Krótko powiem to, co wiem z własnego doświadczenia. Matka była zajęta pisaniem listu, gdy mały Wicio przyszedł z niezwykłą prośbą: „Mamusiu, mówił, przyłóż ucho do mego serca i słuchaj, czy Jezus tam jest? - Matka przyłożyła ucho, rzekła: "Jezus odszedł, bo, WICIO był niegrzeczny". Wicio ciągnął matkę za ręka i błagalnie prosił: Mamo mylisz się, Jezus jest! Ty Go nie słyszysz, lecz Ja Go czuję"! - Kto mówił Wiciowi o Jezusie? Widać matka po chrzcie św. pamiętała o błogosławionych skutkach tego sakramentu i kiedy chłopczyk zaczął myśleć, powiedziała mu to, co chciała aby wiedział. Kapłanka ogniska domowego! Bezcenna pomoc dla księdza. Obeność takiego, dziecka na katechiźmie wywołuje radość i uczucie wdzięczności dla Boga, ktory zsyła taką pomoc pracującemu kapłanowi. - Ale czasem ta pomoc jest nierozumiana. Bóg wie, my nie wiemy. Bóg chce mieć księdza. Od wieków myślał o nim. W czasie dał mu odpowiednie środowisko rodzinne, prowadził dziwnymi drogami. Już jest klerykiem, zdolny, pracowity, zapowiada się dobrze. Nagle wojna - kleryk musi iść. Na wojnie stracił oko. Rozpacz dla rodziców. Czy może być księdzem o jednym oku? Biskup powiedział: tak! Będzie sztuczne, szklane oko. przygotowania idą dalej. Oko szklane odegra swoją rolę. Po święceniach młody kapłan wyjechał na misje w głąb Afryki. Tam - pogańska wioska. Czarnoksiężnik jest honorowany. Młody misjonarz zrozumiał: Póki ten tu będzie, wszelkie moje wysiłki będą paraliżowane. Co robić? Misjonarz myśli, modli się, wreszcie rzuca wyzwanie czarnoksiężnikowi. Na publicznym zebraniu, pod gołym niebem, musi go pokonać. Tu chodzi o sprawę Bożą, o powodzenie misji... Młody kapłan pokazuje niektóre sztuczki białej magii, której nauczył się w wojsku. Czy to czarnoksiężnik powtórzy? Tak. Każdy następny numer powtórzył. Skąd to znał? Czy podpatrzył? Misjonarzowi pot występuje na czoło. Repertuar się wyczerpuje, a czarnoksiężnik nie pokonany. Lecz tu myśl! Przychodzi jakby z nieba. Wśród niebywałego napięcia misjonarz wyjmuje swoje szklane oko, pokazuje na dłoni i rzuca na ziemię. Po chwili podnosi, otrzepuje z piasku i wsadza do oczodołu. Osłupienie. Potem oklaski, ogólny entuzjazm. Wioska jest uwolniona od czarnoksiężnika. A misjonarz co zrobi? Czy skorzysta z okazji? Narzuci się mieszkańcom wioski na wodza i jako król będzie odbierał hołdy? Zdobędzie majątek, sławę? Wieczorem, w ciszy swej ubogiej chatki modli się i powtarza: Dla Ciebie Panie! Dla Ciebie! I pierwszy raz w życiu zrozumiał, dlaczego na wojnie stracił oko. Bohater zaczyna pracę. Powoli, z dnia na dzień staje się mniejszym, małym, a w rozmowach czarnych parafian rośnie idea Boga - Zbawiciela. On ma wzrastać, a ja się umniejszać. Nowoczesny Jan Chrzciciel.
Ks. F Ziebura Homilie - Rozważania liturgiczne na niedziele i święta A.B.C