ROMEO I JULIA OTRZĘSINY


ROMEO I JULIA-

czyli Szekspir na opak

OSOBY:

KSIĄŻĘ - dyrektor szkoły,

P. MONTEKI - wychowawca klasy siatkarskiej,

P. KAPULET - wychowawca klasy brydżowej,

ROMEO - kapitan drużyny siatkarskiej,

MERKUCJO - siatkarz, przyjaciel Romea ,

BENWOLIO - siatkarz, przyjaciel Romea ,

TYBALT - szef klasy brydżowej,

PETRUCJO - brydżysta

SAMSON - siatkarz,

GRZEGORZ - siatkarz ,

BALTAZAR (STRAŻNIK) - brydżysta,

ABRAHAM - brydżysta

JULIA - brydżystka,

MARTA - przyjaciółka Julii

Klara - brydżystka

Scena pierwsza

CHÓR

Dwie wielkie klasy w szkoły naszej progach,
Równie słynące z prestiżu i chwały,
Co dzień odwieczną zawiść odnawiały,
Z klasą siatkarzy walczyła brydżowa.
Lecz gdy zaciętość wychowawców zżera,
Niezwykła miłość uczniów ich jednoczy.
Rywalizacja zawzięta się toczy,
a ta historia nowy kształt przybiera.
Miłość, kochanków karą naznaczona,
Wściekłość dorosłych i wojna szalona
Zerwana późno nad wybrykiem dzieci,
Przed waszym okiem na scenie przeleci.
Jeśli nas słuchać będziecie łaskawi,
Błędy obrazu chęć nasza naprawi.

Wchodzą Samson i Grzegorz z piłką, podają ją sobie raz po raz kozłem, przerzucają do siebie, odbijają

SAMSON

Jeśli się który Walecik pokaże,

I szacuneczku z dala nie okaże,

Niech przemknie cichcem, ślad za sobą zatrze.

GRZEGORZ

Kto chce z nami zadrzeć, będzie musiał zadrżeć.

SAMSON

Niech no który Kieras, albo Król treflowy

Spróbuje mi uchybić, choćby ruchem głowy…

GRZEGORZ

Ale, ale Samciu, wrzuć na luzik, bracie!

Nie poznaję ciebie w takiej złości szacie.

SAMSON

Na myśl o brydżowcach ręka świerzbi, Grzechu.

GRZEGORZ

A cóż oni mogą? Skłonić nas do śmiechu?

Jak mur twardy będę na te ich zaczepki.

SAMSON

Racja brachu. O mnie rozbiją swe klepki,

Co im ich brakuje w tych karcianych głowach.

GRZEGORZ

I to właśnie twoja jest najsłabsza strona.

Mur wcale nie straszny, słabi lgną do muru.

Weź się w garść, bo oto nadchodzą Walety.

Wchodzą Abraham i Baltazar

SAMSON

Jestem gotów: zaczep ich, ja stanę z tyłu.

GRZEGORZ

No jasne, żebyś czym prędzej mógł dać dyla…

SAMSON

Nie bój...

GRZEGORZ

Ja bym się miał bać z twojej przyczyny!

SAMSON

Stój, niech oni zaczną - zostańmy bez winy!

GRZEGORZ

Wymyśliłem minę; ciekawe, co zrobią?

SAMSON

Ja swoją dołożę. Baby jak to ścierpią!

ABRAHAM

Czyżbyś miny stroił, ziomalu z boiska?

SAMSON

Stroję, mina przecież zawsze gębie bliska…

ABRAHAM

Na nas tak się krzywisz i nadymasz, bracie?

SAMSON (do Grzegorza)

Będzie na nas, jak w gębę ryknę mu otwarcie ?

GRZEGORZ

Hmm.

SAMSON (do Abrahama)

Nie wsadziłem kciuka w zęby przeciw tobie,

Bom go zechciał wsadzić w gębę właśnie sobie.

GRZEGORZ do ABRAHAMA

Zaczepki waść szukasz?

ABRAHAM

Zaczepki? Z tobą? Nie…

SAMSON

Jeżeli szukasz, jestem na twoje usługi.

Nasza klasa tak dobra jak każda i wasza.

ABRAHAM

Nie lepsza.

SAMSON

Niech i tak będzie.

W głębi ukazuje się Benvolio.

GRZEGORZ (na stronie do Samsona)

Powiedz: lepsza. Ben idzie, na nami przewaga.

SAMSON

Oczywiste, że lepsza.

ABRAHAM

A to już zniewaga.

SAMSON

No stawajcie tchórze, jeśli macie serca.

Grzegorzu, pamiętaj o swoim szarpnięciu.

BENWOLIO

Dosyć, głupcy; przestańcie stroszyć się jak kury.

Palnę zaraz jak miną strzeli jakąś który.

Rozdziela ich. Wchodzi Tybalt

TYBALT

Cóż to? Szef - Brydżysta na siatkarzy czyha?
Do mnie, Lalusiu lub gdzie pieprz rośnie czmychaj!

BENWOLIO

Pokój tylko przywracam. Precz z twymi łapami
Albo ze mną ich rozdziel przed belfrów oczami.

TYBALT

Z wyciągniętą łapą o pokój chcesz krzyczeć?

Spróbuj ze mną szczęścia, spróbuj mnie tak przypiec.

BENVOLIO

Ty krajcny Walecie!

Zaczynają obrzucać się wyzwiskami, coraz bardziej zacietrzewiając się w sporze. Wyzwiska skandują Tybalt i Benwolio, a wtórują pozostałe osoby. Bohaterowie podczas piosenki poruszają się po obwodzie koła, jakby obchodząc się, szykując do skoku

TYBALT

Nadęty balonie, pajacu gumowy

Myślą nieskalany worku treningowy.

Pustogłowia bezmiar taki widzę w tobie,

Że ogarnąć go trudno i sokoła okiem.

Klaunem w cyrku mógłbyś zostać w każdej chwili,

Bez obawy, że ktoś się na widowni zmyli

I za coś innego weźmie, niż wyglądasz...

BENWOLIO

Prosisz się o strzała, wyraźnie go żądasz!

W zwyczajnej dyskusji z kretesem przepadasz,

Co ci ślina przyniesie bezrozumnie gadasz.

Lepiej przy stoliczku zasiądź i weź karty,

Rzuć damkę, waleta... Tyle jesteś warty,

Ile w partyjce naliczą ci oczek,

Krzykacz zwykły jesteś, karciany wymoczek.

TYBALT

Aleś się inwencją wykazał niezwykłą!

Powiedział, co wiedział, intelektem błysnął!!!

Belfer na zastępstwie! Nie rozum twą siłą,

Lepiej po boisku pobiegaj za piłką!

Większy z tego pożytek będzie dla ludzkości,

Kiedy w ruchu ujrzy twoje suche kości.

Mięśnie już ćwiczyłeś, daj szansę i głowie,

BENWOLIO

Pracuj nad taktyką, pomyśl, zanim powiesz.

Aleś mi nagadał , śmiech na sali bracie!

Karcianej logice pomysł zawdzięczacie?

Kapuściane głowy w czerni i czerwieni.

Z kim się równać chcecie, na jakiej arenie,

Na żadnym polu z nami szans nie macie,

Starczy dmuchnąć, a wy już zwiewacie.

Wchodzą P. Kapulet i P. Monteki

P. KAPULET

A cóż to za wrzaski i nieludzkie wycie?

Czyż na każdym kroku spierać się musicie?

P. MONTEKI

Niechybnie brydżystów ta kłótnia jest sprawką,

Ciągle jątrzą, a słowa są dla nich zabawką.

P. KAPULET

A może to jednak siatkarze niezwykli!

Usiedzieć nie mogą, więc węszą zaczepki!

P. MONTEKI

Nie w głowie im swary po meczu zmęczeni.

P. KAPULET

W tym sporze są jakby na skrzydłach niesieni!

Wchodzi Książę, gestem ucisza wychowawców i zwraca się do uczniów.

KSIĄŻĘ

Zapamiętali i niesforni uczniowie,
Co w kłótni gniewów waszych żar gasicie,
gdzież mądrość wasza, cóż to macie w głowie,

Że spór za sporem codziennie wznosicie.

Rywalizacja granice mieć musi,

A każdym sporcie „feir play” grać należy.

Kogo więc laur ponad miarę kusi,

niech w powodzenie za bardzo nie wierzy.

Dziś posłuchacie tego, co niniejszym
Wasz rozjątrzony książę postanawia.

Domowe starcia, łącznie z tym dzisiejszym

Z marnych słów zrodzone, powstałe z bezprawia

Jeśli raz jeszcze powtórzą się znowu,

Zaraz pozbawią was rozrywek wszelkich.

A ci, co jątrzą, przeciwią się prawu,

Do innej klasy będą przeniesieni..
Teraz już wszyscy ustąpcie niezwłocznie,
A wychowawców proszę na zebranie

Do gabinetu, gdzie właśnie w tym względzie
Dalsza ma wola oznajmiona będzie.

Książę, P. Kapulet i Tybalt z pozostałymi uczniami schodzą ze sceny

P. MONTEKI

Mów Benvolio, czyje zwady nowej dzieło,
Byłeś tu wtedy, gdy się to zaczęło?

BENWOLIO

Brydżyści, co tutaj po turnieju przyszli,
I nasi, gdy nadszedłem w kłótni byli;
Zacząłem wrzeszczeć, aby ich rozdzielić:
Wtem szalony Tybalt, jął jęzorem mielić,
I harde zionął mi w uszy wyzwanie,

Tchórzem by mnie nazwał, gdybym zaraz na nie,

Jak siatkarzom przystało, nie odparował!

Gdy odzywki jeden drugiemu serwował,

Zbiegł się tam tłum ludzi; z obu stron walczono,
Aż dyrektor nadszedł i nas rozdzielono.

P. MONTEKI

Niedobrze się stało, taka wielka zwada

Niczego dobrego wam nie zapowiada.

P. MONTEKI wychodzi, ROMEO ukazuje się w głębi

BENWOLIO

Czołem Romeo!

ROMEO

A czołem! Po treningu wracasz?

BENWOLIO

Po meczu, trening był rano, nie pamiętasz?

Z brydżowcami granda też cię ominęła,

Dyro wpadł i wszystkich grożąc porozdzielał.

ROMEO

Książę? No, to cudnie, kapitan do bani!

BENWOLIO

Właśnie, na meczyku też żeśmy przegrali.

ROMEO (do siebie)

Świetnie, mój Romeo, wszystko przez amory…

BENWOLIO

Zakochany?

ROMEO

Nie….

BENWOLIO

Nie zakochany?

ROMEO

Nie: zakochany, ale nie kochany.

BENWOLIO

To źle, że miłość, obraz szczęśliwości,

Szorstka i niewdzięczna jest w rzeczywistości.

ROMEO

Czy się nie śmiejesz?

BENWOLIO

Nie, płakałbym raczej.

ROMEO

Nad czym, poczciwa duszo?

BENWOLIO

Nad twoim strapieniem.

ROMEO

Współczucie twoje nad moim cierpieniem
Nie ulgą, ale nowym jest kamieniem
Dla mego serca. Miłość, przyjacielu,
To dym, co z parą westchnień się unosi;
To żar, co w oku szczęśliwego płonie;
Morze łez, w którym nieszczęśliwy tonie.
Bywaj bracie.. Chce odejść

BENWOLIO

Stój! Przykrość mi tym sprawiasz,
najlepszego kumpla tak z kwitkiem odprawiasz..

ROMEO

Ach! Ja nie jestem tu, nie jestem sobą;
Nie jest Romeem, kto rozmawia z tobą.

BENWOLIO

Kogóż to kochasz? Mów!

ROMEO

Przestań mię dręczyć.
Mamże wraz jęczeć i mówić?

BENWOLIO

Nie jęczeć,
Tylko mi klucz dać do tego problemu,
Kogóż to kochasz? powiedz?

ROMEO

Każ choremu
Pisać testament: będzież to wyzwanie
Dobre dla tego, co jest w tak złym stanie?
A więc, kobietę kocham.

BENWOLIO

Tak myślałem,
Zanim o strapieniu twym się dowiedziałem.

ROMEO

Trafiłeś w środek tarczy! - Piękna jak marzenie.

BENWOLIO

W taką dychę trafić jest jak przeznaczenie.

ROMEO

Pudło! Ma ona Diany obyczaje,

Strzałami Kupidyna trafić się nie daje.

Przysięgła nigdy nie kochać i dzięki
Temu skazanym wiecznie cierpieć męki.

BENWOLIO

Jest na to rada: przestań myśleć o niej.

ROMEO

Doradźże także, jakim bym sposobem
Mógł przestać myśleć.

BENWOLIO

Dając oczom wolność
Rozpatrywania się w innych pięknościach.

ROMEO

To byłby tylko sposób przywołania
Jej cudnych wdzięków tym żywiej na pamięć.
Bądź zdrów, niewczesną podajesz mi radę.

BENWOLIO

Najpraktyczniejszą - życie w zastaw kładę.

Scena druga

Bal - dyskoteka, na której siatkarze prezentują swój układ taneczny w stylu rap (hip-hop lub techno), a brydżyści wchodzą trakcie ich tańca ze swoim rytmem (rockowym) i układem tanecznym. Po dwóch tańcach kurtyna się zasuwa. Romeo i Benwolio wchodzą z boku na scenę. W tle słychać muzykę

BENWOLIO

Tak, bracie, płomień spędza się płomieniem,
Ból dawny nowym leczy się cierpieniem;
Zaczerpnij nowej zarazy do łona,
A jad dawniejszej niewątpliwie skona.

ROMEO

Liść pokrzywowy wyborny jest na to.

BENWOLIO

Na cóż to, proszę?

ROMEO

Na ranę; spróbuj tylko.

BENWOLIO

Powiedz mi, Romeo, czyś ty oszalał?

ROMEO

Nie...
W gorszy stan wpadłem niż jaki szaleniec.
W loch się dostałem, jestem pastwą głodu,

BENWOLIO

Więc dziś tu mądrości musisz zażyć cudu.

Piękna Rosalina, obiekt westchnień twoich
pojawi się dzisiaj wśród piękności szkolnych.
Zobacz i okiem bezstronnym porównaj
Jej twarz z obliczem tych, które ci wskażę:
Wnet nowe bóstwo ślad dawnego zmaże.

ROMEO

Pójdę tam, ale z obojętnym okiem,
Jednej wyłącznie poić się widokiem.

Kurtyna się rozsuwa, na scenie korowód tańczących, z grupy których wybiega Merkucjo

MERKUCJO

Romeo, bracie, chodź potańczyć trochę.

ROMEO

Kręćcie się, nogami zawracajcie głowę.

MERKUCJO

Zakochanym łatwiej wznieść się ponad ziemię…

ROMEO

Nie wiesz, jak ciężkie jest miłości brzemię…

MERKUCJO

Twarda dla cię miłość, bądź i dla niej twardy;
Kol ją, a w zamian nie otrzymasz wzgardy.

W tym momencie obaj qw2ają wciągnięci w korowód, w którym rękę Romea chwyta Julia. Oboje spoglądają na siebie, odłączają się od reszty i stają na środku sceny. Nagle wszyscy tańczący zatrzymują się w różnych pozach zmienia się melodia

ROMEO do JULII

Jeśli znieważam dłońmi niegodnymi
Relikwię, którą jest dłoń twoja, pani,

Me usta jak dwaj spłonieni pielgrzymi

Zmażą mą winę przez ucałowanie.

JULIA

Mości pielgrzymie, bluźnisz swojej dłoni,
Która nie grzeszy zdrożnym dotykaniem;
Jestli ujęcie rąk pocałowaniem?
Nikt go ze świętych pielgrzymom nie broni.

ROMEO

Czy ust pielgrzymi i święci nie mają?

JULIA

Mają ku modłom lub kornej podzięce.

ROMEO

Niechże ich usta czynią to co ręce;
Przyjmij modlitwę, z którą tu zdążają.

JULIA

Święty, choć sprzyja, stoi niewzruszenie.

ROMEO

Stój więc, bo proszę cię o rozgrzeszenie.

Całuje ją

JULIA

Więc wargom moim grzech ów przekazujesz.

ROMEO

Z mych ust? O! grzechu, rozum odejmujesz!
Pozwól, niech go zaraz rozgrzeszony zdejmie!

Całuje ją znowu

JULIA

Jak z książki jakiejś całujesz, pielgrzymie.

MARTA

Jula, wszędzie ciebie szuka jejmość nasza.

Julia wybiega, a Romeo chwyta Martę

ROMEO

Kto jest jej wychowawcą, z jakiej ona klasy?

MARTA

Jej wychowawcą, nikt ci tu nie mówił?!
Smaczny by kąsek miał, kto by ją złowił!

Brydżystką jest Julia z klasy Kapuleti;

Najlepszą w klasie spośród wszystkich dziewczyn.

ROMEO

Julia Kapulet! O dolo zbyt sroga!
Szczęście me jest więc w ręku mego wroga.

BENWOLIO

Wychodźmy, wieczór dobiega już końca.

ROMEO

Niestety! Z wschodem dla mnie zachód słońca.

Wychodzą, a na scenę wchodzą Julia i Marta zaglądają w ślad za odchodzącymi

JULIA

Nie wiesz Marto, kim jest chłopak, co tam idzie?

MARTA

Petrucio! Ktoś ci w oko wpadł, że źle widzisz?

JULIA

Nie ten! Tam z prawej, nie chciał dzisiaj tańczyć?

MARTA

Zowie się Romeo, jest z siatkarskiej klasy.

JULIA

Jako obcego za wcześnie ujrzałam!
Jako lubego za późno poznałam!
Dziwny miłości traf się na mnie iści,
Że muszę kochać przedmiot nienawiści.

Scena trzecia

CHÓR

Namiętność dawna blednieje i kona,
Na jej mogile kwiat wyrasta nowy.
Piękność, dla której umrzeć był gotowy,
Zbladła już, Julii spojrzeniem zgaszona.
Miłuje znowu i jest miłowany

Romeo czarem jej w niewolę wzięty:
choć przez brydżystkę został on złapany
I ją złowiły miłosne przynęty.
Siatkarz ma dostęp do niej utrudniony

Jakże ma płynąć zaklęć mowa słodka?

Ona mniej jeszcze wie, gdzie wzrok stęskniony,

Miłego sercu Romea napotka.

Miłość da im siłę, czas pory użyczy,

By trudności złamać i zażyć słodyczy.

Chór schodzi ze sceny a na niej pojawiają się rozmarzeni Julia i Romeo. Śpiewają.

JULIA

Skąd przeczucie mam, skąd mam tę myśl,

że jest pisany mi, że będę z nim?

I skąd wiem, że ja jak nikt go znam..?

 ROMEO

Brak mi jej!

JULIA

Tak brak mi go!

 ROMEO

Jak tchu!

JULIA

I jak bez tchu!

 ROMEO

I śnię!

RAZEM

Na jawie śnię! Bez snów…

 ROMEO

Nie zapalił stróż w ogrodzie świec

Blady cień, księżyca ślad wśród drzew,

Więc skąd w niej ten blask , co lśni w noc bez gwiazd?

Z tobą być!

JULIA

Z tobą być!

 ROMEO

Bez snów!

JULIA

Bez snów!

RAZEM

 Co noc! Dzień po dniu!

Cudowna noc tak ciemna jest jak bezmiar wód,

jak morza toń jest tak głęboka.

  Cudowna noc! Otula nas i daje nam tajemny znak

Że nas ochroni,  bo w taką noc

Dla naszych serc rozdziera się zasłona mroku

I światła blask przenika nas

Jak z nieba promień

Przedziwna noc! Przedziwna noc!

Co w oczach ma ciemności toń,

lecz w sercach jest świetlista

Cudowna noc! Posyła nam nadziei znak

Jak zorzy blask przed słońca wschodem

Świetlista noc! Odsłania nam tajemną moc i łączy nas

tak jest cudowna

Świetlista noc! Dla naszych serc

rozdarła się zasłona mroku

I światła blask przeniknął nas jak z nieba promień

JULIA

Tak jasny jest!

ROMEO

I piękna jest!

RAZEM

I czysta jest! Jak łza.

Świetlista noc! Dla naszych serc

rozdarła się zasłona mroku

I światła blask przeniknął nas jak z nieba promień

JULIA

Tak jasny jest!

ROMEO

I piękna jest!

RAZEM

I czysta jest! Jak łza.

 Na proscenium przed kurtyną BALTAZAR(strażnik), jeden z brydżystów pilnuje, by nikt niepowołany nie dostał się do środka. Wchodzi ROMEO z BENVOLIEM i MERKUCJEM

ROMEO

Mamże iść dalej, gdy tu moje serce?

BENVOLIO (napiera na strażnika i próbuje wejść siłą za kurtynę)

Cofnij się, góro! Zabierz swoje ręce!

BALTAZAR (STRAŻNIK)

Miłością do brydża zapłonął nam siatkarz?

Ochłoń bracie, radzę, wstępu tutaj nie masz!

ROMEO

Czy turniej brydżowy nie jest dla publiki?

BENWOLIO

Boisz się, że przegrają wasze Waleciki,

Gdy szachrajstwa wasze ktokolwiek zobaczy,

Jak gra z miną mędrca ten, co karty znaczył?

BALTAZAR (STRAŻNIK)

Odstąpcie, radzę, swoją idźcie drogą,

Bo wam wasze muskuły tutaj nie pomogą.

BENVOLIO

Chodźmy lepiej nim belfer który się pokaże,

Myśl mi świta, czy dobra zaraz się okaże.

Strażnik wchodzi za kurtynę a Benvolio i Romeo z Merkucjem robią naradę z boku sceny

BENVOLIO

Podsłuchałem wczoraj brydżystów rozmowę

Na turniej ma przybyć para spoza szkoły.

Włożysz czapkę, okular, bluzę zmienisz

Wejdziecie z Merkucjem i partyjkę spełnisz.

MERKUCJO

Myśl wyborna, bo Julia najlepsza w te klocki

Musi karty trzymać przeciw parze gości.

BENVOLIO

Przebierzcie się z Merkucjem, ja na czatach stanę,

Gościom powiem, że turniej nagle odwołany.

Wszyscy schodzą ze sceny, kurtyna się odsłania na scenie stoliki, przy dwóch grają dwie czwórki, a Julia chodzi zdenerwowana, staje z boku sceny

JULIA (do siebie)

Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo!
Porzuć siatkę, klas innych w szkole pełno!
Lub jeśli tego uczynić nie możesz,

okaż, że miłością do mnie wielką płoniesz ,
A ja przestanę w karty grać, choć z żalem.

ROMEO (wchodzi schodami na scenę i mówi do Merkucja)

Mamże przemówić, czy też słuchać dalej?

MERKUCJO (przerywa tę scenę wchodzi i ciągnie za sobą Romea)

Któż przeciw nam dziś za stołem zasiądzie,

Niech się na wygraną nadziei pozbędzie.

JULIA

Was tylko czekamy pewnie, inni już zaczęli

Jestem Julia, a Tybalt ze mną partię dzieli.

MERKUCJO (zasiada i rozkłada karty)

Siądźmy zatem, do zwycięstwa pilno,

Julio, między nami zasiąść tu powinnaś.

TYBALT

Julia ze mną w parze, gra ładnych lat kilka,

Przeciw wam dziś zagra, moja to pupilka.

ROMEO (patrząc na Julię)

Damę serca mam tak blisko…w swojej talii,

Gdyby mogła wiedzieć, ile dla mnie znaczy.

Jej oczy przecudne na mnie obrócone,

Tak jak gwiazdy błyszczą ponad nieboskłonem.

TYBALT

Cóż to za przemowa, do kogo odzywki?

Wbrew naszym zasadom stają takie szyfry!

MERKUCJO

Nowy sposób mamy dla porozumienia,

Przynosi efekty, czy coś dla was zmienia?

Wszak sławetny Tybalt nie zlęknie się słowa…

TYBALT

Do kogo, ja pytam, do kogo twa mowa?

I czemu spod czapki nie widzę twej czachy?

Nie brydż cię tu przywiódł , a powód niebłahy.

Pokaż swoją maskę, nędzny komediancie!

Amorów ci się zachciało, wyznaj to otwarcie.

ROMEO

Nie jestem ci wrogiem, wolę bratem nazwać

(zdejmuje czapkę)

Choć siatkarzem jestem, rękę chcę ci podać.

JULIA

Romeo? Ty tutaj? Czym prędzej uciekaj?

TYBALT (uderza pięścią w stół z kartami)

Dalej bracia, siatkarz turniej przerwał!

Scena czwarta

CHÓR

Wielkiej awantury zarzewiem być mogła

Scena, co na oczach waszych tu przebiegła.

Wszak zazdrość, nienawiść napaleńców młodych

Wielkie, znane z historii, mogą czynić szkody.

Nasza jednak sztuka nie Szekspira dziełem,

Więc do „Happy End'u” widza swego wiedzie.

Szczęściem wychowawcy hałasem wezwani

W porę zakończyli waśń między klasami.

Książę zagniewany naradę zwołuje,

I jak skończyć spory rady oczekuje.

Wspólnym dziełem ma być zgoda w klasach obu,

Więc radzą belfrowie, szukają sposobu.

Tymczasem winowajcy zgromadzeni razem,

Myślą jak ich książę tym razem ukarze.

Sala, w której wcześniej odbywał się turniej brydżowy, .

Wszyscy siedzą na scenie w różnych pozycjach, zrezygnowani

JULIA

Po cóż nam to było? Awantura nowa,

Kara będzie wielka, już w tym księcia głowa.

TYBALT

Chciało się amorów: brydżystka i siatkarz!

ROMEO

Czemuż to tak straszne, cóż przeciw nam masz!

Dość tej głupiej zwady, cóż nam daje ona?

Można lepiej o sile własnej się przekonać.

TYBALT

Na turniej brydżowy zakraść się w przebraniu?!

JULIA

Daj pokój Tybalcie, działał w przekonaniu,

Że inaczej niż tam nie może mnie spotkać.

MERKUCJO

Zakochany nie myśli, umie tylko kochać.

BENVOLIO

Miłość skrzydeł dodaje, a ten zakochany

Zachowuje się niczym z rozumu obrany.

Po obłokach buja, gada wciąż od rzeczy.

MARTA

A ona nie lepsza, czy możesz zaprzeczyć?

Niby gra, a wzrokiem krąży gdzieś w oddali.

Choć to trudne, przyznaj, że się zakochali.

GRZEGORZ

Hej Tybalcie, Brachu, rację ma, choć baba

Nic tu nie pomoże twój gniew, nasza zwada.

Radźmy lepiej nad tym, jak belfrów przekonać,

Że spór miedzy nami, to rzecz zakończona.

ROSALINA

Tym bardziej, że ta miłość, jakem Rosalina

Nie przetrwa ni tygodnia - wiem coś o mężczyznach,

A ten tutaj to przykład czystej niestałości:

Wczoraj jedna, dziś inna w sercu jego gości.

SAMSON

Weź więc moje serce, piękna Rosalino,

A Romea odpuść, wpadł w niewolę inną.

ROSALINA (z przekąsem)

Gdybym mięsa z osła chciała popróbować,

Wzięłabym salami, nie serce Samsona.

TYBALT

Brawo, Rosalino! Mądrość wraz z urokiem!

Gdzież się kwiat twój skrywał przed Tybalta okiem?

ROSALINA

Musiałbyś mój panie, zezem się przyglądać

By wraz mego i Julii uroku pożądać.

TYBALT

W niewłaściwą stronę obracałem oczy…

MARTA

Pomyśl raczej, czym księcia mógłbyś zauroczyć…

Bo inaczej w klasie dużo się nam zmieni,

Wszak mówiono, że winni będą przeniesieni.

Książę słyszał z Benvoliem twą porywczą gadkę.

Chcesz przestać grać w brydża? Może wolisz siatkę?

BENVOLIO

To nagroda nie kara, nie dla byle kogo…

Tybalt chce zareagować ostro na te słowa, ale Rosalina powstrzymuje go gestem. Następuje cisza, którą przerywa

Benvolio znudzony wymianą zdań, zaczyna pogwizdywać. Pertucjo zaczyna wystukiwać rytm, ktoś inny zaczyna nucić i powoli każdy włącza się w ten swoisty utwór muzyczny

PETRUCJO

A gdybyśmy Księciu zgodę obiecali…

MARTA

A on od razu pomysł ten pochwali,

uwierzy, że zamiar obróci się w czyny?

O tym tak wytrwale myślisz od godziny?

PETRUCJO

Nie od razu, rzecz jasna, na słowo uwierzy.

Tutaj trzeba działania, razem tak jak należy.

BENWOLIO

Brydżystów logiki przykład mamy właśnie,

Cóż razem zrobimy, powiedzże nam jaśniej.

PERTUCJO

Grałeś przed minutą, ja pstrykałem w palce,

Ktoś tam zaczął gwizdać… myślał kto o walce?

A gdyby instrument każdy dostał w rękę,

Moglibyśmy zagrać niejedną piosenkę.

Nie chwaląc się w bębny walę jak należy.

A Tybalt basista, możecie mi wierzyć.

SAMSON

No nie od parady nosisz łeb na karku,

Chętnie się podłączę do bębnów z gitarką.

BENVOLIO

I ja na wokalu ostry glos dołożę.

Zza sceny dochodzą fałszywe dźwięki waltorni.

ROMEO

Ja na waltorni przydam się wam może.

WSZYSCY

Nie…!

Wchodzi Książę w towarzystwie wychowawców.

KSIĄŻĘ

Jeszcze po ostatnim wyrok nie wydany,

A już nowe spory widzę między wami?!

ROMEO

Nie, Książę, jeśli mogę sprawę wytłumaczę,

Jednak proszę, panie, byś nas słuchać raczył.

P. KAPULET

Mów, Romeo, bo kielich naszej cierpliwości

Pełny jest po brzegi przez te wasze złości.

JULIA

Wiemy, Książę, żeśmy na gniew zasłużyli,

Lecz opamiętanie nadeszło w tej chwili

I choć wyrok zapadł, już się zbliża kara,

Pozwól ci przedstawić wynik naszych narad.

TYBALT

W sporach każdy swoją zasłaniał się racją

Ten zwinnością, ten siłą, ów inteligencją,

Każdy swoje nad innych wynosząc zalety,

Drugiej strony nie widział, to nasz błąd niestety.

BENVOLIO

Dziś gdyśmy tu razem na wyrok czekali

O swych możliwościach, żeśmy rozmawiali.

Mnóstwo jest talentów różnych w każdej klasie,

Można je połączyć? Pomysł dobry zdał się!

P. MONTEKI

Ej, Benvolio, znam ja dobrze wasze myśli,

Niby zgoda, a potem powód nowej waśni.

JULIA

Nie tym razem, pani, możesz nam uwierzyć?

Chcemy siły połączyć i zespół założyć.

Jest wśród nas muzycznych talentów niemało,

Na bębnach, gitarach i organach grają.

MERKUCJO

Jeśli nam się uda połączyć swe siły,

Koncert dać możemy w szkolne otrzęsiny.

GRZEGORZ

Pierwszorocznym damy nasz jedności przykład,

By już zawiść miedzy klasami zanikła.

KSIĄŻĘ

Muszę przyznać, że zdolności wam nie brak,

Argumenty słuszne zebraliście, jednak

Nie tak łatwo uwierzyć w taki obrót rzeczy,

Gdy niedawna przeszłość waszym chęciom przeczy.

Lecz największym grzesznikom szansa się należy,

Więc pokażcie, żem słusznie tym słowom uwierzył!

Do otrzęsin czekam na efekty zgody,

A wy bądźcie pewni kary…. lub nagrody!

Książę i wychowawczynie wychodzą, a wszyscy okazują swą radość z takiego obroty rzeczy okrzykami

SAMSON

Hej, Petrucjo, Bracie, podaj mi swą rękę,

Zażyliśmy grono jak na ból tabletkę.

Kara odroczona, będziem sobie grali,

PETRUCJO

I na dyskotece będziemy hulali.

Kurtyna się zasuwa, a za nią słychać efekty dostrajania się instrumentów, próby głosów, przekomarzania związane z kształtem utworów. Po rozsunięciu kurtyny dziewczyny przypinają z tyłu napis Otrzęsiny 2007, a chłopcy wnoszą sprzęt, podłączają go, robią próby mikrofonów. Zaczyna się koncert.

P. MONTEKI

Dwie wielkie klasy w szkoły naszej progach,

Równie słynące z prestiżu i chwały!

P. KAPULETI

Z klasą siatkarzy dziś klasa brydżowa,

Dla was ten koncert wspólnie zgotowały.

JULIA

Różnie bywało wcześniej między nami

Do wielu sporów doszło i zwad wielu,

ROMEO

Dziś zjednoczeni stajemy przed wami,

Bo razem łatwiej dochodzić do celu.

BENVOLIO (zespół zaczyna grać, a w trakcie tego następuje prezentacja grających)

A więc zaczynajmy, bez zbytecznych wstępów.

W akcji zobaczycie tu w czasie koncertu:

Wirtuoz gitary - Samson, jak Santana,

A Tybalt - basisty poza niezrównana.

MARTA

Klawisze w organach obtłucze Romeo

I w czarne i w białe trafia on na pewno.

ostry wokal to Benwolia sprawa

Tamburyno zaś - Merkucja zabawa.

GRZEGORZ

Wokalistów wielu dzisiaj wam zaśpiewa:

Benvolio, Petrucjo, będzie głos Romea,

a w chórkach słowicze pienia Rosaliny,

Julii no i Marty - piękne to dziewczyny!

BENVOLIO

Dla dobrego brzmienia naszego występu

Przed wami Pertucio, mistrz wszelakich bębnów.

2 piosenki

Po koncercie wszyscy się kłaniają

KSIĄŻĘ

Wspaniałe klasy w szkoły naszej progach

Swymi talentami wszystkich zadziwiają.

Klasa siatkarzy i klasa brydżowa

Dumą i radością wszystkich napawają.

Te piękne dziewczęta i wspaniali chłopcy,

Choć młodzi, porywczy, mają wiele zalet.

Stąd nasze gimnazjum, przyzna nawet obcy,

Jest najlepszym miejscem, by rozwijać talent.

SAMSON

Niech no się który Walecik pokaże

I szacuneczku z dala nie okaże…

GRZEGORZ

Nie bój, nie bój bracie, nie przyjdzie to na cię!

Nasi, choć brydżyści - najlepsi na świecie!

PIOSENKI

„Minuty dwie”

Kiedy siedzę na fizyce

a ta lekcja strasznie ciągnie się.

myślę sobie, będzie lepiej,

gdy muzyka nie poniesie mnie.

Wektor, siła, ton fałszywy

w mojej głowie wywołują słowa te.

Minuty dwie do dzwonka

minuty dwie.

A na polskim też nie lepiej,

romantyczny mnie nie bierze rytm.

Na niemieckim

12



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
opracowanie - akcja, OPRACOWANIA, Romeo i Julia opracowanie lektury, Romeo i Julia
romeo i julia-konspekt lekcji, konspekty- język polski
Romeo i Julia
Romeo i julia 3
Romeo I Julia (m76)
Romeo i Julia
Romeo i Julia 2
Romeo i Julia
RECENZJA FILMU'romeo i julia' nr 1
Kabaret Młodych Panów Romeo i Julia
Romeo i Julia
piosenka Cisza Romeo i Julia

więcej podobnych podstron