Konstanty Idefons Gałczyński „Wybór poezji” Wstęp do BN autorstwa Marty Wyki.
2. LEGENDA OSOBOWOŚCI
-ekstrawagancja, artyst., dziwactwo
-„poeta wśród świata”
-we Wspólnym pokoju jest Klimkiem Paczyńskim!
-połączenie drwiny i powagi
-sztuka jako zabawa
-fascynacja Rambaudem: Szekspir i chryzantemy, Canticum canticorum
-deklaracje liryczne: Serwus, madonna, Elegie wileńskie
- dążenie do ucieczki od codzienności
-okres podróży- utylitaryzm, użyteczność Pieśń cherubińska
-„pozytywny ekscentryk”
-świat rodziny, spokój domowego ogniska
-dążenie do zrównania sielankowego świata ze światem prostych ludzi Niobe, Wit Stwosz
-motyw ucieczki do raju, na wyspy szczęśliwe
-szukanie prostoty, doskonałości
-najpierw fantastyka, potem rzeczywistość
-poeta popularny- chciał zjednać sobie szerokie audytorium
-erudycja- powoływanie się na wybitne nazwiska- Goethe, Kochanowski, Mozart
-motyw poety- rzemieślnika Koniec świata, Srebrne i złote, Wit Stwosz
3. PROBLEMATYKA I FUNKCJE SPOŁ. GROTESKI G.
-złośliwe, pełne ironii wiersze o ojcu Bal u Salomona, Tatuś
-drwina z poprzedników (Skamander) choć korzysta z ich zdobyczy
-groteska- uwydatnia pasję demaskatorską G., dydaktyzm, moralizatorstwo
-satyryczna negacja, filozofia nonsensu i absurdu, katastrofizm buffo
-interpretacja deformująca świata
-pytania egzystencjalne
-postawa drwiąca i pozorny nonsens
-śmieszność i absurdalność schematycznych czynności życiowych
-antymodernistyczna postawa (chce tworzyć dla mas)
-groteskowa wizja zagłady Koniec Świata
-problem polskiego intelektualizmu, wizerunek intel. kultury, sytuacja na rynku lit. Wyprzedaż poezji
-stał przeciwko inteligentom polskim Ludowa zabawa
-autokompromitacja
-podobieństwa m. G. A Witkacym i Gombrowiczem
-gloryfikowanie odpustów, jarmarków, ludowych zabaw
-Zielone gęsi: zwrot do publiczności, dydaktyzm, moralizatorstwo, humor, groteska, makabryczny dowcip, wyśmianie konwencji, humanizm, ataki na intelig., bajki z morałem
-po wojnie G. zmienia się w „Trembeckiego demokracji”- bawić i wychowywać listy z fiołkiem
-postawa drwiąca lecz konstruktywna
G. WOBEC TRADYCJI I WZORÓW LIT.
-splot różnych osiągnięć lit., max swoboda wyboru wśród postaw i technik bliskich poecie, przekrój przez epoki i style
-z Żeleńskiego: zabawa i moralizatorstowo, satyryczna
-z współczesnych sobie: ucodziennienie języka, powszednia tematyka, nastroje optymist.
-typ klasyczny: harmonia, pierw. apolliński, muzyczność!!! Niobe
-Kochanowski; sielanka, Spotkanie z matka
-oświecenie: moralizatorstowo, dydktyzm
-Norwid: rozluźnienie składni poetyckiej
5. Z PROBLEMÓW WARSZTATU POETYCKIEGO G.
-postulaty skamandryckie: rozluźnienie rygorów mowy poetyckiej, potoczność i codzienność języka
-przeciwieństwo i kontrast Polowanie z sokołami, Noctes Aninenses
-motywy podróży, wędrówki, Prośba o wyspy szczęśliwe, Egzotyki nieprawdopodobne
-ruch, zmienność
-marzenie senne, przepływ skojarzeń Bal u Salomona
-udramatyzowanie wiersza przez włączenie dialogu, rozmowy
-wrażenie szkicowości, napomknienia, trafnego skrótu Sanie, Koncert fortepianowy
-kolory proste, zdecydowane, wariacje kolorystyczne Srebrne i złote, Szafirowa romanca
-porównania i erudycyjne aluzje
Serwus, Madonna (1929)
Niechaj tam inni księgi piszą. Nawet
niechaj im sława dźwięczy jak wieża studzwonna,
ja ksiąg pisać nie umiem, a nie dbam o sławę -
serwus, madonna.
Przecie nie dla mnie spokój ksiąg lśniacych wysoko
i wiosna też nie dla mnie, słońce i ruń wonna,
tylko noc, noc deszczowa i wiatr, i alkohol-
serwus, madonna.
Byli inni przede mną. Przyjdą inni po mnie,
albowiem życie wiekuiste, a śmierć płonna.
Wszystko jak sen wariata śniony nieprzytomnie-
serwus, madonna.
To ty jesteś, przybrana w złociste kaczeńce,
kwiaty mego dzieciństwa, ty cicha i wonna-
że rosa brud obmyje z rąk, splatam ci wieńce-
serwus, madonna.
Nie gardź wiankiem poety, łotra i łobuza;
znają mnie redaktorzy, zna policja konna,
a tyś jest matka moja, kochanka i muza-
serwus, madonna.
podobno został przerobiony z wiersza miłosnego na religijny.
„Serwus” jest właściwe koleżeńskim stosunkom, zostaje połączone z podniosłym wezwaniem, przypisanym Matce Boskiej, „madonna”, dodatkowo zdeprecjonowanym pisownią z małej litery. Jest to zapowiedź nieco dziwnej w swym tonie pieśni religijnej.
nie Madonna ze świętych obrazków, ale osobista muza poety, przybrana w złociste kaczeńce, zamiast w koronę z gwiazd dwunastu;
poeta postrzega „madonnę” jako piękną młodą kobietę przybraną w kaczeńce, kwiaty kojarzące mu się nieodzownie z okresem dzieciństwa. Podmiot liryczny wspomina, że skraplająca ją rosa potrafiła obmyć brud. Widzimy więc, że „madonna” to symbol ideału, czystości, utraconego dzieciństwa poety. Można powiedzieć, że jest ona muzą dającą natchnienie do tworzenia;
liryka bezpośrednia, podmiot liryczny utworu to poeta-cygan, często porównywany do Françoisa Villona, najwybitniejszego liryka późnego średniowiecza francuskiego;
charakter inwokacyjny, można go uznać za interesującą realizację gatunkową hymnu;
kunsztowna budowa wiersza, składa się on z pięciu strof, w każdej po trzech wersach trzynastozgłoskowych następuje werset pięciozgłoskowy, w postaci refrenicznego zawołanie „serwus, madonna”;
refren, będący powtórzeniem tytułu, można też porównać do wezwań litanijnych;
rymy przeplatane, głównie dokładne, ale znajdą się również przykłady asonansów;
silnie zrytmizowany, widać dążność do sylabotonizmu, co eksponuje pieśniowość, melodyjność utworu;
jego głównym tematem jest sztuka i artysta;
podmiot liryczny już w pierwszym wersie dokonuje rozróżnienia „ja” - „inni”, wyraźnie staje w opozycji do tych, co piszą księgi i dbają o sławę;
echa postawy dekadenckiej, zaprzeczenie sensowności działania;
przywołany Calderonowski motyw życia jako snu;
wyjątkowość utworu polega na tym, iż podmiotem lirycznym jest awanturnik, cygan-poeta, przedstawiciel bohemy, który wyznaje swoje uwielbienie „madonnie” we właściwy sobie, zawadiacki sposób;
wyrzekł się poeta podporządkowania stereotypom, konwencjom i lansowanym przez krytyków kierunkom poetyki. Wybrał swój wariant „świętego spokoju” poprzez zastosowanie w wierszu groteski i ironicznego podejścia do uznawanych za szalenie poważne spraw tego świata.
Skumbrie w tomacie (1936)
Raz do gazety "Słowo Niebieskie"
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
przyszedł maluśki staruszek z pieskiem.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
- Kto pan jest, mów pan, choć pod sekretem!
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
- Ja jestem król Władysław Łokietek.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Siedziałem - mówi - długo w tej grocie,
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
dłużej nie mogę... skumbrie w tomacie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Zaraza rośnie świątek i piątek.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Idę w Polskę robić porządek.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Na to naczelny kichnął redaktor
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
i po namyśle powiada: - Jak to?
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Chce pan naprawić błędy systemu?
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Był tu już taki dziesięć lat temu.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Także szlachetny. Strzelał. Nie wyszło.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Krew się polała, a potem wyschło.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
- Ach, co pan mówi? -jęknął Łokietek;
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
łzami w redakcji zalał serwetę.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
- Znaczy się, muszę wracać do groty,
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
czyli że pocierp, mój Władku złoty!
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie!
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Chcieliście Polski, no to ją macie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Skumbrie w tomacie to nazwa konserwy rybnej z makreli lub innej ryby morskiej w sosie pomidorowym. Tomat - to pomidor. Z kolei pstrąg to ryba słodkowodna.
Skumbrie i pstrąg to rzeczowniki pojawiające się często w wierszu niczym refren.
Wiersz przedstawia pewną historię: Podający się za Łokietka starzec twierdził, iż długo siedział w grocie. Być może to aluzja do jaskini, symbolu jakiegoś rodzaju zapóźnienia, zacofania a może aluzja do życiorysu Józefa Piłsudskiego, dowódcy Legionów, który siedział w więzieniu niemieckim. Po powrocie do Polski stanął na czele państwa.
Zanim redaktor naczelny zadał pytanie przybyszowi, sam kichnął. Być może ten fakt świadczył o tym, iż naczelny także jest zarażony tą tajemniczą chorobą.
Redaktor stwierdza także, iż dziesięć lat wcześniej był tam już ktoś taki, chciał zrobić to samo co on. Ponieważ wiersz został opublikowany w 1936 roku, można się domyślać, że chodzi o wyrażenie aluzji do postaci marszałka Piłsudskiego, który dokonał zamachu stanu w 1926 roku (12-15 maj). On też chciał naprawić “błędy systemu” - chodzi o sposób rządzenia krajem.
Strzelanie - to już wyraźna aluzja do przewrotu majowego z 1926 roku. Przelał krew Polaków, ale w chwilę później już było wszystko w porządku
Łokietek zrozumiał, że powinien wrócić z powrotem do groty.
“Władku złoty!” to aluzja okresu panowania Łokietka. To jemu Polska zawdzięcza zjednoczenie i powstanie po okresie dzielnicowym. Dzięki Łokietkowi kraj nad Wisłą stał się monolitem, a potem rozwinął się w jedno z największych mocarstw Europy.
Zakończenie jest rodzajem kpiny (?) lub aluzją do aktualnej, międzywojennej polityki państwa polskiego. Przez cały XIX wiek Polska znajdowała się pod władzą trzech mocarstw, które podzieliły polskie ziemie pomiędzy siebie. Rozbicie dzielnicowe i rozbiory miały zatem pewne cechy wspólne, kraj był podzielony na części sobie obce politycznie i gospodarczo. Potrzebny był taki rząd czy władca w Polsce, który po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku zjednoczył wszystkich. Tylko wtedy mógłby powstać twór państwowy podobny do mocarstwa Łokietka. Tak się jednak nie stało. Polacy zdaniem poety nie radzili sobie z rządzeniem krajem.
„Skumbrie w tomacie” to rodzaj przyśpiewki, magiczno- ironiczny komentarz do różnych wypowiedzi. Słowa te były wypowiedziane przez Władysława Łokietka, który chciał zaznaczyć, że Polska jest jak tania konserwa rybna. Produkt nie wymagający obróbki, ani przygotowań.
Jest to satyra polityczna pozbawiona partyjności, ale będąca poczuciem czystego bezsensu.
Skumbire w tomacie (autentyczna nazwa konserw) pod piórem poety mogły stać się i przekleństwem i wykrzyknikiem podziwu i wyrazem polskiej pasji na pograniczu wariactw.
Wiersz porusza temat zmiennego losu polskiego inteligenta, którego bieda pozbawiła wszelkich złudzeń i zmusiła do zależności, choć żywi jeszcze czasem marzenia o duchowym przywództwie;
jest to satyra na inteligenckie mrzonki;
Wiersz ma budowę stroficzną - 10 strof po 4 wersy, został napisany 10-zgłoskowcem: w każdej strofie są trzy wersy 10-zgł., a czwarty wers 6- zgł. z rymami żeńskimi przeplatanymi o rozłożeniu abab.
Kryzys w branży szarlatanów (1935 w „Środach Literackich”)
Słoneczko z ruskich bylin
już się na zachód chyli
i pustoszeje targ.
Szarlatan na podmostku
sprzedaje lalki z wosku,
krzyczy gorączką warg:
- Hej, panowie, paniusie,
bracia-siostry w Chrystusie,
kupcie ode mnie coś:
Mam lalki od miłości,
maści od samotności
i Polikarpa kość...
Hej, paniusie, panowie,
kupcie u mnie cokolwiek -
z febry od rana drżę!
Ocet siedmiu złodziei
i babiloński kleik,
i poudre de pourlimpimpim...
Ale krzyk nie pomaga,
wszyscy mówią, że blaga,
sztuczki w diabelskim pudle.
Więc ty. Najświętsza Panno,
dopomóż szarlatanom,
by nie pomarli zimą jak wróble.
tytuł wiersza bezpośrednio odnosi się do jego treści, którego znaczna część poświęcona jest właśnie opisowi niepowodzeń handlowych szarlatana;
Z charakterystyczną dla stylu polskiego poety ironią mamy do czynienia już w samym tytule utworu. Sugeruje on bowiem, że istnieje coś takiego, jak „branża szarlatanów” , w podobny do szrlatanów sposób społeczeństwo postrzega artystów; efekty pracy obydwu grup nie służą praktycznym celom, lecz są umowne, niematerialne. Niewielu dostrzega ciężką pracę tkwiącą za wyprodukowaniem „lalki od miłości” czy napisaniem wiersza. To swoisty manifest twórczy Gałczyńskiego.
szarlatan, aby sprzedać swoje towary, z jednej strony zachwala je, z drugiej próbuje wzruszyć potencjalnych klientów swoją ciężką sytuacją. Jednak nic nie pomaga, szarlatan nie wzbudza zaufania, jest postrzegany jako wysłannik diabła
jest coś przewrotnego w sformułowaniu „branża szarlatanów”, sugeruje to, że bycie szarlatanem to taki sam zawód jak bycie szewcem, budowlańcem, kucharzem, itp, co nie koniecznie godzi się z powszechnym mniemaniem;
W swoich utworach zwykł Gałczyński nawiązywać do miast, w których mieszkał. Atmosfera przedwojennego, polskiego Wilna jest wręcz namacalna w „Kryzysie w branży szarlatanów”;
w utworze tym odnaleźć możemy inne znaki rozpoznawalne twórczości Gałczyńskiego, takie jak nawiązania do kultury jarmarcznej, folkloru małomiasteczkowego oraz piosenki ulicznej.
poeta zarysował obraz pustoszejącego targowiska;
ciekawy sposób obrazowania, szczególnie pierwszy wers zmusza do zastanowienia. „Słoneczko z ruskich bylin” wydaje się być zapowiedzią jarmarcznej scenerii. Byliny to rosyjskie ludowe pieśni epickie z okresu wczesnofeudalnego na ziemiach kijowskich. Być może jest to również aluzja do gatunku wiersza. Początkowy deminutyw wprowadza atmosferę zabawy, dalej pojawi się jeszcze inne zdrobnienia „pomostek”, „paniusie”. Najważniejsze są tu rekwizyty rodem z średniowiecznego targu, szczególnie „Polikarpa kości” rodzą takie skojarzenia. Nieco ironiczny ton wiersza zostaje uzyskany dzięki przemieszaniu różnych nastrojów - piosenki przekupnia, modlitwy i skargi;
liryka pośrednia, a dokładniej z liryka sytuacyjna. Do wiersza został wprowadzony element narracji oraz przytoczono wypowiedź bohatera. Podmiot liryczny przez większość wiersza ukrywa się za opisywaną sytuacją, jednak w ostatnim trójwersie ujawnia swój stosunek do wydarzeń, do głównego bohatera.
Utwór kończy się niejako modlitwą poety do Najświętszej Panny, by miała w opiece szarlatanów, by nie pomarzli zimą jak wróble. W ostatnich wersach utworu uwidacznia się wielka sympatia Gałczyńskiego do ulicznego folkloru, handlarzy, jasnowidzów, cyrkowców i wszystkich tych, którzy stanowili o niepowtarzalnym klimacie i zgiełku polskich miast.
Wiersz nie został graficznie podzielony na strofy, ale da się zauważyć wewnętrzny podział na jednostki niższego rzędu. Całość składa się z ośmiu trójwersów, zazwyczaj o układzie 7,7,6 sylab w wierszu. Wyjątek stanowi tu wers ostatni - dziesięciozgłoskowy. Zauważalna jest dążność do sylabotonizmu szczególnie w początkowej partii utworu. Widoczna jest tendencja do zmniejszania regularności układu czynników rytmizujących tekst (akcentów, rymów), wraz ze zbliżaniem się do finału wypowiedzi. Ale jest to widoczne dopiero przy bliższej obserwacji tych czynników, przy szybkim czytaniu odnosi się wrażenie silnej melodyjności. Odstępstwa od regularnego toku wiersza są niewielkie, nieznaczne przesunięcia akcentu albo niedokładny rym, a dzięki temu wiersz nie wydaje się monotonny.
liryzm osiąga Gałczyński przez połączenie melancholii z humorem, zwykłości i banalności z fantastyką i modlitewnym tonem na końcu wiersza;
dzięki swoistemu rytmowi, prostej budowie i potocznemu językowi wiersz przypomina piosenkę jarmarcznego sprzedawcy;
Utwór napisany jest prostym, nie stroniącym od potocznych zwrotów językiem;
Strasna zaba (1936)
wiersz dla sepleniących
Pewna pani na Marsałkowskiej
kupowała synkę z groskiem
w towazystwie swego męza, ponurego draba;
wychodzą ze sklepu,
pani w sloch, w ksyk i w lament:
- Męzu, och, och! popats, popats, jaka strasna zaba!
Mąz był wyzsy uzędnik, psetarł mgłę w okulaze
i mówi: - Zecywiście coś skace po trotuaze!
cy to zaba, cy tez nie,
w kazdym razie ja tym zainteresuję się;
zaraz zadzwonię do Cesława,
a Cesław niech zadzwoni do Symona -
nie wypada, zeby Warsawa
była na "takie coś" narazona.
Dzwonili, dzwonili i po tsech latach
wrescie schwytano zabę koło Nowego Swiata;
a zeby sprawa zaby nie odesła w mglistość,
uządzono historycną urocystość;
ustawiono trybuny,
spędzono tłumy,
"Stselców" i "Federastów" -
słowem, całe miasto.
Potem na trybunę wesła Wysoka Figura
i kiedy odgzmiały wsystkie "hurra",
Wysoka Figura zece tak:
- Wspólnym wysiłkiem ządu i społeceństwa
pozbyliśmy się zabiego bezeceństwa -
panowie, do góry głowy i syje!
A społeceństwo: - Zecywiście,
dobze, ze tę zabg złapaliście,
wsyscy pseto zawołajmy: "Niech zyje!"
tytuł wiersza zapowiada, że czytelnik będzie miał do czynienia z poetycką zabawą, swego rodzaju eksperymentem. Żartobliwy podtytuł sugeruje, że adresatem jest przede wszystkim sepleniąca publika, czego oczywiście nie należy traktować poważnie;
utwór rozpoczyna się od zwrotu charakterystycznego dla bajek, sensacyjnych historyjek przekazywanych z ust do ust, swoistych miejskich legend;
użycie sformułowania „pewna pani” (zamiast np. „Pani Kowalska”) wprowadza utwór od razu w przestrzeń skojarzeń parabolicznych;
utwór przedstawia absurdalne realia społeczeństwa polskiego, a wskazuje na to przywołanie ulicy Marszałkowskiej. Ośmieszaną grupę w szczególności są przedstawicieli warstwy urzędniczej, czyli tak napiętnowana przez autora inteligencji
mąż-drab wykazuje szczególny rodzaj ignorancji. Tak naprawdę nie interesuje go, co zagraża Warszawie, nie identyfikuje stwora jako żaby, dla niego to „takie coś”. Mimo wszystko uruchamia łańcuszek znajomości, by po trzech latach „dzwonienia” schwytać „strasną zabę”.
Wszystko w tym wierszu jest umowne i przerysowane: sytuacja, postaci, wypowiedzi
najlepiej schematyczność tego świata ujawnia się w strofie siódmej, kiedy to organizowana jest „historycna uroczystość”;
Cały absurd sytuacji sprowadza się do tego, że tak błahy powód nie dość, że uruchomił siły całego miasta, to jeszcze stał się przyczyną chluby narodowej. W ten sposób podmiot wiersza naśmiewa się z inteligencji, dla której nawet najprostsze zadania okazują się być czymś problematycznym;
Prawdziwie przewrotny jest finał historii. Skandujący tłum woła: „Niech zyje!” na cześć żaby, którą właśnie schwytano. Społeczeństwo w swoistym amoku prosi o życie dla wroga publicznego. W ten sposób zostaje ośmieszone cała zbiorowość, która daje się ponieść się swoistej propagandzie sukcesu.
Utwór ten pokazuje także, że społeczeństwo słucha „Wysokiej Figury”, czyli idzie za głosem osoby, która nie zajmuje się sprawami ważnymi dla kraju, ale - tak jak urzędnicy- błahostkami.
Obraz jest tak skonstruowany, że mimo niewielu przywołanych elementów, odbiorca z powodzeniem - niejako automatycznie - go sobie uzupełnia. Nie jest to wyłącznie schematyczność świata przedstawionego utworu, to również schematyczność opisywanej rzeczywistości;
Jest to satyra polityczna;
Wiersz ten jest przykładem liryki pośredniej, dokładniej sytuacyjnej, o dość mocno, jak na tak krótki utwór, rozbudowanej akcji. Podmiot liryczny ujawnia się tu jedynie w specyfice języka i w prześmiewczym stosunku do relacjonowanych wydarzeń.
Utwór składa się z dziesięciu różnej długości strof (od dwóch do czterech wersów), pisany jest nieregularną miarą wahająca się od pięciu do piętnastu sylab w wersie.
Rymy, występujące nieregularnie zarówno końcowe, jak i wewnętrzne, niejednokrotnie niedokładne, często przybierają charakter żartobliwy: np.: „...pani w sloch,/ [...] Męzu, och, och!”.
Główny czynnikiem spajającym utwór jest oczywiście brak spółgłosek historycznie miękkich, tzn. efekt seplenienia.
Podmiot liryczny jest ukryty, a więc mamy do czynienia z liryką pośrednią. Ujawnia się on jedynie w stosunku do relacjonowanych wydarzeń. Wiersz ten jest przykładem ironicznego ukazania władzy w okresie międzywojennym.
Utwór „Strasna zaba” jest barwny i oryginalny. Wyróżnia się on zdecydowanie na tle innych wierszy okresu międzywojennego. W sposób satyryczny i groteskowy ukazuje dramat Polski po wojnie - brak urzędników potrafiących zadbać o losy ojczyzny, wyznaczających cele i realizujących je.