48
REHABILITACJA W PRAKTYCE 3/2006
JAK ONI TO ROBIĄ?
Rozmawiamy z
dr. med. Samerem Tayarą, dyrektorem Ośrodka Rehabilitacji
Kompleksowej przy warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, specjalistą
z zakresu rehabilitacji oraz marketingu i zarządzania w ochronie zdrowia z wielo-
letnim doświadczeniem w zarządzaniu dużymi, prywatnymi centrami medycznymi,
których też był współtwórcą. Dr Tayara jest także autorem opracowań, które
publikujemy w „RwP” w dziale „Porady, Prawo, Zarządzanie”.
Biznes
i rehabilitacja
Marek Jarzębski: Dotychczas w tej rubryce
pisaliśmy o działających już ośrodkach. Tym
razem spotykamy się w zakładzie, który dopiero
przygotowuje się do przyjęcia pacjentów. Wiem,
że jego geneza jest dość nietypowa.
Samer Tayara: W warszawskiej AWF po-
wstał swego czasu zamysł, aby uruchomić
ośrodek rehabilitacyjno-dydaktyczny funk-
cjonujący w strukturach wydziału rehabi-
litacji. Decyzje w tej sprawie zapadały na
przełomie 2005 i 2006 roku. W tej chwili
1
mamy już za sobą wszystkie procedury
formalno-prawne. Jesteśmy niepublicznym
zakładem opieki zdrowotnej. Kilka dni
temu komisja Mazowieckiego Centrum
Zdrowia Publicznego przeprowadziła
kontrolę przedrejestracyjną ośrodka. Po
tej kontroli, która wypadła pozytywnie,
w ciągu kilku dni otrzymam decyzję o wpi-
sie do rejestru MCZP. Kiedy ukaże się ten
numer „Rehabilitacji w Praktyce”, ośrodek
powinien być już gotowy do przyjęcia
pierwszych pacjentów.
Ośrodek jest już – o czym przed chwilą mogłem się
naocznie przekonać – w pełni wyposażony. Do wy-
konywania, jakich usług jesteście przygotowani?
O naszym potencjale świadczy nazwa
„Ośrodek Rehabilitacji Kompleksowej”.
Mamy tu pełne wyposażenie, jak sprzęt
do fizykoterapii i kinezyterapii, odnowy
biologicznej etc. Zakupiliśmy najnowo-
cześniejszą aparaturę, która będzie nam
służyła również do diagnostyki rehabili-
tacyjnej.
Dysponujemy sprzętem do hydroterapii,
hydromasażu i odnowy biologicznej. Na
miejscu jest sauna. Mam nadzieję, że do końca
września rozstrzygną się sprawy kriokomory.
Posiadamy też salę do kinezyterapii.
Także do września musimy – w sąsiednim
budynku – przygotować infrastrukturę
dla dydaktyki tak, aby z początkiem roku
akademickiego móc rozpocząć zajęcia ze
studentami.
Rozumiem, że w ośrodku pracować będą fa-
chowcy z AWF?
Tak, ale nie wyłącznie. Zakład będzie
działał prawdopodobnie od godziny 8 do
21. Myślę, że znajdzie się też miejsce dla
specjalistów spoza akademii.
Planujecie świadczenie usług komercyjnych
czy też ograniczycie się wyłącznie do kontraktu
z Narodowym Funduszem Zdrowia?
Prawdopodobnie z naszych usług będą
mogli korzystać zarówno pacjenci w ra-
mach umowy z Narodowym Funduszem
Zdrowia, jak i pacjenci pełnopłatni, tzw.
komercyjni. Tym bardziej, że jeszcze nie
wiemy, w jakiej wysokości uda nam się
ten kontrakt wynegocjować. Jest mało
prawdopodobne, aby pokrył wszystkie
potrzeby naszych pacjentów, stąd, żeby
uniknąć kolejek i optymalnie wykorzy-
stać wszystkie nasze „moce przerobowe”
– jeśli taka będzie ich wola – będziemy
świadczyli także usługi na zasadach
komercyjnych.
A konkurencja? Ile jest w Warszawie ośrodków
o podobnej wielkości i możliwościach?
Niewiele, jak na duże stołeczne miasto.
Natomiast małych gabinetów, prywatnych
praktyk jest oczywiście multum. Trudno je
jednak porównywać do naszego ośrodka,
gdzie na powierzchni około 1000 metrów
kwadratowych wykonywać będziemy
rehabilitację kompleksową. Jak powie-
działem wcześniej, dysponujemy pełnym
spektrum możliwości: hydroterapią,
krioterapią, fizyko- i kinezyterapią oraz
gabinetami do masażu. Poza tym zdrowa
konkurencja przynosi tylko korzyści dla
pacjentów.
Gdy przygotowywał pan plan biznesowy tego
przedsięwzięcia, przyjął pan, że jaką liczbę
pacjentów należałoby obsłużyć, żeby – mówiąc
kolokwialnie – „wyjść na swoje”?
Samer Tayara, dyrektor Ośrodka Rehabilitacji Kom-
pleksowej
Jedno z pomieszczeń hydroterapii
Mój rozmówca demonstruje „bicz szkocki”
49
REHABILITACJA W PRAKTYCE 3/2006
JAK ONI TO ROBIĄ?
To niezwykle ważna sprawa – wiedzieć,
ile trzeba zarobić, aby nie tylko utrzymać
ośrodek, ale także, by móc się rozwijać.
Przygotowałem zarówno symulację kosz-
tową, jak i sprzedaży. Dziennie jesteśmy
w stanie wykonać od pięćdziesięciu do
siedemdziesięciu zabiegów. Natomiast
granicę opłacalności powinniśmy osią-
gnąć, świadcząc usługi dla co najmniej
trzydziestu osób dziennie.
Liczba obsłużonych pacjentów nie jest zbyt
precyzyjnym narzędziem do obliczeń, bo
jednemu możemy przecież – jeśli takie jest
zalecenie – wykonać w czasie jego pobytu
u nas kilka zabiegów, a innemu jeden.
Więc to liczba zabiegów jest kryterium
miarodajnym.
Zależy nam nie tylko na liczbie wykony-
wanych zabiegów, ale przede wszystkim
na ich jakości. Z wielką starannością
dobierałem aparaturę, zatrudniałem naj-
lepszych fachowców. Jakość – jak wiadomo
– kosztuje, co nie znaczy, że będziemy tu
z pacjentów „zdzierać skórę”. Ceny usług
skalkulowaliśmy na bardzo przyzwoitym
poziomie.
Jaka była wartość inwestycji?
Obowiązuje mnie tajemnica służbowa.
Mogę tylko powiedzieć, że duży procent
środków pochodził z funduszy unijnych
i PFRON-u. Jak pan zauważył, na wszyst-
kich urządzeniach są odpowiednie, za-
świadczające o tym naklejki. Resztę wyło-
żyła Akademia Wychowania Fizycznego.
Czy trudno pozyskać środki z UE? Całe legendy
krążą już o sążnistych formularzach, które trze-
ba wypełnić, i o tamtejszej biurokracji.
Rzeczywiście, trzeba przygotować masę
dokumentów. Ale, jeśli zrobi się to po-
rządnie, można liczyć na przychylność
urzędników.
Zadałem to pytanie, bo chciałbym pomóc tym
wszystkim, którzy planują otwarcie czy rozwój
zakładów rehabilitacyjnych i chcieliby także
z takiej pomocy skorzystać. Czy pojedynczy,
„prywatny” człowiek ma szansę na uzyskanie
dotacji?
Oczywiście. Może nie na taką skalę, jak
duża państwowa instytucja.
Każdy prywatny zakład ma szansę uzyskać
dotację, jeśli ma dobrze przygotowany,
wiarygodny, realny do wykonania i dobrze
uzasadniony biznesplan.
Żeby ubiegać się o dotację unijną, trzeba
najpierw wyłożyć własny kapitał i dopie-
ro potem starać się o dofinansowanie ze
środków unijnych. Zależne jest to także
od programu dofinansowania ze środków
unijnych, które z roku na rok są inne.
Czy Ośrodek Rehabilitacji Kompleksowej ma być
jednostką non profit czy też ma przynosić zysk?
Chcemy, żeby był zyskowny. Nadwyżki
zamierzamy inwestować w rozwój. Także
w uruchomienie następnego ośrodka
i zatrudnienie kolejnych specjalistów.
Chcemy, żeby nasz zakład był przykładem
na to, jak można pogodzić rzetelną rehabi-
litację z biznesem.
Zbyt wiele osób ze środowiska medycz-
nego, niestety, nie myśli jeszcze w ten
sposób. W moim odczuciu pojęcie „służba
zdrowia” jest już mocno anachroniczne.
Służba może być wojskowa, cywilna etc.
My mówmy raczej o ochronie zdrowia
albo o świadczeniu usług medycznych.
Nasze usługi mają swoją wartość i cenę,
tak jak wszystkie inne, bez względu na
mechanizm ich finansowania.
Czy wiadomo, ile będą zarabiali pracownicy
ośrodka?
Dotknął pan bolesnego problemu. Nasze
wynagrodzenia będą dokładnie takie,
jak w zakładach publicznych, mimo że
jesteśmy niepublicznym zakładem opieki
zdrowotnej. Nieraz podejmowałem tę kwe-
stię w rozmowach z władzami uczelni. Na
razie bez efektu.
Ale jest nadzieja, że kiedy zaczniecie przyno-
sić realne dochody, władze uczelni zmienią
zdanie?
Na to liczę. Chciałbym wówczas stwo-
rzyć wewnętrzną, dotyczącą wyłącznie
tego zakładu siatkę płac, która oddzia-
ływałaby motywująco na pracowników
ośrodka.
Kiedy oficjalne otwarcie?
Planujemy, że odbędzie się w drugiej po-
łowie września. Z wielką przyjemnością
chcę pana na nie zaprosić.
Dziękuję, przyjadę na pewno.
1
Rozmawiamy 20 czerwca – MJ
Sala do kinezyterapii
W gabinecie fizykoterapii
W saunie