O KIM MOWA?
Jest miejsce na ziemi,
co się zwie: Szczepanów.
Zrodził się tam chłopiec
- ........................ go nazwano.
Imię to oznacza
że prawdziwa sława
może opromienić
kiedyś ......................................
I tak też się stało.
........................... nie miał nic z lenia.
Uczył się i nowe
zbierał doświadczenia.
Wszystkie swe zalety
serca oraz głowy
Panu Bogu w darze
złożyć był gotowy.
Został księdzem, a wkrótce
biskupem Krakowa.
Troszczył się o ludzi,
miasto swe miłował.
Cieszył się przyjaźnią
księcia Bolesława,
co w obronie Polski
zawsze dzielnie stawał.
Śmiało o koronę
walczył czas niemały.
Nie dziw, że poddani
nazwali go Śmiałym.
Ksiądz biskup go wspierał
siłą swej mądrości.
Na wawelskim wzgórzu
błogi pokój gościł.
I tak by zostało,
lecz ten stan radosny
zburzył dnia pewnego
duch zły i zazdrosny.
Kiedy król, jak zwykle
w pole ruszył śmiało,
w kraju się bez niego
coraz gorzej działo.
Złodziejstwo, bezprawie,
zdrady i rozboje.
Boże - prosił biskup
- ratuj owce moje!
Zmiłuj się nad nimi,
daj opamiętanie.
Niech wróci Bolesław,
niech z nami zostanie.
Wrócił król i terror
w kraju zaprowadził.
Nikogo nie pytał,
ani się nie radził.
Szalał, depcząc prawa
i ludzkie, i Boże.
Jestem królem! - krzyczał,
a król wszystko może.
Upomniał go biskup
raz i dziesięć razy,
lecz usłyszał: to ja tu
wydaję rozkazy!
Więc klątwę na króla
z drżeniem serca rzucił,
Myślał, że się wreszcie
zlęknie i nawróci.
Nic z tego! Król karku
przed nikim nie skłoni.
W jego sercu gniewu
rozszalał się płomień.
Spór rozgorzał straszny
i - czy uwierzycie?
Król w nim stracił honor,
a ksiądz biskup życie.
Zginął przed ołtarzem
z ręki Bolesława,
wtedy, gdy na Skałce
Mszę świętą odprawiał.
Zaszkodził król sobie
czynem tak okrutnym.
Wkrótce kraj opuszczał
wzgardzony i smutny.
Porywczości swojej
po czasie żałował
i za to, co zrobił
gorzko pokutował.
A biskup? - spytacie.
Czcią wielką darzony
do chwały ołtarzy
został wyniesiony.
W katedrze wawelskiej
piękny ma grobowiec.
Jako patron Polski,
strzeże swoich owiec.
opr. Ewa Stadtmuller ŹRÓDŁO 19(802) 2007 s. 29