Ovidius IV 10, Janicius VII


Publius Ovidius Naso (41AC-14AD), Tristia IV 10

przeł. Elżbieta Wesołowska

Czytelniku potomny, dowiedz się, kim byłem, Ille ego qui fuerim, tenerorum lusor amorum,

twórca wierszyków płochych, które chciwie czytasz. quem legis, ut noris, accipe posteritas.

Sulmo - moją ojczyzną, obfitą w strumienie

chłodne. Stamtąd do miasta mil jest dziewięćdziesiąt.

Tam ja na świat przyszedłem, jeśli chcesz znać datę: 5

gdy wspólną śmiercią obaj konsule zginęli

Jeśli to ma znaczenie, z rycerskiego rodu

jestem już od pokoleń, a nie świeżej daty.

Nie byłem pierworodny, brat już był na świecie

od dwunastu miesięcy, gdy się narodziłem. 10

Ta sama gwiazda była przy naszym porodzie,

jeden dzień zwykliśmy czcić podwójną ofiarą:

w święto, które Minerwę czci pięcioma dniami,

i gdy się po raz pierwszy krew leje ofiarna.

Wzrastaliśmy pospołu pod ojca skrzydłami, 15

po naukę poszliśmy do mężów uczonych. insignes Urbis ab arte viros

Brat od dzieciństwa zdolny był do sztuki słowa;

urodzony, by toczyć ostry spór na gwarnym

forum. Mnie jako chłopca zachwycała boska at mihi iam puero caelestia sacra placebant,

służba, do której Muza mnie cichcem nęciła. 20 inque suum furtim Musa trahebat opus.
Często ojciec powtarzał: „Porzuć trud bez sensu.

Nawet Homer się przecież nie dorobił bogactw”.

Juz mnie przekonał, przeto chcąc Helikon rzucić,

słowa wolne od rymu próbowałem pisać. scribere temtabam verba soluta modis.

Wers jednak wbrew mej woli w metrum się układał sponte sua carmen numeros veniebat ad aptos

i to, co napisałem, stawało się wierszem. et quod temtabam scribere versus erat.

Tymczasem cichym krokiem przemijały lata,

już obaj z bratem togi wkładamy młodzieńcze,

ramiona ozdabiają nam pasy z purpury,

lecz nadal nas ciągnęło ku dawnym zajęciom. 30

Już brat drugi dziesiątek lat osiągnął, kiedy

zmarł nagle i pozbawił mnie duszy połowy. cum perit, et coepi parte carere mei.

Osiągnąłem urzędy dostępne w młodości

i zostałem wybrany do grona trzech mężów.

Senat już na mnie czekał, lecz się rozmyśliłem, 35

zbyt to bowiem był duży ciężar na me siły.

Ciało miałem za wątłe, umysł niezwyczajny,

a więc dałem drapaka od trudów kariery.

Skusiły mnie aońskie siostry swym lenistwem et petere Aoniae suadebant tuta sorores

słodkim, które wybrałem i niezmiernie kocham. 40 otia, iudicio semper amata meo.

Poetów tamtych czasów wielce poważałem.

I ilu ich tam było, tak jak bogów czciłem.

Często Macer, co starszy był, wiersze mi czytał

o ptakach ulubionych, wężach jadowitych

i o ziołach, co leczą. Często i Propercjusz

swe poezje płomienne recytował - z mocy 45

przyjaźni nas łączącej. Również Pontyk znany

z epiki, jak i Passus - ze swych jambów, byli

miłymi kompanami naszej zżytej grupki.

W natężeniu słuchano pieśni Horacego

w różnych rytmach, gdy lira luzońska wtóruje. 50

Wergiliusza jedynie widziałem, a czasu Vergilium vidi tantum, nec avara Tibullo

los poskąpił, by zbliżyć się do Tibullusa. tempus amicitiae fata dedere meae.

On był twym sukcesorem, Gallusie, a jego

znów Propercjusz. A po was ja się pojawiłem -

czwarty w następstwie czasu. Jak czciłem poetów

starszych, tak i mnie czcili młodsi: Muza Talia 55

nie broniła się zbytnio przed popularnością.

Gdym raz pierwszy swe wiersze czytał przed publiką,

brodę miałem dopiero raz czy dwa zgoloną.

Mój talent rozsławiła opiewana w mieście

Korynna - pod zmyślonym tym swoim imieniem. 60

Wiele potem pisałem, a co szwankowało,

ogniowi powierzałem, aby to poprawił.

I kiedy mnie wygnano też wiersze paliłem,

choć wiem, że mogły znaleźć przychylność i poklask;

tak bardzo gniew mnie jątrzył na trud poetycki.

Serce miałem bezbronne wobec strzał Amora, 65

byle drgnienie starczyło, aby żywiej biło.

Choć taka mam naturę, że od iskry płonę,

żaden skandal nie splamił mojego imienia.

Ledwie chłopcem przestałem być, żonę mi dano,

ni zacną, ni pomocną: krótko ze mną była. 70

Po niej przyszła następna, choć winy nie miała,

jednak nie miała wytrwać długo ze mną w związku.

Ostatnia żona ze mną została do zmierzchu

życia i trwa wciąż jako małżonka wygnańca.

Córka moja brzemienna była dwakroć, i to 75

od dwóch mężów, więc wnet mnie uczyniła dziadkiem.

Oto mój ojciec, kiedy podwoił czterdziestkę

lat swego życia, czas swój wypełnił. Tak ja go

opłakiwałem, jakby to on po mnie płakał.

Wkrótce po śmierci matki takie modły niosłem: 80

„Niech oboje odnajdą błogie spoczywanie,

bo pomarli nim nadszedł dzień mego wygnania.

Cieszę się, że zło spadło na mnie po ich śmierci,

i że z mego powodu nie cierpieli bólu.

Jeśli śmierć zachowuje coś, poza imieniem, 85

a z płonącego stosu uchodzi duch lekki,

i jeśli wieści o mnie doszły was, rodzice,

a plotka o mej winie krąży aż nad Styksem,

jak było - poznać chciejcie, was nie wolno zwodzić:

to błąd był a nie zbrodnia wygnania przyczyną. 90 errorem iussae, non scelus, esse fugae

Tyle starczy umarłym, do was znów się zwracam,

serca przyjazne, które o mój los pytają.

Już siwizna się skrada (skoro lepsze lata

minęły), żeby włosy na biało przyprószyć.

Od mego narodzenia koń już dziesięć razy

za zwycięstwo wieńczony był oliwnym wieńcem, 95

kiedy gniew srogi władcy kazał mi się wynieść principis ira

aż do Tomis, na lewy brzeg Morza Czarnego.

Powód mego nieszczęścia, lubo znany wszystkim,

nie powinien tu zostać przeze mni wyznany.

Po cóż wracać do moich przyjaciół zdradliwych, 100

i do sług mi niewiernych? Dość musiałem ścierpieć

bólu, co był nie mniejszy od samej banicji.

Jeszcze ma dusza umie sobie radzić,

ból przezwycięża i z sił swoich czerpie.

Zapomniałem o dawnym życiu wśród wygody 105

i za broń, gdy mus taki, chwytam ręką słabą.

Tyle zniosłem przypadków na ziemi i morzu,

ile jest gwiazd pomiędzy dwoma biegunami,

z których jeden jest widny, a drugi - zakryty.

Długo byłem tułaczem, lecz na koniec przecież

dotarłem do wybrzeży Sarmatów i Getów, 110

którzy kołczany mają.

Tutaj, chociaż otacza mnie wciąż gwar bitewny,

jak umiem koję pieśnią smutek swego losu. tristia, quo possum, carmine fata levo

Nie ma nikogo, komu mogę wiersze czytać,

lecz upływ czasu zwodzę i wypełniam. Już to

że żyję mimo przeszkód i znoszę codzienność, 115

tobie, Muzo, zawdzięczam. Tyś moją pociechą, gratia, Musa, tibi: nam tu solacia praebes

odpoczynkiem wśród troski, ty z lekiem przychodzisz. tu curae requies, tu medicina venis.

Jesteś wodzem i druhem, bierzesz mnie znad Istru tu dux et comes es, tu nos abducis ab Histro

i dajesz miejsce aż na Helikonu szczycie. in medioque mihi das Helicone locum;

Od ciebie już za życia mam sławę, to rzadkość, tu mihi, quod rarum est, vivo sublime dedisti

wszak wielkie imię dają dopiero po śmierci. nomen, ab exequiis quo dare fama solet.

Nigdy Zazdrość, co dręczy tak często współczesnych,

nie szarpała mych wierszy niegodziwym zębem.

W czasach, co obrodziły w tak wielkich poetów, 125

sława nie unikała i mego imienia.

Gdy innych wychwalałem, mówiono, żem od nich

nie gorszy. W całym świecie chętnie mnie czytano.

Jeżeli jest coś z prawdy w poetów przeczuciu: Si quid habent igitur vatum praesagia veri,

chociażbym teraz umarł, nie stracę się w ziemi. 130 protinus ut moriar, non ero, terra, tuus.

Czy sławę uzyskałem z łaski, czy przez wiersze, Sive favore tuli, sive hanc ego carmine famam,

życzliwy Czytelniku, dziś dzięki ci składam. I ure tibi grates, candide lector, ago.

Klemens Janicki (1516-1543), Tristia

Elegia VII

De se ipso ad posteritatem,

cum in summo vitae discrimine versaretur, quod tamen evaserat.

 

Si quis eris olim nostri studiosus, ob idque

Nosse voles vitae fata peracta meae,

Perlege, quae propere dictavi carmina, cum me

Hydrops Lethaeis iam dare vellet aquis.

Alta iacent supra Snenanas mra paludes,

Ianusci nomen nescio cuius habent,

Qua nostri quondam reges fecisse secundum

A Gnesna in Prussos saepe feruntur iter.

Haec meus assueto genitor versabat aratro,

Vir bonus et modicas inter honestus opes.

Is dum peste gravi natos sibi luget ademptos,

Quae foede nostros tunc popularat agros,

Me genitum medio luctu sibi vidit et orbus

Transegit menses non nisi forte decem.

Lux mihi natalis post Idus quarta Novembres,

Lux solis, medium dum tenet ille diem,

Annua, quo posuit lugubria tempore noster

Rex, quorum coniunx mortua causa fuit,

Illa, illa ingenti cunctorum rapta dolore

Barbara, Trencini sanguine nata lupi.

Devoveor studiis vixdum quinquennis honestis,

Musamm et primas collocor ante fores.

Nempe pater, quia me nimis indulgenter habebat,

Vivere me durum noluit inter opus,

Ne tenera informi manus attereretur aratro,

Neve aestas molles ureret igne genas.

Ut didici a rudibus puerilia prima magistris

(Civibus hoc unum debeo, Snena, tuis),

Gymnasium petii, nuper Lubrancus amoeni

Ad Vartae vitreas quod fabricarat aquas.

Hic quendam invenio magna cum laude docentem,

Quicquid habet Latium, Graecia quicquid habet,

Qui nostri curam laetus suscepit agelli,

Illum sincera percoluitque fide.

Tum primum nomen magni immortale Maronis

Audivi et nomen, Naso beate, tuum.

Audivi, colere incepi dixique poetis

Post divos terras maius habere nihil.

Mox quas non lacrimas, quae non ego vota precesque

Phoebo, cui vatum maxima cura, dedi,

Ne sibi me famulum dedignaretur inertem

Inque suo minimum vellet habere choro.

Annuit, accessi, plectrum citharamque recepi,

Porrexit dextra quam deus ipse manu.

Tractavi sumptam assiduus cupidusque; sine illa

Nulla fuit, memini, nox mihi, nulla dies.

Sec me paenituit coepti piguitque laboris,

Profeci aetatis pro ratione meae.

Carmina cum pleno recitavi prima theatro,

Addideram menses ad tria lustra novem.

Lubrancum cecini, cui me debere videbam

Primitias partus iure dicare mei,

Et placui vulgo, non quod placuisse merebar;

Spes bona de puero causa favoris erat.

Ex illo princeps aequales inter haberi

Coepi et doctori carior esse meo.

Hinc degustatae laudis rapiebar amore,

Hoc magis et natus laudis amator eram

Inque dies maiora animo amplectebar et onme

Tentabam, per quod gloria tendit, iter.

Obstitit in gradibus mediig mihi tristis egestas

Nec passa est nostros altius ire pedes.

Nam pater exhaustus sumptus se posse negabat

Ulterius studiis suppeditare meis.

Cogerer ergo ipsis cum iam valedicere Musis,

Consuluit dubio sors inopma mihi.

Praesul erat Cricius, Phoebo vir amicus, in isto

Orbe per illa alius tempora si quis erat.

Hic geniale suam limen mihi pandit in aulam,

Pollicitus Musis omnia laeta meis.

Et fortasse fides sua verba secuta fuisset,

Mors illum rapuit sed properata mihi.

Funera post Oricii numero me Cmita suorum

Addit et amissi damma rependit eri

Meque iubet cupidum, non parcens sumptibus ullis,

In Latium posita protinus ire mora.

Voti compos eo ingenuas mercator ad artea

Et fieri Euganeae Palladis hospes amo.

Invidit fortuna mihi morboque gravatum

Compulit ad patrios me remeare focos,

Quam volui citius, citius quam Cmita volebat;

Sed res sub fatis votaque nostra iacent.

Ergo domi moriar, quod nobis molliter unum

Cessit, in externa nec tumulabor humo.

At tu, qui rapto gravius maerebis amico,

Sive Cromerus eris, sive Rotundus eris,

Haec mihi, si quod erit saxum, quo forte tegemur,

Grandibus in saxo carmina caede notis:

"Spe vacuus vacuusque metu cubo mole sub ista

Et vere vivo. Mortua vita, vale!"

Haec sat erunt. Ad te, nostri studiose, revertor,

Ut de vita habeas omnia nota mea.

Invalidum mihi corpus erat viresque pusillae,

Frangeret exiguus quasque repente labor.

Forma decora satis, vultus non tristis, in ore

Non dubia ingenui signa pudoris erant.

Linguae usus facilis, vox clara, coloris imago

Candida et ad iustum facta statura modum.

Impatiens animus contemm et pronus ad iram,

Duravit multos quae mihi saepe dies.

Gessi inimicitias non dissimulanter apertas,

Numquam illis causam materiamque dedi.

Iudicio lectos colui constanter amicos,

Hos tantum veras credere doctus opes.

Si reditus nobis amplos fortuna dedisset,

Me, puto, splendidior nemo futurus erat

Munificusque magis. Laudare hinc illa solebam

Romani vere regia verba ducis:

"Nil hodie dedimus cuiquam, prodegimus ergo

Istam, quod pudeat, perdidimusque diem".

Cor subitum ad lacrimas, misereri molle gerebam,

Sed quale in pavido pectore cervus habet.

Hinc habui invisum teli genus omne gravisque

Pallados, in bellum dum ruit, hostis eram.

Munditiem cura muliebri prorsus amavi

Ad vitium in cultu, vestibus atque cibis.

Unguibus a teneris mihi bis decimum usque sub annum

Cruda exstinguebat ml nisi lympha sitim.

Unde malum iecori, credo, accersivimus et nunc

Illa vetus vitam strangulat unda meam.

In Venerem effusum male me plerique meorum

Decepti externis asseruere notis,

Vel quia me citharae cantusque salesque iuvabant,

Vel quia paene puer scriptor amoris eram,

Leucorhode siquidem primum meliorque priore

Alphesiboea elegis cura fuere meis.

Quo labor ille abiit, si forte requiris: in ignem,

Multa alia ingenii sunt ubi signa mei,

Digna brevi vitae modulo, ut quodcumque iuventae

Ambitio stolidae praecipitavit opus.

Nunc, cum quinta meos aetatis olympias actae

Ad maiora animos tolleret, ecce vocor

Et pereo ante diem nec iam, mea patria, possum,

Qualibus optavi, te celebrare modis

Et populi vetera acta tui regumque tuorum

Et de temporibus non reticenda meis,

Augusti imprimig thalamos, quos destinat illi

Cum Ferdinando rege paratque pater.

Hoc alii post me poterunt tamen; ipse, quod unun

Nunc possum, ut vincas, ut valeasque precor.

Vos quoque Ianicii memores valeatis amici,

Ire meum cuncti iamque paretia iter.

Antonine vale, vale Antonine tuumque

Te salvo salvum floreat omne genuis!

Hei mihi, nulla umquam quod iam tibi parte probabo,

Quae mens erga te sit mea, quantus amor.

Nec potero vivis testari, id namque volebam,

Sanandi fuerit quae tibi cura mei.

Quod licet, ad manes cum venero, meque piorum

In numermn accipient agmina laeta suum,

Te loquar et, si quae me forte rogaverit umbra

Corporis aspiciens ad simulacra mei,

Qui tam corrupto splenis iecorisque vigore

Tamque venenatis membra repletus aquis

Protraxi vitam ulterius, quam ferre soleret

Istius rabies exitiosa mali,

Esse homines inter medicum narrabo potentem,

Quod potuit Lycii filius ante dei.

Ille tamen semel Hippolytum revocavit ab Orco,

Me tumulo toties extulit iste meo

Imperiumque diu Parcarum elusit et iras,

Distulit in longam nostraque fata diem.

Nam mihi quod nequiit primam instaurare salutem,

Est factum invicti condicione mali.

Morborum vincunt homines genus illud et illud;

Hydropis victor quis nisi Christus erat?

Montanus certe simul et Cassanus, uterque

Maximus, Euganei lumen uterque soli,

Non potuere huius restinguere virus Echidnae,

Tunc tamen exoriens illa recensque fuit.

Invasit sero monstrum Antoninus adultum,

Cum victore avidas conseruitque manus,

Vicissetque sui, puto, sedulitate laboris,

Humanae sed enim non erat illud opis.

Adde quod esse meo generi fatale videtur

Sic cadere; interiit sic pater ante mihi.

Nil igitur mirum, si inter tot tela, tot hostes

Et tantos medicae succubuere manus.

Haec et plura loquar de te, mea vita (quid autem

Te potius, quam quod das mihi saepe, vocem?).

Ipse etiam praesens, olim cum veneris illo

Annosus, propriis auribus ista bibes.

Nam venies ad nos, vement quoscumque relinquo;

Hic nulli aeternam fata dedere domum.

(przeł. Zygmunt Kubiak)

Księga Żalów

Elegia VII

O sobie samym do potomności

Ty, co pomyślisz o mnie i zapragniesz
Kiedyś, w przyszłości, poznać moje życie,
Przeczytaj wiersze dyktowane spiesznie,
Gdy mnie puchlina spychała w toń Lete.

Wysoko leży wieś nad żnińskim bagnem, 5
Od niejakiego Januszka nazwana;
Tamtędy ponoć jeździli od Gniezna
Nasi królowie do swych pruskich włości.
Tę glebę pługiem przewracał mój ojciec,
Człowiek szlachetny w swej ubogiej doli. 10
Gdy opłakiwał dzieci utracone
W srogiej zarazie, mnie urodzonego
Pośród żałoby ujrzał; był bezdzietny
Tylko przez dziesięć miesięcy. A światło
Zabłysło dla mnie w dniu czwartym po Idach 15
Listopadowych, w niedzielę, w południe,
W dniu, gdy i król nasz zdejmował żałobę
Przez rok noszoną po zgonie małżonki,
Barbary, z rodu trenczyńskiego wilka
(Jej śmierć głęboko zasmuciła wszystkich). 20
Zaledwie miałem pięć lat, na naukę
Byłem posłany przed pierwsze Muz progi.
Ojciec mój bowiem tak mnie umiłował,
Że nie chciał, aby pośród ciężkiej pracy
Twardy pług ranił moje wątłe dłonie, 25
A upał spalał lica. Gdym początki
(Nic więcej tobie, Żninie, nie zawdzięczam!)
Otrzymał nauk od mistrzów niewprawnych,
Wtedy poszedłem do gimnazjum, które
Nad nurtem Warty założył Lubrański. 30
To tam spotkałem kogoś, co wspaniale
Wykładał wiedzę Latynów i Greków.
On zatroszczywszy się o młodą glebę,
Zaczął uprawiać ją sumiennie. Wreszcie
Zabrzmiało dla mnie imię Maronowe 35
I twoje imię Nazo ukochany!
Czytając, wielbić zacząłem. O, niemal
Bogami stali się dla mnie poeci.
Do ich patrona, Apollina, ileż
Oblanych łzami zanosiłem błagań, 40
Aby mnie przyjął do swojego chóru
I do orszaku, chociażby na ciurę.
Skinął, podbiegłem, on wyciągnął rękę
I podał lutnię. Jakże ją tuliłem,
Ćwiczyłem palce z uporem, z radością, 45
Dzień mi nie mijał ani noc bez lutni,
Przecież pamiętam. Nie pożałowałem
Trudu, by rosnąć z latami w nauce.

Gdym po raz pierwszy czytał wiersz przed salą, Miałem szesnaście lat bez trzech miesięcy. 50
Tematem wiersza był Lubrański, jemu
Należne były moje pierwociny.
Ludzie klaskali, nie dla mej zasługi,
Lecz że nadzieje pokładali w chłopcu. 55
Pierwszeństwo pośród rówieśników miałem
Od owej chwili i mój mistrz mnie kochał.
Zakosztowawszy sławy, miłowanej
Już dawniej, tak ją uwielbiałem w duszy,
Że co dzień większe roiłem zamiary 60
I wszelkich do niej dróg poszukiwałem.

Lecz na tym szlaku stanęła przede mną
Ponura bieda, pętając mi nogi:
Ojciec powiedział, że nie ma pieniędzy,
Aby na dalsze moje studia łożyć. 65
Kiedy już miałem żegnać się z Muzami,
Z pomocą przyszedł los niespodziewany.

Biskupem Krzycki wówczas był, Febowi
Miły jak mało kto z ludzi. Przede mną
Otworzył bramę świetną swego dworu, 70
Pomyślność moim Muzom obiecując,
A obietnicy chyba by dotrzymał,
Gdyby przedwczesna śmierć go nie zabrała.
Po tej utracie, tak dla mnie bolesnej,
Do domu swego przygarnął mnie Kmita, 75
Który, nie szczędząc kosztów, w kraj Latynów

Wysłał mnie. Niby kupiec po klejnoty,
Do euganejskiej spieszyłem Pallady,
By u niej wiedzę nabywać bezcenną.
Pozazdrościła Fortuna: choremu 80
Kazała wrócić do ognisk ojczystych
Rychlej, niż chciałem i niż pragnął Kmita.
Cóż robić, wszyscyśmy pod władzą losu.
Umrę więc w domu; jedyna pociecha
W tym, że nie obca mnie przykryje ziemia. 85
Ty, co nad zmarłym płakać przyjacielem
Będziesz, Kromerze, albo ty, Rotundzie,
Jeśli na grobie legnie kamień, takie
Wielkimi wypisz literami słowa:

Tu bez nadziei i trwogi spoczywam 90

Prawdziwie żywy. Żegnaj, życie zmarłe.


Teraz ja znowu do ciebie powracam,
Mój czytelniku, aby snuć opowieść
O moich dziejach. Byłem chorowity,
Najmniejsze trudy mnie wyczerpywały. 95
Dość urodziwy byłem i wesoły
(Choć w oczach mogłeś odczytać nieśmiałość),
Wymowny, miałem głos wyraźny, cerę
Białą, postawę kształtną i wysoką.
Drażliwy, skory do gniewu, niekiedy 100
Przez wiele dni się złościłem, a nigdy
Nie ukrywałem wrogości, lecz także
Nigdy sam do niej nie dałem powodu.
W przyjaźni byłem wybredny i stały,
Wiedząc, że ona jest największym skarbem. 105

Gdyby bogactwo los mi zdarzył, myślę,
Że nikt by nie żył wspanialej ode mnie
I nie był bardziej hojny. Podziwiałem
Te rzymskie słowa, zaiste królewskie:
"Nic dziś nikomu nie dałem, o wstydzie, 110
Więc dzień straciłem na próżno przeżyty!"
Litosne miałem serce, ale takie,
Jakie w jelenia trwożnej piersi bije.
Nienawidziłem wszelkiego oręża
I byłem wrogiem Pallady wojennej. 115
Wytworność manier zaś, stroju, pokarmu
Kochałem nazbyt, niemal jak kobieta.
Od pacholęcia aż do lat dwudziestu
Piłem jedynie wodę. Stąd, jak myślę,
Zaczęła chorzeć wątroba. Ta woda 120
Niegdyś wypita dławi moje życie.
Wielu rodaków, wnioskując z pozorów
Złudnych, mniemało, że jestem rozpustny
Czy to że śpiewy lubiłem i żarty,
Czy żem w chłopięctwie już opiewał miłość. 125

Bo Leukorode, potem lepsza od niej

Alfesibea żyła w mych elegiach.
Gdzie się podziały te prace, zapytasz?
Tam, gdzie też inne wiersze: poszły w ogień,
Godne krótkiego życia jak to wszystko, 130
Z czym się młodzieńcza pycha pośpieszyła.
A dziś, gdy piąte zeszło pięciolecie
I czas się zabrać do dzieł większych, oto
Słyszę wołanie i ginę przedwcześnie
I nie wysławię ciebie, jak pragnąłem,
Ojczyzno, dawnych dziejów twych i królów,
I tego, co na sławę zasługuje
Dziś, zwłaszcza ślubu, jaki Zygmuntowi
Przeznaczył ojciec, król nasz, i Ferdynand.
Inni to po mnie uczynią. Co mogę, 140
To czynię: modlę się, by żył i władał.

Pamiętający swego Janicjusza,
Żyjcie druhowie, już teraz gotowi,
Aby pójść kiedyś moją drogą. Żegnaj,
Mój Antoninie, niech ci szczęście sprzyja 145
I twoim bliskim. Smutno mi, że nigdy
Nie zdołam dowieść, jak ciebie miłuję.
Nie jest mi dane świadczyć wobec żywych
O twojej trosce. Ale gdy odejdę
Do tej krainy, gdzie mnie dobre duchy 150
Pogodnie przyjmą do swojego grona,
Będę o tobie mówił. Jeśli, patrząc
Na cień postaci mojej, ktoś zapyta,
Jak z tą zabójczą w moim ciele wodą,
Z chorą wątrobą i śledzioną mogłem
Żyć dłużej, niźli zazwyczaj dopuszcza
Bezwzględność takiej niemocy, odpowiem,
Ze jest wśród ludzi lekarz, co przewyższył
Potęgę syna Apollinowego:
Tamten raz tylko przywołał z otchłani 160
Hipolitosa, a ten wiele razy
Z grobu dobywał mnie i zwodził Parki,
Chwilę wyroczną odwlókł o dni wiele.

Jeśli nie oddał mi dawnego zdrowia,
Nie jego wina w tym, lecz niepożytej
Choroby. Słabość niejedną się leczy.
Któż prócz Chrystusa pokona puchlinę?
Montan i Kassan, którzy wielką sławą
Opromienili ziemię euganejską,
Nie mogli hydry zniweczyć, choć ona 170
Ledwie się wtedy we mnie wykluwała.
Antonin musiał się zmagać z dojrzałym
I już zwycięskim potworem. Nie wątpię,
Że wytrwałością byłby go pokonał,
Gdyby zwycięstwo było w ludzkiej mocy.
Zresztą mojemu rodowi się zdaje
Ta śmierć pisana, mój ojciec przede mną
Tak umarł. Tyle ciosów, tylu wrogów
Zewsząd! Aż ręce omdlały lekarzom.

I jeszcze więcej powiem, moje życie - 180
Ty, co tak często życie mi przywracasz! -
Sam to usłyszysz, kiedy przyjdziesz do mnie
Po wielu latach - przyjdziesz ty i wszyscy,
Których zostawiam. Bo żadnemu z ludzi
Losy nie dały tu wiecznego domu.

kontekst 2.

Owidiusz, Tristia III 3, 69-88

Atque ea cum foliis et amomi puluere misce,
     inque suburbano condita pone solo;
quosque legat uersus oculo properante uiator,
     grandibus in tituli marmore caede notis:
"hic ego qui iaceo tenerorum lusor amorum
     ingenio perii Naso poeta meo;
at tibi qui transis ne sit graue quisquis amasti
     dicere "Nasonis molliter ossa cubent""
hoc satis in titulo est. Etenim maiora libelli
     et diuturna magis sunt monimenta mihi,
quos ego confido, quamuis nocuere, daturos
     nomen et auctori tempora longa suo.
Tu tamen extincto feralia munera semper
     deque tuis lacrimis umida serta dato.
Quamuis in cineres corpus mutauerit ignis
     sentiet officium maesta fauilla pium.
Scribere plura libet: sed uox mihi fessa loquendo
     dictandi uires siccaque lingua negat.
Accipe supremo dictum mihi forsitan ore,
     quod, tibi qui mittit, non habet ipse, "uale".

Był to czas bitwy pod Mutiną w 43 r.p.n.e., w której polegli obaj konsulowie - Hiritus i Pansa.

Tzn. urodziny obchodzili tego samego dnia (w dzień urodzin składano ofiarę swojemu Geniuszowi - bóstwu urodzin, które opiekowało się człowiekiem).

Święto Quinquatrus (19-23 marca). Krwawe ofiary odnoszą się do walk gladiatorów odbywane ku czci Minerwy 20 marca. Tego wiec dnia urodził się Owidiusz.

Mowa o pierwszym stopniu szkoły rzymskiej, tzw. gramatycznej.

Przysługujące synom z senatorskich oraz ekwickich rodzin.

Urząd tresviri capitales, którzy byli odpowiedzialni za utrzymanie porządku w mieście.

Aonia, to grecka kraina, w której stoi góra Helikon - siedziba Muz.

Emiliusz Macer - autor poematu dydaktycznego o ptakach oraz o ziołolecznictwie.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Afazja wykład IV? " 10 2013
Ćw mineralizacja, Studia, UTP Ochrona środowiska, IV rok, Semestr VII, Skażenia surowców pochodzenia
Psychologia ogólna IV" 10 2013
Wykład IV$ 10
karta cw5, Studia, UTP Ochrona środowiska, IV rok, Semestr VII, Technologie proekologiczne
psychoterapia, Psychoterapia wykład IV 10 III 01
368 , Psychoterapia wykład IV 10 III 01
PU-wykład III i IV-10-11.05.08, prawo pracy i prawo urzędnicze
ogłoszenia olesno 4 IV 10
ogłoszenia olesno$ IV 10
karta cw6, Studia, UTP Ochrona środowiska, IV rok, Semestr VII, Technologie proekologiczne
sprawko 7 tech proekol, Studia, UTP Ochrona środowiska, IV rok, Semestr VII, Technologie proekologic
PU-wyklad III i IV-10-11.05.08, prawo pracy i prawo urzędnicze
Oznaczanie zawartości tłuszczu metodą Soxhleta, Studia, UTP Ochrona środowiska, IV rok, Semestr VII,
10 kraina VII, 3
Iv.10 drgania
10, Wykład VII (Błony płodowe)
karta cw1, Studia, UTP Ochrona środowiska, IV rok, Semestr VII, Technologie proekologiczne
Karta cw2, Studia, UTP Ochrona środowiska, IV rok, Semestr VII, Technologie proekologiczne

więcej podobnych podstron