Narty po turecku
Turcja to kraj kojarzący się raczej z letnim wypoczynkiem, zazwyczaj na plażach riwiery Morza Śródziemnego. Mało komu przychodzi do głowy, że w tamtejszych górach można jeździć na nartach.
Szczerze mówiąc jadąc do Turcji na początku kwietnia nie mieliśmy specjalnie nadziei, że pojeździmy na nartach. A jednak... - Na zboczach Ulu Dag są jeszcze 2 metry śniegu, a na wulkanie Ercyes- trzy... - ku naszemu zdumieniu obwieścili znajomi Turcy. No to jedziemy! - zapadła decyzja.
Ulu Dag - można poszaleć
Masyw Ulu Dag położony jest ok. 150 km na południe od Stambułu. Najbliższe miasto to pełna historycznych zabytków, a zarazem słynąca z gorących źródeł Bursa - 40 minut jazdy samochodem. Droga kończy się w miejscu, gdzie wybudowano kilkanaście hoteli, obok nich startują wyciągi. Zamieszkujemy w hotelu „Agaoglu" - miejsce dość ekskluzywne, ale innych tu nie ma - narciarstwo w Turcji to sport raczej dla wyższej klasy społeczeństwa. W końcu sezonu ceny noclegów idą w dół, z czego właśnie skorzystaliśmy.
Hotel fajny. Do dyspozycji mamy ładny basen z oszklonymi ścianami z widokiem na stoki, bilard, saunę i wszystko, co się wiąże z ofertą all-inclusive, obejmującą zarówno jedzenie, jak i różnorakie napoje, w tym także dobre tureckie piwo. No, ale piwo to pomysł na wieczór, dzień natomiast spędzamy na nartach. Jak to w Turcji, od razu znajdują się uczynni ludzie. Przemiły Volkan sprzedaje nam karnety, Berat prowadzący wypożyczalnię załatwia nam sprzęt (ceny: 10 lir, czyli 23 zł za komplet: buty, narty, kijki na 1 dzień), z kolei pracujący przy obsłudze wyciągów, mówiący po polsku Ibrahim (zakochany w dziewczynie z Polski), zakłada narty i postanawia, że pokaże nam cały teren.
Wybór stoków jest całkiem niezły, choć zdecydowana większość to trasy łatwe, idealne do nauki, a właśnie na takim poziomie jest większość tureckich narciarzy. Zresztą na mapkach ośrodka wyraźnie widać, że przy oznaczeniach tras dominuje kolor niebieski i zielony. Są jednak miejsca, w których trzeba się wykazać - naszą ulubioną trasą staje się obsługiwana przez 2-osobowe krzesła „Karkay" (czyli „śnieg"), całkiem stroma i wąska (właściwie to przecinka pod wyciągiem). W sumie do użytku narciarzy jest w Ulu Dag 15 wyciągów (najdłuższy o długości 3 km) na wysokościach 1765-2232 m. Główny sezon narciarski trwa między 20 grudnia a 20 marca, choć jeździć można w zależności od warunków znacznie dłużej (przeciętna to 120 dni narciarskich w ciągu roku). Ceny karnetów nie są wysokie - oficjalnie wynoszą 50 lir (117 zł) za dzień, jednak każdy hotel ma system zniżek, dzięki czemu np. jako hotelowi goście, już „na wejście" dostajemy 50 proc. rabatu. Niestety karnet nie obejmuje wszystkich wyciągów, a jedynie te, które należą do hotelu sprzedającego ski-pass. Na szczęście okazuje się, że „Agaoglu", czyli nasz hotel, jest największym „potentatem wyciągowym" w tym regionie - należą do niego 4 rozstawione zygzakowato krzesełka i orczyki, a od tego roku jeszcze nowo postawiona gondola, dzięki czemu można jeździć na naprawdę rozległym terenie.
Pogoda chwilowo pogorszyła się, tak więc Ibrahim zaprasza nas na tradycyjną turecką herbatkę, czyli ciemny, mocny napar podawany w szklaneczkach o kształcie kwiatu tulipana. Za oknem sypie śnieg, więc nie śpiesząc się rozmawiamy o tutejszych warunkach. Ratraki? Są, dwa, ale wkrótce będzie więcej. Pierwsza pomoc? Za darmo, zwożeniem klienta zajmuje się Jandarma (żandarmeria), a po opatrzeniu w mini-szpitaliku jeśli trzeba, pechowca zabiera do Bursy karetka. Plany na przyszłość? Przede wszystkim nowe wyciągi, tym bardziej że terenów do ich stawiania nie brakuje. Wprawdzie z jednej strony ograniczeniem jest park narodowy, ale z drugiej - przestrzeni jest sporo. Pytamy, kto tu głównie jeździ? Jeśli Turcy, to raczej bogaci, zaś z cudzoziemców dominują Rosjanie. Cudzoziemcy mają zresztą lepiej niż Turcy, bo... dostają w hotelach niższe ceny. To efekt proturystycznej polityki państwa - chodzi o to, by przyjeżdżało jak najwięcej gości zostających w hotelu przez dłuższy czas (Turcy są zwykle tylko w weekendy).
|
|
Tymczasem wyszło słońce, więc wracamy na narty. Ja mam dodatkową atrakcję - Berat, który jest też instruktorem narciarskim, organizuje mi wycieczkę skuterem śnieżnym. Jedziemy m.in. do sympatycznego schroniska przy górnej stacji wyciągów. Jakoś wierzyć mi się nie chce, że jesteśmy w Turcji, jednak przypomina o tym turecka muzyka dolatująca z baru na stoku (ku mojemu miłemu zdziwieniu nawet wino grzane jest!). Im dłużej tu jesteśmy, tym bardziej nam się podoba. Najbardziej to, że nie ma kolejek do wyciągów, a stoki mamy praktycznie dla siebie. I to, że wyciągi jeżdżą aż do 18-tej... - Są chętni, to jeżdżą - mówi Ibrahim, dziwiąc się, kiedy mówimy mu, że w Alpach o 16.30 wszystko jest już pozamykane.
Erciyes - narty na wulkanie
Chcąc zobaczyć także inne tureckie tereny narciarskie, postanawiamy przenieść się do Kapadocji. Na obrzeżach tej bajkowej krainy znajdującej się w centralnej części Anatolii (tak nazywa się azjatycką część Turcji) wznosi się dumnie wygasły wulkan Erciyes (3917 m n.p.m.). Z pobliskiego Kayseri bez problemów można dojechać do stoków tzw. dolmuszem (mikrobusem) - za pól godziny jazdy zapłacimy niecałego dolara. Z pogodą znowu mamy pecha - śniegu jest mnóstwo, ale widoczność na tyle kiepska, że nie udaje nam się ani na moment zobaczyć szczytu Erciyesa. Jego zdobycie to popularny cel wycieczek narciarskich - najpierw jest ok. 4-5 godzinne podejście, a w nagrodę - zjazdy po terenach pozatrasowych (na mapce widnieją jako trasa czarna). Wyciągi są tylko w niższych partiach góry. Podobnie jak i na Ulu Dag, tutaj też nie można kupić ski-passu obejmującego wszystkie orczyki i krzesła. Mehmet Eglenceoglu, poznany szef całego kompleksu, siada z nami nad mapką tras i objaśnia: ten wyciąg jest ogólnodostępny - krzesełko, z którego można się przesiąść na kolejne krzesełko. Równoległy orczyk już tylko dla upoważnionych - należy do Ministerstwa Sportu, tak więc jeżdżą na nim zawodnicy. Ostatni wyciąg, trochę na uboczu, postawiły władze miasteczka i to one decydują, kto może tam jeździć.
Chwilę potem Mehmet zabiera nas do prowadzonej przez siebie wypożyczalni sprzętu. Widniejąca na niej nazwa „Arlberg" słusznie kojarzy nam się z Austrią. Okazuje się, że Mehmet przez długi czas w Austrii mieszkał, a jego rodzina wciąż tam jest. Właśnie tam, w Alpach, nasz przyjaciel nauczył się jeździć na nartach, potem zaś stał się jednym z prekursorów snowboardu. Przyjechał na stoki Erciyesa w ramach przygotowań do olimpiady w Calgary (we wstępnych planach miał startować w niej jako reprezentant Turcji). Na olimpiadę w końcu nie pojechał, ale Erciyes spodobał mu się do tego stopnia, że postanowił zostać i zainwestować wykorzystując swoje austriackie doświadczenia. Zawiązał spółkę, która stary wyciąg zastąpiła nowym, otworzył wypożyczalnię sprzętu, a w mieście Kayseri - sklep ze sprzętem narciarsko-snowboardowym (godne uwagi ceny m.in. windstoperów!). Pomysłów na propagowanie narciarstwa Mehmetowi nie brakuje - ostatnio sprowadził np. austriackich mistrzów snowboardowych akrobacji, pokazał też mieszkańcom Kayseri, że istnieją armatki, dzięki którym można zrobić sztuczny śnieg. Armatki wkrótce pojawią się na stokach na stałe - wprawdzie śnieg jest tu średnio przez 150 dni w roku, ale zabezpieczyć się nie zaszkodzi.
|
|
My tymczasem przypinamy narty. Wysokości, na jakich jeżdżą wyciągi, wahają się od 2200 do 2770 m, choć w planach jest przedłużenie krzeseł na 3100 m n.p.m. - To bardzo bezpieczny teren - zapewnia Mehmet. - Nie ma lawin, nie można się też zgubić, bo gdzie się nie pojedzie, to i tak zawsze dojedziemy do szosy. Na stoku spotykamy strażnika bezpieczeństwa, czyli jednoosobowy patrol porządkowo-ratunkowy w osobie chłopaka na skiblade'ach i w kurtce z napisem “Jandarma". Oprócz niego, nas i instruktora z co chwila przewracającą się kursantką, na stoku nikogo nie ma. - Sezon ciągle trwa - mówi Mehmet Rozpoczyna się około 20 listopada, a kończy 20 kwietnia. Dziś jednak na dole pada deszcz, tak więc ludzie z Kayseri myślą, że tu też leje i nie przyjeżdżają.
Dla urozmaicenia nasz nowy znajomy zabiera nas pokazać pobliskie hotele. Wybór noclegów jest spory - od standardu schroniskowego po luksusowe cztery gwiazdki (najlepszy to hotel Grand Eras, w którym za nocleg w pokoju dwuosobowym, z 3 posiłkami dziennie zapłacimy 90 lir -210 zł). W przeciwieństwie do rejonu Ulu Dag, gdzie wśród gości dominują Rosjanie, na Erciyesie z cudzoziemców można spotkać przede wszystkim amerykańskich i zachodnioeuropejskich żołnierzy z baz NATO w położonej na wybrzeżu Adanie. Upodobali też sobie Erciyes Holendrzy - wydzierżawili nawet jeden z hoteli (przypominający piramidę „Dedeman Hotel"), wyremontowali, no i w tym roku są już stałymi gośćmi. W każdym razie również i w przypadku Erciyesa cudzoziemcy mogą negocjować preferencyjne ceny. Standard to pobyty 6-dniowe, z czego 4 dni jeździ się na nartach, a 2 dni (zwykle wtedy kiedy warunki pogodowe albo kryzys kondycyjny przeszkadzają w zjazdach) spędza się na zwiedzaniu cudu natury - pobliskiej Kapadocji. Żlal nam się robi, kiedy przychodzi czas powrotu. Obiecujemy sobie, że na Erciyesa wrócimy, po to by zjechać kiedyś z jego szczytu. A także po to, by odwiedzić kolejnych miłych ludzi, których tu spotkaliśmy.
Turcja ma 7 centrów narciarskich z wyciągami i przygotowanymi trasami. Są to:
Nazwa ośrodka |
Najbliższe miasto |
Wysokość |
Uludag |
Bursa |
2232 m npm |
Koroglu Dagi |
Bólu |
2223 m npm |
Ilgaz Dagi |
Cankiri |
brak danych |
Sarikamis |
Kars |
2300 m npm |
Palandoken |
Erzurum |
3125 m npm |
Erciyes Dagi |
Kayseri |
2770 m npm (w planach 3100 m) |
Bey Daglari |
Antalya |
brak danych |
Informacje ogólne:
Dolot
Zimą samoloty czarterowe z Polski do Turcji nie latają - zostaje zwykłe połączenie rejsowe Warszawa-Stambuł liniami PLL LOT lub Turkish Airlines. Biorąc pod uwagę standard podróży - jak najbardziej polecam tureckiego przewoźnika (bardzo miła obsługa, świetne jedzenie, wygodny samolot - duży Boeing).
Wizy
Przy pobytach do 30 dni wystarczy znaczek wklejany na granicy do paszportu. Zapłacimy za niego 15 dolarów lub 10 euro.
Sprzęt:
Wypożyczenie nart w Turcji jest tanie, tak więc nie za bardzo jest sens robić sobie kłopot z ich wożeniem. Trzeba jednak brać pod uwagę, że wybór jest dość ograniczony i raczej nie są to modele z najnowszych kolekcji. Zwykle jest podział - na sprzęt wyższej klasy (narty carvingowe) i niższej (zwykłe „boazerie”). Są też deski snowboardowe.
Informacje:
W działającym w Warszawie Tureckim Biurze Informacji Kulturalnej i Turystycznej Ambasady Turcji (ul. Krakowskie Przedmieście 19/1, 00-071 Warszawa, tel. (22) 826 62 88, turkey-info@o2.pl) otrzymamy darmowy folder (anglojęzyczny) z mapkami wszystkich tureckich ośrodków narciarskich.
W internecie na temat nart w Turcji dowiemy się ze strony: www.adiyamanli.ort/winter_sports_turkey.htm