Grażyna Kuźnik, Polska Dziennik Zachodni
Henryk urodził się w Szerokiej, dzisiaj dzielnicy Jastrzębia -Zdroju, w ubogiej rodzinie. Miał ośmioro rodzeństwa, ale tylko on wyrwał się w świat.
- Zapłacił za to chłodem ze strony bliskich. Krył się za tym jakiś ból. Nigdy nie poznałam tamtych dziadków, ojciec mnie tam nie zabierał, chociaż sam do nich jeździł, jak mówił, z tęsknoty. Po wojnie tamci krewni nigdy się do nas nie odezwali. Zresztą nie tylko oni, inni też się bali. Wokół nas zawsze było pusto - zwierzała się córka.
Po wybuchu pierwszej wojny Henryka Sławika przymusowo wcielono do niemieckiej armii. Wrócił jako gorący polski patriota, wziął udział w trzech powstaniach śląskich. Zaczął też kształcić się na własną rękę. W 1934 roku wszedł do Rady Naczelnej PPS. Już w czasie plebiscytu pisał do "Gazety Robotniczej", w 1928 został jej redaktorem naczelnym. Był przeciwny współpracy z komunistami, ale nie popierał też polityki Piłsudskiego. Jako redaktor odpowiedzialny stawał kilkakrotnie przed sądem; raz nawet siedział w więzieniu. W 1930 roku wybrano go na prezesa syndykatu Dziennikarzy Polskich Śląska i Zagłębia. Został też posłem do Sejmu Śląskiego.
Książki, filmy dvd, audiobooki duży wybór, tania wysyłka
Znajdź Miłość, Poznaj Przyjaciół Wejdź i Sprawdź już Dziś!
Tysiące Słowackich
Po wybuchu wojny hitlerowcy od razu zaczęli polować na Sławika. Udało mu się jednak przedostać na Węgry, a jego żona i córka schroniły się u rodziny w Warszawie, dotarły do niego później. Sławik trafił do obozu dla uchodźców, gdzie spotkał Jozsefa Antalla, radcę węgierskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Antall wkrótce zyska miano "ojczulka Polaków" i stanie się jego przyjacielem.
Sławik poskarżył się Antallowi na położenie Polaków w obozie. Węgierski urzędnik przejął się jego słowami i zrobił go prezesem Komitetu Obywatelskiego do Spraw Opieki nad Uchodźcami Polskimi. Nie mógł lepiej wybrać. Sławik wydawał polskie dokumenty wszystkim uciekinierom, bez względu na pochodzenie. Założył też sierociniec dla "dzieci polskich oficerów", chociaż miały czarne oczy i nie znały pacierza. To do Sławika trafiały dzieci wyrzucone z pociągów w drodze do Oświęcimia i Majdanka, ocalone z getta, oddawane przez rodziców pozbawionych szans na ratunek. Dostawały status sieroty po polskim żołnierzu.
Węgry formalnie były sojusznikiem hitlerowskich Niemiec, jednak spora część społeczeństwa była przeciwna nazizmowi. Dlatego bezpieczne schronienie znalazło tutaj około 100 tys. obywateli polskich. Katolicka metryka i polskie nazwisko oznaczały ratunek dla Żydów. Krystyna Kutermak wspominała, że w Budapeszcie pojawiły się nagle setki Mickiewiczów i Słowackich; każdy żydowski uciekinier chciał się tak nazywać.
|