PLUTARCH Z CHERONEI
O CNOCIE I NIEPRAWOŚCI
(przekł. M. Wojciechowski, 2004; red. A. H., 2020)
Ubrania wydają się ogrzewać człowieka, ale oczywiście nie same grzeją i wydzielają ciepło (samo z siebie każde z nich jest zimne, dlatego w skwarze i gorączce ludzie się przebierają), lecz strój przylegając do ciała skupia i okrywa to ciepło, które człowiek z siebie oddaje, i zatrzymanemu w ciele nie pozwala znów się rozproszyć. Tak samo właśnie rzecz się ma ze sprawami życiowymi [pragmata], przez co większość ludzi myli się w ich ocenie: sądzą, że jeśli zbudują sobie wielkie domy i zgromadzą mnóstwo niewolników i dóbr, będą przyjemnie żyć. Jednakże życie przyjemne i radosne nie bierze się z zewnątrz, wręcz przeciwnie, człowiek czerpiąc ze swego charakteru jak ze źródła nadaje otaczającym go sprawom przyjemność i wdzięk.
„Gdy płonie ogień, dom się wydaje wspanialszym” - a bogactwo przyjemniejszym, chwała i potęga świetniejszą, gdy im towarzyszy płynące z duszy wesele; z drugiej strony przy zrównoważonym i łagodnym usposobieniu znosi się łatwiej i chętniej biedę, wygnanie i starość.
Jak bowiem wonności nadają piękny zapach postrzępionym płaszczom i łachmanom, Anchizesa zaś ciało wydzielało wstrętną ropę, „na grzbiecie mocząc bisiorową szatę”, tak samo dzięki cnocie każdy sposób i tryb życia jest wolny od przykrości i miły; natomiast domieszka nieprawości rzeczom, które się wydają świetne, bogate i czcigodne, przydaje w oczach ich posiadaczy cech przykrych, wstrętnych i niepożądanych.
Za szczęśliwego uchodzi na rynku,
a gdy otworzy drzwi, jest trzykroć nędzny:
żona tam wszystkim rządzi, wciąż z nim walcząc.
Wszelako będąc mężem, a nie niewolnikiem, nietrudno uwolnić się od złej żony; natomiast własnej nieprawości nie można wręczyć listu rozwodowego, pozbyć się w ten sposób problemów i odpocząć, pozostawszy samemu; wiecznie kwateruje ona w naszych wnętrznościach, przyrośnięta dniem i nocą „spali, choć bez pochodni, skazuje na wczesną starość”. Przez swą chełpliwość jest ona uciążliwą towarzyszką w podróży, przez swe łakomstwo - kosztowną współbiesiadniczką, a przez troski, niepokoje i zazdrość - męczącą towarzyszką łoża, wybijającą człowieka ze snu i nie dającą mu spać. A nawet jeśli się uda zasnąć, sen jest spoczynkiem tylko dla ciała, dla duszy zaś z powodu zabobonności - lękiem, koszmarem i wstrząsem. Rzekł ktoś:
Kiedy przy zasypianiu ogarnie mnie smutek,
mordują mnie majaki.
W taki stan wprawiają nas również zawiść, strach, gniew i nieumiarkowanie. Za dnia bowiem zważając, co się dzieje na zewnątrz, i dostosowując się do innych, nieprawość zawstydza się i osłania swe namiętności, nie poddaje się całkowicie popędom, lecz nieraz przeciwstawia się im i je zwalcza; natomiast we śnie, umykając opinii i prawom i stając się jak najdalsza od obaw i wstydu, uruchamia wszelkie pożądliwości i rozbudza nikczemność i bezwstyd. „Nie cofa się przed próbami stosunków płciowych z matką”, jak powiada Platon, sięga po pokarmy zakazane i nie stroni od żadnego uczynku, delektując się naruszaniem prawa, o ile dają taką możliwość obrazy i widziadła, nie prowadzące do żadnej przyjemności ani zaspokojenia pożądania, lecz umiejące jedynie poruszyć i rozjątrzyć namiętności i wady.
Na czym zatem polega przyjemność nieprawości, jeśli nie pozwala ona żyć bez trosk i zmartwień, ani też nie daje osiągnąć niezawisłości, równowagi ducha i spokoju? Właściwy temperament i zdrowie ciała to odpowiednie warunki dla przyjemności cielesnych; natomiast w duszy nie może zrodzić się trwałe wesele ani radość, jeśli nie będą one miały za podstawę dobrego usposobienia, śmiałości, ufności - jakby spokojnego morza bez bałwanów. Bez tej podstawy, nawet jeśli uśmiecha się jakaś nadzieja lub radość, gdy się nagle pojawi troska jak nawałnica w piękną pogodę, duszę szybko ogarnia zmieszanie i niepokój.
Piętrz złoto, gromadź srebro, buduj promenady, napełniaj dom niewolnikami, a miasto dłużnikami; jeśli nie opanujesz popędów duszy, nie powstrzymasz pożądania, nie pozbędziesz się strachu i obawy, to sączysz wino gorączkującemu, podajesz miód choremu z powodu żółci, chorym na brzuch i cierpiącym na biegunkę przygotowujesz pieczywo i potrawy, które nie zostaną w ich ciele i nie pokrzepią ich, lecz przyczynią się do ich zguby. Czyż nie widzisz chorujących, jak czują wstręt do najbardziej wyszukanych i najdroższych dań, wypluwają, odmawiają przynoszącym je i wmuszającym; potem, jak się zmienia ich usposobienie, oddech staje się spokojny, a krew słodka i temperatura normalna, wstawszy cieszą się zwykłym chlebem z serem i rzeżuchą jedząc go z prawdziwą rozkoszą? Tak rozum wpływa na nastawienie duszy: będziesz niezawisły, jeśli się nauczysz, co jest piękne i dobre; wśród nędzy będziesz żył w zbytku i królował, a życie z dala od spraw publicznych i urzędów pokochasz nie mniej niż dowództwo i władzę. Uprawiając filozofię nie będziesz żył bez przyjemności, lecz nauczysz się wszędzie żyć przyjemnie, ciesząc się wszystkim: ucieszy cię bogactwo - bo wielu ludziom wyświadczysz dobrodziejstwa, i nędza - bo unikniesz wielu trosk; sława - bo będziesz czczony, a jej brak - bo nie będą ci zazdrościć.
Moralia, 9 z 78, zgodnie z numeracją Henriego Estienne (Henricus Stephanus)
Wers przypisywany Homerowi, przypomina on Odyseję (XIX 37-39), gdzie Telemachowi pałac wydaje się przepełniony światłem, „jakby płonął ogień”.
Identyfikowane jako wers z Laokoona Sofoklesa (fr. 344)
Cytat z niezidentyfikowanego autora Komedii Nowej
Hezjod, Prace i Dnie, 705
Plat. Res publ. 571 cd