W POBLIŻU ZIEMI OBIECANEJ
Lud izraelski długo, bo około roku, - przebywał u stóp góry Synaj. W końcu jednak ruszył dalej, musiał przecież iść do ziemi obiecanej, do Kanaanu.
Obłok posuwał się znowu po niebie, prowadząc ludzi przez pustynię. Codziennie szli coraz dalej, aż wreszcie dotarli prawie na miejsce. Z wysokiej góry można już było dojrzeć Kanaan. Wtedy obłok zatrzymał się. Ludzie stanęli również. Rozbili namioty, jedli, pili i odpoczywali przez kilka dni. Ciągle jednak spoglądali w stronę gór. Za nimi leżał Kanaan. Już wkrótce tam dotrą i nareszcie odpoczną po długiej wędrówce!
Tak, ale jeszcze tam nie mieszkają! Obecnymi mieszkańcami tego kraju są bardzo źli ludzie. Trzeba ich stamtąd wypędzić. Czy jednak nie okażą się zbyt silni? Może będą bardzo liczni? Jaka trawa rośnie w ziemi kananejskiej? Czy są tam drzewa owocowe? Czy ten kraj okaże się rzeczywiście tak piękny, jak ludzie go sobie wyobrażają?
Dwunastu zwiadowców
Lud izraelski pragnął się dowiedzieć tego wszystkiego.
Dlatego Mojżesz wybrał dwunastu silnych. i dzielnych mężczyzn, wśród nich Jozuego, i powiedział do nich:
- Przekroczcie góry i wejdźcie do Kanaanu. Rozejrzyjcie się, jak tam jest i wróćcie do nas z wiadomościami. Bądźcie ostrożni, aby mieszkańcy Kanaanu nie zauważyli was i nie wtrącili do więzienia.
Dwunastu wybranych chętnie się zgodziło i nazajutrz ruszyło w drogę. Odtąd codziennie lud izraelski wyglądał ich powrotu. Czekano długo. W końcu zwiadowcy wrócili dźwigając wspaniałe owoce - jabłka, figi, a także winogrona niezwykłej wielkości.
Jeden człowiek nie mógł unieść winnej gałęzi. Zawieszono ją na kiju, który niosło dwóch ludzi. Cóż to ! musi być za piękny kraj, skoro rosną tam takie owoce.
Dwunastu wysłańców opowiadało o tym, co widzieli w Kanaanie.
Spośród nich tylko dwóch kochało Pana Boga, a dziesięciu wcale o Nim nie myślało.
Jedynie Jozue i Kaleb wierzyli we wszystko, co im Bóg obiecał. Pozostali nie wierzyli Jego obietnicom. Dziesięciu ludzi powiedziało tak:
- O, to wspaniały kraj! Wszędzie w nim pełno kwiatów i bujnej trawy. j Nie cieszmy się jednak zbytnio, bo 1 i tak tam nie wejdziemy! Mieszkańcy Kanaanu są o wiele silniejsi od nas!
Lud chce wracać do Egiptu
Widzieliśmy nawet olbrzymów. Są tak wielcy, że w porównaniu z nimi my wydajemy się małymi ludzikami. Nie wierzcie w to, że dadzą się nam : wypędzić! Usłyszawszy to, Izraelici przerazili się. Ogarnął ich lęk przed olbrzymami. Zapomnieli znowu, że Pan Bóg opiekuje się nimi.
Jedynie Jozue i Kaleb pamiętali i o tym. Rzekli więc:
- Nie bójcie się. Pan Bóg obiecał, że l nam dopomoże! Powiedział, że da nam ten kraj. On zawsze dotrzymuje obietnic. Wierzcie Mu! Ludzie jednak nie chcieli wierzyć. Zaczęli krzyczeć, jęczeć i płakać ze strachu. I znowu oskarżali Mojżesza i Pana Boga. Uważali, że Bóg wprowadził ich w błąd.
To oburzające, że mogli myśleć COŚ podobnego!
- Dlaczego nie zostaliśmy w Egipcie? - krzyczeli. - Dlaczego Bóg nas tutaj przyprowadził? Pewnie po to, aby nas zabili olbrzymi, a my wcale nie chcemy ginąć. O, nie, za nic nie wejdziemy do Kanaanu! Nie chcemy tego. Wolimy wrócić do Egiptu!
Oburzeni Jozue i Kaleb wołali: - Nie wolno wam tak mówić!
Nikt jednak ich nie słuchał. Ludzie wpadli w gniew. Chwycili za kamienie i zaczęli nimi ciskać w Jozuego i Kaleba.
Lecz naraz... stanęli przerażeni. Silne, białe światło, idące z nieba, niespodzianie ich poraziło. Niezwykły blask bił od Bożego obłoku: to sam Bóg stanął w obronie Jozuego i Kaleba.
Źli i nieposłuszni ludzie musieli zakryć oczy przed oślepiającym światłem i cofnąć się w popłochu.
Gdyby Mojżesz nie wstawił się za nimi w modlitwie do Boga, źle by się to skończyło.
Lud izraelski został jednak tym razem ukarany za to, że nie chciał uwierzyć słowu Pana Boga.
Mojżesz przemówił do ludu: - Tak mówi Pan: Nie chcecie wejść do ziemi kananejskiej? - Dobrze, nie wejdziecie do niej. Chcecie wracać? - Dobrze, wracajcie na pustynię. Będziecie błądzili po niej do czasu, aż dzieci wasze dorosną i tylko one wejdą do ziemi obiecanej. Wy wszyscy pomrzecie na pustyni, z wyjątkiem Jozuego i Kaleba, którzy uwierzyli słowom Bożym.
Lud izraelski poniósł surową karę. Sam był sobie winien!
Kilku Izraelitów chciało jednak wejść do Kanaanu. Nazajutrz, spotkawszy Mojżesza, powiedzieli mu:
- Wczoraj baliśmy się i nie byliśmy posłuszni. Dziś pragniemy spróbować. Wejdziemy do Kanaanu i będziemy dzielnie walczyć z mieszkającymi tam złymi ludźmi!
Mojżesz ze smutkiem potrząsnął głową i powiedział:
- Nie czyńcie tego, czego Bóg sobie nie życzy. Jest już za późno!
Oni jednak spróbowali. Walczyli dzielnie, ale Bóg im nie pomagał, więc zostali pokonani przez złych mieszkańców Kanaanu i wszyscy zginęli.
Wtedy lud izraelski ruszył w drogę. Obłok prowadził ich, a oni szli za nim. Ze spuszczonymi głowami, ze zbolałymi sercami wracali na pustynię, postępując za obłokiem. Znowu oddalali się od ziemi obiecanej.
Nie mieli prawa tam wejść, bo nie zaufali Bogu i zwątpili w Jego słowa.