Michał Janik
Obraz Słowian w źródłach: okrucieństwo i dzikość kontra cnotliwość i gościnność
Schemat : okrutni, ale cnotliwi
W Kronice Helmolda czytamy: “Ranowie zaś, których inni nazywają Runami, są ludem okrutnym, mieszkającym w sercu morza. Nade wszystko oddani bałwochwalstwu, dzierżą pierwszeństwo wśród wszystkich ludów pogańskich, posiadają króla i bardzo sławna świątynię”. Pod koniec kroniki mamy zaś taką notatkę: “Ze wszystkich zaś ludów słowiańskich, które dzielą się na kraje i księstwa, właśnie Rugianie byli bardziej zatwardziali od innych, stąd aż do naszych czasów utrzymali się w ciemnościach pogaństwa. (...) Wśród różnych ofiar kapłan składał niekiedy w ofierze chrześcijanina, uzasadniając to tym, że bogowie szczególnie lubują się w tego rodzaju krwi. (...) Chociaż nienawiść imienia Chrystusowego i ognisko zabobonów większe było u Ranów niż u wszystkich innych Słowian, odznaczali się jednak wieloma wrodzonymi zaletami. Cechowała ich w wysokim stopniu gościnność, okazują też należny szacunek rodzicom. Nie spotyka się również u nich nigdy ani ubogich, ani żebraków; skoro bowiem ktoś u nich staje się niedołężny wskutek choroby lub starości, porucza się go spadkobiercy, który winien go otaczać najtroskliwszą opieką. Albowiem gościnność i troska o rodziców uchodzą u Słowian za pierwsze cnoty”.
Opis Rugian u Helmolda, zaskakująco stawiający obok siebie najgorsze przygany i największe pochwały jest dosyć typowy w relacjach opisujących Słowian. Mamy po pierwsze stwierdzenie, że jest to lud dziki i okrutny. Najważniejsze jest, że Rugianie są zatwardziałymi poganami. Stawia to ich, wydawać by się mogło, poza jakąkolwiek pozytywną oceną. Rzeczywiście, Helmold pisze o cnotach Rugian - ale dopiero po opisie ich nawrócenia. Jaromar, książę Rugian został przez niego nazwany drugim Pawłem, dla podkreślenia wcześniejszych prześladowań i późniejszej gorliwości: “Skoro zaś sam stał się chrześcijaninem, był tak mocny w wierze, jak i niezłomny w głoszeniu słowa Bożego, że zdawało się, iż Chrystus powołał drugiego Pawła”. Helmold nie wytrzymał, by nie wspomnieć o ich okrutnych ofiarach z chrześcijan. Zaraz potem dodał, że to ludzie bardzo gościnni i wielce szanujący starszych.
Okrucieństwo i dzikość
Schemat ten powtarza się przy opisach innych plemion słowiańskich. Okrucieństwo Słowian jest przywoływane bardzo często w kronikach i żywotach. I tak Helmold napisał ogólnie charakteryzując Słowian: “To są plemiona Winulów rozsypane po krainach, ziemiach i wyspach morskich. Cały ten lud oddany jest bałwochwalstwu, przebywa stale w ruchu i podróży, uprawia piractwo godzące z jednej strony w Duńczyków, z drugiej - w Sasów”. Gdzie indziej: “Oprócz tego Słowianie odznaczają się wrodzonym sobie okrucieństwem, którego nie mogą nigdy nasycić, wobec czego niepokoją ziemie nadgraniczne zarówno od strony lądu jak i morza. Trudno jest nawet zdać sprawę z tego jak okrutną śmieć zadawali chrześcijanom: jednym wypuszczają wnętrzności wbijając na pal, innych przybijali do krzyża szydząc ze znaku naszego Odkupienia. Według ich zdania największych zbrodniarzy należy krzyżować. Tych zaś, których zachowują przy życiu w nadziei pieniężnego okupu, takimi torturami męczą, tak silnie więzami krępują, że wprost nie do wiary”. Podobnie opisywał książąt, szczególnie tych pogańskich. I tak Przybysła i Nklot “(...) byli strasznymi bestiami, bardzo wrogo usposobieni względem chrześcijan”.
Helmold podkreśla też przewrotność Słowian, którzy nie szanują powziętych zobowiązań: “Słowianie bowiem z natury są wiarołomni i złośliwi, należy się ich zatem strzec”. Wielokrotnie stosuje wobec Słowian zwrot z Listu do Filipian “plemię zepsute i przewrotne”. Znamienna jest też scena oblężenia koloni Fryzów w czasie najazdu Niklota na Wagrię. Niektórzy z oblężonych chcieli poddać gród skuszeni obietnicą wypuszczenia wolno. Na to skarcił ich niejaki kapłan Gerlach: “Czy sądzicie, że przez poddanie okupicie swoje życie albo że barbarzyńcy dochowają wiary? Mylicie się, rodacy, niemądre jest wasze przekonanie”. Zdaniem Helmolda Słowianie dopuszczali się wiarołomstwa wobec pokonanych załóg grodów. Przykładem takiego zdarzenie jest wymordowanie Budiwoja i jego towarzyszy przez Kruta. Budiwoj schwytany w pułapkę w grodzie Płonia został zmuszony głodem i podstępem do wyjścia z grodu i oddania broni wrogowi. Budiwoj zrobił to z wahaniem i niepokojem, bo, jak sam miał powiedzieć, :”Niejednokrotnie bowiem stwierdziłem, jak zmienne i niepewne są obietnice Słowian”. Rzeczywiście, Budiwoj i jego drużyna zostali zabici, ale jak opisał to Helmold, po tym, gdy wyszły na jaw gwałty, jakich dopuścili się w grodzie.
Dzikość Słowian pomorskich odkreślają też autorzy żywotów Ottona z Bambergu. Herbord napisał o Pomorzanach: “Szczep ten biegły był w walkach na lądzie i na morzu, przyzwyczajony żyć z łupów i grabieży, dzięki swojej jakby wrodzonej dzikości zawsze pozostawał nieujarzmiony, cywilizacji i wierze chrześcijańskiej całkiem obcy”.
Opinia o dzikości Pomorzan szczególnie wyeksponowana jest w opisie misji mnicha Bernarda u Ebona “ Gdy [Bernard - przyp. MJ] wyjaśnił powód swojej podróży, książę [Bolesław Krzywousty - przyp. MJ] życzliwie odpowiedział, że wprawdzie winszuje płomieniowi tak świętego jego zamiaru, ale taka jest dzikość tego narodu, że spodziewa się bardziej jego śmierci, niż że oni poniosą jarzmo wiary”. Bernard powrócił wprawdzie z Pomorza, ale jego misja nie powiodła się zupełnie. Po powrocie Bernard oświadczył: “To są zwierzęta, powiedział, pozbawione wewnętrznych darów ducha, ponieważ człowieka nie inaczej niż powierzchownością oceniają”. Opinia ta pochodzi z zlekceważenia, jakie okazali ubogiemu strojowi eremity bogaci Pomorzanie.
W tym samym żywocie natrafiamy na opisy dzikiego tłumu Pomorzan, zagrażającego kapłanom: “Barbarzyńcy zaś, z wewnętrznej inspiracji i jego opiekunów, mianowicie swoich kapłanów, rzucając się okrutnym atakiem na sługi Chrystusa zaczęli im zagrażać śmiercią”. Tłum atakuje kapłanów również w żywocie Mnicha z Prüfening. “Tymczasem z miasta wypadł tłum zbrojnych chcąc porwać kapłana i zamordować tych, którzy z nim przybyli. Jeden zaś z obywateli, któremu powagi nie tylko mądrość, lecz i starość dodawała, widząc to, bardzo nad tym bolał i najpierw zwróciwszy się do ludu zapytał, dlaczego przeciwko bezbronnym zgromadził się uzbrojony; niesprawiedliwością zaś jest wychodzić z bronią przeciwko tym, którzy ofiarowali pokój, wreszcie nie powinni gubić niewinnych ludzi bez powodu i bez wysłuchania ich. Trwał w przypominaniu tego i pozostał nieporuszony. Wreszcie lud z trudem uległ jego słowom i w tym przynajmniej dniu czy godzinie powściągnął jakoś ręce od zabójstwa biskupa i jego uczniów”. Jak widzimy, lokalny obyczaj nie był przeciwny głoszeniu nauki Chrystusa. Zdaniem żywotopisarza, to poganie, w nienawiści do misjonarzy, gwałcili własne prawo.
W tym samym żywocie czytamy: “Kiedy więc biskup dręcząc się tymi nieszczęściami zamierzał znowu odwiedzić mieszkańców Szczecina i skłonić ich do pokuty i nawrócenia, jego zaufani, których bardzo niewielu pozostało w tym mieście, często go napominali, ażeby jeśli chce zachować swe życie, w ogóle się do nich nie wybierał, że jego trud będzie bezowocny, że niczego dobrego nie można się spodziewać po tym ludzie, że usposobienie ich jest jak dzikich zwierząt, że pragną śmierci biskupa i krwi jego towarzyszy”. Widzimy więc, że dzikość Pomorzan objawiała się przede wszystkim nastawaniem na życie misjonarzy i w niechęcią do religii chrześcijańskiej.
W żywotach znajdujemy też więcej informacji o okrucieństwie Ranów. Biskup Otto chciał ruszyć z misją również do nich. “Natomiast ci o zatwardziałych głowach, często przez posłów swoich przesyłali, że jeśli sam, albo ktoś od niego granice Rugii [...] ośmieliłby się przekroczyć, bez zwłoki po obcięciu głowy będzie porzucony zwierzętom na rozszarpanie”. Ottona to nie przestraszyło: “Ale, jak zostało napisane, sprawiedliwy jak lew, wierzący bez strachu, najpobożniejszy ojciec postanowił zasiać żarem gorliwej pobożności ziarno wiary Rugijczykom, nie bojąc się, że doświadczy dzikości okrutnego ludu. Najgoręcej kochający Chrystusa wiedział, że słodkie życie już wkrótce odda za najsłodszego Jezusa”. Jednak do wyprawy na Rugię nie doszło. Jak czytamy w żywocie Herborda, prócz dzikości mieszkańców przeszkodą była przynależność tego terytorium do arcybiskupstwa duńskiego: “Na co tamci o pochodzeniu narodu Rugijskiego, o ich dzikości ducha, o chwiejności wiary i bestialskich obyczajach wiele mu mówili i jeszcze to, że powinni podlegać arcybiskupowi duńskiemu, nie pominęli”.
W żywotach rolę szczególnie dzikich odgrywają Ranowie, a także “Verani”, czyli najprawdopodobniej Wkrzanie. Czytamy o nich w żywocie pióra Ebona: “Byli zaś za morzem barbarzyńcy szczególnego okrucieństwa i upodlenia, którzy nazywani byli Werani. Oni usłyszawszy wieść o błogosławionym biskupie licznym jego posłom zapewnili, żeby wiedział, że jeśli ktokolwiek w ich ziemię chciałby wkroczyć, bez zwłoki ze wszystkimi swoimi będzie wydany na najokrutniejszą śmierć”. To samo powtarza Herbord: “Ale mieszkańcy tego miejsca byli twardzi i barbarzyńscy, wyjątkową dzikością okrutni. Oni dowiedziawszy się wkrótce o nauczaniu błogosławionego męża, każdemu, o kim by mówiono, że jest od niego przysłany, zagrozili śmiercią. Ale co bardziej harde ich groźby usłyszał, tym bardziej w duchu swoim był umocniony, że tam pójdzie spodziewając się, że otrzyma tam koronę męczeństwa”. Podróż do Wkrzan odradzali misjonarzom nawet sami Pomorzanie: ”To zaś, gdy z księciem i innymi jego domownikami odbywał naradę, z powodu potworności niebezpieczeństw wszyscy mu odradzali”. Ostatecznie Otto wysłał tam Vodalryka, jednego uczestników misji. Ten jednak nie dotarł do nich z powodu przeciwnego wiatru. Herbord uznał to za zrządzenie boże, i tak skomentował: “Poznał więc mąż boży, że Wkrzanie niegodni są łaski ewangelii”. Niemal to samo co o Wkrzanach, żywotopisarze powtarzają o barbarzyństwie Wolinianan: “Jest zaś miasto to wielkie i potężne, zaś mieszkańcy tego miejsca okrutni są i dzicy”.”Miasto zaś w miejscu tym jest okrutne i bezbożne”. Wynika z tego, że stereotyp o okrucieństwie mieszkańców wybrzeża Bałtyku był mocno zakorzeniony. Taka postawa mieszkańców miała wynika przede wszystkim z ich odmiennej religii.
Okrucieństwo pogańskiej religii
Religia słowiańska jest w relacjach niemieckich krwawa i okrutna. Zwraca uwagę fakt, że kronikarze i żywotopisarze mówią o wróżbach w największych świątyniach Słowian: że dotyczyły na kogo i w jaki sposób ruszyć z najazdem. Świątyniom należał się udział w łupach zdobytych na lądzie i morzu. Mowa jest też o ofiarach z ludzi. U Helmolda czytamy o rytuałach połabskich Słowian: “Mianowicie kapłan stosownie do wskazówek losu zapowiada uroczystości na cześć bogów, po czym schodzą się mężowie i kobiety z dziećmi; zabijają na ofiarę swoim bogom woły i owce, niektórzy nawet chrześcijan, głosząc, że bogowie ich lubują się w chrześcijańskiej krwi. Po zabiciu ofiarnego zwierzęcia kapłan kosztuje jego krwi, by stać się wrażliwszym na wieszcze natchnienie. Panuje bowiem powszechna opinia, że łatwiej zwabia się bogów krwią”. Powtarza to samo w odniesieniu do rugijskiego Swantewita: “Stąd więc zwykle co roku składają w darze na jego cześć ofiarę z chrześcijanina na którego wskaże los”. W innym miejscu czytamy: “Wśród różnych ofiar kapłan składał niekiedy w ofierze chrześcijanina, uzasadniając to tym, że bogowie szczególnie lubują się w tego rodzaju krwi”. Dalej mamy opowieść o kapłanie kupców, którego rugijscy kapłani zażądali na ofiarę.
Szczególnych okrucieństw wobec księży mieli dopuszczać się poganie w czasie powstań przeciw władzy saskiej. Oto jeden z opisów męczarni zadawanych chrześcijańskim kapłanom pióra Adama Bremeńskiego (przytoczony u Helmolda): “Starego biskupa Jana ujętego wraz z innymi chrześcijanami w Magnopolis, zachowano przy życiu aż do chwili triumfu. Za wyznawanie Chrystusa bito go rózgami, następnie wodzono przez wiele miast słowiańskich na pośmiewisko, a gdy nie dał się oderwać od imienia Chrystusowego, odrąbano mu ręce i nogi, wreszcie ciało jego porzucono na ulicy. Odciętą głowę poganie wbili na dzidę i na znak zwycięstwa ofiarowali swojemu bogu, Radogostowi. Działo się to w stolicy Słowian, Retrze, dnia 11 listopada”.
Jeden z księży, zabitych w czasie buntu przeciw Gotszalkowi, miał zostać złożony w ofierze: ”Poniósł zaś ten drugi Machabeusz [Gotszalk- przyp. MJ] męczeńską śmierć w mieście Leontium, 7 czerwca, i to wraz z księdzem Epponem, który został złożony w ofierze na ołtarzu”.
Kapłani pogańscy i ich haniebna śmierć
Zrozumiałe jest przez to, że w żywotach Ottona Bamberskiego rolę “czarnych charakterów” biorą na siebie pogańscy kapłani. Kapłani, nazywani w żywotach “pontifex idolorum”, “maligni sacerdotes pleni demonibus” i tym podobnymi, pejoratywnymi określeniami, dybali na życie biskupa. Byli według żywotów jedynymi nieprzejednanymi wrogami misji. Gdy nie udało się zgładzić Ottona jawnie, kapłani próbowali skrytobójstwa. Podburzali też na różne sposoby lud do atakowania misjonarzy. Jeden z kapłanów posunął się, zdaniem Ebona, do przebrania się za bóstwo i ukazania w tym stroju pewnemu wieśniakowi. Taką przemowę przeciw misji włożył w usta kapłana Herbord: “Oto jest, powiedział, to co przez cały rok mówiłem. Co nam do obcego boga? Co nam do religii chrześcijańskiej? Sprawiedliwie obruszył się i rozgniewał nasz bóg, jeśli po wszystkich dobrodziejstwach dla nas, głupi i bezmyślni do obcego się odwracamy. Ale żeby nas rozgniewany nie pozabijał, my rozgniewajmy się na tamtych i zabijmy tych, którzy przybędą nas zwodzić. Gdy to powiedział, za zgodą wszystkich uchwalili postanowienie, żeby jeśli biskup Otto albo ktoś z jego towarzyszy wszedłby do miasta, bez zwłoki zostanie zabity”. W żywocie pióra Ebona kapłan nasłał zbrojnych na Ottona, aby zabili go w drodze do Wolina: “Gdy zaś odszedł błogosławiony przewodnik, tamten wielki kapłan bałwanów, zwoławszy swoich przyjaciół, z wielką pychą zaczął odprawiać rytuały (tańce ?) na święto swojemu bogu, mówiąc: Nasz bóg, którego tamten stary oszust usiłuje zniszczyć, objawił mi się, i powiedział, że bez wątpienia głowa Ottona dziś będzie obciętą i mi przyniesioną”.
W opowieści średniowiecznej o człowieku świadczy nie tylko jak żyje, ale i to jak umiera. Dla kontrastu z chrześcijańskimi męczennikami, kapłani pogańscy giną w sposób marny i haniebny. W taki sposób zginął kapłan chwalący się tym, że zostanie mu przyniesiona głowa biskupa: “I nie skończył jeszcze tych słów, gdy oto jego głowa nagle się przekrzywiła, a on zaczął wydawać dziwne i okropne słowa, tak że na wieść o tym wypadku zeszło się niezliczone mnóstwo ludzi. W ich obecności wśród strasznych męczarni ciała wyjawiał wszelkie tajemnice swojej złości i w końcu wydając na siebie samego surowy wyrok rzekł: "Ponieważ nie chciałem słuchać biskupa. ponieważ namawiałem lud do odstępowania od wiary, którą on głosi, więc umieram; bójcie się Boga!". Po tych słowach natychmiast wyzionął ducha. Tak wielki zaś i nie do zniesienia smród wypełnił całe owe pomieszczenie, w którym leżał, że pozostawił niewątpliwe wskazówki, na jaką ucztę przeniósł się z tego swojego mieszkania”. Scena ta jeszcze barwniej wygląda w relacji Herborda: “Zaś kapłan który to uknuł, w tej godzinie z przyjaciółmi siedzący paraliżem i gwałtownym szałem zaczął być wstrząsany, kiedy, jak sądzę, jego bogowie go rozszarpywali. I gdy ustami i oczami i całą twarzą zwróconą do przodu obrócił na plecy i żałośnie poruszając ciałem podążał ku śmierci, wykrzyknął: 'To cierpienie za zasadzki i zło, które przeciw Ottonowi uczyniłem'. I tym okrzykiem zakończył życie. Taki zaś smród rozszedł się, że to, ja sądzę, sam piekielny Pluto, albo ktoś równie wielki, z jego gardła wydostał się”.
Swoje dodaje także trzeci żywotopisarz, Ebo: “I gdy tak szalonym i szyderczym głosem przyrzekł, natychmiast łamiąc diabelska pychę głowa jego obróciła się straszliwie i w przedziwny sposób została odwrócona, a mózg swoje miejsce opuszczając, z dzikim impetem wyskoczył na ścianę”.
Mnich z Prüfening mówi też o zabiciu innego kapłana: “Także drugi z kapłanów, który pochwalał zarówno zabójstwo biskupa, jak i pozostałe niegodziwe czyny, niedługi czas potem straszną śmiercią na krzyżu zakończył życie”. Herbord opowiada o śmierci drugiego kapłana znacznie szerzej:”Również pewien inny z kapłanów przeciwnych Ottonowi, gdy na handel wraz z kupcami szczęśliwie żeglował, i kiedy żeglarze, jak mieli w zwyczaju, dla swej wygody przybili na pewną wyspę, zaiste bezrozumnie, ani znakiem ani głosem nie powiadomił towarzyszy co czyni. I gdy sam innych zostawiając, po lesie, jakby przez szaleństwo się włóczył, młodzieńcy jacyś jakoby dla zabawy poszli za nim, szaleńca za szyję do drzewa przywiązali i pozostawili. Tamten zaś nieostrożnymi ruchami więzy niecierpliwie usiłował rozwiązać, ale zrządzeniem bożym związany, przez linę, którą był uwiązany za szyję udusiwszy się, umarł”.
Widzimy więc, że kapłani pogańscy to oszuści, działający podstępnie, atakujący misjonarzy, na koniec umierający w sposób haniebny. Szczególnie znaczące jest samooskarżanie się kapłanów w momencie śmierci. Jest to kontrast dla śmierci chrześcijanina, który do końca jest wierny Chrystusowi. Tak na przykład opisał śmierć kapłanów chrześcijańskich Adam Bremeński: “Mnich Answer, a wraz z nim inni zostali ukamienowani w Raciborzu. Dzień ich męczeństwa przypada na 15 lipca. Wieść głosi, że gdy Answer szedł na mękę, błagał pogan, by wpierw ukamienowali jego towarzyszy, bowiem bał się załamania tamtych. Po zdobyciu przez nich korony męczeńskiej ugiął radośnie kolana, jak niegdyś święty Szczepan”.
Strach przed barbarzyńcami
Słowianie, przedstawiani jako krwiożerczy barbarzyńcy, wzbudzali strach. Często widać to w żywotach Ottona. W przerażenie wpadli misjonarze pozostawieni sam na sam z pomorska strażą. Biskup i książę wraz z dostojnikami udali się na rozmowę, natomiast pozostali misjonarze zostali z ludźmi księcia: “ludzie barbarzyńscy, ponieważ widzieli, że duchowni trochę boją się, zaczepiali ich fałszywie, strach powiększając tak bardzo, że bojący się, czy nie nadchodzi czas męki, spowiedzią, modlitwami i psalmami oddawaliśmy męczeństwo naszemu Panu”. Herbord wkłada komentarz do zdarzenia w usta drugiego uczestnika dialogu, Tiemo: “Powiedział: Małej wiary, pytam, czemu się baliście?”. Na tę parafrazę zdania z Ewangelii wg. św. Mateusza odpowiada drugi rozmówca, Sefridus: “Nie, odpowiedział, bez powodu. Po pierwsze tamci wydali nam się poganami, i jaki jest zamysł księcia jeszcze nie wiedzieliśmy. Ale i groza pustkowi i niedawne przejście ciemnej i gęstej puszczy i ciemności zbliżającej się nocy i okrutny wygląd barbarzyńców dały nam nie mały powód do strachu”. Pierwszym powodem do strachu dla Herborda było pozostawanie w towarzystwie pogan, ważniejsze widocznie, niż ich srogi wygląd, czy groza pustkowi.
W tym samym żywocie czytamy: “Biskup zaś zamierzał ze swoimi podwładnymi podążyć do Szczecina żeby zdecydowanie potępić pysznych za niegodziwe odstępstwo. Ale klerycy, którzy z nim mieli podążyć, znający Szczecinian barbarzyństwo i okrucieństwo zarówno o swoje jak i innych ocalenie lękali się, stąd wytrwale zniechęcali przed pujściem do tego miejsca”. W końcu biskup sam wyruszył do Szczecina. Jego świta dogoniła go dopiero na przystani i na koniec podążyła wraz z nim.
Strach przed Słowianami pojawia się też w różnych partiach kroniki Sakso. Na początku swojego panowania, król duński Waldemar musiał pokonać strach swoich oddanych przed atakowaniem Słowian i pozostawianiem swoich wybrzeży bez należytej osłony. Czasem trwoga przeważała nad powagą króla: “... często wielu opinia o tym co słuszne bardzo mocno sprzeciwiała się rozkazom przełożonych, ponieważ większą siłę miał strach imienia Słowian, niż edykt królewski”. I tak jedna z pierwszych wypraw króla Waldemra nie doszła do skutku (rok 1158), gdyż możni sprzeciwili się jej. Obawiali się wyruszyć z całą flotą na Słowian, ponieważ nie chcieli prowokować walnego starcia, w którym Duńczycy mogli zostać pokonani. Wtedy Słowianie w jednej bitwie zdobyli by całą Danię.
Sakso zwykle unika opisywania przewag Słowian, i nawet ich zwycięstwa stara się przedstawić jak porażki. Nie przemilczał jednak haniebnej ucieczki większości floty duńskiej z wyprawy na Słowian w roku 1159. Flota królewska puściła się w pogoń za flotą Rugian, gdy nagle wiatr zmienił się na korzystny dla Słowian. W dodatku Rugianie wykorzystali lepszą znajomość wód u swoich wybrzeży, dzięki czemu udało im się zająć pozycję dogodną do ataku na Duńczyków. Ci zaś, widząc co się dzieje w większości zrejterowali: “Wstyd przekazać, co nastąpiło: większa część Duńczyków, lekceważąc wstyd, gdy tylko spostrzegli, że wrogowie zbliżają się, pozostawiwszy króla, wciągnęli żagle na maszty. (...) Nie udało się powstrzymać odwrotu odpływających ani nawoływaniem, ani też znakami, żadnym wreszcie sposobem dodania otuchy, tak dalece trwoga zamykała wszystkie oczy”.
Pogarda wobec Słowian
Obawie przed Słowianami towarzyszyła często pogarda wobec nich. Nawet w żywotach, które wszak opisywały proces nawracania Słowian zdarzają się stwierdzenia o tym, że niegodni są ewangelii: “To są zwierzęta, powiedział, pozbawione wewnętrznych darów ducha, ponieważ człowieka nie inaczej niż powierzchownością oceniają”, oświadcza Bernard powracający z nieudanej misji na Pomorzu. Bardzo znaczące jest opowiadanie Helmolda (skomponowane z wcześniejszej relacji Adama Bremeńskiego) o powodach buntu Słowian pod wodzą Mściwoja: “Istnieje od dawna rozpowszechnione podanie, że tenże Mściwój prosił o oddanie mu za żonę siostrzenicę księcia Bernarda, co ów mu obiecał. Wtedy książę Winulów, chcąc się okazać godny małżeńskiego związku, podążył z księciem do Italii z tysiącem jeźdźców; tam zginęli prawie wszyscy. Gdy zaś powrócił z wyprawy i zażądał obiecanej mu dziewczyny, margrabia Teodoryk unicestwił jego zamiar oświadczając mu, że krewnej nie należy dawać za żonę psu”. Potem Mściwój miał oświadczyć na wiecu Wieletów, że : “Słowianie w języku saskim zwą się psami”. Niezależnie od prawdziwości powyższego opowiadania, pokazuje ono, jak w czasach Helmolda wyobrażano sobie powody buntu Słowian. Widocznie wówczas z jednej strony znana była pogarda saskich panów dla słowiańskich poddanych, z drugiej łatwa do obrażenia duma kłótliwych, słowiańskich książąt.
Największą pogardę dla Słowian okazał kronikarz duński. Stało się tak zapewne dlatego, że Dania najbardziej doświadczyła najazdów słowiańskich, strach przed nimi był tam tym samym najsilniejszy. Z tego powodu Sakso Gramatyk przedstawia Słowian tchórzliwych, którzy w duńskich zwycięzcach wzbudzają pogardliwy śmiech. I tak w czasie jednego z najazdów na Danię: “Rankiem Słowianie ich [Duńczyków- przyp. MJ] dostrzegli, odwrócili rufy wszystkich swych okrętów do napływających, tak jakby nie zamierzali walczyć, lecz uciekać. I kiedy zabłysł znak Zelandczyków, rzucają się rzeczywiście do ucieczki potężnym ruchem wioseł, ciałem mężowie, duchem okazując się kobietami”. Tak opisuje Sakso pokonanych Pomorzan w bitwie koło wyspy Kosy: “Niewielu wrogów miało śmiałość pozostać. Ci zaś tak byli poruszeni strachem przed śmiesznością, że, oburzeni przykładem towarzyszy, wieszając się na stryczku z liny okrętowej, woleli siebie unicestwić, niż pozwolić wrogowi zabijać. Wielu było tym czynem wprawionych w podziw, potem zaczęli szydzić i tym łatwiej wydzierać wrogowi upragnione łupy”.
Słowianie obłaskawieni
W źródłach występują także łagodni Słowianie. Co charakterystyczne, są to świeżo nawróceni chrześcijanie. Ich postępowanie jest też odwrotne od przyjętego (zdaniem żywotopisarzy) wśród Słowian: zamiast porywać ludzi dla okupu, wykupują ich i puszczają wolno. “Za swoje pieniądze wykupił, własnym kosztem odział, uszczerbek wynagrodził, wolnego odesłał. Czy cokolwiek podobnego widziano albo słyszano w ziemi Pomorzan? Co podobnego nasi kapłani [tj pogańscy - przyp. MJ] uczynili?”. Słowianie nawróceni przechodzą granicę, dzielącą ludzi cywilizowanych od barbarzyńców. Widzimy tu wyraźnie, że świat żywotów i kronik jest uporządkowany przede wszystkim według schematu: to co dobre, to chrześcijańskie, to co złe, to pogańskie. Autorzy byli przywiązani do takiego sposobu myślenia. Nawrócony barbarzyńca powinien stać się łagodny jak baranek, a chrześcijanin nie powinien nastawać na chrześcijanina. Oczywiście jedni ulegali temu schematowi bardziej, drudzy mniej. Za przykład może posłużyć opowiadanie o piracie Wyszaku z żywotów pióra Ebo i Herborda. Ebo napisał: “Ale w tym czasie, kiedy jego miasto, jak wcześniej powiedzieliśmy, wkroczyło w apostazję, tak wtedy bardzo potężny mąż Wyszak z siłą sześciu okrętów najechał Duńczyków, i wpadł w nieprzewidziane zasadzki, ze wszystkimi swoimi został schwytany, i kiedy jego towarzysze zostali okrutnie powieszeni, on sam został wtrącony do więzienia, za szyję, piersi, ręce i nogi ciężkimi kajdanami przywiązany, zaledwie ośmielający się błagać o łaskę, został uwięziony”. We fragmencie tym Ebo nie starał się w żaden sposób ukryć, że Wyszak - chrześcijanin, napada na Duńczyków, również chrześcijan. Nauka moralna z tej opowieści polega na tym, że Wyszak w czasie modlitwy obiecuje Ottonowi poprawę, i wtedy udaje uwolnić mu się z kajdanów.
W relacji Herborda Wyszak nie napada na Duńczyków - chrześcijan, ale na jakichś bliżej nieokreślonych pogan: “Tenże [Wyszak] nie długo przed przyjazdem najpobożniejszego Ottona, gdy z innymi swoimi ziomkami wyruszył nieostrożnie uprawiać piractwo przeciw poganom, natknął się niespodziewanie na wroga, gdy wielu zabił, wraz z innymi pozostałymi przy życiu dostał się do niewoli. I gdy z żelazem i z kajdanami w ciemnym, strzeżonym więzieniem został zamknięty, dzięki modlitwie do Pana przez wstawiennictwo biskupa został uwolniony”. Jak czytamy powyżej, Herbord uznał za celowe zmienić cel wyprawy Wyszaka. Wyszak - chrześcijanin, jeden ze zwolenników misji biskupa Ottona nie jest tu piratem, łupiącym innych chrześcijan, ani to nie Duńczycy - chrześcijanie, wymordowują jeńców - towarzyszy Wyszaka, a jego więżą dla okupu. Żywotopisarz uznał widocznie takie rozwiązanie fabularne - chrześcijanin napada na pogan, a święty biskup ratuje go z niewoli - za bardziej budujące dla czytelnika.
Interesujące jest, że żywotopisarze przedstawiają religię Pomorzan, a po części i kulturę, interpretując ją na sposób starożytny. Koronny przykład to powtarzająca się informacja o założeniu Wolina przez Juliusza Cezara i o przechowywaniu jego włóczni. W odniesieniu do obrzędów pogańskich mowa jest o “trupidium”, czyli rzymskim tańcu wykonywanym przez kapłana ku czci Marsa. Można by powiedzieć, że Pomorzanie jawili się jako spadkobiercy tego samego, rzymskiego dziedzictw kulturowego-cywilizacyjnego, do jakiego żywotopisarze sami z dumą się przyznawali. Zatem Pomorzanie nie byli dla nich ludem zupełnie barbarzyńskim.
W kronice Sakso Gramatyka znajdujemy zróżnicowanie Słowian na chrześcijan i pogan - prawdziwych barbarzyńców. Słowianinem - chrześcijaninem był Warcisław - krewny (kuzyn?) Bogusława i Kazimierza, książąt Pomorza. W czasie najazdu duńskiego na Szczecin próbował on wynegocjować pokój. Tak scharakteryzował go duński kronikarz: “Jego duch prawie nic z usposobienia mieszkańców nie dzielił, tak bowiem wzniośle i pięknie pałał żarliwością wiary, chociaż z krwi słowiańskiej zrodzony, barbarzyńskimi zwyczajami nie godził się kalać. Jakkolwiek, żeby ojczyznę oddaną przesądom od błędnego kultu nawrócić i przykład jej dla naprawienia dzikości przedstawić, przywoławszy z Danii mężów żyjących sposobem mnichów, w swoich posiadłościach klasztor zbudował i ich wieloma i wielkimi nadaniami wzbogacił”. Dodajmy, że dla duńskiego kronikarza Pomorzanie w kilkadziesiąt lat po chrzcie Pomorza wciąż byli poganami.
W kronice Helmolda pozytywnymi bohaterami byli również Słowianie - książęta Henryk, a szczególnie Gotszalk krzewiący chrześcijaństwo. Gotszalk był sławiony przez Helmolda jako największy zwolennik chrześcijaństwa wśród władców Połabia: “Równocześnie skierował swe wysiłki ku temu, by skłonić ludy Słowian, które już zapomniały o przyjętym kiedyś chrześcijaństwie, do przyjęcia łaski wiary i do troski o dobro kościoła. I szczęściło się dzieło Boże w jego rękach tak bardzo, że nieskończona mnogość pogan napłynęła do łaski chrztu. (...) Zaprawdę mąż ów o wielkiej pobożności taką pałał gorliwością względem Boskiej religii, że sam często wygłaszał w kościele do ludu nauki kaznodziejskie; chciał mianowicie wyjaśnić w języku słowiańskim te zagadnienia, które biskupi i kapłani przedstawili w sposób niezrozumiały. Jest rzeczą niewątpliwą, że w całej Słowiańszczyźnie nie pojawiła się nigdy osobistość potężniejsza i w równym stopniu gorliwa w wierze chrześcijańskiej. Zaprawdę, gdyby dane mu było żyć dłużej, skłoniłby wszystkich pogan do chrześcijaństwa, skoro już prawie nawrócił jedną trzecią z tych, którzy pierwej za dziada jego, Mściwoja, powrócili do pogaństwa”. Na przykładzie Gotszałka widzimy, że Helmold oceniał postacie nie na podstawie ich przynależności etnicznej, ale stosunku do wiary chrześcijańskiej. Dlatego też nie szczędzi pochwał Gotszałkowi. Nie waha się też krytykować książąt saskich, jeśli zapominają o swych obowiązkach względem wiary. Tak komentuje Helmold interwencję duńską i saską w wojnie domowej u Wieletów: “O wierze chrześcijańskiej nie napomknięto nawet ani też nie oddano czci Bogu, który dał im w wojnie zwycięstwo. Stąd można poznać nienasyconą chciwość Sasów, którzy chociaż się wyróżniają siłą zbrojną i taktyką wojenną wśród innych ludów graniczących z barbarzyńcami, zawsze wszakże dbają więcej o zwiększenie trybutu niż o zdobycie dusz dla Pana. Już dawno wzmogłoby się dzięki wysiłkom kapłanów poważanie chrześcijaństwa, gdyby nie stała temu na przeszkodzie chciwość Sasów. Niech więc sławiony będzie i wszelką chwałą okryty najgodniejszy Gotszalk, który mimo swego barbarzyńskiego pochodzenia na nowo z pełnym zapałem miłości przywrócił swemu ludowi dar wiary świętej i łaskę chrześcijaństwa. Niech zaś hańba okryje wielmożów saskich, których mimo urodzenia z przodków chrześcijańskich i wychowania na łonie świętej matki Kościoła znajdowano stale jałowymi i próżnymi w dziele Bożym”. Helmold w opisie Słowian i ich obyczajów poszedł śladami Adama Bremeńskiego. Autor Historii Biskupów Kościoła Hamburskiego opisywał "dobrych pogan" - surowych obyczajów, gościnnych, nieskażonych złymi skłonnościami. Dopiero opór wobec chrystianizacji zdecydowanie pogarsza ich naturę.
Współczucie dla Słowian
Helmold poszedł jeszcze dalej niż Adam Bremeński. Starał się wejść nawet w położenie pogardzanych pogan, którym gdzie indziej sam nie szczędzi najgorszych epitetów. W usta Przybysława, jednego z książąt Słowian włożył przemowę o powodach pozostawania Słowian w pogaństwie: “Jeśli księciu panu i tobie podoba się, byśmy wyznawali tę samą religię co hrabia, dajcie nam prawa Sasów co do gruntów i świadczeń, a chętnie zostaniemy chrześcijanami, będziemy budować kościoły i dawać swoje dziesięciny”. Również ucisk saski miał być powodem powszechnego piractwa u Słowian: Wasi książęta bowiem z taką surowością nas łupią, że z powodu danin i najtwardszego poddaństwa nam lepsza jest śmierć niźli żywot. Oto tego roku my, mieszkańcy tego maleńkiego skrawka kraju, zapłaciliśmy księciu owe tysiąc grzywien, dalej hrabiemu tyleż set, a jeszcze nie wywiązaliśmy się ze wszystkiego, lecz uciska się nas codziennie i krzywdzi aż do całkowitego wyniszczenia. W jakiż sposób znajdziemy czas na tę nową religię, by budować kościoły i przyjmować chrzest my, którym codziennie się zapowiada usunięcie z ziemi? Gdyby chociaż była okolica, do której moglibyśmy zbiec. Oto gdy przechodzimy Trawnę, czeka nas tam podobna klęska, gdy kierujemy się do rzeki Piany, spotyka ona nas również. Cóż więc pozostaje nam innego, jak opuścić ziemię, udać się na morze i zamieszkać w głębinach? Gdzie jest nasza wina, jeśli wypędzeni z ojczyzny siejemy niepokój na morzu i wymuszamy środki do życia od Duńczyków i kupców żeglujących po morzach? Czyż nie jest to wina książąt, którzy nas popychają do tego?”. Na koniec tego dialogu Helmold przypomina, że wszystkie klęski narodu słowiańskiego są wynikiem jego pozostawania w pogaństwie. Misjonarz rozmawiający z Przybysławem ma dla niego taką podpowiedź: “Nie dziw, że książęta nasi dopuszczali się dotąd nadużyć względem waszego narodu. Są oni bowiem mniemania, że nie bardzo dopuszczają się przestępstw, gdy niszczą bałwany i tępią tych, którzy są bez boga”. Innymi słowy, Helmold rozumie walkę Słowian, ale jedyny ratunek dla nich widzi w przyjęciu chrześcijaństwa.
Pozytywne cechy Słowian
Helmold przypisuje również Słowianom cechy jak najbardziej pozytywne. Nie dotyczy to bynajmniej Słowian - chrześcijan, ale pogan, co Helmold podkreśla. Gościnność Słowian była, według Helmolda, słynna i on sam jej doświadczył : “Tam na podstawie własnego doświadczenia przekonałem się o tym, o czym przedtem słyszałem na podstawie pogłosek, a mianowicie że żaden naród nie przewyższa gościnnością Słowian. Wszyscy bowiem jednomyślnie i tak ochoczo przyjmują gości, że nikt nie potrzebuje prosić o gościnę. Co bowiem posiadają dzięki uprawie roli, rybołówstwu czy polowaniu, w całości przeznaczają na dzieło szczodrości, głosząc za najdzielniejszego tego, kto jest rozrzutniejszy”. Jednak ta szczodrość nie prowadzi tylko do samego dobrego: “Ta chęć postawienia się prowadzi wielu do kradzieży i rabunków. Zaiste, te rodzaje przestępstw przebacza się u nich łatwo, znajdują bowiem usprawiedliwienie w dążeniu do gościnności. Albowiem według zwyczajów słowiańskich co ukradniesz nocą, następnego dnia winieneś rozdzielić między gości. Gdyby zaś ktoś - co się zresztą niezmiernie rzadko zdarza - został schwytany na odmowie pielgrzymowi gościny, wolno jego dom i majątek strawić pożarem; powszechna też panuje zgoda by takiego nazwać niesławnym i złym i godnym szyderstwa ze strony wszystkich, kto nie obawia się odmówić gościowi chleba”. W tym opowiadaniu spotykają się trzy motywy. Pierwszy to niewątpliwie podziw i uznanie dla gościnności, zwyczaju jak najbardziej ludzkiego, chciało by się powiedzieć chrześcijańskiego. Drugi, to nagana dla wzajemnego się okradania (nie interesuje nas w tym miejscu zgodność relacji z rzeczywistością - badamy opinię o Słowianach). Nad tym wszystkim jednak można wyczuć zainteresowanie i zdziwienie zachowaniami obcych kronikarzowi ludów i chęć ich zrozumienia. Podobną opinię Helmold wystawił mieszkańcom Rugii: “Cechowała ich w wysokim stopniu gościnność, okazują też należny szacunek rodzicom. (...) Albowiem gościnność i troska o rodziców uchodzą u Słowian za pierwsze cnoty”.
Podobnie pisał o gościnności Pomorzan Herbord: ”I, co mówi się ze zdumieniem, stół u nich nigdy nie jest pusty, nigdy bez nakrycia, a każdy ojciec rodziny ma dom dla siebie, czysty i porządny, tylko do wypoczynku przeznaczony. Tam stół zawsze jest pełen wszystkiego, co można jeść i pić, a po zużyciu jednego przynosi się następny. Nie dopuszczają ani myszy, ani myszołapki, ale nakrycia przykrywa się czystym płótnem w oczekiwaniu na biesiadnika. O jakiejkolwiek porze chcą się posilić, obojętnie, goście czy domownicy, znajdują wszystko przygotowane na stole”. Odwrotnie niż Helmold, Herbord podkreśla przy tym uczciwość Pomorzan, którzy nie obawiali się kradzieży: “Taka zaś między nimi jest wiara i wspólnota, że całkiem nie znajdziesz między nimi złodziei lub oszustów. Skrzyń lub schowków zamkniętych nie osiadają. Bo ani zamku, ni klucza u nich nie widzieliśmy, co więcej bardzo się dziwili, że tobołki nasze i skrzynie widzieli pozamykane. Odzież swoją, pieniądze i wszystkie kosztowności swoje chowają w beczkach i stągwiach całkiem prosto przykrytych. Nie obawiają się żadnego oszustwa, bo go sami nie doznają”. Helmold opisuje też szacunek Słowian do swoich miejsc świętych, który jest, jego zdaniem, bezwzględnie przestrzeganym obyczajem: “Wejście do przybytku było zakazane wszystkim z wyjątkiem kapłana i tych, którzy pragnęli złożyć ofiary lub którym groziło niebezpieczeństwo śmierci. Tym bowiem nigdy nie odmawiano azylu. Wobec swoich miejsc świętych Słowianie odnoszą się z taką czcią, że obejścia świątyni nie pozwalają zbezcześcić nawet krwią wroga”.
Opisy dobrych obyczajów pośród Słowian mieszczą się w długiej tradycji przypisywania ludom niecywilizowanym surowych i uczciwych obyczajów. Jednak obyczajów tych nie można zaliczyć po prostu do literackiego toposu. Karol Modzelewski wykazał wyraźnie, że chociaż w różnych pismach pojawia się ten sam stereotyp dobrych barbarzyńskich obyczajów, to jednak same opisy obyczajów są od siebie niezależne i można je uważać za prawdziwe. W naszym przypadku normy plemiennego obyczaju, sankcjonowane przez sakrum, były przez kronikarzy i żywotopisarzy tłumaczone wysokim poziomem moralnym Słowian. Szczególnie tak zachwycająca Helmolda gościnność, którą rozumiał jako cnotę w znaczeniu chrześcijańskim, była dla Słowian oczywistą powinnością. Obyczaj ten posiadał analogie także u innych ludów plemiennych, nie tylko Słowian.
W opinii kronikarzy i żywotopisarzy Słowianie byli poganami i przez to okrutnymi barbarzyńcami. Nie szczędzą nam opisów męczeńskich śmierci kałanów chrześcijańskich zabitych przez zbuntowanych Słowian. Relacje z misji świętego Ottona na Pomorzu obfitują w opisy niebezpieczeństw, jakie groziły kapłanom ze strony pogan. Szczególnie groźni i podstępni byli kapłani pogańscy, uosabiający wszystko to co w Słowianach złe. Z tych wszystkich opisów przebija strach przed Słowianami, jako dzikimi i okrutnymi barbarzyńcami.
Na taki stosunek niemieckich przybyszów do tubylców wpływała wielowymiarowa obcość Słowian wobec Niemców. Słowianie to lud mówiący zupełnie odmiennym językiem, lud wyznający inną religię, posiadający swoje własne obyczaje, niezrozumiałe dla przybyszy. Niektóre narody, jak Wieleci, długo zachowały rządy wiecu, co było niespotykane w tych czasach i wzbudzało zdumienie kronikarzy. Wreszcie, nadmorscy Słowianie, żyjący z morskiego rozboju wzbudzali strach podwójny, z racji swoich napadów i swego związku z groźnym morskim żywiołem, dzięki któremu nawet po zdobyciu przez Sasów ich ziem, zachowali pewien margines wolności. Przy tym wszystkim niemieccy pisarze nie odmawiają Słowianom cech pozytywnych: słynnej gościnności, opieki nad starszymi, poszanowania własnych praw. Helmold posuwa się nawet do tego, że wyżej niż książąt saskich, stawia Słowianina - Gotszałka. Nie odmawia nawet pogańskim Słowianom pewnych racji, rozumiejąc przyczyny ich oporu. Niemniej głównym rysem wszystkich relacji jest podział świata na pogan i chrześcijan. Jest to główna bariera oddzielająca Słowian od Niemców i Duńczyków, barbarzyństwo od cywilizacji, dobro od zła. Mimo to nie można powiedzieć, aby poganom przypisywano tylko złe cechy. Naród zupełnie zły nie miałby szans na nawrócenie, a przecież omawiane dzieła koncentrują się przede wszystkim na chrystianizacji wymienionych ludów. Wydaje się, że wszystkie złe cechy Słowian wypływały właśnie z odrzucenia chrześcijaństwa. Na podsumowanie można przytoczyć opinię Adama Bremeńskiego o mieszkańcach Wolina: “Wszyscy bowiem jeszcze dotąd podlegają błędom pogaństwa; zresztą pod względem obyczajów i gościnności nie znajdzie się lud bardziej uczciwy i przychylny”.
Bibliografia
Źródła
Adami Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum. In usum scolarum ex Monumentis Germaniae Historicis recusa, Hanower 1876.
Anonima tzw. Galla Kronika, czyli dzieje książąt i władców polskich, Monuumenta Poloniae Historica, Seria Nova, Kraków 1952.
Die Chronik Des Bischofs Thietmar von Mesrseburg, Herausgegeben von Robert Holzman, Monumenta Germania Historica, Scriptores Rerum Germanicarum, Nova Series, z. 9.
Ebo, Żywot św. Ottona Biskupa Bamberskiego, Wikarjak J. (opr.), Liman K. (wstęp), Monumenta Poloniae Historica, Seria Nova, T. VII, z.2, Warszawa 1969.
Helmolda Kronika Słowian, Matuszewski J. (tłum.), Strzelczyk J. (wstęp), Warszawa 1974.
Helmoldi praesbyteri Chronicon Sclavorum. In usum scholarum ex Monumentis Germaniae Historicis recusa fecit Georgus Heinricus Pertz, Hanower 1868.
Herbord, Dialog o życiu św. Ottona Biskupa Bamberskiego, Wikarjak J. (opr.), Liman K (wstęp), Monumenta Poloniae Historica, Seria Nova, T. VII, z.3, Warszawa 1974.
Kronika Thietmara, Jedlicki M. (tłum.), Ożóg K. (posł.), Kraków 2002.
Labuda G., Słowiańszczyzna pierwotna, Materiały źródłowe do historii polski epoki feudalnej, Warszawa 1954.
Pomorze Zachodnie w żywotach Ottona, Labuda G. (opr., tłum.), Warszawa 1979
Saxi Grammaticii Gesta Danorum, Olrik J., Reader H. (wyd.), Kopenhaga 1931.
Św. Ottona Biskupa Bamberskiego żywot z Prüfening, Wikarjak J. (opr.), Liman K. (wstęp), Monumenta Poloniae Historica, Seria Nova, T. VII, z.1, Warszawa 1966.
Opracowania
Cetwiński M., “Per totam civitatem ludos scenicos agi”. Teatr ma Pomorzu w XII wieku? [w:] Jerzy Hauziński (red.), Pomorze słowiańskie i jego sąsiedzi w X-XV wieku, Gdańsk 1995, s. 19-24.
Filipowiak W., Wolin - największe miasto Słowiańszczyzny zachodniej [w:] Labuda G. (red.), Szkice z dziejów Pomorza. Pomorze średniowieczne, s. 36-72, Warszawa 1958.
Koczy L., Sklawanja Adama Bremeńskiego, Poznań 1934
Miś A. L., Przedchrześcijańska religia Rugian, SlAnt, R. 38, 1997, s. 105-147.
Modzelewski K., Barbarzyńska Europa, Warszawa 2004.
Osięgłowski J., Początki słowiańskiej Rugii do roku 1168 (zagadnienia etniczne i polityczne), MZP, R. 13, 1967, s. 239-287.
Piskorski J.M., Pomorze plemienne. Historia - Archeologia - Językoznawstwo, Poznań - Szczecin 2002.
Rosik S., Wineta - utopia szlachetnych pogan (znaczenie legendy u Helmolda w Kronice Słowian, SlAnt, R. 42, 2001, s. 113-122.
Strzelczyk J. (red.), Słowiańszczyzna Połabska między Niemcami a Polską, Poznań 1989.
Ślaski K. Słowianie Zachodni na Bałtyku w VII-XIII wieku, Gdańsk 1969.
Helmold, lib. 1, cap.36.
Helmold, lib. 2, cap. 108.
Tamże, s. 408.
Helmold, lib. I, cap. 2.
Helmold, lib. I, cap. 52.
Helmold, lib. I, cap. 52.
Helmold lib. I, cap. 14.
List do Filiian, 2.15.
“natio parva et perversa”, Helmold, lib. I, cap 27, 41, 84, lib. II, cap. 108, J. Strzelczyk, Kronika Helmolda, Wstęp, Warszawa 1974, s. 41.
Helmold, lib. I, cap. 64.
Helmold, lib. I, cap. 25.
Herbord, lib. II, cap. 1.
Cumque itineris sui causam exposuisset, dux benigne respondit se quidem ardori tam sancte voluntatis eius congratulari, sed tantam gentis illius esse ferocitatem, ut magis necem ei inferre quam iugum fidei subire parata sit, Ebo, lib.II, c.1.
“Animales, inquit, sunt et spiritualium penitus ignari donorum, ideoque hominem non nisi exteriori habitu metiuntur”, Ebo, lib. II, cap. 1.
“Barbari autem instinctu animici et satellitum eius, videlicet sacerdoteum suorum, crudeli impetu super famulos Christi irruntes, mortem eis minari caperunt”, Ebo, lib. 2, cap. 4.
Mnich z Prüfening, lib. III, cap. 7.
Mnich z Prüfening, lib. III, cap. 6.
“At illi indurata fronte sepius ei per legatos suos denunciabant, quia si ipse vel quisquam suorum fines Ruthenie precicandi gratia adire presumeret, sine mora capitibus amputatis ad lacerandum bestiis exponerentur”, Ebo, lib. 3, cap. 23.
“Sed ut scriptum est: Iustus quasi leo confidens absque timore erit, piissimus pater alacri devotionis fervore semen fidei Ruthenis spargere disponebat, non veritus incredule gentis experiri feritatem ; amator enim Christi ardentissimus dulcem vitam pro dulcissimo Isu fundere iam olim siciebat”. Ebo, lib. 3, cap. 23.
“A illi de origine Ruthene gentis, de feritate animorum et de instabilitate fidei et bestiali eorum conversacione multa ei narrantes etiam hoc, quod archiepiscopo Danorum subiecti esse debuerint, non tacebant”, Herbord, lib. III, cap. 30.
“ Erant autem trans mare barbari crudelitate et servicia singulares, qui Verani dicebantur. Hi audita presulis beati opinione crebris ei legationibus mandaverant, quod si umquam terras eorum intrare presumeret, sine mora cum omnibus suis morti acerbissime se tradendum sciret”, Ebo, lib. 3, cap. 14.
“Sed loci huius incole duri erant et barbari, singulari feritate crudeles. Hii predicacione beati viri dudum comperta omnia, que de illo dicebantur aspernati, mortem ei, si ad eos veniret, minibantur.Sed quo amplius duras eorum minas audierat, eo amplius in animo suo fixum habebat illo ire sperans ibi martirii coronam se adepturum”, Herbord, lib. III, cap. 11.
“De hoc vero cum duce et aliis familiaribus suis dum consilium tractaret, propter immanitatem periculi ab omnibus dissuasus est”, Herbord, lib. III, cap. 11.
“Intellexit ergo vir Dei Ucranos euangelice gratie indignos”, Herbord, lib. III, cap 12.
“Est autem civitas hec magna et fortis, hominesque illius loci crudeles erant et barbari”, Herbord, lib. II, cap. 23.
“Cives autem loci illius crudeles erant et impii”, Ebo, lib. 2, cap. 7.
Mówi o tym Herbord, lib. II, cap. 33 w odniesieniu do Szczecinian, Sakso Gramatyk lib. XIV, cap. 39 o Rugianach, Thietmar lib. VI, cap. 24-25 o Wieletach.
Te same fragmenty.
Helmold, lib. I, cap. 52.
Helmold, lib. I, cap. 52.
Helmold, lib. II, cap. 108.
Tamże.
“Iohannes episcopus senex cum ceteris christianis in Magnopoli civitate captus servabatur ad triumphum. Ille igitur pro confessione Christi fustibus caesus, deinde per singulas civitates Sclavorum ductus ad ludibrium, cum a Christi nomine flecti non posset, truncatis manibus ac pedibus, in platea corpus eius proiectum est, caput vero eius desectum, quod pagani conto praefigentes in titulum victoriae, deo suo Redigast immolarunt. Haec in metropoli Sclavorum Rethre gesta sunt 4. Idus Novembris”, Adam Bremeński, II.50.
“Passus est autem noster Machabaeus in civitate Leontia, 7. Idus Iunii, cum presbytero Yppone, qui super altare immolatus est”, Adam Bremeński, lib. III, cap. 49.
“Abeunte enim presule beato, maior ille pontifex idolorum, convocatis amicis suis, magno letitie tripudio eos diem festum diis suis agere precepit dicens: Deus noster, quem antiquus ille seductor exterminare conatus est, appruit michi, et sine ambiguitate caput Ottonis hodie amputandum michique transmittendum intimavit”.Ebo, lib. 3, cap. 20.
Herbord, lib. III, cap. 24.
“Maligni vero sacerdotes pleni demonibus, cum iam aperte non posset, vel per insidias servo Dei nocere moliti sunt”.Herbord, lib. III, cap. 24.
Ebo, lib. 3, cap. 8.
“En hoc est, inquit, quod toto anno dicebam. Quid nobis cum alieno deo? quid nobis cum religione christianorum? Iuste movetur et irascitur deus noster, si post omnia benefacta eius stulti et ingrati ad alium convertimur. Sed ne iratus occidat nos, illis irascamur et occidamus eos, qui nos seducere veniunt. Quod dictum cum placuisset omnibus. firmaverunt decretum, ut si Otto episcopus vel quisquam de societate eius civitatem intraret, sine mora occideretur”, Herbord, lib. III, ca. 4.
„Abeunte enim presule beato, maior ille pontifex idolorum, convocatis amicis suis, magno letitie tripudio eos diem festum diis suis agere precepit dicens: Deus noster, quem antiquus ille seductor exterminare conatus est, appruit michi, et sine ambiguitate caput Ottonis hodie amputandum michique transmittendum intimavit”, Ebo, lib. 3, cap. 20.
Mnich z Prüfening, lib. III, cap. 12.
“At sacerdos, qui hec machinatus erat, eadem hora domi cum amicis suis residens paralisi et vehementissimo languore vexari cepit, suis, ut arbitror, diis eum laniantibus. Cumque ore oculis ac tota facie distorta frontem ad scapulas verteret et miserabili corporis agitacione in mortem solveretur, exclamavit: Hec pacior propter insidias et mala, que contra Ottonem feci. In hac voce vitam finivit. Tantus autem fetor subsecutus est, ut Pluto ipse infernalis, vel quisquis illic maximus est, ab huius faucibus spirare putaretur”, Herbord, lib. III, cap. 24.
“Cumque hac furibudna et cachinnanti voce promisset, statim diabolo confractis cervicibus caput eius retrorsum est horrendo et mirabili ordine transversum, cerebrumque loco suo exiliens crudeli impetu parieti est appulsum”, Ebo, lib. 3, cap. 20.
Mnich z Prüfening, lib. III, cap. 12..
Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy jest to rozwinięcie opowieści o tym samym człowieku, czy niezależna historia.
“Item alius quidam de sacerdotibus Ottoni contrarius cum ad negocia sua cum institoribus forte navigaret, et in insula quadam naute ut assolent ad suas commoditates applicuissent, iste aliena mente nec vultu nec voce sanum quid agens a comitibus notatus est. Cumque seorsum ad aliis in silva veluti per amenciam vagaretur, iuvenes quidam quasi per lasciviam secuti delirum fune per guttur ad arborem ligant et discedunt. Ille vero incautis motibus vinculorum impaciens se solvere luctabaturm sed divino iudicio constrictus, per funem, qui collo iniectus erat, intercluso anhelitu, mortuus est”. Herbord, lib. III, cap. 24.
Adam Bremeński, lib. III, cap. 49, oraz scholia 80.
“(...) homines barbari, quia clericos aliquantum trepidare videbant, ficto eos terrore amplius vexabant, ita ut articulum passionis imminere metuentes confessione oracionibus atqua psalmodia Domini nostrum conmendaremus agonem.”, Herbord, lib. II, cap. 11.
Mat. 8,26: “et dicit eis quid timidi estis modicae fidei?”. U Herborda: “Modice fidei, quare, inquit, timuisti?”.
“Sefridus: Non, inquit, sine causa. Primo illic paganos vidimus et qua mente dux advenerit, nondum omnes sciabamus. Sed et horror solitudinis et loca insolita et nuper evasi nemoris nigra densitas et crepusculum noctis propinque et hominum barbarorum crudelis aspectus materia nobis non parvi timoris erat”, Herbord, lib. II, cap. 11.
“Episcopus vero ad Stetinam iter proposuit cum ministris suis de apostasie nequicia in spiritu vehementi arguere superbos. Sed clerici, qui cum ipso ituri erant, Stetinenses barbaros et crudeles agnoscentes sue pariter et illius saluti matuebant; unde, illuc veniat, dehortantur studiosius”, Herbord, lib. III, cap. 13.
“'(...) et plerumque praevalidae multitudinis sententia salutaribus maiorum iussis obniti soleat, apud quam plus virium Sclavici nominis terror quam regium possideret edictum”, Sakso Gramatyk, 14.23.11.
Sakso Gramatyk, 14.20.1.
“Pudet referre quod sequitur: Maxima Danorum pars, rubore posthabito, quamquam hostes imminere conspiceret, deserto rege, velis malos onerare sustinuit [.] Enavigantium discessio non clamore, non signis, denique nullo exhortationis genere revocabilis fuit; adeo omnium aures pavor conclusera”, Sakso Gramatyk, 14.23.25-26.
Patrz przyp. 14.
Helmold, lib. I, cap. 16.
Tamże.
“Quem Sclavi diluculo conspicati, adventanti cunctas navium suarum puppes opponunt, proris in altum aversis, perinde ac fugae, non proelio consulturi. At ubi Sialandensium signum enituit, vehementi remorum conatu veram fugam intendunt, corpore viros, animo feminas exhibentes”. Sakso Gramatyk, 14.44.12.
“Paucis hostem opperiendi animus fuit. Illius vero etiam ridicula formido exstitit, qui, sociale exemplum perosus, nexo ex rudentibus laqueo, suspendio se consumere quam hosti necandum praebere maluit. Quod factum complures prius admiratione, deinde ludibrio prosecuti, dulcedine spoliorum lentius hostibus inhaerere coeperunt”, Gesta Danorum, 16.5.5.
“Pecunia sua captivos redimit, suis impensis eosdem vestit, cibo reficit et liberos abire dimittit. Quid umquam simile visum auditumve est in terra Pomeranorum? quid simile pontifices nostri et sacerdotes faciunt?”, Herbord, lib. II, cap. 29.
Przyjąłem umownie imię Wyszak. W żywotach postać ta występuje pod imieniem: “Wirtschachus” (Ebo), albo “Witscacus” (Herbord).
“Sed eo tempore, quo civitas sua apostasiam, ut prediximus, incurrerat, idem prepotens vir Wirtschachus copioso sex navium apparatu Danos sibi infensos petebat, et non previsas incidens insidias, cum omnibus suis captus est, sociisque crudeliter strangulatis, ipse solus carceri traditur, collo, pectore, manibus pedibusque gravi catenarum nexu, questus duntaxat gratia, compeditus”, Ebo, lib. 3, cap. 2.
“deinceps ab hoc piratica invasione desistam”, czyli “w przyszłości powstrzymam sie przed pirackimi najazdami”, obiecał Wyszak., Ebo, lib. III, cap. 2.
“Hic etenim non longo tempore ante adventum piissimi Ottonis cum aliis concivibus suis contra paganos piraticam exercendo, dum incaucios ageret, in hostes inciderat multisque ibi trucidatis cum aliis vite relictis in captivitatem ductus fuerat.Cumque ferro et cathenis et tenebrosi carceris custodia clauderetur, orando ad Dominum per merita episcopi liberatus fuit”, Herbord, lib. III, cap. 15.
Mnich z Prüfening, lib. II, cap. 6, Ebo, lib. 2, cap. 1, Mnich z Prüfening, lib. II, cap. 16, Mnich z Prüfening, lib. II, cap. 5, Podobnie Helmold w odniesieniu do Wołogoszczy: Helmold, I, 38.
Ebo, lib. 3, cap. 20.
M. Cetwiński, "Per totam civitatem ludos scenicos agi". Teatr ma Pomorzu w XII wieku?, [w:] J. Hauziński (red.), Pomorze słowiańskie i jego sąsiedzi w X-XV wieku, Gdańsk 1995, s. 24.
“Praefectus urbis Wartyszlavus erat, qui et ipse Bugiszlavo et Kazimaro sanguine contiguus habebatur. Huius animus, nihil paene cum civium ingeniis commune sortitus, tanto amplificandae exornandaeque religionis studio flagrabat, ut Sclavico sanguine editum barbarisque moribus imbutum negares; siquidem, ut patriam superstitioni deditam ab errore cultus revocaret exemplumque ei corrigendae credulitatis proponeret, monachalis vitae viris e Dania accitis in latifundio suo cellam exstruxit eamque multis et magnis stipendiis locupletavit”, Sakso Gramatyk, 14.43.3.
Helmold, lib. I, cap. 20.
Helmold, lib. I, cap. 21.
S. Rosik, Wineta - utopia szlachetnych pogan (znaczenie legendy u Helmolda w Kronice Słowian, “Slavia Antiqua”, R. 42, 2001, s. 116.
I, 84.
Tamże.
Tamże.
Helmold, lib. I, cap. 83.
Tamże.
Helmold, lib. II, cap. 108.
“Et quod mirum dictu, mensa illorum nonquam disarmatur, nunquam deferculatur, sd quadlibet pater familias domum habet seorsum mundam et honestam, tantum refeccioni vacantem. Illic mensa cum omnibus, que bibi ac mandi possunt, nunquam vacuatur, sed aliis absumptis alia subrogantur. Non sorex, non sorilegus admittitur, sed de mappa mundissima fercula teguntur comesuros expectancia. Quacunque igitur hora reficere placuerit, hospites sint, domestici sint, omnia parata inveniunt intromissi ad mensam. Herbord”, Dialog o życiu św. Ottona biskupa bamberskiego, Warszawa 1974, lib. II, cap. 41, s. 143-144.
“Tento vero est fides et societas inter eos, ut furtorum et fraudium penitus inexperti cistas aut scrinia serata non habeant.Nam seram vel clavem ibi non vidimus, sed et ipsi admodum admirati sunt, quod clitellas nostras et scrinia serata viderunt. Vestes suas, pecunia et omnia preciosa sua in cuppis et doliis suis simpliciter coopertis recondunt fraudem nullam metuentes utpote inexperti”, Herbord, lib. II, cap. 41, s. 143..
Helmold, lib. I, cap. 84.
Karol Modzelewski, Barbarzyńska Europa, Warszawa 2004, s. 43.
Karol Modzelewski, Barbarzyńska Europa, op.cit., s. 34.
“Omnes enim adhuc paganicis ritibus oberrant, ceterum moribus et hospitalitate nulla gens honestior aut benignior poterit inveniri”, Adam Bremeński, II, 19.
22