WYCHOWAWCA
Korczak w swoich pismach demaskuje faryzeuszy wychowania-
wszystkich tych którzy pozorując swoją szczerość, zgodę na poszanowanie praw czy też wolę partnerskiego bycia z dzieckiem, czynią wszystko, by tak naprawdę do tego nie doszło lub by zdeprecjonować znaczenie tego procesu i odmienna jakość wynikających z tych przesłanek wzajemnych relacji.
Zdaniem Korczaka, pseudowychowawcy nie powinni być dopuszczani do pracy z dziećmi, zaś troską osób odpowiedzialnych za jakość kadr pedagogicznych powinno być pozyskiwanie przez nie jak najlepszych kandydatów.
Wychowawcą bowiem nigdy nie będzie ten, :kto się oburza, kto się dąsa, kto ma żal do dziecka, że jest tym, czym jest, kim się urodziło lub jakie doświadczenie je wychowało”. Nie powinien nim być także ktoś, kto nie jest świadom czekających go, często przykrych, obowiązków i doświadczeń w kontaktach z ubogimi czy zaniedbanymi dziećmi. Jednym z kryteriów zatrudniania w placówce wychowawcy była jego akceptacja przez dzieci.
Dobrzy wychowawca różni się od złego tylko liczbą popełnianych błędów, wyrządzanych krzywd. „Są błędy, które dobry wychowawca popełnia tylko raz, a oceniwszy krytycznie nie ponawia ich. Zły wychowawca winę własnych pomyłek przypisuje dzieciom”.
To Korczak dostrzegł jako jeden z pierwszych, że pedagog jest zawsze, niejako na mocy definicji, podmiotem w stosunku do wychowanka, a ten przedmiotem jego oddziaływań. Pociąga to za sobą dość groźne konsekwencje w postaci przywłaszczenia sobie przez dorosłych praw do decydowania o losie wychowanków i oferowania im jedynie słusznych interpretacji, doprowadzając do efektu adiaforyzacji, czyli ustawiania pewnych typów działań lub pewnych obiektów, na jakie działanie się kierują, jako moralnie naturalnych i nie podlegających ocenie w kategoriach moralnych.
Proces ten polega na wyłączenie określonych gatunków ludzi (w tym przypadku dzieci i młodzieży) ze zbioru podmiotów moralnych, a tym samym odseparowaniu ich czynów i ocen moralnych. To, co jest zabronione dla jednych, dozwolone jest dla drugich.
Korczak upomina się o przestrzeganie w szkole zasady solidarności w toku szkolnej edukacji. Z uczniem solidaryzuje się jedynie jako najbliższy przyjaciel lub kolega podobnej niedoli, znacznie rzadziej własny rodzic (pouczany i straszony sankcjami wobec jego dziecka w czasie wywiadówek przez wychowawcę klasy), a już najmniej nauczyciel. Solidarność wymaga bezinteresownej więzi i gotowości do wyrzeczeń w noszeniu ciężaru drugiego człowieka.
Budził krytykę także z innych względów. Piękny budynek przy Krochmalnej nie był z gumy, po ukończeniu 14 lat dzieci musiały iść w świat
Zarzucano mu, że dzieci po opuszczeniu domu dziecka, zderzają się z nędzą i chaosem bez przygotowania, wydelikacone przez lata życia pod kloszem. Podobne zarzuty formułowała Maryna Falska. Po latach ich drogi ostatecznie się rozeszły między innymi z tego powodu. Wątpliwości podzielała nawet Stefania Wilczyńska. Piękny budynek przy Krochmalnej nie był z gumy, po ukończeniu 14 lat dzieci musiały iść w świat