rynek pracy w Polsce i UE


Rynek pracy w Polsce i Unii Europejskiej

Rynek pracy jest ważny, gdyż pełni dwie zasadnicze funkcje w gospodarce. Dla ludzi występujących z podażą pracy stwarza on możliwość otrzymania dochodów, a dla firm zgłaszających popyt na pracę jest on źródłem tego podstawowego czynnika wytwórczego. Płace otrzymywane ze sprzedaży pracy stanowią źródło utrzymania dla ogromnej większości ludzi. Inne dochody, jak na przykład renty dla właścicieli ziemi czy odsetek dla właścicieli kapitału, odgrywają znacznie mniejszą rolę. Oczywiście nie ma jednego rynku pracy, lecz jest ich tyle, ile zawodów czy rodzajów wykonywanych prac.

Sytuacja na polskim rynku pracy:

Dziesiątkowanie załóg spowodowało, że bezrobocie w Polsce przekroczyło aż 16 proc., a w przyszłym roku bez pracy może być już co piąty dorosły Polak. Eksperci Banku Światowego w majowym raporcie o rynku pracy w Polsce stwierdzili, że wysokie bezrobocie jest w naszym kraju nieuniknione. Polskie firmy są mniej konkurencyjne i wydajne niż zachodnie, i dlatego zmuszone są teraz na gwałt likwidować niepotrzebne miejsca pracy. Bohdan Wyżnikiewicz, wicedyrektor Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, pociesza, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przedsiębiorstwa szybciej naprawiają się, gdy koniunktura w kraju i za granicą jest słaba. Z opresji pewnie wyjdą silniejsze. Wygrają firmy konsekwentnie reformujące się, te, które nie zawahają się nawet przed radykalnym cięciem zatrudnienia. Jeśli nie poprzestaną na tym i będą mimo złych warunków zewnętrznych szybko reagować na zmieniające się potrzeby klientów oraz szukać nowych rynków zbytu, utrzymają konieczną do przeżycia rentowność. Zdaniem analityków z firmy doradczej McKinsey w najbliższych latach tempo wzrostu wydajności w polskim przemyśle utrzyma się, a nawet może jeszcze wzrosnąć do około 11 proc. rocznie. To oznaczać będzie, że każdego roku - mimo wzrostu produkcji przemysłowej - zatrudnienie w przemyśle będzie maleć o 3-4 proc. rocznie. Proces ten widoczny jest niemal we wszystkich branżach. Najbardziej w tych, które w czasach gospodarki socjalistycznej zatrudniały najwięcej ludzi, a więc górnictwo czy hutnictwo. Bezrobocie i wydajność pracy w Polsce rosną obok siebie. W latach 1994-2000 zniesienie wielu przywilejów pracowniczych w krajach Unii Europejskiej spowodowało spadek bezrobocia z 11 do 8 proc. Gdyby pracodawcom umożliwiono bardziej elastyczne zwalnianie zatrudnionych, łatwiej pracę znaleźliby ci, którym naprawdę na niej zależy. Gdyby właściciele firm nie musieli fundować pracownikom miesięcznych urlopów i zwolnień lekarskich, niechęć przed zatrudnianiem nowych ludzi byłaby mniejsza. Jeżeli dodać do tego spowolnienie gospodarcze, które pozbawiło firmy znacznej części dochodów, można zrozumieć, że utrzymanie pracownika to dziś niemal luksus. W tym kontekście uderzająca jest wroga postawa związków zawodowych do zmian kodeksu pracy. Myślenie tylko i wyłącznie o interesach zatrudnionych, a nie o bezrobotnych. Rząd Millera wie, że z pułapki trwałego bezrobocia mógłby nas wyrwać wzrost gospodarczy większy niż 5 proc. PKB. W takich warunkach firmy, które więcej sprzedają, mogą, a nawet muszą zatrudnić nowych pracowników. Ale tempo wzrostu w Polsce szacuje się zaledwie na 2 proc. PKB. Szanse na nowe miejsca pracy dałaby obniżka podatków. Z jednej strony nakręciłaby konsumpcję, a z drugiej zostawiłaby w kasach firm więcej pieniędzy na rozwój i inwestycje. Ale obniżenie podatków w chwili obecnej jest niemożliwe, bo doprowadziłoby budżet (czytaj państwo) do finansowej ruiny. Jedynym wyjściem z sytuacji zdaje się liberalizacja rynku pracy. Rząd może sobie na nią pozwolić, bo nie powoduje żadnych obciążeń dla budżetu. Ale wymagałaby konfrontacji ze związkami zawodowymi, a tego polskie elity polityczne unikają jak ognia. Lada moment rząd Leszka Millera poczuje na swoich plecach oddech nie związkowców, ale młodych ludzi z wyżu demograficznego, którzy dopiero teraz wkraczają na rynek pracy. Według szacunków GUS w latach 2001-2005 potrzeba dla nich około 900 tys. miejsc pracy. Zapewne dołączą do nich rolnicy, gdy zacznie się modernizacja polskiej wsi. Brak pracy nie zachęci ich do ponownego oddania głosu na obecnie rządząca ekipę.

Dane o liczbie bezrobotnych zarejestrowanych obejmują osoby, które pozostają bez pracy i nie uczą się w szkole w systemie dziennym, są zdolne i gotowego podjęcia zatrudnienia w pełnym wymiarze czasu pracy, są zarejestrowane w powiatowych urzędach pracy.

Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw we wrześniu 2002 r. wyniosło 4864,1 tys. osób, co oznacza, że w stosunku do analogicznego okresu z zeszłego roku spadło o 196,3 tys. osób. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu września 2002 r. wyniosła 3112,6 tys. osób (w tym 1626,8 tys. kobiet) i była wyższa o 7,0 tys. osób (o 0,2%) niż przed miesiącem oraz wyższa o 192,2 tys. osób (o 6,6%) od zanotowanej przed rokiem, jednakże niższa o 2,5 tys. (o 0,1%) od liczby bezrobotnych zarejestrowanych w końcu 2001 r.

W ciągu 2001 r. z aktywnych form przeciwdziałania bezrobociu skorzystało: 39,3 tys. Osób podejmując zatrudnienie przy pracach interwencyjnych, 29,0 tys. Osób podejmując zatrudnienie przy robotach publicznych oraz 22,1 tys. osób, które rozpoczęły szkolenie i 22,5 tys. osób, które rozpoczęły staż u pracy. W powiatowych urzędach pracy zgłoszono 465,7 tys. ofert pracy. W końcu grudnia 2001 r. na 1 ofertę pracy przypadało 585 bezrobotnych zarejestrowanych, wobec 473 przed rokiem.

W grudniu stopa bezrobocia wzrosła do 18,1 proc. - poinformował Główny Urząd Statystyczny. Oznacza to, że bez pracy pozostaje oficjalnie 3 mln 217 tys. osób czynnych zawodowo.

Sytuacja na rynkach pracy w wybranych krajach UE:

Stopa bezrobocia w strefie euro wyniosła w listopadzie 8,4 proc. i nie zmieniła się w porównaniu z październikiem.

Najwyższą stopę bezrobocia odnotowano w Hiszpanii - 11,8 proc., Finlandii - 8,9 proc., Francji - 8,8 proc. i Niemczech - 8,4 proc., a najniższą w Luksemburgu - 2,6 proc. Przeciętna stopa bezrobocia w 15 krajach Unii Europejskiej wyniosła w listopadzie 7,7 proc., tak jak w październiku.

Jeszcze na początku lat 90. Hiszpania była krajem rolniczym, z nienowoczesnym przemysłem. Gdy w 1996 roku premierem został konserwatysta Jose Maria Aznar, kraj zaczął się gwałtownie zmieniać, a bezrobocie szybko spadać. Ale Aznar obniżył podatki, odbiurokratyzował rynek pracy i uelastycznił go. Przede wszystkim dał więcej praw pracodawcom, np. możliwość zatrudniania pracowników na niepełnym etacie czy czasowych umowach. Teraz jedna trzecia Hiszpanów ma tymczasowe umowy o pracę, ale przynajmniej pracuje, a nie wyciąga ręce po zasiłek. Także dlatego, że Aznar nie ugiął się pod presją związków zawodowych i nie skrócił tygodnia pracy. W Hiszpanii powstało aż 1,8 mln nowych miejsc pracy, a bezrobocie spadło z 23% do ok. 12%.

Liczba bezrobotnych w Niemczech zwiększyła się w styczniu o 31 tys. O 28 tys. więcej bezrobotnych było w landach zachodnich, a o 3 tys. w landach wschodnich. Według agencji bez pracy na koniec stycznia było u naszych zachodnich sąsiadów ponad 4,28 mln osób. Biorąc pod uwagę największe bezrobocie w różnych regionach Unii, to najbardziej wyraźne są te problemy w Hiszpanii (cała), Francji (północ, południe), Włoszech (południe), Niemczech (landy wschodnie), a także Finlandii (cała).

Ogólnie trzeba powiedzieć, że problem bezrobocia jest wpisany w system działania gospodarek tzw. rynkowych ze “swobodnym” przepływem towarów, ludzi, usług i kapitałów. Stałe pomniejszanie roli państw w kierunku roli regionów i koncernów oraz dominacji interesów największych państw Unii: Niemiec (około 82 milionów mieszkańców), Francji (około 59 milionów mieszkańców), Anglii (około 59 milionów mieszkańców) oraz Włoch (około 58 milionów mieszkańców) nad interesami państw mniejszych będzie prowadziło do zwiększania poziomu ubóstwa obywateli II i III kategorii tych państw w stosunku do obywateli państw I kategorii.

W sprawach rozwoju potencjalnego bezrobocia trzeba sięgnąć do analiz Ulricha Becka - socjologa niemieckiego, który uważa, że “niewielki procent bezrobotnych, normalna praca jako przypadek typowy, bezpieczeństwo socjalne - to już historia. Ale politycy nie mają odwagi, by powiedzieć gorzką prawdę o końcu pełnego zatrudnienia.” Beck przewiduje, że w Niemczech (największym i najważniejszym państwie Unii Europejskiej) w ciągu 10-15lat także tylko połowa pracobiorców będzie miała stałe zatrudnienie. Pozostała część będzie musiała zadowolić się różnorodnymi krótko- lub średnioterminowymi zleceniami. Na całym świecie rośnie liczba tak zwanych trwale przejściowo zatrudnionych. W latach 60-tych należała do nich tylko jedna dziesiąta pracobiorców. W latach 70-tych stanowili już jedną piątą, w latach 80-tych - jedną czwartą, zaś w latach 90-tych - aż jedna trzecią.

Kłopoty z pracą nie mogą być tłumaczone przez cykliczne kryzysy gospodarcze, gdyż występują one w rezultacie awansu technologicznego kapitalizmu. Główny powód kłopotów z pracą stanowi upowszechniający się model zwiększania zysków oligarchii światowej za wszelką cenę, bez żadnego uzasadnienia merytorycznego.

To co dawniej wzajemnie się wzmacniało: pełne zatrudnienie, pewne emerytury, wysoki dopływ funduszy z podatków, zostało drastycznie zagrożone. Praca zarobkowa jest niepewna, podstawy państwa socjalnego rozpadły się (już nie można mówić, szczególnie w Niemczech o polityce życzliwej rodzinie, ale raczej o jej bankructwie i to w okresie rządów socjaldemokratów Schrödera), a z opróżnionych kas gminnych nie można zrealizować pomocy socjalnej, na którą jest coraz większe zapotrzebowanie.

A teraz trzeba zwrócić uwagę na tezę przedstawianą w materiałach propagandowych Unii o tym, że integracja Polski z Unią Europejską doprowadzi do zmniejszenia bezrobocia, biedy i bezdomności w Polsce poprzez rozkwit małych i średnich przedsiębiorstw. Na tle wyniszczenia przez państwo polskie oraz jego politykę prounijną rodzimego rzemiosła od 1990r., nie można wróżyć rozkwitu sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce po integracji Polski z Unią Europejską. Wynika to stąd, że małe i średnie przedsiębiorstwa mają służyć swoją działalnością gospodarczą dużym jednostkom gospodarczym. W Polsce państwowe duże zakłady przemysłowe zostały zgodnie z zasadą, że mają powoli zostać zdegradowane, sprywatyzowane, a następnie sprzedane za bezcen podmiotom, zostały na tyle osłabione, że nie są w stanie ani współpracować, ani wspierać małych i średnich przedsiębiorstw polskich. Koncerny zagraniczne takie, jak, ABB, Siemens czy AEG, które przejęły prawie całkowicie przemysł energetyczny w Polsce, nie są zainteresowane w szerokiej i stabilnej kooperacji z małymi i średnimi polskimi przedsiębiorstwami. Do tego obecność obcego kapitału w polskich bankach sięgająca 75% również utrudnia i będzie jeszcze bardziej utrudniała egzystencję małym i średnim polskim przedsiębiorstwom. Ważne są przy tym doświadczenia dotychczasowe państw unijnych, w których małe przedsiębiorstwa (do 9-ciu osób) tworzą więcej miejsc pracy niż przedsiębiorstwa duże. Brak w wielu przypadkach uczciwych zasad konkurencji powoduje, że 35-40% tych przedsiębiorstw w większości krajów Unii Europejskiej ulega likwidacji w ciągu pierwszych 3 lat funkcjonowania, a 60% w ciągu 8-10 lat po rozpoczęciu działalności. Stąd też rozkwit sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce po integracji z Unią jest mało prawdopodobny, z czym wiąże się małe prawdopodobieństwo zmniejszenia bezrobocia, biedy i bezdomności poprzez model kwitnących wzorcowych polskich przedsiębiorstw małych i średnich.

Na tym tle trzeba przeanalizować walkę z bezrobociem, biedą i bezdomnością poprzez stosowanie modelu popierania innowacyjności narodowej. Tylko, że na innowacyjność musi być zapotrzebowanie przede wszystkim nie od małych i średnich przedsiębiorstw, lecz od największych, a te zostały już w Polsce w 35-40% opanowane przez koncerny zagraniczne. Stad też na dzień dzisiejszy, a tym bardziej na czas po ewentualnej integracji Polski z Unią Europejską nie można spodziewać się wzrostu innowacyjności w polskich przedsiębiorstwach.
Przez ostatnich trzynaście lat przemiany gospodarcze spowodowały kolosalną zmianę mentalności polskich pracowników. Przede wszystkim nauczyli się szanować pracę zarówno własną, jak i cudzą. Wraz z końcem protekcyjnej polityki państwa w 1989 roku Polacy przekonali się, że praca jest dobrem, które nie przychodzi łatwo i które trzeba cenić. Polska, przygotowując się do pełnej integracji ze strukturami unijnymi, traktuje priorytetowo rynek pracy. W Narodowym Programie Przygotowania do Członkostwa, przyjętym przez Radę Ministrów w maju 1999 roku, zapisano sposób przyjmowania rozwiązań dotyczących rynku pracy zgodnych z tymi, które obowiązują w UE. Rosnące - m.in. z powodu wyżu demograficznego i spowolnienia tempa rozwoju gospodarczego - bezrobocie skłania Rząd do podejmowania nowych działań. Należy do nich program "Pierwsza Praca", przeznaczony przede wszystkim dla absolwentów szkół wszystkich szczebli ponad gimnazjalnych. W roku 2002 szkoły takie ukończy ok. 900 tysięcy osób. Należy oczekiwać, że ok. 520 tysięcy z nich będzie potrzebowało pomocy w procesie wchodzenia na rynek pracy - do nich kierowane są działania opisane w programie. Jak wykazują badania, po wejściu Polski do Unii Europejski rynek pracy nie zostanie - wbrew obawom niektórych członków UE - zalany przez polską siłę roboczą. Mimo atrakcyjności unijnego rynku Polacy niechętnie opuszczają na stałe swój kraj. Młodzi, wykształceni Polacy mają o wiele większe szanse znalezienia dobrze płatnej pracy w swoim kraju i niechętnie decydują się na stały zagraniczny wyjazd. W swojej karierze Polacy niejednokrotnie współpracowali z obywatelami innych państw zachodnioeuropejskich. Bardzo aktywnie działają w Polsce organizacje pracodawców. Spośród nich wymienić można Konfederację Pracodawców Polskich, Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych, Business Centre Club. Organizacje pracodawców są także ważnym partnerem dialogu społecznego, prowadzonego w Komisji Trójstronnej.

W dialogu tym, obok pracodawców i strony rządowej, uczestniczą związki zawodowe. Rola tych organizacji jest w Polsce szczególna, ze względu na ich ogromne zaangażowanie w zainicjowanie i realizację procesu transformacji ustrojowej. Strajki polskich robotników na Wybrzeżu w Sierpniu 1980 roku zaowocowały powstaniem "Solidarności", a wielu jej działaczy współtworzyło kolejne rządy. W Polsce bardzo silne są także związki i organizacje rolnicze. Odrodzony po 1989 roku samorząd gospodarczy rozwija się bardzo intensywnie. Krajowa Izba Gospodarcza, będąca naczelnym organem ruchu samorządowego w Polsce, skupia ponad pół miliona przedsiębiorstw prowadzących działalność gospodarczą w kraju. Samorząd gospodarczy reprezentuje interesy polskich przedsiębiorców w stosunku do rządu i do lokalnych organów administracji państwowej oraz współpracuje z Parlamentem w zakresie opiniowania projektu nowych uregulowań prawnych z dziedziny życia gospodarczego. Zajmuje się także organizacją misji handlowych w Polsce i za granicą, wystaw i targów oraz innych form promocji przedsiębiorczości i handlu zagranicznego. W tym miejscu trzeba przyznać rację ludziom Azji, którzy twierdzą, że największym wrogiem ludzi jest brak pracy. Wszelkie działania nieuwzględniające tej tezy oznaczają zmierzanie ku społeczeństwu terroryzowanego bezrobociem, biedą i bezdomnością.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Integracja systemu ksztalcenia i rynku pracy w Polsce i UE
RYNEK PRACY, ogólny, UE Katowice BOND Finanse i Rachunkowość, Rok 1, Semestr 2, Makroekonomia, Mater
Prace (MAKRO) Rynek pracy w Polsce w okresie transformacji (23 strony)
Rynek pracy w Polsce w okresie transformacji (2)
rynek pracy w Polsce (89 str), Ekonomia, ekonomia
Rynek pracy w Polsce w okresie transformacji
Rynek pracy w Polsce I (2)
Rynek pracy w Polsce, inż. BHP, II Semestr, Makroekonomia
Rynek pracy w Polsce w okresie transformacji
Rynek pracy w Polsce
Czynniki modelujące rynek pracy w Polsce
RYNEK PRACY W POLSCE I JEGO WPŁYW NA
rynek pracy osób niepełnosprawnych w polsce, NIEPEŁNOSPRAWNI
Rynek pracy i?zrobocie w Polsce
Elastyczny rynek pracy i?zpieczeństwo socjalne realizacja koncepcji flexicurity w Polsce
Tekst do prezentacji na rynek pracy UE
Smieci, RYNEK PRACY W UE, RYNEK PRACY W UE

więcej podobnych podstron