ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ KRZYSZTOFA KAMILA BACZYŃSKIEGO
("Pokolenie" 22.VII.1943)
Wojna i okupacja ukształtowały pokolenie, którego nie dało się przewidzieć w takiej postaci w latach bezpośrednio przedwojennych; pokolenie przedwcześnie dorosłe i dojrzałe, pokolenie, któremu wojna odebrała młodość. By zaznać katastrofy i klęski, nie musiało uciekać w literaturę, stawało twarzą w twarz z grozą okupacji. To pokolenie "Kolumbów rocznik 20", poetów podziemia, odebrało ją specyficznie, ci młodzi ludzie lenili swoje tragiczne dorastanie.
"Do palców przymarzły struny
"Których nam nikt nie wynagrodzi (Których nam nikt... 24.III.44r)
Wizje poetyckie twórców lat trzydziestych były często groźne i posępne z powodu dziejowej katastrofy wiszącej na Europą, perspektywa nowej wojny. Wiersze Baczyńskiego miewały klimat podobny, chociaż to, co u jego poprzedników było wizją wysnutą z wyobraźni, u niego stanowiło obraz otaczającej rzeczywistości, przekraczającej wszystko, co mogła wysnuć najśmielsza wyobraźnia poetycka. Dlatego wiersze Baczyńskiego i jego rówieśników określano jako poezję "apokalipsy spełnionej", w odróżnieniu od "apokalipsy przewidywanej", której obraz rozsnuwali w swych wierszach poeci-katastrofiści z lat trzydziestych.
"I płynie mrok. Jest cisza. Łamanych czaszek trzask, ("Ten czas" 10.IX.42r)
Baczyński, podobnie jak ogół jego rówieśników, nie chciał poprzestać na służeniu ojczyźnie tylko piórem. Wątły fizycznie i chory na astmę nie podzielał przekonania, że talent może go zwolnić od żołnierskiego obowiązku.
"Krąg jak nożem z wolna rozcina, ("Z głową na karabinie" 4.XII.43)
Wielka rzeźba to czas tworzenia. Lecz nie z piórem w dłoni nad białą kartką papieru, lecz w oddziale żołnierzy z karabinem zamiast pióra, krwią zamiast atramentu.
"Więc naprzód, niech broń rozdziera ("Pocałunek" 1944)
Zamierzona prostota tych wierszy, zjawisko niezbyt częste u Baczyńskiego, wskazuje na jednoznaczną w tym wypadku funkcję poety - "sztandaru ojczyzny". A obok nieraz chronologicznie niemal równocześnie - twórczość służąca tylko wyobraźni poetyckiej Baczyńskiego, optymistyczna i barwna.
"Tam jest zawsze lato, ("Wesele poety" 1942)
Tak opisuje Krzysztof swój przyszły dom w utworze "Wesele poety."
"Jeszcze tak w ciebie płynąć, niosąc cię tak odbitą
("Erotyk" 2.II.42)
Poezja Baczyńskiego dysponuje rozległą skalą zainteresowań i twórczych postaw. Mieści się w niej problematyka wyboru walki o wolność kraju. Z nią łączy się poczucie przynależności do pokolenia w sposób szczególny przez los naznaczonego. Jednocześnie zachwyca się poeta urokiem realnego świata.
"I jeden z nas - to jestem ja,
Utwór ten jest dowodem niezwykle trafnie określającym całość twórczości Baczyńskiego.
"Ów jasnowłosy "syneczek", hodowany dla szczęścia i twórczości, teraz szedł przez ciemność "haftowaną rudą krwią", spoczywał "z głową wspartą na karabinie", uczył się niepojętych prawd, że "nie ma litości", "nie ma sumienia" i "nie ma miłości".
Baczyński wierzył, że w dali, za drutami obozów, dymną zasłoną pożarów istnieje perespektywa wyzwolonej Ojczyzny. Szedł do niej mocnym krokiem żołnierza, śpiewając i pisząc, walcząc i kochając. Dlatego obok przeczucia nieszczęścia, towarzyszyła mu tęsknota za chwilą, gdy będzie można wypuścić z dłoni dymiący karabin. Niestety K.K.Baczyński nie doczekał tej chwili. Pozostawił po sobie tak oryginalną spuściznę, iż zapowiadała ona wielki talent, ten poeta wybrał inną drogę, pragnął walczyć i zginął. "Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów." |
Pokolenie
(zima 41 r.)
Do palców przymarzły struny
z cienkiego krzyku roślin.
Tak się dorasta do trumny,
Jakeśmy w czasie dorośli.
Stanęły rzeki ognia
ścięte krą purpurową;
po nocach sen jak pochodnia
straszy obciętą głową.
Czegoż ty jeszcze? W mrozie
świat jest jak z trocin sypki.
Oczu stężały orzech.
To śnieg, to nie serce tak skrzypi.
Każdy-kolumną jesteś,
na grobie pieśni własnych
zamarzły. Czegoż ty jeszcze?
To śmierć-to nie włosy blasku.
To soli kulki z nieba?
Czy łzy w kamień twarzy tak wrosły?
Czy ziemia tak bólem dojrzewa,
jakeśmy w czasie dorośli?
Żyjemy na dnie ciała...
Żyjemy na dnie ciała. Na samym dnie grozy.
Rzeźbi nas głód cierpliwy - i tną białe mrozy.
U okien przystajemy. Noc za oknem czeka
gdy czuje człowieka,
i śmierć się jeży cicho,
I topniejemy z wolna. Nie patrzmy sobie w oczy
na drugi dzień. Znów człowiek utopił się w nocy.
To nie jest smutek wiary. To serca tak siwieją
i stygną coraz, stygną, z miłością i z nadzieją.
Wiemy tylko. To wiemy: w ostatnim śnie cierpienia
jest dom rzeźbiony w słońcu, a pod nim ciepła ziemia,
i tam strumieniem jasnym jak przezroczystym mieczem
odbici rozpoznamy twarze ciągle człowiecze,
19 październik 1942 r.
Miłość bez jutra (tom Grom powszedni 1944)
Tadeusz Gajcy
Mój sen śmiertelny ciałem spełniasz
i słowem płochym w śnie poczętym;
puszysta włosów twoich perła
jak płomień krągły w pościel spływa,
gdzie dłoń pierzasta jak z igliwia
rozdziela cienie ciał od lęku.
Mówimy szeptem krwi łagodnej
słuchając w sobie: niech w nas płynie,
niech niesie - światło jak w roślinie
prześwietli serc planety małe
i obudzimy się słuchając
szelestu chmur i grania wody.
Bo tyle tylko jest w nas ciepła,
co dłoń zdziwiona objąć zdoła,
i trwogi tyle, co zakrzepła
wyryje w twarzy łza jak z ognia
i głosu w nas, co wydać może
w kielichu warg języka ostrze.
Niech płynie w nas - mówimy jeszcze
ten szmer ciemności, póki księgę
obłoków wiatr przegina miękką.
Bo tyle tylko wiary w pieśni,
ile obrazu pod powieką
ziemi odbitej ostatecznie
Tadeusz Gajcy
"Do potomnego" - to wiersz-testament, przesłanie skierowane do przyszłych, powojennych pokoleń. "Kochałem tak jak ty zapewne, ale mi czasu dano skąpo..." stwierdza Tadeusz Gajcy. Nienaruszalne, odwieczne i niezależne od historii jest następstwo pokoleń. Tadeusz Gajcy zwraca się zatem do kogoś, kto przyjdzie po nim i będzie odwracał się wstecz, b nazwać epokę poety, by uczyć się o niej jak historii. Pisze o sobie, że pragnął kochać, lecz nie starczyło czasu - bo nad epoką stawały "śmierć i przerażenie", fujarką był "grom i pocisk". To czasy przeszłe. Lecz poeta szuka w gwiazdach zarysu swojego potomka, próbuje odgadnąć przyszłość. Nierealna, lecz piękna jest wizja końcowa: potomny odwrócony wstecz, poeta szukający w przyszłości, połączeni wspólnym myśleniem., współczesnym domem-ojczyzną, za którą Gajcy zginął, a także kosmosem, w którym wszyscy funkcjonujemy. Przesłanie "Do potomnego" jest pełne goryczy i miłości. Być może więź pokoleń, wieczne następstwo i trwanie umniejszają dramat przemijania i poświęcenia życia. "Idziemy razem" pisze Tadeusz Gajcy. Tak jakby myśl o potomnym była myślą o nim samym, jakbyśmy stanowili jedność z tymi, co byli przed nami.
- "Wczorajszemu" - jest to monolog, który przekształca się w upozorowany dialog. "Wczorajszy" to ktoś młody sprzed wojny, być może sam poeta. Okazuje się, że wczoraj a dzisiaj to dwa różne, odrębne światy - to dwie różne koncepcje poezji. Poezja wczoraj - to poezja marzenia, snu i piękna. Ona mogła wczoraj zaistnieć, lecz nie była prawdziwa - dzisiaj nie ma już miejsca na taką poezję. Dziś ręce stworzone do pióra i do śpiewu muszą walczyć, a zatem słowa również muszą walczyć. Nie czas - i nie wróci czas na poezję nieba, księżyca, traw, trzepotu ptaków, liliowych zmierzchów. Kłamią. "Dzisiaj inaczej ziemię witać". I kończy Tadeusz Gajcy: "A tu słowa, śpiewane słów trzeba zamieniać, by godziły jak oszczep."