Marek Hłasko - biografia
Marek Hłasko urodził się 14 I 1934 r. w Warszawie. Kilkakrotnie zmieniał szkoły (w latach 1949-1950 uczęszczał m. in. do Państwowego Liceum Techniczno-Teatralnego), by ostatecznie żadnej nie ukończyć. „Szkoły nie ukończyłem, częściowo na skutek komplikacji rodzinnych, częściowo na skutek idiotyzmu stwierdzonego przez nauczycieli” - tak sam podsumował swoje perypetie z tym związane. W młodości podejmował się różnych zajęć, pracował między innymi jako kierowca (doświadczenie to wykorzystał później w swojej twórczości), był także felietonistą, a potem redaktorem działu prozy tygodnika „Po prostu”, gdzie zamieszczał swoje opowiadania, artykuły i recenzje filmowe. Debiutował w roku 1954 opowiadaniem Baza Sokołowska drukowanym w „Sztandarze Młodych”. (Według opinii niektórych opowiadanie to stanowi fragment większej całości pt. Sonata Marymoncka, ale przeczył temu sam autor.) Dwa lata później przyjęty został do Związku Literatów Polskich. W roku 1958 otrzymał nagrodę Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek i wyjechał na stypendium do Paryża. Skonfliktowany z ówczesnymi władzami państwowymi nie mógł już wrócić do kraju. (Po wyjeździe opublikował w paryskim Instytucie Literackim dwa opowiadania, których nie dopuszczono do druku w kraju - Cmentarze i Następnego do raju. Oskarżono go o antykomunizm i nakazano natychmiastowy powrót do Polski, czego Hłasko nie uczynił. Kiedy chciał wrócić, okazało się to już niemożliwe.) Rok później wyjechał do Izraela, gdzie pozostał do roku 1961. Podróż ta była bardzo istotna dla jego dalszej twórczości. Dała początek tzw. opowiadaniom izraelskim - cyklowi utworów, których akcja rozgrywa się właśnie tam. (Należą do nich W dzień śmierci jego, Wszyscy byli odwróceni, Drugie zabicie psa, Nawrócony w Jaffie. Opowiem wam o Ester). Właśnie w Izraelu Marek Hłasko poznał niemiecką aktorkę - Sonię Ziemann, która wkrótce potem została jego żoną. Małżeństwo to rozpadło się jednak po czterech latach. Przebywał także m. in. w Stanach Zjednoczonych, Anglii i Niemczech, gdzie zmarł 14 VI 1969 w Wiesbaden w nie do końca jasnych okolicznościach. Sugerowano, że popełnił samobójstwo, zażywając środki nasenne, ale najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek, bowiem Hłasko chorował na serce.
Hipoteza o samobójstwie była na rękę zarówno jego przeciwnikom jak i zwolennikom. Ci pierwsi znajdowali w niej potwierdzenie stawianych mu zarzutów, dla drugich była ona dopełnieniem budowanej przez samego pisarza legendy. Widzieli w niej przejaw ostatecznej wierności twórczej i życiowej postawie „buntownika z wyboru”.
Marek Hłasko został pochowany na warszawskich Powązkach.
Ważniejsze dzieła marka Hłaski to:
Opowiadania:
Pierwszy krok w chmurach (1956)
Opowiadania (1963)
Powieści i mikropowieści:
Ósmy dzień tygodnia (1956)
Wszyscy byli odwróceni. Brudne czyny (1964)
Nawrócony w Jaffie. Opowiem wam o Ester (1966)
Sowa, córka piekarza (1967)
Piękni dwudziestoletni - fabularyzowana autobiografia (1966)
Na podstawie twórczości Hłaski nakręcono kilka filmów (do niektórych sam autor pisał scenariusze), m. in.:
„Pętla” (1957), reż. Wojciech Jerzy Has, w roli Kuby - Gustaw Holoubek
„Ósmy dzień tygodnia” (1958), reż. Aleksander Ford
Andrzej Titkow, jeden z polskich dokumentalistów nakręcił też film o Hłasce - „Piękny dwudziestoletni” (1986), za który dostał kilka nagród.
Hłasko o swojej twórczości:
W literaturze interesowała mnie poza donosem policyjnym tylko jedna sprawa: miłość kobiety do mężczyzny i ich klęska.
Inni o Hłasce:
Schemat legendy Hłaski jest dość prosty - najpierw „cudowne dziecko”: siedemnastoletni uczeń, który porzucił szkołę, został szoferem i… zaczął pisać. To nowa wersja „buntowniczych” biografii w starym stylu - Jacka Londona czy Maksyma Gorkiego. Tramp, włóczęga, bradiaga, który sobą sprawdza życie i z tych sprawdzeń tworzy literaturę.
/Stanisław Burkat/
On był zawsze na medal… Nie umiał napisać bzdetu, po prostu nie umiał, bo taki był próg jego talentu.
/Bohdan Czeszko/
Hłaski nie można lekceważyć. Można go przyjąć lub trzeba znienawidzić.
/Henryk Bereza/
Opowiadania Marek Hłasko
Pierwszy krok w chmurach
Pierwszy krok w chmurach - ten tom opowiadań uznawany jest za głos Pokolenia'56. Wyrósł z buntu przeciwko pozorowanemu optymizmowi lat 50.,wyrażał tęsknotę za lepszym, a co ważniejsze, p r a w d z i w y m światem. Tendencje te nasilą się w późniejszej, emigracyjnej twórczości pisarza. Wiele opowiadań zbudowanych jest na zasadzie antytetycznej - Hłasko przeciwstawia sobie prawdę i kłamstwo, naiwną niewinność i pozbawioną złudzeń codzienność, miłość i zdradę. Pisarz z brutalną szczerością pokazuje margines społeczny ze wszystkimi jego bolączkami: prostytucją, alkoholizmem, prymitywizmem, ale nie poprzestaje tylko na pokazywaniu. Opisywane zjawiska poddaje także analizie socjologiczno-psychologicznej.
Hłasko o swojej twórczości:
W literaturze interesowała mnie poza donosem policyjnym tylko jedna sprawa: miłość kobiety do mężczyzny i ich klęska. |
Inni o Hłasce:
Schemat legendy Hłaski jest dość prosty - najpierw „cudowne dziecko”: siedemnastoletni uczeń, który porzucił szkołę, został szoferem i… zaczął pisać. To nowa wersja „buntowniczych” biografii w starym stylu - Jacka Londona czy Maksyma Gorkiego. Tramp, włóczęga, bradiaga, który sobą sprawdza życie i z tych sprawdzeń tworzy literaturę. |
Opowiadania - streszczenia
Pierwszy krok w chmurach
Sobotnie leniwe popołudnie. Na warszawskim Marymoncie z braku lepszego zajęcia ludzie wylegają przed domy, by obserwować życie innych. Są wśród nich: pan Gienek - malarz pokojowy, jego sąsiad - Maliszewski oraz szwagier tego ostatniego - Heniek. Za namową Maliszewskiego udają się do pobliskich ogródków działkowych, by podglądać kochających się młodych. Uroda i niewinność obojga prowokują ich do chamskich żartów i brutalnych wyzwisk, kierowanych zwłaszcza pod adresem dziewczyny. Między młodym chłopakiem a Heńkiem dochodzi do bójki. Wracając, mężczyźni rozmawiają o całym zajściu. Maliszewski ujawnia, że zna ich oboje i że łączy ich prawdziwe, szczere uczucie, a co gorsza - że był to ich pierwszy raz. Właściwie żaden z nich nie umie wyjaśnić, dlaczego postąpili w tak okrutny sposób. Wspominają, że każdego z nich spotkało w młodości coś takiego i że oznaczało to niestety koniec uczucia., po czym zaczynają rozmawiać o zmieniającej się pogodzie („W niedzielę zawsze pada deszcz”) i idą na piwo.
Lombard złudzeń
W kawiarni na końcu jednej z warszawskich ulic przy jednym ze stolików siedzi młody pisarz z dziewczyną. Z ich zachowania wywnioskować można, że zdarzyło się między nimi coś ważnego, przyglądają się sobie badawczo. Z fragmentu rozmowy dowiadujemy się, że mężczyzna właśnie wyznał miłość swojej towarzyszce. Ona, choć zaskoczona jego słowami, uwierzyła w szczerość jego słów. Mężczyzna zostawia ją na pewien czas, by załatwić swoje sprawy. W czasie jego nieobecności do stolika przysiada się stosunkowo młoda, choć już zmęczona życiem kobieta. Okazuje się być żoną pisarza. Krok po kroku ujawnia dziewczynie, że piękne deklaracje są w istocie pustą formułką, którą mężczyzna powtarzał już wielu kobietom. Oszołomiona i odarta ze złudzeń dziewczyna wychodzi z lokalu i jakby nieświadomie idzie nad Wisłę. Nieopodal miejsca, w którym zdecydowała się przysiąść, siedzi mały chłopiec czytający książkę. Dziewczyna wdaje się z nim w krótką rozmowę, a w końcu proponuje mu pieniądze na kino w zamian za pewną obietnicę. Chce, by w przyszłości chłopiec został pisarzem i napisał książkę o miłości „zwykłej młodej dziewczyny do zdolnego pisarza” oraz o tym, że owa miłość jest w istocie tylko iluzją. Dzieciak nie chce się jednak na to zgodzić, gdyż marzy o byciu marynarzem, o podróżach i o tym, by po każdym rejsie opowiadać ludziom ciekawe historie. Rozżalona dziewczyna nazywa go durniem i w niezbyt miłych słowach tłumaczy mu, że gdyby został pisarzem, jego opowieści miałyby o wiele więcej odbiorców niż historie opowiadane przez marynarza, że dzieci uczyłyby się o nim w szkołach, po czym odchodzi. Chłopiec krzyczy za nią, że jednak zgadza się zostać pisarzem, ale dziewczyna nie reaguje, zaczyna tylko biec przed siebie.
Pętla
Opowiadanie to jest zapisem jednego dnia z życia pewnego alkoholika i stanowi dogłębne „studium przypadku”.
I
Kuba, alkoholik, z pomocą swojej kobiety - Krystyny postanawia zerwać z nałogiem. Musi tylko przeczekać w domu, dopóki ona nie wróci z pracy. Jeśli mu się to nie uda, będzie to koniec ich związku. Mężczyzna bardzo się boi, ale jest zdecydowany wytrwać w trzeźwości. Po porannym telefonie od Krystyny następuje seria kolejnych telefonów od znajomych. Dzwoniący są zrazu pełni niedowierzania, gratulują mu podjętej decyzji, życzą powodzenia. Między kolejnymi błahymi w istocie rozmowami Kuba wspomina dawne dni, przekonuje sam siebie, że nie może się teraz poddać, że jeśli wszystko się uda, to najdalej za rok ludzie zapomną, że był pijakiem. Nie ma ochoty rozmawiać z ludźmi, jednak telefon uparcie dzwoni… W końcu, doprowadzony do ostateczności, wybiega z domu.
II
Na ulicy spotyka dozorcę, który również jest „trunkowym człowiekiem” i proponuje mu wspólne wypicie flaszki. Kuba odmawia i odchodzi. Kolejno napotykani przechodnie biorą go za pijanego, choć w istocie jest trzeźwy. Po drodze napotyka tłum gapiów skupionych wokół miejsca wypadku, do którego prawdopodobnie doprowadził pijany kierowca. Zgromadzeni ludzie są oburzeni, domagają się bardzo surowych kar dla osób, które pod wpływem alkoholu powodują śmiertelne wypadki. Wszystko to wzbudza w Kubie coraz większy niepokój, zaczyna mu się wydawać, że wszyscy szepczą do niego, namawiając, by wypił chociaż kieliszek, wtedy wszystko minie. Aby się uspokoić, postanawia iść do kawiarni, gdzie spotyka kobietę, którą kiedyś z wzajemnością kochał. Uczucie to nigdy się nie spełniło, bo ostrzegana przed jego skłonnościami kobieta nie ujawniła swoich uczuć. Sama była dzieckiem alkoholika i nie chciała powtarzać losu swojej matki, a o Kubie już wtedy mówiono, że za dużo pije. Teraz ma męża, którego zdradza co drugą niedzielę i w ogóle nie kocha. Kuba, dręczony lękiem i dziwną przekorą, gorzkimi słowami próbuje zniszczyć przywoływane wspomnienia i powracające wraz z nimi dobre uczucia, po czym bez słowa odchodzi. Jest godzina pierwsza.
III
Na ulicy ponownie spotyka mężczyzn, z którymi wdał się w sprzeczkę kilka godzin wcześniej (wzięli go za pijanego i nadal tak myślą). Po krótkiej wymianie obelg między mężczyznami dochodzi do bójki. Wina leży ewidentnie po stronie tamtych dwóch, ale wszyscy zostają zabrani na komisariat. W areszcie udaje się polubownie załatwić sprawę (Kuba bierze winę na siebie) i zostają wypuszczeni. W ramach pojednania mężczyźni proponują wspólne napicie się, ale Jakub odmawia i rusza biegiem. Ogarnia go przemożne pragnienie napicia się wódki. Udaje się do najbliższego baru („Pod Orłem”), gdzie wypija kilka „setek”. Między kolejnymi kieliszkami z pełną świadomością myśli o tym, co właśnie zrobił.
IV
Po kolejnej porcji alkoholu przyłącza się do niego pewien mężczyzna o imieniu Władek i dalej piją już razem, a z każdym kolejnym kieliszkiem stają się wobec siebie coraz bardziej „serdeczni”. Kiepski harmonista gra rzewne melodie, a Kuba snuje rwane wspomnienia ze swego zapijaczonego życia. Jest w nich gorycz, smutek i żal za wszystkim co utracił, wybierając alkohol - dobra praca, matka, kolejne kobiety, przyjaciele... Również Władek zdradza nieco ze swojej przeszłości - kiedyś był utalentowanym saksofonistą, miał kobietę, która go kochała, ale w końcu nie wytrzymała kolejnego powrotu do nałogu i odeszła. Snuje ponure refleksje o tym, że od alkoholizmu nie można się tak naprawdę wyzwolić, że kolejne kuracje, szpitale odwykowe, a w końcu psychiatryczne nie są w stanie wyleczyć człowieka z nałogu. Kuba rzuca się na niego w pijackim szale, próbuje go udusić i zostaje wyrzucony z lokalu. Jest po siedemnastej.
V
Przewracając się, dręczony halucynacjami, próbuje wrócić do domu. Gdzieś po drodze uświadamia sobie, że nie ma już dla niego ratunku. Leżącego przed kinem, spotyka go szofer Kostek, szwagier dozorcy i znajomy od kieliszka, który odwozi go do domu. Pod drzwiami mieszkania czeka Krystyna. Otacza go opieką, robi kawę i przekonuje, że na drugi dzień rano zaprowadzi go do lekarza. Kuba, boi się, nie wierzy w sens tych działań i prosi, by z nim została. Jest to jednak niemożliwe ze względu na chorą matkę kobiety.
VI
Kuba budzi się w nocy. Źle się czuje i męczy go pragnienie, ale nie jest w stanie wstać. Po wielu minutach, demolując po drodze rozmaite sprzęty, idzie w końcu do kuchni, gdzie gorączkowo poszukuje cytryny. Zamiast tego znajduje jednak butelkę wódki. Rozmawia z nią chwilę, a potem chce wylać zawartość do zlewu. W tej samej chwili dzwoni telefon. Pełen wahania, decyduje się jednak odebrać. Okazuje się, że to jeden ze znajomych, którzy dzwonili rano. Jego żona widziała pijanego Kubę przed kinem, ktoś inny z przyjaciół twierdzi, że pił w „Kameralnej”. Mężczyzna robi mu wyrzuty, ale Kuba nie słucha i rozłącza się. Siedząc na tapczanie, patrzy w rozlaną kałużę wódki i wydaje mu się, że widzi w niej Krystynę. Zaczyna z nią „rozmawiać”. Szydzi z jej naiwnej miłości, z samego siebie. Wspomina, jak wyjeżdżali razem, by mógł się odzwyczaić od picia. Z początku wszystko szło dobrze, ale po kilku dniach znikał Krystynie z oczu i pił byle gdzie, a ona szukała go, gdzie tylko mogła - w knajpach, szpitalach, na milicji…
Bez żadnych upiększeń Kuba opowiada „Krystynie”, jak będzie wyglądało jej życie, jeśli zdecyduje się z nim zostać. Wspomina zegarek i biżuterię, które ukradł jej kiedyś by mieć za co pić, o co zresztą posądził niewinnych ludzi. Sam przed sobą przyznaje, że w głębi duszy nienawidzi Krystyny za jej miłość, dobroć, za to, że budzi w nim nadzieję. Nastaje ranek i zgodnie z wcześniejszą umową z Krystyną, o ósmej rano rozlega się trzykrotny dzwonek do drzwi. Przerażony Kuba zupełnie o tym nie pamięta, chce tylko, by dręczący go dźwięk wreszcie ustał. Kiedy umówiony sygnał rozlega się ponownie, wiesza się na kablu telefonicznym.
Śliczna dziewczyna
Jest słoneczne popołudnie. Na ławce w parku rozmawia dwoje młodych ludzi w wieku około dwudziestu lat - chłopak i nieprzeciętnej urody dziewczyna. Jej wygląd zachwyca wszystkich spacerowiczów, zazdroszczą jej młodości i urody . Osoby przechodzące obok „ich” ławki, są przekonane, że tych dwoje łączy prawdziwe uczucie. Mijający urzędnik jest przekonany, że gdyby miał „taką” dziewczynę, jego życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej, młody pisarz, spojrzawszy na dziewczynę, krystalizuje w głowie pomysł na powieść, którą od dawna pragnął napisać, parze staruszków jest przykro, że nie mieli tak ładnych dzieci, mężczyzna wracający z pracy żałuje, że nigdy nie miał takiej dziewczyny… W oczach przechodniów jest to po prostu sielska scenka z parą zakochanych w roli głównej. Jednak wystarczy na chwilę wsłuchać się w ich rozmowę, by cały urok prysnął jak bańka mydlana. Młodzi rozmawiają bowiem… o pieniądzach na skrobankę. Dziewczyna próbuje zmusić chłopaka, by dał jej pieniądze na zabieg. Nie ma między nimi żadnych ciepłych uczuć - tylko złość, wrogość i chęć postawienia na swoim za wszelką cenę, nawet metodą szantażu. Z ich rozmowy dowiadujemy się, że dziewczyna bynajmniej nie jest tak czysta i niewinna, na jaką wygląda, a i chłopak ma na sumieniu różne „ciemne sprawki”. Ostatecznie umawiają się na kolejny tydzień, chłopak obiecuje jej „wszystko zorganizować”.
Najświętsze słowa naszego życia
Dziewczyna i chłopak budzą się razem po wspólnie spędzonej nocy. Oboje są bardzo szczęśliwi, ledwie mogą uwierzyć w to, co między nimi zaszło; wydają się być w sobie bardzo zakochani. Nie żegnając się, umawiają się na wieczór, a chłopak idzie do pracy. Po drodze spotyka się z kolegą - Heńkiem, który proponuje mu wspólne spędzenie wieczoru przy flaszce i adapterze. Chłopak odmawia, mówiąc, że jest już umówiony z Baśką, co przywołuje wspomnienia Heńka, którego Baśka kiedyś rzuciła. Mężczyzna opowiada koledze, jak dziewczyna zawsze do niego mówiła, co spotyka się z dość gwałtowną reakcją i zarzutami kłamstwa. Słowa Heńka potwierdzają jednak dwaj inni koledzy - Malinowski (Fanfan) i mocno skacowany pan Ceniek. Oni również byli w przeszłości związani z Baśką i im także dziewczyna powtarzała te same słowa.
Rozgoryczony pan Ceniek wspomina, że po wojnie wiele kobiet powtarzało mężczyznom bajeczkę o tym, że są „drudzy”, bo ich pierwszy mężczyzna był partyzantem i zginął w lesie (względnie zamordowała go ubecja lub właśnie przebywa w więzieniu). Baśka co prawda była zbyt młoda, by kłamać w ten sam sposób, ale także i ona oszukiwała pana Ceńka słodkimi słówkami. Chłopak jest zrozpaczony poznanymi faktami. Postanawia nie iść do pracy, a zamiast tego załatwić pewną sprawę. Na odchodnym rzuca tylko uwagę, że jednak spotkają się wieczorem. Mężczyźni są nieco zdziwieni jego zachowaniem, a zaniepokojony pan Ceniek rzuca uwagę, że powinni mu znaleźć jakąś fajną dziewczynę, która by mu powiedziała „coś dobrego, coś świętego”, w końcu są przecież jego kolegami…
Obsesyjne wyszukiwanie „czerni” w opowiadaniach Hłaski
Tytułowe opowiadanie debiutanckiego tomu - Pierwszy krok w chmurach, przedstawiające konflikt między „zbydlęconą” dojrzałością a młodzieńczą niewinnością, ukazuje cały specyficzny mechanizm literackiej rozpaczy Hłaski. Będzie się on w rozmaitych wariantach „przewijał” właściwie przez wszystkie jego dzieła, podobnie jak w kolejnych utworach dochodził będzie do głosu nadużywany, dość naiwny sentymentalizm, używany jako substytut rozmaicie rozumianej prawdy oraz specyficzny mizoginizm bohaterów (czyżby „odziedziczony” po autorze”?). Mizoginizm ów jest sygnałem odrazy wobec świata, losu, seksu, jak też symbolem czy też przejawem tęsknoty za wartościami i obrony własnej osobowości.
W opowiadaniach widać bardzo wyraźnie pewną specyficzną dążność autora do prezentowania „czarnej”, parszywej strony życia. Zło unicestwia tutaj wszelkie wartości moralne, jak w metaforze matki-kurwy (określenie to podaję za Stanisławem Stabro). Hłasko bezlitośnie obnaża ciemną stronę rzeczywistości, wręcz ją kompromituje. Szydzi ze złudzeń, ale nie z marzeń i tęsknot, bo to właśnie one pozwalają nie poddać się, są siłą, która ocala od wszechogarniającej „czerni”.
Bohaterowie ponoszą klęskę. Najczęściej jest to klęska miłosna, ale też klęska niemocy własnej osobowości. Na nic zdaje się upór czy moralna niewinność - miłość pada ofiarą seksualnego popędu, wiara i oddanie napotykają na kłamstwo i egoizm, które okazują się silniejsze. A jednak zdeptane wartości nie przestają istnieć, zaryzykować można chyba twierdzenie, że dochodzą do głosu tym bardziej, im bardziej są niszczone i deprecjonowane.
Konstrukcja bohatera w opowiadaniach Hłaski
Bohaterami opowiadań są zazwyczaj młodzi, wrażliwi ludzie, którym przyszło żyć w szarym, brudnym świecie peerelu. Ich niewinność, wiara w miłość i chęć realizowania własnych marzeń zupełnie nie pasują do otaczającego świata i wyzwalają w otoczeniu chęć, by zniszczyć je za wszelką cenę, choć brak ku temu jakichkolwiek powodów. I niestety zazwyczaj się to udaje.
Mężczyzna:
Postacią męską charakterystyczną dla prozy Marka Hłaski jest typ będący w pewnym sensie współczesną odmianą bohatera romantycznego - ponury, zamknięty w sobie, wobec którego „wszyscy są odwróceni” (podobnie jak on wobec nich). Jego młodzieńcze marzenia i wyobrażenia o świecie zostały brutalnie sprowadzone „na ziemię” przez wszechobecnych „życzliwych”. Nie wierzy w miłość ani prawość kobiet (zwykle ma już za sobą gorzkie doświadczenia w relacjach z płcią przeciwną). To twardy mężczyzna, który ukrywa dobre cechy swego charakteru, pokazując otoczeniu nieprzeniknioną, zaciętą twarz z ustami wykrzywionymi w ironicznym, pełnym szyderstwa grymasie uśmiechu.
Kobieta:
Kobiety w opowiadaniach Hłaski przedstawiane są w dwóch wariantach, żaden ze sposobów portretowania nie jest jednak pochlebny. Henryk Panas określił je jako „niezwykłe w swej obskurności”.
Pierwszy „typ” to młode, zwykle ładne dziewczyny, które dopiero wchodzą w życie. Mają swoje ideały, wierzą w miłość, kochają mężczyzn, z którymi są, nawet jeśli ci na to ewidentnie nie zasługują (jak Krystyna z „Pętli”). W otoczeniu budzą z jednej strony podziw i współczucie z uwagi na wielkie poświęcenie, z drugiej - pogardę, bo miłość jest źródłem ich słabości, sprawia, że okazują się niezdolne do zdrowego egoizmu.
Drugi typ Hłaskowskiej bohaterki to kobieta „z przeszłością”. Miała wielu mężczyzn, jest zimna, wyrachowana, bez wahania bierze to, czego chce. Nikt jej nie szanuje, ale też ona sama nie darzy siebie szacunkiem. Inni mówią o niej „szmata” lub „dziwka”. Zwykle to ona jest „tą złą”, która odbiera złudzenia młodzieńcom, którzy są w niej zakochani, a przynajmniej tak im się wydaje.
Marek Hłasko - cytaty
"...najbardziej kochamy tych ludzi, te sprawy i te rzeczy, od których bieg życia każe nam odchodzić - nieraz na zawsze."
Robotnicy
"(...) Tam gdzie wszyscy są spokojni i szczęśliwi, i bez grzechu. Ale gdzie nie świeci już ani jedna gwiazda."
Palcie ryż każdego dnia
"Dano ci życie, które jest tylko opowieścią. Ale to już twoja sprawa, jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni."
Sowa, córka piekarza
Łatwiej oczyścić się z wielkich omyłek niż z drobnych świństw.
Świat dzieli się na dwie połowy, w jednej z nich jest nie do życia, w drugiej nie do wytrzymania.
Piękni dwudziestoletni
To właśnie silni idą do diabła przez małych i głupich.
Wierzę w bunt jako najwyższą wartość młodości. Wierzę w bunt jako najwyższą formę nienawiści do terroru, ucisku i niesprawiedliwości i wierzę również w to, że nie ma buntu bez celu, chociaż w interesie świata, który kocha swych buntowników, leży to, aby ich zabić.
list otwarty do „Trybuny Ludu”
"Każdy człowiek mówi dziwnie. Wystarczająco dziwnie, aby nie rozumiał go drugi"
Wilk
"Alkolhol jest sprawą zdrowego rozsądku, a nie zdrowego żołądka"
Sowa, córka piekarza
Człowiek jest biedny i słaby, i nic zupełnie nie znaczy. Płynie się tygodniami i tygodniami człowiek się dręczy. Potem jest port i wszystko, czego człowiek pragnął, okazuje się po prostu śmieszne, okazuje się, że i bez tego można żyć doskonale. A potem znów się płynie.
"Książki pisze się wtedy, gdy przekroczy się ostatnią granicę wstydu."