ZBIGNIEW GÓRALSKI, Pierwsza Rzesza Niemiecka, Warszawa 1975.
Przypomnijmy sobie: w 1415 r. nikomu nie znany burgrabia Norymbergi Fryderyk Hohenzollern otrzymał od cesarza Zygmunta Luksemburskiego jako lenno Brandenburgię. W 1511 r. członek tego rodu Albrecht wybrany został wielkim mistrzem Krzyżaków. W 1525 r. przyjąwszy protestantyzm stał sią władcą świeckim. W znanym hałdzie pruskim w tymże roku na rynku krakowskim uznał wprawdzie nad sobą władzę Polski, ale zgodnie z naturą rzeczy oba terytoria pozostające we władzy jednego rodu ciążyły ku sobie, dążąc do scalenia.
Niebezpieczeństwo stawało się dla Polski tym większe, że do zwierzchnictwa nad Prusami i Brandenburgią rościł sobie pretensje cesarz. Naciskała także ta część Krzyżaków, która się nie sekularyzowała i pozostała wierna katolicyzmowi. Przenieśli się oni w głąb Niemiec, do Mergentheim, a ich osobno wybierany wielki mistrz ("Deutschmeister") prowadził w Rzeszy nieustanną agitację za zorganizowaniem przeciw "heretyckim" Prusom wyprawy krzyżowej.
Albrecht pruski, twórca nowego państwa niemieckiego, panował długo. O 20 lat przeżył Zygmunta Starego, któremu złożył hołd. Miał zatem dość czasu, aby stworzyć swemu państwu mocną pozycję. W 1663 r. Zygmunt August, potrzebujący poparcia Albrechta w uciążliwej wojnie o Inflanty, zgodził się, by po wygaśnięciu linii panującej w Prusach rządy objęła linia brandenburska. Nastąpiło to po niespełna 50 latach. Następca Albrechta, Albrecht Fryderyk, był bezdzietny i chory umysłowo. Nie było więc szans na przedłużenie rodu. O opiekę nad chorym zabiegał elektor brandenburski, co bez trudu uzyskał od Stefana Batorego (w 157? r.). I7o zjednoczenia brakowało teraz tylko jednego kroku. W 1611 r. elektor brandenburski Jan Zygmunt otrzymał od Polski Prusy w dziedziczne lenno. W jego posiadanie wszedł formalnie w 7 lat później, po śmierci Albrechta Fryderyka. Był, to początek późniejszej potęgi pruskiej, która w XVIII w. decydowała o losach Europy środkowej i wschodniej.
Umiejętności prowadzenia gry politycznej odmówić Hohenzollernom nie można. Odziedziczyli to po Krzyżakach, którzy sztukę tę rozwinęli do perfekcji. Lawirując umiejętnie pomiędzy toczącymi wojnę trzydziestoletnią państwami i wygrywając je przeciw sobie, wyszła z niej Brandenburgia, dzięki dyplomatycznym machinacjom, nie bez zdobyczy. Jeden rzut oka na mapę ówczesnych Niemiec uwidoczni nam nabytki terytorialne Hohenzollernów. Wśród różnokolorowej mozaiki państw i państewek wybija się ich władztwo - zwarty, ogromny obszar, sięgający od Kłajpedy aż po Niemcy środkowe, dominujący nie tylko nad Polską, ale i nad Rzeszą. Wojna przyniosła wprawdzie także zniszczenia, ale Brandenburgia podniosła się szybko. Elektor wydawał liczne przywileje dla szlachty (pogarszając tym samym los chłopów). W drugiej połowie XVII w. napłynęli liczni imigranci z Francji i Polski, innowiercy, którym w ich rodzinnych krajach groziły prześladowania religijne. Tolerancyjny Hohenzollern przyjmował wszystkich. Rozwijały się manufaktury i rzemiosło, wzrastała zamożność.
Od wojny trzydziestoletniej minęło zaledwie lat 7, a już nadarzyła się nowa okazja do powtórzenia tak owocnej polityki lawirowania. W r. 1655 Szwedzi najechali Polskę, i oto Brandenburgia stała się dla obu stron pożądanym sojusznikiem. Po pierwszych sukcesach w Polsce szczęście opuściło Szwedów. Brandenburgia natychmiast zaoferowała Karolowi Gustawowi pomoc. Zapłatą miała być całkowita niezawisłość. Chociaż tego nie osiągnęła, zdobyła na Polsce Warmię; zarysowały się także perspektywy otrzymania całego Pomorza. W lipcu 1656 r. Brandenburczycy ramię w ramię ze Szwedami pomaszerowali na Warszawę. 30 lipca zdobyli Pragę. Po raz pierwszy w swych dziejach stolica i Polska centralna ujrzały Niemców w charakterze najeźdźców i okupantów. Zdobycie Warszawy wcale nie poprawiło sytuacji Szwedów. Sprzymierzeńcowi trzeba było dawać nowe koncesje: Brandenburgia dostała więc niezależność w Prusach Książęcych.
Ze strony Polski zapewniła sobie uznanie niezawisłości za cenę odstąpienia od Szwedów i udzielenia jej pomocy militarnej. W traktacie welawsko-bydgoskim zawartym w 1657 r. Polska oficjalnie przyznała Prusom suwerenność, z zastrzeżeniem - zresztą bez praktycznego znaczenia - powrotu ich do Polski w razie wymarcia Hohenzollernów. Zgodnie z układem Prusy zwróciły Polsce podarowaną im przez Szwedów Warmię, ale w zamian otrzymały w lenno Lębork i Bytów i prawo przemarszu przez Pomorze, co było pomyślane dla lepszego związania Brandenburgii z Prusami.
Drugi Hohenzollern, wuj i zarazem szwagier elektora brandenburskiego, książę Kurlandii Jakub, również próbował za wzorem swego siostrzeńca uwolnić się od lennych więzów łączących go z Polską, na szczęście bezskutecznie. Gdyby do tego doszło, w kleszczach niemieckich znalazłaby się cała Litwa.
Nie upłynęło 20 lat, a cała Brandenburgia Prusy stały się potęgą, ustępującą wśród państw niemieckich tylko Austrii. Około 1670 r. miały zaledwie 8 tysięcy stałego żołnierza, po 5 latach już 30 tysięcy i biły nawet Szwedów, najlepszą armię Europy (1675 pod Fehrbellin).
Człowiekiem, który do tego doprowadził, był Fryderyk Wilhelm, nie bez racji nazwany później Wielkim Elektorem. 48 lat jego rządów (1640-1688 - władcy pruscy w ogóle odznaczali się długowiecznością) wystarczyło przy niemieckim talencie organizacyjnym i pracowitości do stworzenia silnego państwa.
I oto minęło znów bez mała 30 lat, a dawne lenno polskie stało się królestwem. Choć Wielki Elektor sam miał dane po temu, by uwieńczyć swe dzieło koroną, uważał, że pierwszą sprawą jest scementowanie i należyte zorganizowanie państwa. Przygotował przez to warunki swemu synowi Fryderykowi (1688-1713), by ten dokończył dzieła.
Był rok 1700. Właśnie zaczynała się wojna o sukcesję hiszpańską, dla cesarza bardzo ważna, bo chodziło o koronę po wymarłych właśnie Habsburgach hiszpańskich. Należało więc zdobyć sojuszników, a wyboru wielkiego nie było. Cesarz zwrócił się więc do Brandenburgii, która w zamian za zgodę na koronację elektora zobowiązała się udzielić pomocy. Cesarza hamowały wprawdzie pewne skrupuły, jako że Hohenzollern był "heretykiem", nie miał ich natomiast Fryderyk, wprzęgając do swej służby także jeżuitów. Zajęli się oni przygotowaniem dworów europejskich, by nie sprzeciwiły się koronacji Fryderyka na króla. W Wiedniu przeprowadził wszystko zręcznie ojciec Wolff; w Polsce działał ojciec Vota, kręcąc się już koło Sobieskiego. 18 stycznia 1701 r. huk dział w Królewcu obwieścił o wielkim dniu Prus. Na głowie ich władcy Fryderyka I spoczęła korona królewska. Stany Rzeczypospolitej Polskiej zaprotestowały przeciw temu i odmówiły uznania tytułu królewskiego władców Prus. Zgodziły się' na to dopiero w 1764 r. pod naciskiem prusko-rosyjskim.
W ciągu następnych 40 lat Prusy stały się w Europie mocarstwem pierwszego rzędu. Pod koniec tego okresu posiadały prawie 80-tysięczną armię (na 2,5 miliona mieszkańców wraz z Brandenburgią). Polska od 1717 r. miała utrzymywać tylko 24 tysiące żołnierza, w praktyce zaś posiadała jeszcze mniej.
Organizowanie wojska i utrzymanie go w stałej gotowości bojowej było kosztowne. Następca Fryderyka I, jego syn Fryderyk Wilhelm I (17131740), zaciskał pasa sobie i poddanym, okładał ich podatkami, ograniczał niemiłosiernie fundusze na oświatę i naukę, ale nie szczędził wydatków na armię. W 1725 r. król włożył na stałe mundur wojskowy; wkrótce moda ta przeszła na wszystkich panujących Europy.
Państwo było par excellence wojskowe. Od armii wszystko się zaczynało i na niej wszystko kończyło. Poddani traktowani byli jak żołnierze, nawet wewnętrzną administracją kraju zajmowały się urzędy wojskowe (Generalkriegskommissariate). Stanowiska urzędnicze obsadzano wysłużonymi oficerami. Jak kraj długi i szeroki (a powiększył się on jeszcze w czasie wojny północnej o Szczecin, zdobyty na Szwedach w 1713 r., i Pomorze zaodrzańskie, co zatwierdził pokój w Sztokholmie w 1720 r.), od świtu do nocy rozlegał się warkot bębnów, tupot maszerujących żołnierzy i głosy wojskowego egzercerunku.
Armia była ściśle narodowa i klasowa. Fryderyk I pousuwał z niej wszystkich cudzoziemców, tworząc własny korpus oficerski, złożony ze szlachty. Szli do niego młodsi synowie szlacheccy, zwani dlatego junkrami (od "junger" - młodszy); starsi dziedziczyli majątek. Utworzono dwa korpusy kadetów - w Kołobrzegu i Magdeburgu. Ponieważ ojcowie już od czasów Wielkiego Elektora wyposażeni byli w liczne przywileje ziemskie, oddające im m.in, bezwzględną władzę nad chłopami, synowie mieli bronić nie tylko państwa, lecz i własnych interesów klasowych.
Tak zorganizowana machina tworzona była nie dla zabawy. Budowano ją z myślą o konkretnych celach i do konkretnego użycia.
Fryderyk I koronując się przybrał tytuł "króla w Prusach" ("Konig in Preussen"), a nie "króla Prus". W tej pozornie niewiele mówiącej dla laika nazwie zawarte było wiele treści dyplomatycznej i politycznej. Tytuł stwierdzał, że Fryderyk jest panem suwerennym w dawnych krzyżackich Prusach, tzw. Książęcych, i nie narusza praw zwierzchnich cesarza do Brandenburgii, pozostającej w Rzeszy, ani jej ustroju. Uniknął też zarzutu ze strony innych elektorów, że wywyższa się ponad nich.
Tytuł Fryderyka I oznaczał również, że król pozostawia otwartą sprawę Prus polskich, tzw. królewskich. Był to więc tytuł prowizoryczny, do czasu aż pod berłem pruskim zjednoczone zostaną wszystkie terytoria, do których Prusy miały pretensję, przede wszystkim polskie. Gdy się to ziściło po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 r., przybrał panujący wówczas Fryderyk II tytuł "króla Prus" ("Konię von Preussen") stwierdzający, że panuje nad ich całością.
Plany rozbioru Polski kuł już Wielki Elektor w 1656 r. do spółki ze wszystkimi, którzy mieli apetyty na ziemie polskie, a szczególnie ze Szwedami. Kontynuowali je jego następcy, nie spuszczając Polski ani na chwilę z oka. Tymczasem doszedł współzawodnik w postaci Rosji zgłaszający pretensje do opanowania całego państwa. Prusy zatem w ścisłej jedności z Rosją pilnowały, by w Polsce nie zaszły żadne zmiany na lepsze. Anarchia i zupełny rozkład polskiego organizmu państwowego gwarantowały, że wcześniej czy później będzie można dokonać agresji. Następują porozumienia, układy i traktaty Prus najpierw z Rosją (od r. 1720), potem także z Austrią (1726 r.), mające na celu utrzymanie nieładu w Polsce.
Wyników swych starań Fryderyk I nie dożył. Plon zbierać miał jego syn Fryderyk II, zwany później przez Niemców Wielkim.
Na razie jednak zdawało się, że syn zupełnie się wyrodził i będzie przeciwieństwem ojca - dusigrosza i militarysty. Wojskiem nie interesował się zupełnie. Ciągnęła go, literatura, zwłaszcza francuska, muzyka, polowania, wesołe życie i przyjemne towarzystwo. Najlepiej czuł się z równymi sobie wiekiem i upodobaniami. Wesoła młodzież zbierała się pod przewodem następcy tronu, w utworzonym przez niego klubie, nazwanym Towarzystwem Tabacznym (Tabakskollegium), gdzie czas schodził na paleniu fajek i plotkowaniu. Fryderyk wiele czytał i nieźle pisał, szczególnie po francusku. Języka niemieckiego, jako gminnego, nie uznawał i nigdy się nim nie posługiwał.
Ojciec z dezaprobatą patrzył na zabawy syna. Uważał, że jest niegodny następstwa tronu, który niechybnie zaprzepaści. Ojcowskiej edukacji Fryderyk nie poddawał się: w wojsku służyć nie chciał, więc przeniesiono go do administracji. Ale i tam miejsca nie zagrzał i uciekł z dworu ojcowskiego. Dobra organizacja policji pruskiej nie zawiodła: rychło go schwytano. Nieodpowiedzialne pomysły trzeba było przypłacić więzieniem. Dwa lata przesiedział Fryderyk w twierdzy w Kostrzynie. Towarzysza ucieczki rozstrzelano w jego oczach. Był rok 1730; Fryderyk miał lat 18.
Dwa lata odosobnienia zmieniły młodego człowieka. Nie porzucił wprawdzie upodobań artystycznych, ale zainteresował się państwem, jego organizacją i mechanizmem jego działania, wiedząc, że będzie nim rządził. Pod wpływem lektury filozofów i teoretyków prawa wyrobił sobie obraz
państwa nowożytnego. Wyłożył go też w napisanej przez siebie książce Antymachiavell będącej polemiką ze słynnym Włochem Machiavellim. Tego rodzaju rozważania były modne w całej Europie. Dotychczasowy ustrój i stosunki feudalne przeżywały się, trzeba było dostosowywać je do współczesności. System rządów oparty na nowych teoriach nazwano absolutyzmem oświeconym.
Fryderyk zaczął również interesować się sprawami wojska, nie tylko swojego, ale i obcego. W 1734 r. wyprawił się z Eugeniuszem Sabaudzkim do Francji. Był to czas wojny zwanej sukcesyjną polską, w której Francja w sojuszu z Hiszpanią i Sardynią, pragnąc pomścić przegraną w wojnie sukcesyjnej hiszpańskiej (1700-1714), wy-' stąpiła przeciw zwycięskim wówczas Habsburgom.. Za pretekst posłużyło pogwałcenie przez Austrię i Rosję wolnej elekcji w Polsce. Fryderyk miał wówczas okazję przekonać się, iź armia austriacka jest w gruncie rzeczy Iicha i sławę jej utrzymują tylko dobrzy wodzowie. Zapamiętał to sobie dokładnie, by wykorzystać w odpowiednim momencie.
Fryderyk II wstąpił na tron w 1740 r., po śmierci ojca. W tym samym roku w Austrii objęła władzę Maria Teresa, córka cesarza Karola VI. Licząc na słabość Austrii bez wypowiedzenia wojny zaatakował więc Fryderyk Śląsk, powołując się na prawa Prus do tej prowincji, odziedziczone rzekomo po Brandenburgii, a sięgające XIII w. Fryderyk nie omylił się w ocenie sił Marii Teresy. 8 lat trwały działania dwóch wojen zwanych śląskimi. Prusy wyszły z nich zwycięsko. Zabrały cały Śląsk z wyjątkiem księstwa cieszyńskiego i części księstw opawskiego, karniowskiego i nyskiego, tłumacząc to potrzebą zabezpieczenia tej dzielnicy jako "przedmurza" Prus. Zaraz ufortyfikowano Nysę, Świdnicę i Kłodzko. Potężna forteca górująca do dziś nad Kłodzkiem to pamiątka po Fryderyku II i wojnach śląskich.
Poza zdobyczami terytorialnymi wojny śląskie miały przynieść Prusom i inne zyski. Oba walczące państwa uchodziły za mocarstwa, ale tylko silniejsze z nich mogło zdobyć wpływy w Rzeszy. Przewaga zaczynała się powoli przechylać na stronę Prus, a Austria traciła wpływy i znaczenie w Niemczech. W tej sytuacji był jej potrzebny sojusznik. Dyplomacja austriacka uświadomiła sobie, że właściwie nie ma żadnych sprzecznych interesów z Francją. W 1756 r. nastąpiło porozumienie obu państw uwieńczone przymierzem. W ten sposób zlikwidowano trwający od XV w. antagonizm francusko-habsburski, pod znakiem którego przebiegały dzieje Europy ostatnich trzech stuleci.
Ta zmiana, czyli "odwrócenie przymierzy", nastąpiła w czasie nowej wojny, zwanej siedmioletnią. Prusy omal nie przypłaciły jej swoją egzystencją.
Fryderyk wiedział, że Austria upomni się o Śląsk, i postanowił uprzedzić jej uderzenie. Tym razem jednak przeliczył się, miał bowiem przeciw sobie silną koalicję austriacko-francuską, do której przyłączyła się i Rosja, zaniepokojona wzrostem potęgi Prus. Zwycięstwa przeplatały się z porażkami, aż wreszcie 12 sierpnia 1759 r. sojusznicy pobili Fryderyka na głowę pod Kunersdorfem (dziś Kunowice). Z 48-tysięcznej armii pruskiej zostało tylko 3 tysiące. Wojska rosyjskie stanęła w Królewcu i Berlinie. Fryderyk myślał już o samobójstwie; wyratowała go zmiana na tronie rosyjskim. Nowy car, Piotr III, z niemieckiego rodu Holstein-Gottorp, wielbiciel Fryderyka i jego metod rządzenia, nie dał skrzywdzić swego mistrza i ideału. Prusy, choć ogromnie wyczerpane, powróciły do stanu posiadania sprzed wojny i nie utraciły nawet Śląska.
Kolejnym łupem Prus miała być Polska. Od 1764 r. pertraktował Fryderyk z Rosją o jej rozbiór, zanim jednak Prusy dobiły targu, Austria już w lutym 1769 r. zajęła zbrojnie Spisz. Nazywało się to "rewindykacją", chodziło bowiem o okręg Lubowli i 13 miast spiskich oddanych Polsce w zastaw 1412 r. przez Zygmunta Luksemburczyka za pożyczkę pieniężną, W lipcu i sierpniu 1770 r. Austria "restytuowała" starostwa nowotarskie, nowosądeckie i czorsztyńskie. W 1772 r. rozbiór był dokonany i Fryderyk mógł zmienić tytuł na "króla Prus". Zabrał Pomorze (bez Gdańska i Torunia), Warmię oraz Wielkopolskę po Noteć. Dzieło długich dziesięcioleci zostało ukoronowane. Prusy i Brandenburgia stały się jednym terytorium - znikła między nimi przegroda w postaci terytorium polskiego.
Potęga Prus wzrastała. Ich dominacja nad Austrią i Rzeszą stawała się coraz bardziej widoczna i coraz silniejsza. W 1778 r. mogły już dyktować swoje warunki i przeciwstawiać się cesarzowi na terenie Niemiec. Austria odczuła to bezpośrednio, gdy Prusy uniemożliwiły jej opanowanie Bawarii. Przy prawie 200-tysięcznej armii, jaką dysponowały Prusy w osiemdziesiątych latach XVIII w., można już było narzucać swoją wolę.
Fryderyk rozbudowywał nie tylko siłę militarną swego państwa, powiększył także znacznie jego potencjał gospodarczy. Prowadził intensywną kolonizację, zasiedlając pustki i zakładając nowe miasta i wsie, których powstało przeszło 900, zamieszkanych przez 60 tysięcy mieszkańców. Polecił budować drogi, kopać kanały łączące rzeki; niektóre służą do dziś. Popierał manufaktury, w których produkowano porcelanę i szkło, sukno i płótno. Zyski płynęły nie tylko z dobrze prowadzonej gospodarki, lecz i z wyzysku sąsiadów. Opanowawszy oba brzegi Wisły, Prusy kontrolowały cały handel zagraniczny Polski idący przez Gdańsk. Łupieżcze cła nakładane na kupców polskich bogaciły Prusy. Jak dwa sępy usadowiły się nad Wisłą pruskie komory celne w Fordonie i Kwidzyniu. Polska była zalana małowartościową monetą bitą przez Prusy oryginalnymi stemplami polskimi zabranymi przez Fryderyka z Drezna podczas wojny siedmioletniej, dobrą monetę polską ściągał do Prus. Na tym fałszowaniu monety zarobił Fryderyk ponad 20 mln talarów. Po Polsce grasowali bezkarnie pruscy werbownicy i rekrutowali żołnierzy do armii pruskiej, nierzadko i siłą.
Prusy górowały nad sąsiadami pod względem ustroju. Fryderyk, "pierwszy sługa państwa", jak sam siebie nazywał, wprowadził szereg reform, które uczyniły z Prus państwo nowoczesne, dostosowane do nowych warunków. Fryderyk wprowadził niezawisłe sądy, których orzeczeniom sam
ostentacyjnie się poddawał, jako że wobec prawa wszyscy, nawet królowie, winni być równi. Złagodzono prawo karne, zniesiono tortury, opracowano nowy kodeks prawa, wydany w 1794 r. Oświecenie przynosiło i tolerancję religijną. Przeżyły się już spory wyznaniowe, panował inny duch. Fryderyk, sam indyferentny, uważał, że każdy może wierzyć, w co mu się podoba -"a son facon" - "na swój sposób", jak mawiał. Pilnował tylko, by wyznania zbytnio się nie usamodzielniały i by związki religijne regularnie wpłacały podatki. Wszystko sprzężone w jedną maszynę pod twardą ręką króla obracać się miało dla państwa i jego potęgi.
6