24. M. HŁASKO, PIERWSZY KROK W CHMURACH, NASTĘPNY DO RAJU, PIĘKNI DWUDZIESTOLETNI, JAKO PISARZ PRZEDSTAWICIEL CZARNEJ PROZY.
Zrozumienie twórczości Marka Hłaski w oderwaniu od wydarzeń w kraju jest niemożliwe. Pisarz ten dorastał i dojrzewał w zniewolonym kraju. Pochodził z rodziny inteligenckiej, ale fascynowało go życie społecznych "dołów". Usiłował utrwalić rzeczywisty obraz współczesnej obyczajowości tych środowisk, których literatura socrealizmu po prostu nie zauważała, a nawet negowała ich istnienie. Hłasko pisał więc o sfrustrowanej i zbuntowanej młodzieży, o szoferach, ludziach społecznego marginesu. Młody twórca opuścił więc kraj, w którym nie mógł ze względów cenzuralnych, publikować swych utworów. Wydał je na emigracji, a w Polsce ukazały się dopiero w 1985 r.!
Streszczenie -pierwszy krok w chmurach. Pierwsze opowiadania Marka Hłaski doskonale oddają atmosferę polskiego socjalizmu. Są jednocześnie krytyką polskiej rzeczywistości. Utwór „Pierwszy krok w chmurach” przedstawia życie na przedmieściu w upalne sobotnie popołudnie w latach 50 poprzedniego stulecia . Mieszkańcy wyraźnie się nudzą. To typowi oglądacze życia. Nie maja zajęcia po pracy, nie mają zainteresowań, nie spotykają się , nie rozmawiają. Jedną z rozrywek , szczególnie mężczyzn, jest wypad na piwo. To zwykli robotnicy, dla których pojęcie kultura, czy to w znaczeniu dosłownym, czy przenośnym nie niesie ze sobą pozytywnych doznań. Jeden z bohaterów - pan Gienek spędza właśnie popołudnie , siedząc przed domem i spoglądając przed siebie. Ten dzień uznał za szczególnie nieciekawy, bowiem nikt się nie pobił, nie kłócił, nie było żadnej taniej sensacyjki. Z nudów kopnął psa i tęskliwie spoglądał w dal, w oczekiwaniu na „coś”. Nadszedł wkrótce jego sąsiad pan Maliszewski, który zaproponował wypad na działki. Zachęcał znudzonego sąsiada wiadomością o parze zakochanych, którzy mieli zamiar się kochać. Temat wydał się ciekawy, więc pan Gienek, aczkolwiek z ociąganiem, zgodził się na spacer mimo upału. Poczekali jeszcze na szwagra pana Maliszewskiego, który wrócił właśnie z roboty. Uprzedzili jednak Maliszewskiego, że w wypadku bezcelowej przechadzki- on stawia piwo. Trud nie był jednak daremny. Rzeczywiście szybko odnaleźli zakochaną parę młodych ludzi. Byli młodzi, urodziwi i leżeli obok siebie- zakochani i jednocześnie onieśmieleni własną bliskością. Pan Gienek nagle się zirytował, bo przypomniał sobie swoja nieforemną żonę, która dość blado wyglądała przy pięknej młodej dziewczynie. Zazdrość, żal straconych lat, nuda - to wszystko zapewne wpłynęło na ich niezbyt chlubne zachowanie. Doszło do awantury i wyzwisk, w efekcie których pobity chłopak i obrażona przez podstarzałych poszukiwaczy przygód dziewczyna, odeszli. W drodze powrotnej mężczyźni zastanawiali się, dlaczego tak zachowali się w stosunku do tych młodych ludzi. Maliszewski przypomniał sobie, ze jak podglądał ich wcześniej, to umawiali się na to pierwsze zbliżenie i bali się go oboje. Chcieli, żeby było pięknie i romantycznie. Na pewno obecność znudzonych robotników w tym im nie pomogła. Stwierdzili jeszcze, ze teraz już na pewno chłopak nie będzie kochał dziewczyny, bo niecenzuralnie ją określili. Heniek był wręcz przekonany o tym, bo jego dziewczynę tez tak ktoś kiedyś nazwał i nigdy już pomiędzy nimi nie było tak , jak przedtem. Pan Gienek znowu przypomniał sobie swoją brzydką , zaniedbaną, grubą zonę i zdegustowani zajściem i zmęczeni upałem udali się na piwo, szybko zapominając o całym zdarzeniu. Oczywiście nie mając nawet wyrzutów sumienia , ze wdarli się w czyjeś prywatne życie, zbrukali je i sprofanowali uczucie, które łączyło tych dwoje. Az ciśnie się na usta pytanie: kto dał im takie prawo? Czy prostactwo i wiek upoważniają do takiego zachowania? A może własne doświadczenia? Widać problem to odwieczny, bo choć jesteśmy coraz bardziej światłym narodem, to nadal małe miasta i przedmieścia w wolny od pracy dzień, szczególnie w dzielnicach robotniczych, nie „ mają twarzy, a pijackie mordy”
Niekłamany liryzm opowiadań Hłaski, ostro kontrastujący z socrealistyczną sztywnością literatury początku lat pięćdziesiątych, przyjmowany był niczym objawienie. Szybko jednak przerodził się w chandrę i negację. I tak pozostało: bohaterowie opowiadań Hłaski to na ogół ludzie marzący o czymś szlachetnym i wspaniałym, tylko życie okazuje się złe, brudne, brutalne. W konfrontacji z życiem, to znaczy przede wszystkim z bliźnimi, nie mają żadnych szans. Nawet na ocalenie złudzeń. Żelazna ręka losu zawsze wyrywa bohaterom tych opowiadań „ostatnie pawie pióra z dupy”. Wszystko, co w życiu człowieka powinno być piękne i wzniosłe, a więc praca (Robotnicy), miłość (Śliczna dziewczyna, Pierwszy krok w chmurach, Amor nie przyszedł dziś wieczorem), życie rodzinne (Dom mojej matki), w opowiadaniach Hłaski okazywało się przekleństwem. Piekłem na ziemi - jak w impresji z Dostojewskiego, zatytułowanej katastroficznie Finis perfectus. Buntowi bohaterów Marka Hłaski towarzyszy drastyczny ogląd rzeczywistości. Drastyczność maskuje potrzebę wartości niepowtarzalnych, wzmaga tęsknotę do wyimaginowanego lepszego świata, motywuje chęć odmiany. Zamierzona chęć odmiany ginie jednak w wycinkowym widzeniu rzeczywistości, ulatnia się w oparach alkoholu. Niespełnienie rodzi gniew, sprzyja szybkiej i efektownej mitologizacji. Zauważa to mimochodem narrator opowiadania Najświętsze słowa naszego życia: „Wtedy każda dziewczyna mówiła, że jesteś drugi. Mowa. A pierwszy to był zawsze jakiś partyzant, który zginął w lesie. A już rok później to one mówiły, że ten partyzant albo siedzi w kiciu, albo go UB rozłupało. Mowa”. W słowach tych pobrzmiewa wyraźny kompleks wobec starszych kolegów z pokolenia „Kolumbów”. Marek Hłasko nie dostrzegał wyjścia z egzystencjalnej sytuacji człowieka. Teza brzmiała: ludzie potrafią tylko nienawidzić i dlatego niszczą wszystko i wszystkich. Brak elementarnego poczucia miłości doprowadza bohaterów jego opowiadań do katastrofy. Wynika ona również ze sprzeczności: ludzie tęsknią do lepszego życia, jednocześnie zaś nie wierzą w realizację szczytnych wartości. Marek Hłasko lubował się w kontrastach. Marzył o pełni życia, ale w jego utworach przeważają barwy ciemne. Dostrzegał powszechną podłość i może dlatego wierzył w ozdrowieńczą moc literatury. „Życie jest brudnym piekłem i ludzie wszystko gnoją. Największe przerażenie ogarnia wtedy, kiedy czujesz, że w twoim życiu zaczyna się coś dobrego. Przymykasz oczy i widzisz, jak wszystko idzie w błoto. Jak we wszystko wtrącają się podli i głupi; jak wszystko pomału umiera; jak wszystkiego trzeba będzie żałować” (M. Hłasko).
Następni do raju Trójka bohaterów (Zabawa, Warszawiak i Orsaczek) wybiera się do miasta na obchody Pierwszego Maja. Kiedy dojeżdżają, wysiadają ze swoich ciężarówek i każdy chce udać się w swoją stronę. Okazuje się jednak, że mimowolnie podążają za sobą, i że sami nie wiedzą, dokąd idą. W związku z tym Warszawiak i Zabawa postanawiają napić się wódki w jedynej w okolicy knajpie. Orsaczek odłącza się od nich. Warszawiak i Zabawa siedzą w knajpie do wieczora i piją, nie odzywając się przy tym do siebie. Dowiadujemy się, że Warszawiak ma zamiar opuścić miejsce, w którym pracuje. Kiedy wieczorem wracają przez miasto, do Zabawy podchodzi ktoś i zaciąga go na trybunę, aby publicznie powiedział jak dobre jest jego życie jako robotnika-kierowcy ciężarówki. Razem z nim idzie Warszawiak. Obaj, mimo iż mają świadomość, że ich życie jest beznadziejne, przedstawiają je zgodnie z wizją socrealistyczną. Wieczorem wracają z miasta do domu. W tym czasie Orsaczek upija się do nieprzytomności. Odzyskuje ją dopiero w środku nocy. Okazuje się, że ukradziono mu dużą ilość pieniędzy. Z wściekłości demoluje pierwszomajowe dekoracje, w wyniku czego zostaje złapany przez milicjantów. Następnie akcja przenosi się w miejsce, gdzie mieszkają bohaterowie. Okazuje się, że Warszawiak i Zabawa, mimo iż pracują ze sobą od długiego czasu, nie wiedzą nawet, jak mają nawzajem na imię. Na końcu Warszawiak wyjeżdża.
Pierwszy krok w chmurach. Marek Hłasko Pierwszy krok w chmurach to opowiadanie Marka Hłaski, opisujące przeżycie „pierwszego razu” dwojga młodych ludzi. Utwór rozpoczyna się opisem sobotniego popołudnia w centrum miasta, a następnie na przedmieściu. Jest tam nudno, snuje się wielu pijanych, panuje senny spokój i nuda. Ludzie, mniemając lepszych zajęć, egzystują, bezmyślnie obserwując, co dzieje się dookoła nich. W każdą sobotę na przedmieściu, kiedy jest ładna pogoda ludzie wynoszą krzesła przed domy i obserwują życie z nadzieją, że wydarzy się coś ciekawego. Obserwatorami są starzy ludzie, niespokojni, ciągle patrzą na zegarki chcąc ratować czas. Poznajemy pierwszego z bohaterów opowiadania - pana Gienka, starego malarza pokojowego, który od czterdziestu lat mieszka na Marymoncie i od tyluż lat obserwował życie swojej dzielnicy. Do pana Gienka przychodzi jego sąsiad, Maliszewski, który namawia go by poszli na ogródki działkowe ponieważ widział tam ładną dziewczynę i chłopaka, którzy prawdopodobnie są tam po to by się „kochać”. Dołącza do nich kolejna postać, Heniek i idą razem w upalne sobotnie popołudnie na działki. Kiedy dochodzą do miejsca, gdzie w trawie leży przytulonych do siebie dwoje młodych ludzi, Heniek za namową kolegów podchodzi do nich i w wulgarny sposób mówi o seksie. Dołącza do niego Maliszewski i zaczyna wyzywać dziewczynę. Młody chłopak w jej obronie uderza Heńka po twarzy, ale zostaje przez niego pobity. Następnie młodzi odchodzą, a trzej robotnicy wracają do miasta. Z ich rozmowy wynika, że Maliszewski wiedział, iż młodzi kochali się ze sobą pierwszy raz. Okazuje się także, że Maliszewskiego i Heńka w młodości spotkały podobne sytuacje. Robotnicy są przekonani, że młodzi po tym zajściu nie będą już w sobie zakochani. Mówią, że żałują swojego zachowania, a potem idą na piwo. Geneza utworu. Społeczeństwo w polskim państwie socjalistycznym W latach pięćdziesiątych XX wieku sytuacja społeczno-polityczna sprawiła, że niepopierająca władzy socjalistycznej inteligencja była piętnowana, a robotnicy żyli dostatnio i cieszyli się dużą swobodą. Byli najbardziej uprzywilejowaną warstwą społeczną (nie licząc oczywiście licznych - wyższego czy niższego szczebla - przedstawicieli władzy i aparatów władzy). Dobrze ich opłacano i zapewniano przyzwoite warunki życiowe (przynajmniej teoretycznie). Co jednak za tym szło, uzyskali oni aż nadmiar swobody i nie wiedzieli, co z nią zrobić, a to często prowadziło do sytuacji patologicznych. Sytuacja taka wynikała z charakterystycznej dla realnie zaistniałego ustroju komunistycznego polityki władz, które zakładały, że im bardziej naród jest prymitywny, tym łatwiej jest nim kierować. Czas i miejsce powstania utworu Pierwszy krok w chmurach Marek Hłasko napisał w latach pięćdziesiątych. Opowiadanie zostało wydane w debiutanckim zbiorze o tytule Pierwszy krok w chmurach i inne opowiadania w 1956 roku. Należy zwrócić uwagę, że był to ten sam rok, w którym socrealizm dopiero co przestał być oficjalną poetyką w literaturze polskiej. Znaczenie tytułu Pierwszy kok w chmurach jako tytuł ma dwojakie znaczenie - pozytywne i, przytłumiające je, negatywne. Ów krok stawia para przepełnionych miłością do siebie młodych ludzi, którzy kochają się ze sobą po raz pierwszy (o czym dowiadujemy się ze słów Maliszewskiego, kiedy robotnicy wracają już z ogródków działkowych). W sensie negatywnym, pierwszym krokiem w chmurach jest dla robotników chwilowe oderwanie się od monotonii otaczającej ich rzeczywistości. Robią to kosztem innych. W wyniku tego prawdopodobnie młodzi, jak mówi pan Gienek: Już teraz nie będą się kochać […] Będą siebie mieli dosyć na zawsze. Po takim czymś nie będą mogli patrzeć na siebie. Ponadto w tekście znajdujemy bezpośrednie nawiązanie do tytułu. Maliszewski relacjonuje kolegom, że słyszał wcześniej jak chłopak recytował dziewczynie wiersz zawierający sformułowanie, będące tytułem utworu.
OPOWIADANIA HŁASKI Rozgłos młodemu pisarzowi przyniosły już prasowe pierwodruki opowiadań zebranych następnie w tomie Pierwszy krok w chmurach. Dostrzeżono w nich przede wszystkim gest literackiego sprzeciwu wobec schematów ideowych oraz estetyki prozy socrealistycznej, choć autor zdecydował się zamieścić w debiutanckiej książce również swoje najwcześniejsze opowiadanie, Bazę Sokołowską, mającą wiele wspólnego z poetyką realizmu socjalistycznego. Szczególnie charakterystyczne dla polemiki pisarza ze schematami socrealizmu mogą być opowiadania podejmujące temat pracy (np. Robotnicy, Następny do raju). Praca jest tutaj znamieniem egzystencjonalnej udręki, rozgrywającym się zawsze w samotności zmaganiem z własną ułomnością, zmaganiem, którego nie potwierdza żadna zewnętrzna sankcja, a z pewnością nie ideologiczne komunały, nic - prócz obowiązku wynikłego z zawartego z samym sobą kontraktu. Oficjalnie, propagandowe fety wręcz zaprzeczają wartości, jaką praca ma dla każdego z bohaterów. Fałszywie zastępując przekleństwo triumfalizmem (także w sferze językowej), "dumą" i "radością", egzorcyzmując "nienawiść, rozpacz, chęć ucieczki" - uroczyste obchody w istocie dezindywiduują pracę, zacierają też osobistą sygnaturę. Najważniejszym doświadczeniem w świecie realnego socjalizmu okazuje się totalna alienacja, paradoksalnie - zjawisko rozpoznane i poddane krytyce przez klasyków marksizmu. Jednocześnie optymistycznej walce o plan, wszechobecnemu w prozie produkcyjnej mitowi pracy kolektywnej, Hłasko przeciwstawił inny mit - samotnych, heroicznych zmagań z samym sobą, mający "wysoką" genealogię (można tu dostrzec echa romantyczne, Conrada, pisarzy francuskich spod znaku egzystencjalizmu oraz pisarzy amerykańskich: Hemingwaya, Steinbecka), a występujący w jego prozie w przystępnej, popularnej wersji.
Inaczej niż naśladowcy pisarza, Hłasko w swoich opowiadaniach nie penetruje sfery społecznego marginesu. Jego bohaterami są robotnicy, nie lumpenproletariusze; studenci czy artyści, a nie osoby z półświatka. Tyle że kondycja postaci jest zupełnie odmienna od oficjalnego wizerunku życia społecznego. Jeśli więc mowa tu o marginesie, to w tym sensie, że właśnie tam, na margines, oficjalny dyskurs (propagandowy i literacki) przesunął całe połacie egzystencjalnego doświadczenia: codzienną i duchową nędzę, niemożność samorealizacji - bądź to skazując je na milczenie, bądź opisując jako patologię. Dlatego bohaterowie Hłaski czują się zakłamani i zdegradowani przez to, co ich otacza. Podniesienie takiej kwestii w połowie lat 50. stanowiło bunt nie tylko literacki, ale również polityczny, co przede wszystkim zdecydowało o spektakularnym sukcesie dwudziestodwuletniego autora. Język zbrutalizowany stawał się językiem autentycznym, drastyczne cechy wydawały się prawdziwe nie tylko z tej przyczyny, iż pozwalały odreagować socrealizm. Dawały bowiem obraz świata, w którym społeczeństwo zostało zasłane na margines, obrócone w lumpa. Właśnie dlatego to, co niebawem u licznych epigonów stanowiło literacką pozę, w najlepszych utworach Hłaski było artystycznym odkryciem, a dla szerokiej publiczności - tchnęło autentyzmem. Bunt Hłaski i jego bohaterów jest zarazem idealistyczny i emocjonalny. Inaczej mówiąc, postaci, którym przypadła w udziale kondycja zmarginalizowana, egzystencja upodlona - nie akceptują jej. Łakną etycznej czystości i piękna. Są jednocześnie świadomi niedostępności wszystkiego, czego pragną, bądź też lekcji o niedostępności udziela im życie. Szczególnie wyraziście ten splot ukazują opowiadania oparte na wątku erotycznym: Pierwszy krok w chmurach, Najświętsze słowa naszego życia, Amor nie przyszedł dziś wieczorem, Ósmy dzień tygodnia i inne. Niemożność zaspokojenia egzystencjalnych dążeń często popycha bohaterów do aktu autodestrukcji, czasem dokonanego pośrednio, poprzez kogoś, komu przypada rola kozła ofiarnego. Tak właśnie się dzieje w tytułowym opowiadaniu z debiutanckiego tomu, gdzie kilku mężczyzn w średnim wieku upokarza zakochaną parę, mszcząc się również na "młodym" w sobie, na własnej, skrywanej fascynacji czystym uczuciem. Paradoksalnie, nie spełniona inicjacja erotyczna staje się dla młodej pary przewrotną inicjacją społeczną, wkroczeniem w dorosłość, równoznaczną z dotkliwym poczuciem egzystencjalnego i emocjonalnego niespełnienia. Opowiadania Marka Hłaski są pod względem artystycznym bardzo nierówne. Pisarz nazbyt często sięga po ulubione motywy i wątki. Problematyczne rezultaty dały również filmowe fascynacje pisarza (western, kreacja "czarnego bohatera" w kinie amerykańskim lat 40. i 50.). Czasem wpływy te okazywały się inspirujące, innym razem - rodziły się z nich utwory schematyczne. Drażnić też może skłonność do nadużywania w partiach dialogowych efektownych, ale łatwych i banalnych formuł. Najlepsze utwory Hłaski trafiły jednak do kanonu powojennej nowelistyki (np. znakomicie skonstruowany Pierwszy krok w chmurach) czy dłuższych opowiadań (Następny do raju).
3