J.J. Szczepański, Buty, Wszarz, Przed nieznanym trybunałem, Do Juliana Stryjkowskiego list - tematyka opowiadań, ich wymiar moralny, rola Conrada Korzeniowskiego w kształtowaniu się charakterów pokolenia Kolumbów.
Szczepański Jan Józef (1919-2003), polski prozaik, eseista, reportażysta, tłumacz, scenarzysta.
Wszarz Opowiadania partyzanckie „Wszarz” i „Buty” to próba zmierzenia się z heroiczną legendą „leśnych ludzi” (polscy żołnierze stacjonujący w lesie, walczący z Niemcami). Osobiście przypomina mi to Do piachu Różewicza, choć u Szczepańskiego w tych 2 opowiadaniach nie znajdziemy ironii, którą posługuje się Różewicz. Podobna jest natomiast próba zmierzenia się z utartą legendą, z mitem bohaterskim. Ukazana tu została degradacja człowieka pod wpływem wojny, twarde zasady życia wojennego (muszą zabijać szpiegów - Wszarz, albo po prostu niegodnych zaufania - Kałmuki). Brak odpowiedniego wyposażenia, utrudniający życie żołnierzom (buty, ubrania), spowodował w nich zazdrość na widok dobrze zaopatrzonych Kałmuków i przyćmił fakt masowego ludobójstwa. Szczepański pokazuje też próbę walki z degradacją ludzką, której podejmuje się Porucznik Szary. Ważnym aspektem który porusza jest też dehumanizacja młodych żołnierzy (Zbirek).
„Wszarz”
Polscy żołnierze (jak partyzanci) stacjonują w lesie. Jest 18 listopada 1944 roku. Opowiadanie zaczyna się od rozmowy porucznika z sierżantem na temat kaprala Zbirka (18 czy 19 lat), który był już 14 razy ranny. Tym razem został ranny w przyrodzenie i liczy, że samo mu się wyleczy… Gdy żołnierze rozdzielają tytoń, nadchodzi Szarak i melduje o podejrzanym żebraku, który kręci się w pobliżu. Skrzetuski również go zauważył, gdy wracał od fotografa. (żołnierze chodzą do fotografa, by zrobić sobie zdjęcia do kannkart - dowodów osobistych) Głośny wpada na pomysł, by przebrać się za niemieckich żandarmów i w drodze do fotografa zagadnąć żebraka i sprawdzić co knuje. Tak też zrobili. Żebrak oznajmił przebranym żandarmom, że polscy żołnierze przychodzą się tu fotografować, więc wystarczy na nich poczekać. Wiedział nawet, gdzie jest ich kryjówka w lesie i zgodził się zaprowadzić żandarmów, ale nie za darmo (chciwy Żydek ). Nadzieja obiecuje mu 500 zł, a ten się jeszcze targuje i nawet kwitek chce. Dostaje zegarek w zastaw. Wszarz prowadzi gromadę do ich własnego obozu. Przebrani żołnierze zaczynają na niby walczyć ze swoimi pobratymcami z obozu, biorą „jeńców”. Potem dają broń żebrakowi, by zabił „jeńców”. Wszarz bez mrugnięcia okiem jest gotów zabić jeńców, chce nawet przywłaszczyć sobie ich bieliznę. Głośny nie wytrzymuje, zabiera mu broń i uderza w twarz. W obozie opowiadają o całym zdarzeniu porucznikowi. Zbirek dostaje pozwolenie na zabicie żebraka. Wszarz kopie bardzo wolno swój grób, w końcu żołnierze mu pomagają, okazuje się, że dół jest wypełniony wodą. Żebrak wrzuca do niego liście i kładzie się na nich, żołnierza wybuchają śmiechem, biedak też. Ostatnim życzeniem starego jest papieros, jednak nie spala go, ale chowa na potem (do ostatniej chwili żałuje tytoniu i bibułki). Zbirek strzela i zabija wszarza, twierdzi później, że miał ochotę dziś zabić kogoś. Żebrak nazywał się Alojzy Szynalik, ur. w 1878 r. w Gidlach, miał 66 lat - porucznik pisze raport. Porucznik postanawia odsunąć od służby młodego Zbirka, zauważył bowiem, że chłopak jest już zdegenerowany (Po zastrzeleniu wszarza Zbirek wesoły przynosi jedzenie żołnierzom i twierdzi, że mu ulżyło).
„Buty” Porucznik Szary skrada się do własnego obozu sprawdzając czujność wartowników. Zatrzymuje go Skrzetuski. Rozmawiają o młodym Hawajczyku, który do nich dołączył i potrzebuje butów. Do okolicznej wsi - Włoszczowej przyjechały dwa bataliony SS z Radomia i pancerki z Kielc - koncentracja sił niemieckich. Polscy żołnierze często mówią o poprzednim poruczniku Limbie, który był bezlitosny, chamski, rygorystyczny, często się awanturował, dużo pił i znęcał się nad konfidentami. Szary jest do niego ciągle porównywany i nie podoba mu się to, bo chce budować relacje między ludźmi, a nie być bezwzględnym.
W leśnym obozie przebywają Kałmuki (chyba jakoś tak się to pisze…) - to 26ciu uzbrojonych ludzi, pochodzą z Azerbejdżanu. Najpierw zdradzili Rosjan, potem Niemców i teraz przyłączyli się do Polaków. Żołnierze zazdroszczą im ubrań i butów. Czekają już długo na zapas ciuchów z tzw. „uprawy” (magazyn?). Przełożony Szarego - Raf chce porozmawiać z dowódcą Kałmuków, nie ufa im.
Szary przygląda się z zaciekawieniem Kałmukom, jeden z nich pokazuje na mapie, gdzie mieszka, wyciąga też rodzinne zdjęcia. Spytany o godzinę Kałmuk wyciąga złoty zegarek z brylantem, z napisem: „Karolowi w dniu ślubu, Warszawa 1905”. Tłumaczy, że go kupił, jednak trudno w to uwierzyć. Własowcy (bo tak też nazywają Kałmuków) brali udział w napadzie na Warszawę.
Raf postanawia zabić wszystkich Kałmuków, Szary próbuje temu zapobiec, tłumaczy, że oni gdzieś tam mają przecież rodziny. Chce, by najpierw ich sądzić, Raf się nie zgadza. Wtedy Szary prosi o odpoczynek, by uciec od obowiązku przeprowadzenia ludobójstwa. Raf odrzuca jego prośbę, bo potrzebuje do tej akcji kogoś zaufanego, poza tym trzeba ją przeprowadzić szybko i sprawnie, bo lada dzień Niemcy mogą zaatakować. Szary zwołuje naradę dowódców plutonu. Stańczyk zgłosił się na ochotnika do wykonania brudnej roboty. potrzebuje tylko kilku ludzi, z którymi siekierą odrąbie głowy Kałmukom. Szary dziwi się, że nie ogarnia go gniew na słowa Stańczyka. Szary rozmyśla nad odpornością Stańczyka i nad tym, że sam w pół roku „zaraził się śmiercią”. „Wszyscy chorują już 5 lat”, od września 1939 r. Inni dowódcy głośno sprzeciwiają się zamiarom Stańczyka, wtedy to przedstawia swój plan Szary. Nakazuje spis broni Kałmuków i zaraz, gdy tylko ją zdadzą, polscy żołnierze napadną na nich i skrępują. Akcja przebiegła dość sprawnie, bez większych problemów. Szary wyznaczył 2 drużynę, a nie ochotników (jak to się zwykle robi) do zabicia Kałmuków. Mieli oni wyprowadzić Własowców do lasu i tam ich rozstrzelać. Nagle Szaremu przypomniało się, jak jeden z tej drużyny - Prosty, po potyczce z Niemcami, modlił się nad zwłokami wroga, którego zabił. Szary zawołał Prostego i chciał go posłać do batalionu, (chyba by zaoszczędzić mu wrażeń związanych z zabijaniem), ale ten prosi Szarego o pozwolenie dokonania egzekucji, bo chce wypróbować nową broń. Nawet kulawy Mieszko śpieszy, by zdążyć na rozstrzelanie. Po akcji żołnierze wracają do obozu ucieszeni, niosąc ciuchy i buty.
Książka Przed Nieznanym Trybunałem Jana Józefa Szczepańskiego została wydana w latach siedemdziesiątych. Jest zbiorem pięciu szkiców o sensie istnienia człowieka i powołaniu pisarza. Autor pragnie zrozumieć i zanalizować motywacje, którymi kierują się bohaterowie, dokonując konkretnych czynów. Opisuje działania ludzi w różnych stronach świata, w różnych czasach. Postacie i wydarzenia
stanowią dla niego materiał badawczy. Praca nad nim prowadzi autora do refleksji z dziedziny etyki i
moralności, o rozróżnianiu dobra i zła, poczuciu odpowiedzialności za swoje czyny. Tytuł zbioru to
zapowiedź i pytanie o odpowiedzialność, którą człowiek, wcześniej czy później, musi ponieść za swoje czyny. Nieznany Trybunał to może sąd ostateczny, może bóg. Tego dokładnie Szczepański nie określa. Kolejne eseje, zamieszczone w książce to teksty: W służbie Wielkiego Armatora, Święty, Piąty
Anioł, Masakra na Oxford Street, List do Juliana Stryjkowskiego. Analizując postawy bohaterów zbioru pytamy o kondycję współczesnego człowieka, o jego protest przeciw złu, o moralność współczesnego świata. To bardzo ważny głos w literackiej dyskusji o moralności. Wyjątkową postacią jest Maksymilian Kolbe - bohater eseju Święty. Opierając się na relacjach świadków autor przypomina zdarzenie z roku
1941, kiedy to franciszkanin zgłosił się dobrowolnie do grupy skazanych na śmierć. Uratował tym samym innego więźnia, Franciszka Gajowniczka. Dramat rozegrał się w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Czyn ojca Kolbego był wyjątkowym aktem miłości wobec nieznanego bliźniego. Postacią kontrastową jest szaleniec Mason, przedstawiony w eseju Piąty Anioł. Mason uważał się za piątego Beatlesa, za anioła i za szatana jednocześnie. Werbował młodzież z bogatych domów, tworząc grupy wtajemniczonych, które
popisywały się wyjątkowym okrucieństwem. Do szczególnie drastycznych zbrodni należał mord popełniony na ciężarnej żonie i grupie przyjaciół polskiego reżysera Romana Polańskiego. Autor stawia pytanie o genezę tego zła, o czynniki, które pozwoliły rozwinąć się tak nieludzkim instynktom.
Ostatni esej jest listem do innego pisarza, Juliana Stryjkowskiego. Szczepański usiłuje odpowiedzieć na pytanie, czemu służy literatura. Uważa, że tworzenie to wymierzanie sprawiedliwości widzialnemu światu, walka o niezależność i suwerenność człowieka, uwalnianie go z niewoli paktów, które zawiera ze sobą i ze światem. Sądzi, że powinien ukazywać obszary, których boi się człowiek i przygotowywać go do próby wierności, odwagi, honoru. Twórca jest świadkiem rzeczywistości i dlatego spoczywa na nim ogromna odpowiedzialność. Stawia pytania o Tajemnicę i Wiarę, rzucając czytelnikowi swoiste wyzwanie.
POLSKA JESIEŃ podobna do "Pamiętnika..." Mirona Białoszewskiego, nie tyle z racji formy literackiej, czyli dużej poetyzacji prozy (chociaż i u Szczepańskiego występują liczne poetyckie opisy i metafory), ale dzięki sposobowi patrzenia na wydarzenia wrześniowe. Jest to bowiem punkt widzenia żołnierza biorącego udział w kampanii, ale zupełnie odheroizowane i bardzo realne patrzenie na to, co wtedy się działo.
Już na samym początku książki autor ukazuje Polaków, którzy jeszcze do końca nie wierzą w to, co wydaje się nam, z perspektywy czasu, nieuniknione. Dla większości wojna jest odległym wymysłem, a jeżeli już wierzą w jej rychłe nadejście, to nie dzięki faktom, ale zabobonnym przepowiedniom przekazywanym z ust do ust, podobno z pokolenia na pokolenie. Rząd jednak widzi katastrofalną sytuację i ostrzącego zęby na nowe ziemie słowiańskie hitlerowskiego sąsiada, więc nakazuje mobilizację. I tu właśnie pokazana jest cała tragedia polskiego września. Szczepański opisuje w swojej książce wszystkie mankamenty polskiej armii, "burdel" w jej szeregach (przepraszam, ale inaczej nie można już tego nazwać, "nieporządek" jest w tej sytuacji słowem za słabym), brak dowodzenia, słabe wyposażenie i nierealność pokonania przeciwnika, a także zupełnie niegodne żołnierza i niehonorowe zachowanie niektórych poborowych. Jasnymi promykami są oczywiście bohaterskie postawy walczących, ciągle wierzących w ochronienie niepodległej ojczyzny, ale wyjątkowo żołnierze ci pokazani są przede wszystkim jako ludzie, mężczyźni, którzy czasem zaklną, pobiją się, odczuwają głód popychający czasem nawet do kradzieży i oszustw. Jaki był koniec wrześniowych walk wszyscy, znający chociaż trochę historię, doskonale wiedzą. Myślę, że warto przeczytać tę książkę właśnie dlatego, żeby lepiej i pełniej, bardziej z ludzkiego punktu widzenia zrozumieć to, co działo się we wrześniu 1939 roku.