BONES
Dlaczego oddalasz się ode mnie?
- Chcesz coś zjeść? - Seeley Booth spytał swojego partnera. Wiedział, że była smutna. Widział to w jej błękitnych oczach. Oczy Bones były piękne. Nie chciał się do tego przyznać, ale patrząc na nią mógł zapomnieć o całym świecie.
Temperance potrząsnęła głową. Dotknęła delikatnie małego delfina spoczywającego na jej palcu.
- Nie. Nie jestem głodna. - powiedziała. - Chyba powinnam iść do domu.
- Podwiozę cię. - Booth powiedział stając. Wyciągnął rękę w stronę Brennan. Zignorowała go wstając powoli.
- Nie. Poradzę sobie. - powiedziała. - Chcę być sama. - Wstała otrzepując spodnie. Bones nie widziała jaką przykrość sprawiła Boothowi. Zanim mogła się na tym skoncentrować weszła do swojego biura. Wzięła płaszcz i wyszła z laboratorium.
***
Nie mogła zasnąć. Popatrzyła na zegarek, wskazujący 3 nad ranem. Bones nienawidziła weekendów. Normalnie pewnie pracowała by w laboratorium nad jakimś przypadkiem, jednak to już była inna sytuacja bez Zacha. Czuła w sobie ból. Już dawno temu nauczyła się skrywać wszystkie swoje emocje. Dlatego nienawidziła psychologii. Chciała tylko zamknąć ten ból i żyć dalej. Nie chciała tego przeżyć jeszcze raz. Jednak ten ból nie mogła go przezwyciężyć.
Usłyszała pukanie do drzwi. Podeszła do nich patrząc przez wizjer. Westchnęła widząc Bootha. Otworzyła drzwi. Nie zdążyła nic powiedzieć gdy jej przyjaciel wszedł szybko do jej mieszkania.
- Mój mózg jest wykończony myślą, dlaczego znowu ode mnie uciekasz? - powiedział patrząc na nią. Brenna popatrzyła na niego przeegzaminowując jego posturę. Jego włosy były w nieładzie, jakby dopiero wstał z łóżka. Nawet nie miał na stopach skarpetek.
- Wtedy sobie uświadomiłem. Oddalasz się ode mnie, od kiedy aresztowałem twojego ojca.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Właśnie, że wiesz! - Booth powiedział. - Wiesz dokładnie o czym mówię. Ukrywasz się przede mną. Myślałem, że już to przerobiliśmy, Bones.
- Nadal nie wiem o co chodzi. - Brennan powiedziała. Dlaczego nie mógł odpuścić?
- Nie obchodzi mnie to - powiedział. - Zachowywałaś się jak szczeniak, odkąd dowiedziałaś się o mojej śmierci.
- Nie wiem co to znaczy.
- Myślałem, że rozumiesz. - wszedł do pokoju. - Od kiedy wszystkie rzeczy pomiędzy nami stały się poważne, ty uciekasz.
- Booth, przestań.
- Nie. To śmieszne. Nie możesz wciąż ode mnie uciekać!
- OPUŚCIŁEŚ MNIE! - krzyknęła w rozpaczy.
Ręce Bootha spoczęły na jego biodrach.
- Co? - spytał obniżając ton głosy.
- Opuściłeś mnie. Nie spodziewałam się tego. Zaufałam ci, byś był tą osobą w moim życiu, która nigdy mnie nie zostawi!
- Ja, ja... - Booth zmarszczył brwi. - Nie zostawiłem cię, Bones.
- Właśnie, że tak! - powiedziała przeklinając w myślach, swój ton. - Zach mnie opuścił.
Niedługo pewnie Angela i Hodgins. Nawet Cam. Wszystkich których kocham mnie opuszczają.
- Temperance. - Booth powiedział miękko. - My nie. Wiem, że cierpisz z powodu zdrady Zacha. To była jego naturalna reakcja.
- Nie! - Łzy zaczęły płynąc po jej policzkach. - Przestań z psychologią. Nienawidzę psychologii.
- Dlaczego? Nie chcę od ciebie znowu usłyszeć, naukowego wyjaśnienia!
- Psychologia sprawia, że sięgasz do rzeczy, które już dawno powinny być pchnięte na bok. - Brennan powiedziała, jej głos zaczął drżeć. - Wyciąga z ciebie rzeczy o, których chcesz zapomnieć.
- Bones, to nie jest zdrowe podejście. - powiedział, powoli do niej podchodząc. - Pchnięcie ludzi daleko i ignorowanie swoich uczuć, nie sprawi, że oni odejdą. Oni będą nadal z tobą.
Bones podniosła głowę, patrząc na Bootha.
- Opuściłeś mnie. - szepnęła.
- Boże. - powiedział. - Temperance, przepraszam - dotknął jej twarzy. - Nawet nie zdałem sobie sprawy, co ci zrobiłem.
- Każdego kogo kocham, mnie opuszcza. - jej łzy zaczęły płynąć szybciej. - Moi rodzice, Zach, ty.
- Kochasz mnie? - Booth powiedział, próbując rozjaśnić jej nastrój.
- Przestań. - powiedziała, próbując oderwać się od jego dotknięcia. - Nie drażnij mnie, nie
teraz.
- Przepraszam, Bones. - powiedział. - Tylko nigdy nie powiedziałaś. - wziął głęboki oddech. - Ja też cię kocham, Bones.
- Nie mów tego. - westchnęła. - Proszę. Miłość jest okropną emocją, przez, którą mówimy i robimy rzeczy, które później żałujemy i...
- Temperance. - przerwał. - Jestem w tobie zakochany. Dlatego cię kocham.
- Dlaczego to powiedziałeś?! - Brennan krzyknęła, gwałtownie od niego odchodząc. -
Dlaczego ty.
- Ponieważ to prawda! Dlaczego tak trudno ci w to uwierzyć?
- Ponieważ ja nie umiem kochać!
- Co? To nie prawda.
- Właśnie, że tak! - powiedziała. - Mam emocje o, których myślę, które odczuwam, ale zawsze tłumaczę je w naukowy sposób. I po prostu żyję dalej. To dla mnie jest łatwiejsze by dalej funkcjonować.
- Temperance, ty wiesz jak kochać. Te wszystko emocje, które kryjesz w sobie, właśnie to potwierdzają.
- Właśnie, że nie! To znaczy, że jestem fizycznie zdolna do bycia emocjonalną i uczuciową, ale to nie znaczy, że wiem jak to się robi. - popatrzyła na niego ze smutkiem w oczach.
- Wiem, że cię kocham Booth, ale nie wiem czy jestem w tobie zakochana. Nawet jeżeli jestem w tobie zakochana, to nie wiem czy na tyle, na ile zasługujesz.
- To na co zasługuję, Temperance, to szansa. - powiedział. - Właśnie na to zasługuję. Miłość... miłość jest skomplikowana. Była skomplikowana przed i będzie skomplikowana w przyszłości. I to nie znaczy, że nie możesz dać jej szansy.
- Ale, ja nie wiem jak. Nie chcę już nikogo zranić. To nie chodzi tylko o ciebie, ale też o
Parkera. Zranię ciebie, zranię jego. Jak będę mogła z tym żyć, kiedy to się stanie?
- Widzisz, i o to właśnie chodzi. Te uczucia udowadniają, że potrafisz kochać. Być może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale właśnie tak jest. Potrzebujesz osoby, która pokaże ci czym jest prawdziwa miłość. By ta osoba pokazała ci, że miłość może zranić, jednak jest tego warta ponieważ jest to najpiękniejsza rzecz w życiu, która może ci się przytrafić z właściwą osobą. - Booth wziął ręce Bones w swoje. - Chcę być tą osobą dla ciebie Bones. Chcę ci pokazać jak bardzo cię kocham. Chcę ci pokazać, że miłość jest największym prezentem jaki w życiu dostałaś. Chcę ci pokazać, że miłość pokonuje wszystko. Odległość, czas, śmierć wszystko.
- Boję się, Booth. Boję się, że znów zostanę sama. Już raz miała miejsce taka sytuacja.
- Obiecuję ci, że nigdy w życiu cię nie opuszczę. - powiedział gładząc jej twarz. - Kocham cię, Parker cię kocha. Dużo ludzi cię kocha. Nigdy cię nie opuścimy.
- Ale Zach, mój ojciec, Russ. - spojrzała do jego oczu. - Ty.
- Będę żałował każdego dnia do końca życia, że ci to zrobiłem. Nigdy nie wybaczę Sweetsowi, że ci nie powiedział, bez względu na jego wytłumaczenia. Żałuję całym sercem, że cię tak zraniłem. I przysięgam, że nigdy cię nie zostawię.
- Nikt nie żyje wiecznie.
- A więc co najmniej obiecuję ci na jakieś pięćdziesiąt lat to na początek. - Booth powiedział z uśmiechem. Bones popatrzyła do jego ciemnych brązowych oczu.
- Co jeśli ja nie mogę oddać ci uczucia tak jak na to zasługujesz? - spytała. - Co jeśli.
- Jest dużo w życiu takich pytań, Bones. Jeżeli przestalibyśmy brać jakichkolwiek szans i przestać z nimi żyć życie byłoby nudne.
- Więc szansa?
- Szansa.
Brennan objęła Bootha wokół talii i położyła swoją głowę na jego klatce piersiowej.
- Myślę, że to zrobię. - powiedziała.
Booth pocałował ją delikatnie w głowę, przytulając ją mocniej do siebie. W tej sytuacji
znaczyło to dla nich bardzo wiele. A co najważniejsze szansę.
2