Podziemia zamku w Łęczycy
7-01-2011
W podziemiach zamku, w Starej Łęczycy
jakiś osobnik bez przerwy krzyczy,
zamieszkał w izbach przed wielu laty,
nikt nie pamięta, dokładnej daty.
Dreszczyk emocji wisi na haku,
nie dla kozery, raczej do smaku,
w piórka obrosło owe dziwactwo,
chyba to sowa - „ot” takie ptactwo.
Siedzi na skarbach przez dzionek cały,
jest niewyspany i bardzo stary,
jednak pilnuje nadal dobytku
i robi czary bardzo po cichu.
Potrafi władać niezwykłym kluczem,
omamić biednych , wykraść im dusze,
bo cyrografu nikt nie wykreśli
z bogatej stajni, która zło mieści.
Przebiegłe z niego jest ciągle ścierwo,
zmienia postacie, zwabia każdego,
potem wysysa ludzką wrażliwość,
bo nie pamięta, co to jest miłość.
Z braku pokarmu dla jego duszy
potrafi także przechodniów wkurzyć
- jęczy i sapie, wydaje krzyki,
straszy gdzie trzeba, przestawia szyki,
gasi lampiony, dusi garść marzeń
i bardzo sprytnie skrada im twarze,
potem spokojnie patrzy na skarby,
duma jak można znowu postraszyć.
To jest bywalec stały Łęczycy,
kto jeszcze nie słyszał - jeszcze usłyszy,
niechaj no tylko zejdzie w podziemia,
zapewne dotknie choć jego cienia.