LITERATURA NA CZERWIEC
"O skarbie na końcu tęczy"
Weronika Brzęczkowska (kl. VIb.)
Cześć! Nazywam się Emma i mieszkam we wspaniałej Dolinie Szczęścia. Wszyscy mieszkańcy są tu weseli i zadowoleni z życia. A wiecie dlaczego jesteśmy tacy radośni? W samym centrum naszego miasteczka znajduje się mały budyneczek, nazywany przez nas „Opakowaniem Radości”. Ta nazwa bardzo pasuje do tego miejsca. Znajduje się tam bowiem, bardzo ważna sala. To w niej umieszczony został, sprzed kilku laty, wspaniały kamień, Kryształ Szczęścia. To dzięki niemu, wszyscy mieszkańcy są tu weseli. Nie wyobrażam sobie życia w naszej Dolinie bez Kryształu Szczęścia!
Codziennie o szesnastej przychodziłam do mojej przyjaciółki Mickey, która mieszkała ze swoim dziadkiem. Uwielbiałam ich odwiedzać! Na początku wszyscy troje siadaliśmy przy stole, z uśmiechem na twarzy (to dzięki Kryształowi Szczęścia!) piliśmy herbatkę i długo rozmawialiśmy. Potem Mickey szła do ogrodu i pracowała przy grządkach, a ja z jej dziadkiem sprzątaliśmy po podwieczorku. Wtedy Marcus - bo tak miał na imię opiekun Mickey - opowiadał mi różne, wspaniałe historie. Fascynowały mnie te z życia wzięte, ale najbardziej lubiłam te wymyślone przez dziadka mojej przyjaciółki. Były pełne magii, kolorów i co najważniejsze, radości.
Marcus opowiadał mi o życiu w Dolinie zanim znalazł się tu Kryształ Radości. Ono musiało być okropne! Ludzie byli smutni, źli, kłócili się. Ulice były szare i brudne. Mam naprawdę wielkie szczęście, że żyję teraz, gdy Dolina ma Kryształ Szczęścia.
Tego dnia dziadek Mickey także zaczął opowiadać mi historię. To była moja ulubiona opowieść i choć słyszałam ją już z dwadzieścia razy, zawsze sprawiała mi wielką radość. Była to historia „O skarbie na końcu tęczy”.
Marcus odłożył ściereczkę i zaczął opowiadać po raz dwudziesty pierwszy:
- Po każdym deszczu, na który z upragnieniem czekają nasze pola i ogrody, zawsze wychodzi słońce. A potem na niebie widać piękny, kolorowy łuk. Naukowcy nazywają go „zjawiskiem optycznym, powstałym w wyniku załamania światła słonecznego, odbitego na kropelkach deszczu” ale każdy, kto posiada marzenia, mówią na to zjawisko po prostu „tęcza”. - dziadek Mickey zaśmiał się, wiedział, że mam teraz przed oczami wspaniały łuk złożony z kolorowych pasm i rozciągnięty nad niebem.
- Naukowcy mylą się mówiąc na tęczę tylko „zjawisko optyczne”. Jest to bowiem bardzo cenna, kolorowa droga, na końcu której można znaleźć skarb. Skarbem jest wielki kocioł, pełen złotych monet. Nie można go jednak wziąć, od tak. Kotła strzeże sprawiedliwy, lecz surowy skrzat. Trzeba być dobrym i zrobić pewną rzecz, żeby dostać ten skarb. Nie patrz tak na mnie Emmo! Przecież wiesz, że to jest zmyślona historia!
Ludzie mówili, że żeby zdobyć zaufanie skrzata trzeba - i nagle Marcus zamilkł. Uśmiech na jego twarzy znikł, a w oczach zgasła wesoła iskierka. Mi też zrobiło się smutno. Jakie to dziwne uczucie! Nigdy, dzięki Kryształowi nie byłam smutna. Zerknęłam na Marcusa, starał się unikać mojego wzroku. Co się stało?!
Po chwili do kuchenki wbiegła zalana łzami Mickey.
- Dziadku, to straszne! Do „Opakowania Radości” wtargnął wielki troll i ukradł Kryształ. Kryształ Szczęścia, rozumiecie?!! Żąda za niego złota. Jeśli przez najbliższe sześć miesięcy mieszkańcy Doliny nie dadzą mu skarbu, troll zniszczy nasz Kryształ. Co my teraz zrobimy, dziadku?!!
„Kryształ Szczęścia? Zniszczy Kryształ? - myślałam gorączkowo - Przecież to niemożliwe!! Wtedy Dolina będzie taka jak z opowiadań dziadka Mickey. Co my wtedy zrobimy? Trzeba oddać trollowi złoto, to pewne. Ale skąd my je weźmiemy? Zaraz... Skarb na końcu tęczy. Skarb na końcu tęczy. SKARB NA KOŃCU TĘCZY!”
- Emmo, Emmo! Nie próbuj tego zrobić! Przecież wiesz, że to jest tylko wymyślona przeze mnie opowieść. Nie ma żadnego skarbu na końcu tęczy! - nawet nie zauważyłam, że ostatnie zdanie wypowiedziałam już zupełnie głośno. Dziadek Mickey patrzał na mnie smutno i mówił dalej
Niestety prawdą jest to, co powiedzieli naukowcy. Tęcza to tylko „zjawisko optyczne”.
Ale dziadku! Nie pamiętasz o marzeniach? „Jeśli ktoś mocno marzy, to i skarb na końcu tęczy znajdzie”. To były twoje słowa, zapomniałeś?
- Emmo, mogłaś żyć sobie marzeniami, dopóki był Kryształ Szczęścia. Teraz już nie będzie tak łatwo, uwierz mi!!
- To nieprawda! Odzyskamy Kryształ, zobaczysz! Znajdę skarb na końcu tęczy. Obiecuję ci to!
Wybiegłam zapłakana z małego domku Mickey i jej dziadka. Rozejrzałam się po placyku. Było szaro, przekupki kłóciły się ze swoimi klientami, dzieci płakały a... O jejku! „Opakowanie Radości”! Jaki to był straszny widok! Okna powybijane, jedna z wieżyczek zawalona, a małe, drewniane schodki jeszcze się paliły. Nasz Kryształ... Odzyskam go! Wszystko musi, MUSI wrócić do normy. Nie ma go dopiero przez pół godziny, a ja już pokłóciłam się z dziadkiem mojej przyjaciółki. A sama Mickey, jak ona wyglądała! Już nigdy nie zapomnę jej zapłakanej twarzy! Ja też poczułam, że łzy leciały mi z oczu... Jakie dziwne są łzy smutku... takie ciężkie, szare... zupełnie inne, niż te, które puszczałam, gdy byłam taka szczęśliwa...
Nagle zerwał się wiatr, zrobiło się jeszcze ciemniej zimniej. Po chwili lało już jak z cebra. Pobiegłam do domu. Nie było tam rodziców. Tata był w pracy, to normalne, ale mama? Od sąsiada dowiedziałam się, że moja mama pobiegła, wraz z innymi mieszkańcami Doliny ratować Kryształ przed trollem i jeszcze nie wróciła. Jak szkoda! Chciałam się z nią pożegnać przed wyruszeniem „na koniec tęczy”. Trudno, spakowałam potrzebne mi rzeczy i napisałam liścik dla mamy:
„Droga Mamo!
Słyszałam historię o Krysztale. Wiem, że troll żąda złota od mieszkańców.
Postanowiłam wyruszyć »na koniec tęczy« ponieważ tam powinnam znaleźć kocioł złota. Nie martw się o mnie.
Kochająca Cię
Emma”
Mama powinna mnie zrozumieć. Zostawiłam liścik na stole i wyszłam z domu. Było już jasno i przestało padać. Rozejrzałam się... TAK! Nad całą Doliną przechodziła piękna tęcza. „Znajdę tam skarb!” pomyślałam. „Tylko, w którą stronę powinnam iść?” tego właśnie nie wiedziałam. Po której stronie jest koniec tęczy? „Początek tęczy jest w twoim sercu a kończy się w sercu twojego wroga” przypomniałam sobie słowa dziadka Mickey. „Więc dla każdego z nas będzie w innym miejscu”
„Kto jest moim wrogiem?” Szybko myślałam, przed oczami przelatywały mi twarze mieszkańców Doliny. Nagle zatrzymała się twarz skrzata Charliego. Jest bardzo surowy. Zawsze gdy spotykałam go w Dolinie patrzał na mnie złowrogo. Ludzie mówili, że jest sprawiedliwy. Może to i prawda, ale dla mnie Charlie jest wrogim i to u niego znajdę skarb!
Skrzat mieszkał w Wielkim Lesie. Nigdy tam nie byłam, bo był za daleko. Postanowiłam szybko wyruszyć, żeby być już za Doliną po zapadnięciu zmroku.
Tęcza górowała nade mną do końca dnia. Po jakimś czasie spostrzegłam, że koniec kolorowego łuku wskazywał na las, w którym mieszkał Charlie. Ucieszona pomaszerowałam jeszcze szybciej.
Już po tygodniu dotarłam do Wielkiego Lasu. Teraz nastąpił problem. W którym dokładnie miejscu mieszka skrzat? Rozejrzałam się rozpaczliwie po drzewach. Zobaczyłam małą wiewiórkę, która ciekawie na mnie zerkała. Postanowiłam ją zapytać o drogę.
Zwierzątko wysłuchało mnie cierpliwie. Gdy skończyłam moją opowieść, wiewióreczka zastanawiała się przez chwilę. Potem wzięła największego orzecha i wystukała nim rytm o pień drzewa. Ze wszystkich stron nadleciały małe wróżki. Ich sukienki miały kolor czerwony, fioletowy.....
— To są Duszki Tęczy - powiadomiła mnie wiewiórka.
— Pomagają każdemu, kto ma marzenia i mocno wierzy, że one się spełnią! „ Tęczowe wróżki” zaprowadzą cię do domu skrzata Charliego.
Po krótkim zapoznaniu się z duszkami, wyruszyłyśmy w dalszą drogę. Wiedziałam, że opowieść Marcusa musi była prawdziwa! „Jeśli ktoś mocno marzy to i skarb na końcu tęczy znajdzie”—tak przez całą drogę śpiewały wróżki. Jestem pewna, że dziadek Mickey też kiedyś je spotkał! I powtarzał mi słowa ich pieśni.
Około dwóch godzin szłyśmy bez przerwy. Po tym czasie byłyśmy już w samym środku lasu. Zmęczona drogą, padłam na mech i od razu zasnęłam.
Gdy się obudziłam, duszki tęczy siedziały na gałęzi i rozmawiały o czymś głośno. Rozejrzałam się po okolicy. Znajdowałyśmy się na wielkiej polanie. W samym jej środku stało wielkie drzewo z drzwiami i oknami. To na pewno był dom Charliego!
Podeszłam do drzewa i zapukałam do drzwi. Usłyszałam stukanie i po chwili przede mną stał skrzat. Spojrzał na mnie złowrogo i chyba nie był zadowolony z mojego przybycia. Staliśmy tak przez chwilę nie odzywając się. Wreszcie Charlie zaprosił mnie do środka. Zaprowadził mnie do salonu a sam poszedł, jak powiedział przygotować herbatę. Rozejrzałam się po pokoju.
Oczom moim ukazał się wspaniały widok. Na środku izdebki stał wielki kocioł pełen złota. Jego blask oświetlał cały salon.
„Jeśli ktoś mocno marzy
to i skarb na końcu tęczy znajdzie.
A wtedy twój wróg
przyjacielem się stanie.
Więc nie rezygnuj z marzeń
i bądź szczęśliwy..”
Słyszałam śpiew tęczowych wróżek, które latały wokoło kotła. „Udało się! Znalazłam skarb. Teraz oddam złoto trollowi i życie Doliny Szczęścia wróci do normy!” pomyślałam. Stałam tak jak zahipnotyzowana, patrząc na kocioł ze złotem i słuchając wspaniałej pieśni wróżek. Ocknęłam się dopiero, gdy skrzat wszedł do pokoju.
— A więc to ty... - powiedział smutno
— Ty przyszłaś po skarb. „Początek tęczy jest w twoim sercu, a kończy się w sercu twojego wroga”. A więc ja jestem twoim wrogiem. Jesteś dobra, lubię cię i mógłbym dać ci kocioł ze złotem od razu. Ale, niestety... Władca tęczy nie pozwolił mi dawać skarbu, osobie, która nie zrobiła pewnej rzeczy. Czy wiesz co masz zrobić? -nie wiedziałam. Właśnie przy tym dziadek Mickey urwał opowiadanie.
— Niestety nie.. - powiedziałam. Zrobiło mi się przykro. Byłam tak blisko celu i już miałam go stracić? Wróżki nagle umilkły i spojrzały na mnie.
— A więc, regulamin jest taki. Po pierwsze--musisz być dobra. Ty jesteś dobra! Po drugie—nie możesz tej nagrody przeznaczyć na swoje przyjemności. Mogę ci wydać skarb, jeśli opowiesz mi co masz zamiar z nim zrobić, a ja uznam to za prawidłowe. Mam nadzieję, że wiesz na co przeznaczysz to złoto?
Ucieszona opowiedziałam skrzatowi o Krysztale, o złym trollu i o mojej podróży. Charlie uznał, że to jest bardzo dobry cel i wydał mi kocioł złota. Wtedy wróżki zaczęły śpiewać swoją pieśń. Skrzat wysłuchał jej i powiedział:
— „A wtedy twój wróg przyjacielem się stanie”. Emmo, czy zgadzasz się, żebyśmy zostali przyjaciółmi?
Oczywiście, że się zgodziłam! Potem długo rozmawialiśmy przy herbatce. Wreszcie o jedenastej Charlie powiedział, że jest już za późno, żebym wracała do domu i zaproponował mi nocleg u niego. Chętnie się zgodziłam i od razu poszłam spać, bo byłam już bardzo zmęczona. Duszki tęczy usiadły naokoło mojego łóżka i śpiewały swoją pieśń o marzeniach.
Gdy obudziłam się, było już bardzo późno. Wyjrzałam przez okno. Nad lasem rozciągała się piękna tęcza, wzdłuż której leciały wróżki, w miejsce gdzie spotkałam wiewiórkę. Zeszłam na dół. Skrzat siedział przy stole i spokojnie kończył śniadanie. Koło mojego miejsca stał wielki kocioł ze złotem. Mój skarb... Charlie podał mi pyszne śniadanie. Gdy skończyłam jeść powiedział:
— Mieszkasz daleko a kocioł jest bardzo ciężki. Trudno będzie ci go nieść. Mam więc coś dla ciebie. Chodź ze mną na dwór
Poszłam posłusznie za skrzatem, a to co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Na polance stał wilk i biały pegaz, ze złotymi skrzydłami. Do konia przyczepiona była mała dorożka
— Imigrant zawiezie cię bezpiecznie do domu. Możesz go zatrzymać jak chcesz. A teraz pomóż mi przenieść kocioł do dorożki...
Wreszcie trzeba było się rozstać ze skrzatem. Wsiadłam do dorożki a Imigrant (tak miał na imię pegaz) wzleciał w górę. W pół dnia dolecieliśmy do Doliny Szczęścia. Jakże wszyscy się ucieszyli gdy mnie zobaczyli!
Następnego dnia mieszkańcy Doliny oddali złoto trollowi, a ten zwrócił nam Kryształ Szczęścia. Życie naszego miasteczka wróciło do normy. Wszyscy byli radośni, nikt się nie kłócił, ulice były kolorowe i pełne śmiechu. Od czasu mojego powrotu, nad Doliną całe dnie króluje wspaniała tęcza.
Załącznik nr 1
„Chmurki”
1.
Płyną chmurki po niebie (dzieci chwytają się za ręce i kołyszą)
Chmurka chmurkę goni
Patrzą z góry na ciebie
którą z nich dogonisz
ref.
Dwa kroki w prawo, w lewo jeden krok (dzieci wykonują ruchy zgodnie z tekstem piosenki)
Teraz zrób przysiad i do chmurki skok
Dwa kroki w lewo w prawo jeden krok
Teraz zrób przysiad i do chmurki skok
Załącznik nr 2
"Pogoda i jej dzieci”
Działo się to dawno temu, za dziesiątą górą za dziesiątą rzeką, wysoko w górze. Niedaleko białej, dużej chmurki przypominającej gitarę, był biały, mały, obłoczek, na którym mieszkała Pani Pogoda. I jej gromadka dzieci: najstarsze słońce, i młodsze: deszcz, wiatr, błyskawicę, grzmot, mróz, śnieg i tęczę.
Dzieci bardzo kochały swoją matkę, we wszystkim jej słuchały, często pytały o radę, opowiadały o swoich pragnieniach, smutkach, radościach.
Mama musiała ich wszystkiego nauczyć.
Gdy osiągnęły już odpowiedni wiek, z niecierpliwością oczekiwały chwili, kiedy Pogoda po raz pierwszy wyprawi je w świat. Aż nadszedł wreszcie ten wielki dzień. Najpierw matka zwróciła się do wiatru.
-Leć mój drogi wietrzyku i wiej, duj, hucz. Niech każdy pozna Twoją moc, siłę, ale i twoja łagodność.
Wyleciał wiatr, delikatnie poszybował nad morzami, nad rzekami. Przyglądał się, jak delikatnie porusza się woda, trawy, zboża, kwiaty, jak kołysze gałęziami. Utulił do snu sarenki i wróbelki wiejąc łagodnie i cicho. Rozmarzył się.
-Ach jak jest cudownie.
Po pewnym czasie przypomniał sobie nauki matki.
-Czasem wiej mocniej, aby dzieci mogły puszczać latawce, aby mogli z rodzicami żeglować żaglówkami po jeziorze. Na dobry wiatr czekają również amatorzy surfingu. Wiał zatem coraz silniej. Nawet przeraził się, gdy nabrał na sile i złamał gałąź, później zmienił się w wichurę i złamał całe drzewo.
-Ale jestem silny- pomyślał - Muszę uważać nikomu nie zrobić krzywdy, aby wykorzystać swoją siłę i zrobić coś dobrego. Ustał nieco na sile, spojrzał na dzieci wesoło biegające po łące. Zobaczył ich radosne twarze, podleciał niżej, żeby usłyszeć, o czym rozmawiają.
Zadowolony wiatr wzniósł się wyżej, powiał jeszcze trochę, ale usłyszał wołanie swojej matki i wrócił.
-Teraz kolej na deszcz -powiedziała.
Wyleciał deszcz i pada łagodne, delikatnie, kap, kap, kap, kap, kap...ludzie nazywali go kapuśniaczkiem. Innym razem był zwyczajnym deszczem. Podlewa rośliny, tworzy kałuże, rysuje koła na wodzie, daje zwierzętom pić, nawadnia wysuszoną wiatrem ziemię. Zmywa kurz i brud z domów, ulic i sklepów. Widzi jak dzieci wędrują pod parasolami, jak przeskakują kałuże, ale jest ich niewiele.
-Zobaczę przez okno może siedzą w domu- pomyślał
Zajrzał przez szybę i zobaczył bawiące się wspólnie, wesoło dzieci i usłyszał piosenkę, którą śpiewały Klaudia i Zuzia. „Na podwórku deszczyk pada...”
Mateusz i Michał układali puzzle, Patryk czytał jakąś ciekawą książkę, mała Małgosia i Kuba malowali farbami...
Zadowolony deszczyk wrócił do domu.
-Bardzo dobrze wykonałeś swoje pracę- pochwaliła go matka.
Innym razem pogoda wysłała na wędrówkę słońce. Wzniosło się słońce wysoko, wesoło świeci na niebie i nadziwić się nie może, jaki piękny jest świat. Przypomniało sobie słowa mądrej matki:
-Ty -mawiała często- świeć ku uciesze ludzi, kwiatów, traw, zbóż, zwierząt.
Spogląda, zatem na bawiące się dzieci w pasku na plaży, wsłuchuje się w wesołe okrzyki kąpiących się w morzu chłopców i dziewcząt. Opalających się dorosłych. Dzieci jedzące lody. Zauważyło wylegujące i wygrzewające się w jego promieniach się zwierzęta.
-Jak im wszystkim wesoło -pomyślało-jacy są szczęśliwi. Ja też jestem szczęśliwe jednak mi czegoś brakuje. Zastanawiało się, ale nic nie przyszło mu na myśl. Wróciło do domu, gdy usłyszało wołanie matki.
Po jakimś czasie matka Pogoda znowu wysłała w podróż wiatr potem deszcz, błyskawicę, grzmot, aż przyszła kolej na mróz i śnieg.
-Najmilsza matko- zapytał śnieg-czy ja jestem komuś potrzebny. Czy ktoś mnie polubi?
-Oczywiście głuptasku-rzekła czule matka głaszcząc go po zimnej głowie.
Prószył śnieg i prószył, przykrył już cały świat. Oj piętnie się zrobiło, drzewa mieniły się srebrzystym blaskiem, przykrył to, co brudne, brzydkie. Otulił swoją pierzyną małe rośliny i duże drzewa, żeby jego brat mróz ich nie zniszczył. Ale największą radość sprawił dzieciom. Z radościom patrzył jak lepią bałwana, zjeżdżają na sankach, nartach, jak rzucają się śnieżkami. Mróz-artysta wymalował piękne wzory na szybach. Naraz usłyszał wesołą piosenkę „Tak się zachmurzyło...”.
Śnieg był szczęśliwi jednak do pełni szczęścia czegoś mu brakowało, lecz sam nie wiedział, czego. Jeszcze raz spojrzał na wesoło bawiące się razem dzieci i wrócił do domu.
I tak mijał dzień, za dniem, miesiąc za miesiącem. Dzieci matki Pogody wyruszały w świat, patrzyły na radość ludzi roślin i zwierząt. Były szczęśliwe, ale zawsze czuły jakiś niedosyt.
Pewnego dnia zebrały się wszystkie w
Aż nagle najstarsze i najmądrzejsze z nich, słońce powiedziało:
-Matko, już wiem, czego nam zawsze brakowało.
-Powiedz mi drogie dziecko, może uda się temu jakoś zaradzić.- powiedziała z miłością Pogoda.
-Kochana matko, zawsze patrzymy jak wesoło bawią się dzieci i nas też to bardzo cieszy, jednak zauważyłem, że te dzieci bawią się razem z braćmi, siostrami, kolegami, koleżankami, a my nigdy razem nie wyruszamy w podróż, ale zawsze w ustalonej kolejności. Pozwól nam proszę przez chwile wędrować po świecie razem. Niech dzieci, ludzie dorośli zobaczą, że my również potrafimy się wspólnie bawić.
-Dobrze, macie rację. Wspólna, zgodna zabawa i praca jest o wiele weselsza i często przynosi lepsze efekty. Dlatego od dzisiejszego dnia jeden, a nawet dwa miesiące w roku będziecie mogli razem nawiedzać ziemię.
-O jakich miesiącach mówisz? -zapytał deszcz
-O marcu i kwietniu.
Wszyscy bardzo się ucieszyli z takiej decyzji matki Pogody.
W marcu usłyszały podczas ich pierwszej, wspólnej wyprawy taką oto piosenkę„Pada deszczyk, pada deszczyk, wieje, wieje wiatr..
I teraz były naprawdę do końca szczęśliwe. A później już same zaczęły się wesoło bawić.
Autor : Agnieszka Gwiżdż
SCENARIUSZ ZAJĘĆ
pt. „Pogoda i jej dzieci”
Temat: POGODA I JEJ DZIECI
Cele ogólne:
twórcze pobudzanie dzieci do działania
tworzenie ilustracji muzycznej do opowiadania;
szybkie reagowanie na sygnał i zmianę aktywności
integracja dzieci poprzez zabawy muzyczno-ruchowe
cele operacyjne:
zna prawą i lewa stronę ciała;
zna zabawy muzyczno-ruchowe i potrafi w nich uczestniczyć
potrafi grać na instrumentach perkusyjnych;
naśladuje za pomocą instrumentów perkusyjnych i innych rekwizytów zjawiska atmosferyczne
słucha opowiadania i potrafi go zilustrować muzyką
szybko reaguje na sygnał
zna słowa i melodię piosenek, potrafi je przedstawić ruchem
potrafi wyjaśnić jak jest pogoda marcowa i kwietniowa
potrafi odczytać przedstawione graficznie zjawiska atmosferyczn
Metody:
-Czynne
-aktywizujące
-wybrane elementy z pedagogiki zabawy KLANZA
Formy:
-zbiorowa
-indywidualna
Lp. |
sytuacja edukacyjna |
rodzaj aktywności dzieci pełnosprawnych |
rodzaj aktywności dzieci niepełnosprawnych |
środki dydaktyczne |
1. |
Zabawy integrujące grupę: „Chmurki” |
Wykonują ruchem ilustrację słów i melodii piosenek. -Wskazują prawą i lewą stroną ciała |
Wykonują ruchem ilustrację słów i melodii piosenek. -Wskazują prawą i lewą stroną ciała Damian z pomocą nauczyciela |
Teksty zabaw Załącznik 1 |
2. |
Odczytanie bajki pt.: ”Pogoda i jej dzieci |
-Słucha w skupieniu opowiadania nauczyciela -Naśladuje, w odpowiedniej chwili, zjawiska atmosferyczne występujące w bajce na instrumentach perkusyjnych i innych rekwizytach -Śpiewa i ilustruje ruchem piosenki pt.: ”Tak się zachmurzyło” ,”Na podwórku deszczyk pada” -Szybko zmienia formą aktywności |
Daniel i Damian starają się w skupieniu słuchać opowiadania Naśladuje, w odpowiedniej chwili, zjawiska atmosferyczne występujące w bajce na instrumentach perkusyjnych i innych rekwizytach z pomocą nauczyciela -Śpiewa i ilustruje ruchem piosenki pt.: ”Tak się zachmurzyło” ( Justyna J.i Daniel ,Damian z pomocą, a Justyna P. gra na trójkącie) ,”Na podwórku deszczyk pada” -Szybko zmienia formą aktywności |
Tekst bajki ”Pogoda i jej dzieci”zał.2 Teksty piosenek zał. 3,4
|
3. |
„Deszczyk”-zabawa muzyczna |
-ilustruje za pomocą instrumentów perkusyjnych i wachlarza słowa i rytm piosenki |
-ilustruje za pomocą instrumentów perkusyjnych i wachlarza słowa i rytm piosenki z pomocą |
Instrumenty perkusyjne, patyczki bambusowe, wachlarz-tęcza ”Deszczyk” -pedagogika zabawy KLANZA |
4. |
Zabawa muzyczna „Pogoda marcowa |
-szybko reaguje na sygnał nauczyciela (obraz+ wyraz) i przedstawia za pomocą instrumentów pogodą marcową |
szybko reaguje na sygnał nauczyciela i przedstawia za pomocą instrumentów pogodą marcową- z pomocą nauczyciela |
Instrumenty Perkusyjne+ etykiety z wyrazami: pogody (deszcz, słońce, wiatr, mróz, grzmot, śnieg) |
5. |
Kalendarz pogody |
-wypowiada się nt. pogody marcowej(rozmowa kierowana) -wyszukuje znanych przysłów związanych z pogodą marcową i kwietniową-wyjaśnia je -odczytuje przedstawione graficznie zjawiska atmosferyczne -zapoznaje się ze sposobem prowadzenia kalendarza |
odczytuje przedstawione graficznie zjawiska atmosferyczne Damian wskazuje etykiety z pomocą nauczyciela |
Kalendarz pogody, etykiety z graficznym przedstawieniem pogody+ plansza |
6. |
Zabawa ruchowa |
-reaguje w umówiony sposób na określony sygnał dźwiękowy „słońce” -chodzenie po sali środkiem, do przodu „deszcz-stanie przy ścianie „wiatr” chodzenie po sali tyłem „śnieg” -wirowanie w koło |
-reaguje w umówiony sposób na określony sygnał słowny Damian z pomocą nauczyciela |
Instyumenty perkusyjne |
7. |
Praca z klaserem |
Układa z liter z klaseru zwrot „pogoda marcowa” Dzieci zdolniejsze- zdanie ”Pogoda marcowa jest zmienna” |
Daniel układa „pogoda marcowa” Justyna J. I Justyna P. układa wg wzoru Damian wskazuje na etykietach pogodę, o którą pyta nauczyciel |
Klaser z literami, Zwrot marcowa pogoda, etykiety z symbolami pogody |
BRZYDKIE SŁOWO
Usłyszałem brzydkie słowo,
nie wiem gdzie, daję Wam słowo.
Chodzę, w kółko je powtarzam,
i rodzicom się narażam.
Nikt się ze mną nie chce bawić,
w kącie chcą mnie dziś postawić
jeszcze wczoraj byłem grzeczny
dzisiaj jestem niebezpieczny.
Już mnie przez to język piecze,
zaraz całkiem mi odleci.
Sam nie mogę już wytrzymać,
muszę się za buzię trzymać.
Ciągle z ust mi wylatuje,
reputację moją psuje.
Mama z tatą brzydko patrzą,
tego już mi nie wybaczą.
Jakie słowo? - jest tak brzydkie,
że aż uszy więdną wszystkim.
Powiem jedno: jak tu stoję,
sam się tego słowa boję.
Muszę w końcu się postarać,
żeby skończyć ten ambaras.
Przestać mówić brzydkie słowo,
zrobię to, daję Wam słowo.