Reżyser: Julia: Romeo:
Re: Proszę państwa. Pewnie niektórym z was wydaje się, że to co my tutaj robimy to jest łatwa i przyjemna praca, bo podczas prób nie musimy chodzić np. na zajęcia. Jednak nie. W trakcie wielu prób często musimy wykazać się wielką cierpliwością w stosunku do innych aktorów i samych siebie. I w tym momencie chcieli byśmy państwu zaprezentować jedną z takich prób, jednak będę potrzebował pomocy kilku osób z publiczności. O proszę! Pan ze mną zagra (koniecznie Głos!). Wielkie brawa! Będą to przygotowania do przedstawienia pt. „Romeo i Julia”, a pan zagrał by z nami... balkon. Wie pan: Romeo na dole, Julia na górze, balkon po środku, a pan stanie w takiej pozycji - pokazuje - Tak pana ręce to są poręcze, głowa gzymsik i na pana w pewnym momencie wejdzie Julia. OK?
B: OK? - lub coś innego, nie może uciec!
Re: I ze względu na to, że akcja dzieje się w Weronie, to tam są takie stare wiekowe balkony, na które jak się wejdzie to oddają taki odgłos. Tak skrzeczy, robi tak: „ęęę”. Spróbujmy.
B: „ęęę”
Re: Tak dziękujemy bardzo, niech pan sobie tutaj stanie przy tych schodach. - teraz jakąś blondynę - O! Pani z nami zagra, wielkie brawa! Zagra pani z nami słoneczko, słońce. Pani sobie stanie tutaj, pani głowa jest w tym momencie słońcem i kiedy do pani podejdę to pani zajdzie. No i na koniec potrzebuję jeszcze jednej osoby - dobrze by było gdy by to był grubas np. Grabowski - Pan z nami zagra! Czy odpowiada panu rola księżyca?
K: Nie/tak
Re: To akurat jest nie ważne. Nie ma pan innego wyboru. Tak idealny taki prawie w pełni... i będzie pan łuną świecić na balkon, czyli na....... Łuna wygląda tak... Znakomicie! Dobrze słoneczko powoli sobie zachodzi, powoli, bo trwa to około doby. Dobrze i na scenę wchodzi Julia, proszę.
J: Tadam! Tadam! Jestem szalona!
Re: No tak ale przepraszam bardzo, ale to miała być jakaś dziewczyna z ZST, a nie jakieś „tadam”.
J: Dziewczęta powiedziały, że w takich pierdołach grać nie będą.
Re: Dobra. Właź na balkon.
J: Który to? - reżyser pokazuje - A! Już idę do ciebie mój malutki i się tera na ciebie wlizę...
Re: Nie, nie, nie! Julia na schodach stań! Na schodach. Balkon tyłem tak...
J: Tylko ręce przy sobie nie pod kieckę.
Re: Dobrze, księżyc łuną świeci...
J: O rzesz skubany daje po oczach!
Re: Balkon...
B: „ęęę”
J: Ja coś czuję, że on zaraz pierduknie, się cała wysypię.
Re: Dobra. Julia! „Romeo! Romeo! Gdzie jesteś?” wołaj proszę.
J: ROMEO! ROMEO! GDZIE JESTEŚ WOŁAJ, PROSZĘ.
Re: Julia, samo „Romeo! Gdzie jesteś” wołaj proszę.
J: SAMO ROMEO! GDZIE JESTEŚ WOŁAJ.
Re: Julia! „Romeo...” pff
J: ROMEO... PFF. Swoją drogą durne teksty Szekspir pisał. Wolę czytać Roberta Sosika.
Re: Romeo na scenę proszę...
J: Romeo! Czy ty jesteś Romeo? Gdzie jesteś Romeo!?
Ro: Tiu... - wchodzi z kwiatami
J: O! Hehehe... Ale wiocha! I zajechał książę Bolko z sierocińca. Przed państwem Jużin z Bażin!Co to jest? Młody Kononowicz? Władziu krowy doić to tam. Idź stań koło krowy dupy, będzie to samo.
Ro: No co? A ty może piękna jesteś, co?
J: Jasne! Ostatnio byłam w pleyboy'u.
Ro: Ta... a lustro w domu masz?
J: Mam.
Ro: Patrzysz czasami?
J: Patrzę.
Ro: I co? Boli xD
J: Ciebie zaraz zaboli jak zejdę z tego balkonu i tak cię...
Re: Ej!
J: Co on będzie mnie obrażał?
Re: Dobrze. Gramy!
Ro: Gramy? JULIO MOJA JULIO...
J: Jeszcze nie twoja. Ja nie jestem taka pierwsza lepsza tirówa! Się musisz o mnie postarać.
Ro: Nie chcę się starać...
J: No dajesz.
Ro: JULIO MOJA JULIO
J: Nooooo...
Ro: - zatkało go - Dlaczego w twym nosie takie włosie?
J: Nie będę grała! Nie będę grała...
Re: - stara się opanować sytuację -
Ro: Nos czemu duży masz?
J: Bo czuję, że cię kocham!
Ro: O fuj! Weź...
Re: No! I balkon
B: „ęęę”
J: No, a balkon to już ma wyjście z progu. Pamiętaj o telemarku bo ci się gzymsk potrzaska.
Re: - załamany - Romeo! Proszę.
Ro: JULIO MOJA JULIO
J: Noooooo...
Ro: Dlaczego jesteś taka wielka? Dlaczego dlaczego dlaczego dlaczego to pytanie w twoich uszach, a w mych brak odpowiedzi. Dlaczego dlaczego dlaczego dlaczego...?
J: Bo zjadłam jabłko na prochach debilu! Dlatego dlatego dlatego...!
Ro: A kto cię w to wrobił?
J: Królik Roger!
Ro: Chyba król!
J: Królik debilu bo był taki malutki jak ty!
Re: No i balkon!
B: „ęęę”
J: Nie wiem co pijesz ale niezłego daje kopa.
Re: Romeo...
Ro: Ale panie rezyserzu! Panie rezyserzu! Czy ja mógł bym zagrać to ze słoneczkiem? „Hej maleńka spójrz na misia u, u, u”
J: Hej ty lalunia! Ty się nie ciesz bo ja zazdrosna jestem! Jak zaraz do ciebie podejdę to będziesz miała zaćmienie!
Re: Ej!
J: No co? Będzie mi chłopa odbijać. Niech se na księżyc wejdzie! Niech się zaciemniają!
Re: Wiesz co Romeo? Wypad.
Ro: Jak to wypad? Ja mam jeszcze kwiatki dla Julii.
J: A flaszki nie masz? A idź! Krowy doić.
Re: Tak i balkon!
B: „ęęę”
J: Hihi. Ale jesteś pojechany. Hihihi.
Re: Julia!
J: Co?
Re: Wypad!
J: Co ty powiedziałeś?
Re: Wypad!
J: Czekaj balkon. Zaraz wracam... nie podobało ci się jak gram?
Re: Nie.
J: Dobra! Idę i patrz co się dzieje tera z twoją sztuką! Ha! Niema Romea, niema Julii... do dupy sztuka! I co? Myślisz maleńka, że mnie wygryziesz. Ci te promyczki połamię zobaczysz!
Re: Nie, nie. Proszę jej nie słuchać. I to właśnie jest nasz ciężki chleb powszedni do zgryzienia. Teraz na koniec całej tej udręki... księżyc podziękuje oklaskami słońcu. Słońce księżycowi. Ja dziękuję balkonowi, a wszyscy pozostali dziękują naszym aktorom! Dziękujemy bardzo!