Epilog + napisy
Odsłania się kurtyna
Głośna muzyka dyskoteki ludzie tańczą
DJ: Siema!, siema! Dobrze się bawicie?
Ludzie: Taaaaak (cicho)
DJ: Pytam, czy dobrze się bawicie?
Ludzie : Taaak! (głośniej)
DJ: Dziś gorącą atmosferę rozgrzeje sympatyczny Damian i seksowna Angelika. Brawa dla Damiana i Angeliki.
A teraz mikrofon przekazuje kuzynowi właściciela tego klubu- Tybalt Capuletti!
Tybalt- Dobrze się bawicie?
Ludzie - Taak (cicho)
Tybalt - Pytam, czy dobrze się bawicie?
Ludzie - Taaak (słychać gwizdanie)
Tybalt - Ty, ty, ja ci zaraz pogwiżdżę!
(schodzi z podestu DJ'a)
DJ- Dzięki, dzięki Tybalt. A teraz czas na największą atrakcję dzisiejszego wieczoru. Czy wiecie o kim mówie? Czy chcecie ją zobaczyć?
Ludzie - Tak
DJ- To zobaczycie
Romeo - Specjalnie dla was!
DJ- Specjalnie dla was!
Romeo - I tylko tu i tylko dziś!
DJ - I tylko tu i tylko dziś!
Romeo - I tylko w tę noc
DJ - I tylko w tę noc
Romeo - Jak w każdą środę i sobotę
DJ - Jak w każdą środę i każdą sobotę!
Romeo - Niesamowita!
DJ- Niesamowita!
Romeo - Niepowtarzalna!
DJ- Niepowtarzalna !
Romeo - Nie podrabiana i megamedialna!
DJ - Nie podrabiana i megamedialna!
Romeo - Odjechana na Maksa!
DJ - Odjechana na Maksa!
Romeo - Ostra jak żyleta super kobieta!
DJ - Ostra jak żyleta super kobieta!
DJ + Romeo - ROSALINA !!! (jednym głosem)
Rosalina
(Wieczorne miasto to raj dla samotnych
tu znajdziesz swoje miejsce
tu odnajdziesz siebie
tu jest zabawa przyjdź i zapomnij
oazy szukasz na pustyni nie ty jeden
Przyjdź nie bądź samotny nocą
przyjdź żeby odnaleźć mnie
Kochaj mnie, patrz jak się bawię
wezmę cię i znów zostawię
ciało me to moja sprawa
to nie są czasy na wielką miłość)
Wieczorne miasto, to raj dla samotnych
tu zawsze gra muzyka, światła wciąż się palą
znów jestem sobą taka jestem
gdy tańczysz ze mną wiem co czuje twoje ciało
Przyjdź nie bądź samotny nocą
przyjdź żeby odnaleźć mnie
3x Kochaj mnie, patrz jak się bawię
wezmę cię i znów zostawię
ciało me to moja sprawa
to nie są czasy na wielką miłość
Przyjdź nie bądź samotny nocą
przyjdź żeby odnaleźć mnie
Kochaj mnie, patrz jak się bawię
wezmę cię i znów zostawię
ciało me to moja sprawa
to nie są czasy na wielką miłość
Tybalt - No nie wiem jak wy, ale ja już się zakochałem, Tak jest to była Rosalina. Którą wszyscy kochamy, uwielbiamy i w ogóle.
(zwraca się do dziewczyny) A jak, taka piękna dziewczyna jak ty, określiła by atmosferę panującą w naszym lokalu?
Dziewczyna - Super!!!!
Tybalt - No dokładnie, super!
(do Romeo) A ty, podoba ci się Rosalia? Może chciał byś jej coś powiedzieć?
Romeo - Ja!!!!
Tybalt - No wal śmiało stary!
Romeo - hae hae hae
Tybalt - (odpycha Romeo) zajarałeś się? Rosalina cud dziewczyna, jak sprężyna się wygina.
A ty co o tym myślisz (do Benvolia)
Bevolio- No Szekspir to ty nie jesteś!
Tybalt - Co niepodobna się? Ty wypad z baru
(z tle gwizdanie i krzyki)
To porządny lokal, a nie dla patałachów
(wszyscy zaczynają się bić)
(nadjeżdża ojciec, wychodzi z samochodu i strzela z pistoletu z górę)
Ojciec - Tybalt, co tu się dzieje?
Tybalt - To oni zaczęli…
Ojciec- Jacy oni? Co mnie obchodzą jacyś oni? Kto miał pilnować, żeby tu nie było żadnej rozróby?
Tybalt - Ale wujku…
Ojciec- Milcz gamoniu! Wszyscy milczeć! Słuchajcie gówniarze. Przez takich jak wy, normalni ludzie boją się wyjść z domu. A jak nie wyjdą z domu… To nie pójdą do restauracji, nie obejrzą filmu w kinie, nie zrobią zakupów. I kto na tym straci? Społeczeństwo!!! Czyli, ja! Bo to moje sklepy, moje kina i moje kluby. (Krzykiem) Bo to moje miasto. I dlatego w moim mieście ma być spokój, porządek, dużo zieleni i ułatwienia dla niepełnosprawnych.
Jasne? A komu się to nie podoba to wynocha!!!
(wszyscy wychodzą)
(do kamery) Przepraszam państwa, za ten niefortunny incydent. I zapraszam na jutrzejszą relację telewizyjną z charytatywnego balu na rzecz ślepych czyli niewidomych, którego to balu jestem skromnym pomysłodawcą, organizatorem i przede wszystkim fundatorem.
Zapraszam, zapraszam, zapraszam
Jedziesz!
Benvolio- Jezu Romeo, ale akcja! Gdzieś ty był?
Romeo: (siedzi rozmarzony patrząc na plakat z Rosaliną) Tu.
Benvolio: Kurde, stary no rozbrajasz mnie no. Gapisz się na plakat jakiejś panny i nawet nie wiesz co straciłeś. Tybalt, wiesz, kuzyn Kapuleta, tego z plakatu, miał do mnie jakieś wąty. Coś tam zaczął fikać, ale wziąłem na wstrzymanie, żeby nie robić zadymy. A, a ten łoś, Tybalt znaczy, skoczył na mnie od tyłu, ale się wywinąłem, zrobiłem elegancki mini zwodzik i wyjechałem mu z prawej. Tylko ktoś mnie potrącił, więc nie trafiłem… Ale za to Merkucjo już się lał z jakimś jego przydupasem. W ogóle wszyscy się tłukli z wszystkimi. Genialna sprawa… (przechodzi za Romeo) A tak w ogóle… To Rosalina prosiła, żeby jej dać twój numer…
Romeo (po pięciu sekundach): Rosalina??!
Benvolio: (ironicznie) czas reakcji pięć sekund… Bystrzak.
Romeo: Ale naprawdę?!
Benvolio: (puka się w czoło) Zwariowałeś? Stary, zapomnij o niej. Jest tyle innych foczek.
Romeo: Ale ona jest…
Benvolio: Wiem, wiem. Fajna jest. Ale co z tego. Mówię ci, to nie jest dziewczyna dla ciebie. Ona jest wielką gwiazdą, obraca się wokół gości z kasą... Ty jesteś mały żuczek. Co ty jej możesz dać? Chodź bo jeszcze nas zwiną.
Romeo - Czekaj, tylko jej jeszcze zrobię zdjęcie. (po zrobieniu zdjęcia) Patrz jaka piękna!
……………………………………………………
Ojciec - Wiesz… Parys. Rosalinie za parę minut śpiewania płacę 100 tysięcy. Nieźle co?
Parys - Ale za to ma pan zagwarantowane zainteresowanie mediów
Ojciec- Mam… mam…Niech filmują te homary, ostrygi i te inne paskudztwa. Niech pokażą jak się na tych ślepych wykosztowałem
Parys - Niewidomych
Ojciec - A tak, tak oczywiście -niewidomych
Parys- Poważnie! Jak się tak pan zapomni przed kamerą to zrobi złe wrażenie na wyborcach.
Ojciec- Nic się nie zapomnę. Prosz… (podaje szklankę)
Ale jak pomyślę ile na tych niewidomych się wykosztowałem, to aż ich lubię
Parys- Zwróci się to panu z nawiązką
Ojciec- Wiem, że się zwróci inaczej bym się w to nie bawił.
Przekazałeś ojcu, że zapraszam?
Parys- Przekazałem
Ojciec- Świetnie
Parys - Niestety nie przyjdzie
Ojciec- Cholera, dlaczego?
Parys - Podejmuje ambasadora Nigerii
Ojciec- Yyy To niech razem przyjdą
Parys - Nie da rady- etykieta
Ojciec- Etykieta, etykieta niby taka szycha, a nie może murzyna do znajomych zaprosić. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Mam nadzieje, że wreszcie kiedyś go poznam. Co, Parys? No, za nasze wspólne interesy
Parys - A propos, czy przemyślał pan moją propozycję?
Ojciec- He, wiesz, że cię lubię. Masz klasę, He wykształcenie, nie mówiąc, że twój stary to wpływowy człowiek. Lepszego zięcia niż ty nie znajdę… (klepie Parysa po ramieniu)
Parys- Dziękuje
Ojciec- Ale biznes, jest biznes kolego, a rodzina, to rodzina. Mam jedną
jedyną córkę i chcę żeby była szczęśliwa. Rozumiesz?
Parys - Ale ja też tego chcę
Ojciec- Wiem, dlatego mówię jak jest. Jak się jej spodobasz, masz moje błogosławieństwo. Jeżeli nie… (cmoka). Będziesz dzisiaj na balu, poproś ją do tańca, poczaruj. Zresztą co ja cię będę uczył. Pół miasta za tobą wzdycha haha i najważniejsze, czy jesteś pewien swoich uczuć, żeby potem przez ciebie nie cierpiała
Parys - Ale proszę pana przecież Niechciał bym…
Ojciec - Wiem, ale co nagle to po diable, taak?
Parys - No może faktycznie
Ojciec - No to rozumiemy się. Nie przejmuj się Parys ja cię lubię i ona też cię polubi (stukają się kieliszkami)
Poprosiłem żonę, żeby ją delikatnie podpytała.
……………………………………………………….
Matka - Julia, czy ty się już yhm. Czy ty masz już jakiegoś chłopca?
Julia - Nie, nie mam.
Niania - Spokłojna zaraz kogoś tłobie znajdziemy
Matka - Rozmawiam z córką
Niania - ajm sori
Matka - Kiedy ja rozmawiam z córką to nie wolno mi przeszkadzać
Niania - Okjej
Pani Capuletti
Kasjerka 1- Dzień dobry pań Capuletti
Kasjerka 2- Pewnie coś na bal
Kasjerka 1- Słyszałyśmy w telewizji
Kasjerka 2 - Na pewno coś znajdziemy, ta jest najdroższa (daje sukienkę)
Matka - (idzie do przebieralni)
Córeczko mam pytanie, odpowiedz szybko na nie
mamusi swojej wyznaj, słuchaj mnie!
Czy piękny hrabia Parys, już lepszy się nie zdarzy
na męża nam spodoba się, kto wie (kto wie, tak, tak, kto wie, tak, tak, kto wie, tak, tak, kto wie)
ja wiem, że jesteś młoda, lecz jakaż to wygoda
gdy ci małżeństwo oferuje ktoś (taki ktoś)
to nie jest rzecz handlowa, lecz warto się targować
jest zawsze do oddania coś za coś (za coś, jest coś, coś za coś, jest coś)
Nie jest źle zostać w jego tle
całkiem swobodnie będziesz sobie żyła
bo temu lżej kto pokocha mniej
to nie są czasy na jedyną w życiu miłość!
2x to tylko gra, gra, gra namiętność prowokuje
masz ileś nocy i trzy razy tyle dni
wiec mądrze graj, graj, graj ten hazard nas ratuje
by nie gasł płomień co tak się słabo tli
(Kasjerka 2 - Przypominam pani Caputetti, że przy zakupie powyżej czterech tysięcy otrzyma pani upominek.
Kasjerka1 - Prezent niespodziankę - firmową mydelniczkę)
Ten hrabia w naszym domu, to przebój jest sezonu
to najmodniejszy tego roku mąż (taki mąż)
już każda ci zazdrości więc pozbaw go wolności
z kobiecą siecią wokół niego krąż (i krąż, tak, tak i krąż, tak, tak i krąż tak, tak jak wąż)
a gdyby w razie czego on zrobił ci coś złego
to dasz go mnie bo ja się na tym znam (tak się znam)
ty ulokujesz mądrzej uczucia i pieniądze
a ja mu dam, ja jemu też coś dam (coś dam, też dam, coś dam, coś dam)
nie jest źle zostać w jego tle
a gdyby kiedyś coś się odmieniło
to wyrzuć go i innego bierz
to nie są czasy na jedyną w życiu miłość!
4x to tylko gra, gra, gra namiętność prowokuje
masz ileś nocy i trzy razy tyle dni
wiec mądrze graj, graj, graj ten hazard nas ratuje
by nie gasł płomień co tak się słabo tli.
Julia: Ale ja go prawie wcale nie znam.
Matka - Znasz, bo pamiętam jak u nas na grillu rozmawialiście
Julia - Dobrze, rozmawialiśmy, ale…
Matka: Marta!!
Marta - Tiak
Matka- Podoba ci się Parys?
Marta- Jak dla mnie, to on jest za młody.
Matka- Pytam, czy ci się podoba.
Marta- Nu.. Ładny chłopak: wysoki, połukładany taki…
Matka - Widzisz!
Marta - To łon o mnie pytał?
Matka- Przystojny, sympatyczny z klasą. Co ci się w nim nie podoba?
Julia- Dobrze, rozumiem, nie mówię, że jest do niczego. No ale po prostu nie wiem, czy to jest ktoś z kim chciała bym spędzić resztę życia.
Matka: Julia - słoneczko. Tobie nigdy niczego nie brakowało. A ja zanim poznałam twojego ojca to mieszkałam w brudnej kawalerce, bez ciepłej wody. Ty nawet nie wiesz, jakie masz szczęście. Oczywiście, nie będziemy cię do niczego zmuszać, ale jeśli tacie tak bardzo na tym zależy to… chyba możesz się zastanowić, zanim powiesz nie.
Marta - Julia, ten Parys to naprawdę miły chłopak. Przynajmniej daj mu szansę, a nóż ci się spodoba.
……………………………………………………..
Na scenę wbiegają aktorzy krzycząc.
Odbywa się nauka azjatyckich walk. Konstruktor prowadzi zajęcia. Uczniowie wykonują jego polecenia zgodnie z jego ruchami trzymając w ręku kije bambusa.
Na polecenia instruktora jeden z zawodników popisuje się umiejętnościami. Po chwili nauczyciel wypowiada: Tybalt, Parys. Wybiegają na środek i walczą. Instruktor i uczniowie wychodzą. Zostaje Romeo Merkucjo i Benvolio
Merkucjo- Ej, stary! Co ty śpisz
Romeo - Zamyśliłem się
Merkucjo- Ciągle o niej myślisz?
Romeo - Staram się zapomnieć.
Merkucjo - O to chodzi, ja się nie przywiązuje. Chodzenie za łapkę to nie dla mnie. Ja jestem mistrzem szybkiego pchnięcia. (popycha kij)
Najpierw je hipnotyzuję robię małe czary, mary i potem kiaaa! (ruch kijem) i już są moje. Nie bądź smutas (kładzie rękę na ramieniu Romeo) Ej Benvolio, gdzie dziś idziemy, trzeba go rozruszać, bo nam uschnie
Benvolio - Niewiem, może na bal do Capulettich, słyszałem, że Rosalina tam śpiewa.
Romeo - Bardzo śmieszne!
Merkucjo - O której ten bal?
Benvolio- Już się chyba zaczął.
Merkucjo- chodźmy!
Benvolio- Co ty stary, pogięło cię?
Romeo - Miałem sen dziś w nocy (muzyka Prologu)
Merkucjo- Co… Jak obracasz Rosalinę?
Romeo - To był dziwny sen! Jakby przeczucie
Merkucjo- Jak ją wyobrażasz!! No to jeszcze lepiej
Romeo - Że stanie się coś złego
Benvolio - u…
Merkucjo - Dzisiaj?
Romeo- Nie wiem kiedy, ale dzisiaj się zacznie, dziś stanie się coś czego już się nie odwróci, właśnie w tę noc
Merkucjo - He…. No to wszystko jasne, stary! Jak nic wyobracasz Rosalinę Poszczują nas psami i będziesz miał szwy na tyłku, no chodź
Benvolio - Merkucjio! To bal dla vipów, smoking, zaproszenia i te inne.
Merkucjo - Nie szkodzi, mam plan
Romeo- Wywalą nas
Merkucjo - Nas!? Nas wywalą? Czy ja kiedykolwiek pozwoliłem, żeby ktoś nas skądś wywalił?
Benvolio- Nie pękaj, ja cię zawsze obronie!
……………………………………………………….
Marta- (Prowadzi niewidomych) Prosto panowie, prosto cały czas prosto, tylko nie porysujcie mi podłogi tymi laskami. Laski w górę
Bal....
Bal!
Nasz bal!
Spójrzcie, jaki przepych.
Bal u Capulettich
Tu gna całe miasto
-A to ja!
Ach, to pan domu właśnie.!
-Pokornie witam wszystkich was.
Och, tak nas pięknie wita.!
-Pragnę dziś służyć wam, bawić się.
Tu cała jest elita.!
Bo zabawa jest elitarna.
Cel jest charytatywny.
Więc trzeba dać fanty, żeby
-Ubogi dostał swój grosz.
A ci niewidomi dostaną coś
To jest dla nich święto
-Zawsze coś.!
Za to
Mamy wielki dzisiaj
Wielki bal! Bal!
-Tysiąc par!
Zabawy te zawsze są w szlachetnej sprawie.
-Trzeba tym naszym biednym coś dać.
Pomagać im
On to umie, to potrafi,
-Po to mam te pieniądze, by dać
Bo tylu jest
Tych biednych niewidomych!
-Ja wydaję, jak wiecie nie pierwszy to raz
Bo jego stać,
Jego stać na wydawanie!
-Mogę pieniądze dać!
To jest to,
mogę mieć,
to co chcę
te pieniądze wydaje!
Zawsze i wszędzie
I niech nam przybędzie
Zabawa teraz się zaczyna,
teraz będzie bal!
Tak wielki jest
Taki bal dla niewidomych
zaproszenie tu niełatwo mieć
On gości nas
W tym ekskluzywnym domu!
I wiadomo, dlaczego zaprosił nas.
Zaprosił nas
całkiem bezinteresownie!
nie wie nikt ile kto kasy ma
Pieniędzy ma,
Chociaż chciałoby się wiedzieć kto ile wart.!
Nie wie nikt,
Kto co ma,
Kto kim jest,
Skąd pierwszy milion skradł z kasy ma,
Trzeba się z nim liczyć,
Bo tak się pięknie składa,
Pieniądze to władza,
A władza to kasa
Przy władzy będzie nasza,
I razem tak rządzą to w przód,
a to w bok,
by jeszcze lepiej,
coraz lepiej,
zadbać o siebie
W tył i w przód
Tego tanga krok
Nie podstawiaj nóg
Gdy pójdziemy
Po kolejne
Tak,
powoli,
powoli,
będziemy tańczyli,
związani plecami,
bo władza czasem niedobrze prowadzi,
nogę w tył i w bok!
(przerywnik. Wszyscy stają. Tańczą powoli, wchodzi Romeo, a potem Julia. Patrzą na siebie oczarowani.)
Ciemno,
Coraz ciemniej.
Może
Też tracimy wzrok!
Niech dadzą
więcej światła nam!
Żeby widział każdy
Co kto ma
Skąd kto ma
-Rosalina!
Ile wart,
Jaka karta.....................(tekst niezrozumiały)
Trzeba umieć, tańczyć,
Bo tango to nie walczyk,
Nim można,
Źle walczyć, bo tango, to tango,
Tybalt- Wujek, wujek. To oni! To oni zrobili wczoraj zadymę w klubie.!
Ojciec- Co mnie obchodzi! wczoraj było wczoraj, a dzisiaj jest dzisiaj. Nic im isę nie ma prawa stać.! Nie w moim domu.
Tybalt- No to im się stanie. W moim klubie.
Ojciec- Po pierwsze nie w twoim, tylko w moim, a po drugie przestań pyskować.
Rosalina! Kocahmy cię.!
To tango dla władzy,
co źle się prowadzi,
To tango
Elity
Przywilej ukryty.
Bierz swoje na boku
Do tyłu pół kroku
Do przodu, na boki
A co!
Ojciec -(łapie matkę za rękę) Proszę państwa bez paniki to tylko mała mżawka. Zapraszam na salony!
(przychodzi Julia) Romeo - Ja
Julia- Tak?
Romeo - Nie, nic…
Julia- Myślałam…
Romeo - Ale nie…, ja tak….
Julia- Tak?
Romeo - Nie wiem, chyba, ale wcześniej. Teraz widzę, że to nic nie było. Tylko zawrót jakiś głowy…
Julia- Ja, ja tak… ja cię… Kocham? Choć jak masz na imię, nie wiem
Romeo- Romeo
Julia- A ja Julia.
Romeo- A więc Julię… kocham?!
Co się z nami dzieje?
Julia- Nie wiem!
Nie żartujesz?
Romeo - Nie.
Ja… ja muszę coś z tym zrobić.
Julia- Wiem. Ja też, bo to aż boli.
Matka- Julia!!
(Julia biegnie do Matki)
Romeo - Nie… Zaczekaj!
Julia- Wrócę
Romeo - Ale!
Julia- Wrócę za chwilę
Romeo- Chwila to jest strasznie długo.
Julia- Znowu mówisz to, co czuję
Romeo- Wyjdziesz za mnie?
Julia- Kiedy znów będziemy sami. Jutro w starym kościele.
Twych oczu blask
Jak dwie świece co równo w lichtarzu palą się
wśród nocy
I jak światła co drogę wskazują zgubionym
i koją ich strach
Tak twój wzrok
co jaśniejszy od lamp
przemienił cały świat
i jest przemieniony
Na zawsze już
nawet w nocy, we śnie nie trać z oczu Romea
I na mnie patrz
by źrenic twych prawdziwy blask otulał mnie
i tym mnie chronił
Niech światła krąg
wyznacza drogę, którą będę szedł
aż tak bezbronny
W tę ciemną noc
już księżyc zgasł, a twoja twarz jest taka jasna
Gdy oczy swe odwrócisz gwiazdy zgasną
Bo ty i ja...
Choć tyle wyznać chcę, to brak mi słów
są nic nie warte
Bo kocham cię...
Te słowa znaczą mniej niż wszystko to
co czuję sercem
W tę piękną noc
to z twoich oczu pada na mnie jasny promień
I wszystko to co było skryte
wiesz już o mnie
W tę jasną noc
cudowną noc
podarowaną nam...
(Wjeżdża Ojciec Laurenty.)
Romeo- Laurenty!!!
Laurenty- Jezu dzieciaku jest środek nocy
Romeo - Nieważne
Laurenty - Masz kłopoty?
Romeo- Kłopoty? Jak to są kłopoty to mam nadzieje, że nigdy się nie skończą
Laurenty - Wziąłeś coś?
Romeo- Można tak powiedzieć
Laurenty - Mówiłem ci, żebyś się trzymał od tego gówna z daleka.
Co?
Romeo- Najsłodszy narkotyk
Laurenty (z podnieceniem) - ekstaza?
Romeo - Nie! Kobieta..
Laurenty- No to jeszcze gorzej. Heh.
(wyjmuje papierosy) Chcesz?
Romeo - I tak mam mętlik w głowie
Laurenty - Widzę. Wcześniej snułeś się blady. Oko miałeś mętne i w ogóle wyglądałeś jak weteran samogwałtu. Po tej nagłej przemianie wnoszę, że stało się coś wyjątkowego haha. Rosalina pomachała ci ze sceny… ?
Romeo - Rosalina? Nie… to przeszłość
Laurenty - Przeszłość? Wczoraj świata przez nią nie widziałeś.
Romeo- A dziś … Wreszcie zobaczyłem
Laurenty- A…. Rozumiem haha to jak ma świat na imię (odpala papierosa)?
Romeo- Julia! Chcemy się pobrać
Laurenty - Hahaha… Dla mnie bomba, stary…
Czyli zgadzasz się?
Laurenty- (zakrztusił się) Na co?
Romeo - Udzielić nam ślubu.
Laurenty - Hehehe zwariowałeś
Romeo- Przecież byłeś księdzem
Laurenty - Chłopaku, nie świruj, nikt mnie nie bierze na poważnie. Taki ślub nic by nie znaczył.
Romeo- Tu nie chodzi o jakiś głupi papierek
Laurenty. Tak… To o co?
Romeo- O miłość
Laurenty- Eh… O miłość… No proszę tu chodzi o miłość? Tak po prostu? Nie ważnie, ze nie będzie aktu ślubu? Nie ważne że, nie będzie świadków? Nie ważne, że nie będzie pieczątek i podpisów, bo tu chodzi o miłość!
(Romeo przytakuje)
Romeo- No…
Laurenty - O miłość dwójki dzieciaków, którzy chcą z nią stanąć przed Bogiem. (Romeo znów przytakuje) Hehe. Miłość!? Hehe…(odjeżdża)
Romeo- To jak?
Laurenty- Ale nie przed południem, muszę posprzątać kościół.
Świetlista noc
(Julia stoi na balkonie)
Skąd przeczucie mam, skąd mam tę myśl
że jest pisany mi, że będę z nim
i skąd wiem, że ja
jak nikt go znam
Brak mi jej
tak brak mi go
jak tchu
jak bez tchu
i śnię
na jawie śnię bez snów
Nie zapalił stróż w ogrodzie świec
blady cień księżyca ślad wśród drzew
więc skąd w niej ten blask
co lśni w noc bez gwiazd
z tobą być (z tobą być)
bez snu (bez snu)
co noc dzień po dniu
cudowna noc
tak ciemna jest jak bezmiar wód, jak morza toń
jest tak głęboka
cudowna noc
otula nas i daje nam tajemny znak
że nas ochroni
bo w taką noc dla naszych serc rozdziera się zasłona mroku
i światła blask przenika nas jak z nieba promień
przedziwna noc (przedziwna noc)
co w oczach ma ciemności toń lecz w sercach jest
świetlista
cudowna noc
posyła nam nadziei znak jak zorzy blask
przed słońca wschodem
świetlista noc odsłania nam tajemną moc i łączy nas
tak jest cudowna
świetlista noc dla naszych serc rozdarła się zasłona mroku
i światła blask przeniknął nas jak z nieba promień
tak jasny jest
i piękna jest
i czysta jest jak łza...
Benvolio- Romeo, Romeo, Romeo gdzie cię wcięło!
świetlista noc dla naszych serc rozdarła się zasłona mroku
i światła blask przeniknął nas jak z nieba promień
tak jasny jest
i piękna jest
i czysta jest jak łza...
……………………………………………………….
Benvolio- A jak mu się coś stało?
Merkucjo - Chryste, co ty tak ciągle jęczysz? Niańka jego jesteś? Czy co?
Benvolio- Kiedy mówię Ci, że nie wrócił na noc do domu.
Merkucjo - No i bardzo dobrze. Może wreszcie wyhaczył jakąś pannę
Benvolo- Rosalinę?
Merkucjo- Ta… jasne! I pojechali razem w trasę koncernową. Pewnie gdzieś siedzi i wzdycha
Benvolio - A jak nie Rosalinę tylko jakąś inną. Widziałeś ile ich tam było.
Merkucjo- No nawet jeśli…, to co?Zadrosny jesteś? Hehe
Mekucjo i Niania
[Merkucjo]
Uuuuuoooo Hallo!
Czy pani chce do snu mnie ukołysać?
Jak małe dziecko bym paluszek pani ssał.
[Niania]
W południe ssać, kto coś takiego słyszał?
[Merkucjo]
W południe tak, bo w nocy bym się bał.
Przez panią ja mam erotyczny problem,
To robi się obsesja ten mój seks.
Jak łódki burty dwie kołyszą się za dziobem
Tak pani krok, to prowokacja jest.
Ref:
2x Dlatego też, na nogach już się słaniam.
O byle mór oparty będę tkwił.
Ten kołyszący krok horyzont mi przesłania
I nie mam sił, już nie mam na to sił
Ja na kobiety nie mam sił, nie!
Już nie mam na to sił, nie mam sił
Ja na kobiety nie mam siły.
[Merkucjo]
Mnie pani twarz naprawdę się podoba
Jak liść jesienny, jak doniczkowy kwiat.
[Niania]
Przestańcie chłopcy, nie jestem taka młoda!
[Merkucjo]
Daj spokój mała, nikt nie pamięta dat.
[Niania]
Ten upał coś rozmiękczył chyba panu.
[Merkucjo]
Słyszycie jak zmysłowy jest jej głos?
Wskazówka w mym zegarku może nagle stanąć!
[Niania]
Uważaj ty! Bo możesz dostać w nos!
[Merkucjo]
Ref:
Dlatego też, na nogach już się słaniam.
O byle mór oparty będę tkwił.
Ten kołyszący krok horyzont mi przesłania
I nie mam sił, już nie mam na to sił
Ja na kobiety nie mam sił, nie!
Już nie mam na to sił, nie mam sił
Ja na kobiety nie mam siły.
[Niania]
Ja staram się, me życie tak układać
I z wszystkich sił pożytek z niego mieć
Brać, co dają, co okazja się nadarza
A czemu nie, gdy człowiek pożyć chce?
Brać, co dają, czemu nie?
[Merkucjo]
Skąd pani ma te dwa wisiory z przodu?
[Niania]
Po mężu mym, kolczyki śliczne mam
[Merkucjo]
Że tak dyndają to mi się podoba
[Niania]
Nie dość że brzydki to jeszcze taki cham!
[Merkucjo]
Uprawiaj seks, to nerwy ci złagodzi
Krążenie też poprawi taki lek
[Niania]
Odczepcie się! Romea chcę zobaczyć!
[Merkucjo]
Mnie odrzuciła Romea teraz rwie! Hahaha!!!!
[Merkucjo i Niania]
Ref:
Dlatego też, na nogach już się słaniam.
O byle mór oparty będę tkwił.
Ten kołyszący krok horyzont mi przesłania
I nie mam sił, już nie mam na to sił
Ja na kobiety nie mam sił, nie!
Już nie mam na to sił, nie mam sił
Ja na kobiety nie mam siły.
Niania - Ti łobuzie jeden Ti!!! (wymachuje torebką)
Romeo - Dzień dobry!
Niania- Romeło! Ti ładnych masz przijaciół
Romeo- Oni tak tylko żartują. To nic złego
Nienia- Taaa… Ti niewjele lepszi.
Romeo- Ja? Ale ja nic nie mówiłem
Niania - Mówiłeś, mówiłeś, tylko nie dziś, a wczoraj pod cudzym balkłonem
Romeo- Jak to?
Niania- Krótko cię widziałam. I Głównię od tłyłu. Ale ja cię poznaję i od razu ci młówię, że jak ty zrobisz Julci jakie krzywdę tłoko…
Romeo- (przerywa i łapie za rękę) A mogła by jej pani coś przekazać?
Niania - Cło ja jestem płoczta? Hyhy
Romeo- Proszę!
Niania- Proszę, proszę, proszę, młyśli, że zamrługa tymi swojimi łoczyskami zbitego szczeniaczka i pło sprawie. (krzycząc) Ja za stara jestem, na akie nłumery!!! Ja nie przysłam tłu przekazywać żadnych infłormacji, tylko ci płowiedzieć jak ty zrobisz, jakie krzywde tło… (kiwa palcem) Ruska młafia! No… To co ja mam jej płowiedzieć?
………………………………………………………
Laurenty - Cholera, dawno tego nie robiłem, a myślałem, że to jak z jazdą na rowerze. Obrączki masz? A nie ważne i tak to wszystko na wariata. Hehehe Ale rozetę przetarłem. Słuchaj a, ja wiem, że ludzie myślą, że…
Romeo- (przerywa) Ja tak nie myślę
Laurenty - Hehe Bo sam jesteś wariat…. I za to cię lubię, ale rzecz w tym, że tutaj kończy się wygłup. Pies trąca papierki obrączki i … Ale zachwalę polaczę was przed Bogiem. Rozumiesz, co to znaczy? Jesteś pewny swojego?
Romeo - Tak
Laurenty - Rozumiesz?
Romeo - Tak. I ty zrozumiesz, jak ją tu zobaczysz.
Laurenty- Czy ty Romeo bierzesz sobie Julię za żonę i przyrzekasz, że jej nie opuścisz, aż do śmierci?
Romeo- (kiwając głową) No…
Laurenty - A ty Julio?
Julia- Aż do śmierci.
Laurenty - No… to pocałujcie się
Romeo i Julia część 1
- 3 -