Narkotyki Konopie indyjskie (marihuana)


Konopie indyjskie
(marihuana)
Niczym szczególnym poza odpornością na mróz nie wyróżniająca się roślina, zwana
również "konopiami indyjskimi", stała się zródłem jednego z najbardziej popularnych
narkotyków. Psychoaktywne właściwości konopi przez wieki wykorzystywano w rytuałach
religijnych i społecznych. Zarówno ludzie prymitywni, jak i cywilizowani cenili sobie jej moc
łagodzenia brzemienia rzeczywistości i wprowadzania umysłu w trans. Stosowanie konopi jako
"silnego" środka przeciwbólowego opisane zostało w tzw. papirusie Ebersa, pochodzącym z XVI
wieku przed naszą erą.
W świecie współczesnym żaden inny narkotyk nie spowodował takiej polaryzacji stanowisk
pomiędzy jego obrońcami i przeciwnikami. I w żadnym innym wypadku o przedmiocie sporu nie
rozmawia się używając tylu retorycznych argumentów.
Właściwości psychoaktywne otrzymywanej z canabis indica marihuany zostały
prawdopodobnie po raz pierwszy odkryte w Azji. Można przypuszczać, że była to pierwsza
roślina uprawiana z przyczyn innych niż produkcja żywności. Asyryjczycy stosowali ją w VIII
wieku p.n.e., Chińczycy z pewnością uprawiali ją przed IV wiekiem p.n.e., a opisujące ją
indyjskie pisma religijne pochodzą z II wieku p.n.e. Zajmowała ona poczesne miejsce w
farmakopeach starożytnych Chin i starożytnej Grecji. Od wieków używano konopi podczas
uroczystości, dla relaksu i w celach terapeutycznych w Azji, Afryce, Arabii oraz Południowej i
Środkowej Ameryce. Jej ślady odkryto, badając zwłoki młodej dziewczyny, która zmarła w
pobliżu Jerozolimy w IV wieku n.e. Uczeni sądzą, że podano jej narkotyk w celu złagodzenia
bólów porodowych.
Włóknista łodyga tej rośliny służy do wyrabiania sznurów i tkanin, w taki też sposób była
wykorzystywana przez Rzymian, którzy rozpoczęli uprawę konopi w Brytanii. W czasach
Tudorów uprawiano ją niemal powszechnie a mimo to zapotrzebowanie na włókno było wciąż
nie zaspokojone. Pierwszych osadników w Ameryce Północnej (początek XVII wieku)
zachęcano do uprawy tej rośliny, co bardzo szybko przyczyniło się do rozwoju na wsi przemysłu
włókienniczego na szerszą skalę. Z oleju wytłaczanego z nasion konopi produkowano m.in.
paliwo*, a same nasiona służyły jako pokarm dla domowego ptactwa.
Ten bliski krewny pokrzywy rośnie dziko na całym świecie. Otrzymywany zeń
psychoaktywny produkt jest dostępny na Wschodzie w wielu formach, różniących się siłą,
stopniem oczyszczenia oraz ceną. Występuje pod wieloma nazwami, np.: bhang, ganja, kif,
dagga, kabak i haszysz. Stosowany jest podczas ważnych ceremonii, ale także na co dzień, w
celu usunięcia zmęczenia i nudy. Na Karaiby został sprowadzony z Bengalu, i od razu przypadł
do gustu miejscowej ludności. Psychoaktywne i zielarskie własności konopi zostały
prawdopodobnie po raz pierwszy zademonstrowane Europejczykom tysiąc lat temu za
pośrednictwem Maurów pustoszących wówczas Hiszpanię i Portugalię.
Na zachodzie ziele znane było jako konopie indyjskie do chwili, gdy w 1753 roku Linneusz,
tworząc systematykę roślin, ochrzcił je mianem Cannabis sativa. Jako lek ziołowy
rozpowszechnione zostało dopiero w wieku XVIII. Wkrótce potem w Wielkiej Brytanii i
Ameryce Północnej stanowiło ono konkurencję dla opium.
Do dziewiętnastego wieku marihuana stała się rutynowo stosowanym lekiem zachodniej
medycyny. Lista wskazań z dnia na dzień rosła. Uznawano ją za skuteczny środek
przeciwbólowy, przeciwdrgawkowy, nasenny, łagodzący mdłości i pobudzający apetyt.
Uważano, że jest użyteczna w leczeniu chorób płuc, takich jak zapalenie oskrzeli i astma,
oraz w łagodzeniu chorób psychicznych, np. melancholii i manii. Nawet królowa Wiktoria
przynajmniej raz była leczona za pomocą marihuany, przy czym na temat rodzaju jej
niedyspozycji historia taktownie milczy. W Amerykańskiej Farmakopei z 1851 roku stwierdzono
także, że marihuana jest skuteczna w zwalczaniu podagry, reumatyzmu, tężca i delirium tremens.
Wydaje się, że zastosowanie marihuany w celach relaksacyjnych nie było zbyt powszechne w
dziewiętnastym wieku ani w Wielkiej Brytanii, ani w Ameryce Północnej; stało się jednak
popularne wśród artystów i intelektualistów w większych miastach. Dr Jacques Moreau z Tours
zapoznał się z działaniem haszyszu podczas podróży po Afryce Północnej, a po swoim powrocie
(były to lata czterdzieste XIX wieku) założył Club des Haschishchiens w Hotelu "Pimodan"
wspólnie z gronem kolegów, do którego należeli Dumas, Balzac, Flaubert i Baudelaire.
Zażywane przez członków tego klubu dawki były monstrualne w porównaniu ze współczesnymi
normami zachodnimi, a ich wpływ na i tak już rozgorączkowane wyobraznie artystów musiał
być zaiste potężny.
Zainteresowanie środowisk medycznych konopiami i ich zastosowaniem w zielarstwie pod
koniec XIX wieku prawdopodobnie nie malało, a jej rozrywkowe stosowanie na Zachodzie
utrzymywało się w ograniczonym zasięgu. Powszechne natomiast było zażywanie marihuany
przez klasę pracującą i biedotę w koloniach brytyjskich, i zagrożone w ten sposób interesy
przemysłu gorzelniczego sprawiły, że rząd brytyjski zalecił prowadzenie w Azji szerokich badań
naukowych na temat zażywania marihuany i płynących stąd niebezpieczeństw. Komisja Konopi
Indyjskich w 1894 roku wydała swój siódmy raport. To wstrzechstronne skądinąd opracowanie
nie dostarczyło jednak przekonujących dowodów "szkód psychicznych lub moralnych" będących
konsekwencją umiarkowanego zażywania marihuany. Nadmierne stosowanie nie było bardziej
prawdopodobne niż w wypadku alkoholu, poza tym wydawało się być ograniczone do ludzi z już
ustaloną tendencją do hulaszczego trybu życia i lenistwa. Powyższe wnioski zostały szeroko
potwierdzone przez różne szczegółowe korekty tych badań, które przeprowadzano już w XX
wieku. Odwołamy się do nich w dalszej części niniejszej pracy.
Marihuana została prawnie zakazana w Wielkiej Brytanii w 1928 roku, po ratyfikowaniu
przez brytyjski rząd Konwencji Genewskiej z 1925 roku, dotyczącej m.in. wytwarzania,
sprzedaży i transportu narkotyków. Można ją było w dalszym ciągu kupić w aptekach przy
wskazaniach psychiatrycznych aż do 1973 roku.
Na początku wieku w Ameryce Północnej narkotyk ten był rozpowszechniony w
najbiedniejszych warstwach społeczeństwa, a zwyczaj palenia papierosa z marihuaną (reefer)
zapoczątkowali wędrowni robotnicy meksykańscy. Wkrótce zwyczaj ten zaczął się
upowszechniać, początkowo wśród czarnych muzyków jazzowych i ich wielbicieli. W tym
samym czasie palenie papierosów z marihuaną ostro krytykowali publicyści głębokiego
Południa. W gazetach zamieszczano sensacyjne opowieści łączące użycie marihuany z
niebywałą przemocą, przestępstwami oraz seksualnym wyuzdaniem, wywołując w niektórych
kręgach prawdziwie histeryczne reakcje. Wydaje się, że były one spowodowane przynajmniej po
części nienawiścią i strachem przed imigrantami i murzynami, wśród których marihuana była
szczególnie popularna.
Wokół marihuany wykształcił się bogaty folklor i idiomatyczne określenia, takie jak weed
(trawa), tea (herbata), loco-weed (szalona trawa) oraz Mary-Jane (Marycha). Reefer (papieros z
marihuaną), zwany też joint, był czasami określany jako "mezz" od nazwiska białego muzyka
jazzowego Miltona Mezzrowa, który prawdopodobnie miał dostęp do narkotyku szczególnie
dobrej jakości. Szczycący się tą szczególną biografią Mezzrow zmarł w 1972 roku w wieku 73
lat.
Wzrost liczby siejących przerażenie opowieści, z których większość wydaje się być
całkowicie zmyślona, spowodował, że w 1930 roku 16 stanów zdelegalizowało handel
marihuaną. W tym samym roku, w obrębie Ministerstwa Skarbu utworzono Urząd ds.
Narkotyków. Pierwszym jego komisarzem został Harry Aslinger, który przez następnych
trzydzieści lat z fanatycznym zacięciem robił wszystko, by maksymalnie pogorszyć opinię na
temat marihuany i ludzi, którzy jej używali lub wypowiadali się w jej obronie. Wydana w 1937
roku ustawa (Marihuana Tax Act) zakazywała używania marihuany na terenie całego kraju,
pomimo sprzeciwu wielu lekarzy i psychiatrów, jak również ludzi broniących wolności
obywatelskich.
Wszystkie współczesne badania naukowe podważyły kampanię propagandową Aslingera,
ale były one notorycznie ignorowane, a ich autorzy piętnowani przez Urząd ds. Narkotyków i
środki masowego przekazu. Na przykład naukowy Raport La Guardia (1944), oparty na bardzo
szczegółowych badaniach medycznych, psychologicznych i społecznych aspektów stosowania
marihuany w Nowym Jorku. Raport głosił, że nie ma dowodów wskazujących na to, że
marihuana wywołuje zachowanie agresywne lub antyspołeczne, zwiększa liczbę przestępstw na
tle seksualnym lub znacząco zmienia osobowość zażywającego. Nie znaleziono też dowodów
działania uzależniającego czy powodowania strat psychicznych lub fizycznych. Wtedy, tak jak i
dziś, większą wiarę dawano sensacyjnym opowieściom niż wynikom badań naukowych.
Wbrew temu, co głosiły statystyki Urzędu, do roku 1960 zażywanie marihuany było słabo
rozpowszechnione w całej populacji, mimo że rosła sobie, nie uprawiana i nie rozpoznana, w
milionach ogrodów całego kraju. Większość Anglików niemal nie znała konopi jako narkotyku
stosowanego w celach rozrywkowych do lat pięćdziesiątych, kiedy to wzrosła imigracja z
Karaibów, a przybysze przywiezli ze sobą własne konopie. Marihuana zaczęła się pojawiać w
londyńskich klubach folkowych i jazzowych, a pierwszy biały nastolatek znalazł się na ławie
oskarżonych w 1952 roku.
Jak powszechnie wiadomo, w latach sześćdziesiątych nastąpiła eksplozja światowej
popularności marihuany. Stała się symbolem ruchu hippisowskiego i psychodelicznego, znalazła
swoje miejsce w życiu studentów, a także w domach niezbyt buntowniczych i nie mających
żadnych "odchyleń" ludzi. Do 1970 roku ponad 25 milionów Amerykanów zapaliło marihuanę
przynajmniej raz, a 10 milionów paliło ją nieregularnie. W Anglii spróbowało jej 4 miliony, w
tym jedna trzecia wszystkich studentów szkół wyższych. W tych rewolucyjnych latach nawet w
korytarzach konserwatywnych uczelni medycznych Londynu unosił się charakterystyczny
zapach palonej marihuany.
Popularność marihuany w latach siedemdziesiątych stale rosła, osiągając szczyt
prawdopodobnie pod koniec dekady. Statystyki w tym okresie były stosunkowo wysokie (por.
też przypis na stronie 3.). 50% Amerykanów w wieku 1825 lat stwierdziło, że kiedyś spróbowało
marihuany, a spośród 43 milionów Amerykanów, którzy jej spróbowali, 16 milionów stało się
regularnymi palaczami. 10% uczniów amerykańskich szkół średnich paliło ją codziennie. W
Wielkiej Brytanii 20% zatrudnionych w wieku 2040 lat paliło marihuanę jeszcze miesiąc przed
ankietowaniem. Nie byli to przestępcy czy dewianci. Miliony zwykłych ludzi lubiło narkotyk i
używało go regularnie, chociaż poza tym prowadzili oni normalny tryb życia. Poziom popytu
miał ogromne konsekwencje ekonomiczne dla państw, w których marihuana od zawsze była
ważnym zródłem dochodów. We wczesnych latach osiemdziesiątych roczny eksport z samego
tylko Libanu grubo przekroczył 2000 ton, co stanowiło znaczącą pozycję w gospodarce
narodowej tego kraju.
Rząd brytyjski był do tego stopnia poruszony sprawą, że zlecił baronowej Wooton
przeprowadzenie dochodzenia. W raporcie z 1968 roku pani Wooton napisała: "Biorąc pod
uwagę wszelkie dostępne nam materiały, stwierdzamy zgodność naszych wniosków z opinią
wyrażoną przez Komisję Narkotyków z Konopi Indyjskich, utworzoną przez rząd Indii
(189394), a także spostrzeżeniami Komitetu Burmistrza Nowego Jorku ds. Marihuany (1944), że
długotrwałe, umiarkowane używanie marihuany nie ma szkodliwych skutków". Komisja pani
Wooton nie znalazła również argumentów na poparcie teorii eskalacji, według której marihuana
jest niebezpieczna, ponieważ prowadzi do eksperymentowania z grozniejszymi narkotykami.
Pani Wooton sugerowała również, że marihuana powinna być inaczej traktowana przez prawo
niż heroina, oraz że należy ją udostępnić w celach badawczych i terapeutycznych.
Pomimo swojej wyważonej argumentacji i dalekiego od sensacyjności stylu, raport spotkał
się z wrogą reakcją prasy, która wprawiłaby w zachwyt samego Aslingera. Rząd Callaghana
zignorował raport ale naukowcy podjęli tezy pani Wooton. Wnioski Kanadyjskiej Komisji Le
Daina (1972) były bardzo podobne do raportu pani Wooton, zaś Brytyjski Królewski College
Psychiatrów (1987) oświadczył, że "marihuanę powinno się zalegalizować wcześniej niż tzw.
narkotyki rozrywkowe".
Pojawiały się też żądania dekryminalizacji. W roku 1972 Amerykańska Prezydencka
Komisja ds. Marihuany i Nadużywania Narkotyków zaproponowała, aby posiadanie niewielkiej
ilości marihuany do osobistego użytku nie było traktowane jak przestępstwo, a w roku 1977
administracja Cartera formalnie poparła projekt legalizacji posiadania do 1 uncji (28,35 g)
marihuany. Opinia publiczna zmieniała się w zależności od wizerunku narkotyku, jaki w danej
chwili dominował w mediach: w 1983 roku Instytut Gallupa podał, że 53% Amerykanów
opowiedziało się za dekryminalizacją marihuany, przy czym wskaznik ten zmniejszył się do
26% w roku 1986. Politycy generalnie byli przekonani, że popieranie dekryminalizacji
marihuany nie pomaga w zdobywaniu głosów wyborców.
Chociaż istnieje wiele różnych odmian Cannabis sativa, nazywanych stosownie do miejsca
występowania (np. Cannabis indica, Cannabis americana), zasadniczo wciąż jest to ta sama
roślina. Zawartość żywicy i kształt zależą od miejscowych warunków. Jeśli konopie uprawiane
są na glebach torfowych lub ciężkich w ciepłym, wilgotnym klimacie, to wyrastają wysokie,
dorodne rośliny, doskonałe do pozyskiwania włókien. Rośliny uprawiane na glebach
piaszczystych, w gorącym, suchym środowisku bogate są w żywicę, którą wydzielają kwitnące
szczyty żeńskich kwiatów i która następnie spływa na liście i łodygi. Okres zbiorów konopi
przypada pomiędzy lipcem a wrześniem. Szczególnie silną odmianą konopi, znaną jako
sinsemilla (dosłownie: bez nasion) można uzyskać, zrywając kwiaty rodzaju męskiego, zanim
dojdzie do zapylenia. W wyniku tego zabiegu rosną większe kwiaty żeńskie, które potem
wydzielają więcej żywicy.
W żywicy zidentyfikowano ponad 400 związków chemicznych, w tym co najmniej 60
substancji psychoaktywnych kannabinoidów. Jednym z najbardziej aktywnych związków jest d-
9-tetrahydrokannabinol (THC), wyizolowany w roku 1966. Marihuana dostępna jest na czarnym
rynku w wielu odmianach, różniących się zawartością THC. Słoma (tzw. trawka) zawiera
wagowo 110% THC; sprasowana w kostki żywica (hasz) zawiera 1015% THC, natomiast
rzadziej spotykany, gęsty olejek lub nalewka zawiera wagowo 1530% THC.
Typowy papieros z marihuaną (joint) zawiera około 300400 mg słomy. Jej jakość, a także
technika palącego, mają podstawowe znaczenie dla ilości wchłanianego narkotyku jednak nawet
najbardziej doświadczeni palacze nie potrafią przekroczyć 50% absorpcji (przeciętnie wchłania
się 25%). Dawka THC w jednym papierosie waha się od 1 do 30 mg, w zależności od jakości i
rodzaju materiału. Dawka progowa THC wynosi około 2 mg, wystarczy więc wypalić jednego
papierosa, żeby odczuć narkotyczny efekt. Efekt placebo pełni znaczącą rolę w paleniu
marihuany, choć częściej stwierdzany jest wśród palaczy o szczególnych cechach ( naiwnych lub
łatwo ulegających sugestii. Większość skutków działania marihuany odczuwana jest adekwatnie
do otrzymanej dawki.
Pierwsze efekty odczuwalne są już po kilku minutach, pełne doznania osiąga się po 30
minutach, i trwają one trzy lub cztery godziny. Jeśli papieros z marihuaną został zapalony po
jedzeniu, pierwsze doznania odczuwane są po jednej lub dwóch godzinach, ale za to działanie
utrzymuje się znacznie dłużej.
Marihuana wpływa na nastrój, koncentrację, percepcję i sposób myślenia. Zmienność tych
psychologicznych efektów została opisana poniżej. Poza tym przyśpiesza się tętno, artykulacja
staje się mniej wyrazna, występuje zaczerwienienie oczu; jednak skutki fizyczne działania
narkotyku są generalnie bardzo łagodne. Temperatura ciała może się nieznacznie obniżyć.
Śmiertelne przedawkowanie samej marihuany nigdy nie zostało w sposób wiarygodny opisane.
U zwierząt, jako rezultat reakcji obronnej, zmniejsza się wydzielanie hormonów tarczycy i
rozrodczych znaczenie takiej reakcji u ludzi nie jest do końca jasne. THC obniża liczbę
wytwarzanych plemników u mężczyzn, wydaje się jednak, że jest to reakcja krótkotrwała.
Według niektórych badań, wysokie spożycie marihuany w okresie ciąży może spowodować
niską wagą noworodków i przedwczesne porody, a badania na zwierzętach sugerują wzrost
liczby martwych urodzeń.
Ludzie pozostający pod wpływem marihuany o wiele częściej ulegają wypadkom i
podejmują błędne decyzje. Pogorszeniu ulega czas reakcji, ocena odległości, zdolność śledzenia
poruszającego się obiektu, poczucie czasu i zdolność działania w sytuacji oślepienia światłem.
Skutki prowadzenia w takim stanie samochodu, albo wykonywanie innych czynności
wymagających koordynacji ruchów, są łatwe do przewidzenia.
Marihuana jest metabolizowana w organizmie zarówno na aktywne, jak i nieaktywne
metabolity. Część z nich jest absorbowana przez komórki tłuszczowe i dużo czasu upływa,
zanim organizmowi udaje się ich pozbyć, tak, że wykrycie marihuany w moczu może nastąpić
wiele tygodni po jednorazowym przyjęciu narkotyku. Teoretycznie jest możliwe, że osoby, które
tylko przebywają w pobliżu palących marihuanę, tzw. bierni palacze, uzyskają pozytywny wynik
testu, jeśli zastosowana zostanie immunologiczna próba chemiczna. THC przedostaje się przez
łożysko do organizmu nie narodzonego dziecka i jest wykrywalne w mleku palących kobiet.
Wpływ konopi na pracę mózgu pozostaje nadal w pewnym sensie tajemnicą. Wyniki
ostatnio prowadzonych badań pozwalają przypuszczać, że w wielu punktach mózgu istnieją
specjalne receptory narkotykowe ( szczególnie dużo w obszarach związanych z emocjami,
pamięcią i zdolnością rozumowania. Stąd wniosek, że organizm produkuje swoje własne
kannabinoidy, analogiczne do "własnych opiatów mózgu" endorfin. Wiadomo, że narkotyk
osłabia pamięć krótkotrwałą, co jest konsekwencją wysokiej gęstości receptorów w hipokampie
części mózgu ściśle związanej z uczeniem się i kodowaniem informacji zmysłowej.
Marihuana najwyrazniej działa jako silny środek przeciwbólowy u zwierząt, ale mechanizm tego
zjawiska nie jest znany. Działanie takie z pewnością nie jest przekazywane przez receptory
opiatów, marihuana jednak w zdecydowany sposób wpływa na osłabienie objawów odstawienia
opiatów u zwierząt. Fakt ten dostrzegły osoby uzależnione od opiatów, cierpiące z powodu
ostrego bólu spowodowanego przerwą w zażywaniu heroiny. Stwierdzono, że po zastosowaniu
marihuany u małp zmniejsza się agresja, lecz również motywacja do wykonywania
skomplikowanych zadań.
Jak już wspomniano, w XIX wieku marihuana była lekiem bardzo popularnym w zachodniej
medycynie. Również współcześni lekarze i psychiatrzy, nie zrażeni długotrwałą nieobecnością
marihuany w spisach leków, przekonują, że THC i jego pochodne mogą odegrać w terapii ważną
rolę. W ich dezyderatach, popartych wynikami badań na zwierzętach lub relacjami pacjentów,
mówi się o zmniejszeniu nudności w okresie chemioterapii (rygorystyczna Amerykańska
Administracja Żywności i Leków zgodziła się w 1985 roku na stosowanie w takich przypadkach
marihuany), o złagodzeniu skurczów mięśni w stwardnieniu rozsianym, o dobroczynnym
działaniu w przypadkach epilepsji i jaskry (marihuana redukuje ciśnienie w oku) oraz migreny.
Oczywiście, prawo w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych zabrania stosowania
marihuany w celach leczniczych. Do niedawna w Stanach Zjednoczonych można było
przepisywać na receptę "skręty współczucia" chorym na wymienione powyżej choroby, ale
ostatnio praktyka ta została zakazana. W Zjednoczonym Królestwie chorzy na stwardnienie
rozsiane kupują marihuanę na czarnym rynku, ponieważ żaden inny narkotyk nie jest w stanie
rozluznić skurczonych mięśni w ogóle, a zwieracza w szczególności. Istnieją teoretyczne
przesłanki, że marihuana ma działanie antybakteryjne i przeciwgrzybiczne. Niektórzy
psychiatrzy uważają, że może być ona przydatna w leczeniu anoreksji, objawów odstawienia
opiatów i innych narkotyków, oraz w leczeniu całej gamy zaburzeń psychologicznych i
zachowania.
Liczbę palaczy stosujących marihuanę w celach rozrywkowych oszacowano na około 300
milionów na całym świecie. Uważa się, że około 60 milionów mieszkańców Ameryki Północnej
(jedna trzecia obywateli powyżej 12. roku życia) i 510 milionów Brytyjczyków kiedyś zapaliło
papierosa z marihuaną. Zwracano uwagę, że liczby te wyraznie przewyższają liczbę ludzi
oglądających mecze piłki nożnej czy chodzących w niedzielę do kościoła.
Około 29 milionów Amerykanów regularnie sięga po marihuanę, a 7 milionów pali ją
codziennie. W 1984 roku Amerykanie wydali na ten narkotyk ponad 40 miliardów dolarów. W
Wielkiej Brytanii według ostrożnych szacunków co najmniej jeden na pięciu młodych mężczyzn
i jedna na dziesięć młodych kobiet spróbowało marihuany, przy czym połowa z nich używała jej
siedem lub więcej razy w ciągu ostatnich 14 miesięcy (Instytut Badań nad Uzależnieniami
Narkotykowymi, 1992).
Marihuana stała się przyczyną 85% wszystkich związanych z narkotykami zatrzymań przez
policję i służby celne, a liczba konfiskat z roku na rok stale wrasta. W roku 1991 było ich 59
400, co stanowiło dziesięcioprocentowy wzrost w stosunku do poprzedniego roku. Największa
ilość przechwyconego narkotyku przypadła na rok 1989 (prawie 60 ton), potem znacznie się
obniżyła, po czym w 1992 roku sięgnęła rekordowego poziomu z końca lat osiemdziesiątych, a
do roku 1993 jeszcze bardziej wzrosła. Ogromna większość przechwyconego materiału miała
formę żywicy. Największą jak dotąd pojedynczą próbą przemytu było 18 ton narkotyku, który
przewożono na statku zaopatrującym morskie platformy wiertnicze (1991).
W Wielkiej Brytanii ponad 80% osób aresztowanych za wykroczenia związane z
narkotykami oskarża się o posiadanie marihuany na własny użytek; w 1991 roku było ich 40
tysięcy. Mimo że wielu policjantów stosuje wobec większości z nich jedynie ostrzeżenie, w
Wielkiej Brytanii we wspomnianym 1991 roku ponad tysiąc osób osadzono w więzieniu za
posiadanie marihuany.
Brytyjski czarny rynek zaopatrywany jest w marihuanę pochodzącą z Nigerii, Jamajki,
Ghany, Maroka, Pakistanu i Afganistanu. Libański i nepalski haszysz jest obecnie drogi i rzadko
spotykany (np. "pałeczki tajskie", czyli wysokiej jakości materiał zielny skręcony w
"papierosy"). Przeciętne uliczne ceny dla klientów "detalicznych" pozostają w zasadzie takie
same od lat: około 25 funtów za ćwierć uncji haszyszu, nieco więcej za dobrej jakości
marihuanę. Zwykle haszysz kupuje się jako kostki żywicy, a marihuanę w formie paczuszek
materiału zielnego; czasem można też kupić proszek, pałeczki, tabletki lub olejek haszyszowy.
Przygotowana za pomocą prostych, domowych sposobów "trawka" składa się z mieszaniny
pociętych liści, nasion i szypułek. Taka mieszanka z dość niską zawartością THC zwykle jest
znacznie tańsza. Obecne nazwy uliczne to blow, puff, spliff, draw i weed.
Marihuana jest zazwyczaj w mniejszym stopniu zanieczyszczona niż inne narkotyki
sprzedawane na ulicy, ale może też zawierać dodatkowe, aktywne lub nie (np. bieluń),
substancje roślinne. Coraz częściej się zdarza, że niskiej jakości marihuana impregnowana jest w
celu spotęgowania działania bardzo niebezpieczną fencyklidyną (por. rozdział 5.). Marihuana
uprawiana w Stanach Zjednoczonych, albo importowana z Meksyku lub z Ameryki Środkowej,
może być skażona parakwatem lub innymi silnie trującymi środkami ochrony roślin,
rozpylanymi z samolotów w celu odchwaszczania.
Większość narkomanów na Zachodzie pali narkotyk w postaci skrętów (jointów) lub
bardziej ostentacyjnie w glinianych lub wodnych fajkach. Można tu wykazać wiele własnej
inwencji: jedni zażywają marihuanę, używając podziurawionych kapsli z butelek na mleko, inni
zaparzają ją jak herbatę lub dodają jako "przyprawy" do gotowanych potraw. W przypadku
zażycia bezpośredniego (doustnego) trudniej jest określić właściwą dawkę, w związku z czym
"odlot" może się okazać znacznie silniejszy niż zamierzony ( działanie tak zażytego narkotyku
jest szczególnie szybkie i silne.
Opublikowano setki relacji opisujących odczucia po zażyciu marihuany. Relacje są bardzo
różne, mają jednak wspólny motyw: uczucie wesołości. Dla większości nie jest to prawdziwy,
"twardy" narkotyk. Efekt działania marihuany opisano jako kapryśny w swojej naturze, a
uzyskiwany "odlot" został określony (prawdopodobnie przez kogoś, kto nie był entuzjastą tego
narkotyku) jako "głupkowata euforia".
Działanie jakiegokolwiek narkotyku jest efektem całej gamy czynników nie tylko
farmakologicznych, i stwierdzenie to jest prawdziwe również w przypadku marihuany. Wśród
nich można wymienić: osobowość, nastrój oraz oczekiwania użytkownika; jakość narkotyku i
faktyczną dawkę wchłoniętą przez organizm; rodzaj środowiska, postawę i zachowanie
pozostałych ludzi z otoczenia. Część naukowców sugeruje, że efekty działania marihuany
przypominają "zachowania wyuczone" i że prawdziwe reakcje powinny być bardziej
zindywidualizowane. Innych taka teza nie przekonuje. Uważają oni, że standaryzacja zachowań
może być spowodowana brakiem doświadczenia, albo wręcz niską jakością haszyszu!
Palenie marihuany jest zwykle czynnością podejmowaną w towarzystwie. Skręt, składający
się z marihuany i tytoniu, robiony jest z jednej lub więcej bibułek, żeby osiągnąć pożądany
rozmiar i podawany z ręki do ręki jeszcze wtedy, gdy pozostał już tylko malutki żarzący się pet
wysoko ceniony z racji swojej wysokiej zawartości narkotyku. Jest on zwykle mały i tak
rozgrzany, że konieczne jest zastosowanie specjalnego uchwytu. Doświadczony palacz
marihuany zaciąga się głęboko i zatrzymuje dym w płucach tak długo, jak to możliwe, w celu
zwiększenia absorpcji. Powoduje to specyficzny, stłumiony charakter wymowy, który
doprowadza do wściekłości niepalącego słuchacza, i tak już dostatecznie zdenerwowanego
błazeństwami grupy.
Po kilku minutach palenia odczuwa się spokój, zadowolenie i dobre samopoczucie, któremu
jednak często towarzyszy specyficzne wrażenie, opisywane przez palących jako uczucie
przestrzenności lub ciasnoty w głowie. Narasta wesołość i poczucie absurdu, przemieniające
najbardziej zwyczajne czy banalne obserwacje lub dowcipy w najśmieszniejszą rzecz na świecie.
Jest się dobrze usposobionym do innych ludzi, pojawia się optymizm, podnosi samoocena.
Zahamowania zmniejszają się lub zanikają całkowicie. Grupa to śmieje się głośno, to chichocze,
co niepalącego uczestnika grupy wprawia w coraz większe zakłopotanie.
Przy umiarkowanych dawkach obserwowany jest raczej efekt rozszerzenia, a nie zniekształcenia
percepcji. Muzyka, jedzenie, seks wydają się na przykład o wiele bardziej przyjemne i
intensywne niż bez marihuany tym bardziej, że palący człowiek pozostaje w ścisłym kontakcie z
rzeczywistością. Czas wydaje się upływać bardzo powoli, ale palący marihuanę czuje się
aktywny i rozmowny. Przy nieco wyższych dawkach uspokajające działanie może stać się
wyrazniejsze.
W miarę upływu czasu rośnie apetyt, większość ludzi ma ochotę na słodycze. Uczucie
suchości w ustach powoduje konieczność częstego picia płynów. Wrażenie depersonalizacji lub
nierzeczywistości pojawia się falami, a stopień intoksykacji często wydaje się na przemian
słabnąć i narastać.
Nowicjusze, którzy mylnie ocenili dawkę, mogą się poczuć fizycznie sparaliżowani. Ich
myśli się kłębią, desperacko chcą coś powiedzieć, albo wstają i chodzą, a mimo to czują się jak
skamieniali. Bardziej doświadczeni palacze utrzymują, że w razie potrzeby są zdolni do
opanowania swojego stanu. Jeden z badanych zapamiętał sytuację, kiedy był po dużej dawce
marihuany, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Chichocząc bezmyślnie, podszedł do drzwi,
otworzył je i ujrzał stojącego w nich policjanta w mundurze. Okazało się, że policjant
przechodził właśnie obok i zauważył, że zaparkowany na podjezdzie samochód ma włączone
światła. A że miał mocno rozwinięte poczucie odpowiedzialności, postanowił zapobiec
niechybnemu wyładowaniu się akumulatora do rana. Opowiadający historię utrzymuje, że
zdolny był natychmiast opanować swoją histerię, od razu znalazł kluczyki i podszedł razem z
policjantem do samochodu, inicjując po drodze przyjacielską pogawędkę. Niepokoiły go tylko
odgłosy zabawy, dobiegające z nie zmienioną intensywnością z wnętrza domu. Gdy dołączył
ponownie do swych przyjaciół, natychmiast popadł w poprzedni stan wesołości, bez wątpienia
wzmocniony poczuciem ulgi, że impreza nie została "nakryta".
Taki rodzaj przeżyć wydaje się zażywającemu marihuanę wartościowy i wzbogacający
życie. Muzycy są przekonani, że grają swobodnie i w natchnieniu, gawędziarze że są bardziej
dowcipni i interesujący, kochankowie że ich seksualne zdolności i doznania są mocniejsze niż
zwykle, a pisarze że ich wyobraznia nie zna granic. Sceptycy i abstynenci twierdzą, że wrażenia
zwiększonych możliwości kreacyjnych są czystą iluzją. Twierdzą, że palacze marihuany są
banalni, niechlujni, infantylni, irytujący, nielogiczni i absolutnie bezkrytyczni.
Objawy "kaca" po umiarkowanej dawce marihuany są zwykle łagodne najczęściej śpi się
cały następny ranek, nawet przez kilka godzin. Większe dawki mogą uwydatnić uspokajające
możliwości narkotyku, a jednocześnie powodować zniekształcenia percepcyjne, a nawet
halucynacje. Członkowie wspomnianego już Club des Haschishchiens zażywali ogromne w
porównaniu z dzisiejszymi dawki, a Gautier pozostawił interesujący opis zjawiska znanego jako
synestezja, która polega na wzajemnym przenikaniu wrażeń zmysłowych. Opisując wazon z
kwiatami, napisał: "Mój słuch stał się cudownie czuły. Naprawdę słyszałem dzwięki kolorów. Z
ich błękitów, zieleni i żółci docierały do mnie dzwięki o doskonałej wyrazistości".
Ogromna większość innych, nie oczekiwanych odczuć, zgłaszanych po zażyciu marihuany,
ma niewielkie znaczenie ze względu na ich krótkotrwałość. Niepokój, który czasem przekształca
się w panikę, może pojawiać się w wyniku błędnej interpretacji przyspieszonej pracy serca
(normalnej podczas działania narkotyku), i uznania tego stanu za symptomy ataku serca lub
szaleństwa. Zawroty głowy albo uczucie depersonalizacji również mogą zostać odczytane jako
zapowiedz katastrofy. Objawy te są częstsze u mniej doświadczonych użytkowników, bardziej
wrażliwych na przejściowe zmiany nastroju. Trzeba też wiedzieć, że marihuana ma zdolności
potęgowania nastroju, który dominował przed jej zażyciem. Osoby pozostające w depresji lub
mające lęki mogą po marihuanie poczuć się jeszcze gorzej.
Pogorszona koordynacja ruchów i mocno zaniżona zdolność oceny mogą okazać się
zabójcze dla kierowców, pilotów i innych ludzi wykonujących zadania wymagające koncentracji
i ostrożności.
Opublikowano tysiące relacji, które opisują poważne, niekorzystne skutki zażycia
marihuany, ale naukowych opracowań takich reakcji jest niewiele. Wynika to z wielu trudności,
nieodłącznych przy tego rodzaju badaniach, a związanych z koniecznością opierania się na nie
potwierdzonych, retrospektywnych relacjach z zabronionych przecież działań podejmowanych
przez badanych. Inne trudności to brak informacji o fizycznych, psychicznych czy
osobowościowych problemach badanego, występujących zanim zetknął się on z narkotykami,
potajemne zażywanie marihuany lub nie ujawnione stosowanie innych narkotyków teraz lub w
przeszłości, zmiany w jakości narkotyków oraz zmiany dawek, czynniki związane ze stylem
życia, takie jak bieda czy zwolnienie z pracy, lub nie rozpoznana choroba somatyczna lub
psychiczna. Badania oparte na tak uzyskanych relacjach są zwykle niedostatecznie
przygotowane od strony warsztatu naukowego, obejmują nieodpowiednie testy i statystyki,
często dochodzi do nadinterpretacji wyników, które więcej mają wspólnego z metodologicznymi
założeniami niż z opisywanymi faktami.
Jednym ze skutków ubocznych, któremu warto poświęcić trochę uwagi, jest wpływ
marihuany na pamięć, a szczególnie na zdolność przyswajania nowych informacji. Oczywiście,
pamięć może być silnie osłabiona u ludzi pozostających pod wpływem narkotyku. Ważniejsze
pytanie brzmi: czy marihuana osłabia pamięć w sposób trwały i osłabienie pozostaje, nawet jeśli
nie jest już używana? Wyniki jednego z badań sugerują, że u osób, które na kilka tygodni
zaprzestały palenia marihuany, pamięć rzeczywiście nie działała normalnie. Badania te są jednak
obarczone różnymi ograniczeniami i wymagają potwierdzenia. Jest to obszar wymagający
wysokiej jakości badań.
Osoby, które palą dużo marihuany, mogą od czasu do czasu czuć się "paranoicznie", to
znaczy wydaje im się, że są obserwowane lub śledzone, albo że wszyscy wystepują przeciwko
nim. Zwykle jednak zdają sobie sprawę, że te nieprzyjemne odczucia są tylko wytworem ich
wyobrazni, tym bardziej że ustepują one wkrótce po odstawieniu lub znacznym zmniejszeniu
ilości wypalonego narkotyku. Zdarza się, że szczególnie duża dawka marihuany, zwłaszcza
zażyta doustnie, wywołuje stan delirium, z nieodłącznym poczuciem chaosu, halucynacjami i
przywidzeniami. Reakcje takie odnotowywane są głównie w Azji i na Karaibach, rzadziej w
Europie i USA. Osoba pod wpływem działania narkotyku przyjmuje niekiedy dziwaczną,
zastygłą w bezruchu postawę. Pewien przemycający narkotyk student połknął ze strachu sporą
kostkę haszyszu. Kilka godzin pózniej został znaleziony w jakimś kącie lotniska, na podłodze, w
pozycji półleżącej, z dziwacznie powykręcanymi, zesztywniałymi kończynami. Nie wyglądał na
cierpiącego, raczej na zamroczonego. W opisanej przed chwilą pozycji trwał nieporuszony
jeszcze przez wiele godzin. Pod koniec dnia nadal czuł się trochę zamroczony, ale poza tym
wszystko wróciło do normy.
Problem, czy marihuana może stać się przyczyną choroby psychicznej u kogoś, kto cieszył
się wcześniej doskonałym zdrowiem pozostaje kontrowersyjny. W literaturze medycznej
pojawiło się wiele prac sugerujących, że jest to możliwe, ale niski poziom naukowy tych prac
czyni je mało przekonującymi. Co prawda możliwe jest pojawienie się krótkotrwałej choroby
psychicznej, będącej reakcją na wysokie dawki toksycznych substancji, brakuje jednak
niezbitych dowodów, że właśnie marihuana zdolna jest spowodować długotrwałe choroby
psychiczne de novo. U osób, które zażywają wysokie dawki przez długi czas, mogą pojawić się
kłopoty natury psychotycznej, będące formą przedłużonej reakcji toksycznej. Relacje ze
Wschodu donoszą o przypadkach "psychozy marihuanowej".
Badania prowadzone na Zachodzie wykazują, że częstotliwość wystepowania poważnych
schorzeń psychicznych u umiarkowanych stałych palaczy nie jest większa niż w całej populacji.
Według obecnego stanu wiedzy "psychoza marihuanowa", która mimo całkowitego odstawienia
wszystkich narkotyków trwa tygodniami i miesiącami, a nawet jeszcze dłużej, jest raczej
schizofrenią. Nie wiadomo, czy intensywne zażywanie marihuany może być czynnikiem
zwiększającym ryzyko wystąpienia takiego stanu. Niewątpliwie narkotyk ten ma wyrazną
zdolność wywoływania nawrotów lub pogarszania objawów u osób o wrażliwej psychice lub u
tych, którzy już byli chorzy psychicznie. Z drugiej jednak strony, niektórzy ludzie z chroniczną
chorobą psychiczną utrzymują, że narkotyk powoduje u nich złagodzenie objawów lub
zmniejsza intensywność i częstotliwość halucynacji, takich jak słyszenie głosów, jeśli w pobliżu
nikogo nie ma, czy wyobrażanie sobie, że telewizja nadaje wiadomości skierowane osobiście do
nich. Oczywiście większość lekarzy doradza osobom z poważnymi schorzeniami psychicznymi
lub znaczną niestabilnością emocjonalną, aby zgodnie z nakazami rozsądku unikali zażywania
marihuany.
Inny problem, z którym wiąże się zażywanie marihuany, to stany chronicznej apatii,
bierności i lenistwa, znane jako "syndrom amotywacyjny". Marihuana ma taką opinię od dawna,
a wywodzi się to jeszcze z czasów raportu Komisji ds. Marihuany, odnoszącego się do
dziewiętnastowiecznych Indii. Analizując te anegdotyczne wręcz relacje, należy pamiętać, że
opisani w nich ludzie wywodzili się głównie z marginesu społecznego żyli niezdrowo,
prawdopodobnie cierpieli z powodu niedożywienia, i nie mając prawie żadnych perspektyw na
lepsze życie, używali silnej marihuany w bardzo dużych dawkach przez długi czas. W raporcie
tym pojawia się również informacja, że marihuany w nadmiarze używają częściej osoby
"psychicznie niezrównoważone",a zatem brak równowagi psychicznej był raczej przyczyną, a
nie skutkiem zażywania marihuany. W zachodnich badaniach nie znaleziono dowodów na
występowanie "zespołu amotywacyjnego". Pomijam tu stan ciągłej intoksykacji u osób palących
bardzo dużo (tzw. pot-heads).
Psychiczna zależność od marihuany zdarza się, lecz bardzo rzadko. Osoby, które sięgają po
marihuanę nadmiernie często lub są od niej uzależnione, w przeszłości przechodziły jakieś
emocjonalne lub psychiczne choroby, i często używają innych narkotyków, takich jak
amfetamina, kokaina czy środki halucynogenne. Palenie marihuany wywołuje czasem nawroty
działania narkotyku (tzw. flashback) u tych, którzy równocześnie zażywają LSD. Nie
stwierdzono uzależnienia biologicznego od marihuany, jednak nagła abstynencja u osób, które
przez długi czas zażywały marihuanę, może powodować nerwowość, lęki, niepokój, a także
zakłócać sen przez kilka dni.
Marihuana mogłaby być użyteczna jako lek w astmie ze względu na efekt rozszerzania dróg
oddechowych, jej palenie jednak silnie drażni płuca, a dym zawiera liczne substancje
rakotwórcze. Osoby, które palą długo i spalają duże ilości marihuany, są bardziej niż inni
narażone na zapalenie oskrzeli i raka płuc. Przypuszcza się zresztą, że palenie marihuany może
doprowadzić do uzależnienia się nie od narkotyku, lecz od tytoniu.
Jednym ze stereotypów związanych z marihuaną jest twierdzenie, że skłania ona do
przestępczości, przemocy i staje się przyczyną wszelkich innych odchyleń. Choć używanie
marihuany jest bardzo rozpowszechnione wśród więzniów i w grupach przestępczych, nie ma
dowodów, że to właśnie ona jest przyczyną wspomnianych problemów. Na przykład uczniowie
szkół, którzy palą marihuanę, nie popełniają więcej przestępstw niż ci, którzy jej nie palą. W
tych przypadkach o wiele większą rolę odgrywa alkohol.
Była już mowa o tym, że wprawdzie brakuje bezpośrednich dowodów, że marihuana
uszkadza płód, jednak kobiety ciężarne i karmiące piersią powinny unikać zarówno tego, jak i
innych narkotyków, i niepotrzebnych leków. Wiadomo, że marihuana swobodnie przedostaje się
przez łożysko i jest metabolizowana przez długi czas, w związku z czym dzieci urodzone przez
matki, które w czasie ciąży paliły duże ilości marihuany, mogą być przez początkowy okres
swojego życia ospałe.
Zestawiona została długa lista wielu innych przerażających konsekwencji zażywania
marihuany, łącznie z kurczeniem się mózgu, trwałym uszkodzeniem systemu rozrodczego,
immunologicznego itd. Zebrane dowody z naukowego punktu widzenia nie są przekonujące
mimo to nie można z całkowitą beztroską twierdzić, że zażywanie marihuany jest całkowicie
bezpieczne. Niektóre szkodliwe konsekwencje być może nie zostały jeszcze odkryte.
Wprawdzie brakuje oczywistych dowodów na szkodliwość marihuany, ale obserwacja wskazuje,
że nawet rzadkie lub umiarkowane zażywanie marihuany przez człowieka nie pozostaje bez
wpływu na jego zdrowie fizyczne i psychiczne.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Trendy w światowej produkcji i obrocie narkotykami
Phir Bhi Dil Hai Hindustani cd1 Moje Serce Bije Po Indyjsku
Łatwa kuchnia indyjska (odc 005) Cytrynowy ryż
Redliński Konopielka
rodzaje narkotyków
Mitologia Indyjska
Łatwa kuchnia indyjska (odc 001) Tortille z jagnięciną tandoori
Indyjszczyzna z patelni
astrologia indyjska znaczenie planet dni tygodnia eioba
Narkotyki są w użyciu w medycynie już od epoki brązu
narkotyki
Konopie Ziele warte miliardy
Narkotyki Napewno nie moje dziecko publikacja PCPR

więcej podobnych podstron