ETYCZNE KONTEKSTY BOGACTWA W NOWYM TESTAMENCIE
2. Dobro bogactwa a zło bogactwa
Biblia jednoznacznie wskazuje na życie w ubóstwie jako postawę szlachetną, zaś
bogactwo jako źródło zła – odwracające od Boga. Wielokrotnie w tekstach pojawia się
przypomnienie o tym, żeby nie skupiać się na dobrach ziemskich, a zapewnić ich sobie
jedynie tyle, ile potrzebne jest do przeżycia. Należy skupić się na dobrach duchowych, a nie
materialnych. Bogacz musi wyzbyć się majątku, rozdać jako jałmużnę, by dostąpić
zbawienia.
Klemens Aleksandryjski kwestionuje ten jednoznaczny charakter bogactwa w swojej
rozprawie „Który człowiek bogaty może być zbawiony?”. Boża mądrość nie może być łatwa,
teksty biblijne nie mogą być traktowane jedynie w sposób dosłowny. Ponadto nawet król
Salomon w nagrodę za uczciwe życie otrzymuje nie tylko dar mądrości, ale również
bogactwo – po co? Gdyby całe bogactwo byłe złe w każdej sytuacji, zesłanie bogactwa nie
byłoby nagrodą, a pokusą, karą i dodatkową troską, której należałoby jak najprędzej się
pozbyć.
Ludzie ubożsi pokładają w bogactwie nadzieję na lepsze życie, starając się do niego dążyć,
co również jest złe. W swoim umiłowaniu majątku są zatem gorsi, niż bogacz, który z
majątkiem się urodził i nie czuje potrzeby ciągłego jego pomnażania.
Gdyby bogactwo nie istniało,nie istniałyby zalecenia do życia w ubóstwie. Uczynki
miłosierdzia wobec ciała nakazują np. „głodnych nakarmić”, „nagich przyodziać”, czyli
jednoznacznie wskazują na opiekuńczą rolę bogatych i ich obowiązek niesienia pomocy
potrzebującym. Współcześnie można to też odnieść do filantropijnej działalności bogaczy
(finansowanie badań nad szczepionkami, fundowanie stypendiów naukowych). Bogactwo
zatem istnieć musi.
Bogactwo nie jest więc złe same w sobie, a jedynie stosunek ludzi do bogactwa.
Nowy Testament nie zaleca stronienia od życia społecznego jako takiego. Uwierzenie w Chrystusa oznacza
zmianę stylu życia i hierarchii wartości, ale przecież nie zerwanie z codziennym życiem otoczenia, przyjaciół itd.
W nowym duchu kontynuowano więc dotychczasowy sposób życia. Chrześcijanie starali się pozostawać w
pokoju z otoczeniem i na ogół unikali ostentacji czy nadgorliwości. Przyjmowali zwyczaje powszechnie wokół
przyjęte, tym bardziej że życie „w świecie” było też okazją do świadectwa chrześcijańskiego (1 Kor 9,20-22).
Jaki był ich stosunek do dóbr materialnych? Jezus wielokrotnie i stanowczo przestrzegał przed moralnym
niebezpieczeństwem bogactwa, zapomnieniem o Bogu i znieczuleniem na potrzeby biedaków. Ostrzeżenie to
powraca w listach apostolskich — między innymi obok potępienia nieuczciwych pracodawców (Jk 5,1-6).
Majątek nie może stać się „mamoną”, przedmiotem kultu czy choćby zbytniej troski. Ubóstwo i pokora zbliżają
do Boga w sposób szczególny. Bogactwo na tej drodze jest ciężarem i dodatkową trudnością.
Nie żądał jednak Jezus wyrzeczenia się wszelkiego majątku: dobrowolne ubóstwo jest raczej radą skierowaną do
wybranych. Nie odmawiał bynajmniej przyjaźni ludziom bogatym i z wyższych sfer: ich majątek może służyć
dobrym celom (por. też 1 List do Tymoteusza 6,17-19). Skądinąd na swoją sytuację materialną trzeba patrzeć
jakby z zewnątrz i nie dać się przez nią zdeterminować. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować — mówi św.
Paweł (List do Filipian 4,12). Pierwsi chrześcijanie przywiązywali wielką wagę do opieki nad biednymi. Z wielu
wzmianek w Nowym Testamencie wnioskować możemy, że pomoc społeczna miała charakter systematyczny i
zorganizowany. Nie brak wezwań do ofiarności na ten cel, jak też ostrzeżeń pod adresem bogatszych członków
gmin, by nie wynosili się nad biedniejszych.
Temat bogactwa ukazany jest w Nowym Testamencie między innymi w Liście Św. Jakuba. Autor tego Listu jest
osobą znaną. Pojawiające się w wersecie 1 imię Jakub nie wymagało bliższego określenia. Był on
najznakomitszym i najbardziej znanym człowiekiem, który nosił to imię we wczesnym Kościele, a więc Jakubem,
bratem Pańskim, zabitym około 62 r. po Chrystusie, także ze względu na oskarżenia, jakie wysuwał pod adresem
bogatej jerozolimskiej arystokracji
Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule niniejszego artykułu, należy stwierdzić, iż analiza tekstów odnoszących
się do problemu bogactwa i ubóstwa nie pozwala odmó- wić zbawienia osobom bogatym. Co więcej, mimo
jasnego ostrzeżenia skierowanego do bogatych, List Św. Jakuba pozwala, aby pod pewnymi ściśle określonymi
warunkami na wyżej postawione pytanie odpowiedzieć twierdząco. Bogactwo nie jest złem samym w sobie.
Bogactwo używane w kontekście otwarcia się na Boga staje się sposobem czynienia dobra. Jak zauważa U. Vanni,
chrześcijanin jest odpowiedzialny także za ewentualne bogactwo które posiada. Św. Jakub nie wzywa do pozbycia
się bogactwa, marnowania czy trwonienia posiadanych dóbr. Bogactwo, dobre samo w sobie, może stać się
dobrym narzędziem w rękach chrześcijanina, jeżeli tylko nie jest przez niego absolutyzowane. Jeżeli jednak
chrześcijanin zapomina o zasadniczej relacji z Bogiem, jeżeli naużywa dóbr materialnych, pogrążając się w
dobrobycie i konsumiźmie, jeżeli pomnaża dobra uciemiężając innych, bogactwo staje się źródłem przekleństwa.
Wszystko zależy zatem od postawy moralnej człowieka42. List Św. Jakuba widzi w bogactwie
najniebezpieczniejszy i najbardziej kuszący objaw świata. W swojej polemice z bogatymi występuje przeciw
przenikaniu „świata” do chrześcijańskiej wspólnoty. Chce, aby chrześcijanie byli ubodzy i pobożni, i pozostali
jako ci, którzy nie maja nic wspólnego ze „światem”43. Św. Jakub przypomina bogatym, aby pokładali ufność w
uniżeniu przed Bogiem. Bóg stwarza człowieka w taki sposób, że otrzymuje on całą swoja godność od Stwórcy.
Dotyczy to także bogatych. Postawa taka wymaga nieustannego przekonania, że bogactwo jest rzeczą ulotną, a
bycie bogatym, jako takie nikogo nie zabezpiecza. Wymaga to ponadto, aby bogaty spostrzegł, iż wybór Boga
oznacza w jego wypadku szczególne ukierunkowanie na ubogiego. Ma to swoją konsekwencję w konkretnej
postawię względem każdego potrzebującego. Bogaty nie pogardza nim, nie uciska, nie wykorzystuje go i nie
zabija. Gromadzenie pieniędzy, bogactw, bezmyślne używanie rozkoszy życia, nie są do pogodzenia z
odpowiedzialnością społeczną za posiadaną własność i stanowią problem właściwego korzystania z wolności44.
Co jakiś czas daje się zauważyć w Kościele odradzanie się autentycznego i radykalnego świadectwa ubóstwa.
Ubóstwo jest jednym z centralnych wątków chrześcijańskiej duchowości. Teksty biblijne, a wśród nich List Św.
Jakuba, jednoznacznie wskazują na to, że ubodzy są uprzywilejowanymi dziedzicami Królestwa. Ubogimi są ci,
którzy, z powodu braku własności dysponują „wolnym miejscem” w swoim życiu, by radośnie przyjąć Boga i Jego
nowinę45. Św. Jakub podejmując problem ubóstwa i bogactwa w ramach zagadnienia wspólnoty chrześcijańskiej
przypomina nam, że jest ona nowym rodzajem wspólnoty, jest wspólnota braci, wielką całkowicie wyjątkową
rodziną, w której i bogaty i biedny czują się całkowicie u siebie.
I Bogacz
Kim w ogóle jest bogacz? To chciwiec, który gromadzi skarby dla siebie. Taka osoba całą ufność pokłada w
swoim majątku. Uważa, że obejdzie się bez Boga, bo ma pieniądze, bo ma układy, bo ma znajomych. Tylko Bóg
może decydować o naszym losie. Nie ma się więc co dziwić, że Bóg mówi do bogacza, któremu wydaje się, że
jest bezpieczny – „głupcze!”
Na tym polega ułuda bogactwa. Ludziom wydaje się, że bogactwo zabiera smutek, zapewnia bezpieczeństwo, że
uwalnia od lęku. A przecież są rzeczy, których kupić nie można. Dobra materialne nie dają wolności od
bezradności, zagubienia, pustki czy cierpienia. Taki bogacz myśli, że wszystko jest zależne od jego majątku.
Tymczasem Jezus mówi: „nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia”.[1]
II Bogaty i Łazarz
Swoje rozważania chciałbym zacząć od analizy kilku fragmentów z Pisma Świętego. W 16 rozdziale
Ewangelii Łukasza czytamy: "Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior, dzień w dzień
świetnie się bawił"[2]. Zauważmy, że nie znamy tej osoby z imienia. Wiemy natomiast jak się ubierała. Jest to
bardzo ważne… Bisior bowiem oznacza czyny sprawiedliwe świętych.[3] Ten człowiek chce przyodziać się w
świętość. Chce, żeby ludzie widzieli w nim pobożnego… dobrego człowieka. W purpurę natomiast odziewał się
arcykapłan. Chce być niejako postrzegany jako człowiek żyjący ofiarą. Jako osoba bardzo ważna. Dostrzegamy
też, że człowiek ten bawił się świetnie każdego dnia… ale już na pierwszy rzut oka widać, że czegoś tutaj brakuje.
Brakuje nocy. Wymazał ciemność ze swego życia. Dalej czytamy, że się bawił. W jego życiu nie było smutku.
Amputował ze swego życia mrok, cierpienie, załamanie. Dobry człowiek. Tylko coś w tym wszystkim jest
nieautentyczne. Ten człowiek nie ma imienia. Mimo że się dobrze bawił, że w jego życiu nie ma smutku… nie ma
też tożsamości.
"U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz."[4] Brama w Piśmie Świętym oznacza
miejsce sądu. Można się domyśleć, że ten żebrak został osądzony i wyrzucony za bramy. Był okryty wrzodami…
Łazarz chciał z nim coś z nimi zrobić. "Ulcus" to z łac. wrzód, "ulcis sor" oznacza natomiast zadawać sobie rany.
Można więc wnioskować, że ten żebrak miał pewien problem wewnętrzny. Łazarz nienawidził siebie. Ten
człowiek sam nie może sobie pomóc – jemu może pomóc Bóg (świadczy o tym jego imię – Eleazar – z
hebrajskiego "ten, któremu Bóg pomaga"). Ten człowiek posiada imię. Zna siebie. Ma osobowość.
Dalej czytamy: "Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego
wrzody. "[5] Pożądał tego. Żył pożądaniem. Pies, który wraca do czegoś, to pies, który wraca do wymiotów. Ten
człowiek wraca do swoich grzechów. Nie potrafi sobie z nimi poradzić. Upada. Rodzą się w nim pożądania o
jakich wcześniej nie myślał. "Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama."[6] Ten Łazarz
odziany w kryształ swoich grzechów, jest prowadzony przez aniołów. "Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach,
podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie."[7] Bogaty patrzy w górę i widzi tego
grzesznika… tego najgorszego. Dziwi się. Nie może uwierzyć. Ten, który miał życie poukładane, trafia do
Otchłani. Krzyczy nawet: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca
umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu."[8] Księga przysłów mówi, że do
palca trzeba sobie przywiązać przykazania! Palcem Jezus wyganiał złe duchy. Palcem pisał po ziemi. Łazarz trafił
do nieba, ponieważ całe życie był sobą. Przyjął je takie, jakie jest. Nikogo nie udawał. Nie chował swojej
twarzy… ale w całej swojej biedzie i ucisku zachował swoją tożsamość! Bogaty… mimo całego szczęścia, nie był
sobą. Setki masek przykrywały jego prawdziwe oblicze. To on był panem.. Bóg nie był mu potrzebny. Nie
dostrzegał potrzeb bliźniego. Łazarz dla niego nie istniał. Miał okazję mu pomóc, ale tego nie zrobił. Odrzucił
bliźniego. Kochał pieniądze. Nie człowieka. Nie Boga.
III Ucho igielne
Następnym bardzo interesującym fragmentem jest 10 rozdział Ewangelii Marka. Do Jezusa przychodzi bogaty
młodzieniec i pyta, co ma czynić, aby osiągnąć życie wieczne. Mówi też, że przestrzega przykazań. Jezus jednak
dostrzega coś, co młodzieńcowi przeszkadza… coś, co oddala go od Boga. Daje mu nakaz: "Idź, sprzedaj
wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!".[9]
Młodzieniec tego nie chciał. Był zbyt bogaty. Wszystko, co posiadał, było dla niego najważniejsze. "Idź, sprzedaj
wszystko, co masz i rozdaj ubogim". Słowa te dość precyzyjnie wyrażają przekaz Jezusa. Młodzieniec miał
sprzedać wszystko… nie część majątku… miał sprzedać wszystko. Nic nie mógł zachować dla siebie. Miał
pozbyć się tego, co go trzyma tutaj na ziemi… tego, co oddala od duchowej sfery życia… co kochać nie pozwala.
Pieniądze uzyskane ze sprzedaży miały służyć w celu pomocy biednym. Dla młodzieńca to było zbyt wiele…
odszedł zasmucony. Nie potrafił odrzucić bogactwa. Nie potrafił zostawić tego, co ziemskie.
Dzisiejszy bogaty młodzieniec jest bardzo podobny do tamtego z Ewangelii. Młody człowiek jest już bardzo
bogaty, lub chce nim zostać. Chce również iść za Chrystusem, chce dostąpić zbawienia. Współczesny młodzieniec
również pytanie, nie tyle jakich zasad przestrzegać, ale jak osiągnąć pełne sens życia.[10] Pójście za Jezusem nie
oznacza tylko słuchania nauki… Odejście bogatego nie wygląda dlatego tak entuzjastycznie. Dzisiejszy, tak jak
jego poprzednik, również odchodzi zasmucony. A przecież "nikt nie może dwom Panom służyć. Bo albo jednego
będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie
służyć Bogu i Mamonie". [11]
IV Wewnętrzna wolność
Historia Hioba pokazuje, że można nie posiadać nic, ale w rzeczywistości posiadać wszystko![12] Zaufanie Bogu
jest w rzeczywistości największym kapitałem jaki możemy wnieść . I nie pozostanie to bez echa… morze łask
jakie zostanie na nas wylane będzie ogromnym darem. Dużo większym niż te wszystkie pieniądze. Wszystkie
sukcesy posiadamy tylko Bożej Opatrzności. Dziękujmy Panu za to. Można więc posiadać kapitał i być
jednocześnie wolnym. Bo bycie wolnym to bycie ubogim… to bycie oddanym Bogu, a nie mamonie.
Ubogi to ten, który swoje bogactwo ma „u Boga”… a nie na ziemi. Jezus nigdzie nie uczy, że dobra tego świata
same w sobie są niegodziwe. Zresztą byłoby to zaprzeczeniem słów z Księgi Rodzaju "Bądźcie płodni i
rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną".[13] Człowiek ma panować nad ziemią i
czynić ją sobie poddaną, a nie odwrotnie.
V Trudności
Dalej Jezus mówi: "Jak trudno jest bogatym wejść do Królestwa Bożego".[14] Widzimy, że Jezus nie mówi, że
jest to niemożliwe… lecz że jest trudne. Dlaczego? Ponieważ bogaty nie pokłada nadziei w Panu. Zapomina o
Nim. Zapomina, że wszystko co otrzymał, jest zasługą Boga. On jest panem swojego życia. Jest pyszny. Kto może
być lepszy. Myśli, że skoro ma pieniądze, ma również władzę. To błędna postawa. Dlatego też Jezus ją krytykuje i
mówi: "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego". [15] Św.
Jakub w bardzo ostrych słowach zwraca się do słuchaczy: "A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na
utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i
srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień.
Zebraliście w dniach ostatecznych skarby. Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą
zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków
tuczyliście serca wasze w dniu rzezi. Potępiliście i zabili sprawiedliwego…". [16]
VI „Biada Wam, bogaczom!”[17]
Nasze życie ma być służbą. Nie należy postępować, jak ów człowiek zamożny, co gdy mu pole dobrze obrodziło,
nagromadziwszy w spichrzach zapasy, rzekł sobie: "Teraz odpoczywaj, jedz pij i używaj".[18] Co to za postawa?
Cóż to za miłosierdzie? Nie ma mowy o poszanowaniu bliźnich. Tutaj liczę się tylko ja. Moje potrzeby. Moja
kasa.
Jezus mówi: „bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem
przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie
odwiedziliście Mnie…” [19]
Czyż te słowa nie są do nas? „Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie
nie uczynili”.[20] Ile razy zamiast podać rękę – odepchnęliśmy? Zamiast dać grosz – potępiliśmy. Jeżeli
pieniądze nie pozwalają nam kochać… to w pełni zgadzam się ze stwierdzeniem Jezusa: „Biada wam,
bogaczom!” W momencie, gdy przedkładamy pieniądze nad miłość zasługujemy na potępienie.
VII Duchowo bogaci jeszcze dalej od Boga
Psalmista w Psalmie 86 mówi: „Ubodzy więc, to słudzy i przyjaciele Bogu.” [21]
Jezus natomiast powiedział: "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie".[22]
Czyż to nie pewien paradoks? Duchowe bogactwo niektórzy utożsamiają z ogromną wiarą. Z bliskimi stosunkami
z Bogiem. A tutaj nagle jakiś człowiek siedzący gdzieś na górze mówi do ludzi, żeby nie byli bogaci duchowo…
żeby sobie odpuścili…
Jezus wypowiedział słowa tego błogosławieństwa, patrząc na swoich uczniów i wszystkich, którzy Go wtedy
słuchali. Ludzie ci pozostawili swoje domy, warsztaty pracy, domy. Poprzez wyjście ze swoich środowisk i
pozostawienie wszystkiego stali się rzeczywiście ubogimi materialnie i duchowo. Przestali słuchać zgubnej nuty
tego świata i zostali pozbawieni dochodów i wpływów na tym świecie. Zaprzestali myśleć w kategoriach zysku
doczesnego i rzeczywiście utracili wiele korzyści, jakie mogliby osiągnąć, pozostając w swoich kręgach. Zerwali
w jakiś sposób więzi rodzinne, sąsiedzkie, przyjacielskie i weszli w zupełnie nowe środowisko kształtowane
słowem przez Nauczyciela z Nazaretu.
Pójście za Chrystusem okazało się dla nich rzeczywistą stratą i przez to znaleźli się w rzeczywistej i duchowej –
względem tego środowiska – biedzie. Stali się innymi ludźmi, ludźmi w jakiś sposób nie należącymi już do tego
świata.
Paradoksalne wydaje się, że sytuacja praktycznie przeżywanej biedy jest błogosławieństwem… a nie
przekleństwem. Dlaczego? Przecież dzisiejszy świat głosi inne hasła. Przecież szerzący się konsumpcjonizm,
materializm i hedonizm zyskują coraz więcej „czcicieli”. Dlaczego więc ubóstwo jest błogosławione? Bo tylko
tak możemy się rozwijać. Bogactwo wbija w pychę. Nie pomaga w otwieraniu się na Boga. Dlatego
tak ważne jest ubóstwo. Tylko tak możemy pozwolić Bogu działać. Tylko tak możemy zmienić nasze życie. Czy
Jezus dobierał sobie słuchaczy? – Nie. Mówił do wszystkich, którzy znajdowali się w miejscach, gdzie
przemawiał. Dlaczego więc mówi : „ubogim głosi się Ewangelię?”. Ponieważ „nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz
ci, którzy się źle mają.” [23] Nie wystarczy słuchać. Słuchając trzeba usłyszeć. Trzeba chcieć usłyszeć, ale
również – móc usłyszeć. I to właśnie na ubogich wskazuje Jezus jako na tych, których serce opiera się Dobrej
Nowinie. Czy jednak ubogim w sensie ewangelicznym jest człowiek, który nie posiada nic lub bardzo niewiele?
Nie. Jego serce może być tak przepełnione pragnieniem posiadania tego, czego nie ma, że nie ma w nim już
miejsca na cokolwiek. Osobie, która nie posiada wszystkie, łatwiej jest bezgranicznie zaufać Bogu. Tak jak
dziecko.
Bądźmy ubodzy… tak jak Jezus "dla nas stał się ubogim". [24]
VIII Pokornym być
Na początku XVII wieku św. Franciszek Salezy pisze we „Wprowadzeniu do życie pobożnego”, że nie trzeba
wyrzec się całego majątku. W sumie to pisał, że należy mieć bogactwa… ale jednocześnie nie dopuścić, by nas
zatruwały. Aby to osiągnąć pieniędzy nie możemy trzymać „w sercu", lecz „w komorze i sakwie”. Chrześcijanin,
który posiada majątek… a przy tym kieruje się sercem może uczynić naprawdę wiele dobrego. Majątek nie musi
być przekleństwem. Trzeba jednak pamiętać, aby nasze serce nie było bankiem. Nasze serce ma być oczywiście
przepełnione, ale miłością.
Musimy z pokorą przyjmować to co Bóg nam przygotował. „Jeśli chcesz, abym pozostawał w ciemności, bądź
pochwalony, a jeśli zechcesz wyprowadzić mnie na światło, także bądź pochwalony. Jeżeli raczysz mnie
uradować, bądź pochwalony, a jeżeli zechcesz mojego cierpienia, bądź pochwalony. Synu, taka ma być twoja
postawa, jeżeli chcesz być ze mną. Tak więc równie chętnie masz przyjmować cierpienie, jak i radość. Tak samo
spokojnie musisz znosić biedę i ubóstwo, jak bogactwo i dostatek.” [25]
IX Nie tyle mieć… ile BYĆ!
„Człowiek jest drogą Kościoła, drogą jego codziennego życia i doświadczenia, posłannictwa i trudów – Kościół
naszej epoki musi być wciąż na nowo świadomy jego "sytuacji" – to znaczy świadomy równocześnie jego
możliwości, które wciąż na nowo się ukierunkowują i w ten sposób ujawniają. Musi być równocześnie świadomy
zagrożeń, świadomy tego wszystkiego, co wydaje się być przeciwne temu, aby "życie ludzkie stawało się coraz
bardziej ludzkie", aby wszystko, co na to życie się składa, odpowiadało prawdziwej godności człowieka; po
prostu musi być świadomy wszystkiego, co jest temu przeciwne.”.[26]
Jeżeli zapomnimy o tym co ludzie. Jeżeli zapomnimy o miłości do Boga ukrytego w drugim człowieku, możemy
zapomnieć również o zbawieniu. Bo co to za chrześcijanin, który nie chrześcijani. Co to za miłość, w której brak
miłosierdzia. Co to za człowiek, który nie pomaga. Mamy BYĆ dla innych. Ze wszystkiego co posiadamy ma
czynić dar. Mamy służyć pomocą. Mamy być świadectwem Chrystusa i „nieść Go do pogan”. Jeżeli jesteśmy
bogaci pokażmy bogactwo naszego serca. Pokażmy ogrom swej miłości i pomórzmy tym, którzy ledwo wiążą
koniec z końcem… tym, których nie stać na chleb. Bez Chrystusa nie będziemy w stanie pomagać. Bez Jego łaski
nie będziemy zdolni kochać i czynić dobrze. Dlatego tak ważne jest ubóstwo duchowe. Pokora.
Człowiek jest jedyną drogą Kościoła, ale to Chrystus stanowi jedyną drogę człowieka i nie można tu pomijać
ingerencji sił nadprzyrodzonych w dzieło stworzenia. Dlatego człowiek, bez względu na silną presję otoczenia,
musi pamiętać, by nie tyle "więcej mieć", ile "bardziej być". [27]
X Łaska
„Cóż znaczy sztuka, bogactwo, piękność i dzielność, co znaczy dla Ciebie geniusz czy
krasomówstwo, gdy nie ma łaski? Bo darami natury obdzieleni są zarówno źli, jak i dobrzy,
ale darem tylko wybranych jest łaska, to znaczy miłość, wyróżnieni łaską stają się godni życia
wiecznego. Tak potężna jest łaska, że bez niej nic nie waży ani dar prorokowania, ani
zdolność czynienia cudów, ani żadne wzniosłe dociekanie prawdy. Bo Ty nie uznajesz
żadnych cnót ani wiary, ani nadziei bez miłości i łaski.”.[28]
Pamiętajmy, że wszystko co otrzymujemy jest darem od Boga. Wszystko posiadamy tylko dzięki Jego łasce.
Dzięki Jego miłości. Sami z siebie nie możemy nic. "Czy murzyn może odmienić swą skórę, a lampart swoje
pręgi?". [29] Wszystko daje nam Bóg. Bogactwo też pochodzi od Niego. Jest łaską. Trzeba tylko tę łaskę wziąć…
i jak każdą łaskę wykorzystać z sercem!
XI Czy to jednak oznacza, że Bogaty nie może być zbawiony?
Oczywiście, że nie. Człowiek już został zbawiony. Jezus umarł na krzyżu za nasze grzechy. Dał się przybić do
drzewa, abyśmy mogli żyć. Zbawił nas. Teoretycznie możemy się położyć i czekać na śmierć, bo Jezus zwyciężył
grzech. W 6 rozdziale Ewangelii Mateusza Jezus mówi: "Gromadźcie sobie skarby w niebie, tam ani mól,
ani rdza nie niszczą. Tam też złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i twoje
serce."[30] Jeżeli człowiek, nawet bogaty, potrafi kochać… jeżeli pieniądze służą mu w niesieniu pomocy… jeżeli
kieruje się sercem – trafi do nieba. Liczy się nasza hierarchia wartości. W dekalogu jest powiedziane: "Nie
będziesz miał Bogów cudzych przede Mną." Dobra tego świata nie mogą przysłonić nam Boga i człowieczeństwa.
Pamiętajmy, że w życiu wszystko musi być na właściwym miejscu. Czasami to bardzo trudne. Jeżeli jednak Bóg
jest na pierwszym miejscu, wszystko inne będzie na właściwym. W liście do Filipian św. Paweł pisze: "Wszystko
uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem
się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim…". [31] Jezus
przychodzi również dzisiaj do współczesnego człowieka, do każdego z nas, który, używając Jeremiaszowych słów
,,pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swej siły, a od Pana odwraca swe serce". [32] Dobry
Lekarz przychodzi i leczy. Leczy z niedowiarstwa. Otwiera oczy i oczyszcza serce. Pomaga kochać i odrzucać to
co materialne. Pomaga przyoblec się w niezniszczalną szatę wiary. Człowiek może zostać zbawiony, jeśli
będzie swym życie naśladował Boga. Jeśli będzie rozdawał. Jeśli swój wdowi grosz odda potrzebującemu. Jeśli
„nakarmi”, „napoi”, „odzieje”, „odwiedzi”… jeśli będzie patrzył sercem. Bogactwo może stać się "narzędziem
zbawienia", jeśli wprzęgniemy je w służbę miłości bliźniego. Uświadomienie sobie tego faktu rodzi radość.
Błogosławioną pewność wielkiej nagrody odłożonej w niebie. Trzeba tylko zaufać. Powierzyć życie Bogu. I
czekać na Jego powtórne przyjście. "Łaską, bowiem jesteśmy zbawieni przez wiarę."[33] Amen
ZACZERPNIĘTE Z:
http://www.fronda.pl/blogi/moj-swiat-calkiem-inny-swiat/czy-bogaty-moze-byc-zbawiony,12290.html
http://www.diecezja.lowicz.pl/docs/sl2008_229.pdf