„Cullenowie i niezwykłe spotkanie”®
by ewelina1442
V.
PWB:
Nigdy nie przypuszczałam, że tak to się potoczy…Edward ma inną….
Oh moje biedne serce…A no tak, nie mam już go. Oczywiście mogłam się spodziewać, że wcześniej jak był człowiekiem mógł mieć kogoś ale ja po prostu nie dopuszczałam tego do myśli. Na dodatek te jego zapewnienia, że jestem pierwszą i jedyną kobietą w jego życiu.
Trudno, jakoś sobie dam radę, sama z Nessie. Ucieknę stąd i zmienię nazwisko swoje i córeczki-rozmyślałam gdy nagle czyjeś silne dłonie przywarły mnie z głuchym łomotem do ściany naszego nowego domu
-Nie myśl tak nigdy! Nie pozwolę wam odejść! Nie pozwolę zabrać Ci Nessie ode mnie, od nas!- wysyczał Edward piorunując mnie wzrokiem
-Edward, niszczysz ścianę, którą co dopiero postawiła Esme!- zezłościłam się, zachciało mu się demolować budynek, phi
-Mam to gdzieś!
-Jeśli chce się wam sexu to idźcie w bardziej ustronne i intymne miejsce-powiedział Emmett, który wyłonił się zza rogu lustrując nasze postacie z głupkowatą miną
-Zamknij się Emmett!- krzyknęliśmy razem z Edwardem
-No co? Ja tylko doradzam-odpowiedział niewinnie Emmett
-W dupe sobie wsadź te swoje sexualne rady
-Edward, opanuj się-próbowałam go uspokoić. Zły Edward to groźny Edward.
Zauważyłam,że na chwile mój mąż się zdekoncentrował co dało mi czas na pewien manewr. Ukucnęłam i w wampirzym tempie przeszłam po jego wyciągniętą ręką i uciekłam do domu.
-Isabello Marie Cullen!- zawołał wściekle za mną Edward-Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać!
Taa jasne, bo ja akurat mam przemożną ochotę z nim rozmawiać. Usiadłam na wygodnej, dużej białej kanapie w salonie, który był już na szczęście ukończony
-Mama,gdzie tata?- usłyszałam cichy, melodyjny głosik mojej kochanej Renesmee
-A na dworze, pewnie pomaga dziadkowi-wzięłam ją na kolana i mocno przytuliłam. Nagle ni stąd ni z owąd koło mnie na kanapie znalazł się Emmett
-Jak tam Bells? Czuje między wami negatywne napięcie
-A,ty co Emm w Jazza się bawisz?- uniosłam brew do góry
-Wiesz chcę zostać psychologiem-powiedział dumnie
-Tak? To fajnie-mruknęłam
-Ja znam idealne rozwiązanie na wasze problemy. Na prawdę, mi zawsze pomaga-aż bałam się usłyszeć co on może powiedzieć, więc wypuściłam Nessie z ramion i powiedziałam żeby pobawiła się z wujekiem Jasperem. Nawiasem mówiąc Jazz zatrzymał się w rozwoju na poziomie przedszkolaka i nawet moja córka jest od niego mądrzejsza. Ciekawa jestem kiedy minie mu ten stan-Także tego Bella, mówię Ci sex jest idealnym rozwiązaniem na wasz spór . Jak chcesz pożyczę Ci parę gadżetów, w sumie to może lepiej Eddiemu a Tobie niech coś Rosie pożyczy..
-Emmett sex nie jest rozwiązaniem na wszystkie problemy! Weź ty się zajmij czymś innym nie tylko tym. Nie masz innych życiowych celów??Żadnych ambicji??Wiesz co za miast zostać psychologiem, zostań seksuologiem. Twoja wiedza i zapał przynajmniej wyjdą komuś na korzyść-wrzasnęłam na co wszyscy obecni w domu zamilkli i wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem, tylko Edward, który dopiero co wszedł do domu spojrzał na mnie z uśmiechem, od którego jak zawsze traciłam głowę. Biedny Emmett nawet przez chwilę był zmieszany ale trwało to krótko. Wstał i oznajmił nie wzruszenie, że idzie szukać Edwarda.
Pokręciłam nieznacznie głową i udałam się na górę gdzie miała znajdować się sypialnia moja i Edwarda. Obok miał być pokój Nessie wraz z łazienką dla niej. Wzięłam się do roboty by uspokoić skołatane nerwy. Oh przydałby się Jasper.
Po jakieś godzinie gdy malowałam pokój usłyszałam jakieś poruszenie na dole. Zostawiłam wszystkie przyrządy i w wampirzym tempie znalazłam się w salonie
-Esme co się stało?- zapytałam kobietę, która stała przy schodach najwyraźniej mając zamiar po mnie iść
-Oh Bello- przytuliła mnie-Jasper wrócił
-To wspaniale-również ją objęłam i obie poszłyśmy do sypialni Alice i Jaspera. Przy łóżku na którym już całkiem normalnie siedział mój szwagier stała cała rodzina.
-Oh Jazz, jak dobrze, że już jesteś z nami. Tak się o Ciebie bałam-szeptała roztrzęsiona Alice tuląc swojego małżonka
-Wujek już się nie będzie ze mną bawił?- spytała smutna Nessie ciągnąc Jaspera lekko za włosy
-Kochanie, daj wujkowi odpocząć. Idź się pobaw z wujkiem Emmettem-powiedziała Esme odciągając wnuczkę
-Może lepiej nie-mruknęłam nadal zła na Emmetta
-Ja mam dobry wpływ na dzieci-oznajmił sam zainteresowany
-Nie wątpię Emmett- powiedział z przekąsem mój mąż
-Eddie ty się lepiej żoną zajmij a nie…A tak nawiasem mówiąc co mu się stało, że tak nagle się obudził. Może ktoś go kopnął, walnął albo coś-rozmyślał mięśniak
-Chłopie on był tylko z Renesmee w pokoju i się bawili. Co mu mogło zrobić dziecko?- postukał się w głowę Carisle
-Jazz, kochanie jak się czujesz?- zapytała Alice
-Trochę skołowany jakbym czymś dostał po głowie.
Wszyscy popatrzyli wokół szukając „dowodu zbrodni” ale nic nie wpadło im w oko. Oprócz małego, żółtego drewnianego młoteczka w rączkach mojej córki
-Nessie, uderzyłaś wujka Jaspera w głowę?- pochyliłam się nad dzieckiem i wpatrywałam się intensywnie w jej oczka
-A może w coś innego Nessie. Może w jaja?- obok mnie pochylił się również Emmett
-Lepiej uważaj żebym ja Ciebie tam nie kopnęła idioto!- syknęłam
-I ja się przyłącze-dodała Rosalie, na co byłam zdziwiona.
-Nessie nie uderzyła wujka Jazza. Nessie rzuciła do wujka piłeczką do baseballa ale wujek nie złapał to uderzyła wujka w głowę i jakoś wyleciało za okno-powiedziała dziewczynka
-Normalnie, moja krew! Co za rzut!- przytulił ją dumny Emmett
-Chyba moja krew. To ja jestem jej ojcem