Symbolizm i katastrofizm w poezji Jana Kasprowicza:
Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach oraz Hymny
Twórczość Jana Kasprowicza możemy podzielić na trzy etapy, różniące się filozofią i tematyką powstających wtedy utworów. Etap pierwszy był naturalistyczny, obejmował tematykę wiejską, dotyczącą problemów nędzy i ciężkiej pracy chłopa. Związany był z osobistymi wspomnieniami poety urodzonego w wielodzietnej rodzinie chłopskiej na Kujawach. Z tego okresu pochodzi wiersz W chałupie (z cyklu Obrazki natury) oraz cykl sonetów Z chałupy w tomie Z chłopskiego zagonu.
Następnie Kasprowicz zamieszkał we Lwowie i rozpoczął karierę uniwersytecką - zrobił doktorat, z czasem został profesorem w katedrze literatury porównawczej i wreszcie rektorem Uniwersytetu Lwowskiego. W tym też czasie poznał Podhale i Tatry, które go niezmiernie zafascynowały. Marzeniem jego życia stał się dom na Podhalu, co udało mu się w końcu zrealizować. Około 1891 r. nastąpił w twórczości Kasprowicza przełom modernistyczny. Polegał on na odejściu od tematyki społecznej, zainteresowaniu się zagadnieniami metafizycznymi, rolą przyrody, pojmowanej jako tło losów człowieka oraz czynnik pogłębiający nastrój. W tym okresie pozostawał poeta pod wpływem impresjonizmu, symbolizmu i ekspresjonizmu. Najważniejsze zbiory poezji z tego okresu to: Krzak dzikiej róży, Ginącemu światu, Moja pieśń wieczorna, Salve Regina.
W tomie Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach znajduje się ciekawa tetralogia sonetowa (cztery sonety) pt.: Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach. Stanowi ona ciekawe połączenie impresjonizmu i symbolizmu w pięknym opisie tatrzańskiego pejzażu. Zaczyna się bardzo malarskim opisem szarych skał, pawiookich stawów, zielonych traw i kosodrzewiny, od których tła odbija „krwawy pąs” krzaka róży. W następnych zwrotkach występuje personifikacja krzaka, który „samotny, senny, zadumany” tuli się do ścian skalnych i boi się burzy. Mimo pięknej pogody („O liście wiatr nie trąca”) lęka się on, bo obok leży próchniejąca limba. Drugi sonet ożywia obraz dzięki światłu słońca, które „w niebieskim lśni krysztale”. W jego promieniach błyszczą granity, a las zostaje „spowity w bladobłękitne, wiewne fale”. Nawet siklawa (wodospad) srebrzy się w blasku słońca. Należy zwrócić uwagę na mistrzowskie użycie przez Kasprowicza epitetów złożonych (srebrnolity, bladobłękitne) podkreślających ulotność, wrażeniowość opisu przyrody. Do światła następnie dodaje poeta dźwięki: szum wody oraz „jakby wzdychania, jakby żale” przepływające przez przestworza. Także krzak słucha szumów i „w słońcu płonie”, a limbę toczy pleśń. W trzecim wierszu cyklu nastrój lęku, niepokoju, żalu pogłębia się. Pojawiają się też zwierzęta: stado kozic, ptak, świstak. W czwartym do obrazu dodał poeta wonie - zapach ziół. Przyćmił światło, bo zapada zmierzch („w seledyn stroją się niebiosy”) i trawy oraz krzak róży pokrywa wieczorna rosa. Nastrój lęku podkreślają wykrzykniki i wielokropki. Piękny opis natury przymglony jest w tym cyklu poczuciem zagrożenia, niepokoju, lęku przed burzą, która zwaliła limbę i może nadejść znowu. Krzak róży i limba, oprócz zniszczenia dosłownego, nabierają innych sensów. Ułatwia ich odczytanie zastosowana personifikacja. Stają się więc skontrastowanymi symbolami życia i śmierci, młodości i starości. Krzak symbolizuje też egzystencjalny lęk przed śmiercią, a limba myśl o przemijaniu oraz przypomnienie nieuchronności i bliskości śmierci.
W następnych tomach poezji z techniką impresjonistyczną i symboliczną połączył Kasprowicz ekspresjonizm. Widać to w jego hymnach: Święty Boże, święty mocny oraz Dies Irae. Sięgnął w nich Kasprowicz wyżyn poezji. Nawiązał do tradycji hymnicznej poważnych, podniosłych wierszy ku czci Boga. Posłużył się wierszem wolnym, a konstrukcję utworów podporządkował obrazom-wizjom pełnym symboli i alegorii, wyolbrzymionym, wyrażającym uczucia podmiotu lirycznego o ogromnym napięciu emocjonalnym. W tym właśnie dostrzegamy wpływy ekspresjonizmu. W konstrukcji podmiotu lirycznego sięgnął Kasprowicz do polskiej tradycji romantycznej. Jest on bowiem Prometeuszem, spierającym się z Bogiem jak Konrad w Wielkiej Improwizacji. W hymnie Święty Boże, święty mocny jest podmiot liryczny świadkiem ponurej wędrówki ludzi i całego stworzenia do grobu, zatracenia. Porównany do skrwawionego, konającego ptaka błaga Boga o zmiłowanie nad ludzkością, która prowadzi przez życie ślepa Dola i Śmierć „z uśmiechem na trupich ustach”. Wizja grobu, który człowiek kopie sobie od chwili narodzin, pogłębia katastroficzną wymowę utworu. Przyroda też obumiera. A Bóg jest daleko, zajmuje się słońcem, gwiazdami i ani spojrzy na ziemski padół. Dlatego po ziemi krąży Szatan, on nie opuścił człowieka, dlatego cierpiący zanoszą litanię do niego. Ostatnia apostrofa jest pełna buntu i niezgody wobec Boga, który jest tylko mądrością, nie ma w nim miłości.
Dies Irae to obraz końca świata, „Pańskiego gniewu dzień”. Symbolika biblijna, apokaliptyczna, podkreśla grozę obrazu: „Głowa owinięta cierniową koroną”, „Jasnowłosa Ewa wygnana z raju”, „wąż Grzechu”, „Dwujęzyczny smok, Szatan o trzech grzbietach”. Obok tego pojawia się pytanie o grzech i winę. Podmiot liryczny pyta, czy człowiek może odpowiadać za zło, które przecież zostało, jak wszystko, stworzone przez Boga. Bóg skazał człowieka na nędzę życia i na grzech. Wiersz jest pełen wstrząsających grozą wizji zagłady świata i ludzkości: ziemia się rozstępuje, walą się góry i lasy, rzekami płynie krew, z mułu wypełzają żmije, pijawki. Ziemia pokrywa się miliardem krzyży. Odrzucona od bram niebios ludzkość podąża w wieczny „chaos mąk”. Podmiot liryczny pyta o sens egzystencji naznaczonej piętnem grzechu pierworodnego. A Bóg patrzy na zagładę człowieka okiem spokojnym i sądzi, a przecież sam stworzył zło i szatana. Bunt wywołany jest współczuciem dla ludzi, dla całego stworzenia. Dostrzegamy też w hymnach postawę zwaną katastrofizmem - jest to przeświadczenie o nieuchronnej i bliskiej zagładzie grożącej światu, tradycjom, instytucjom i wartościom kultury. Prometeizm i katastrofizm w połączeniu z pełnymi ekspresji wizjami czynią z hymnów dzieło przejmujące. Nigdy dotąd w literaturze polskiej nie spotkaliśmy się z takim natężeniem protestu, niezgody na ludzki los, egzystencję, na jej nędzę, cierpienie, ból, beznadziejną starość i nieuchronną śmierć. Poeta w imieniu ludzkości wyraża niezgodę na napiętnowanie życia ludzkiego grzechem, na nieustannie dręczące go sumienie, na zło, z którym wciąż musi walczyć w sobie i na świecie. Totalny, egzystencjalny bunt nie prowadzi do niczego. Można oszaleć lub się wyciszać. W następnych tomikach Kasprowicza obserwujemy właśnie to wyciszenie, pogodzenie się z sobą, ze światem i z Bogiem.