Emily Strange - Crime & Punishment
Harry Potter wędrował szkolnym korytarzem razem z Hermioną Granger. Szkolny dzwon zabił donośnie, oznajmiając początek lekcji już jakieś pięć minut temu, a oni znowu byli spóźnieni. I to oczywiście znowu przez niego, czego rudowłosa dziewczyna nie omieszkała wypomnieć towarzyszowi przynajmniej kilka razy, co wcale nie wpłynęło pozytywnie na polepszenie jego marnego humoru. Pojawienie się postaci, na którą wpadła Hermiona gdy w biegu zakręcali w kierunku sali transmutacji pogorszyło jego nastrój jeszcze bardziej.
- Nie dotykaj mnie szlamo - wycedził Malfoy, otrzepując się z niewidzialnego brudu, a jego goryle zachichotali - Może dopiero jak się umyjesz, Granger, ale nawet wtedy nie będziesz wystarczająco dobra, by móc mnie pomacać.
- Coś ty powiedział Malfoy? - warknął Harry wyciągając różdżkę z szaty
- A co Potter? Głuchy jesteś? Poszukać ci jakiegoś zaklęcia poprawiającego słuch, czy co? - po tych słowach ślizgon także sięgnął ręką po różdżkę
Wściekli, mierzyli się wzrokiem i celowali w siebie, gdy Harry krzyknął
- Drętwota! - lecz Malfoy odbił zaklęcie od siebie tarczą, a gryfon zgrabnie odskoczył na bok
- Protego! - Draco był szybki, ale i Harry wykazywał się refleksem
- Petrficus totalus! - krzyk Pottera odbił się echem w pustych korytarzach; Malfoy odskoczył jednocześnie rzucając zaklęcie
- Cruc...
- Dosyć tego Draco! - wszedł mu w słowo Snape - Nie przeginaj. Wy dwaj. Po lekcji. W moim gabinecie - warknął - A teraz wynocha na lekcje.
Wszyscy rozeszli się w przeciwnych kierunkach rzucając sobie ostatnie, wrogie spojrzenia...
* * *
Po transmutacji Gryfon, na miękkich nogach udał się w stronę lochów, do gabinetu profesora. Gdyby przyłapał ich ktoś inny, Harry byłby spokojny. W końcu to Malfoy próbował rzucić na niego jedno z zaklęć niewybaczalnych, ale fakt, że Ślizgon był pupilkiem Snape'a zmieniał wszystko diametralnie i gryfon wiedział, że zapewne wszystko obróci się przeciwko niemu. Jak zwykle. Prawie mógł już widzieć dziką satysfakcję w stalowoszarych oczach Malfoya.
Nieśmiało zapukał w stare, dębowe drzwi. Pchnął je, gdy usłyszał stanowcze "wejść", wypowiedziane tak mocno znienawidzonym przez niego głosem. W gabinecie stał już blondyn, a Severus Snape, Mistrz Eliksirów vel Naczelny Postrach Hogwartu siedział za biurkiem i patrzył na nich obu z nienawiścią, co było niemałą nowością.
- Mam dosyć tych waszych wygłupów! - warknął - Muszę się z wami użerać jakbyście nadal byli w czwartej klasie, a w siódmej czas wreszcie wydorośleć. Jeszcze jeden taki numer i obu wyrzucę ze szkoły! A wiedzcie, że mogę! Nawet nie chce mi się wymyślać wymyślać dla was kolejnych, bzdurnych szlabanów... - zrobił krótką pauzę, a obaj chłopcy odetchnęli z ulgą. Jednak jak się okazało
"nie chwal dnia przed zachodem słońca". - Dlatego karę wymyślicie sobie sami. Pan Malfoy wymyśli karę panu Potterowi i na odwrót. A teraz wynocha, bo mam dosyć gapienia się na was!
Wyszli z gabinetu zdziwieni i to Ślizgon, jako pierwszy odzyskał trzeźwość umysłu.
- Dzisiaj o dwudziestej drugiej. Komnata potrzeby. Masz być Potter - wycedził przez zaciśnięte zęby i ruszył w kierunku pokoju wspólnego Slytherinu
* * *
Dracon po chwili leżał w swoim arystokratycznym, pojedynczym dormitorium na miękkim łóżku i gapił się w sufit. Był zadowolony z decyzji Snape'a. Można by nawet rzec, że był wniebowzięty. W końcu urzeczywistnią się jego sny i marzenia na jawie. Nareszcie będzie mógł zrobić to, o czym marzy już od kilku lat. Nareszcie! Opłacało się czekać. Uśmiechnął się pod nosem. Niejeden uczeń Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart byłby bardzo zdziwiony widząc, że Draco Malfoy potrafi wytworzyć uśmiech, który nie byłby ironicznym smirkiem.
* * *
Harry siedział w pokoju wspólnym Gryffindoru, razem z dwójką jego przyjaciół nad zadaniem domowym z transmutacji. Był w stanowczo dużo gorszym nastroju niż jego blondwłosy "kolega". Hermiona wprowadzała ostatnie poprawki na swoim pergaminie, a Ron ciągle wyszukiwał nowe informacje o transmutacji ludzi w zwierzęta w opasłych tomiskach. Tylko ciemnowłosy chłopak miał zaledwie jedno zdanie u góry swojego pergaminu: "Transmutacja ludzi w zwierzęta, w niektórych sytuacjach bywa bardzo przydatna". Nie mógł się skupić na odrabianiu lekcji - ciągle myślał, jaką to karę mógł mu wymyślić Malfoy. Podejrzewał, że coś bardzo podłego i poniżającego.
- Harry, pisz coś, bo dostaniesz O! - syknęła Hermiona, ale na tyle głośno, że usłyszała to połowa uczniów siedzących przy pobliskich stołach. - Coś się stało? Snape zadał ci jakiś straszny szlaban? Ale nie przejmuj się, jakoś sobie poradzisz - trajkotała jak najęta, a on nie mógł już tego słuchać.
- Może się w końcu zamkniesz?! - krzyknął i wybiegł z pokoju wspólnego Grffindoru, z wściekłością zatrzaskując obraz, a Gruba Dama popatrzyła na niego z wyrzutem
Było dopiero kilkanaście minut po dwudziestej pierwszej, wiec Harry postanowił udać się do biblioteki, ale w połowie drogi zawrócił w kierunku kuchni. Był głodny. Bardzo głodny.
* * *
Pięć minut przed umówioną porą ciemnowłosy chłopak z blizną na czole siedział na zimnej, marmurowej posadzce przed Komnatą Potrzeby. Pochylił głowę i wplątał dłonie we włosy, ciągle się zastanawiając, nad pomysłem, zapewne chorym, jaki mógł mieć Malfoy.
Gdy usłyszał, że zegar na wieży wybija dwudziestą drugą pchnął lekko drzwi komnaty, jednocześnie myśląc, że chciałby znaleźć tam blondwłosego Ślizgona. Wcale nie chciał, lecz musiał.
Po wejściu do pokoju nie zobaczył zbyt wiele, bo jego oczy dopiero po dłuższej chwili przyzwyczaiły się do ciemności. Pod przeciwległą ścianą stał oparty o barek wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Jego jedynym ubraniem był czarny ręcznik, opadający ze smukłych bioder i kontrastujący z jasną skórą chłopaka. Blond włosy, opadające na plecy, sięgały łopatek, a stalowoszare oczy chłodnym wzrokiem obserwowały Harry'ego. Draco nalał sobie szampana do kieliszka i umoczył w nim pięknie wykrojone usta.
- Co tak stoisz Potter? Zaproszenia specjalnego ci trzeba? - smirk nie schodził z jego ust. - Idź pod prysznic i się rozbierz - wskazał niedbałym ruchem drzwi w zagłębieniu ściany, prowadzące zapewne do łazienki.
Harry był wystraszony. Był przerażony i jego przeciwnik bardzo dobrze o tym wiedział. Zielonooki normalnie roześmiałby się słysząc "idź pod prysznic i się rozbierz", ale podświadomie czuł, że to nie jest odpowiedni moment na tłumione chichoty. Chłopak z blizną szybkim krokiem wszedł do łazienki i zatrzasnął za sobą drzwi, po czym oparł się o nie, oddychając ciężko. Próbował się uspokoić, ale niezbyt mu się to udawało. Wszedł pod prysznic i odkręcił kurek z zimną wodą. Na jego zgrabne ciało popłynął lodowaty, orzeźwiający strumień. Umył włosy szamponem o przyjemnym zapachu mięty i wyszedł z łazienki, okręcając biodra ręcznikiem.
Draco leżał na ogromnym łóżku z przymkniętymi oczami. Harry przez chwilę pomyślał, że ślizgon zasnął i uda mu się niespostrzeżenie wymknąć, ale nie był to jego szczęśliwy dzień.
- Co Potter? Strach cię obleciał? Na początek... powiedzmy... zrobisz mi masaż - uśmiechnął się podle i przewrócił na brzuch.
- Ty chyba żartujesz, Malfoy.
- Kara to kara, mój drogi Gryfonie. Zapominasz o honorze, nieprawdaż? - drwił w żywe oczy, ale trafił na czuły punkt.
Harry podszedł powoli do łóżka, a perspektywa dotykania pięknego ciała Malfoya, nagle przestała wydawać mu się taka straszna. Musiał przyznać, że nawet mu się to podoba. Usiadł na brzegu łóżka i zaczął masować szerokie plecy Ślizgona.
- Potter, czy ty nigdy masażu nikomu nie robiłeś? Weź z szafki olejek i usiądź na mnie. Czy ciebie wszystkiego trzeba uczyć? - zapytał drwiąco.
Harry zarumienił się lekko wziął z szafki butelkę z napisem "Olejek do masażu erotycznego" stojący zaraz obok "Rozkoszy tantrycznego seksu dla zaawansowanych z ilustracjami" i jeszcze innej buteleczki, po czym nieśmiało, wręcz niepewnie usiadł okrakiem na umięśnionych pośladkach Dracona, które przykrywał tylko ręcznik. Siadanie na nogach Malfoya nie było wbrew pozorom takie proste. Brunetowi przeszkadzał w tym ręcznik, ciasno zawiązany wokół jego szczupłych bioder. W akcie skrajnej desperacji podwinął go nieco do góry. Wylał trochę olejku o przyjemnym, podniecającym zapachu na swoje ręce i zaczął masować barki blondyna, który przymknął oczy, a po chwili zamruczał z zadowolenia. Harry pieścił długimi, smukłymi palcami jego biodra, dochodząc prawie do pośladków, kiedy to jego zaciekły wróg jęczał z zadowolenia. Draco Malfoy zaczął uśmiechać się pod nosem, gdy poczuł, że nabrzmiały członek gryfona wbija się w jego pośladki. Jego plan układał się jak najbardziej pomyślnie...
Harry'emu nagle ten masaż zaczął sprawiać przyjemność, mimo, że to nie on był masowany. Czuł pod palcami jak napięte mięśnie Ślizgona powoli, stopniowo się rozluźniają. Malfoy miał wyjątkowo miękką, alabastrową skórę i samo jej dotykanie było wyjątkowo cudownym odczuciem.
Po pół godzinie masażu Harry podniósł się z łóżka i już chciał uciekać, ale zatrzymało go silne ramię.
- A ty Potter dokąd? Mówiłem, ze to początek.
Pchnął go na ścianę, ale niezbyt mocno i przycisnął go biodrami.
- Nie bój się Potter... Na pewno ci się spodoba -wyszeptał
Przycisnął swoje usta do jego i zaczął ssać jego górną wargę, jednocześnie pieszcząc dolną językiem. Gryfon, po pierwszym zaskoczeniu, rozchylił usta z cichym jękiem, a język Ślizgona wsunął się głębiej i zaczął dokładnie penetrować jego gładkie podniebienie. Harry żarliwie odwzajemniał pocałunek, a jego ręce zsunęły się na biodra blondyna - ręcznik opadł na podłogę. Zaraz potem dołączył do niego ręcznik, oplatający biodra ciemnowłosego. Draco pociągnął Harry'ego i opadli na miękkie łóżko. Pocałował go mocno i namiętnie, a ich języki splotły się razem. Usta Dracona zsunęły się na szyję zielonookiego, który zaciskał dłonie na jego ramionach. Teraz przyszła jego kolej na masaż. Po kilkunastu minutach ciężko było powiedzieć, kto, kogo masuje. Pływali w olejku erotycznym i masowali się wzajemnie, zaspokajając swoje ciała. Usta blondwłosego ślizgały się po szczupłym i jędrnym ciele Gryfona. Ssał jego twarde sutki, palcami jednocześnie delikatnie pieszcząc kark bruneta, co wywoływało gęsią skórkę na całym jego ciele. Usta Ślizgona wędrowały coraz niżej, poprzez umięśniony brzuch i w dół, poprzez podbrzusze porośnięte delikatnymi, ciemnymi włosami. Jego smukłe palce dotykały rozpalonych ud, gładziły ich wewnętrzną stron i stopniowo zbliżały się w kierunku kulminacji podniecenia. Wziął do ręki gładkiego penisa kochanka i przejechał po nim wskazującym palcem. Delikatnie pocałował główkę i zaczął ją ssać. Doznania Harry'ego w tym momencie były ciężkie do opisania. Można powiedzieć, ze czuł się jak w niebie, a to i tak byłoby niewystarczające określenie. Jego głośne jęki rozbrzmiewały w komnacie i odbijały się echem od ścian. Harry wplątał palce we włosy Ślizgona i przyciągnął jego twarz bliżej do swojego krocza, jednocześnie unosząc nieco biodra. Chciał się zagłębić w tych ciepłych ustach, która obiecywała mu nieopisane rozkosze. Draco posłusznie wziął jego penisa głębiej do ust i ssał go zapamiętale. Wsuwał go sobie do ust i wysuwał, pomagając sobie dłonią. Harry poczuł, że dłużej nie wytrzyma. Zacisnął kurczowo dłonie na prześcieradle, starając się powstrzymać ogarniającą go falę spełnienia. Starał się dać Malfoyowi jakiś znak by się odsunął, ale na nic to się nie zdało. Wytrysnął nasieniem prosto w usta blondyna, przez co czuł się nieco skrępowany. Draco połknął wszystko, tylko jedna kropla spłynęła po jego podbródku i wyglądał jakby sprawiło mu to przyjemność. Podciągnął się na łokciach i opadł na łóżko, przytulając się do Harry'ego. Pocałowali się namiętnie, tak, że Gryfon poczuł smak swojego własnego nasienia.
Leżeli chwilę, dotykając się delikatnie i subtelnie, całując lekko i odpoczywając.
- Uprawiałeś kiedyś seks z mężczyzną? - zapytał cicho Dracon, przygryzając płatek ucha zielonookiego.
- Eee... Co?
- No wiesz... Czy kochałeś się z mężczyzną?
- Nie - twarz Harry'ego pokryła się czerwienią.
- Jesteś prawiczkiem? - zapytał Ślizgon bez ogródek.
- Tak - czerwień przybrała jeszcze ciemniejszy odcień.
Draco w odpowiedzi jedynie mocno przycisnął usta do ust kochanka, a jego dłoń powędrowała w kierunku brzucha Gryfona. Całowali się namiętnie, coraz goręcej i pieścili swoje ciała.
- Odwróć się na brzuch - szepnął Draco do ucha Harry'ego.
Twarz chłopaka znowu pokryła się rumieńcem, a on sam był całkowicie onieśmielony, ale odwrócił się, klęcząc na łóżku. Jęknął gdy poczuł jak dłoń Dracona zaciska się wokół jego męskości, a usta delikatnie muskają jego pośladki i rowek między nimi. Stopniowo się rozluźniał pod wpływem pieszczot, którymi obdarowywał go Ślizgon. Zesztywniał na krótką chwilę, gdy jeden palec blondyna wsunął się do jego wnętrza. Palec poruszał się na początku delikatnie, a po chwili coraz bardziej rytmicznie. Harry ze zdziwieniem odkrył że sprawia mu to dziką przyjemność i zorientował się, że sam nabija się na smukły palec, poruszając całym ciałem. Cichy jęk zawodu wydobył się z jego ust, gdy palec wysunął się z niego. Wiedział jednak co zaraz nastąpi. Draco sięgnął po buteleczkę, stojącą na szafce koło łóżka. Usłyszał odgłos korka wyskakującego z butelki i poczuł, że jest nieco zdenerwowany. Jednak to odczucie odpłynęło, gdy poczuł na swoich pośladkach chłodne palce pokryte jakąś przyjemną substancją.
- Żeby nie bolało - szepnął Dracon, jakby czytając w jego myślach.
Malfoy nasmarował i pośladki Harry'ego i swojego członka. Przez chwilę masował jeszcze ciało bruneta, rozluźniając je i przygotowując do tego, ci miało zaraz nastąpił. Harry mocniej się wypiął, ponaglając Ślizgona. Draco zatopił główkę swojego penisa w miękkim i ciepłym wnętrzu Pottera. Jęknął z rozkoszy czując jak mięśnie zaciskają się dookoła jego męskości. Harry zacisnął zęby. Trochę bolało mimo maści, którą zostały potraktowane jego pośladki. Wypiął się jeszcze mocniej, chcąc dać Ślizgonowi jak najwięcej zaspokojenia. Penis bezproblemowo wśliznął się do jego wnętrza, a tym razem Harry'ego zalała fala podniecenia. Po początkowym bólu było mu dobrze i chciał więcej. Draco wszedł w niego do końca i przytulił się do jego pleców, przywierając do nich ściśle całym ciałem. Rękami masował penisa zielonookiego Gryfona, chcąc ukoić jego ból, jak zapewne odczuwał. Przecież to był jego pierwszy raz. Blondwłosy Ślizgon nie spodziewał się, że Harry jest taki niewinny pod tym względem. Po chwili przestał myśleć o czymkolwiek, zatracił się całkowicie, przestał kontrolować swoje ruchy. Wbijał się mocno w Harry'ego, któremu zupełnie to nie przeszkadzało. Jęki Dracona podniecały go jeszcze bardziej, w szczególności, że na karku czuł jego przyspieszony oddech. Obaj w tym samym momencie poczuli, że dłużej już nie wytrzymają. Harry, gdy poczuł jak ciepła sperma rozlewa się w jego wnętrzu sam wystrzelił w pościel, czują się błogo i cudownie zaspokojony.
Opadli na poduszki i po chwili spali smacznie w swoich ramionach. Przebudzili się w środku nocy.
- To jak Potter? Jutro tutaj o tej samej porze? - zapytał Draco z uśmieszkiem na ustach.
- Jutro? - zapytał nieprzytomnie Harry.
- No tak. W końcu jutro to ty wymyślasz karę dla mnie - uśmiechnął się rozbrajająco.
- A tak. Właśnie. Jutro. Dwudziesta druga - zielonooki odwzajemnił uśmiech.
A profesor Snape spał spokojnym, głębokim snem niczego nie świadomy. A co najważniejsze nieświadomy serii wzajemnych kar dla Dracona Malfoya i Harry'ego Pottera, które miał im zadać w ramach tego, ze "ma ich dosyć" aż do końca roku szkolnego.
***KONIEC***