Franciszek Zabłocki Sarmatyzm opracowanie


Franciszek Zabłocki Sarmatyzm

WSTĘP

Teatr i dramat za Stanisława Augusta

Dzieje literatury dramatycznej ściśle łączą się z historią teatru, którego stałe istnienie stanowi poniekąd zasadniczą przesłankę do twórczości w tym kierunku.

- TEATR SZKOLNY

Już przed otwarciem publicznego teatru w Warszawie (1765) dawano w stolicy widowiska na scenach szkolnych kolegiów Teatynów, Pijarów i Jezuitów. Teatyni wystawiali niemal wyłącznie dramaty Piotra Metastazego, głównie w przekładzie łacińskim Antoniego M. Portalupiego, poza jednym - „Il Sogno di scipione” po włosku. S. A. Poniatowski jako uczeń teatyńskiego Collegium Nobilium wystąpił dwukrotnie na tym teatrze. Raz był Cheryntem w „Demofoncie”, a raz Aleksandrem Wielkim w sztuce o tymże tytule.

Z kolei Collegium Nobilium Scholarum Piarum krzewiło na swoim teatrze głównie znajomość literatury dramatu francuskiego, której utwory przekładał St. Konarski, a także: Glicery Baxter, Ludwik Jordan, Tadeusz Nowaczyński, Augustyn Orłowski, Aleksy Ożga, Kajetan Skrzetuski, Mikołaj Stadnicki i inni. Od 1744 r. na scenie pijarskiej pojawiły się w języku polskim arcydzieła Corneille'a, Racine'a, Woltera. Komedie wystawiano w języku oryginałów, i tak: Moliera, Boissy'ego, Collee'go, Pakssota, Renarda po francusku; „Ein Alchimist” i „Der verführende Bediente” po niemiecku. Z twórczości rodzimej natomiast tragedie: „Perykles” Antoniego Wśniewskiego i „Epaminondas” Konarskiego.

Jezuickie Collegium Nobilium kultywowało wyłącznie komedię o tendencjach moralizatorskich. W repertuarze najczęściej znajdowaly się komedie ks. Franciszka Bohomolca. Osiem z jego komedii było przeróbką komedii Moliera, trzy były wzorowane na sztukach wybitnych, zagranicznych jezuitów, księży: Du Cerceau, Le Jaya i Porrego; trzy na komediach Plauta, inne Goldoniego, Kolberga, Bruyesa i innych. Komedie Bohomolca pisane według zmodernizowanej francusko-jezuickiej gramatyki stworzyły podwaliny do powstania prawdziwej, przedstawiającej narodowe obyczaje komedii.

- TEATR STANISŁAWA PONIATOWSKIEGO

Scena Teatynów, Pijarów i Jezuitów zadania teatru spełniała tylko w zamkniętych środowiskach. Dopiero założenie pierwszego publicznego teatru w Warszawie, które było zasługą Poniatowskiego rozszerzyło pożytki i wpływ teatru na cały naród, który potrzebował zwierciadła swoich sarmackich obyczajów.

Otwarty 8 V 1765 r. królewski teatr składał się początkowo z komedii francuskich, opery włoskiej i baletu, później przybyła do nich komedia polska (dzięki pomocy Adama ks. Czartoryskiego i Bohomolca). Ojczystą widownię publ. Miano otworzyć w dniu imienin trzech Elżbiet: Branickiej, Czartoryskiej i Lubomirskiej. Otwierającą sztuką była komedia Józefa Bielawskiego pt. „Natręci”, której źródłem było „Les Fâcheux” Moliera.

W 1767 r. dokonano likwidacji teatru Poniatowskiego z powodów politycznych i finansowych. Grała w nim trupa fran. z utworami Renarda oraz Anseaume'a i Seidain'a, z muzyką Kuniego i Monsigny'ego. Z dzieł włoskich wystawiano szereg oper, których teksty stworzyli Chiari i Goldoni, a muzykę: Boroni, Fischietti, Galuppi, Gassmann, Jommelli, Piccinni, Scolari i del Zanca [oper nie widziałam, ale muzyki zwłaszcza Piccinni i Scolari'ego warto posłuchać ]. Trupa polska w latach 1765-1767 prezentowała 14 sztuk, których głównym autorem był ks. Bohomolec. Były to komedie: „Ceremoniant”, „Małżeństwo z kalendarza”, „Staruszka młoda”, „Pijacy”, itd. Bielawski, poza „Natrętami” wystawił „Dziwaka”. Inne utwory to przekłady, np. Destouches'a, Goldoniego, Woltera.

- TEATR WARSZAWSKI

W 1774 r. uchwałą Sejmu Delegacyjnego przyznano wyłączny przywilej wystawiania wszelkiego rodzaju widowisk Augustowi i Antoniemu XX Sułkowskim utrzymującym w Rydzynie własny teatr prywatny (to moja miejscowość, jakby ktoś nie wiedział :P ). W 1776 r. ten przywilej przejął od Sułkowskich kamerdyner królewski - Franciszek Ryx, i dzierżył go do końca istnienia niepodległej RP. Żądza korzyści prywatnych doprowadziła do tego, że scena po. zeszła do roli kopciuszka, a największe zyski dostarczały właścicielowi monopolu trupy zagraniczne, zwłaszcza włoskie. Cechą charakt. tej epoki dziejów sceny rodzimej była właśnie rywalizacja i współzawodnictwo z teatrami obcymi. Największą postacią polskiej sceny był wówczas Wojciech Bogusławski - najpierw aktor, a później kierownik pol. widowisk. Inni współpracujący z nim artyści to: Świerzawski, Owsiński, Truskulawscy. Bogusławski stał się „Ojcem teatru polskiego”.

- TRUPY ZAGRANICZNE

W Polsce okresu stanisławowskiego bawiły trupy francuskie, niemieckie i włoskie; ostatnie tworzyli przeważnie śpiewacy operowi. Największe znaczenie miały grupy fran. i wł., były wzorem sztuki aktorskiej.

- SCENY PRYWATNE

W Warszawie istniały wówczas także teatry prywatne. Na pierwszy plan wysuwają się dwie sceny królewskie w Łazienkach - teatr w Pomarańczarni otworzony w 1788 r. oraz teatr na wyspie. Grano na nich głównie operetki fran. w języku oryginałów, a wystawiali je aktorzy pol. kształceni w szkole aktorki fran. pani Hamon w Łazienkach dawano także balety, np. balet kompozycji ks. Renard „Kleopatra”, którego akcja toczyła się na wodzie przy iluminacji zmieniającej noc na dzień.

Na Teatrze Karoliny z Gozdzkick księżnej de Nassau po raz pierwszy, jeszcze przed premierą w Paryżu zaprezentowano „Wesele Figara” Beaumarchais'ego. Repertuar teatru korpusu kadetów stanowiły głównie: „Junak” Mycielskiego, „Panna na wydaniu” Czartoryskiego, „Gracz” Renarda i „Dumny” Destouches'a.

-TŁUMACZE I NAŚLADOWCY POLSCY

Na twórczość dram. pol. sceny składali się wówczas: tłumacze, naśladowcy i pisarze oryginalni.

Do pierwszej należy Jan Baudouin de Courtenay, który przełożył m. in. „Męża oszukanego”, „Mieszczanina szlachcicem”, „Skąpca” i „Świętoszka” Moliera, „Demokryta”, „Dziedzica”, „Roztargnionego” i „Powrót niespodziewany” Renarda oraz komedio - opery. „Ojciec teatru polskiego” czyli Wojciech Bogusławski przetłumaczył m. in. „Ślub modny”, „Mieszczki modne” Moliera, „Hamleta” Szekspira, „Szkołę namowy” Sheridana oraz mnóstwo oper, np. „Czekinę”, „Sługa panią”.

Tłumaczami byli także Leon Pierożyński oraz Franciszek Barss. Najlepszymi tłumaczeniami przysłużyli się scenie polskiej: St. Trembecki („Syn marnotrawny” Woltera), Węgierski („Pigmalion”) Rousseau i Czartoryski („Bliźnięta” Renarda, „Gracz”, „Dumny”) Destouches'a.

Czartoryski radził w przedmowie „Panny na wydaniu”, by pisarze sceniczni tłumaczyli, a najlepiej przerabiali cudzoziemski dzieła dram. tak, aby zatrzymawszy z nich intrygę, wprowadzali ją przez osoby zachowujące krajowe obyczaje. Jednak zalecenie to, stosowane najczęściej powierzchownie i nieumiejętnie stanęło na przeszkodzie rozwojowi oryginalnej twórczości.

Niektórzy z pisarzy oczywiście potrafili umiejętnie przerabiać obce wzory, zwłaszcza komedie charakterów, malujące słabości i wady ogólne właściwe całemu rodzajowi ludzkiemu.

-ORYGINALNA TWÓRCZOŚĆ POLSKA

Owa twórczość była dość skąpa i małej wart., czeka jeszcze na opracowanie krytyczne.

Poza Bohomolcem i Czartoryskim ( „Pysznoskąpski”) wymienić trzeba tutaj Feliksa

Oraczewskiego ( „zabawy, czyli życie bez celu”, „Zwycięstwo pod Orszą”), Ignacego

Krasickiego („Łgarz”, „Statysta”). Później działał Grzegorz Broniszewski („Dobra żona” „Kochanka bez serca”, „Wet za wet”) oraz Jan Drozdowski („Literat z biedy”, „Umizgi dla przysługi”), biskup Kossakowski (Mądry Polak po szkodzie”, „Warszawianin w domu”) St. Kublicki („Ubył bankrut”, „Obrona Trembowli”), Józef Wybicki („Kmiotek”, „Polka”, „Szlachcic mieszczaninem”, „Zygmunt August”). Karpiński był autorem „Czynszu” i „Judyty”. Z twórczości Kniaźnina wyróżnia się tchnąca duchem rycerskim i miłością ojczyzny „Matka Spartanka” oraz udramatyzowana sielanka „Cyganie”, która odtwarza życie prostego ludu. Niemcewicz, poza „Kazimierzem Wielkim”, napisał najoryginalniejszą komedią pol. XVII w., która była pierwszą komedią polit. - „Powrót posła”. Odtwarzała ona atmosferę, która ożywiała pol. społ. w czasie Sejmu Wielkiego. Stała się uzupełnieniem „Sarmatyzmu”. Pierwsza epoka dziejów dramat. lit. pol. przedstawiona wyżej, stała się podwalina pod narodową komedię polską z Aleksandrem Fredrą na czele.

  1. O autorze (ze wstępu do utworu wybrałam najważniejsze informacje):

Franciszek Mikołaj Zabłocki, herbu Łada, urodził się na Wołyniu 2. I 1754 roku. Po ukończeniu szkół pijarskich w Międzyrzeczu wołyńskim wstąpił ok. 1769 do zgromadzenia Jezuitów, ale trzy lata później je opuścił. Pełnił obowiązki nauczyciela historii dzieci książęcych na dworze Adama Czartoryskiego. Po 1777 osiadł na stałe w Warszawie, gdzie zacieśniał swoje stosunki ze światem teatralnym i poślubił aktorkę (znaną tylko z imienia) - Katarzynę. Po śmierci jej i dziecka popadł w rozpacz .

Jego praca pisarska polegała głównie na pisaniu sztuk teatralnych. W epoce Sejmu Wielkiego (1788-1791) podjął walkę ze wszystkimi idącymi na zgubę ojczyzny, pisząc pod wpływem oburzenia patriotycznego pełne złośliwego szyderstwa paszkwile polityczne i satyry. Po utracie niepodległości wrócił do stanu duchownego. Na początku jego twórczość stanowiły przekłady i naśladowania z języka łacińskiego i francuskiego - ody, pasterki, satyry, bajki, drobne wiersze. Int6eresował się dramatami od Moliera po pisarzy XVIII-wiecznych. Cztery najważniejsze jego komedie to: „Amfitrion” (Molier), „Zabobonnik”, „Fircyk w zalotach” i „Sarmatyzm”. Trzy ostatnie zaczerpnięte ze sztuk Romagnesiego i Hauteroche'a.

2. „Sarmatyzm” powstał w 1785. Jego źródłem jest sztuka Hauteroche'a, komediopisarza współczesnego Molierowi. Dowodem na to jest już trzecia scena pierwszego aktu. Zabłocki z pierwowzoru zaczerpnął również przebieg akcji dramatycznej, ale w opracowaniu nadał jej polskie piętno. Zmienił nazwiska bohaterów, za pomocą „skreśleń” oraz uzupełnień oryginału przekształcił ludzi, obyczaje i stosunki francuskie na polskie tak, że „Sarmatyzm” stał się najbardziej narodową komedią XVIII wieku. Stworzył obraz życia drobnej polskiej szlachty w XVIII w.

3, Gatunek - komedia. Jest jednym z trzech gatunków dramatycznych. Przedstawia bohaterów i zdarzenia często w sposób satyryczny, wesoły. Jego cechy to: nieskomplikowana akcja z pomyślnym zakończeniem, nasycona komizmem sytuacyjnym, charakterologicznym i językowym. Komedia rozwijała się już w starożytnej Grecji i Rzymie. W antycznej Grecji komedia to głównie pieśń kommosu, a więc wesoła pieśń, śpiewana przez komos - orszak młodzieńców podczas uroczystej procesji na cześć boga wina, płodności i zabawy, Dionizosa.

Język utworu jest żywy, barwny, pełen zwrotów rdzennie polskich i przysłów narodowych. Odznacza się też indywidualizacją: inaczej mówi Guronos, a inaczej Ryksa, itd.

Budowa utworu jest nieco niezgrabna, charakteryzuje się „zbytkiem epizodów”, ale błędy te są dziedzictwem pierwowzoru, gdyż pojawiły się już u Hauteroche'a.

4. Postaci utworu:

MAREK GURONOS - dumny i kłótliwy szlachcic, domator.

RYKSA - żona Guronosa, cechy podobne do niego, trunkowa - lubiąca trunki.

ANIELA - córka Ryksy i Guronosa, panna grzeczna, mająca ogładę (polor).

AGATKA - służąca Anieli.

JAN CHRZCICIEL ŻEGOTA - pyszny, kłótnik, podobny do Guronosa.

RADOMIR - syn Żegoty, kocha Anielę i ona go kocha.

SKARBIMIR - rozsądny szlachcic, dawniej należący do trybunału sądowego.

BOGUMIŁA - siostra Skarbimira, grzeczna i wesoła.

BURZYWOJ - niezamężny, zjazdowicz (zwolennik wymierzania sprawiedliwości za pomocą zajazdów), powinowaty przez żonę Guronosa.

WIDYMUS - rejent zesłany od podkomorzego powiatowego na pomoc Skarbimirowi w pojednaniu Guronosa i Żegoty.

WALENTY - syn gajowego z części Guronosa, kochający Agatkę, ma się za mądrzejszego od pozostałych dlatego, że spędził troche czasu w Warszawie.

WOJCIECH - sługa Radomira.

RETORTA - awanturnik, pijak, „z okazji lekarz, z potrzeby konował”, „wieszający się przy szlachcie”.

BARTEK, MATYS, SOBEK, GRZELA - chłopi z części Guronosa.

CHŁOPI - mało mówiący, z części Żegoty.

Zabłocki stworzył ponury, ale żywy i wierny, nie przemijającej wartości obraz życia drobnej szlachty polskiej w 2 poł. XVIII w. Odmalował sarmatyzm wybornie, dosadnie i wyraziście jak nikt. Utwór jest ostrą satyrą na życie domowe staroszlachetczyzny.

Guronos i Ryksa, Burzywoj i Żegota są przedstawicielami cech Sarmatów: pychy rodowej, chęci przodowania, kłótliwości i pieniactwa, zawadiactwa i warcholstwa, uporu i tchórzostwa, głupoty i nieuctwa, zacofania i ciemnoty, nieobyczajowości i samowoli, nieposzanowania i lekceważenia prawa, fałszywego wyobrażenia o równości szlacheckiej, komplementów dla władzy, pogardy dla chłopów, barbarzyńskiego okrucieństwa wobec nich. Postaciami jaśniejszymi są w komedii dzieci zwaśnionych rodów. Bywały one w świecie i dlatego widzą błędy rodziców. Zabłocki pokłada w nich nadzieję poprawy, upatruje zapowiedź lepszych czasów i postępu.

6. Treść

Akt Pierwszy

I scena

Guronos, Skarbimir

Guronos przedstawia się jako szlachcic, „z naddziałów podczaszy”. Mówi, że za chwilę pokaże Żegocie, że ten nie może „zjeść go w kaszy” i wziąć jego części domu. Wcześniej wezmą go diabli. Uważa, że każdy powinien oddać to, co mu się nie należy. Mówi, że ludzi uważają, iż Kościół jest dla wszystkich. Skoro tak, to dlaczego kleryk nie usiądzie wyżej od kanonika? Wszystko ma swoje szczeble - dalej, bliżej, wyżej, niżej. Guronos mówi, że żona Żegoty zawsze siada wyżej od jego żony, choć jej się to nie należy. Uważa, że świtność domu stanowi pokrewieństwo, którego dowodzą metryki, herby, mauzolea (grobowce). Uważa, że wszędzie są jakieś znaki jego rodziny. Zwraca się do Skarbimira, by poszedł je oglądać. Przynoszą one sławę jego domowi. Skarbimir przyznaje, że faktycznie Guronos ma świetnych przodków. Nie rozumie jednak, dlaczego ma to być przyczyną sąsiedzkiej zwady. Guronos odpowiada, ze właśnie to jest przyczyną. Kto ma szlachetniejszą krew, ten jest ważniejszy. Dalej wymienia zalety swojego domu: że jest wielki, „z kądzieli jak z miecza” - po matce i ojcu wszyscy zajmowali się w nim wojskowością. Podaje przykład, kiedy w klęsce przeciwko Tatarom poległo 300 Guronosów, jak w bitwie Rzymian z Wejentami nad rzeką Kremerą zginęło 306 Fabiuszów. Skarbimir odzywa się tylko w krótkich zdaniach przyznając rację Guronosowi. Guronos opowiada historię swojej rodziny. Zniecierpliwiony Skarbimir odpowiada, że „wie, w jakiej jest cenie,/A w jakiej powinno być domów pochodzenie.” Co z tego, że są one sławne i ogromne, skoro w kraju panuje nędza. Guronos upiera się, że najważniejsze są grobowce i pomniki. Skarbimir uważa, że należy się kierować rozumem, bo inaczej przez wojnę sąsiadów może ucierpieć cały powiat. Z małej iskry może powstać ogromny pożar. Nie przystoi, aby ród, którego przodkowie byli wzięci przez tatarów do niewoli, taki sam los gotował swoim rodakom, mieszkańcom powiatu. Guronos odpowiada, ze nie chciałby niczyjej krwi. Uważa, że na Żegotę jest tylko jeden sposób - „mieć się skromniej”, a jak to nie pomoże, to szablą trzeba mu przypomnieć obyczaje i nauczyć rozumu. Skarbimir mówi Guronosowi, żeby się tak nie denerwował i zasmucał, jest podkomorzy, który może pomóc rozwiązać spór. Guronos zastanawia się, czy podkomorzy oznacza tyle samo, co burmistrz w mieście. Skarbimir uświadamia mu, że dawniej podkomorzy był wojewodzie. Mówi jednak, że tutejszy podkomorzy nie rządzi rozkazująco, ale życzliwym sercem, opiekuje się, jak straszy brat młodszymi. Pisał do Skarbimira, by starał się zgodzić Żegotę i Guronosa, gdyż o sporze wie już stolica i się gorszy. Guronos jest oburzony, że ktoś go krzywdzi, a on ma płakać i się uniżać. Skarbimir uważa, że kłótnia sąsiadów z powodu jakiejś fraszki jest brakiem honoru. Guronos uważa, że grzeczność i rozumowanie, jakie wyraża Skarbimir, było cechą dawnego Sarmaty. Oskarża go, że umie tylko pięknie pisać i rozprawiać, a gdy ma władac szablą, to :”Stary popraw! Studenty, żaki z tą nauką!”.

II scena

Guronos, Skarbimir, Walenty

Walenty przychodzi i obraca się w stronę, z której przyszedł. Mówi, że wszyscy są sobie równi po ojcu Adamie. Wstydem jest nadymanie się honorem. Gorszy jest ten, co bierze cudze, niż co orze swoje. Guronos pyta go, dlaczego jest w takim złym humorze. Walenty mówi, że nie ma szabli, lecz kłonicę (jeden z drążków, na których opierają się drabiny lub półkoszki (?) wozu) i niejeden raz udało mu się przegnać nią szlachcica. Guronos uważa, że Walenty zachowuje się jak jaszczurka. Walenty odpowiada, że panna Jaga - chrzestna córka Guronosa, którą nazywa pocztowcem - prostym żołnierzem i „draganem w kornecie” - wysokim kawalerzystą w czepku - biła go kijem po grzbiecie. Za urwanie kwiatka w ich ogrodzie, kiedy Agata poprosiła go o zebranie kwiatków na wianek. Walenty mówi, że Agatka jest jego kochanką i Guronos będzie musiał wyprawić im wesele. Walenty przeskoczył przez parkan, żeby dostać się po kwiatki. Życzy Jadze, żeby spadło na nią dużo nieszczęścia. Wyznaje, że balsamem na otrzymane rany będą oczy, buzia, nóżki i rączki Agaty. Nazywa siebie szczęśliwym.

III scena

Guronos, Skarbimir

Guronos uważa, że Walenty gada, jakby miał gorączkę. Stwierdza, ze musi go w końcu oz,enić, bo inaczej Walenty niedługo oszaleje. Uważa go za głupca, gdyż Agata jest dziarska i hoża. Wraca do sprawy sporu z Żegotą i mówi, że on na pewno nie wyciągnie ręki do zgody. Uważa, że ogrody już z nazwy (Nosów i Gura) są mu przynależne, a Żegota wtrącił się bezprawnie, zabrał je. Chce ogrodzić swój teren, a później będą walczyć za łby, za barki, szable, pistolety i strzelby. Skarbimir pyta, czy nie lepiej rozwiązać spór zgodą lub prawem. Guronos wolałby mieć do czynienia z diabłem, niż rozwiązać spór w ten sposób. Prawnicy i oszuści przerobią jego interes i wszystko straci, a wydadzą się jeszcze kobiece intrygi. Doprowadzi go to od szatana do diabła i od diabła do czarta. Niech wszyscy kaci porwą prawo. Chce, żeby przywrócono mu łąki, zarośla i pola. Skarbimir uważa jego żądania za dzikie. Urażony Guronos nazywa Skarbimira dzikiem. Nie daruje Żegocie także tego, że połapał jego konie i jak kupiec poodcinał im grzywy albo ogony. Prosi Skarbimira, by nie suszył mu więcej głowy o te baje, bo traci już spokój i cierpliwość.

IV scena

Skarbimir

Skarbimir nazywa szlachtę osiadłą na wsi i ziemiaństwo wieśniakami i hordą tatarską. Chcą tylko walczyć szablą. Są gorsi od dziczy, Tatarów i Kozaków. Są głupi i uparci. Prosi Boga, by nie karał go, ale uważa, ze ziemianie to diabły z piekła, a nie plemię ludzkie. Mają pojątrzone (?) serca i miałkie rozumy, mało szlachetności, a dużo dumy.

V scena

Skarbimir, Radomir, Wojciech

Przychodzi Radomir i pyta Skarbimira, czy jest sam. Ten tłumaczy mu, że przyszedł w gościnę i natknął się na tę żmiję, gadzinę - Guronosa. Chciał się dowiedzieć, co jest przyczyną sporu Guronosa z ojcem Radomira. Wyjaśnia, ze Guronosowi nie da się niczego powiedzieć. Jest groźny, buńczuczny i wyzywający. Cały czas odwołuje się do broni. Nie widzi innego sposobu rozwiązania sporu. Skarbimir rozważał, prosił, ale nadaremnie. Uważa, że ostatnim środkiem jest oczekiwanie na chwilę, aż przesili się głupota Grubonosa Wtedy się ucieszy.

VI scena

Radomir, Wojciech

Radomir pyta Wojciecha, dlaczego nic nie mówi. Tan odpowiada, ze ludzie w powiecie szaleją, nawet Radomir, choć dawniej był roztropny, teraz postępuje głupio, gdyż kocha Anielę. Zamiast kobiety poznanej w stolicy, kocha jakąś prostaczkę, mieszkankę wsi, jakby nie miał rozsądku. Radomir odpowiada, że Wojciech sądzi z pozoru, bo uroda, cnota i piękno traci swe znamiona, gdy jest przeniesiona z małego na wielki świat. Radomir żył w wielkim świecie i widział jego nieprawość, oszustwa, pdstępy, intrygi. Cieszy się, ze to widział, ale nie nauczył się tego. Wojciech pyta go, czy białogłowy, kobiety - sroki, są takie same w wielkim świecie. Radomir zastanawia się, czy powinien je chwalić, czy ganić. Mają one polor (ogładę), etykietę, dają się przymilić, zniewolić, później potrafia oszukać, wyśmiać. W tym różnią się od Anieli. Wojciech odpowiada, że „Mniejsza to, że wieśniaczka, nuż dobra, lecz cielę.” Radomir chwali skromność, łagodność, prawdziwość, słodkie, niewinne spojrzenie, piękne usta i dobre serce Anieli. Wojciech uważa, że wszystkie kobiety są takie, gdy zwodzą. Radomir mu nie wierzy. Wojciech mówi, ze Radomir może ma racje, ale przecież ich rodzice są w sporze. Jak uda się to pogodzić? Radomir nie wierzy, że zły duch niezgody mógłby ostudzić płomienie miłości. Mówi, ze zależy mu na szczęściu Anieli, przysięga na niebo, na piękna Anielę i na szlachetne serce, które go z nią łączy. Wojciech pyta, jak długo Aniela i Radomir są w sobie zakochani, wierzy mu bez przysięgania na niebo i Anielę. Radomir odpowiada, że często się widują. Wojciech pyta, co będzie, kiedy dowie się o tym Guronos. Wojciech życzy Radomirowi, by miał serce lwa bez trwogi lub nogi zająca przy schadzkach. Mówi, że na szczęscie jest jeszcze Skarbimir, który jest Aniołem Stróżem Opatrzności. Gdyby nie on, Żegota i Guronos cały czas by się rąbali, są uparci i uprzedzeni.

VII scena

Radomir, Wojciech, Agatka

Radomir pyta Agatę, jak miewa się piękna Aniela. Agatka odpowiada, że zrobiłą się melancholiczna, nudna. Przesyła Radomirowi wiadomość przez Anielę, że za godzinę b ędzie czekała na niego w ogrodzie. Będzie musiał się przekraść do ogrodu, bo furtka jest zamknięta. Agata mówi, że to ona namawia Anielę do przekradania się d ogrodu. Radomir wyraża swoją wdzięczność i daje jej pieniądze.

VIII scena

j.w. + Walenty

Walenty pyta z zazdrościa, dlaczego Radomir daje Agatce pieniądze na oczach przechodzących. Radomir pyta Agatę, kim jest Walenty. Walenty mówi, że dogodniejszym miejscem na rozpusty Radomira byłyby chrusty, w których nikt by go nie dojrzał. Radomir mówi do Walentego, że ma się wynosić i nazywa go głupcem. Walenty mówi, że byłby głupcem, gdyby odszedł. Wojciech nazywa ich zuchwałymi chamami. Walenty czuje się urażony. Agatka mówi mu, ze powinien się strzec. Tan odpowiada, że to ona powinna się strzec. Wojciech mówi mu, że nie ma im zachodzić drogi, bo inaczej Wojciech się rozgniewa. Nazywa go łyczakiem czyli mieszczuchem. Walenty im grozi, podnosząc kij, a Wojciech go uderza i mówi, że to za buzię, język i pogróżki. Prawie dochodzi do rękoczynów, ale Agatka zasłania Walentego i prosi, aby Wojciech mu wybaczył. Walentemu każe zejść z oczu. Walenty grozi zemstą. Odchodząc nazywa ich prostakami, zbójcami i drabami.

IX scena

Radomir, Agatka, Wojciech

Radomir pyta o Walentego: „co to za mente raptus?” (osioł, człowiek niespełna rozumu). Agatka odpowiada, ze jest on z ich wsi, ma się z nią pobrać. Radomir prosi ją o wybaczenie. Agatka mówi, że Walenty powinien wiedzieć, że i głupich się bije. Choć bywał w świecie, to i tak jest jeszcze głupi. Wojciech uważa, że jak Agata za niego wyjdzie, to on jeszcze bardziej zgłupieje. Agata zauważa, ze idzie Burzywoj - siostrzeniec jej pani, więc każe oddalić się Wojciechowi i Radomirowi. Przypomina jeszcze Radomirowi o schadzce z Anielą.

X scena

Agatka, Burzywoj

Agatka mówi, że od kiedy we wsi jest kłótnia, wisi nad nimi plaga niebios. Hołoya ciśnie się do nich, jak dym w kąty, zanim „uderzy słota”. Burzywoj pyta się Agaty, jak się miewa. Ona odpowiada, że młodzi nie wychodzą za mąż, a starzy nie chcą zdychać. Burzywoj mówi, że śniło mu się, iż jego wuj Marek jest chory. Agatka odpowiada, że jest on zdrów jak koń. Burzywoj pyta o cioteczkę. Wg Agatki jest ona jak źle idący zegarek. Duzo stęka i je, a jeszcze więcej pije. Lekarz wmawia jej, ze ma tasiemca, a ona zasila się alkoholem. Burzywoj mówi, że też ma chory żołądek, i gdyby nie wzmacniały go różne napoje, to nie byłby wesoły, tylko leżał już na cmentarzu. Agata mówi, że wszyscy są u nich zdrowi i „spaśli jak wieprze”. Burzywoj pyta, kim jest ta hołota. Agata odpowiada, że mają oni groźne miny, pasy pod brzuchem, kozackie czupryny, szable długie, pistolety, krótkie strzelby. Nie wie, skąd się oni zjawiają. Burzywoj uważa, że wszystkich ściąga tu interes jego wuja, majatek. Są to przyjaciele, którym zależy tylko na pieniądzach. Agatka mówi Burzywojowi, ze oni potrafią tylko straszyć i gadać jak przekupki i baby na targu. To nie przystoi szlachcie i panom. Burzywoj mówi jej, że nie wie, na czym polega honor szlachcica. Ta odpowiada, ze wie, bo w tym domu wszystko kończy się kłótnią i hałasem. Kraj jest pełen burd i junaków, których męstwo zaczyna i kończy się na tym, że wietrzą nosem, gdzie gęsty dym kurzy się z komina, gdzie można zjeść husarską pieczeń czy bigos. Zjawia się wielu nieproszonych gości, a Żegota drwi z nich wszystkich, bo za każdym razem, gdy się zjawiają, ubywa bydła, gorzałki, wina i piwa. Siedzą już nie jak we dworze, ale jak w browarze. Burzywoj pyta Agatę, czy chce, aby męstwo nie było nagradzane. Grozi, że pójdą ginąć, a nie tracić krwi i znoju dla jego wuja. Agatka twierdzi, ze zwycięstwo junaków polega na tym, że niszczą dom. Gdy się napiją, jeden leży pod ławą, drugi wyje w grubie (dole na nieczystości), inny wzywa przeciwników na pojedynek przez sen, kolejny zrywa się, bo myśli, że ktoś na nich najeżdża. Agata mówi, że wszyscy powiadają, że przyczyną sporu jest Burzywoj, który drażni Grubonosa i dodaje mu pychy i próżności. Burzywoj przyznaje jej rację i tłumaczy się, że chce nauczyć głupich rozumu.

XI scena

Burzywoj, Agatka, Walenty, Bartek, Grzela, Sobek, Matys

Matys, Bartek i Sobek chwytają Burzywoja i zakładają mu worek na głowę. Burzywoj woła szlachtę na pomoc, ale nikt nie przychodzi. Walenty dopinguje chłopów, żeby bili Burzywoja i nie żałowali. Burzywoj próbuje znaleźć swoją szablę, ale nie może. Maciek wyrywa mu ją z pochwy. Burzywoj wyrywa się im z rąk i ucieka. Wszyscy biegną łapać Burzywoja, a na scenie pozostaje tylko zdziwiona i przestraszona Agatka. Po chwili wszyscy wracają, ale bez Burzywoja. Mówią, że i tak go dopadną, że już i tak go dużo bili. Agatka pyta Walentego, czy stracił rozum. On odpowiada, ze tak. Agata nazywa go wariatem. On nazywa ją wariatką, zalotnicą, porywa się na nią. Bartek go łapie i mówi, ze nie można bic dziewczyny. Walenty odpowiada, że wierzy w przysłowie: „Nie będziesz bić kobiety, siądzie ci na głowie.” Dziękuje chłopom za pomoc i mówi, że mogą się poczęstować gorzałka, miodem i piwem, i stwierdza, ze powinni się trzymać wszyscy razem.

KONIEC AKTU PIERWSZEGO

AKT DRUGI

Scena I

Rozmawiają Aniela i Agatka. Służąca Anieli jest bardzo rozbawiona sytuacją jaka spotkała Burzywoja. Anieli jest go trochę żal, ma wzgląd na to, że to w końcu jej kuzyn. Agatka uważa, że Burzywoj zasłużył na takie lanie, bo jest plotkarzem, który skłóca sąsiadów. Ta druga pyta czy Burzywoj rozpoznał Walentego. Agatka uważa, że w tej całej szarpaninie był tak zamotany, że nie zwrócił uwagi. Anieli wciąż żal Burzywoja, chociaż przyznaje, że jest on złym człowiekiem. Dalej mówi o swojej miłości. Stwierdza, że jest przezorna w wyborze kochanka, wypowiada także słowa: „ Nie łudzi mnie majątek, lub świetność imienia / W serca cnoty, w rozumie szukam oświecenia”. Wspomina także, że świat zmienia ludzi, zgadza się z nią Agatka, ale pogania Anielę, bo czeka już na nią Radomir, o którym twierdzi, że mimo wieku cnoty są w nim stare. Aniela nie jest przekonana czy jej miłość nie zostanie tylko nadzieją przez to, że ich rodziny są pokłócone. Agatka stara się przekonać swoją panią, by nie traciła nadziei i przestała marudzić, bo Radomir już na pewno czeka. Tymczasem widzi, że zbliżają się Burzywoj z Guronosem, postanawia z nimi pozostać, a Anielę wygania do Radomira.

Scena II

Burzywoj opowiada Guronosowi jak to został pobity, grubo przy tym przesadza, mówiąc, że był bity przez 100 chłopów. Burzywoj spostrzega Agatkę i wspomina, że była ona przy tej bójce. Ta mówi, że mniej było krwi niż pyłu i że Burzywoj ma szczęście, że uciekł. Ten się żali wujkowi, że nie miał pałasza więc nie mógł się bić. Wspomina, że był to pałasz talizman, który wyciągnięto mu z kaptura. Guronos pyta Agatki czy to przypadkiem nie gromada Żegoty tak pobija Borzywoja. Agatka zaprzecza, twierdząc, że ich nie zna. Burzywoj przypomina sobie, że na jednego wołali Bartek. Agatka śmieje się z tego, bo przecież pełno jest Bartków. Agatka wciąż się żmieje i opowiada jak to komicznie wyglądał gdy chłopi bili Burzywoja. Uranos uważa, że śmiech to jakiś nałóg Agatki.

Scena III

Przychodzi Walenty. Oznajmia Agatce (nazywa ją zalotną, nieskromną dziewoją :D), że skoro na nie chce być jego, to jemu też już na tym nie zależy i odtąd „nie będą żyli na jednej soli i chlebie”. Wspomina, że pół roku, które spędziła Agatka w Lublinie nie usposobiło ją na gospodynię. Agatka zaś mu wypomina, że pobyt w Warszawie zrobił z Walentego półgłówka. Guronos pyta czego dotyczy ich kłótnia. Agatka daje znać Walentemu, by nie wygadał się, że wraz z chłopami pobił Borzywoja, mruga mu okiem. Walenty nie rozumie, mówi że jej mruganie oczami już nic nie pomoże. Agatka wciąż go ostrzega, ale on dalej nie kuma. Guronos chce jasnej odpowiedzi o co chodzi. Jednak Walenty oznajmia mu, że Agatka dobrze wie o co chodzi, Guronos jednak wciąż domaga się informacji. Agatka mówi, że i tak trudno będzie zrozumieć Walentego nazywając go: hipokrytą, głupce, lunatykiem. Guronos wciąż nie pojmuje o co chodzi. Agatka stwierdza, że Walenty często ma jakieś urojenia, widzi jakieś mary. Walenty coraz bardziej się denerwuje, zachowuje się jakby szukał kija… Agatka ostrzega Guronosa, żeby uważał, bo Walenty może zaraz kogoś uderzyć. Guronos każe związać Walentego, ten bardzo denerwuje się na Agatkę, nazywa ją zdrajcą, przeklętym diabłem. Guronos zapowiada, że porozmawia z panem Retortą, który zajmie się zdrowiem Walentego, przepisze mu jakieś środki na przeczyszczenie i wymioty… :D Burzywoj też zauważa znaki wariata u Walentego. Ten nie pozostaje dłużny mówiąc, że u Burzywoja widać pijacką narośl na twarzy, a u Guronos to elegancik i laleczk. Wspomina jak tobił się wraz z chłopami za Agatkę, a ona go teraz tak z nim postępuje. Burzywoj rozpoznaje sprawcę w Walentym. Guronos usprawiedliwia Walentego, że jest on przecież wariatem więc nie robi nic przytomnie. Walenty twierdz, że wcale nie bił Burzywoja tylko innego mężczyznę. Agatka jest zła na Walentego, że ona stara się go ukrywać, a on sam się wygadał. Guronos stwierdza, że była to tylko pomyłka, skoro to nie byli ludzie od Żegoty, to nie będzie żadnej karyAgatka też wstawia się za Walentym.

Scena IV

Rozmawiają Agatka i Walenty. Chłopak pyta ukochanej czy faktycznie bili Burzywoja. Ta potwierdza ten fakt. Walenty nie może w to uwierzyć, przecież był w pełni rozumny w czasie bitwy. Przecież ma ślady na policzku. Agatka każe mu się dobrze zastanowić. Walenty stwierdza, że przecież musiała być jakaś przyczyna, że wdał się w bójke. Agatka mu odpowiada: „jakaś w mózgu pękła ci sprężyna”. Wmawia mu też, że wydawał mu się, że miał rogi i posyła go do doktora. Stwierdza, że Walenty powinien mówić mniej , a ona porozmawia z panem Retorem by się zajął Walentym.

Scena V

Rozmawia Retorta, Agatka i Walenty. Retorta mówi sam do siebie zastanawiając się nad chorobą pani Markowej, która dawniej była swawolną kobietą, teraz jest pijaczka, przyznaje, że nie zna jej choroby. Jego zdaniem efekty w leczeniu przynoszą zioła: pokrzywy, piołun, gorzałka z żyta, która jest dobra na żołądek, jest wzmacniająca. Nagle spostrzega Agatkę, zadaje w szybkim tempie mnóstwo pytań dotyczących zdrowia Markowej, dlatego tak szybko zadaje pytania, bo liczy się dla niego -lekarza każdy moment, bo chorych jest bardzo dużo, najwięcej wariatów. Agatka przedstawia mu Walentego, Agatka wmawia mu, że rozpoznał już w nim hipochondryka. Retorta nie przypomina sobie tego faktu, ale twierdzi, że skoro tak powiedział, to na pewno tak jest. Walenty pyta, czy z tej choroby można umrzeć. Retorta twierdzi, że nie jest to śmiertelne, ale można nabawić się choroby, zawrotów głowy. Agatka i Walenty nie rozumieją co mówi do nich lekarz. Retorta sam porównuje się do wariata, ale twierdzi, że trzeba mu zaufać. Walenty oznajmia, że bardziej mu ufa niż samemu sobie, pyta jak będzie mógł się odwdzięczyć, a Retorta mówi, że najważniejsza jest dla niego wdzięczność serca, jednak… nie przyjmie mniej niż trzy talary :]

Scena VI

Rozmawiają Agatka, Walenty i Radomir. Walenty mówi, że wciąż czuje, że ktoś mu wymierzył policzek, czemu oczywiście zaprzecza Agatka. Nadchodzi Radomir i nie spostrzegając Walentego opowiada Agatce, że został przyłapany z Anielą przez jej ojca, wymknęli się, ale Radomir nie wie czy Guronos go nie poznał. Walenty poznaje Radomira, myśli, że to jego pobił wraz z chłopami, chce go pobić raz jeszcze.

Scena VII

Występuje tylko Walenty. Taka jakby apostrofa do kobiety, która zostaje nazwana diabłem, która robi z niego wariata, wmawia mu, że nie dostał policzek, kiedy on to doskonale czuje, a ona robi z niego wariata, zastanawia się czy jej wierzyć, zapowiada, że kobieta zapłaci za to wszystko.

Scena VIII

Walenty i Retorta. Retorta bada Walentego, pyta go o puls, pyta też czy je, pije, poci się, trawi? Walenty się denerwuje, mówi Retortowi, by te pytania zadawał komu innemu i że to on chyba powinien się leczyć. Retorta chce go dotknąć po bolącym policzku, jednak ten się nie daje i ucieka.

Scena IX

Występuje sam Retorta. Zapowiada, że każe związać Walentego, zrobi mu otwór w karku i przeciągnie sznurek w celu odwrócenia choroby….

AKT TRZECI

Scena I

Rozmawiają Aniela i Agatka. Wspominaj Walentego i sytuację w której poznał Radomira, którego chciał bić. Agatka narzeka, że nie udało jej się wmówić Walentemu, że zwariował. Nachodzi Ryksa.

Scena II

Ryksa jest „dość podchmielona”. Agatka narzeka Ryksie, że Walenty kiedyś miał swój rozum, ale zmienił się po pobycie w Warszawie, stał się zarozumiały i rozpustny, po raz kolejny nazywa go hipochondrykiem i głupim. Mówi, że Walenty ma osobliwe marzenia, wyrywa się do bójek, widzi przy Agatce tłumy zalotników, jest bardzo zazdrosny, sugeruje, że mógłby być nawet zazdrosny gdyby zobaczył Agatkę rozmawiającą z Ryksą. Ryksa przyznaje, że skarżył się jej na tłumy zalotników Agatki, ale głupstwa w nim wcale nie dostrzegła. Agatka jednak podaje fakt, że Retorta badał Walentego i stwierdził, że wpadł w głupstwo i zalecił mu leki. Na to Ryksa odpowiada:

„Ale bo to wy, młodzi! Was często kochanie

Wprowadza w dosyć wielkie zmysłów obłąkanie.

Lecz szaleństwo, a miłość… jest wielka różnica.”

Zwraca też uwagę na to, że to Agatka zwodzi Walentego. Pyta Anielę jak dawno jest „chora na niemotę”, pyta czy nie pisuje listów. Ta twierdzi, że tylko czasem w sprawach do jurystów i w sprawach dziesięciny do plebana i czasem do zakonnic. Wspomina, że matka ją nauczyła, że mężczyźni to wiarołomcy, zdrajcy i obłudnicy. Agatka potwierdza, że Aniela słucha matki, bo jest rozumną dziewczyną. Ryksa jednak znalazła przez przypadek list, wprawdzie nie podpisany. Agatka poznaje, że to list pisany przez nią do Radomira, ale nic nie odpowiada matce, na co ta się denerwuje. Agatka tłumaczy, że to list pisany przez Anielę, ale kopiowany z przeczytanego przez nią romansu. Aniela przytakuje. Ryksa pyta co dalej zrobiła z tym listem, Anielkę zatyka, ale znowu ratuje ją Agatka. Mówi, że ten list wzięła panna Bogumiła. Wtedy Ryksa pyta co się stało z książką. Anielę oczywiście wryło, a odpowiedziała Agatka. Powiedziała, że książka wpadła do brytwanny, utłuściła się i psy ją zjadły z pieczenią (dobra ściema to podstawa :D) Ale Ryksa nie daje się zwieść i wyciąga kupkę listów podpisanych wierna miłość, zaadresowane do Radomira, na co Aniela mówi, że przecież jest to nieprzyjaciel i że to pewnie Bogumiła zgubiła stos tych listów. Nadchodzi Bogumiła

Scena III

Ryksa, Aniela, Agatka, Bogumiła.

Bogumiła chce zaprosić Anielę na weselę ich klucznicy, pyta o zgodę Ryksę. Ta nie odpowiada, a pyta Bogumiłę, czy zna Radomira, ta nie przeczy, po czym kolejne pytanie dotyczy tego jak często się widują, Bogumiła mówi, że czasem, Ryksa pyta czy pasują do siebie, ta odpowiada, że Radomir zasługuje, by zyskać względy każdej kobiety. Ryksa mówi jej o plotkach ludzi dotyczących jej i Radomira, A Bogumiła mówi, że gadaniem ludzi nie warto się przejmować, bo od tego same problemy, porównuje je do satyry, Ryksa pyta „co to za poczwara”, na co Bogumiła odpowiada: „ Która nie umiera, która szarpiąc nasz honor, pastwą jego żyje”. Bogumiła mówi, że spieszy jej się i jeszcze raz pyta czy Aniela będzie na zabawie. Ryksa pyta o listy. Bogumiła dziwi się, że miałyby należeć do niej, ale po cichu Aniela i Agatka każą jej przytaknąć. Ona rozumie o co chodzi, mówi, że nie będzie się tłumaczyć, bo przyszła tu po Anielę. Odchodzi.

Scena IV

Ryksa, Aniela, Agatka

Agatka mówi, że wyraźnie widać było wstyd na twarzy Bogumiły , to samo stwierdza Aniela. Ryksa nie przeczy, choć tego nie rozumie, wspomina, że mówił jej coś Walenty, Agatka jednak sugeruje, że nie warto słuchać wariata, przytacza opowieść o tym jak to Walenty pobił Burzywoja.

Scena V

Ryksa, Aniela, Walenty, Agatka

Ryksa woła Walentego, ten już czuje co się święci, mówi, że wszyscy za sprawą Agatki mają go za wariata. Ryksa mówi, że słyszała o napadzie na Burzywoja. Walenty przytakuje, ale zauważa, że też dostał po skórze, a Agatka próbuje mu wmówić, że wcale tak nie było, a przecież widzi, że jest aż spuchnięty. Mówi też, że bił kogoś innego, czego światkami mają być Sobek, Matys, Bartek, Grzela.

Scena VI

Ryksa, Aniela, Agatka, Walenty, Sobek, Matys, Bartek, Grzela

Chłopi mówią, że zostali pobici, bo ujmując się za Walentym, niewinnie pobili jakiegoś szlachcica. Są źli na Walentego. Ryksa żałując chłopów wysyła ich do swojej klucznicy, by się umyli i napili gorzałki dwa garnki. Obiecuje także, że Walenty zostanie ukarany.

Scena VII

Ryksa, Aniela, Agatka, Burzywoj

Burzywoj ubolewa nad tym jak to został pobity, Ryksa mu współczuje, mówi, że zaraz rozkaże „ćwiczyć tę poczwarę [Walentego] na zabicie”. Walenty wciąż zaprzecza jakoby miał bić Burzywoja. Agatka wciąż mówi, że Walentego jest obłąkany, radzi by zszedł im z oczu. Walenty nie daje się ogłupić, widzą nadchodzącego Retortę chowa się za Ryksą.

Scena VIII

Ryksa, Aniela, Agatka, Burzywoj, Walenty, Retorta

Ryksa wita się z Retortą, Burzywoj w tym momencie chce odejść, chce się żegnać, ale ciotka (Ryksa) każe mu jeszcze zostać. Ten jednak się spieszy, by przekazać wujowi ważną przestrogę dotyczącą kłótni Rzegotów i odchodzi. Ryksa zauważa tłum chłopów, a Retorta tłumaczy, że wziął kooperatorów na głupiego Walentego, boi się, że jego choroba może wszystkich pozarażać. Ryksa boi się, że ją też dopadła ta choroba. Radomir każe chłopom gonić Walentego, kto go złapie otrzyma garnek miodu. Ryksa uważa, że trzeba posłać po księdza , żeby odprawił egzorcyzmy. Retorta idzie po księdza.

Scena IX

Aniela, Agatka.

Dziewczyny nie rozumieją tego że ludzie tak szybko wszystko łykają. Najbardziej dziwią się Retorcie, że dał się nabrać. Aniela się zastanawia jak długo jeszcze będą trwały te zabawy Agatki. Ta postanawia powiedzieć prawdę Walentemu. Aniela boi się, że przez nieuwagę Agatka zgubi ją. Ta jednak zapewnia, że wszystko będzie dobrze. Aniela prosi ją o ostrożność i idzie do Bogumiły. Agatka chce już biec do Walentego, ale spostrzega Rejenta, którego jeszcze nie zna. Ma on wygoloną głowę i „szwedzki wąsik”.

Scena X

Agatka, Rejent Widymus

Rejent pyta Agatki gdzie mieszka Guronos, mówi, że zapłaci za tą informację. Agatka mówi gdzie znajduje się pałac i oznajmia, że zaprowadzi tam mężczyznę z grzeczności bez żadnych darów.

AKT CZWARTY

Scena I

Zaczyna się od tego: dwie wielkie gromady chłopów, jedna z części Żegoty, druga z części Guronosa, sprzeczają się o grunty, każda utrzymując prawo swojego pana. Jedni chcą rozgradzać płot, drudzy nie dają. Bitwa za sceną, ale przekonany po dwakroć okazują się na scenie.

Żegota, Guronos, Burzywoj, Aniela, Ryksa, Rejent, Skarbimir.

Kłócą się Żegota z Guronosem czyja jest ziemia. Zaczyna się bójka. Ryksa próbuje wszystko uspokoić, kiedy Burzywoj jej się skarży, że strasznie dostał, ona stwierdza, że czas to zagoi. Rejent też prosi o zgodę. Skarbimir przedstawia Rejenta, mówi: „ Oto zacny urzędnik, praw wszystkich świadomy, godził i najzawziętsze umiał zgodzić domy”. Burzywoj żąda, by nie napadano i nie bito, oraz gdy chłop napadnie szlachcica, by spotkała go za to szubienica. Rejent i Skarbimir odwołują się do statutów. Rejent pragnie, by w domu Skarbimira podpisać zgodę. Póki co wszyscy mają odprowadzić panny do domu.

Scena II

Guronos, Walenty

Guronos dziwi się po co przybył Walenty, on mówi, że usłyszał dzwony więc przybiegł. Guronos mówi, że może sobie pobiegać póki jeszcze go nie zamknęli.

Scena III

Walenty, Agatka

Agatka pyta Walentego po co dzwony dzwoniły. Widząc pobojowisko pyta co się stało. Walenty nie odpowiada, mówi tylko, że głupi nie powinien się odzywać. Agatka stara się być miła, widzi to Walenty, ale wciąż udaje głupiego. Agatka przyznaje się, że żartowała sobie z Walentego. Wygarnia jej wszystko, że przez nią schwytano go i zaczęto wiązać. Agatka jednak zauważa, że wówczas się za nim wstawiła. Podaje mu rękę na zgodę, ten jednak nie chce się godzić, przyznając, że Agatka zalazła mu za skórę. Ona przypomina mu, że przecież się w niej kochał, on zaś przyznaje, że był wtedy głupi. Rozmawiają o zazdrości Walentego o Agatkę. Ona postanawia wyjawić mu sekret, że Radomir kocha się w Anieli, nie rozumie Walenty czemu robi się z tego taką tajemnicę, Aniela tłumaczy mu, że to syn Żegoty, a także wyjaśnia dlaczego się tak zachowywała. Wolała zrobić z niego durnia, byle nie wyszło na jaw, że rozmawiała z Radomirem. Obiecuje, że Radomir na pewno wynagrodzi to Walentemu. Prosi, by Walenty był gońcem od nich do Anieli i wręcza mu listy. Walenty po raz kolejny jest oczarowany Agatką.

Scena IV

Walenty, Radomir, Wojciech

Radomir żali się, że zgubił listy, w których były włosy i podwiązka Anieli (te same, które znalazła Ryksa). Nadchodzi Walenty, Radomir poznaje go, ale udaje, że go nie zna. Próbuje wraz z Wojciechem pozbyć się Walentego, ale ten zaczyna mówić o tym, że zna prawdę i wie o intrydze Radomira, Anieli i Agatki. Tamci dalej mówią, że się nie znają i nie chcą poznać z Walentym. Sytuacji zmienia się, gdy Walenty wyciąga listy od Anieli. Aniela pisze, że podaje listy przez Walentego i prosi, by Radomir nie lękał się zdrady. Wspomina też, że matka wypytywała ją o listy, proponuje też spotkanie w ogrodzie. Walenty wciąż wypomina Radomirowi, że ten go pobił, a teraz jest dla niego miły, bo ma do niego interes, postanawia mu jednak wybaczyć, godzą się. Radomir prosi, by Wojciech zajął się gościem i biegnie odpisać na list.

Scena V

Walenty i Wojciech

Zaczynają rozmowę o tym, że Walenty był w Warszawie. Wojciech oznajmia, że jemu te strony też nie są obce, że też się uczył gramatyki i łaciny w szkole jezuitów, a nie chwali się tym przed ludźmi. Walenty stwierdza, że ta szkoła to tylko strata czasu. Walenty mówi, że pracował w drukarni. Następnie rozmawiają o waśni Rzegotów z Uranosami.

Scena VI

Wojciech, Walenty Żegota

Żegota pyta Wojciech gdzie jest Radomir, każe iść go szukać i przyprowadzić do domu Skarbimira. Ma wziąć dokumenty i rapier (w książce nie było napisane co to jest, ale według wikipedii to jakaś biała broń).

Scena VII

Walenty i Wojciech

Wojciech narzeka, że posada jaką ma średnio mu się podoba ze względu na mieszkańców wioski. Walenty przyznaje, że wieś jest lepsza od Warszawy. Uważa, że wiejskie przysłowia może są proste w słowach, ale za to w Warszawie honor i cnota to marne słowa

Scena VIII

Radomir, Walenty, Wojciech

Radomir daje list dla Anieli Walentemu, prosząc o dyskrecje i dotrzymanie sekretu. Ten zaczyna opowiadać o Ryksie, kiedy się napije, że nawet mąż się przed nią chowa i każdy kto ją spotka. Jednak zdaje sobie sprawę, że czas go nagli i odchodzi. Wojciech informuje Walentego, że szukał go ojciec i że ma iść do domu Skarbimira.odchodzą

Scena IX

Rozmyślania Walentego. Zagląda do kieszeni, w których ma pieniądze od Radomira, chwali go, że jest szczodry. Zobaczywszy nadchodzącą Ryksę i Burzywoja, modli się do św. Barbary-patronki śmierci, by uzbroiła go w wiarę. Chowa pieniądze do kieszeni, a list wpuszcza za cholewę.

Scena X

Walenty, Ryksa, Burzywoj, który na ramieniu ma przewieszoną rusznicę (wg wikiepedii: długa, drewniana broń palna)

Burzywoj mówiło Ryksy, że jest przekonany, że widział w ręce Walentego jakiś list. Walenty wyciąga z kieszeni placek i zaczyna go jeść. Burzywoj każe pokazać Walentemu co ukrywa. On mówi, że ma jedynie kawałek placka, a resztę schowa na wieczerzę. Wówczas Burzywoj pyta go o list. Walenty mówi, że żadnego listu nie ma. Ryksa każe zaglądnąć za jego pazuchę i przetrzepać kieszenie. Walenty opiera się. Burzywoj znajduje pieniądze i pokazuje je ciotce. Nazywają Walentego złodziejem, grożą torturami i więzieniem. Chcą do niego strzelać, on tłumaczy, że skoro oddał im ostatnie pieniądze, to przecież nie chowałby jakiegoś listu. Przeszukują go, ale nic nie znajdują, Ryksa domyśla się, że list jest w cholewach i każe tam sprawdzić. Walenty tłumaczy się, że ma zranione nogi i prosi, by go nie dotykali. Burzywoj w końcu znajduje list. Każe zaprowadzić Walentego do więzienia, później jednak rozkazuje od razu go zabić. Walenty błaga na kolanach o litość. Ryksa nie ma litość, gdy wyszarpuje od Burzywoja broń, kurek wypada i strzelba wystrzela.

Scena XI

Burzywoj, Ryksa, Walenty, Retorta

Przybiega Retor. Burzywoj myśli, że Walenty już nie żyje. Retorta mówi, że trzeba ratować Walentego, nie widzi krwi, wiec widzi jeszcze nadzieje. Walenty widząc Retortę cieszy się, że żyje i ucieka. Retorta nie rozumie jak to się stało, że tamten tak nagle ożył.

AKT PIĄTY (w domu Skarbimira)

Scena I

Aniela, Agatka

Aniela żałuje, że nauczyła się pisać. Agatka mówi, że dla niej to też jest zła sytuacja, bo ona jest tylko służącą, a nie córką więc czekają ją gorsze konsekwencje. Widzi jednak jeszcze nadzieje przez to, że są w domu Skarbimira i może on im pomorze. Ma też nadzieję, że i u Ryksy są jakieś resztki człowieka. Aniela nie liczy na to, że matka będzie łagodna, żałuje, że nie posłuchała rodzicielki. Agatka ma do niej żal, że najpierw wciąga ją w intrygi, a teraz się rozmyśla. Mówi też, że w takim razie odchodzi daleko, żeby nie zostać ukaraną. Aniela prosi ją by została, obiecuje, że zrobi wszystko tak jak Agatka powie.

Scena II

Aniela, Agatka, Walenty

Walenty opowiada jak to Ryksa chciała go zastrzelić, a on udawał trupa, by nie wystrzeliła raz jeszcze. Mówi też, że utracił przez to wszystkie pieniądze. Przychodzi Skarbimir.

Scena III

Aniela, Agatka, Skarbimir, Walenty

Aniela wraz z Agatką proszą Skarbimira o pomoc. Aniela chce opowiedzieć Skarbimirowi o co dokładnie chodzi, prosi więc Walentego, by odszedł, ten zaś pyta co ma odpowiedzieć gdyby ktoś pytał gdzie Aniela poszła. Ona prosi, by udawał, że nic nie wie.

Scena IV

Walenty, Agatka

Agatka upomina Walentego, by nie stchórzył i przypadkiem nie zaszkodził sobie i dziewczętom. On obiecuje, że takiego błędu nie popełni

Scena V

Walenty mówi sam o miłości, że dużo w niej cierpienia, ale z drugiej strony jeden uśmiech i o wszystkim się zapomina. Zauważa, że idzie Burzywoj z Guronosem. Narzeka, że wszędzie się natknie na Burzywoja, raz z kobieta, raz z mężczyzną.

Scena VI

Walenty, Burzywoj, Guronos

Guronos i Burzywoj są zdziwieni co tu robi Walenty. Ten mówi, że przyszedł kominem, by udawać głupka. Tłumaczy jednak, że jeszcze nikomu domu nie spalił, nikogo z ludzi nie napastuje, ale od teraz trzeba na niego uważać. Tłumaczy, że przyszedł do Skarbimira, bo jest on mądry i na pewno rozkaże oddać skradzione Walentemu pieniądze. Burzywoja oburza to i chce bić Walentego. Guronos mówi, że w cudzym domu to nie wypada. Domaga się najpierw 30 czerwieńców (takie pieniądze), potem schodzi już do 12. Guronos każe Walentemu zejść mu z oczu.

Scena VII

Guronos, Burzywoj

Burzywoj ma żal, że wujaszek nie pozwolił mu rozprawić się z Walentym. Guronos zaś uważa, że tym zniszczyłby swój honor.

Scena VIII

Rejent, Burzywoj, Guronos.

Guronos zgadza się na warunki jakie wymyslił Rejent w sprawie zgody. Przedstawia mu Burzywoja, mówi, że to mężny chłopak o czym świadczyć mają jego blizny. Burzywoj udaje skromnego, mówiąc, że nie zasługuje na takie pochwały. Prosi, by Rejent oddał im pole, bo na to zasługują. Ten jednak mówi, że musi porozmawiać ze Skarbimirem, chce odejść, ale zatrzymuje go Guronos. Mówi, że wierzy, że z cokolwiek Rejent i Skarbimir wymyślą na pewno będzie dobre.

Scena IX

Burzywoj, Guronos, Rejent, Skarbimir

Rejent wita Skarbimira. Guronos chwali Skarbimira, wypowiada się o nim w samych superlatywach, mówiąc krótko - podlizuje się. Skarbimir pyta Guronosa czy przystaje przy zgodzie. Ten jeszcze raz wychwala Skarbimira i Rejenta, mówi, że się nie wycofuje, pyta jakie są plany Żegoty. On mówi, że nie wie, ale Żegota wraz z synem się zjawi, są już w ogrodzie, ale kazał jeszcze siostrze - Bogumile iść po 4 sąsiadów ( Czesława, Dadziboga, Jarosza, Iwona), żeby byli świadkami. Guronos mówi, że taka ilość świadków jest niepotrzebna. Skarbimir jednak przystaje przy swoim z czego Guronos i Burzywoj są niezadowoleni.

Scena X

Guronos, Burzywoj, Skarbimir, Rejent, Żegota, Radomir

Wszyscy oczywiście udają miłych dla siebie. Skarbimir oświadcza przybyłym, że o kłótni we wsi wiedzą już o tym nawet w Warszawie i napisano o tym komedię, którą wystawia się w teatrze. Burzywoj jest oburzony kto to pisze takie bzdury, na wuj mu odpowiada, że pewnie studenci. Skarbimir prosi, by odtąd we wsi był pokój. Zgadza się na to Guronos. Skarbimir prosi Rejenta, by odczytał treść dokumentu. Ten zaczyna od słów: „między ichmościami panami Chrzcicielem Żegotą, a…” Guronos przerywa mając pretensje, że to on powinien być wymieniony jako pierwszy. Rejent prosi, by dali mu skończyć. Dalej jest napisane tak: „Między panem Żegotą Janem z jednej strony,

A wtąż na odwrót, między jegomością panem

Markiem Guronos z jednej, a z Żegotą Janem

Z drugiej strony czyniącym, stroną i powodem”

Każdy więc jest pierwszy i drugi. Guronos jednak wciąż ma żal i znowu zaczyna się kłó™nia. Skarbimir i Rejent próbują załagodzić spór. Sugeruje też, by Guronos i Żegota pozwolili na miłość Anieli i Radomira.

Scena XI

Guronos, Burzywoj, Żegota, Skarbimir, Rejent, Radomir, Ryksa, Walenty

Ryksa prowadzi gwałtownie Walentego, grozi, że zginie. Guronos nie jest zadowolony widząc pijaną żonę, mówi jej, że już nastała zgoda i żeby się nie wtrącała i nic nie psuła. Ryksa robi awanturę, że Aniela uciekła z Radomirem. Guronos zwraca jednak uwage, że przecież Radomir ze swoim ojcem jest w tym samym pomieszczeniu co ona. Skarbimir też próbuje ja uspokoić. Ta płacze. Guronos narzeka na pijaństwo swojej zony.

Scena XII

Guronos, Burzywoj, Żegota, Skarbimir, Rejent, Radomir, Ryksa, Walenty, Bogumiła

Bogumiła zastanawia się czemu Ryksa płacze. Guronos tłumaczy jej, że to z powodu Anieli. Ryksa narzeka, że Aniela ma dopiero 24 lata, a Ryksa miała 30 gdy szła do ślubu i to jeszcze w wianku. Przytakuje jej ze wstydem Guronos. Ryksa mówi, że z Anieli już pociechy ni będzie. Bogumiła prosi ciotkę, by pozwoliła jej coś powiedzieć w sprawie Anieli. Otóż przytacza słowa swojej matki mniej więcej o tym, że to natura wyznacza różne etapy naszego życia. Jej matka płakała, gdy umierała, że widziała swoją córkę jeszcze w stanie dziewiczym. Mówi, że Aniela jest rozsądną dziewczyną, a Radomir to młodzieniec dobrze wychowany i cnotliwy. Ryksa wciąż skarży się, że Aniela uciekła. Bogumiła tłumaczy, że to nie prawda. Ryska mówi, że Anielę przeznaczyła dla Burzywoja. Skarbimir prosi Radomira, by poszedł po Anielę, ten tak czyni. Guronos pyta Żegotę, co on myśli o tym wszystkim, Żegota stwierdza, że byłby szczęśliwy.

Scena XIII

Burzywoj, Guronos, Żegota, Skarbimir, Rejent, Radomir, Ryksa, Walenty, Aniela, Agatka

Guronos pyta Anielę czy kocha Radomira, każe mówić szczerze. Ona mówi, że wszystko uzależnia od pozwolenia ojca. Guronos mówi, że to przecież nie za niego ma wyjść za mąż. Pyta więc Radomira o to samo. Radomir mówi, że byłby szczęśliwy gdyby mogli wziąć ślub. Teraz wszystko uzależniają od Ryksy. Aniela błaga ją o zgodę Ta mówi, że kosztuje ją to wiele bólu, ale skoro tak chcą niebiosa, to nie można się im sprzeciwiać. Ściska ich i błogosławi. Ściskają się też Żegota i Guronos. Burzywoj chwali Rejenta i Skarbimira, że udało im się wszystkich pogodzić. Guronos i Żegota nie mogą sobie darować, że kłócili się o byle co. Sprawiedliwości domaga się też Walenty. Chce podać do sądu Burzywoja. Domaga się o pieniądze - 30 czerwieńców. Na protest Burzywoja schodzi do 20, ostatecznie zgadza się na 12. Guronosa zaś prosi i rękę Agatki. Guronos się zgadza. Ryksa daje tą decyzję pod wątpliwość, bo przecież Walenty to głupiec. Pyta jednak Agatkę co ona na to. A ona: „I do głupich z czasem się przywyka” Guronos obiecuje im, że dostaną od niego w przyszłym roku… KROWĘ :D Ryksa ma im dać pierzynę i parę poduszek. Skarbimir ogłasza zgodę. Wszyscy krzyczą: Vivat, kobiety krzyczą kochajmy się. To samo mówi do męża Ryksa. Na koniec wypowiada się Skarbimir:

„ To, to

Narodową Polaków niegdyś było cnotą;

Ona przewodniczyła ich męstwu, ich radom.

Czas dalszy zniósł ją, nowym dawszy miejsce wadom,

Lecz je przemilczam, abym serc tkliwych nie ranił,

Że tam, gdzie żal ma tylko miejsce, późno ganił.

Chcę się raczej spodziewać. Niebo! Ziść nadzieję,

Że nam zamierzchłe słońce jeszcze zajaśnieje”

Koniec aktu piątego i całej komedii.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 44. Franciszek Zabłocki, Sarmatyzm akt. II, oprac
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 43. Franciszek Zabłocki, Sarmatyzm, AKT I.
45 Franciszek Zabłocki, Sarmatyzm, oprac L Biernacki, Kraków 2002, AKT III, opracowała Karolina Ruc
1 Franciszek Zablocki Sarmatyzm
Franciszek Zabłocki SARMATYZM
Franciszek Zabłocki, Sarmatyzm, Akt IV, oprac Julia Tomkiel
Zabłocki - Sarmatyzm, filologia polska (przydatne opracowania)
Franciszek Zabłocki Fircyk w zalotach
Franciszek Zabłocki Fircyk w zalotach wstęp BN
Franciszek Zabłocki Monika Śpiączka doc
Franciszek Zabłocki Arlekin Mahomet albo taradajka latająca
Karpiński Franciszek Żale Sarmaty nad grobem Zygmunta Augusta ostatniego pols kiego króla z odmu Ja
40 Franciszek Zabłocki, Fircyk w zalotach, Wrocław 1969, Akt I, oprac Marta Dziedzicka
Franciszek Zablocki Krol w kraju rozkoszy
Franciszek Zabłocki Fircyk w zalotach
Fircyk w zalotach Franciszek Zabłocki
Franciszek Zabłocki Fircyk w zalotach

więcej podobnych podstron