Sens w bezsensie 2


Sens w bezsensie?

Ewolucja nie wykształciła w nas funkcji odsiewania bzdur.

Dlaczego ludziom zdarza się widzieć twarze pośród listowia, w plamach na szybach dopatrywać się zarysów ludzkiej sylwetki, rozpoznawać głosy w kakofonii chaotycznych dźwięków wydobywających się z elektronicznego generatora czy też doszukiwać się spisku, gdy śledzą serwisy bieżących wiadomości? Przypuszczalnie decydującą rolę odgrywa tu efekt uprzedniego nastawienia, polegający na tym, że nasz mózg i zmysły skłonne są interpretować odbierane bodźce, dopasowując je do tego, czego się akurat spodziewamy. Ufolodzy widzą twarz na Marsie, rozmodleni katolicy - Matkę Boską na ścianie budynku. Ludzie wierzący w zjawiska paranormalne słyszą w radiu głosy zmarłych, a zwolennicy teorii spiskowych uważają zamach z 11 września za sprawkę administracji Busha. Czy jest jakaś głębsza przyczyna tego, że dajemy wiarę takim absurdom? Jak najbardziej. To, jak ją nazwałem, „paternifikacja”, czyli skłonność do doszukiwania się sensownych struktur w przypadkowych połączeniach wrażeń zmysłowych.

Naukowcy zwykli uważać to zjawisko za błąd poznawczy. Błąd pierwszego rodzaju, czyli fałszywa wiara, polega na uznawaniu za realne czegoś, czego nie ma (rozpoznawaniu rzeczy nieistniejącej). Błąd drugiego rodzaju - fałszywa niewiara - to nieuznawanie istnienia czegoś, co naprawdę istnieje (nierozpoznawanie realnie istniejącej struktury - można by to zatem nazwać „dyspaternifikacją”). W mojej wydanej przed kilku laty książce "How We Believe" postawiłem tezę, że nasze mózgi w gruncie rzeczy nastawione są na stwierdzanie pozytywne - w wyniku ewolucji wykształciły się bowiem jako maszyny do rozpoznawania struktur, zestawiające odrębne fragmenty w pewne całości i doszukujące się sensu w strukturach, które naszym zdaniem postrzegamy wokół siebie. Czasami między A i B rzeczywiście zachodzi jakiś związek, czasami nie. Kiedy jest on faktem, uzyskuje się w ten sposób cenną informację o otaczającym świecie, która jako podstawa trafnych przewidywań pozwala przetrwać i się rozmnożyć. Jesteśmy właśnie potomkami jednostek najbardziej efektywnych w rozpoznawaniu struktur. Proces ten nosi nazwę uczenia się asocjatywnego i ma fundamentalne znaczenie w kształtowaniu zachowań wszelkich zwierząt - od prymitywnego nicienia C. elegans po H. sapiens.

Niestety, ewolucja nie zadbała o to, by w naszym mózgu wykształciła się jakakolwiek „funkcja odsiewania bzdur”, która pozwalałaby na odróżnianie struktur prawdziwych od pozornych. Nie dysponujemy żadnym nadrzędnym wykrywaczem błędów, który korygowałby proces rozpoznawania struktur (tu jest właśnie miejsce dla nauki z jej wymogiem powtarzalności i interkomunikatywności wyników). To dlatego, że przypadki błędnego uznania czegoś za rzeczywiste bardzo rzadko prowadzą do eliminacji danej jednostki z puli genowej, a zatem nie mogły pełnić roli czynnika selekcyjnego podczas ewolucji.

W pracy „The Evolution of Superstitious and Superstition-like Behaviour” (Ewolucja zachowań zabobonnych i parazabobonnych), opublikowanej we wrześniowym numerze Proceedings of the Royal Society B, biolodzy Kevin R. Foster z Harvard University i Hanna Kokko z Uniwersytetu w Helsinkach, przetestowawszy moją tezę na modelach ewolucyjnych, wykazali, że skoro skutki uznania pozornej struktury za prawdziwą są mniej dotkliwe niż nierozpoznania czegoś rzeczywistego, proces doboru naturalnego faworyzuje paternifikację. Autorzy wychodzą od wzoru pb > c, zgodnie z którym uznajemy coś za realne, gdy koszt tego (c) jest mniejszy niż prawdopodobieństwo (p) korzyści (b). Na przykład przekonanie, że szelest trawy oznacza czającego się w pobliżu drapieżnika, kiedy to tylko wiatr nią porusza, niczym specjalnie nie grozi, podczas gdy pomylenie odgłosów skradającego się napastnika z niewinnym szumem wiatru niechybnie może zwierzę kosztować życie.

Sęk w tym, że szacowanie takiego prawdopodobieństwa przychodzi nam z niemałym trudem, dlatego przyjęcie od razu, że szelest trawy to drapieżnik, a nie wiatr, o wiele bardziej się opłaca. Przekonanie, że każda rozpoznana struktura jest czymś realnym, okazało się pozytywnym czynnikiem doboru naturalnego.

Posługując się szeregiem bardziej skomplikowanych równań, uwzględniających dodatkowe informacje odbierane za pomocą zmysłów (czy wiatr porusza również gałęziami drzew) i zdarzenia z przeszłości (wcześniejsze doświadczenia z drapieżnikami i wiatrem), autorzy dochodzą do wniosku, że „jednostki - czy to ludzie, czy zwierzęta - nie będąc w stanie prawidłowo ocenić prawdopodobieństw związków przyczynowo-skutkowych wszystkich kombinacji zdarzeń zachodzących wokoło, z konieczności wrzucają do jednego worka związki prawdziwe i fałszywe. Zatem ewolucyjne przesłanki myślenia zabobonnego nie ulegają wątpliwości - proces doboru naturalnego sprzyjał rozpoznawaniu jak największej liczby związków przyczynowo-skutkowych, aby przypadkiem nie pominąć żadnego, którego nieuświadomienie sobie mogłoby okazać się fatalne dla przetrwania zarówno jednostki, jak i gatunku.

Na poparcie istnienia tego rodzaju selekcji genetycznej Foster i Kokko przytaczają argumenty, że „drapieżniki nie atakują niejadowitych węży, które dzięki mimikrze upodobniły się do któregoś z gatunków jadowitych, jedynie tam, gdzie ów gatunek jest dość liczny”, a nawet najprostsze organizmy, jak „komórki Escherichia coli podążają w kierunku obojętnego fizjologicznie metyloasparaginianu, przypuszczalnie z powodu ewolucyjnie nabytego upodobania do prawdziwego kwasu asparaginowego”.

Podobne przykłady świadczą o tym, że skłonni jesteśmy wierzyć w absurdalne rzeczy, ponieważ zostaliśmy tak ukształtowani w procesie ewolucji. Wierzymy, w co tylko się da, aby przypadkiem nie odrzucić czego istotnego.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SENS I BEZSENS RESOCJALIZACJI
Opracowanie streszczenie Machel Sens i bezsens resocjalizacji penitencjarnej oraz wiezienie jako ins
Nawet bezsens posiada sens, filozofia
Nawet bezsens posiada sens, filozofia
Nabici w kapsułę – bezsens treningów polskich pilotów na rosyjskich symulatorach
bezsennosc
bezsennośc
J M Bocheński Sens życia
bierdiajew sens historii, st. socjologia ściągi notki, NIESEGREGOWANE MATERIAŁY Z SOCJOLOGII
Metamorfoza bohatera i jej sens w literaturze[1]
Różnorodny sens cierpienia w życiu człowieka, P-Ż
BEZSENNOŚĆ
09 10 Lab Sens
Sens i istota cierpienia
Terapeutyczny sens 'Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego' oraz 'Pana Tadeusza'
miłość przyjaźń, Sens ślubu, Sens ślubu / 30 styczeń 2008
lektury, Alfred Adler OK, Alfred Adler, Sens życia

więcej podobnych podstron