bez ciebie jak
bez uśmiechu
niebo pochmurnieje
słońce
wstaje tak wolno
przeciera oczy
zaspanymi dłońmi
dzień -
szeptem
modlę się do uśpionego
nieba
o zwykły chleb miłości
bądź przy mnie blisko
bo tylko wtedy
nie jest mi zimno
chłód wieje z przestrzeni
kiedy myślę
jaka ona duża
i jaka ja
to mi trzeba
twoich dwóch ramion
zamkniętych
dwóch promieni
wszechświata
Płomieniem który posiadł drewnianą chatę -
pijanym
pocałunkiem wgryzł się w głąb strzechy.
Piorunem - który kocha wysokie drzewa -
wodą
uwięzioną płasko - wyzwalaną przez niesyty
wolności
wiatr.
Włosami sosny - gładzonymi jego ręką -
włosami
rozśpiewanymi w szaloną wdzięczną pieśń.
Ciemną głową topielicy - która palce
rozsnuła
w poprzek fali - a uśmiech dała nieżywemu
słońcu.
Wyciągnięta na brzeg - płakała długo i nie
wyschła
aż dotąd póki smutni ludzie nie zakopali jej
w ziemi.
Płomieniem.
Czym jest
miłość
ten pocałunek
pachniał jak rozgryziona
łodyga maku
czerwono posypał się z
warg
zakwitł
w miękkim wgłębieniu dłoni
kiedy wspiełam się na palce
dzwonił
w dojrzałym polu
lecz wtedy
nie było już mnie
znikłam
w tym złotym pocałunku
z tęsknoty pisze się wiersze
z bolesnej
drążącej śpiewny owoc ciała
patrząc na samotne palce
mogę wysnuć pięć poematów
dotykając moich napiętych ust
szepczę
i słowa - rozkołysane rytmem wielkiej
wody
plotą się w wiersze
mokre
bardzo słono biegną poprzez twarz
w twoich doskonałych palcach
jestem tylko drżeniem
śpiewem liści
pod dotykiem twoich ciepłych ust
zapach drażni - mówi: istniejesz
zapach drażni - roztrąca noc
w twoich doskonałych palcach
jestem światłem
zielonymi księżycami płonę
nad umarłym ociemniałym dniem
nagle wiesz - że mam usta
czerwone
słonym smakiem nadpływa krew
wołaniem jesteś moich oczu
przedłużających się bezmiernie
w cień - który jest tysiącem cieni
tysiąca nie nazwanych dni
ile światła
mają twoje otwarte dłonie
ile nocy
w nagłości spadających gwiazd
szukam cię
palcami roztrącam chmury
podnoszę skrzydła ptaków liści
ginąca perspektywa Placu Pigalle
nie zapominaj o uśmiechu
możesz zapomnieć kapelusza
rękawiczek notesu z ważnymi
adresami
czegokolwiek wreszcie - po co
musiałbyś wrócić
wracając niespodzianie zobaczysz
mnie we łzach
i nie odejdziesz
jeśli zechcesz pozostać
nie zapomnij o uśmiechu
wolno ci nie pamiętać daty moich
urodzin
ani miejsca naszego pierwszego
pocałunku
ani powodu naszej pierwszej
sprzeczki
jeśli jednak chcesz zostać
nie czyń tego z westchnieniem
ale z uśmiechem
zostań