Sekcja formacyjna
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Poznańskiej
Tematy spotkań formacyjnych w roku C
II semestr 2007
JA, TY, MY...
Spotkania formacyjne
LUTY 2007
* Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela... Małżeństwo - sakrament miłości.
* Kochać. VI Przykazanie Boże.
MARZEC 2007
* Toksyczni rodzice. Toksyczne dzieci... Trudności w rodzinie - konflikt pokoleń.
* Posiadanie a własność. VII Przykazanie Boże
KWIECIEŃ 2007
* I Bóg powołał człowieka... Ku macierzyństwu, ku ojcostwu...
* Prawda. VIII Przykazanie Boże.
MAJ 2007
*W wychowaniu chodzi właśnie o to, ażeby człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem... Wychowanie a wiara w rodzinie.
* Postrzeganie kobiety i mężczyzny czystym sercem i oczyma. IX Przykazanie Boże.
CZERWIEC 2007
* I zbierali się chrześcijanie w pierwszym dniu tygodnia, w dniu słońca na łamaniu chleba... Niedziela - Dzień Pański świętem całej rodziny.
* Bogactwo. X Przykazanie Boże.
LUTY 2007
* Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela... Małżeństwo - sakrament miłości.
Cele spotkania:
ukazać wartość sakramentu małżeństwa, jako źródła łaski
zmotywować do odpowiedzialnego poszukiwania współmałżonka
przekonać o roli małżeństwa dla małżonków, ich przyszłej rodziny oraz społeczeństwa.
Przebieg spotkania:
Wskazówki do przeprowadzenia spotkania:
Kwestie problemowe związane z tematem:
Kwestionowanie instytucji małżeństwa jako takiej; wiele związków nieformalnych (Po co nam papier i formalności, skoro my się kochamy?)
Wiele związków żyjących na tzw. kontrakt cywilny nawet wówczas, gdy nie ma przeszkód dla zawarcia małżeństwa sakramentalnego (niedostrzeganie wartości sakramentu i związanego z nią łaską nawet przez chrześcijan)
Kwestionowanie modelu rodziny złożonego z matki, ojca i dzieci (żądania osób o orientacji homoseksualnego praw równych rodzinom budowanych na związkach osób heteroseksualnych; dyskryminowanie prawd rodzin o modelu tradycyjnym)
Brak odpowiedniego przygotowania się narzeczonych do zawarcia małżeństwa
Wzrastająca liczba rozwodów; mentalność dopuszczająca rozpad małżeństwa.
Mentalność ucieczki przed decyzjami wiążącymi do końca życia, raz na zawsze.
Małżeństwo jako sakrament - miejsce szczególnej łaski dla ludzi, którzy chcą łączącą ich miłość zjednoczyć z miłością okazywaną im przez Boga.
Sakrament ustanowiony przez Boga jako pierwszy (Adam i Ewa)
Sakrament udzielany narzeczonym przez ich samych sobie nawzajem, a nie przez kapłana (kapłan pełni funkcję świadka urzędowego, który potwierdza, że ów sakrament został udzielony).
Miłość - warunek konieczny dla budowania dobrego małżeństwa
Miłość to nie jest uczucie. Ona wiąże się z decyzją woli - ja chcę być z tą osobą do końca moich dni. Odpowiedzialność wymaga, by tak podjęta decyzja została dotrzymana.
Podjęta decyzja o zawarciu małżeństwa nie może opierać się na tym, że nam się chce być małżeństwem. Przysięga małżeńska zobowiązuje do miłości także w chwilach trudnych. Nikt w dniu swojego ślubu nie zna sytuacji, który mogą go w małżeństwie spotkać. Może się okazać, że jedno z małżonków będzie chore i będzie wymagać opieki przez wiele lat. Może się tak zdarzyć, że małżonkowie nie będą mogli mieć dzieci. Mogą być problemy ze znalezieniem pracy lub trudne okażą się problemy finansowe. Tego się nie da przewidzieć. Ale jeśli w dniu ślubu, składając przysięgę, każda z osób będzie świadoma i przekonana (podejmie w tej kwestii decyzję), że wbrew wszystkiemu, w imię tej miłości, która zaprowadziła go/-ją przed ołtarz Boży, będzie o tę miłość walczyć.
Wybór drogi miłości i wierność wyborowi...
Cechy miłości małżeńskiej (por. Humanae Vitae): ludzka, pełna, płodna, wierna.
Przygotowanie do małżeństwa.
Zależność wyobrażenia małżeństwa o tego, jakim małżeństwem byli rodzice.
Nawet, jeśli ktoś wychował się w rodzinie rozbitej, nie jest skazany na to, by i założona w przyszłości jego rodzina musiała się rozpaść. Wszystko zależy od tego danych osób.
Syndrom po ślubie - nie licz na to, że jeśli narzeczony/-a obiecuje, że zacznie nad sobą w jakiejś kwestii pracować po ślubie, a wcześniej - prosi o wyrozumiałość - przygotuj się na to, że nic faktycznie się nie zmieni... Np. jeśli chłopak nie potrafi rzucić palenia przed ślubem, to potem tym bardziej nie będzie tego umiał.
Rekolekcje dla narzeczonych, przygotowane przez Spotkanie Małżeńskie (szczegółowe informacje: www.spotkaniamalzenskie.pl).
Przymioty małżeństwa - jedność, jedyność, nierozerwalność, płodność.
Materiały pomocnicze do przeprowadzenia spotkania
Pismo Święte
Rdz 2, 15-25
J 2, 1-11
Ef 5, 21-33
Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK)
KKK 1602
Pismo święte zaczyna się od opisu stworzenia mężczyzny i kobiety na obraz i podobieństwo Boże, a kończy wizją „Godów Baranka” (Ap 19, 7. 9). Od początku do końca Pismo święte mówi o małżeństwie i jego „misterium”, o jego ustanowieniu i znaczeniu, jakie nadał mu Bóg, o jego początku i celu, o różnych sposobach jego urzeczywistniania w ciągu historii zbawienia, o jego trudnościach wynikających z grzechu i jego odnowieniu „w Panu” (1 Kor 7, 39), w Nowym Przymierzu Chrystusa i Kościoła .
KKK 1603
„Głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej, ustanowiona przez Stwórcę i unormowana Jego prawami, zawiązuje się przez przymierze małżeńskie. Sam bowiem Bóg jest twórcą małżeństwa”. Powołanie do małżeństwa jest wpisane w samą naturę mężczyzny i kobiety, którzy wyszli z ręki Stwórcy. Małżeństwo nie jest instytucją czysto ludzką, chociaż w ciągu wieków mogło ulegać licznym zmianom w różnych kulturach, strukturach społecznych i postawach duchowych. Ta różnorodność nie powinna prowadzić do zapomnienia o jego wspólnych i trwałych cechach. Chociaż godność tej instytucji nie wszędzie ukazuje się z taką samą jasnością, to jednak we wszystkich kulturach istnieje pewne zrozumienie dla znaczenia związku małżeńskiego. „Szczęście osoby i społeczności ludzkiej oraz chrześcijańskiej wiąże się ściśle z pomyślną sytuacją wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej”.
KKK 1604
Bóg, który stworzył człowieka z miłości, powołał go także do miłości, która jest podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej. Człowiek został bowiem stworzony na obraz i podobieństwo Boga, który sam jest Miłością. Ponieważ Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, ich wzajemna miłość staje się obrazem absolutnej i niezniszczalnej miłości, jaką Bóg miłuje człowieka. Jest ona dobra, co więcej bardzo dobra, w oczach Stwórcy. Miłość małżeńska, którą Bóg błogosławi, jest przeznaczona do tego, by była płodna i urzeczywistniała się we wspólnym dziele zachowywania stworzenia: „Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: <<Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną>>” (Rdz 1, 28).
KKK 1605
Pismo święte stwierdza, że mężczyzna i kobieta zostali stworzeni wzajemnie dla siebie: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”. Bóg daje mu niewiastę, „ciało z jego ciała”, to znaczy równą mu istotę, jako „pomoc przychodzącą od Pana”. „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24). Jezus wskazuje, że oznacza to nienaruszalną jedność ich życia, przypominając, jaki był „na początku” zamysł Stwórcy: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mt 19, 6).
KKK 1606
Każdy człowiek doświadcza zła wokół siebie i w sobie. Doświadczenie to dotyczy również relacji między mężczyzną i kobietą. Od najdawniejszych czasów ich związek był zagrożony niezgodą, duchem panowania, niewiernością, zazdrością i konfliktami, które mogą prowadzić aż do nienawiści i zerwania go. Ten nieporządek może ujawniać się z mniejszą lub większą ostrością, może też być bardziej lub mniej przezwyciężany, zależnie od kultury, epoki i konkretnych osób; wydaje się jednak, że ma on charakter powszechny.
KKK 1607
W świetle wiary należy powiedzieć, że ten nieporządek, którego boleśnie doświadczamy, nie wynika z natury mężczyzny i kobiety ani z natury ich relacji, ale z grzechu. Pierwszym skutkiem zerwania z Bogiem, czyli pierwszego grzechu, było zerwanie pierwotnej komunii mężczyzny i kobiety. Ich wzajemna relacja została wypaczona przez ich wzajemne oskarżenia; ich pociąg ku sobie, będący darem Stwórcy, zamienił się w relację panowania i pożądliwości; wzniosłe powołanie mężczyzny i kobiety, by byli płodni, rozmnażali się i czynili sobie ziemię poddaną, zostało obciążone bólem rodzenia dzieci i trudem zdobywania pożywienia.
KKK 1608
Mimo wszystko porządek stworzenia przetrwał, chociaż został poważnie naruszony. Aby leczyć rany spowodowane przez grzech, mężczyzna i kobieta potrzebują pomocy łaski, której Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu nigdy im nie odmawiał. Bez tej pomocy mężczyzna i kobieta nie mogliby urzeczywistnić wzajemnej jedności ich życia, dla której Bóg stworzył ich „na początku”.
KKK 1609
Bóg w swoim miłosierdziu nie opuścił grzesznego człowieka. Kary będące następstwem grzechu, „bóle rodzenia dzieci” (Rdz 3,16), praca „w pocie oblicza” (Rdz 3,19) stanowią także lekarstwo, które ogranicza szkody spowodowane przez grzech. Po upadku małżeństwo pomaga przezwyciężyć zamknięcie się w sobie, egoizm, szukanie własnych przyjemności, pomaga otworzyć się na drugiego człowieka, na wzajemną pomoc i dar z siebie.
KKK 1610
Moralna świadomość dotycząca jedności i nierozerwalności małżeństwa rozwinęła się pod wpływem pedagogii starego Prawa. Wprawdzie poligamia patriarchów i królów nie jest jeszcze wyraźnie krytykowana, ale Prawo dane Mojżeszowi zmierza do ochrony kobiety przed despotyzmem panowania mężczyzny, nawet jeśli, według słów Chrystusa, nosi ono także ślady „zatwardziałości serca” mężczyzny, ze względu na którą Mojżesz zezwalał na oddalenie kobiety.
KKK 1611
Prorocy, widząc Przymierze Boga z Izraelem w postaci wyłącznej i wiernej miłości małżeńskiej, przygotowywali świadomość ludu wybranego do głębszego rozumienia jedyności i nierozerwalności małżeństwa. Księgi Rut i Tobiasza dają wzruszające świadectwo wzniosłego sensu małżeństwa, wierności i czułości małżonków. Tradycja zawsze widziała w Pieśni nad Pieśniami jedyny w swoim rodzaju wyraz miłości ludzkiej, będącej odzwierciedleniem miłości Bożej, miłości „potężnej jak śmierć”, miłości, której „wody wielkie nie zdołają ugasić” (Pnp 8, 6-7).
Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II
47. Szczęście osoby i społeczności ludzkiej oraz chrześcijańskiej wiąże się ściśle z pomyślną sytuacją wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej. Dlatego też chrześcijanie wraz ze wszystkimi, którzy tę wspólnotę wysoko cenią, szczerze się radują z dzisiejszego wzrostu różnego rodzaju pomocy sprzyjających owej wspólnocie miłości i pielęgnowaniu jej w życiu, ciesząc się, że małżonkowie i rodziny doznają wsparcia w ich szczytnym zadaniu. Ponadto chrześcijanie spodziewają się cenniejszych dobrodziejstw stąd wynikających i sami pragną je powiększać.
Nie wszędzie zaś godność tej instytucji jednakim świeci blaskiem, gdyż przyćmiewa ją wielożeństwo, plaga rozwodów, tzw. wolna miłość i inne zniekształcenia. Ponadto miłość małżeńska bardzo często doznaje sprofanowana przez egoizm, hedonizm i niedozwolone zabiegi przeciw poczęciu. Poza tym dzisiejsze warunki gospodarcze, społeczno-psychologiczne i polityczne wprowadzają w rodzinę niemałe zaburzenia. W pewnych wreszcie częściach świata nie bez troski rozważa się problemy powstałe w związku ze wzrostem demograficznym. To wszystko niepokoi sumienia. A jednak siła i moc instytucji małżeństwa i rodziny ujawnia się także i w tym, że głębokie przemiany w dzisiejszym społeczeństwie, mimo trudności z nich wypływających, coraz częściej i w różny sposób ukazują prawdziwy charakter tej instytucji.
Dlatego też Sobór, ukazując w jaśniejszym świetle niektóre rozdziały nauki Kościoła, pragnie oświecić i natchnąć otuchą chrześcijan i wszystkich ludzi, którzy usiłują ochraniać i wspierać wrodzoną godność stanu małżeńskiego i jego niezwykłą wartość sakralną.
48. Głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej ustanowiona przez Stwórcę i unormowana Jego prawami, zawiązuje się przez przymierze małżeńskie, czyli przez nieodwołalną osobistą zgodę. W ten sposób aktem osobowym, przez który małżonkowie wzajemnie się sobie oddają i przyjmują, powstaje z woli Bożej instytucja trwała także wobec społeczeństwa. Ten święty związek, ze względu na dobro tak małżonków i potomstwa, jak i społeczeństwa, nie jest uzależniony od ludzkiego sądu. Sam bowiem Bóg jest twórcą małżeństwa obdarzonego różnymi dobrami i celami. Wszystko to ma ogromne znaczenie dla trwania rodzaju ludzkiego, dla rozwoju osobowego i wiecznego losu poszczególnych członków rodziny, dla godności, stałości, pokoju i pomyślności samej rodziny oraz całego społeczeństwa ludzkiego. Z samej zaś natury swojej instytucja małżeńska oraz miłość małżeńska nastawione są na rodzenie i wychowanie potomstwa, co stanowi jej jakby szczytowe uwieńczenie. W ten sposób mężczyzna i kobieta, który przez związek małżeński „już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mt 19,6), przez najściślejsze zespolenie osób i działań świadczą sobie wzajemnie pomoc i posługę oraz doświadczają sensu swej jedności i osiągają ją w coraz pełniejszej mierze. To głębokie zjednoczenie będące wzajemnym oddaniem się sobie dwóch osób, jak również dobro dzieci, wymaga pełnej wierności małżonków i prze ku nieprzerwanej jedności ich współżycia.
Chrystus Pan szczodrze pobłogosławił tę wielokształtną miłość, który powstała z Bożego źródła miłości i została ustanowiona na obraz Jego jedności z Kościołem. Jak bowiem niegdyś Bóg wyszedł naprzeciw swemu ludowi z przymierzem miłości i wierności, tak teraz Zbawca ludzi i Oblubieniec Kościoła wychodzi naprzeciw chrześcijańskich małżonków przez sakrament małżeństwa. I pozostaje z nimi nadal po to, aby tak, jak On umiłował Kościół i wydał zań Siebie samego, również małżonkowie przez obopólne oddanie się sobie miłowali się wzajemnie w trwałej wierności. Prawdziwa miłość małżeńska włącza się w miłość Bożą i kierowana jest oraz doznaje wzbogacenia przez odkupieńczą moc Chrystusa i zbawczą działalność Kościoła, aby skutecznie prowadzić małżonków do Boga oraz wspierać ich i otuchy im dodawać we wzniosłym zadaniu ojca i matki. Dlatego osobny sakrament umacnia i jakby konsekruje małżonków chrześcijańskich do obowiązków i godności ich stanu; wypełniając mocą tego sakramentu swoje zadania małżeńskie i rodzinne, przeniknięci duchem Chrystusa, który przepaja całe ich życie wiarą, nadzieją i miłością, zbliżają się małżonkowie coraz bardziej do osiągnięcia własnej doskonałości i obopólnego uświęcenia, a tym samym do wspólnego uwielbienia Boga.
Stąd dzieci, a nawet wszyscy pozostający w kręgu rodzinnym, znajdą łatwiej drogę szlachetności, zbawienia i świętości, jeżeli torować ją będzie przykład rodziców i modlitwa rodzinna. Małżonkowie zaś, ozdobieni godnością oraz zadaniem ojcostwa i macierzyństwa, wypełnią sumiennie obowiązki wychowania zwłaszcza religijnego, które należy przede wszystkim do nich [...].
49. Słowo Boże wielokrotnie wzywa narzeczonych i małżonków, aby żywili i umacniali narzeczeństwo czystą, a małżeństwo niepodzielną miłością. Wielu też współczesnych nam ludzi wysoko ceni prawdziwą miłość między mężem i żoną, który przejawia się w różny sposób, odpowiednio do szlachetnych obyczajów danych ludów i epok. Miłość ta jako wybitnie ludzka, bo kieruje się od osoby do osoby pod wpływem dobrowolnego uczucia, obejmuje dobro całej osoby. Może też nadać szczególną godność cielesnym i duchowym swym przejawom oraz uszlachetnić je jako składniki i swoiste oznaki małżeńskiej przyjaźni. Tę miłość Pan nasz zechciał szczególnym darem swej łaski i miłości uzdrowić, udoskonalić i wywyższyć. Taka miłość, wiążąc z sobą czynniki boskie i ludzkie, prowadzi małżonków do dobrowolnego wzajemnego oddawania się sobie, które wyraża się w czułych uczuciach i aktach oraz przenika całe ich życie, co więcej, sama udoskonala się i wzrasta przez swoje szlachetne działanie. Przewyższa więc zdecydowanie czysto erotyczną skłonność, która nastawiona egoistycznie, szybko i żałośnie zanika.
Miłość wyraża się i dopełnia w szczególny sposób właściwym aktem małżeńskim. Akty zatem, przez które małżonkowie jednoczą się z sobą w sposób intymny i czysty, są uczciwe i godne; a jeśli spełniane są prawdziwie po ludzku, są oznaką i podtrzymaniem wzajemnego oddania się, przez które małżonkowie ubogacają się sercem radosnym i wdzięcznym. Miłość ta potwierdzona wzajemną wiernością, a przede wszystkim uświęcona sakramentem Chrystusowym, pozostaje niezłomnie wierna fizycznie i duchowo w doli i niedoli, i dlatego pozostaje obca wszelkiemu cudzołóstwu i rozwodowi. Przez równą godność osobistą kobiety i mężczyzny, która musi być uwzględniona przy wzajemnej i pełnej miłości małżonków, ukazuje się także w pełnym świetle potwierdzona przez Pana jedność małżeństwa. Do stałego jednak wypełniania obowiązków tego chrześcijańskiego powołania potrzeba niezwykłej cnoty. Dlatego to małżonkowie, umocnieni łaską na święte życie, będą pilnie pielęgnować i modlitwą wypraszać sobie miłość trwałą, wielkoduszność i ducha ofiary.
Wyżej będzie ceniona prawdziwa miłość małżeńska i kształtować się będzie zdrowa o niej opinia publiczna, jeśli małżonkowie chrześcijańscy wyróżnią się w tej miłości dowodami wierności i harmonii, jak też troskliwością o wychowanie dzieci, oraz jeśli wezmą udział w dziele koniecznej odnowy kulturalnej, psychologicznej i społecznej małżeństwa oraz rodziny. Młodych winno się przede wszystkim na łonie samej rodziny odpowiednio i w stosownym czasie pouczać o godności, zadaniu i dziele miłości małżeńskiej, aby nauczeni szacunku dla czystości, mogli przejść we właściwym wieku od uczciwego narzeczeństwa do małżeństwa.
50. Małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej skierowane są ku płodzeniu i wychowywaniu potomstwa. Dzieci też są najcenniejszym darem małżeństwa i rodzicom przynoszą najwięcej dobra. Bóg sam to powiedział: „Nie jest dobrze człowiekowi być samemu” (Rdz 2,18), i „uczynił człowieka od początku jako mężczyznę i niewiastę” (Mt 19,14), chcąc dać mu pewne specjalne uczestnictwo w swoim własnym dziele stwórczym, pobłogosławił mężczyźnie i kobiecie mówiąc: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28). Dlatego prawdziwy szacunek dla miłości małżeńskiej i cały sens życia rodzinnego zmierzają do tego, żeby małżonkowie nie zapoznając pozostałych celów małżeństwa, skłonni byli mężnie współdziałać z miłością Stwórcy i Zbawiciela, który przez nich wciąż powiększa i wzbogaca swoją rodzinę. Małżonkowie wiedzą, że w spełnianiu obowiązku, jakim jest przekazywanie życia i wychowywanie, obowiązku, który trzeba uważać za główną ich misję, są współpracownikami miłości Boga - Stwórcy i jakby jej wyrazicielami. Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności oraz z szacunkiem pełnym uległości wobec Boga; zgodną radą i wspólnym wysiłkiem wyrobią sobie słuszny pogląd w tej sprawie, uwzględniając zarówno swoje własne dobro, jak i dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu, licząc się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła. Pogląd ten winni małżonkowie ustalać ostatecznie wobec Boga. Niech chrześcijańscy małżonkowie będą świadomi, że w swoim sposobie działania nie mogą postępować wedle własnego kaprysu, lecz że zawsze kierować się mają sumieniem, dostosowanym do prawa Bożego, posłuszni Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, który wykłada to prawo autentycznie, w świetle Ewangelii. Boskie prawo ukazuje pełne znaczenie miłości małżeńskiej, chroni ją i pobudza do prawdziwie ludzkiego jej udoskonalenia. Tak więc małżonkowie chrześcijańscy, ufając Bożej Opatrzności i wyrabiając w sobie ducha ofiary, przynoszą chwałę Stwórcy i zdążają do doskonałości w Chrystusie, kiedy w poczuciu szlachetnej, ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności pełnią zadanie rodzenia potomstwa. Spośród małżonków, co w ten sposób czynią zadość powierzonemu im przez Boga zadaniu, szczególnie trzeba wspomnieć o tych, którzy wedle roztropnego wspólnego zamysłu podejmują się wielkodusznie wychować należycie także liczniejsze potomstwo.
Małżeństwo jednak nie jest ustanowione wyłącznie dla rodzenia potomstwa; sama bowiem natura nierozerwalnego związku między dwoma osobami oraz dobro potomstwa wymagają, aby także wzajemna miłość małżonków odpowiednio się wyrażała, aby się rozwijała i dojrzewała. Dlatego małżeństwo trwa jako połączenie i wspólnota całego życia i zachowuje wartość swoją oraz nierozerwalność nawet wtedy, gdy brakuje tak często pożądanego potomstwa.
52. Rodzina jest szkołą bogatszego człowieczeństwa. Aby zaś mogła ona osiągnąć pełnię swego życia i posłannictwa, trzeba życzliwego duchowego udzielania się i wspólnej wymiany myśli pomiędzy małżonkami oraz troskliwego współdziałania rodziców w wychowywaniu dzieci. Czynna obecność ojca bardzo pomaga ich urobieniu; lecz i opieka domowa matki, jakiej potrzebują zwłaszcza młodsze dzieci, winna być zapewniona, co nie powinno jednak uniemożliwiać uprawnionego awansu społecznego kobiety. Dzieci powinno się tak wychowywać, aby po dojściu do wieku dojrzałego mogły z pełnym poczuciem odpowiedzialności pójść za powołaniem, także i duchownym, oraz wybrać stan życia, w którym, jeśli zwiążą się małżeństwem, mogłyby założyć własną rodzinę w pomyślnych dla siebie warunkach moralnych, społecznych i gospodarczych. Jest rzeczą rodziców lub opiekunów, aby stawali się przewodnikami dla młodych w zakładaniu rodziny przez roztropne rady, którym ci ostatni winni chętnie dawać posłuch, wystrzegać się jednak należy skłaniania ich przymusem bezpośrednim lub pośrednim do zawarcia małżeństwa lub do wyboru partnera w małżeństwie.
W ten sposób rodzina, w której różne pokolenia spotykają się i pomagają sobie wzajemnie w osiąganiu pełniejszej mądrości życiowej oraz w godzeniu praw poszczególnych osób z wymaganiami życia społecznego, jest fundamentem społeczeństwa. Dlatego wszyscy, którzy mają wpływ na wspólnoty i grupy społeczne, winni przyczyniać się skutecznie do podnoszenia małżeństwa i rodziny. Władza państwowa niech uważa za swoją świętą powinność uznawanie prawdziwej natury tych instytucji, ochronę ich i popieranie, strzeżenie moralności publicznej i sprzyjanie dobrobytowi domowemu. Należy zabezpieczyć prawa rodziców do rodzenia potomstwa i wychowywania go na łonie rodziny. Niech przez przewidujące ustawodawstwo i różne poczynania doznają opieki oraz stosownej pomocy również ci, którzy niestety pozbawieni są dobrodziejstwa rodziny.
Chrześcijanie wyzyskując czas obecny i odróżniając sprawy wieczne od tego, co ulega zmianom, powinni pilnie podnosić wartości małżeństwa i rodziny tak świadectwem własnego życia, jak i zharmonizowanym współdziałaniem z ludźmi dobrej woli; a w ten sposób po usunięciu trudności zaspokajać będą potrzeby rodziny i zapewniać jej korzyści odpowiadające czasom dzisiejszym. Wielką pomocą dla osiągnięcia tego celu będą: zmysł chrześcijański u wiernych, prawe sumienie moralne ludzi oraz mądrość i doświadczenie tych, którzy biegli są w naukach świętych.
Specjaliści, zwłaszcza w dziedzinie biologii, medycyny, socjologii i psychologii, wiele mogą oddać usług dobru małżeństwa i rodziny oraz spokojowi sumień, jeśli przez wspólny wkład swych badań będą się gorliwie starać naświetlić różne warunki sprzyjające uczciwemu regulowaniu ludzkiej rozrodczości [...].
Różne dzieła społeczne, zwłaszcza zrzeszenia rodzinne, niech starają się młodzież i samych małżonków, szczególnie tych, którzy się niedawno pobrali, umacniać nauczaniem i oddziaływaniem oraz przysposabiać do życia rodzinnego, społecznego i apostolskiego.
W końcu sami małżonkowie, stworzeni na obraz Boga żywego i umieszczeni w prawdziwym porządku osobowym, niech będą zespoleni jednakim uczuciem, podobną myślą i wspólną świętością, żeby idąc za Chrystusem, zasadą życia, stawali się przez radość i ofiary swego powołania, przez wierną swoją miłość świadkami owego misterium miłości, które Pan objawił światu swą śmiercią i zmartwychwstaniem.
Paweł VI, Encyklika Humanae Vitae
8. Miłość małżeńska najlepiej objawia nam swą prawdziwą naturę i godność dopiero wtedy, gdy rozważymy, że początek swój czerpie ona - jakby z najwyższego źródła - z Boga, który jest Miłością i Ojcem, „od którego bierze swe imię wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi”.
Małżeństwo bowiem nie jest wyrokiem jakiegoś przypadku lub owocem ewolucji ślepych sił przyrody: Bóg-Stwórca ustanowił je mądrze i opatrznościowo w tym celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości. Dlatego małżonkowie poprzez wzajemne oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne, dążą do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc się w niej wzajemnie, współpracować równocześnie z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowywaniu nowych ludzi. Dla ochrzczonych zaś małżeństwo nabiera godności sakramentalnego znaku łaski, ponieważ wyraża związek Chrystusa z Kościołem.
9. Gdy się te sprawy widzi we właściwym świetle, stają się oczywiste charakterystyczne cechy i wymogi miłości małżeńskiej. Ich właściwe zrozumienie jest rzeczą najwyższej wagi.
Jest to przede wszystkim miłość na wskroś ludzka, a więc zarazem zmysłowa i duchowa. Toteż nie chodzi tu tylko o zwykły impuls popędu lub uczuć, ale także, a nawet przede wszystkim, o akt wolnej woli, zmierzający do tego, aby miłość ta w radościach i trudach codziennego życia nie tylko trwała, lecz jeszcze wzrastała, tak ażeby małżonkowie stawali się niejako jednym sercem i jedną duszą, i razem osiągali swą ludzką doskonałość.
Chodzi następnie o miłość pełną, to znaczy o tę szczególną formę przyjaźni, poprzez którą małżonkowie wielkodusznie dzielą między sobą wszystko, bez niesprawiedliwych wyjątków i egoistycznych rachub. Kto prawdziwie kocha swego współmałżonka, nie kocha go tylko ze względu na to, co od niego otrzymuje, ale dla niego samego, szczęśliwy, że może go wzbogacić darem z samego siebie.
Prócz tego miłość małżeńska jest wierna i wyłączna aż do końca życia; to oraczy jest taka, jak ją rozumieli małżonkowie w tym dniu, w którym, wolni i w pełni świadomi, wiązali się węzłem małżeńskim.
Choćby ta wierność małżeńska napotykała niekiedy na trudności, to jednak nikomu nie wolno uważać jej za niemożliwą wręcz przeciwnie, jest zawsze szlachetna i pełna zasług. Przykłady tak licznych w ciągu wieków małżonków dowodzą nie tylko tego, że wierność jest zgodna z naturą małżeństwa, lecz ponadto, że stanowi ona niejako źródło, z którego płynie głębokie i trwałe szczęście.
Jest to wreszcie miłość płodna, która nie wyczerpuje się we wspólnocie małżonków, ale zmierza również ku swemu przedłużeniu i wzbudzeniu nowego życia. „Małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej skierowane są ku płodzeniu i wychowywaniu potomstwa. Dzieci są też najcenniejszym darem małżeństwa i samym rodzicom przynoszą najwięcej dobra”.
Karol Wojtyła, Przed sklepem jubilera
To właśnie zmusza mnie do myślenia o ludzkiej miłości. Nie ma sprawy, która bardziej niż ona leżałaby na powierzchni ludzkiego życia, i nie ma też sprawy, która bardziej od niej byłaby nieznana i tajemnicza. Rozbieżność między tym, co leży na powierzchni, a tym, co jest tajemnicą miłości, stanowi właśnie źródło dramatu. Jest to jeden z największych dramatów ludzkiej egzystencji. Powierzchnia miłości ma swój prąd, prąd szybki i migotliwy, łatwo zmienny. Kalejdoskop fal i sytuacji tak pełnych uroku. Prąd ten jest czasami zawrotny tak, że porywa ludzi, porywa kobiety i mężczyzn. Porwani myślą, że wchłonęli całą tajemnicę miłości, a tymczasem nawet jej jeszcze nie dotknęli. Są przez chwilę szczęśliwi, bo mniemają, że dotarli do granic ludzkiej egzystencji i wydarli wszystkie jej tajniki, tak że nie pozostaje już nic. Tak właśnie: po drugiej stronie tego uniesienia nie pozostaje nic, poza nim jest tylko nic. A nie może, nie może pozostać nic!
Miłość to nie jest przygoda. Ma smak całego człowieka. Ma jego ciężar gatunkowy. I ciężar całego losu. Nie może być chwilą. Wieczność człowieka przechodzi przez nią. Dlatego odnajduje się w wymiarach Boga, bo tylko On jest wiecznością.
Chodzi o to, że porywa ludzi jak a b s o l u t miłość, której brak absolutnych wymiarów. Oni zaś, kierując się złudzeniem, nie usiłują się zaczepić tej miłości o Miłość, która ma taki wymiar. Nie podejrzewają nawet tej potrzeby, bo ich zaślepia nie tyle siła uczucia - ślepi są raczej przez brak pokory. Jest to brak pokory wobec tego, czym miłość być musi w swej prawdziwej istocie. Im bardziej są świadomi, tym mniejsze niebezpieczeństwo. W przeciwnym razie jest ono wielkie: miłość nie wytrzymuje ciśnienia całej rzeczywistości.
Tekst przysięgi małżeńskiej
Ja ...(imię Pana Młodego) biorę Ciebie...(imię Panny Młodej) za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
przy wymianie obrączek Pan Młody mówi:
...(imię Panny Młodej) przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. te same słowa powtarza Pani Młoda...
Modlitwa o dobrego męża
Święty Józefie, Oblubieńcze Bogarodzicy! Na progu dojrzałego i samodzielnego życia zwracam się do Ciebie o pomoc w podjęciu rozważnej decyzji małżeństwa i wyboru odpowiedniego męża. Najświętsza Maryja Panna - Matka Boża, znalazła w Tobie najlepszego towarzysza życia i najwierniejszego oblubieńca. Jesteś mężem godnym zaufania! Proszę Cię zatem o łaskę otrzymania dobrego męża, wiernego towarzysza życia, z którym mogłabym połączyć się węzłami sakramentalnej łaski, założyć rodzinę Bogiem silną, dzielić losy w powodzeniu i niedoli, we wzajemnym zrozumieniu, szacunku, miłości i poświęceniu się oraz budować szczęście życia rodzinnego na zasadach Ewangelii.
Opatrznościowy Oblubieńcze Bogarodzicy! Uwrażliwiaj mnie na głos woli Bożej. Bądź mi zawsze opiekunem i przewodnikiem na drodze życia. Amen.
Modlitwa o dobrą żonę
Święty Józefie, przeczysty Oblubieńcze Bogarodzicy Maryi! Bóg uczynił Cię najszczęśliwszym małżonkiem, dając Ci za Oblubienicę Najświętszą i Niepokalaną Dziewicę Maryję - Matkę Boga. Przez piękno i świętość Twojego życia stałeś się patronem wszystkich małżonków. Proszę Cię o szczęśliwy wybór i łaskę otrzymania dobrej, wiernej, roztropnej i świętej żony, której mógłbym powierzyć moje serce i złączyć się z nią mocą łaski sakramentu małżeństwa. Uproś jej mądrość życia, szczerość serca, pobożność, aby promieniowała dobrocią i kształtowała życie rodziny według zamysłów odwiecznej Mądrości. Amen.
* Kochać. VI Przykazanie Boże
I. Cele spotkania:
ukazać VI przykazanie jako wyraz miłości Boga do człowieka i wzór, do którego dążąc człowieka uczy się miłości bo bliźniego
należy zwrócić uwagę na to, że człowieka to nie ciało + psychika + duchowość, bo żadnej z tych części nie da się wydzielić; jednak nie da się ani zrozumieć, ani nasycić, ani uszczęśliwić w pełni człowieka bez uwzględnienia którejkolwiek sfery (to tak jakbyśmy bryłę przestrzenną chcieli opisać w płaskim układzie współrzędnych lub figurę płaską przedstawić na osi liczbowej; jest to matematycznie i logicznie po prostu niemożliwe)
II. Przebieg spotkania:
Modlitwa na rozpoczęcie spotkania.
Wprowadzenie:
Czystość wody i powietrza stanowi niekwestionowaną wartość, uznawaną nie tylko przez ekologów. Czyste złoto, czysty zysk jest przedmiotem marzeń nie tylko złotników i biznesmenów. Nawet czyste samochody, czyste okna, nie mówiąc już o czystych nogach, paznokciach i uszach, są powszechnie uznawane za coś pożądanego.
Tymczasem czysta dziewczyna, czysty chłopak, czystość moralna, czystość obyczajów - to terminy jakby wstydliwe i przestarzałe. Tak jakby czystość osoby nie była najwyższą wartością i bezpośrednio się nie przyczyniała do jej szczęścia. Jest drogą do świętości.
W czasie dzisiejszego spotkania będziemy zastanawiać się, dlaczego Bóg wpisał w Dekalog „Nie cudzołóż”, przed czym w ten sposób chce nas ochronić a co darować za przestrzeganie Jego prawa.
3. Czym jest czystość?
2337 Czystość oznacza osiągniętą integrację płciowości w osobie, a w konsekwencji wewnętrzną jedność człowieka w jego bycie cielesnym i duchowym. Płciowość, w której wyraża się przynależność człowieka do świata cielesnego i biologicznego, staje się osobowa i prawdziwie ludzka, gdy zostaje włączona w relację osoby do osoby, we wzajemny dar mężczyzny i kobiety, który jest całkowity i nieograniczony w czasie. Cnota czystości obejmuje zatem integralność osoby i integralność daru (KKK).
Dyskusja.
- Wymiary czystości:
a) ciało
Nie można być w pełni szczęśliwym człowiekiem tylko dzięki samym przeżyciom cielesnym. Człowiek ma ciało, lecz nie jest ciałem. Szukanie spełnienia i szczęścia w samym ciele i jedynie poprzez ciało prowadzi do efektu: „w zdrowym ciele, zdrowe cielę”. Poczucie samozadowolenia po wielkich „sukcesach” dość szybko znika czy to wraz z nominacją innej na miss piękności, czy innego na tron króla kulturystów. By nie wylać jednak przysłowiowego dziecka z kąpielą, podkreślmy, że dbanie o piękno, zdrowie i harmonijność ciała jest ważne. Należy o ciało troskliwie i rozumnie dbać, ale naprawdę nie ono decyduje o ostatecznej wielkości i szczęściu człowieka. Zauważmy, że to właśnie próbuje nam wmówić masowa kultura, która jest kulturą materialną, często wręcz negującą istnienie świata pozamaterialnego.
b) psychika
Ważna jest również sfera psychiczna, bez właściwego jej rozwoju nie można być spełnionym i w efekcie szczęśliwym człowiekiem. Niedorozwój tej sfery uniemożliwia budowę relacji miłości z drugim człowiekiem i z Bogiem. Jednak człowiek nie jest „upsychicznionym ciałem”. To go nie może nasycić. Co prawda zadowolenie z rozwoju i harmonii psychiczno-cielesnej trwa dłużej i głębiej cieszy niż zadowolenie z ciała i z przyjemnych bodźców rejestrowanych zmysłami, to jednak nie ma mocy nasycenia pełnego. A już na pewno nie sięga poza śmierć ciała, nie sięga w wieczność.
c) dusza
I wreszcie sfera duchowa. Jest ona ulokowana w świecie niematerialnym. Nie jest ona ograniczona żadnym przymiotem materii. W szczególności nie dotyczy jej czas będący miarą zmian materii. Wszystko, co materialne, ulega starzeniu i niszczeniu. Duszy człowieka to nie dotyczy. Poprzez nieśmiertelną duszę człowiecze istnienie przedłuża się w wieczność. Papież Jan Paweł II powtarzał wielokrotnie: „Nie da się zrozumieć człowieka bez Chrystusa”.
- Moda na nieczystość? Kto ją kreuje?
- Postawy wobec czystości:
* uważanie, że czystość w ogóle nie jest wartością, a dziewictwo jest kłopotliwą przypadłością, której w życiu należy jak najszybciej się pozbyć;
* uznawanie, że co prawda czystość jest teoretycznie piękna, lecz w naszych czasach, w praktyce, jest nieosiągalna, przynajmniej dla zwykłych śmiertelników, a więc trzeba pogodzić się z powszechną i własną nieczystością;
* twierdzenie, że czystość jest wartością, lecz „miłość” jest potężniejsza i dla niej wolno poświęcić i utracić czystość;
* uznanie, że czystość jest wielką i „szczęściodajną” wartością, o którą trzeba i warto walczyć w dzisiejszym zanieczyszczonym świecie - walczyć, używając przymiotów stwórczych: rozumu i wolnej woli oraz korzystając z łaski nadprzyrodzonej, z łaski sakramentalnej. Wierząc, że zwycięstwo jest możliwe i daje pełnię szczęścia już tu na ziemi, nie mówiąc już nawet o wieczności.
- Grzechy przeciwko czystości
Homoseksualizm, zdrada, współżycie pozamałżeńskie, prostytucja, pornografia, onanizm, gwałt…
Przykazanie miłości- VI przykazanie
A/ teksty biblijne
Nie będziesz cudzołożył (Wj 20,14; Pwt 5,17).
Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa (Mt 5, 27-28).
B/ ukazać, że wszystko, co Bóg stworzył było dobre, także cielesność i płciowość; dopiero po popełnieniu grzechu Adam zauważa swoją nagość. Bóg nie potępia bliskości, sam mówi, że obowiązkiem małżonków jest przekazywać życie. Przykazania dotyczące tej sfery daje nam po to, aby nas chronić.
2335 Każda z dwu płci z taką samą godnością, chociaż w różny sposób, jest obrazem mocy i czułej miłości Boga. Jedność mężczyzny i kobiety w małżeństwie jest sposobem naśladowania w ciele wspaniałomyślności i płodności Stwórcy: "Mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem" (Rdz 2, 24). Z tej jedności wywodzą się wszystkie pokolenia ludzkie (KKK).
C/ cnota- przeżytek czy wartość? W wianku do ślubu? Dlaczego? /można skorzystać z opowiadania Tęsknota za zbliżeniem- zał./
Cnota to najpiękniejszy dar, jak kobieta wobec mężczyzna ofiarować sobie wobec dniu ślubu, to wyraz miłości wobec wiecznego oddania jednej osobie, zgodnie wobec zamysłem Stwórcy.
2346 Miłość jest formą wszystkich cnót. Pod jej wpływem czystość jawi się jako szkoła daru z własnej osoby. Panowanie nad sobą jest podporządkowane darowi z siebie. Czystość prowadzi tego, kto ją praktykuje, do stawania się wobec bliźniego świadkiem wierności i czułości Boga (KKK).
KSM-owicz wobec pokus świata
wzór życia bł. Karoliny Kózkówny- męczennica w obronie czystości
Szanuj swą godność, bądź prawy i czysty (IV zasada)
Wielka jest godność człowieka, stworzonego przez Boga, odkupionego przez Syna Bożego. Wielka jest godność młodego człowieka. Staraj się, byś niczym niegodnym imienia tego nie splamił. Bądź prawy i czysty, unikaj grzechu, zwłaszcza grzechu nieczystego.
Próba sporządzenia dekalogu odpowiedzialnego chłopaka i odpowiedzialnej dziewczyny- praca w dwóch grupach (dziewczyny i chłopcy) /na zakończenie spotkania można wręczyć KSM-owiczom powielone Dekalogi- zał./
Podsumowanie i modlitwa na zakończenie spotkania:
Tęsknota za zbliżeniem
Dwa przewody elektryczne pracowały od lat razem; zgodnie, sprawiedliwie, wytrwale, ze świadomością ważności swojej pracy. Całe życie trawiła je tęsknota za zbliżeniem do siebie: często marzyły o tym, aby się chociaż tylko dotknąć, czasami - gdy tęsknota była zbyt duża - zwracały się do jaskółek i wróbli z prośbą, aby służyły za łącznika i skacząc z drutu na drut przekazywały wzajemne wyznania i całusy.
Któregoś wieczoru zjawił się też stary kruk z okolicy. I jemu pożaliły się żyjące w separacji (oddzielone od siebie pięćdziesięciocentymetrową odległością) druty, opowiadały o swojej tęsknocie i pragnieniu. Mądry kruk tłumaczył, że to szczególna łaska, jeżeli się tak tęskni za sobą; że są one przecież cały czas razem i mogą sobie o wszystkim opowiadać; że ich przeznaczeniem nie jest połączenie, gdyż są zbyt podobne; że przy zwarciu stracą wszelkie napięcie i życzenia. Ale druty nie chciały mu wierzyć; były przekonane tylko o swojej racji.
Pewnego razu przeszedł przez te tereny sztorm: porwał mokrą gałąź, trochę się nią bawił, w końcu rzucił - akurat na nasze tęskniące do siebie druty. Powstało spięcie; syk, błyskawica - a potem długa cisza. Druty wisiały bezwładnie obok siebie, bez energii, bez napięcia, bez tęsknoty, nic nie mając sobie do powiedzenia.
ks. Kazimierz Wójtowicz
Odpowiedzialny chłopak
|
Odpowiedzialna dziewczyna
|
MARZEC 2007
* Toksyczni rodzice. Toksyczne dzieci... Trudności w rodzinie - konflikt pokoleń.
I. Cele spotkania:
Uświadomienie istnienia problemu konfliktu pokoleń i wykształcenie w sobie postawy otwartej na jego rozwiązanie lub zaradzenie jego powstaniu.
Kształtowanie w sobie postawy otwartości na drugiego człowieka i bycia dla niego bliźnim w rozumieniu imperatywu Jezusowego przykazania miłości.
II. Przebieg spotkania:
1. Modlitwa na rozpoczęcie spotkania.
2. Historia wprowadzająca w temat:
„Żal patrzeć na panią Tosię! Co niedziela tkwi w hospicjum przez kilka godzin z nosem przy szybie. Wstaje wówczas o świcie, rano idzie na Mszę św., aby zaraz po śniadaniu stanąć w oknie. Można ją tam zobaczyć aż do zmroku, kiedy z pochyloną głową - przygarbiona bardziej niż zwykle - powraca do swojego pokoju. Siada wtedy w milczeniu na łóżku, dyskretnie ociera łzy z wilgotnych oczu i ciężko wzdycha. Nagabywana przez innych przyznała się w końcu, po co tak długo tkwi w oknie: wypatruje swoich trojga dzieci. Tak się dzieje od śmierci męża, gdy znalazła się w hospicjum; do tej pory żadne z nich nie znalazło czasu, aby do niej przyjechać.
Czy przyjdzie kiedyś taki dzień, że któreś z nich przypomni sobie o istnieniu matki? Nawet Wigilię Bożego Narodzenia i święta Wielkiejnocy musiała spędzić w hospicjum. Czuje się nikomu niepotrzebna, choć nie obwinia ani Kasi, ani Marysi, ani Bogdana. Dobrze ich rozumie, bo życie jest trudne, a oni są tacy zapracowani; każde z nich ma własną rodzinę, którą trzeba utrzymać. Choć łudzi się już od dłuższego czasu, że może chociaż jedno z nich znajdzie wreszcie trochę czasu, aby ją odwiedzić? Tak bardzo pragnęłaby zobaczyć swoje wnuki; mogłaby się przecież nimi zająć...”
Rodzina jest potrzebna każdemu człowiekowi. Czwarte przykazanie mówi o czci, którą należy okazywać ojcu i matce. Bardzo często jednak zapominają o tym nie tylko dzieci, ale też rodzice. Prowadzi to do niesamowitych komplikacji i kłopotów w rodzinie.
W dzisiejszym świecie zjawisko toksycznych rodziców i toksycznych dzieci staje się powszechne.
3. Toksyczni rodzice:
Wszyscy na ogół wiemy, że dzieci posiadają pewne podstawowe, nienaruszalne prawa: powinny być karmione, ubierane, ochraniane i bezpieczne. Zarazem mają prawo do rozwoju emocjonalnego, do szacunku dla swych uczuć, a także do tego, by traktowano je w sposób umożliwiający rozwój poczucia własnej wartości. Mają prawo być dziećmi, przeżyć swe lata młode z radością, spontanicznie, nieodpowiedzialnie. Naturalnie, w miarę jak dzieci dorastają, kochający rodzice winni pielęgnować ich dojrzałość, powierzając im różne obowiązki i zadania, ale nigdy za cenę dzieciństwa.
Rodzice od czasu do czasu mają prawo popełniać błędy, nie mogą być cały czas emocjonalnie otwarci i jest zjawiskiem normalnym, że czasami krzyczą na swoje dzieci, a nawet sprawiają im lanie. Rodzice są tylko ludźmi i mają mnóstwo własnych problemów. Większość dzieci znosi okazjonalnie wybuchy złości dopóki otrzymuje, jako przeciwwagę, dużo miłości i zrozumienia.
Jest niestety wielu rodziców, których negatywne wzorce zachowań w sposób stały i dominujący wpływają na życie dziecka. Określa się ich mianem „toksycznych rodziców”. Zdaniem autorki prawie wszyscy dorośli, dzieci toksycznych rodziców, bez względu na to czy byli bici jako malcy, czy pozostawiani samym sobie, seksualnie znieważani czy traktowani jak głupcy przesadnie chronieni czy też przeciążeni poczuciem winy, cierpią na zachwianie poczucia własnej wartości, czują się niekochani.
Dzieci takich rodziców świadomie lub nie, same siebie winią za zniewagi od nich pochodzące.
Stając się dorosłymi, nadal dźwigają ciężary winy i nieadekwatności i trudno im zbudować pozytywny obraz samego siebie, a brak pewności siebie i poczucia własnej wartości ujemnie odbija się na każdym aspekcie ich życia.
4. Toksyczne dzieci.
Zjawisko to każdy z nas może obserwować może nie na przykładzie swoich dzieci, których zdecydowana większość z nas nie posiada, ale wokół nas. Często przecież widzimy będąc np. w sklepie jak kilkuletni maluch terroryzuje płaczem i krzykiem swoich rodziców domagając się jakiejś rzeczy. Wystarczy włączyć choć raz pewien popularny program z nianią w roli głównej, żeby taki przypadek obejrzeć z bliska.
Toksyczne dziecko uczone jest stawiania siebie ponad innymi. To jego potrzeby są najważniejsze, to jemu się należy. Inni są tylko środkiem do celu. Co najgorsze, takie dzieci jeśli nie są w porę nakierowane na dobre tory, przenoszą ten system wartości na życie nastoletnie a później dorosłe. Często takie „toksyczne dzieci” zapominają o sowich rodzicach tak szybko jak Ci przestają być dla nich materialnym wsparciem. Ludzie starsi, zapomniani, opuszczeni w szpitalach lub w domach opieki czy w hospicjach, bez odwiedzin rodziny, są w większości ofiarami własnych dzieci. Tych, którym pozwolono na absolutny egoizm w dzieciństwie.
5. Konflikt pokoleń.
Zjawisko, które przez niektórych uważane jest za oczywiste i nieuniknione na pewno jest uciążliwe zarówno dla pokoleń młodszych jak i starszych. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Młodsi odrzucają racje starszych, twierdząc, że są „niedzisiejsze” i „nieżyciowe”. Starsi wypominają młodszym ich wiek i mniejsze doświadczenie życiowe.
Czy da się jakoś wybrnąć z tej sytuacji?
Uczniowie gimnazjalni na hasło „dorośli” mogliby przez godzinę wymieniać ich wady i przywoływać sytuacje, w których dorośli okazali się „bardzo dziwni”. Niezbyt duża jest też lista tych cech i zachowań, za które młodzi ludzie szanują swoich rodziców i opiekunów. Dlaczego tak się dzieje i co jest najtrudniejsze w relacjach dzieci - rodzice? Obie strony odpowiadają zgodnie niemożność porozumienia się.
Podstawowe błędy jakie popełniamy podczas rozmów na konfliktowe tematy, a więc czego musimy się oduczyć:
Osądzania - które polega na narzucaniu własnych wartości innym osobom i formułowaniu rozwiązań cudzych problemów.
Kiedy osadzamy, nie słuchamy tego, co mówią inni, ponieważ zajęci jesteśmy ich oceną (uwaga mamy! celują w tym kobiety). Co robimy? Miedzy innymi:
Krytykujemy, podkreślając z naciskiem: „Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz?”
Obrażamy, wyciągając surowe wnioski: „To dlatego, ze jesteś leniwa!”,
Orzekamy równie surowo: „Ciebie w ogóle ten temat nie interesuje!”, czasem
Chwalimy, łącząc pochwałę z oceną: „Gdybyś się trochę postarała, na pewno wyszłoby ci to znacznie lepiej.
Decydowania za kogoś co utrudnia porozumienie nawet wtedy, gdy podyktowane jest troską pomocy. Decydując za innych uzależniamy ich od siebie i pozbawiamy możliwości samodzielnego podejmowania decyzji. Decydując za innych, dajemy im tez do zrozumienia, że ich odczucia, wartości, problemy są nieważne. Co robimy najczęściej, gdy chcemy decydować za innych
Rozkazujemy, ustalając: „Będziesz się uczył 2 godziny każdego wieczora”,
Grozimy: „Jeśli tego nie zrobisz, to zabierzemy ci...”,
Moralizujemy: „powinieneś to zrobić... Większość ludzi tak by zrobiła”,
Zadajemy liczne, niewłaściwe pytania: „Gdzie byłaś?, Co robiłaś? Kto był z Tobą?”
6. Musimy pamiętać, że rodzina silna musi być oparta na Bogu. Rodzina kochająca Boga i kochająca się wzajemnie poradzi sobie z wszelkimi kłopotami, buntem młodzieńczym i konfliktem pokoleń.
Rodzice, którzy są wierni własnemu powołaniu, którzy przyprowadzają swoje dzieci do Boga i którzy uczą swoich synów i swoje córki naśladowania Chrystusa, czyli dorastania do świętości, tym samym pomagają swoim dzieciom w przypatrywaniu się własnemu powołaniu oraz w radosnym wypełnieniu tegoż powołania. Zadaniem rodziców jest dawanie dzieciom i młodzieży fundamentów miłości i mądrości. Nie jest natomiast ich zadaniem „podpowiadanie” synom i córkom ich niepowtarzalnego powołania, bo powołanie to ukryte jest w Bogu. Mądrzy rodzice pomagają swym dzieciom w dorastaniu do każdego powołania, jakie Bóg podpowie ich synom czy córkom.
Przypominajmy sobie co dzień znaczenie przykazania „Czcij ojca swego i matkę swoją”.
Szczególnie my jako KSMowicze powinniśmy być przykładem miłości i szacunku dla naszych rodziców i dziadków, ale również pamiętać o tych, o których nikt już nie pamięta.
- jakie są nasze pomysły na poprawienie relacji pomiędzy nami a rodzicami/dziadkami?
7. Modlitwa na zakończenie spotkania.
* Posiadanie a własność. VII Przykazanie Boże
I. Cele spotkania:
przedstawić znaczenie zakazu kradzieży
ukazać różne formy kradzieży
wzbudzić szacunek wobec cudzej własności
II. przebieg spotkania:
Wskazówki do przeprowadzenia spotkania:
Kradzież jest zjawiskiem, które na co dzień bardzo łatwo zauważyć. Przyjmuje ona najróżniejsze formy i może mieć różnego rodzaju zakres.
Podczas spotkania należy uwrażliwić wszystkich uczestników spotkania na to, że nie tylko wyniesienie ze sklepu jakiejś rzeczy bez płacenia za nią jest złamaniem siódmego przykazania. Dobrą ilustracją do tego może być fragment z podanego rachunku sumienia, choć można wykorzystać także i inne.
Ważną kwestią jest to, by ukazać, że cel nie uświęca środków. Zła nie można tłumaczyć okolicznościami. Zło jako łatwiejsza droga zawsze kusi, ale jako chrześcijanie mamy iść za tym, co dobre. Dlatego mamy szukać rozwiązań pozytywnych. Trzeba wyzbyć się w swojej świadomości przekonania o tym, że w pewnych sytuacja zło można zrozumieć i je niejako rozgrzeszyć.
Należy sobie uświadomić, że kradzież zawsze jest złem i choć wydawać się może czasami, że ktoś się jej dopuścił ze względu na swoją trudną sytuację, to jednak nie można wówczas łagodzić jej negatywnego wydźwięku moralnego. To, co my możemy zrobić, to włączyć się w działania mające na celu wsparcie materialne osób z marginesu społecznego, by przemieniając ich środowisko pozytywnym przykładem, ukazywać, że zawsze można znaleźć rozwiązanie moralne.
Kolejną ważną sprawą jest kwestia tłumaczenie złych zachowań, sprzecznych z nauką Chrystusa przekonaniem, że wszyscy tak robią. Każdy z nas będzie rozliczany z tego, co sam dokonał i wówczas owo zdanie wszyscy tak robią nie będzie miało żadnego znaczenia. Skoro ja dokonuję jakiegoś czynu, to ja jako ja w pełni ponoszę za to odpowiedzialność i przyjmuję, że w przyszłości ja osobiście odpowiem za wszystko, co zrobiłem.
Pośród naszych rówieśników najczęstszym prawdopodobnie przypadkiem kradzieży jest piractwo - muzyczne, komputerowe, a nawet książkowe. Trzeba na nowo uświadomić sobie, że owo postępowanie, choć w jakimś stopniu cieszy się przyzwoleniem społecznym, to nie traci w ten sposób swego wymiaru grzeszności.
Trzeba również podkreślić, że jeśli nie będziemy kradzieży eliminować z naszego życia z tym najniższych płaszczyzn, to zrozumiałe będzie panoszenie się jej w życiu społecznym. Jeśli bowiem ja dopuszczam możliwość ukradzenia czegoś jakiejś osobie (np. poprzez ściągnięcie z internetu utworu jej autorstwa), to prostą konsekwencją na płaszczyźnie ogólnospołecznej będzie np. nie płacenie podatków, czy promowanie rozwiązań prawnych korzystnych dla określonych grup osób.
Ciekawe mogą być również wnioski z dyskusji o tym, czy i w jakim sensie dawanie i branie łapówek jest formą kradzieży.
Konieczne jest również nawiązanie do KSMowej zasady: Pracuj chętnie, cudzą pracę szanuj, dąż do sprawiedliwości społecznej. Mamy przemieniać rzeczywistość, w której żyjemy. Nie wolno nam wybierać dróg prostszych, ale niewłaściwych. Jeśli chcemy, by świat, w którym żyjemy, nasze otoczenie, żyło nauką Chrystusa, czyli m.in. kierując się zasadą szacunku wobec cudzej własności, to sam muszę swoim zaangażowaniem i pracą starać się coś w tym kierunku zrobić.
Wnioskiem ze spotkania niech będzie postanowienie o usunięciu ze swojego komputera wszystkich nielegalnie zdobytych nagrań muzycznych, bądź zmiana pirackiego oprogramowania na legalne (małymi krokami dojdziemy do rzeczy wielkiej).
Materiały pomocnicze do przeprowadzenia spotkania
Pismo Święte
Nie będziesz kradł (Wj 20, 15; Pwt 5, 19).
Nie kradnij (Mt 19,18).
Katechizm Kościoła Katolickiego
2401 Siódme przykazanie zabrania zabierania lub zatrzymywania niesłusznie dobra bliźniego i wyrządzania bliźniemu krzywdy w jakikolwiek sposób dotyczącej jego dóbr. Nakazuje sprawiedliwość i miłość w zarządzaniu dobrami materialnymi i owocami pracy ludzkiej. Z uwagi na wspólne dobro wymaga ono powszechnego poszanowania przeznaczenia dóbr i prawa do własności prywatnej. Życie chrześcijańskie stara się dobra tego świata ukierunkować na Boga i miłość braterską.
2402 Na początku Bóg powierzył ziemię i jej bogactwa wspólnemu zarządzaniu ludzkości, by miała o nią staranie, panowała nad nią przez swoją pracę i korzystała z jej owoców. Dobra stworzone są przeznaczone dla całego rodzaju ludzkiego. Ziemia jednak jest rozdzielona między ludzi, by zapewnić bezpieczeństwo ich życiu, narażonemu na niedostatek i zagrożonemu przez przemoc. Posiadanie dóbr jest uprawnione, by zagwarantować wolność i godność osób oraz pomóc każdemu w zaspokojeniu jego podstawowych potrzeb, a także potrzeb tych, za których ponosi on odpowiedzialność. Powinno ono pozwolić na urzeczywistnienie naturalnej solidarności między ludźmi.
2403 Prawo do własności prywatnej, nabytej lub otrzymanej w sposób sprawiedliwy, nie podważa pierwotnego przekazania ziemi całej ludzkości. Powszechne przeznaczenie dóbr pozostaje pierwszoplanowe, nawet jeśli popieranie dobra wspólnego wymaga poszanowania własności prywatnej, prawa do niej i korzystania z niej.
2404 „Człowiek, używając tych dóbr, powinien uważać rzeczy zewnętrzne, które posiada, nie tylko za własne, ale za wspólne w tym znaczeniu, by nie tylko jemu, ale i innym przynosiły pożytek”. Posiadanie jakiegoś dobra czyni jego posiadacza zarządcą Opatrzności; powinien pomnażać i rozdzielać jego owoce innym, a przede wszystkim swoim bliskim.
2408 Siódme przykazanie zabrania kradzieży, która polega na przywłaszczeniu dobra drugiego człowieka wbrew racjonalnej woli właściciela. Nie mamy do czynienia z kradzieżą, jeśli przyzwolenie może być domniemane lub jeśli jego odmowa byłaby sprzeczna z rozumem i z powszechnym przeznaczeniem dóbr. Ma to miejsce w przypadku nagłej i oczywistej konieczności, gdy jedynym środkiem zapobiegającym pilnym i podstawowym potrzebom (pożywienie, mieszkanie, odzież...) jest przejęcie dóbr drugiego człowieka i skorzystanie z nich.
2409 Wszelkiego rodzaju przywłaszczanie i zatrzymywanie niesłusznie dobra drugiego człowieka, nawet jeśli nie sprzeciwia się przepisom prawa cywilnego, sprzeciwia się siódmemu przykazaniu. Dotyczy to: umyślnego zatrzymywania rzeczy pożyczonych lub przedmiotów znalezionych, oszustwa w handlu, wypłacania niesprawiedliwych wynagrodzeń, podwyższania cen wykorzystującego niewiedzę lub potrzebę drugiego człowieka.
Są moralnie niegodziwe: spekulacja, która polega na sztucznym podwyższaniu ceny towarów w celu osiągnięcia korzyści ze szkodą dla drugiego człowieka; korupcja, przez którą wpływa się na zmianę postępowania tych, którzy powinni podejmować decyzje zgodnie z prawem; przywłaszczanie i korzystanie w celach prywatnych z własności przedsiębiorstwa; źle wykonane prace, przestępstwa podatkowe, fałszowanie czeków i rachunków, nadmierne wydatki, marnotrawstwo. Świadome wyrządzanie szkody własności prywatnej lub publicznej jest sprzeczne z prawem moralnym i domaga się odszkodowania.
2414 Siódme przykazanie zakazuje czynów lub przedsięwzięć, które dla jakiejkolwiek przyczyny - egoistycznej czy ideologicznej, handlowej czy totalitarnej - prowadzą do zniewolenia ludzi, do poniżania ich godności osobistej, do kupowania ich, sprzedawania oraz wymiany, jakby byli towarem. Grzechem przeciwko godności osób i ich podstawowym prawom jest sprowadzanie ich przemocą do wartości użytkowej lub do źródła zysku. Św. Paweł nakazywał chrześcijańskiemu panu traktować swego chrześcijańskiego niewolnika „nie jako niewolnika, lecz... jako brata umiłowanego... w Panu” (Flm 16).
2424 Teoria, która czyni z zysku wyłączną normę i ostateczny cel działalności gospodarczej, jest moralnie nie do przyjęcia. Nieuporządkowana żądza pieniędzy pociąga za sobą zgubne skutki. Stanowi jedną z przyczyn wielu konfliktów zakłócających porządek społeczny. System, który „lekceważy podstawowe prawa jednostek i zrzeszeń na rzecz organizacji kolektywnej (produkcji)”,jest sprzeczny z godnością człowieka. Wszelka praktyka, która sprowadza osoby jedynie do tego, by były zwykłymi środkami do osiągnięcia zysku, zniewala człowieka, prowadzi do bałwochwalczego stosunku do pieniądza i przyczynia się do szerzenia ateizmu. „Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” (Mt 6, 24; Łk 16,13).
2443 Bóg błogosławi tym, którzy przychodzą z pomocą ubogim, a odrzuca tych, którzy odwracają się od nich: „Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie” (Mt 5, 42). „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!” (Mt 10, 8). Jezus Chrystus rozpozna swoich wybranych po tym, co uczynili dla ubogich. Gdy „ubogim głosi się Ewangelię” (Mt 11, 5), jest to znak obecności Chrystusa.
2444 „Miłość Kościoła do ubogich... należy do jego stałej tradycji”. Czerpie ona natchnienie z Ewangelii błogosławieństw, z ubóstwa Jezusa i Jego uwagi poświęconej ubogim. Miłość do ubogich jest nawet jednym z motywów obowiązku pracy, by było „z czego udzielać potrzebującemu” (Ef 4, 28). Obejmuje ona nie tylko ubóstwo materialne, lecz również liczne formy ubóstwa kulturowego i religijnego.
2445 Miłości do ubogich nie da się pogodzić z nieumiarkowanym miłowaniem bogactw lub z ich egoistycznym używaniem.
Rachunek sumienia
Nie kradnij.
Przykazanie VII stoi na straży własności drugiego człowieka oraz własności wspólnej. W zakres tego przykazania wchodzą następujące sprawy:
kradzież,
kupowanie i sprzedaż rzeczy kradzionych (także pirackich płyt CD i programów komputerowych),
niszczenie własności innych lub tzw. wspólnej własności (np. urządzeń miejskich),
nieoddanie rzeczy skradzionych lub znalezionych, gdy znamy właściciela,
oszustwo i nieuczciwy zysk,
trwonienie pieniędzy,
niszczenie przez niedbalstwo ubrań, książek lub innych rzeczy, które kupili rodzicie.
Gdy spowiadamy się z kradzieży, należy określić także, jak wielka była szkoda wyrządzona przez popełniony grzech.
Czy wiesz, że...
Jazda bez biletu to też kradzież.
Niepotrzebnie zapalona żarówka może być brakiem szacunku dla pracy rodziców.
Korzystanie z prac domowych przygotowanych przez innych, piractwo muzyczne i internetowe to tzw. kradzież wartości intelektualnych, a więc będących wynikiem pracy i zdolności innych ludzi.
Niepunktualność może być czasami traktowana jako kradzież czasu.
Każda kradzież lub szkoda powinna być wynagrodzona. Gdy nie możemy bezpośrednio naprawić szkody, należy ją odpracować lub odpowiednią ilość pieniędzy na dobry cel.
Źródło: Dariusz Madejczyk, Rachunek sumienia dla młodzieży, Poznań 2004
Fragment homilii Jana Pawła II podczas pielgrzymki do Polski - Msza święta w Białymstoku, 5.06.1991 r.
Kiedy słyszymy: „nie kradnij”, to rozumiemy, że jest rzeczą moralnie złą przywłaszczać sobie cudzą własność. Ta prosta oczywistość Dekalogu wypisana jest zarazem w świadomości moralnej, czyli w sumieniu człowieka. Siódme przykazanie uwydatnia prawo osoby ludzkiej do posiadania rzeczy jako dóbr. Chodzi jednak nade wszystko o osoby, o rzeczy ze względu na osoby. Człowiek bowiem potrzebuje rzeczy jako środków do życia. Człowiek dlatego otrzymał od Stwórcy władzę nad rzeczami: “czyńcie sobie ziemię poddaną” (Gen. 1, 28). Winien posługiwać się nimi w sposób ludzki. Ma zdolność ich przetwarzania wedle swoich potrzeb. Ma więc także i prawo posiadania ich celem przetwarzania. Dobra materialne służą nie tylko używaniu, ale także wytwarzaniu nowych dóbr. Człowiek ma do tego prawo, a nawet moralny obowiązek wytwarzania nowych dóbr dla siebie i dla drugich tak, aby całe społeczeństwo stawało się zasobniejsze - aby mogło bytować w sposób bardziej godny ludzkich istot [...].
Mówiono nam w minionym okresie, mówiono tak milionom naszych braci ze Wschodu, że własność jest kradzieżą - prywatna własność jest kradzieżą. Człowiek musi się uwolnić od tej kradzieży, musi od własności prywatnej, zwłaszcza środków produkcji przejść do kolektywu. W tym kolektywie społeczeństwo, a właściwie to państwo, a jeszcze bardziej właściwie to partia - w tym kolektywie, dysponując całokształtem dóbr, przydziela wszystkim sprawiedliwie. I człowiek się odzwyczaił od posiadania. Przede wszystkim od posiadania dóbr wytwórczych, środków produkcji, bo to było napiętnowane jako synonim wstecznego, kapitalizmu. Przyzwyczaił się, został przyzwyczajony, został przymuszony. Dziś się okazało, że jednak chyba własność prywatna dóbr produkcyjnych nie jest kradzieżą, że trzeba do niej wrócić. I ludzie bardzo często nie wiedzą, jak. Ludzie muszą się tego na nowo uczyć, jak posiadać na własność dobra produkcyjne, jak produkować, a nie jest to tylko sprawa techniczna, jest to zarazem sprawa głęboko etyczna [...].
„Nie kradnij” to nie znaczy nie posiadaj, „nie kradnij” to nie znaczy nie wytwarzaj nowych dóbr, służąc innym, chociażby jako warsztat pracy. „Nie kradnij” to znaczy nie nadużywaj tej twojej władzy nad własnością, nie nadużywaj tak, że inni przez to stają się nędzarzami, i to też jest prawda, i my tę prawdę przypominamy również na Zachodzie. I my wciąż mówimy tym bogatym społeczeństwom kapitalistycznym: a kto weźmie odpowiedzialność za Trzeci Świat? [...]
Biskup Marek Jędraszewski o kradzieży
Czy istnieje dobra kradzież?
Prawdę powiedziawszy, nie rozumiem tego pytania. Dobra kradzież? Chyba że dla niektórych dobrą kradzieżą będzie takie zawładnięcie cudzą własnością, że się to nie wyda i nie poniesie za to żadnej odpowiedzialności. Nie ma dobrej kradzieży. Kradzież jest kradzieżą. Jest czymś złym.
A jeżeli ktoś, kto nie ma pieniędzy, ukradnie na przykład chleb ze sklepu?
Nie wiem, czy zawsze trzeba się do tego środka uciekać, żeby zaspokoić głód. Po pierwsze dlatego, że jest wiele osób, które mogłyby na ten chleb same zarobić, ale im się - jak same mówią - po prostu nie opłaca pracować. Znamy przecież taką postawę, niestety. Wiadomo, że dla niektórych ludzi jest to sposób na życie, być może łatwiejszy, bo wolny od trudu codziennej pracy. Jestem też głęboko przekonany, że osoby, które naprawdę znajdują się w potrzebie, a chcą godnie żyć, nie uciekną się do kradzieży. Tym bardziej, że sieć pomocy ze strony nie tylko samorządów, ale i Kościoła, zwłaszcza Caritas, oraz innych dobroczynnych instytucji jest dość dobrze rozbudowana. Dzięki temu wcale nie trzeba kraść, aby nie być głodnym. [...]
W przypadku kradzieży, ale nie tylko, słyszy się jedno zdanie, mianowicie: wszyscy tak robią.
Niewątpliwie. I jeszcze na dodatek niektórzy mają takie przekonanie, że ci, którzy kradną bardzo wiele, pozostają bezkarni, natomiast ci, którzy ukradną stosunkowo niedużo, muszą iść do więzienia. W tym widzą - całkiem słusznie - rażącą niesprawiedliwość. Ale to wszystko wcale nie świadczy o tym, że kraść wolno. Myślę, że wyznawca zasady „wszyscy tak robią” szybko zmieniliby zdanie, gdyby - w imię tej zasady - jego samego okradziono.
To stwierdzenie „wszyscy tak robią” powoduje, że czasem myślimy, że to jest dobre?
W tym wszystkim jest trochę mniej lub bardziej uświadomiona spuścizna po komunizmie, którego to dzieje rozpoczęły się od jednej wielkiej kradzieży. Zabrano własność tak zwanym „obszarnikom”, „przebrzydłym kapitalistom”, „kułakom”, a nawet wielu innym ludziom, którzy wcale nie mieli wiele. Zrobiono to w imię szczytnych haseł sprawiedliwości społecznej. W doktrynie komunistycznej znajdował się pewien dogmat, według którego źródłem wszystkich nieszczęść społecznych jest własność prywatna. Postarano się więc ją zlikwidować, ogłaszając wszem i wobec Janosikowe zawołanie: „Weźmijmy bogatym, a dajmy biednym”. W rzeczywistości za tym hasłem kryje się po dzień dzisiejszy wiele krzywd i wiele niesprawiedliwości [...]. wielu ludzi uważało odtąd, że jeżeli wszystko jest wszystkich, to oni także mają prawo do tego, co jest wszystkich, czyli państwowe. Kradzież była czymś powszechnym, powszechnie zrozumiałym - nie chcę powiedzieć akceptowanym, ale na pewno niezbyt piętnowanym. Czasem zdarzały się różne afery. [...] Brak poszanowania cudzej własności jako swoista cnota obywatelska rozpoczął się na ogromną skalę właśnie wtedy, a dzisiaj, już w zmienionych warunkach, trwa nadal z najgorszymi skutkami dla całego społeczeństwa [...].
Rozmawiamy o rzeczach materialnych, ale czy można coś ukraść oprócz tego?
Można, bardzo wiele.
Co, mianowicie?
Nadzieję, prawdę, pewną wewnętrzną prawość poprzez lansowanie różnych kłamliwych teorii czy wizji świata i człowieka. Uważam, że to jest jeszcze bardziej niszcząca postać kradzieży, niż kradzież jakiejś konkretnej rzeczy materialnej. W ten sposób dokonuje się bowiem szalona deprawacja ludzi, sięgająca po najmłodszych obywateli naszego kraju.
Na czym polega szczególność tej kradzieży?
Jeśli się dzisiaj mówi: „wszyscy kradną” i jeśli uważa się za cnotę umieć skutecznie i bez poszanowania odpowiedzialności kogoś lub coś, na przykład jakieś instytucje, okraść, to znaczy okradziono ludzi z poczucia czegoś bardzo ważnego: poczucia wewnętrznej prawości, poczucia obowiązku szanowania dobra materialnego i duchowego drugiej osoby [...]
Źródło: Marek Jędraszewski, Marianna Wielgosz, X ważnych rozmów, Poznań 2005
V zasada Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży:
Pracuj chętnie, cudzą pracę szanuj, dąż do sprawiedliwości społecznej.
Bez pracy nie będzie w nas prawdziwej troski i służby dla Kościoła i Ojczyzny. Wielu ludzi robi dzisiaj wrażenie, że służba polega na pięknych słowach i deklaracjach. Niestety, one nie wystarczają. Potrzebna jest praca i wysiłek. Wiele wspólnot powstaje ze szczytnych ideałów, pragnień, marzeń o doskonałe wspólnocie młodych, ale szybko przestają działać, bo wszyscy tylko marzyli i planowali a mało kto chciał pracować.
Tylko poprzez pracę można naprawdę służyć Kościołowi i Ojczyźnie. Dla tego kto zna wartość własnej pracy nie jest trudnością docenić i uszanować pracę innych. Do tego wszystkiego ważna jest jeszcze troska o sprawiedliwość społeczną, o sprawiedliwe posługiwanie się wspólną własnością, o sprawiedliwy podział zadań we wspólnocie a także o sprawiedliwość w ocenie i nagradzaniu poszczególnych ludzi.
KWIECIEŃ 2007
* I Bóg powołał człowieka... Ku macierzyństwu, ku ojcostwu...
I. Cele spotkania:
Uświadomienie celowości i nadrzędności w wychowaniu dzieci roli ojca i matki.
Kształtowanie i budowanie autorytetu ojca i matki.
II. Przebieg spotkania:
/Uwaga wstępna: Propozycja rozdzielenia spotkania na dwa osobne, realizacja zależy od inwencji animatora/.
Ku macierzyństwu ...
1. Modlitwa na rozpoczęcie spotkania.
2. Wprowadzenie w temat:
Dziś będziemy rozmawiać o macierzyństwie. Każde dziecko jest darem od Boga, niekiedy trudnym, ale zawsze bezcennym. W Edenie Bóg mówi: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię” (Rdz 1,28). Jest to konkretne zadanie od Stwórcy a jeżeli zadanie pochodzi od samego Stwórcy, to jest ono powołaniem; rodzicielstwo jest zatem powołaniem człowieka, nie odnosi się do całej ludzkości, ale jest zadaniem indywidualnym. Każdy człowiek z osobna ma odczytać Bożą myśl, stwierdzić, czy to wezwanie jest skierowane do niego, czy nie. Chodzi o tę pierwszą świadomość, że rodzicielstwo nie ma być impulsem człowieka ani nawet jedynie decyzją jego woli, ale ma być odczytane jako zadanie, dane przez samego Stwórcę; dopiero taka świadomość umożliwia prawidłowe wykonanie zadania, spełnienie powołania.
2. Praca w grupach:
Animator dzieli uczestników na grupy i rozdaje załącznik. Na podstawie tekstu i własnych refleksji grupy stara się odpowiedzieć na podane pytania.
z czym się wam kojarzy to słowo „macierzyństwo”? ( np. z ciepłem mamy, troskliwością, dotykiem jej rąk, radosnym uśmiechem, dobrym słowem i umiejętnością pocieszania w każdej sytuacji..)
czym jest macierzyństwo?
jaka jest miłość matki? - próba znalezienia określeń-co ją wyróżnia? Dlaczego jest taka szczególna?
* Maryja jako wzór macierzyństwa.
3. Grupy przedstawiają swoje refleksje na temat macierzyństwa
* pytania do rozwinięcia dyskusji:
jakie zadania stoją przed macierzyństwem? (wychowanie dziecka w wierze, chronienie go przed złem, wspieranie rozwoju, prowadzenie do dojrzałego życia chrześcijańskiego, ukazywanie miłości do Boga, Ojczyzny i ludzi…)
Jaki obraz kobiety - rodzicielki kreuje współczesny świat? Jak było kiedyś?
Jak postrzegają macierzyństwo same kobiety?
Jakie są zagrożenia dla macierzyństwa w dzisiejszych czasach?
Jak się im przeciwstawiać?
4. Wolne wnioski.
5. Podsumowanie.
6. Modlitwa na zakończenie spotkania.
Materiały dla animatora:
(Nowe życie, Wanda Półtawska „Rodzina w służbie życia”)
Tożsamość kobiety rodzicielki - genitrix
Jan Paweł II nie waha się mówić o „sacrum ciała kobiety” - tajemniczym łonie matki, gdzie każdy człowiek rozpoczyna swoje ziemskie bytowanie. Kult matki przewija się w świecie nie tylko z racji wcielenia Chrystusa - nie tylko obejmuje świat uznaniem Bożego macierzyństwa wybranej dziewczyny z Nazaretu, jak głosi Kościół, ale jest dostępny odczuciu wszystkich ludzi, którzy rozumieją, że zostali urodzeni przez matkę. Matka rodzicielka doznaje szacunku wszędzie tam, gdzie człowiek używa władzy rozumu i sprawiedliwości. Wydaje się oczywiste, że ludzkość musiała dostrzec rolę kobiety-matki - prawda tak oczywista: zawdzięczam życie matce, ona dziecko przyjęła i dała mu się urodzić, karmiła własną krwią. Jednak nasza epoka charakteryzuje się właśnie zanikiem prawd zdroworozsądkowych, człowiek odrzuca konsekwentne myślenie i dochodzi do skrajnych paradoksów.
Człowiek zaprzecza nie tylko Bogu, ale własnemu zdrowemu rozsądkowi. Kobieta, skierowana w swojej strukturze jednoznacznie ku macierzyństwu, zdaje się tego nie dostrzegać, nie rozumieć, nie chcieć; i chociaż jej ciało, pod dyktando praw, wpisanych w naturę przez samego Stwórcę, jednoznacznie ma służyć dziecku, ona może tego nie dostrzec. Od małej dziewczynki wie, że są matki, że dziecko z matki się rodzi, a zarazem potrafi siebie jakby z tego wyłączyć, choć de facto wyłączyć nie może, bo jest zawsze potencjalnie matka i jej organizm, jakże precyzyjnie, bez jej woli i wiedzy, co miesiąc przygotowuje się na przyjęcie dziecka. Cała fizjologia kobiety jest przecież fizjologią macierzyństwa - wielki paradoks naszych czasów.
Człowiek-kobieta nie rozumie ani swojej struktury, ani zadań.
Pan Bóg oddał los własnego Syna i wszystkich ludzi w ręce kobiety - przywilej macierzyństwa - jej udział w najważniejszych sprawach ludzkości - a ona tego nie rozumie i nie chce przyjąć.
Współczesna kobieta chce odrzucić macierzyństwo; czym się wówczas staje? Co ważniejszego mogłaby realizować? Stawia sobie różne cele, chce „spełnić siebie” - ale prawdziwa realizacja kobiecości to właśnie macierzyństwo. To jednak wiąże się z akceptacją trudu, wysiłku, a często cierpienia.
Hedonistycznie nastawiony świat chce uniknąć wszelkiego wysiłku, bólu, po prostu odrzuca krzyż. To jednak nie daje radości. Macierzyństwo, twórczość człowieka wraz z Bogiem ma wymiar, który przekracza wszystkie inne dzieła. Gdy brak tego w życiu kobiety pozostaje reakcja frustracji.
Ileż kobiet wbrew wszystkiemu przecież pragnie dziecka - i to pragnienie może wręcz prowadzić do różnego rodzaju nadużyć - chce kupić dziecko, chce tak bardzo, że wszystko inne znika; i pojawia się dziecko poczęte bez odpowiedzialności, macierzyństwo na bazie grzechu cudzołóstwa, sztucznej manipulacji, wręcz gwałtu na Stwórcy.
Irracjonalne odrzucenie macierzyństwa i równie irracjonalne realizowanie macierzyństwa. Człowiek w konflikcie z sobą samym i Stwórca. Produkcja dzieci sierocych, półsierocych maleństw, zamrożonych w lodówkach świata. Zbrodnie naszych czasów, prowokowane przez niedojrzałą i nieświętą kobiecość.
A Jan Paweł II nie waha się mówić do mężczyzn, że powinni uklęknąć przed kobietą, której zawdzięczają życie i w Liście do kobiet pisze: Dziękujemy ci, kobieto-matko, która w swoim łonie nosisz istotę ludzką w radości i trudzie jedynego doświadczenia, które sprawia, że stajesz się Bożym uśmiechem dla przychodzącego na świat dziecka, przewodniczką dla jego pierwszych kroków, oparciem w okresie dorastania i punktem odniesienia na dalszej drodze życia.
Obok matki pojawia się - jakby w cieniu, jakby niekoniecznie potrzebny - mężczyzna, ojciec.
Załącznik (dla grupy)
Fragment Listu apostolskiego Jana Pawła II „O godności i powołaniu kobiety”
Macierzyństwo
Ażeby uczestniczyć w tym „dostrzeżeniu”, wypada raz jeszcze wniknąć w prawdę o osobie ludzkiej, jaką przypomniał Sobór Watykański II. Człowiek — zarówno kobieta, jak mężczyzna — jest jedynym w świecie stworzeniem, którego „Bóg chciał dla niego samego”: jest osobą, jest stanowiącym o sobie podmiotem. Równocześnie człowiek „nie może odnaleźć siebie inaczej, jak poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. Powiedziano uprzednio, że takie ujęcie, poniekąd: definicja osoby, odpowiada podstawowej prawdzie biblijnej o stworzeniu człowieka — mężczyzny i kobiety — na obraz i podobieństwo Boże. Nie jest to jednak ujęcie czysto teoretyczne czy abstrakcyjna definicja, równocześnie bowiem w sposób zasadniczy ukazuje ono sens bycia człowiekiem, uwydatniając wartość daru z siebie, daru osobowego. W tej wizji osoby zawiera się też sama istota owego ethosu, który — nawiązując do prawdy Stworzenia — w pełni rozwiną Księgi Objawienia, a w szczególności Ewangelie.
Ta prawda o osobie otwiera nadto drogę do pełnego zrozumienia macierzyństwa kobiety. Macierzyństwo jest owocem małżeńskiego zjednoczenia mężczyzny i kobiety, owego biblijnego „poznania”, jakie odpowiada „jedności dwojga w ciele” (por. Rdz 2,24), w ten sposób zaś urzeczywistnia ono — od strony kobiety — szczególny „dar z samej siebie” jako wyraz miłości oblubieńczej, dzięki której małżonkowie łączą się ze sobą tak ściśle, że stanowią „jedno ciało”. Biblijne „poznanie” tylko wówczas realizuje się w całej prawdzie osoby, gdy wzajemny dar z siebie nie ulega zniekształceniu przez pragnienie mężczyzny stania się „panem” swej oblubienicy („on będzie panował nad tobą”) ani przez zamknięcie się kobiety we własnych instynktach („ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia” Rdz 3,16).
Wzajemny dar osoby w małżeństwie otwiera się na dar nowego życia, nowego człowieka, który również jest osobą na podobieństwo swoich rodziców. Macierzyństwo zawiera w sobie od samego początku szczególne otwarcie na nową osobę: ono właśnie jest udziałem kobiety. W otwarciu tym, w poczęciu i urodzeniu dziecka kobieta „odnajduje siebie przez bezinteresowny dar z siebie samej”. Dar wewnętrznej gotowości na przyjęcie i wydanie na świat dziecka jest związany ze zjednoczeniem małżeńskim, które — jak powiedziano — winno stanowić szczególny moment wzajemnego obdarowywania się sobą ze strony kobiety i mężczyzny. Poczęciu i narodzeniu się nowego człowieka wedle zapisu biblijnego towarzyszą następujące słowa kobiety — rodzicielki: „Otrzymałam mężczyznę od Pana” (Rdz 4,1). Okrzyk Ewy, „matki wszystkich żyjących”, powtarza się za każdym razem, gdy na świat przychodzi nowy człowiek; i wyraża radość oraz świadomość uczestniczenia kobiety w wielkiej tajemnicy odwiecznego rodzenia. Małżonkowie uczestniczą w stwórczej mocy Boga!
Macierzyństwo kobiety, w okresie pomiędzy poczęciem a urodzeniem dziecka, jest procesem biofizjologicznym i psychicznym, który współcześnie jest lepiej znany niż w przeszłości i stanowi przedmiot wielorakiej wiedzy. Analiza naukowa w całej pełni potwierdza fakt, że sama konstytucja cielesna kobiety oraz jej organizm zawierają w sobie naturalną dyspozycję do macierzyństwa, do poczęcia, brzemienności i urodzenia dziecka jako następstwa małżeńskiego zjednoczenia z mężczyzną. Odpowiada to zarazem psychofizycznej strukturze kobiety. Wszystko, co na ten temat wnoszą odnośne dziedziny wiedzy, jest ważne i pożyteczne, jeśli tylko nie ograniczają się do wyjaśnienia wyłącznie biofizjologicznego kobiety i macierzyństwa. Taki „zredukowany” obraz szedłby w parze z materialistycznym pojmowaniem człowieka i świata. Wówczas niestety zagubilibyśmy to, co najistotniejsze: macierzyństwo jako fakt i fenomen ludzki tłumaczy się w pełni na gruncie prawdy o osobie. Macierzyństwo jest związane z osobową strukturą kobiecości oraz z osobowym wymiarem daru: „Otrzymałam mężczyznę od Pana” (Rdz 4,1). Rodzice zostają obdarowani dzieckiem przez Stwórcę. Od strony kobiety jest to w sposób szczególny związane z „bezinteresownym darem z siebie samej”. Słowa Maryi przy zwiastowaniu: „niech mi się stanie według twego słowa!”, oznaczają kobiecą gotowość do takiego daru z siebie samej i do przyjęcia nowego życia.
W macierzyństwie kobiety, złączonym z ojcostwem mężczyzny, odzwierciedla się ta odwieczna tajemnica rodzenia, która jest w Bogu samym, w Bogu Trójjedynym (por. Ef 3,14-15). To ludzkie rodzicielstwo jest wspólne mężczyźnie i kobiecie. Jeżeli zaś kobieta, wiedziona miłością do swego męża, powie: „urodziłam dla ciebie dziecko”, słowa te znaczą zarazem: „to jest nasze dziecko”. Chociaż więc oboje razem są rodzicami swojego dziecka, to macierzyństwo kobiety stanowi szczególną „część” tego wspólnego rodzicielstwa, jego pełniej angażujący wymiar. Rodzicielstwo — chociaż należy do obojga — urzeczywistnia się o wiele bardziej w kobiecie, zwłaszcza w okresie prenatalnym. Kobieta też bezpośrednio „płaci” za to wspólne rodzicielstwo, które o wiele dosłowniej pochłania energie jej ciała i duszy. Trzeba więc, aby mężczyzna był tego w pełni świadom, że w tym wspólnym ich rodzicielstwie zaciąga on szczególny dług wobec kobiety. Żaden program „równouprawnienia” kobiet i mężczyzn nie jest gruntowny, jeśli tego nie uwzględnia w sposób zupełnie zasadniczy.
Macierzyństwo zawiera w sobie szczególne obcowanie z tajemnicą życia, które dojrzewa w łonie kobiety. Matka podziwia tę tajemnicę, ze szczególną intuicją „pojmuje” to, co się w niej dzieje. W świetle „początku” matka przyjmuje i kocha dziecko, które nosi w łonie jako osobę. Ten jedyny sposób obcowania z nowym, kształtującym się człowiekiem stwarza z kolei takie odniesienie do człowieka — nie tylko do własnego dziecka, ale do człowieka w ogóle — które głęboko charakteryzuje całą osobowość kobiety. Powszechnie się przyjmuje, że kobieta jest bardziej od mężczyzny zwrócona do konkretnego człowieka, macierzyństwo zaś jeszcze bardziej tę dyspozycję rozwija. Mężczyzna — mimo całego współudziału w rodzicielstwie — znajduje się jednak „na zewnątrz” procesu brzemienności i rodzenia dziecka i musi pod wielu względami od matki uczyć się swego własnego „ojcostwa”. Należy to — rzec można — do normalnego ludzkiego dynamizmu rodzicielstwa, również gdy chodzi o dalsze etapy po urodzeniu dziecka, zwłaszcza w pierwszym okresie. Całościowo rozumiane wychowanie nowego człowieka winno zawierać w sobie dwoisty wkład rodzicielski: wkład macierzyński i ojcowski. Jednakże wkład macierzyński jest decydujący dla budowania podstaw nowej osobowości ludzkiej.
2. I Bóg powołał człowieka….Ku ojcostwu…
1. Modlitwa na rozpoczęcie spotkania.
2.Wprowadzenie w temat.
Przypomnienie tematu macierzyństwa, najważniejszych punktów poprzedniej części spotkania.
3. Animator dzieli uczestników spotkania na grupy i rozdaje tekst- fragment adhortacji apostolskiej „Familiaris consortio”. Na podstawie tekstu i własnych refleksji grupy stara się odpowiedzieć na podane pytania.
z czym wam się kojarzy to słowo „ojcostwo”?
jaka jest miłość ojca? - próba znalezienia określeń
czym jest ojcostwo?
* Św. Józef jako wzór ojcostwa.
- grupy przedstawiają swoje refleksje na temat ojcostwa.
Pytania do rozwinięcia dyskusji:
jakie zadania stoją przed ojcostwem? (m.in. zabezpieczenie równego rozwoju wszystkim członków rodziny, świadectwo chrześcijańskiego życia, prowadzenie dzieci do Chrystusa, utrzymanie…)
jaki obraz mężczyzny- ojca kreuje współczesny świat?
jak postrzegają swoje ojcostwo mężczyźni? Jakie są tendencje?
Jakie są zagrożenia dla ojcostwa dziś?
Jak się im przeciwstawiać?
Jak może najpełniej zrealizować ojcostwo?
4. Wolne wnioski
5. Podsumowanie.
6. Modlitwa na zakończenie spotkania.
Materiały dla animatora:
(Nowe życie, Wanda Półtawska „Rodzina w służbie życia”)
Tożsamość mężczyzny - ojca
Niejako równorzędnie do zatraty tożsamości matki przebiega proces zaniku tożsamości ojca. Mężczyzna, który jednocząc się z kobietą ma stać się ojcem, korzysta z możności tego zjednoczenia. Jest gotów do tego działania, które mu niesie sumę przyjemnych przeżyć, ale zdaje się nie dostrzegać skutków - i nieraz staje zadziwiony, zaskoczony tym, że stał się ojcem, że pojawiło się na świecie jego dziecko. Tak dalece nie uwzględnia tego skutku, że jest gotów zaprzeczyć - odrzuca dziecko i matkę, albo oboje odrzucają dziecko.
Witalna siła potencjalnego ojcostwa jest przecież zwykłą strukturą męskiego organizmu. On jest zawsze potencjalnie ojcem - może nim się stać tyle razy, ile razy zjednoczy się z kobietą. Tajemnicza hojność płodności męskiej, niezupełnie zrozumiała biologicznie, jest jakby po to, aby zwrócić jego uwagę w tę stronę - biologicznie jest gotów być ojcem (o ile jest zdrowy) - ale co to znaczy? - Może być, że dla dzisiejszego mężczyzny oznacza to jedynie kłopot, którego stara się uniknąć.
Mężczyźni, świadomi swojej odpowiedzialności za płodność są w mniejszości. Powszechnie męskość jakby nie dostrzega ojcostwa, akceptuje kobietę w roli lalki do zabawy lub nawet partnerki do łatwiejszego życia, ale nie rozumie jej wielkiej roli - rodzicielki, genitrix.
Ileż razy chłopak wręcz porzuca dziewczynę w chwili, kiedy dowiaduje się, że ona jest matką - jego dziecka. Zaskoczenie ojcostwem jest zawsze dowodem niedojrzałości i braku odpowiedzialności mężczyzny. Dorastając, powinien wiedzieć o sobie, kim jest i jakie są skutki jego działania. Faktem jest, że ojcostwo nie daje żadnych bezpośrednich doznań - jest wielu mężczyzn, którzy wręcz nie wiedzą, że są ojcami, o ile nie dowiedzą się tego od matki dziecka.
Ojcostwo nie jest przeżyciem fizycznym - przeżycie odnosi się do kontaktu z nią, z wybraną kobietą; ale przeżycie ojcostwa może zaistnieć dopiero wtedy, gdy on dowie się, zrozumie i przyjmie fakt, że jest ojcem. To wymaga nie doznania, a poznania - i istnieją mężczyźni, którzy obiektywnie będąc ojcami tej świadomości nie mają. Tu leży problem dojrzewania do ojcostwa.
Można ten proces niejako przyspieszyć i wprowadzić ojca w jego właściwą rolę przez np. słuchanie bicia serca dziecka jeszcze nie urodzonego, przez - co dziś jest możliwe - obecność w wielkiej chwili rodzenia się dziecka, a co było w dziejach ludzkości udziałem św. Józefa - wreszcie przez kontakt z dzieckiem urodzonym. Ale trzeba te warunki dla niego niejako stworzyć - bez tego może nie wiedzieć, że jest ojcem. Ojcostwo wymaga wysiłku rozumu i woli - musi on tę rzeczywistość zaakceptować; to znaczy: powinien, ale właściwie nie musi, konieczny jest akt jego wolnej woli; ma zaakceptować dziecko, do którego zjawienia się na świecie przyczynił się swoim działaniem. Powinien podjąć skutki tego działania i zająć się losem dziecka i jego matki. Ojcostwo dojrzałe apeluje do postawy opiekuńczej - los kobiety i dziecka jest w jego rękach.
Ojciec Święty Jan Paweł II w swych działaniach duszpasterskich kładł szczególny nacisk na wychowanie mężczyzny do odpowiedzialności za los dziecka, a w encyklice Evangelium vitae szczególnie podkreśla winę, jaką ponosi ojciec zabitego przez aborcję dziecka:
Winien może być przede wszystkim ojciec dziecka, nie tylko wówczas, gdy bezpośrednio nakłania kobietę do przerwania ciąży, ale także kiedy pośrednio przyczynia się do podjęcia przez nią takiej decyzji, pozostawiając ją samą w obliczu problemów związanych z ciążą. (59)
Ustawodawstwo ludzkie zrzuca całą odpowiedzialność za zabicie dziecka na kobietę - litera prawa nie dosięga ojca. Ale istnieje odpowiedzialność moralna; praktyka życia pokazuje, że ogromna większość ojców nie broni życia dziecka, czego dowodem są zastraszające liczby dokonywanych na świecie aborcji. Niedojrzałość do ojcostwa charakteryzuje dzisiaj wielu mężczyzn - mężów i ojców. Infantylizm skądinąd dorosłych mężczyzn jest przerażający, stosunek mężczyzn do własnej męskości i płodności wykazuje niezrozumiałą wręcz lekkomyślność. Różni mężczyźni, piastujący nawet odpowiedzialne stanowiska społeczne, w przedmiocie ludzkiej płodności wykazują zadziwiającą nie tylko lekkomyślność, ale także ignorancję. Sztucznie podsycana dyskusja na łamach prasy wciąż wykazuje uporczywe dążenie do zanegowania człowieczeństwa ludzkiego dziecka.
Wciąż istnieją dorośli, wręcz naukowcy, którzy kwestionują osobowy status dziecka poczętego. A przecież właśnie w obronie życia człowieka powinien pierwszy stanąć on, ojciec poczętego maleństwa.
Stanowisko to daje się wytłumaczyć tylko w jeden sposób: współczesny mężczyzna nie zna, nie ceni wartości życia ludzkiego i nie ma osobistego stosunku do dawcy życia - do Boga Stwórcy. Ostatecznie problem sprowadza się do braku wiary i do grzechu nieposłuszeństwa - odwieczne dziedzictwo Adama.
Adam w roli ojca nie odnajduje swego powołania - nie zgłębia tej treści, nie zatrzymuje się nad podstawowym pytaniem skąd się wziął i po co żyje. jest „konsumentem życia”- ale nie dostrzega jego wymiaru, nie rozumie tożsamości dziecka.
Załącznik dla grupy:
Fragment adhortacji apostolskiej „Familiaris consortio”.
Mężczyzna jako mąż i ojciec
25. Wewnątrz komunii-wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej mężczyzna jest powołany, aby żył w świadomości swego daru oraz roli męża i ojca. W małżonce widzi mężczyzna wypełnienie się zamysłu Bożego: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc”67, i swoim czyni okrzyk Adama, pierwszego oblubieńca: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”68. Prawdziwa miłość małżeńska zakłada i wymaga, aby mężczyzna żywił głęboki szacunek dla równej godności kobiety: „Nie jesteś jej panem — pisze św. Ambroży — lecz mężem, nie służącą otrzymałeś, ale żonę ... Odpłać życzliwością za życzliwość, miłość wynagrodź miłością”69. Mężczyzna winien żyć ze swą żoną „w szczególnej formie przyjaźni osób”70. A chrześcijanin jest powołany do rozwijania nowej postawy miłości, okazując w ten sposób swej własnej oblubienicy miłość subtelną i mocną zarazem, jaką Chrystus żywi do Kościoła71.Miłość do małżonki, która została matką, i miłość do dzieci są dla mężczyzny naturalną drogą do zrozumienia i urzeczywistnienia swego ojcostwa. Nade wszystko tam, gdzie warunki społeczne i kulturalne łatwo skłaniają ojca do pewnego uwolnienia się od zobowiązań wobec rodziny i do mniejszego udziału w wychowaniu dzieci, konieczne jest odzyskanie społecznego przekonania, że miejsce i zadanie ojca w rodzinie i dla rodziny mają wagę jedyną i niezastąpioną72. Jak uczy doświadczenie, nieobecność ojca powoduje zachwianie równowagi psychicznej i moralnej oraz znaczne trudności w stosunkach rodzinnych, podobnie jak, w okolicznościach przeciwnych, przytłaczająca obecność ojca, zwłaszcza tam, gdzie występuje już zjawisko tzw. „machizmu”, czyli nadużywanie przewagi uprawnień męskich, które upokarzają kobietę i nie pozwalają na rozwój zdrowych stosunków rodzinnych. Mężczyzna, ukazując i przeżywając na ziemi ojcostwo samego Boga73, powołany jest do zabezpieczenia równego rozwoju wszystkim członkom rodziny. Spełni to zadanie przez wielkoduszną odpowiedzialność za życie poczęte pod sercem matki, przez troskliwe pełnienie obowiązku wychowania, dzielonego ze współmałżonką74, przez pracę, która nigdy nie rozbija rodziny, ale utwierdza ją w spójni i stałości, przez dawanie świadectwa dojrzałego życia chrześcijańskiego, które skutecznie wprowadza dzieci w żywe doświadczenie Chrystusa i Kościoła.
* Prawda. VII Przykazanie Boże.
I. Cele spotkania:
ukazać prawdę, jako wartość warunkującą wolność
podkreślić rolę rozumu w odkrywaniu prawdy
wskazać, że źródłem prawdy jest Jezus Chrystus
zachęcić do wybierania prawdziwych dróg.
II. Przebieg spotkania:
Wskazówki do przeprowadzenia spotkania
Wartość, jaką jest prawda znajduje centralne miejsce w nauce chrześcijańskiej. Cała historia zbawienia do historia Boga objawiającego człowiekowi prawdę o sobie samym i o człowieku. Syn Boży, który przyszedł na ziemię, by dokonać zbawienia wszystkich ludzi, sam powiedział, że on się po to narodził, aby dać świadectwo prawdzie (por. J 18, 37).
Prawda jest dla człowieka wezwaniem. Zdarza się bowiem, że z różnych względów nie mówienie prawdy wydawać się może rozwiązaniem lepszym. Jednak zaprzeczenie prawdzie w małej rzeczy, jest jednocześnie zaprzeczeniem prawdy najwyższej - Jezusa Chrystusa. Niemniej jednak w określonych sytuacjach, gdy wiąże się to z dobrem innej osoby, należy zachować dyskrecję (dyskrecję należy odróżnić od mijania się z prawdą).
Przeciwieństwem prawdy jest kłamstwo. Użycie kłamstwa nie zmienia jednak rzeczywistości. Jeśli powiem, że zrobiłam porządek w pokoju, podczas, gdy tak naprawdę tego nie zrobiłam, powiedzenie tego nie zmieni faktu, że to jest nieprawda. Tak samo w innych sytuacjach - nawet jeśli sobie wmówię, że to, co robię jest dobre i prawdziwe, gdy tak rzeczywiście nie jest, to moje działanie jednoznacznie będzie określone jako złe moralnie. Nie można więc stwierdzić, że każdy ma swoją prawdę - istniej Prawda absolutna i dążenie do niej jest dla nas moralnym obowiązkiem.
Kłamstwem jest także nie powiedzenie prawdy. Chrześcijanin nie może sobie pozwolić na wkraczania w szarą strefę, w której odcień negatywny, czy pozytywny danego czynu będzie zależeć od okoliczności. Jezus wymaga od nas radykalizmu i jasnego opowiedzenia się po konkretnej stronie.
Prawda jest podstawą zaufania. Bez niej nie można by tworzyć żadnych relacji między ludźmi.
Wszelkie podejmowane przez człowieka wybory powinny dokonywać się w kluczu prawdy.
Dziś świat przede wszystkim potrzebuje świadectwa. Ono zaś jest silne wówczas, gdy to, co mówimy jest zgodne z naszym działaniem. Dlatego nie wolno odrywać od siebie rzeczywistości słów od rzeczywistości konkretnych czynności.
Trzeba zawsze pamiętać, że kłamstwo wyrządza krzywdę nie tylko osobie, która je wypowiada (ze względu na to, że grzeszy), ale także tym, których to kłamstwo dotyczy. Nieprzypadkowe jest powiedzenie, że kłamstwo rani... Szczególnie zwróćmy więc uwagę na to, co mówimy o kimś i wystrzegajmy się plotkowania.
Chrześcijanin nie może się tłumaczyć, że skłamał, bo skłoniły go do tego nieprzyjemności. Mamy przykład pierwszych wyznawców Chrystusa, którzy dla prawdy ponosili męczeńską śmierć.
Prawda domaga się świadectwa. Nie należy przyjmować postawy ważne, że ja wiem, co jest prawdą - oni niech sami sobie decydują. Odpowiedzialność za drugiego człowieka wymaga, by dać jemu o niej świadectwo.
Materiały pomocnicze do przeprowadzenia spotkania
Pismo Święte
Wj 20, 16
J 8, 32
J 18, 37
Mt 5, 33. 37
J 14, 6
Mt 6, 24 / Łk 16, 13
Katechizm Kościoła Katolickiego 2464-2513
Rachunek sumienia
Przykazanie VIII mówi o odpowiedzialności za słowo. Trzeba więc zadać sobie pytania:
o prawdę i kłamstwo w życiu,
czy nie zaszkodziło się komuś oszczerstwem (mówienie nieprawdy), obmową (rozgłaszanie słabości drugiej osoby), plotkami podejrzeniami i posądzeniem?
jak wyglądało spełnianie obietnic i dotrzymywanie tajemnicy?
czy w codziennym życiu nie zachowuję się w sposób obłudny?
czy potrafię uznać własne błędy i docenić zalety innych?
czy sprostowałem kłamstwo, obmowę?
czy nie zdobywam w nieuczciwy sposób ocen szkolnych (ściąganie, oszukiwanie podczas sprawdzianów, podpowiedzi)?
Fragmenty z encykliki Jana Pawła II Veritatis splendor
BLASK PRAWDY jaśnieje we wszystkich dziełach Stwórcy, w szczególny zaś sposób w człowieku, stworzonym na obraz i podobieństwo Boga (por. Rdz 1, 26): prawda oświeca rozum i kształtuje wolność człowieka, który w ten sposób prowadzony jest ku poznaniu i umiłowaniu Pana. Dlatego psalmista woła: „Wznieś ponad nami, o Panie, światłość Twojego oblicza!” (Ps 4, 7) [...].
Jednakże źródłem godności sumienia jest zawsze prawda: w przypadku sumienia prawego mamy do czynienia z przyjętą przez człowieka prawdą obiektywną, natomiast w przypadku sumienia błędnego — z tym, co człowiek subiektywnie uważa mylnie za prawdę. Nie wolno jednak nigdy mylić błędnego „subiektywnego” mniemania o dobru moralnym z prawdą „obiektywną”, ukazaną rozumowi człowieka jako droga do jego celu, ani też twierdzić, że czyn dokonany pod wpływem prawego sumienia ma taką samą wartość jak czyn, który człowiek popełnia, idąc za osądem sumienia błędnego [...].
Cóż to jest prawda?» — to pytanie Piłata także dziś nurtuje pełnego niepewności człowieka, który często nie wie, kim jest, skąd pochodzi, dokąd zmierza. Dlatego nierzadko jesteśmy świadkami zastraszających przykładów postępującej autodestrukcji osoby ludzkiej[...].
Chrystus objawia przede wszystkim, że warunkiem autentycznej wolności jest szczere i otwarte uznanie prawdy: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). To prawda pozwala zachować wolność wobec władzy i daje moc, by przyjąć męczeństwo. Potwierdza to Jezus przed Piłatem: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18, 37). Prawdziwi czciciele winni zatem oddawać Bogu cześć „w Duchu i w prawdzie” (J 4, 23): w ten sposób stają się wolni. Więź z prawdą oraz oddawanie czci Bogu objawia się w Jezusie Chrystusie jako najgłębsze źródło wolności [...].
Fragment homilii Jana Pawła II wygłoszonej podczas pielgrzymki do Polski - Olsztyn, 6.06.1991 r.
5. Moje pielgrzymowanie po ziemi ojczystej związane jest w tym roku z katechezą dziesięciu przykazań. Ósme przykazanie Dekalogu w szczególny sposób wiąże się z prawdą, która obowiązuje człowieka w obcowaniu z innymi ludźmi i w całym życiu społecznym: „Nie mów fałszywego świadectwa”.
Tym przykazaniem Bóg Przymierza szczególnie daje poznać, że człowiek jest stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Dlatego właśnie całe ludzkie postępowanie poddane jest wymogom prawdy. Prawda jest dobrem, a kłamstwo, fałsz, zakłamanie jest złem. Doświadczamy tego w różnych wymiarach i w różnych układach.
Przypatrzmy się znaczeniu prawdy w naszym życiu publicznym. W odnowionej Polsce nie ma już urzędu cenzury, różne stanowiska i poglądy mogą być przedstawiane publicznie. Została przywrócona - jakby powiedział Cyprian Norwid - „wolność mowy” (C. Norwid, Trattato della libertà della parola, I: «Che cosa significherebbe l'umanità?», v. 53).
Wolność publicznego wyrażenia swoich poglądów jest wielkim dobrem społecznym, ale nie zapewnia ona wolności słowa.
Niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może nawet nienawiścią lub pogardą dla innych - dla tych na przykład, którzy różnią się narodowością, religią albo poglądami. Niewielki będzie pożytek z mówienia i pisania, jeśli słowo będzie używane nie po to, aby szukać prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale tylko po to, by zwyciężać w dyskusji i obronić swoje - może właśnie błędne - stanowisko.
Słowa mogą czasem wyrażać prawdę w sposób dla niej samej poniżający. Może się zdarzyć, że człowiek mówi jakąś prawdę po to, żeby uzasadnić swoje kłamstwo. Wielki zamęt wprowadza człowiek w nasz ludzki świat, jeśli prawdę próbuje oddać na służbę kłamstwa. Wielu ludziom trudniej wtedy rozpoznać, że ten świat jest Boży.
Prawda zostaje poniżona także wówczas, gdy nie ma w niej miłości do niej samej i do człowieka.
W ogóle nie da się zachować ósmego przykazania - przynajmniej w wymiarze społecznym - jeśli brakować będzie życzliwości, wzajemnego zaufania i szacunku wobec tych wszystkich odmienności, które ubogacają nasze życie społeczne.
Każdy podstęp wobec drugiego człowieka, każda skłonność do używania osoby ludzkiej w charakterze narzędzia, każde używanie słów po to, aby wpływać na innych swoim zagubieniem moralnym, swoim wewnętrznym nieporządkiem wprowadza w życie społeczne atmosferę kłamstwa. Przez wiele lat doświadczaliśmy w wymiarze społecznym, że publicznie nie mówiono prawdy - i nie dopuszczano do jej mówienia. Istnieje przeto wielka potrzeba odkłamania naszego życia w różnych zakresach. Trzeba przywrócić niezastąpione niczym miejsce cnocie prawdomówności. Trzeba, by ona kształtowała życie rodzin, środowisk, społeczeństwa, środków przekazu, kultury, polityki i ekonomii.
Jeszcze raz wróćmy do tego przykazania w jego brzmieniu synajskim, w jego brzmieniu ewangelicznym. “Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu”. Wydaje się, że jest to pewna sytuacja ściśle określona. Na przykład taka, w jakiej znalazł się Chrystus wobec sądu, gdzie powiedział: “Daj świadectwo o złym. Jeżeli źle powiedziałem, daj świadectwo o złym. A jeżeli nie, dlaczego Mnie bijesz?” Człowiek, świadek, sądzi. „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu”. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw temu bliźniemu twemu, którym jest Jezus z Nazaretu. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw żadnemu twemu bliźniemu, żadnemu człowiekowi. Zarazem to przykazanie stwierdza, że prawda jest dobrem dla człowieka, jest dobrem dla człowieka w odniesieniach międzyludzkich, jest dobrem dla człowieka w odniesieniach szerszych, społecznych. Jest dobrem. Drugi człowiek ma prawo do prawdy. Człowiek ma prawo do prawdy. Czasem człowiek nie ma prawa do pewnej prawdy, dlatego my patrzymy z podziwem na ludzi, którzy wobec przemocy - na przykład w czasie okupacji - potrafili nie wydać, nie powiedzieć prawdy, ponieważ do tej prawdy nie miał prawa ten, który jej żądał, który ją wymuszał przemocą.
Jednakże to przykazanie w takim brzmieniu ma zasięg szerszy. Nie chodzi tylko o sytuację oskarżonego wobec trybunału, nie chodzi tylko o sytuację świadka, który mówi nieprawdę. Chodzi o sytuacje wielorakie, w których słowo ludzkie daje złe świadectwo. “Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu”. Wciąż się w różnych wymiarach odbywa ten sąd nad słowem człowieka, nad słowem, które on mówi. Jeżeli nie jest słowem prawdy, jeżeli daje fałszywe świadectwo, odbywa się ten sąd. Bo ludzie słyszą, niekoniecznie tylko w sądzie. Całe ludzkie bytowanie jest jakimś wielkim trybunałem. Ludzie słuchają, ludzie słyszą i albo dociera do nich prawda, albo też nie. Zwłaszcza w naszym społeczeństwie nowożytnym, gdzie tak bardzo spotęgowały się sposoby mówienia, metody mówienia, wszystkie tak zwane środki przekazu myśli. To przecież spotęgowana ludzka mowa. Spotęgowana mowa, która albo daje świadectwo prawdzie, albo też przeciwnie. My zresztą znamy to z naszego doświadczenia i przez wiele lat byliśmy wobec tego dość dobrze zabezpieczeni. Więc jest szczególna odpowiedzialność za słowa, które się wypowiada, bo one mają moc świadectwa: albo świadczą o prawdzie, albo są dla człowieka dobrem, albo też nie świadczą o prawdzie, są jej zaprzeczeniem i wtedy są dla człowieka złem, chociaż mogą być tak podawane, tak preparowane, ażeby robić wrażenie, że są dobrem. To się nazywa manipulacja. Więc również i to zwięzłe przykazanie Dekalogu otwiera człowieka, otwiera ludzkie społeczeństwa na cały szereg różnych wymiarów egzystencjalnych. Bo człowiek bytuje w pewien sposób w związku ze świadectwem, jakie otrzymuje i jakie przyjmuje. Chrystus był bardzo na to wrażliwy. Chrystus bardzo nas przestrzegał przed tym. “Nie sądźcie, ażebyście nie byli sądzeni”. To są właśnie takie wymowne słowa, które wskazują, jak delikatny, jak odpowiedzialny jest ten rejon prawdy i nieprawdy w życiu ludzkim, jak on wiele może kosztować.
Przecież wiemy, że istnieje chociażby taka zwyczajna, potoczna obmowa. Niby mówi się prawdę, ale się szkodzi drugiemu człowiekowi. A więc przykazanie jest precyzyjne, kiedy mówi o świadectwie przeciw bliźniemu twemu. Istnieją różne formy zniesławiania człowieka, czasem typu propagandy szeptanej, a czasem bardzo jawne.
Istnieje wreszcie oszczerstwo, to znaczy: mówi się o człowieku drugim źle i nieprawdę. To jest szczególna postać niszczenia prawdy, szczególna postać przekraczania tego przykazania, które zobowiązuje nas do dawania świadectwa. Chrystus zobowiązał uczniów do dawania świadectwa: “Będziecie moimi świadkami”. Będziecie świadkami prawdy. To świadectwo będzie was kosztować, tak jak kosztowało mnie. Przecież pamiętamy, że na tym ostatecznym, dramatycznym także i po ludzku trybunale, Chrystus przed Piłatem zapytany, czy jest królem, odpowiedział: “Jam się po to narodził i po to przyszedłem na świat, ażeby dać świadectwo prawdzie”. A jeżeli czytamy Ewangelię, jeżeli ją wciąż czytamy i wciąż nad nią myślimy, to uświadamiamy sobie, że ta sprawa między prawdą a kłamstwem, między świadectwem prawdy, świadkami prawdy a ojcem kłamstwa, jest jakąś sprawą pierworodną i podstawową. Człowiek jest wolny, człowiek jest wolny także, ażeby mówić nieprawdę. Ale nie jest naprawdę wolny, jeżeli nie mówi prawdy. Chrystus daje na to jasną odpowiedź: “prawda was wyzwoli”. Życie ludzkie jest więc także dążeniem do wolności przez prawdę. To jest bardzo ważne w epoce, którą przeżywamy. Bo zachłystujemy się wolnością, wolnością słowa i różnymi innymi wolnościami, które z tym się wiążą. Zachłystujemy się tą wolnością, której przedtem nam odmawiano, tak jak zresztą i wolności religijnej, choć w Polsce nie było pod tym względem najgorzej. Ale równocześnie zapominamy o tym wymiarze podstawowym, że nie ma prawdziwej wolności bez prawdy. Tylko prawda czyni wolnymi.
Przed czterema laty mówiłem, że czeka nas praca nad pracą. Dziś czeka nas wielka praca nad mową, jaką się posługujemy. Ogromna praca. Nasze słowo musi być wolne, musi wyrażać naszą wewnętrzną wolność. Nie można stosować środków przemocy, ażeby człowiekowi narzucać jakieś tezy. Te środki przemocy mogą być takie, jakie znamy z przeszłości, ale w dzisiejszym świecie także i środki przekazu mogą stać się środkami przemocy, jeżeli stoi za nimi jakaś inna przemoc, niekoniecznie ta przemoc fizyczna. Jakaś inna przemoc, jakaś inna potęga. Słowo ludzkie jest i powinno być narzędziem prawdy.
“Prawda was wyzwoli” - powiedział Chrystus (Io. 8, 32). Tak - “prawda was wyzwoli”. To jest dopowiedzenie ósmego przykazania.
Starajmy się odnaleźć pełne znaczenie i wartość prawdy: prawda, która wyzwala - wolność przez prawdę. Nigdy poza prawdą. Poza prawdą wolność nie jest wolnością. Jest pozorem. Jest nawet zniewoleniem.
6. A od tej prawdy, jaką czyni człowiek, jaką stara się kształtować swe życie i współżycie z innymi, prowadzi droga do Prawdy, którą jest Chrystus. Prowadzi ta droga do wolności, do której Chrystus nas wyswobodził. To jest perspektywa naszych czasów. Pomiędzy wolnością, do której Chrystus nas wyzwolił i stale wyzwala, a odejściem od Chrystusa w imię tak często bardzo głośno propagowanej wolności. Wolność, do której Chrystus nas wyzwolił, to jedna droga. Druga droga to wolność od Chrystusa. Bo często się tutaj stosuje takie słowa pozorne, mówi się “klerykalizm”, “antyklerykalizm”, a na dnie chodzi o to jedno: wolność, do której Chrystus nas wyzwolił, czy też wolność od Chrystusa? To są te dwie drogi, którymi idzie i pójdzie na pewno Europa. Europa ma szczególne związki z Chrystusem, tu się zaczęła ewangelizacja, ale tu także zrodziły się i stale się rodzą różne postaci odchodzenia od Chrystusa, programy odchodzenia od Chrystusa. I przed nami również otwiera się ta dwoistość, ten rozstaj. Wolność, do której Chrystus nas wyzwala, wolność przez prawdę. Prawda was wyzwala. Albo też wolność od Chrystusa.
MAJ 2007
*W wychowaniu chodzi właśnie o to, ażeby człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem... Wychowanie a wiara w rodzinie.
I. Cele spotkania:
Ukazanie roli rodziców - wychowawców w rodzinie, jako pierwszych nauczycieli życia (zarówno fizycznego, jak i duchowego oraz każdego ich przejawu).
Uświadomienie ważnej i niezastąpionej funkcji rodziny i rodziców w procesie wychowania dziecka do wiary i w wierze.
II. Przebieg spotkania:
1.Modlitwa na rozpoczęcie spotkania.
2. Przedstawienie tematu i sprecyzowanie wspólnie definicji wychowania.
Wychowanie według Współczesnego Słownika Języka Polskiego jest świadomym działaniem, mającym na celu ukształtowanie osoby wychowanej pod względem fizycznym, moralnym i umysłowym oraz przygotowanie jej do życia w społeczeństwie.
Sobór Watykański II: „kształtowanie osoby ludzkiej w kierunku jej celu ostatecznego, a równocześnie dla dobra społeczeństwa i Kościoła przez harmonijny rozwój wrodzonych właściwości fizycznych, moralnych i intelektualnych”.
Do czego można wychowywać?
- do życia w społeczeństwie,
- do życia w rodzinie;
- do świętości;
- do wiary
…
Animator wskazuje, że na spotkaniu mowa będzie o wychowaniu do wiary, wychowaniu religijnym.
Nawiązanie do słów Jana Pawła II:
Co to może znaczyć „stawiać się coraz bardziej człowiekiem”?
To troska o to, by człowiek bardziej był m a nie tylko miał. Bardziej i pełniej być człowiekiem, to umieć być nie tylko z drugimi, ale także dla drugich. Papież chce, żeby w wyniku wychowania ludzie byli wielcy w swym człowieczeństwie. Praca wychowawcza łączy się ściśle z formacją sumienia.
Co to jest formacja sumienia? Kto może na nią mieć wpływ - rodzina - rodzice są pierwszymi głosicielami Ewangelii wobec dzieci.
4. Rola rodziny w wychowaniu - Rodzina Kościołem domowym.
Jaka jest rola rodziny w wychowaniu chrześcijańskim?
Poprzez wychowanie w rodzinie dziecko jest wprowadzane we wspólnotę ludzką a także przez chrzest i wychowanie religijne we wspólnotę Kościoła. Wprowadzając dzieci w życie Kościoła stają się rodzicami w pełni- nie tylko życia fizycznego ale także nadprzyrodzonego swoich dzieci.
Co to znaczy, że rodzina ma być domowym Kościołem?
Oddawanie czci Bogu, zachowywanie przykazań, życie modlitwa i cnotą, wzajemny udział w nadziejach, problemach i cierpieniach innych - jest to źródło szczęścia i rozwoju.
Jakie zadania stoją przed rodzicami, w wychowywaniu religijnym?
* ukazywanie głębi jakiej prowadzi wiara i miłość Jezusa Chrystusa
* wdrożenie do modlitwy
* dbanie o świętowanie niedzieli i uczestnictwo we Mszy Św.
* przygotowanie na przyjęcie Eucharystii
* wychowanie do świętości
* uchronienie przed niebezpieczeństwami moralnymi
* postawienie w centrum Chrystusa i czerpanie z Niego wzoru życia
Nad każdym z punktów należałoby się zatrzymać i rozważyć, jakie jest ich znaczenie dla wychowania, jak powinno wyglądać wprowadzenie ich w życie. Można to zrobić na forum lub podzielić uczestników na grupy, by zająć się jeszcze szczegółowiej zagadnieniem.
5. Wolne wnioski
6. Podsumowanie
7. Modlitwa na zakończenie spotkania
Pomoce dla animatora:
Pierwsze doświadczenie Kościoła (fragment adhortacji „Familiaris consortio”)
39. Misja wychowawcza wymaga, ażeby rodzice chrześcijańscy ukazali dzieciom wszystkie te treści, które są konieczne do stopniowego dojrzewania ich osobowości z punktu widzenia chrześcijańskiego i kościelnego. Niechaj zatem przyjmą wyżej przypomniany kierunek wychowania, troszcząc się o to, by pokazać dzieciom, do jakich głębin prowadzi wiara i miłość Jezusa Chrystusa. Poza tym rodziców chrześcijańskich w ich dziele podejmowanym dla umocnienia w duszach dzieci daru łaski Bożej, będzie podtrzymywała świadomość, że Pan powierza im troskę o wzrost dziecka Bożego, brata Chrystusa, świątyni Ducha Świętego, członka Kościoła.
Sobór Watykański II tak precyzuje treść wychowania chrześcijańskiego: „zdąża (ono) nie tylko do pełnego rozwoju osoby ludzkiej, lecz ma na względzie przede wszystkim to, aby ochrzczeni, wprowadzani stopniowo w tajemnicę zbawienia, stawali się z każdym dniem coraz bardziej świadomi otrzymanego daru wiary. Niechaj uczą się chwalić Boga Ojca w duchu i w prawdzie (por. J 4, 23), zwłaszcza w kulcie liturgicznym; niechaj zaprawiają się w prowadzeniu własnego życia wedle nowego człowieka w sprawiedliwości i świętości prawdy (Ef 4, 22-24); w ten sposób niech stają się ludźmi doskonałymi na miarę wieku pełności Chrystusowej (por. Ef 4, 13) i przyczyniają się do wzrostu Ciała Mistycznego. Ponadto świadomi swego powołania niech się przyzwyczajają dawać świadectwo nadziei, która w nich jest (por. 1 P 3, 15), jako też pomagać w chrześcijańskim kształtowaniu świata”102.
Również Synod, podejmując i rozwijając myśli soborowe, przedstawił posłannictwo wychowawcze rodziny chrześcijańskiej jako prawdziwą posługę, poprzez którą dokonuje się przekazywanie i promieniowanie Ewangelii, tak że życie rodziny staje się drogą wiary i jakby inicjacją chrześcijańską oraz szkołą naśladowania Chrystusa. W rodzinie świadomej takiego daru, jak pisał Paweł VI „wszyscy członkowie ewangelizują, a także podlegają ewangelizacji”103.
Na mocy posługi wychowania rodzice, poprzez przykład własnego życia, są pierwszymi głosicielami Ewangelii wobec dzieci. Co więcej, modląc się z dziećmi i czytając z nimi Słowo Boże, włączając dzieci poprzez stopniową inicjację chrześcijańską do Ciała — eucharystycznego i kościelnego — Chrystusa, stają się rodzicami w pełni, nie tylko rodzicielami życia fizycznego, ale i tego, które przez odrodzenie Ducha Świętego płynie z Krzyża i zmartwychwstania Chrystusa.
Ażeby rodzice mogli godnie wypełnić swoje posługiwanie wychowawcze, Ojcowie Synodu wyrazili życzenie, aby został przygotowany tekst katechizm dla rodzin, jasny, zwięzły, przystępny dla wszystkich. Do wydania takiego katechizmu gorąco zachęcono Konferencje Episkopatów.
* Postrzeganie kobiety i mężczyzny czystym sercem i oczyma. IX Przykazanie Boże.
I. Cele spotkania:
Kształtowanie optyki spojrzenia oczu i serca na kobietę i mężczyznę - w czystości i prawdzie sumienia.
II. Przebieg spotkania:
1. Modlitwa na rozpoczęcie spotkania.
2. Animator dzieli obecnych na spotkaniu na grupy. Następnie rozdaje uczestnikom spotkania poniższe tabelki i prosi o ich wypełnienie.
A. Czy to miłość? |
B. Czy to miłość? |
C. Czy to miłość? |
"Jeżeli będziesz grzecznym dzieckiem, tatuś będzie cię kochał". |
"Kocham cię, ponieważ jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką znam". |
"Kocham cię, bo chcę cię kochać i ciebie wybrałem. Cenię twoje zalety, ale kocham cię pomimo tego, jaki możesz być głęboko wewnątrz. Kocham cię bez względu na zmiany, jakim możesz ulec". |
Jaka jest - Twoim zdaniem - przyszłość takiej miłości? |
Jaka jest - Twoim zdaniem - przyszłość takiej miłości? |
Jaka jest - Twoim zdaniem - przyszłość takiej miłości? |
3. Po wypełnieniu kartek, grupy przedstawiają swoje przemyślenia (można je spisać na jednej kartce). Następnie animator omawia z grupą te trzy rodzaje miłości jakie wyłoniły się z ćwiczenia.
Miłość „jeżeli". Musisz sobie na nią zasłużyć, coś sobą reprezentować. Jest proponowana w zamian za coś, czego pragnie osoba mająca kochać. Niespełnienie tego warunku powoduje koniec miłości. Miłość warunkowa nie patrzy na koszty ponoszone przez drugą osobę. Wiele osób po fakcie rozpoznaje, że miłość ta nie jest warta ceny żądanej przez drugą stronę. Nawet jeśli dojdzie do małżeństwa, nie będzie ono zbyt trwałe. Ta miłość nie jest ukierunkowana na osobę, lecz na pewien obraz będący życzeniem, tym, czego pragniemy. Człowiek zakochuje się nie w człowieku, ale w wyimaginowanym obrazie, który jest życzeniem. Kiedy osoba przestaje spełniać warunki, miłość taka przemienia się zwykle w nienawiść.
Miłość „ponieważ". Osoba kochana jest ze względu na to, kim jest, co ma lub co robi. Chyba większość ludzi pobiera się w ten sposób. Zdarza się, że rodzice kochają w ten sposób swoje dzieci. Czasami opiekunowie częściej troszczą się o dzieci zadbane..., na zabawach jedne dziewczęta są proszone do tańca częściej niż inne... Można powiedzieć, że człowiek pragnie być kochany w ten sposób - z powodu tego, kim jest i co sobą reprezentuje. Jeśli ktoś kocha mnie dlatego, że taki jestem, sprawia to wiele przyjemności, podbudowuje poczucie własnej wartości. Jeśli miłość taka wygaśnie, prowadzi co najwyżej do obojętności, a nie do wrogości. Jednak w perspektywie małżeństwa może pojawić się problem współzawodnictwa. Kiedy pojawi się ktoś posiadający jeszcze większe zalety niż te, za które jesteś kochany - miłość jest zagrożona. W grę wchodzi zdrowie, majątek, uroda, talenty, sprawność... Drugi słaby punkt tej miłości - gra. Czasem na zewnątrz gramy kogoś innego niż jesteśmy naprawdę, gdyż wstydzimy się pokazać nasze prawdziwe wnętrze. Gdy związek dwojga ludzi opiera się na takiej miłości, to wtedy jedno z nich lub dwoje obawiają się, żeby druga strona nie poznała, jacy są naprawdę. Obawiają się, że wtedy byliby mniej kochani czy nawet odrzuceni. Dlatego będą grać i udawać, aż kiedyś wyjdzie to na jaw.
Miłość bez stawiania warunków („jeżeli") i bez oczekiwań („ponieważ"). Nie jest ona ślepa, zna drugą osobę. Pomimo wad i błędów akceptuje drugą osobę, bez żądania zmiany czegokolwiek. Tak okazana miłość powoduje uczucie wdzięczności i motywację do tego, by samemu być lepszym. Mąż całkowicie akceptowany pragnie stać się takim, jakim chciałaby go widzieć jego żona. Żona tak kochana pragnie jak najlepiej wspierać męża. Chociaż oboje nie są doskonali i w jakiś sposób tylko próbują realizować swoją postawę miłości bezwarunkowej, to jednak - jeśli są zdecydowani i konsekwentni - z biegiem czasu będzie im to udawać się coraz lepiej.
4. Powracamy do pracy grupowej, tym razem grupa podzielona według płci. Proszeni są o odpowiedź na pytanie:
w kobiecości/męskości najpiękniejsze jest:
Przykładowe wypowiedzi:
W męskości najpiękniejsze jest... opiekuńczość, zgrabne dłonie, szarmanckość, odwaga, odpowiedzialność, zgrabny tyłeczek, inteligencja, silna osobowość, bezpieczeństwo, nie trzeba się męczyć przy rodzeniu dzieci, charakter, szczerość, opanowanie, zdecydowanie, skłonność do poświęceń.
W kobiecości najpiękniejsze jest... wrażliwość, uczuciowość, wdzięk, figura, wyrozumiałość, piękne ciało, subtelność, inteligencja, miłe usposobienie, zgrabna sylwetka, serduszko, ciepło, instynkt macierzyński, to coś, czego się nie da opisać, zapach.
5. Przykazanie VI i IX.
O czym mówią?
Czy są podobne? Jakie są podobieństwa/różnice?
6. Postrzeganie czystym sercem i oczyma:
Fragmenty z KKK:
2338 Osoba żyjąca w czystości zachowuje integralność obecnych w niej sił życia i miłości. Integralność ta zapewnia jedność osoby i sprzeciwia się wszelkiemu raniącemu ją postępowaniu. Nie toleruje ani podwójnego życia, ani podwójnej mowy.
2339 Czystość domaga się osiągnięcia panowania nad sobą, które jest pedagogią ludzkiej wolności. Alternatywa jest oczywista: albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy. „Godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką zaś wolność zdobywa człowiek, gdy uwalniając się od wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swojego celu drogą wolnego wyboru dobra oraz zapewnia sobie skutecznie i pilnie odpowiednie pomoce”.
2340 Kto chce pozostać wierny przyrzeczeniom chrztu i przeciwstawić się pokusom, podejmie w tym celu środki takie, jak: poznanie siebie, praktykowanie ascezy odpowiedniej do spotykanych sytuacji, posłuszeństwo przykazaniom Bożym, ćwiczenie się w cnotach moralnych i wierność modlitwie. „Czystość integruje nas na nowo i prowadzi do jedności, którą utraciliśmy, rozpraszając się w wielości”.
2341 Cnota czystości pozostaje w zależności od kardynalnej cnoty umiarkowania, która zmierza do przeniknięcia rozumem uczuć i popędów ludzkiej zmysłowości.
2350 Narzeczeni są powołani do życia w czystości przez zachowanie wstrzemięźliwości. Poddani w ten sposób próbie, odkryją wzajemny szacunek, będą uczyć się wierności i nadziei na otrzymanie siebie nawzajem od Boga. Przejawy czułości właściwe miłości małżeńskiej powinni zachować na czas małżeństwa. Powinni pomagać sobie wzajemnie we wzrastaniu w czystości.
2349 „Wszyscy ludzie powinni odznaczać się cnotą czystości stosownie do różnych stanów swego życia; jedni, przyrzekając Bogu dziewictwo lub święty celibat, w ten sposób mogąc łatwiej poświęcić się niepodzielnym sercem Bogu; inni natomiast prowadząc życie w taki sposób, jaki prawo moralne określa dla wszystkich, zależnie od tego, czy są związani małżeństwem, czy nie”. Osoby związane małżeństwem są wezwane do życia w czystości małżeńskiej; pozostali praktykują czystość we wstrzemięźliwości:
Istnieją trzy formy cnoty czystości: jedna dotyczy stanu małżeńskiego, druga - wdowieństwa, trzecia - dziewictwa. Nie pochwalamy jednej z nich z wyłączeniem pozostałych. Dyscyplina Kościoła pod tym względem jest bogata.
jaki obraz „czystości” wyłania się z tych słów?
jakie są rodzaje czystości?
jakie są wskazówki dotyczące czystości?
jakie są z niej korzyści?
7. Wykroczenia przeciw czystości:
Fragmenty z KKK:
2351 Rozwiązłość jest nieuporządkowanym pożądaniem lub nieumiarkowanym korzystaniem z przyjemności cielesnych. Przyjemność seksualna jest moralnie nieuporządkowana, gdy szuka się jej dla niej samej w oderwaniu od nastawienia na prokreację i zjednoczenie.
2352 Przez masturbację należy rozumieć dobrowolne pobudzanie narządów płciowych w celu uzyskania przyjemności cielesnej. „Zarówno Urząd Nauczycielski Kościoła wraz z niezmienną tradycją, jak i zmysł moralny chrześcijan stanowczo stwierdzają, że masturbacja jest aktem wewnętrznie i poważnie nieuporządkowanym”. „Bez względu na świadomy i dobrowolny motyw użycie narządów płciowych poza prawidłowym współżyciem małżeńskim w sposób istotny sprzeciwia się ich celowości”. Poszukuje się w niej przyjemności płciowej poza „relacją płciową, wymaganą przez porządek moralny, która urzeczywistnia <<w kontekście prawdziwej miłości pełny sens wzajemnego oddawania się sobie i przekazywania życia ludzkiego>>”.
W celu sformułowania wyważonej oceny odpowiedzialności moralnej konkretnych osób i ukierunkowania działań duszpasterskich należy wziąć pod uwagę niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które mogą zmniejszyć, a nawet zredukować do minimum winę moralną.
2353 Nierząd jest zjednoczeniem cielesnym między wolnym mężczyzną i wolną kobietą poza małżeństwem. Jest on w poważnej sprzeczności z godnością osoby ludzkiej i jej płciowości w sposób naturalny podporządkowanej dobru małżonków, jak również przekazywaniu życia i wychowaniu dzieci. Poza tym nierząd jest poważnym wykroczeniem, gdy powoduje deprawację młodzieży.
2354 Pornografia polega na wyrwaniu aktów płciowych, rzeczywistych lub symulowanych, z intymności partnerów, aby w sposób zamierzony pokazywać je innym. Znieważa ona czystość, ponieważ stanowi wynaturzenie aktu małżeńskiego, wzajemnego intymnego daru małżonków. Narusza poważnie godność tych, którzy jej się oddają (aktorzy, sprzedawcy, publiczność), ponieważ jedni stają się dla drugich przedmiotem prymitywnej przyjemności i niedozwolonego zarobku. Przenosi ona ich wszystkich w świat iluzoryczny. Pornografia jest ciężką winą. Władze cywilne powinny zabronić wytwarzania i rozpowszechniania materiałów pornograficznych.
2355 Prostytucja narusza godność osoby, która oddaje się prostytucji, stając się przedmiotem przyjemności cielesnej kogoś drugiego. Ten, kto płaci, grzeszy ciężko przeciw sobie samemu; niszczy czystość, do której zobowiązuje go chrzest, i znieważa swoje ciało, świątynię Ducha Świętego. Prostytucja stanowi plagę społeczną. Dotyka na ogół kobiety, lecz także mężczyzn, dzieci i młodzież (w dwóch ostatnich przypadkach grzech jest jednocześnie zgorszeniem). Oddawanie się prostytucji jest zawsze grzechem ciężkim, jednak nędza, szantaż i presja społeczna mogą zmniejszyć odpowiedzialność za winę.
2356 Gwałt oznacza wtargnięcie przemocą w intymność płciową osoby. Jest naruszeniem sprawiedliwości i miłości. Rani on głęboko prawo każdego człowieka do szacunku, wolności oraz integralności fizycznej i moralnej. Wyrządza poważną krzywdę ofierze i może wywrzeć piętno na całym jej życiu. Jest zawsze czynem wewnętrznie złym. Jeszcze poważniejszy jest gwałt popełniony przez rodziców (por. kazirodztwo) lub wychowawców na dzieciach, które są im powierzone.
8. Animator może rozpocząć dyskusję, w której wszyscy wspólnie zastanowią się nad wartością czystego serca.
Jak można pracować nad czystością serca i oczu?
Czy w dzisiejszych czasach jest to w ogóle możliwe?
czy jest jakiś sposób, żeby zmienić opinię o „zacofanych w tych sprawach” katolikach?
9. Modlitwa na zakończenie spotkania.
CZERWIEC 2007
* I zbierali się chrześcijanie w pierwszym dniu tygodnia, w dniu słońca na łamaniu chleba... Niedziela - Dzień Pański świętem całej rodziny.
I. Cele spotkania:
Uświadomienie sobie ważkości świętowania Dnia Pańskiego oraz właściwego jego przeżywania w duchu chrześcijańskim.
Kształtowanie w sobie postawy pozwalającej na godne przeżywanie Dnia Pańskiego oraz na jego celebrację w gronie najbliższych osób.
II. Przebieg spotkania:
1. Modlitwa na rozpoczęcie spotkania.
2. Wprowadzenie w temat.
„Dzień siódmy będzie szabatem odpoczynku, poświęconym Panu” (Wj 31, 15)
Czym jest niedziela?
KKK o niedzieli →załącznik
Dlaczego nazywamy niedzielę „Dniem Pańskim”? → załącznik
„W sześciu dniach, bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty( Wj 20,11)
Dlaczego Bóg nakazał odpoczynek w niedzielę?
Pan Bóg wie, że bez nadzoru człowiek łatwo zapomina o odpoczynku, o wyciszeniu się i kontakcie z nim. W naturę człowieka wpisany jest pewien rytm: oddychania, bicia serca, pracy i odpoczynku. Jeśli zlekceważy się jakiś, natychmiast następuje zachwianie równowagi w organizmie. Niektóre czynności naszego organizmu należą do odruchowym, na odpoczynek jednak i sen mamy wpływ i to od nas zależy, ile czasu na to przeznaczymy.
3. Niedziela dziś.
Z czym się wam kojarzy ten dzień? ( oprócz Eucharystii może raczej z dłuższym leniuchowaniem rano, z ciekawszym programem w telewizji?)
jak traktuje się w dzisiejszych czasach niedzielę? Dlaczego ten dzień tak spowszedniał?
4. Świętowanie niedzieli.
Jak powinno wyglądać świętowanie? Na czym w ogóle ono polega? (na wyłączeniu się z codziennych czynności, problemów, pracy i na poświęceniu wygospodarowanego w ten sposób czasu Bogu, sobie i najbliższym)?
Dlaczego niedziela powinna być świętem dla całej rodziny?
Jak można sprawić, by było to święto całej rodziny?
5. Podsumowanie /wnioski.
Nie bez powodu Bóg nakazał świętowanie niedzieli. Umiejętność świętowania przynosi korzyść całej rodzinie.
Refleksja:
Jak wygląda świętowanie niedzieli z naszymi rodzinami?
Warto uczynić postanowienie, by podjąć wysiłek czynienia niedzieli świętem całej rodziny we własnych domach, by wypracować własny styl świętowania rodzinnego.
6. Wolne wnioski.
7. Modlitwa na zakończenie spotkania.
Pomoce dla animatora:
KKK 2174 Jezus zmartwychwstał „pierwszego dnia tygodnia” (Mt 28,1; Mk 16, 2; Łk 24,1; J 20, I). Jako „dzień pierwszy” dzień Zmartwychwstania Chrystusa przypomina o pierwszym stworzeniu. Jako „dzień ósmy”, który następuje po szabacie, (Por. Mk 16, 1; Mt 28, 1. oznacza nowe stworzenie zapoczątkowane wraz ze Zmartwychwstaniem Chrystusa. Stał się on dla chrześcijan pierwszym ze wszystkich dni, pierwszym ze wszystkich świąt, dniem Pańskim (hé Kyriaké heméra, dies dominica), niedzielą:
Nasze zgromadzenia dlatego odbywają się w dniu słońca, ponieważ jest to pierwszy dzień, w którym Bóg z ciemności wyprowadził materię i stworzył świat, a Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, w tym dniu zmartwychwstał (Św. Justyn, Apologiae, 1, 67).
Dzień pogłębiania więzów rodzinnych i budowania wspólnoty
Powstrzymanie się od całotygodniowych prac daje okazję do osobowego spotkania się z rodziną, krewnymi i przyjaciółmi w celu pogłębienia więzów wspólnotowych.
1. Pogłębianie więzów rodzinnych
„Chrześcijanie powinni także świętować niedzielę, oddając swojej rodzinie i bliskim czas i staranie, o które trudno w pozostałe dni tygodnia” (KKK 2186). Potrzebny jest przynajmniej jeden dzień tygodnia, kiedy rodzina spotyka się razem, kiedy pogłębiają się więzy osobowe.
„Przez sześć dni człowiek był zajęty przez wszystkich i wszystko. Uchwycony jak nić w mechanizmie warsztatu tkackiego chodził w górę i w dół, nie mogąc nigdy powiedzieć: „Teraz zajmuję się sobą i tymi, którzy są mi najdrożsi. Jestem ojcem i dzisiaj istnieją dla mnie dzieci. Jestem małżonkiem i dziś poświęcam się małżonce. Jestem bratem i cieszę się moim rodzeństwem. Jestem synem i troszczę się o moich starszych rodziców.” (M. Valtorta, Poemat Boga-Człowieka, Księga druga 92, Katowice 1997, wyd. Vox Domini).
2. Budowanie wspólnoty braterskiej
Spotkania - możliwe dzięki powstrzymaniu się od codziennych zajęć - mają przyczyniać się do budowania więzów braterstwa. Stanie się tak, gdy każda rozmowa i kontakt z bliźnim odbywać się będzie w atmosferze pokoju, szacunku i miłości. To zaś jest możliwe wtedy, gdy pozwalamy Duchowi Świętemu w nas działać, rozlewać w naszych sercach miłość Bożą (por. Rz 5,5), wraz z towarzyszącymi jej takimi owocami jak: „radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22n).
Jan Paweł II przypomina, że „uczniowie Chrystusa powinni się starać, aby także inne wydarzenia dnia, nie mające charakteru liturgicznego — spotkania w gronie rodziny czy przyjaciół, różne formy rozrywki — odznaczały się pewnym stylem, który pomaga wyrażać pośród zwyczajnego życia pokój i radość Zmartwychwstałego.” (Dies Domini 52)
F. Okazywanie miłosierdzia w dniu Pańskim
Przerwanie tygodniowego rytmu pracy umożliwia poświęcenie się dziełom dobroczynnym. „Niedziela powinna również być dniem, w którym wierni mogą się poświęcić dziełom miłosierdzia, działalności charytatywnej i apostolstwu.” (Jan Paweł II, Dies Domini 69)
Sposób przeżywania niedzieli, aby doskonaliła się miłość
Nie tylko Eucharystia, ale modlitwa, medytacja, refleksja, odpowiednia lektura, rozrywka i wszystko, co czynimy w niedzielę, ma stać się szkołą miłości i sprawiedliwości. Niedziela dobrze przeżyta pogłębia więź miłości z Bogiem, z Kościołem, z rodziną i wszystkimi ludźmi. „Obecność Zmartwychwstałego wśród nas staje się programem solidarnego działania, przynagla do wewnętrznej odnowy, każe zmieniać struktury grzechu, w które są uwikłani ludzie, społeczności, a czasem całe narody.” (Jan Paweł II, Dies Domini 73)
Niedziela nie może być ucieczką od rzeczywistości, od ludzi, od ich trosk. Wypoczynek świąteczny, udział w liturgii eucharystycznej, a przede wszystkim różnego rodzaju rozrywki nie mogą nikogo izolować od bliźnich i czynić ślepym na jego potrzeby. Przypomina to Katechizm słowami: „Chrześcijanie dysponujący wolnym czasem powinni pamiętać o swoich braciach, którzy mają te same potrzeby i te same prawa, a którzy nie mogą odpoczywać z powodu ubóstwa i nędzy. W pobożności chrześcijańskiej niedziela jest tradycyjnie poświęcona na dobre uczynki i pokorne posługi względem ludzi chorych, kalekich i starszych.” (KKK 2186)
Fragment Listu apostolskiego „O świętowaniu niedzieli”.
1. Dzień Pański — jak nazywano niedzielę już w czasach apostolskich1 — cieszył się zawsze w dziejach Kościoła szczególnym poważaniem ze względu na swą ścisłą więź z samą istotą chrześcijańskiego misterium. W rytmie tygodnia, wyznaczającym upływ czasu, niedziela przypomina bowiem dzień zmartwychwstania Chrystusa. Jest Paschą tygodnia, podczas której świętujemy zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i śmiercią, dopełnienie w Nim dzieła pierwszego stworzenia i początek «nowego stworzenia» (por. 2 Kor 5, 17). Jest dniem, w którym z uwielbieniem i wdzięcznością wspominamy pierwszy dzień istnienia świata, a zarazem zapowiedzią «dnia ostatniego», oczekiwanego z żywą nadzieją, w którym Chrystus przyjdzie w chwale (por. Dz 1, 11; 1 Tes 4, 13-17) i Bóg «uczyni wszystko nowe» (por. Ap 21, 5).
Słusznie zatem można odnieść do niedzieli zawołanie Psalmisty: «Oto dzień, który Pan uczynił: radujmy się zeń i weselmy!» (Ps 118 [117], 24). To wezwanie do radości, rozbrzmiewające w liturgii paschalnej, wyraża zdumienie, jakiego doznały niewiasty, które widziały ukrzyżowanie Chrystusa, a gdy «wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu» (Mk 16, 2), nie znalazły w nim nikogo. Jest to wezwanie, by niejako przeżyć na nowo doświadczenie dwóch uczniów z Emaus, którzy czuli, jak «serce pałało w nich», gdy Zmartwychwstały przyłączył się do nich w drodze, wyjaśniał im Pisma i objawił się przy «łamaniu chleba» (por. Łk 24, 32. 35). Jest to echo radości, najpierw nieśmiałej, a potem porywającej, jakiej zaznali Apostołowie wieczorem tego samego dnia, gdy przyszedł do nich zmartwychwstały Jezus i gdy otrzymali dar Jego pokoju i Jego Ducha (por. J 20, 19-23).
2. Zmartwychwstanie Jezusa jest pierwotnym faktem, na którym opiera się chrześcijańska wiara (por. 1 Kor 15, 14): tę wspaniałą rzeczywistość można w pełni pojąć w świetle wiary, ale historyczne świadectwo pozostawili o niej ci, którym dane było ujrzeć zmartwychwstałego Pana. To przedziwne wydarzenie nie tylko wyróżnia się na tle całych dziejów ludzkości jako absolutnie niepowtarzalne, ale stanowi samo centrum tajemnicy czasu. Do Chrystusa bowiem, jak przypomina obrzęd przygotowania paschału, sprawowany podczas podniosłej liturgii Wigilii Wielkanocnej, «należy czas i wieczność». Dlatego wspominając nie tylko raz w roku, ale w każdą niedzielę dzień zmartwychwstania Chrystusa, Kościół pragnie wskazywać każdemu pokoleniu to, co stanowi zwornik całej historii, w którym tajemnica początków spotyka się z tajemnicą ostatecznego przeznaczenia świata.
Słusznie zatem można powiedzieć za autorem homilii z IV stulecia, że «dzień Pana» jest «panem dni» 2. Kto otrzymał łaskę wiary w zmartwychwstałego Pana, z pewnością rozumie znaczenie tego dnia, jakie ma w całym tygodniu i przeżywa go z głębokim wzruszeniem, które św. Hieronim wyraził słowami: «Niedziela to dzień zmartwychwstania, to dzień chrześcijan, to nasz dzień» 3. Niedziela jest bowiem dla chrześcijan «najstarszym i pierwszym dniem świątecznym» 4, ustanowionym nie tylko po to, aby wyznaczał upływ czasu, ale by objawiał jego głęboki sens.
3. Fundamentalne znaczenie tego dnia, uznawane w ciągu całej dwutysiącletniej historii, zostało stanowczo potwierdzone przez Sobór Watykański II: «Zgodnie z tradycją apostolską, która wywodzi się od samego dnia Zmartwychwstania Chrystusa, misterium paschalne Kościół obchodzi co osiem dni, w dniu, który słusznie nazywany jest dniem Pańskim albo niedzielą» 5. Paweł VI ponownie podkreślił znaczenie niedzieli, zatwierdzając nowy ogólny Kalendarz rzymski oraz powszechne przepisy określające porządek roku liturgicznego 6. Bliskość trzeciego tysiąclecia skłania wiernych do podjęcia refleksji nad historią w świetle Chrystusa, a zarazem zachęca ich, by z nową gorliwością starali się odkrywać sens niedzieli: jej «tajemnicę», cel jej świętowania, jej znaczenie dla życia chrześcijańskiego i ludzkiego.
Dzień braterstwa i wspólnoty
Udział we Mszy Świętej jest przeżyciem centralnym w świętowaniu dnia Pańskiego, ale się na tym nie kończy obowiązek „świętowania”. Dzień Pański - pisze Jan Paweł II - jest dobrze przeżyty, jeżeli cały jest przeniknięty wdzięczną pamięcią o zbawczych dziełach Boga (DD 52). Wierni ubogaceni radością ze spotkania z Chrystusem w Eucharystii powinni tę radość przenosić do swego środowiska: rodziny, przyjaciół, znajomych. Jak uczniowie z Emaus, gdy w Pielgrzymie rozpoznali zmartwychwstałego Jezusa przy łamaniu chleba, wrócili natychmiast do Jerozolimy, aby się podzielić radosną wiadomością z Apostołami. Świąteczny nastrój i wolny czas sprzyja spotkaniu z rodziną, krewnymi, przyjaciółmi, nie tylko przelotnie, lecz umożliwia rozmowy pomagające w rozwiązaniu problemów, niedomówień, na które w tygodniu brakuje czasu. Świąteczne posiłki przy wspólnym stole, różne formy godziwych rozrywek, przekazywanie rodzinnych tradycji, umacniają rodzinne więzi. Jan Paweł II zachęca, by do radosnego przeżywania dnia Pańskiego włączać starania o pogłębienie więzi z Bogiem. Dziś może trudniej jest praktykować tradycyjną formę świętowania niedzieli… jest tyle nowych sposobów…, dlatego poleca szukać nowych przeżyć w tradycyjnej religijności jak pielgrzymka rodziny do sanktuariów, wspólna modlitwa, rozważania Pisma Świętego (DD 52). Wierzący nie powinni się zamykać tylko w kręgu swojej rodziny, powinni wykorzystać wolny czas, by służyć pomocą chorym, głodnym, samotnym, starym (KKK 2186). Do tego zobowiązuje pierwsze przykazanie kościelne, oczywiście nie tylko w niedzielę.
* Bogactwo. X Przykazanie Boże.
I. Cele spotkania:
Uświadomienie potrzeb materialnych i duchowych człowieka, z uwzględnieniem zasady sprawiedliwości społecznej.
Wypracowanie w sobie postawy radosnego posiadacza dóbr materialnych, chętnego do podziału nimi z bliźnim bardziej potrzebującym.
II. Przebieg spotkania:
1. Modlitwa na rozpoczęcie spotkania.
2. Animator odczytuje krótką historyjkę wprowadzającą w temat:
„Antoni zaparkował swego poloneza przed blokiem, wyciągnął kluczyki ze stacyjki, założył zabezpieczenie i powłóczystym spojrzeniem ogarnął wszystkie wozy stojące na parkingu. Poczuł, jak rośnie mu ciśnienie krwi, bo ogarnęła go - jak zresztą każdego dnia - wściekłość, że nigdy już nie będzie miał lepszego samochodu. A inni mają! Ciekawe skąd?
Od dłuższego czasu nie może z tego powodu spać. Nie marzy wcale o najnowszym modelu BMW, mercedesa, jaguara czy porsche; zadowoliłby go jakiś peugeot albo seat. Tylko skąd wziąć pieniądze? A taki Kaczmarek -ten „pasibrzuch” z sąsiedniego wejścia - co kilka lat zmienia wozy i nigdy na gorszą markę. O, proszę, teraz jeździ nowiutką alfą romeo: - Skąd on ma taką forsę? Musi nieźle kombinować, bo przecież nie z pensji: na pewno kradnie albo bierze łapówki - pomyślał ze złością Antoni i zaklął: - Szlag by to trafił! Człek haruje od tylu lat i stać go jedynie na tego nędznego grata, a inni - cwaniaczki kute na cztery łapy - jeżdżą „brykami” jak się patrzy. Ale poczekajcie, ja wam jeszcze pokażę! Niejednemu z was oko zbieleje, gdy któregoś dnia pan Antoni podjedzie pod blok czerwonym mitsubishi...”
3. „…ani żadnej rzeczy, która jego jest”. Dziesiąte przykazanie jest dopełnieniem przykazania dziewiątego, ale też szóstego „nie kradnij”.
kiedy łamiemy dziesiąte przykazanie?
4. Fragment z Pisma Św. (1 Tm 6,9).
„Ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nieporozumienia i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie”.
Tym samym dobra duchowe, a więc te wyższego rzędu, schodzą na dalszy plan. Ostatnie słowo Boga zabrania pożądania rozmaitych dóbr, ale nie ich posiadania ani pragnienia, aby je mieć. Otrzymaliśmy własność i mamy prawo jej używać, ale nie nadużywać, bo wtedy dobra materialne stają się wartościami nadrzędnymi naszych dążeń. Tak rodzi się zachłanność: ogarnięci pożądaniem jesteśmy skłonni podporządkować im wszystko i wszystkich, z pogwałceniem praw moralnych i praw innych ludzi.
O tym zjawisku mówił w Płocku Papież Jan Paweł II:
„Człowiek staje się poniekąd niewolnikiem posiadania i używania, nie bacząc nawet na własną godność, nie bacząc na bliźniego, na dobro społeczeństwa, na samego Boga. Jest to pożądanie zwodnicze. Chrystus mówi: «Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?» (Mt 16, 26)”
czy bogaty znaczy zły?
czy korupcja jest złem koniecznym, czy też istnieje jakiś sposób na jej zlikwidowanie?
5. Animator przypomina grupie historię spotkania Zacheusza z Jezusem. (Łk 19,1-8)
Okazuje się więc, że Jezus powołuje wszystkich ludzi, także bogatych. To znaczy, że nie potępia bogatych, lecz stara się ich nawrócić.
Ważne jest również to, abyśmy zrozumieli, że nie wolno osądzać ludzi na podstawie tego, ile mają pieniędzy. Nie możemy uważać za złych wszystkich bogatych, jak również uważać za dobrych wszystkich biednych. Jeśli chodzi o bogactwo i ubóstwo, tym, co się liczy jest, jak zawsze, serce człowieka.
Bogactwo samo w sobie nie jest czymś złym. Wszystko zależy od tego, jak człowiek się nim posługuje. Jeśli bogacz myśli tylko, żeby zatrzymać wszystko dla siebie i żeby zgromadzić jak najwięcej pieniędzy, z pewnością nie znajduje się na dobrej drodze. Jeśli natomiast spożytkuje swoje bogactwo dla dobra innych, a nade wszystko podzieli się z najbardziej potrzebującymi, wtedy jego zasługa będzie wielka.
6. Czy samo ubóstwo wystarczy, żeby być zbawionym?
Powiedzieliśmy, że Jezus ma szczególne upodobanie w ubogich. I tak jak bogactwo samo w sobie nie jest czymś złym, tak ubóstwo samo w sobie nie jest cnotą.
Ubogi, który zazdrości bogatemu, bo chciałby być takim jak on, w sercu nie różni się niczym od bogatego, który zaniedbuje biednych. Ucho igielne dla obydwóch będzie problemem.
Prawdziwymi ubogimi, których Jezus nazywa błogosławionymi, są „ubodzy w duchu”. Chodzi tutaj o ludzi pokornych, uznających swoją zależność od Boga i umiejących Mu dziękować.
Nie możemy tylko mówić o ubóstwie materialnym, to znaczy o tych, którzy posiadają mało pieniędzy i dóbr. Prawdziwymi ubogimi, których pochwala Ewangelia, są ci, którzy sami wybierają ubóstwo. To ci, którzy stają się dobrowolnie ubogimi.
W Ewangelii według św. Łukasza Jezus zachęca do pozbycia się wszystkiego, co się posiada i do pójścia za Nim: Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem (Łk 14, 33).
Zacheusz przekazuje biednym połowę swoich dóbr i idzie za Jezusem. W historii Kościoła wielu ludzi uczyniło tak samo, a nawet jeszcze więcej. Na przykład św. Franciszek z Asyżu był człowiekiem bogatym, ale stał się ubogim, aby służyć Bogu. W naszych czasach także nie brakuje ludzi równie odważnych. Kilka lat temu Marcello Candia, włoski przedsiębiorca, sprzedał cały swój majątek i za uzyskane pieniądze zbudował szpital w bardzo ubogim regionie Brazylii. Udał się tam, aby osobiście opiekować się chorymi. Marcello Candia jest przykładem człowieka ubogiego, którego Ewangelia nazywa „błogosławionym”.
7. Czy dziesiąte przykazanie mówi tylko o pieniądzach?
Jezus nie mówi tylko o pieniądzach, kiedy prosi nas, abyśmy się wyrzekli wszystkich naszych „dóbr”. Tymi „dobrami” są także nasze uczucia, ambicje i pragnienia. Abyśmy się właściwie zrozumieli, przez słowo „dobra” rozumie się wszystko to, co wiąże się z naszym egoizmem. Egoizm jest zatem tą rzeczą, której powinniśmy się pozbyć.
8. Podsumowanie spotkania.
Można stworzyć listę rzeczy, które mają tendencję do przejmowania kontroli nad nami, do wyciągania z nas egoizmu i chciwości. Należy też obmyślić kilka rad jak stawiać czoła pokusom świata materialnego.
9. Modlitwa na zakończenie spotkania.
Temat spotkania zaznaczony kolorem niebieskim uważa się za obligatoryjny do zrealizowania, zaś - zielonym za fakultatywny - uzupełniający obligatoryjny. Zachęca się do przeprowadzenia obu spotkań dla pełnego obrazu poruszanego zagadnienia.
Temat spotkania zaznaczony kolorem niebieskim uważa się za obligatoryjny do zrealizowania, zaś - zielonym za fakultatywny - uzupełniający obligatoryjny. Zachęca się do przeprowadzenia obu spotkań dla pełnego obrazu poruszanego zagadnienia.
1