest więc rehabilitacja,
likwidacja medycznych komplikacji lub funkcjonalnych ograniczeń danej osoby. Prowadzi to do
medykalizacji usług i służb dla osób niepełnosprawnych [Ogólnopolski Sejmik Osób Niepełno-
sprawnych 1998]. To osoba niepełnosprawna ma przystosować się do życia w społeczeństwie,
ma zostać jak pacjent wyleczona z niepełnosprawności, przywrócona do stanu samodzielności
bądź do stanu możliwie mu bliskiego. Główny kierunek podejmowanych badań i działań prak-
tycznych obejmuje fizyczne i psychiczne czynniki umożliwiające jak najlepsze przystosowanie
osoby niepełnosprawnej do warunków, w jakich żyją inni, oraz pozwalające jednostce zaakcep-
tować jej ograniczenia [A. Ostrowska, J. Sikorska 1996]. Indywidualny model niepełnosprawności
podkreśla przede wszystkim znaczenie motywacji jednostki do podejmowania wysiłku na rzecz
różnego rodzaju działań usprawniających i zbliżających do funkcjonowania społecznego odpo-
wiadającego istniejącym wzorom i normom. W praktyce u podstaw realizacji tego modelu leżą
wartościujące przekonania i sądy, które wskazują osobie niepełnosprawnej, co dla niej jest wła-
ściwe, a wszelkie odstępstwa od tych ustaleń są traktowane jako niepowodzenia procesu adaptacji
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
42
[A. Ostrowska, J. Sikorska 1996], która stanowi oczekiwany wynik wszystkich zabiegów [Ogól-
nopolski Sejmik Osób Niepełnosprawnych 1998]. W modelu tym nie bierze się pod uwagę ko-
nieczności dostosowania środowiska fizycznego i społecznego do potrzeb osób niepełnosprawnych
[T. Majewski 1999].
Mimo że nie można patrzeć na konsekwencja niepełnosprawności jedynie w wymiarze in-
dywidualnym, jednostkowym, to jednak ta perspektywa jest bardzo istotna. Wiadomo bowiem,
że każde ograniczenie sprawności ma konkretny wymiar, zakres i poziom, dotyczy konkretnej oso-
by i wymaga indywidualnego podejścia i indywidualnej pomocy. Powoduje również indywidualne
konsekwencje o charakterze społecznym: zmianę pozycji społecznej, sytuacji ekonomicznej,
także zmianę oczekiwań społecznych. Indywidualny charakter tych konsekwencji podkreślają
psychologowie, koncentrując się między innymi na analizie trudności przeżywanych przez osoby
niepełnosprawne [Z. Kawczyńska-Butrym 1998].
Model ten jest bliski socjologicznemu podejściu do rozumienia choroby z jego koncepcją ról,
należy sądzić, że z niego wyrasta. Jest on krytykowany przez organizacje osób niepełnosprawnych.
Uważają one bowiem, że prowadzi w prostej linii do sytuacji, w której osoba niepełnosprawna
postrzegana jest jako niezdolna do edukacji i pracy, niesamodzielna życiowo i przez to pozba-
wiona umiejętności aktywnego partycypowania w środowisku swego bytowania [Ogólnopolski
Sejmik Osób Niepełnosprawnych 1998]. W modelu tym, ich zdaniem, z jednej strony starannie
rozważa się problemy definicyjne pojęcia niepełnosprawności – jest on bowiem ściśle medyczny,
o czym mówi T. Majewski, określając go mianem „biologicznego (medycznego) modelu niepeł-
nosprawności” [T. Majewski 1998, s. 67] – z drugiej zaś w sposób wyraźny eksponuje się mniej
lub bardziej świadomie koncepcje pomocy społecznej, jako nieuchronnej konsekwencji takiego
stanu (czyli tak pojmowanego modelu). Stąd, jak twierdzą przedstawiciele osób niepełnospraw-
nych, w obszar jego oddziaływań włącza się dowolnie wiele różnych grup podopiecznych pomocy
społecznej, natomiast im samym, czyli osobom niepełnosprawnym, nie daje się poczucia, że są
podmiotem tego systemu. Dlatego też osoby niepełnosprawne i reprezentujące ich organizacje
pozarządowe, dostrzegając wiele problemów wspólnych z klientami pomocy społecznej, zauwa-
żają jeszcze więcej dzielących ich różnic. W związku z tym kreują tak zwany społeczny model
niepełnosprawności [J. Kirenko 2002].
Społeczny model zakłada zatem, że niepełnosprawność jest utratą albo ograniczeniem
możliwości brania udziału w normalnym życiu społeczności na tym samym poziomie co inni
z powodu fizycznych i społecznych barier, w tym również barier prawnych (brak właściwych
uregulowań), które powodują niemożność korzystania z pełni praw człowieka. Niepełnospraw-
ność powstaje więc w wyniku ograniczeń doświadczanych przez osoby nią dotknięte, które
przejawiają się w różny sposób – od indywidualnych uprzedzeń do instytucjonalnej dyskrymina-
cji, od niedostępnego publicznego budownictwa do niedostosowanego systemu transportu, od
segregacyjnej edukacji do włączających osoby niepełnosprawne rozwiązań na rynku pracy. To
nie indywidualne ograniczenia są przyczyną niepełnosprawności, ale brak zapewnienia przez
społeczeństwo odpowiednich usług (służb) oraz brak właściwego zaspokojenia potrzeb osób
niepełnosprawnych, które nie są dostatecznie brane pod uwagę w organizacji społeczeństwa.
Pomagając osobom niepełnosprawnym, medycyna i rehabilitacja opierają się na ideologii nor-
malności. Pociąga to za sobą daleko idące konsekwencje. Celem podjętych działań, według tej
ideologii, ma być przywrócenie osoby niepełnosprawnej do stanu normalności, lub – gdy to
niemożliwe – do stanu możliwie mu bliskiego. Rzesze profesjonalistów próbują osiągnąć ten cel.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
43
Tworzone są dla osób niepełnosprawnych „warunki specjalne”, instytucje zamknięte uniemożli-
wiające im uczestnictwo w życiu społecznym i korzystanie z przysługujących im praw [Ogólno-
polski Sejmik Osób Niepełnosprawnych 1998]. Życie w tych instytucjach albo w ogóle, albo tylko
w niewielkim stopniu przypomina normalne życie społeczne czy nawet życie innych osób nie-
pełnosprawnych, które mieszkają poza tymi instytucjami [Prawa człowieka a osoby niepełno-
sprawne, raport ONZ]. Pacjenci szpitali i sanatoriów oraz pensjonariusze placówek opiekuńczych
są odseparowywani od naturalnego środowiska osób niepełnosprawnych. Instytucje te są dla
nich czymś sztucznym, a zarazem obcym. Brakuje im osób bliskich, od których mogłyby uzyskać
wsparcie psychiczne, warunki życia wydają się nienaturalne [S. Kowalik 1996]. Oprócz tego
osoby tam przebywające często są traktowane – w pewnym sensie – w sposób niehumanitarny.
Dzieje się tak dlatego, że instytucjonalizacja opiera się na założeniu, że osoby, których dotyczy,
nie są zdolne do prowadzenia normalnego życia jako niezależni członkowie społeczności [Prawa
człowieka a osoby niepełnosprawne, raport ONZ]. Wszystko to sprawia, że pobyt w nich trakto-
wany jest przez osoby niepełnosprawne jako przymus [S. Kowalik 1996]. Terapia przewidująca
izolację osób niepełnosprawnych nie tylko zapobiega ich pełnej integracji w środowisku spo-
łecznym, ale najczęściej pogłębia już istniejącą niepełnosprawność. W modelu tym przyczyny
niepełnosprawności są zatem inaczej rozumiane, nie szuka się ich w jednostce, ponieważ przy-
czyną niepełnosprawności nie są indywidualne ograniczenia, ale konsekwencje kształtowania
środowiska uwzględniającego jedynie potrzeby ludzi pełnosprawnych oraz brak stosownych
usług wyrównujących szanse osób dotkniętych dysfunkcją. Powszechne bowiem jest przekona-
nie o wysoko stawianych standardach współżycia, którym już z definicji nie sposób sprostać
[J. Kirenko 2002]. Model ten, zdaniem autorów, nie zaprzecza istnieniu problemu niepełno-
sprawności, umiejscawia go jedynie w ramach społeczeństwa.
Zgodnie z założeniem tego modelu chodzi o to, by w praktyce zamiast wspomagania osoby
z niepełnosprawnością w jej przystosowaniu do otoczenia zwrócić uwagę na to, czy – oraz
w jakim stopniu – społeczeństwo jest gotowe dostosować posiadane wzory zachowań i oczekiwań
do możliwości osób z niepełnosprawnością [A. Ostrowska, J. Sikorska 1996]. Model ten dąży do
akceptacji jednostki w społeczeństwie poprzez usunięcie barier, odpowiednią pomoc, doradztwo,
egzekwowanie praw [Ogólnopolski Sejmik Osób Niepełnosprawnych 1998]. Do rozwiązania
problemów osób niepełnosprawnych konieczne są więc odpowiednie akcje społeczne [T. Ma-
jewski 1999]. Osoby niepełnosprawne powinny same określać swoje możliwości i mieć szanse
pełnego uczestnictwa w życiu społecznym [Ogólnopolski Sejmik Osób Niepełnosprawnych 1998],
a J. Mikulski określa „równość” jako coś znacznie więcej „niż tylko traktowanie wszystkich w ten
sam sposób” [J. Mikulski 1998, s. 31].
Społeczny model niepełnosprawności wiąże się z rehabilitacją społeczną dążącą do pełnego
włączenia osób niepełnosprawnych do życia w społeczeństwie. Należy więc zmienić organizację
społeczeństwa [Ogólnopolski Sejmik Osób Niepełnosprawnych 1998], przygotować je do przyję-
cia osoby niepełnosprawnej, do wzajemnego współżycia i współpracy. Społeczeństwo ma się
stać odpowiedzialne za rozwiązanie problemów osób niepełnosprawnych [T. Majewski 1999].
Model ten [J. Kirenko 2002], z czego zapewne jego zwolennicy nie zdają sobie sprawy,
także jest bliski socjologicznemu ujęciu rozumienia choroby. Wyrasta niejako z niego, asymilując
jednocześnie znakomitą większość elementów podejścia systemowego. Z jednej strony stoi bowiem
w sprzeczności z medycznym modelem powstawania niepełnosprawności, zwłaszcza tym jego
elementem (konsekwencją takiego pojmowania), który można sprowadzić do koncepcji pomocy
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
44
społecznej, z drugiej zaś odwołuje się do koncepcji wyrównywania szans – obu koncepcji wła-
ściwie krzyżujących się, a nierzadko uzupełniających. Ponadto widoczne jest tu zawłaszczanie
problematyki niepełnosprawności przez osoby niepełnosprawne z projektowaniem innym swoich
celów i zadań. Funkcjonalne ograniczenia, medyczne komplikacje, psychologiczne następstwa
likwiduje się póki co prowadząc rehabilitację leczniczą, psychologiczną itp., czyli za pomocą
pracy profesjonalistów. To jest fakt niepodważalny, nie ma zatem potrzeby wykorzystywać go
jako kategorii opisowej indywidualnego modelu niepełnosprawności, chyba że chodzi tu o inne
kompetencje. W przeszłości działalność rehabilitacyjna koncentrowała się raczej na samych
jednostkach upośledzonych, w niewielkim natomiast stopniu zwracano uwagę na stwarzanie
odpowiednich warunków społecznych, ekonomicznych i technicznych, a bywało i tak, że zagad-
nienie to w ogóle pomijano.
Choroba nigdy nie objawia się jednak jako czysta przyroda, zawsze kształtują ją natomiast
stosunki społeczne. Z wpływu tych czynników zdano sobie sprawę już od dawna, jednakże do-
piero przy kompleksowym podejściu do potrzeb osób niepełnosprawnych skonkretyzowano
korzyści i programy wynikające z ich uwzględnienia [A. Hulek 1985]. Kontrowersyjne wydaje się
również twierdzenie, że „niepełnosprawność nie jest problemem osobistym jednostki, ale kwe-
stią społeczną” [Ogólnopolski Sejmik Osób Niepełnosprawnych 1998, s. 47]. Należy w związku
z tym postawić tutaj również pytanie o własny udział w stwarzaniu sobie zagrożeń i ponoszeniu
z tego tytułu konsekwencji, a dopiero później antycypować społeczny zakres problemu, co oczy-
wiście nie odnosi się do wszystkich osób niepełnosprawnych. Tego rodzaju wątpliwości, pytań
nasuwa się znacznie więcej. Godne natomiast podkreślenia jest usilne dążenie środowisk osób
niepełnosprawnych do zachowania podmiotowości poprzez realizację takich alternatywnych
form w stosunku do instytucjonalnej rehabilitacji, jak: ośrodki niezależnego życia, gdzie osoby
z niepełnosprawnością same zajmują się poradnictwem i pomocą innym potrzebującym, programy
„asysty społecznej”, dzięki którym osoba niepełnosprawna otrzymuje pomoc w postaci osobistego
asystenta, sama też decyduje, w jaki sposób, w jakim stopniu i zakresie udzielana jest jej pomoc,
czy też zrzeszanie się osób o podobnych niepełnosprawnościach, dzielących się własnymi do-
świadczeniami umożliwiającymi im funkcjonowanie w otoczeniu [Ogólnopolski Sejmik Osób
Niepełnosprawnych 1998; J. Kirenko 2002].
Jest rzeczą oczywistą, że społeczny model niepełnosprawności zmierza do tworzenia tak
zwanego „klimatu społecznej akceptacji” wspieranego rozsądną polityką kształcenia integracyjnego,
eliminowaniem przeszkód natury architektonicznej, społecznej i prawnej oraz wszelkich form
dyskryminacji. Nowy podział obowiązków należących do samorządów różnych szczebli i admini-
stracji rządowej ma stwarzać nowe możliwości osobom niepełnosprawnym. Jeśli będą otrzymywać
pomoc i wsparcie bliżej miejsca zamieszkania, wówczas łatwiej będzie można przejść z modelu
indywidualnego do modelu społecznego [J. Kirenko 1999].
Taki sposób rozumowania jest obecny w deklaracji madryckiej, w której postuluje się przejście:
od traktowania osób niepełnosprawnych jako przedmiotu działań charytatywnych do po-
strzegania ich jako osób obdarzonych prawami;
od traktowania osób niepełnosprawnych jako pacjentów do postrzegania ich jako konsu-
mentów i niezależnych obywateli;
od sytuacji, w której profesjonaliści podejmują decyzje w imieniu osób niepełnospraw-
nych, do sytuacji, w której same osoby niepełnosprawne podejmują niezależne decyzje i biorą
odpowiedzialność za sprawy, które ich dotyczą;
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
45
od koncentrowania się na indywidualnych uszkodzeniach i zaburzeniach do usuwania barier,
rewidowania norm społecznych, polityki i wzorców kulturowych oraz promowania wspierającego
i dostępnego środowiska;
od określania ludzi mianem zależnych lub nie nadających się do pracy do podkreślania
ich uzdolnień i tworzenia aktywnych form wspierania;
od tworzenia warunków ekonomicznych i społecznych dla niewielkiej garstki do kreowania
przyjaznego, elastycznego świata dla wszystkich;
od niepotrzebnej segregacji w edukacji, zatrudnieniu i innych sferach życia do integrowania
osób niepełnosprawnych w normalny nurt życia;
od ograniczenia polityki wobec osób niepełnosprawnych do kompetencji specjalnych mi-
nisterstw do włączenia polityki wobec osób niepełnosprawnych w całokształt zadań, za które
odpowiedzialność ponosi cały rząd [J. Kirenko, P. Gindrich 2007].
Nie jest to jednak proces łatwy, wymaga odpowiedniego przygotowania społeczeństwa do
przyjęcia osób niepełnosprawnych głównie poprzez dostarczenie mu wiarygodnych i rzetelnych
informacji. Aby podjęte działania były skuteczne, konieczna jest także zmiana podejścia do
niepełnosprawności osób doświadczonych tym stanem. Proces ten rozpoczął się i jest kontynu-
owany, a jego konsekwencją jest zmodyfikowanie postaw zmierzające do preferencji społecznego
modelu niepełnosprawności. Proces przejścia od modelu indywidualnego do modelu społecznego
nie przebiega w sposób automatyczny, wymaga bowiem czasu. Należy pamiętać o tym, że jest on
uwarunkowany indywidualnymi predyspozycjami osób niepełnosprawnych, głównie więc strukturą
osobowości, wiekiem, płcią oraz rodzajem i czasem trwania niepełnosprawności [J. Kirenko 2007].
Przeprowadzona analiza założeń teoretycznych obydwu modeli niepełnosprawności po-
zwala na wyciągnięcie wniosków, że zasadnicza różnica między nimi tkwi w sposobie pojmowa-
nia niepełnosprawności. Model indywidualny, bazujący na założeniach rehabilitacji medycznej,
sytuuje problem niepełnosprawności w jednostce, natomiast model społeczny, przyjmujący
założenia rehabilitacji społecznej – w organizacji społeczeństwa. Należy jednak pamiętać o tym, że
każda osoba z niepełnosprawnością inaczej pojmuje swoją niepełnosprawność, w konsekwencji
preferując jeden z przedstawionych modeli niepełnosprawności. Oznacza to, iż przyjmuje ona
założenia wybranego modelu, realizując je podczas trwania rehabilitacji. Możliwe wydaje się
jednak, że dana osoba z niepełnosprawnością, pojmując swoją niepełnosprawność, korzysta
z założeń obydwu modeli. Zawsze jednak jeden z modeli dominuje [J. Kirenko 2007].
Nie jest to zadanie łatwe i tak jednoznaczne, biorąc pod uwagę, że oprócz stanowiska organiza-
cji pozarządowych osób niepełnosprawnych nie są znane preferencje modelu niepełnosprawno-
ści wśród osób niepełnosprawnych w różnych ich grupach wyróżnionych ze względu na: rodzaj
i stopień niepełnosprawności, czas jej trwania, płeć, wiek, miejsce zamieszkania etc. Nie mó-
wiąc już o ich psychospołecznych determinantach [J. Kirenko 2007].
Model Międzynarodowej Klasyfikacji Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia okre-
ślany jest mianem biopsychospołecznego (niekiedy mieszanego lub scalonego), który łączy
w sobie indywidualny (biologiczny) i społeczny model (koncepcje) rozumienia niepełnosprawności
oraz wskazuje na trzy wymiary niepełnosprawności: biologiczny, jednostkowy i społeczny. Biop-
sychospołeczna koncepcja uwzględnia we właściwych proporcjach aspekt biologiczny oraz
społeczny w powstawaniu niepełnosprawności. Na zaistnienie problemów i ograniczeń osób
niepełnosprawnych wpływa nie tylko uszkodzenie organizmu, ale także czynniki środowiskowe
i cechy osobiste. [T. Majewski 1999, s. 134] podkreśla, że biopsychiczna koncepcja „stanowi teo-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
46
retyczną podstawę dla polityki stwarzania osobom niepełnosprawnym równych szans” [por.
W. Dykcik 2005]. Inni autorzy mówią o tak zwanym modelu praw człowieka, gdzie niepełno-
sprawność postrzegana jest jako normalny aspekt życia człowieka i definiowana jest w kontekście
praw człowieka. Zwraca się tutaj uwagę na bariery środowiskowe i konieczność ich usunięcia.
Niepełnosprawność traktowana jest dynamicznie – nie jako pewien brak po stronie jednostki, ale
jako interakcja między osobą niepełnosprawną a środowiskiem podlegająca ciągłym zmianom.
Idea wyrównywania szans jest centralnym pojęciem, wokół którego tworzy się rozwiązania in-
dywidualne i polityczne. To przecież nic innego, jak model społeczny [J. Kirenko 2007].
Ewolucja rozumienia pojęcia „niepełnosprawność” oznacza, że sedno tego problemu przenosi
się z osoby doświadczonej takim stanem na środowisko społeczne, jego organizację. A. Ostrow-
ska, J. Sikorska [1996] zauważają, że coraz częściej można się obecnie spotkać z postulatem,
aby przywiązywać większą wagę do rozwiązań charakterystycznych dla społecznego modelu
niepełnosprawności [por. T. Majewski 1999]. Nie należy jednak, ich zdaniem, skupiać się na
jednym modelu rozumienia niepełnosprawności, konieczne jest podejście kompleksowe, tak jak
kompleksowa powinna być współczesna rehabilitacja.
Bibliografia
D
YKCIK
W., Pedagogika specjalna wobec aktualnych sytuacji i problemów osób niepełnosprawnych, Po-
znań 2005.
G
AŁKOWSKI
T., Wokół definicji pojęcia „osoba niepełnosprawna” – doświadczenia europejskie, „Problemy
Rehabilitacji Społecznej i Zawodowej”,1997, nr 3.
G
OŁĄB
W., Spójność i sprzeczność przepisów prawnych w Polsce w odniesieniu do inwalidów i innych
osób niepełnosprawnych, [w:] Spójny system służb socjalnych dla inwalidów i innych osób niepełno-
sprawnych, (red.) A. Hulek, Warszawa 1991.
H
ULEK
A., Podstawy rehabilitacji społecznej, [w:] Społeczno-zawodowa rehabilitacja osób niepełnospraw-
nych, (red.) Z. Kaźmierak, Lublin 1985.
K
AWCZYŃSKA
-B
UTRYM
Z., Niepełnosprawność – specyfika pomocy społecznej, Katowice 1998.
K
IRENKO
J., Osoby z niesprawnością narządu ruchu z powodu uszkodzenia rdzenia kręgowego, [w:] Pro-
blem niepełnosprawności w poradnictwie zawodowym. Zeszyty informacyjno-metodyczne doradcy
zawodowego, (red.) B. Szczepankowska, A. Ostrowska, Krajowy Urząd Pracy, Warszawa 1999.
K
IRENKO
J., Wsparcie społeczne osób z niepełnosprawnością, Ryki 2002.
K
IRENKO
J., Oblicza niepełnosprawności, Lublin 2006.
K
IRENKO
J., Indywidualna i społeczna percepcja niepełnosprawności, Lublin 2007.
K
IRENKO
J.,
G
INDRICH
P., Odkrywanie niepełnosprawności wzrokowej w nauczaniu włączającym, Lublin 2007.
K
ORCZYŃSKI
M., Wartości w przystosowaniu osób niepełnosprawnych, Lublin 2009.
K
OWALIK
S., Psychospołeczne podstawy rehabilitacji osób niepełnosprawnych, Warszawa 1996.
M
AJEWSKI
T., W sprawie definicji osoby niepełnosprawnej, „Problemy Rehabilitacji Społecznej i Zawodo-
wej” 1994, nr 1.
M
AJEWSKI
T., Rehabilitacja zawodowa osób niepełnosprawnych, Warszawa 1995.
M
AJEWSKI
T., Międzynarodowa Klasyfikacja Uszkodzeń, Niepełnosprawności i Upośledzeń – problemy
i nowe propozycje, „Problemy Rehabilitacji Społecznej i Zawodowej” 1998, nr 1.
M
AJEWSKI
T., Biopsychospołeczna koncepcja niepełnosprawności, „Szkoła Specjalna” 1999, nr 3.
M
IKULSKI
J., Równość szans ludzi z niepełnosprawnościami w świetle polityki i praktyki, „Problemy Reha-
bilitacji Społecznej i Zawodowej” 1998, nr 1.
Ogólnopolski Sejmik Osób Niepełnosprawnych. Społeczny model niepełnosprawności, „Problemy Rehabi-
litacji Społecznej i Zawodowej” 1998, nr 1.
O
STROWSKA
A.,
S
IKORSKA
J., Syndrom niepełnosprawności w Polsce. Bariery integracji, Warszawa 1996.
S
IERADZKI
M., Niepełnosprawność w społeczeństwie i kulturze. Wybrane zagadnienia z socjologii niepeł-
nosprawności i rehabilitacji, [w:] Społeczeństwo wobec autonomii osób niepełnosprawnych, (red.)
W. Dykcik, Poznań 1996.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
47
S
OKOŁOWSKA
M.,
O
STROWSKA
A., Socjologia kalectwa i rehabilitacji. Wybrane problemy, Wrocław1976.
S
ROCZYŃSKI
W., O pracach nad projektem definicji osoby niepełnosprawnej, „Problemy Rehabilitacji Spo-
łecznej i Zawodowej”,1995, nr 1.
W
ITKOWSKI
T., Niepełnosprawność – terminologia pojęcia, [w:] Integracja osób z niepełnosprawnością
w społeczności lokalnej, (red.) A. Juros, W. Otrębski, Lublin 1997.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
48
Samoocena a nasilenie i formy
zachowań agresywnych młodzieży
z lekkim upośledzeniem umysłowym
prof. dr hab. Wojciech Otrębski, mgr Joanna Stelliga
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
prezentowanej pracy podjęto problematykę związku między poziomem samooceny
a nasileniem zachowań agresywnych wśród młodzieży z lekkim upośledzeniem
umysłowym. Samoocena, jako integralna część struktury „ja”, jest powszechnie
uznawana przez psychologów za ważny mechanizm regulacyjny oraz istotny czynnik determinu-
jący funkcjonowanie społeczne człowieka, a więc również jego zachowania agresywne.
Badania przeprowadzono wśród młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym w wieku
12-16 lat. Grupa liczyła 63 osoby (32 chłopców i 31 dziewcząt). Materiał empiryczny zebrano przy
zastosowaniu następujących narzędzi diagnostycznych: kwestionariusz samooceny dla dzieci
i młodzieży z lekkim stopniem upośledzenia umysłowego „Jaki(a) jestem?” opracowany przez
Z. Janiszewską-Nieścioruk oraz kwestionariusz agresywności „Nastroje i humory” w opracowaniu
M. Choynowskiego.
Uzyskane wyniki wskazują, że poziom samooceny pozostaje w istotnym ujemnym związku
z nasileniem zachowań agresywnych wśród młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym.
Pozwala to na sformułowanie wniosku, że ustosunkowanie jednostki wobec samej siebie jest jed-
nym z elementów struktury „ja”, który modyfikuje charakter jej relacji interpersonalnych – osoby
o wyższym poziomie samooceny ujawniają mniejsze ogólne nasilenie zachowań agresywnych
oraz ich poszczególnych form.
Założenia teoretyczne
Zachowanie człowieka nie jest determinowane wyłącznie przez zewnętrzne wpływy środowiska, nie
stanowi także prostego następstwa jego wewnętrznych impulsów i potrzeb. Aby w pełni wyjaśnić
zachowanie jednostki, należy uwzględnić zarówno obiektywne warunki, w jakich ona działa, jak
i jej subiektywne właściwości, wśród których jedną z zasadniczych ról odgrywa mechanizm samo-
oceny. Stanowi on istotny składnik systemu wiedzy człowieka o sobie samym [H. Kulas 1986].
W literaturze można spotkać różne definicje pojęcia „samoocena”. Najczęściej jest ona okre-
ślana jako zespół opinii i sądów, które człowiek odnosi do swojej osoby, a w szczególności do
swojego wyglądu, uzdolnień, osiągnięć i możliwości [L. Niebrzydowski 1974]. Z bogatego materiału
W
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
49
empirycznego [H. Kulas 1986] wynika, że stopień rozbieżności „ja realnego” z „ja idealnym”,
a więc poziom samooceny globalnej, jest istotnym czynnikiem determinującym funkcjonowanie
społeczne człowieka. Charakter kontaktów interpersonalnych, uczestnictwo jednostki w grupie oraz
pełnienie w niej określonych funkcji znajdują odbicie w samoocenie. Zarówno osoby o niskim
poziomie samooceny, jak i jednostki o samoocenie zawyżonej, charakteryzują się niekorzystnym
funkcjonowaniem. Najlepsze przystosowanie wykazują natomiast osoby o umiarkowanym po-
ziomie samooceny. Można przypuszczać, że problematyka ta w szczególny sposób dotyczy
dorastającej młodzieży, co jest spowodowane większym zainteresowaniem życiem psychicznym
człowieka oraz dążeniem do ukształtowania obrazu własnej osoby i określenia swojego stosunku
nie tylko wobec otoczenia, ale również wobec samego siebie [L. Niebrzydowski, 1976]. To, jak
człowiek ocenia swoją osobę, wpływa na sposób spostrzegania otoczenia oraz charakter sto-
sunków z innymi ludźmi. Niska lub zawyżona oceny własnych cech i możliwości znacznie utrudnia,
a nawet uniemożliwia nawiązywanie pozytywnych kontaktów społecznych [H. Kulas 1986].
Jednym z podstawowych syndromów nieprzystosowania są zachowania agresywne, które
z natury rzeczy mają charakter interpersonalny i są skierowane na inne osoby [Studia... 1986].
W ostatnich latach obserwuje się wzmożone zainteresowanie przedstawicieli nauk społecznych
zjawiskiem agresji, co jest spowodowane znacznym nasileniem występowania wielu form prze-
mocy. Szczególnie niepokoi wzrost agresji wśród dzieci i młodzieży, która przejawiana w różnym
nasileniu oraz formach i staje się niewątpliwie problemem społecznym [A. Mikrut 2000]. Przemoc,
z jaką spotykamy się ze strony coraz młodszych dzieci, przybierająca postać agresywnych za-
chowań wobec rówieśników i ludzi starszych, jej formy oraz wzrastająca częstotliwość zmusza
do refleksji nad przyczynami tego niepokojącego zjawiska [J. Sztumski 1998].
W literaturze przedmiotu brak zgodności, co do przyczyn agresji, nie ma również jednej,
ogólnej definicji tego pojęcia. W potocznym znaczeniu termin „agresja” oznacza wrogie ruchy
i zachowania mające na celu wyrządzenie komuś szkody, spowodowanie straty czy bólu [K. Kmie-
cik-Baran 2000, s. 19]. Obecnie pojęcie „agresja” jest definiowane co najmniej w dwu znacze-
niach. W pierwszym – oznacza ono obserwowalne akty agresji, w drugim odnosi się do specy-
ficznej cechy osobowości jednostki [A. Mikrut 2000]. J. Ranschburg [1993 s. 93] definiuje agre-
sję jako „każde zamierzone działanie – w formie otwartej lub symbolicznej – mające na celu
wyrządzenie komuś lub czemuś szkody, straty lub bólu”. Należy jednak zauważyć, że żadna ze
współczesnych definicji agresji nie ujmuje w pełni wszystkich jej aspektów, co wynika ze złożoności
rozpatrywanego zjawiska. Dlatego w celu uzyskania wieloaspektowego obrazu agresji zasadne
wydaje się wyodrębnienie kryteriów umożliwiających zaliczenie określonego zachowania do klasy
zachowań agresywnych. Według J.M. Wolińskiej [2000 s. 14] dane z literatury dotyczącej pro-
blematyki agresji pozwalają na wyróżnienie następujących kryteriów:
występowanie komponenty emocjonalnej w zachowaniu, na przykład niechęć, złość,
gniew;
intencjonalność czynienia szkody, chęć wyrządzenia krzywdy, straty lub bólu przedmio-
towi działań;
spowodowanie konkretnych konsekwencji, np. efekt w postaci zadania bólu, cierpienia;
modyfikujące znaczenie kontekstu społecznego zachowań.
Większość proponowanych w literaturze przedmiotu definicji agresji akcentuje jedynie wy-
brane jej aspekty, rozpatrując tylko niektóre z wyżej wymienionych kryteriów. Podejmowane są
jednak również próby formułowania definicji uwzględniających kilka kryteriów jednocześnie,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
50
a tym samym umożliwiających szersze spojrzenie na zachowania agresywne. Przykładem takiej
definicji jest ujęcie D. Wójcik [1977 s. 6-7], która określa agresję jako „zachowanie człowieka
mające na celu wyrządzenie szkody innej osobie lub instytucji, a wyrażane w formie ataku fi-
zycznego lub słownego, bezpośredniego lub pośredniego oraz w formie reakcji negatywistycznej”.
W literaturze przedmiotu występują różne klasyfikacje agresji ze względu na kryterium
przyjmowane przez danego autora. Podziału zachowań agresywnych dokonuje się biorąc pod
uwagę między innymi takie kryteria, jak geneza agresji (agresja wroga, instrumentalna oraz
immanentna), podmiot (agresja indywidualna i grupowa), przedmiot zachowań agresywnych
(agresja skierowana na innych i autoagresja, agresja bezpośrednia i przemieszczona), a także
sposób manifestowania się (agresja fizyczna, werbalna i symboliczna) oraz struktura czynności
o charakterze agresywnym (agresja reaktywna, czynności agresywne i działalność agresywna).
Niezależnie od różnorodności definicji agresji oraz klasyfikacji zachowań agresywnych ist-
nieje także wiele kontrowersji teoretycznych związanych z genezą oraz psychologicznymi me-
chanizmami ich przebiegu. Wśród psychologów, fizjologów, etologów i filozofów nie ma zgodności
w poglądach na temat jej źródeł: czy ma ona charakter wrodzony, czy nabyty, czy jest determi-
nowana genetycznie, czy też rozwija się na skutek oddziaływania otoczenia i jest wynikiem ucze-
nia się. Na gruncie psychologii istnieją trzy zasadnicze teorie wyjaśniające przyczyny tego
zjawiska: teoria instynktów, teoria frustracji – agresji oraz teoria uczenia się agresji [Z. Bartkowicz
1983]. Coraz częściej też, obok branych zazwyczaj pod uwagę emocjonalno-motywacyjnych
(agresja jako instynkt, teoria frustracja–agresja) oraz sytuacyjno-społecznych determinant agre-
sji, takich jak warunkowanie sprawcze, mechanizm naśladownictwa czy modelowania [A. Ban-
dura 1973], uwzględniana jest również wiedza o poznawczych mechanizmach zachowania i ich
funkcjach w regulacji czynności agresywnych [S. Geller 1980]. W wyjaśnianiu agresji rezygnuje
się obecnie z dogmatycznego przyjmowania jednej teorii na rzecz stanowiska kompromisowego
[K. Kmiecik-Baran 2000]. Według A. Frączka [1980 s. 10-11], zjawisko agresji powinno być
wyjaśniane przez wskazanie różnych mechanizmów odnoszących się do określonych poziomów
organizacji funkcjonowania człowieka. Zdeterminowane dziedzicznie struktury należy traktować
jako podstawowe tło, które wyznacza przebieg aktywności organizmu oraz jego gotowość do
określonych reakcji. Wpływy otoczenia, oddziałującego na jednostkę w trakcie jej rozwoju, nie-
wątpliwie kształtują zaś różne formy zachowania się oraz określają miejsce agresywnego za-
chowania wśród innych możliwych czynności. Dlatego w miejsce sporu o wrodzony, dziedziczny
albo też rozwinięty pod wpływem oddziaływania otoczenia i uczenia się charakter agresji, autor
ten formułuje pytanie o istotę oraz sposób przebiegu interakcji biologicznych i środowiskowo-
społecznych wyznaczników agresji.
Agresja jest kategorią ludzkiego zachowania, która podlega wartościowaniu i podobnie jak
poziom samooceny odgrywa niezwykle istotną rolę w życiu społecznym, a zachowania agresywne
są elementem w znacznym stopniu zakłócającym pozytywne kontakty międzyludzkie [D. Skowroń-
ska 1995]. Jak wskazuje literatura przedmiotu, u dziecka upośledzonego umysłowo w stopniu
lekkim proces kształtowania się obrazu własnej osoby i wchodzącej w jego skład samooceny
odznacza się pewną specyfiką, chociaż rozwój osobowościowy i społeczny przebiega u niego
według tych samych praw, które dotyczą wszystkich ludzi. Osoby te na pewnym etapie rozwoju
są zdolne w miarę krytycznie ustosunkować się do swojego wyglądu, zachowania oraz możliwości
realizacji różnych zadań [M. Grzegorzewska 1964]. Niemniej jednak literatura dotycząca kształ-
towania się samooceny jednostek z niepełnosprawnością intelektualną wskazuje na pewne
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
51
czynniki, które mogą modyfikować przebieg tego procesu, a w konsekwencji wyznaczać sposób
funkcjonowania osobowościowego i społecznego tej grupy osób. Wymienia się tu między innymi
mniejsze, w stosunku do osób pełnosprawnych intelektualnie, możliwości realizacji w życiu za-
wodowym i osobistym. Ponadto jednostki z upośledzeniem umysłowym, jako posiadające ogra-
niczony zasób doświadczeń społecznych, w wyniku porównań z osobami pełnosprawnymi mogą
wykształcać zaniżony obraz własnej osoby. Mniejsza zdolność radzenia sobie z negatywnymi
przeżyciami, które są następstwem społecznych porównań, może skutkować permanentnym
obniżaniem poczucia własnej wartości i negatywnym stosunkiem wobec siebie [D. Dagnan,
S. Sandhu 1999]. Prace dotyczące zjawiska agresji wśród osób upośledzonych umysłowo w stop-
niu lekkim dostarczają z kolei argumentów zarówno przeciw, jak i za tezą o ich skłonnościach do
zachowań agresywnych, choć tych pierwszych jest zapewne więcej [A. Mikrut 2000]. Jak wska-
zują autorzy zajmujący się tą problematyką – m.in. Z. Bartkowicz [1983], A. Giryński [1994],
D. Skowrońska [1995], A. Mikrut i S. Olszewski [1998] oraz A. Mikrut [1999] – jednostki te prze-
jawiają agresję w większości w ten sam sposób i z podobnych powodów, co osoby pełnosprawne
umysłowo, ponadto nie odnotowano statystycznie istotnych różnic między poziomem zachowań
agresywnych osób z upośledzeniem umysłowym i osób w normie intelektualnej.
Głównym celem prezentowanych badań jest próba udzielenia odpowiedzi na pytanie o związek
między poziomem samooceny a nasileniem zachowań agresywnych wśród młodzieży z lekkim
upośledzeniem umysłowym.
Jak wskazuje literatura przedmiotu, poziom samooceny globalnej jest istotnym czynnikiem
determinującym funkcjonowanie społeczne człowieka, a więc również jego zachowania agre-
sywne. Założenia teoretyczne oraz wyniki dotychczas przeprowadzonych badań empirycznych
dotyczących powyższej problematyki nie dostarczają jednak wystarczających podstaw do
rozstrzygnięcia kwestii, czy wzrost nasilenia zachowań agresywnych wiąże się z niską lub też
skrajnie wysoką samooceną. Ponadto literatura przedmiotu dostarcza danych na temat cha-
rakteru związku między rozpatrywanymi zmiennymi w grupie osób pełnosprawnych intelektu-
alnie, brak natomiast opracowań na temat tej problematyki wśród jednostek z upośledzeniem
umysłowym.
Badania wśród młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie pozwalają nie tylko scharaktery-
zować tę grupę pod względem funkcjonowania osobowościowego oraz obrazu zachowań agre-
sywnych, ale także zweryfikować tezę o istnieniu związku między zmiennymi osobowościowymi
i behawioralnymi również w grupie osób z lekkim upośledzeniem umysłowym. Określenie relacji
między rozpatrywanymi zmiennymi stanowi cel teoretyczny niniejszej pracy, celem praktycznym
jest zaś wzbogacenie wynikami badań możliwości rozpoznawania i zapobiegania przejawom
agresji wśród młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie, szczególnie programów profilaktyczno-
wychowawczych ukierunkowanych na kształtowanie pozytywnej, adekwatnej samooceny.
Metodologia badań własnych
Problem i założenia badawcze
Przedstawione powyżej założenia teoretyczne oraz niejednoznaczne wyniki dotychczasowych
badań empirycznych stanowią podstawę sformułowania głównego problemu niniejszej pracy,
w której staraliśmy się uzyskać odpowiedź na pytanie: Jaki jest związek między poziomem sa-
mooceny a ogólnym nasileniem zachowań agresywnych oraz ich poszczególnych form wśród
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
52
młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym? W celu uzyskania odpowiedzi na pytanie głów-
ne postawione zostały następujące pytania szczegółowe:
1. Jaki jest poziom samooceny globalnej i samoocen cząstkowych u młodzieży z lekkim upo-
śledzeniem umysłowym?
2. Jak kształtuje się ogólny poziom zachowań agresywnych i ich poszczególnych form wśród
badanej młodzieży?
3. Czy związek między poziomem samooceny globalnej i samoocen cząstkowych a nasileniem
agresywności i jej poszczególnych form ujawnianych przez badaną młodzież jest istotny statystycznie?
W kontekście przyjętej problematyki i informacji na podstawie dotychczas prowadzonych
badań sformułowana została następująca hipoteza: istnieje istotny związek między poziomem
samooceny (samoocena globalna i samooceny cząstkowe) a ogólnym nasileniem zachowań
agresywnych oraz ich poszczególnych form wśród młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym.
Charakterystyka badanej grupy
Badania zostały przeprowadzone na przełomie kwietnia i maja 2005 roku w grupie 63 osób z lekkim
upośledzeniem umysłowym, wśród których znajdowało się 32 chłopców i 31 dziewcząt. Wiek
osób badanych zawierał się w przedziale 12-16 lat. Znaczna część badanej młodzieży wywodzi
się ze środowiska wiejskiego (ponad 63%), w mieście do 50 tys. mieszkańców żyje około 11%
ogółu badanych, z dużego miasta liczącego ponad 50 tys. mieszkańców pochodzi około 25%
badanej grupy. Większość badanych wywodzi się z rodziny pełnej (około 70%) i jest wychowywana
przez obydwoje rodziców w domu rodzinnym (ponad 50%). Pozostała część badanej młodzieży
mieszka w internacie (około 22%), Domu Dziecka (11%), znajduje się pod opieką matki (9,5%)
lub opiekuna prawnego (ponad 6%).
Metody badań
Materiał empiryczny służący weryfikacji przyjętej hipotezy zebrano dzięki zastosowaniu następu-
jących narzędzi diagnostycznych:
Kwestionariusz samooceny „Jaki(a) jestem?” opracowany przez Z. Janiszewską-Nieścio-
ruk (2000).
Kwestionariusz do badania agresywności „Nastroje i humory” A. H. Bussa i A. Durkee opra-
cowany i zaadaptowany do polskich warunków przez M. Choynowskiego (1972).
Kwestionariusz samooceny „Jaki(a) jestem?”
Kwestionariusz „Jaki(a) jestem?” to narzędzie służące do badania poziomu, adekwatności i stabilno-
ści samooceny dzieci i młodzieży z lekkim stopniem upośledzenia umysłowego. Kwestionariusz
składa się z szeregu zdań określających różne cechy dziecka. Zadanie badanego polega na
samodzielnym zdecydowaniu o tym, czy występują u niego określone cechy. Metoda pozwala na
określenie poziomu samooceny ogólnej (globalnej) oraz samoocen cząstkowych. Oceny cząst-
kowe dokonywane są w pięciu skalach (po 10 pozycji – zdań w każdej), którym odpowiadają
samooceny osoby badanej w następujących sferach: I Sfera fizyczno-ruchowa, II Sfera moralna,
III Sfera intelektualna, IV Sfera emocjonalna i V Sfera społeczna.
Treść skal jest identyczna dla dziewcząt i chłopców. Ogółem kwestionariusz liczy 50 pozycji
(zdań), których układ jest przemienny. Do ocen cząstkowych w każdej sferze zastosowano czte-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
53
rostopniowe skale szacunkowe od 1 do 4 z punktacją za każdą odpowiedź: zdecydowanie tak – 3
punkty, raczej tak – 2 punkty, raczej nie – 1 punkt, zdecydowanie nie – 0 punktów.
Minimalny wynik, jaki osoba badana może uzyskać w każdej ze skal kwestionariusza, wy-
nosi 0, a maksymalny – 30. Skalę szacunkową zastosowano także do określenia poziomu
samooceny globalnej, która stanowi sumę punktów uzyskanych przez osobę badaną we wszystkich
skalach kwestionariusza. Wynik ogólny, jaki można uzyskać, to odpowiednio: 0 – jako minimalny
i 150 – jako maksymalny [Z. Janiszewska-Nieścioruk 2000, s. 95-96].
Biorąc pod uwagę problematykę niniejszej pracy, powyższy kwestionariusz został wykorzy-
stany w celu zdiagnozowania poziomu samooceny globalnej oraz samoocen cząstkowych ba-
danej młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym.
Kwestionariusz agresywności „Nastroje i humory”
Drugim narzędziem badawczym był kwestionariusz „Nastroje i humory” w adaptacji M. Choy-
nowskiego [1972], służący do pomiaru agresywności. Kwestionariusz zawiera 100 pytań doty-
czących zachowań agresywnych, a także mierzących poczucie winy. Pozwala on zbadać poziom
agresywności młodzieży od 12. roku życia oraz osób dorosłych, opierając się na następują-
cych skalach: I. Napastliwość fizyczna (Npf), II. Napastliwość słowna (Nps), III. Napastliwość
pośrednia (Npp), IV. Negatywizm (Ngt), V. Podejrzliwość (Pdj), VI. Uraza (Urz) oraz VII. Drażli-
wość (Drl). W celu uzyskania informacji o ogólnej agresywności (WOA) osoby badanej nale-
ży zsumować wyniki surowe uzyskane przez nią w skalach I-VII. Ważną informacją są również
wyniki w zakresie poszczególnych skal, gdyż odzwierciedlają one poziom wyżej wymienio-
nych form zachowań agresywnych u badanego. Ponadto w kwestionariuszu występuje skala
VIII – Poczucie winy (Pw). Bada ona skłonność do odczuwania wyrzutów sumienia, uczucia nie-
zadowolenia, że uczyniło się coś złego [M. Choynowski 1972, s. 3-4; S. Siek 1993, s. 286-288;
J. M. Wolińska 2000, s. 65].
Kwestionariusz „Nastroje i humory” może służyć do badań zarówno grupowych, jak i indy-
widualnych. Przy każdym stwierdzeniu badany ma do wyboru trzy odpowiedzi: „tak”, znak zapy-
tania („?”) i „nie”. Za każdą odpowiedź diagnostyczną osoba badana otrzymuje 2 punkty, a za
każdą odpowiedź oznaczającą niezdecydowanie („?”) – 1 punkt.
Surowe wyniki uzyskane przez osobę badaną w poszczególnych skalach oraz wynik w ogólnej
agresywności (WOA) są przeliczane na skalę tetronową i centylową, co pozwala zakwalifikować
je do określonej kategorii opisowej. Należy zaznaczyć, że zastosowane metody kwestionariu-
szowe mogą być wykorzystane w badaniach młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym ze
względu na prosty sposób sformułowania twierdzeń, które wymagają jednoznacznej odpowiedzi.
Wyniki badań własnych
Poziom samooceny badanej młodzieży
Informacje o poziomie samooceny badanej młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym pochodzą
z analizy ilościowej i jakościowej wyników uzyskanych przez nią w kwestionariuszu samooceny
„Jaki(a) jestem?”. Wyniki te zostały przedstawione w tabeli 1.
Uzyskane wyniki średnie pozwalają stwierdzić, że badana młodzież charakteryzuje się wy-
sokim poziomem samooceny globalnej i samoocen cząstkowych w takich sferach, jak sfera I fizycz-
no-ruchowa, III intelektualna oraz IV – emocjonalna. Badani najwyżej oceniają własny wygląd
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
54
zewnętrzny, sprawność ruchową i rozwój fizyczny. Wysokie wyniki uzyskane przez nich w sferach
intelektualnej oraz emocjonalnej wskazują, że młodzież ta wysoko ocenia swoje właściwości
intelektualne (zdolność zapamiętywania, umiejętność koncentracji uwagi, poprawność myślenia)
oraz emocjonalne (trwałość, równowaga, kontrola i siła emocji oraz zdolność do empatii).
Tabela 1. Wyniki średnie (M) i odchylenia standardowe (SD)
uzyskane przez badaną młodzież dla poszczególnych sfer
i wyniku ogólnego w kwestionariuszu samooceny „Jaki(a) jestem?”
Kwestionariusz „Jaki(a) jestem?”
M
SD
I. Sfera fizyczno-ruchowa
22,78
5,38
II. Sfera moralna
20,62
6,33
III. Sfera intelektualna
21,02
5,77
IV. Sfera emocjonalna
22,00
5,39
V. Sfera społeczna
20,68
6,93
Wynik ogólny
107,11
26,40
Wyniki uzyskane przez badaną młodzież w dwóch pozostałych sferach (II – moralna i V – spo-
łeczna) świadczą o pozytywnej ocenie własnego postępowania wobec otoczenia, gotowości do
udzielania pomocy innym oraz umiejętności współpracy w grupie. Młodzież ta deklaruje umiejętność
nawiązywania nowych znajomości i raczej wysoko ocenia własną pozycję zajmowaną wśród
rówieśników.
Na uwagę zasługuje fakt, że większość wyników uzyskanych przez badaną młodzież, doty-
czących zarówno samooceny globalnej, jak i poszczególnych samoocen cząstkowych, kształtuje
się na poziomie wysokim, co wskazuje na tendencję badanych do pozytywnego spostrzegania
siebie oraz wysokiej oceny posiadanych cech i umiejętności.
Ogólne nasilenie zachowań agresywnych
oraz ich poszczególnych form wśród badanej młodzieży
W celu określenia ogólnego poziomu zachowań agresywnych i ich poszczególnych form wśród
badanej młodzieży zastosowano kwestionariusz agresywności „Nastroje i humory”. Surowe wyniki
uzyskane przez badanych w powyższym kwestionariuszu zostały przeliczone na skalę tetronową,
co umożliwiło zakwalifikowanie ich do jednej z następujących kategorii opisowych: 17-20 – wyniki
bardzo wysokie, 13-16 – wyniki wysokie, 8-12 – wyniki przeciętne, 4-7 – wyniki niskie, 0-3 – wy-
niki bardzo niskie.
Analizując wyniki średnie uzyskane przez badanych w kwestionariuszu „Nastroje i humory”,
można powiedzieć, że charakteryzują się oni wysokim ogólnym poziomem agresywności oraz
większości jej form. Wyniki te zostały przedstawione w tabeli 2.
Uzyskany przez badanych średni wynik ogólny (M=14,17) oraz wyniki w czterech spośród
siedmiu skal agresywności mieszczą się w przedziale wyników wysokich (skale: I – Napastliwość
fizyczna, III – Napastliwość pośrednia, IV – Negatywizm oraz V – Podejrzliwość). Natomiast wyniki
uzyskane w trzech pozostałych skalach (skale: II – Napastliwość słowna, VI – Uraza i VII – Draż-
liwość) kształtują się na granicy wyników przeciętnych i wysokich. Najwyższy średni wynik ba-
dani osiągnęli w skali III – Napastliwość pośrednia (M=14,17), natomiast najniższy w skali VII – Draż-
liwość (M=12,10). Badana młodzież uzyskała wynik należący do przedziału wyników niskich
wyłącznie w skali VIII – Poczucie winy (M=6,81). Należy zaznaczyć, iż skala ta, jako jedyna, nie
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
55
dotyczy zachowań agresywnych, lecz bada skłonność do odczuwania wyrzutów sumienia z powodu
złego postępowania (tab. 2).
Tabela 2. Wyniki średnie (M) i odchylenia standardowe (SD)
uzyskane przez badaną młodzież dla poszczególnych skal i wyniku ogólnego
w kwestionariuszu agresywności „Nastroje i humory”
Kwestionariusz „Nastroje i humory”
M
SD
I. Napastliwość fizyczna
13,51
4,56
II. Napastliwość słowna
12,68
4,27
III. Napastliwość pośrednia
14,17
5,36
IV. Negatywizm
13,84
3,31
V. Podejrzliwość
13,52
4,12
VI. Uraza
12,94
3,74
VII. Drażliwość
12,10
3,70
VIII. Poczucie winy
6,81
4,85
Wynik ogólny
14,17
3,94
Na podstawie powyżej przedstawionych wyników można powiedzieć, że badana młodzież
prezentuje wysoki ogólny poziom zachowań agresywnych. Formą agresywności, która występuje
w największym nasileniu, jest napastliwość pośrednia. Wskazuje to, że badani najczęściej prze-
jawiają zachowania zmierzające do szkodzenia innym drogą okrężną skierowane nie wprost do
danej osoby, ale w sposób pośredni. Mogą one przyjmować formę złośliwych plotek, ośmieszania
innych, wpadania w złość czy okazywania złego humoru poprzez niszczenie przedmiotów. U bada-
nej młodzieży można zaobserwować również wysokie nasilenie takich form zachowań agresywnych,
jak negatywizm, podejrzliwość oraz napastliwość fizyczna. Oznacza to, że często przejawia ona
zachowania opozycyjne – należy do nich odmowa współpracy, przeciwstawianie się poleceniom czy
bunt przeciw zwyczajom społecznym – oraz ujawnia dużą nieufność i ostrożność w stosunku do
innych ludzi, ponadto wśród badanej młodzieży stosunkowo często pojawiają się zachowania
agresywne w postaci napastliwości fizycznej wyrażające się w skłonności do fizycznego atako-
wania innych oraz stosowania przemocy w stosunkach interpersonalnych.
Na uwagę zasługuje fakt, że wśród badanej młodzieży poza dużym nasileniem agresywności
ogólnej wszystkie mierzone formy zachowań agresywnych kształtują się na dosyć wysokim
poziomie. Badani wykazują jednocześnie niewielką skłonność do odczuwania wyrzutów sumienia
spowodowanych niewłaściwym postępowaniem wobec innych, co może wskazywać na niedo-
stateczne rozumienie przez nich zasad i norm moralnych oraz osłabiony samokrytycyzm.
Związek poziomu samooceny z ogólnym nasileniem zachowań agresywnych
oraz ich poszczególnych form u badanej młodzieży
Szukając związków między poziomem samooceny a nasileniem zachowań agresywnych badanej
młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym, obliczono korelacje wyników uzyskiwanych przez
nią w kwestionariuszu samooceny „Jaki(a) jestem?” (wynik ogólny i wyniki w pięciu sferach) oraz
w kwestionariuszu agresywności „Nastroje i humory” (wynik ogólny i wyniki w ośmiu skalach).
Uzyskane wartości korelacji oraz ich istotności przedstawiono w tabeli 3.
Zaprezentowane w tabeli 3 wyniki wskazują, że między poziomem samooceny badanej
młodzieży a nasileniem przejawianych przez nią zachowań agresywnych zachodzi istotna za-
leżność. Wszystkie wartości współczynnika korelacji między wynikiem ogólnym oraz wynikami
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
56
w poszczególnych sferach kwestionariusza „Jaki(a) jestem?” a wynikiem ogólnym i wynikami we
wszystkich skalach agresywności kwestionariusza „Nastroje i humory” przyjęły ujemny znak
algebraiczny wskazujący na ujemny związek między rozpatrywanymi zmiennymi. Oznacza to,
że im wyższym poziomem samooceny charakteryzuje się badana młodzież z lekkim upośledze-
niem umysłowym, tym niższe jest nasilenie przejawianych przez nią zachowań agresywnych.
Korelacja dodatnia występuje tylko między wynikami uzyskiwanymi przez badanych w kwestio-
nariuszu samooceny (wynik ogólny i wyniki w poszczególnych sferach) a skalą VIII – poczucie
winy w kwestionariuszu agresywności.
Tabela 3. Wartości i poziom ufności współczynnika korelacji
między wynikami w kwestionariuszu samooceny „Jaki(a) jestem?”
a wynikami w kwestionariuszu agresywności „Nastroje i humory”
dla grupy badanej młodzieży
Kwestionariusz „Jaki(a) jestem?”
Kwestionariusz
„Nastroje i humory”
I. Sfera
fizyczno-ruchowa
II. Sfera
moralna
III. Sfera
intelektualna
IV. Sfera
emocjonalna
V. Sfera
społeczna
Wynik
ogólny
I. Napastliwość fizyczna
-0,224
-0,363**
-0,253*
-0,381**
-0,346**
-0,356**
II. Napastliwość słowna
-0,216
-0,335**
-0,260*
-0,417**
-0,396**
-0,369**
III. Napastliwość pośrednia
-0,147
-0,295*
-0,181
-0,309*
-0,295*
-0,280*
IV. Negatywizm
-0,312*
-0,380**
-0,250*
-0,287*
-0,308*
-0,348**
V. Podejrzliwość
-0,091
-0,149
-0,068
-0,095
-0,161
-0,130
VI. Uraza
-0,087
-0,145
-0,081
-0,134
-0,141
-0,099
VII. Drażliwość
-0,397**
-0,424**
-0,321*
-0,456**
-0,464**
-0,467**
VIII. Poczucie winy
0,018
0,109
0,198
0,084
0,089
0,114
Wynik ogólny
-0,239
-0,401**
-0,257*
-0,407**
-0,385**
-0,384**
* korelacja istotna na poziomie 0,05
** korelacja istotna na poziomie 0,01
Istotność współczynnika korelacji obliczonego między wynikami ogólnymi w kwestionariuszach
„Jaki(a) jestem?” oraz „Nastroje i humory” wynosi p≤0,01, ponadto wyniki w czterech spośród pięciu
sfer kwestionariusza samooceny (sfery: II – moralna, III – intelektualna, IV – emocjonalna i V – spo-
łeczna) wykazują również istotne statystycznie związki z wynikiem ogólnym uzyskanym przez
badaną młodzież w kwestionariuszu agresywności (odpowiednio p≤0,01; 0,05; 0,01; 0,01). Je-
dyną sferą, która nie koreluje istotnie z wynikiem ogólnym w kwestionariuszu „Nastroje i humory”,
jest sfera I (fizyczno-ruchowa). Wyniki uzyskane w każdej ze sfer kwestionariusza samooceny
korelują istotnie statystycznie ujemnie z wynikami w poszczególnych skalach kwestionariusza
agresywności. Najwięcej istotnych związków można zaobserwować w przypadku następujących
sfer: II – moralna, IV – emocjonalna oraz V – społeczna. Każda z nich koreluje ze skalami: I – Na-
pastliwość fizyczna, II – Napastliwość słowna, III – Napastliwość pośrednia, IV – Negatywizm oraz
VII – Drażliwość w kwestionariuszu agresywności (na poziomie istotności p≤0,05 lub 0,01).
Sfera III – intelektualna wykazuje istotny statystycznie związek ze skalami: I – Napastliwość
fizyczna, II – Napastliwość słowna, IV – Negatywizm oraz VII – Drażliwość na poziomie istotności
p≤0,05. Natomiast sfera I – fizyczno-ruchowa koreluje z dwiema skalami agresywności: IV – Ne-
gatywizm (p≤0,05) i VII – Drażliwość (p≤0,01). W wypadku skal: V – Podejrzliwość, VI – Uraza
oraz VIII – Poczucie winy w kwestionariuszu agresywności nie zaobserwowano istotnych staty-
stycznie związków z wynikiem ogólnym oraz wynikami w poszczególnych sferach kwestionariusza
samooceny (tabela 3).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
57
Na podstawie przedstawionych powyżej wyników można powiedzieć, że w grupie badanej
młodzieży występuje istotny ujemny związek między poziomem samooceny (samoocena globalna
i samooceny cząstkowe) a ogólnym nasileniem zachowań agresywnych oraz ich poszczególnych
form. Oznacza to, że im wyżej badana młodzież z lekkim upośledzeniem umysłowym ocenia
siebie, tym niższy jest stopień jej agresywności. Wyższy poziom samooceny globalnej wiąże się
z mniejszym ogólnym nasileniem zachowań agresywnych oraz takich ich form, jak napastliwość
fizyczna, napastliwość słowna, napastliwość pośrednia, negatywizm i drażliwość. Badani, którzy
charakteryzują się wyższym poziomem samooceny w zakresie przestrzegania zasad i norm
moralnych, sposobu reagowania emocjonalnego oraz kompetencji społecznych, wykazują mniej-
sze nasilenie agresywności ogólnej oraz takich jej form, jak napastliwość fizyczna, napastliwość
słowna, napastliwość pośrednia, negatywizm i drażliwość. Młodzież oceniająca wyżej własne
zdolności intelektualne – umiejętność zapamiętywania, koncentracji uwagi, rozumienia prezento-
wanych treści – charakteryzuje się mniejszym nasileniem zachowań agresywnych przyjmujących
postać przemocy fizycznej (napastliwość fizyczna) i słownej (napastliwość słowna), zachowań
opozycyjnych (negatywizm) oraz mniejszą gotowością do reagowania silnymi, negatywnymi uczu-
ciami w różnych sytuacjach (drażliwość). Najsłabszy związek z intensywnością poszczególnych
zachowań agresywnych wśród badanej młodzieży wykazuje poziom samooceny w zakresie
wyglądu zewnętrznego, sprawności ruchowej, manualnej, samoobsługowej i rozwoju fizycznego.
Niższa ocena siebie pod względem cech zewnętrznych i sprawności fizycznej wiąże się z większym
nasileniem negatywizmu oraz drażliwości, a więc takich symptomów agresji, jak przeciwstawia-
nie się poleceniom, bunt przeciw przyjętym regułom postępowania i konwenansom, a także
częste złoszczenie się i wpadanie w irytację z powodu drobnych rzeczy.
Dodatni związek między poziomem samooceny globalnej oraz samoocen cząstkowych we
wszystkich sferach a nasileniem poczucia winy nie osiągnął istotności statystycznej, sugeruje on
jednak, że młodzież wyżej oceniająca siebie w różnych aspektach funkcjonowania wykazuje silniej-
szą tendencję do odczuwania wyrzutów sumienia spowodowanych nagannym postępowaniem.
Dyskusja i wnioski
Wyniki prezentowanych badań empirycznych pozwalają na weryfikację postawionej wcześniej
hipotezy i sformułowanie następujących wniosków:
1. Samoocena globalna badanej młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym kształtuje
się na poziomie wysokim, natomiast poszczególne samooceny cząstkowe – na granicy wyników
średnich i wysokich oraz w przedziale wyników wysokich. Badana młodzież najwyżej ocenia
własny wygląd zewnętrzny i sprawność fizyczną, natomiast najniżej – postępowanie moralne.
Rezultaty badań własnych są zbieżne z wynikami uzyskanymi przez badaczy: A. Giryński
[1976], J. Różycka [1981], R. Kościelak [1989], W. Otrębski [1991], Z. Janiszewska-Nieścioruk
[1999; 2000], C. Abraham [2002] oraz A. Mikrut [2003], potwierdzają też tezę, że młodzież z lekkim
upośledzeniem umysłowym charakteryzuje się zawyżoną samooceną oraz przejawia tendencję
do kształtowania przesadnie pozytywnego obrazu własnej osoby. Dotyczy to przede wszystkim
wyglądu zewnętrznego oraz sprawności fizycznej, które to cechy są dla tej grupy młodzieży
bardzo ważne i na ich podstawie kształtuje ona obraz własnej osoby.
W literaturze przedmiotu znajdujemy różne sposoby interpretacji tego zjawiska. H. Borzysz-
kowska [1985], Z. Sękowska [1985] czy R. Kościelak [1989] podkreślają ograniczony samokry-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
58
tycyzm oraz dużą sugestywność tej grupy osób. Konsekwencją może być niebezpieczeństwo
związane z tym, że nawet drobny, przypadkowy sukces staje się przyczyną nieuzasadnionego
wzrostu samooceny u młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym. Z drugiej strony wydaje się,
że osoby niepełnosprawne intelektualnie, jako szczególnie narażone na doświadczanie negatyw-
nych uczuć i przykrości ze strony otoczenia, powinny charakteryzować się raczej niską samooceną.
Jak wskazują wyniki badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych przez R. L. Facchini
[1996] oraz C. A. Long [1997], młodzież z lekkim upośledzeniem umysłowym wykazuje niższy
poziom samooceny niż jej pełnosprawni rówieśnicy. Dlatego w literaturze przedmiotu można
spotkać również poglądy autorów, którzy interpretują omawiane zjawisko w odmienny sposób.
A. Gurycka [1970] traktuje tendencję tych osób do zawyżania własnych możliwości jako swoisty
mechanizm obronny chroniący jednostkę przed stresem i frustracją wywołanymi nieprzychylną
postawą otoczenia. Natomiast T. Witkowski [1996] uważa, że zawyżona samoocena osób niepeł-
nosprawnych intelektualnie może stanowić wyraz samoobrony wobec przykrości doświadczanych
ze strony środowiska społecznego oraz negatywnych przeżyć, jakie towarzyszą porażkom do-
znawanym w różnych dziedzinach aktywności. Interesujący sposób interpretacji powyższego
zjawiska przedstawia R. Kościelak [1996]. Nieadekwatna i najczęściej zawyżona samoocena
dzieci i młodzieży z lekkim upośledzeniem umysłowym, jak zauważa autor, jest w ich wypadku nie
tylko przejawem obniżonego samokrytycyzmu, ale może również stanowić formę intuicyjnej obrony
przed lękiem zasadniczym. Lęk ten jest związany z szeroko rozumianą sytuacją jednostki w świecie
oraz percepcją tej sytuacji. Zawyżona samoocena i wręcz wyidealizowany obraz własnej osoby
stanowi zatem próbę zredukowania lęku zasadniczego do możliwie najmniej szkodliwego dla
struktury osobowości poziomu lęku przetworzonego, umożliwiającego jednostce w miarę nor-
malne funkcjonowanie wśród osób pełnosprawnych, niemniej jednak taki sposób interpretacji
nieuchronnie prowadzi do wniosku, że osoby niepełnosprawne intelektualnie doświadczają sta-
łego poczucia zagrożenia, niepewności oraz odrzucenia przez środowisko społeczne.
2. Z przeprowadzonych analiz wypływa również wniosek, że badana młodzież ujawnia wy-
sokie nasilenie agresywności ogólnej. Poziom poszczególnych form zachowań agresywnych
przejawianych przez badaną grupę kształtuje się na granicy wyników przeciętnych i wysokich
oraz w przedziale wyników wysokich. Formą agresywności, która występuje wśród badanych
w największym nasileniu, jest napastliwość pośrednia, natomiast najmniejsze nasilenie obser-
wujemy w związku z drażliwością, jednocześnie młodzież ta wykazuje niskie nasilenie poczucia
winy z powodu nagannego postępowania.
Próba interpretacji uzyskanych wyników wymaga odwołania się do poglądów teoretycznych
oraz wyników dotychczasowych badań dotyczących problematyki agresji wśród osób z niepełno-
sprawnością intelektualną. W literaturze przedmiotu znajdujemy argumenty zarówno przeciw, jak
i na rzecz tezy o skłonnościach osób z upośledzeniem umysłowym do zachowań agresywnych.
Przez wiele lat uważano, że jednostki niepełnosprawne intelektualnie miały szczególne inklina-
cje do tego typu zachowań. W literaturze psychologicznej przyjmowano za prawdziwe twierdzenie,
że gniew, wrogość i agresywność to cechy współwystępujące z upośledzeniem umysłowym.
Zachowania agresywne tych osób były interpretowane jako następstwo deficytów w sferze inte-
lektualnej oraz wynikających z nich trudności w rozpoznawaniu i określaniu emocji pojawiających
się w interakcjach społecznych [A. Jahoda 2006]. Stan dotychczasowych badań nad agresją nie
pozwala jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy obniżenie poziomu intelektualnego prowadzi
nieuchronnie do nasilenia zachowań agresywnych jednostki. Również stopień rozpowszechnienia
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
59
zjawiska agresji wśród osób z upośledzeniem umysłowym oraz jego korelaty nie są do końca
wyjaśnione [F. Tyrer 2006]. Wyniki badań z ostatnich lat sugerują, że pewne nieprawidłowości
w rozwoju poznawczym (defekty w zakresie adekwatnego spostrzegania, deficyty pamięci,
ograniczone zdolności do naśladownictwa) osób z upośledzeniem umysłowym raczej stanowią
przeszkodę w przyswajaniu agresywnych form zachowania. Wskazuje się również na typowe
cechy sfery emocjonalnej tej grupy osób (nasilone skłonności autystyczne, mała elastyczność
w sposobach reagowania na stymulację zewnętrzną), które raczej stanowią czynnik hamujący
podejmowanie aktów agresji aniżeli ich inicjujący. W związku z tym osoby te są bardziej predys-
ponowane do bycia nie sprawcą, lecz ofiarą przemocy [W. Pilecka 2001]. B. Krahé [2005, s. 55]
pisze, że wyniki nielicznych dotąd badań nad związkiem agresji z obniżeniem sprawności inte-
lektualnej sugerują, iż zmienne te – co prawda mogą być powiązane, lecz dokładna natura tej
zależności nie jest jeszcze znana i nadal wymaga wyjaśnienia.
W świetle uzyskanych w badaniach własnych wyników interesujący wydaje się również
fakt, że badana młodzież – mimo wysokiego nasilenia zachowań agresywnych – charakteryzuje
się niskim poczuciem winy z powodu krzywdy wyrządzanej innym. Zjawisko to można interpretować
jako konsekwencję słabego zinternalizowania standardów moralnych i wartości, według których
szkodzenie innym jest zachowaniem ocenianym negatywnie.
Poszukując wyjaśnienia zjawiska nasilonej agresji wśród badanej młodzieży, można odwołać
się do poglądów uznających niepełnosprawność intelektualną za czynnik mogący w pewnym
stopniu wpływać na zwiększenie poziomu zachowań agresywnych. Uważa się bowiem, iż mogą
mu towarzyszyć:
organiczne uszkodzenia mózgu,
patogenny wpływ środowiska: frustrujący (wpływający na kształtowanie poczucia nieade-
kwatności, niskiej wartości), modelujący (dostarczający wzorców agresywnego zachowania bez-
krytycznie przyjmowanych przez jednostkę o obniżonym poziomie intelektualnym),
brak umiejętności wglądu w siebie, racjonalizacji, słabsza samokontrola,
trudności w komunikowaniu swoich uczuć i pragnień,
trudności w uczeniu się reakcji alternatywnych w stosunku do agresji,
trudności w rozumieniu norm społecznych,
nieumiejętność przewidywania skutków swoich działań [A. Mikrut, S. Olszewski 1998, s. 124].
Wśród możliwych przyczyn wzmożonej agresji osób z upośledzeniem umysłowym wymienia
się również specyfikę ich reagowania na sytuacje frustracyjne. U podłoża tych poglądów leży
przekonanie, że osoby niepełnosprawne intelektualnie cechują się podwyższoną wrażliwością
na frustrację wskutek niedoskonałego procesu racjonalizacji, a także wadliwie interpretują sytuacje
frustracyjne, co sprawia, że reagują one agresją nawet na bodźce mało intensywne [Z. Bartko-
wicz 1983].
Należy jednak pamiętać, że jest to tylko jedna z możliwych interpretacji, niekoniecznie słuszna,
literatura przedmiotu dostarcza bowiem wielu argumentów przemawiających przeciwko przypi-
sywaniu osobom niepełnosprawnym intelektualnie szczególnych skłonności do agresji. Również
trudności w rozpoznawaniu i rozumieniu stanów emocjonalnych innych ludzi, występujące u osób
z upośledzeniem umysłowym, nie mogą być uznane za przyczynę ich wzmożonej agresywności
[A. Jahoda 2006]. Dlatego też niepełnosprawność intelektualną należy traktować jedynie jako jeden
z możliwych czynników wyjaśniających wysoki poziom nasilenia zachowań agresywnych wśród
badanej młodzieży.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
60
Szukając interpretacji uzyskanych wyników, należy wziąć pod uwagę również inne czynniki
mogące w pewnym stopniu wyjaśniać duże nasilenie agresji u badanych. Nie sposób pominąć
faktu, że adolescencja stanowi szczególny etap rozwoju jednostki, dla którego charakterystyczne
jest dążenie do autonomii i emancypowania się spod kontroli dorosłych, w tym głównie rodziców.
Młodzież cechuje się dużym wyczuleniem na wszelkie próby pouczania, formy nakazów czy
zakazów oraz jakąkolwiek ingerencję w jej prywatność. Wiele działań i wypowiedzi zarówno
osób dorosłych, jak i rówieśników, staje się źródłem irytacji młodych ludzi, prowadząc do konfliktów,
na które reaguje ona agresją [G. Miłkowska-Olejniczak 1999]. W wypadku młodzieży niepełno-
sprawnej intelektualnie duże znaczenie mogą odgrywać także uwarunkowania społeczne, bo-
wiem większość z tych osób pochodzi ze środowisk o niskim statusie ekonomicznym i kulturowym,
akceptujących wzorce agresywnych zachowań. „W socjalizacji pierwotnej dziecko nie ma możli-
wości wyboru znaczących innych, zostaje ono postawione przed z góry określoną ich grupą
i musi ich zaakceptować” [M. Szczepska-Pustkowska 1998, s. 28]. Dla każdego dziecka pierw-
szymi znaczącymi osobami są rodzice i najbliższa rodzina, podają mu oni swoje definicje świata
jako obiektywną rzeczywistość i w sytuacji braku wyboru uwewnętrznia ono ten świat jako jedyny
istniejący. Nietrudno zauważyć, że jeśli rodzinna przestrzeń socjalizacyjna jednostki wypełniona
jest przemocą, nieuchronnie następuje internalizacja wzorców agresywnych zachowań. Dziecko
nabiera przekonania, że agresja jest postawą powszechnie przyjętą w świecie i że w różnych jej
formach stanowi skuteczny środek osiągania celów [M. Szczepska-Pustkowska 1998]. Dlatego
próbując znaleźć wyjaśnienie dla wysokiego nasilenia agresji wśród badanej młodzieży, należy
brać pod uwagę wiele różnych, silnie ze sobą powiązanych uwarunkowań. „Przecież każdy
człowiek – jak pisze J. Grochulska [1993, s. 27] – przeżywa rozmaite frustracje, każdy w ciągu
życia stale obserwuje zachowania innych ludzi i wreszcie każdy jest poddany świadomym od-
działywaniom wychowawczym oraz wpływom grup społecznych (rówieśniczych)”.
Analiza relacji między rozpatrywanymi zmiennymi stanowi podstawę do sformułowania ko-
lejnego wniosku:
3. Poziom samooceny globalnej pozostaje w istotnym ujemnym związku z ogólnym nasileniem
zachowań agresywnych oraz większością ich poszczególnych form wśród badanej młodzieży.
Również samooceny cząstkowe dotyczące poszczególnych sfer funkcjonowania jednostki wyka-
zują istotne statystycznie ujemne związki z nasileniem agresywności ogólnej oraz jej różnych form.
Uzyskane wyniki badań pozwalają przyjąć założenie o istnieniu ważnego związku między
poziomem samooceny (samoocena globalna i samooceny cząstkowe) a ogólnym nasileniem
zachowań agresywnych oraz ich poszczególnych form wśród młodzieży z lekkim upośledzeniem
umysłowym. Przeprowadzone analizy wskazują na modyfikującą funkcję ustosunkowania jed-
nostki wobec samej siebie w kształtowaniu jej nastawień agresywnych – młodzież o wyższym
poziomie samooceny ujawnia mniejsze nasilenie symptomów agresywności niż jej rówieśnicy
niżej oceniający własną osobę.
Wyniki uzyskane w badaniach własnych można by interpretować w kontekście zjawiska
frustracji i teorii dysonansu poznawczego, zgodnie z którymi wzrostowi poziomu samooceny
towarzyszy spadek nasilenia agresywności. Jak wskazuje L. Berkowitz [1965], mechanizm za-
chowań agresywnych można wyjaśniać za pomocą zjawiska frustracji. Im częściej jednostka
doświadcza rozbieżności w zakresie struktury „ja”, stanowiących źródło konfliktów, które są
przyczyną trwałego stanu frustracji, tym silniejszą ma skłonność do reagowania w sposób agre-
sywny. Przyjmując zaś założenia teorii dysonansu poznawczego L. Festingera [1957], należy
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
61
przewidywać, że znacznej rozbieżności w różnych elementach obrazu „ja” towarzyszy wzrost
napięcia emocjonalnego, w związku z czym w funkcjonowaniu interpersonalnym jednostki częściej
będą się pojawiały zachowania o charakterze agresywnym [za: L. Kirwil-Parzych, A. Frączek 1979,
s. 120-121].
Należy jednak zaznaczyć, że opierając się na literaturze przedmiotu, można formułować al-
ternatywne w stosunku do wyżej przedstawionych hipotezy na temat relacji między rozpatrywa-
nymi zmiennymi. Zgodnie z poglądami C. R. Rogersa [1959], sposób oceniania własnej osoby
wywołuje odmienne skutki w zachowaniu i stylu funkcjonowania społecznego jednostki. Osoby
akceptujące siebie i wysoko oceniające własne cechy oraz możliwości są dobrze przystosowa-
ne, natomiast konflikty w zakresie struktury „ja”, a w konsekwencji niższa samoocena, wiążą się
z doznawaniem napięć emocjonalnych oraz poczucia zagrożenia. Redukcja owych rozbieżności
i napięć wymaga więc zastosowania mechanizmów obronnych polegających na zniekształcaniu
percepcji rzeczywistości. Również według koncepcji regulacyjnej funkcji samooceny ludzie dążąc
do utrzymania bądź przywrócenia pozytywnego obrazu siebie, starają się unikać zachowań agre-
sywnych, które narażają ich na dezaprobatę ze strony otoczenia społecznego oraz negatywną
ocenę własnej osoby. Dlatego należy przypuszczać, że jednostki charakteryzujące się niższą sa-
mooceną będą raczej skłonne unikać niż demonstrować agresję w kontaktach interpersonalnych
[za: L. Kirwil-Parzych, A. Frączek 1979, s. 121].
Należy jednak zauważyć, że w wypadku osób niepełnosprawnych intelektualnie, u których
proces formowania się obrazu siebie odznacza się pewną specyfiką, relacja między analizowa-
nymi zmiennymi może kształtować się również w inny sposób. Większe nasilenie symptomów
agresywności u jednostek charakteryzujących się niższą oceną siebie może stanowić próbę
podniesienia poczucia własnej wartości. W wypadku jeszcze niedojrzałej emocjonalnie młodzieży,
która znajduje się na etapie poszukiwania własnej tożsamości i kształtowania struktury „ja”,
powyższe zjawisko można interpretować jako reakcję na brak akceptacji i nieprzychylne postawy
ze strony otoczenia.
Na uwagę zasługuje fakt, że w wypadku badanej młodzieży – mimo ujemnego związku między
rozpatrywanymi zmiennymi – zawyżona ocena własnej osoby współwystępuje z przeciętnym
i wysokim nasileniem poszczególnych form zachowań agresywnych. W kontekście uzyskanych
wyników pojawia się więc pytanie o możliwe wyjaśnienia tego zjawiska. Niestety, literatura
przedmiotu dostarcza wielu, często sprzecznych ze sobą poglądów i danych empirycznych na
temat kształtowania się relacji między analizowanymi zmiennymi. Ponadto, poszukując interpre-
tacji uzyskanych wyników, nie sposób pominąć specyfiki funkcjonowania osobowościowego
i społecznego badanej grupy młodzieży. W wypadku osób z upośledzeniem umysłowym trudno
jednoznacznie stwierdzić, czy zaobserwowana tendencja do zawyżania własnych cech i możli-
wości odzwierciedla rzeczywiste, świadczące o braku samokrytycyzmu przekonania na temat
własnej osoby, czy też stanowi ona mechanizm obronny, który manifestuje w rzeczywistości
niską samoocenę. Nierealistyczna, zawyżona samoocena charakterystyczna dla osób niepełno-
sprawnych intelektualnie często jest interpretowana jako wyraz samoobrony wobec nieprzychylnej
postawy otoczenia oraz przykrości doświadczanych ze strony środowiska społecznego. Dlatego
możliwe jest, że relacja między sposobem oceniania siebie a nasileniem zachowań agresyw-
nych również będzie kształtowała się w nieco inny sposób niż w grupie osób pełnosprawnych
intelektualnie Duże nasilenie symptomów agresji odnotowane wśród badanej młodzieży należy
natomiast wiązać, jak wspomniano wcześniej, z oddziaływaniem wielu różnorodnych czynników.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
62
Analiza wybranych aspektów funkcjonowania osobowościowego i behawioralnego młodzieży
z lekkim upośledzeniem umysłowym oraz ich wzajemnej relacji ujawniła ujemny charakter związku
między rozpatrywanymi zmiennymi. Z przeprowadzonych badań wynika bowiem, że młodzież
niepełnosprawna intelektualnie, cechująca się wyższym poziomem samooceny, ujawnia mniejsze
nasilenie zachowań agresywnych niż jej rówieśnicy niżej oceniający siebie. Pesymizmem nato-
miast napawa fakt, że badana młodzież ma nadmiernie optymistyczną wizję własnej osoby, co
znajduje odzwierciedlenie w przypisywaniu sobie wyższych możliwości niż rzeczywiście posia-
dane. Zawyżona samoocena, stanowiąca przeszkodę w kształtowaniu dojrzałej osobowości,
niewątpliwie utrudnia również nawiązywanie pozytywnych relacji interpersonalnych oraz przy-
stosowanie społeczne. Niepokojące jest również zaobserwowane wśród badanej młodzieży
zjawisko dużego nasilenia zachowań agresywnych. Należałoby zatem zadać pytanie o możliwości
efektywnego zapobiegania przejawom agresji młodych ludzi z niepełnosprawnością intelektualną
poprzez wspomaganie rozwoju ich osobowości. Wyniki przeprowadzonych badań empirycznych
można więc traktować jako inspirację do prowadzenia kolejnych analiz, które pozwolą poszerzyć
wiedzę z zakresu funkcjonowania osobowościowego i społecznego tej grupy młodzieży, mogą
także stanowić punkt wyjścia do podjęcia konkretnych programów działania mających na celu
wspieranie jej rozwoju. Traktując poziom samooceny jako istotny wyznacznik zachowania, należy
w koncepcjach wychowawczych nastawionych na stymulowanie rozwoju dzieci i młodzieży nie-
pełnosprawnych intelektualnie eksponować programy ukierunkowane na kształtowanie pozytywnej,
adekwatnej samooceny. Realne wyobrażenie o sobie oraz umiejętność obiektywnej oceny po-
siadanych cech i zdolności mogą stanowić podstawę przejawniania przez młodzież z lekkim upośle-
dzeniem umysłowym zachowań konstruktywnych, które w znacznym stopniu mogą jej ułatwić
nawiązywanie pozytywnych kontaktów społecznych.
Bibliografia
A
BRAHAM
C., Self-esteem, Stigma and Community Participation Amongst People with Learning Difficulties
Living in the Community, „Journal of Community and Applied Social Psychology” 2002, nr 12, s. 430-443.
B
ANDURA
A., Aggression: A Social Learning Analysis, Prentice-Hall inc., Englewood Cliffs, New Jersey 1973.
B
ARTKOWICZ
Z., Nieletni z obniżoną sprawnością umysłową w zakładzie poprawczym, Lublin 1983.
B
ORZYSZKOWSKA
H., Oligofrenopedagogika, Warszawa 1985.
C
HOYNOWSKI
M., Skrócony podręcznik do testu »Nastroje i humory«, Warszawa 1972.
D
AGNAN
D.,
S
ANDHU
S., Social comparison, self-esteem and depression in people with intellectual disabil-
ity, „Journal of Intellectual Disability Research” 1999, nr 5, s. 372-379.
F
ACCHINI
R.
L., Self-esteem in young adults with mild mental retardation, Dissertation Abstracts Interna-
tional: Section B: The Sciences and Engineering 1996, S. 10-B, s. 5793.
F
RĄCZEK
A., Agresja – psychologiczny punkt widzenia, [w:] Z zagadnień psychologii agresji, (red.) A. Frą-
czek, Warszawa 1980, s. 7-18.
G
ELLER
S., Funkcje mechanizmów poznawczych w regulacji agresji, [w:] Z zagadnień psychologii agresji,
(red.) A. Frączek, Warszawa 1980, s. 94-114.
G
IRYŃSKI
A., Samoocena uczniów klas VIII szkół specjalnych, [w:] „Szkoła Specjalna” 1976, nr 3, s. 29-36.
G
IRYŃSKI
A., Zachowania agresywne osób lekko upośledzonych umysłowo a ich pozycja społeczna w gru-
pie rówieśniczej, „Roczniki Pedagogiki Specjalnej” 1994, nr 5, s. 62-75.
G
ROCHULSKA
J., Agresja u dzieci, Warszawa 1993.
G
RZEGORZEWSKA
M., Pedagogika specjalna, Warszawa 1964.
G
URYCKA
A., Dzieci bierne społeczni, Wrocław 1970.
J
AHODA
A., Socioemotional understanding and frequent aggression in people with mild to moderate intel-
lectual disabilities, [w:] „American Journal on Mental Retardation” 2006, nr 2, s. 77-89.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
63
J
ANISZEWSKA
-N
IEŚCIORUK
Z., Samoocena dzieci lekko niepełnosprawnych intelektualnie a stan ich spo-
łecznej integracji w środowisku rodzinnym, [w:] Człowiek niepełnosprawny. Zagrożenia i szanse roz-
woju, (red.) B. Aouil, Bydgoszcz 1999, s. 250-264.
J
ANISZEWSKA
-N
IEŚCIORUK
Z., Znaczenie samooceny w społecznej integracji dzieci niepełnosprawnych inte-
lektualnie, Zielona Góra 2000.
K
IRWIL
-P
ARZYCH
L.,
F
RĄCZEK
A., Rozbieżności w zakresie struktury „ja” a agresja interpersonalna, [w:] Stu-
dia nad psychologicznymi mechanizmami czynności agresywnych, (red.) A. Frączek, Wrocław 1979,
s. 119-135.
K
MIECIK
-B
ARAN
K., Młodzież i przemoc. Mechanizmy socjologiczno-psychologiczne, Warszawa 2000.
K
OŚCIELAK
R., Psychologiczne podstawy rewalidacji upośledzonych umysłowo, Warszawa 1989.
K
OŚCIELAK
R., Funkcjonowanie psychospołeczne osób niepełnosprawnych umysłowo, Warszawa 1996.
K
RAHÉ
B., Agresja, Gdańsk 2005.
K
ULAS
H., Samoocena młodzieży, Warszawa 1986.
L
ONG
C.
A., The development of self-esteem in young adolescents with mild mental retardation. Disserta-
tion Abstracts International: Section A: Humanities and Social Sciences, 1997, S. 9-A, s. 3892.
M
IKRUT
A.,
O
LSZEWSKI
S., Zachowania agresywne u uczniów upośledzonych umysłowo w stopniu lekkim
i ich pełnosprawnych intelektualnie rówieśników, [w:] Problemy współczesnej patologii społecznej,
(red.) B. Urban, Kraków 1998, s. 123-133.
M
IKRUT
A., Związek między agresją ojców i agresją ich dzieci uczęszczających do szkoły podstawowej dla
upośledzonych umysłowo w stopniu lekkim, „Roczniki Pedagogiki Specjalnej” 1999, nr 10, s. 217-229.
M
IKRUT
A., Próba wyjaśnienia związku między agresją i upośledzeniem umysłowym, „Roczniki Pedagogiki
Specjalnej” 2000, nr 11, s. 30-41.
M
IKRUT
A., Wpływ przemocy rodzinnej na samoocenę i samoakceptację uczniów z lekkim upośledzeniem
umysłowym, [w:] Człowiek z niepełnosprawnością intelektualną, (red.) Z. Janiszewska-Nieścioruk,
Kraków 2003, s. 69-80.
M
IŁKOWSKA
-O
LEJNICZAK
G., Przejawy i przyczyny agresywnych zachowań młodzieży, „Problemy Opiekuń-
czo-Wychowawcze” 1999, nr 10, s. 25-33.
N
IEBRZYDOWSKI
L., Czynniki wpływające na kształtowanie się samooceny dzieci i młodzieży, „Kwartalnik
Pedagogiczny” 1974, nr 4, s. 167-179.
N
IEBRZYDOWSKI
L., O poznawaniu i ocenie samego siebie, Warszawa 1976.
O
TRĘBSKI
W., Koncepcja siebie u osób z różnym stopniem defektu intelektualnego, [w:] Aktualne trendy
w nauczaniu i wychowaniu dzieci upośledzonych umysłowo, (red.) J. Wyczesany, J. Pilecki, Kraków
1991, s. 61-66.
P
ILECKA
W., Psychoruchowy rozwój dzieci o obniżonej sprawności umysłowej, [w:] Stymulacja psycho-
ruchowego rozwoju dzieci o obniżonej sprawności umysłowej, (red.) W. Pilecka, J. Pilecki, Kraków
2001, s. 9-34.
R
ANSCHBURG
J., Lęk, gniew, agresja, Warszawa 1993.
R
ÓŻYCKA
J., Stabilność samooceny u uczniów upośledzonych umysłowo w stopniu lekkim, „Szkoła Spe-
cjalna” 1981, nr 3, s. 213-215.
S
ĘKOWSKA
Z., Pedagogika specjalna, Warszawa 1985.
S
IEK
S., Wybrane metody badania osobowości, Warszawa 1993.
S
KOWROŃSKA
D., Osobowość a zachowania agresywne młodzieży upośledzonej umysłowo w stopniu
lekkim, [w:] „Roczniki Pedagogiki Specjalnej” 1995, nr 6, s. 163-169.
Studia nad uwarunkowaniami i regulacją agresji interpersonalnej, (red.) A. Frączek, Wrocław 1986.
S
ZCZEPSKA
-P
USTKOWSKA
M., Młodzież – Przemoc – Transformacja, [w:] Przemoc dzieci i młodzieży, (red.)
J. Papież, A. Płukis, Toruń 1998, s. 11-30.
S
ZTUMSKI
J., Społeczne uwarunkowania przemocy, [w:] Przemoc dzieci i młodzieży, (red.) J. Papież, A. Płu-
kis, Toruń 1998, s. 31-35.
T
YRER
F., Physical aggression towards others in adults with learning disabilities: prevalence and associ-
ated factors, „Journal of Intellectual Disability Research” 2006, nr 4, s. 295-304.
W
ITKOWSKI
T., Obraz siebie u młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną oraz sensoryczną, Zgroma-
dzenie Małe Dzieło Boskiej Opatrzności (MDBO) Orioniści, Warszawa 1996.
W
OLIŃSKA
J.
M., Agresywność młodzieży. Problem indywidualny i społeczny, Lublin 2000.
W
ÓJCIK
D., Środowisko rodzinne a poziom agresywności młodzieży przestępczej i nieprzestępczej, Wrocław 1977.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
64
Autyzm dziecięcy – etiologia i patogeneza.
Dylemat integracji wyników badań nad całościowym
zaburzeniem rozwojowym – część I
Jeder Mensch in seiner Beschranktheit muss sich nach
und nach eine Methode bilden, um nur zu leben.
(Johann Wolfgang von Goethe, Maximen und Reflektionen)
dr Zygmunt Madeja
Instytut Neofilologii i Komunikacji Multimedialnej
Politechnika Koszalińska
Wśród różnorodnych obrazów klinicznych całościowego zaburzenia rozwojowego, do których należy autyzm,
określone o b j a w y o s i o w e są przedstawiane w rozmaitych kontekstach z różnorodnymi trudnościami
w sferze wyobrażeń, języka, komunikacji i rozwoju społecznego, organizacji własnego życia oraz z brakiem
zorganizowanego systemu, który umożliwia rozumienie sensu i temporalności zjawisk biopsychospołecznych
(czyli refleksji o przeszłości, interpretację teraźniejszości i planowanie przyszłości). W szerokim zbiorze obja-
wów każdego zaburzenia w klinicznym obrazie autyzmu – na etapie diagnostycznym – należy umiejętnie
oddzielać różnice i zgodności w symptomatologii. W wypadku analizowanego autyzmu różnice dotyczą:
zachowania, ilorazu inteligencji wraz z poziomem rozmaitych umiejętności oraz osobowości i charakteru.
Zgodność cech wspólnych, które tworzą b a z ę d i a g n o s t y c z n ą a u t y z m u, odnosi się zwykle
do: jakościowych zaburzeń komunikacji werbalnej, niewerbalnej oraz wyobraźni, jakościowych zaburzeń
związków społecznych, czynności powtarzających się i niechęć do zmian. W części I opracowania przed-
stawiono główne koncepcje etiologii i patogenezy autyzmu dziecięcego. Uzasadniono istotę błędu ujmowania
katalogu nasilających się zaburzeń autystycznych na continuum. Część II opracowania zawiera omówienie
zagadnień dotyczących obrazu klinicznego, objawów autyzmu oraz ocenę obecnej diagnostyki autyzmu
i zaburzeń współistniejących.
d czasu, gdy Leo Kanner wyodrębnił autyzm jako nową jednostkę chorobową, ukazało się
tysiące publikacji, przeprowadzono wiele badań naukowych, przygotowano setki filmów
biograficznych osób dotkniętych autyzmem [L. Kanner 1943, 1971]. Mimo to nasza
wiedza jest nadal niepełna, a sama choroba kryje przed jeszcze wiele tajemnic. Stan wiedzy na
temat autyzmu ilustruje różnorodność definicji w psychiatrii i psychologii. Próbę przedstawienia
definicji oraz kontrowersji diagnostycznych związanych z autyzmem podjęła w naszej literaturze
E. Pisula [1993]. Do najczęstszych definicji autyzmu należą deskrypcje syndromu cech charak-
terystycznych (symptomów) dla tego zaburzenia. Autyzm dziecięcy jest nadal najtrudniejszym
heurystycznie zaburzeniem poznawczym, behawioralnym i równocześnie stanem psychotycznym
[C. L. Delecato 1995, s. 92] przedstawianym w wielu podręcznikach psychiatrii – błędnie – jako
„model schizofrenii w okresie dziecięcym” [por. T. Bilikiewicz, W. Strzyżewski 1992, s. 300; T. Spo-
erri 1986, s. 15; J. Van den Berg 1993, s. 45; H. Hoff 1986, s. 802; M. Jarosz, S. Cwynar 1983,
s. 101-102; M. Creak 1961].
O
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
65
Przypomnijmy, że L. Kanner [1943, 1971] wyodrębnił wiele objawów diagnostycznych wystę-
pujących u dzieci z zaburzeniami autystycznymi: niezdolność do nawiązywania relacji społecz-
nych lub przekazywania innym znaczeń za pomocą języka, a także naleganie na jednostajność
w codziennym życiu. Badacz zakładał, że objawy te mają charakter wrodzony.
W 1961 roku T. Blon [za: P. Rodier 2000, s. 57] udokumentował znaczenie normalnej iden-
tyfikacji projekcyjnej w relacji matki z dzieckiem, która zostaje głęboko zaburzona w autyzmie
dziecięcym. Zdaniem N. i A. Tinbergenów [1983], autyzm nie jest stanem statycznym, lecz pro-
cesem, który prowadzi od normy do patologii, natomiast zachowania autystyczne pojawiają się
wtedy, gdy dziecko przeżywa silny lęk związany z poczuciem zagrożenia. D. Melzer w 1975
roku wyróżnił specyficzne dla autyzmu dwa mechanizmy psychologiczne: d e m o n t a ż (czyli
pozytywne poddanie się ego stymulacjom wewnętrznym i zewnętrznym) oraz i d e n t y f i k a c j ę
k l e j ą c ą [P. Rodier 2000, s. 58].
W 1982 roku F. Tustin [1992] przekonywał, że autyzm pierwszych miesięcy życia jest normal-
nym etapem rozwojowym, zaś rozdzielenie dziecka od ciała matki jest dla niego niezwykle trau-
matyzujące. Autyzm, według F. Tustina [1977, s. 47-49], miałby stanowić swego rodzaju adaptację
dziecka do świata zewnętrznego poprzez podtrzymywanie w nim złudzenia, że „nadal jest za-
mknięte w kapsule, tyle że poza ciałem matki”. J. Hochman twierdzi, że zachowanie dziecka
autystycznego jest mechanizmem obronnym, który uruchamia w sytuacjach nieakceptowanych.
Autyzm miałby być specyficznym przejawem aktywnego wycofania się z kontaktów z rzeczywi-
stością, która dziecka nie satysfakcjonuje, czego dowodem jest unikanie wszelkich zmian i fa-
scynacja stereotypią ruchową [za: B. Winczura 1996, s.143].
M. Mahler [1983] zaproponowała wprowadzenie do psychiatrii dziecięcej pojęcia p s y-
c h o z y a u t y s t y c z n e j, którą charakteryzuje przewaga obronnego typu funkcjonowania.
Inni autorzy określają autyzm jako wieloprzyczynowy zespół dotyczący głównie zaburzeń rozwo-
ju psychicznego, odnoszący się szczególnie do sfery uczuć, intelektu i ekspresji mowy przy
dobrej na ogół sprawności ruchowej dziecka. Według tej autorki, autyzm wynika z traumatycz-
nych doświadczeń w okresie trzech pierwszych miesięcy życia. Badacze różnią się w poglądach
na temat uwarunkowań takiego zespołu zaburzeń. Jest wielu teoretyków, którzy twierdzą, że
autyzm jest konsekwencją patologicznych wpływów środowiska [np. G. Nissen 1980]. Inni opisu-
ją autyzm jako zespół zaburzeń charakteryzujących się zaledwie trudnościami w nawiązywaniu
przez dziecko kontaktów afektywnych z otoczeniem.
Publikowane w latach sześćdziesiątych prace J. Piageta wywarły wpływ między innymi na
powstanie nowych działów psycholingwistyki rozwojowej. W teoriach poznawczych zaczęto
uwzględniać złożoność zachowania oraz jego przyczynowe związki, kładąc przy tym nacisk na
znaczenie czynników genetycznych oraz biologicznych. Teoretycy kierunku poznawczego w psy-
chologii zaczęli w wyjaśnianiu autyzmu uwzględniać neurobiologiczne wyposażenie oraz wszelkie
możliwe współdziałanie wpływów różnych rodzajów środowiska [M. Konstantareas, E. Blackstock,
Ch. Webster
1992, s. 24-25]. Wśród przyczyn autyzmu wskazywali możliwość uszkodzenia
mózgu dziecka w okresie okołoporodowym lub w pierwszych latach jego życia. Przytaczali do-
wody na związki autyzmu z uszkodzeniami pnia mózgu i znajdującego się tam tworu siatkowatego
(formatio reticularis) oraz płatów czołowych.
S. Baron-Cohen [1989, 1992], P. Bolton, A. Pickles, R. Harrington, H. Macdonald, M. Rutter
[1992] oraz V. Frith [1996, 1993, 1988] są zgodni, że etiologię autyzmu tłumaczy teoria wrodzonego
defektu kory mózgowej. Według tej koncepcji, u osób autystycznych upośledzony jest element
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
66
mechanizmu poznawczego, stanowiącego jedną z jej głównych funkcji, a także zdolność do myśle-
nia lub do wyobrażenia sobie stanu umysłu drugiego człowieka.
W świetle bogatego – medycznie i psychologicznie – materiału, jaki dotychczas zgromadzo-
no na temat autyzmu, trudno zgodzić się z opinią P. Zimbardo i F. Rucha [1994], by traktować go
jako skrajną postać zaburzenia psychicznego powodującą brak rozwoju i wystąpienie nieprawi-
dłowości w procesie nawiązywania właściwych kontaktów z otoczeniem oraz budowania ade-
kwatnego obrazu siebie.
Zgodnie z definicją zawartą w DSM-IV [2000] całościowe zaburzenia rozwojowe (pervasive
developmental disorders – PDD) lub zaburzenia z kręgu autyzmu należy traktować jako zaburzenia
neurorozwojowe, które powodują trudności w interakcjach społecznych, deficyty komunikacji wer-
balnej i niewerbalnej, powtarzające się zachowania stereotypowe i ograniczenie zainteresowań.
Zaburzenie autystyczne lub autyzm – zdaniem F. Volkmara, R. Paul, A. Klejna i D. Cohena
[2005, s.1-3] – jest najbardziej reprezentatywnym i najlepiej przebadanym do tej pory [F. Volkmar,
R. Paul, A. Klejn, D. Cohen 2005, s. 5-40] typem PDD.
Należy wyjaśnić, że oprócz autyzmu do PDD zaliczane są obecnie (w DSM-IV, jak i ICD-10)
jeszcze cztery inne typy zaburzeń. Są to: zespół Aspergera, zespół Retta, dziecięce zaburzenia
dezintegracyjne (childhood desintegrative disorder – CDD) i bliżej nieokreślone PDD (not other-
wise specified – NOS). Mimo że każde z nich obejmuje deficyty w takich samych domenach rozwo-
jowych co autyzm, różni je sposób, w jaki każda z tych dziedzin jest upośledzona, a także różnice
dotyczące wieku wystąpienia, dystrybucji w zależności od płci, przebiegu i rokowania [E. Fombonne
2005, s. 4-5; K. Towbin 2005, s. 169-178].
Koncepcje etiologii i patogenezy autyzmu dziecięcego
Zachowania i symptomy obserwowane w autyzmie są tak dalekie od tego, co ludzie powszechnie
traktują jako normę, że większość jest przekonana, że podłoże tego zespołu psychopatologicznego
musi być związane z jakąś niejasną formą anomalii biologicznej. Pierwsi badacze tego zaburzenia
(między innymi L. Kanner) poszukiwali jednak przyczyn psychologicznych autyzmu wśród danych
dotyczących właściwości rodziców i środowiska rodziny, a zwłaszcza ich specyficznych objawów
anormalności.
Jako kategoria diagnostyczna PDD zostały wprowadzone już w DSM-III w 1970 roku i za-
częto je traktować jako równoznaczne z zaburzeniami z kręgu autyzmu (autism spectrum disorder
– ASD). Oba te terminy dotyczą zaburzeń wpływających na rozwój dziecka w dziedzinie relacji
społecznych, komunikacji, emocji i funkcji poznawczych
Przedstawiciele teorii psychodynamicznych utrzymują, że autyzm dziecięcy jest konse-
kwencją pewnych trwałych cech rodziców: introwersja, wycofanie, drobiazgowość, intelektualizm.
Te właściwości rodziców tworzą klimat emocjonalnego chłodu. Introwertyzm rodziców i ich dy-
stans miałyby przejawiać się w powtarzalnych zachowaniach ze stale obecną skrupulatnością.
B. Bettelheim [1967] uważał, że dziecko autystyczne aktywnie ucieka od niezwykle wrogiego
dla siebie świata, a wrogość tę przekazuje pozbawiona uczucia matka. Niewiele jest jednak
dowodów naukowych, które potwierdzałyby tezę, że rodzice dzieci autystycznych zachowują się
zupełnie inaczej niż rodzice dzieci zdrowych. Ustalono bowiem, że wiele dzieci z autyzmem
posiada rodziców ektrawertywnych oraz nieobsesyjnych i rozwijało się w klimacie bez stresów
rodzinnych. Ponadto większość dzieci autystycznych styka się z normalnymi postawami rodzi-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
67
cielskimi i normalnymi stylami wychowawczymi [D. Cantwell, L. Baker, M. Rutter 1978, s. 685],
często mają one również zdrowe rodzeństwo – zarówno młodsze, jak i starsze.
Do koncepcji podejścia psychodynamicznego na temat autyzmu zbliżone są poglądy for-
mułowane w teoriach behawioralnych, a szczególnie w teorii uczenia społecznego. Teorie be-
hawioralne zakładają, że sposób, w jaki rodzice kontaktują się z dziećmi w okresie niemowlęcym,
zakłóca realizację ważnych rozwojowo źródeł wzmocnień. Miałoby to oznaczać, że rodzice
dziecka autystycznego nie traktują niemowlęcia w taki sposób, jak rodzice normalni, co ma po-
wodować znacznie mniejszy wpływ na rozwój jego zachowania. E. Ornitz w 1978 roku w prze-
konujący sposób wykazał, że hipotezy psychogenne nie zostały potwierdzone, a w badaniach dzieci
autystycznych bezzasadnie ignorowano oczywiste defekty fizjologiczne, a także szeroki katalog
danych o biologicznych źródłach autyzmu [za: A. Bailey, W. Phillips, M. Rutter 1996, s. 95].
Dotychczasowe poszukiwania strukturalnych i funkcjonalnych danych, które wyczerpująco
zdefiniowałyby autyzm, okazały się mało skuteczne. Nadal mało przekonujące są ustalenia
dotyczące jego etiologii i patogenezy. Autyzm traktowany jest jako: choroba, syndrom cech lub
jako zespół zaburzeń [G. Nissen 1980; L. Bobkowicz-Lewartowska 2000].
Wielość koncepcji dotyczących genezy autyzmu wczesnodziecięcego – e t i o l o g i c z n a (na
przykład N. Tinbergena, M. Petersona z zespołem), p s y c h o a n a l i t y c z n a (M. Klein, F. Tu-
stin, D. Meltzer) u r a z o w o - s y m b i o t y c z n a (M. Mahler), czy też k o m p e n s a c y j n o-
o b r o n n a (C. Resch) – w istotny sposób zmieniła obraz kliniczny zespołu opisanego przez
L. Kannera [1943] oraz N. Aspergera [1944], który ustalił na niemal pół wieku pogląd o jego
polietiologii
1
.
Wciąż nowe dane empiryczne, uzyskiwane na podstawie wąsko określonych (operacyjnie)
diagnoz oraz kontrowersje jego objawów w formie continuum (L. Wing i A. Attwood, B. Hermelin,
L. Wiedel, P. Christie,
M. Coleman). Wiele koncepcji związanych z zastosowaniem adekwatnych
terapii skłoniło badaczy autyzmu do zestawienia jego wszystkich charakterystyk z klasyczną
dzisiaj koncepcją autyzmu wczesnodziecięcego L. Kannera. W takim continuum zespół Kannera
jawi się jako jedna z wielu form zaburzeń autystycznych [por. E. Schopler, R. Reichler, B. Ren-
ner 1988]. Na drugim biegunie continuum znajdują się osoby, które ujawniają kliniczny obraz
krańcowych stanów normy rozwojowej. Autystyczne zachowania takich osób miałyby być wyni-
kiem splotu cech osobowości, który powoduje obsesyjne zainteresowanie określonymi tematami
z równoczesnym zanikiem zainteresowań kontaktami z innymi ludźmi i utrzymywaniem z nimi
jakichkolwiek więzi. Możemy prześledzić na takim continuum wpływ rozszerzającego się katalo-
gu objawów autyzmu na zagęszczanie się ich w charakterystykach odnoszących się także do
innych znanych zaburzeń i chorób (na przykład fenyloketonurii, zespołu kruchego chromosomu X,
1
Termin autyzm (autismus) wprowadził E. Bleuler na oznaczenie zachowania, którego istota polega na odwró-
ceniu się od świata zewnętrznego (postrzeganie świata zewnętrznego wyłącznie w świetle własnych myśli i poglą-
dów), z wyraźną przewagą życia wewnętrznego (znajdowanie przyjemności w marzeniach, na jawie), z krańcową
postacią egocentryzmu i narcyzmu, tendencją do wycofywania się z realnego życia, zanikiem więzi uczuciowych
z otoczeniem, zamykaniem się we własnym, najczęściej urojonym świecie, myśleniem oderwanym od rzeczywistości,
opóźnieniem mowy i rozwoju językowego. Dla E. Bleulera był to jeden z objawów pierwszego rzędu w rozpoznanej
schizofrenii i re-zultat rozpadu osobowości. W pionierskich pracach Bleulera na temat autyzmu (na przykład z 1978
roku) nie występują jeszcze opisy objawów braku polaryzacji ja–ty oraz zmiany we wrażliwości – tak charakterystycz-
nych dla dziecięcego autyzmu. Przypomnijmy, że wśród podstawowych objawów schizofrenii E. Bleuler wyróżnił,
obok autyzmu, także ambiwalencję, zaburzenia afektu i zaburzenia myślenia. Autyzm nie jest jednak patognomiczny
dla schizofrenii. Jeszcze w mniejszym stopniu dotyczy to ambiwalencji (może występować u każdego człowieka).
Ambiwalencja w zakresie działania, zwana ambitendencją, jest już jednym z objawów autyzmu.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
68
osób autystycznych z zespołem Downa). Takie podejście można by uznać za heurystycznie uzasad-
nione w tworzeniu symptomatologicznego zbioru w odniesieniu do jakiejś jednej dysfunkcji narządo-
wej, jednak obecnie budzi uzasadniony sprzeciw wobec stosowania do tak złożonego – etiologicznie
oraz patogenetycznie – zespołu, jakim jest autyzm wczesnodziecięcy [F. G. Happé 1994, s. 218].
Szczególnie jeśli continuum nasilenia zaburzeń autystycznych krzyżuje się z danymi kliniczny-
mi, rozwojowymi, na przykład poziom rozwoju umysłowego [P. Christie 1990]. Czy to kolejny
przejaw „humanizowania” zorientowanej biologicznie psychiatrii, czy raczej reakcja na archa-
iczne podejście nozologiczne w tym dziale psychopatolologicznej wiedzy o człowieku? Taka
nozograficzna koncepcja continuum zaburzeń autystycznych nie przyniosła efektów ani poznaw-
czo-diagnostycznych ani tym bardziej terapeutycznych [H. Kaplan, B. Sadock 206].
Możemy prześledzić rozszerzanie katalogu objawów autyzmu z równoczesnym zanikaniem
ich w miarę zbliżania się do drugiego bieguna continuum. Jednak istotą continuum, także psy-
chometrycznego, jest r o z c i ą g ł o ś ć c e c h y, co oznacza, że jest ona obecna w każdym
punkcie skali. Należy zgodzić się z opinią E. Pisuli, że „szczegóły różniące obraz kliniczny po-
szczególnych jednostek mogą zależeć od tego, jakie okolice czy funkcje mózgu uległy patologicz-
nym procesom. Prawdopodobnie inne uszkodzenia mają miejsce w przypadku zespołu Kannera,
inne zaś dotyczą określonych podgrup wyróżnianych w ramach autystycznego continuum”
[E. Pisula 1993, s. 36].
Inną perspektywę w badaniu autyzmu zaproponowano w podejściu epidemiologicznym.
Badania przeprowadzone przez L. Wing i J. Gould [1979] dostarczyły użytecznej – diagnostycznie
i terapeutycznie – klasyfikacji, dokonanej według kryterium poziomu rozwoju społecznego dziecka.
Uwzględniono w nim rodzaje interakcji społecznych badanych dzieci z zaburzeniami autystycznymi
oraz ich dynamikę w dotychczasowym rozwoju biopsychospołecznym. Na podstawie szerokich
studiów epidemiologicznych przeprowadzonych Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, w Wielkiej
Brytanii i Danii ustalono częstość autyzmu dziecięcego w populacji. Wynosiła ona 0,5‰ popula-
cji w proporcji 4 chłopców do 1 dziewczynki. W późniejszych badaniach wykazano, że częstotli-
wość występowania autyzmu w populacji jest cztery razy większa i wynosi 1 dziecko na 2500
urodzeń [H. Steinhausen,
D.
Göbel, M. Breinlinger, B. Wohlleben 1986]. Dowodzono, że zabu-
rzenie to występuje częściej w wyższych socjoekonomicznie klasach (dane amerykańskie).
Można jednak przyjąć, że lepiej wykształceni i bardziej zamożni rodzice z klas wyższych wcześniej
od innych rozpoznają zaburzenie, mogą oni ponadto pozwolić sobie na kosztowną, długotrwałą tera-
pię, co sprawia, że przypadki te są częściej odnotowywane w statystykach epidemiologicznych.
Inne podejmowane próby wydzielania z hipotetycznego continuum autyzmu podgrup, bądź
też określonych typologii autyzmu, nie uwzględniały jego istoty zawartej w neuropatologicznych
zjawiskach i procesach. Autyzm wczesnodziecięcy jest niejednorodnym zespołem. Zgromadzone
dotychczas dane kliniczne dowodzą konieczności uwzględniania w dynamice rozwoju autyzmu
i jego symptomatologii wieku dziecka, w jakim występują już trwałe manifestacje pierwszych ob-
jawów. Wiek dziecka, stanowiący ważne kryterium diagnostyczne, był do niedawna dość dowolnie
określany przez badających. Brak danych na temat częstotliwości występowania autyzmu skore-
lowanych z wiekiem diagnostycznym. Można przyjąć, że im wyżej autor ustala poziom wieku dla
różnicowania autyzmu (na przykład powyżej 12 miesięcy życia dziecka), tym bardziej stanowisko
takie oddalać się będzie od podłoża badanych zjawisk, to znaczy od przyczyn biologicznych.
Współobecność w zespole autyzmu wczesnodziecięcego niedorozwoju umysłowego, epi-
lepsji, głębokich zaburzeń mowy, zmian elektroencefalograficznych, wielu zaburzeń o charakterze
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
69
psychotycznym, a także coraz dokładniejsze informacje o patologii genetycznej, biochemicznej,
metabolicznej i innych powinny skłaniać do nadrzędności w traktowaniu organicznego podłoża
i przyczyn autyzmu [H. Sulestrowska 1987].
Prowadzone badania nad genetycznym uwarunkowaniem autyzmu dostarczyły nowych, bardzo
ważnych i nieoczekiwanych rezultatów. Genetyków zainteresował fakt częstszego występowania
autyzmu w populacji męskiej i badaniom poddali chromosomy X związane z z e s p o ł e m k r u-
c h e g o c h r o m o s o m u X u m a t e k chorych dzieci [W. Brown i inni 1986; L. Tsai, M. Gha-
ziuddin 1992]. Aberracje chromosomowe dotyczą nieprawidłowości liczby lub budowy chromo-
somów autosomalnych i płciowych. Pierwsze z nich są z reguły związane z zaburzeniami rozwoju
umysłowego, zwłaszcza z upośledzeniem umysłowym. Badaczy autyzmu interesuje zespół nazwany
zespołem Turnera-Williamsa-Aspergera. W zespole Turnera (43, X) występuje fenotyp kobiecy,
rzadko jednak pojawia się upośledzenie umysłowe. Dlatego badania kontekstów genetycznych
autyzmu należą ciągle do perspektywicznych w wyjaśnieniu jego etiologii.
Badacze z Uniwersytetu Północnej Karoliny wskazali gen, który miałby odpowiadać za au-
tyzm. Według S. Smalleya [1991] u 15% do 20% chłopców z zespołem kruchego chromosomu
X rozpoznaje się także autyzm. Ten sam badacz wykazał także różnice między autyzmem a ze-
społem kruchego chromosomu X, co wskazuje na jakościowe różnice między obu zaburzeniami.
W innych badaniach wskazywano na chromosom 15. Nigdy nie udało się zidentyfikować jakich-
kolwiek zmian w budowie mózgu, które byłyby związane z powstawaniem tej choroby. Badania
genetyczne autyzmu są ograniczone faktem, że osoby cierpiące na autyzm rzadko mają potom-
stwo, co wyklucza badanie rodowodów wstępujących [A. LeCounter, A. Bailey, A. Gottesman i inni
1996, s. 788].
Badania przeprowadzone przez J. Pivena na grupie siedemdziesięciu pięciu rodzin posia-
dających co najmniej dwoje dzieci autystycznych pozwoliły ustalić, że to na chromosomie 13.
znajduje się fragment DNA, który częściej występuje u dzieci chorych niż zdrowych [S. Smalley
1991]. Nadal nie wiadomo jednak, jakie białko kodują wskazywane przez różnych badaczy geny
i jaką ma ono funkcję w organizmie chorego. Ponieważ czasami takie fragmenty DNA nie są
genami odpowiedzialnymi za powstawanie choroby, a jedynie ich bardzo bliskimi sąsiadami na
chromosomie, dlatego dziedziczone są często razem. Na chromosomie 7. znaleziono inny gen,
który uznano za prawdopodobnego sprawcę autyzmu. Można już stwierdzić, że autyzm jest
genetycznie uwarunkowany, lecz w inny sposób niż dotychczas zwykliśmy identyfikować dzie-
dziczenie na przykład koloru oczu, skóry [A. Gupta, M. State
2007, s. 434-435].
Znaczenie czynników dziedzicznych w powstawaniu autyzmu, mimo mnożących się wąt-
pliwości, potwierdzają wyraźnie badania bliźniąt. Gdy porównywano częstotliwość występowania tej
choroby wśród bliźniąt monozygotycznych (z wszystkimi genami identycznymi) i dyzygotycznych
(genetycznie tylko podobnych), okazywało się, że gdy jedno z bliźniąt ujawniało symptomy autyzmu,
to w 60-67% wystąpiły one również u drugiego z rodzeństwa. Dodajmy, że dla bliźniąt dwujajo-
wych takie współwystępowanie choroby było równe zeru. Ponadto okazało się, że u krewnych
chorego dziecka bardzo często występują szczególne cechy osobowości: pozostawanie na
uboczu, odsuwanie się od rodziny, bliskich, odnoszenie się do innych z głęboką rezerwą, nie-
ustępliwość, nadwrażliwość na krytykę, nieustanny niepokój i trudności w ocenie stanu psy-
chicznego innych ludzi, które wydają się słabym odbiciem cech autystycznych. Ta szczególna
prawidłowość wskazuje, że autyzm może mieć także podłoże dziedziczne, i to aż w 9 na 10
przypadków, oraz że jest wynikiem nieprawidłowego działania co najmniej kilku genów.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
70
Należy liczyć się z wysokim prawdopodobieństwem genetycznych uwarunkowań lub predys-
pozycji do autyzmu. Doskonalenie metod badawczych w genetyce stwarza szansę rozstrzygnięcia
kwestii niezależności lub współzależności czynników genetycznych, prenatalnych i okołoporo-
dowych, a tym samym weryfikacji dotychczasowego twierdzenia na temat interakcji informacji
genetycznej i środowiska osobnika (wewnętrznego i zewnętrznego).
Nowe metody obrazowego badania mózgu (termografia, tomografia komputerowa, rezonans
magnetyczny, pozytronowa tomografia emisyjna) dostarczają nowych danych, wzbogacając ob-
szerny już zbiór informacji o autyzmie. Koncepcja, według której autyzm dziecięcy jest konse-
kwencją uszkodzenia centralnego układu nerwowego, zyskuje coraz więcej zwolenników prze-
konanych dotychczasowymi rezultatami badaniami mózgowia. Ustalono, że autyzm jest związany
z nieprawidłowym rozwojem mózgu, a szczególnie połączeń pomiędzy jego komórkami. Sygnały
nerwowe są przesyłane od neuronu do innego neuronu z sieci za pomocą synaps i odpowiednich
neuroregulatorów
2
substancji neuroprzekaźnikowych i neuromodulatorowych. Mózgi autystów
mają częściej niż mózgi osób zdrowych powiększone rozmiary, co jest związane nie z ilością
neuronów, lecz z nadmiarem tak zwanych komórek podporowych. To nadmiernie rozbudowane
i pokrzyżowane rusztowanie w mózgach dzieci z autyzmem sugeruje wpływ czynników me-
tabolicznych.
Biologiczne badania nad autyzmem koncentrują się głównie na dwóch płaszczyznach: neu-
rotransmisji i genetyce. Gdy system neurotransmisji jest uszkodzony, mózg traci zdolność skutecz-
nego przekazywania informacji od jednego neuronu do drugiego, a konsekwencją jest zaburzone
zarówno postrzeganie, jak i uczenie, a procesy rozwoju poznawczego zachodzą nierównomiernie,
nie osiągając poziomów wymaganej strukturalnie dojrzałości. Uszkodzone mogą być różne ro-
dzaje neurotransmiterów. Szczególnie interesujące było stwierdzenie podwyższonego poziomu
neuroprzekaźnika
3
i hormonu serotoniny z równoczesną chwiejnością dopaminy [E. Ritvo i inni
1978]. Pierwszy z nich występuje w wielu tkankach (w mózgu, błonie śluzowej jelit, płytkach krwi)
i bierze czynny udział w efektywnej percepcji, zapamiętywaniu, a także w kontrolowaniu nastroju
i stopnia świadomości. Dopamina jest także neuroprzekaźnikiem o działaniu podobnym do ad-
renaliny, powstaje w mózgu z aminokwasu lewodopa. U ponad jednej trzeciej populacji dzieci
autystycznych stwierdzono nieprawidłowy poziom serotoniny [M. Campbell i inni 1975], a u jednej
2
Chemicznymi nośnikami międzyneuronowej informacji są neurolegulatory. Zalicza się do nich neuroprzekaźni-
ki, neuromodulatory i neurohormony. W zależności od działania na neuron postsynaptyczny neuroprzekaźniki dzielą się
na: pobudzające i hamujące. Neuromodulatory, podobnie jak neuroprzekaźniki, są uwalniane z błon presynaptycz-
nych i działają na receptory. Neuromodulatory mogą jednak być także uwalniane z błon innych niż presynaptyczne
i oddziaływać jednocześnie na receptory wielu neuronów. Na niektóre synapsy działają dłużej niż neuroprzekaźniki
[V. Di Marzo, S. K. Goparaju, L. Wang i inni 2001, s. 823]. Neurohormony działają na receptory neuronalne, w odróżnieniu
od innych neuroregulatorów uwalniane są bezpośrednio do układu krążenia i w ten sposób rozprowadzane po całym
organizmie (S. Kosslyn, R. Rosenberg 2006, s. 106-114; J. Wiener 1996, s. 3].
3
Neuroprzekaźniki są substancjami uwalnianymi pod wpływem bodźca z neuronów presynaptycznych, prowa-
dzą one do pobudzenia neuronu postsynaptycznego lub komórki efektorowej. Oddziałują na swoiste receptory zarówno
presynaptyczne, jak i postsynaptyczne. Produkowane są w cytoplazmie komórki nerwowej i transportowane wzdłuż
aksonu do jego zakończeń. Jeden neuron produkuje zawsze ten sam neurotransmiter lub – w wyjątkowych wypad-
kach – ten sam zestaw przekaźników chemicznych, który znajduje się we wszystkich jego zakończeniach. Neuro-
chemiczne ośrodki i szlaki mogą być sklasyfikowane według budowy chemicznej ich neuroprzekaźników. Wyróżnia się
szlaki: monoaminowe (obejmujące: dopaminę, serotoninę, noradrenalinę i adrenalinę), katecholaminowe (obejmują:
dopaminę noradrenalinę i adrenalinę – tworząc szlaki dopaminergiczne, noradrenergiczne i adrenergiczne), indolo-
aminowe (m.in. serotonina; tworzą szlaki serotoninergiczne). Za udowodnione naukowo i rzeczywiście wytwarzane
przez organizm naturalne neuroprzekaźniki uznaje się obecnie: acetylocholinę, adrenalinę, dopaminę, GABA, glicynę,
noradrenalinę, serotoninę [J. Kalat 2006, s. 54-69].
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
71
czwartej serotoniny i dopaminy. Większość dzieci z autyzmem nie przejawia jednak tego rodzaju
anomalii neurotransmiterów, poza tym wskazywane nieprawidłowości towarzyszą także kilku
innym zaburzeniom. Odbiegające od normy poziomy neurotransmiterów mogą być jedną z przy-
czyn autyzmu, ale z pewnością istnieją też inne.
C. Gilberg [1990] twierdzi, że autyzm biopsychicznie wyraża wadliwe relacje między półku-
lami mózgowymi, zaś D. Cohen i F. Volkmar [1997] uważają, że zaburzenia autystyczne wiążą
się z wadliwym działaniem dominującej półkuli mózgu dziecka autystycznego, a V. Frith [1996]
utrzymuje, że jest odwrotnie, to znaczy, że za autyzm odpowiedzialne jest wadliwe funkcjono-
wanie części półkuli niedominującej.
W latach osiemdziesiątych dokonano odkrycia nieprawidłowości funkcjonalnych w obszarze
móżdżku u osób autystycznych [E. Courchesne 1994; E. Courchesne, G. Press 1993]. Wyko-
rzystując technikę obrazowania za pomocą rezonansu magnetycznego oraz badania autopsyjne,
stwierdzono w móżdżkach 86% badanych hipoplazję, zaś u 12% hiperplazję dwóch płacików,
które współwystępowały z uszkodzeniem płata ciemieniowego mózgu u 43% badanych. Bada-
nia te potwierdzają, że móżdżek, oprócz funkcji koordynacji składowych motoryki (ruch i równo-
waga), współdziała w rozwoju i dynamice procesów uwagi z tworem siatkowatym pnia mózgu.
W związku z powyższym, sformułowano hipotezę, według której stwierdzone anomalie nie-
dorozwojowe mózgu są przyczyną niezdolności dziecka z autyzmem do koncentracji uwagi na
szybkich zmianach słów, gestów, pozach i ekspresjach, które wyrażają ilościowe oraz jakościo-
we zmiany w strumieniu informacji. E. Courchesne i G. Press [1993, 1994] przypuszczają, że
stwierdzone nieprawidłowości w impulsach przekazywanych przez komórki móżdżku prowadzą
do zaburzeń w wyższych piętrach mózgowia, w tym również w płacie ciemieniowym. Ustalenia
te zostały potwierdzone w Japonii, w badaniach przeprowadzonych przez T. Hashimoto [1995]
na grupie 102 osób (w tym 29 dzieci autystycznych poniżej 3. roku życia). Stwierdzono, że osoby
autystyczne miały mniejszy móżdżek od badanych z grupy kontrolnej oraz znaczne zmiany
strukturalne w pniu mózgu. Ustalenia T. Hashimoto na temat powiększania się móżdżku i pnia
mózgu w rozwoju zarówno autystyków, jak i osób zdrowych, uprawniają do ważnego wniosku,
że zmian stwierdzanych w mózgowiu autystyków nie należy traktować jako przejawów postępu-
jącego procesu zwyrodnieniowego. Potwierdza to teorię, że pojawiają się one wczesnym stadium
rozwoju dziecka z autyzmem.
J. Ayres [1972] utrzymuje, że zaburzenia autystyczne są wynikiem defektu procesów per-
cepcyjnych i należy je traktować jako zaburzenia integracji sensorycznej. Według tego autora,
centralny układ nerwowy nie jest w stanie uporządkować całości informacji, które docierają po-
szczególnymi kanałami sensorycznymi, dlatego zaburzona jest ich koordynacja z posiadanymi już
danymi. Przejawia się to w nieadekwatnej, nieprawidłowo wyrażanej reakcji na bodźce u dzieci
z autyzmem [B. Winczura 1996, s. 147).
Za podłoże neurofizjologiczne sfery emocjonalno-uczuciowej dziecka przyjmuje się różne
okolice mózgowia. Emocje oraz tak zwane uczucia pierwotne zazwyczaj wiąże się z jądrami
podkorowymi, uczuciowość archaiczną lub prelogiczną z korą pozaczołową i układem neurowe-
getatywnym, uczucia wyższe natomiast z korą płatów czołowych. Niektórzy neurofizjologowie
i neuropsychologowie twierdzą, że płaty czołowe są jednolitym pod względem czynnościowym
narządem (tzw. narząd czołowy). Częściej jednak z punktu widzenia ich wpływu na psychikę
człowieka wyodrębnia się w płatach czołowych dwie części: dolną – oczodołową oraz górną – tak
zwaną sklepistość czołową.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
72
Nowych, interesujących informacji o znaczeniu biologicznych uwarunkowań autyzmu wcze-
snodziecięcego dostarczają badania prenatalne [J. Lejkowska, Z. Madeja 2009]. Zwłaszcza te, które
dotyczą patologizujących czynników w okresie ciąży [J. Lejkowska, Z. Madeja 1997). W świetle
dotychczasowych badań autyzm jest zaburzeniem ujawniającym się we wczesnym rozwoju
mózgu (przed upływem 30. tygodnia życia płodowego). C. Moore i D. Shiek [1971, s. 454] twierdzą,
że rozwój mózgu dzieci autystycznych jest przyspieszony, z czym miałby być związany „głód
czynnościowy” odpowiedzialny z kolei za deprywacje zmysłowe. Miałyby one obniżać próg sty-
mulacji w takim stopniu, że normalne bodźce stawałyby się jako silnie przeciążające, co z kolei
powoduje u dzieci z autyzmem konieczność włączania swoistej obrony percepcyjnej.
Do najlepiej udokumentowanych ustaleń na temat różnic między dziećmi zdrowymi i z au-
tyzmem należą wyniki różnych pomiarów zahamowania ekspansywności oraz wzrostu wydala-
nia substancji ustrojowych.
Wśród prac prezentujących wyniki badań dotyczących oceny i pomiaru różnych czynników
fizjologicznych występujących w autyzmie na szczególną uwagę zasługują badania: endokryno-
logiczne, elektroencefalograficzne i rezystancji. Pierwsze z nich przeprowadzono w grupie
czternaściorga dzieci z autyzmem dziecięcym, z którymi realizowano terapię metodą polisenso-
rycznych stymulacji [Z. Madeja 1994]. Ustalono, że poziom adrenaliny
4
w organizmach dzieci
zdrowych (dwudziestoczeroosobowa grupa kontrolna) i z autyzmem, porównywany w testach
z badań moczu porannego (po nocnym śnie, wypoczynku) oraz po południu (wyższe wyniki) różnią
się istotnie statystycznie
5
. Dotyczy to zarówno różnic między grupami dzieci oraz wyników po-
równań krzyżowych (zob. tab.1). Wyniki te wskazują na wysoki poziom lęku i lękogennych sty-
mulacji. Jeśli zważyć, że referencyjna norma kliniczna poziomu adrenaliny w moczu wynosi do
55 nmoli/dl, to należy stwierdzić, że stężenie stresogennego hormonu aktywacji fizjologicznej
w grupie dzieci z autyzmem (rano) jest 250% wyższe niż w grupie dzieci zdrowych. Nasuwa się
konieczność odpowiedzi na pytanie: jak przebiega sen, wypoczynek, biopsychiczna regeneracja
dzieci z autyzmem? Można stwierdzić, że z fizjologicznego punktu widzenia biorytm dzieci auty-
stycznych pozbawiony jest największego z naturalnych lekarstw, jakim jest zdrowy i spokojny
sen. Dane te należy rozpatrywać razem z wynikami badań rytmu serca i zapisu EEG.
4
Adrenalina jest hormonem wydzielanym przez część wewnętrzną (rdzenną) nadnerczy. Jest wytwarzany w sy-
tuacja stresowych. Ponieważ wzrost jego stężenia w krwi przyspiesza akcję serca, uznano w kardiologii, że częste
przekraczanie poziomu adrenaliny poza pułap górny przedziału referencyjnego jest kardiotoksyczne i przyczynia się
do rozwoju chorób tego organu. Hormon ten adrenalina przyspiesza ponadto akcję oddechową, podwyższa ciśnienie
krwi, a poprzez selektywny skurcz naczyń wpływa na przemieszczanie krwi z układu pokarmowego do mięśni, mobili-
zuje do krwi materiał energetyczny w postaci glukozy oraz zwiększa stan podniecenia. W psychopatologii adrena-linę
opisuje się jako hormon 3xf: strachu, walki i ucieczki (ang. fright, fight i flight).
5
Do niedawna uważano, że poziom adrenaliny w moczu, jako niespecyficzny wskaźnik procesów pobudzenia
także obwodowego układu nerwowego, nie powinien być źródłem wniosków na temat czynności ośrodkowego układu
nerwowego, jeśli nie uwzględnia się jednocześnie innych trafnych i rzetelnych parametrów biochemicznych lub neuro-
fizjologicznych. Gdyby przyjąć stanowisko na temat rzekomej niediagnostyczności wydzielanej w moczu adrenaliny
(zwłaszcza poza normę zakresu referencyjnego), nie moglibyśmy wykorzystać istotnych ustaleń związku innych
wskaźników biochemicznych, które pozostają w związku z autyzmem dziecięcym (na przykład kwasu moczowego).
Badania typu wielowielozmiennowe – podejmowane w miejsce jednowielozmiennowych – mogą wyjaśnić relacje
i poszukiwane związki między różnorodnymi zmiennymi oraz wskazać ewentualne synergię czynników. Na przykład
wpływ deficytu endorfin lub podwyższonego poziomu katecholamin (adrenalina oraz dopamina) na czynności central-
nego układu nerwowego u dzieci z autyzmem, którą ocenia się, na przykład w terapii psychostymulantem Metylfeni-
datem (Ritalin), na podstawie zmian w poziomie neuroprzekaźników (serotoniny i dopaminy) z jednoczesną weryfikacją
hipotezy o związkach czynności układu nerwowego autystyków ze zwiększoną objętością ich hipokampu oraz wielkością
jądra migdałowatego.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
73
Statystycznie istotne różnice występują również w badaniach poziomu adrenaliny w osoczu krwi
badanych grup dzieci, wskaźniki poziomu adrenaliny w moczu są jednak wyraźniejsze. W obszernej
literaturze przedmiotu można znaleźć wiele doniesień z badań, w których stwierdzono podobne
zależności przy zastosowaniu procedur kontroli wpływów różnych sekwencji bodźców psychofi-
zjologicznych [D. Boullin, H. Van Bhaga, R. O’Brien, M. Youdin 1979;
M. Goldstein, D. Mahanand,
J. Lee, M. Coleman 1979; R. O’Brien, G. Semenuk, S. Spector 1979; H. Weiner 1989; Z. Madeja,
A. Gęsicka 1994]. Należy zwrócić uwagę także na fakt, że zwiększonemu wydalaniu adrenaliny
w moczu dzieci z autyzmem towarzyszy podwyższony poziom adrenalinopodobnej dopaminy. Nie
potrafimy jeszcze określić kumulatywnego działania tych neurohormonów, nie znamy także ewen-
tualnej ich synergii. Wiadomo, że podwyższony poziom dopaminy nasila działanie adrenaliny
[Z. Madeja 2008], którego znaczący wzrost ustalono. Ocenę wpływu oraz interpretację jednoznacz-
ności i kierunkowości tych ustaleń utrudnia dodatkowo stwierdzenie podwyższonego wydalania
kwasu moczowego (hyperurikemia) przez dzieci z autyzmem w moczu [K. Van Acker 1993, s. 764],
a także zmiany w stężeniu ważnych rozwojowo metabolitów (bursztynyloadenozyny, uracylu, tymi-
ny oraz hipoksantyny i ksantyny w płynie mózgowo-rdzeniowym, osoczu i moczu).
Tabela 1. Poziom adrenaliny w moczu dzieci zdrowych i z autyzmem
poziom adrenaliny w moczu dzieci
Grupy dzieci
N
rano
w ciągu dnia
Poziom istotności
zdrowych
24
17
31
p<0,001
z autyzmem
14
34
59
p<0,01
p<0,001
p<0,001
Powołując się na zgromadzone dane o autyzmie, B. Rimland [1995] wskazał trzy istotne
przyczyny wzrostu częstości tego zaburzenia rozwojowego w populacji. Według tego autora, jest on
spowodowany współdziałaniem czynników zewnętrznych i wewnętrznych. Do najważniejszych
czynników zewnętrznych, odpowiedzialnych, zdaniem B. Rimlanda, za nasilenie epidemicznego
wzrostu autyzmu należy zaliczyć zanieczyszczenia środowiska. Wykazano istotny związek
pomiędzy produkcją różnego rodzaju plastików (toksyczność chloranów i chlorynów) i częstością
autyzmu w populacji na określonym obszarze terytorialnym. Nasuwa się wniosek, że należy
dodatkowo uwzględniać ewentualność toksycznego wpływu innych związków toksycznych (na przy-
kład dioksyn, rtęci), udziału prionów, zakażenia płodu chlamydią, listerią (powodującą zapalenie opon
mózgowych i zaburzenia świadomości) oraz różnymi produktami pleśniowymi, drożdżami, których
udział w etiologii zaburzeń centralnego układu nerwowego w okresie prenatalnym jest już do-
wiedziony [J. Lejkowska, Z. Madeja 1997; 2009]. Wpływ – bezpośredni lub pośredni – czynni-
ków toksycznych na odpowiedzialny za nasze popędy i emocje układ limbiczny udowodniono
w następujących zaburzeniach: labilność emocjonalna, agresja, gniew, gwałtowność, obojętność,
apatia, lęk, depresja i deficyt zainteresowań.
Ważnych dla wyjaśnienia etiologii i patogenezy autyzmu ustaleń można oczekiwać po rozpo-
znaniu wpływu wskazywanych i wielu innych czynników na okolice interakcji układów nerwowego
i hormonalnego, którym jest podwzgórze. Przypomnijmy, że podwzgórze odbiera i przetwarza
informacje dotyczące stężenia hormonów, napięcia fizycznego, emocjonalnego (stresu psycho-
logicznego i fizjologicznego), a także potrzeby fizycznej aktywności. Reakcje podwzgórza na od-
bierane informacje przejawiają się w znanych już wpływach na przysadkę, dlatego dalsze bada-
nia krzyżowo-poprzeczne powinny wyjaśnić ewentualność związków z autyzmem.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
74
Drugą przyczynę wzrostu ilości chorych autystycznie – zdaniem B. Rimlanda [1964] – współ-
tworzą czynniki wewnętrzne, wywołane synergistycznie skutkami szczepionek ochronnych oraz
ogromny wzrost stosowania antybiotyków u kobiet w okresie ciąży, jak i w leczeniu niemowląt,
małych dzieci (w zakażeniach: ucha środkowego, w obrębie nosa i gardła, dróg oddechowych).
B. Rimland [1964; 1995] wskazuje na DTP jako szczepionkę o największym ryzyku powodowa-
nia zaburzeń autystycznych. Wyjaśnijmy, że jest to szczepionka przeciwko błonicy (dyfterytowi),
która należy do cięższych, zakaźnych i zaraźliwych chorób, wywołuje ją maczugowiec błonicy.
Jego toksyny uszkadzają zarówno mięsień sercowy, jak i układ nerwowy. W przeszłości szczepienie
anatoksyną błoniczą przeprowadzano czterokrotnie – jako podstawowe i powtórne – trzykrotnie.
Obecnie do szczepień używa się szczepionki potrójnej (Di-Te-Per → Diphteria – błonica, Tetanus
– tężec, Pertussis – krztusiec), aby równocześnie zwiększyć odporność dziecka na te trzy cho-
roby. Szczepienia podstawowe przeprowadza się w trzecim, czwartym i piątym miesiącu życia
dziecka (co 4 tygodnie i ostatnie – po roku). Szczepienia powtórne, już tylko przeciwko tężcowi
i błonicy, wykonuje się w siódmym, dziesiątym i czternastym roku życia. Odpowiednio zmodyfi-
kowane mikroorganizmy, które zawierają wszystkie szczepionki, powinny pobudzić produkcję
swoistych przeciwciał, skierowanych przeciwko danemu drobnoustrojowi.
Gdyby hipoteza B. Rimlanda dotycząca związku przyczynowego między szczepieniami
i autyzmem była trafna, wówczas powinien występować systematyczny wzrost zachorowań
autystycznych po każdym ze szczepień lub widoczne byłyby określone prawidłowości staty-
styczne w relacjach między przyczyną i skutkiem. Nie udało się jednak dotychczas dowieść,
wskazywanych jako przyczynowe, związków szczepień z zachorowaniem na autyzm. W jaki spo-
sób bowiem wyjaśnić to, że zdecydowana większość dzieci szczepionych nie ujawnia w ciągu
swego życia zaburzeń autystycznych?
Zauważmy, że jedną z konsekwencji rozpowszechnionego stosowania antybiotyków w le-
czeniu dzieci jest naruszenie swoistej równowagi mikrobiologicznej w organizmie oraz niekorzystne
zmiany homeostazy uniemożliwiające osiąganie dojrzałości w ważnych fazach rozwojowych dziecka.
Do najlepiej rozpoznanych niepożądanych efektów ubocznych stosowania antybiotyków należy
niekontrolowany rozwój drożdżaków (kandydoza), które wydzielają niebezpieczne dla centralnego
układu nerwowego neurotoksyny. Nie należy zapominać, że w leczeniu pleśni i grzybów także
powszechnie stosuje się antybiotyki coraz nowszych generacji.
Dzieci autystyczne różnią się stopniem upośledzenia i potencjałem. Czy różnice te są prze-
jawem polietiologii tego zaburzenia? Przedstawione wyżej wyniki badań dotyczące defektów gene-
tycznych autyzmu uzupełniają ustalenia na temat wpływu szkodliwych promieniowań [P. Abramson
i inni 1992; M. Rutter 1991; L. Waterhouse, D. Fein 1997].
Dowodów na temat wpływu czynnika genetycznego nie można podważyć także dlatego, że
badania ryzyka wystąpienia autyzmu przeprowadzono także u rodzeństwa dzieci autystycznych.
Najsilniejsze dowodowo są badania porównawcze bliźniąt monozygotycznych i dyzygotycznych
[A. Le Counter, A. Bailey, A. Gottesman i inni 1996]. Wynika z nich, że 80% do 94% zmienności
ryzyka autyzmu opiera się na czynnikach genetycznych [A. Le Counter, A. Bailey, A. Gottesman
i inni 1996, s. 799], mimo że sposób przekazywania genetycznego nie został jeszcze dokładnie
rozpoznany. Stwierdzono, że u krewnych dzieci z autyzmem wzrasta ryzyko wystąpienia deficytów
poznawczych i społecznych, choć w formie znacznie łagodniejszej niż w autyzmie [S. Smalley
1991]. Należałoby zwrócić uwagę także i na to zagadnienie, ponieważ w polskich badaniach nie
było ono jeszcze podejmowane.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
75
W drugiej części artykułu zostanie przedstawiona analiza aktualnego obrazu klinicznego auty-
zmu z jego oceną diagnostyczną, zostaną ponadto omówione szczegółowo objawy złożonego etiolo-
gicznie całościowego zaburzenia rozwojowego, jakim jest autyzm, oraz zaburzeń współistniejących.
Bibliografia
A
BRAMSON
P. i inni, Biological liability in families with autism, „Journal of the American Academy of Child
and Adolescent Psychiatry” 1992, nr 31, s. 370-371.
A
SPERGERER
H., Die autistischen Psychopathen in Kindesalter, „Archiv für Psychiatrie und Nervenkrank-
heiten” 1944, nr 117, s. 76-136.
A
TTWOOD
A.,
F
RITH
V.,
H
ERMELIN
B., The understanding and use of interpersonal gestures by autistic and
Down’s syndrome children, „Journal of Autism and Development Disorders” 1988, nr 18, s. 241-257.
The autistic syndromes, (red.) M. Coleman, Amsterdam, New York 1979.
A
YRES
J., Southern California Sensory Integration Test (CSIT), Los Angeles 1972.
B
AILEY
A.,
P
HILLIPS
W.,
R
UTTER
M. i inni, Autism: towards an integration of clinical, genetic, neuropsychological,
and neurobiological perspectives, „Journal of Child Psychology and Psychiatry” 1996, nr 37, s. 89-126.
B
ARON
-C
OHEN
S., Can autism be detected at 18 months?, „British Journal of Psychiatry” 1992, nr 161,
s. 839-843.
B
ETTELHEIM
B., The empty fortress: infantile autism and the birth of self, London 1967.
B
ILIKIEWICZ
T., S
TRZYŻEWSKI
W., Psychiatria, Warszawa 1992.
B
LEULER
L., Dementia praecox oder die Gruppe der Schizophrenien, Muenchen 1978, Minerwa (reprint).
B
OBKOWICZ
-L
EWARTOWSKA
L., Autyzm dziecięcy: zagadnienia diagnozy i terapii, Kraków 2000.
B
OLTON
P.,
P
ICKLES
A.,
H
ARRINGTON
R.,
M
ACDONALD
H.,
R
UTTER
M., Season of birth: issues, approaches
and findings for autism, „Journal of Child Psychology and Psychiatry” 1992, nr 33, s. 509-530.
B
OULLIN
D.,
B
HAGA
V
AN
H.,
O’B
RIEN
R.,
Y
OUDIN
M., Platelet monoamine oxidase in children with infantile
autism, [w:] The autistic syndromes, (red.) M. Coleman; Amsterdam, New York 1979 (rozdział 5).
B
ROWN
W. i inni, Fragile x and autism: a multicenter survey, „American Journal of Medical Genetics” 1986,
nr 23, s. 341-352.
C
AMPBELL
M.,
F
RIEDMAN
E.,
G
REEN
W.,
C
OLLINS
P.,
S
MALL
A.,
B
REUER
H., Blood serotonin in schizophrenic
children: a preliminary study, „International Pharmacopsychiatry” 1975, nr 10, s. 213-221.
C
ANTWELL
D.,
B
AKER
L.,
R
UTTER
M., Families of autistic and dysphasic children, „Archives of General
Psychiatry” 1978, nr 36, s. 682-687.
C
HRISTIE
P., An understanding of autism. Children with autism, London 1990.
C
OHEN
D., V
OLKMAR
F., Handbook of autism and pervasive developmental disorders, New York 1997.
Communications problems in autism, (red.) E. Shopler, G. Mesibov, New York 1985.
C
OURCHESNE
E., Badanie rezonansem magnetycznym wskazuje na nieprawidłowości w móżdżku, „Biule-
tyn Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym”, Gdańsk 1994, nr 16, (przekład z: „Autistic Re-
search Review International” 1994, nr 2).
C
OURCHESNE
E., P
RESS
G., Parietal lobe abnormalities detected with MTI in patients with infantile autism,
„Autism of Journal Research” 1993, nr 160, s. 387-393.
C
REAK
M., Schizophrenia syndrome in childhood: progress report of working part, „Cerebral Palsy Bulletin”
1961, nr 3, s. 501-505.
D
ELACATO
C. L., Dziwne, niepojęte: autystyczne dziecko, Warszawa 1995.
D
I
M
ARZO
V.,
G
OPARAJU
S.
K.,
W
ANG
L. i inni in., Leptinregulated endocannabinoids are involved in main-
taining food intake, „Nature” 2001, nr 410, s. 822-825.
DSM-IV, Diagnostic and statistical manual of mental disorders, Washington 2000; DC, American Psychiat-
ric Association (wyd. 4, tekst zweryfikowany i uzupełniony).
F
OMBONNE
E., Epidemiology of autistic disorder and other pervasive developmental disorders, „Journal of
Clinical Psychiatry” 2005, nr 66 (suppl 10), s. 3-8.
F
RITH
V., Autism: possible clues to the underlying pathology, [w:] Aspects of autism: biological research,
(red.) L. Ling, Oxford 1988.
F
RITH
V., Autyzm, „Świat Nauki” 1993, nr 8, s. 58-65.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
76
F
RITH
V., Autism explaining the Enigma, Oxford 1996.
G
ILBERG
C., Autism and persuasive developmental disorders, „Journal of Child Psychology and Psychia-
try” 1990, nr 31, s. 99-119.
G
OLDSTEIN
M.,
M
AHANAND
D.,
L
EE
J.,
C
OLEMAN
M., Dopamine-beta-hydroxylase and endogenous total
5-hydroxyindoles levels in autistic patients and controls, Amsterdam, New York 1979 (rozdz. 6).
G
UPTA
A., S
TATE
M., Recent advances in the genetics of autism, „Biological Psychiatry” 2007, nr 61,
(4), s. 424-437.
H
APPEÉ
F.G., Current psychological theories of autism: the „Theory of Mind” account and rival theories,
„Journal of Child Psychology and Psychiatry” 1994, nr 35, s. 215-229.
H
ASHIMOTO
T., Badania japońskie potwierdzają odkrycia w móżdżku, „Biuletyn Stowarzyszenia Pomocy
Osobom Autystycznym”, Gdańsk 1995, nr 21 (przekład pracy z „Journal of Autism and Development
Disorders” 1995, nr 25, 1).
H
ERMELIN
B., O’C
ONNOR
N., Autistic disturbance of verbal and non-verbal communication, New York 1970.
H
ERMELIN
B.,
O’C
ONNOR
N., Logico-affective states and nonverbal language, [w:] Communications prob-
lems in autism, (red.) E. Schopler, G. Mesibow, New York 1985.
H
OFF
H., Lehrbuch der Psychiatrie. Verhütung, Prognostik und Behandlung der geistigen und seelischen
Erkrankungen, t. II, Basel-Stuttgart 1986.
J
AROSZ
M.,
C
WYNAR
S., Podstawy psychiatrii, Warszawa 1983, wyd. 4.
K
ALAT
J., Biologiczne podstawy psychologii, Warszawa 2006.
K
ANNER
L., Autistic disturbances of affective contact, „Nervous Child” 1943, nr 2, s. 217-250.
K
ANNER
L., Autism and child schizophrenia, „Child Psychiatry and Human Development” 1971, nr 1,
s. 119-141.
K
APLAN
H.,
S
ADOCK
B., Psychiatria kliniczna, Wrocław 1995.
K
LEIN
M., The important of symbol-formation in the development of the Ego, [w:] Contributions to Psycho-
Analysis 1921-1945, M. Klein (1950), London 1930.
K
ONSTANTAREAS
M.,
B
LACKSTOCK
E.,
W
EBSTER
C
H
., Autyzm, Warszawa 1992.
K
OSSLYN
S.,
R
OSENBER
R., Psychologia. Mózg, człowiek, świat, Kraków 2006.
L
E
C
OUNTER
A.,
B
AILEY
A.,
G
OTTESMAN
A. i inni, A broader phenotype of autism: the clinical spectrum in
twins, „Journal of Child Psychology and Psychiatry” 1996, nr 37 (7), s. 785-801.
L
EJKOWSKA
J.,
M
ADEJA
Z., Wybrane aspekty rozwoju prenatalnego – metody i kryteria oceny, „Słupskie
Prace Humanistyczne” 1997, nr 14b, s. 73-106.
L
EJKOWSKA
J.,
M
ADEJA
Z., Autism – neuropsychological diagnosis and clinical description, London 2009
(w druku).
M
ADEJA
Z., Fizjologiczne komponenty autyzmu wczesnodziecięcego, referat wygłoszony na Konferencji
Naukowej Autyzm – problemy zdrowotne, psychopedagogiczne i społeczne 20 kwietnia 1994 roku,
Poznań, UAM.
M
ADEJA
Z., Uzależnienia od substancji psychoaktywnych, przedmiotów, czynności i osób. Analiza kultu-
rowo-społeczna, filozoficzno-aksjologiczna, psychologiczna, psychobiologiczna, psychopatologiczna,
neuropsychologiczna zjawisk i procesów etiopatogenezy uzależnień oraz ich terapii, Koszalin 2008.
M
ADEJA
Z.,
G
ĘSICKA
A., Polisensoryczna stymulacja w terapii dzieci z autyzmem, [w:] Autyzm – kontro-
wersje i wyzwania, Poznań 1994.
M
AHLER
M., On human symbiosis and the vicissitudes on individuation, New York 1983.
M
ELTZER
D., Explorations in autism, Perthshire 1975.
M
OORE
C.,
S
HIEK
D., Toward a theory of early infantile autism, „Psychological Review” 1971, nr 78, s. 451-456.
N
ISSEN
G., Autistische Syndrome, [w:] Lehrbuch der speziellen Kinder und Jugendpsychiatrie, Berlin-New
York 1980.
O’B
RIEN
R.,
S
EMENUK
G.,
S
PECTOR
S., Catechol-0-methyltransferase activity in erythrocytes of chil-
dren with autism, [w:] The autistic syndromes, (red.) M. Coleman, Amsterdam-New York 1979
(rozdz. 4).
O
RNITZ
E., Childhood autism: a review of the clinical and experimental literature, „California Medicine”
1978, nr 117, s. 21-47.
P
ETERSON
M.,
T
ORREY
E., Viruses and other infectious agents as behavioral teratogens, [w:] The autistic
syndromes, (red.) M. Coleman, Amsterdam-New York 1979 (rozdz. 3).
P
ISULA
E., Autyzm. Fakty, wątpliwości, opinie, Warszawa 1993.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
77
Psychologiczne problemy współczesnego autyzmu dziecięcego, (red.) E. Czownicka, Warszawa 1983.
R
ESCH
R.,
G
RAND
S.,
M
EYERSON
K., From the object to person, „Bulletin of the Menninger Clinic” 1981, nr
45 (4), s. 281-306.
R
IMLAND
B., Czy istnieje epidemia autyzmu?, „Biuletyn Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym”
1995, nr 4 (22) (przedruk z „Autism Research Review International”, nr 3).
R
IMLAND
B., Infantile autism, New York 1964.
R
ITVO
E. i inni, Concordance for the syndrome of autism in 40 pairs of afflicted twins, „American Journal of
Psychiatry” 1985, nr 142, s. 74-77.
R
ODIER
P., Początki autyzmu, „Świat Nauki” 2000, nr 5, s. 50-57.
R
UTTER
M., Autism as a genetic disorder, [w:] The new genetics of mental illness, (red.) P. McGuffin, R. Murray,
Oxford 1991, s. 225-244.
S
CHOPLER
E., R
EICHLER
R., R
ENNER
B., The childhood autism rating scale, Los Angeles 1988.
S
MALLEY
S., Genetic influences in autism, „Psychiatric Clinics of North America” 1991, nr 14, s. 125-139.
S
POERRI
T., Kompendium der Psychiatrie. Klinik und Therapie für Studierende und Ärzte, Basel-New
York 1986.
S
TEINHAUSEN
H.,
G
ÖBEL
D.,
B
REINLINGER
M.,
W
OHLLEBEN
B., A community survey of infantile autism,
„Journal of the American Academy of Child Psychiatry” 1986, nr 25, s. 186-189.
S
ULESTROWSKA
H., Schizofrenia i zespoły autystyczne u dzieci, [w:] Psychiatria, (red.) S. Dąbrowski, J. Jaro-
szyński, S. Pużyński, t. 1, Warszawa 1987, s. 356-368.
T
INBERGEN
N.,
T
INBERGEN
A., Autistic children. New hope for a cure, London 1983.
T
OWBIN
K., Pervasive developmental disorder not otherwise specified, [w:] Handbook of autism and per-
vasive developmental disorders, (red.) F. Volkmar i inni, t. 1. Hoboken 2005, s. 165-200.
T
SAI
L.,
G
HAZIUDDIN
M., Biomedical research in autism, [w:] Autism, (red.) D. Berkell, Hillsdale 1992, s. 53-76.
T
USTIN
F., Autisme et psychose de l’enfant, Paris 1977.
T
USTIN
F., Autisme et protection, Paris 1992.
V
AN
A
CKER
K. i inni, Urinary excretion of purine and pyrimidine metabolites in the neonate, „Pediatric Re-
search” 1993, nr 34, s. 762-766.
V
AN
D
EN
B
ERG
J., Grundriss der Psychiatrie, Stuttgart 1993.
V
OLKMAR
F.,
P
AUL
R.,
K
LIN
A.,
C
OHEN
D., Diagnosis and classification, [w:] Handbook of autism and perva-
sive developmental disorders, (red.) F.R. Volkmar, R. Paul, A. Klin, D. Cohen i inni, t. I, cz. 1, Wiley,
New York 2005, s.1-3.
V
OLKMAR
F. i inni, Issues in the classification of autism and related conditions, [w:] Handbook of autism
and pervasive developmental disorders, (red.) F. R. Volkmar, R. Paul, A. Klin, D. Cohen i inni, t. I,
cz. 1, Wiley, New York 2005, s. 5-41.
W
ATERHOUSE
L.,
F
EIN
D., Genes tPA, Fzn, and FAK in autism?, „Journal of Autism and Development
Disorders” 1997, nr 27 (3), s. 220-223.
W
EINER
H., Psychobiology and human disease, New York 1989.
W
IEDEL
L., C
OLEMAN
M., The autistic and control population of this study. Demographic, historical and attitu-
dinal data, [w:] The autistic syndromes, (red.) M. Coleman, Amsterdam-New York 1979 (rozdz. 2).
W
IENER
J., Medycyna behawioralna, (red.) polskiego wydania S. Sidorowicz, Wrocław 1996.
W
INCZURA
B., Spór o genezę autyzmu, „Kwartalnik Pedagogiczny” 1996, nr 3/4.
W
ING
L.,
G
OULD
J., Severe impairments of social interaction and social interaction and associated abnor-
malities in children: epidemiology and classification, „Journal of Auism and Development Disorders”
1979, nr 9, s. 11-29.
Z
IMBARDO
P
H
.,
R
UCH
F., Psychologia i życie, Warszawa 1994.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
78
Dzieci a śmierć.
O obecności kwestii eschatologicznych
w okresie dzieciństwa
Mojej mamie
dr Małgorzata Bednarska
Uniwersytet Wrocławski
hcemy żyć, a nie myśleć o śmierci. Śmierć zniknęła z naszego życia. Pragniemy spędzić
życie lekko, łatwo i przyjemnie, a myślenie o śmierci temu nie sprzyja. Próbujemy wy-
mazać śmierć z naszego życia, przeszłości, teraźniejszości. „Bo ludzie nawet w czasie
pogrzebu nie chcą myśleć o śmierci, tak bardzo się jej boją. Ona ich paraliżuje, odbiera sens, by
czuć się młodym, bogatym”
1
. Wydaje nam się, że nad wszystkim jesteśmy w stanie zapanować.
Może zresztą starość, śmierć, choroba, ból i cierpienie nie pasują do estetyki współczesnego,
konsumpcyjnego świata. Są nieładne, nieestetyczne, odrażające, to tematy niewygodne. „Cały
świat przekonuje przecież, że śmierć nas nie dotyczy. Reklamy pokazują, że jak wypiję jogurt,
albo zjem płatki kukurydziane, to będę żył tutaj wiecznie”
2
. „Atmosfera wspólnej »dobrej zabawy«,
konsumowania, posiłkowania się doraźnością, folgowania chwilowym zachciankom prowadzi
w konsekwencji uwikłanego w taką grę człowieka do pozorowania własnego życia i wypierania
istoty człowieczeństwa”
3
.
Nawet jeśli czasem sami przez chwilę „zatrzymamy się” z powodu świadomości naszej
ewentualnej – lub też kogoś innego – śmierci, szybko odganiamy tego typu myśli, nie dzieląc się
nimi raczej z otoczeniem. Może, zgodnie z filozofią Epikura, śmierć nas nie obchodzi, bo dopóki
jesteśmy, nie ma śmierci, a gdy ona przyjdzie, nie będzie nas. Śmierć jest końcem zmysłowego
odczuwania, a ważne jest to, co można odczuć zmysłami.
Może jest po prostu tak, że na rozważanie kwestii eschatologicznych nie mamy czasu. Ży-
jemy szybko,, z rozmachem, wciąż też uskarżamy się na brak czasu. Bardziej przyciągają nas
zajęcia ściśle związane ze sferą materialną, z poprawą poziomu naszego życia. Czy myślenie
o śmierci sprzyja lepszemu życiu?
Należy także zauważyć, że okrucieństwo i umieranie stały się wartością rynkową, czymś, na
czym można zarobić. Filmy i programy telewizyjne są pełne grozy, „ociekające” krwią, gry kompute-
1
M. Kindziuk, Umarli uczą spokoju, www.onet.pl, 31.10.2007 (wiadomości).
2
Ibidem.
3
L. Strumska-Cylwik, Młodzież w dobie kultury przyzwolenia oraz otwartości „niepohamowanej”/„obojętnej” (Py-
tanie o otwartość w kontekście zjawisk konsumpcjonizmu i konsumeryzmu), [w:] Współczesna młodzież pomiędzy
Eros a Thanatos, „Falochron”, Wrocław 2008, s. 84.
C
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
79
rowe przesycone unicestwianiem, a istnieją nawet strony internetowe, na których można śledzić
umieranie
4
– wszystko to dziś przyciąga.
Zinstytucjonalizowaliśmy wychowanie, narodziny, śmierć również. Jeszcze niedawno śmierć
była czymś naturalnym. W jednej izbie stała trumna z ciałem zmarłego, a obok kołysano dziecko
do snu. Wielkie koło życia obracało się
5
. Razem witało się nowonarodzonego członka rodziny,
społeczności sąsiedzkiej, razem też żegnano odchodzących. Dziś nie wiemy, o czyjej śmierci
informuje nas wiszący na drzwiach klatki schodowej domu, w którym mieszkamy, nekrolog. Naj-
bliższym umierającego nie pozwala się też często towarzyszyć mu w ostatnich chwilach życia.
Nie dość, że śmierć z natury jest samotna – umierający w dzisiejszych czasach często psy-
chicznie, a nawet fizycznie jest sam, podobnie jak i najbliżsi umierającego
6
– to jeszcze sama
postawa współczesnego człowieka wobec śmierci (niemówienie o niej) powoduje większe osa-
motnienie i izolację. Nie potrafimy mówić o śmierci, a tym samym nie przygotowujemy siebie ani
innych na ten moment. W naszej kulturze okazją do rozmów o śmierci staje się listopadowe
Święto Zmarłych. Wspomina się nie tylko bliskich, którzy odeszli, w mediach również przywoły-
wana jest pamięć o znanych wszystkim, a już nieobecnych, aktorach, piosenkarzach, politykach.
Na co dzień jednak nie mówimy o „tych sprawach”. Nie wiemy, jak się zachować, gdy ktoś mówi
nam o stracie kogoś mu bliskiego, czujemy skrępowanie, zażenowanie, czasami próbujemy
pocieszać. Młoda kobieta idąca ulicą w dzień po śmierci swojej matki zauważyła dziwne zacho-
wanie spotykanych znanych jej ludzi – odwracali od niej głowy lub przyglądali jej się, czasami
unikali spotkania. Podsumowała to słowami: „Czuję się, jakbym była trędowata”. Ci, którzy za-
wodowo mają do czynienia ze śmiercią, traktują ją jak coś oczywistego. Pacjentów czy ich ro-
dzinę informuje się o nieuleczalnej chorobie, groźbie śmierci bez przygotowania i okazania od-
powiedniego współczucia, często na korytarzu lub przez telefon albo w ogóle unika się rozmów
na ten temat, zbywając potrzebujących wyjaśnień stwierdzeniami typu: „teraz nie mam czasu
z Państwem rozmawiać”, „innym razem”, „nie mam Państwu nic do powiedzenia”.
Boimy się mówić o śmierci, jakbyśmy nie chcieli „wywoływać wilka z lasu”. Ojciec zmarłego
tragicznie chłopca wspomina: „Wiem, że koledzy z pracy nie wiedzieli, jak się do mnie odnosić
po wypadku. Większość zaczęła mnie unikać, żeby nie widzieć mojego bólu. Miałem uczucie, że
złożyli się po dwa dolary na wieniec i odsunęli się jak najszybciej, żeby im nie przytrafiło się coś
równie strasznego”
7
.
Dzieci a śmierć
W szczególny sposób staramy się chronić przed zagadnieniem śmierci nasze dzieci, przed
mówieniem o tym, ale i przed kontaktem z nią, nawet tym nieuniknionym. Chcemy wierzyć, że
dzieciństwo to stan błogi, beztroski, szczęśliwy. Nieszczęście, ból, cierpienie są zarezerwowane
dla dorosłych, stanowią „przywilej” dorosłej części społeczeństwa
8
. Dziecko to symbol niewinno-
4
Użytkownicy Internetu czasami towarzyszą komuś w umieraniu, znane są też wypadki wręcz podżegania za
pośrednictwem Internetu do samobójstwa, do którego rzeczywiście dochodzi.
5
A. Guzowski, Jak mówić o śmierci?, „Edukacja i Dialog” 2006, nr 175.
6
Nikt, mimo najszczerszych chęci, nie jest w stanie wczuć się w sytuację umierającej osoby, ani też kogoś, kto
stracił lub traci bliskiego. Nikt nie może postawić się w tej sytuacji, ani zamienić się miejscami, dopóki sam tego nie
doświadczy.
7
E. Kübler-Ross, Dzieci i śmierć, „Media Rodzina”, Poznań 2007, s. 50.
8
M. Bednarska, Ciemna strona dzieciństwa, [w:] Pasaulis vaikui: ugdymo realijos ir perspektyvos, „Vilniaus Pe-
dagoginis Universitetas”, Wilno 2006, s. 91.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
80
ści, witalności, radości, nadziei. Wraz z nim pojawia się nowe życie, a siły witalne wstępują również
w jego otoczenie. Dzieciństwo to wstęp do dalszego życia, przygotowanie do niego, zapowiedź
przyszłości
9
.
Tymczasem kwestia ta, trudna i „nieoswojona” przez dorosłych, jeszcze większe problemy
stwarza dzieciom z racji ich mniejszego doświadczenia życiowego, niższego poziomu rozwoju
emocjonalnego i intelektualnego. Można wyszczególnić kilka najważniejszych zagadnień doty-
czących tematyki śmierci i umierania, a istotnych w relacjach dorosły-dziecko. Są to:
tłumaczenie dzieciom kwestii związanych ze sprawami ostatecznymi,
przygotowanie dzieci na kontakt ze śmiercią, umieraniem,
bycie z dziećmi w chwilach straty bliskich (dotyczy to nie tylko śmierci ludzi) oraz w cza-
sie żałoby,
udzielanie wsparcia dzieciom w trudnych chwilach.
Tłumaczenie dzieciom
Nie tylko nie mamy czasu tłumaczyć dzieciom kwestii związanych z umieraniem – w ogóle nie
mamy czasu przebywać z dziećmi. Niejednokrotnie wyręcza nas w tym telewizja, komputer,
poza tym dzieci najczęściej przebywają w towarzystwie rówieśników lub są pozostawione same
sobie. Należy pamiętać, że dorośli są potrzebni dzieciom, by nauczyć je świata, przekazać po-
siadaną przez dorosłych mądrość, przygotować je na egzystencję bez dorosłych i samodzielne
radzenie sobie. Jeżeli za rzadko przebywają z dziećmi, szczególnie tracą one w kwestiach doty-
czących spraw ostatecznych. Dzieci mają wiele, o wiele więcej niż dawniej, okazji, by zetknąć
się z zagadnieniem śmierci. Tematykę tę wykorzystują twórcy filmów, bajek, gier komputerowych,
książek. Po przeszło dwudziestu latach analiz programów telewizyjnych G. Gerbner ze współ-
pracownikami zauważył, że przemoc dominuje w ośmiu widowiskach telewizyjnych na dziesięć.
Na godzinę przypada przeciętnie pięć do sześciu brutalnych epizodów. Najwięcej przemocy jest
w filmach rysunkowych przeciętnie osiemnaście aktów przemocy przypada na około godzinę
takiego filmu
10
. Powszechnie znana jest opinia, że oglądanie scen przemocy nasila agresywne
zachowania, zmniejsza wrażliwość oglądających na agresję, z którą stykają się w dalszym życiu.
Zbyt rzadko zastanawiamy się jednak nad skutkami, jakie wywołuje obcowanie dzieci z przemocą,
zabijaniem, umieraniem na ich samopoczucie aktualne i przyszłe, a przeważnie pozostają one
same z wywoływanymi przez takie zdarzenia emocjami, myślami, obawami, pytaniami. Specjali-
ści zajmujący się rozwojem dzieci, a także niektórzy producenci bajek, gier czy filmów
11
sugerują,
by opiekunowie towarzyszyli dzieciom podczas pierwszego obejrzenia przez nie na przykład
filmu, ale zazwyczaj pozostaje to niezauważone, a sugestia nierealizowana. Nawet jeżeli prze-
bywamy z dzieckiem, gdy w wiadomościach lub filmach pojawiają się informacje o śmierci, zwy-
kle z nim tego nie omawiamy tego z dzieckiem, nie zauważamy jego reakcji, nie podejmujemy
tematu. E. Aronson, znany amerykański psycholog społeczny, opisuje w swojej książce własną
reakcję na podaną w informację telewizji o obrzuceniu napalmem przez amerykańskie samoloty
południowowietnamskiej wsi. Gdy syn zapytał go, co to jest napalm, bezrefleksyjnie wytłumaczył
mu sposób działania tego środka – że przywiera do ludzkiej skóry, powoduje ciężkie oparzenia
9
Eadem, Śmierć niewiniątek, czyli o śmierci dzieci, „Nasze Forum” 2006, nr 1-2 (21-22), s. 37.
10
E. Aronson, Człowiek istota społeczna, PWN, Warszawa 1999, s. 322.
11
Na opakowaniach płyt DVD z bajkami (dawniej też na okładkach książek), pojawiają się wskazówki i informa-
cje zachęcające dorosłych do obejrzenia (przeczytania) bajki z dzieckiem, co najmniej za pierwszym razem.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
81
itp. Dopiero gdy zauważył na policzkach syna łzy, autor opracowania zreflektował się i zastanowił:
„Czy do tego stopnia uległem znieczuleniu, że na takie pytanie mogłem odpowiedzieć w sposób
tak beznamiętny i rzeczowy […]? Czy aż tak przywykłem do ludzkiej brutalności?”
12
.
Gdy coś tak strasznego, jak ciężka choroba, śmierć, wydarza się w naszym otoczeniu, izo-
lujemy dzieci od mogącej zaszkodzić im – naszym zdaniem – tematyki, nie reagujemy na próby
podjęcia przez nie tematu, zazwyczaj staramy się chronić je, jak długo możemy. Dzieci to prze-
cież okaz życia, witalności, zdrowia! Niech więc tak zostanie!
Przygotowanie dzieci
Tłumaczenie dzieciom zagadnień związanych z umieraniem jest początkiem przygotowania naj-
młodszych na ich zetknięcie się ze śmiercią – co, prędzej czy później, nastąpi. Dzieci obserwują
umierającą przyrodę – rośliny, zwierzęta (czasem bliskie im), także odchodzących ludzi. Bywa,
że z życia dziecka znika ktoś szczególnie mu bliski, ktoś, kogo odejścia nie sposób nie zauważyć,
nie sposób przed nim dziecka ochronić. Wreszcie dzieci, o czym była mowa wcześniej, w związ-
ku z obowiązującym obecnie modelem kultury, chcąc nie chcąc, prędzej czy później zetkną się
ze śmiercią w filmach, grach, zabawach. Zwłaszcza chłopcy często bawią się „w zabijanie”, ale
filmy i gry nasycone agresją przyciągają coraz więcej przedstawicieli obu płci. Dzieci, bez przy-
gotowania dorosłych, zostają rzucone na głęboką wodę. „Zabijają” i „giną”, próbują „uniknąć
śmierci” i „dopaść wroga”, mając czasem do dyspozycji kilka „żyć”. Nie bardzo zauważają grani-
cę pomiędzy fikcją a realnością, czasami też zachęcone fikcją próbują przenieść część swoich
przeżyć do rzeczywistości – w „realu”
13
.
Niezauważający poważnego problemu dorośli nie przygotowują dzieci, chronią je i oszczę-
dzają. Zdarzają się wprowadzane w życie przez rodziców pomysły podmiany (zakupu nowego,
podobnego) nieżyjącego już zwierzaka dziecka, żeby nie cierpiało ono z powodu straty. Gdy
z rodziny odchodzi ktoś bliski, nie rozmawiamy o tym z dzieckiem, ignorujemy, zagłuszamy
przeczucia dziecka, obawy, próby nawiązania dialogu
14
. Zapominamy przy tym o prawdzie gło-
szonej przez ludową mądrość, że dzieci więcej widzą i wiedzą o tego typu sprawach niż nazbyt
racjonalni dorośli. Jak przekonuje nas w swoich książkach „pani od śmierci i umierania”, psychiatra
E. Kübler-Ross, dzieci mają wewnętrzną wiedzę o śmierci, a także posługują się symbolicznym
językiem, próbując nam o tym powiedzieć. Przytacza ona przykłady dzieci przygotowujących się
na własną niespodziewaną, nagłą, często tragiczną, śmierć, na przykład gdy zajmują się one
wykonywaniem laurek na odległe, przyszłe okazje (dzień ojca), przekazują ważne dla siebie
sprawy innym członkom rodziny, sporządzają testament, przygotowują rysunki symbolizujące
śmierć, zapisują wiersze na temat odejścia. Dzieci chorujące, a spodziewające się śmierci, chcą
wiedzieć, jak będzie wyglądała ich ceremonia pogrzebowa, w co będą ubrane, jaka muzyka
będzie towarzyszyć pogrzebowi, kto zabierze głos, kto zostanie zaproszony. Piszą nawet wła-
snoręczne zaproszenia na swój pogrzeb
15
, Gdybyśmy byli bardziej uważni i ufni, moglibyśmy
wiele nauczyć się od dzieci w kwestii śmierci.
12
E. Aronson, op. cit., s. 320.
13
Znane są wypadki napaści, pobicia lub wręcz zabójstw bezdomnych, których sprawcami są młodzi bandyci
chcący ujrzeć prawdziwą, nie udawaną śmierć. Jak stwierdził jeden z takich oprawców: „jeszcze nie widziałem tego
na żywo”.
14
Kilkuletnia dziewczynka próbowała porozmawiać z ojcem na temat własnych obaw, co do życia babci. Usły-
szała, że są to bzdury. Dwa tygodnie późnej babcia zmarła.
15
E. Kübler-Ross, op. cit., s. 215, 219.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
82
Oczywiście pewnym usprawiedliwieniem jest to, że dorośli sami nie są przygotowani do ra-
dzenia sobie z sytuacją straty tego typu, rozmawiania o niej, a co dopiero do oswajania z nią
innych, na przykład dzieci. Tymczasem jest to nie tylko wskazane – zapoznanie dzieci ze zjawi-
skiem śmierci to obowiązek dorosłych. W czasach, gdy zarówno narodziny, jak i śmierć odbywa-
ły się domach, naturalne było uczestniczenie w nich dzieci i przygotowanie, rozmowa nie były
tak istotne. Dziś, gdy dziecko nie uczestniczy, z przyczyn praktycznych, ani w początku, ani
końcu życia, sprawa ta staje się znacznie poważniejsza. Filmy, gry, programy telewizyjne – choć
często umyka to naszej uwadze – można odpowiednio i pożytecznie wykorzystać podczas
oswajania dzieci z treściami ostatecznymi. Chociażby w kwestii obalania mitów i przesądów (że
istnieje kilka żyć, że aktor umiera, żeby za chwilę żyć w innym serialu), przygotowania na realne
zagrożenia, oswajania z tematyką umierania. Przeżywane przez dzieci straty – chociażby rybki,
chomika, czy psa – również mogą stanowić istotny element przygotowania do mogącej nastąpić
śmierci kogoś z rodziny, a nawet śmierci samego dziecka.
Towarzyszenie dziecku
Zwykle, gdy umiera ktoś nam bliski, dodatkowym kłopotem staje się samo dziecko. Potrzebuje-
my czasu i spokoju na oswojenie się z sytuacją, przeżycie żalu, poradzenie sobie z bólem, zała-
twianie formalności. Wymagające wówczas naszej uwagi i opieki dziecko jest pewnego rodzaju
przeszkodą, utrudnieniem w takiej sytuacji. Absorbuje nas sobą, zabiera cenny czas, odciąga od
spraw w danym momencie istotnych. Najchętniej, dla naszego własnego i dziecka dobra, odizo-
lowalibyśmy je od tego, co dzieje się w domu i w rodzinie, czasem też tak czynimy, odsyłając je
do znajomych, sąsiadów, dalszej rodziny, do szkoły, często bez odpowiedniego przygotowania
16
.
Zapominamy, że dziecko dostrzega nasz smutek, odczuwa niezwykłość sytuacji, ale przede
wszystkim samo przeżywa stratę. „W naszym społeczeństwie bardzo często porzuca się dzieci.
Rzadko zwraca się uwagę na ich uczucia związane ze stratą, jeśli przyczyną nie jest śmierć
bliskiej osoby”
17
.
Sprawę utrudnia to, że dzieci sprawiają wrażenie, jakby sytuacja ich nie dotyczyła, nie do-
tknęła. Zdają się nie zauważać faktów, nie boleć nad stratą, nie współgrać emocjonalnie z oto-
czeniem. Często zachowują się w takiej sytuacji nieodpowiednio – nie płaczą, śmieją się, nie
wierzą w to, co się im tłumaczy, nie podejmują tematu odejście w rozmowie. Bawią się, jakby nic
się nie stało, siedzą jak zawsze przed komputerem, idą, wysłane przez dorosłych, do szkoły.
Tymczasem jest to niejednokrotnie reakcja obronna, jedyna możliwa dla dziecka, żeby z daną
sytuacją sobie jakoś poradzić. Uważny obserwator jest w stanie zauważyć, że w zabawie często
pojawia się tematyka związaną ze śmiercią
18
, podobnie jak korzystanie z komputera
19
, a od-
mowa pójścia do szkoły czy na pogrzeb z powodu choćby bólu brzucha czy głowy jest reakcją
psychosomatyczną broniącą dziecko przed jeszcze trudniejszymi, nieznanymi często emocjami,
z którymi musiałoby sobie ono poradzić na przykład przy ostatnim pożegnaniu z kimś bliskim lub
16
Jedna z nauczycielek wspominała, że nie wiedziała, jak postąpić z dzieckiem, które zostało wysłane do szko-
ły w dniu śmierci rodzica, gdyż rodzina nie potrafiła poradzić sobie z nim w domu w takiej chwili.
17
E. Kübler-Ross, op. cit., s. 81.
18
Trzej chłopcy – trzy-, cztero- i dziewięcioletni – kilka dni po śmierci babci bawili się w „umarłego”. Najstarszy
na zmianę nosił pozostałych dwóch na plecach, a tamci mieli leżeć nieruchomo i udawać zmarłych.
19
Trzynastolatek w reakcji na śmierć bliskiej osoby w opisie na swoim profilu w portalu www.nasza-klasa.pl za-
mieścił zdanie: „Dlaczego ci, których kochamy, tak szybko odchodzą?”, przygotował również prezentację multimedial-
ną na temat tej osoby.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
83
podczas rozmów na ten temat
20
. Zachowaniom tym mogą też towarzyszyć koszmarne sny, lęki,
kłopoty z koncentracją uwagi, złe samopoczucie, dzieci mogą robić dziwne rysunki.
Wsparcie dzieci w trudnych chwilach
Na pozór sytuacja może wydawać się bez wyjścia, nie do rozwiązania. To my sami cierpimy
w chwili odejścia kogoś bliskiego, to nam potrzebna jest pomoc, wsparcie. Często rzeczywiście
kondycja psychiczna czy fizyczna dorosłych członków rodziny, znajomych, staje się tak słaba na
skutek śmierci bliskiej osoby, konieczna staje się pomoc z zewnątrz, niejednokrotnie fachowa – psy-
chologa, psychiatry, psychoterapeuty. Tym bardziej można się zastanawiać, czy dorosły jest
w stanie w danym momencie wesprzeć dziecko, skoro sam nie potrafi sobie pomóc. Choć na
pozór trudne, w rzeczywistości może okazać się to całkiem wykonalne, co więcej – naturalne.
Mówiąc o wsparciu, mam na myśli okazanie wrażliwości na sygnały wysyłane przez dziecko,
wychwycenie ich, a następnie odpowiedzenie na aktualne potrzeby wyrażane przez nie.
Często pojawiająca się – spodziewanie czy nie – śmierć staje się po prostu okazją do
zwrócenia na nią uwagi przez dziecko, młodzież. Nie jest tak, że nigdy wcześniej dziecko o niej
nie myślało. Wiele dzieci zadaje pytania dotyczące spraw ostatecznych (Co będzie po?, Jak tam
jest?), myśli o własnej śmierci (Kto płakałby po mnie?, Jak wyglądałby mój pogrzeb?), często też
myśli o swoim odejściu, na przykład gdy tęskni za kimś bliskim. Nie każde dzieli się tymi rozmy-
ślaniami z dorosłymi. Pojawienia się tego zagadnienia w życiu rodziny jest bodźcem przywołują-
cym wspomniane kwestie, może być bezpieczną okazją, by te obawy nagłośnić, nadać im formę
pytań wypowiedzianych na głos.
Czasami – jak i dorosłym – dzieciom może być potrzebna pomoc przygotowanego zawo-
dowo specjalisty, nie należy lekceważyć symptomów sygnalizujących bardziej skomplikowane
przypadki. Zazwyczaj jednak niekoniecznie fachowo przygotowany dorosły, ale po prostu doro-
sły – będący obok, bliski dziecku, świadomy, a przede wszystkim wystarczająco wrażliwy – jest
tym, kogo potrzebuje doświadczone stratą dziecko.
Można wyróżnić kilka sytuacji, w których dziecko szczególnie potrzebuje pomocy. Jednym
z takich momentów jest sama obawa, że ktoś bliski może odejść. Pojawiająca się w rodzinie
cięższa choroba, smutek bliskich, poważne, skrywane rozmowy, których fragmenty dziecko
usłyszało – wszystko to sygnalizuje mu, że dzieje się coś złego. Wykorzystując całą swoją mą-
drość i doświadczeniem próbuje ono zorientować się w sytuacji. Już na tym etapie potrzebuje
rozmowy, wyjaśnień, odpowiedzi na pytania: Co się dzieje?, Jakie jest zagrożenie?, Czy mi nic
nie grozi? Dzieci nie tylko martwią się o rzeczywiście chorującą osobę, ale również myślą o losie
innych członków rodziny (Może inni też zachorują?), o swoim (Może mój ból brzucha lub nogi
jest też śmiertelny?). Przede wszystkim jednak wyczuwają niepokój panujący w domu. Już
w tym momencie nie jest to sytuacja łatwa dla dorosłych – rodziców, opiekunów. Sami często
nie wiedzą, co się będzie działo, nie chcą o tym myśleć, rozmawiać, woleliby zapomnieć o całej
sprawie. Niemniej jednak dzieciom należy się przygotowanie. Oczywiście trudno jest wprost i krót-
ko odpowiedzieć na pytania: Czy babcia umrze? Czy brat wyzdrowieje? Więcej szkód możemy
jednak zrobić dziecku, ignorując je, niż podejmując rozmowę na trudny temat, choćby nieporad-
nie. Nawet tylko dzieląc się własnymi przemyśleniami (na przykład: nie wiemy, co będzie, leka-
rze nie wiedzą, chcielibyśmy, żeby było jak najlepiej).
20
Dziewięciolatek dzień przed pogrzebem i dziesięciolatka w dzień pogrzebu bliskiej osoby uskarżali się na sil-
ny ból i męczące rozwolnienie.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
84
Kolejny trudny moment przychodzi, gdy ktoś bliski zaczyna rzeczywiście odchodzić, gdy
jest to proces już w pełni zauważalny. Rodzina często jest zajęta z powodu wielu wizyt w szpita-
lu, w lepszej sytuacji – intensywną opieką chorego w domu. To również okazja do rozmowy
z dzieckiem, ale także do zaangażowania go. Kiedy osobą chorującą ciężko jest siostra lub brat
dziecka, dochodzi do paradoksalnej sytuacji, w której zdrowe zaczyna być zaniedbywane, bo
rodzice myślą, że jeszcze zdążą się nim zająć, jeszcze mu to wynagrodzą, ono tak bardzo ich
teraz nie potrzebuje. Często wówczas to zdrowe zaczyna czuć się winne, gorsze, niekochane.
Ma do tego poważne powody – chorym interesuje się wiele osób, dostaje on prezenty, często
bardzo niezwykłe, jest wokół niego wiele szumu. Czasem zdrowe dziecko słyszy: Ciesz się, że
nie jesteś tak chory! Wtedy nawet chce być chore. Naturalna w rodzeństwie jest zazdrość, jesz-
cze przed chorobą można czuć ją wobec brata czy siostry, nawet życząc im jak najgorzej („miał-
bym wtedy rodziców, zabawki, pokój itp. tylko dla siebie”), a wówczas poczucie winy, jakie pojawia
się wraz z chorobą, a nawet śmiercią rodzeństwa jest tym większe.
Nie tylko nieizolowanie od choroby rodzeństwa, ale wręcz zaangażowanie dziecka w po-
moc, opiekę nad chorym może być zbawienne dla wszystkich – pomocne dla chorego, jego
rodzeństwa, rodziców. Budzi to u zdrowego dziecka poczucie, że jest ważne, potrzebne, daje
rozumienie sytuacji, ułatwia bycie z innymi członkami rodziny, przygotowuje na to, co ma nastą-
pić, ułatwia także przygotowanie na przyszłość po stracie. Dla przykładu przytoczę dwie różnią-
ce się od siebie sytuacje, o których wspomina E. Kübler-Ross.
Jedna z nich dotyczyła dziesięcioletniej dziewczynki, która przeżyła w dzieciństwie silny
uraz po śmierci brata, jak nazwała to psychiatra: „na skutek niedelikatności rodziców”. Sama
kobieta mówi: „Śmierć Danny’ego (brata) była dla mnie wstrząsem, z którym nie potrafiłam się
uporać. Wtedy rozpoczęła się moja choroba psychiczna”. Z bólem rozprawiała się przez wiele
lat, przeżyła własną próbę samobójczą. Do dziś nie rozumie, dlaczego niczego jej nie wytłuma-
czono, nie przygotowano jej, nie pozwolono jej też pożegnać brata. Kiedy miała 10 lat zmarł jej
trzynastomiesięczny brat (na skutek infekcji wirusowej i odwodnienia). Zmarł godzinę po odwie-
zieniu go do szpitala. Dziewczynka jak zwykle była w szkole, a po powrocie spytała rodziców,
jak brat się czuje. Usłyszała, że dobrze. Zapytała więc, kiedy brat wróci za szpitala, wtedy jej
odpowiedziano, że on nie żyje. Dorosła dziś kobieta pisze: „Odwróciłam się i poszłam do salonu.
Stanęłam na środku pokoju i nie mogłam się poruszyć. [...]. Potem mówiłam sobie, że nie wolno
mi płakać, bo jestem już duża, a duże dziewczynki nie płaczą. Matka powiedziała mi później, że
stałam tak dziesięć minut, zanim wróciłam do kuchni i rozpłakałam się”. Ciało brata zostało
przywiezione do domu. Dziewczynka wstała dużo wcześniej przed domownikami i przyglądała
się chłopcu. W dniu pogrzebu wysłano ją do sąsiadów. Nikt nie powiedział jej, że już nie zoba-
czy brata. Gdy wróciła, w domu odbywało się przyjęcie, a ona nie mogła tego zrozumieć – braci-
szek nie żyje, a wszyscy się bawią. Cztery miesiące później rodzina przeprowadziła się do no-
wego domu. Dziewczynce nie pokazano grobu brata. Odnalazła go po piętnastu latach
21
.
Oto drugi, kontrastowy, przykład – historia opowiedziana przez matkę pięcioletniej dziew-
czynki, której brat, niespełna dwuletni, zmarł na chorobę, na którą chorowała sama dziewczyn-
ka. Rodzice zaprowadzili ją wraz z dwoma innymi siostrami do domu pogrzebowego, by mogła
pożegnać się z bratem. Dziewczynce wytłumaczono, dlaczego on nie wstaje. Dzieci zostały
zabrane również na mszę żałobną. Nie uczestniczyły w pogrzebie. Pięciolatka była najmłodszą
z żyjących sióstr i rodzice uważali, że najmniej rozumie, co się dzieje. Po trzech dniach od po-
21
E. Kübler-Ross, op. cit., s. 96-97.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
85
grzebu dziecko nie zgodziło się jednak na wyjazd do szpitala (w związku z leczeniem na tę sa-
mą chorobę, na którą cierpiał). Dziewczynka obawiała się własnej śmierci. Po powrocie do domu
spała niespokojnie, budziła się i chodziła po mieszkaniu, była milcząca, nie chciała zasypiać.
Nocą sprawdzała, co dzieje się u sióstr w obawie przed ich śmiercią. Zaczęła spać w łóżku ro-
dziców, budząc się jednak co jakiś czas. Rodzice przeprowadzili z dziewczynką rozmowę o sytuacji,
jaka nastąpiła. W chwili, gdy matka opisywała te zdarzenia, córka nie uporała się jeszcze ze
śmiercią brata, ale była coraz spokojniejsza
22
.
Powinno się też pozwolić dzieciom pożegnać ze zmarłym w akceptowany przez nie spo-
sób. Konieczna jest oczywiście asysta dorosłych, ich wsparcie, zrozumienie, a przede wszyst-
kim szczególna uwaga i wrażliwość. Niektóre dzieci będą miały potrzebę pożegnania zmarłego,
dotknięcia ciała, pożegnania słownego, nawet włożenia pożegnalnego podarunku do trumny
zmarłego (laurki, bliskiego sobie przedmiotu), inne nie będą mogły nawet wejść do pomieszcze-
nia, w którym znajduje się trumna
23
.
Kolejny moment wymagający szczególnej wrażliwości dorosłych to czas pogrzebu bliskiej
dziecku osoby. Już samo zagadnienie – uczestniczenie dziecka w pogrzebach – budzi wiele
refleksji. Wśród dorosłych są zwolennicy i przeciwnicy tej obecności, niektórzy zalecają, a inni
odradzają uczestniczenia dzieci w tego typu ceremoniach. W rzeczywistości nie ma jednej re-
cepty, prostej rady w tego typu sytuacji. To nie rodzic, a dziecko powinno zadecydować, czy
chce uczestniczyć w obrzędzie. Oczywiście – decyzja i samo uczestnictwo wymaga czynnej
asysty i przygotowania ze strony dorosłych. Dziecko powinno móc przebywać z rodziną i zmar-
łym w tym czasie. Więcej obaw wyrażają jednak dorośli, to oni często chcą być sami, boją się
zachowania dziecka, może zbyt gwałtownego, nie wiedzą, jak zorganizować ceremonię. Kiedy
sprawę decyzji – uczestniczyć czy nie – powierzy się dziecku, problem zwykle rozwiązuje się
sam. Najmłodsze, nierozumiejące kontekstu zdarzeń, dzieci mogą w ogóle nie domagać się
udziału w pogrzebie. Część z nich nie chce uczestniczyć w pogrzebie, nawet odmawiając poże-
gnania ze zmarłym z powodu lęku, obaw. Starsze, bardziej świadome, czując, że sobie poradzą,
decydują się na uczestnictwo, a nawet potrzebują tego. Za niektóre dzieci decyzję podejmie ich
własny organizm. W nieświadomy sposób czują się źle, mają ból głowy, brzucha – co je zwalnia
z brania udziału w obrządku. Zawsze jednak decyzja podjęta wbrew dziecku – zadecydowanie za
nie, że mają tam być, gdy nie są na to gotowe, czy niepozwolenie im na to, gdy tego chcą – będzie
szkodą dla niego.
Należy też pamiętać, że w okresie żałoby niezbędne jest (tak dzieciom, jak i dorosłym)
wsparcie. Pustka, jaką może odczuwać dziecko po stracie bliskiej osoby, niezrozumienie sytuacji,
żal – smutek, wszystko to może i powinno być przeżywane z dzieckiem, w miarę możliwości
i potrzeby dziecka także omawiane. Coraz częściej zwraca się uwagę na znaczenie rzeczywi-
ście odczuwanych emocji, na potrzebę nieukrywania ich, nietłumienia, zawierzenia im. Sygnały
takie pojawiają się nie tylko w literaturze z dziedziny psychologii, ale i dotyczącej wychowania.
Na przykład A. Miller, zastanawiając się nad skutkami nieodpowiednich praktyk wychowaw-
czych, pisze: „Jeżeli człowiek wmawia sobie, że czuje to, co czuć powinien, i stara się usilnie nie
22
Ibidem.
23
Zastałam kiedyś dziewięcioletniego chłopca siedzącego w pomieszczeniu znajdującym się obok tego, w któ-
rym znajdowała się trumna z ciałem jego babci. Był zapłakany, bezradny. Zapytany, co się dzieje, odpowiedział, że
nie chce „tam” iść. Zapewniony, że nie musi, a gdyby chciał, to możemy wejść razem, chłopiec powoli się uspokoił.
Własna chęć i strach, poczucie powinności, żal i rozpacz po stracie babci mieszały się w nim, powodując trudny do
zniesienia stan bezradności i zagubienia.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
86
czuć tego, co uważa za niestosowne, zaczyna chorować”
24
. L. Strumska-Cylwik dodaje: „Po-
wstrzymywanie myśli, uczuć jest szkodliwe dla zdrowia. Wpływa zarówno na krótkotrwałe pro-
cesy biologiczne, jak również wywołuje długotrwałe skutki. Gdy stan ten trwa zbyt długo działa
na ciało jak utrzymujący się stresor i wywołuje wiele dolegliwości psychosomatycznych. Im wyż-
szego wysiłku wymaga powstrzymywani się, tym większym stresem jest dla ciała i umysłu”
25
.
E. Kübler-Ross, rozważając efekty tłumienia uczuć powstałych po śmierci kogoś bliskiego, pisze:
„Stłumiony ból powoduje później długotrwały żal i wymaga długotrwałej pracy psychologicznej”
26
.
Omawianie z dzieckiem kwestii związanych z odejściem kogoś bliskiego może być okazją do
symbolicznego przedstawienia relacji życie–śmierć, przejścia z życia „tu i teraz” do „tam”. W przy-
stępny sposób przejście to pokazuję film fabularny pt. Idź w stronę światła
27
. Matka, przygotowu-
jąc dziesięcioletniego chłopca na spowodowaną nieuleczalną chorobą śmierć, tłumaczy, że ciało
jest jak rękawiczka – zużytą, niepotrzebną trzeba po prostu wyrzucić, a ręka – dusza – żyje dalej.
E. Kübler-Ross używa metafory kokonu i motyla: ciało fizyczne jest kokonem, a śmierć uwalnia
niezniszczalną i nieśmiertelną część nas – symbolicznego motyla. Jak wyraził to ojciec przed-
wcześnie zmarłego noworodka – osoby zmarłe nie odchodzą, zostają z nami jako niewidzialni
członkowie rodziny
28
. Dzieci potrzebują odpowiedniego dla nich wyjaśnienia zaistniałej sytuacji.
Ochraniając je przed prawdą, nie tylko nie nauczymy ich niczego nowego, przydatnego, ale też
krzywdzimy je – „Osłaniając skałę przed działaniem wiatru, nie ujrzysz piękna jej rzeźby”
29
.
Humanitarnie, po ludzku, etycznie
Można ostatnio odnotować tendencję zmiany postawy ludzi wobec śmierci. Pojawiają się jakby
pierwsze jaskółki zwiastujące wiosnę. Niestety ogólnikowe, typowe podejście wciąż jeszcze
pokutuje. Ciągle wśród zawodowo zajmujących się sprawami związanymi z tym zagadnieniem
pracowników spotykamy ludzi nie najlepiej przygotowanych do swojej roli. Lekarzom i pielę-
gniarkom brak odpowiedniego przygotowania do pracy z ludźmi terminalnie chorymi i ich bliskimi,
brak bazy lokalowej do tych najtrudniejszych rozmów, nie zapewnia się niezbędnego wsparcia
psychicznego personelowi pracującemu z umierającymi. Pracownicy zakładów pogrzebowych
często okazują niewystarczające zrozumienie rodzinom zmarłych, by ułatwić im ostatnie poże-
gnanie. Ciągle jeszcze za rzadko słyszymy od rodzin, które przeżyły stratę, komentarz na temat
tychże fachowców: „Było to dobre spotkanie z życzliwymi ludźmi”
30
.
Zbyt mało zwraca się uwagi na potrzeby umierającego i rodziny właśnie zmarłych osób. Nie
pozwala się odpowiednio pożegnać z umierającym, później z jego ciałem. Rodzina nie ma do-
stępu do ciała zmarłego w szpitalu – nie może brać udziału w umyciu, ubranie. Rzadko można
spotkać pracowników zakładów pogrzebowych akceptujących życzenia, co do ostatnich chwil
zmarłego na ziemi – pożegnanie w gronie najbliższych uwagi, co do ubioru itp. Ciągle jeszcze
ludzie kończą życie w szpitalnym, instytucjonalnym, obcym, samotnym otoczeniu, po czym są
24
A. Miller, Bunt ciała, Media Rodzina, Poznań 2006, s. 11.
25
L. Strumska-Cywik, op. cit., s. 85.
26
E. Kübler-Ross, op. cit., s. 216.
27
Go Toward the Light, reż. M. Robe, film fabularny (dramat), prod. USA, 1988.
28
E. Kübler-Ross, op. cit., s. 178.
29
Ibidem, s. 65.
30
Zdanie to wypowiedział ojciec zmarłego noworodka do pracowników szpitala, w którym odbywał się poród,
za: E. Kübler-Ross, op. cit., s. 179.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
87
żegnani w mniejszym lub większym gronie nie tylko bliskich, ale nieraz całkiem nieznanych
ludzi. Nie daje się rodzinie czasu na godne rozstanie, a potem pożegnanie zmarłego. Jak i dzie-
ci, dorośli też łatwiej znoszą stratę i powracają do zwykłego, codziennego funkcjonowania, kiedy
mogą oswoić się z sytuacją, opłakać i pożegnać zmarłego.
Cywilizacja znów zapędziła nas w pułapkę, z której nie potrafimy wyjść. Dawniej człowiek
rodził się i odchodził z tego świata wśród bliskich, w znajomym, przyjaznym otoczeniu. Zacho-
dzące zmiany mają znamiona powrotu do dawnych, bardziej ludzkich czasów. Niektóre rodziny
mają to szczęście, że mogą napotkać na tej ostatniej drodze swego bliskiego ludzi kompetent-
nych, przygotowanych do swojej roli, świadomych. Ktoś empatycznie wytłumaczy zawiłości sfery
medycznej, ktoś doradzi postępowanie z chorym najlepsze dla obu stron, ktoś przygotuje na
ostatnie chwile przed śmiercią bliskiego, ktoś inny będzie cierpliwie znosił prośby cierpiącej
rodziny dotyczące ceremonii pogrzebowej. Każde z tych zadań jest szczególnie trudne, godne
podziwu i bardzo istotne, pozwala bowiem tym, którzy zostają, otrząsnąć się po stracie, poradzić
sobie z bólem i powrócić do codziennej egzystencji, co najważniejsze – nie z wyrzutami, poczu-
ciem winy i żalem, ale mądrzejszym o nowe, bolesne, ale rozwijające doświadczenia.
Bibliografia
A
RONSON
E., Człowiek istota społeczna, Warszawa 1999.
B
EDNARSKA
M., Ciemna strona dzieciństwa, [w:] Pasaulis vaikui: ugdymo realijos ir perspektyvos, „Vilniaus
Pedagoginis Universitetas”, Wilno 2006.
B
EDNARSKA
M., Śmierć niewiniątek, czyli o śmierci dzieci, „Nasze Forum” 2006, nr 1-2 (21-22).
Go Toward the Light, reż. M. Robe, film fabularny (dramat), prod. USA, 1988.
G
UZOWSKI
A., Jak mówić o śmierci?, „Edukacja i Dialog” 2006, nr 175.
K
INDZIUK
M., Umarli uczą spokoju, www.onet.pl, 31.10.2007 (wiadomości).
K
ÜBLER
-R
OSS
E., Dzieci i śmierć, Media Rodzina, Poznań 2007.
M
ILLER
A., Bunt ciała, „Media Rodzina”, Poznań 2006.
S
TRUMSKA
-C
YLWIK
L., Młodzież w dobie kultury przyzwolenia oraz otwartości „niepohamowanej”, „obojęt-
nej”. (Pytanie o otwartość w kontekście zjawisk konsumpcjonizmu i konsumeryzmu), [w:] Współcze-
sna młodzież pomiędzy Eros a Thanatos, „Falochron”, Wrocław 2008.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
88
Koncepcja niepełnosprawności
według Światowej Organizacji Zdrowia
dr Tadeusz Majewski
Akademia Pedagogiki Specjalnej – Warszawa
roblem zdefiniowania zjawiska niepełnosprawności istnieje od momentu, kiedy w spo-
sób profesjonalny zaczęto interesować się osobami niepełnosprawnymi i organizować
ich edukację oraz prowadzić rehabilitację. Wielu ekspertów starało się odpowiedzieć
na pytanie, czym jest lub na czym polega niepełnosprawność. Odpowiedź na to pytanie nie jest
łatwa – to zjawisko złożone i wielowymiarowe, w związku z tym proponowane definicje podkre-
ślały różne jej wymiary lub aspekty.
Na początku w pojęciu niepełnosprawności wyraźnie akcentowano aspekt biologiczny – uszko-
dzenie narządów organizmu i jego funkcji (czynności). Przyczyniła się do tego m.in. przyjęta
w 1980 roku przez Światową Organizację Zdrowia Międzynarodowa Klasyfikacja Uszkodzeń,
Niepełnosprawności i Upośledzeń [T. Majewski 1995, s. 11].
Ten biologiczny (medyczny) model spotkał się z krytyką, co doprowadziło do powstania
przeciwnego, tzw. społecznego modelu niepełnosprawności. Podkreśla on, że niepełnosprawność
nie jest tylko właściwością osoby, lecz zespołem warunków środowiska społecznego i środowi-
ska fizycznego, w których dana osoba żyje i działa. Należą do nich postawy społeczne, bariery
architektoniczne i urbanistyczne, a także bariery ekonomiczne i prawne. Rozwiązanie proble-
mów osób niepełnosprawnych wymaga więc – w myśl tej definicji – nie tylko rehabilitacji osób
niepełnosprawnych, ale również zmian i modyfikacji tych środowisk [M. Piasecki, S. Besowski,
R, Czech 1998, s. 43].
Ważnym aspektem definicji niepełnosprawności jest cel, dla którego są one formułowane.
Można tu wyróżnić następujące typy definicji:
definicje ogólne opracowywane dla celów statystycznych – ustalania liczby osób niepeł-
nosprawnych, formułowania polityki wobec nich itp.;
definicje tworzone dla określonych celów, na przykład dla szkolnictwa specjalnego, reha-
bilitacji zawodowej i zatrudnienia, uprawnień dla określonych świadczeń lub przywilejów;
definicje prawne przyjmowane w określonych dokumentach regulujących sprawy osób
niepełnosprawnych;
definicje poszczególnych kategorii osób niepełnosprawnych, na przykład osób niewido-
mych, niesłyszących, niepełnosprawnych intelektualnie itp.
Przy formułowaniu dotychczasowych definicji niepełnosprawności brano zazwyczaj pod
uwagę dwa kryteria:
P
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
89
kryterium medyczne uwzględniające uszkodzenie narządu lub narządów organizmu i je-
go funkcji,
kryterium społeczne określające konsekwencje dla funkcjonowania człowieka w sytuacjach
życia codziennego, zawodowego oraz uczestnictwa w życiu społecznym.
Międzynarodowa Klasyfikacja Funkcjonowania,
Niepełnosprawności i Zdrowia
W 2001 roku Światowa Organizacja Zdrowia przyjęła, po wielu latach pracy, Międzynarodową
Klasyfikację Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia (International Classification of
Functioning, Disability and Health). Dokument ten powstał w wyniku krytyki przyjętej w 1980
roku Międzynarodowej Klasyfikacji Uszkodzeń, Niepełnosprawności i Upośledzeń, która zbytnio
akcentowała aspekt medyczny niepełnosprawności. Obecnie stosowana klasyfikacja uwzględnia
wzajemne relacje między zdrowiem, funkcjonowaniem i niepełnosprawnością organizmu, a także
uczestnictwem w życiu społecznym człowieka.
Główny celem tej klasyfikacji jest ustanowienie ujednoliconego, standardowego języka i struk-
tury pozwalającej na opis zdrowia i stanów z nim związanych – funkcjonowania i niepełno-
sprawności. Stanowi ona bardzo obszerny dokument szczegółowo opisujący elementy zdrowia
i niektóre powiązane z nim warunki i stany.
Podstawowym pojęciem w klasyfikacji jest z d r o w i e – s t a n z d r o w i a, definiowany
jako „dobrostan (dobre samopoczucie), obejmujący całokształt dziedzin życia ludzkiego wraz
z fizycznymi, psychicznymi i społecznymi aspektami włącznie, które tworzą to, co nazywa się
»dobrym życiem«”.
Następnym pojęciem omawianym w klasyfikacji jest f u n k c j o n o w a n i e człowieka – sze-
rokie zagadnienie obejmujące „funkcjonowanie organizmu, aktywność człowieka oraz jego
uczestnictwo w życiu społecznym. Oznacza ono pozytywne aspekty wzajemnych relacji pomię-
dzy jednostką z określonym stanem zdrowia, a czynnikami wypływającymi z kontekstu (sytuacji),
w którym znajduje się jednostka”. Chodzi tutaj o c z y n n i k i ś r o d o w i s k o w e i c e c h y
o s o b o w e, które mają wpływ na dobre funkcjonowanie człowieka.
Trzecim ważnym pojęciem jest n i e p e ł n o s p r a w n o ś ć definiowana jako utrudnienie,
ograniczenie lub uniemożliwienie aktywności człowieka i jego uczestnictwa w życiu społecznym,
„określa ona negatywne aspekty interakcji pomiędzy jednostką, a czynnikami wypływającymi
z kontekstu, w którym znajduje się jednostka”.
Klasyfikacja składa się z dwóch głównych części. Część pierwsza opisuje trzy podstawowe
składniki funkcjonowania człowieka:
1. Funkcjonowanie organizmu – obejmujące wszystkie funkcje (czynności) i struktury (bu-
dowę) narządów ciała ludzkiego (opisano tu blisko 1500 funkcji organizmu ludzkiego).
2. Aktywność człowieka – obejmująca różne formy działalności, jak czynności samoobsłu-
gowe, wykonywanie prac domowych, nauka, praca zawodowa itp.
3. Uczestnictwo człowieka w życiu społecznym i jego relacje ze środowiskiem społecz-
nym – z innymi ludźmi.
Część druga opisuje tzw. c z y n n i k i k o n t e k s t o w e. Tworzą one kontekst życia (sytu-
ację życiową) jednostki, a składają się na nie: c z y n n i k i ś r o d o w i s k o w e i c z y n n i k i
i n d y w i d u a l n e (cechy osobiste). Mają one istotny wpływ na stan zdrowia, funkcjonowanie,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
90
niepełnosprawność i uczestnictwo w życiu społecznym. Czynniki środowiskowe mają związek
z wszystkimi aspektami środowiska zewnętrznego – cechami otoczenia będącego wytworem czło-
wieka i zawierającego wiele barier fizycznych. Czynniki indywidualne dotyczą samej jednostki
i obejmują takie cechy, jak wiek, płeć, wykształcenie, status społeczny, doświadczenie życiowe.
Czynniki kontekstowe mogą ułatwiać lub ograniczać aktywność i uczestnictwo w życiu spo-
łecznym człowieka. W drugim wypadku występuje niepełnosprawność na skutek pewnych barier.
Możemy mówić o u ł a t w i e n i a c h, gdy czynniki w otoczeniu jednostki poprzez swoją obecność
bądź jej brak poprawiają funkcjonowanie i redukują niepełnosprawność człowieka. Należą do
nich następujące aspekty: dostępne środowisko fizyczne, dostępność odpowiedniej technologii
wspomagającej oraz pozytywne nastawienie ludzi do niepełnosprawności, a także systemy usług
wspomagających (ochrona zdrowia, edukacja, rehabilitacja), polityka i ustawodawstwo mające
na celu umożliwienie i ułatwienie włączenia ludzi z przewlekłymi schorzeniami i niepełnospraw-
nościami we wszystkie obszarach życia.
B a r i e r y to czynniki w otoczeniu jednostki, których brak lub obecność ograniczają funk-
cjonowanie organizmu, aktywność człowieka i jego udział w życiu społecznym. Należą do nich:
niedostępne otoczenie fizyczne, brak istotnej technologii wspomagającej i negatywne postawy
osób niepełnosprawnych, a także systemy usług, które okazują się niewystarczające lub, które
hamują włączanie się osób chorych i niepełnosprawnych w codzienne, społeczne i zawodowe
życie [Międzynarodowa Klasyfikacja... 2007].
Niepełnosprawność jako zjawisko bio-psycho-społeczne
W odniesieniu do niepełnosprawności Międzynarodowa Klasyfikacja Funkcjonowania, Niepełno-
sprawności i Zdrowia przyjmuje bio-psycho-społeczny model, nie ograniczając jej tylko do wy-
miaru biologicznego (medycznego) czy społecznego. Stara się ona uwzględnić dwa dotychczas
ścierające się modele niepełnosprawności: medyczny – akcentujący głównie medyczny aspekt
niepełnosprawności i sytuację osobistą danej osoby, a także społeczny – rozpatrujący niepełno-
sprawność głównie pod względem barier znajdujących się w fizycznym i społecznym środowiska
człowieka niepełnosprawnego. Bio-psycho-społeczna koncepcja jest narzędziem pozwalającym
na holistyczne (całościowe) podejście do człowieka i jego niepełnosprawności. Obok biologicz-
nego aspektu uwzględnia także aspekt osobisty i społeczny. Wychodzi ona z założenia, że:
1. Człowiek jest istotą biologiczną. Stanowi ją o r g a n i z m człowieka o określonej struktu-
rze i wypełniający określone funkcje, co zapewnia – funkcjonowanie organizmu.
2. Człowiek jest określoną osobą, jednostką, działającą i wypełniającą określone czynności
i zadania życiowe – istotą aktywną.
3. Człowiek jest także członkiem określonej grupy społecznej, do której przynależy, i w ży-
ciu której uczestniczy. Na tym polega jej funkcjonowanie społeczne.
Człowiek funkcjonuje więc na trzech poziomach: biologicznym, indywidualnym (jednostko-
wym) i społecznym. Zgodnie z tą koncepcją istotę niepełnosprawności stanowi niższy poziom
funkcjonowania w wymienionych trzech wymiarach lub na niektórych z nich. Niepełnosprawność
ma więc trzy wymiary: biologiczny, indywidualny i społeczny.
1. Na poziomie biologicznym jest to: zniesienie, ograniczenie lub zaburzenie przebiegu
funkcji organizmu w zależności od stopnia i zakresu uszkodzenia jego organów lub układów.
2. Na poziomie indywidualnym jest to ograniczenie aktywności człowieka.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
91
3. Na poziomie społecznym jest to ograniczenie uczestnictwa w życiu społecznym, w jego
środowisku.
Szczególne znaczenie dla nowej koncepcji niepełnosprawności ma uwzględnienie w niej
c z y n n i k ó w k o n t e k s t o w y c h : czynników środowiskowych i czynników indywidualnych (cech
osobistych). To one mają największy wpływ na aktywność i uczestnictwo w życiu społecznym
człowieka, również więc na stopień jego niepełnosprawności. Osoby z tym samym rodzajem
i stopniem niepełnosprawności mogą w różnym stopniu funkcjonować w codziennych sytuacjach
życiowych oraz w różnym zakresie uczestniczyć w życiu społecznym.
Znaczenie nowej klasyfikacji dla działalności
na rzecz osób niepełnosprawnych
Międzynarodowa Klasyfikacja Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia przede wszystkim
systematyzuje i porządkuje w sposób logiczny pojęcia dotyczące stanu zdrowia człowieka i podsta-
wowych dziedzin z nim związanych. Dziedziny te to szeroko rozumiane funkcjonowanie człowieka
i niepełnosprawność jako ograniczenie aktywności i uczestnictwa człowieka w życiu społeczeństwa.
Klasyfikacja podaje definicje podstawowych przyjętych w niej pojęć, co ułatwia jednoznaczne ich
rozumienie i stosowanie przez specjalistów pracujących z ludźmi chorymi i niepełnosprawnymi
w różnych krajach.
Zawarta w niej koncepcja niepełnosprawności rozstrzyga – moim zdaniem – rozstrzyga to-
czący się od wielu lat spór o model niepełnosprawności. Uwzględnia ona zarówno jej wymiar
biologiczny (medyczny), jak i społeczny, akcentuje także wymiar osobisty.
Jeśli chodzi o działania praktyczne, to powstanie klasyfikacji jest ważne przede wszystkim dla
orzecznictwa o stopniu niepełnosprawności i orzecznictwa dla celów edukacyjnych i rehabilita-
cyjnych. Pozwala ona w sposób dokładny opisać i szczegółowo określić uszkodzenia i zaburzenia
poszczególnych narządów i ich funkcji (czynności) oraz ich konsekwencje dla funkcjonowania
organizmu jako całości. Ułatwia to postępowanie diagnostyczno-terapeutyczne i rehabilitacyjne
w stosunku do osób chorych i dotkniętych niepełnosprawnością, szczególnie w rehabilitacji
leczniczej.
Biorąc pod uwagę rehabilitację zawodową, klasyfikacja ta ma duże znaczenie dla oceny
zdolności do pracy – możliwości zawodowych osoby niepełnosprawnej. Szczególne ważne jest tu
podkreślenie znaczenia czynników indywidualnych (cech osobistych) osoby niepełnosprawnej oraz
czynników środowiskowych – środowiska fizycznego i społecznego, w którym ona żyje i działa.
Czynniki indywidualne akcentują pozytywne podejście do niepełnosprawności – sygnalizują,
jak ważne jest dostrzeżenie i docenienie pozytywnych osobistych cech i możliwości rozwojowych
danej osoby; mogą one w znacznym stopniu skompensować braki funkcjonalne organizmu. Jest
to przeciwstawienie się statycznemu podejściu do oceny zdolności do pracy osoby niepełno-
sprawnej akcentującemu przede wszystkich uszkodzenie i niepełnosprawność organizmu oraz
wynikające z nich ograniczenia jej możliwości zawodowych. W praktyce bardzo często stosuje
się ocenę negatywną bez uwzględniania pozytywnych cech i możliwości rozwojowych.
Czynniki środowiskowe – mające wpływ na funkcjonowanie człowieka – zostały w klasyfi-
kacji ujęte bardzo szeroko. Obejmują one: dostępność środowiska fizycznego, dostępność od-
powiedniej technologii wspomagającej dla osoby niepełnosprawnej oraz pozytywne nastawienie
ludzi do niepełnosprawności, a także systemy usług wspomagających (ochrona zdrowia, edukacja,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
92
rehabilitacja), polityka, ustawodawstwo dotyczące osób niepełnosprawnych. Biorąc pod uwagę
znaczenie dla rehabilitacji zawodowej i zatrudnienia pierwszego z wymienionych czynników,
dostępność środowiska fizycznego dotyczy konieczności przystosowania miejsca i stanowiska
pracy do potrzeb pracownika niepełnosprawnego. Drugi czynnik ma związek z zaopatrzeniem
go w odpowiedni sprzęt techniczny i elektroniczny o funkcjach kompensacyjnych. Tego rodzaju
działania są konieczne dla niektórych osób niepełnosprawnych, umożliwiają im i ułatwiają wyko-
nywanie zadań zawodowych na zadawalającym pracodawcę poziomie. W ten sam sposób po-
winno być rozpatrywane przystosowanie i zaopatrywanie w odpowiednie wyposażenie uczniów
i studentów niepełnosprawnych przygotowujących się do przyszłej pracy zawodowej w ramach
szkolenia i kształcenia zawodowego.
Duże znaczenie dla rozwiązywania problemów zawodowych osób niepełnosprawnych mają
również postawy zajmowane przez ludzi wobec samej niepełnosprawności. Nie można przece-
nić znaczenia pozytywnej postawy wobec uczniów i studentów uczących się i kształcących się
w systemie integracyjnym, pozwala ona stworzyć im dobre warunki do przygotowania się do
pracy zawodowej. W szczególny sposób odnosi się to do pracodawców otwartego rynku pracy,
którzy bardzo często prezentują podejście negatywne i niechętnie przyjmują do pracy osoby
niepełnosprawne. Dowodem tego jest dosyć niski wskaźnik ich zatrudnienia w naszym kraju.
Bardzo ważne jest zwrócenie uwagi – w ramach czynników środowiskowych – na dobre
systemy wspomagające dla osób niepełnosprawnych pozwalające na wyrównanie ich szans na
normalne życie. Systemy te mają związek z nowym podejściem do całości zagadnienia w medycy-
nie, dodającym do dotychczasowego postępowania – diagnozowanie, leczenie, rehabilitacja – rów-
nież wspomaganie. Z punktu widzenia zawodowego bardzo ważny jest dobry system rehabilitacji,
który ma na celu maksymalne zredukowanie ograniczeń funkcjonalnych w sytuacjach zawodowych
i w społecznym funkcjonowaniu w zakładzie pracy. Niezbędne jest wypracowanie praktycznych
umiejętności potrzebnych do wykonywania pracy w ogóle i do konkretnych zadań, a także do
rozwoju tzw. umiejętności społecznych. Usługi wspomagające obejmują również poradnictwo
i pośrednictwo pracy. Powinny być one świadczone przez specjalnych pracowników dobrze
znających zawodowe problemy osób niepełnosprawnych. Wśród usług wspomagających ważne
miejsce zajmuje zapewnienie pracownikowi niepełnosprawnemu wsparcia i pomocy w adaptacji
zawodowej w zakładzie pracy w początkowym okresie zatrudnienia. Jest to tzw. zatrudnienie
wspomagane, które w ostatnim okresie rozwija się intensywnie w wielu krajach europejskich,
a także poza Europą [T. Majewski 2006, s. 79].
Wśród czynników środowiskowych klasyfikacja zwraca uwagę na duże znaczenie właściwej
polityki państwa i ustawodawstwa dotyczącego osób niepełnosprawnych, grupy stanowiącej
ponad 10% wszystkich członków społeczeństw.
Działania podejmowane w Polsce na rzecz upowszechnienia
Międzynarodowej Klasyfikacji Funkcjonowania,
Niepełnosprawności i Zdrowia
Przyjmując klasyfikację, Światowa Organizacja Zdrowia skierowała równocześnie do krajów człon-
kowskich, do których należy również Polska, zalecenia:
1. Zainicjowania stosowania tego dokumentu jako wspólnej podstawy pomiaru zdrowia i nie-
pełnosprawności oraz tworzenia odnoszących się do nich krajowych systemów informacyjnych.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
93
2. Zbierania danych o stanie zdrowia i niepełnosprawności w taki sposób, aby mogły one
stać się podstawą do ustalania polityki zdrowotnej i społecznej.
3. Uwzględniania w systemach informacyjnych w dziedzinie zdrowia i niepełnosprawności
problematyki udziału osób niepełnosprawnych w głównym nurcie życia społecznego oraz prze-
ciwdziałania wykluczeniu społecznemu z powodu problemów związanych ze zdrowiem i niepeł-
nosprawnością [Międzynarodowa Klasyfikacja..., 2006].
Od kilku lat trwają prace nad wprowadzeniem klasyfikacji do powszechnego stosowania
w medycynie, edukacji i rehabilitacji. Szczególnie kraje zachodnie zrobiły w tym zakresie duże
postępy. Również w Polsce zaczęto pracować nad realizacją zaleceń Światowej Organizacji
Zdrowia, zajmuje się tym Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Przede wszyst-
kim zaczęto od przetłumaczenia klasyfikacji, centrum zorganizowało też już trzy seminaria
w Ministerstwie Zdrowia na temat upowszechnienia i wykorzystania tego dokumentu w działal-
ności mającej na celu ochronę zdrowia. Brali w nich udział przedstawiciele państw zachodnich,
którzy zajmują się tym zagadnieniem i mają już doświadczenie w upowszechnianiu i stosowaniu
klasyfikacji. Byli to głównie przedstawicie z Holandii i Niemiec. Na konferencjach przedstawiono
również przykłady z różnych dziedzin medycyny w naszym kraju.
Bibliografia
M
AJEWSKI
T., Rehabilitacja zawodowa osób niepełnosprawnych, Centrum Badawczo-Rozwojowe Rehabili-
tacji Osób Niepełnosprawnych, Warszawa 1995.
M
AJEWSKI
T., Zatrudnienie wspomagane osób niepełnosprawnych, Warszawa 2006.
Międzynarodowa Klasyfikacja Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia oraz jej zastosowanie,
materiały na II Seminarium, Warszawa 23-24 listopada 2006 roku.
Międzynarodowa Klasyfikacja Funkcjonowania, Niepełnosprawności i zdrowia (ICF) oraz jej zastosowanie,
Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia: Materiały robocze, Warszawa 8 października
2007 roku (CD-ROM).
P
IASECKI
M.,
B
ESOWSKI
S.,
C
ZECH
R., Społeczny model niepełnosprawności, [w:] „Problemy Rehabilitacji
Społecznej i Zawodowej” 1998, nr 1(155).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
94
Uwarunkowania etyczne
terapii przez sztukę teatralną
osób niepełnosprawnych
dr Leszek Ploch
Akademia Pedagogiki Specjalnej – Warszawa
eatroterapia – ukierunkowana na kreowanie jednostki otwartej, uwrażliwionej, rozwijającej
się w harmonii emocjonalnej, aktywnej i twórczej, jest metodą – której uczestnicy bez
ograniczeń mogą partycypować w nieskończonej wielości sytuacji specjalnie aranżo-
wanych. Stanowi zjawisko szczególne i niezwykle bogate w konsekwencje dla całego procesu
wychowawczego, terapeutycznego oraz adaptacyjnego osób niepełnosprawnych, przyszłych arty-
stów. Jak przekonuje praktyka pedagogiczna, teatroterapia jest tylko pozornie prosta. W gruncie
rzeczy wymaga od kierujących (organizatorów) wielu umiejętności. Z jednej strony – wiedzy
pozwalającej określić poziom rozwoju uczestników w zakresie poziomu umiejętności działania
w przestrzeni otwartej (świata fantazji i iluzji); trudno określić sferę adekwatnego rozwoju w tej
dziedzinie i sprawdzić, że nabyte tą drogą umiejętności stają się instrumentem radosnego włą-
czania się uczestników w świat ich codziennych spraw życiowych. Z drugiej – nawiązania takiego
związku z uczestnikami, które nie będzie wzbudzało żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości
podczas pracy na etapie „jestem z artystą” nie zaś „jestem obok”. Terapia przez sztukę teatralną
powinna być syntezą przemyśleń prowadzących konstruktywnych rozwiązań, w tym przede
wszystkim etycznych.
Cudowna, nowa odmiana terapii przez sztukę teatralną, spajająca w jedną całość, w jedną
syntezę praktykę pedagogiki specjalnej z dramą, pantomimą, z gestem mimicznym i muzykę
z tańcem, teatrem lalek, obraz z wygłaszanym słowem, ilustrację z baśnią, ruchem scenicznym
w przestrzeni z maską i kostiumem. Uświadomienie sobie owej syntezy jako nigdy przedtem
niebywałej, organicznej jedności w pracy pedagoga specjalnego (terapeuty) może być niewąt-
pliwie wielkim wyzwaniem, czymś najważniejszym. Z czasem nabywanego doświadczenia pro-
wadzi to (szczególnie w ostatnim czasie) skutecznie do dużego ożywienia w praktyce kształcenia
i wychowania przez sztukę osób z niepełnosprawnością. Imię tej nowej sztuki w procesie wy-
chowania i edukacji specjalnej, ze szczególnym uwzględnieniem terapii w kulturze, nosi nazwę
a r t e t e r a p i a, a w niej mieści się t e a t r o t e r a p i a ukierunkowana na kreowanie jednostki
otwartej, uwrażliwionej, rozwijającej się w harmonii emocjonalnej, aktywnej i twórczej [E. J. Ko-
nieczna 2004, T. Rudowski 2007]. Teatroterapia to metoda, której uczestnicy bez ograniczeń mogą
partycypować w nieskończonej wielości sytuacji specjalnie aranżowanych. Stanowi szczególne
T
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
95
i niezwykle bogate w konsekwencje zjawisko dla całego procesu wychowawczego, terapeutycz-
nego oraz adaptacyjnego osób z niepełnosprawnością, przyszłych artystów [T. Kłosińska 2000,
W. Puślecki 1994, K. J. Szmidt 2005].
Oddziaływanie teatroterapii jest proporcjonalne do liczby jego biernych i czynnych zwolen-
ników. Skupiając wokół siebie grupy osób, wywiera poważny wpływ na kształtowanie wyobraźni,
w dużej mierze poglądów, postaw, gusty i obyczaje. Spełnia zatem funkcje adaptacyjne, integra-
cyjne, kulturalne, samorealizacyjno-emancypacyjne i nade wszystko terapeutyczno-kształcące
[A. Kędzierska 2008, A. Piasecka 2008, L. Ploch 2008].
Można stwierdzić, że w ostatnim czasie w naszym kraju terapię przez sztukę teatralną nie-
mal pokochało większość placówek kształcenia, wychowania i sprawowania opieki specjalnej,
organizacje pozarządowe i samorządowe zajmujące się problematyką osób niepełnosprawnych,
integracyjne kluby i instytucje kultury – dla naszych potrzeb w tekście tym określani mianem
organizatorów. W wymienionych wyżej typach instytucji nieomal do roli prestiżu urosło powoły-
wanie do życia grup teatralnych, sekcji i kół recytatorskich, w skład których wchodzą głównie
osoby z różną niepełnosprawnością i w różnym wieku. W konsekwencji, z łatwością można
dojść do optymistycznego wniosku, że posiadamy wielką rzeszę grup teatralnych, a wraz z nimi
kadrę specjalistów w zakresie prowadzenia teatru, dramy oraz innej pochodnej sztuki artystycz-
nej z udziałem i dla osób z niepełnosprawnością.
Szkoda jednak, że w większości wypadków brakuje deklarowanej chęci do prezentowania
ich uczestników w kontekście spraw niezwiązanych z niepełnosprawnością. Okazuje się, że
częstym nieporozumieniem (niestety powszechnie występującym w praktyce) jest łączenie pracy
terapeutycznej z działaniami artystycznymi prowadzonymi „na siłę”. Budzi też obawy i wątpliwo-
ści kwestia rozpoznawalności poziomu uwarunkowań działalności artystycznej osób niepełno-
sprawnych z punktu widzenia etyki pracy terapeutów – określenie, czy ich działalność (czyny)
i postawy pozawalają na dostatecznym poziomie realizować dobro uczestników terapii i jakie są
(mogą być) tego konsekwencje.
W kwestii etycznego odniesienia spraw promocji terapii przez sztukę teatralną organizato-
rzy niestety zajmują różne stanowiska, odnosząc się do kwestii etycznych bądź obojętnie (co nie
oznacza, że działalność terapeutyczna ma charakter nieetyczny), bądź lekceważąco (brak
etycznej kwalifikacji działań organizatora). Wynika to najczęściej z pozycji negacji aktywizacji
twórczej (teatralnej) osób niepełnosprawnych lub ignorancji czy wręcz braku zainteresowania
wobec problemów etycznych w aspekcie terapii przez sztukę. Konsekwentne przyjęcie dyrekty-
wy upodmiotowienia działań na rzecz samej osoby niepełnosprawnej udzielającej się twórczo
przesądza o strukturze obowiązków organizowania terapii przez sztukę teatralną zarówno w kontek-
ście etyki, jak i wartościach kontaktów z organizatorem. Kontakt ten powinien być przede
wszystkim przepojony nie tylko dobrem osoby niepełnosprawnej (artysty), ideą upodmiotowienia
działań i umiejętności działań organizatora, ale także szacunkiem do uczestników terapii, odpo-
wiednią delikatnością i powagą traktowania w ich osobowości i autentyczności, w prawdzie oraz
w tym wszystkim, co do nich się mówi i w ich interesie czyni (niezależnie od etapu, na jakim są
podjęte działania).
Obiektywizując, nie sposób stwierdzić autorytatywnie, że istnieje ogólna tendencja nie-
etycznej aktywizacji przez sztukę teatralną, czy też że postawa organizatorów jest całkowicie
pozbawiona moralności. Przy całej różnorodności i polemice występujących zjawisk trzeba jed-
nak przyjąć, że moralna i etyczna kwalifikacja wszelkiej działalności artystycznej osób niepełno-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
96
sprawnych w omawianym zakresie należy do skomplikowanej, budzącej wiele wątpliwości, zło-
żonej jej istoty i charakteru.
Wychodząc z powyższego założenia, przyjmujemy w niniejszych rozważaniach, że etyczna
kwalifikacja terapii przez sztukę teatralną, mierzona na przykład poczuciem odpowiedzialności
za jej uczestników oraz ich dobro, stanowi fundamentalny warunek i niezbędny element właści-
wego, kompetentnego stylu postępowania organizatorów w zakresie aktywizacji twórczej niepeł-
nosprawnych uczestników (artystów). Zauważamy też jednoznacznie, że terapia przez sztukę
teatralną i etyka tworzą niejako nierozłączny związek. Wynika to z faktu, że mają zbliżony cel
i przedmiot zainteresowań – a są nim osoby niepełnosprawne i ich wszechstronny rozwój inte-
lektualny, fizjologiczny, psychofizyczny, społeczny i kulturalny. Tymczasem to, co w terapii sztuką
teatralną możemy nazwać „procesem samorealizacji” „procesem adaptacji socjalizującej”, „aktywi-
zacją twórczą”, „komunikacją alternatywną”, wiąże się jednocześnie z zaangażowaniem etycznym
zarówno po stronie uczestników owej terapii, jak też jej organizatorów.
Kontynuując, na podstawie uzyskanego doświadczenia możemy stwierdzić, że etyczny
aspekt działań pedagogiczno-terapeutycznych jest uderzający, nie sposób bowiem podejmować
terapii przez sztukę bez poczucia odpowiedzialności za jej uczestników i ich dobro – i to zarówno
w kontekście tego wszystkiego, co czyni organizator terapii, jak i tego, co powinien uczynić dla
samego siebie oraz własnego dobra. W istocie, nie możemy w tym miejscu w żadnym wypadku
pominąć poziomu kwalifikacji zawodowych organizatora, tak w aspekcie fachowości przedmiotu,
jak i kwalifikacji etycznej.
W podjętych rozważaniach pragnę zwrócić uwagę na fakt, że w kategoriach etyki, chociaż
organizator terapii odpowiedzialny jest przede wszystkim za siebie samego – za swoje czyny
w zakresie organizacji i przebiegu działań, postawy oraz rozwój wewnętrzny – odpowiedzialny
jest także za objętych jej działaniem uczestników. Obliguje go to więc do analitycznego przeana-
lizowania zagadnienia poziomu treści i skali owego poczucia odpowiedzialności organizatorów
za siebie i innych. Zauważyć tu można, że w kategoriach etyki następuje ważna zależność
w przyjętej wewnętrznie normie ilości dobra lub zła, jakie organizator potencjalnie jest w stanie
wyrządzić sobie samemu i innym. Sprawia ona, że można odczuwać pewną obawę, co do czy-
nienia dobra lub zła w całym ciągu terapii sztuką teatralną uczestników niepełnosprawnych,
jeżeli przyjmiemy ową etyczną w omawianym zakresie kwalifikację i odpowiedzialność.
Zwróćmy uwagę, że w ramach uwarunkowań przebiegu terapii wspomniane zjawiska po-
ciągają za sobą między innymi: etyczne uwarunkowania jakości programów i treści terapii sztu-
ką teatralną, postulat upodmiotowienia działalności teatralnej uczestników niepełnosprawnych,
poziom przekazu umiejętności artystycznych, etyka czynu organizujących, poziom warsztatu
pedagogicznego i artystycznego organizatorów, warunki profesjonalizmu przygotowań i realiza-
cji oraz kwestia godności uczestników terapii (artystów).
Dla zobrazowania złożoności problematyki, chciałbym w tym miejscu podzielić się krótkim
przykładem, jest to relacja z obejrzanego przeze mnie widowiska teatralnego w jednym z ośrod-
ków kultury w kraju.
„Na scenie w gminnym ośrodku kultury pojawiają się aktorzy. Atmosferę tajemniczości pod-
kreśla przygotowana scenografia i oświetlenie. W tle sceny daje się słyszeć odgłosy bębnów
i rytmiczne dźwięki dzwonków. Spektakl teatralny na motywach bajki Śpiąca królewna przygo-
towali uczestnicy środowiskowego domu samopomocy. W składzie zespołu aktorów znajdują się
osoby o znacznym i umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, najmłodszy aktor ma 26, a naj-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
97
starszy 60 lat. Ponieważ, jak przystało na ambitny teatr, przygotowano z tej okazji »piękne«
stroje z kolorowej krepiny oraz kartonowych ozdób, użyto barwnego płótna i dekoracyjnych dodatków
z waty. Organizatorzy spektaklu już na wstępie podkreślali wyjątkowość wydarzenia kulturalnego,
z entuzjazmem i wzruszeniem opisywali ciężar wykonanych prac przygotowawczych. Głośno
uwypuklano walory terapeutyczne i socjalne pracy w kole teatralnym. W zespole organizatorów
wyraźnie dało się odczuć stan nerwowości, atmosferę tremy i nadmiaru eksponowanych emocji
wywołanych mającym się odbyć przedstawieniem.
Podczas widowiska starano się bardzo wiernie odegrać przypisane aktorom role, choć nie
rzadko z wyraźną pomocą suflera i wolontariuszy. Aktorzy bardzo dzielnie pokonywali trudności
poruszania się na wyjątkowo zaciemnionej scenie. Z kulis często dochodziły hałasy wywołane
piętrzącymi się problemami w związku z wymianą dodatków do kostiumów oraz niezbędnych
rekwizytów. Na scenie potrącone niekiedy dekoracje lub rekwizyty upadały z hukiem na deski.
Punktem kulminacyjnym widowiska był występ męskiego chóru ubranego w harcerskie mundurki
(w krótkich spodenkach) śpiewającego piosenkę pod tytułem My jesteśmy krasnoludki. Całe baj-
kowe przedsięwzięcie trwało jedną godzinę i było dedykowane miejscowej społeczności lokalnej.
Po spektaklu widownia podzieliła się na dwie grupy: pierwsza grupa, ta największa, to ro-
dziny aktorów oraz przyjaciele domu pomocy, którzy stwierdzili, że występ był świetnym przed-
stawieniem pokazującym niezwykłe osiągnięcia pedagogiczne. Pozostali natomiast to mała
grupka, w której znalazły się trzy osoby z niepełnosprawnością. Skrytykowała ona widowisko.
Jeden z widzów poruszający się na wózku inwalidzkim, powiedział, że nigdy nie chciałby wystą-
pić w »takim« teatrze i udowadniać, że jest aktorem. On chciałby wykonywać rzeczy bardziej
zwyczajne, na poziomie dorosłych tak, jak czynią to pełnosprawni.”
Po obejrzeniu tego widowiska aktorów środowiskowego domu pomocy kolejny raz zadałem
sobie pytanie: Dokąd zmierzamy w naszej terapii sztuką? Dlaczego nam, organizatorom, tak
bardzo zależy na pokazywaniu osób niepełnosprawnych jako ludzi triumfujących nad własną
tragedią, albo tym tragicznym w skutkach stanie przygniecionych? Dlaczego, usiłując prowadzać
ich przez całe życie, czynimy to wyłącznie drogą doświadczeń świata bajki, który i tak dla nich
nie jest realny, a często w nieudolny sposób prezentowany – ośmiesza i na pewno zubaża
uczestników zaawansowanych wiekiem? Należy sobie zadać w tym miejscu bardzo ważne py-
tanie: Czy w aktualnie realizowanym działaniu terapeutycznym występuje więcej niewiedzy, czy
też zjawiska lekceważenia problemu? Dlaczego tak chętnie i konsekwentnie skłaniamy się do
ukazywania w społeczeństwie wizerunku osób niepełnosprawnych jako ludzi żyjących w innym
świecie – a co za tym idzie, skoro ci ludzie są odmienni i nie do końca dają się poznać to, dla-
czego nie mówić o nich i nie pokazywać w szczególny sposób?
Problem widoczny w opisanym wyżej przykładzie, jakże często występujący, zmusza do
postawienia sobie jeszcze jednego pytania: Z jaką wartością etyczną organizatorzy terapii przez
sztukę teatralną chcą (powinni) w przyszłości iść w zgodzie? Przecież uczestnik teatroterapii
z powodu niepełnosprawności nie przestaje być podstawową wartością w aktywizacji przez
sztukę i zawsze stanowi osobowe odniesienie dla etyki. Ujawnia to, że już z samego założenia
szacunek, poszanowanie godności, odpowiednia postawa moralna, postawa otwartości i empa-
tii, dobrowolność udziału, swoboda wyboru, dostrzeganie potrzeb uczestników stanowią funda-
ment etycznej kwalifikacji procesu terapii sztuką.
Okazuje się, że organizatorzy najczęściej już na wstępie przyjmują, że już sam udział
uczestników w występie artystycznym jest sukcesem rehabilitacyjnym (organizatora) placówki,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
98
a reszta (okres przygotowań, sposób realizacji, nasuwające się refleksje oraz podsumowanie)
nie ma większego znaczenia. Czy w świetle takiego podejścia, każda metoda dopingu – nie-
rzadko autorytatywna ingerencja w wolę, w przekonania, uczucia i w godność artysty niepełnospraw-
nego – choćby kierowana i pozytywnymi zamiarami organizatora, z zasady nie będą dyskwalifikować
całego przedsięwzięcia, a co za tym idzie, przeradzać się w niewłaściwy, nieetyczny sposób
postępowania terapeutycznego?
Wiadomo, że kiedy uczestnik znajduje się pod presją, naciskiem lub wręcz przymusem
wpływu organizatora lub czyni coś z wyrachowania, pozornie tylko przyjmując określone zada-
nia, to już w założeniach aktywizacji twórczej staje się to sprzeczne zarówno z pedagogiczno-
kulturalnego, społecznego, jak i etycznego punktu widzenia. Nieuwzględnianie przy tym w pracy
terapeutycznej istoty hierarchizacji, doboru treści, a także zasady stopniowania celów formuło-
wanych przez prowadzących nieodwracalnie niweczy założenia celowości i wyjątkowości tak
ważnego procesu wychowania w kulturze.
Zgodzimy się w tym miejscu z twierdzeniem, że wartości i normy etyki ze swojej istoty będą
zawsze skutecznie odrzucać metody autorytatywne, laicyzm pedagogiczny, formy narzucania,
bezwzględność, przymus, bezkrytyczność, poniżanie, pomijanie wyższych wartości. Wartości,
jakie stają się udziałem uczestników terapii przez sztukę teatralną, mają nie tylko się ujawnić,
czy w określonym stopniu powtórzyć, ale przede wszystkim rozwinąć i wraz z nią, na miarę
możliwości psychofizycznych towarzyszyć im w nowym życiu. Podstawową płaszczyzną takiego
twórczego rozwoju uczestnika terapii mają stawać się procesy godnej, szczytnej aktywizacji
przez sztukę teatralną, w tym także wszelkie stosunki interpersonalne.
W tym aspekcie należy podkreślić konieczność obligatoryjnego uwzględniania tych zadań
etyki, które pozwolą powstrzymać działania krzywdzące i wątpliwe. Wśród nich na uwagę zasługują
następujące:
konsekwentne i systematyczne formułowanie zasad moralnych oraz dochodzenie ich wza-
jemnych zależności i związków w realizowanej terapii przez sztukę (na etapach przygotowania,
realizacji i oceny);
wypracowanie modelu w zakresie podejmowania etycznych ocen określonych postaw i dzia-
łań (zarówno uczestników, jak i organizatorów, także w sprzężeniu zwrotnym);
obowiązkowe i ogólnie realizowane formułowanie norm powinności, nakazów i zakazów
określonych postaw i działań w aspekcie ich wartości etycznej (zarówno w procesie terapii, jak
i w zakresie czynów podejmowanych przez organizatora poza terapią).
Dochodzimy w konsekwencji do stwierdzenia, że czyny organizatora, jego postawy, poglądy,
role powinny mieć zawsze pewne pozytywne, określone moralne odniesienie w stosunku do
całokształtu działań na rzecz osób niepełnosprawnych biorących udział w terapii przez sztukę.
Tym samym powinny więc one zawsze odpowiadać przyjętym ogólnie normom etycznym, a orga-
nizatorów należy powszechnie, systemowo uczyć rozpoznawania i przyjmowania wartości ocze-
kiwanych, ponieważ ich znajomość (jak wskazuje doświadczenie) nie zawsze jest oczywista i od
razu idzie w parze z dojrzałością. Chodzi tu o to, aby inwencja i organizatorów prowadziła do
właściwych, pożądanych działań, rozpoznających i realizujących w pierwszej kolejności dobro
osób niepełnosprawnych, a nie wyłącznie interes własny.
Podstawą tak realizowanej terapii powinna być przede wszystkim nie tyle bierna wierność,
czy nawet identyfikowanie się z narzuconymi zasadami, normami i wartościami wpajanymi przez
organizatora, ile autentyczność i konceptualność, rozwój artystyczny wyrażający się w czystych
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
99
etycznie oraz szczytnych społecznie wartościach i poprzez te wartości. Jednak nie same warto-
ści, nawet te szczytne i piękne powinny być tu celem, lecz artysta niepełnosprawny – jego roz-
wój urzeczywistniany właśnie poprzez te wartości i dzięki nim.
W świetle powyższych rozważań należy stwierdzić, że w ramach terapii sztuką teatralną
organizator, w kontekście określonych obowiązków, ponad zagadnieniem opieki nad poszczególnymi
uczestnikami, powinien wypracować właściwy model kierowania i sprawowania nadzoru, anga-
żując w to całą społeczność i środowisko artystyczne. Powinien kierować procesem terapii sztuką,
względnie całego środowiska, panować nad tym, jakie rzeczywiście powinny być tu realizowane
wartości terapeutyczne, etyczne, społeczne, rozwinąć właściwe wychowawczo i twórczo formy
i zadania autentycznej, samodzielnej, dostosowanej do danych środowiskowo warunków życia
artystycznego i społeczno-kulturalnego aktywizacji twórczej artystów niepełnosprawnych.
Warto podkreślić, że wiele zespołów teatralnych w kraju reprezentuje wysoki poziom arty-
styczny, a to świadczy o nie byle jakich kwalifikacjach warsztatowych prowadzących przy jedno-
czesnym szczerym zaangażowaniu pedagogiczno-terapeutycznym i artystycznym. Chociaż jeszcze
w dużym stopniu utożsamia się pracę amatorską osób niepełnosprawnych z amatorszczyzną,
wynika to głównie z niedostatecznej znajomości tej dziedziny twórczości teatralnej (arteterapii)
i przyczepiania do niej dawno nieaktualnych etykiet. Zdarzają się niestety często słabe sztuki
teatralne w wykonaniu osób niepełnosprawnych, a nawet nieudolne, chociaż wskazujące szla-
chetne intencje tematyczne. Wynika to w dużej mierze także z niedostatecznej znajomości
skomplikowanych tajników warsztatu teatralnego, z nieumiejętności konstruowania dramaturgii gry
aktorskiej, scenariusza, choreografii, scenografii i ruchu scenicznego. Często na scenę wkrada się
brak dyscypliny scenicznej, do przekazu widowiska chaos, zdarza się brak dobrej obsługi tech-
nicznej sceny. Jeśli jednak zapał, wykazywany przez organizatorów (prowadzących), zużyty zo-
stanie choć w połowie na zgłębienie tych tajników i udoskonalenie umiejętności reżyserskich – to
można być pewnym, że coraz więcej będzie sztuk teatralnych udanych, interesujących, zasługu-
jących na uwagę każdego widza.
Dotychczasowa praktyka utwierdza w przekonaniu, że odpowiednie dostosowanie i wpro-
wadzenie w życie zasad ogólnych, jako podstawowego elementu koncepcji terapii przez sztukę
teatralną, może mieć decydujący wpływ na efektywność uczestnictwa osób niepełnosprawnych
w życiu kultury oraz na całokształt procesu ich wychowania w kulturze i socjalizacji. Może także
na wszystkich etapach działania istotnie zmienić relacje prowadzącego (organizatora) w zakre-
sie profesjonalnego pokonywania trudności w organizacji i skutecznym przebiegu aktywizacji
twórczej artystów niepełnosprawnych.
Mając na uwadze przedstawione w tekście etyczne uwarunkowania terapii przez sztukę te-
atralną – oraz to, jak różnie mogą być pojmowane wartości etyczne, a w procesie terapii, w jak
bardzo zróżnicowany sposób można określać preferencje – warto pokusić się o wyodrębnienie
ogólnych i w dużej mierze trwałych zasad etyki pracy organizatora. Do grupy zasad ogólnych
o pierwszoplanowym znaczeniu można zaliczyć następujące:
1. Zasada przestrzegania dobra uczestników terapii przez sztukę teatralną na wszyst-
kich jej etapach i formach realizacji – postuluje się, aby rozwój artystyczny, korzyści osobi-
ste, własne dobro i wszechstronny rozwój społeczny uczestników stały się motorem działań orga-
nizatorów.
2. Zasada pozytywnej motywacji pracy artystycznej nakładająca obowiązek zapewnienia przez
organizatora szczególnej pomocy w ukazywaniu uczestnikom wartości etycznych i artystycznych
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
100
– postuluje się, aby w atmosferze zaufania i otwartości organizatora dominowało przeświadcze-
nie, że nawet najmniejszy, określony cel artystyczny można osiągnąć.
3. Zasada wyrażania prawdy oznaczająca zobowiązanie organizatora do mówienia i czy-
nienia prawdy, dążenia do prawdy, a także dawania świadectwa prawdzie uczestnikom terapii
w przekazie wartości artystycznych, umiejętności, przekonań, idei i ról społecznych.
4. Zasada dostosowania zadań i wymagań do potrzeb, zainteresowań i możliwości psycho-
fizycznych uczestników – postuluje się, aby konieczność stałego rozpoznawania potrzeb i moż-
liwości uczestników warunkowała i weryfikowała środki oddziaływania terapeutycznego w aspekcie
etycznym i moralnym.
5. Zasada powszechnego manifestowania przez organizatora przekonania, że wszelkie war-
tości, ideały, treści, postawy, umiejętności i przekonania, które reprezentuje, stawały się normą
i szczytną wartością powszechną.
6. Zasada poszanowania godności uczestników obligująca do służenia w szacunku, re-
spektowania ich godności osobistej, uwzględniania powolnego i systematycznego stopniowania
trudności oraz respektowania wolności i dobrowolności rozwoju artystycznego.
7. Zasada rozwijania więzi emocjonalnej z uczestnikami obligująca organizatora do nawią-
zywania, utrzymywania i rozwoju wolnego, partnerskiego, bezpośredniego, ciepłego i serdecz-
nego kontaktu – postuluje się, aby kontakt ten miał charakter niewymuszony i wyrażał osobistą
godność uczestnika teatroterapii.
8. Zasada upowszechniania profesjonalizmu organizacji terapii sztuką obligująca organiza-
torów do dojrzałego postępowania wobec jej uczestników, stosowania najlepszych z możliwych
warunków w realizacji przedsięwzięć artystycznych, stałego postrzegania i przestrzegania etyki
zawodowej, upowszechniania skuteczności kompetentnych działań i decyzji.
9. Zasada zakładająca fachowość organizatora związaną z podejmowaniem przedsięwzięć
o charakterze artystycznym – postuluje się, aby stopień przygotowań, realizacji i promocji twór-
czej artystów niepełnosprawnych miał profesjonalny, najwyższy poziom wykonania.
Sygnalizowany stan rzeczy – dodatkowo zdeterminowany obecnie niezdrową modą na nie-
pełnosprawność, niekończącą się walką o środki finansowe (często z góry przegraną), nierówny
wyścig o szybkie środki materialne, komercjalizmem regionalnym w zakresie sprawowania opieki
nad niepełnosprawnymi, nieudolnością, przypadkowością, niekompetencją merytoryczną i orga-
nizacyjną oraz brakiem centralizacji przepływu informacji w omawianym zakresie – tworzą obraz
terapii przez sztukę teatralną osób niepełnosprawnych jako obszaru przypadkowej manipulacji
obligatoryjnej, niezweryfikowanego mechanizmu postępowania organizatorów. Należy więc ko-
niecznie podkreślić, że terapię przez sztukę teatralną należy uczynić przedmiotem uczciwego
dialogu interdyscyplinarnego, twórczego konfliktu oraz jednoczesnej syntezy przemyśleń prowa-
dzących do konstruktywnych rozwiązań, w tym przede wszystkim zgodnych z założeniami etyki
(biorąc pod uwagę twórczy wymiar pracy artystycznej, etyczną odpowiedzialność organizatorów,
wolność i godność artysty niepełnosprawnego).
Bibliografia
K
ĘDZIERSKA
A., Rola teatru w procesie terapeutycznym osób niepełnosprawnych, [w:] Wyrazić i odnaleźć
siebie. Czyli o sztuce, ekspresji, edukacji i arteterapii, (red.) K. Krasoń, B. Mazepa-Domagała, Kato-
wice-Mysłowice 2008, s.181-188.
K
ŁOSIŃSKA
T., Droga do twórczości. Wdrażanie technik Celestyna Freineta, Kraków 2000.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
101
K
ONIECZNA
E.
J., Arteterapia w teorii i praktyce, Kraków 2004.
P
IASECKA
A., Dziecko niepełnosprawne i teatr, [w:] Wyrazić i odnaleźć siebie. Czyli o sztuce, ekspresji,
edukacji i arteterapii, (red.) K. Krasoń, B. Mazepa-Domagała, Katowice-Mysłowice 2008, s.156-170.
P
LOCH
L., Twórczość artystów Ogólnopolskiego Teatru Niepełnosprawnych w latach 2002-2008, [w:]
Wyrazić i odnaleźć siebie. Czyli o sztuce, ekspresji, edukacji i arteterapii, (red.) K. Krasoń, B. Maze-
pa-Domagała, Katowice-Mysłowice 2008, s.189-199.
P
UŚLECKI
W., Wspieranie elementarnych zdolności uczniów, Opole 1994.
R
UDOWSKI
T., Arteterapia – inspiracje i wartości, Warszawa 2007.
S
ZMIDT
K.
J., Pedagogika twórczości, Idee – aplikacje – rady na twórczą drogę, Kraków 2005.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
102
Codzienność osób autystycznych i ich rodzin
*
dr Jolanta Lipińska-Lokś
Uniwersytet Zielonogórski
odzienność powszechnie rozumiana jako „zwyczajność, monotonia codziennych spraw;
powszedniość, szarość” [B. Dunaj 1996, s. 131] dla osób z autyzmem nabiera zazwy-
czaj nowego znaczenia. Życie autystów nie jest zwyczajne, przebiega często zgoła
odmiennie od zwykle realizowanych przez tzw. normalnego człowieka schematów. Każdy dzień
jest z jednej strony tak podobny do poprzedniego i następnego, z drugiej zaś – niepowtarzalny
i nieprzewidywalny. Codzienność naznaczona autyzmem wymusza swoistą monotonię (jedna-
kowość, brak zmian, bycie ciągle takim samym), ale zarazem zakazuje szarości, jednostajności,
nudy, braku urozmaiceń i atrakcji, i... Bycia ciągle takim samym. W tej wydaje się pełnej
sprzeczność codzienności osób autystycznych wszystko ma swój sens. By dostrzec i rozumieć
mechanizmy życia codziennego osoby z autyzmem, należy spojrzeć na nią przez pryzmat
przede wszystkim właśnie doświadczania tego rodzaju niepełnej sprawności – ze wszystkimi
tego faktu konsekwencjami, począwszy od trudności diagnostycznych, poprzez niedoskonałości
opieki medycznej, a skończywszy może na brakach systemu oddziaływań wspierających (tera-
peutycznych, edukacyjnych). Nie można spoglądać na autystę i problemy jego dnia codzienne-
go, nie uwzględniając faktu, że jest on istotą społeczną funkcjonującą w rodzinie, środowisku
lokalnym i szerszym kontekście społecznym (społeczeństwie), zdecydowanie na nie oddziałują-
cą i zarazem podlegającą ich wpływom.
By poznać osobę autystyczną w jej codzienności, warto spojrzeć na nią z perspektywy rodzica,
skorzystać z zasobu jego wiedzy, emocji, podejmowanych działań, tym bardziej, że doświad-
czenie rodzica gromadzi się przez lat, dotyczy wielu aspektów funkcjonowania dziecka, a przede
wszystkim – to rodzic zna swoje dziecko i jego (oraz powodowane przez nie) – problemy najle-
piej. To wreszcie rodzicowi, jak nikomu innemu, zależy na szczęściu własnego dziecka.
Codzienność osób autystycznych i ich rodzin obfituje w sytuacje trudne, stresowe, zadaniowe.
W sytuacjach takich rodzi się potrzeba otrzymania wsparcia, dzięki któremu autysta i jego rodzina
odnajdują swoiste „schronienie pozwalające na aktywizację i regenerację sił ludzkich”, otrzymują
„szczególny sposób i rodzaj pomocy […] głównie w celu mobilizowania ich sił, potencjału i zaso-
bów, które zachowały, aby mogły sobie radzić ze swoimi problemami” [J. Sowa 2007, s. 137;
por. S. Kawula 1996; por. Z. Kawczyńska-Butrym 1996].
*
Na niniejszy artykuł składają między innymi fragmenty autorskich rozdziałów z książki pt. Osoba autystyczna
w rodzinie i środowisku lokalnym – doświadczenia lubuskie, (red.) A. Rudzińska-Rogoża, J. Lipińska-Lokś, Zielona
Góra 2009 (w opracowaniu wydawniczym).
C
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
103
Wsparcie udzielane rodzinie żyjącej w kręgu autyzmu może mieć charakter sporadyczny
oraz spontaniczny i występować w określonej nagłej sytuacji (na przykład pomoc przyjacielska
czy sąsiedzka), bardziej jednak pożądane jest wsparcie udzielane w sposób ciągły i kompleksowy
(na przykład rodzinne, organizacyjne, dotyczące wielu aspektów funkcjonowania autysty i jego
rodziny). „Dobre wsparcie” musi być ponadto zaplanowane, odpowiednio przygotowane i kom-
petentnie przeprowadzone, tylko takie działania mogą bowiem stanowić skuteczną pomoc dla
osób z niepełnosprawnością, a także ich rodzin [J. Lipińska-Lokś 2007, s. 155; por. E. Muszyń-
ska 1993].
Wśród podmiotów realizujących w pełnym zakresie wsparcie autyście i jego rodzinie na
pierwszy plan wysuwają się te, które – według R. Kahna i A. Antonucciego – stanowią tak zwany
„trzeci krąg źródła społecznego zabezpieczenia” jednostki (i jej rodziny): między innymi pracow-
nicy różnych instytucji medycznych, opiekuńczych, rehabilitacyjnych itp. [S. Kowalik 1996], czyli
tzw. wtórne systemy wsparcia – instytucje zapewniające osobom potrzebującym warunki życia
i rozwoju a także specjalne programy mające na celu wspieranie i wyrównywanie [Z. Kawczyń-
ska-Butrym 1996].
W pejzaż lokalnego wsparcia społecznego niewątpliwie umiejętnie wpisał się Ośrodek dla
Dzieci i Młodzieży z Autyzmem w Gorzowie Wielkopolskim. Badania przeprowadzone w środo-
wisku rodzin związanych ze Stowarzyszeniem na Rzecz Osób z Autyzmem w Gorzowie Wielko-
polskim ukazują codzienność osób autystycznych, na którą niewątpliwie duży wpływ miało ciągłe
i kompleksowe wsparcie ze strony osób przeżywających takie same bądź bardzo podobne pro-
blemy i mających podobne doświadczenia w ich rozwiązywaniu a także instytucji (placówek),
których misją właściwie jest „uczenie życia w kręgu odmienności”.
Przedmiot, metoda i technika badawcza oraz badana grupa
Osoby niepełnosprawne, szczególnie dotknięte nie do końca jeszcze zbadanym rodzajem nie-
pełnosprawności, spotykają się z ogromnym zainteresowaniem społecznym, budząc przy tym
wiele emocji, obaw.
Aby przybliżyć zjawisko autyzmu i problemy osób nim dotkniętych szerszym kręgom społecz-
nym, Stowarzyszenie Pomocy Osobom Autystycznym „Dalej Razem” z Zielonej Góry we współ-
pracy z pracownikami naukowymi Zakładu Opieki, Terapii i Profilaktyki Społecznej Uniwersytetu
Zielonogórskiego przeprowadziło badania, których przedmiotem była sytuacja życiowa osób
autystycznych (dzieci i młodzieży) i ich rodzin. Stanowią one część projektu „Autystycznie Uzdolnie-
ni. Zobowiązani Wiedzą” realizowanego przez stowarzyszenie na terenie województwa lubuskiego.
W badaniach prowadzonych metodą indywidualnych przypadków zastosowano technikę
wywiadu. Przeprowadzono wywiad z jednym z rodziców – matką lub ojcem – 58 osób (dzieci
i młodzieży) autystycznych zamieszkujących województwo lubuskie, a skupionych wokół dwóch
(zielonogórskiego i gorzowskiego) stowarzyszeń działających na rzecz pomocy osobom auty-
stycznym i ich rodzinom. W artykule tym zaprezentowano zaledwie część wyników, a mianowi-
cie tylko wyniki badań ze stowarzyszenia gorzowskiego (dotyczących 28 osób autystycznych)
świadczące o ogromnej roli instytucjonalnego wsparcia w systemie pomocowym osobom auty-
stycznym (i zapewne dotkniętym także każdym innym rodzajem niepełnosprawności).
W badaniu wzięli udział rodzice 28 osób autystycznych (3 przypadki nadal są diagnozowa-
ne) zarówno chłopców (stanowiących większość), jak i dziewcząt. Badana grupa autystów była
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
104
zróżnicowana pod względem wieku (od 2 do 16 lat). Najliczniej reprezentowana była podgrupa
czterolatków (6 dzieci) i trzy- oraz pięciolatków (po 4 dzieci); większość stanowiły dzieci w wieku
przedszkolnym i wczesnoszkolnym.
Badana grupa to mieszkańcy północnej części województwa lubuskiego (jedna osoba po-
chodziła z województwa zachodniopomorskiego) – Gorzowa Wielkopolskiego i pobliskich miej-
scowości, różnej wielkości – zamieszkujący głównie tereny miejskie. Badania pozwoliły na do-
konanie krótkiej charakterystyki rodzin autystów, oto jej podsumowanie:
a)przewagę stanowią rodziny pełne o modelu „rodzice + autysta” (12 przypadków) lub „ro-
dzice + autysta i jego rodzeństwo” (10 przypadków), w rodzinach niepełnych (5 przypadków)
opiekę nad dzieckiem sprawują matki wspomagane przez dziadków dziecka;
b)są to zazwyczaj rodziny z więcej niż jednym dzieckiem (17 przypadków), wśród których
dominują rodziny z dwójką (8 przypadków) i trójką (7 przypadków) potomstwa, różna była kolej-
ność narodzin dzieci (w 6 przypadkach było to pierwsze dziecko w rodzinie); w 12 przypadkach
dziecko autystyczne jest jedynym dzieckiem swych rodziców;
c)sytuacja materialna i mieszkaniowa rodzin najczęściej została oceniona jako dobra, o utrzy-
manie rodzin głównie troszczą się ojcowie rodzin, dodatkowo rodziny korzystają z różnego ro-
dzaju świadczeń (głównie o charakterze pielęgnacyjnym oraz rodzinnym) – na uwagę zasługuje
fakt, że badani rodzice niechętnie udzielają informacji dotyczących spraw finansowych rodziny;
d)rodzice autystów prezentują zróżnicowane wykształcenie, ogólnie poziom wykształcenia
matek jest wyższy niż ojców.
Uogólnione wyniki badań
Celem niniejszego artykułu jest ukazanie codzienności osób autystycznych w percepcji ich ro-
dziców. Z przeprowadzonych z rodzicami wywiadów wyłonił się obraz „niecodziennej codzien-
ności” autystów – stanowiącej zarazem przyczyną, jak i skutek wielu działań związanych z:
diagnozą autyzmu i opieką medyczną nad osobą autystyczną,
terapią i edukacją osoby autystycznej,
relacjami zachodzącymi w rodzinach osób autystycznych.
Problemy diagnozy i opieki medycznej dzieci autystycznych
Najlepszymi obserwatorami dzieci są ich rodzice. To oni każdego dnia śledzą rozwój swojego
dziecka, cieszą się jego postępami i martwią, gdy widzą jego trudności. Badania wykazały, że to
matki najczęściej (w 17 przypadkach) czuły się zaniepokojone pewnymi objawami w rozwoju
dziecka, co nie powinno dziwić, gdyż to matka zazwyczaj przebywa zdecydowanie dłużej i czę-
ściej z dzieckiem i w związku z tym jej obserwacje są zazwyczaj pełniejsze i dokładniejsze. Na
uwagę zasługuje 5 przypadków, w których to dziadków zaniepokoił rozwój dziecka – zapewne
porównywali oni rozwój swoich dzieci z rozwojem wnuków albo podczas sprawowania nad nimi
częstej opieki (ciągłość obserwacji dziecka), albo sporadycznych wizyt (obserwacja dziecka
nienacechowana „przyzwyczajeniem się” do naturalnych dla dziecka, chociaż odbiegających od
przyjętych norm zachowań).
Pierwsze niepokoje o prawidłowy rozwój dziecka pojawiały się już w pierwszych latach jego
życia, najczęściej między pierwszym a trzeci rokiem życia – czyli wtedy, gdy oczekiwania rodzi-
ców dotyczące dziecka nie były spełnianie z powodu jego niewystarczających osiągnięć rozwo-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
105
jowych. Rodzice wskazywali na liczne niepokojące objawy w rozwoju i zachowaniu ich dzieci,
najczęściej wymieniano opóźnienia i zaburzenia w rozwoju mowy (dziecko nie gaworzyło, nie
mówiło lub też w pewnym momencie przestało mówić), zaburzenia kontaktu i interakcji społecz-
nych (unikanie kontaktu wzrokowego, niereagowanie na imię, brak reakcji na podstawowe pole-
cenia, izolowanie się – chowanie się, uciekanie) oraz dziwne zachowania (kręcenie się w kółko,
kręcenie zabawką w kółko, próba jedzenia niejadalnych przedmiotów, uderzanie głową, stereo-
typie, nadpobudliwość, brak okazywania entuzjazmu w sytuacjach, w których byłby naturalną
reakcją). Niejednokrotnie rodzice podkreślali, że rozwój dzieci przebiegał inaczej niż rozwój ich
rówieśników.
Zaniepokojeni stanem swoich dzieci rodzice próbowali wyjaśnić sytuację, zwracając się
o pomoc do różnych specjalistów (neurolog, psycholog, logopeda, psychiatra, pedagog) w róż-
nych placówkach specjalistycznych (poradnia psychologiczno-pedagogiczna, ośrodek wczesnej
interwencji, ośrodek dla dzieci z autyzmem, poradnia rehabilitacyjna). Należy podkreślić, że niemal
każda droga mająca na celu postawienie diagnozy rozpoczynała się w gabinecie lekarza rodzin-
nego pediatry, którzy, nie zawsze niestety z należytym zrozumieniem traktował niepokoje rodzi-
ców („to nic złego”, „najmłodszy syn rozpieszczony, stąd takie zachowania dziecka”), najczęściej
też nawet nie zaczął podejrzewać autyzmu u dziecka. Czy przyczyn tego stanu należy upatry-
wać w braku wiedzy lekarzy ogólnych na temat autyzmu, a może w oszczędnych procedurach
systemu opieki medycznej? Najczęściej autyzm dziecka zaczęły podejrzewać ich matki (10
przypadków), potem neurolog (7 przypadków), psycholog (4 przypadki), logopeda (3 przypadki).
W różnym czasie rodzice i dziecko pokonywali drogę od podejrzenia autyzmu do postawie-
nia diagnozy, która najczęściej brzmiała: „autyzm wczesnodziecięcy” (12 przypadków), „autyzm
dziecięcy” (6 przypadków), „cechy autystyczne” lub „całościowe zaburzenie rozwoju” (po 2 przy-
padki). Najpierw należało właśnie czekać na diagnozę co trwało najczęściej miesiąc lub dwa
(13 przypadków), w 9 przypadkach czas ten wyniósł od trzech do sześciu miesięcy. Rodzice
zazwyczaj oceniają czas oczekiwania na diagnozę jako „krótki” (w 1 przypadku czas oczekiwa-
nia od trzech do czterech lat zdecydowanie odbiega od pewnej prawidłowości). Nie można jed-
noznacznie ocenić natomiast samego czasu potrzebnego do diagnozowana dziecka, który waha
się od kilku godzin w czasie jednego spotkania do kilku lat w ciągu wielu wizyt u licznych specjali-
stów. Pewną dającą się zauważyć prawidłowością jest jednak „raczej krótki” okres diagnozowania
dziecka (od jednego do sześciu miesięcy), potrzebny do przeprowadzenia dzieciom licznych i zróż-
nicowanych badań: psychologicznych, neurologicznych, pedagogicznych, logopedycznych, psychia-
trycznych z wykorzystaniem specjalistycznych testów, wywiadów z rodzicami, obserwacji dziecka,
analizy jego dokumentacji. Pewnym standardem jest także to, że miejscem postawienia osta-
tecznej diagnozy jest instytucja specjalizująca się w autyzmie: w 13 przypadkach było to Stowa-
rzyszenie Pomocy Osobom Autystycznym „Dalej Razem” w Zielonej Górze a 12 kolejnych przy-
padkach – Ośrodek dla Dzieci i Młodzieży z Autyzmem w Gorzowie Wielkopolskim. Dowodzi to
słuszności i jednocześnie konieczności funkcjonowania zespołów współdziałających kompleksowo
specjalistów, do których trafia dziecko wymagające pomocy, które poddane jest od razu i na
miejscu kompleksowym oddziaływaniom diagnostyczno-terapeutycznym, gdzie dodatkowo dba
się o udzielenie wsparcia jego rodzinie.
Ważna dla prawidłowego funkcjonowania autystycznego dziecka i jego rodziny jest możli-
wość ciągłego (koniecznego w tej sytuacji) ich kontaktu z różnorodnymi służbami medycznymi.
Najczęściej wśród tych służb wymienia się lekarzy, szczególnie o specjalizacji: neurologia, psy-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
106
chiatria, pediatria, lekarz rodzinny. Rodzice bardzo doceniają, że mogą skorzystać z pomocy
różnych specjalistów w jednym miejsc, co było podkreślane w wywiadach z rodzicami opowiada-
jącymi o wizytach w ośrodku dla dzieci z autyzmem i ośrodku wczesnej interwencji. Częstotli-
wość kontaktu ze służbami medycznymi zależy od specyfiki ich oddziaływań, potrzeb dzieci,
uwarunkowań systemu opieki medycznej, wreszcie możliwości rodziny (szczególnie, jeżeli muszą
oni płacić za usługę). Trudno jednoznacznie ją ocenić: jeśli uwzględnimy zasady terapii – od-
czuwalny jest niedosyt, jeśli natomiast weźmiemy pod uwagę chociażby ogólną sytuację w kraju
– należy zauważyć pozytywne oznaki jej normalizacji: „bardzo często kontakt z pediatrą”, „dwa
razy w tygodniu terapia w ośrodku dla dzieci z autyzmem”, „dwa razy w tygodniu terapia w po-
radni psychologiczno-pedagogicznej”, „raz w tygodniu zajęcia logopedyczne”, „w razie potrzeby”,
„raz w miesiącu”. Zakres i częstotliwość korzystania ze służb medycznych rodzice związani
z ośrodkiem w Gorzowie ocenili raczej jako „wystarczające”, „zadawalające”.
Podobnie rodzice ocenili dostępność do bezpłatnej opieki specjalistycznej („dobra” – 10
przypadków, „średnia” – 7 przypadków), zwracając jednak niejednokrotnie uwagę na „lepszą
kondycję i dostępność odpłatnej opieki specjalistycznej”; w 6 przypadkach zdecydowanie nega-
tywnie oceniono dostępność bezpłatnej opieki specjalistycznej nad autystą.
W kontekście dostępności służb medycznych, zakresu i częstotliwości usług pojawia się py-
tanie o skuteczność pomocy udzielanej autyście i jego rodzinie. W ocenie rodziców skuteczność
ta jest „dobra” (12 wypowiedzi) lub „średnia” (6 wypowiedzi). Zaledwie w wypowiedziach 3 rodzi-
ców pojawiła się zdecydowanie negatywna ocena analizowanego zagadnienia.
Kolejny analizowany aspekt opieki medycznej nad autystą to ocena współpracy rodziców
ze służbami medycznymi – rodzice byli nią „usatysfakcjonowani”, najczęściej oceniając ją jako
„dobrą” (14 wypowiedzi). Zaledwie 2 rodziców źle ocenia współpracę ze służbami medycznymi,
a kolejnych 6 rodziców nie wyraziło jednoznacznie swego zdania na dany temat.
Wybrane aspekty terapii i edukacji dzieci autystycznych
W momencie postawienia diagnozy rodzice mogli wreszcie poczuć pewną ulgę, wreszcie wie-
dzieli, co dolega ich dziecku. Było to jednak tylko chwilowe wytchnienie, natychmiast bowiem
zaczynali szukać odpowiedzi na wiele pytań, wątpliwości, obaw. Rodzice wiedzieli, że dziecko
jest autystą i często ich wiedza na tym się kończyła, nie wiedzieli, co to jest autyzm, dlaczego
dotknął ich dziecko, jakie są rokowania na przyszłość, co i jak robić, by pomóc dziecku, jak sa-
memu odnaleźć się w tym wszystkim? Z pomocą rodzicom najczęściej przychodził Ośrodek dla
Dzieci i Młodzieży z Autyzmem w Gorzowie Wielkopolskim. Pracujący tam terapeuci i lekarze
specjaliści udzielali rodzinie informacji o istocie autyzmu i o możliwych formach terapii, odpo-
wiadali na wszystkie nurtujące rodziców pytania. Dodać też należy, że i rodzice starali się sa-
modzielnie pozyskać informacje na tak ważny dla nich temat (przeglądając strony internetowe
i literaturę fachową).
Pomoc Ośrodka dla Dzieci i Młodzieży z Autyzmem W Gorzowie Wielkopolskim nie ogranicza
się jedynie do informowania świadomości rodziców. Rodzice często otrzymywali w nim skiero-
wania do specjalistów, na terapię., tam też najliczniejsza grupa dzieci poddawana jest oddziały-
waniom terapeutycznym, które zapoczątkowane zostały najczęściej bezpośrednio lub w krótkim
czasie po postawieniu diagnozy. Na uwagę zasługuje liczba i różnorodność form terapii auty-
stów –zajęcia są prowadzone przez logopedów, pedagogów, psychologów, terapeutów z wyko-
rzystaniem wielu metod, wśród których rodzice najczęściej wymieniają: integrację sensoryczną,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
107
kinezjologię, hipoterapię, dogoterapię, muzykoterapię, metodę W. Sherborne, metodę Knillów,
metodę Montessori. Zajęcia terapeutyczne mają charakter zarówno indywidualny, jak i grupowy
a czas ich trwania oraz częstotliwość, z jaką się odbywają, warunkuje rodzaj i specyfika form
oddziaływania oraz potrzeby dziecka. Widoczna jest duża troska o to, by prowadzone oddziały-
wania realizowały założenia tak zwanej dobrej terapii.
Zajęcia te podlegają ocenie zarówno autysty, jak i jego rodziców. Dzieci autystyczne naj-
częściej przejawiają pozytywny lub zdecydowanie pozytywny stosunek do terapii i prowadzą-
cych je osób, choć należy mieć świadomość – co wyraźnie i często sygnalizują rodzice – że
„różnie z tym pozytywnym nastawieniem dziecka do terapii w danym dniu bywa”, poza tym „nie
zawsze początek terapii był łatwy” dla wszystkich: dziecka, rodzica, terapeuty. Współpracujące
osoby musiały się na początku poznawać, nauczyć się zasad terapii, wypracowywać niezbędną
wspólną jakość. Dzisiaj rodzice dobrze lub nawet bardzo dobrze oceniają zarówno współpracę
rodziny ze specjalistami prowadzącymi terapię, jak i samą terapię i jej skuteczność, widząc
zmiany progresywne w rozwoju i zachowaniu dziecka. Lista największych osiągnięć w terapii
dziecka zawiera między innymi: poprawę możliwości werbalnego porozumiewania się dziecka,
poprawę kontaktu wzrokowego i słuchowego, nabytą umiejętność koncentracji uwagi, wycisze-
nie się, większą samodzielność. Te i wiele jeszcze innych osiągnięć dzieci cieszą rodziców i są
dla nich największą nagrodą w trudach opieki, wychowywania i terapii dzieci autystycznych.
Rodzice, najczęściej uczestniczący bardzo aktywnie w terapii swoich autystycznych dzieci, wy-
konują w domu (w rodzinie) zadania (sekwencje) zlecone przez terapeutę, na przykład elementy
integracji sensorycznej, elementy metody behawioralnej, elementy terapii ze zwierzętami, pro-
gram stymulacyjny, wspólną zabawę. Nierzadko borykają się też z licznymi problemami związa-
nymi z prowadzeniem terapii (tożsamych z tymi, jakich doświadczają także terapeuci w placów-
ce), do których niewątpliwie należą: niechęć do ćwiczeń, niechętne wykonywanie nowych zadań,
brak chęci współpracy, trudności komunikacyjne, próby wymuszania czegoś, zły lub zmienny
nastrój, brak koncentracji uwagi, a na skuteczność terapii może też wpływać brak czasu rodzica
i koniecznej systematyczności w ćwiczeniach. Dopełnieniem tych problemów niech będzie sy-
gnalizowany przez rodziców (spoza Gorzowa) brak możliwości prowadzenia terapii w miejscu
zamieszkania, konieczność dojazdów na terapię i ponoszone koszty.
W pewnym momencie życia dziecka zaczynają się nowe problemy – związane z jego edu-
kacją (wcześniej z trudną decyzją posłania dziecka do przedszkola). Początkiem tych problemów
bywa odroczenie obowiązku szkolnego spowodowane brakiem dojrzałości szkolnej (uwarunko-
wanej zaburzeniami autystycznymi). Dzieci autystyczne uczęszczają do szkoły (do klas z obni-
żonym poziomem nauczania lub klas integracyjnych) lub też biorą udział w nauczaniu indywidu-
alnym, są także ciągle poddawane oddziaływaniom rehabilitacyjnym i rewalidacyjnym w placów-
ce specjalistycznej (wspomniany już niejednokrotnie ośrodek gorzowski). Ogólnie dostępność
placówek terapeutyczno-rehabilitacyjnych oraz oświatowych w miejscu zamieszkania lub okolicy
oceniona została przez rodziców dzieci autystycznych pozytywnie – wyłączając tych spoza Go-
rzowa, którzy sygnalizowali brak dostępu lub ograniczony (ze względu na małą liczbę placówek)
czy utrudniony (ze względu na konieczność dojazdu) dostęp.
Zdania rodziców na temat możliwości edukacji ich autystycznych dzieci są zróżnicowa-
ne – od „dobre”, poprzez „średnie” i „mam nadzieję, że przebiegnie prawidłowo”, „w miarę
możliwości dziecka” do „niskie”, „złe”, „nie wiem”, „nie widzę kariery edukacyjnej dziecka na dzień
dzisiejszy”.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
108
Podobnie przedstawia się ocena rodziców na temat radzenia sobie autysty w środowisku
szkolnym, najczęściej jednak pada sformułowanie: „raczej sobie radzi”, co może być uwarunko-
wane wieloma czynnikami i jednocześnie wskazywać na:
„raczej dobre” relacje między dzieckiem a jego rówieśnikami (choć często informowano
o wzajemnej obojętności),
„dobre, przyjazne, ciepłe, serdeczne” (akceptacja, zrozumienie) traktowanie personelu
placówki, z jakimi spotyka się dziecko (choć nie brak i niechęci, oburzenia, współczucia),
zadowalający poziom wiedzy osób w środowisku szkolnym na temat autyzmu (choć po-
jawiły się także głosy rodziców o braku wiedzy na temat autyzmu wśród nauczycieli),
dobrą umiejętność radzenia sobie z dzieckiem autystycznym przez personel placówki,
prowadzenie w placówce działań o charakterze terapeutycznym (zajęcia rewalidacyjne,
logopedyczne, z psychologiem),
należyte wsparcie i pomoc otrzymywane przez dziecko i jego rodzinę w środowisku
szkolnym,
dobrą i przynoszącą efekty współpracę placówki z rodziną.
Dziecko autystyczne w kontekście relacji rodzinnych
Dziecko autystyczne przyszło na świat w rodzinie, która już była ukształtowana, obowiązywały
w niej pewne prawa, funkcjonowała według przyjętych zasad. Ten mały człowiek samą swoją
obecnością, a później absorbującym sposobem rozwoju w wielu wypadkach wymusił zmiany
w funkcjonowaniu tej rodziny we wszystkich jej aspektach – od sytuacji materialnej, poprzez
relacje w niej panujące, a na relacjach ze światem zewnętrznym skończywszy. Nieliczni rodzice
twierdzili, że autystyczne w ogóle dziecko nie ma większego wpływu na funkcjonowanie rodziny.
W wypowiedziach wszystkich pozostałych rodziców wyraźna była świadomość tych zmian, wer-
balizowana najczęściej w następujący sposób: „życie jest inne niż kiedyś”, „wszystko kręci się
wokół dziecka”, „więcej pozytywnych cech, takich jak na przykład miłość, cierpliwość, wyrozu-
miałość”, „inne spojrzenie na odmienności”.
Ta świadomość zmian w znacznej mierze dotyczy relacji małżeńskich, rodzice zauważają
zarówno pozytywne, jak i negatywne konsekwencję posiadania odmiennego dziecka. Z jednej
strony mówią o większym wzajemnym zrozumieniu, zbliżeniu się do siebie, wzmocnieniu swojego
związku, większej odpowiedzialności i ogromnym wzajemnym wsparciu. Z drugiej natomiast – o
„braku relacji małżeńskich”, totalnym braku czasu dla siebie, zmęczeniu, obwinianiu się, licznych
nieporozumieniach często potęgowanych komplikującą się sytuacją materialną rodziny: mniej-
sze dochody (matka nie może pracować – opiekuje się dzieckiem), większe koszty utrzymania
(wizyty lekarskie, leki, terapie, dojazdy), konieczność oszczędzania, często nawet rezygnowania
z wielu rzeczy na rzecz dziecka autystycznego i jego terapii. Wielu małżonków wolało przemil-
czeć ten temat.
Nie zawsze rodzice chcą też mówić o relacjach między dzieckiem autystycznym a jego ro-
dzeństwem. Powodem takiego stanu może być świadomość pewnej swoistości tych relacji wyni-
kającej z zaburzenia w kontaktach interpersonalnych autysty. Być może wiek rodzeństwa i jego
płeć warunkuje jego stosunek do autystycznego brata czy siostry. Rodzice sygnalizują unikanie
przez starsze rodzeństwo kontaktu z autystą czy wyzwolenie u sióstr autystów nadopiekuńczo-
ści. Ze względu na sytuację w domu rodzice są świadomi, że ich nie autystyczne dzieci są bar-
dziej dojrzałe i samodzielne niż ich rówieśnicy oraz częściej mogą czuć się samotne.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
109
Wydaje się, że trudno jest rodzicom o jednoznaczną ocenę relacji rodzice–dzieci, twierdzą
że autysta właściwie nie wpływa na te relacje („standardowe”), choć dostrzegają pewne proble-
my („właściwe, choć czasem trudne”, „zaburzone”, „większe wymagania dla zdrowego dziecka”,
„dziecko jest bardziej kochane i poświęca się jemu więcej uwagi”).
Równie niejednoznaczna jest ocena relacji między rodziną dziecka autystycznego a krew-
nymi. Mimo zdecydowanej przewagi wypowiedzi rodziców świadczących o dobrych relacjach
z dalszą rodziną, niektóre wypowiedzi świadczyły o obojętności i braku zrozumienia autysty, jego
i z nim problemów.
Korzystnie prezentują się natomiast relacje rodziny z przyjaciółmi i znajomymi, najczęściej
określane jako dobre, zdecydowanie poprawne. Rodzice mówią o prowadzeniu rozmów i przy-
jaznej atmosferze. W kontekście wypowiedzi matki autysty negatywnie oceniającej analizowane
relacje („brak wspólnych tematów”) może zastanawiać, czy ci znajomi, przyjaciele, z którymi
utrzymywane są dobre relacje, nie doświadczają także syndromu „bycia rodzicem dziecka spe-
cjalnego”.
Pewnym potwierdzeniem tego przypuszczenia może być ocena przez rodziców relacji są-
siedzkich – są to właściwie relacje pozytywne, ale i pełne zaciekawienia, pewnych obaw, wią-
żą się też z unikaniem kontaktu przez niektórych sąsiadów, co może być trudne dla rodziny
autysty i w pewien sposób wpływać na samopoczucie poszczególnych jej członków.
Prowadzone badania pozwoliły także na pewną analizę atmosfery panującej w domu ro-
dzinnym autysty stanowiącej wypadkową funkcjonowania całej rodziny jak i właśnie poszczegól-
nych jej członków. W ocenie rodziców dzieci autystycznych atmosferę najczęściej można okre-
ślić jako „dobrą”, „normalną”, „spokojną”, „ciepłą i serdeczną”, „dużego zrozumienia i miłości”.
Zdarzają się niestety i przykłady atmosfery „beznadziejnej” (rozwód), „czasami ciężkiej”, „cza-
sami nerwowej”, i „różnej”, jak to często w przeciętnej, zwyczajnej rodzinie bywa.
Także „jak to w normalnej rodzinie” różnorodny styl wychowania dzieci prezentują ich ro-
dzice. Z wypowiedzi rodziców wyłania się i styl demokratyczny, i styl liberalny, i „trzymanie dys-
cypliny”, i „styl normalny”, zawsze jednak widoczna jest troska rodziców o dzieci – by czuły się
bezpieczne, kochane, po prostu szczęśliwe. Żeby to szczęście dzieci osiągnąć, rodzice kierują
się pewnymi regułami. Poproszeni o podanie zasad w wychowaniu dziecka autystycznego wymie-
niali: konsekwencję, równe traktowanie wszystkich dzieci w rodzinie, wyrozumiałość, tolerancję,
poświęcanie czasu i uwagi dziecku, stosowanie nagród. Poproszeni natomiast o scharakteryzo-
wanie siebie jako rodzica posłużyli się następującymi przymiotnikami: dobry, opiekuńczy, zapo-
biegliwy, obowiązkowy, kochający, pełen obaw o przyszłość dziecka, przewrażliwiony na punkcie
dziecka i pobłażliwy oraz zmęczony. Zmęczenie to wynika najczęściej z „konieczności zmagania
się” z trudnymi do zaakceptowania cechami i zachowaniami dziecka, z którymi nie zawsze można
sobie poradzić. Badania wykazały także, że do tych wszystkich określeń można dodać jeszcze
jedno, a mianowicie „zazwyczaj bardzo zaangażowany” w sprawy dziecka, jego terapii: „zrezygno-
wałam z pracy, aby być z dzieckiem”, „maksymalne zaangażowanie”, „objęcie całkowitej kontroli
nad życiem dziecka”, „pomoc w odrabianiu lekcji, codziennych czynnościach, nauce”.
Rodzice dzieci autystycznych nie zawsze są w stanie sprostać wszystkim wymaganiom, ja-
kie stawia przed nimi konieczność opieki nad dzieckiem autystycznym. Zdarzają się sytuacje,
gdy nie radzą sobie i wtedy oczekują pomocy. Wśród osób, do których o taką pomoc mogą się
zwrócić, najczęściej wymieniają dziadków dziecka (13 przypadków), swe rodzeństwo i rodzeń-
stwo (starsze) autysty (po 4 przypadki). Rodzice cenią sobie także pomoc pracowników Ośrodka
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
110
dla Dzieci i Młodzieży z Autyzmem w Gorzowie Wielkopolskim i przyjaciół (najczęściej ze Stowa-
rzyszenia).
Możliwość otrzymania pomocy i wsparcia („poczucie bezpieczeństwa są ludzie, na których
mogę liczyć”), potrzeba kontaktu z ludźmi mającymi podobne problemy („osamotnienie”), chęć
bycia aktywnym („rozeznanym”, „będącym na bieżąco z wiedzą na temat autyzmu”) i wreszcie samo
posiadanie dziecka autystycznego („troska o dobro i rozwój dziecka”, „nadzieja na wyleczenie
się dziecka”) to powody, dla których rodzice zdecydowali się na wstąpienie do stowarzyszenia.
Przynależność do stowarzyszenia jest dla większości rodziców źródłem satysfakcji. Wśród
bardzo ważnych uzyskanych dzięki temu korzyści rodzice ci wymieniają: zdobycie wiedzy i umiejęt-
ności w zakresie wychowania i terapii dziecka autystycznego, otrzymywanie wsparcia w ramach
grupy wsparcia dla rodziców dzieci autystycznych, poczucie wspólnoty i przynależności a także
to co dla nich najważniejsze – zyskali fachową opiekę i pomoc dla swych dzieci, ich terapię,
dzięki czemu dzieci lepiej się rozwijają i mają większe możliwości odnalezienia się w swej
codzienności.
* * *
Badania podjęte wśród rodzin osób autystycznych korzystających z pomocy ośrodka w Gorzo-
wie Wielkopolskim ukazują ich sytuację życiową. Jest to sytuacja złożona, o dużym stopniu
dynamizmu, trudna, niejednokrotnie tak skomplikowana, że rodziny autystów nie potrafią się
w niej odnaleźć. Zbawienna dla nich może się okazać fachowa instytucja wsparcia społecznego,
co niejednokrotnie udowodniła analiza wyników badań. W codzienności osób autystycznych i ich
rodzin w istotny sposób uwidocznione zostało znaczenie instytucjonalnego, ciągłego, komplek-
sowego, planowego, dobrze przygotowanego i należycie realizowanego wsparcia. Często poja-
wiające się w wypowiedziach rodziców uwagi na temat Ośrodka dla Dzieci i Młodzieży z Auty-
zmem w Gorzowie Wielkopolskim dowodzą, że ośrodek ten podjął udaną próbę zaistnienia
w systemie pomocowym autyście i jego rodzinie, wkroczył właściwie we wszystkie obszary ich
codzienności, pojawił się w momencie, gdy wsparcie było im najbardziej potrzebne.
Problemy autystów i ich rodzin ze środowiska gorzowskiego zapewne nie odbiegają od
tych, z którymi borykają się osoby autystyczne (ich rodziny) w całej Polsce czy na przykład
w Zielonej Górze, wydaje się jednak, że w Gorzowie łatwiej jest się z nimi zmagać dzięki funk-
cjonowaniu placówki specjalistycznej. Podobny wniosek o ogromnym znaczeniu wsparcia for-
malnego dla jakości życia autystów i ich rodzin nasuwa się przy próbie porównania sytuacji
rodzin osób niepełnosprawnych należących do różnego rodzaju stowarzyszeń z sytuacją rodzin,
które nie znalazły swojego miejsca w tych swoistych grupach samopomocy.
Bibliografia
K
AWCZYŃSKA
-B
UTRYM
Z., Niepełnosprawność – specyfika pomocy społecznej, Warszawa 1996.
K
AWULA
S., Wsparcie społeczne – kluczowy wymiar pedagogiki społecznej, „Problemy Opiekuńczo-Wycho-
wawcze 1996, nr 1.
K
OWALIK
S., Psychospołeczne podstawy rehabilitacji osób niepełnosprawnych, Warszawa 1996.
L
IPIŃSKA
-L
OKŚ
J., Konieczność wspierania dzieci z niepełnosprawnością i ich rodziców w środowisku
szkolnym, [w:] „By człowiek nie musiał cierpieć…”. Księga jubileuszowa dedykowana Pani Profesor
Aleksandrze Maciarz, (red.) A. A. Zych, A. Nowicka, Wrocław 2007.
M
USZYŃSKA
E., Wychowanie rodzinne wspierające rozwój dziecka niepełnosprawnego, [w:] Podmiotowa rola
rodziców w rehabilitacji dzieci niepełnosprawnych, (red.) R. Kostecki, A. Maciarz A., Zielona Góra 1993.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
111
Osoba autystyczna w rodzinie i środowisku lokalnym – doświadczenia lubuskie, (red.) A. Rudzińska-
Rogoża, J. Lipińska-Lokś, J. Zielona Góra 2009 (publikacja w opracowaniu wydawniczym).
S
OWA
J., Determinanty wsparcia osoby z niepełnosprawnością w różnych fazach jej życia, [w:] „By czło-
wiek nie musiał cierpieć…”. Księga jubileuszowa dedykowana Pani Profesor Aleksandrze Maciarz,
(red.) A. A. Zych, A. Nowicka, Wrocław 2007.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
112
Komunikowanie się z rodzicami dziecka
z niepełnosprawnością intelektualną
mgr Sandra Krajczy
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
literaturze podkreśla się znaczenie prawidłowej współpracy z rodzicami dziecka
niepełnosprawnego. Rodzice są bowiem kontynuatorami terapii i rehabilitacji w domu.
To oni spędzają z nim najwięcej czasu, mogą więc wykorzystywać sytuacje naturalne
do nauki. Rodzice stanowią też najważniejszy autorytet i wzór dla dziecka. W ostatnim półwieczu
uznano, że rodzina powinna czynnie brać udział w terapii i usprawnianiu dziecka, powinna współpra-
cować ze specjalistami w programowaniu oddziaływań leczniczych, rehabilitacyjnych i wycho-
wawczych [W. Dykcik 2005, s. 40]. Do rodziców należy ostateczna decyzja, czy dziecko zostanie
objęte procesem rehabilitacji, jaki będzie jej wymiar, gdyż to oni są prawnie i moralnie odpowie-
dzialni za dziecko [A. Maciarz 1993, s. 24].
Należy jednak pamiętać, że rodzice – mimo przypisanej im często roli rehabilitantów dziecka
– pozostają cały czas rodzicami. W komunikacji z rehabilitantami, terapeutami, lekarzami będą
występować jako rodzice dziecka, a nie jako jego terapeuci. W niniejszym artykule chciałabym
poruszyć temat porozumiewania się z rodzicami dzieci z niepełnosprawnością intelektualną
i zastanowić się nad tym, co może ułatwić komunikację z rodzicami i wpływać na jakość tej relacji.
Rodzina jako system
Zaledwie 68 lat temu została zapoczątkowana terapia rodzinna, przy czym najpierw skupiono się
na diadzie matka-dziecko. Później zainteresowaną się małżeństwem, a później całą rodziną jako
całością, w której członkowie wzajemnie oddziałują na siebie [L. Grzesiuk, U. Jakubowska 2005,
s. 189-191].
Do dziś powstało 12 różnych szkół terapii rodzin [L. Grzesiuk, U. Jakubowska 2005, s. 189-190].
Jedną z nich jest terapia systemowa, która może mieć zastosowanie w analizach procesu ko-
munikowania [Z. Nęcki 1996, s. 25].
W ujęciu systemowym wyróżnia się trzy podstawowe szkoły: szkołę komunikacyjną (nacisk
na zmianę komunikacji w systemie, Gregory Bateson, Janet Helmick Beavin, Don D. Jackson,
John H. Weakland, Jay Haley), strukturalną (zmiana struktury systemu, związków między oso-
bami, twórca: Salvador Minuchin) oraz strategiczną [L. Grzesiuk, U. Jakubowska 2005, s. 191].
Terapia systemowa zakłada, że rodzina to system, a system to uporządkowana całość. Składają
się na nią elementy, które pozostają we wzajemnych związkach. Szkoła komunikacyjna powstała
W
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
113
dopiero połowie lat pięćdziesiątych XX wieku. Szczególnie istotny, obok syntaktycznego i se-
mantycznego jest pragmatyczny poziom komunikacji stanowiący o efektach porozumiewania się
[B. Tryjarska 2006, s. 110-108]. Każdy system ma pewien stopień otwartości, może zmieniać się
tylko w określonych granicach. Każdy system ma też odpowiednią strukturę i zdolność autoregulacji,
czyli pewien stopień niezależności od otoczenia. Może samodzielnie określać cele i kształtować
własne działania [Z. Nęcki 1996, s. 25-26, za: A. Fisher 1982, s. 196].
Proces komunikacji międzyludzkiej
Komunikowanie się to jeden z najstarszych procesów społecznych. „Pojęcie »komunikowanie«
pochodzi od łacińskiego czasownika communico, communicare (uczynić wspólnym, połączyć;
udzielić komuś wiadomości, naradzać się) i rzeczownika communio (wspólność, poczucie łącz-
ności)” [F. K. Kumaniecki 1974, s. 101]. „Komunikowanie jest procesem porozumiewania się
jednostek, grup lub instytucji. Jego celem jest wymiana myśli, dzielenie się wiedzą, informacjami
i ideami. Proces ten odbywa się na różnych poziomach, przy użyciu zróżnicowanych środków
i wywołuje określone skutki” [B. Dobek-Ostrowska 2004, s. 13].
C. Mares (1966) wyróżnia trzy wzorce komunikacji [za: L. Grzesiuk 1979, s. 167-178]:
1) wzorzec autorytarny (nadawca wyraża swoje oczekiwania bezpośrednio lub pośred-
nio i bierze odpowiedzialność za działania odbiorcy),
2) wzorzec manipulacyjny (nadawca manipuluje emocjami i potrzebami odbiorcy, przekazuje
tak informacje, aby podporządkować sobie odbiorcę; celem jest wytworzenie u odbiorcy przeko-
nania, że to on sam jest odpowiedzialny za sugerowane mu decyzje),
3) wzorzec współpracujący (nadawca w sposób obiektywny opisuje fakty i zjawiska, komu-
nikacja ma charakter dwustronny, nadawca wyraża zgodę na to, aby zachowania odbiorcy prze-
biegały niezależnie od jego oczekiwań; decyzje dotyczące celów i metod działania podejmowane
są wspólnie drogą negocjacji, rzadko pojawiają się napięcia i poczucie zagrożenia).
L. Grzesiuk [1978, s. 137-138] wyróżniła dwa style komunikowania się: partnerski i niepartner-
ski. Komunikacja w stylu partnerskim charakteryzuje się uznawaniem własnych pragnień, ocze-
kiwań, zamierzeń i potrzeb za równie ważne jak naszego rozmówcy. Nie narzuca się tu własnego
punktu widzenia, ani nie nakłania rozmówcy do zmiany postępowania czy poglądów. Zamiast
nakazów lub udzielania rad przekazuje się informacje o konsekwencjach i możliwościach działań.
Styl ten sprzyja uzyskaniu porozumienia przez rozmawiające osoby [L. Grzesiuk 1978, s. 137-138].
W niepartnerskim stylu człowiek inaczej traktuje własne potrzeby, preferencje, zamierzenia.
Charakterystyczne dla niego jest, że rozmówca rozpoczyna i kończy rozmowę bez względu na
preferencje drugiej osoby, przerywa wypowiedzi, narzuca temat rozmowy, nie słucha, co mówi
rozmówca. Rozmówca stara się kierować postępowaniem drugiej osoby. Może to robić przez
nakazy, zakazy, groźby, żądania, udzielanie rad, ocenę postępowania. Ten styl nie pozwala na
porozumienie, udzielanie informacji zwrotnych, ujawnianie własnych przeżyć czy komunikację
wprost [L. Grzesiuk 1978, s. 141-142].
W literaturze przedmiotu można znaleźć cztery typy osób panujących nad procesem komu-
nikacji: typ autorytarny, typ permisywny, typ zapatrzony w siebie i swoje pomysły oraz typ de-
mokratyczny. Typ autorytarny odrzuca strategię otwartości i sprzężenia zwrotnego. Osoba taka
blokuje kreatywność podwładnych, tworząc wyobcowanie i dystans. Typ permisywny wiąże się
z osobowością introwertyczną – taka osoba nie potrafi wyrażać swoich uczuć, jest zamknięta,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
114
ale liczy na reakcję, czyli sprzężenie zwrotne. Trzeci typ to osoba zapatrzona w siebie i swoje
pomysły. Dzieli się swoimi opiniami, ale nie dopuszcza koncepcji i idei innych osób. Komunikacja
opiera się na autoprezentacji tej osoby, dla której nie jest ważne sprzężenie zwrotne. Czwarty
typ, najbardziej efektywny w procesie porozumiewania się z innymi, to typ demokratyczny. Cha-
rakteryzuje się on otwartością i istnieniem sprzężenia zwrotnego [B. Sobkowiak 1997, s. 25-26].
Specyfika bycia rodzicem dziecka z niepełnosprawnością intelektualną
Komunikacja, relacje i współpraca z rodzicami dziecka z niepełnosprawnością intelektualną
mogą zależeć od tego, czy zaakceptują sytuację, że są rodzicem takiego dziecka, od akceptacji
samego dziecka, a także radzenia sobie z przeżywanymi trudnościami. M. Ziemska [1979] pisze
o akceptacji, że: „jej istotą jest przyjęcie dziecka takim, jakim jest – z jego cechami wyglądu
zewnętrznego, usposobienia, umysłowości, z możliwościami osiągnięć w jednych dziedzinach
a ograniczeniami w innych” [za: A. Twardowski 1993, s. 40].
Tabela 1. Ewolucja przeżyć rodziców dziecka niepełnosprawnego
(opracowanie własne na podstawie: A. Twardowski 1999, s. 21-26;
C. Cunningham 1994, s. 29-40; M. Kościelska 1995, s. 42-56)
Okresy
Emocje i przeżycia rodziców
Okres szoku
szok, niedowierzanie, żal, poczucie krzywdy, beznadziejności, bezradności, lęk,
niekontrolowane reakcje (krzyk, płacz, agresja słowna), reakcje i stany nerwi-
cowe, czyli stany lękowe, zaburzenia snu i łaknienia
Okres kryzysu emocjonalnego
(rozpaczy, depresji, żałoby)
przygnębienie, poczucie zawiedzenia siebie, współmałżonka, otoczenia, poczucie
wstydu, upokorzenia, bezradności, trudności w pogodzeniu się z myślą o posiada-
niu niepełnosprawnego dziecka, poczucie nieszczęścia i straty, utrata wyobra-
żeń i marzeń w stosunku do dziecka, poczucie bycia niepełnowartościowym
rodzicem, niepewność, złość, wrogość, skrępowanie, poczucie winy związane
z negatywnymi emocjami wobec dziecka, myślenie pesymistyczne o przyszłości
własnej i dziecka, bunt i wrogość w stosunku do otaczającego świata, rozgorycze-
nie i zazdrość wobec rodziców, którym urodziło się pełnosprawne dziecko, po-
czucie niesprawiedliwości
Okres pozornego przystosowania
się do sytuacji
zaprzeczanie diagnozie, podejmowanie nieracjonalnych prób radzenia sobie
z sytuacją, deformacja obrazu realnej rzeczywistości zgodnie z pragnieniami
rodzica, nieuzanawanie niepełnosprawności, nieuzasadniona wiara w możli-
wość wyleczenia dziecka, szukanie pomocy w metodach paramedycznych
i u znachorów, obawa przed zaprzepaszczeniem szansy na wyleczenie dziec-
ka, poszukiwanie winnych zaistniałej sytuacji (wśród lekarzy, współmałżonka,
siebie) oraz nieracjonalne oskarżenia względem losu, Boga, siebie (niepełno-
sprawność dziecka jako kara za złe postępowanie)
Okres konstruktywnego przysto-
sowania się do sytuacji
ponowne wgłębianie w wiedzę o niepełnosprawności, szukanie możliwych spo-
sobów postępowania, rozpatrywanie niepełnosprawności pod względem róż-
nych aspektów, organizacja życia rodzinnego podporządkowana celowi, jakim
staje się pomoc niepełnosprawnemu dziecku.
Niektórzy rodzice mają większe, inni mniejsze problemy z zaakceptowaniem niepełnospraw-
ności dziecka. Często zamiast miłości istnieje lęk, wrogość, obojętność. Musi upłynąć dużo czasu,
aby ustąpiły one miejsca akceptacji [A. Twardowski 1993, s. 46]. Warto tu podkreślić, że akcep-
tacja dziecka wpływa na bardziej obiektywny jego obraz, dwustronny charakter komunikacji
z dzieckiem, ukształtowanie w nim pozytywnego obrazu siebie i samoakceptacji [A. Twardowski
1993, s. 41-47].
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
115
Wymienia się trzy typy kryzysów psychicznych, przez które przechodzą rodzice dzieci z niepeł-
nosprawnością intelektualną: kryzys nowości – który polega na zmianie w myśleniu o sobie jako
rodzicach, o własnej rodzinie i przyszłości, kryzys osobistych wartości – który charakteryzuje się
ambiwalencją uczuciową, kryzys rzeczywisty związany z pojawiającymi się problemami w wy-
chowaniu dziecka z głębszą niepełnosprawnością intelektualną [J. Lausch-Żuk 1999, s. 268].
A. Twardowski [1999, s. 21-26] wyróżnił cztery okresy w przeżyciach rodziców dziecka
z niepełnosprawnością intelektualną: okres szoku, kryzysu emocjonalnego, pozornego przysto-
sowania się do sytuacji oraz konstruktywnego przystosowania się do sytuacji. Zostały one przedsta-
wione w tabeli numer 1.
Warto się zastanowić podczas komunikowania się z rodzicami, z jakimi emocjami i proble-
mami się oni borykają. Może to bowiem pomóc w zrozumieniu ich reakcji i odczuć. Badacze
próbują określić czynniki mające negatywny wpływ na kondycje psychologiczną rodziców, ale
też wskazać konsekwencje dezintegracji życia rodzinnego w pewnych obszarach dla innych sfer
funkcjonowania rodziny. Mówi się o pogorszeniu sytuacji ekonomicznej, zdrowotnej, psychospo-
łecznej, ochłodzeniu relacji między małżonkami, pogorszeniu atmosfery rodzinnej oraz przecią-
żeniu obowiązkami związanymi z opieką i wychowaniem [M. Wiatr 2004, s. 56]. Znajomość
specyfiki trudności przeżyć i problemów rodziców dziecka z niepełnosprawnością intelektualną
sprzyja zrozumieniu reakcji i sposobów postępowania rodzica, co przyczynia się do poprawy
jakości komunikacji.
Bariery i błędy w komunikacji z rodzicami
R. Bolton [2008, s. 177] uznał, że bariery komunikacyjne to reakcje osoby, które charakteryzują się
wysokim stopniem ryzyka wystąpienia konfliktu. Autor ten opisał dwanaście barier komunikacyj-
nych, które T. Gordon podzielił (1991, s. 45-48, s. 107-112, s. 291-293) na trzy grupy:
1. Osądzanie (krytykowanie, przezywanie, stawianie diagnozy, chwalenie połączone z oceną).
2. Dawanie rozwiązań (rozkazywanie, grożenie, moralizowanie, stawianie zbyt wielu lub
niewłaściwych pytań, doradzanie).
3. Unikanie partycypowania w troskach drugiego człowieka (odwracanie uwagi, logiczne
argumentowanie, uspokajanie).
R. Bolton [2008, s. 185] dodał trzynastą barierę komunikacyjną: przekonywanie innych, że
stawiają bariery (wiążą się z tym: wina, wyrzuty sumienia, żal).
Planując rozmowę, warto zastanowić się nad własnymi reakcjami na różne sytuacje i od-
powiedzi i sprawdzić, czy nie należą do jednych z tych grup. To pozwoli przewidzieć konse-
kwencje i przebieg rozmowy.
Właściwa komunikacja z rodzicami powinna się rozpocząć się już w momencie przekazania
informacji im o niepełnosprawności dziecka. Robią to zazwyczaj lekarze, którzy bardzo często
popełniają wiele błędów i nie są odpowiednio do takiej rozmowy przygotowani. Błędy uczynione
podczas informowania rodziców o niepełnosprawności dziecka mają duże znaczenie. W konse-
kwencji zarówno podczas nagłego, jak i stopniowego ujawniania diagnozy lekarskiej, jest ona
dla rodziców ogromnym szokiem emocjonalnym [A. Twardowski 1999, s. 28-31]. Wyniki badań
[A. Taanila, L. Syrjälä, J. Kokkonen, M.-R Järvelin 2002, s. 80] wskazują, że sposób przekazania
diagnozy rodzicom ma szczególne znaczenie dla ich późniejszej adaptacji. Im pozytywniej oso-
by oceniały jakość rozmowy, tym wyższy później wykazywały poziom przystosowania. Rodzice
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
116
podkreślali na szczerość, jednoznaczność wypowiedzi. Wczesna i realistyczna diagnoza sprzy-
jała przyswajaniu dalszych informacji, dobrej komunikacji w rodzinie. Zachęca to także do po-
szukiwania rozwiązań problemów, a nie koncentracji na nich, oraz pozytywnemu nastawieniu do
przyszłości zarówno własnej, jak i dziecka.
Podkreśla się też znaczenie współpracy całego personelu medycznego uczestniczącego
w przekazywaniu diagnozy rodzicom dzieci z niepełnosprawnością intelektualnego oraz we
w późniejszych ich wspieraniu [A. Taanila, L. Syrjälä, J. Kokkonen, M. R Järvelin 2002, s. 84].
Do błędów w przekazywaniu diagnozy przez specjalistów można zaliczyć świadome zafałszo-
wanie informacji albo dostarczenie niepełnych, zbyt ogólnikowych lub zbyt optymistycznych danych.
Lekarze mogą poinformować rodziców także w sposób uznawany za naukowo-obiektywny.
Przedstawiają oni wówczas brutalnie i wprost stan dziecka, możliwości poprawy i jego przy-
szłość [A. Twardowski 1999, s. 28-31]. Lekarze nie zwracają często uwagi na traumatyczność
sytuacji, używają ściśle naukowego języka i skupiają się wyłącznie na swojej specjalności me-
dycznej. Dlatego należy pamiętać, że osobę udzielającą informacji powinien zawsze wspierać
psycholog [A. Korzon 2005, s. 19]. Według zaleceń 25. Komisji BIAP, lekarz przekazujący dia-
gnozę powinien dysponować odpowiednim czasem, robić to taktownie, brać pod uwagę udział
osób słuchających – członków rodziny, a także możliwości rodziców i ich wpływ na dziecko,
rzetelnie informować o niepełnosprawności oraz jaki ma ona wpływ na stan dziecka. Psycholog
powinien natomiast słuchać rodziców, umożliwić im otwarcie się i tym samym uwolnienie od psy-
chicznych, emocjonalnych obciążeń. Podczas rozmowy z rodzicami musi on uwzględniać ich cechy
osobowości, ich realną sytuację rodzinną oraz pozwalać na wypowiedź i zmiany poglądów. Może
on również zaproponować rodzicom psychoterapię, która miałaby im pomóc w zmianie postaw
względem dziecka i siebie nawzajem [A. Korzon 2001, s. 414; 2005, s. 17-18]. Istotna jest obec-
ność obojga rodziców podczas spotkań ze specjalistami, a nawet – jeśli to możliwe – i dziecka, które
powinno się od samego początku nazywać po imieniu. Ważne jest, by podać rodzicom adresy
placówek i ośrodków, w których mogą otrzymać dalszą pomoc dla siebie i dziecka [D. Łakomy,
M. Trojańska 2002, s. 34].
Jak nawiązywać prawidłowe relacje z rodzicami
dziecka niepełnosprawnego?
Bardzo ważne jest nawiązanie pozytywnej relacji z rodzicami, co umożliwia współpracę z nimi
i kontynuację wszelkich zadań usprawniających w środowisku domowym.
Po pierwsze ważne jest to, jak traktujemy rodziców i siebie w tej relacji. C. J. Dunst, C. Jo-
hansons i inni [1991] wyróżniają cztery typy programów pracy z rodziną, które różnią się stop-
niem koncentracji na niej. Pierwszy z nich jest skoncentrowany jest na profesjonalistach. To oni
są ekspertami i oceniają potrzeby rodziny i dziecka niezależnie od perspektywy widzenia ich
samych. Specjalista może tu nawet stać w opozycji do perspektywy widzenia rodziny. Drugi typ
traktuje rodzinę jako sprzymierzeńców we wspólnym dążeniu do celu, jakim jest poprawa funk-
cjonowania dziecka i rodziny. Rodzina ma tu jedynie służyć do wykonywania zaleceń profesjonalisty.
Kolejny typ pracy jest zogniskowany wokół rodziny, która pozostaje odbiorcą profesjonalnych
usług, według specjalisty niezbędnych. Podkreśla się tu jednak, że nie tylko dziecko powinno być
wspierane, ale także jego rodzina potrzebuje wsparcia, aby zaspokoić potrzeby własne i dziecka.
Ostatni typ programu pracy z rodziną jest skoncentrowany w pełni na niej. Podstawowym celem
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
117
jest wzmacnianie i wspieranie rodziny. Interwencja jest indywidualna i elastyczna, a „profesjonaliści
są instrumentem w ręku rodziny”. Ważne jest to, że to profesjonaliści pomagają dziecku, a przez
to i jego rodzinie, a nie rodzina profesjonalistom. Rodzina wie bowiem najlepiej, czego w danym
momencie i konkretnej sytuacji potrzebuje [za: E. Pisula 1998, s. 283-284].
Poziom komunikacji zależy od poziomu zaufania istniejącego między odbiorcą a mówcą.
Gdy zaufanie jest niskie, strony przyjmują postawę obronną, defensywną, posługują się sforma-
lizowanym językiem. Poziom pośredni zaufania wyraża się w komunikacji przebiegającej z sza-
cunkiem, ale bez empatii i otwartości na nowe możliwości. Gdy zaufanie jest wysokie, mówi się
o komunikacji synergicznej, czyli szczerej, autentycznej i pełnej szacunku. Zakłada, że obie strony
dają i biorą, obie strony też w tej sytuacji wygrywają [S. R. Covey 2008, s. 68].
Ważne jest docenianie różnic umysłowych, emocjonalnych, psychologicznych. „Kluczem zaś
do doceniania tych różnic jest zrozumienie, że wszyscy ludzie widzą świat nie takim, jakim jest,
lecz takim, jacy są oni sami” [S. R. Covey 2008, s. 73].
Do najważniejszych czynników mających wpływ na relacje między terapeutą a rodzicem
według M. Blue-Banning, J. A. Summers i innych [2004, s. 167-184] mają: komunikacja, zaan-
gażowanie, równouprawnienie, zaufanie, szacunek. Z badań wynika, że komunikacja między
terapeutami i rodzicami powinna być częsta, komunikaty – szczere, taktowne, wyrażane zrozu-
miałym dla rodziców językiem, bez zatajania niepomyślnych informacji ani informacji ukrytych.
Rozmowy należy odbywać w miejscu wolnym od osób postronnych i powinny one trwać odpo-
wiednio długo, bez pośpiechu. Komunikacja powinna być obustronna, a terapeuta dostarczać
rodzicom obszernych, wyczerpujących informacji na temat metod rehabilitacji, ośrodków wspar-
cia, objawów zaburzeń rozwojowych [za: R. Kawa, 2007, s 226]. Według S. M. Pegoloff [2004,
s. 116-119], terapeuta powinien budzić zaufanie rodziców, okazywać troskę, być wrażliwym na
przeżycia i doświadczenia rodziców, umiejętnie ich słuchać, być cierpliwymi i dyskretnym. Powinien
dobrze organizować miejsce i czas spotkania z rodzicami, a także przyznawać się do popełnio-
nych błędów [J. Sińska 2007 s. 241].
Niezwykle pomocny w komunikacji z rodzicami dziecka niepełnosprawnego może okazać
się sześcioetapowy model interwencji kryzysowej. Etap pierwszy to zdefiniowanie problemu
i zrozumienie go z punktu widzenia rodzica – w tym momencie można już określić zdolności
rodzica do radzenia sobie z trudnościami. Podkreśla się znaczenie empatii, autentyczności i akcep-
tacji, czyli podstawowych umiejętności słuchania [R. K. James, B. E. Gilliland 2004, s. 57-58, za:
W. H. Cormier, L. S. Cormier 1991, s. 21-39]. Należy zwracać uwagę na werbalne i pozawerbalne
komunikaty i starać się w rozmowie zadawać dużo pytań otwartych. Drugim etapem jest zapew-
nienie bezpieczeństwa, które tak naprawdę ważne jest na każdym z etapów interwencji. Na tym
etapie ważne jest to by ocenić czy jest zagrożenie dla życia lub zdrowia osoby. Trzecim etapem jest
zapewnienie wsparcia, które nie jest jeszcze działaniem. Służy do przekonania danej osoby, że
rzeczywiście chcemy jej pomóc, że jesteśmy zaangażowani w jej sprawę. Ważne, by okazać w tym
momencie troskę, pozytywne zainteresowanie, akceptację, nie osądzać [R. K. James, B. E. Gilliland
2004, s. 58-60]. Pierwsze trzy etapy opierały się na rozmowie, wysłuchaniu. Kolejne to działanie.
Osoba wspierająca powinna się angażować dyrektywnie, kooperatywnie lub niedyrektywnie
w zależności od możliwości osoby potrzebującej pomocy oraz wsparcia środowiskowego [R. K. Ja-
mes, B. E. Gilliland 2004, s. 59]. Czwarty etap to rozważanie możliwości, poszukiwanie wyborów,
wskazywanie różnych sposobów radzenia sobie i nakłanianie do pozytywnego myślenia. Credo
tego etapu mogłoby brzmieć: „Nie ma sytuacji bez wyjścia”. Kolejny etap to ułożenie krótkoter-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
118
minowego planu, w którym muszą być wskazane osoby, instytucje, do których można udać się
po wsparcie, a także uwzględnione sposoby radzenia sobie (na przykład techniki relaksacyjne).
Ważne jest tu wspólne tworzenie planu, dzięki czemu osoba, która potrzebuje, wsparcia ma
poczucie własnej siły, niezależności, sprawstwa, a przede wszystkim, że jest traktowana z sza-
cunkiem. Ostatni etap to działanie i wdrażanie planu. Niezwykle ważne jest tu, by rodzic czuł się
odpowiedzialny za swoje działania, a więc współautorstwo, a także by sam zdecydował, co
może zrobić w problemowej sytuacji i samodzielnie dokonywał wyborów i decydował metody
działania [R. K. James, B. E. Gilliland 2004, s. 60-61].
W rozmowie z rodzicami istotny jest sposób formułowania pytań i odpowiedzi oraz to, w jaki
sposób dokonujemy oceny, udzielamy rad. Przydatne mogą okazać się pytania otwarte typu:
„Opowiedz mi o...”, „Jak do tego doprowadzisz...?”, „W jaki sposób pomoże Ci to w...?”. Autorzy
radzą, by unikać pytań rozpoczynających się od „dlaczego”, gdyż skłaniają one do uzasadniania
i przybierania postawy obronnej. Pytania zamknięte powinny służyć uzyskaniu określonych
informacji. Przydatne są również do uzyskiwania zaangażowania i zobowiązań, na przykład:
„Czy to oznacza, że zamierzasz zabrać dziecko z naszej placówki?”, „Kiedy to zrobisz?”, „Czy
zgadzasz się na...?”. Stosuje się również antypytania: „Czy nie uważasz, że...”, „Czyż nie jest tak...?”,
które na celu mają przymuszenie słuchacza do zgodzenia się z mówcą [R. K. James, B. E. Gilli-
land 2004, s. 77-79]. Ważne, by przypominać rodzicom, że rozumiemy ich sytuację: „Rozumiem,
że to jest bardzo frustrujące, ale...”, „Rozumiem, że ta sytuacja może wydawać się bez wyjścia...”
[R. K. James, B. E. Gilliland 2004, s. 80]. Ważne są pozytywne wzmocnienia, które polegają na
tym, że dostrzega się wszelkie postępy, dziecka, rodzica i rozmawia się o tym. Jest to także
nauka dostrzegania zalet i postępów, które nadają sens pracy i wzmacniają współpracę.
Nie należy próbować ukrywać własnego gniewu czy rozczarowania. Ważne, by zwracać
uwagę spokojnym głosem i nie dawać się prowokować. Należy jasno stawiać zasady komunikacji
i zachowania względem siebie, by nie umniejszało to godności osobistej żadnej ze stron [R. K. Ja-
mes, B. E. Gilliland 2004, s. 81].
Na podstawie własnych obserwacji zauważyłam, że szczególnie początkujący terapeuci,
nauczyciele i inne osoby, do których zgłaszają sie rodzice, obawiają się utraty wizerunku osoby
kompetentnej, dlatego mogą dążyć do udzielania odpowiedzi na każde postawione pytanie lub
problem poruszony przez rodziców. Warto dać sobie więcej czasu mówiąc, na przykład: „Chcia-
łabym zastanowić się nad tym kilka dni, skonsultować z innymi osobami i postarać się poszukać
najlepszego rozwiązania problemu”. Rodzic może poczuć wówczas, że jego problem jest ważny,
a możliwe jego rozwiązania będą starannie przemyślane.
Ważna jest autentyczność – C. R. Rogers [1969, s. 228] pisze o niej: „Kiedy będę umiał
zaakceptować fakt, że mam wiele niedostatków i wad, popełniam wiele błędów i często brak mi
wiedzy tam, gdzie mieć ją powinienem; mam uprzedzenia tam, gdzie powinienem mieć otwarty
umysł, i często ogarniają mnie uczucia niestosowne do okoliczności, to stanę się o wiele bar-
dziej prawdziwy” [za: R. K. James, B. E. Gilliland 2004, s. 86]. Najważniejsze w tej sytuacji jest
bycie uczciwym względem siebie i innych. Warto też doceniać milczenie. Może ono oznaczać,
to, że problem jest dla nas ważny i potrzebujemy czasu, by go przemyśleć. Warto wtedy wyrazić
zrozumienie i umówić sie na rozmowę za jakiś czas [R. K. James, B. E. Gilliland 2004, s. 85].
Wśród elementów procesu wspólnego uzgadniania decyzji wyróżnia się: koncentrowanie na
istocie sprawy, bazowanie na rzetelnych i ogólnych informacjach, określanie ogólnych rozbieżności
i nieporozumień oraz współmierne zaangażowanie osób w podejmowanie decyzji w stosunku do
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
119
ich predyspozycji i umiejętności [J. Melibruda 2003, s. 91-93]. J. Melibruda [2003, s. 214-217]
wymienia również postulaty sprzyjające udzielaniu informacji zwrotnych:
koncentrowanie się na zachowaniu danej osoby, a nie wyobrażeniach, jaka ona jest,
mówienie o obserwacjach, a nie o własnych wnioskach,
koncentrowanie się na opisywaniu, a nie ocenianiu,
mówienie o nasileniu pewnej cechy u osoby, że występuje w „mniejszym lub większym”
stopniu, a nie o występowaniu bądź jej braku,
koncentrowanie się na konkretnych zachowaniach w konkretnych sytuacjach,
ograniczenie do minimum dawania rad i pouczeń, a zamiast tego informowanie,
koncentracja na tym, co może być wartościowe dla osoby i takich informacjach, które bę-
dzie w stanie wykorzystać.
Ważny jest również czas, miejsce i sytuacja, w której przekazuje się informację zwrotną.
Ten sam autor [J. Melibruda 2003, s. 229-230] analizuje również zniekształcenia w spo-
strzeganiu własnych i cudzych zachowań w sytuacji konfliktu:
„iluzja własnej szlachetności”: każda ze stron przekonana jest o swojej absolutnej racji,
a w przeciwniku widzi wroga, osobę złośliwą i niesprawiedliwą, która nie chce dojść do porozumienia,
„szukanie pod cudzą latarnią”: dostrzeganie braków, wad, niestosownych zachowań
u przeciwnika, nigdy u siebie,
„podwójna etyka”: usprawiedliwianie swojego złego zachowania wobec przeciwnika,
uznawanie jego zachowań natomiast za niegodziwe,
„wszystko jest oczywiste”: nadmierne uproszczenie sytuacji, pozwalające dostrzegać
słuszność własnych poczynań.
Ostatni aspekt komunikacji, na który chciałabym zwrócić uwagę w niniejszym artykule, to
dostrzeganie przekazów niewerbalnych w procesie rozmowy. Ważne są bowiem reakcje rodzi-
ca, jego przekazy pozawerbalne, zachowanie, z których możemy wywnioskować, jaki jest jego
stan emocjonalny, jak reaguje na to co mu przekazujemy, o czym mu trudno mówić.
Znajomość podstaw prawidłowej komunikacji jest niezwykle ważna w kontaktach między-
ludzkich. Szczególnie istotne wydaje się to, gdy z osobą, z którą rozmawiamy, chcemy nawiązać
współpracę, wywrzeć na niej dobre wrażenie, wpłynąć na jej decyzję lub przekazać złe wiado-
mości. Ważne, by dostrzegać rolę naszych kompetencji komunikacyjnych, a nie jedynie czynnik
osobowości naszego rozmówcy i własnej gdyż „dopóki nie docenimy różnic w naszej percepcji,
dopóki nie docenimy się wzajemnie i nie dopuścimy możliwości, że oboje mamy rację, że świat
nie zawsze jest dychotomicznym albo/albo, że prawie zawsze istnieje trzecie wyjście, dopóty nie
będziemy w stanie przekroczyć ograniczeń własnych uwarunkowań” [S. R. Covey 2008, s. 73].
Znajomość podstawowych zasad komunikacji interpersonalnej wydaje się niezbędna w pracy
pedagoga i psychologa współpracującego z dzieckiem i jego rodziną. Znaczenie rodziny w terapii
i rehabilitacji jest niezwykle ważne, a dobra współpraca z nią bardzo często zależy od relacji
z terapeutą, która kształtuję się dzięki właściwej komunikacji.
Bibliografia
B
LUE
-B
ANNING
M.,
S
UMMERS
J.
A.,
F
RANKLAND
H.
C.,
N
ELSON
L.
L.,
B
EEGLE
G., Dimensions of Family and
Professional Partnership: Constructive Guidelines for Collaboration, „Council for Exceptional Children”
2004, nr 70.
B
OLTON
R., Bariery na drodze komunikacji, [w:] Mosty zamiast murów, (red.) J. Stewart,Warszawa 2008.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
120
C
ORMIER
W.
H.,
C
ORMIER
L.
S., Interviewing strategies for helpers: Fundamental skills and cognitive be-
havioral intervention, Pacific Grove, CA, U.S.A., 1991.
C
OVEY
S.
R., K
OMUNIKACJA SYNERGICZNA
, [w:] Mosty zamiast murów, (red.) J. Stewart, Warszawa 2008.
C
UNNINGHAM
C., Dzieci z zespołem Downa. Poradnik dla rodziców, Warszawa 1994.
D
OBEK
-O
STROWSKA
B., Podstawy komunikowania społecznego, Wrocław 2004.
D
UNST
C.
J.,
J
OHANSON
C.,
T
RIVETTE
C.
M.,
H
AMBY
D., Family-oriented early intervention policies and prac-
tices: Family-centered or not?, „Exceptional Children” 1991, nr 58.
D
YKCIK
W., Problemy funkcjonowania rodziny z osobą niepełnosprawną w relacjach wewnętrznych i zewnętrz-
nych, [w:] Sfery życia osób z niepełnosprawnością intelektualną, (red.) Z. Janiszewska-Nieścioruk,
Kraków 2005.
F
ISHER
A., The Pragmatic Perspective of Human Communication. A View from System Theory, [w:] Hu-
man Communication Theory, (red.) F. Dance, New York 1982.
G
ORDON
T., Wychowanie bez porażek, Warszawa 1991.
G
RZESIUK
L., Jak porozumiewają się ludzie?, Warszawa 1978.
G
RZESIUK
L.,
J
AKUBOWSKA
U., Terapia systemowa, [w:] Psychoterapia. Teoria Podręcznik akademicki, (red.)
L. Grzesiuk, Warszawa 2005.
G
RZESIUK
L., Style komunikacji interpersonalnej, Warszawa 1979.
J
AMES
R.
K.,
G
ILLILAND
B.
E., Strategie interwencji kryzysowej, Warszawa 2004.
K
AWA
R., Stosowana analiza zachowania jako metoda pracy terapeuty-cienia z dzieckiem z autyzmem
w szkole integracyjnej – współpraca z rodzicami, [w:] Rodzina z dzieckiem z niepełnosprawnością,
(red.) E. Pisula, D. Danielewicz, Gdańsk 2007.
K
ORZON
A., Organizacja poradnictwa dla rodziców z wadą słuchu, [w:] Nowatorskie i alternatywne metody
w teorii i praktyce pedagogiki specjalnej, (red.) W. Dykcik, B. Szychowiak, Poznań 2001.
K
ORZON
A., Wpływ diagnozy o niepełnosprawności dziecka na podjęcie pracy rehabilitacyjnej przez rodziców,
[w:] Dziecko ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w ekosystemie, (red.) W. Pilecka, A. Ozga,
P. Kurtek, Kielce 2005.
K
OŚCIELSKA
M., Oblicza upośledzenia, Warszawa 1995.
K
UMANIECKI
F.
K., Słownik łacińsko-polski, Warszawa 1973.
L
AUSCH
-Ż
UK
J., Dzieci głębiej upośledzone umysłowo, [w:] Dziecko niepełnosprawne w rodzinie, (red.)
I. Obuchowska, Warszawa 1999.
Ł
AKOMY
D.,
T
ROJAŃSKA
M., Wczesna pomoc dziecku głębiej upośledzonemu umysłowo i jego rodzinie, [w:]
Usprawnianie, wychowanie i nauczanie osób z głębszym upośledzeniem umysłowym, (red.) J. Pilecki,
Kraków 2002.
M
ACIARZ
A., Wspomaganie rodziny w wypełnianiu podmiotowej roli w wychowaniu i rehabilitacji dzieci, [w:]
Podmiotowa rola rodziców w rehabilitacji dzieci niepełnosprawnych, (red.) R. Kostecki, A. Maciarz,
Zielona Góra 1993.
M
ARES
C., Communication and community, The English University Press, [b.m.w.] 1966.
M
ELIBRUDA
J., Ja Ty My – Psychologiczne możliwości ulepszania kontaktów międzyludzkich, Warszawa 2003.
N
ĘCKI
Z., Komunikacja międzyludzka, Kraków 1996
P
EGOLOFF
S.
M., Facilitate Positive Relationships between Parents and Professionals, „Intervention in
school and Clinic” 2004, nr 40 (2).
P
ISULA
E., Psychologiczne problemy rodziców dzieci z zaburzeniami rozwoju, Warszawa 1998.
R
OGERS
C.
R., Freedom to learn: A view of what education might become, Columbus, OH, U.S.A., 1969.
S
IŃSKA
J., Opinie matek dzieci z zaburzeniami rozwoju na temat współpracy z profesjonalistami, [w:]
Rodzina z dzieckiem z niepełnosprawnością, (red.) E. Pisula, D. Danielewicz, Gdańsk 2007.
S
OBKOWIAK
B., Procesy komunikowania się w organizacji, [w:] Współczesne systemy komunikowania,
Wrocław 1997.
T
AANILA
A.,
S
YRJÄLÄ
L.,
K
OKKONEN
J.,
J
ÄRVELIN
M.
R., Coping of parents with physically and/or intellectually
disabled children, „Child: Care, Health & Development”, nr 28, t. 1, s. 73-86, Oulu 2002.
T
RYJARSKA
B., Systemowa-komunikacyjna terapia rodzina, [w:] Psychoterapia. Praktyka, (red.) L. Grzesiuk,
Warszawa 2006.
T
WARDOWSKI
A., Problemy akceptacji dziecka niepełnosprawnego przez rodzinę, [w:] Sytuacja życiowa
dziecka niepełnosprawnego w rodzinie, (red.) R. Ossowski, Bydgoszcz 1993.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
121
T
WARDOWSKI
A., Sytuacja rodzin dzieci niepełnosprawnych, [w:] Dziecko niepełnosprawne w rodzinie,
(red.) I. Obuchowska, Warszawa 1999.
W
IATR
M., Rodzina z dzieckiem niepełnosprawnym – w poszukiwaniu teorii, [w:] „Auxilium Sociale”, nr 3-4,
Katowice-Warszawa 2004.
Z
IEMSKA
M., Postawy rodzicielskie i ich wpływ na rozwój dziecka, [w:] Rodzina i dziecko, (red.) M. Ziem-
ska, Warszawa 1979.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
122
Edukacja domowa a szkolnictwo publiczne –
spór o edukacyjną wolność
mgr Paweł Bartosik
Uniwersytet Gdański
zukając odpowiedzi na pytanie: Czym jest edukacja domowa?, można się odwołać do
najkrótszej definicji zaproponowanej w jednym ze słowników języka angielskiego oficyny
Webster, która określa ją jako „praktykę nauczania własnych dzieci w domu”
1
. Owo
nauczanie najczęściej jest prowadzone przez, ale także przy pomocy, innych rodziców nauczy-
cieli. Dzieci uczone w ten sposób czasami kształcą uczą się także poza domem, w większych
grupach, czasem biorą też udział w niektórych lekcjach w szkołach publicznych lub prywatnych.
Taka forma edukacji jest legalna między innymi w całych Stanach Zjednoczonych, Anglii, Australii,
Portugalii, Chile czy na Tajwanie, gdzie rodzice nie mają większego problemu z regulacjami rzą-
dowymi. W wielu innych krajach tego typu edukacja również jest legalna, ale podlega w mniej-
szym lub większym stopniu regulacjom. Edukacja domowa jest z wielu powodów właściwym
sposobem nauczania i właśnie dlatego powinna być całkowicie legalna w Polsce. Właściwie nie
chodzi o to, aby jak najwięcej ludzi ją praktykowało, ale o to, żeby uczący w domu rodzice nie
mieli z tego powodu kłopotów prawnych
2
.
Jeszcze na początku XX wieku edukacja domowa była czymś naturalnym. Dotyczyła ona
wówczas elit majątkowych, intelektualnych czy politycznych, które do swoich dzieci najmowały
guwernerów lub guwernantki, ale dzięki temu wiedzę wchłaniały także dzieci z bardziej zasob-
nych domów niezaliczanych do ścisłych elit. Tymczasem, jak zauważa Andrzej Polaszek: „Agre-
sywnie laickie państwo zmonopolizowało publiczną oświatę, pozbawiając jednocześnie (poprzez
wysokie podatki) nas, obywateli, środków, które pozwoliłyby na stworzenie alternatywy – gęstej
sieci prawdziwie niezależnych, powszechnie dostępnych szkół prywatnych”
3
. Większość rodzin
w Polsce nie jest szczególnie zainteresowana jakimikolwiek inicjatywami w tej dziedzinie. Spora
część polskiego społeczeństwa po upadku komunizmu zaczęła wierzyć w neutralne światopo-
glądowo publiczne szkoły i nie widzi w nich żadnego zagrożenia dla kształtującego się dopiero
swoich dzieci – zamiast się nad tym zastanawiać, o wiele prostszym rozwiązaniem jest oddanie
swojego dziecka w ręce szkoły i nauczyciela.
W czasach nowożytnych obowiązek szkolny został wprowadzony w życie jeszcze przed oświe-
ceniową rewolucją (na przykład w tzw. weimarskim porządku szkolnym Kromayera w 1619 roku).
1
M. Budajczak, Edukacja domowa, Rys-Studio, Poznań 2002, s. 12.
2
Pytania i odpowiedzi, www.edukacjadomowa.piasta.pl (z dnia 16.05.2007).
3
A. Polaszek, Szkoła w domu, „Reformacja w Polsce” 2002, nr 1(15), s. 20.
S
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
123
W XVIII wieku obowiązek wprowadziły Prusy Fryderyka Wilhelma I ale i arcykatolicka Austria
pod panowaniem Marii Teresy (1774 rok). Przymus szkolny został wpisany w projekty oświatowe
rewolucji antyfrancuskiej tak żyrondystów (Condorcet), jak i jakobinów (Saint-Just i Lepelletier).
Upowszechnienie się w Europie publicznej i obowiązkowej szkoły nastąpiło w XIX wieku. W 1825
roku w Prusach Wschodnich wszedł w życie przepis o powszechnym obowiązku szkolnym,
którego powstanie miało bezpośredni związek z militarną porażką Prus. Przyczyn dopatrywano
się w niskim wyedukowaniu żołnierzy, na których spoczywał obowiązek ekspansji. Państwo pruskie
miało trudną sytuację geopolityczną i – w którą stronę świata nie spojrzeć – wrogów. Potrzebo-
wało więc przede wszystkim wiernych państwu żołnierzy i niezbyt inteligentnej siły roboczej
zasilającej masowo fabryki
4
.
Rodzice, oddając dzieci do szkoły, byli zobowiązani podpisać oświadczenie o przejęciu odpo-
wiedzialności za edukację przez szkołę (państwo). Państwo wprowadziło więc w życie instytucję
kulturowego przymusu, w której główna odpowiedzialność za edukację i wychowanie spoczywała
na nauczycielu. Rodzic czuł się zwolniony z edukacyjnego obowiązku. Trudno nie dostrzec tu
związku z wzrastaniem idei państwa narodowego i szkoły jako miejsca budzenia narodowej
tożsamości.
Czasy od tamtej pory znacznie się zmieniły, przepis o powszechności obowiązku szkolnego
pozostał jednak w mocy. Współczesne państwo odziedziczyło ideologię, zgodnie z którą to ono
jest podmiotem i instytucją kształtującą światopogląd dzieci. Rodzice są zbędni i wykluczeni
z procesu edukacyjnego, niekiedy zaś – stanowią zagrożenie, na przykład gdy chcą wypełniać
rodzicielski obowiązek edukacyjny wobec własnych dzieci poza szkołą publiczną.
Andrzej Polaszek stwierdza: „Z roku na rok przybywa na świecie rodziców (głównie są to
amerykańscy chrześcijanie), którzy rezygnują z »usług« publicznych szkół i sami biorą na siebie
ciężar kształcenia własnych dzieci w ramach tzw. edukacji domowej. Rezultaty zdumiewają
największych sceptyków: okazuje się, że nawet rodzice, którzy sami nie posiadają formalnego
wykształcenia potrafią w zakresie szkoły podstawowej, a niekiedy i średniej wykształcić swoje
dzieci z wynikami znacznie lepszymi niż szkoły publiczne (w USA okazją do weryfikacji są jed-
nolite egzaminy składane zarówno przez dzieci uczęszczające do szkół, jak i uczące się w do-
mu). Jak to wygląda w praktyce? Rodzice uczą swoje dzieci sami.
Przygotowując się do zajęć (co nawiasem mówiąc jest również dla nich niezwykle poży-
teczne i rozwijające), korzystają ze specjalnych podręczników. Większość rodziców zrzeszonych
jest w stowarzyszeniach (niekiedy kościelnych), które zapewniają im wszechstronną pomoc,
a właściwie organizują samopomoc. W rezultacie rodzice mogą wspólnie wynajmować nauczy-
cieli do wybranych przedmiotów, organizować dzieciom wspólne wycieczki, zajęcia sportowe,
etc. Powstają w ten sposób swego rodzaju »ośrodki edukacyjne«, które pozostawiając rodzicom
inicjatywę i swobodę, pozwalają jednocześnie korzystać z wiedzy, doświadczeń i życzliwości
innych ludzi”
5
.
Uczenie własnych dzieci w domu jest w Polsce możliwe, choć mocno utrudnione. Polskie
prawo przewiduje możliwość „spełniania obowiązku szkolnego poza szkołą”. Zgodę na to, na
zasadzie swobodnego uznania, wydaje dyrektor szkoły publicznej, w okręgu której uczeń za-
mieszkuje, określając jednocześnie warunki, które rodzice zobowiązani są spełnić. Cała władza
spoczywa zatem w rękach urzędnika.
4
P. Rosik, Szkoła do lamusa, http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/rosik.html (z dnia 20.01.2009).
5
A. Polaszek, op. cit., s. 20.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
124
Rodzice czy państwo?
Polskie prawo nie bez przyczyny skutecznie ogranicza spełnianie tzw. obowiązku szkolnego (nie
„edukacyjnego”) w domu. Wynika to z faktu, że współczesne państwo w wielu dziedzinach
w dość zachłanny sposób wkracza w sfery zarezerwowane dla jednostki, lokalnej społeczności
czy rodziny. Co więcej, uważa się ono za źródło wszelkiej władzy (łaskawie ustanawiając władzę
rodzicielską w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym). To ono (decyzjami rządu i uchwałami) decy-
duje o tym, ile obywatel ma odkładać pieniędzy na emeryturę, edukację cudzych dzieci, kiedy
dziecko ma pójść do szkoły i czego się tam uczyć
6
.
Tymczasem państwo powinno być przede wszystkim instytucją ochronną, zaś rodzina in-
stytucją opiekuńczą i wychowawczą. W społeczeństwach kolektywistycznych daje się jednak
zauważyć silną wiarę w państwo, od którego oczekuje się rozwiązania problemów. To z kolei
prowadzi do jego zaangażowania się w sprawy, które znajdują się w sferze odpowiedzialności
rodziny, jednostek, prywatnych przedsiębiorstw, czy lokalnych społeczności. Rodzina jest wobec
państwa instytucją bardziej pierwotną i w tym kontekście jego roszczenia do uzurpowania sobie
prawa do ustalania zakresu władzy rodzicielskiej brzmią buńczucznie i niepoważnie. Rodzina jest
instytucją najgłębiej ingerującą w osobiste życie człowieka. Wkraczanie państwa w sferę wolno-
ści człowieka (również edukacyjnej) prowadzi do powstawania państwa nadmiernie opiekuńczego.
Wybitny myśliciel amerykański R. Kiyosaki ubolewał nad faktem, że model szkoły pań-
stwowej przedostał się ze Starego Kontynentu do Stanów Zjednoczonych. Amerykański prozaik
i poeta John Updike powiedział kiedyś nie bez sarkazmu: „Ojcowie Założyciele zdecydowali
w swej mądrości, że dzieci są nienaturalnym obciążeniem dla swoich rodziców”
7
. Efektem tego
założenia stały się powszechne i obowiązkowe szkoły uwalniające rodziców od ich nienaturalnego
obciążenia i dające państwu możliwość kształcenia posłusznych i poprawnie myślących obywa-
teli (zgodnie z doktryną aktualnie rządzących elit politycznych). Od tego czasu rodzice są zobo-
wiązani oddawać dzieci w ręce systemu, w którym przez kilkanaście lat uzurpowana jest władza
nad ich działaniem i myśleniem. Nauczyciele (a raczej władze oświatowe) decydują, czego, gdzie,
w jakim czasie i w jaki sposób dzieci mają się uczyć, jakie pytania i odpowiedzi mają sobie stawiać.
Rzeczywistość, jaką podają nauczyciele na talerzu, musi być przez uczniów akceptowana – bez
prawa poszukiwania na własną rękę, znajdowania własnych dróg, odkrywania własnych tematów.
Zamiast oryginalności w myśleniu otrzymujemy następne pokolenie jako produkt standaryzowany,
z taśmy, bez odwagi do otwartego wyrażania odbiegających od normy wyobrażeń
8
.
Neutralna edukacja?
Brazylijski pedagog Paulo Freire, koncentrując się głównie na wolności społecznej i politycznej,
stawia tezę, według której każda teoria wychowania założeniowego, celowościowego czyni dziecko
przedmiotem swoich wpływów i to wbrew zapewnieniom o wychowaniu do wolności i dialogu.
Wszelkie „wychowanie do...” czy „wychowanie dla...” jego zdaniem – markuje jedynie podmiotowość
wychowywanych, czyniąc ich w istocie marionetkami odpowiednio sterowanymi z zewnątrz.
6
A. Polaszek, Na służbie u Boga – o naturze, pochodzeniu i kompetencjach władzy, „Reformacja w Polsce”
2002, nr 3 (17), s. 24.
7
P. Rosik, op. cit.
8
K. Meyer, Posłuszeństwo czy wzajemny szacunek, http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/meyer2.html (z dnia
21.01.2009).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
125
Francuski filozof i socjolog Pierre Bourdieu celnie zauważa, że funkcją szkoły w obecnym kształcie
jest reprodukcja dominującej ideologii czy też przekazanie umiejętności koniecznych do reprodukcji
społecznego podziału pracy
9
. Szkoła jest więc nie tyle nastawiona na zmianę, kształtowanie jedno-
stek zdolnych do wpływania na kulturę, ale ukierunkowana na urabianie jednostek jak najbardziej
przystosowanych do schematów i sposobów (nie)myślenia dominujących ideologii. Szkoła produkuje
żołnierzy, naukowców i (przede wszystkim) pracowników. W szkole dziecko uczy się, że błędy są
niedobre i jest karane za popełnianie ich (mimo, że człowiek uczy się między innymi na błędach).
Publiczny system edukacyjny jest więc częścią aparatu państwowego, nie zaś niezależną
instytucją przekazującą neutralną wiedzę – to fakty, które myślący samodzielnie uczeń będzie
w stanie zinterpretować i nadać im własne znaczenie. Ponadto celem szkoły jest dbałość o to, by
dzieci i młodzież nie pozostawały poza kontrolą szkoły, a więc systemu, co jest wyraźnie widoczne
na przykład w:
obowiązku zgłaszania obwodowej szkole publicznej faktu zapisania dziecka do szkoły
prywatnej,
obowiązku dyrektora szkoły publicznej, by określił warunki realizacji edukacji domowej
(jeśli już taką zgodę na zasadzie swobodnego uznania wyda).
W moim przekonaniu, wszelkie próby zmiany systemu reprodukcji dominujących ideologii
prowadzą nie do głębokich zmian systemowych, ale do legitymacji innych wartości i innej ide-
ologii, nie zaś do pluralizmu światopoglądowego. Uważam, że koło będzie tak długo zamknięte,
jak długo będziemy zakładali, że państwo powinno kontrolować edukację, decydować, jaka
wiedza ma być przekazywana, a szkołę traktować jako narzędzie legitymizacji obowiązujących
struktur i prawd oczywistych.
Co ciekawe, znany pedagog krytyczny Henry A. Giroux, krytykując teorię Bourdieu, nie
wspomina o źródle problemu, jakim jest według mnie cicha, bierna akceptacja tego stanu rzeczy
przez znaczną większość społeczeństwa, mimo w oczywisty sposób wywieranej przemocy
10
.
Analiza Giroux nie dotyka, moim zdaniem, rdzenia redukcjonizmu, jakim jest dogmatyczne zało-
żenie o obowiązku „szkolnym” (nie „edukacji”) i fakt, że to właśnie państwo odpowiada za edu-
kację i tworzenie (oraz utrzymywanie) struktur społecznych.
Jak napisał prof. T. Szkudlarek: „Szkoła funkcjonuje według »logiki systemu społecznego«,
narzucając zgodny z nią sposób postrzegania świata jako oczywisty i nie podlegający dyskusji.
Dobór treści kształcenia, kryteria egzaminowania i selekcji szkolnych czy obowiązujące w szkole
przepisy dyscyplinarne powodują, że istniejące społeczeństwo (wraz z podziałami na grupy uprzy-
wilejowane i podporządkowane) traktowane jest coś oczywistego i naturalnego. Dzięki takiej
ukrytej indoktrynacji struktura społeczeństwa jest akceptowana i może być powielana z pokolenia
w pokolenie [...]. Tu pojawia się bardzo istotne pytanie: jak to się dzieje, że – mimo dość jawnie
uprawianej przemocy (ludzie są zmuszani do uczenia się określonych treści, sortowani, selek-
cjonowani, przydzielani do określonych miejsc w hierarchii bez względu na ich aspiracje i zainte-
resowania) – edukacja jest dość powszechnie akceptowana, że obowiązek szkolny nie wywołuje
radykalnego sprzeciwu obywateli?”
11
.
9
P. Bourdieu, J. C. Passeron, Reprodukcja. Elementy teorii systemu nauczania, Warszawa 1990, s. 64.
10
H. Giroux, Theories of Reproduction and Resistance in the New Sociology of Education, „Harvard Educa-
tional Review” 1983, t. LIII, nr 3, s. 271.
11
T. Szkudlarek, Pedagogika krytyczna, [w:] Pedagogika, (red.) Z. Kwieciński, B. Śliwerski, Warszawa 2004,
s. 366-367.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
126
W moim przekonaniu, wszelkie próby zmonopolizowania i ujednolicenia edukacji w państwie
muszą prowadzić do pogwałcenia racji jakiejś grupy. Można pójść dalej i powiązać ten sposób
myślenia z filozofią. Jak zauważył Bogumił Jarmulak: „Ujednolicenie i standaryzacja to przejawy
myślenia monistycznego, które wychodzi z założenia, że natura wszelkiego bytu jest jednorodna.
Istnieje więc jeden cel i jeden sposób jego realizacji. Dlatego dążenie do innych celów lub za-
stosowanie innej metody jest złe lub co najmniej nieracjonalne. Kto tego nie widzi, ten jest ślepy
na prawdę lub świadomie ją odrzuca. Takie myślenie jest charakterystyczne dla systemów auto-
rytarnych i centralistycznych, w których władca lub elita posiada monopol na określanie jedynie
słusznych celów. [...] Kto nie pasuje do wizji, ten musi położyć się na łożu Prokrusta. Jak zatem
uczy historia, powszechna standaryzacja służy tylko tyranom – nigdy społeczeństwu i jednostkom”
12
.
Kształt systemu szkolnictwa, sposób finansowania, ogólne cele i wizje programowe eduka-
cji są w przeważającym stopniu decyzjami politycznymi
13
. Już od czasów starożytności wielcy
myśliciele zastanawiali się nad celem edukacji. Zajmował się tym zarówno Platon (ok. 427-347
p.n.e.) w Państwie – dziele o rządzie i edukacji, których celem jest stworzenie sprawiedliwego
państwa, jak i francuski filozof polityki Jan Jakub Rousseau (1712-1788) w Emilu – traktacie o
wychowaniu dla wolności, jak i John Dewey, który w książce Demokracja i wychowanie opisał
edukację, która byłaby głównym instrumentem kierowania rozwojem tak jednostki, jak i postę-
powego, demokratycznego społeczeństwa. W każdym z powyżej wymienionych dzieł edukacja
postrzegana jest jako jeden z głównych instrumentów osiągania pożądanego stanu rzeczy:
sprawiedliwego państwa, swobód jednostki, prawdziwie demokratycznego społeczeństwa
14
. Jak
widać, nie może być więc mowy o neutralności w edukacji. Stąd nie dziwi nieprzychylność pol-
skiego prawa wobec inicjatyw pedagogicznych osłabiających monopol państwa w tej dziedzinie.
Edukacja domowa dzieci niepełnosprawnych
Indywidualizacyjny aspekt edukacji domowej jest bardzo istotny w kontekście nauczania dzieci
niepełnosprawnych, które potrzebują więcej uwagi i zainteresowania ze strony nauczycieli oraz
rodziców niż dzieci zdrowe.
Dla wielu rodziców istotna w tym względzie jest współpraca ze szkołą specjalną, do której
dziecko jest zapisane. Niestety, często brak odpowiedniego finansowania tych placówek, brak
wsparcia w społeczeństwie powodują, że według niektórych rodziców edukujących domowo – szkoły
te nie spełniają swojego zadania. Jak zauważa Karolina Domagalska, matka syna z porażeniem
mózgowym: „Myślę, że idealnym rozwiązaniem dla wielu niepełnosprawnych dzieci jest nauczanie
indywidualne – w przedmiotach, w których jedynie indywidualne podejście gwarantuje sukces.
Przedmioty artystyczne (muzyka, plastyka, technika czy wychowanie fizyczne) dzieci te mogłyby
realizować w grupie rówieśników w szkole masowej. Zbyt często jednak tak się nie dzieje, bo to
»oświatę« zbyt wiele kosztuje. Dziecko poważnie niepełnosprawne ruchowo – a takim jest mój syn
– nie powinno przebywać wielu godzin w pozycji siedzącej – obecna szkoła by tego wymagała,
dlatego tylko w domu można przeprowadzać zajęcia w trybie i warunkach do tego dostosowanych”
15
.
12
B. Jarmulak, Edukacja – brama do przyszłości, „Reformacja w Polsce” 2003, nr 3, s. 3-4
13
A. Wiłkomirska, Zawodowe i społeczno-polityczne orientacje nauczycieli, Warszawa 2002, s. 5.
14
D. F. Walker, J. F. Soltis, Program i cele kształcenia, Warszawa 2000, s. 20.
15
N. Dueholm, Uczenie się jest najwspanialszą i dającą najwięcej radości grą na świecie – wywiad z Karoliną
Domagalską, http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/domagalska.html (z dnia 08.12.2009).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
127
Co mogą zrobić rodzice dzieci niepełnosprawnych, którzy biorą pod uwagę nauczanie do-
mowe swoich dzieci? Prócz zapoznania się z prawnymi regulacjami ważna jest wzajemna pomoc
i wsparcie innych rodzin (o szkole już wspominałem). Od kilku lat Karolina Domagalska prowa-
dzi stronę www.nadzwyczajne-dzieci.org.pl. Jak sama stwierdza: „okazuje się, że potrzeb jest
mnóstwo. Obecnie służba zdrowia przyprawia rodzica niepełnosprawnego o zawrót głowy, szko-
ły też często nie ułatwiają sprawy. Zachęcam rodziców, aby wzięli sprawy w swoje ręce”
16
.
Jedna z najbardziej kompletnych polskich terapeutek – Bożena Bejnar-Sławow – od kilku lat
przyjeżdża do Polski kilka razy w roku, chcąc wspierać rodziców w metodzie organizacji neuro-
logicznej
17
. Bardzo ważne są w tej sytuacji chęci rodziców do własnego rozwoju, szkolenia się
i doskonalenia własnego warsztatu edukacyjno-wychowawczego. Nieodzowna jest wiedza na
temat stanu zdrowotnego własnych dzieci. Sądzę, że dla wielu rodziców bardzo przydatnym
narzędziem w edukacji domowej dzieci niepełnosprawnych mogą być prace Glenna Doman.
K. Domagalska stwierdza: „Rozpoczęły się one od analiz rozwoju dzieci z uszkodzonym mózgiem.
Po czasie postawił on tezę: skoro tak wiele można osiągnąć u tych dzieci, czy rozwój dzieci,
które nie mają uszkodzeń nie mógłby przebiegać jeszcze lepiej? Lata pracy i obserwacji po-
twierdziły jego przypuszczenia. W IAHP rozpoczęto szkolenia dla wszystkich rodziców, ucząc jak
postępować. Dziś wiedza ta coraz częściej dociera do polskich rodzin. Wszyscy są zgodni, że
pierwsze lata życia są najważniejsze i powinno się je pielęgnować jak najlepiej. Wielu przyznaje,
że to rodzice są najlepszymi nauczycielami swojego dziecka. [...] Wiele rodzin w Polsce stosuje
metodę organizacji neurologicznej dla swoich niepełnosprawnych dzieci i stąd też ona jest naj-
bardziej znana. Mój syn również objęty jest taką terapią od kilku lat i osiąga wiele sukcesów. Po
latach wyjazdów do Instytutu w Filadelfii obecnie jesteśmy pod opieką Bożeny Bejnar-Sławow,
bardzo doświadczonej terapeutki, która popularyzuje metodę w Polsce na szkoleniach i konfe-
rencjach. Wierzę, że takie podejście daje dzieciom szansę na lepszy rozwój i myślę, że warto,
aby wiedza ta trafiła do jak największej liczby rodziców”
18
.
W Polsce są rodziny uczące w domach swoje niepełnosprawne dzieci. Podobnie jak w wy-
padku większości „homeschoolerskich” rodzin – nie przychodzi im to łatwo. Są jednak przekonane,
że jest to dla ich dzieci najlepsza forma rozwoju i korzystają z tego obszaru edukacyjnej wolności,
którym mogą dysponować.
* **
W Polsce nie istnieje prawo do edukacji ani do nauki, gdyż takie prawo nie może być obowiąz-
kowe. Polskie przepisy kładą nacisk na obowiązek (szkolny), nie zaś na wolność w kwestii edukacji.
Jest ona rozumiana w naszym kraju tylko jako szkolna, z pominięciem innych form kształcenia,
w tym edukacji domowej, legalnej w wielu krajach. Polskie prawo nie tylko odbiera rodzicom
swobodę edukacyjną własnych dzieci w zgodzie z własnym światopoglądem, ale również stoi
w opozycji względem praw międzynarodowych przyjętych przez Polskę (np. Konwencja o Pra-
wach Dziecka z 1989 roku, ratyfikowana przez Polskę w 1991 roku; Karta Podstawowych Praw
Unii Europejskiej z 2000 roku).
Jakie widzę rozwiązanie tego problemu? Powierzenie rodzicom pełnej odpowiedzialności
za edukację przyszłych pokoleń. To z pewnością osłabi autorytarne zapędy elit politycznych,
16
Ibidem.
17
Informacje na ten temat można znaleźć na stronie www.dzieci.bci.pl/strony/rozwojczlowieka.
18
N. Dueholm, op.cit.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
128
zwiększy jednak zakres wolności jednostki i rodziny, a tym samym wzmocni społeczeństwo,
poczucie odpowiedzialności za edukację własnych dzieci, rozwinie przedsiębiorczość oraz ini-
cjatywy obywatelskie, zachęci do poszukiwania nowych, twórczych dróg i możliwości kształcenia.
Przede wszystkim będzie wyrazem pełnego poszanowania praw rodziców w tej dziedzinie na
przykład dzięki ponownemu uznaniu edukacji domowej jako równouprawnionej alternatywy dla
obowiązku szkolnego
19
.
Bibliografia
B
OURDIEU
P.,
P
ASSERON
J.
C., Reprodukcja. Elementy teorii systemu nauczania, Warszawa 1990.
B
UDAJCZAK
M., Edukacja domowa, Poznań 2002.
D
UEHOLM
N., Uczenie się jest najwspanialszą i dającą najwięcej radości grą na świecie – wywiad z Karoli-
ną Domagalską, http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/domagalska.html (z dnia 08.12.2009).
G
IROUX
H., Theories of Reproduction and Resistance in the New Sociology of Education, „Harvard Educa-
tional Review” 1983, t. LIII, nr 3.
J
ARMULAK
B., Edukacja – brama do przyszłości, „Reformacja w Polsce” 2003, nr 3.
P
OLASZEK
A., Na służbie u Boga – o naturze, pochodzeniu i kompetencjach władzy, „Reformacja w Polsce”
2002, nr 3(17).
P
OLASZEK
A., Szkoła w domu, „Reformacja w Polsce” 2002, nr 1(15).
Pytania i odpowiedzi, www.edukacjadomowa.piasta.pl (z dnia 16.05.2007).
R
OSIK
P., Szkoła do lamusa, http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/rosik.html (z dnia 20.01.2009).
S
ZKUDLAREK
T., Pedagogika krytyczna, [w:] Pedagogika, (red.) Z. Kwieciński, B. Śliwerski, Warszawa 2004.
W
ALKER
D.F.,
S
OLTIS
J.
F., Program i cele kształcenia, Warszawa 2000.
W
IŁKOMIRSKA
A., Zawodowe i społeczno-polityczne orientacje nauczycieli, Warszawa 2002.
19
B. Jarmulak, op. cit., s. 6.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
129
Wspierająca rola szkoły w procesie
przezwyciężania specyficznych trudności
w czytaniu i pisaniu
dr Aneta Rudzińska-Rogoża
Uniwersytet Zielonogórski
sparcie społeczne to termin, który mocno zakorzenił się w języku potocznym,
funkcjonuje również na gruncie naukowym, dlatego jest ono ważnym atrybutem
naszego codziennego życia. Zdaniem wielu badaczy, wsparcie to człowiek otrzy-
muje w czasie ciągłych interakcji z innymi ludźmi, zaś zapotrzebowanie na nie wzrasta w sytu-
acjach trudnych, stresogennych lub przełomowych.
Niewątpliwie do osób przeżywających tego typu sytuacje można zaliczyć dzieci ze specjalnymi
potrzebami edukacyjnymi. W tej bardzo pojemnej kategorii, jak podaje M. Bogdanowicz miesz-
czą się uczniowie, którzy „nie potrafią podołać wymaganiom programu nauczania powszechnie
obowiązującemu w szkołach. Mają oni większe trudności w uczeniu się niż większość dzieci
w tym samym wieku, a trudności te przeszkadzają im w korzystaniu z powszechnie dostępnych
form edukacji. Są w stanie kontynuować naukę, ale potrzebują pomocy pedagogicznej w formie
specjalnego programu i metod nauczania dostosowanych do ich potrzeb, ograniczeń i możliwości”
[M. Bogdanowicz 1995].
W grupie dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych znajdują się też takie, których nie-
powodzenia szkolne nie są związane z całym procesem edukacyjnym, ale dotyczą tylko niektó-
rych dziedzin wiedzy i umiejętności szkolnych. Mówimy wówczas o specyficznych trudnościach
w nauce. Jeśli te trudności w uczeniu się dotyczą głównie umiejętności czytania i pisania, stosuje
się terminy: „specyficzne trudności w czytaniu i pisaniu” lub „dysleksja rozwojowa”.
Uczniowie ze specyficznymi trudnościami w czytaniu i pisaniu już od początku edukacji
szkolnej są narażeni na niepowodzenia dydaktyczne, ponieważ głównym założeniem progra-
mowym w klasach I-III jest właśnie nauka czytania i pisania, której nie mogą podołać z powodu
zaburzeń funkcji percepcyjno-motorycznych leżących u podstaw nabycia tych umiejętności.
Ponieważ dobra umiejętność czytania i pisania warunkuje zdobywanie wiedzy szkolnej, niepo-
wodzenia w tym zakresie wysoce niekorzystnie wpływają na naukę innych przedmiotów i w kon-
sekwencji decydują o dalszych szkolnych losach dziecka.
Niestety – niski poziom czytania i pisania i związane z tym słabe wyniki w nauce to nie je-
dyne problemy, z którymi borykają się uczniowie dyslektyczni. Specyficzne trudności w czytaniu
i pisaniu wpływają również na sferę psychospołeczną ich życia. Niepowodzenia dydaktyczne,
W
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
130
które pojawiają się niemal od pierwszych dni w szkole u dziecka rozpoczynającego edukację nie
tylko z obowiązku, ale głównie z ciekawości poznawczej, chęci poznania nowych osób oraz
pragnienia sukcesów, powodują frustrację i zniechęcenie. Nawet jeśli taki uczeń początkowo
chce walczyć z niepowodzeniami mobilizacją i wzmożonym wysiłkiem wkładanym w naukę,
to szybko dochodzi do wniosku, że skutki jego wytężonej pracy są mierne. Szybko powstają
coraz większe zaległości w wiadomościach i umiejętnościach szkolnych, których dziecko nie
jest już w stanie samo nadrobić. Stale powtarzające się niepowodzenia (między innymi oceny
niedostateczne) zniechęcają ucznia, powodując spadek jego motywacji do nauki. W konse-
kwencji zaprzestaje on podejmowania wysiłków związanych z uczeniem się, a jednocześnie
stara się na różne sposoby uchronić się przed niepowodzeniem, na przykład nie bierze
aktywnego udziału w lekcji, korzysta z podpowiedzi, wagaruje. Błędne interpretowanie tych
przejawów jako przyczyn niepowodzeń szkolnych prowadzi do dezaprobaty otoczenia i kar,
co wzbudza w dziecku poczucie zagrożenia własnej wartości. Lęk przed niepowodzeniem na
lekcji powoduje napięcie emocjonalne i dezintegruje procesy poznawcze. Tłumienie emocji
może zaś doprowadzić do wzmożonych reakcji nerwowych przejawiających się poceniem,
czerwienieniem, bólami brzucha, głowy, jąkaniem, a nawet moczeniem. Jeśli taki stan utrzy-
muje się dłużej, to może w końcu doprowadzić do nerwicy, na przykład fobii szkolnej. Innym
sposobem, w jaki dziecko próbuje poradzić sobie z tym ogromem negatywnych emocji, są
zaburzenia zachowania: agresja, bunt, antyspołeczne zachowania. Zaburzenia sfery emo-
cjonalnej i przystosowania społecznego dzieci dyslektycznych nasilają się wraz z wiekiem.
W. Brejnak [W. Brejnak 1999, s. 126] podkreśla, że u dzieci z klas 0-II dominują zaburzenia
emocjonalno-motywacyjne jako wynik niepowodzeń szkolnych, a w klasach III-IV zwiększa
się procent uczniów z wyraźniejszymi reakcjami nerwicowymi (między innymi fobią szkolną).
Od klasy IV obserwuje się natomiast wyraźny wzrost przeróżnych form protestu, reakcji agre-
sywnych i nieakceptowanych społecznie form zachowania.
Można więc wnioskować, że specyficzne trudności w czytaniu i pisaniu wpływają negatywnie
nie tylko na poziom umiejętności szkolnych, ale dotykają całej sfery psychospołecznej tych
uczniów, gdyż wyznaczają ich sposób myślenia o sobie i otoczeniu społecznym oraz warunkują
wchodzenie w różne relacje interpersonalne (rówieśnicze i inne).
Te wtórne zaburzenia trudno oczywiście zlikwidować bez usunięcia ich podstawowych
przyczyn, czyli trudności szkolnych i ich uwarunkowań. To prawda, że u niektórych uczniów może
wystąpić zjawisko samoistnej kompensacji zaburzeń funkcji, możliwe jednak tylko wtedy, gdy
występuje zespół czynników opisanych przez W. Brejnaka:
co najmniej dobry poziom ogólnego rozwoju umysłowego dziecka,
wysoki poziom tych funkcji, które są najbardziej zaangażowane w procesie kompensacji,
dobry stan zdrowia i co najmniej dobra ogólna wydolność organizmu dziecka,
prawidłowa dynamika procesów nerwowych,
prawidłowy rozwój procesów emocjonalno-motywacyjnych,
pozytywne środowisko domowe,
prawidłowy stosunek uczuciowy rodziców do dziecka, jego nauki i pierwszych przejawów
trudności w nauce,
dobry ogólny poziom dydaktyczny szkoły,
życzliwa postawa nauczycieli w stosunku do ucznia,
koleżeński stosunek rówieśników z klasy do danego dziecka [W. Brejnak 1999, s. 124].
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
131
Zdecydowana większość dzieci dyslektycznych wymaga jednak specjalistycznych oddzia-
ływań terapeutycznych, których celem jest przezwyciężanie trudności szkolnych, a tym samym
zapobieganie procesowi neurotyzacji i patologizacji.
Ogromna rola w zakresie wspomagania tych uczniów w korygowaniu specyficznych za-
burzeń w czytaniu i pisaniu przypada szkole. Po pierwsze dlatego, że dysleksja wpływa nieko-
rzystnie głównie na sytuację szkolną, a po drugie – dlatego, że wbrew oczekiwaniom nauczy-
cieli, terapeutów i pracowników poradni psychologiczno-pedagogicznych duża grupa rodziców
uczniów dyslektycznych nie wspiera w wystarczającym stopniu swoich dzieci. Co więcej – dzieci
te są czasami wręcz odrzucane emocjonalnie i nieakceptowane (na przykład w przeciwień-
stwie do dobrze się uczącego rodzeństwa). Dla rodziców, którzy nie mieli trudności w czytaniu
i pisaniu, kłopoty dziecka są czymś niezrozumiałym. Obwiniają takiego ucznia o lenistwo,
złośliwość, brak zdolności, szukając przyczyn problemów raczej w cechach osobowości niż
zaburzeniach. Ci rodzice wcale lub mało aktywnie włączają się we współpracę ze szkołą
czy terapeutą prowadzącym zajęcia z dzieckiem. Tłumaczą się najczęściej słabym przygo-
towaniem oraz nieumiejętnością prowadzenia tego typu ćwiczeń. Są tacy, którzy wprost
oświadczają, że brakuje im czasu i cierpliwości do tak żmudnej pracy z dzieckiem. Najwięk-
szym problemem dla większości rodziców jest wymóg systematycznej (najlepiej codziennej)
pracy nad czytaniem i pisaniem. Nie potrafią oni również chwalić swoich dzieci za najdrobniejsze
nawet postępy i podkreślać ich zalet. Za to dość często zdarza im się krzyczeć, wyzywać, a na-
wet poniżać dziecko za jego nieudolność.
Dlatego wydaje się, że to głównie na szkole spoczywa obowiązek wspierania tych uczniów
w działaniach mających na celu przezwyciężanie niepowodzeń w nauce. Jednym z przejawów
wsparcia w tym zakresie jest organizowanie na terenie szkoły pomocy specjalistycznej w formie
zajęć korekcyjno-kompensacyjnych i logopedycznych. Zajęcia korekcyjno-kompensacyjne pro-
wadzą nauczyciele – terapeuci posiadający przygotowanie w zakresie terapii pedagogicznej.
Liczba uczestników tych spotkań powinna wynosić od 2 do 5 osób. Zajęcia korekcyjno-kompen-
sacyjne mają własny, odmienny od zajęć lekcyjnych charakter. Nie mogą być formą realizacji
szkolnego programu dydaktycznego. Metody stosowane przez terapeutę powinny być dostoso-
wane do potrzeb i możliwości rozwojowych dzieci. Niewskazane jest zatem uzupełnianie zale-
głości szkolnych czyli traktowanie tego typu zajęć jako dodatkowych lekcji. Zasadniczym celem
pracy w zespole korekcyjno-kompensacyjnym jest usprawnienie zaburzonych funkcji percepcyj-
no-motorycznych oraz nauka czytania i pisania za pomocą specjalnych metod dydaktycznych.
Bardzo ważne jest stworzenie takiej atmosfery terapeutycznej, która umożliwi odreagowanie
przykrych napięć i emocji jako reakcji na niepowodzenia w nauce oraz stworzy podstawy do odbu-
dowy motywacji u dziecka. W realizacji programu reedukacyjnego niezbędna jest współpraca
terapeuty z rodzicami uczniów dyslektycznych. Zdaniem B. Zakrzewskiej [B. Zakrzewska 1996,
s. 43], współpraca ta ma na celu:
wyjaśnienie przyczyn trudności w czytaniu i pisaniu, z którymi boryka się dziecko,
kształtowanie prawidłowej postawy rodziców wobec trudności dziecka (akceptacja i zro-
zumienie),
uświadomienie znaczenia rozwijania zainteresowań dziecka rekompensujących jego nie-
powodzenia szkolne,
angażowanie rodziców do czynnego udziału w procesie przezwyciężania trudności w czy-
taniu i pisaniu.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
132
Niezbędna jest również ciągła współpraca terapeuty z nauczycielami uczącymi dziecko
dyslektyczne w zakresie ujednolicania oddziaływań wychowawczo-terapeutycznych oraz mody-
fikacji wymagań i ocen. Zespół korekcyjno-kompensacyjny jest bardzo dobrą formą pomocy
terapeutycznej, jaką może zaoferować szkoła. Niestety, w wielu szkołach nie organizuje się
takich zajęć z powodu braku środków finansowych. Natomiast w szkołach, w których taka forma
oddziaływań korekcyjnych istnieje, liczba dzieci uczestniczących w zajęciach jest zbyt duża, co
niekorzystnie wpływa na jakość pracy. Często również odbywają się zajęcia nazwane korekcyj-
no-kompensacyjnymi, ale ich sposób prowadzenia wskazuje raczej na pracę wyrównującą zale-
głości szkolne. Bardzo rzadko zaś tworzone są zespoły korekcyjno-kompensacyjne w gimnazjach
czy szkołach średnich.
Inną formą pomocy specjalistycznej, jaką może zaoferować szkoła uczniom z głęboką dyslek-
sją, którzy wymagają zintensyfikowanych oddziaływań terapeutycznych, jest klasa terapeutyczna.
Możliwość tworzenia takich klas potwierdza Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia
15 stycznia 2001 roku (Dz.U. z 2001 r. Nr 13, poz. 110) [R. Ponczek 2001]. W klasach takich
powinno być około 12-15 uczniów, uczy nauczyciel terapeuta i zespół wspomagających specja-
listów prowadzących rozmaite formy terapii zarówno w małych grupach składających się z 2-3
dzieci, jak i terapię indywidualną na przykład logopedyczną. Realizowane są w tych klasach
autorskie programy dydaktyczne, które zawierają oddziaływanie o charakterze terapii pedago-
gicznej. Proces dydaktyczny jest w nich nastawiony na wspomaganie rozwoju i korygowania
zaburzeń. Tempo i sposób realizacji dostosowuje się do możliwości każdego ucznia. Te klasy
rzeczywiście są odpowiedzią na potrzeby uczniów dyslektycznych i dają poczucie bezpieczeń-
stwa i komfortu. Mimo że powstaje ich coraz więcej, ciągle istnieją jeszcze na marginesie systemu
oświaty. Tworzone są głównie w większych miastach, rzadko są natomiast ofertą edukacyjną
w mniejszych miejscowościach czy na wsiach.
Ponieważ szkoły często nie dysponują środkami finansowymi pozwalającymi na tworzenie
etatów dla pedagogów terapeutów i logopedów oraz na prowadzenie klas terapeutycznych,
ciężar dydaktyczno-wychowawczego wsparcia uczniów dyslektycznych spoczywa na uczących
ich nauczycielach. Wyżej wspomniane Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 15
stycznia 2001 roku daje prawo nauczycielowi do indywidualizacji programu nauczania wobec
uczniów ze specyficznymi trudnościami w czytaniu i pisaniu.
Dostosowanie treści programowych i wymagań do indywidualnych potrzeb i możliwości
rozwojowych dziecka ma ogromne znaczenie głównie w klasach początkowych (choć wska-
zane jest również w klasach starszych). Indywidualizacja pracy z dzieckiem dotyczy także stoso-
wania specjalnych metod czytania i pisania przy użyciu odpowiednich pomocy dydaktycznych.
Idealną sytuacją byłoby, gdyby nauczyciel, korzystając z opinii psychologiczno-pedagogicz-
nej o danym dziecku zawierającej wskazania dotyczące terapii i postępowania wychowawczego,
skonstruował indywidualny program dydaktyczny zawierający dodatkowe ćwiczenia korek-
cyjno-kompensacyjne. Realizacja tego programu odbywałaby się zarówno w szkole, jak i w domu
pod kierunkiem rodziców systematycznie kontaktujących się z nauczycielem (najlepiej raz w ty-
godniu). Takie rozwiązanie zakłada oczywiście, że nauczyciel ma odpowiednie przygotowanie
pedagogiczne dotyczące dysleksji i sposobów jej korygowania oraz pewne umiejętności z dzie-
dziny psychoterapeutycznego oddziaływania na uczniów obarczonych tymi zaburzeniami. Nie-
stety, rzeczywistość polskiej oświaty nieco odbiega od proponowanego w literaturze modelu
pomocy terapeutycznej.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
133
Badania, jakie przeprowadzono we wszystkich oddziałach klas nauczania zintegrowanego
na terenie Zielonej Góry, wykazały, że nauczyciele dysponują teoretyczną wiedzą na temat
dysleksji i sposobów jej rozpoznawania, gorzej natomiast przedstawia się już pomoc dydaktyczna
w ramach zajęć lekcyjnych. Mimo że cała badana grupa deklarowała stosowanie wobec takich
uczniów różnych form nauczania zindywidualizowanego, to jednak tylko połowa badanych podaje,
w jaki sposób realizuje to nauczanie. Najczęściej są to dodatkowe zajęcia pozalekcyjne z wy-
chowawcą, obniżenie wymagań programowych, stosowanie ćwiczeń o mniejszym stopniu trud-
ności. Tylko połowa badanej grupy nauczycieli zna specjalne metody nauczania czytania i pisa-
nia [A. Rudzińska-Rogoża 2001, s. 356]. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać m.in.
w braku możliwości czy też może umiejętności elastycznego operowania programem nauczania.
W praktyce szkolnej zindywidualizowane programy wciąż budzą wiele kontrowersji. Nauczyciel
jest też często tak zaabsorbowany pracą w licznej klasie i koniecznością wykazywania się ogól-
nymi wynikami nauczania, że nie ma dostatecznych warunków (a może i motywacji) do ela-
styczności w zakresie metod dydaktyczno-wychowawczych i tempa realizacji programu nauczania.
Wsparcie, jakiego powinna udzielić szkoła uczniowi dyslektycznemu, nie powinno sprowadzać
się tylko do stworzenia możliwości skorzystania z pomocy specjalistycznej na jej terenie. Wydaje
się, że równie ważne są postawy nauczycieli wobec problemu dysleksji i uczniów nią obarczo-
nych oraz tworzenie klimatu bezpieczeństwa, zrozumienia i życzliwości.
Z wielu badań psychologicznych wynika, że dzieci oczekują od swoich nauczycieli przede
wszystkim serdeczności, zrozumienia, bezpośredniości w kontaktach, partnerskiego i sprawie-
dliwego traktowania, gotowości udzielania pomocy. Jeżeli nauczycielowi zależy na tym, by odegrać
ważną rolę w życiu swych wychowanków, nie może on pozostać niewrażliwy na to, co oni prze-
żywają i czego pragną. W sposób szczególny taki właśnie klimat zaufania, poczucia bezpie-
czeństwa, empatii i akceptacji nauczyciel powinien tworzyć w relacji z uczniami obarczonymi
różnymi deficytami rozwojowymi, w tym także ze specyficznymi trudnościami w czytaniu i pisaniu.
Nauczyciel, który rozumie problemy szkolne ucznia dyslektycznego, nie będzie stwarzał na lekcji
atmosfery lęku i zagrożenia, ponieważ nie sprzyja ona efektywnej nauce i nie mobilizuje takich
uczniów do wytężonej pracy. Wręcz przeciwnie – pogłębia trudności w nauce i prowadzi do
neurotyzacji i patologii zachowania. Nauczyciel wspierający ucznia dyslektycznego w procesie
przezwyciężania jego trudności zdaniem M. Szurmiak [M.Szurmiak 1987, s. 122] powinien trak-
tować ucznia w następujący sposób:
nie wymaga czytania głośnego wobec całej klasy,
zwalnia z pisania dyktanda sprawdzającego z całą klasą, a robi to indywidualnie poza
lekcjami w porozumieniu z terapeutą,
nie omawia błędów ucznia na forum klasy,
nie zwiększa napięć emocjonalnych dużymi wymaganiami czy wywoływaniem do tablicy,
dostosowuje swoje wymagania do rzeczywistych możliwości dziecka, a nie do poziomu
średnich wymagań stawianych przeciętnym uczniom w klasie,
przy ocenianiu prac takiego ucznia uwzględnia wysiłek włożony w przygotowanie się, a nie
efekt końcowy,
stosuje często zachęty, pochwały i aranżuje sytuacje zapewniające dziecku choćby nie-
wielkie sukcesy,
ułatwia kontakty z rówieśnikami, uczy współpracy i postawy gotowości do pomocy w sto-
sunku do ucznia dyslektycznego.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
134
Reasumując, można dojść do wniosku, że aby szkoła mogła skuteczniej i pełniej udzielać
wsparcia uczniom dyslektycznych w przezwyciężaniu ich trudności w nauce, należy zwrócić
uwagę na:
potrzebę istnienia w każdej szkole różnych form pomocy terapeutycznej, a przede
wszystkim zespołu korekcyjno-kompensacyjnego; w szkołach, w których takie zespoły już funk-
cjonują, należy dążyć do zwiększenia częstotliwości spotkań (kilka razy w tygodniu), konieczne
jest też zapraszanie rodziców na zajęcia, by mogli oni w praktyce zobaczyć metody pracy ze
swoimi dziećmi i w podobny sposób kontynuować je w domu;
podnoszenie przez nauczycieli poziomu wiedzy i umiejętności dotyczących problematyki
dysleksji; w tym celu można organizować w szkołach spotkania metodyczne poświęcone tym
zagadnieniom, zapraszając do współpracy pracowników ODN, poradni psychologiczno-pedago-
gicznych oraz członków Polskiego Towarzystwa Dysleksji;
konieczność konstruowania przez nauczycieli klas początkowych indywidualnych pro-
gramów dydaktycznych uwzględniających specjalne metody nauki czytania i pisania;
potrzebę systematycznego i częstego kontaktu nauczycieli z rodzicami uczniów dyslek-
tycznych, w ramach którego należy prowadzić stałe dokształcanie rodziców w zakresie udziela-
nia pomocy tym dzieciom w domu.
Bibliografia
B
OGDANOWICZ
M., Uczeń o specjalnych potrzebach edukacyjnych, „Psychologia wychowawcza” 1995, nr 3.
B
REJNAK
W., Dysleksja w teorii i praktyce, Warszawa 1999.
P
ONCZEK
R., Pomoc i poradnictwo psychologiczno-pedagogiczne w świetle nowych uregulowań praw-
nych. Przepisy i komentarze, „Biuletyn informacyjny PTD” 2001, nr 18.
R
UDZIŃSKA
-R
OGOŻA
A., Raport o stanie pomocy udzielanej dzieciom z zaburzeniami parcjalnymi z klas I-III
na terenie Zielonej Góry, [w:] Człowiek niepełnosprawny w rodzinie i środowisku lokalnym, (red.)
A. Maciarz, Z. Janiszewska-Nieścioruk, H. Ochonczenko, Zielona Góra 2001.
S
ĘK
H., Wsparcie społeczne – co zrobić, aby stało się pojęciem naukowym?, „Przegląd Psychologiczny”
1986, t. XXIX, nr 3,
S
ZURMIAK
M., Podstawy reedukacji uczniów z trudnościami w czytaniu i opisaniu, Warszawa 1987.
Z
AKRZEWSKA
B., Trudności w czytaniu i pisaniu. Modele ćwiczeń, Warszawa 1995.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
135
Koncepcja natury człowieka
a rozumienie zdrowia i choroby – część II
Prawda stanowi zawsze najmocniejszy argument...
(Sofokles, Fedra)
Czego nie rozumiemy, tego nie posiadamy.
(Johann Wolfgang von Goethe)
Nikolaus Iwanitzky
– Uniwersytet w Kassel
dr Zygmunt Madeja
– Instytut Neofilologii i Komunikacji Multimedialnej
Politechnika Koszalińska
drugiej części opracowania autorzy omawiają przyczyny, a także na okoliczności,
które decydują o nierozłączności przedmiotu i podmiotu naszego ciała, gdy staje się
ono przedmiotem analizy. Okazuje się, że wiedza na temat naszego ciała nas
osacza. Świadomy podmiot nie jest tożsamy ze swym ciałem postrzeganym przez pryzmat nauk
biologicznych i biomedycznych. Jeżeli leczenie zdaje się nas depersonalizować, dystansować od
wspólnoty umysłów, która jest środowiskiem naszego życia, to dzieje się tak dlatego, że terapia
jest skuteczna tylko wtedy, gdy chorobę traktuje w typowych dla niej kategoriach organicznych
i materialnych. Paradoksalnie: celem medycyny jest pokonanie tego, co nieludzkie w ludzkim
ciele, tymczasem najskuteczniejsze terapie opierają się na założeniu, że ludzkie ciało – nie tylko
podczas choroby, ale i w każdym momencie życia – jest organizmem jak wszystkie inne.
Komponenty osobowości, elementy charakteru
a predyspozycje do chorób
Czynniki psychologiczne w etiopatogenezie chorób serca
Niemal równocześnie z ogłoszeniem teorii stresu przez H. Selyego amerykańscy kardiolodzy,
M. Friedman i R. Rosenman, w prowadzonych badaniach psychologicznych czynników ryzyka
chorób serca uwzględnili tak zwany predysponujący typ osobowości. Inspirację stanowiły dla
nich hipotezy, które pojawiły się po kolejnych publikacjach ustaleń dokonanych na podstawie
badań wszystkich mieszkańców amerykańskiego miasteczka Framingham (w stanie Massachu-
setts). Friedman i Rosenman podjęli systematyczne badania dotyczące wpływu różnych wzorców
zaburzeń psychologicznych u swoich pacjentów na niewydolność ich układu krążenia. Początkowo
wzorce te uwzględniały specyficzne ekspresje behawioralne, które uznano za charakterystyczne
dla pobudliwości kardiologicznej. Kolejne wzorce poszerzano o nowe s k a l e a kt y w n o ś c i
m o t o r y c z n e j , s k a l e u m y s ł o w e , s t y l e r e a k c j i e m o c j o n a l n y c h . Stwierdzono
wysoką korelację między dobranymi czynnikami bezustannej aktywności i nadmiernej ruchli-
wości psychomotorycznej a występowaniem choroby układu krążenia, nazywając ten wzór
W
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
136
z a c h o w a n i e m t y p u A. Dodajmy, że gdyby psychologowie kliniczni i lekarze amerykań-
scy, podejmujący badania dotyczące związków osobowości (i charakteru) z zapadalnością na
choroby serca i choroby nowotworowe, lepiej znali etapy rozwojowe i osiągnięcia europejskiej
psychologii, dowiedzieliby się, że empiryczne ustalenia diagnostyczności z a c h o w a ń t y p u
A badał już 30 lat wcześnie Alfred Adler (1948 rok), który twierdził między innymi, że fundamen-
talną cechą gatunku ludzkiego jest dążenie do mocy. Impuls ten jest pobudzany – zdaniem
Adlera – naturalnym poczuciem niższości, jakiego doświadczamy wszyscy najpierw jako dzieci,
kiedy dorośli ukazują nam jak bardzo jesteśmy słabi i bezsilni, i później, kiedy rozpoznajemy
wielorakie ograniczenia własnych zdolności, umiejętności i sprawności. Adler uważał, że wiele
osób w ten sposób rozwija w sobie kompleks niższości stanowiący efekt wychowania przez
rodziców niedoceniających możliwości swoich dzieci. Ponieważ nie mogą zaakceptować swoich
naturalnych ograniczeń, próbują je ukryć, udając ludzi silnych, pozorując swoją większą spraw-
ność, maskując brak zdolności, wiedzy, zaradności życiowej i wielorakich niekompetencji. W ten
sposób, zamiast rozwiązywać rzeczywiste problemy życiowe, osoby z kompleksem niższości
nadmiernie koncentrują się na ochronie poczucia własnej wartości. Alfred Adler nie interesował
się naturą i procesami psychopatologicznej przemiany naturalnego poczucia niższości w prekur-
sory chorób, nie ulega jednak wątpliwości, że kompleks ten wyraża inaczej emocję podstawową,
która dla nauczyciela i mistrza A. Adlera (w okresie przed wykluczeniem go w roku 1911 przez
S. Freuda z Wiedeńskiego Towarzystwa Psychologicznego) wyrażała się w poczuciu izolacji
i bezsilności życia we wrogim świecie przy jednoczesnej manifestacji siły motywacyjnej w sto-
sunkach społecznych (badania Adlera z lat 1938-1964).
Należy także przywołać znaczące w teorii S. Freuda twierdzenie dotyczące represyjności
i ograniczającej natury superego, ponieważ odnosi się ono do istotnych klinicznie i neuropsycho-
logicznie kategorii zdrowia oraz jego deficytów. Najważniejsza z nich dotyczy osobistego sposo-
bu postrzegania przez każdego z nas swojego idealnego i możliwego „Ja”. Dopiero od niedawna
zdajemy sobie sprawę ze znaczenia faktu, że ma on zasadniczy wpływ nie tylko na nasze mo-
tywacje, marzenia, plany i poczucie własnej wartości, lecz także zawsze na egrotacyjne i salu-
beracyjne
1
zmiany homeostazy psychologicznej (subiektywnego odczuwania dobrostanu) oraz
rozwój zaburzeń i chorób [Z. Madeja 2002, 2004].
Osobowość typu A, uznana za predyktor chorób serca związanych z większą reaktywno-
ścią na stresory i frustracje, to człowiek całkowicie pochłonięty pracą zawodową, silnie motywowany
do pracy i rywalizacji z innymi, niecierpliwy, napięty, żyjący ze świadomością ciągłego braku czasu,
co przejawia się nawet w tempie oraz intonacji jego wypowiedzi werbalnych. Przeciwieństwem
jest osobowość typu B – zdrowa, spokojna i normalna. Rosenman i Friedman wyróżnili także
osobowość podatną na chorobę nowotworową nazwaną typem C i różniącą się wieloma cechami
od osobowości typu A.
W latach trzydziestych ubiegłego wieku psychiatrzy – bracia Menningerowie (publikacje z lat:
1945, 1947, 1948) – uznali tezy koncepcji A. Adlera za inspirujące dla sformułowania twierdze-
nia, że „choroby układu sercowo-naczyniowego, a szczególnie choroby serca, związane są
z nadmiernym współzawodnictwem, dominacją i agresywnością”. Wybitny przedstawiciel medy-
cyny psychosomatycznej Franz Alexander [1950] wykazał w słynnych kazuistykach dotyczących
choroby nowotworowej, niestabilnego nadciśnienia, chorób serca, astmy, cukrzycy znaczenie
takich właściwości osobowościowych w rozwoju tych chorób, jak: nieśmiałość, skrępowanie,
1
Saluberacyjne – od łac. saluber – zdrowy; egrotacyjne – od łac. aeger – słaby, chromy, chory.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
137
zahamowanie, agresywność, dominacja, niemożliwość pełnej ekspresji behawioralnej istotnych
emocji, zazdrość, wrogość, nadmierne ambicje, skłonności buntownicze. Mimo że charakterystyki
osobowości typu A zmieniały się w powtarzanych badaniach empirycznych przez wiele lat, za-
gadnienia udziału cech psychologicznych lub ich reprezentatywnych syndromów nie przestały
być istotne dla badań dotyczących czynników ryzyka etiologii i patogenezy chorób układu krą-
żenia oraz serca.
Wspomniane wyżej badania z Framingham dostarczają tak rzetelnych danych na temat roli
diety, poziomu cholesterolu i trójglicerydów (profilu lipidowego) oraz innych bioczynników ryzyka
chorób serca, że stały się uzasadnieniem dla ustawicznego rozszerzania listy biologicznych
czynników i zmiennych kontrolnych z równoczesnym ignorowaniem lub pomniejszaniem zna-
czenia zmiennych psychologicznych oraz socjopsychicznych (kulturowych). Przykładem mogą
być badania zorientowane na określenie statystycznego ryzyka
2
choroby niedokrwiennej serca,
arytmii, kardiomiopatii, wysokiego ciśnienia krwi, patologicznych wyników w profilu lipidowym,
chorób wątroby, chorób nowotworowych, rozwoju cukrzycy i innych zaburzeń metabolicznych,
udaru niedokrwiennego lub krwotocznego, chorób naczyń obwodowych (zwężenie lub niedroż-
ność tętnic kończyn), chorób trzustki, chorób degeneracyjnych ośrodkowego układu nerwowego,
kamicy żółciowej, nerkowej, rozwoju patologii prenatalnych i postnatalnych i innych, a także
związanego z uzależnieniem od używek (spożywaniem alkoholu, kawy, paleniem papierosów).
Hipotezę dotyczącą przeciwzakrzepowego działaniu alkoholu, jego rzekomo korzystnego wpływu
na frakcję cholesterolu HDL (lipoproteiny o dużej gęstości) i na agregacje płytek krwi, traktowaną
jako „czynnik obniżający ryzyko chorób sercowo-naczyniowych u osób umiarkowanie pijących”
weryfikuje się w sposób statystyczny na dobranych reprezentacjach różnych grup wiekowych, płci
(G. Corrao i inni 2000, s. 1516-1520; A. Klatsky 1964, s. 92-93; A. Klatsky i inni 1974, s. 298-299).
Tego typu podejście w swojej metodologii ignoruje znaczenie długotrwałego wpływu używek na
organizm człowieka, ponieważ przywołuje się rzekomo „korzystny ich wpływ na podstawie średnich
wyników” (zwłaszcza w odniesieniu do grup osób starszych wiekiem). Takie stanowisko jest
biopsychospołecznie bezzasadne, gdyż a priori ignoruje możliwość – zarówno przyczynowo-skutko-
wego oraz synergistycznego – wpływu na badane czynniki także zmiennych osobowościowych.
Wieloletnie ignorowanie przez środowiska medyczne okoliczności wyłączania czynników
psychologicznych i socjopsychicznych z etiopatogenezy chorób cywilizacyjnych ma źródła i uzasad-
nienie w otwarcie prowadzonym już obecnie lobbingu firm odnoszących ogromne korzyści z produk-
cji używek. Lekceważenie skutków rzekomego dobrodziejstwa używek ujawniających się na
przykład w kardiomiopatii alkoholowej (spowodowanej spożyciem dużych ilości etanolu lub
mniejszych dawek, lecz przez dłuższy okres, i odpowiedzialnej między innymi: za osłabienie
mięśnia sercowego, jego zaburzoną pracę, za nadciśnienie – niezależny czynnik ryzyka choroby
niedokrwiennej serca, udaru mózgu, niewydolności serca oraz nerek) – za udary krwotoczne
mózgu, zaburzenie przewodzenia impulsów elektrycznych w mięśniu sercowym (wywołujące
arytmię), sytuuje się w nurcie medycyny, który nie zauważa argumentów dotyczących udziału
czynników psychologicznych zarówno w etiopatogenezie, jak i diagnozie oraz terapii [H. Ey-
senck 1985, s. 546-548].
Wieloletnie badania nad związkiem między zapadalnością na różne choroby i tymi trzema
typami osobowości przyniosły niejednoznaczne wyniki [A. Steptoe 1981; V. Price 1982], a dość
2
Termin „ryzyko” jest tutaj stosowany w znaczeniu statystycznej oceny prawdopodobieństwa wystąpienia ba-
danego zjawiska.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
138
powszechna zgoda zdaje się panować jedynie, co do tego, że niektóre elementy osobowości
A (szczególnie wrogość, agresywność oraz skłonność do łatwego wpadania w gniew) w istotny
sposób nasilają prawdopodobieństwo wieńcowej choroby serca [S. Booth-Kewley, H. Friedman
1987, s. 358].
W przeprowadzonych przez R. Grossartha-Maticka badaniach empirycznych wyróżniono
cztery typy osobowości: typ I – podatny na chorobę nowotworową (odpowiadający osobowości
typu C), typ II – podatny na wieńcową chorobę serca (odpowiadający osobowości typu A), typ III
– o skłonnościach psychopatycznych, niechorujący somatycznie, i typ IV – zdrowy, odpowiada-
jący osobowości B. Ustaleń badacz dokonał na podstawie weryfikacji hipotez podatności na
choroby w operacyjnie wyróżnionych typach osobowości. Wyróżnił je na podstawie eksperymentów
z dwoma grupami liczącymi 1341 osób (mieszkańcy małego miasteczka w Jugosławii) i 1886
osób (w Heidelbergu). W trzecim badaniu wzięła udział także podgrupa osób wydzielona z dru-
giej (licząca 1036 osób), która obejmowała ludzi z przeżytymi silnymi stresami. Po upływie dzie-
sięciu lata badacze pod kierunkiem R. Grossartha-Maticka ponownie zbadali stan zdrowia
wszystkich żyjących pacjentów z pierwszej grupy, zebrano też szczegółowe dane dotyczące
przyczyn śmierci osób zmarłych. Ustalono, że ciężki stres społeczny wywołany przez innych ludzi
ma zabójcze własności, sprawdzono to we wszystkich próbach. Osoby typu I częściej umierały
na raka niż na serce w przeciwieństwie do osób typu II. Umieralność osób obu tych typów była
też znacznie wyższa niż umieralność osób zdrowych typu III i IV. Dowiedziono przekonująco, że
występuje związek zarówno typu osobowości, jak i przeżywanego stresu z zapadalnością i śmiercią
na raka i choroby serca [R. Grossarth-Maticek, H. Eysenck, H. Vetter 1988, s. 71-72]. Osoby
o zwiększonych predyspozycjach zachorowania na chorobę serca i na raka mają problemy
w radzeniu sobie ze stresem. Przejawia się to w przyjmowaniu postaw beznadziei i bezradności,
zamykaniu się w sobie, popadaniu w dłuższe okresy depresji albo poddawaniu się niepohamo-
wanym wybuchom gniewu i wrogości. Są to zachowania z bardzo silnymi komponentami emo-
cjonalnymi, które nie mogą być rozładowane w inny sposób.
R. Grossarth-Maticek wypracował metodę terapii zachowania ukierunkowaną na osiąganie
korzystnych dla zdrowia celów osób o takim profilu emocji z użyciem technik sugestii i hipnozy.
Autor opracowania uwzględnił także techniki sugestii i hipnozy w terapii behawioralnej chorych na
zawał serca, której celem były między innymi zmiany samoniszczących reakcji na stres i większa
kontrola emocji [Z. Madeja 1975]. W grupie pacjentów poddanych psychoterapii (z hipnoterapią)
odsetek osób, które przez osiem lat nie przeżyły powtórnego zawału serca, był dwa razy więk-
szy niż w grupie chorych nieuczestniczących w terapii psychologicznej.
Terapia zachowania wyraźnie więc zapobiega chorobom serca u ludzi o podatnych na nie
typach osobowości. Potwierdza to w sposób przekonujący teorię, że pewne wzorce zachowania
nasilają ryzyko zapadnięcia na ten rodzaj chorób. Zmiana neurotycznych, nieadekwatnych spo-
sobów zachowania może prowadzić do życia zdrowszego i dłuższego. Uzasadniony jest więc
postulat kierowany do lekarzy internistów, kardiologów, by każdego pacjenta, u którego stwier-
dzono osobowość predysponującą do choroby wieńcowej, kierować na uzupełniającą diagno-
stykę psychologiczną oraz psychoterapię zapobiegawczą. Każde badanie potwierdza wpływ
terapii psychologicznej na zmniejszenie ryzyka śmiertelności u chorych kardiologicznie, jeśli
tylko lekarze nauczą się rozpoznawać i uwzględniać w diagnozach etiopatogenetyczny czynnik
emocjonalny. Jak najszybciej powinno się stać obligatoryjne badanie u osób chorych kardiolo-
gicznie efektów korzystnych i niepożądanych sposobów radzenia sobie przez nich ze stresem,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
139
poczucia autonomii i kontroli nad biegiem własnego życia. Uwzględnianie czynników psycholo-
gicznych w etiopatogenezie chorób serca nadaje im właściwą rangę w profilaktyce i psychoterapii.
Zapobieganie chorobom układu krążenia lub przynajmniej opóźnianie za pomocą metod
psychologicznej korekcji patogennych przejawów ekspresji behawioralnych, jak również włącze-
nie psychoterapii do leczenia pacjentów już chorujących, stwarza realną szansę zachowania
zdrowia przez dłuższy czas niż osiągany obecnie, gdy czynniki psychologiczne są w naszym
kraju ignorowane w diagnostyce i terapiach lekarskich.
Do świadomości leczących, których model zdrowia i choroby określa perspektywa duali-
styczna, ciągle nie może trafić jako oczywisty fakt, że utrata kogoś bliskiego ma bardzo nieko-
rzystny, trwający kilka miesięcy wpływ na odpornościową redukcję w poziomach limfocytów oraz
immunoglobulin (zwłaszcza IgA) powodującą, że ludzie w żałobie są bardzo podatni na infekcje
i choroby. Nasz umysł, silnie oddziałując na ciało, korzysta z dobroczynnej siły oddziaływania
wiary, nadziei i miłości (konstytutywne elementy psychicznego dobrostanu). Gdyby było inaczej,
w badaniach klinicznych leków nie stosowano by – jako „kanonicznego” – testu placebo. Dlatego
wiedzę o korzystnym wpływie na zdrowie pacjenta substancji obojętnych i nieszkodliwych należy
bezzwłocznie poszerzać o właściwości leczące umysłu [H. Eysenck, C. Sargent 1994, s. 112].
W dalszej części opracowania przeanalizowano zagadnienie udziału czynników psycholo-
gicznych w etiopatogenezie chorób nowotworowych oraz w ich leczeniu.
Czynniki psychologiczne w etiopatogenezie chorób nowotworowych
Od dawna wskazywano na związek pewnych zaburzeń i chorób z określonymi właściwościami,
które wyrażają osobowościowe lub charakterologiczne oraz behawioralne predyspozycje. Za-
stanawia brak prac analizujących ukazujących historyczny proces rozwoju perspektywy holi-
stycznej i jej zanikania – szczególnie od dziewiętnastowiecznych i późniejszych odkryć bakteryjnej
przyczyny chorób (m.in. przez Pasteura, Kocha, Virchoffa, Weila, Ebertha, Kruse-Shiga, Weich-
selbauma).
Uważa się, że brak ciągle przekonujących dowodów naukowych na temat związku chorób
nowotworowych z typem osobowości (i charakterem), mimo że B. i G. Dohrenwendowie [1974]
wykazali bezsporny wpływ psychiki na rozwój raka. Badacze ci przedstawili proces aktywizacji
przez stresy osi korowo-podwzgórzowo-przysadkowo-nadnerczowej z nasiloną produkcją korty-
kosterydów, które tłumią działanie odpornościowego systemu nadzoru. Ze zbyt małą aktywnością
układu odpornościowego wiążą się zjawiska lęku, niepokoju, depresji, małej siły ego. Locke i inni
[1984] ustalili, że objawy niepokoju czy depresji w obliczu stresującej zmiany w życiu sygnalizowały
słabą zdolność radzenia sobie z codziennością i były przyczyną zmniejszenia aktywności natu-
ralnych komórek K
3
, natomiast duża zdolność radzenia sobie, a więc niewiele symptomów w obliczu
poważnego stresu, wiązała się ze wzmożeniem aktywności tych komórek.
Należy wyjaśnić, że wszelkie typologie zawsze mają w psychologii ograniczoną wartość
poznawczo-heurystyczną oraz diagnostyczną. Stanowią kategorię eksplanacyjną zjawisk podlega-
3
Komórkami K (killer) określa się duże, zawierające ziarnistości, limfocyty. Należą do nich komórki naturalnie
zabijające (komórki NK natural killers) oraz komórki zabijające (komórki K). Komórki K stanowią ważny element
układu odpornościowego, są ostatecznym wykonawcą w procesach rozpoznania i likwidowania komórek uszkodzo-
nych, zainfekowanych lub złośliwych. Limfocyty łączą się z komórkami, na których znajdują się określone antygeny,
a następnie je niszczą. Do wywołania tej reakcji nie jest niezbędny kontakt limfocytów z danym antygenem w prze-
szłości. Działają wspólnie z uaktywnionymi makrofagami i komórkami cytotoksycznymi T.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
140
jącą wartościującej ocenie statystycznej, dostarczając ewentualnych argumentów za realną
nomotetycznością określonych twierdzeń psychologicznych. Należy mieć na uwadze także i tę
okoliczność, że żadna typologia nie jest systematyzacją zjawisk czy faktów ani też dostatecz-
nym ich uporządkowaniem, z określeniem relacji lub zależności między nimi [D. Robinson 1989;
R. Lowry 1986].
Doświadczonych onkologów nie trzeba jednak przekonywać, że istnieją cechy osobowości
zwiększające podatność na chorobę nowotworową i mają one znaczący wpływ na jej proces
rozwojowy. Najbardziej oczywistym dowodem wzrostu ryzyka zachorowania na raka jest stwier-
dzenie czynnika dziedziczenia, wzrasta też znaczenie rozpoznawanych sukcesywnie czynników
środowiskowych, wpływu palenia, promieniowania (ultrafioletowego, jonizującego, elektromagne-
tycznego), spożywania skażonej żywności i picia takiej wody, skumulowanego synergistycznie
działania dodatków do żywności (lista E: barwniki, konserwanty, przeciwutleniacze, zagęszczacze
i inne) [Z. Zagórski 1995].
Czynniki strukturalno-emocjonalne uwzględnia się w większym zakresie w patogenezie
choroby nowotworowej niż w jej etiologii. Najczęściej wtedy, gdy można wskazać prawdopodo-
bieństwo ich udziału w nasileniu wpływu uznanych już czynników odpowiedzialnych za początek
choroby nowotworowej. Emocje mają znaczenie najwyżej w wyjaśnieniach etiopatotogenetycz-
nych choroby nowotworowej i tylko w razie niewątpliwej ich roli w powstaniu czy rozwoju biolo-
gicznie wyniszczających, toksycznych uzależnień: nikotynowego, alkoholowego, narkotycznego
[Z. Madeja 2006; 2008a]. Włączenie ich (całościowo) w zakres wpływów psychospołecznych
wywołuje silny opór w medycynie tradycyjnej, która umieszcza je najwyżej na obrzeżach tak
zwanej naukowej medycyny. Mimo że od ogłoszenia teorii stresu przez H. Selyego upłynęło już
ponad pół wieku, znaczenie osobowości i charakteru oraz modyfikowane poprzez nie stresory
(na przykład biofizyczne, ergonomiczne, ekologiczne, psychospołeczne, ekonomiczne) są bez-
zasadnie ignorowane w etiologii czynników karcinogennych. Jak wskazano wyżej, w aktualnym
stanie wiedzy na temat chorób układu sercowo-naczyniowego uwzględnia się już coraz częściej,
w sposób systemowy, znaczenie niektórych czynników psychologicznych.
Z perspektywy ponad pięćdziesięciu lat rozwoju nauki za niezwykłą i pionierską należy
uznać pracę psychiatry Aleksandra Mitscherlicha
4
z 1968 roku, w której przedstawił swoją teorię
zachorowań związanych z etiologią i procesami rozwoju chorób. Według A. Mitscherlicha, w po-
wstawaniu i rozwoju chorób główną rolę odgrywają konflikty i trudności człowieka powstające
w życiu rodzinnym, towarzyskim, w miejscu pracy, nauki i wszędzie, gdzie następuje zaspokajanie
ważnych samorealizacyjnie potrzeb psychicznych lub ich deprywacje i frustracje. Cechą deprywacji
i frustracji jest kumulacja powstających – jako skutki – napięć emocjonalnych, które odpowiedzialne
są za zakłócenia homeostazy (rys. 1 i
2, s. 155, 156). Gdy pojawiają się w ważnych rozwojowo
etapach ontogenezy, przyjmują postać prekursorów chorób (rys. 3, s. 156), które rozwijają się,
odpowiednio do konstytucji biopsychicznej, jako trwałe już predyspozycje.
Koncepcja A. Mitscherlicha nie wywołała zrazu większego odzewu w akademickim środowisku
lekarskim. Podjął jej tezy i rozwinął operacyjnie w rzetelnych badaniach empirycznych wspomniany
4
Alexander Mitscherlich – lekarz psychiatra, uczestniczył jako biegły w procesie Norymberskim. Z żoną Margaret
wydali studium poświęcone analizie postępującego wśród Niemców od początku XX wieku (zwłaszcza podczas I i II
wojny światowej) zaniku empatii oraz zbiorowej wrażliwości: Die Unfähigkeit zu Trauern. Grundlagen der kollektiven
Verhalten. (1979). Autor niniejszego opracowania recenzował tę książkę dla wydawnictwa PWN celem przekładu
i wydania w języku polskim.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
141
już wyżej Ronald Grossarth-Maticek, lekarz i socjolog, dyrektor Instytutu Socjoonkologii w He-
idelbergu. Jego praca Krankheit als Biographie [1982] omawia wyniki badań nad różnymi aspek-
tami zależności między sposobem życia człowieka i podatnością na chorobę nowotworową
5
.
R. Grossarth-Maticek twierdzi, że z socjopsychologicznego punktu widzenia osoba, która zachoruje
na raka prowadzi życie, w którym jest zazwyczaj w skrajny sposób wystawiona na silne wpływy
ze strony norm i wymogów społeczno-kulturowych. W domu rodzicielskim wymaga się od niej
perfekcjonizmu i wydajności, które nie są niedostatecznie nagradzane przez oczekiwane formy
sympatii. W wychowaniu religijnym tej osoby żąda się konwencjonalnych, konformistycznych
i najczęściej uległych zachowań. Jednocześnie wpaja się jej dogmatyczne postawy, jednak bez
przekonującej argumentacji na temat nagród, jakich można by oczekiwać w zamian za ewentu-
alny nonkonformizm powodujący przeżycia autorytaryzmu. Badacz wskazuje, że systemy spo-
łeczne w nowoczesnej cywilizacji wymagają od człowieka, w bezwzględnej formie, konformi-
stycznego, ukierunkowanego na wyraźne oraz globalistyczne cele zachowania, uniemożliwiając
manifestacje postaw, które mogłyby godzić w ekonomiczne i polityczne interesy rządzących
organizacyjnych struktur władzy. Cele te władza osiąga przede wszystkim metodami uzależnia-
jącej integracji człowieka ze strukturami rozbudowanych organizacji państwa, dzięki czemu
dochodzi do ekspansji ich swoich wpływów oraz uzyskiwana jest podległość ograniczającą au-
tonomię oraz swobodę w podejmowaniu decyzji optymalnych dla dobra jednostki.
R. Grossarth-Maticek uwzględnia w swojej koncepcji chorób nowotworowych następujące
karcinogenne wpływy środowiska: skutki stosowania nawozów sztucznych, środków ochrony
roślin, zanieczyszczenia wód i powietrza coraz większą ilością oraz rozpoznanymi rodzajami
toksyn. Nie kwestionuje rakotwórczych skutków palenia nikotyny, lecz stawia retoryczne pytanie:
„dlaczego tylko 19% badanych przez nas palaczy zapada na raka płuc? [...] Co sprawia, że
mimo zwiększającej się listy substancji z udowodnionym wpływem karcinogennym liczba ludzi
zdrowych, żyjących w toksycznym środowisku, radykalnie nie zmniejsza się”. Oponenci oma-
wianej koncepcji – głównie specjaliści z instytutów onkologicznych – zarzucają jej autorowi, że
bezzasadnie ignoruje medyczne przyczyny nowotworów. W odpowiedź na zarzuty autor stwierdza:
dalsza identyfikacja substancji rakotwórczych w otaczającym nas środowisku jest uzasadniona
i konieczna, lecz niezbędne są także badania psychologiczne i socjologiczne, zmierzające do
poszukiwania wzajemnych zależności między stylem i sposobem życia a chorobami organicznymi”
[R. Grossarth-Maticek i inni 1988, s. 490]. Postuluje, by w dalszych badaniach etiopatogenezy chorób
nowotworowych uwzględniać także ważny czynnik, który dotyczy „wpływów psychospołecznych”.
W wyniku wieloletnich badań, które R. Grossarth-Maticek [1982] zapoczątkował jeszcze
w Jugosławii, wyłoniono charakterystykę typu podatnego na nowotwory złośliwe. Należą do niego:
pacjenci z pozornie dobrym przystosowaniem do warunków społecznych;
osoby pracowite, zdyscyplinowane, o zrównoważonym usposobieniu, rozsądnie i racjo-
nalnie myślące;
osoby starające się harmonijnie współżyć ze swoim środowiskiem.
Zdaniem R. Grossartha-Maticka [1991] wskazywane „przejawy dobrego przystosowania”
oraz „pozytywne cechy charakteru”, które stwierdził u pacjentów chorych onkologicznie, są osią-
5
O treści książki, metodach badawczych i ustaleniach Grossartha-Maticka wypowiedział się dyrektor Instytutu
Psychiatrii im. Maxa Plancka, Prof. J. Brengelman, stwierdzając: „jestem przekonany, że jakość wyników tych badań
jest niezwykle wysoka. Zastosowane metody badania i oceny zachowania uchodzą dzisiaj w skali światowej „ najsku-
teczniejsze, a uzyskane wyniki są ze wszech miar przekonujące i wiarygodne” (ze Wstępu do książki Grossartha-
Maticka, Krenkheit als Biographie, Heidelberg 1982, s. 3).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
142
gane kosztem stałego napięcia emocjonalnego, stresów, nieświadomego godzenia się z poczu-
ciem niższej wartości, skłaniającym oraz silnie mobilizującym do wykazywania się ustawicznie
lepszymi wynikami w pracy oraz do wzmożonych wysiłków w zdobywaniu sympatii i uznania
innych ludzi. Osoby z takimi trwałymi cechami wskutek pogłębiającej się nieumiejętności „wyłą-
czania się” uniezależnienia się od różnych nacisków i wpływów, braku zdolności odpoczywania,
odprężania się, nie były w stanie nauczyć się wyrażania własnych potrzeb i uczuć albo tę umie-
jętność ekspresji behawioralnych utracili. Takie rozumowanie jest zgodne z koncepcją stresu
H. Selye’go [1963, 1977]. Dodajmy, że próby przezwyciężenie cech i zachowań, które wymienił
R. Grossart-Maticek, bywają często przyczyną wielu uzależnień, na przykład od leków, alkoholu,
nikotyny, nadmiernego spożywania pokarmów [Z. Madeja 2004a]. Ukryte lęk i brak możliwości
ich uzewnętrznienia w aktywniejszych i saluberacyjnych formach ekspresji behawioralnych,
a także niewyrażone potrzeby psychiczne czy nadmierny konformizm oraz ukryta agresja mogą
być źródłem uzależnień, co stwarza psychobiologiczne warunki ich kompensacyjnej ekwiwalen-
cji w sferze organicznej. Eliminacja skutków wskazywanych zahamowań ekspresji emocjonal-
nych, czyli zniszczenie ich „od wewnątrz”, jest niemożliwe bez terapii psychologicznej [R. Gros-
sarth-Maticek 1984, s. 339].
R. Grossart-Maticek jest przekonany, że interpretacja rezultatów przeprowadzonych badań
znacznie poszerza zasięg heurystki poznawczej teorii zachowania i w około 80% wyjaśnia
prawdopodobieństwo rozwoju choroby nowotworowej. Dzięki jego empirycznym ustaleniom
dotychczasowy paradygmat badania chorób nowotworowych należy uznać za nietrafny. W świetle
ustaleń tego badacza do leczenia chorych onkologicznie konieczne jest bezzwłoczne włączenie
terapii psychologicznej. Jej celem jest zmiana rakotwórczego usposobienia, czyli struktury per-
cepcji chorego i towarzyszących jej emocji. Powinna ona obejmować modyfikację subiektyw-
nych sposobów wartościowania, myślenia, oceny rzeczywistości, obrazu własnej osoby, które
leżą u podstaw zachowania chorego. Pogłębiające się uczucie beznadziejności pacjenta, spo-
wodowane przeżytym podczas rozwoju u niego choroby nowotworowej lękiem, należy osłabiać
psychoterapią ukierunkowaną na zwiększenie pewności siebie, optymizmu, wyobraźni i fantazji.
Badania i studia R. Grossartha-Maticka potwierdzają teorię, że pewne wzorce zachowania
nasilają ryzyko zapadnięcia na choroby nowotworowe u ludzi z osobowością na nie podatne.
Zmiana neurotycznych, nieadekwatnych sposobów zachowania pacjenta jest możliwa i od roz-
poznających osobowość pacjenta lekarzy pierwszego kontaktu lub specjalistów onkologów zależy,
czy zostanie skierowany na terapię zapobiegawczą, a także czy do programu leczenia chorego
na raka zostanie włączona terapia psychologiczna. Ustalenia R. Grossartha-Maticka [1984;
1988], dokonane z współautorami prac, a później także z H. Eysenckiem [1988a; 1991], dowiodły,
że w grupie pacjentów z chorobą nowotworową uczestniczących w indywidualnej, trwającej
zaledwie godzinę, terapii zapobiegawczej znacznie mniej osób zmarło na chorobę nowotworową
(różnice istotne statystycznie). Skutki terapii psychologicznej są więc dobroczynne zarówno dla
pacjentów, którzy poddają się jej już po zachorowaniu na raka, jak również dla osób z podwyż-
szonym ryzykiem choroby nowotworowej.
Znaczących argumentów za obligatoryjnym włączeniem psychoterapii do działań leczni-
czych i profilaktycznych w chorobach nowotworowych dostarczyły wyniki badań stu kobiet nie-
uleczalnie chorych na raka piersi [H. Eysenck, M. Eysenck 1996, s. 247-249]. Połowa z nich
zgodziła się na chemioterapię i została jej poddana, zaś połowa nie zgodziła się na ten rodzaj
leczenia. Ponadto część każdej z tych grup brała udział, a część nie w terapii psychologicznej, co
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
143
dało w sumie cztery kombinacje: podgrupa otrzymująca zarówno chemioterapię, jak i psychoterapię
(1), otrzymująca tylko psychoterapię (2), otrzymująca tylko chemioterapię (3) oraz podgrupa nie
poddana żadnej terapii (4). Kobiety z podgrupy 1 (uczestniczące w obu formach terapii) żyły
najdłużej – średnio 22,4 miesiąca i prawie dwukrotnie dłużej od kobiet z grupy 4 (niepoddanej
żadnej terapii) – średnio 11,3 miesiąca. Przeżywalność w podgrupach 2 oraz 3, a więc podda-
nych tylko chemioterapii (14,1 miesiąca) i tylko psychoterapii (14,9 miesiąca) lokowała się między
tymi skrajnymi wynikami, a terapia psychologiczna okazała się równie skutecznym środkiem
podtrzymywania życia chorych na raka jak chemioterapia. Najskuteczniejsze jednak było oczy-
wiście połączenie obu rodzajów terapii u tych samych pacjentek.
Wyniki przywołanych tutaj i wielu innych badań wskazują jednoznacznie, że terapia psycho-
logiczna może być skutecznym środkiem zapobiegawczym, jest także w stanie znacznie prze-
dłużyć życie osób, które na raka już zachorowały. Trudno jednak uchylać się przed odpowiedzią
na pytanie: Czy terapią psychologiczną można także wyleczyć z raka?
H. Eysenck [1996, s. 249] podaje, że w Holandii przeprowadzono badanie nad osobami,
u których nastąpiło spontaniczne samouleczenie organizmu z choroby nowotworowej (przypadki
takie są rzadkie, choć rzeczywiście się zdarzają). Diagnoza ich osobowości wykazała, że wszy-
scy uleczeni tak pacjenci w dużym stopniu cechowali się właściwościami kwalifikującymi ich do
4. typu osobowości („bardzo zdrowy”) wyróżnionego przez R. Grossarh-Maticka. H. Eysenck,
analizując wyniki tych badań, postuluje, by „spróbować leczenia raka za pomocą psychoterapii
u pewnych typów osób”. Biorąc pod uwagę doniosłość problemu, należałoby jak najszybciej
podjąć próbę wielowymiarowej weryfikacji twierdzenia o wpływie psychologicznych czynników
leczących na system immunologiczny chorych onkologicznie osób z podwyższonym ryzykiem
zachorowania na raka i osób zdrowych – z uwzględnieniem krzyżowych grup kontrolnych.
Z przedstawionymi dotychczas ustaleniami korespondują wyniki badań M. Seligmana [1993],
który stwierdził, że do rozwoju choroby nowotworowej przyczynia się pesymistyczny styl oceny
i wyjaśniania zdarzeń oraz niepowodzeń człowieka. Wiąże się z tym, zdaniem M. Seligmana,
nastrój depresyjny i poczucie beznadziejności, co skutkuje między innymi zmienionym działaniem
neurotransmiterów. Zmniejsza się liczba katecholamin, a zwiększa liczba endorfin mózgowych,
te zaś z kolei wpływają na osłabienie systemu immunologicznego, co powoduje zahamowanie
zwalczania komórek rakowych. Aby przerwać ten łańcuch niekorzystnych zależności psychoso-
matycznych, można wpływać na zmianę sposobu myślenia i oceniania wydarzeń przez chorego,
co oznacza, że należy styl pesymistyczny przekształcać w optymistyczny.
Dlaczego odpowiedź organizmu człowieka na stres tak negatywnie i silnie wpływa na choroby
somatyczne, a wśród tych także na rozwój raka? Jak wskazano wyżej, najbardziej prawdopo-
dobna jest teoria, która wiąże ten wpływ stresu z osłabieniem systemu immunologicznego
[H. Eysenck 1988, s. 59-61]. Organizm człowieka produkuje i rozwija komórki nowotworowe każ-
dego dnia, dopóki jednak system immunologiczny pozostaje sprawny, dopóty każda z nich zo-
staje zlikwidowana, zanim zdoła poczynić jakiekolwiek szkody. Większa zachorowalność na
raka po ukończeniu sześćdziesiątego roku życia jest prawdopodobnie związana z faktem, że
w tym wieku skuteczność funkcjonowania systemu immunologicznego ulega osłabieniu, podob-
nie zresztą jak i pozostałych układów organizmu.
Należy mieć na uwadze, że wydajność systemu immunologicznego jest także uzależniona
od wytwarzania przez organizm składników białka, z których zbudowane są między innymi prze-
ciwciała (peptydy) i hormony. Gruczoły adrenalinowe wytwarzają w odpowiedzi na stres znaczne
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
144
ilości hormonu kortyzolowego, a jego wzmożone wydzielanie towarzyszy silnym zmianom emo-
cjonalnym w postaci depresji, która stanowi jeden z rodzajów stresu. Wiadomo, że wysoki po-
ziom kortyzolu tłumi działanie systemu immunologicznego i z tej szczególnej właściwości wynika
jego zastosowanie w zapobieganiu odrzuceniom przeszczepów przez system immunologiczny
po transplantacjach narządów. W ogólnym i specjalistycznym leczeniu chorych onkologicznie,
jak również kardiologicznie, rzadko uwzględnia się możliwość osobniczej predyspozycji do stale
podwyższonego poziomu kortyzolu w organizmie, który osłabia funkcjonowanie ich systemu
immunologicznego. Pierwszorzędny efekt terapii psychologicznej osób starszych, które przeży-
wają silne stresy w swoim środowisku rodzinnym, dotyczy edukacji i zapoznawania ich ze zdro-
wymi sposobami zwalczania stresu. Jej zasadniczym celem w takich wypadkach powinno być
obniżenie poziomu kortyzolu w organizmach tych osób.
Niewielkie nawet zmiany środowiskowe wywierają znaczny i łatwy do zmierzenia i oceny
wpływ na funkcjonowanie systemu immunologicznego [Z. Madeja 2004]. Odnosi się to na przy-
kład do reakcji wesołości i radości wywołanej komicznymi, humorystycznymi bodźcami wzroko-
wymi i słuchowymi, które podnoszą poziom immunoglobuliny A we krwi (IgA). Wykazano w wielu
eksperymentach ścisły związek nastroju z poziomem immunoglobuliny A we krwi, jego home-
ostatyczną zmienność zależną wprost od wzrostu lub pogorszenia nastroju emocjonalnego
[H. Eysenck, M. Eysenck 1996, s. 250].
M. Schoen [1993] uważa, że procesy etiopatogenetyczne w chorobach nowotworowych
i schorzeniach autoimmunologicznych nie zostały dotąd w pełni zbadane, dlatego wszystkie
z dotychczasowych metod terapii należy traktować jako względnie skuteczne lub lepiej – niesku-
teczne. Nie uwzględniają one takich możliwych zachowań osób chorych, jak opieranie się zdro-
wiu czy też odmowę i opór współdziałania w leczeniu [Z. Madeja 200]. Z tych powodów – jego
zdaniem – hipnoza jest przydatnym narzędziem odkrywania źródeł takiego oporu i określenia
nieuświadomionych przyczyn takich problemowych zachowań. Także H. i D. Spiegel postulują,
by hipnozie oraz psychospołecznym systemom wsparcia nadać priorytet w terapiach onkologicznych.
Przedstawione przez tego badacza wyniki badania grup chorych z rakiem piersi z przerzutami,
które korzystały z technik wsparcia, hipnozy i autohipnozy, oraz grup, które leczono typowymi
metodami, przekonają nawet najbardziej zatwardziałych oponentów do bezzwłocznego rozszerzenia
katalogu metod leczenia chorych onkologicznie o metody terapii psychologicznych – uwzględniając
także techniki hipnoterapii i autohipnozy [por. B. Moyers 1993, s. 157-176]. Efekty leczenia ko-
biet z grupy wsparcia i poddawanych hipnoterapii były doskonałe, o wiele lepsze niż się spo-
dziewano i zdecydowanie lepsze od wyników kobiet z grup leczonych zazwyczaj stosowanymi
metodami. Włączenie wsparcia psychologicznego, hipnozy i autohipnozy do programu terapeu-
tycznego pozwoliło wrócić do aktywnego życia zawodowego, z pełną samorealizacją potrzeb
psychicznych ponad trzykrotnie większej liczbie kobiet.
Coraz więcej wyników badań prowadzonych w kontrolowanych warunkach wskazuje, że
regresje hipnotyczne mogą spowodować zmiany w odpornościowym systemie nadzoru. H. Hall
[1982-1983] stwierdził, że osoby podatne na hipnozę mogą w znaczący sposób zwiększyć swoją
odporność komórkową, dotyczy to zarówno aktywności limfocytów, komórek T, jak i B. F. Frankel
[1985] badał ze współpracownikami możliwość wykorzystania sugestii hipnotycznej w celu wzma-
gania lub obniżania odporności komórkowej w odpowiedzi na wstrzyknięcie antygenów, uzysku-
jąc pozytywne wyniki i statystycznie istotne wyniki.
Hipnoterapia skutecznie zwiększa wydolność odpornościową, wykorzystując pięć podsta-
wowych metod: relaksację, tworzenie obrazów, zmianę struktury, medytację oraz wzmocnienie
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
145
umiejętności radzenia sobie z dotychczasowymi problemami życiowymi i emocjonalnymi.
Stwierdzenie osłabiającego układ odpornościowy wpływu stresu (poprzez wytwarzanie hormo-
nów adrenokortykoidowych oraz zaburzenia w poziomie neuroprzekaźników serotoninowych
i dopaminowych) doprowadziło do odkrycia przez E. Sachara [1969], że hipnoterapia oparta na
zwykłej relaksacji może obniżyć plazmatyczny poziom tych hormonów. Wyrazem interesującej
koncepcji poznawczej zmiany struktury jest znana procedura wizualizacji i relaksacji udoskona-
lona przez O. i S. Simontonów oraz J. Creightona [1978]. Badania H. Halla [1982-1983] udo-
wodniły, że zastosowanie metod wizualizacji i relaksacji może doprowadzić do zwiększenia
odporności komórkowej.
A. Meares [1982-1983] stworzył metodę hipnoterapii, którą nazwał ataraksją psychiczną.
Termin ten określa „taki rodzaj intensywnej medytacji, w której pojawia się wewnętrzne wyciszenie
pochodzenia centralnego”. Metoda jest przeciwieństwem technik O. i S. Simontonów, których celem
jest zwiększenie spokoju, relaksacji i umiejętności pacjenta do radzenia sobie z codziennymi
zadaniami i obowiązkami, a także rozwoju ważnej składowej umysłu, jaką jest wola. Podstawową
właściwością metody A. Mearesa jest brak walki, starań, korzystania ze swojej siły woli. Pozwala
ona na pozawerbalne zrozumienie siebie i wszechświata, co może prowadzić do cofnięcia się
nawet bardzo zaawansowanej postaci raka. Należy wyjaśnić, że A. Meares przeżył tę formę
intensywnej medytacji w sposób bardzo osobisty i głęboki, jest także przekonany, że fakt ten jest
komunikowany pacjentom na pozawerbalnym, nieświadomym poziomie, dzięki czemu wzmoc-
niona zostaje również ich wiara w możliwości związane z doświadczaniem ataraksji psychicznej.
Wielu psychologów korzysta z różnych elementów koncepcji terapii psychologicznych. Re-
prezentatywnym przykładem może być praca S. Finkelsteina i H. Greenleafa [1982-1983], którzy
w prospektywnych badaniach nad rakiem (zaplanowanych na trzy lata) przygotowali dziesięcio-
minutową taśmę magnetofonową. Znalazły się na niej sugestie reprezentujące wszystkie metody
hipnoterapii. Zaletą takiej ogólnej metody jest to, że stanowi wcielenie w życie ericksonowskiej za-
sady, według której „należy pozwolić, by nieświadomość pacjenta wybrała, jakie sugestie
mają wspomagać oddziaływanie terapeutyczne” [M. Erickson, E. Rossi 1979, s. 79]. Brak pre-
cyzji w doborze hipnoterapii powoduje, że trudno w naukowy sposób dokonać oceny, a nawet
opisu mechanizmu przebiegu terapii [Z. Madeja 2008, s. 675-793; 2005; 2004b; 2002a; 2000].
Holizm z perspektywy hipnoterapii
Do najważniejszych i mało dotąd rozpoznanych problemów określających istotę regresji hipno-
tycznej należy zaliczyć atemporalność zjawisk badanych czy też leczonych za pomocą tej tech-
niki [Erickson i inni 1976]. Podczas trwania transu zmienia się, a często zanika, liniowy charakter
czasu, w którym zostały przeżyte, doświadczone, a następnie utrwalone w ośrodkach pamięci
wydarzenia i związane z nimi reakcje emocjonalne. Nie ulega wątpliwości, że w pamięciowym
zapisie wszelkich temporalnie przebiegających wydarzeń, które stanowią o procesie przeżyć
człowieka i ich kumulacji w formie doświadczeń oraz samowiedzy, decydujące znaczenie mają
emocje. Regresja hipnotyczna wskazuje w najbardziej oczywisty sposób na trafność przyjętego
modelu naszej świadomości oraz przestrzeni wzrastającego rozproszenia wokół niej. Psycho-
analitycy, podtrzymując pogląd S. Freuda, wydzielili w przestrzeni malejącej świadomości, pod-
świadomość (id) i nieświadomość. Zewnętrzne przejawy indywidualnego charakteru świadomości
i nieświadomości ukazują mechanizmy obronne osobowości, które ze swej istoty nie powstają
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
146
w sposób świadomy, lecz według jakiegoś wewnętrznego, bliżej nieokreślonego porządku i planu.
Dostęp do naszego przeżyciowego (emocjonalnego) archiwum zawartego w jądrze migdałowatym
i hipokampie, zawierającego echo przeżyć od niemowlęctwa po wydarzenia z okresu sprawnego
posługiwania się świadomością, umożliwia regresja hipnotyczna.
Psychologowie orientacji poznawczej (na przykład R. Sternberg 2001, s. 35-65) mają problem
z wyjaśnianiem logicznego myślenia dorosłego człowieka, który w stanie hipnozy korzysta z odmien-
nego sposobu postrzegania, ujmowania oraz oceniania czegoś, co nazywa się wspomnieniami.
W stanach regresji hipnotycznej dochodzi do uwolnienia dawno przeżytych, wewnętrznych ob-
razów i uczuć, które nie podlegają racjonalnej kontroli i mogą być postrzegane ponownie, w sposób
niemal bezpośredni. Przypomnijmy, że świadomość i nieświadomość pełnią odmienne funkcje,
istnieje jednak znaczna liczba czynności wspólnych dla nich obu. Ta część wspólna umożliwia im
współpracę, różnice mogą się zaś ujawniać w postaci wewnętrznych konfliktów i rozszczepienia
osobowości, co zdarza się dosyć często. Nieświadomość należy traktować jako zbiór wszystkich
dotychczasowych doświadczeń danej osoby i jego znaczących kontekstów związanych z ich
powstawaniem oraz przetwarzaniem. Życiowe doświadczenia, umiejętności, sprawności, sposób
reagowania na świat (dążenia, motywacje, potrzeby) i rutynowe, niemal automatyczne działania
w nowych sytuacjach każdego następnego dnia, dowodzą skutecznego udziału nieświadomości
w naszych zachowaniach, samorealizacji, w osiąganiu bliskich i dalekich celów. Jak Podkreślają
P. Brown [1991] i R. Ornstein [1986] nieświadomość, w odróżnieniu od świadomości, nie jest
sztywna, analityczna i – co najważniejsze – ograniczona, lecz reaguje na metody porozumiewa-
nia się mające związek z doznaniami, jest zdolna do interpretacji symbolicznej i ma tendencję
do oceniania w sposób bardziej ogólny. D. Cheek [1994] i H. Crawford [1990] wykazali, że dane
zintegrowane na poziomie nieświadomości mogą być równie, a nawet bardziej znaczące niż te
przetwarzane przez świadomość. Nieświadomość potrafi przetwarzać informacje bardziej sym-
bolicznie i metaforycznie niż świadomość. Świadomość zajmuje się racjonalną analizą słów i reje-
strowaniem skutków ich działania, nieświadomość jest zaś odpowiedzialna za znaczenia subiek-
tywne. To właśnie decyduje o wielopoziomowym charakterze komunikacji hipnotycznej [E. Hil-
gard 1992]. Wielopoziomowość, zdaniem E. Woody’go, K. Bowersa i J. Oakmana [1992, s. 334],
oznacza w tym wypadku możliwość odwoływania się do świadomości pacjentów dzięki użyciu
odpowiednio sformułowanych i wyrażonych sugestii uwzględniających ich indywidualny sposób ro-
zumienia i kojarzenia, przy jednoczesnym prezentowaniu problemu nieświadomości w innym ujęciu.
Spośród kilkudziesięciu teorii hipnotyzmu warto przypomnieć psychologiczną teorię Pierre’a
Janeta i teorię świadomości podprogowej. Według Janeta, zjawiska hipnotyczne są wynikiem
stanu rozproszenia umysłowego, a w drugiej z wymienionych teorii przyjmuje się, że między
świadomością i podświadomością znajduje się stan pośredni – świadomość podprogowa. Hip-
notyzm miałby polegać na sprowadzaniu człowieka na poziom tego pośredniego stanu. W. Wester
[1996, s. 12] proponuje, by hipnozę traktować jako „stan zmienionej uwagi wywołanej przez modyfi-
kacje wprowadzone do centralnego systemu nerwowego przez bodźce zewnętrzne i wewnętrzne”.
Hipnoterapeuci są przekonani, że to świadomość tworzy często granice naszego postrze-
gania, a lęki i inne uczucia uniemożliwiają nam prawdziwy ogląd pewnych procesów i wydarzeń.
Dlaczego w stanach transu hipnotycznego możemy przezwyciężyć te granice, dzięki czemu
ukryte dotychczas konflikty mogą zostać przepracowane i w sposób metodyczny – krok po kroku
– rozwiązane? Jak to się dzieje, że w regresji hipnotycznej możliwe jest także połączenie ele-
mentów, których ze sobą nie jest w stanie łączyć nasza świadomość, ponieważ są one niezgodne
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
147
z wyuczonym krytycznym i logicznym myśleniem oraz wnioskowaniem. Dlaczego w dolegliwej
bolesności stawów dłoni chorego można nałożyć mu – podczas transu hipnotycznego – ochła-
dzającą rękawiczkę, która całkowicie przejmuje na siebie ból lub znacznie go łagodzi? Jaki jest
mechanizm leczenia chorób i zaburzeń psychosomatycznych, których symptomy leczy bezsku-
tecznie wielu specjalistów (na przykład arytmia, przyspieszona praca serca, nadciśnienie krwi,
objawy choroby Raynauda, duszności, wzrost krzepnięcia krwi u chorych na hemofilię, bóle
i zawroty głowy, zakłócenia słuchu, zmiany zapalne skóry, oparzenia, znikanie sińców, leczenie
kurzajek, zaburzeń metabolizmu, zaburzeń widzenia i inne), a które poddają się hipnoterapii?
W stanach hipnozy staje się możliwe zrozumienie sensu sygnałów wysyłanych przez te obszary
organizmu człowieka, z którymi komunikacja jest utrudniona, rozpoznanie ich właściwego zna-
czenia dla dotychczasowych lub nagle zmienionych możliwości ekspresji behawioralnych. Moż-
liwe jest odczytanie powstających obszarów napięć i konfliktów emocjonalnych, które wyznacza-
ją temporalnie i przestrzennie (ilościowo oraz jakościowo) możliwości ludzkiego spostrzegania,
reakcji, przeżywania (wrażliwość), a następnie transformowania do świadomości i racjonalnych
ekspresji behawioralnych. Nie wolno nam zapominać, że są one za każdym razem finałem prze-
żywanych wydarzeń, który warunkuje dostępność świadomości i jej wszystkich władz (między
innymi ocen poprawności, logiczności, zdrowia). W tym znaczeniu wszelkie dolegliwości stają się
kierunkowymi informacjami o czynnikach deformujących samopoczucie, zdrowie, dobrostan, które
zawsze zależą od zmieniającego się poczucia bezpieczeństwa i jego genezy. Uzdrawiające
i podtrzymujące efekty terapii hipnotycznej u osób, które cierpiały z powodu częstych infekcji lub
chronicznych chorób, dowodzą, że uzyskano je w każdym wypadku dzięki wzmocnieniu układu
odpornościowego. Jeśli uwzględnimy, że za pomocą hipnoterapii można wywoływać znieczulenie
o bardzo szerokim zakresie, poprawiać standardy snu pacjentów, redukować wpływy stresów, skutki
distresów oraz rozwinąć umiejętność kontroli rozmaitych funkcji organicznych, uzasadnione i ko-
nieczne jest pytanie: Czy hipnoza i uzyskiwane dzięki niej efekty terapeutyczne jest osobliwością
(idiosynkrazją), która przemawia za trafnością koncepcji holistycznej zdrowia–choroby i nieadekwat-
nością stosowanego w medycynie w dalszym ciągu modelu dualistycznego?
Biologiczne teorie wyjaśnienia fenomenu hipnozy i podatności na jej wpływ odwołują się do
jakości wzajemnych relacji między półkulami mózgowymi [H. Spiegel, D. Spiegel 1987], bądź do
naturalnego biologicznego cyklu w naprzemiennym skupianiu uwagi i odprężeniu (rytm ultrad-
obowy), który fizjologicznie następuje co 90-150 minut i wchodzi w skład dwudziestoczterogo-
dzinnego cyklu funkcjonowania ludzkiego organizmu – jako rytm okołodobowy [E. Rossi 1982,
1991]. Ponadto odwołują się do anatomiczno-funkcjonalnej asymetrii półkul mózgu odpowiedzialnej
za wpływ indukcji hipnotycznej na osłabienie lewej półkuli (związanej z naszym racjonalnym
myśleniem) oraz narzucenie dominującej roli półkuli prawej odpowiedzialnej za powstawanie
wrażeń i procesów intuicyjnych [P. Watzlawick 1978]. Przytoczone tu heurystyki biologicznego
wyjaśnienia fenomenu hipnozy uzupełniają dotychczasowe teorie hipnozy tłumaczonej jako:
dysocjacja osobowości, regresja psychologiczna, relaksacja, stan przyzwolenia, zmieniony stan
świadomości i inne.
Pionierem wykorzystania hipnozy do psychicznej modulacji nabytych reakcji odpornościo-
wych, które dotychczas uważano za procesy czysto biologiczne, był angielski badacz Stephen
Black [1963, 1969]. Inspiracją naukowych badań S. Blacka było żarliwe pragnienie, by dowieść,
że psychika, ciało i życie tworzą nierozdzielną jedność. Przeciwstawiając się poglądowi Karte-
zjusza na temat oddzielnych bytów konceptualnych, jakim jest psychika i ciało, Black – poprzez
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
148
prowadzone za pomocą hipnozy badania nad nabytą odpornością – starał się empirycznie rozwiązać
problem jedności biopsychicznej. Sformułował koncepcję życia i psychiki jako treści informa-
cyjnej właściwej nieprawdopodobieństwu formy, która jest podstawowym aksjomatem infor-
macyjnej teorii obrazu, archetypu, symbolu i mityczno-poetyckiego wymiaru świadomości,
przynależnej prawej półkuli mózgu oraz – w szczególności – uzdrawiania za pośrednictwem psychiki.
W analizie zjawiska hipnozy, które dowodzi trafności perspektywy holistycznej w ocenie ka-
tegorii zdrowia i choroby, należy uwzględnić objawy fizyczne występujące jako reakcje na sugestie
hipnotyczne (bodźce umysłowe). Do najważniejszych, bezpośrednich i reprezentatywnych wskaźni-
ków (objawów fizjologicznych, sensoryczno-percepcyjnych, emocjonalnych, poznawczych, behawio-
ralnych) stanu hipnotycznego należą:
relaksacja mięśniowa (między innymi rozluźnienie mięśni gładkich w płucach) przy lep-
szym zaopatrzeniu w krew;
zmniejszenie naprężeń w stawach (ustępowanie fibromialgii), nacisku na kręgosłup;
skurcze określonych mięśni szkieletowych;
zamykanie oczu połączone z drżeniem powiek, łzawieniem;
ruchy gałek ocznych, zmiany szerokości źrenic;
rozszerzenie klatki piersiowej, wzrost objętości wdechu przy spowolnieniu rytmu odde-
chowego;
zmniejszenie zapotrzebowania na tlen;
zwolnienie szybkości tętna;
obniżenie ciśnienia tętniczego krwi;
zmiany w składzie krwi (zmniejszenie krzepliwości, większa aktywność i skuteczność lim-
focytów – zarówno B, jaki T);
wzrost erytropoezy przez akcelerację procesu rozwoju czerwonych ciałek;
zwiększone ukrwienie poprzez naczynia włosowate;
metabolizm spoczynkowy (z łatwiejszym wydalaniem produktów przemiany materii);
rozluźnienie szczęk, relaksacja twarzy;
zmniejszenie reaktywności na stres (obniżenie poziomu kortyzolu i adrenaliny w czasie
transu i po jego zakończeniu);
wzmocnienie układu odpornościowego i wzrost efektywności hormonów (na przykład w pro-
cesie niszczenia komórek nowotworowych lub skutków stresu);
ograniczenie ruchów, ich spowolnienie lub brak;
spokój, odprężenie;
mowa ograniczona lub nieobecna;
zmiany wokalne, artykulacyjne;
zniekształcenia sensoryczno-percepcyjne;
zwolnienie reakcji motorycznych i myślenia;
opóźnienie odruchów mrugania, przestrachu i połykania;
suchość w ustach;
zmniejszenie potencjałów w odruchach galwanicznych skóry;
zmiana wrażliwości cenestyzyjnej skóry i innej;
spontaniczne pojawianie się stanów zmienionych: amnezji, halucynacji, iluzji, katalepsji,
znieczulenia;
reakcje emocjonalne (ze znacznie zmienionymi ekspresjami psychofizjologicznymi);
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
149
uczucie oddalenia (odłączenia);
zachowania odpowiednie dla wieku, który pojawia się w regresji hipnotycznej z uzyskiwaniem
typowych dla każdego wieku objawów, wyników, zainteresowań, charakteru pisma, wyobrażeń,
głosu: charakterystyczną skalą wysokości dźwięku (intonacją) i barwą, przywracaniem utraco-
nych odruchów, na przykład odruchu podeszwowowego (przejawiającego się w 6-9 miesiącu
życia); należy wyjaśnić, że obecność tego objawu u osoby dorosłej prowadzi zwykle rozpozna-
nia uszkodzenia dróg piramidowych mózgu lub rdzenia przedłużonego.
Wymienione objawy hipnozy występują przy braku istotnych zmian w zapisie elektroencefa-
lograficznym (EEG), który jest zasadniczo odmienny od zapisu przebiegu prądów mózgowych
podczas snu [G. Leibold 1997, s. 17].
Najbardziej spektakularny jest wpływ regresji hipnotycznej na układ odpornościowy. Dotych-
czas uznane w medycynie wpływy na ten układ osiąga się poprzez krew, jej komórki, hormony
i przekaźniki (na przykład cytokiny), poprzez limfę i przenoszone przez nią elementy (limfocyty),
a także przez nerwy i ich neuroprzekaźniki (rys. 1 i 2) w pierwszej części artykułu). Mimo szero-
kich możliwości, jakimi dysponuje współczesna medycyna w ocenie rzeczywistego wpływu sta-
nu hipnozy na układ odpornościowy osób dotkniętych różnymi chorobami, weryfikacji tej techniki
leczenia podejmuje się rzadko i w bardzo ograniczonym zakresie
6
.
Obawy ośrodków naukowych przed upowszechnieniem metody hipnoterapii, której proces
jest zbyt prosty, by mógł być uznany przez powiązane z nimi firmy farmaceutyczne i różne auto-
rytety reprezentujące dualistyczną doktrynę zdrowia–choroby człowieka, uniemożliwiają reorien-
tację proholistyczną. Odrzucana przez naukową medycynę argumentacja, w której wyjaśnia się
wpływ hipnozy na ważne organy układu odpornościowego, jakimi są między innymi grasica,
węzły limfatyczne i migdałki, odwołuje się do oficjalnie uznawanych związków i zachodzących
procesów w układzie obronnym. Jego komórki znajdują się na każdym z poziomów funkcjono-
wania tkanek organizmu: we krwi, w układzie limfatycznym, między niektórymi warstwami innych
komórek (zespolonych). Komórki i organy układu odpornościowego są połączone dzięki układowi
naczyniowemu i nerwowemu. Nerwy przebiegają przez całe ciało i docierają do każdej komórki,
podobnie jak naczynia limfatyczne i krwionośne. W tym miejscu kończy się na ogół zgoda oponentów
hipnoterapii na dalszą argumentację dotyczącą oddziaływania procesów myślowych, emocjo-
nalnych, wrażeniowych i wyobrażeniowych – poprzez neuroprzekaźniki w układzie nerwowym – na
układ odpornościowy komórek krwi (makrofagi, granulocyty, limfocyty, cytokiny), chłonki. Pobudze-
nia w stanie hipnozy chorego wywołują w jego układzie nerwowym reakcje, które wyzwalają
substancje umożliwiające przepływ impulsu między neuronami. Najczęstszym z wyzwalanych
neuroprzekaźników w chorobach związanych z niewydolnością układu odpornościowego jest
adrenalina, której hipnoterapeutyczna właściwość dotyczy szczególnej aktywacji komórek ukła-
du odpornościowego, dzięki której ulega on wzmocnieniu.
Od czasu teorii stresu H. Selyego naukowa medycyna uznaje związek przyczynowy między
wzrastającymi dawkami adrenaliny i stresem oraz jej negatywny wpływ na układ odpornościowy.
Negatywne, osłabiające oddziaływanie kortyzolu (hydrokortyzonu) na układ odpornościowy, które
występują w stanach depresji, są także oczywiste dla naukowców i lekarzy stosujących metody
naukowej medycyny, jednakże związków immunologii ze zmianami psychicznymi, a zwłaszcza
6
Wyniki szeroko zakrojonych badań nad skutecznością leczenia hipnozą, w tym również zmian chorobowych
w układzie odpornościowym, zawierają prace pod redakcją Eriki Fromm i Ronalda Shora [Hypnosis... 1989], Freda Frankla
i Harolda Zamansky’ego [Hypnosis at... 1988], Grahama Burrowsa i Davida Collisona [Hypnosis 1979... 1979].
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
150
możliwości ich odwracania, nie mogą uznać za rzeczywisty fakt zwolennicy dualistycznej kon-
cepcji natury ludzkiej.
Do czynników psychologicznych odpowiedzialnych za trwałe naruszenie homeostazy do-
tychczasowego stanu zdrowia i powodujących początek rozwoju procesu chorobowego należy
uczucie samotności. Istotny jest kontekst zjawisk, który uczucie samotności wyzwala i roz-
powszechnia je w organizmie. Następuje wydzielanie substancji osłabiających dotychczasową
wydolność układu odpornościowego. Samotność – jako uczucie jednostkowe i osamotnienie, jako
zjawisko psychospołeczne – należy uznać za największy paradoks i wyzwanie współczesnej kultury
i cywilizacji
7
. Osobliwym wyrazem bezradności w jego przezwyciężaniu jest eliminacja osoby ze
społeczności poprzez eutanazję ujawniająca karykaturalność rozumienia i realizacji starożytnej idei
primum vivere, non nocere. Zdumiewa, że nikt dotąd nie wskazał nowego źródła patologii biop-
sychospołecznej związanej z lękogennymi skutkami pozbywania się starych i chorych (uznawanych
brzydkich) z populacji młodych i sprawnych (czyli tych pięknych). Znane są skutki strachu i jego
wpływ na umysłowość w kulturze Zachodu, który wywoływały bardziej naturalne zjawiska, niż euta-
nazja – epidemie dżumy, klęski głodowe, zagrożenie tureckimi najazdami. J. Delumeau [1986,
1994] w przekonujący sposób dowiódł, że wydarzenia te, powodując utratę poczucia bezpie-
czeństwa i wzrost poczucia winy, wyzwalały u ludzi psychopatologiczne reakcje, które w formie
zglobalizowanej stawały się źródłem buntów ludowych, polowań na czarownice, uzasadnieniem
dla działań inkwizycji i nadawały patospołeczny kształt kulturze wytworzonej przez ówczesne elity.
Człowiek samotny rezygnuje z własnych pragnień, potrzeb, planów i celów, oczekiwań, nie
jest też zdolny do ratowania się uczuciem radości oraz nadziei. Emocje człowieka przeżywają-
cego samotność przypominają zespół rezygnacji, którego odpowiednikiem jest patomechanizm tzw.
śmierci voodo. Proces osłabiania układu odpornościowego kończy się jego destrukcją, którą
wyraża choroba. Wzmacniająco na układ odpornościowy działa natomiast autonomia, czyli każ-
dy rodzaj zdolności do skutecznego samodzielnego pokierowania swoim życiem z ciągłym
sprawdzaniem i dociekaniem, jak można poprawić jeszcze stan swojego samopoczucia i podej-
mować realizację nowych planów, postanowień.
Jednym z nowszych odkryć w psychoneuroimmunologii jest stwierdzenie, że wiedza o wła-
snych zdolnościach, umiejętnościach i osiągnięciach w nieznany dotąd w naukach medycznych
sposób wzmacnia układ odpornościowy, a świadomość, że człowiek jest w stanie rozwiązać
większość swoich problemów, stymuluje osłabione siły obronne [Psychoneuroimmunology... 1981].
Każda myśl i każde uczucie wywołuje na różnych poziomach organizmu reakcję, która poprzez
układ nerwowy i jego neuroprzekaźniki może zostać przekazana do każdej komórki krwi [A. Ader
1983]. Interesujący jest fakt, że komórki, które przez dłuższy czas, bez zmian i rozproszeń bodźca
otrzymują taką samą informację, przekażą ją nowym pokoleniom komórek. Treść tej wiadomości
działa w sposób bezpośredni: niektóre z nich powodują choroby, inne podtrzymują zdrowie.
Hipnoterapia ułatwia zarówno formułowanie informacji zdrowotnej, jak również jej transindukcję
do tkanek i jej komórkowych elementów składowych – bez rozproszeń charakterystycznych dla
złożonych bodźcowo sytuacji i procesów, które obejmuje świadomość. Ponieważ tkanki limfatyczne
(szpik kostny, grasica, śledziona, migdałki, kępki Peyera, węzły chłonne itd.) są unerwiane przez
centralny układ nerwowy, bodźce psychiczne można transindukować do nich przez bezpośrednie
połączenia neuronowe i w ten sposób je modulować. Dowodów na fizyczne połączenia włóknami
7
Paradoks ten podejmował, poddając go pogłębionym analizom niemal we wszystkich swoich pracach Erich
Fromm (por. między innymi polskie publikacje z lat: 1970, 1995, 1996, 1997, 1998, 1999, 2001).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
151
nerwowymi układu immunologicznego z nerwowym oraz znaczenia wyników tych badań dla
psychoneuroimmunologii dostarczyli D. i C. Felten [zob. B. Moyers 1993, s. 213-237].
Rezultaty badania neuropeptydów w stanach hipnozy, chemicznych przekaźników łączą-
cych ciało i umysł, nazywanych „biochemicznymi jednostkami emocji” przedstawił C. Pert [zob.
B. Moyers 1993, s. 177-194]. Zrozumienie ścieżek komunikacji umysłu i ciała podczas hipnozy,
szczególnie osi: obwodowa części mózgu (z układem limbicznym) – podwzgórze – przysadka,
przybliża nas do wyjaśnienia różnic między procesami uczenia się w stanach pełnej i zmienionej
świadomości. Wyjaśniając fenomen pomostu pomiędzy umysłem i ciałem E. Rossi [1986, s. 55]
stwierdza: „pamięć zależna od stanu emocjonalnego, fenomen uczenia się i zachowań są »bra-
kującym ogniwem« we wszystkich istniejących teoriach związku umysł–ciało. [...] Wszystkie
metody uzdrawiania umysłu i ciała oraz terapeutyczna hipnoza działają poprzez dotarcie do
podświadomości i przeformułowanie pamięci zależnej od stanu emocjonalnego i systemów uczenia
się, co odkodowuje objawy i problemy”.
Jednym z efektów hamowania lub pobudzania podwzgórza są zmiany w reaktywności im-
munologicznej i – odwrotnie – aktywizacja reakcji immunologicznych organizmu prowadzi do
wymiernych zmian w obrębie podwzgórza [T. Roszman i inni 1985]. Ponieważ czynności pod-
wzgórza są regulowane przez wyższe centra mózgowe oraz poprzez korę limbiczną, dlatego te
wzajemne połączenia między podwzgórzem a układem odpornościowym mogą być podatne na
modulację psychiczną w stanach hipnozy. Natomiast odkrycie przez M. Cohna [1985] i J. Wybrana
[1985] w limfocytach receptorów hormonów układu hormonalnego oraz neurotransmiterów układu
autonomicznego dowodzi, że wszelkie oddziaływania psychiki na modulację tych układów mogą
być również przenoszone do układu odpornościowego. Potwierdzili te modyfikacje reaktywności
immunologicznej H. Besedovski z zespołem [1985] oraz N. Hall i A. Goldstein [1985].
Dodatkowym argumentem w sprawie możliwości modulacji zdrowotnej układu odporno-
ściowego jest potwierdzony wpływ interwencji behawiorystycznej (na przykład warunkowania)
na różne parametry jego funkcjonowania [A. Ader 1983], co zwiększa prawdopodobieństwo
takiego efektu poprzez stosowanie indukcji hipnotycznej. Badania eksperymentalne i kliniczne
potwierdzają hipotezę, w której przyjęto, że przyczyną procesu chorobowego są czynniki psy-
chiczne (system przekonań, stres, nastrój, samotność, depresja).
Wykorzystując technikę hipnoterapii, można także w sposób pośredni modulować reakcje im-
munologiczne przez zmiany takich zachowań, jak: sposób odżywiania się, zakłócenia rytmu okołodo-
bowego, cykl sen–czuwanie, temperatura ciała, objętość krwi i miejscowe reakcje naczyniowe.
Istnieje coraz więcej dowodów na szerokie możliwości psychicznego modulowania odpor-
ności wrodzonej i nabytej za pomocą nie tylko hipnozy, ale także różnych technik wizualizacji
[S. Gawain 2001; P. Fanning 2001, 358; F. Paul-Cavallier 1992]. Duże sukcesy terapeutyczne
uzyskuje się, wykorzystując hipnozę do modulacji układu odpornościowego, który wspomaga
proces uzdrawiania w chorobach nowotworowych, astmie, alergiach i reumatoidalnym zapaleniu
stawów. Zagadnienie psychicznej modulacji zaburzeń czynności układu odpornościowego w choro-
bie nowotworowej zostanie omówione szerzej w następnych opracowaniach.
Podsumowanie
Mimo znacznej ilości wyników badań potwierdzających prewencyjne i lecznicze oddziaływanie
terapii psychologicznej w kontekście raka, chorób układu krążenia i serca oraz innych zagraża-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
152
jących życiu chorób, niewiele z oczywistych postulatów na ten temat przedostało się dotąd do
praktyki medycznej. Dualistycznie zorientowana medycyna pozostaje konserwatywnie przy-
wiązana do idei leczenia objawów choroby, a nie człowieka. Wielu lekarzy nie kryje wrogości
na samą wzmiankę o takich prekursorowych komponentach zaburzeń czy choroby jak: osobo-
wość pacjenta, konstytucja psychofizyczna, dynamika reagowania na stres, bądź też o wpływie
różnych czynników psychospołecznych na przebieg procesów choroby i leczenia. Wiedza o rela-
cjach między zachowaniem człowieka, jego charakterem i umysłem a etiopatogenezą chorób
nie wchodzi do tradycyjnego kanonu pojęć, który lekarze uzyskują na studiach lekarskich z za-
kresu antropologii i psychologii. Samo formułowanie takich problemów spotyka się z podejrzli-
wością, obawami i odmową finansowania tego rodzaju badań w środowisku klinicystów. Wzrost
ilości dowodów na to, że oddziaływania natury psychologicznej mogą odgrywać znaczącą rolę
w profilaktyce i terapii chorób somatycznych, nie wpływa na rezygnację z dualistycznej idei we
współczesnej medycynie oraz na odejście od błędnego paradygmatu badawczego – z wszystkimi
konsekwencjami diagnostyczno-terapeutycznymi. Rezultatem takiego oporu naukowej medycyny
w podjęciu koniecznej rewizji nieadekwatnej perspektywy dualistycznej w ujmowaniu zdrowia
i choroby jest wzrost popularności energoterapeutów, kręgarzy, zielarzy i mnożących się reklam
innych „specjalistów od medycyny alternatywnej”. W tym czasie przedwcześnie umierają tysiące
ludzi z powodu braku zainteresowania medycznym wykorzystaniem saluberacyjnych ustaleń
i postulatów terapii behawioralnej.
Odrzucenie w naukowej medycynie koncepcji antynomii ciała i ducha na rzecz holistycznego
założenia, według którego ciało i psychika stanowią wzajemnie na siebie oddziałujące elementy
tego samego systemu, jest imperatywem, który uczyni jej coraz kosztowniejszą działalność
sensowną i spójną. Symboliczna toksyczność medycyny staje się zjawiskiem powracającym
i historycznym faktem, gdy trwa ona na archaicznych pozycjach i bezzasadnie ich broni, odpiera-
jąc nawet najbardziej oczywiste dowody zawinionych błędów.
Przypomnieć należy, że w przeszłości w podobny sposób funkcjonował w medycynie silny
opór wobec wprowadzenia oczywistej aseptyki, anestezji, mikrobiologicznych odkryć i ustaleń
dotyczących przyczyn i rozwoju chorób hematologicznych (związanych na przykład: z grupami
krwi, czynnikiem Rh na powierzchni czerwonych krwinek, barierą krew–mózg), kriobiologii (na
przykład w traumatologii i reumatologii, transplantologii itd.). Nasuwa się skojarzenie dotyczące
trafnego odrzucenia przez fizyków poglądu o odrębności kategorii „czas” i „przestrzeń”, który
zastąpiono pojęciem czasoprzestrzeni.
Mechanizmy powstawania i rozwoju chorób nowotworowych są daleko słabiej rozpoznane
niż chorób serca i układu krążenia. Wiadomo jednak, że także w tych chorobach czynniki psy-
chologiczne odgrywają ważną rolę, zwłaszcza w progresji procesu chorobowego. W inicjacji
chorób nowotworowych ważne znaczenie przypisuje się czynnikom genetycznym (onkogenom),
na uczynnieniu onkogenów może mieć już jednak wpływ zachowanie człowieka. Możemy przez
odżywianie, stosowanie używek, sposób opalania się, kształtowanie środowiska podwyższać ryzyko
zachorowania lub je kompensować. Możemy spożywać żywność zdrową lub obciążoną czynni-
kami rakotwórczymi, mieszkać w okolicy i domach niezawierających szkodliwych substancji lub nie.
W wypadku chorób nowotworowych zacierają się wyraźnie zależności psychosomatyczne
i somatopsychiczne, ponieważ to stres związany z diagnozą raka, jego leczeniem, i sposoby
radzenia sobie z zagrożeniem oraz chorobą mogą – zwrotnie – wpływać na pogorszenie stanu
psychicznego, a ten z kolei będzie oddziaływał na poziom choroby.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
153
Ustalenia wielu badań empirycznych, zgodne z powszechnym odczuciem społecznym i kli-
nicznym doświadczeniem dowodzą, że optymizm, dobry nastrój i pozytywne myślenie są ko-
rzystne dla zdrowia [N. Cousins 1970; M. Seligman 1993; M. Scheier, C. Carver 1993]. Przyjmując,
że optymizm jest wiarą człowieka w to, że w jego życiu wydarzy się więcej dobrych niż złych
rzeczy, C. Carver z zespołem [1993, s. 385] zweryfikował hipotezę, według której emocje pozy-
tywne wiążą się ze zbliżaniem do celu, a negatywne – z oddalaniem od niego. Mają więc one
związek z celami i odzwierciedlają postępy w ich osiąganiu. Okazuje się, że emocje pozytywne
pojawiają się nie tylko w wyniku rzeczywistych postępów w osiąganiu celów, lecz również w efekcie
ich przewidywania. Z powyższych analiz wynika, że emocje negatywne należy traktować jako
reakcję na przewidywania zabarwione niewiarą w siebie i pesymizmem. Okazuje się, że opty-
mizm jest ważną kategorią w analizie właściwości i składowych osobowości wyrażającą istotne
zdrowotnie skłonności do czynienia pewnego typu przewidywań. Zgodnie z teorią J. Rottera
[1990], każdy człowiek ma swoje miejsce na skali rozciągającej się od pesymizmu (oczekiwania
tego, co najgorsze) do optymizmu (oczekiwania tego, co najlepsze). Wydaje się, że badanie
pacjentów z dolegliwościami onkologicznymi, kardiologicznymi, jak również innych grup chorych
przewlekle należy badać psychometrycznymi „Testami Orientacji Życiowych”, jak na przykład
„Life Orientation Test” M. Scheiera i C. Carvera [1985], dokonując oceny dynamiki tej ważnej cechy
osobowości i charakteru. W swojej pracy zarówno lekarze pierwszego kontaktu, jak i specjaliści
powinni pamiętać, że różnice indywidualne w wymiarze pesymizm a optymizm w okresie nawet
trzech lat są względnie stałe, nawet w obliczu życiowej klęski [M. Scheier, C. Carver 1987;
1993]. Optymizm i pesymizm należy traktować jako dwa niezależne wymiary, jednak nie jako
przeciwieństwo.
Korelacje jawnych i ukrytych kontekstów osobowościowych i emocjonalnych między
optymizmem–pesymizmem a zdrowiem psychicznym i somatycznym wyrażają się w różnorod-
nych dynamicznych syndromach ekspresyjnych. Na przykład optymiści w momentach napięcia
mają na ogół lepsze samopoczucie niż pesymiści. L. Aspinwall i S. Taylor [1992], a także Carver
i inni [1993] wykazali, że optymizm zmniejsza cierpienia kobiet chorujących na raka piersi.
Wpływ optymizmu jednak jest większy niż zwykłe dobre samopoczucie. Jego intraindywidualna
zmienność, a u osób chorych – labilność, bywa często przeceniana w powierzchownych ocenach
lekarskich uzyskiwanych na ogół w odpowiedziach na zdawkową formułę „jak się Pan(i) czu-
je?” [Z. Madeja 2002; 2004].
W ocenie wpływu osobowości na stan zdrowia należy badać i mierzyć relacje między na-
stawieniem do życia a przebiegiem operacji, zbiegów i rekonwalescencją. M. Scheier z zespołem
[1989] oceniał osobowość pacjentów chorych kardiologicznie przed operacją bajpasów, a na-
stępnie 6 do 8 dni oraz 6 miesięcy po niej. Okazało się, że osoby nastawione optymistycznie do
życia szybciej dochodziły do siebie w okresie pooperacyjnym i wracali do normalnego życia już
po wyjściu ze szpitala. Nastawienie do życia ma duży wpływ na przebieg rekonwalescencji.
Wyjaśnijmy, że w przywołanych badaniach korzystano nie tylko z subiektywnych relacji werbal-
nych pacjentów, ale również z obiektywnych obserwacji przebiegu rekonwalescencji. Mało do-
tychczas docenianym mechanizmem transformacji optymizmu wpływającym na stan zdrowia są
umiejętności radzenia sobie chorych w trudnych sytuacjach. W badaniu kobiet chorujących na raka
piersi, w których stwierdzono związek między optymistycznym nastawieniem do życia a mniejszym
cierpieniem [C. Carver i inni 1993, s. 381], ustalono wyraźne dodatnie korelacje między optymi-
zmem a akceptacją faktów, poczuciem humoru oraz działaniami obliczonymi na jak najlepszy
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
154
efekt, a także korelacje ujemne między optymizmem a zaprzeczaniem faktom, unikaniem pro-
blemu oraz dystansowaniem się. Inny sposób postępowania w tej krańcowo trudnej sytuacji
sprawiał, że kobiety nastawione optymistycznie cierpiały mniej niż pesymistki.
Z powyższych analiz wynika, że optymistyczne nastawienie do życia bardziej niż nastawienie
pesymistyczne sprzyja skutecznym działaniom adaptacyjnym. Optymiści szybciej podejmują
konkretne kroki zmierzające do rozwiązania problemu, a walkę z przeciwieństwami losu prowa-
dzą bardziej planowo i są lepiej skoncentrowani na konkretnych działaniach. Optymiści częściej
biorą rzeczywistość taką, jaka jest, w starciu z przeciwnościami rozwijają się i starają się do-
strzec jasne strony złych sytuacji. Pesymiści natomiast częściej zaprzeczają istnieniu problemu
lub uciekają od niego, częściej również poddają się w obliczu trudności. Optymizm jest więc
korzystny dla zdrowia człowieka w holistycznym ujęciu jego natury i powinien być kategorią
ocenianą zarówno w diagnozie, jak i w procesie leczenia.
Ludzie o silniejszym poczuciu panowania nad własnym życiem zazwyczaj żyją dłużej. Ba-
dania nad osobami chorymi na raka wykazały, że brak poczucia sprawowania kontroli oraz po-
czucie bezradności są także ważnymi prognostykami nawrotów choroby i śmierci [J. Kiecolt-
Glaser, R. Glaser 1992, s. 571].
W chorobach serca i układu krążenia występuje podobna do omawianej prawidłowość,
aczkolwiek słabe poczucie sprawowania kontroli nie jest w stanie odwrócić biegu choroby, przy-
najmniej w jej początkowej fazie (leczenie na oddziale), pomaga jednak się do niej przystosować,
poprawia integrację struktury osobowości i w wyraźny sposób jakość życia [D. Shapiro i inni
1996]. Kluczowym ogniwem w rozwoju procesu nowotworowego są omówione już mechanizmy
psychoneuroimmunologiczne. Silny i sprawny układ immunologiczny, ze sprawnymi komórkami
NK (natural killers) powoduje, że komórki rakowe znajdują się pod kontrolą organizmu. Czynniki
wywołujące przedłużający się stres obniżają jednak wydolność układu odpornościowego. Odwo-
łując się do wyników badań przeprowadzonych zgodnie z teorią J. Rottera wykazano, że brak
poczucia sprawowania kontroli upośledza funkcjonowania układu odpornościowego [L. Kamen
i inni 1991, s. 231]. Późniejsze badania [J. Kiecolt-Glaser, R. Glaser 1992] potwierdziły, że stres
– zarówno ostry, jak i przewlekły – osłabia reakcję odpornościową. Tę doniosłą terapeutycznie
prawidłowość należało by więc, obligatoryjnie i jak najszybciej, uwzględniać w każdym zintegro-
wanym leczeniu – szczególnie onkologicznym, kardiologicznym, zwłaszcza gdy przewiduje się
także konieczną interwencję chirurgiczną.
W świetle omówionych faktów jest oczywiste, że nie sam stres, lecz czynniki osobowościowe
(i charakterologiczne), które warunkują ocenę trudności i typ reakcji emocjonalnych, są zmien-
nymi zwiększającymi ryzyko progresji choroby nowotworowej. Osobowość typu C (cancer prone
personality) cechuje się właściwościami przeciwstawnymi do WZA (wzór zachowania A). Przy-
pomnijmy, że są to osoby konwencjonalne, spokojne, a na stres reagują poczuciem bezradności
i beznadziejności, są skłonne do depresji i wypierają reakcje emocjonalne na stresowe doświad-
czenia życiowe. Często też przeżywały, jako szczególnie dolegliwe, sytuacje straty.
Przyjęcie orientacji holistycznej przez współczesną medycynę naukową stwarza możliwość
szerszego niż dotychczas stosowania profilaktyki chorób nowotworowych, wieńcowych, które są
przyczyną coraz większej liczby zgonów ludzi. Wyjaśnijmy przy okazji, że nagłaśniane medialnie
i prowadzone w sposób doraźny – przez jeden lub dwa dni – różnego rodzaju badania: ultraso-
nograficzne (prostaty, ginekologiczne), mammograficzne, radiologiczne płuc, pomiaru poziomu
glukozy, lipidów we krwi, ciśnienia tętniczego krwi, nie mają nic wspólnego z nawet najszerzej
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
155
rozumianą profilaktyką. Przywrócenie stanowiska pielęgniarki szkolnej w każdej instytucji edu-
kacyjnej oraz działalności Przychodni Specjalistycznych Matki, Dziecka i Młodzieży rozpocznie tak
pożądane działania, które do medycznej profilaktyki należą. Uwzględniając dotychczasowy i wciąż
rosnący ciężar finansowy, jaki stanowią w budżecie państwa koszty leczenia i opieki zdrowotnej,
postulat włączenia na szeroką skalę psychologicznej diagnozy osób szczególnie podatnych na
raka i chorobę wieńcową oraz prewencyjnej terapii zachowania tych osób jest najtańszym z reme-
diów na katastroficzne procesy degresji zdrowotnych społeczeństwa. Należy jak najszybciej
wprowadzić do edukacji przyszłych lekarzy na temat etiologii i patogenezy chorób, zwłaszcza
w programach specjalizacyjnych, podstawowe twierdzenia dotyczące związków między osobo-
wością (charakterem), zachowaniem i chorobą. Wówczas każdy rodzaj ekstremalnych nieprawidło-
wości metabolicznych stwierdzanych w badaniach laboratoryjnych i klinicznych będzie skłaniał
do tego, by w terapii chorego z takimi objawami uwzględniać wśród czynników etiopatogene-
tycznych obligatoryjnie, zawsze więc także jego osobowość.
Dalsze prace badawcze powinny wskazać patomechanizm działania makrobiotycznych i che-
micznych przyczyn rozwoju choroby nowotworowej oraz ich współdziałania z uwzględnieniem
sposobu zachowania, czyli reagowania człowieka na bodźce zewnętrzne (sprawności jego eks-
teroreceptorów) oraz w każdym wypadku jego umysłu. Należy przypomnieć, że umysł w heurysty-
kach holistycznego ujmowania zdrowia–choroby obejmuje komplementarność i synergię możliwości
poznawczych, zakresu emocji oraz woli człowieka. Jest faktem bezspornym i oczywistym, że współ-
czesne metody terapii nie uwzględniają tych ewidentnych czynników zarówno w etiologii, jak
i w patogenezie chorób, a także w dotychczasowym ich leczeniu.
Rys. 1. Osobowościowe (charakterologiczne) aktywatory czynników patogennych
w rozwoju zaburzeń i chorób
agresja (kumulacje
negatywnych pobudzeń
emocjonalnych)
smutek, żal,
depresja
instynkty
(popędy)
potrzeby
psychiczne
(w układzie stabilnej
struktury)
deprywacje
(silne pobudzenie
„karami")
frustracje
(negatywne
„transfery
napięć”)
napięcie
lęk
możliwość reakcji
katastroficznych
©
ZM
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
156
Rys. 2. Komponenty homeostazy psychologicznej (dobrostanu)
Rys. 3. Komponenty w modelu etiologii i patogenezy chorób i zaburzeń w perspektywie holistycznej
intensywne,
nieskoordynowane
eksploracje
otoczenia
i środowiska
(także pozamoty-
wacyjne)
potrzeby psychiczne
naruszenie równowagi
homeostatycznej
(dobrostanu psychicznego
)
d e p r y w a c j e
f r u s t r a c j e
skutki zmian
na poziomie
popędowym
kompensacyjne
zmiany wewnętrzne
w funkcjach organizmu
i odpowiadające im modyfikacje
behawioralne:
– ilościowe,
– jakościowe
przywrócenie dobrostanu
(równowagi psychicznej)
w z r o s t
aktywności
©
ZM
OSOBOWOŚĆ, CHARAKTER
CZYNNIKI I ZMIENNE INTERAKTYWNE
©
ZM
BODŹCE
PSYCHO-
SPOŁE-
CZNE
PSYCHO-
BIOLO-
GICZNY
PROGRAM
MECHA-
NIZMY (np.:
stresy,
deprywacje,
frustracje,
agresja)
PREKUR-
SORY ZA-
BURZEŃ
ZABURZE-
NIE, CHO-
ROBA
WCZESNE
WPŁYWY
ŚRODO-
WISKOWE
WCZESNE
WPŁYWY
ŚRODO-
WISKOWE
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
157
Bibliografia
A
DER
R. (red.), Psychoneuroimmunology. New York 1981.
A
DER
R., Behavioral conditioning and the immune system, [w:] Neural modulation of immunity, (red.)
L. Temosho, C. Van Dyke, L. Zegans, New York 1983, s. 55-69.
A
DLER
A., Poznanie człowieka, Łódź 1948, (wyd.) S. Jemiołowski i T. J. Evert. (przekład oryginału studium
Adlera z 1927 roku).
A
DLER
A., Social interest: a challenge to mankind, New York 1938/1964.
A
LEXANDER
F., Psychosomatic medicine: its principles and application, New York 1950.
A
SPINWALL
L., T
AYLOR
S., Modeling cognitive adaptation: a longitudinal investigation of the impact of indi-
vidual differences and coping on college adjustment and performance. „Journal of Personality and
Social Psychology” 1992, nr 63, s. 989-1003.
B
ESEDOVSKY
H.,
DEL
R
EY
A., S
ORKIN
E., Immunological-neuroendocrine feedback circuits, [w:] Neural
modulation of immunity, (red.) R. Guillemin, M. Cohn, T. Melnechuk, New York 1985, s. 165-177.
B
IRBAUMER
N. (red.), Neuropsychologie der Angst. München 1980.
B
LACK
S., Inhibition of immediate – type hypersentivity response by direct suggestion under hypnosis.
„British Medical Journal” 1963, April 6, s. 925-929.
B
LACK
S., Mind and body, London 1969.
B
OOTH
-K
EWLEY
S.,
F
RIEDMAN
H., Psychological predictors of heart disease: a quantitative review, „Psycho-
logical Bulletin” 1987, nr 101, s. 342-362.
B
ROWN
P., The hypnotic brain, New Haven 1991.
B
URROWS
G.,
C
OLLISON
D. (red.), Hypnosis 1979. Proceedings of the 8
th
International Congress of Hypno-
sis and Psychosomatic Medicine, Melbourne, Australia, 19-24 August 1979; New York 1979.
C
ARVER
C. i wsp., How coping mediates the effect of optimism on distress: a study of women with early
stage breast cancer. „Journal of Personality and Social Psychology” 1993, nr 65, s. 375-390.
C
HEEK
D., Hypnosis: the application of ideomotor techniques, Boston 1994.
C
HINCEY
M.,
R
OSENMAN
R. (red.), Anger and hostility in cardiovascular and behavioral disorders, Washing-
ton 1985.
C
OHN
M., What are the „must” elements of immune responsiveness? [w:] Neural modulation of immunity,
(red.) R. Guillemin, M. Cohn, T. Melnechuk, New York 1985, s. 3-25.
C
ORRAO
G.,
R
UBBIATI
L.,
B
AGNARDI
V.,
Z
AMBON
A.,
P
OIKOLAINEN
K., Alcohol and coronary heart disease.
„Addiction”,2000, vol. 95, 10, s.1505-1523.
C
OUSINS
N., Anatomy of an illness, New York 1970.
C
RAWFORD
H., Cognitive and psychophysiological correlates of hypnotic responsiveness and hypnosis,
[w:] Creative mastery in hypnosis and hypnoanalyses: a festschrifts for Erika Fromm, (red.) M. Fass,
D. Brown, Hillsdale 1990, s. 47-54.
D
ELUMEAU
J., Strach w kulturze Zachodu – XIV-XVIII w., Warszawa 1986.
D
ELUMEAU
J., Grzech i strach. Poczucie winy w kulturze Zachodu XIII-XVIII w., Warszawa 1994.
D
OHRENWEND
B.,
D
OHRENWEND
G. (red.), Stressful life events: their nature and effects, New York 1974.
D
UBROW
A.,
P
USZKIN
W., Parapsychologia i współczesne przyrodoznawstwo, Warszawa 1989.
E
RICKSON
M., R
OSSI
E., Hypnotherapy: an exploratory casebook, New York 1979.
E
RICKSON
M.,
R
OSSI
E.,
R
OSSI
M., Hypnotic realities: the induction of clinical hypnosis and forms of indirect
suggestion. New York 1976.
E
YSENCK
H., Personality, cancer and cardiovascular disease: a causal analysis, „Personality and Individ-
ual Differences” 1985, s. 535-553.
E
YSENCK
H., Personality, stress and cancer. „British Journal of Medical Psychology” 1988, nr 61, s. 57-75.
E
YSENCK
H., The respective importance of personality, cigarette smoking and intervention effects for the gene-
sis of cancer and coronary disease, „Personality and Individual Differences” 1988a, nr 9, s. 453-464.
E
YSENCK
H.,
E
YSENCK
M., Podpatrywanie umysłu, Gdańsk 1996.
E
YSENCK
H.,
S
ARGENT
C., Wyjaśnianie niewyjaśnianego, Warszawa 1994.
F
ANNING
P., Wizualizacja zmiany, Poznań 2001.
F
INKELSTEIN
S.,
G
REENLEAF
H., Cancer prevention: a three year pilot study. „The American Journal of
Clinical Hypnosis” 1982-1983, nr 25, (2-3), s. 177-187.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
158
F
RANKEL
F., Hypnosis. Trans as a coping mechanism, New York 1976.
F
RANKEL
F., Personal communication in hypnosis, New York 1985.
F
RANKEL
F.,
Z
AMANSKY
H. (red.), Hypnosis at its bicentennial. Selected papers, New York 1988.
F
RIEDMAN
H., Alteration of type A behavior and its effects on cardiac recurrences in post myocardial infarc-
tion patients, „American Heart Journal” 1986, nr 112, s.653-665.
F
RIEDMAN
M.,
R
OSENMAN
R., Emotions in cardiovascular disease, „Heart Bulletin” 1964, nr 13, s. 21-23.
F
ROMM
E., Ucieczka od wolności, Warszawa 1970.
F
ROMM
E., Mieć czy być?, Poznań 1995.
F
ROMM
E., Rewolucja nadziei. Ku uczłowieczonej technologii, Poznań 1996.
F
ROMM
E., O sztuce istnienia, Warszawa 1997.
F
ROMM
E., Anatomia ludzkiej destrukcyjności, Poznań 1998.
F
ROMM
E., Zdrowe społeczeństwo, Warszawa 1999.
F
ROMM
E., Anatomia ludzkiej destrukcyjności, Poznań 2001.
F
ROMM
E., S
HOR
R. (red.), Hypnosis: developments in research and new perspectives, New York1989.
G
AWAIN
S., Twórcza wizualizacja, Konstancin-Jeziorna 2001.
G
ROSSARTH
-M
ATICEK
R., Krenkheit als Biographie, Heidelberg 1982.
G
ROSSARTH
-M
ATICEK
R.,
S
CHMIDT
P.,
V
ETTER
H.,
A
RNDT
S., Psychotherapy research in oncology, [w:] Health
care and human behaviour, (red.) A. Steptoe, A. Mathew, London 1984, s. 325-342.
G
ROSSARTH
-M
ATICEK
R.,
E
YSENCK
H.,
V
ETTER
H., Personality type, smoking habit, and their interaction as
predictors of cancer and coronary heart disease, „Personality and Individual Differences” 1988, nr 9,
s. 479-495.
G
ROSSARTH
-M
ATICEK
R.,
E
YSENCK
H., Creative notation behaviour therapy as a prophylactic treatment for
cancer and coronary heart disease: part I. Description of treatment, „Behaviour Research and Ther-
apy” 1991, nr 29, s.1-16.
H
ALL
H., Hypnosis and the immune system: a review with implications for cancer and the psychology of
healing. „The American Journal of Clinical Hypnosis” 1982-1983, nr 25 (2-3), s. 92-103.
H
ALL
N.,
G
OLDSTEIN
A., Neurotransmitters and host defense, [w:] Neural modulation of immunity, (red.)
R. Guillemin, M. Cohn, T. Melnechuk, New York 1985, s. 143-156.
H
ELLHAMMER
D.,
F
LORIN
I.,
W
EINER
H. (red.), Neurobiological approaches to human disease, Bern 1989.
H
ILGARD
E., Dissociation and theories of hypnosis. [w:] Contemporary hypnosis research, (red.) E. Fromm,
M. Nash, New York 1992, s. 69-101.
J
ENKINS
C.,
Z
YZANSKI
S.,
R
OSENMAN
R., Recent developments in defining and measuring behavioral risk
factors in coronary heart disease, „Paper presented at the conference on cardiovascular Disease
Epidemiology” 1969, New Orleans, March 4.
K
AMEN
L.,
R
ODIN
J.,
S
ELIGMAN
M.,
D
WYER
J., Explanatory style and cell mediated immunity in elderly men
and women, „Health Psychology” 1991, nr 10, s. 229-235.
K
EUPP
H., Der Krankheitsmythos in der Psychopathologie. Darstellung einer Kontroverse, München 1979.
K
IECOLT
-G
LASER
J.,
G
LASER
R., Psychoneuroimmunology: can psychological inventions modulate immu-
nity?, „Journal of Consulting and Clinical Psychology” 1992, nr 60, s. 569-575.
K
LATSKY
A., Na zdrowie?, „Świat Nauki” 2005, nr 2 (5), wydanie specjalne.
K
LATSKY
A., Epidemiology of coronary heart-influence of alcohol, „Alcoholism: Clinical and Experimental
Research” 1964, Vol. 18, nr 1, s. 88-96.
K
LATSKY
A.,
F
RIEDMAN
G.,
S
EIGELAUB
A., Alcohol consumption before myocardial infarction: results from
the kaiser-permanent epidemiological study of myocardial infarction, „Annals of Internal Medicine”
1994, Vol. 81, nr 3, s. 294-301.
K
OOB
G.,
L
E
M
OAL
M., Drug addiction, dysregulation of reward, and allostasis, „Neuro psychopharmacol-
ogy” 2001, nr 24, s. 97-129.
L
EIBOLD
G., Hipnoza i autosugestia, Warszawa 1997.
L
OCKE
S.,
K
RAUS
L.,
L
ESERMAN
J.,
H
URST
M.,
H
EISEL
S., Williams R., Life change stress, psychiatric symp-
toms, and natural killer-cell activity, „Psychosomatic Medicine” 1984, nr 46, s. 441-453.
L
OWN
B., Sudden cardiac death, „Circulation” 1987, nr 76, s. 186-196.
L
OWN
B. i wsp., Approaches to sudden death from coronary heart disease, „Circulation” 1990, s. 130-146.
L
OWRY
R., The evolution of psychological theory – 1650-to the present, Chicago 1986.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
159
M
ADEJA
Z., Wartość diagnostyczna i prognostyczna metod psychologicznych w ocenie przystosowania
chorych na świeży zawał serca (Infarctus cordis Iº) w Instytucie Kardiologii Akademii Medycznej
w Warszawie 1970, (maszynopis niepublikowanej pracy).
M
ADEJA
Z., Metody i techniki terapii psychologicznej pacjentów ze świeżym zawałem serca, Warszawa 1975.
M
ADEJA
Z., Psychopatologia twórczości plastycznej, muzycznej i literackiej. Wpływ substancji psychoak-
tywnych na doświadczenia i samowiedzę w perspektywie sprawozdań z regresji hipnotycznych,
Warszawa 2000.
M
ADEJA
Z., Więź jako kategoria zdrowia. Diagnostyczne i prognostyczne charakterystyki komponentów
więzi w relacjach rozwojowych, zdrowotnych i terapeutycznych, Warszawa 2002.
M
ADEJA
Z., Die therapeutische Intervention, Frankfurt am Main 2002a.
M
ADEJA
Z., Więzi rodzinne a zdrowie, „Słupskie Prace Pedagogiczne” 2004, nr 3, s. 43-58.
M
ADEJA
Z., Analiza zjawisk uzależnień psychologicznych – ujęcie systemowe, „Problemy Narkomanii” 2004a,
nr 4, s. 5-24.
M
ADEJA
Z., Psychoterapia osób uzależnionych od alkoholu, substancji psychoaktywnych, od czynności
i zasady terapii ich rodzin, „Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Umiejętności Pedagogicznych i Za-
rządzania” 2004b, nr 5, s. 95-114.
M
ADEJA
Z., Uwarunkowania oporu psychologicznego w terapii osób uzależnionych, „Problemy Narkoma-
nii” 2005, nr 1, s. 5-36.
M
ADEJA
Z., Neurochemiczne, psychobiologiczne i neuropsychologiczne aspekty uzależnienia, „Problemy
Narkomanii” 2006, nr 1, s. 5-44.
M
ADEJA
Z., Emocje osób uzależnionych od substancji psychoaktywnych w psychoterapii – część I, Kwar-
talnik Pedagogiczno-Terapeutyczny „Nasze Forum” 2008, nr 1-2, s. 26-41.
M
ADEJA
Z., Leczenie uzależnień. [w:] Uzależnienia od substancji psychoaktywnych, przedmiotów, czynno-
ści i osób. Analiza kulturowo-społeczna, filozoficzno-aksjologiczna, psychologiczna, psychobiolo-
giczna, psychopatologiczna, neuropsychologiczna zjawisk i procesów etiopatogenezy uzależnień
oraz ich terapii, Koszalin 2008, t. 2, s. 675-793.
M
ADEJA
Z., Uzależnienia od substancji psychoaktywnych, przedmiotów, czynności i osób, Koszalin 2008a.
M
EARES
A., A from of intensive meditation associated with the regression of cancer, „The American Jour-
nal of Clinical Hypnosis” 1982-1983, nr 25 (2-3), s. 114-121.
M
ENNINGER
K. i wsp., The new role of psychological testing in psychiatry, „American Journal of Psychiatry”
1947, nr 103, s. 473-489.
M
ENNINGER
W., Psychiatry in troubled world, New York 1948.
M
ITSCHERLICH
A.,
M
ITSCHERLICH
M., Die Unfähigkeit zu Trauern. Grundlagen der kollektiven Verhaltens,
Frankfurt am Main, Vien 1979.
M
OYERS
B., The healing and the mind, New York 1993.
M
YASNIKOV
A., Influence of some factors on development of experimental cholesterol arteriosclerosis,
„Circulation” 1958, nr 17, s. 99-113.
O
RNSTEIN
R., Multimind, Boston 1986.
P
AUL
-C
AVALLIER
F., Wizualizacja, Poznań 1992.
P
IOTROWSKI
W. (red.), Życie i zdrowie człowieka, Warszawa 1977.
P
OPPER
K., Objective knowledge, Oxford 1972.
P
RICE
V., Typ A behaviour pattern, New York 1982.
R
OBINSON
D., Systems of modern psychology, New York 1989.
R
OSENMAN
R.,
F
RIEDMAN
M.,
S
TRAUSS
R.,
W
URM
M.,
J
ENKINS
C., Coronary heart disease in the Western
collaborative group study, „Journal of the American Medical Association”, 1966, nr 195, s. 86-92.
R
OSSI
E., Hypnosis and ultradian cycles: a new state(s) theory of hypnosis?, „American Journal of Clinical
Hypnosis” 1982, nr 1, s. 21-32.
R
OSSI
E., Psychobiology of mind-body healing, New York 1986.
R
OSSI
E., The 20-minute break: using the new science of ultradian rhythms, Los Angeles 1991.
R
OSSI
E., Hipnoterapia. Psychobiologiczne mechanizmy uzdrawiania, Poznań 1995.
R
OSZMAN
T.,
C
ROSS
R.,
B
ROOKS
W.,
M
ARKESBERY
W., Neuroimmodulation: effects of neural lesions on
cellular immunity, [w:] Neural modulation of immunity, (red.) R. Guillemin, M. Cohn, T. Melnechuk,
New York 1985, s. 95-109.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
160
R
OTTER
J., Internal versus external control of reinforcement, „American Psychologist” 1990, nr 45, s. 489-493.
S
CHEIER
M.,
C
ARVER
C., Optimism, coping, and health: assessment and implications of generalized out-
come expectancies, „Health Psychology” 1985, nr 4, s. 219-247.
S
ACHAR
E., Psychological homeostasis and endocrine function, [w] Psychological strategies in man, (red.)
A., Mandell, M. Mandell, New York 1969.
S
CHEIER
M.,
C
ARVER
C., Dispositional optimism and physical well-being: the influence of generalized
outcome expectancies on health, „Journal of Personality” 1987, nr 55, s. 169-210.
S
CHEIER
M.,
C
ARVER
C., On the power of positive thinking: the benefits of being optimistic, „Psychological
Science” 19932, s. 26-30.
S
CHOEN
M., Resistance to health: when the mind interference with the desire to become well, „American
Journal of Clinical Hypnosis” 1993, nr 1 (36), s. 47-53.
S
EDLAK
W., Model układu emitującego pole biologiczne i elektrostaza, „Kosmos A” 1967, nr 16, s. 151-159.
S
EDLAK
W., Pole biologiczne a nowa wizja życia, „Zeszyty Naukowe KUL” 1967a; nr 10, (1), s. 39-54.
S
ELIGMAN
M., Helplessness: on depression, development and death, San Francisco 1993.
S
ELYE
H., Stres życia, Warszawa 1963.
S
ELYE
H., Zapobieganie martwicy mięśnia sercowego środkami chemicznymi, Warszawa 1963a.
S
ELYE
H., Stres okiełznany, Warszawa 1977.
S
HAPIRO
D.,
S
CHWARTZ
C.,
A
STIN
J., Controlling ourselves, controlling our world: psychology’s role in un-
derstanding positive and negative consequences of seeking and gaining control, „American Psy-
chologist” 1996, nr 51, s. 1213-1230.
S
HELDON
W. i wsp., The varieties of human physique, New York 1940.
S
IMONTON
O.,
S
IMONTON
S.,
C
REIGHTON
J., Getting well again, Los Angeles 1978.
S
PIEGEL
H.,
S
PIEGEL
D., Trance and treatment: clinical uses of hypnosis, Washington 1987.
S
TEPTOE
A., A psychological factors in cardiovascular disorders, New York 1981.
S
TERNBERG
R., Psychologia poznawcza, Gdańsk 2001.
W
AZLAWICK
P., The language of change, New York 1978.
W
ESTENBERG
H., Den Boer J., Murphy D. (red.), Advances in the neurobiology of anxiety disorders, West
Sussex 1996.
W
ESTER
W. (red.), Clinical hypnosis: a case management approach, Cincinnati 1996.
W
OLMAN
B., Psychosomatic disorders, New York 1988.
W
OODY
E.,
B
OWERS
K.,
O
AKMAN
J., A conceptual analysis of hypnotic responsiveness: experience, individ-
ual differences and context, [w:] Contemporary hypnosis research, (red.) E. Fromm, M. Nash, New
York 1992, s. 333-335.
W
YBRAN
J., Enkephalins, endorphins, substance P, and the immune system, [w:] Neural modulation of
immunity, (red.) R. Guillemin, M. Cohn, T. Melnechuk, New York 1985, s. 157-161.
Z
AGÓRSKI
Z., Czy wiesz co jesz? Przewodnik po dodatkach do żywności, Warszawa 1995.
Z
IMMERMAN
J., Electromagnetic correlates of laying-on-of-hands (therapeutic touch, „Newsletter of the Bio-
Electromagnetics Institute” 1989, nr 1, s. 3-4.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
161
Przegląd klasyfikacji i definicji
uszkodzeń narządu słuchu
mgr Anna Czyż
Surdopedagog, protetyk słuchu – Kraków
jawisko głuchoty zauważano już w starożytności. Przez wieki stosunek do ludzi z uszko-
dzonym słuchem ulegał licznym zmianom. Stworzono wiele definicji i klasyfikacji, które
ułatwiają diagnozę, a co się z tym wiąże – terapię osób dotkniętych tym kalectwem.
W literaturze dotyczącej przedmiotu można odnaleźć wiele klasyfikacji głuchoty. Mimo że niektóre
z nich powstały przeszło połowę wieku temu i wydawałoby się, że są już przeżytkiem minio-
nej epoki, warto zwrócić na nie uwagę, bowiem – aktualne po dziś dzień – dostarczają cennych
informacji o lokalizacji, stopniu czy przyczynie uszkodzenia narządu słuchu. Wśród nich znajdują
się klasyfikacje głuchoty ze względu na: lokalizację uszkodzenia analizatora słuchowego i zwią-
zany z tym typ ubytku słuchu, czas powstania uszkodzenia i stopień uszkodzenia. Odnosząc się
do pierwszej klasyfikacji, B. Szczepankowski [1999] wyróżnia uszkodzenia słuchu typu:
przewodzeniowego: powstające z powodu uszkodzenia aparatu przewodzącego dźwięk
(choroby przewodu słuchowego zewnętrznego, uszkodzenie błony bębenkowej, kosteczek słucho-
wych, niedrożność trąbki słuchowej);
odbiorczego: powstające w wyniku uszkodzenia zakończeń nerwu słuchowego w uchu
wewnętrznym lub pnia nerwu;
mieszanego (przewodzeniowo-odbiorczego): powstające wskutek uszkodzenia aparatu
przewodzącego i odbiorczego;
centralnego: powstającą po uszkodzeniu szlaków i ośrodków słuchowych w mózgu.
Ze względu na czas powstania uszkodzeń słuchu, ten sam autor wyróżnia:
uszkodzenia prelingwalne, powstałe przed opanowaniem języka (2-3 rok życia),
uszkodzenia perilingwalne (interlingwalne), powstałe w okresie opanowywania języka (3-5
rok życia),
uszkodzenia postlingwalne, powstałe po opanowaniu języka (po 5 roku życia).
W dzisiejszych czasach, ze względu na duży postęp nauki i możliwości dokładnego diagno-
zowania uszkodzeń słuchu, określenie tylko rodzaju uszkodzenia słuchu (charakter przewodze-
niowym, odbiorczy czy mieszany) stało się zbyt mało precyzyjne. Możliwości, jakie daje technika
medyczna i obiektywne metody badań słuchu (otoemisja akustyczna, audiometria impedancyj-
na, słuchowe potencjały wywołane i inne) pozwalają na precyzyjne zlokalizowanie uszkodzenia
miejsca drogi słuchowej, a co za tym idzie zastosowanie odpowiedniego sprzętu protezowania
Z
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
162
ubytku słuchu: implant ślimakowy, pniowy, zakotwiczony BAHA, system Vibrat Sound Bridge, apa-
rat słuchowy i inne.
Klasyfikacje uszkodzeń słuchu ze względu na stopień utraty słyszalności i możliwości komu-
nikacyjnych nierozerwalnie z tym związanych doczekały się wielu opracowań. Jedna z najstar-
szych opisowych klasyfikacji uszkodzeń słuchu, stworzona i zatwierdzona w 1937 roku przez
Konferencję Dyrektorów Szkół dla Głuchych, opiera się na definicjach sformułowanych dla
użytku pedagogicznego. Opisuje ona osobę głuchą jako taką, która nawet po założeniu aparatów
słuchowych nie jest w stanie zrozumieć mowy dźwiękowej. Zwykle uszkodzenie słuchu
wynosi tu ponad 70 dB. Jako osobę niedosłysząca definiuję się taką, której uszkodzenie
słuchu – zwykle od 35 do 69 dB – umożliwia rozumienie mowy drogą słuchową z aparatami
lub bez nich [O. Perier 1992].
Ze względu na postęp techniczny i erę cyfrowych, wielokanałowych aparatów słuchowych
dużej mocy, w dzisiejszych czasach możliwe stało się skuteczne protezowanie ubytków słuchu
nawet rzędu 100-120 db. Przesunęła się zatem granica, przy której osoba z uszkodzonym anali-
zatorem słuchowym pozbawiona jest możliwości odbioru dźwięków za pośrednictwem powietrznej
drogi słuchowej. Termin „głuchy” należy w tym kontekście odnosić do osób, których ubytek sły-
chu przekracza możliwości skutecznego (możliwego do odbioru przez badanego) wzmocnienia
fali akustycznej urządzeń generujących sygnał do badania poziomu słyszenia.
W latach 60. XX wieku bardzo dużą popularnością cieszyła się klasyfikacja opisowa, stwo-
rzona przez K. Kirejczyka [1967], który dzieli osoby z uszkodzonym narządem słuchu na dzieci
niedosłyszące, z resztkami słuchu, głuche. Za dzieci niedosłyszące uznał takie, które rozumieją
i słyszą mowę przy występującym u nich uszkodzeniu słuchu. Dodatkowo podzielił tę grupę na
dzieci, które słyszą mowę dzięki zastosowaniu u nich aparatów słuchowych, oraz takie, które
rozróżniają dźwięki mowy bez użycia aparatury wspomagającej. Do grupy dzieci z resztkami
słuchu zaliczył te, które słyszą i rozumieją mowę tylko w specjalnie stworzonych warunkach
akustycznych. Dziećmi głuchymi nazwał K. Kirejczyk te, które nie słyszą i nie rozumieją mowy
dźwiękowej mimo zastosowania specjalistycznej aparatury i stworzenia odpowiedniego komfortu
akustycznego.
Warto przyjrzeć się również klasyfikacji stworzonej przez B. Szczepankowskiego, który
różnicuje ludzi z uszkodzonym narządem słuchu na słabosłyszących, głuchych i głuchoniemych
[B. Szczepankowski 1973]. Jest to klasyfikacja funkcjonalna, często stosowana w środowiskach
ludzi głuchych. Autor proponuje kwalifikowanie ludzi z uszkodzonym narządem słuchu do nastę-
pujących grup:
słabosłyszący: osoba, która ma trudności z rozumieniem mowy bez aparatów słuchowych,
lecz rozumie ją wyłącznie drogą słuchową w sprzyjających warunkach za pomocą aparatów lub
bez nich;
głuchy: osoba, która bez pomocy wzroku nie jest w stanie rozumieć mowy, nawet przy użyciu
aparatów słuchowych, ale ma zachowaną lub ukształtowaną mowę czynną;
głuchoniemy: osoba, która na skutek głuchoty nie jest w stanie rozumieć mowy i nie po-
sługuje się nią.
W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej bardzo popularna była niegdyś klasyfikacja
zwana Skalą Gallaudeta. Narzędziem do stawiania diagnozy, a zarazem kwalifikowania ludzi do
określonych grup, są opracowane w niej specjalnie pytania. Dzięki nim badany może samo-
dzielnie określić stopień niedosłuchu. Klasyfikacja ma także odniesienie do skali audiometrycznej,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
163
co pozwala na określenie ubytku słuchu w decybelach. Skala jest zatem źródłem wielu informacji,
które mogą posłużyć do ustalenia precyzyjnych programów rewalidacyjnych.
Tabela 1. Skala Gallaudeta [za: B. Szczepankowski 1999, s. 41]
Lp.
Pytania testowe
Szacunkowy ubytek
słuchu w dB
1
Czy możesz zazwyczaj słyszeć i rozumieć, co mówi inna osoba, bez
patrzenia na jej twarz, jeśli mówi szeptem z drugiego końca pokoju?
5,0-20,7
2
Czy możesz zazwyczaj słyszeć i rozumieć, co mówi inna osoba, bez
patrzenia na jej twarz, jeśli mówi normalnym głosem z drugiego końca
pokoju ?
20,8-36,1
3
Czy możesz zazwyczaj słyszeć i rozumieć, co mówi inna osoba, bez
patrzenia na jej twarz, jeśli mówi bardzo głośno z drugiego końca pokoju?
36,2-52,7
4
Czy możesz zazwyczaj słyszeć i rozumieć, co mówi inna osoba, bez
patrzenia na jej twarz, jeśli mówi głośno do twojego lepiej słyszącego
ucha?
52,8-70,5
5
Czy potrafisz odróżnić dźwięki mowy od innych dźwięków?
70,6-89,5
6
Czy potrafisz odróżnić jeden rodzaj dźwięku od drugiego?
89,6-109
7
Czy są takie dźwięki, które słyszysz?
ponad 109
8
Brak reakcji na jakiekolwiek dźwięki
120
Obecnie w naukach pedagogicznych najpopularniejsza jest klasyfikacja dzieląca osoby
z uszkodzonym narządem słuchu na dwie grupy. Podział ten zaproponowała U. Eckert [1997,
s.150]. Jest on związany z dużym postępem technicznym i związanymi z nim możliwościami
aparatownia niesłyszących. Wyróżnia następujące grupy:
dzieci niesłyszące (głuche): z uszkodzonym słuchem w stopniu uniemożliwiającym w spo-
sób naturalny odbieranie mowy za pomocą słuchu; cechą charakterystyczną dziecka głuchego
jest niemożność opanowania mowy ustnej drogą naturalną, czyli przez naśladownictwo;
dzieci słabosłyszące (niedosłyszące): z uszkodzonym słuchem w stopniu ograniczającym
odbiór mowy drogą słuchową; dziecko słabosłyszące może opanować mowę dźwiękową w spo-
sób naturalny za pośrednictwem słuchu.
Najpowszechniej stosowanymi obecnie klasyfikacjami uszkodzeń słuchu są skale stworzone
na podstawie kryterium wykorzystujące progowy ubytek słuchu podawany w decybelach – tzw.
skale audiometryczne. Obecnie największą popularnością cieszy się klasyfikacja opublikowana
przez Międzynarodowe Biuro Audiofonologii, której odniesienie stanowi krzywa audiometryczna
tonalna. „Klasyfikacji do poszczególnych grup dokonuje się mierząc ubytek słuchu w decybelach,
osobno dla każdego ucha, dla częstotliwości 500, 1000 i 2000 Hz, przy czym brak reakcji traktuje się
jako 120 dB ubytku. Otrzymane wartości ubytków dodaje się i dzieli przez 3. Jeśli różnica
ubytku słuchu w decybelach pomiędzy 500 i 200 Hz przekracza 90, dodaje się również
ubytek dla 4000 Hz i wynik dzieli się przez 4. Jeżeli ubytek słuchu dla 4000 jest mniejszy
niż dla 2000 Hz, do obliczeń bierze się ubytek dla 4000 Hz zamiast dla 2000 Hz. Do klasyfikacji
bierze się mniejszą z otrzymanych liczb, tzn. wynik otrzymany dla lepszego ucha (nie śred-
ni). Za normę uznaje się wynik do 20 dB” (http://www.sunniva.onsi.pl/sluch.html, stan z grudnia
2009). Klasyfikacja BIAP ogranicza się do podawania ubytku słuchu w decybelach oraz
kwalifikowania osób do odpowiednich grup – stopni uszkodzeń, od lekkiego do głębokiego.
Nie jest tu podawana interpretacja jakościowa słyszenia. Klasyfikacja ta ma zastosowanie przede
wszystkim diagnostyczne.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
164
Tabela 2. Klasyfikacja BIAP [za: J. Sowa 1997, s.175]
Ubytek słuchu w decybelach
Uszkodzenie słuchu w stopniu
pow. 20 dB do 40 dB
lekkim
pow. 40 dB do 70 dB
umiarkowanym
pow. 70 dB do 90 dB
znacznym
pow. 90 dB
głębokim
„Międzynarodowa Klasyfikacja Uszkodzeń, Niepełnosprawności i Upośledzeń Światowej
Organizacji Zdrowia wprowadza drugą klasyfikację przyjmującą jako kryterium podziału zdolno-
ści rozróżniania i rozumienia dźwięków składających się na mowę ustną. Obniżenie zdolności
rozróżniania i rozumienia dźwięków mowy może dotyczyć również tylko jednego ucha, mówimy
wówczas o jednostronnym uszkodzeniu słuchu” [J. Sowa 1997, s.176-177]
Tabela 3. Klasyfikacja WHO [za: J. Sowa 1997, s.176]
L.p.
Stopień uszkodzenia słuchu
Procent reakcji poprawnych
1.
Obuuszne głębokie obniżenie zdolności rozróżniania i poznawania
dźwięków mowy
mniej niż 40%
2.
Obuuszne znaczne obniżenie zdolności rozróżniania i poznawania
dźwięków mowy
40-49%
3.
Obuuszne umiarkowanie znaczne obniżenie zdolności rozróżniania
i rozumienia dźwięków mowy
50-59%
4.
Obuuszne umiarkowane obniżenie zdolności rozróżniania
i rozumienia mowy
60-79%
5.
Obuuszne lekkie obniżenie zdolności rozróżniania i rozumienia
mowy
80-90%
W praktyce protetyka słuchu, surdologopedy, najważniejszymi klasyfikacjami są te wszyst-
kie, które odnoszą się do stopnia rozumienia mowy potocznej. Z obserwacji wynika, że ubytki
słuchu określane za pomocą skal decybelowych systematyzują i porządkują uszkodzenia słuchu
dla celów formalnych związanych na przykład z orzecznictwem. Tworzą podziały, posługują się
miarodajnymi narzędziami badawczymi, ale nie zawierają interpretacji jakościowej uszkodzeń
słuchu odnoszącej się do stopnia zrozumienia mowy dźwiękowej. Nie uwzględniają indywidual-
ność każdego uszkodzenia słuchu, czego implikacją jest brak możliwości opierania na ich wyni-
kach programów terapii. W doskonały jednak sposób służą do strojenia lub modyfikacji ustawień
aparatów słuchowych czy implantów.
Audiometria mowy dostarcza informacji między innymi na temat:
progu wykrywania mowy, czyli minimalnego natężenia podawanego sygnału, przy którym
jest ona zauważana,
progu rozumienia mowy, czyli takiego natężenia dźwięku, przy którym mowa jest w 100%
rozumiana,
progu rozróż-niania, czyli ta-kiego nat-ężenia dź-więku, przy którym badany wykrył 100%
podawanych jednostek słownych,
stopnia rozróżniania, czyli maksymalny procent poprawnie zidentyfikowanych i zrozu-
miałych jednostek słownych (szczególnie ważny, kiedy u chorego nie stwierdza się osiągnięcia
progu rozumienia mowy).
Wyniki są uzależnione przede wszystkim od typu zastosowanego testu: zdaniowego, słow-
nego, sylabowego, wielosylabowego, liczbowego, mowy ciągłej i innych. Narzędzia są dostosowane
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
165
do wieku i możliwości intelektualnych badanych osób czy celu badania [G. Demenko, A. Pru-
szewicz 2000].
Wiele przytoczonych wcześniej klasyfikacji mogłoby posłużyć do ustaleń terminologicznych,
zawierają bowiem definicje słów: głuchy, niesłyszący, niedosłyszący, słabosłyszący, głuchonie-
my. Dla porównania zostanie podanych jeszcze kilka innych definicji, począwszy od jednej z powsta-
łych wcześniej – w latach 70. XX wieku – jaką jest wyjaśnienie pojęcia osoby z uszkodzonym
słuchem, którą stworzył B. Hoffmann [1979, s. 27]: „Przez osobę z uszkodzonym słuchem rozu-
miemy taką, która wskutek trudności w samodzielnym przyswojeniu języka i mowy, wynikających
z uszkodzenia analizatora słuchowego, wymaga specjalnej pomocy w nauczaniu, wychowaniu
i przysposobieniu do życia społecznego”. To pojęcie definiuje również B. Szczepankowski
[1997, s. 113], odwołując się w niej od stopni uszkodzenia słuchu i ich klasyfikacji: „Osoba z uszko-
dzonym słuchem w stopniu lekkim, umiarkowanym, znacznym lub głębokim jest to osoba, której
uszkodzenie słuchu, określone audiogramem progowym i przeliczone według tabeli Międzyna-
rodowego Biura Audiofonologii, przekracza 20 dB i kwalifikuje ją do jednego ze stopni uszkodzeń”.
Jak donosi O. Perier [1992, s. 16]: „Niedosłuch (hypoacusis) może być traktowany jako synonim
uszkodzenia słuchu i choć rzadziej, bywa stosowany zamiennie”. Termin „osoba niedosłysząca”
definiuje również T. Gałkowski [1976, s. 3-4]: „Osoba niedosłysząca to ta, u której ubytki słuchu
pozwalają opanować mowę w sposób naturalny”.
Międzynarodowe Biuro Audiofonologii (BIAP) zaleca stosowanie określenia „uszkodzenie
słuchu” zamiast „głuchota”, ponieważ ten drugi wyraz niesie ze sobą negatywne zabarwienie
emocjonalne, jest źle kojarzona zwłaszcza przez ludzi słyszących. Dlatego też termin „głuchota”
zaczął powoli wychodzić z użycia, jest coraz częściej zastępowany łagodniejszymi sformułowaniami.
W prawdzie „wiele osób dorosłych dotkniętych uszkodzeniem słuchu, niektórzy rodzice i profe-
sjonaliści życzą sobie przywrócenia terminu głuchy, by w ten sposób wyraźnie wyodrębnić tych
wszystkich, którzy wykazują tak znaczne ubytki słuchu, że wpływają one w sposób istotny na
porozumiewanie się ustne. Osoby te same pragną, by były uznawane i traktowane jako głusi”
[O. Perier 1992, s. 18]. Jest więc pewna grupa zwolenników stosowania terminu „głusi” w stosunku
do ludzi z bardzo dużym ubytkiem słuchu. Tak definiuje osobę głuchą M. Grzegorzewska [1964,
s. 30]: „Głuchym nazywamy człowieka, który jest pozbawiony całkowicie lub w dużej mierze
słuchu, a więc i treści słuchowych płynących ze świata, i który wskutek tego znajduje się w gor-
szych warunkach niż człowiek słyszący w pracy procesów poznawczych i przygotowywaniu się do
życia społecznego. Rozumienie mowy ludzkiej tą drogą staje się dla niego niemożliwe, a w pracy
i wszelkich potrzebach życia słuch nie ma dla niego żadnego lub wystarczającego znaczenia”.
Bardzo trafną definicję osoby głuchej, która odnosi się do komunikacji za pomocą mowy
dźwiękowej, ale oprócz czynnika uszkadzającego słuch bierze pod uwagę uwarunkowania rewa-
lidacyjno-wychowawcze, przedstawia UNESCO (definicja z 1985 roku): „Jako głuche można
określać te dzieci, u których spontaniczny rozwój mowy i języka pozostaje bardzo opóźniony lub
też został całkowicie zahamowany z powodu znacznego uszkodzenia słuchu, braku oddziaływań
wychowawczych i nie zastosowania protezy” [O. Perier 1992, s.18].
Osobny problem stanowią określenia osób z uszkodzonym narządem słuchu jako „głucho-
nieme”. Według T. Gałkowskiego [1976, s. 3, 4]: „Osoba głuchoniema to osoba, która wskutek
głuchoty nie opanowała mowy, nie posługuje się nią i nie rozumie jej na drodze odczytywania z ust”.
Wielu specjalistów nie godzi się na stosowanie obecnie terminu „głuchoniemy”: „Nie jest jednak
czymś poprawnym stosowanie terminu głuchoniemy wobec wszystkich osób z głębokim uszko-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
166
dzeniem słuchu, ponieważ większość posługuje się językiem migowym bądź mową ustną” [T. Gał-
kowski, op. cit., s. 3, 4]. O. Perier [1992] uważa, że stosowanie terminu „głuchoniemy” sugeruje,
że dana osoba nie jest w stanie wypowiedzieć żadnego słowa, co może spowodować zniechę-
cenie do posługiwania się przez nią mową dźwiękową. Niemotę należy traktować jako konse-
kwencję głuchoty, a nie czynnik organiczny.
Ze względu na złożoność problemu i bardzo zindywidualizowanego charakteru uszkodzeń
słuchu, proponuje się, by osoby z uszkodzonym narządem słuchu podzielić na:
osoby głuche/niesłyszące, u których w wyniku prowadzenia miarodajnych badań słuchu
nie stwierdza się odbioru dźwięków i nie rokują one słyszenia sygnałów akustycznych nawet
przy zastosowaniu technicznych urządzeń poprawiających słyszenie (na przykład aparaty słu-
chowe) lub zastępujących uszkodzoną część drogi słuchowej i umożliwiających odbiór dźwię-
ków (na przykład implanty ślimakowe);
osoby słabosłyszące/niedosłyszące/źle słyszące:
– osoby, u których w wyniki prowadzenia badań słuchu stwierdza się odbiór dźwięków ta-
kim w zakresie, który umożliwia skuteczne protezowanie ubytku słuchu z pomocą urządzeń
technicznych wspomagających słyszenie (czyli aparaty słuchowe);
– osoby, u których w wyniku badań stwierdza się brak możliwości poprawy słyszenia za
pomocą typowych środków wspomagających fizjologiczny słuch, lecz jest możliwość zastąpienia
uszkodzonej części drogi słuchowej za pomocą implantu (na przykład implant BAHA, ślimakowy,
pniowy);
w uzasadnionych wypadkach (kiedy osoba nie posługuje się żadnym systemem języko-
wym) dopuszcza się również stosowanie terminu głuchoniemy.
Analizując powyższe definicje i klasyfikacje, można odnaleźć wiele wspólnych cech i postu-
latów. Najważniejsze jednak jest to, że wszystkie pomagają osobom słyszącym uświadomić sobie
istotę uszkodzenia słuchu oraz następstwa, jakie ono niesie w każdej dziedzinie życia ludzkiego.
Pozwala również zrozumieć, jak ważna jest rehabilitacja tych osób, co wiąże się z tworzeniem
szkół, poradni i wszelkiego rodzaju placówek, w których mogą uzyskać pomoc osoby niesłyszące.
Bibliografia
E
CKERT
U., Pedagogika niesłyszących i niedosłyszących – surdopedagogika, [w:] Pedagogika specjalna,
(red.) W. Dykcik, Poznań 1997.
G
AŁKOWSKI
T.,
K
UNICKA
-K
AISER
I.,
S
MOLEŃSKA
J., Psychologia dziecka głuchego, Warszawa 1976.
G
RZEGORZEWSKA
M., Pedagogika specjalna, Warszawa 1964.
H
OFFMANN
B., Rewalidacja niesłyszących. Podstawy postępowania pedagogicznego, Warszawa 1979.
K
IREJCZYK
K., Ewolucja systemów kształcenia dzieci głuchych, Warszawa 1967.
P
ERIER
O., Dziecko z uszkodzonym narządem słuchu, (tłum.) T. Gałkowski, Warszawa 1992.
P
RUSZEWICZ
A., Fizjologia przenoszenia dźwięku, [w:] Zarys audiologii klinicznej, (red.) A. Pruszewicz,
Poznań 2000.
S
OWA
J., Pedagogika specjalna w zarysie, Rzeszów 1997.
S
ZCZEPANKOWSKI
B., Problemy rehabilitacji inwalidów słuchu, Warszawa 1973.
S
ZCZEPANKOWSKI
B., Niesłyszący – głusi – głuchoniemi. Wyrównywanie szans, Warszawa 1999.
http://www.sunniva.onsi.pl/sluch.html (stan z grudnia 2009).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
167
Analiza porównawcza systemu
kształcenia osób niepełnosprawnych
na poziomie szkoły podstawowej
w Polsce i w Niemczech
To, co robimy, to kropla.
Ale zabrakłoby jej w oceanie,
gdyby jej tam nie było.
(Błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty)
mgr Mariusz Grabowski
Centrum Rehabilitacyjno-Opiekuńcze w Łodzi
jednej z publikacji I. Chrzanowska stwierdza, że szkole trudno wybrać jeden sposób
realizacji procesu kształcenia możliwego do stosowania we wszystkich wypadkach
i okolicznościach nauki szkolnej. Współczesnej szkole potrzeba różnorodności
i zmienności sposobów nauczania i uczenia się. Możliwe to będzie tylko wtedy, gdy zostanie
dokonana synteza pozytywnych osiągnięć dotychczasowych kierunków pedagogicznych
1
.
M. Garbiec z kolei za K. Denkiem podkreśla, że pedagogika ,,bezustannie poszukuje nowych,
lepszych, doskonalszych rozwiązań edukacyjnych i wychowawczych, którym efektem winien być
człowiek w pełni świadomy i rozumiejący otaczający go świat, poszukujący, innowacyjny, kreatywny
i wrażliwy, którego aspiracje życiowe i zawodowe podążają w ślad za zmieniającymi się realiami
społecznymi, technicznymi i kulturowymi. Niezaprzeczalnym faktem jest, że to szkoła, w najszer-
szym pojęciu i rozumieniu, jest podstawowym ogniwem edukacji młodego pokolenia, której po-
winnością jest wprowadzenie uczniów w tradycję i kulturę narodową, wyposażając tym samym
w system wartości, umiejętności i wiedzy”
2
.
Jednym ze sposobów takiej pracy szkoły jest prowadzenie kształcenia integracyjnego.
dzięki temu osoby pełnosprawne mają możliwość kontaktu z osobami niepełnosprawnymi, tylko
w ten sposób będziemy uczyć ich wspólnego życia z innymi osobami. „We współczesnym świe-
cie integracja osób niepełnosprawnych z otoczeniem społecznym jest kolejnym etapem w ewo-
lucji społeczeństw wobec inności drugiego człowieka. W historii ludzkość dążyła do segregacji
i izolacji niepełnosprawnych, lękała się ich, a czasem czciła. Obecnie, kiedy coraz więcej wiemy
1
I. Chrzanowska, Poziom osiągnięć szkolnych uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi na etapie gim-
nazjum, a forma organizacyjna kształcenia, Łódź 2004, s. 11.
2
M. Garbiec, System kształcenia uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych w Polsce i wybranych kra-
jach Unii Europejskiej, [w:] Uczeń niepełnosprawny i jego nauczyciel w przestrzeni szkoły, t. 5, (red.) Z. Gajdzica,
A Klinik, Kraków 2008, s. 107.
W
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
168
o problematyce niepełnosprawności, a humanitaryzm złagodził stereotypowe postrzeganie tych
osób, przyszedł czas na powrót do naturalnych układów społecznych, w których każdy człowiek
ma swoje miejsce w grupie społecznej jest jej stałym, uznanym elementem, a przede wszystkim
czuje się akceptowany – żyje więc w integracji ze swoją społecznością”
3
.
W takim razie zastanówmy się, czym jest dla współczesnego homo sapiens integracja. Istnieje
wiele znaczeń tego terminu i mają one swoje zastosowanie w wielu dziedzinach nauki. Samo słowo
integracja pochodzi od łacińskiego integratio. Termin ten oznacza łączenie, zespalanie oraz
tworzenie całości z części. Bardzo kreatywną interpretację tego pojęcia przedstawia G. Kwa-
śniewska w publikacji „Integracja – odkrywanie pojęć”. Zdaniem autorki, pojęcie to jest kojarzone
z następującymi hasłami:
I – indywidualizm,
N – nowatorstwo,
T – twórczość,
E – empatia,
G – gotowość,
R – racjonalizm,
A – akceptacja,
C – celowość,
J – jakość,
A – aktywność
4
.
W naukach o wychowaniu termin ten pojawił się dzięki publikacjom z dziedziny pedagogiki
specjalnej i społecznej. K. Baranowicz za A. Maciarz szczegółowo interpretuje to pojęcie. Autorka
określa integrację jako „ideę, kierunek przemian oraz sposób organizowania zajęć i rehabilitacji
osób niepełnosprawnych wyrażające się w dążeniu do stworzenia tym osobom możliwości
uczestniczenia w normalnym życiu dostępu do wszystkich instytucji i sytuacji społecznych, w których
uczestniczą pełnosprawni oraz do kształtowania pozytywnych ustosunkowań i więzi psychospo-
łecznych między pełnosprawnymi i niepełnosprawnymi”
5
.
Według J. Kirenko i M. Parchomiuk, kształcenie integracyjne nie oznacza jedynie włączania
dzieci z różnymi niepełnosprawnościami w funkcjonowanie otwartych placówek oświatowych
i egzekwowania od nich przystosowania do panujących tam warunków. To przede wszystkim
praca nad tworzeniem stosownego środowiska edukacyjnego, dającego im właściwe możliwości
rozwoju
6
.
Można więc jednoznacznie stwierdzić, że integracja jest procesem. Należy podkreślić, że
nie może być ona określana jako stan. G. Bricher analizując ją z trzech punktów widzenia:
1) społeczno-etycznego (uznaje, że niepełnosprawność jest względna i zdetereminowana
sytuacyjnie, a równe szanse dla wszystkich są prawem, a nie przywilejem; integracja daje moż-
liwość zmiany nastawień społecznych w stosunku do dzieci niepełnosprawnych);
2) prawno-ustawodawczego (wpisuje założenia integracji w system prawny, który gwaran-
tuje prawo do bezpłatnego kształcenia publicznego w najmniej ograniczającym środowisku);
3
B. Cytowska, Idea integracji edukacyjnej w realiach szkół gimnazjalnych, [w:] Świat pełen znaczeń – kultura
i niepełnosprawność, (red.) J. Baran, S. Olszewski, Kraków 2006, s. 635.
4
G. Kwaśniewska, Integracja – odkrywanie pojęć, [w:] Problemy edukacji integracyjnej dzieci i młodzieży z nie-
pełnosprawnością intelektualną, (red.) Z. Janiszewska-Nieścioruk, Kraków 2007, s. 177.
5
K. Baranowicz, Pozadydaktyczne efekty edukacji integracyjnej dzieci niepełnosprawnych, Łódź 2006, s. 58.
6
J. Kirenko, M. Parchomiuk, Edukacja i rehabilitacja osób z upośledzeniem umysłowym, Lublin 2006, s. 59.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
169
3) psychologiczno-edukacyjnego (integracja dzieci niepełnosprawnych i pełnosprawnych
może stworzyć bardziej wymagające środowisko dla dzieci niepełnosprawnych mogące pomóc
w ciągłym rozwoju dziecka)”
7
.
Podsumowując powyższe rozważania, można stwierdzić, że fundamentalnym założeniem
oświaty integracyjnej jest uznanie indywidualności każdego dziecka. Ponadto ważnym punktem
odniesienia jest dostrzeganie w każdej osobie wartości pozytywnych zamiast negatywnych.
Realizacja powyższego założenia wymaga nadal znacznej reformy: warunków nauczania oraz
zmiany metod działania nauczycieli.
Kształcenie dzieci niepełnosprawnych w Polsce
Współczesny proces edukacyjny to złożony ciąg działań, który powinien być zorientowany na
potrzeby ucznia, akcentować humanistyczny wymiar przestrzeni edukacyjnej. Podkreślenie ról
wartości wydaje się tak istotne, że stanowi ono źródło sensu ludzkiego istnienia, jak również
panaceum na nasilające się negatywne zjawiska współczesnej cywilizacji
8
.
Kształcenie integracyjne w naszym państwie przeznaczone jest dla każdego niepełno-
sprawnego dziecka bez względu na rodzaj dysfunkcji. Ma ono prawo do możliwości uczenia się
w odpowiedniej dla swojego wieku w klasie, która znajduje się w szkole ogólnodostępnej znajdu-
jącej się w zasięgu jego miejsca zamieszkania. Zarówno dzieci niepełnosprawne, rodziny oraz
nauczyciele mają zapewnione wsparcie, dzięki któremu adaptacja, edukacja oraz uczestnictwo
w grupie szkolnej może przebiegać na dość wysokim poziomie.
Pojawienie się dzieci określanych mianem „innych” w szkole ogólnodostępnej niesie za so-
bą także wiele zmian – w sposobie prowadzenia zajęć oraz technikach nauczania, także zmiany
myślenia o toku uczenia się. Dotyczą one nie tylko dostosowania szkoły dla osób niepełno-
sprawnych, ale także postawy samego społeczeństwa. Niestety, jest to proces długotrwały, który
wymaga nie tylko środków finansowych, ale również wysiłku ludzkiego.
Do najważniejszych dokumentów prawnych zapewniających dziecku niepełnosprawnemu
edukację należą między innymi:
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej,
ustawa z dnia 7 września 1991 roku o systemie oświaty
Konwencja o Prawach Dziecka ratyfikowana przez Rzeczpospolitą Polską w 1989 roku,
dokument końcowy Światowej Konferencji ,,Oświata Powszechna” – Tajlandia, 1990 rok,
Standardowe Zasady Wyrównywania Szans Osób Niepełnosprawnych opublikowane
przez ONZ 1993 roku,
deklaracja z Salamanki w sprawie zasad, polityki i praktyki w zakresie specjalnych potrzeb
edukacyjnych przyjęta przez światową konferencję w 1994 roku,
Karta Praw Niepełnosprawnych uchwalona przez Sejm RP w 1997 roku
9
.
Poza tym do dokumentów, które odnoszą się do wyrównywania szans edukacyjnych oso-
bom niepełnosprawnym zaliczamy także ustawę z dnia 18 stycznia 2005 roku, zarządzenie nr
29 z dnia 7 października 1993. Ustawa z dnia 7 września 1991 roku, znowelizowana w dniu 25
7
E. Szucka, Integracja szkolna, http://klub.chip.pl/nivalis/ppp/szucka1.htm [źródło z dnia 14 marca 2009 roku].
8
J. Karbowniczek, Podsumowanie publikacji, [w:] Nauczyciel i uczeń we wspólnej przestrzeni edukacyjnej,
(red.) W. Grelowska, J. Karbowniczek, Częstochowa 2005, s. 210.
9
K. Baranowicz, op. cit., s. 60-61.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
170
lipca 1998 roku odnosi się do systemu oświaty, pozwala ona na prowadzenie we wszystkich
szkołach wychowania oraz nauczania integracyjnego dla dzieci niepełnosprawnych z uwzględ-
nieniem ich potrzeb rozwojowych i edukacyjnych. Natomiast rozporządzenie z dnia 18 stycznia
2005 roku, uchwalone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu w sprawie warunków
organizowania kształcenia i opieki dla dzieci oraz młodzieży niepełnosprawnej pozwala na
kształcenie ich w następujących placówkach: przedszkolach, szkołach i oddziałach ogólnodostęp-
nych i integracyjnych. Uwzględniony zapis oznacza, że niepełnosprawni wraz z pełnosprawnymi
rówieśnikami będą mogli swobodnie uczyć się w placówkach edukacyjnych. W rzeczywistości
jednak różnie to bywa, byłby to jednak odrębny temat na oddzielny artykuł.
Na podstawie obecnej praktyki szkolnej można wywnioskować, że edukacja dzieci niepeł-
nosprawnych w szkołach i oddziałach jest prowadzona nie dłużej niż do ukończenia przez ucznia:
18 lat na etapie szkoły podstawowej, 21 lat w gimnazjum i 24 lat na poziomie szkół ponad
gimnazjalnych.
Zarządzenie nr 29 z dnia 4 października 1993 roku odnosi się do zasad organizowania
opieki nad uczniami niepełnosprawnymi i ich kształcenia w szkołach masowych i integracyjnych.
Ponadto wprowadza ono pojęcie klasy integracyjnej i możliwość kształcenia integracyjnego osób
niepełnosprawnością w klasach i oddziałach szkół ogólnodostępnych. Uwzględnia liczbę uczniów
w jednej klasie (powinna ona zawierać od 15 do 20 osób – w tym od 3 do 5 uczniów niepełnospraw-
nych bez względu na rodzaj dysfunkcji).
W placówce integracyjnej mogą być dodatkowo zatrudnieni nauczyciele z właściwym przy-
gotowaniem pedagogicznym (nauczyciele wspierający). Celem ich pracy jest współorganizowanie
procesu kształcenia, ponadto głównym zadaniem nauczycieli wspierających jest udzielanie pomocy
nauczycielom przedmiotowym w zakresie doboru treści programowych oraz metod pracy z uczniami
niepełnosprawnymi.
Głównym założeniem pracy w placówce integracyjnej jest wspieranie i wspomaganie rozwoju
dzieci niepełnosprawnych. Praca nauczyciela z dzieckiem odnosi się do jego indywidualnych
potrzeb, dlatego do grup integracyjnych szczególnie powinny być przyjmowane osoby, którym
szkoła jest w stanie pomóc. Istnieją takie formy upośledzeń (upośledzeń stopniu głębokim i znacz-
nym), które nie pozwalają na pobieranie nauki w formie integracyjnej. Osoby nimi dotknięte nie
będą dobrze funkcjonowały i adaptowały się do warunków kształcenia o charakterze integracyjnym.
Nauczyciel uczący w takiej grupie powinien zaplanować i zrealizować program indywidualnie dla
każdego niepełnosprawnego dziecka, przy czym musi pamiętać, aby zwracać uwagę na innych
uczestników lekcji.
Jednemu nauczycielowi może być trudno podołać wszystkim obowiązkom, dlatego dodatkowo
do pracy z osobami niepełnosprawnymi powołano nauczycieli wspierających. Ich zadaniem jest
stymulacja i wspieranie periodyzacji rozwoju dziecka oraz pomoc nauczycielom przedmiotowym.
Obaj nauczyciele (przedmiotowy i wspierający) powinni dążyć do tego, aby klasa była zintegro-
wanym zespołem, a także, aby każde dziecko niepełnosprawne robiło postępy na miarę swoich sił,
możliwości. Jest to dosyć istotny proces interakcji, dotychczasowe obserwacje badaczy wskazują
na to, że nauczyciele ci zazwyczaj nie współpracują ze sobą w pełni. Dodatkowo mogą oni ko-
rzystać z pomocy zatrudnionych w placówce specjalistów: logopedy, psychologa i rehabilitanta.
Są oni dostępni także dla wszystkich dzieci pełno- i niepełnosprawnych.
Uczniowie niepełnosprawni oprócz codziennych lekcji mają także możliwość uczestniczenia
w zajęciach o charakterze rewalidacyjnym i wspomagającym. Są to między innymi: indywidualne
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
171
zajęcia rewalidacyjne prowadzące do usprawniania zaburzonych funkcji, zajęcia logopedyczne –
mają na celu korektę zaburzonych funkcji mowy, zajęcia związane z integracją społeczną i re-
edukacja mająca na celu wyrównanie deficytów rozwojowych.
Współczesna koncepcja integracji w systemie edukacyjnym „nawiązuje do nauki całościowej.
Była to istotna zmiana koncepcji doboru i układu treści programów szkolnych”
10
. Program
wszystkich zajęć jest zazwyczaj ustalany indywidualnie w zależności od możliwości danego
dziecka. Na początku i końcu każdego roku szkolnego prowadzone są badania, które określają
umiejętności i kondycję zdrowotną każdego dziecka. Ten rodzaj pomocy przynosi zamierzone
efekty, ale tylko wtedy, gdy terapia jest prowadzona w sposób ciągły i właściwy.
Decyzję o umieszczeniu dziecka z niepełnosprawnością w klasie integracyjnej podejmuje
się na podstawie orzeczenia wydanego przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną. Wyda-
wane jest ono na wniosek rodziców, w którym uzasadniają oni potrzebę o jego wydaniu. Decyzja
o takim charakterze zawiera: diagnozę, opis niepełnosprawności, a także zalecenia odnoszące
się do pracy z dzieckiem, ponadto znajdują się tam sugestie, co do wyboru formy kształcenia
(szkoła: integracyjna, ogólnodostępna, specjalna). Niezależnie od postawionej diagnozy decyzję
wydaje się na poszczególny etap edukacyjny albo na czas nieokreślony.
Nauka w Polsce jest obowiązkowa do 18. roku życia, dzieci niepełnosprawne mają jednak moż-
liwość wydłużenia obowiązku szkolnego: na poziomie szkoły podstawowej do 18. roku życia, na
poziomie gimnazjum do 21. roku życia, a do 24. roku życia na poziomie szkoły ponadpodstawowej.
System integracyjny dzieci niepełnosprawnych na terenie Niemiec
Od czasów średniowiecza kształceniem na terytorium Niemiec zajmowało się wyłącznie ducho-
wieństwo, a w kolejnych wiekach systemem edukacji kierowało państwo. Należy podkreślić, że
w myśl konstytucji państwa niemieckiego tok kształcenia najmłodszych podlegał nadzorowi państwa.
Współcześnie u naszych sąsiadów obowiązuje w tej kwestii tak zwana polityka decentralizacji.
Państwo niemieckie jest podzielone na szesnaście krajów związkowych, są one określane mia-
nem landów. Poszczególne regiony mają własne Ministerstwa Edukacji. Określają one nie tylko
okres kształcenia w systemie kalendarzowym i fundamentalne założenia, ale także strukturę
i metody stosowane przez nauczycieli. Regionalne ministerstwa tworzą z Federalnym Ministrem
Oświaty tak zwaną Radę Siedemnastu. Jest to Federalna Rada Oświatowa. Jej zadaniem jest
wypracowanie naczelnych kompromisów. Poza tym Federalna Rada Oświatowa ciągle poszukuje
nowych metod porozumienia w sprawie ulepszenia dotychczasowego systemu kształcenia między
szesnastoma krajami związkowymi. „O porozumienie takie jest niejednokrotnie bardo trudno,
czego najlepszym dowodem są zalecenia dotyczące specjalno-pedagogicznego wspierania
w szkołach w Republice Federalnej Niemiec z 6 maja 1994 roku”
11
.
Edukacja w obrębie jednego kraju związkowego (landu) jest mocno scentralizowana, a przede
wszystkim uzależniona od możliwości finansowych. W bogatszych landach obowiązek szkolny
trwa dłużej, w biedniejszych krajach związkowych jest on znacznie krótszy.
Pierwszym stopniem kształcenia w system edukacyjny na terenie Niemiec jest szkoła pod-
stawowa, w której uczniowie przebywają zaledwie cztery lata. Należy zaznaczyć, że jest to naj-
10
J. Karbowniczek, Konstruowanie autorskich programów nauczania, [w:] Tradycja i współczesność w edukacji
dzieci i dorosłych, (red.) E. Skoczylas-Krotla, S. Podobiński, W. Szlufik; Częstochowa 2001-2002; s. 91.
11
G. Szumski, Integracyjne kształcenie niepełnosprawnych, Warszawa 2006, s. 180.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
172
krótsza szkoła podstawowa we Wspólnotach Europejskich z wyłączeniem Austrii. Po ukończeniu
pierwszego etapu rodzice podejmują decyzję o dalszym etapie kształcenia i wyborze szkoły dla
swoich pociech.
Podobnie jak w innych krajach przynależących do Wspólnot Europejskich także tutaj dyle-
matem jest kształcenie dzieci z niepełnosprawnością. Można powiedzieć, że nie tylko w Polsce
mamy jeszcze w tej kwestii wiele do uzupełnienia. Na terenie Niemiec naukę w szkole ogólno-
dostępnej pobiera zaledwie 20% dzieci niepełnosprawnych. Należy przy okazji zaznaczyć, że
w każdym kraju związkowym jest inaczej. Niemcy jako członek Unii Europejskiej zobowiązały się,
że ponad 90% dzieci z niepełnosprawnością będzie mogło pobierać naukę w szkołach ogólno-
dostępnych z rówieśnikami. Postawa naszych zachodnich sąsiadów wynika z konwencji ONZ
o prawach osób niepełnosprawnych, która została prze nich podpisana w 2006 roku. Dotych-
czas w Niemczech stwarza się właściwe warunki do pobierania przez te osoby nauki, a także
zapewnia indywidualny tok kształcenia.
W 1988 roku Konferencja Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (KMK)
stwierdziła, że dotychczasowy system oświaty powinien stać się bardziej elastyczny, jeżeli cho-
dzi o specjalne potrzeby edukacyjne dzieci, a w związku z tym apelem zmianie uległa między
innymi terminologia. Dotyczyła ona potrzeb nauczania specjalnego w ramach szkoły specjalnej,
a zastosowany zamiennik podkreśla specjalne potrzeby edukacyjne dziecka. W 1994 roku KMK
wniosła kolejną zmianę, reforma miała dotyczyć edukacji dzieci niepełnosprawnych. KMK uznała,
że kształcenie najmłodszych powinno być wspólnym zadaniem dla wszystkich typów szkół na
terenie Niemiec, podkreślając ponadto, że szkolnictwo specjalne powinno być zasadniczym wspar-
ciem dla wszystkich szkół ogólnodostępnych. Apel KMK przyniósł pożądane efekty. Wszystkie
kraje związkowe wdrożyły zalecenia do swoich systemów oświatowych, a kwalifikacji dzieci do
systemu edukacyjnego dokonuje nauczyciel we współpracy z rodzicami. Zanim niepełnosprawne
dziecko podejmie naukę, odwiedza on jego opiekunów prawnych, obserwując przyszłego ucznia
w jego środowisku naturalnym („gnieździe rodzinnym”). Podczas wizyty przeprowadza także wywiad
z rodzicami dziecka, dodatkowo obejmuje rodzinę badaniami psychologiczno-pedagogicznymi.
U naszych zachodnich sąsiadów każde dziecko z niepełnosprawnością po ukończeniu szó-
stego roku życia podlega kształceniu. Wynika to z tego, że ma ono prawo do przekroczenia
progu szkoły. W szczególnych okolicznościach istnieje możliwość rozpoczęcia obowiązku szkol-
nego przez dziecko rok później. Podobne przesłanki odnoszą się do dłuższego okresu nauki.
W razie szczególnych trudności zdrowotnych edukacja może być wydłużona o trzy lata. W nie-
mieckim systemie edukacyjnym propagowany jest system częściowej integracji. Należy podkreślić,
że coraz większa liczba osób niepełnosprawnych pobiera naukę w szkołach ogólnodostępnych
i w ten sposób ogranicza się znaczenie kształcenia o charakterze segregacyjnym. Nadal dokonuje
się zróżnicowania metod dydaktycznych w odniesieniu do potrzeb każdego dziecka zgodnie
z zasadami opieki psychologicznej i pedagogicznej.
Pierwszą szkołę integracyjną założono na obszarze Niemiec w 1975 roku w Berlinie. Była to
Flaming – Grundschule. G. Szumski, za A. Hinzem, stwierdza, że „Flaming-Grundschule była pla-
cówką modelową, na której w mniejszym bądź większym stopniu wzorowali się twórcy kolejnych
szkół integracyjnych w Niemczech. Sąd ten jest prawdziwy w tym sensie, że Flaming-Grund-
schule dała impuls do zakładania dalszych szkół integracyjnych, nie wszystkie jednak spośród nich
przyjmowały rozwiązania pedagogiczne zgodne z założeniami wypracowanymi w 1975 roku”
12
.
12
Ibidem, s.187-188.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
173
Idea zapoczątkowana przez Flaming-Grandschule dała podłoże do zakładania następnych
szkół w Niemczech. Były to placówki w Bawarii, Hamburgu, Szleswiku-Holsztynie i Ucker-
mark-Grundschule.
Klasy integracyjne w Niemczech funkcjonują na zasadzie wyodrębnionych oddziałów szkolnych
skupiających uczniów pełnosprawnych i niepełnosprawnych. Klasy integracyjne prowadzone są
zazwyczaj przez dwóch nauczycieli – przedmiotowego i pedagoga specjalnego. Klasy o charak-
terze integracyjnym do 1994 roku posiadały status i formę eksperymentów pedagogicznych.
W literaturze pedagogicznej autorzy wyróżniają dwa modele, które zasadniczo odnoszą się
do kształcenia integracyjnego. „Pierwszy model – to klasy integracyjne z czworgiem do sze-
ściorga dzieci z różnym rodzajem niepełnosprawności i 15. do 18. dzieci pełnosprawnych”
13
. Do
klas o takim charakterze zazwyczaj przyjmowane są osoby, u których niepełnosprawność (disability)
została rozpoznana we wczesnym dzieciństwie. W drugim modelu placówka przyjmuje wy-
łącznie dzieci pełnosprawne mieszkające na obszarze, na którym znajduje się szkoła. W takiej
klasie uwzględnia się tylko jedną lub dwie osoby niepełnosprawne. Wspólna nauka dzieci pełno-
sprawnych i niepełnosprawnych ma prowadzić do lepszego rozwoju społecznego i emocjonalnego.
Przeprowadzone przez naukowców nie badania potwierdziły obaw, że w klasach integracyjnych
osoby z niepełnosprawnością popadną w większą izolację, przeciwnie udało się potwierdzić, że
status społeczny uczniów niepełnosprawnych odpowiada statusowi uczniom pełnosprawnym.
Dzięki podjętym działaniom odnotowano większą liczbę kontaktów społecznych. Integracja
przyniosła w Niemczech więcej reakcji pozytywnych niż negatywnych. Stwierdzenie to można
interpretować jako niesamowite osiągnięcie praktyków w sferze zbliżenia osób niepełnosprawnych
do pełnosprawnych. Na przykładzie państwa niemieckiego widać wyraźnie, że jest to zmiana na
korzyść osób z niepełnosprawnością.
Analiza porównawcza systemów integracyjnych w Polsce i Niemczech
Tabela 1. Charakterystyka systemu kształcenia w Polsce i Niemczech
Analiza porównawcza
Czynniki
Polska
Niemcy
Obowiązek szkolny
Od 7. do 18. roku życia
Od 6. do 18. roku życia
Oceny
Od 1 do 6 (1 - najniższa, 6 - najwyż-
sza) w nauczaniu elementarnym
oceny w formie opisowej.
5-1 (5 - to najniższa, 1 - najwyższa).
Brak informacji, co do ewentualnego
stosowania ocen opisowych.
Okres trwania szkoły podstawowej
System w Polsce przewiduje 6 klas,
ukończenie tego etapu w 12. roku
życia.
W modelu tym szkoła podstawowa
przewiduje 4 klasy. Etap ten kończy
się w wieku 10 lat. Jest to najkrót-
sza szkoła podstawowa w świecie
z wyjątkiem Austrii.
Możliwość przedłużenia nauki
O 4 lata, ale tylko do 16. roku życia,
w gimnazjum do 21. roku życia, ale
najwcześniej podjęcie decyzji o dal-
szym sposobie i kierunku nauki w 15.
roku życia
Brak informacji dotyczących możliwo-
ści przedłużenia przez dzieci niepeł-
nosprawne nauki w szkole podstawo-
wej, ale najwcześniej już w 10. roku
życia podejmowanie decyzji co do
sposobu i kierunku dalszej nauki.
Kwalifikowanie do kształcenia spe-
cjalnego i integracyjnego
Na podstawie orzeczenia wydanego
przez poradnie psychologiczno-
pedagogiczne.
Na podstawie obserwacji dziecka
w jego środowisku naturalnym (do-
mowym), przeprowadzeniu wywiadu
13
Por. I. Vasiljew, Wychowanie integracyjne w Niemczech, ,,Edukacja i Dialog” 1996, nr 9, s. 67.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
174
z rodzicami, ewentualnie uwzględnie-
niu badania pedagogiczno-
psychologicznego.
Osoby uprawnione do prowadzenia
zajęć
Nauczyciel przedmiotowy i nauczyciel
wspomagający, nie musi być to pe-
dagog specjalny.
Nauczyciel przedmiotowy oraz peda-
gog specjalny.
Zespół wspomagający
Psycholog, logopeda, rehabilitant.
Psychiatra, neurolog, logopeda, reha-
bilitant.
Struktura klasy
Od 15 do 20 uczniów (w tym dzieci
pełnosprawni i od 3 do 5 uczniów
niepełnosprawnych).
Dwa modele:
1. Klasy mieszczące od 15 do 18
uczniów pełnosprawnych i od 4 do 6
uczniów niepełnosprawnych.
2. W klasie maksymalnie do 2 uczniów
niepełnosprawnych, nauczanie
w szkole jak najbliższej miejsca za-
mieszkania.
Stopień finansowania szkolnictwa
przez państwo
Dosyć słabo dotowane.
Budżet federalny (państwowy) pokrywa
14% kosztów, budżety poszczególnych
krajów związkowych, dotacje samorzą-
dowe (lokalne). Ogólnie oświata bardzo
dobrze finansowana, dlatego funkcjonują
głownie szkoły publiczne. Trzeba jednak
zaznaczyć, że istnieje duża rozbieżność
między bogatszymi landami południowo-
zachodnimi a biedniejszymi północno-
wschodnimi.
Przerwy w nauce
Wakacje 2 miesiące, ferie zimowe
oraz przerwy świąteczne
Wakacje 6 tygodni, więcej przerw
w roku szkolnym, już w drugiej połowie
września 10 dni wolnego.
Nadzór nad szkolnictwem
Szkolnictwo centralnie kierowane.
Przekazane częściowo pod władanie
urzędom samorządu terytorialnego.
Każdy land posiada niezależnie od
siebie działające Ministerstwo Edukacji.
Długość pobierania nauki w danej
szkole
Ściśle określona
W zależności od decyzji ministerstwa
danego Landu (co wiąże się przede
wszystkim z finansami), nawet pod-
stawówka w dwóch wypadkach jest
sześcioletnia, a nie czteroletnia, jak
w innych państwach.
Konkluzje
W świetle współczesnej edukacji XXI wieku można mówić o kształceniu zintegrowanym jako
ogólnej refleksji nad fundamentalną wiedzą o uczeniu się. Przy czym edukacja zintegrowana
rewolucjonizuje nauczanie, a zarazem wszystkie obszary ludzkiego życia. Jeśli w procesie wy-
chowania można już mówić o wojnach aksjologicznych, to w edukacji wczesnoszkolnej o jej rewo-
lucji i nie tylko
14
.
Można więc zadać pytanie: W którym z omawianych tu państw lepiej jest rozwinięty system
integracyjny? Zdaniem autora, obecnie refleksja taka nie jest niezbędna. Żadna z aktualnie
przedstawionych form edukacji nie ma szans na zbliżenie się do integracji w wydaniu włoskim.
Obecnie może ona uchodzić jedynie za wzór do naśladowania dla wszystkich państw, zarówno
w naszym kraju jak i u zachodnich sąsiadów jest nadal wiele w tym kierunku do zrobienia.
14
J. Karbowniczek, Nauczanie zintegrowane i co dalej?, [w:] Edukacja przedszkolna i wczesnoszkolna na po-
czątku XXI wieku. Wyzwania i konteksty, (red.) M. Królica, E. Piwowarska, E. Skoczylas-Krotla, Częstochowa 2007, s. 70.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
175
Jeśli spojrzeć krytycznie, można by wytknąć niemieckim placówkom edukacyjnym nierówność
szans, jakie dzieci mają w chwili przekroczenia progu szkolnego. Po zakończeniu szkoły podsta-
wowej uczniowie oraz ich rodzice są zmuszeni do wyboru następnej szkoły. Decydując się na
pięcioletnią Hauptschule albo Realschule, często udają się do tych placówek edukacyjnych,
w których poziom nauczania jest bardzo niski. Niepokojące jest to, że są one wybierane zazwy-
czaj przez sześćdziesiąt procent dzieci.
Z raportu Rady Praw Człowieka do Spraw Szkolnictwa z 2007 roku wynika, że wytknięto
niemieckim szkołom osiąganie sukcesu edukacyjnego na bazie statusu społecznego rodziców
dziecka. Przy takim podejściu wiele tracą dzieci z niepełnosprawnością, można się więc zastanawiać,
czy to dobrze, że każdy land ma odrębny system szkolny, czy czteroletnia szkoła podstawowa jest
w stanie nadrobić braki w umiejętnościach dzieci, a w szczególności dzieci z niepełnosprawnością?
Nie trzeba daleko szukać odpowiedzi na powyższe pytania. Wystarczy spojrzeć na wyniki
osiągnięte przez niemieckie piętnastolatki po 2000 roku na podstawie PISA (Programme for
International Student Assessment). Jest to test, który sprawdza fundamentalne umiejętności
uczniowskie, czyli myślenie matematyczne oraz rozumienie tekstu. Program ten był przeprowa-
dzany w trzydziestu jeden krajach OECD – „W 2003 roku test dał podobny wynik jak w 2000 roku”
15
.
Polska nie należy do tych krajów, które są wybitnie rozwinięte, nasza oświata dalszym ciągu
nie jest odpowiednio dofinansowana. Należy podkreślić, że nie istnieje właściwie współpraca
pomiędzy nauczycielami w systemie integracyjnym. Ponadto w dalszym ciągu nie ma ustawy
regulującej współpracę nauczyciela przedmiotowego z wspierającym.
Pedagog wspierający powinien być raczej doradcą prawnym, a także pedagogiem specjalnym.
Współpraca nauczycieli w tym aspekcie powinna przede wszystkim polegać na obserwowaniu
ograniczeń i możliwości swoich uczniów, spostrzeganiu ich mocnych i słabych stron oraz włą-
czaniu do współpracy uczniów pełnosprawnych z niepełnosprawnymi.
Jak dotąd są to dwa zasadnicze problemy, które nadal nie zostały rozwiązane na gruncie
polskim. Prowadząc dyskusję, której przedmiotem jest dziecko i jego prawa, nikt już dzisiaj nie
jest w stanie zanegować, że dziecko niepełnosprawne ma takie same prawa jak każda inna
osoba pełnosprawna. Dzięki integracji mają one dostęp do wszystkich stopni szkolnictwa. W ten
sposób wyznaczany jest nowy kierunek działań społecznych. Integracja dokonuje się w zakresie
otoczenia cywilizacyjnego i kulturowego, ponadto swoim zasięgiem dąży do udoskonalenia postaw
osób pełnosprawnych względem niepełnosprawnych. Reasumując, należy podkreślić, że integracja
jest nadal szansą na wzmocnienie dotychczasowych funkcji opiekuńczych oraz wychowawczych
placówek szkolnych.
Bibliografia
B
ARANOWICZ
K., Pozadydaktyczne efekty edukacji integracyjnej dzieci niepełnosprawnych, Łódź 2006.
B
ARŁÓG
K., Efekty procesu integracji dzieci pełnosprawnych oraz z mózgowym porażeniem dziecięcym
w młodszym wieku szkolnym, Rzeszów 2001.
B
ARŁÓG
K., Problem integracji w edukacji wczesnoszkolnej, [w:] Możliwości i zagrożenia reform edukacyj-
nych, (red.) M. Ochmański, Warszawa 1997.
B
ĄBKA
J., Edukacja integracyjna dzieci pełnosprawnych i niepełnosprawnych – założenia i rzeczywistość,
Poznań 2001.
15
B. Wieliński, ONZ krytykuje niemieckie szkoły, www.wyborcza.pl/1,86733,4007058.html (źródło z dnia 13 marca
2009 roku).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
176
C
HODKOWSKA
M., Socjopedagogiczne problemy edukacji integracyjnej dzieci z obciążeniami biologicznymi
i środowiskowymi, Warszawa 2004.
C
HRZANOWSKA
I., Poziom osiągnięć szkolnych uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi na etapie
gimnazjum, a forma organizacyjna kształcenia, Łódź 2004.
C
YTOWSKA
B., Idea integracji edukacyjnej w realiach szkół gimnazjalnych, [w:] Świat pełen znaczeń – kultura
i niepełnosprawność, (red.) J. Baran, S. Olszewski, Kraków 2006.
G
ARBIEC
M., System kształcenia uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych w Polsce i wybranych
krajach Unii Europejskiej, [w:] Uczeń niepełnosprawny i jego nauczyciel w przestrzeni szkoły, t. 5,
(red.) Z. Gajdzica, A Klinik, Kraków 2008.
K
ARBOWNICZEK
J., Istota kształcenia zintegrowanego w klasach I-III szkoły podstawowej, [w:] Edukacja
dziecka we współczesnej rzeczywistości społecznej. Wybrane aspekty, (red.) U. Ordon, A. Pękala;
Częstochowa 2008.
K
ARBOWNICZEK
J., Konstruowanie autorskich programów nauczania, [w:] Tradycja i współczesność w edukacji
dzieci i dorosłych, (red.) E. Skoczylas-Krotla, S. Podobiński, W. Szlufik, Częstochowa 2001-2002.
K
ARBOWNICZEK
J., Nauczanie zintegrowane i co dalej?, [w:] Edukacja przedszkolna i wczesnoszkolna na
początku XXI wieku. Wyzwania i konteksty, (red.) M. Królica, E. Piwowarska, E. Skoczylas-Krotla,
Częstochowa 2007.
K
ARBOWNICZEK
J., Podsumowanie publikacji, [w:] Nauczyciel i uczeń we wspólnej przestrzeni edukacyjnej,
(red.) W. Grelowska, J. Karbowniczek, Częstochowa 2005.
K
IRENKO
J., P
ARCHOMIUK
M., Edukacja i rehabilitacja osób z upośledzeniem umysłowym, Lublin 2006.
K
WAŚNIEWSKA
G., Integracja – odkrywanie pojęć, [w:] Problemy edukacji integracyjnej dzieci i młodzieży
z niepełnosprawnością intelektualną, (red.) Z. Janiszewska-Nieścioruk, Kraków 2007.
S
ZUCKA
E., Integracja szkolna, http://klub.chip.pl/nivalis/ppp/szucka1.htm (źródło z dnia 14 marca 2009 roku).
S
ZUMSKI
G., Integracyjne kształcenie niepełnosprawnych, Warszawa 2006.
V
ASILJEW
I., Wychowanie integracyjne w Niemczech, ,,Edukacja i Dialog” 1996, nr 9.
W
IELIŃSKI
B., ONZ krytykuje niemieckie szkoły, www.wyborcza.pl/1,86733,4007058.html (źródło z dnia 13
marca 2009 roku).
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
177
Niepełnosprawność – mity, fakty
oraz wyzwania wobec współczesności.
Sprawozdanie z seminarium pedagogicznego
mgr Katarzyna Różyło
Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu
dniach 20-21 października 2009 roku w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej im.
Witelona w Legnicy odbyło się zorganizowane przez Akademicki Klub Filmu Pedago-
gicznego im. Janusza Korczaka przy Wydziale Pedagogiki, Turystyki i Rekreacji
Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona w Legnicy seminarium pedagogiczne
„Niepełnosprawność – mity, fakty oraz wyzwania wobec współczesności”.
Zgromadzono interdyscyplinarny zespół przedstawicieli nauk pedagogicznych i medycz-
nych złożony z praktyków oraz teoretyków. Wśród prelegentów znaleźli się pedagodzy, psycho-
lodzy, pracownicy stowarzyszeń i fundacji działających na rzecz osób niepełnosprawnych czy
ośrodków prowadzących terapię i rehabilitację. Zadawano sobie między innymi pytania: „Czy
osoba niepełnosprawna może być pełnoprawnym nauczycielem i pedagogiem?”, „Jak możemy
pokonywać bariery społeczne?”, „Czy niepełnosprawność jest czymś, co wręcz uprawnia do
większej aktywności?”.
Seminarium podzielono na dwie części. Pierwszego dnia odbywały się obrady seminaryjne,
emisje filmów, panel dyskusyjny oraz spotkanie towarzyskie uczestników, drugiego zorganizo-
wano seminarium szkoleniowe „Metodyka Pracy Wychowawczej z Osobą Niepełnosprawną”.
Pierwszego dnia obrad po rejestracji uczestników nastąpiło uroczyste otwarcie seminarium
pedagogicznego, którego dokonali przedstawiciele uczelni: dr Kazimiera Jaworska, prorektor
PWSZ im. Witelona w Legnicy, oraz prof. dr hab. Jerzy Semków kierownik Zakładu Pedagogiki
Wydziału Pedagogiki, Turystyki i Rekreacji PWSZ im. Witelona w Legnicy. Dr Kazimiera Jawor-
ska podkreśliła znaczenie wymiany doświadczeń związanych z zagadnieniem niepełnosprawności.
Stwierdziła, że tylko szeroko pojęta dyskusja może doprowadzić do praktycznych rozwiązań. Prof.
dr hab. Jerzy Semków poruszył kwestię transformacji ustrojowej, która dokonała się na początku
lat 90 XX wieku. W jej wyniku doszło do wielu przeobrażeń społecznych wpływających również
na zmianę postrzegania osób niepełnosprawnych, która nastąpiła w świadomości ludzkiej, a jest
też widoczna na przykład w takich aspektach działalności człowieka, jak architektura. Tworzone
obecnie udogodnienia dla niepełnosprawnych – windy, podnośniki, podjazdy – to tylko jeden
z przykładów działań na rzecz ułatwienia funkcjonowania osobom niepełnosprawnym jako
sprawnym zawodowo.
W
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
178
Po otwarciu seminarium rozpoczęły się obrady pod przewodnictwem dr Jana Wojtasia oraz
Łukasza Banaszaka. Pierwszą prelekcję pod tytułem Prezentacja kampanii społecznej ADHD – świat
to za mało wygłosił Łukasz Banaszak, prezes Akademickiego Klubu Filmu Pedagogicznego im.
Janusza Korczaka i działacz Polskiego Towarzystwa ADHD w Krakowie. Na wstępie przedstawił
on działalność Polskiego Towarzystwa ADHD w Krakowie skupiającego rodziców, psychologów
i pedagogów zainteresowanych problematyką ADHD. Celem towarzystwa jest nagłaśnianie i prezen-
towanie tego zagadnienia szerokim gremiom społecznym, organizuje więc ono różnego rodzaju
konferencje i szkolenia na temat zespołu nadpobudliwości psychoruchowej, prowadzi też grupy
terapeutyczne dla dzieci dotkniętych tą przypadłością, umożliwia konsultacje specjalistyczne,
organizuje różne wydarzenia medialne, konkursy, imprezy plenerowe. W dalszej części wystą-
pienia prelegent zapoznał słuchaczy z kampanią społeczną Polskiego Towarzystwa ADHD pro-
wadzoną pod hasłem: ADHD – świat to za mało, a mającą na celu pokazać, zaktywizować oraz
wykorzystać potencjał tkwiący w osobach z ADHD. W ramach kampanii społecznej są organi-
zowane konferencje programowe oraz szkolenia, których celem jest szczegółowe zapoznanie
z problemem zwłaszcza nauczycieli, opiekunów, lekarzy, a także praca nad poprawą diagnostyki
i terapii ADHD. Wspierają ją znane postacie, które mimo ADHD osiągają sukcesy – Joanna
Szczepkowska i Szymon Majewski. Prelegent ilustrował swój referat wieloma fotografiami do-
kumentującymi pracę Polskiego Towarzystwa ADHD.
Następnie wystąpił mgr Dariusz Bełdowski z Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień MONAR
z referatem Działania Stowarzyszenia MONAR na rzecz osób niepełnosprawnych. Omówił różno-
rodne formy działalności Stowarzyszenia MONAR pomagającego ludziom znajdującym się
w trudnej sytuacji życiowej – samotnym, chorym, skrzywdzonym przez los, uzależnionym, bez-
domnym, akcentując działania na rzecz osób niepełnosprawnych. Zwrócił także uwagę na problem
sięgania po narkotyki osób ze schorzeniami psychicznymi oraz z niepełnosprawnością intelektualną.
Kolejno głos zabrała mgr Katarzyna Walaszek z Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”
z prelekcją pod tytułem Zmieniajmy razem świat na lepszy i piękniejszy – przedstawienie dzia-
łalności Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Omówiła ona działalność powstałej w 2003
roku fundacji, której celem od początku jest utrzymanie warsztatów terapeutycznych w schronisku
funkcjonującym w podkrakowskich Radwanowicach. Na mocy nowelizacji Ustawy o rehabilitacji
zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych z dnia 20 grudnia 2002 roku
mieszkańcy schroniska utracili prawo do korzystania z tamtejszych Warsztatów Terapii Zajęcio-
wej finansowanych z budżetu państwa. Fundacja umożliwiła im dalsze korzystanie z tej formy
terapii. Od czasu swego powstania Fundacja „Mimo Wszystko” prowadzi Warsztaty Terapii Arty-
stycznej, organizuje Ogólnopolskie Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko”, Festiwal Zacza-
rowanej Piosenki, Ogólnopolski Festiwal Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych
„Albertiana”, prowadzi Teatr „Radwanek”, a także dwa ośrodki dla osób niepełnosprawnych – w Rad-
wanowicach oraz w Lubiatowie, jest też inicjatorem projektu „Każdy ma swoje Kilimandżaro”.
Wystąpienie zostało zilustrowane fotografiami.
Dr Agnieszka Piasecka z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego w referacie pod
tytułem: Niepełnosprawny na rynku pracy – założenia polityki unijnej a kreowanie ścieżki kariery
przedstawiła założenia polityki Unii Europejskiej dotyczące budowania kariery osób niepełno-
sprawnych. Omówiła aktualną sytuację na rynku pracy oraz obecne położenie osób niepełno-
sprawnych, postawiła również pytanie, czy wobec aktualnego obrazu rynku pracy możliwe jest
kreowanie ścieżki kariery osoby niepełnosprawnej.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
179
Kolejny referat pod tytułem Dziecko niepełnosprawne w rodzinie – wyzwania codzienności
wygłosiła mgr Dorota Domińska-Werbel z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona
w Legnicy. Omówiła ona kolejne etapy właściwe dla sytuacji psychologicznej rodziny z dzieckiem
niepełnosprawnym i zapoznała słuchaczy z trudnościami, na jakie rodzina ta napotyka w życiu
codziennym.
Ostatnią w tej części obrad była prelekcja wygłoszona przez Katarzynę Różyło pod tytułem
Niepełnosprawność – ujęcie medyczne i prawne, w której przedstawiono wiele definicji i klasyfi-
kacji stwierdzających, jak można rozumieć fenomen niepełnosprawności, a także, kogo można
zaliczyć do grupy osób niepełnosprawnych pod względem medycznym oraz prawnym. Omówiono
ujęcie niepełnosprawności według Światowej Organizacji Zdrowia oraz definicje jej poszczegól-
nych elementów, definicję i klasyfikację pochodzącą z międzynarodowej klasyfikacji funkcjonowania,
niepełnosprawności i zdrowia, klasyfikację rodzajów niepełnosprawności Światowej Organizacji
Zdrowia, Deklarację Praw Osób Niepełnosprawnych, definicje pochodzące z Ustawy o rehabilita-
cji zawodowej i społecznej z 26 sierpnia 1997 roku oraz o zatrudnieniu osoby niepełnosprawnej,
stosowane w polskim systemie orzecznictwa, z Ustawy o pomocy społecznej oraz klasyfikację
opracowaną przez Główny Urząd Statystyczny.
Po przerwie na kawę wznowiono obrady referatem dr Wiesławy Troszczyńskiej-Nakonieczny
z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona w Legnicy pod tytułem Problemy osób
niepełnosprawnych z wejściem na rynek pracy. Prelegentka nakreśliła ogólną sytuację panującą
aktualnie na rynku pracy, a następnie na tym tle zarysowała sylwetkę osoby niepełnosprawnej
na rynku pracy. Przedstawiła problemy z odnalezieniem miejsca na rynku pracy charaktery-
styczne dla tej grupy osób.
Następnie głos zabrał mgr Paweł Frost – pracownik Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej
im. Witelona w Legnicy, omawiając temat Przełamywanie barier wobec osób niepełnosprawnych
– aspekty praktyczne i teoretyczne. Prelegent – sam będąc osobą niepełnosprawną – odpowia-
dał na pytania przewodniczących obradom oraz słuchaczy dotyczące przełamywania barier
wobec niepełnosprawnych na przykładzie własnego życia. Ukazał ciekawy sposób ujmowania
własnej niepełnosprawności związany z radykalnym odejściem od postawy roszczeniowej, wy-
sokimi aspiracjami w zakresie wykształcenia oraz zawodowymi i dużą samodzielnością w ich
realizacji. Dał przykład przełamywania barier nie tylko zewnętrznych, ale przede wszystkim tych
tkwiących w samej osobie niepełnosprawnej.
Po nim wystąpił mgr Jacek Mitka z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona
w Legnicy z prelekcją pod tytułem Rehabilitacja w pedagogice – pedagogika w rehabilitacji osób
niepełnosprawnych. Omówił on problematykę rehabilitacji oraz teorii wychowania osób z niepeł-
nosprawnością.
Mgr Julita Żuber z Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień MONAR w Legnicy omówiła te-
mat Znaczenie aktywności zawodowej osób niepełnosprawnych. Autorka zapoznała słuchaczy
z zasadami podejmowania pracy zawodowej przez człowieka oraz ze szczególnym jej znacze-
niem dla osoby niepełnosprawnej.
Ostatnią w tym bloku prelekcję pod tytułem Próba schematu opieki nad pacjentem z nabytą
niepełnosprawnością w oparciu o współczesne możliwości i realia ochrony zdrowia wygłosił lek.
med. Piotr Rossudowski ze Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Legnicy. Prelegent
przedstawił sposób postępowania z pacjentem trafiającym do szpitala z urazem fizycznym.
Zreferował na przykładzie działań własnej placówki sposób pracy zespołu powołanego w celu
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
180
opieki nad pacjentami tego rodzaju, zapoznał też słuchaczy z zadaniami szpitala oraz ośrodków
rehabilitacji, do których pacjent trafia po wypisaniu z tej placówki.
Po półgodzinnej przerwie obiadowej wyświetlono film pod tytułem Kształcenie asystentów
osób niepełnosprawnych dokumentujący doświadczenia w zakresie pracy asystenta osoby nie-
pełnosprawnej nielicznych organizacji pożytku publicznego zajmujących się kształceniem asy-
stentów w Polsce oraz praktykę realizowaną w Danii. Następnie emitowano film pt. Moje Kili-
mandżaro – relację z wyprawy dziewięciu niepełnosprawnych osób na szczyt Kilimandżaro
w Kenii. Po filmie odbyła się dyskusja panelowa z udziałem mgr Katarzyny Walaszek, mgr Paw-
ła Frosta, lek. med. Piotra Rossudowskiego i Łukasza Banaszaka pod przewodnictwem dr Jana
Wojtasia. Pierwszy dzień seminarium zakończyło spotkanie towarzyskie, podczas którego
uczestnicy mieli okazję do podyskutowania, wymiany poglądów i doświadczeń w mniej oficjalnej
atmosferze.
Następnego dnia – 21 października 2009 roku – odbyła się druga część seminarium, szko-
lenie pt. Metodyka Pracy Wychowawczej z osobą niepełnosprawną, w ramach którego odbyły
się cztery wykłady.
Pierwszy wykład pod tytułem Wprowadzenie do metodyki pracy wychowawczej wygłosiła dr
Anna Kowal-Orczykowska z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona w Legnicy.
Zapoznała ona słuchaczy z pojęciami: opiekia, wychowanie i wychowanie opiekuńcze. Omówiła za-
gadnienie, kim jest człowiek, według koncepcji behawioralnej, psychodynamicznej, poznawczej
oraz humanistycznej. Podała też cele wychowania. Słuchacze zostali uwrażliwieni na fakt, że dziecko
jest pełnowartościowym człowiekiem, z natury dobrym, odrębną istotą zdolną do modyfikowania
swojego zachowania bez konieczności wyznaczania sztywnych granic. Prelegentka przedstawi-
ła także koncepcję racjonalności adaptacyjnej, wyjaśniła pojęcie blokady komunikacyjnej oraz
wymieniła typowe, najczęściej stosowane sformułowania stanowiące blokady komunikacyjne.
Następnie mgr Dorota Domińska-Werbel z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Wi-
telona w Legnicy omówiła Dynamikę zmian sytuacji psychologicznej i społecznej w procesie
przystosowania się dziecka niepełnosprawnego. Uczestnicy mieli okazję zgłębić problem nie-
pełnosprawności rozumiany jako zakłócenie procesu przystosowania się dziecka. Prelegentka
zapoznała słuchaczy z zagadnieniami procesu przystosowania się do niepełnosprawności oraz
mechanizmów obronnych wdrażanych w tym procesie. Omówione zostały stadia przystosowa-
nia się do niepełnosprawności według Obuchowskiej, sytuacja psychologiczna dziecka niepeł-
nosprawnego oraz reakcje dzieci na kalectwo.
Kolejny wykład na temat Terapeutyczne aspekty pracy z osobą niepełnosprawną wygłosił
mgr Tomasz Kwoka z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona w Legnicy. Wyjaśnił
on zagadnienie stygmatyzacji, typy oraz źródła stygmatów. Podkreślił znaczenie poszanowania
godności człowieka oraz szacunku jako wartości w pracy z osobami niepełnosprawnymi. Omówił
trójkąt dramatyczny Karpmana przedstawiający relacje trzech ról: ratownika, prześladowcy i ofiary
w sytuacji błędnie rozumianej pomocy.
Szkolenie zakończyło wystąpienie mgr Moniki Mulawki ze szkoły Podstawowej nr 2 w Le-
gnicy pod tytułem Arteterapia w pracy pedagogicznej z osobą niepełnosprawną. Omówiła ona
różne formy arteterapii: rysunek, malarstwo, grafika, teatroterapia, rzeźba, filmoterapia, zdobnic-
two i dekoratorstwo, muzykoterapia, biblioterapia. Prelegentka dzieliła się z uczestnikami wła-
snymi doświadczeniami w zakresie prowadzenia arteterapii podczas pracy z osobami niepełno-
sprawnymi. Wykład zilustrowała bogatym zbiorem prac artystycznych swoich wychowanków.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
181
W ramach seminarium przedstawiciele nauk pedagogicznych, medycznych i humanistycz-
nych wysunęli wnioski, że osoby niepełnosprawne, mimo stosowanej „polityki równych szans”,
nadal napotykają bariery społeczne. Przypisywanie ludziom niepełnosprawnym z założenia
braku samodzielności i litość nad nimi to postawy nieprawidłowe. W rzeczywistości osoby te,
przy odpowiednim wsparciu psychicznym oraz korzystając ze zdobyczy nowoczesnej techniki,
mogą zaistnieć na rynku pracy. Potwierdzają to przykłady niepełnosprawnych coraz częściej
spotykanych w przestrzeni publicznej – w firmach, szkołach, ośrodkach naukowych, instytucjach
o charakterze społecznym. Mimo niepełnosprawności bardzo dobrze pełnią one swoje obowiązki.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
182
Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom
i Młodzieży Głuchej
mgr Magdalena Wargin
Ośrodek Szkolno-Wychowawczy
Dzieci Niesłyszących we Wrocławiu
ransformacja ustrojowa, która dokonała się po 1989 roku w Polsce, pozwalała na two-
rzenie w nieograniczonym właściwie zakresie organizacji pozarządowych, a w tym
i stowarzyszeń. Organizacje te wspierają przemiany polityczne, środowiska kulturalne,
edukacyjne lub nastawione są na pomoc osobom i instytucjom, które dostosowują się do zmian
gospodarczych i ekonomicznych wymogów rynku.
W placówce, w której jestem zatrudniona – Ośrodek Szkolno-Wychowawczy Dzieci Niesły-
szących we Wrocławiu – nauczyciele bardzo szybko zauważyli potrzebę powołania stowarzy-
szenia uzupełniającego statutowe działania instytucji edukacyjnej.
Rodzice dzieci głuchych, często ze środowisk wiejskich lub małych miejscowości, nie mogli
należycie materialnie, a także mentalnie odpowiednio wszechstronnie rozwijać swoich pociech.
W 1991 roku nauczyciele zarejestrowali Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom i Młodzieży Głu-
chej „Familia” z siedzibą w ośrodku. Zadaniem statutowym stowarzyszenia jest zaspokajanie
potrzeb rewalidacyjnych, rehabilitacyjnych, terapeutycznych dzieciom i młodzieży z wadą słuchu.
Na początku swej działalności stowarzyszenie kładło nacisk na materialne wsparcie rodziców
w zakupie aparatów słuchowych, szkieł korekcyjnych oraz finansowanie zimowego i letniego
wypoczynku wychowanków. Obecnie zajmuje się organizowaniem zajęć rehabilitacyjno-tera-
peutycznych, formami spędzania czasu wolnego, sportem i turystyką, pomocą dzieciom i młodzieży
ze środowisk zaniedbanych wychowawczo lub przeciwnie – wspieraniem osób utalentowanych.
Od początku istnienia stowarzyszeniem kieruje pięcioosobowy zarząd, którego członkowie
pracują na rzecz organizacji bezpłatnie. Nie prowadzimy działalności gospodarczej. Źródła fi-
nansowania „Familii” to: składki członkowskie, darowizny, pozyskiwanie pieniędzy poprzez or-
ganizowanie kiermaszów i loterii, wpłaty 1% podatku dochodowego.
Zgodnie ze statutem, celem naszego stowarzyszenia jest zapewnianie szeroko rozumianej
pomocy dzieciom i młodzieży niesłyszącej w zakresie:
dofinansowywania działań rewalidacyjnych, dydaktycznych i wychowawczych organizowa-
nych przez kadrę pedagogiczną ośrodka,
organizowania zajęć turystycznych, rekreacyjnych, sportowych, kulturalno-oświatowych,
artystycznych,
wspierania finansowego i materialnego dzieci i młodzieży niesłyszącej z najuboższych rodzin.
T
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
183
Nasza organizacja ściśle współpracuje z kierownictwem Ośrodka Szkolno-Wychowawczego
Dzieci Niesłyszących we Wrocławiu, bardzo aktywnie włączając się do organizowania imprez
w ramach kalendarza szkolnego.
Od 2005 roku organizujemy corocznie turnusy rehabilitacyjno-dydaktyczne, w czasie których
prowadzone są także zajęcia sportowo-rekreacyjne. W czerwcu zieloną szkołę nad jeziorem
w Olejnicy, a w grudniu białą szkołę w górach, w Zieleńcu. Stowarzyszenie podjęło tego typu
przedsięwzięcia z powodu powstałych utrudnień w realizacji zajęć z wychowania fizycznego
(brak sali gimnastycznej w ośrodku od września 2003 roku).
W ramach zielonej szkoły dzieci realizują następujące zajęcia sportowe: biegi terenowe i na
orientację, jazdę na rowerze, żeglarstwo, kajakarstwo, windsurfing, grę w piłkę siatkową, w piłkę
koszykową, kwadrant. Wychowankowie poznają sporty wodne, rozwijają predyspozycje pływac-
kie, doskonalą umiejętności w zakresie gier sportowych.
Podczas pobytu na białej szkole w Zieleńcu uczniowie jeżdżą na nartach lub doskonalą
technikę oraz zgłębiają tajniki innej dyscypliny zimowej, jaką jest snowboard.
Cele wyżej opisanych zajęć to :
wzbogacanie biernego i czynnego słownictwa niesłyszących wychowanków,
integracja dzieci i młodzieży niesłyszącej z osobami słyszącymi (nawiązywanie sytuacyj-
nego kontaktu ze studentami V roku Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu),
zwiększanie pojemności życiowej płuc i mięśni oddechowych niezbędnej do prawidłowej
artykulacji,
rozwijanie następujących cech motorycznych: szybkość, równowaga, wytrzymałość,
zwinność, gibkość, siła, oraz koordynacja wzrokowo-ruchowa, orientacja przestrzenna,
wyrabianie cech charakteru: odwaga, zdyscyplinowanie, umiejętność współpracy w zespole,
kształtowanie zamiłowania do systematycznego uprawiania sportu w różnych porach roku
oraz nauka aktywnego spędzania wolnego czasu.
W 2006 roku realizowaliśmy projekt współfinansowany przez Państwowy Fundusz Rehabili-
tacji Osób Niesłyszących (PFRON) „Rozwój mowy i różnych form porozumiewania się dzieci
i młodzieży niesłyszącej poprzez zajęcia terapeutyczne i rehabilitacyjne – PARTNER 2006”.
Wsparciem objęliśmy 35 wychowanków, w wieku od 4 do 16 lat, z przedszkola, szkoły podsta-
wowej i gimnazjum.
Rehabilitacja obejmowała dwie sfery:
1. Sfera społeczna: diagnoza i terapia psychologiczna oraz diagnoza i terapia pedagogiczna.
Diagnoza i terapia psychologiczna i pedagogiczna była prowadzona ze specjalistami pracu-
jącymi w ośrodku. W zajęciach brały udział najmłodsze dzieci, z którymi komunikacja jest szczegól-
nie utrudniona, a często niemożliwa.
2. Sfera ruchowa: ćwiczenia korekcyjne – korekcja i kompensacja wad postawy w sali re-
habilitacyjnej Ośrodka i na pływalni krytej w Szkole Podstawowej nr 3 na ul. Bobrzej we Wrocła-
wiu oraz hipoterapia.
Rehabilitacją ruchową zostały objęte dzieci ze stwierdzonymi wadami postawy oraz dzieci
z dodatkowymi dysfunkcjami, na przykład z dziecięcym porażeniem mózgowym. Projekt był
realizowany zgodnie z kalendarzem pracy szkoły, czyli od stycznia do czerwca oraz od września
do grudnia 2006r. W wyniku jego realizacji (mimo że był to krótki okres) u niektórych dzieci na-
stąpiła korekta i kompensacja wad postawy, poprawa ogólnej wydolności organizmu, statyki
ciała, zwiększenie pojemności życiowej płuc. Poza tym uzyskały one akceptację samego siebie,
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
184
swojej niepełnosprawności i poprawiły adaptacja do otoczenia poprzez używanie różnych form
komunikowania się: mowa, pismo, język migowy.
Działalność stowarzyszenia zakłada również integrację dzieci niesłyszących ze środo-
wiskiem pełnosprawnych rówieśników. Dnia 4 grudnia 2008 roku zarząd „ Familii” wspólnie
z Fundacją „Psi ratownicy” zorganizował mikołajkową imprezę integracyjną. Wzięły w niej udział
dzieci z klasy II c Szkoły Podstawowej nr 51 we Wrocławiu i uczniowie klas kształcenia zinte-
growanego (I-III) w ośrodku.
Spotkanie przebiegało według scenariusza opracowanego przez obie organizacje:
Losowanie karteczek z imieniem i nazwiskiem dziecka.
Przedstawianie imienia każdego uczestnika za pomocą alfabetu palcowego.
Przydział do grupy z odpowiednim kolorem szarfy (zielony, czerwony, niebieski). Każdą
grupą opiekował się wolontariusz i pies rasy nowofundland z fundacji, który był również ozna-
czony odpowiednim kolorem szarfy.
Uczniowie z każdego zespołu wykonywali następujące zadania:
Psie akcesoria – rozpoznawanie przez dotyk przedmiotów związanych z psem, na przy-
kład obroża, smycz, szczotka, grzebień, miska umieszczonych w worku, nazywanie ich za po-
mocą słowa (dzieci słyszące) lub za pomocą etykiety (dzieci niesłyszące).
Części ciała psa – odrysowywanie konturów psa, nazywanie jego poszczególnych ele-
mentów, na przykład ogon, tułów, pysk, za pomocą słów lub etykiet.
Tor przeszkód – wykonywanie różnych ćwiczeń, na przykład przejście przez tunel, prze-
skok połączonych z karmieniem psów, które wraz z opiekunem czekały cierpliwie na mecie.
Po wysiłku intelektualno-fizycznym przyszedł czas na poczęstunek. Dzieci ze smakiem zjadły
ciasta przygotowane przez rodziców gości oraz członkinie zarządu „Familii”. Goście podarowali
gospodarzom drobne upominki, a ja podziękowałam wszystkim za wspólną zabawę, wręczając
wychowawczyni klasy IIc pamiątkowy dyplom. Przed budynkiem szkoły czekał na dzieci Mikołaj
z Aniołem, który rozdał dzieciom słodkie prezenty.
Na zakończenie dzieci wzięły udział w Mikołajowej Loterii Fantowej. Każdy los za 2 złote
był gwarancją wygranej. Chętnych nie brakowało. Dzieci miały po kilka fantów. Impreza była
bardzo udana, czego dowodem była radość na twarzach dzieci i dorosłych.
Omawiając działalność stowarzyszenia w ostatnich latach, nie można pominąć codzien-
nych, mniej spektakularnych form pomocy dzieciom polegających na dofinansowywaniu naszym
wychowankom będącym w trudnej sytuacji finansowej między innymi leków, badań lekarskich,
leczenia zębów, zakupu odzieży.
W dobie zachodzących przemian społeczno-politycznych, reformy systemu oświaty, zmniejsza-
nia nakładów finansowych na edukację, takie stowarzyszenia, jak nasze wspierają w procesie re-
habilitacji placówki zajmujące się nauczaniem i wychowaniem dzieci i młodzieży niepełnosprawnej.
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR 1-2(33-34)/2009
185
Instrukcja wydawnicza
Zasady przygotowania materiałów do publikacji w kwartalniku „Nasze Forum”
Artykuł przeznaczony do wydania w kwartalniku „Nasze Forum” powinien być dostarczony
jako wydruk komputerowy wraz z dyskietką lub dyskiem CD. Wszelkie zmiany, których Autor
dokonuje na nośniku elektronicznym, powinny być obecne na dostarczonym wydruku. Dostar-
czony artykuł powinien być kompletny i zawierać, poza tekstem głównym, wszystkie przewidzia-
ne dodatki i uzupełnienia, a więc motto, tekst wprowadzający, kompletną bibliografię, przypisy,
tabele i wykresy. Strony wydruku powinny mieć numerację ciągłą.
Dostarczony do Wydawnictwa wydruk komputerowy powinien mieć format A4. Tekst po-
winien być pisany stopniem czcionki 12 z zachowaniem marginesów – górnego (ok. 25 mm) oraz
lewego (ok. 35 mm). Odstęp między wierszami na 1,5 wiersza.
Należy zwrócić uwagę na wewnętrzny podział tekstu i zachowanie właściwej hierar-
chii podtytułów. Tytuły powinny być na marginesie opisane ołówkiem (np. tytuł I stopnia, tytuł II
stopnia).
Cytaty w tekście powinny być opatrzone cudzysłowami na początku i na końcu, a ich źródło
wskazane w odpowiednim przypisie.
Tabele i wykresy powinny być kolejno numerowane (w przypadku artykułów składających
się z kilku części z dużą liczbą tego rodzaju elementów może to być numeracja osobna w obrę-
bie każdej części).
Przypisy należy umieszczać pod tekstem. Powinny być pisane takim samym stopniem
czcionki i z zachowaniem takich samych odstępów pomiędzy wierszami, jak tekst główny.
Bibliografia
Bibliografia powinna obejmować całość literatury uwzględnionej w przypisach.
Bibliografia powinna być ułożona alfabetycznie według nazwisk autorów poszczególnych
pozycji, a w przypadku prac zbiorowych – według tytułów. Elementy zapisu należy oddzielić
przecinkami. Każda pozycja powinna zawierać nazwisko i inicjał imienia autora, pełny tytuł dzieła,
numer tomu, inicjał imienia i nazwisko redaktora pracy zbiorowej, miejsce i rok wydania. W przy-
padku pracy będącej częścią większej całości (pracy zbiorowej) – również tytuł dzieła, z którego
pochodzi. W przypadku pracy będącej artykułem zamieszczonym w czasopiśmie – tytuł czasopi-
sma w cudzysłowach, rok jego wydania i kolejny numer. W bibliografii zbędne jest podawanie
nazw wydawnictw.
W przypadku umieszczenia w bibliografii dzieł wydanych w językach stosujących czcion-
kę niełacińską, konieczne jest wprowadzenie transliteracji (według Słownika Ortograficznego
PWN pod redakcją E. Polańskiego). Jeżeli zachodzą wątpliwości, co do prawidłowości translite-
racji, należy na marginesie lub na odwrocie strony podać ołówkiem zapis oryginalny.
Przypisy
Formułując przypisy, Autor powinien brać pod uwagę konieczność zachowania maksy-
malnej zwięzłości, zwłaszcza przy dużej ich liczbie. Przypisy uzupełniające tekst główny („dy-
Nasze Forum
KWARTALNIK PEDAGOGICZNO-TERAPEUTYCZNY NR
1-2(33-34)/2009
186
gresyjne”) powinny być ograniczone do minimum, przypisy bibliograficzne powinny zawierać
tylko niezbędne elementy.
Przypisy powinny mieć numerację ciągłą w obrębie całego artykułu. Jeżeli artykuł ma kil-
ka części, należy w każdej z nich stosować odrębną numerację przypisów (od 1); podawać
ponownie pełny opis każdego po raz pierwszy w tym rozdziale cytowanego dzieła – nawet wte-
dy, gdy opis ten był już podany w poprzedniej części artykułu.
Zapis cytowanej pozycji bibliograficznej powinien zawierać: inicjał imienia i nazwisko au-
tora, tytuł dzieła, miejsce i rok wydania, numer strony, której dotyczy przypis. W przypadku wydań
wielotomowych – numer kolejnego tomu; w przypadku pracy zbiorowej: tytuł dzieła, inicjał imienia
i nazwisko redaktora, miejsce i rok wydania; w przypadku pracy będącej częścią większej całości
– także jej tytuł, inicjał imienia i nazwisko redaktora; w przypadku artykułu z czasopisma – tytuł
czasopisma w cudzysłowach, rok jego wydania i kolejny numer.
Nie należy opatrywać przypisami tytułów i mott. Nazwisko autora motta i tytuł dzieła,
z którego ono pochodzi, należy podać w nawiasie bezpośrednio pod mottem (zbędne jest po-
dawanie adresu wydawniczego). Jeżeli tytuł wymaga objaśnień i jest naprawdę konieczne spo-
rządzenie przypisu, to tego przypisu nie należy numerować, lecz opatrzyć np. gwiazdką.
Jeżeli przy tabelach, wykresach itp. materiałach dodatkowych podaje się ich źródło lub
jakiekolwiek objaśnienia, nie należy takiej notatki umieszczać w przypisach, lecz w tekście,
bezpośrednio pod odpowiednim materiałem.
* * *
Stosowanie podanych zasad ułatwi Redakcji pracę nad dostarczonym do Wydawnictwa tekstem,
a w rezultacie przyśpieszy cykl wydawniczy i pozwoli uniknąć błędów. W niektórych pracach może
się okazać, że ich specyfika wymaga innych zasad, niż tu przedstawione. W przypadku wątpli-
wości należy skontaktować się z Wydawnictwem – telefon (0 68) 323 03 14 (czynny w godzinach od
14
00
do 19
00
) lub za pośrednictwem Internetu: nasze_forum@free.ngo.pl wysyłając zapytanie – naj-
lepiej jeszcze przed sporządzeniem wydruku komputerowego.