Hagada - siła opowieści
Ks. prof. Waldemar CHROSTOWSKI
Teolog biblista, były przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich.
Pierwszy przykład skuteczności narracji? Izrael. Nigdzie chyba nie widać siły opowieści tak silnie, jak w tym kraju. Narracja, opowieść, story stanowią fundament konstytuujący tożsamość narodu, wokół narracji budowana jest wspólnota. Najznakomitszym badaczem hagady jest w Polsce prof. Waldemar Chrostowski.
Filip MEMCHES: - Jaki wpływ ma hagada na współczesne społeczeństwo izraelskie?
Prof. Waldemar CHROSTOWSKI: - Zacznijmy od tego, że jest to społeczeństwo bardzo zróżnicowane. Żydzi ortodoksyjni i ultra ortodoksyjni oraz konserwatywni posiłkują się hagadą paschalną, nawiązującą do prapoczątków Izraela. Natomiast Żydzi zsekularyzowani, a nawet ci, którzy należą do reformowanych i liberalnych nurtów judaizmu, skłaniają się ku hagadzie świeckiej, a więc takiej, w której dominuje wątek Szoa. Znamienne, że ta biegunowość nie rodzi w łonie społeczeństwa izraelskiego nieprzezwyciężalnych konfliktów. Izraelczycy budują jedność w różnorodności, i to nawet jeśli różnorodność postaw i zapatrywań jest tak daleko posunięta, jak w tym przypadku.
- Skąd się wzięła hagada?
- Stanowi ona jedną z dwóch odmian midraszu. Termin „midrasz” wywodzi się od hebrajskiego czasownika „darasz”, który po polsku oznacza „szukać, badać, zgłębiać”. Zatem midrasz to zgłębianie sensu, przede wszystkim sensu Pisma Świętego, a w tym świetle zgłębianie również sensu swojego życia. I właściwie nie wiadomo, co jest ważniejsze: docieranie do najgłębszych warstw znaczeniowych Biblii czy rozważanie i objaśnianie w świetle Biblii wyzwań i problemów, które nastręcza życie codzienne. Natomiast termin „hagada” ma swoje źródło w hebrajskim słowie „nagad”, czyli „mówić”, „opowiadać”. A zatem hagada to opowiadanie. Dodajmy, że drugą odmianą midraszu jest halacha. Ta nazwa została urobiona od czasownika „halach” - po polsku „czynić, robić, postępować”. Halacha ma więc przede wszystkim cele normatywne i dydaktyczne.
- Hagada to jednak coś innego…
- W hagadzie chodzi o ukazanie znaczenia, wartości i żywotności Miqra (hebrajskie określenie Biblii), czyli „tego, co należy czytać”, dla kolejnych pokoleń Izraela. Hagada sięga tych samych zamierzchłych czasów, co Biblia. Izrael stworzył Biblię i hagadę, natomiast Biblia i hagada odwdzięczyły mu się, stwarzając Izrael jako świadomy swej tożsamości lud Bożego wybrania. Wyrastając z tradycji ustnej, hagada objaśnia poszczególne fragmenty Pisma Świętego. I tu trzeba dodać jeszcze jedno: istnieje ściśle kanoniczna hagada. Jest to hagada paschalna, która wyjaśnia najgłębszy sens zarówno wyjścia Izraelitów z Egiptu oraz nadania im Prawa na Synaju i wędrówki do Kanaanu, jak i potrzebę uobecniania i przeżywania tych wydarzeń w każdym kolejnym pokoleniu. Dzięki hagadzie paschalnej każdy Izraelita po dziś dzień wychodzi z Egiptu, udaje się na pustynię, staje pod Synajem i otrzymuje Prawo, którego ma obowiązek przestrzegać.
- Czy hagadę należy traktować jako mitologię czy jako żywy przekaz historyczny?
- Ani jedno ani drugie. Hagada jest najbliższa temu, co nazywamy legendą. Legenda to pamięć karmiona sercem, czyli przywiązaniem i emocjami. W tej pamięci nie chodzi wyłącznie o odtwarzanie wydarzeń - chociaż i ten aspekt jest ważny - ale o uchwycenie ich sensu w każdym czasie i dla każdego Izraelity czy Żyda. Przyjmując taką perspektywę, natura, cele i zadania hagady są inne niż te, których my, nie-Żydzi, oczekujemy.
- Dlaczego?
- Obracamy się bowiem w kategoriach grecko-rzymskich. Dlatego w spojrzeniu na przeszłość za najważniejszą uważamy wiarygodność przekazu historycznego, czyli zgodność relacji historycznych z faktami. Dbamy też o definicje i zobiektywizowane szczegóły, bo chcemy znać dokładny przebieg wydarzeń. Natomiast cel hagady jest odmienny. Chodzi w niej o ukazanie stale aktualnego i pozwalającego się adaptować do zmieniających się okoliczności znaczenia tego, o czym się opowiada.
- Czyli my, obracając się w kategoriach grecko-rzymskich, stawiamy na obiektywizm w opisie rzeczywistości, podczas gdy hagada preferuje subiektywizm.
- Tak, mentalność i kategorie grecko-rzymskie są bliższe obiektywizmu jako żmudnemu docieraniu do prawdy i jej ustalaniu. Chodzi o prawdę, która powinna być uznana i przyjęta przez wszystkich ludzi. Natomiast hagada postrzega świat ze specyficznie żydowskiego punktu widzenia. Nie chodzi w niej o obiektywizm, lecz o subiektywizm wynikający z pojmowania i przeżywania żydowskości. O ile, używając kategorii grecko-rzymskich, pytamy, co jest dobre i prawdziwe, o tyle na gruncie hagady dominuje pytanie, co jest dobre i prawdziwe dla Żydów.
- Z naszej rozmowy wynika, że hagada ma ścisły związek z religią żydowską. A przecież spora część Żydów jest dziś zsekularyzowana.
- Przez całe wieki hagada pozostawała na usługach judaizmu, czyli żydowskości o profilu religijnym. Centralne wydarzenie dla tej hagady stanowi wyjście Izraelitów z Egiptu. Zarówno to wydarzenie, jak i jego konsekwencje, decydująco rzutowały na wszystkie pozostałe wydarzenia żydowskiej historii. Natomiast w ostatnich dwóch stuleciach, zwłaszcza w ciągu minionych kilkudziesięciu lat, ta perspektywa uległa istotnej zmianie. Hagada bardzo często stoi na usługach żydowskości pojmowanej w sposób całkowicie świecki, a zdarza się, że areligijny czy nawet antyreligijny. W tym przypadku punktem odniesienia są nie tyle wydarzenia z odległej przeszłości, nawet tak ważne jak wyjście z Egiptu, lecz wydarzenia uznane przez Żydów świeckich za kluczowe dla współczesności. W wieku XIX i pierwszych dekadach wieku XX ta świecka hagada szukała swojego kształtu, chciała się rozwijać niezależnie od hagady religijnej i równolegle do niej.
- Co z tego wynikało dla zsekularyzowanych Żydów?
- Hagada świecka nie miała właściwie trwałego punktu odniesienia, który byłby analogiczny do tego, jaki na gruncie judaizmu stanowi wyjście z Egiptu. Ta sytuacja ulegała zmianie wraz z Szoa, czyli zagładą środkowo- i wschodnioeuropejskich Żydów dokonaną przez niemiecki narodowy socjalizm. Wprawdzie nie stało się to od razu, bo musiało upłynąć kilka dziesięcioleci, lecz w latach 60. XX wieku właśnie zagłada stała się centralnym wydarzeniem dla okrzepnięcia świeckiej hagady. I to jest zasadnicza nowość. Wśród Żydów nie brakuje ujęć, w których od wyjścia z Egiptu następuje przeskok przez całą żydowską historię aż do Szoa.
- Szoa to potworna trauma. A tymczasem wcześniej wśród Żydów narodził się syjonizm - swoista ideologia sukcesu, którą można zdefiniować jako nowoczesny, świecki nacjonalizm. Czy hagada odgrywała jakąś rolę w jej powstawaniu?
- Hagada rozwijana przez syjonistów była wobec judaizmu, mówiąc łagodnie, ambiwalentna. Ruch syjonistyczny stanowił zjawisko nowe, które się wykrystalizowało dopiero pod koniec wieku XIX. Twórca tego ruchu, Theodor Herzl, zwołał w 1896 roku pierwszy kongres syjonistyczny, który odbył się w Bazylei. Syjonizm rozwijał się głównie w Europie Zachodniej i częściowo w USA. Paradoks polegał na tym, że wielu syjonistów zachęcało do powrotu na Syjon, czyli do Ziemi Izraela, która wtedy była Palestyną pod okupacją turecką, a potem zarządzaną mandatem brytyjskim, ale nie wszyscy Żydzi się z tym powrotem spieszyli. To przypomina sytuację po ustaniu wygnania babilońskiego, znaną z biblijnych Ksiąg Ezdrasza i Nehemiasza. Tak więc syjonistyczna hagada rozwijała się rozmaicie w różnych miejscach.
- Jakie były te zasadnicze różnice?
- Tam, gdzie miała służyć powrotowi części Żydów do Ziemi Izraela, dotykała wątków, które miały wpływ na emocje, a co za tym idzie na podejmowanie konkretnych decyzji o zamieszkaniu w Palestynie. Gdzie indziej hagada syjonistyczna adresowana była do zasiedziałej żydowskiej diaspory i apelowała o pomoc dla Żydów udających się do Palestyny, aby wesprzeć ich materialnie w nowym miejscu osiedlenia. Na każdy z nurtów hagady syjonistycznej znacząco potem wpłynęła Szoa i wzgląd na nią stał się najistotniejszym elementem świeckiej świadomości żydowskiej.
- Czy jedność w różnorodności społeczeństwa izraelskiego oznacza, że poszczególne hagady nie toczą między sobą rywalizacji o rząd żydowskich dusz?
- Spory, oczywiście, istnieją. Koncentrują się one przede wszystkim wokół kwestii, co jest ważniejsze: judaizm czy żydowskość? Na ich przedłużeniu znajduje się pytanie, czy jest możliwe zachowanie lojalności wobec państwa żydowskiego z całkowitym pominięciem pierwiastka religijnego. Nie brakuje rabinów, którzy twierdzą, że poprzestanie na hagadzie świeckiej oznacza obumieranie judaizmu, a w rezultacie również zagładę świata żydowskiego. Najmocniejsze argumenty to takie, wedle których, pójście wyłącznie w stronę hagady o Szoa oznacza, iż Hitler odniósł pośmiertne zwycięstwo - nie udało mu się bowiem unicestwić Żydów fizycznie, natomiast decydująco przyczynił się do ich eksterminacji duchowej, gdyż zaczęli odchodzić od swoich korzeni.
- Hagada stanowi więc istotny czynnik w relacjach Żydów z innymi narodami i kulturami…
- Hagada religijna, której trzon stanowi Pascha, jest adresowana ad intram, na użytek wewnętrzny, czyli do samych Żydów. Jest podawana i przeżywana jako normatywna i swoiście „kanoniczna” w rodzinach żydowskich podczas sederu paschalnego, a właściwie podczas każdego szabatu. Natomiast hagada o Szoa, która coraz bardziej zyskuje status normatywnej i swoiście „kanonicznej”, jest przeznaczona również ad extram, czyli na użytek zewnętrzny, bo jej adresatami są też nie-Żydzi. „Kanoniczna” stała się liczba sześciu milionów zamordowanych Żydów, ale hagada jako taka na razie pozostaje niedokończona i prace nad nią wciąż trwają. Jej dalsze rozpowszechnianie ma skutkować tym, że wszędzie zostanie narzucona żydowska wizja drugiej wojny światowej, sprowadzająca ją wyłącznie do Szoa.
- Izrael to kraj demokracji parlamentarnej, w ramach której ścierają się rozmaite prądy ideowe. Może jednak ta jedność społeczeństwa izraelskiego w różnorodności ma jakieś rysy i pęknięcia?
- Wszystkie prądy ideowe mieszczą się w obrębie judaizmu bądź żydowskości. Podziały typu „prawica - lewica” nie grają w tym kontekście żadnej zasadniczej roli. Izraelska kultura polityczna przypomina sposób rozstrzygania sporów w Talmudzie. Nie ma tam forsowania jednego stanowiska, jest natomiast prezentacja rozmaitych, często rozbieżnych, a nawet sprzecznych ze sobą, poglądów wielu rabinów. Odbiorca talmudycznej refleksji otrzymuje całe spektrum różnych opinii, przy czym chociaż każdy rabin mówi co innego, to każdy z nich ma rację. Coś podobnego dokonuje się w hagadzie o podtekście i wydźwięku politycznym.
- W judaizmie po dziś dzień obecny jest nurt kontestujący istnienie państwa żydowskiego i argumentujący swoje stanowisko tym, że póki nie nadszedł Mesjasz Żydzi nie mogą powrócić z wygnania. Czy ów nurt też posługuje się hagadą?
- W tej chwili do głosu dochodzą nie tyle oczekiwania mesjańskie, ile te, które dotyczą odbudowy Świątyni Jerozolimskiej, czyli tzw. Trzeciej Świątyni, bo dwie poprzednie istniały w czasach biblijnego Izraela. Chodzi o przywrócenie porządku religijnego, który istniał przed rokiem 70 naszej ery. Talmud powiada, że każde pokolenie, które nie odbudowało Świątyni powinno się czuć jak to, które ją zburzyło. Jedno pokolenie to okres około 40 lat. To oznacza, że pokolenie, które zdobyło dostęp do terenu świątynnego - w wyniku wojny sześciodniowej w roku 1967 - już, w 2007 roku, przeminęło. Teraz odbudowa Świątyni Jerozolimskiej staje się zadaniem następnego pokolenia, zaś hagada powstająca w naszych czasach ma ten projekt uwiarygodnić.
- Czy to oznacza bezpośrednie nawiązanie do judaizmu biblijnego, zwanego mozaizmem?
- Perspektywa i realna możliwość budowy Trzeciej Świątyni stawia Żydów przed arcytrudnym wyborem: czy będzie to oznaczać powrót do kultu starotestamentowego, a więc między innymi do składania krwawych ofiar ze zwierząt, czy też należy zaprojektować nowa budowlę jako okazałą synagogę integrującą cały świat żydowski. W rozwiązywaniu tego dylematu widać napięcie między eksponowaniem judaizmu biblijnego a judaizmem rabinicznym, który się rozwija od 70 roku naszej ery. Mając na względzie ten dylemat, Żydzi starają się wypracować nową hagadę, która byłaby do zaakceptowania przez rozmaite nurty życia żydowskiego, a także przez nie-Żydów.