U G Krishnamurti Odwaga bycia samemu


ODWAGA BYCIA SAMEMU (THE COURAGE TO STAND ALONE)

Rozmowy z U.G. Krishnamurtim

Amsterdam, wrzesień 1982

Przepisanie i redakcja Ellen Chrystal

Oryginalne taśmy wyprodukowane i zredagowane przez Henka Schonewille.a

Tłumaczenie z języka ang. . Cezary Wójcik, 2004

Moje nauczanie, jeśli to słowo chcesz w tym przypadku użyć, nie ma praw autorskich. Masz pełną swobodę w jego przetwarzaniu, rozpowszechnianiu, interpretacji, przeinaczaniu, zniekształcaniu, przekręcaniu, w robieniu z nim, co ci się żywnie podoba, włącznie z przyznaniem się do jego autorstwa, bez mojej zgody, czy też pozwolenia kogokolwiek innego. . U.G.

SPIS TREŚCI

Przedmowa - Henk Schonewille. 3

Notatka o U.G. - Jeffrey M. Masson 4

Wprowadzenie - Ellen Chrystal. 7

Część I: . Niczego Nie Musisz Robić . 11

Cześć II: .Nie Mogę Wywołać w Tobie Głodu.. 33

Część III: .To Co Pozostaje to Odwaga.. 59

ODWAGA BYCIA SAMEMU:

Rozmowy z Człowiekiem Zwanym U.G.

Przepisane i zredagowane przez: Ellen Chrystal z oryginalnych taśm dźwiękowych wyprodukowanych przez Henka Schonewille.a, Amsterdam, Holandia. Ty nigdy nie kwestionujesz rozwiązań. Gdybyś naprawdę zakwestionował rozwiązania, musiałbyś zakwestionować tych, którzy ci je zaoferowali. Ale na drodze do odrzucenia nie tylko rozwiązań, ale i tych, którzy zaoferowali je tobie, stoją sentymenty. Kwestionowanie wymaga twojej ogromnej odwagi. Możesz mieć odwagę, by wspiąć się na górę, przepłynąć przez jeziora, wyruszyć tratwą na drugą stronę Atlantyku lub Oceanu Spokojnego. To może zrobić każdy głupek, ale odwaga życia na własny rachunek, stania na własnych, dwóch, solidnych nogach, jest czymś, czego nikt nie może ci dać. Nie możesz uwolnić się od tego brzemienia, próbując rozwinąć w sobie tę odwagę. Jeżeli jesteś wolny od całego brzemienia całej przeszłości ludzkości, wtedy to, co pozostaje, to odwaga. . U.G. Książka zawiera przedmowę Henka Schonewilla, Notatkę o U.G. Jeffreya Moussaieffa Massona, Wstęp Ellen Chrystal i rozmowy z U.G. w trzech częściach: Część I: Nic nie musisz robić, Cześć II: Nie mogę stworzyć głodu w tobie; Część III: Miło było spotkać się z tobą i do widzenia. Odwaga Bycia Samemu została wydana przez Anarchist Press i jest dystrybuowana przez Autonomedia, 55 South 11th ST., Brooklyn, NY, 11211-0568, Tel-Fax: (718) 963-2603. Pierwsze hinduskie wydanie z przedmową Mahesha Bhatta, wydane przez Smrti Books [e-mail: sunitapb@hotmail.com], New Delhi, India, 2001. Możesz zamówić kopie taśm dźwiękowych z treścią ODWAGI BYCIA SAMEMU (taśmy są zatytułowane .PODDAJ SIĘ.) i innej taśmy zatytułowanej, BEZ WYJŚCIA, u Henka Schonewilla, Hoogte Kadgk 55D, 1018 BE Amsterdam, Netherlands (Tel. 31-20-420- 7964). PRZEDMOWA Kiedy usłyszałem od mojej przyjaciółki, Julie Thayer, że seria taśm dźwiękowych z 1982 roku, pod nazwą .PODDAJ SIĘ., będzie wydana drukiem, byłem bardzo zadowolony i natychmiast zgodziłem się na tę propozycję. Zadzwoniła do mnie z Nowego Jorku i poprosiła o napisanie paru słów o tym, jak powstały te taśmy. Odpowiedziałem z życzliwością. Kiedy U.G. zaprosił mnie w lipcu 1978 roku do Bangalore, gdzie mieszkał w domu swoich przyjaciół i skąd, wtedy, organizował swoje indyjskie podróże, moja bezzwłoczna odpowiedź brzmiała, .Z przyjemnością, proszę Pana.. Jednocześnie przypomniałem mu o moim zeszłorocznym zaproszeniu do Amsterdamu. .Wielu ludzi stąd czeka na spotkanie z tobą, Szanowny Panie.. Po pięciu latach w 1982, U.G. w końcu zawitał w Amsterdamie, i mieszkał tu, ku swojemu zdziwieniu przez 21 dni, w pięknym domu zaoferowanym mu przez pewnych, byłych zwolennik ów Rajnisha. Mój własny dom nie był w tym czasie, ani odpowiednio duży, ani wygodny, z tego powodu, że Valentine (.moja towarzyszka podróży. . jak ją nazywa U.G.) nadal towarzyszyła U.G. we wszystkich jego podróżach. U.G. zakochał się . jak większość zagranicznych gości . w Amsterdamie i jego pięknych kanałach i kwiatach. Miasto musiało wpłynąć na niego, co uwidoczniło się w jego przejrzystych i pełnych mocy rozmowach. Wielu gości przyszło porozmawiać z nim. Byli pośród nich psychologowie i wydawcy, duchowi dziennikarze i sannyasini, palący haszysz dziwacy i ludzie-kwiaty. Jednym z nich był znany poeta, który właśnie zdobył nagrodę za .mówienie bez przerwy przez 24 godziny.. (U.G. uciszył go jednym zdaniem!) Więc była tu niezła mieszanka. Jednak powiedziałbym, że byli to .zwykli. ludzie. Te taśmy były esencją rozmów U.G. w Amsterdamie. Na szczęście mieliśmy pod ręką magnetofon i za pozwoleniem U.G., nagraliśmy prawie wszystkie jego rozmowy (jakieś 24 godziny materiału). Robiłem te nagrania z wielkim zapałem i przyjemnością. Po zakończeniu wizyty U.G., przyszło mi do głowy, że mógłbym łatwo wyprodukować taśmę z tego materiału, głównie do użytku przyjaciół. Ale materiału było tyle, że nie dało się go zmieścić na jednej kasecie. Więc sprawa skończyła się na serii trzech kaset, zatytułowanych .Poddaj Się., razem cztery i pól godziny nagrań. Zredagowałem taśmy około września i października 1982 roku. Podczas redakcji taśm odczuwałem wielką wdzięczność. Od tego czasu wiele kopii tych taśm powędrowało w różne miejsca świata. Dzwonili do mnie ludzie z Niemiec, Francji, Austrii, Australii, Włoch itd. . razem, z ponad 14 krajów. Wiele kopii wykonano również w Indiach. I każdego roku po tym wszystkim, kiedykolwiek się nie spotykaliśmy, U.G. wtrącał uwagę, .Wydaje się, że zrobiłeś coś niesamowitego: gdziekolwiek nie jestem, każdy wychwala twoje taśmy.. W tej drukowanej wersji zmieniono tytuł serii na - Odwaga Bycia Samemu. .Miło, że tu przyszliście, ale przyszliście w nieodpowiednie miejsce . ponieważ chcecie uzyskać odpowiedź i sądzicie, że moja odpowiedź będzie waszą odpowiedzią. Ale tak nie jest. Może ja znalazłem swoją odpowiedź, ale to nie jest wasza odpowiedź. Musicie odnaleźć sami dla siebie sposób, w jaki funkcjonujecie w tym świecie, i to będzie wasza odpowiedź. . Mam nadzieję, że te słowa, które kiedyś U.G. wypowiedział do swoich gości, siedząc przed swoją willą w Gstaad w Szwajcarii, sprawią, że staniesz się .słuchaczem. (teraz czytelnikiem), który ma .odwagę stania na swoich własnych solidnych nogach.. Henk Schonewille Amsterdam, Holandia Lipiec, 1995

NOTATKA O U.G.

Jeffrey M. Masson Stare Upaniszady scharakteryzowały mądrość następująco - neti neti: .Nie to, nie tamto.. Ty nie potrafisz jej scharakteryzować. Tak też jest w przypadku U.G. Krishnamurtiego: spróbuj porozmawiać o nim z kimś i zobacz, w jakie kłopoty się pakujesz.

Przyjaciel: Słyszałem, że wczoraj wieczorem odwiedziłeś U.G.Krishnamurtiego. Tak naprawdę nie wiem, kim on jest. Może ty mi powiesz?

Ja: (W chwili, gdy próbuję opowiedzieć o nim, zdaję sobie sprawę, że zabieram się za okropne zajęcie, jakim jest opisywanie go.) On jest antyguru. Hm, nie do końca. Człowiek całkowicie przeciwny nauczaniu.

Przyjaciel: Co on robi?

Ja: Hm, uczy. Nie, to nie to. Siedzi z ludźmi w ich domach.

Przyjaciel: A więc żyje z innych ludzi?

Ja: Nie. Jest niezależnie zamożny. Hm, nie zamożny. Po prostu niezależny.

Przyjaciel: A co robi, tak siedząc?

Ja: Rozmawia. O guru, i jak bardzo ich nienawidzi, jakimi oni wszyscy są oszustami, każdy z nich.

Przyjaciel: Kto go słucha?

Ja: Grupa ludzi. Wiem, o czym myślisz, ale nie, oni nie są jego uczniami. Są anty-uczniami.

Przyjaciel: Jak to się przejawia?

Ja: Hm, śmieją się z niego, sprzeczają się z nim, obrażają go. Robią wszystko, za wyjątkiem traktowania go jak guru. A jeżeli zdarzy się im tak go potraktować (a niektórzy tego próbują), staje się nieprzyjemny, zły, pogardliwy. On autentycznie tego nie lubi.

Przyjaciel: Ale wydaje się, że jest kimś na wzór guru: podróżuje do krajów, gdzie ludzie słyszeli o nim i przychodzą do niego posłuchać co mówi. Głosi coś, czy raczej nie-głosi.

Ja: Masz rację. Wszystko, co robi, jest lustrzanym przeciwieństwem tego, co robią guru. On wszystko wywraca do góry nogami. Jest to częścią siły, która przyciąga do niego ludzi. Wspaniale jest go obserwować. Widziałem mojego własnego ojca, poszukującego guru przez ostatnie 60 lat, jak siedział zahipnotyzowany przed nim, z całej siły próbując się oprzeć uporowi, jaki stawiał U.G. przeciwko zrobieniu z siebie guru. Mój ojciec chciał, żeby on był jego guru, pragnął, żeby on był jego guru, ale paradoksalnie uwielbiał go .a la folie. dokładnie za to, że nie jest guru. Chociaż do tego stopnia, że U.G. jest jego guru. Podobnie jest w przypadku Julie, wspaniałej Julie. Ona do niego biegnie. On jej daje klapsa (mówiąc obrazowo . obraża ją). Julie leci do Bangalore, żeby być przy nim. .Odejdź ode mnie., mówi jej, .dostaję mdłości od twojego oddania.. I dokładnie o to mu chodzi. Ona szuka w jego komentarzu koanu Zen. On chce, żeby przestała. Ona upiera się, że on ją uczy poprzez parabolę, paradoks. Instrukcja przez obrazę. Ale on ją również lubi, nie może się powstrzymać. Jak każdy. Ale ona nie odchodzi. Jest bogata, oferuje mu dom, mieszkanie, dochód. On ją lekceważy. Jest autentycznie oburzony, zły. On tego nie potrzebuje, a gdyby nawet, nie wziął by tego. A jednak ona wciąż wraca. A on ją ciągle zbywa. Ten sam taniec z tysiącem różnorakich .kroków. odbywa się z innymi .przyjaciółmi. (jedyny zwrot, jaki akceptuje). Jest zniewolony, nie ma wątpliwości. A ja? Gdzie ja się mieszczę w tym wszystkim? Lubię go, a kto by nie lubił. Jest śmieszny, całkowicie ludzki, jest wybornie nie duchowy. Jest bystry, szybki i czuły. Przyjaciel. Ale czemu, kiedy widzę się z tym przyjacielem, rozmowy schodzą na temat guru, antyguru, i całego tego zjawiska? Dlaczego on jest tym wszystkim tak zainteresowany? Powtarza się. Ja się powtarzam. Przyjeżdża do Kaliforni, idę go odwiedzić. Oboje rozmawiamy o tym, jak wielu jest naciągaczy w tym świecie guru. Czy to jest subtelny sposób powiedzenia, że on nie jest jednym z tych naciągaczy? Nie, to autentyczna uwaga, obserwacja. Ale on to robi na tysiąc różnych sposobów, ciągle i ciągle, ad nauseam. A jednak to nigdy nie jest nudne. To jest nieskończenie fascynujące. Głównym powodem tej fascynacji jest osoba będąca naprzeciwko mnie, U.G. Krishnamurti we własnej osobie. Chociaż odżegnuje się od jakiegokolwiek atrybutu guru, mówi także o dziwnym życiu. Dziwne rzeczy mu się przytrafiły, takie, jakie nie zdarzają się zwykłym ludziom (ale są dziwnie zbliżone do mistycznych): przeszedł .katastrofę., która go omal nie zabiła. Opowiada o tym w mroczny sposób. Inni mistycy mówią o .iluminacji.. On z całą mocą jest anty-iluminacją. Wszystko czym on jest, jest jakby skrojone na modłę przeciwieństwa tradycyjnego guru, jeśli to tylko możliwe. A jednak, jeżeli nawet z przeciwnego powodu, on również nie ma pragnień, nie śpi, nie śni, nie je mięsa. Jest w nim jakaś zniewalająca czystość, jest w jakiś sposób emanacją pewnego rodzaju tęsknoty, którą wydaje się, że wszyscy żywimy za autentycznie mądrą ludzką istotą. Nie bałbym się scharakteryzować U.G. jako człowieka mądrego, nie takiego, jakiego opisano w Bhagavadgicie (Sthitaprajña), ale nie całkowicie różnego. Paradoks, cud, wspaniałość, prawdziwa ludzka istota. Jeffrey Moussaieff Masson Berkeley, Kalifornia, U.S.A. Listopad 1995. Jeffrey M. Masson jest autorem - Ostateczna Analiza: Dzieła i Zaniechania Psychoanalityka, Przeciwko Terapii, Oceaniczne Uczucie : Korzenie Religijnych Uczuć w Starożytnych Indiach, Guru Mojego Ojca: Podróż przez Duchowość i Pozbawianie złudzeń, itp.

WPROWADZENIE Ellen Chrystal

Zobaczmy, gdzie byłam, gdy U.G. prowadził te rozmowy w Amsterdamie w 1982 roku? Mieszkałam w Kalifornii, w .duchowej społeczności. Da Free Johna. Trzy lata później, w 1985 roku, odeszłam. Po 10 latach .praktyki. w tej społeczności, znalazłam się na bruku . bez pieniędzy, bez domu, bez związków z rodziną i przyjaciółmi - i z wieloma nieskończonymi sprawami, takimi, jak trójka dzieci, które opuściłam w celu .zrealizowania oświecenia.. Każdy, kto był zaangażowany w kult religijny, by później odejść, zrozumie. Chociaż próbowałam na wiele sposobów wypełnić duchową pustkę, którą wypełniały moje lata spędzone z Da Free Johnem, odczuwałam w tym czasie, że wszystkie te próby znalezienia religijnego i duchowego sensu w życiu, były w pewien sposób fałszywe . były nadbudową bardzo prostego faktu istnienia natury samej w sobie. Jednak poszukiwanie stało się takim przyzwyczajeniem, że nie mogłam przestać. W 1987 roku pojechałam na trzydniowe odosobnienie z Bernadettą Roberts (byłą Karmelitanką, która twierdzi, że znajduje się w stanie .bez ja.). Była dla mnie wiarygodna. Podczas odosobnienia poczułam się w pełni odświeżona mądrością, prostotą i dowcipem Bernadetty. Gdy mój pobyt zbliżał się ku końcowi, mój stara przyjaciółka (kolejna .rozwódka. Da Free Johna, jak nazywa nas U.G.) dała Bernadecie książkę pod tytułem .Mistyka Oświecenia.. Była to książka U.G. Krishnamurtiego. Niejasno wydawało mi się, że widziałam już tę książkę. Bernadetta oddała ją mojej przyjaciółce, a ja szybko powiedziałam, .Jeżeli nie masz nic przeciwko temu, chciałabym ją przeczytać.. Z tą książką w ręku wycofałam się do swojego pomieszczenia. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, było komiczne zastrzeżenie U.G., widniejące na początku książki: .Ta książka nie ma praw autorskich... . (było to dość ekscytujące po spędzeniu 10 lat z człowiekiem, który nieustannie rościł sobie prawo autorskie do każdego, wypowiedzianego przez siebie, słowa). Przez te ostatnie kilka godzin odosobnienia przeczytałam tę książkę od deski do deski. Czytałam coś, co czułam intuicyjnie, że jest prawdziwe, jednak nie byłam w stanie nic z tym zrobić. W rzeczywistości, był to początek końca robienia czegokolwiek w sprawie oświecenia. Książkę wydano w Indiach. Napisałam do wydawcy, pytając o miejsce pobytu U.G. i możliwość spotkania się z nim. Raczej po kilku tygodniach, niż miesiącach, otrzymałam list od człowieka o nazwisku Chandrasekhar. U.G. podróżuje. Mogę skontaktować się z Julie Thayer, która o dziwo mieszkała kilka blok ów ode mnie, na górnym Zachodzie Nowego Jorku. Zadzwoniłam do Julie. Natychmiast mnie zaprosiła do siebie, a ja od razu tam poszłam. Julie właśnie zakończyła podróż dookoła świata z U.G. i zebrała materiał wideo o nim, z każdego miejsca pobytu. Było tego ze 100 godzin taśm. Przez kilka tygodni chodziłam do mieszkania Julie i siedziałam jak zahipnotyzowana, oglądając tego dziwnego człowieka wędrującego po świecie, spotykającego się i rozmawiającego z różnorakiej maści ludźmi. Wkrótce, U.G. przyjechał do Stanów Zjednoczonych, a ja poleciałam do San Rafael w Kalifornii, żeby spotkać się z nim po raz pierwszy. .Dlaczego zmarnowałaś swoje pieniądze?. zapytał mnie, kiedy spotkaliśmy po raz pierwszy. .Chciałam się z tobą spotkać,. odpowiedziałam. .Niczego tu nie dostaniesz,. powiedział, dodając, .gdybyś cokolwiek wyciągnęła z moich książek, nie byłoby cię tutaj.. Co mogłam powiedzieć. Coś się działo, ale zapewne nic co mogłabym poznać, wyjaśnić lub wykorzystać. Nie miałam punktu zaczepienia, jeśli chodzi o tego faceta. Wszystkie moje lekcje czczenia guru z przeszłości były tu bezużyteczne. Ale jednocześnie, było jasne, że nie jest zwykłym człowiekiem. Wszystko co można zrobić, kiedy pierwszy raz spotykasz U.G. to obserwacja jak on funkcjonuje. Po latach kłaniania się i tarzania u stóp Da Free Johna, takie odświeżające było siedzenie z kimś, kto wydawał się być w stanie, który nazwałabym .oświeconym .( nie mówcie U.G., że to powiedziałam), bez konieczności wykonywania jakiś ceremonii lub wysilania się, żeby coś szczególnego wyrazić. Mogłam być sobą, czymkolwiek to nie było. U.G. porusza się jak kot. Ekonomia ruchu. On również go przypomina. Niektórzy ludzie nie są zainteresowani tym, co ma do powiedzenia, nie przeszkadza mu to, ponieważ on naprawdę nie wierzy w to, że ma jakąś misję do spełnienia. Inni wsłuchują się w każde jego słowo i z tymi, on nieustannie się konfrontuje i konfunduje ich. Inni (podejrzewam, że należę do tej kategorii) słuchają i po prostu prowadzą własne życie. Nie wiem, co mam innego robić. Wierzę, że uratował mnie od lat daremnych poszukiwań iluzji i zmniejszył moje obciążenie w bardzo rzeczywistym wymiarze. Jest częścią mojego życia, nie przeszkadzając mi w żaden sposób. Jest to bardzo interesujące i niezwykle trudne do przekazania. Teraz mam okazję spędzać czas z U.G. w Nowym Jorku, Kalifornii i Gstaad w Szwajcarii. Za każdym razem i w każdym miejscu jest zupełnie inaczej, a jednak bardzo podobnie. Nadal widuję się z nim kiedy mogę, a później idę swoją drogą. Za każdym razem on zmniejsza troszkę mój ciężar. Od kilku lat posiadałam już serię taśm .Poddaj Się., zanim faktycznie je przesłuchałam. Julie mi je dała. Kiedy już je przesłuchałam, bardzo przywią-załam się do tych rozmów. Wydawały się być kom-pozycją najbardziej fundamentalnej ekspresji U.G. U.G. przypomina mi wirtuoza muzyki jazzowej, improwizującego z przyjaciółmi. On nie wykłada. Nie czyta nut. Jedynie reaguje. Od tego, z kim jest, dostaje tonację i rytm, a wtedy gra swoje solo. Potrafi z łatwością wybrać się .gdzieś tam., swobodnie improwizując, by później powrócić do głównego tematu . sprowadzając cię (lub nie) na ziemię. W tych amsterdamskich rozmowach U.G. tworzy strukturę z sensem . i jeżeli nawet nie wszystko .łapiesz., powracasz ciągle do tego i za każdym razem słyszysz jakiś nowy .ryf., który poprzednio uleciał twoje uwadze. I to cię trochę bardziej prostuje. Zmniejsza twój ciężar o odrobinę. Dzięki, U.G. Nowy Jork 20 Listopad 1995r.

CZĘŚĆ I

NIE MUSISZ NICZEGO ROBIĆ

P: U.G., czy zgodzisz się ze mną, że żyjesz w stanie pozbawionym zakłóceń? U.G.: ... nie w konflikcie ze społeczeństwem. Ta rzeczywistość jest jedyną, jaką mam, jest światem takim jaki istnieje dzisiaj. Ostateczna rzeczywistość, którą wynalazł człowiek, nie ma absolutnie żadnego związku z rzeczywistością tego świata. Dopóki poszukujesz i chcesz zrozumieć tę rzeczywistość (którą nazywasz .ostateczną rzeczywistością. lub jakąś inną nazwą, która ci odpowiada), nie będzie możliwe, żebyś pogodził się z rzeczywistością tego świata, dokładnie taką, jaka jest. Tak więc cokolwiek zrobisz by uciec od rzeczywistości tego świata, utrudni ci życie w harmonii z otaczającymi cię rzeczami. Mamy koncepcję harmonii. Jak żyć w pokoju ze sobą, jest pojęciem. Ten wyjątkowy pokój już istnieje, już tu jest. To, co utrudnia ci życie w pokoju z samym sobą, to tworzenie [pojęcia] tego, co nazywasz .pokojem., a co jest zupełnie nie związane z harmonijnym funkcjonowaniem tego ciała. Kiedy uwolnisz się od uciążliwych prób uchwycenia, doświadczenia i bycia w tej rzeczywistości, wtedy odkryjesz, że trudno jest zrozumieć rzeczywistość czegokolwiek. Odkryjesz, że nie masz możliwości doświadczenia czegokolwiek, ale przynajmniej nie żyjesz w świecie złudzeń. Zaakceptujesz to, że niczego nie możesz zrobić, by doświadczyć jakiejkolwiek rzeczywistości, z wyjątkiem rzeczywistości narzuconej nam przez społeczeństwo. Musimy pogodzić się z rzeczywistością narzuconą nam przez społeczeństwo, ponieważ najważniejsze dla nas jest inteligentne i zdrowe funkcjonowanie w tym świecie. Jeśli się z nią nie pogodzimy, jesteśmy zgubieni. Skończymy w wariatkowie. Tak więc musimy zaakceptować rzeczywistość narzuconą nam przez społeczeństwo i jednocześnie zrozumieć, że nic nie możemy zrobić, by doświadczyć rzeczywistości jakiejkolwiek rzeczy. Wtedy nie będziesz skłócony ze społeczeństwem, a pragnienie bycia czymś innym od tego, czym jesteś, również zniknie. Cel jaki sobie postawiłeś, idealny cel do osiągnięcia, który przyjąłeś oraz pragnienie bycia czymś innym od tego, czym jesteś, już się więcej nie pojawia. Nie jest to kwestia pogodzenia się z czymś, raczej nie ma tu osiągania celów, które postawiła przed nami kultura, a które uznaliśmy jako godne pożądania. Chęć osiągnięcia tego celu, również jest już nieobecna i jesteś tym, czym jesteś. Gdy nie ma już ruchu zmierzającego do stania się czymś innym, niż jesteś, nie ma konfliktu z samym sobą. Jeżeli nie jesteś w konflikcie z samym sobą, nie możesz być w konflikcie ze społeczeństwem. Dopóki nie jesteś w pokoju z samym sobą, dopóty nie jest możliwe, byś żył w pokoju z innymi. Nawet wtedy nie ma gwarancji, że twoi sąsiedzi będą nastawieni pokojowo. Ale, widzisz, nie będzie cię to martwiło. Kiedy żyjesz w pokoju z samym sobą, stanowisz zagrożenie dla społeczeństwa takiego, jakie istnieje dzisiaj. Będziesz zagrożeniem dla swoich sąsiadów, ponieważ oni przyjęli rzeczywistość tego świata jako prawdziwą, a także ponieważ oni również uganiają się za jakąś śmieszną rzeczą zwaną .pokojem.. Staniesz się zagrożeniem ich bytu, takiego jaki znają i jakiego doświadczają. Jesteś więc całkowicie osamotniony, nie samotnością, której ludzie chcą uniknąć . jesteś całkiem sam. To nie ostateczną rzeczywistością ludzie są naprawdę zainteresowani, ani naukami guru, naukami świętych, czy niezliczonymi technikami, które mają dać poszukiwaną energię. W chwili, gdy ten ruch [myśli] znika, uruchamia to i wyzwala istniejącą tam energię. Nie muszą to być nauki świętego. Nie muszą to być żadne techniki, które wynalazł człowiek, ponieważ nie ma tu żadnych barier. Naprawdę nie wiesz, co to jest. Ruch tam [wskazuje na słuchaczy] i ruch tutaj [wskazuje na siebie] są jednym i tym samym. Ludzka maszyna niczym się nie różni od tamtej maszyny. Obydwie są w jedności. Jakakolwiek energia jest tam, ta sama energia działa tutaj. Tak więc, jakiejkolwiek energii doświadczasz, poprzez praktykowanie jakiś technik, jest ona energią tarcia. Taka energia jest tworzona na skutek tarcia myśli - potrzeba doświadczenia takiej energii, jest odpowiedzialna za doświadczaną przez ciebie energię. Ale ta energia nie jest czymś, czego można w ogóle doświadczyć. Jest ona po prostu wyrazem życia, manifestacją życia. Nie musisz tu niczego robić. Cokolwiek robisz, żeby doświadczyć tej energii, blokuje działanie energii, która już tu jest, która jest ekspresją życia, manifestacją życia. Nie ma to żadnej wartości w rozumieniu wartości, którą nadajemy temu, co robimy, technikom, medytacji, jodze i tym podobnym. Nie jestem przeciwnikiem żadnej z tych rzeczy. Proszę, nie zrozum mnie źle. Ale nie są one środkami do osiągnięcia celu, który postawiłeś przed sobą . sam cel jest fałszywy. Jeżeli giętkość ciała jest celem jaki sobie postawiłeś, być może uprawianie jogi pomoże ci w utrzymaniu giętkości ciała. Ale nie jest to narzędzie do osiągnięcia oświecenia, przemiany, czy jakkolwiek inaczej chcesz to nazwać. Nawet techniki medytacji są działaniami egocentrycznymi. Wszystkie te działania, które stosujesz, są mechanizmami samonapędzającymi ego. Tak więc, przedmiot twojego poszukiwania ostatecznej rzeczywistości jest unicestwiany przez wszystkie te techniki, ponieważ są one narzędziami podtrzymującymi ego. Nagle, zdasz sobie z tego sprawę lub olśni cię, że to właśnie poszukiwanie ostatecznej rzeczywistości jest mechanizmem samonapędzającym ego. Nie ma niczego do osiągnięcia, niczego do uzyskania, niczego do uchwycenia. Dopóki robisz cokolwiek, by osiągnąć swój cel, jest to działanie samonapędzające ego. Używam sformułowania mechanizm samonapędzający ego, ale nie mam na myśli tego, że istnieje jakieś ego, czy jakaś całość. Muszę używać słowa .ego., bo nie ma żadnego innego. To jest jak z rozrusznikiem samochodowym. Sam się napędza. Nic innego, poza samonapędzaniem, go nie interesuje. Cokolwiek chcesz osiągnąć, jest to działanie egocentryczne. Kiedy używam terminu .działanie egocentryczne., zawsze tłumaczysz go sobie w kontekście czegoś, czego należałoby unikać, ponieważ twoim celem jest bezinteresowność. Dopóki robisz coś by być bezinteresownym, dopóty będziesz osobą egocentryczną. Gdy nie ma tu ruchu skierowanego na pragnienie bycia bezinteresownym, wtedy nie ma ego i nie ma działania egocentrycznego. Tak więc, to te techniki, systemy i metody, które stosujesz, by osiągnąć swój cel bycia bezinteresownym, są działaniami egocentrycznymi. Niestety, społeczeństwo postawiło przed nami idealny cel, ponieważ człowiek bezinteresowny byłby wspaniałym zasobem dla społeczeństwa, a społeczeństwo jest wyłącznie zainteresowane w utrzymaniu swojej ciągłości, w utrzymaniu status quo. Tak więc wszystkie te wartości, które przyjęliśmy jako wartości godne kultywowania, zostały wynalezione przez ludzki umysł, by mógł on trwać. Ten cel umożliwia ci kontynuowanie tej drogi, ale nigdzie nie dochodzisz. Masz nadzieję, że pewnego dnia, dzięki jakiemuś cudowi lub dzięki czyjejś pomocy, będziesz w stanie osiągnąć swój cel. To właśnie ta nadzieja podtrzymuje twoje starania, ale tak naprawdę i faktycznie, donikąd nie dochodzisz. Zwrócisz kiedyś uwagę na to, że cokolwiek robisz, by osiągnąć swój cel, nie doprowadza cię donikąd. Wtedy zechcesz spróbować tego, tamtego i jeszcze czegoś innego. Ale jeśli spróbujesz jednego i zauważysz, że to nie to, zobaczysz, że wszystkie inne systemy są dokładnie takie same. Widzisz, to musi być bardzo, bardzo jasne. W jakąkolwiek pogoń się udałeś, w jakimś momencie musi cię olśnić, że prowadzi cię ona donikąd. Dopóki czegoś chcesz, osiągniesz to. To pragnienie musi być bardzo, bardzo jasne. Czego chcesz? Cały czas zadaję ci pytanie, .czego chcesz.? Ty odpowiadasz, .chcę być w pokoju z samym sobą.. Ten cel jest niemożliwy do zrealizowania, ponieważ wszystko co robisz, by pozostawać ze sobą w pokoju, niszczy pokój, który już tam jest. Widzisz, wprawiłeś w ruch myśl, która niszczy istniejący już pokój. Bardzo trudno jest zrozumieć, że wszystko, co robisz, jest przeszkodą, jest tą jedyną rzeczą, zakłócającą harmonię, pokój, który już tam jest. Każdy ruch [myśli], w dowolnym kierunku, na dowolnym poziomie, jest bardzo niszczącym czynnikiem dla swobodnego i spokojnego funkcjonowania tego żywego organizmu, w ogóle nie zainteresowanego twoimi duchowymi celami. Nie interesuje go żadne z tych duchowych doświadczeń, nie ważne jak bardzo byłyby wyjątkowe. Gdy zdarzy ci się duchowe doświadczenie, pojawi się pragnienie, by było tego więcej i więcej, i w końcu będziesz chciał być ciągle w tym stanie. W ogóle nie istnieje coś takiego, jak bezustanne szczęście, czy bezustanna błogość. Ty myślisz, że jednak istnieje, ponieważ wszystkie te książki mówią o wiecznej błogości, bezustannej błogości, czy niezmiennym szczęściu. Jednak doskonale wiesz, że to [pogoń] prowadzi cię donikąd. Tak więc, ten mechanizm, który tu działa, to narzędzie, którego używasz, jest tym co podtrzymuje działanie, ponieważ nie zna ono innej drogi. Powstawało ono w wyniku tak wielu lat ciężkiej pracy, wysiłku i woli. Twoje usilne pragnienie bycia w stanie pozbawionym wysiłku, nie ma szans na sukces. Zapomnij więc o stanie pozbawionym wysiłku, on w ogóle nie istnieje. Chcesz osiągnąć stan pozbawionym wysiłku za pomocą wysiłku . w jaki, do cholery, sposób chcesz to osiągnąć? Zapominasz, że wszystko co robisz, każdy ruch, który tam jest, każde pragnienie, które tam jest z jakiegokolwiek powodu, jest wysiłkiem. Stan bez wysiłku jest czymś, czego nie można osiągnąć poprzez wysiłek. Cokolwiek robisz, żeby pobyć się wysiłku, jest wysilaniem się. To naprawdę szaleńcza gra. Tak naprawdę jeszcze nie zagoniłeś siebie w ten kąt. Gdybyś się tam zagonił, naprawdę byś oszalał, ale ty się tego boisz. Musisz zauważyć, że wszystko co czynisz, żeby być w tym stanie bez wysiłku, z jakiegokolwiek powodu to robisz, jest wysiłkiem. Nawet pragnienie niestosowania wysiłku, również jest wysiłkiem. Całkowitą nieobecność woli i całkowitą nieobecność wysiłku, wszystkich razem i każdego z osobna, można nazwać stanem bez wysiłku, ale stan bez wysiłku nie jest czymś, co można osiągnąć przy pomocy wysiłku. Nawet, jeżeli zrozumiesz bezsens tego, co robisz . możesz zmieniać techniki, możesz zmieniać nauczycieli, ale fundamentalnie i zasadniczo, właśnie to nauczanie, które stosujesz do osiągnięcia swojego celu, jest przeszkodą. Nie ważne za jakim nauczycielem podążasz. Jeśli zakwestionujesz nauczanie, niestety musisz zakwestionować także samego nauczyciela, tyle, że wtedy nachodzi cię takie poczucie: .Coś ze mną nie tak, ale któregoś dnia to zrozumiem.. Jeżeli nie możliwe jest zrozumienie w tej chwili, wcale nie zrozumiesz. Tak więc zrozumienie, to nieobecność pragnienia zrozumienia, i dzisiaj i jutro. Zrozumienie nie jest konieczne. Zrozumienie jest tylko po to, by zrozumieć coś jutro, nie dzisiaj. Dzisiaj nie musisz w ogóle niczego rozumieć. Może to brzmi dla ciebie śmiesznie, ale tak się rzeczy mają. Co więc chcesz zrozumieć? Mnie w ogóle nie możesz zrozumieć. Mówię od 20 dni i mogę ciągnąć dalej, ale ty w ogóle niczego nie zrozumiesz. Nie dlatego, że to takie trudne. To jest takie proste. Złożona struktura, która tu działa, jest tym, co nie akceptuje tej prostoty. To jest prawdziwy problem. Myślisz .To nie może być takie proste.. Z powodu złożoności tej struktury nie chce ona nawet rozważyć możliwości, że to takie proste. Tak więc zamierzasz zrozumieć to jutro, nie dzisiaj. Jutro historia się powtórzy, i po 10 latach też tak będzie. Co więc robisz w tej sytuacji? Wszyscy przez to przeszliśmy. Albo się szarpiesz, albo odlatujesz. Jeśli wpędzisz się w kąt, jest szansa, że naprawdę będziesz się ciskał. Jednak nie zrobisz tego. Co chcesz zrozumieć? Nie mówię tu o niczym doniosłym. Powtarzam tę samą rzecz dzień po dniu, dzień po dniu. W rzeczy samej, brzmi to dla ciebie bardzo przekornie. Co ja robię . nie rozumiesz tego, co robię . to wygłaszam zdanie. Drugie zdanie zaprzecza pierwszemu. Czasami spostrzegasz sprzeczności w tym, co mówię. Zdanie nie wyraża tego, co próbuję wyrazić, tak więc kolejne zdanie zaprzecza pierwszemu zdaniu. Trzecie zdanie przeczy obydwu poprzednim zdaniom, a czwarte zdanie zaprzecza trzem poprzednim. Bez koncepcji dotarcia do jakiegoś celu. Bez koncepcji przekazania tobie czegokolwiek. Nie ma tu nic do przekazania. Jest tylko ta seria negacji. Bez koncepcji dotarcia do jakiegoś celu. Twoim celem jest zrozumienie. Widzisz, ty chcesz zrozumieć. Tu nie ma niczego do zrozumienia. Za każdym razem, gdy chcesz temu nadać jakiś sens, ja próbuję wskazać ci, że nie ma w tym żadnego sensu. Nie jest to doktryna neti-neti. Wiesz, w Indiach wynaleziono to negatywne podejście. Ale to tzw. negatywne podejście jest faktycznie pozytywnym podejściem, bo oni nadal są zainteresowani osiągnięciem celu. Pozytywne podejście nie przyniosło rezultatów, więc wynaleziono coś, co zwie się negatywnym podejściem. .Nie to, nie to, nie to.. Widzisz, nie można osiągnąć tego, co nieznane, ani nie można tego doświadczyć poprzez podejście negatywne. Tzw. negatywne podejście nie jest, tak naprawdę, negatywnym podejściem, ponieważ nadal istnieje pozytywny cel poznania tego co nieznane lub doświadczenia czegoś, czego doświadczyć nie sposób. To jest tylko trik. To jest właśnie to, gra z samym sobą. Dopóki cel jest pozytywnym celem, nie ważne jaki to cel, czy nazywa się go pozytywnym, czy negatywnym, dopóty nie jest to cel negatywny, jest to cel pozytywny. Fajnie jest grać, jest to interesujące, ale nie ma takich rzeczy, jak .coś poza., czy .nieznane.. Jeśli przyjmiesz, że istnieje taka rzecz jak nieznane, zrobisz to, czy tamto, aby poznać nieznane. Jesteś zainteresowany tym, by wiedzieć. Tak więc ten ruch nie zatrzyma się, dopóki jest zainteresowany doświadczeniem czegoś, czego nie sposób doświadczyć. W ogóle nie istnieje taka rzecz, jak nieznane. Jak mogę powiedzieć, że nie istnieje coś takiego, jak nieznane? Jak mogę poczynić takie dogmatyczne założenie, odkryjesz to. Dopóki gonisz za nieznanym, ten ruch funkcjonuje. Jest coś, co możesz zrobić . to daje ci nadzieję . może któregoś dnia zdarzy ci się doświadczenie nieznanego. Jak to możliwe, żeby nieznane kiedykolwiek zostało poznane? Nie ma szans. Nawet zakładając przez chwilę, że ten ruch (który pragnie poznać nieznane) nie istnieje tu, nigdy nie dowiesz się, co tu jest. Nie masz żadnej możliwości poznania tego, żadnego sposobu na uchwycenie tego, czy dania temu wyrazu. Tak więc rozmawianie o tej błogości, wiecznej błogości, miłości, wszystko to, jest romantyczną poezją. Ponieważ nie masz możliwości uchwycenia tego, pojęcia tego i dania temu wyrazu. Tak więc, być może olśni cię, że nie jest to narzędzie, które pomoże ci zrozumieć cokolwiek, i że nie ma żadnego innego narzędzia. Wtedy nie ma niczego do zrozumienia. Nie chcę wygłaszać przemówienia. Pomóż mi. Widzisz, jeśli tłumaczysz wszystko, o czym mówię, w kontekście swoich wartości, w kontekście konkretnych norm zachowań, trafiasz kulą w płot. To nie tak, że jestem przeciwko normom moralnego zachowania. Mają one społeczną wartość. Są podstawą sprawnego funkcjonowania społeczeństwa. Musisz mieć jakieś normy zachowania, by inteligentnie funkcjonować w tym świecie. Gdyby nie one, na świecie panowałby kompletny chaos. Jest to problem społeczny. Nie jest to problem etyczny, ani religijny. Widzisz, musisz rozróżnić dwie rzeczy, ponieważ żyjemy dzisiaj w innym świecie. Musimy znaleźć inny sposób na nasze bycie w harmonii z otaczającym nas światem. Dopóki jesteś w konflikcie z samym sobą, dopóty nie będzie możliwe, byś żył w harmonii z otaczającym cię społeczeństwem. Ty sam jesteś za to odpowiedzialny. Obawiam się, że jeżeli interpretujesz zdania, które wypowiadam, w ramach twojego religijnego myślenia, trafiasz kulą w płot. To nie ma nic wspólnego z religią. Nie sugeruję, żebyś się zmienił w coś innego od tego, czym jesteś. To po prostu jest niemożliwe. Nie próbuję cię od niczego uwolnić. Nie sądzę, żeby ta rozmowa miała jakiś cel. Możesz odrzucić moje opisy i uznać je za nonsensowne, to twój przywilej. Ale, być może, objawi ci się to, że wyobrażenie twojego celu, czy wyobrażenie tego, co kiedyś zrobisz poprzez cały ten wysiłek i wolę, których używasz, nie mają w ogóle nic wspólnego z tym, co opisuję. To, co opisuję, nie jest, tak naprawdę, przedmiotem twojego zainteresowania. Któregoś dnia powiedziałem ci, że chciałbym dać ci choćby przelotne wrażenie tego. Nie przelotne wrażenie w sensie, w którym używasz słowa .przelotne wrażenie.. Dotknięcie tego. Wcale nie chciałbyś dotknąć tego. A to, czego pragniesz, czym jesteś zainteresowany, nie istnieje. Możesz mieć wiele pięknych przeżyć, jeśli tym właśnie jesteś zainteresowany. Oddaj się tym wszystkim medytacjom, zrób cokolwiek chcesz, będziesz miał ich wiele. Dużo łatwiej doświadczyć tych przeżyć, biorąc narkotyki. Nie polecam brania narkotyków, ale wychodzi na to samo, dokładnie na to samo. Lekarze twierdza, że branie narkotyków niszczy mózg, ale medytacja też zniszczy mózg, jeśli oddać się jej bardzo poważnie. Ludzie szaleli, skakali do rzeki, zabijali się. Robili wszystkie możliwe rzeczy . zamykali się w jaskiniach . ponieważ nie potrafili stawić temu czoła. Widzisz, nie możliwe jest, byś obserwował swoje myśli, nie możliwe jest, byś obserwował każdy swój krok. Doprowadzi cię to do szaleństwa. Nie będziesz mógł chodzić. Nie o to chodzi w koncepcji bycia świadomym wszystkiego . obserwuj każdą swoją myśl . jak to możliwe, żebyś obserwował każdą swoją myśl i po co chcesz obserwować swoje myśli? Po co? Chodzi o kontrolę? Nie masz możliwości kontrolowania tego. To ma niesamowity pęd. Gdy uda ci się, wg twojej wyobrażenia, kontrolować swoje myśli i doświadczyć jakiejś przestrzeni między nimi lub doświadczyć stanu braku myśli, masz poczucie, że gdzieś doszedłeś. Przestrzeń między dwoma myślami jest wytworzonym przez myśl stanem bez myśli, przestrzenią pomiędzy myślami. Fakt, że doświadczasz przestrzeni pomiędzy dwoma myślami i istnienie stanu braku myśli oznacza, że myśl jest tu bardzo, bardzo obecna. Pojawia się ona na powierzchni tak, jak rzeka Ren, przepływająca przez Francję, która raz znika, to znowu się pojawia. Zniknęła pod powierzchnią ziemi. Ale rzeka nadal tam jest. Nie możesz skorzystać z niej jako punktu odniesienia, ale w końcu znowu się pojawi. W ten sam sposób wszystkie rzeczy zepchnięte w podziemne rejony (w poczuciu, że doświadczasz czegoś niezwykłego) pojawiają się na powierzchni i wtedy odkryjesz, że te rzeczy wytryskują z twojego wewnątrza. Nie jesteś świadom, że teraz oddychasz. Nie musisz być świadomy procesu oddychania. Dlaczego chcesz być świadomy swojego oddychania? Żeby kontrolować oddech, zwiększyć pojemność płuc, zrobić co chcesz z klatką piersiową, to inne sprawy. Ale dlaczego chcesz być świadomy tego ruchu oddychania od momentu pojawienia się go, do jego zakończenia? Nagle uświadomiłeś sobie, że oddychasz. Twój oddech i myśl są ściśle powiązane ze sobą. To dlatego chcesz kontrolować swój oddech. A to, w pewien sposób, jest chwilowym kontrolowaniem myśli. Ale, jeśli wstrzymasz oddech na czas dłuższy, udusisz się w taki sam sposób, jak robiąc cokolwiek w celu powstrzymania, czy zatamowania przepływu myśli, udusisz się, dosłownie, na śmierć lub uszkodzisz coś. Myśl jest bardzo potężną wibracją, wyjątkową wibracją. Jest jak atom. Lepiej nie bawić się tymi rzeczami. Nie osiągniesz swojego celu całkowitego kontrolowania swoich myśli. Myśl musi funkcjonować na swój własny sposób, nie połączony, nie powiązany sposób. Tego nie da się sprawić żadnym twoim wysiłkiem. To musi wejść w swój normalny rytm. Nawet jeżeli chcesz, by to weszło w swój normalny rytm, nadajesz mu tylko przeciwnego impetu. Na nieszczęście, ma to własne życie, ustanowione równolegle w ramach ruchu życia. One są zawsze w konflikcie. Skończy się to dopiero wtedy, gdy umiera ciało. Myśl stała się panem tego ciała. Myśl całkowicie opanowała całość. Nadal stara się sprawować kontrolę nad wszystkim, co tu jest. Co byś nie robił, nie możesz wyrzucić służącego z domu. Jeśli zrobisz to na siłę, spali ci on cały dom, nawet wiedząc doskonale, że sam spłonie. Głupie jest takie zachowanie. Ale tak się stanie, jeśli dokonasz takiej próby. Nie sil się na logiczne podsumowanie tych przykładów, ale odkryj dla siebie, kiedy robisz takie rzeczy, nie bagatelizując ich. Albo, potraktuj je pobłażliwie i pobaw się nimi, nie ma sprawy. Zabawki.

P: Po prostu dryfować? Za niczym nie podążać, po prostu unosić się na powierzchni? U.G.: Nawet to .dryfowanie. nie jest aktem twojej nieprzymuszonej woli. Nie musisz niczego robić. Nie jesteś od tego oddzielony. To jedyne co podkreślam. Nie możesz oddzielić się od myśli i powiedzieć .to są moje myśli.. Takie masz właśnie złudzenie, a nie możesz nie mieć żadnych złudzeń. Zawsze wymieniasz jedno złudzenie na inne. Zawsze.

P: Akceptuję to także. U.G.: Akceptujesz to, że zawsze wymieniasz jedno złudzenie na inne złudzenie, tak więc twoje pragnienie wyzwolenia się od złudzeń jest niemożliwością. To, samo w sobie, jest złudzeniem. Dlaczego chcesz być wolny od złudzeń? To koniec ciebie. Nie chodzi mi o to, by cię przestraszyć, wskazuję tylko, że nie jest to łatwa gra. To ty, taki, jakim się znasz. Kiedy wiedza, którą masz o sobie, nie jest już obecna, nie obecna jest też wiedza jaką posiadasz o świecie. Nie może już jej tam być. Nie łatwo przychodzi dojście do tego końca. Zawsze będzie to zastąpione innym złudzeniem. Nie chcesz być normalną osobą, nie chcesz być zwykłą osobą. To jest prawdziwy problem. Najtrudniej jest być zwykłą osobą. Kultura domaga się, byś był czymś innym, niż jesteś. To stworzyło pewien impet . gigantyczny, potężny ruch myśli, która wymaga byś był czymś inny niż jesteś. Na tym to polega. Możesz tego użyć do osiągnięcia czegoś, w innym wypadku nie ma to zastosowania. Jedynym zastosowaniem myśli jest żywienie tego ciała i prokreacja. To całe pole zastosowania myśli jakie masz. Nie ma ona żadnej innej użyteczności. Nie można jej użyć do rozważań. Możesz zbudować kolosalną filozoficzną strukturę myśli, tyle, że nie ma to żadnej wartości. Możesz zinterpretować dowolne wydarzenie swojego życia i zbudować inną filozoficzną strukturę myśli, ale ona [myśl] nie jest do tego przeznaczona. Jednocześnie, zapominasz, że wszystko, co masz dookoła siebie, jest stworzone przez myśl. Sam jesteś stworzony przez myśl, w innym przypadku, w ogóle by cię tu nie było. W tym znaczeniu ma ona potężną wartość, jednak to ona właśnie jest tym, co cię zniszczy. Jest to swoisty paradoks. Wszystko, co stworzyłeś na tym świecie, stało się możliwe dzięki pomocy tej myśli, ale niestety, to właśnie ona stała się wrogiem człowieka, ponieważ używasz jej do celu, do którego nie została przeznaczona. Można jej bardzo dobrze i skutecznie użyć do rozwiązywania problemów technicznych, ale nie możliwe jest zastosowanie jej do rozwiązania problemów życia. Pozytywne myślenie, pozytywne życie, wiesz... bardzo interesujące. Nie możesz zawsze być pozytywny. Jak możesz być pozytywny? Wszystko, co nie przypomina ci pozytywnego myślenia, nazywasz negatywnym. Ale pozytywne, czy negatywne, istnieją tylko w polu twojego myślenia. Gdy nie ma tu myśli, to [co tu jest] nie jest ani pozytywne, ani negatywne. Jak już mówiłem, w ogóle nie ma czegoś takiego, jak negatywne podejście. To jest sztuczka. Mówię ci, żebyś polegał na sobie samym . możesz chodzić, pływać, nie utoniesz. To wszystko, co mogę powiedzieć. Dopóki jest tu strach, dopóty niebezpieczeństwo utonięcia jest prawie pewne. W przeciwnym przypadku w wodzie jest pływak, który utrzymuje cię na powierzchni. Strach przed utonięciem jest tą rzeczą, która uniemożliwia ci pozwolenie temu ruchowi, by zadziałał na swój sposób. Widzisz, on nie ma kierunku: to jest ruch bez żadnego kierunku. Próbujesz manipulować tym ruchem i kierować go w konkretną stronę, by osiągnąć jakieś korzyści. Jesteś, po prostu, na nic nie ukierunkowanym ruchem.

P: W zasadzie jako istoty ludzkie jesteśmy raczej zadowoleni z myślenia. Ale dlaczego to, raczej śmieszne zwierzę, cały czas myśli? U.G.: Ja zadam ci to pytanie. Ty mi powiedz, kiedy myślisz? Nie, dlaczego myślisz. To nie jest pytanie. Kiedy myślisz? Zadaję ci pytanie, kiedy myślisz?

P: Z tego, co wiem, cały czas. U.G.: Cały czas, ale po co? Co jest odpowiedzialne za twoje myslenie? Kiedy myślisz? Gdy czegoś chcesz, [wtedy] myślisz. Jest to dla mnie bardzo jasne.

P: Wcale nie. U.G.: Oczywiście. Nawet nie wiesz, kiedy myślisz. Czy wiesz, że teraz myślisz? To jest automatyczne.

P: To jest automatyczne, to prawda. U.G.: Nawet nie wiesz, że myślisz, a więc skąd to nagłe zainteresowanie pragnieniem odkrycia dlaczego myślisz? Ja nawet nie wiem, że mówię. Ty nawet nie wiesz, że mówisz. Gdybyś zadał swoje pytanie, .Czy ja myślę?. odpowiedziałbyś .Tak.. To .tak. również jest automatyczne.

P: Nie dbam o to, że to automatyczne. U.G.: Cała sprawa jest automatyczna. Cokolwiek jest tam umieszczone, gdy pojawi się bodziec, wychodzi na zewnątrz. Mówiąc żargonem komputerowym, muszą się tam znajdować dane wejściowe. Tak więc, tak się to kręci i kręci i kręci. Kiedy jest bodziec, to wychodzi. Jeżeli go [ bodźca] nie ma, widzisz, [ myślenie] zatrzymuje się. To jest więc, ten powód ciągłej kontynuacji, zdobywania wiedzy i karmienia jej cały czas. Więc, co wiesz? Wiesz wiele. Zdobyłeś wiedzę z różnych źródeł i jesteś jej pełen. Większość z niej jest niepotrzebna. Wiesz wiele i chcesz wiedzieć więcej i więcej i więcej, żeby jej używać. Oczywiście. Nie ma czegoś takiego, jak zdobywanie wiedzy dla samej wiedzy. Wiedza daje ci władzę. .Ja wiem, ty nie wiesz.. To daje ci władzę. Możesz nawet nie być świadomym tego, że twoja większa wiedza, niż kogoś innego, daje ci władzę. W tym znaczeniu, wiedza jest władzą. Zdobywanie coraz większej wiedzy, większej niż podstawowej, niezbędnej do przetrwania żywego organizmu, jest zdobywaniem coraz większej władzy nad innymi. Wiedza techniczna, potrzebna w codziennym życiu, jest sprawą zrozumiałą. To wszystko. Muszę nauczyć się jakiejś umiejętności. Społeczeństwo nie nakarmi mnie, jeśli nie dam mu czegoś w zamian. Musisz dać im to, czego chcą, a nie to, co masz im do dania. Co masz do dania? I tak nie masz nic do dania. W przeciwnym wypadku, jaką wartość ma dla ciebie ta wiedza? Wiedzieć więcej o czymś, o czym tak naprawdę nie wiesz. Zawsze mówimy o myśli i myśleniu. Czym jest myśl? Czy kiedykolwiek patrzyłeś na myśl, czy kontrolowałeś myśl, czy manipulowałeś myślą, czy używałeś myśli, żeby zdobyć coś materialnego lub innego? Nie możesz patrzeć na myśl, ponieważ nie możliwe jest, byś oddzielił się od myśli i spojrzał na nią. Nie ma żadnej myśli poza wiedzą, którą masz o tych myślach . poza definicjami, które znasz. Jeżeli więc ktoś zapyta .czym jest myśl?., jakąkolwiek masz na to odpowiedź, jest ona odpowiedzią, która już tam jest, między odpowiedziami, które kiedyś dali już inni. Poprzez kombinacje i permutacje wyobrażania i przemyśliwania o myślach, stworzyłeś myśli, które nazywasz swoimi własnymi. Podobnie się dzieje, gdy mieszając różne barwy, uzyskujesz tysiące różnych ich odcieni, ale faktycznie wszystkie te pośrednie barwy można zredukować do siedmiu podstawowych kolorów, które spotyka się w naturze. To, o czym myślisz, że jest twoje własne, jest kombinacją i permutacją wszystkich tych myśli, tak jak stworzyłeś setki setek kolorów pośrednich. Stworzyłeś swoje własne koncepcje. To nazywasz myśleniem. Kiedy chcesz spojrzeć na myśl, to, co tam jest, to tylko to, co wiesz o myśli. Inaczej nie mógłbyś spojrzeć na myśl. Nie ma żadnej innej myśli poza tym, co wiesz o myśli. Tylko o tym mówię. Tak więc, gdy pojawia się zrozumienie, bezsens całego tego biznesu pragnienia spojrzenia na myśl dochodzi do końca. Istnieje tylko to, co wiesz, definicje określone przez innych. A z tych definicji, jeśli jesteś bardzo inteligentny i wystarczającą bystry, tworzysz swoje własne definicje. To wszystko. Kiedy patrzysz na jakiś obiekt, do głowy przychodzi ci wiedza o tym obiekcie. Powstaje złudzenie, że myśl jest czymś innym od obiektu, ale to ty stwarzasz ten obiekt. Obiekt może się tam znajdować, ale wiedza jaką o nim masz, jest wszystkim, co o nim wiesz. Poza tą wiedzą, niezależnie od tej wiedzy, będąc wolny od tej wiedzy, nie masz możliwości wiedzieć czegokolwiek. Nie masz możliwości bezpośredniego doświadczania czegokolwiek. Słowo .bezpośrednio. nie oznacza, że istnieje jakiś inny sposób doświadczania rzeczy poza tym, w jaki sposób doświadczasz rzeczy teraz. Wiedza jaką masz o czymś, jest wszystkim, co tam jest i jest tym, czego doświadczasz. Tak naprawdę, nie wiesz, co to jest. Dokładnie tak samo działa tu ten proces, gdy chcesz dowiedzieć się coś o myśli lub doświadczyć myśli. Nie ma wnętrza, czy zewnętrza. To, co jest, to tylko działanie, przepływ wiedzy. Tak więc, naprawdę, nie możesz oddzielić się od myśli i spojrzeć na nią. Gdy zostanie ci zadane takie pytanie to, co powinno się zdarzyć, to [uświadomienie sobie], że żadna z odpowiedzi nie ma jakiegokolwiek sensu, ponieważ wszystkie je uprzednio przyswoiłeś i nauczyłeś się ich. Wtedy ten ruch ustaje. Nie odczuwasz potrzeby odpowiadania na to pytanie. Nie odczuwasz potrzeby dowiedzenia się czegoś o tym. Wszystko, co już wiedziałeś, zatrzymuje się. Nie ma już żadnego pędu. Następuje zwolnienie i wtedy świta ci w głowie, że bez sensu jest próba odpowiedzi na to pytanie, ponieważ nie ma na nie żadnej odpowiedzi. Są tam odpowiedzi, których udzielili inni. Nie masz więc nic do powiedzenia na temat rzeczy, która zwie się myślą, ponieważ cokolwiek powiesz, pochodzi z innych źródeł. Nie masz żadnej własnej odpowiedzi.

P: Nawet wtedy możemy prowadzić rozmowę. U.G: W porządku, w porządku.

P: Poza pytaniem... U.G.: W porządku, tak.

P: Nadal istnieją wokół ciebie takie rzeczy, jak ściany i ludzie. I to co o nich wiemy, co widzimy. U.G.: Ale to nie to samo co, to czym jest ta osoba. W rzeczywistości nic nie wiesz o tej osobie, czy tej rzeczy, za wyjątkiem tego, co projektujesz na ten obiekt lub osobę. Wiedza, którą masz o niej jest tym, czego doświadczasz. Tak to trwa. To wszystko. Nie masz możliwości poznania tego, czym to jest naprawdę.

P: To rozumiem. Gdy rozmawiamy o rzeczywistości, możemy mówić tylko o wiedzy na jej temat i nazwać to, rzeczywistością wiedzy. U.G.: Po co? Staję się to wtedy dyskusją akademicką lub debatą społeczną; każdy stara się pokazać, że wie więcej, dużo więcej, niż inni. Co z tego masz? Każdy próbuje udowodnić, że wie więcej od ciebie i przekonać cię do swojego punktu widzenia.

P: Pytam się więc, czy jest jakaś szansa, rozumiem, że nie ma metody, ale czy jest jakaś szansa, na wydostanie się z tej wiedzy o rzeczywistości do [prawdziwej] rzeczywistości. U.G.: Jeśli będziesz miał wystarczająco dużo szczęścia (to tylko kwestia szczęścia) i wydostaniesz się z pułapki wiedzy, nie będzie już [dla ciebie] pytania o rzeczywistość. To pytanie powstaje na skutek tej wiedzy, która nadal jest zainteresowana odkryciem rzeczywistości rzeczy i bezpośrednim doświadczeniem tego, czym naprawdę jest rzeczywistość. Gdy jej [wiedzy] nie ma, nie ma też pytania. Nie ma też potrzeby znalezienia odpowiedzi. To pytanie, które stawiasz sobie, a także mnie, zrodziło się z założenia, że istnieje rzeczywistość, a to założenie zrodziło się z twojej wiedzy o rzeczywistości. ... Wiedza jest odpowiedzią, którą już masz. Dlatego zadajesz pytanie. Pytanie powstaje automatycznie. To, co konieczne trzeba zrobić, to nie odnalezienie odpowiedzi na pytanie, ale zrozumienie, że pytanie, które zadajesz sobie i komuś innemu, zrodziło się z odpowiedzi, którą już masz, a która jest wiedzą. Tak więc formuła pytań i odpowiedzi, jeśli długo się tym zajmować, staje się pozbawionym znaczenia rytuałem. Jeśli naprawdę jesteś zainteresowany odkryciem rzeczywistości, musi cię olśnić, że twój pytający mechanizm zrodził się z odpowiedzi, które już posiadasz. W innym przypadku nie może powstać żadne pytanie. Przede wszystkim przyjmujesz założenie, że rzeczywistość istnieje, a następnie, że możesz coś zrobić, żeby jej doświadczyć. Bez wiedzy [o rzeczywistości ] nie ma doświadczania rzeczywistości, to jest pewne. .Jeśli nie ma wiedzy, czy istnieje jakiś inny sposób doświadczenia rzeczywistości?. . zadajesz pytanie. Pytaniu towarzyszy odpowiedź. Tak więc nie ma potrzeby zadawania pytań i nie ma potrzeby otrzymywania odpowiedzi. Nie próbuję się wymądrzać. Po prostu naświetlam to, co dzieje się w tym biznesie pytań i odpowiedzi. Tak naprawdę nie odpowiadam na żadne twoje pytanie. Wskazuję tylko, że nie możesz mieć pytań, jeśli nie masz odpowiedzi.

P: Rozumiem to. Mimo to, chcę kontynuować tę grę. U.G: Dobrze. Może jesteś dobry w tę grę. Ja nie jestem. Mimo wszystko zobaczymy, co da się zrobić.

P: Pomimo naszego zaabsorbowania wiedzą, rozmawiasz z nami o rzeczywistości i pogodzeniu się z rzeczywistością. U.G.: Taką jaka jest.

P: Taką jaka jest? U.G.: Taką jaką narzuciła nam nasza kultura w celu inteligentnego i zdrowego funkcjonowania w tym świecie, jednocześnie zdając sobie sprawę, że nie ma ona żadnej wartości poza wartością praktyczną. Widzisz, w przeciwnym razie bylibyśmy w tarapatach. Jeśli nie nazwiesz tego mikrofonem, a małpą, będziemy musieli się ponownie nauczyć nowego znaczenia i za każdym razem, jak na niego spojrzymy, będziemy musieli nazywać go czerwoną lub czarną małpą, zamiast mikrofonem. Dla celu komunikacji jest to [myśl lub język] bardzo proste.

P: Zastanawiam się, co by się stało, jeśli nazwalibyśmy to krzesło lampą, a ten stół kapeluszem. Wiele naszych filozofii i koncepcji jest z tym powiązane. U.G.: Budowanie koncepcji filozoficznej jest ciekawe. Dlatego też mamy tak wielu filozofów i filozofii na świecie.

P: Jeśli dobrze rozumiem, tylko o jedną rzecz warto zabiegać, o akceptację. U.G.: Nie widzisz w tym sprzeczności? Jeśli jesteś pogodzony, gdzie tu jest miejsce na staranie się? To się kończy. Jeśli się z czymś pogodziłeś, nie możesz w ogóle mówić tu, o staraniu się. Zaakceptowałeś to, wierzysz. Wierzysz w coś, przyjąłeś to, jako akt wiary, i koniec z tym. Jeśli to kwestionujesz to znaczy, że się z tym nie pogodziłeś. Nie jesteś tego pewien.

P: Przed rozpoczęciem zdobywania wiedzy, potrzebnej mi do wykonywania mojego zawodu, musiałem zaakceptować, że będzie to zawód prawnika. U.G.: Musiałeś dołożyć wielu starań i włożyć wiele wysiłku w zdobycie niezbędnej wiedzy prawniczej, żeby wykonywać tę pracę. To zrozumiałe. Czyli jest to jedyna droga. Nie ma innej. Stosujesz tą samą metodę do osiągnięcia twoich tak zwanych celów duchowych. To na tę różnicę wskazuję. Jako prawnik wiesz, co robi się w sądach. Musisz opierać się na precedensach i wcześniejszych wyrokach. Obydwie strony powołują się na wcześniejsze wyroki i podają możliwe argumenty w sprawie. Sędzia przyjmuje twoją argumentację, albo tego drugiego faceta i orzeka na korzyść twojego klienta, albo na korzyść innego klienta. Wtedy udajesz się do wyższej instancji. Tam znowu to samo. Na końcu udajesz się do Sądu Najwyższego, gdzie sędzia wydaje wyrok ostateczny. Możesz się nie zgadzać z wyrokiem, klient może zrobić wszystko, co w jego mocy, żeby oddalić wyrok, odmówić pogodzenia się z nim, ale wykonanie wyroku jest narzucone przez prawo. Jeśli to sprawa cywilna, tracisz wszystko, o co wniosłeś. Jeśli to sprawa karna, kończysz w więzieniu. Ostatecznie jest to metoda zdecydowania o tym, kto mówi prawdę, a kto kłamie. W ostatecznej analizie jest to arbitraż. Tak więc fundamentalną sprawą dla ciebie jest bycie zaznajomionym z cały systemem prawa. Sprawą podstawową dla ciebie jest zdobycie wiedzy prawniczej [niezbędnej] do wykonywania zawodu. Im jesteś skuteczniejszy, tym masz większe szanse. Im jesteś mądrzejszy, tym lepiej mają się twoi klienci. To zrozumiałe. Musisz więc włożyć wiele wysiłku i starań, siły woli, a dojdziesz do sukcesów. Ale zawsze można osiągnąć więcej i więcej. [Ale] używasz tego samego narzędzia do osiągnięcia swoich celów duchowych. To wszystko, na co wskazuję. Nie jesteś w stanie wymyślić innej możliwości zrozumienia czegokolwiek, jak tylko w ramach czasu. Wszystko wymaga czasu. Tyle lat zabrało ci dojście do miejsca, w którym znajdujesz się dzisiaj i nadal się starasz i walczysz, by osiągnąć wyższy poziom, wyższy i wyższy i wyższy. To narzędzie [umysł], którego używasz, nie jest w stanie wymyślić innej możliwości zrozumienia czegokolwiek bez wysiłku, bez zmagań, bez osiągania wyników. Ale sprawy, którymi zajmujesz się w życiu, są sprawami życiowymi [czyli jak żyć]. On [umysł] nie pomógł nam rozwiązać problemów. Tymczasowo możesz znaleźć jakieś rozwiązanie, ale to zrodzi inny problem, i tak dalej i dalej to się ciągnie. To są sprawy życia. Życiowe kwestie. Narzędzie, którego używamy [myśli], jest martwe i nie może służyć do zrozumienia czegoś żywego. Nie potrafisz myśleć inaczej, jak tylko w kategoriach zmagań, wysiłku, czasu . któregoś dnia osiągniesz duchowy cel . tak samo, jak udało ci się osiągnąć cele, które wcześniej sobie postawiłeś.

P: Ale mówisz, że jest jakaś wiedza, która rozwiązuje prawdziwe problemy życia. U.G.: Nie. Wcale nie. Ta wiedza nie pomoże ci zrozumieć, ani rozwiązać problemów życiowych. Ponieważ, w tym znaczeniu, nie ma w ogóle żadnych problemów. Mamy tylko rozwiązania. Interesują cię wyłącznie rozwiązania, a te rozwiązania nie eliminują twoich problemów. Wtedy próbujesz znaleźć rozwiązania innego rodzaju. Ale sytuacja pozostanie identyczna. Tli się nadzieja, że może znajdziesz rozwiązanie swoich problemów. A więc twój problem nie jest problemem, tylko rozwiązaniem. Jeśli zabraknie rozwiązania, nie ma problemu. Jeżeli istnieje rozwiązanie, problemu powinno już nie być. Jeśli odpowiedzi podawane przez innych [.mędrców.] są odpowiedziami, pytań już w ogóle nie powinno być. Oczywiście, nie są one odpowiedziami. Gdyby były odpowiedziami, pytań już by nie było. Dlaczego więc, kwestionujesz odpowiedzi? Jeśli kwestionujesz odpowiedzi, musisz zakwestionować tych, którzy tych odpowiedzi udzielili. Ale ty bezkrytycznie zakładasz, że są mędrcami, że są duchowo lepsi od nas, i że wiedzą o czym mówią. Nie mają pojęcia o żadnej, cholernej rzeczy! Dlaczego zadajesz te pytania? Jeśli mogę ci zadać takie odwrotne pytanie. Przede wszystkim, skąd biorą się te pytania? Gdzie one się rodzą w tobie? Chcę, żebyś bardzo jasno zobaczył absurdalność zadawania takich pytań. Podstawową sprawą jest zadawanie pytań, żeby nauczyć się technicznego postępowania z rzeczami. Ktoś, dzięki wiedzy technicznej, może ci pomóc, jeśli zepsuł ci się telewizor. To zrozumiałe. W ogóle nie o tym mówię. Ale te pytania, które zadajesz mają inną naturę. Gdzie rodzą się takie pytania? Jak one się formułują w tobie? To wszystko są mechaniczne pytania. To, co cały czas próbuję podkreślać, to to, że fundamentalne znaczenie dla ciebie ma zrozumienie mechanicznej natury całej tej sprawy. Nie ma nikogo, kto zadaje pytania. Nie ma pytającego, który zadaje pytania. Złudzeniem jest istnienie pytającego, formułującego te pytania i rzucającego je komuś i spodziewającego się, że ktoś na nie odpowie. Odpowiedzi, które otrzymujesz, naprawdę nie są odpowiedziami, ponieważ pytania pozostają, pomimo pojawienia się odpowiedzi, której, jak sądzisz, udziela ci inni gość. Pytanie nadal pozostaje. Ta odpowiedź, która według ciebie jest odpowiedzią (zadowalającą lub nie), nie jest naprawdę odpowiedzią. Gdyby nią była, pytanie zniknęłoby raz na zawsze. Wszystkie pytania są wariacjami na temat tego samego pytania. Odpowiedź już masz, a wszystkie te pytania są pytaniami, które nie są zainteresowane odpowiedziami. Odpowiedź na to pytanie, jeśli istnieje taka, zniszczyłaby odpowiedź, którą już posiadasz. Nie ma tu pytającego. Jeśli odpowiedź odchodzi wraz z pytaniem, pytający - nie istniejący pytający . również musi odejść. Nie wiem, czy wyrażam się dość jasno. Czy masz jakieś pytanie, które możesz nazwać swoim własnym? Jeśli potrafisz postawić pytanie, które możesz nazwać swoim własnym, pytanie, którego jeszcze nikt nigdy nie zadał, wtedy rozmawianie o tych rzeczach, ma sens. Wtedy nie musisz siedzieć i zadawać takich pytań, ponieważ takie pytania w ogóle nie istnieją. Pytanie, które możesz nazwać swoim własnym, nigdy jeszcze nie zostało zadane. Wszystkie odpowiedzi na takie pytania już istnieją. Prawdopodobnie nie zdajesz sobie sprawy z tego, że zadane przez ciebie pytania zrodziły się z odpowiedzi, które już masz i że to nie są wcale twoje własne odpowiedzi. Te odpowiedzi zostały tam umieszczone. Dlaczego więc zadajesz te pytania, dlaczego nie jesteś zadowolony z odpowiedzi, które już tam są? To jest moje pytanie. Dlaczego? Jeżeli jesteś zadowolony, tak, w porządku, widzisz. [Wtedy powiedziałbyś] .Nie chcę żadnych odpowiedzi.. Nadal to pytanie w tobie jest. Jeśli pójdziesz i zapytasz kogoś lub spodziewasz się odpowiedzi od jakiegoś mądrego człowieka, ono i tak nadal istnieje. Dlaczego ono istnieje? Co się stanie, jeśli pytanie zniknie? Ty znikniesz. Jesteś niczym innym, jak tylko odpowiedziami. To wszystko, co mam do powiedzenia. Jeżeli zrozumiesz, że nie ma pytającego, który zadaje pytania, odpo-wiedź, która tam jest, jest poważnie zagrożona. Dlatego, nie chce żadnej odpowiedzi. Ta odpowiedź jest końcem dla odpowiedzi, która masz, a która nie jest twoją własną. A co z tego, do diabła, że zniknęła? Odpowiedzi, które masz, są martwe, zostały udzielone przez martwe osoby. Każdy, kto powtarza te odpowiedzi, jest martwy. Żyjąca osoba nie ma możliwości udzielenia odpowiedzi na te pytania, kogokolwiek, jest martwą odpowiedzią, gdyż to pytanie jest martwym pytaniem. Z tego powodu, ja nie udzielam ci żadnej odpowiedzi. Żyjesz w świecie martwych idei. Wszystkie myśli są martwe, one nie żyją. Nie masz możliwości ich ożywić. To właśnie próbujesz robić przez cały czas, wypełnić je emocjami. Ale one nie są żywymi rzeczami. Nie mogą nigdy dotknąć niczego żywego. Duchowe i psychologiczne problemy, które według ciebie masz, są naprawdę życiowymi problemami. Więc rozwiązania, które posiadasz nie są odpowiednie do zastosowania w problemach życiowych. Wystarczają do prowadzenia dyskusji akademickiej lub czegoś na kształt rytuału pytaniowo-odpowiedziowego, powtarzającego w kółko te same martwe idee, ale te rzeczy nigdy, przenigdy, nie dotykają niczego żywego, ponieważ żywa rzecz kompletnie i całkowicie wypaliłaby całą sprawę. Nie dotkniesz więc, nigdy, niczego żywego. Na nic nie patrzysz, nie jesteś w kontakcie z niczym żywym, dopóki używasz myśli do zrozumienia i doświadczenia czegoś. Gdy tego nie robisz, nie ma potrzeby rozumienia i doświadczania czegokolwiek. Czegokolwiek doświadczasz, dodaje to tylko dodatkowego pędu, to wszystko. Nie ma niczego, co byś mógł nazwać swoim własnym. Ja nie mam żadnych takich pytań. Jak to się stało, że masz tyle pytań? Ja nie udzielam żadnych odpowiedzi. Dzień w dzień powtarzam tę samą rzecz. Nie ważne jest dla mnie, czy to zrozumiesz, czy nie. Co dokładnie mają ludzie na myśli, gdy mówią o świadomości? Nieświadomość nie istnieje. Medycyna może odkryć powód, dlaczego konkretna osoba jest nieświadoma, ale nieświadoma osoba nie ma możliwości dowiedzenia się tego, że jest nieświadoma. Kiedy wyjdzie ze stanu nieświadomości, staje się świadoma. Czy sądzisz, że jesteś teraz świadomy? Czy sądzisz, że jesteś przebudzony? Czy sądzisz, że jesteś żywy? To twoje myślenie jest odpowiedzialne za twoje poczucie bycia żywym, czy bycia świadomym. Taki stan rzeczy jest możliwy tylko wtedy, gdy funkcjonuje wiedza na te tematy. Nie masz możliwości rozpoznania, czy zorientowania się, że jesteś żywy lub martwy. W tym sensie, nie ma wcale śmierci, ponieważ nie jesteś żywy. Masz świadomość istnienia rzeczy, jedynie gdy działa wiedza. Kiedy wiedza jest nieobecna, czy osoba jest żywa, czy martwa, nie ma znaczenia dlatego ruchu myśli, który kończy się przed tym, co nazywamy .śmiercią.. Tak więc naprawdę nie ma znaczenia, czy ktoś jest żywy, czy martwy. Oczywiście, ma to znaczenie dla kogoś, kto uważa, że to [bycie żywym] jest dla niego i jego bliskich ważne, ale nie masz możliwości rozpoznania, czy jesteś żywy, czy martwy, ani czy jesteś świadomy, czy nie. Stajesz się świadomy wyłącznie dzięki myśleniu. Na nieszczęście, ono cały czas tu jest. Dlatego sugestia, że nie jest możliwe doświadczenie czegokolwiek, nie ma dla ciebie sensu ponieważ, gdy ten ruch jest nieobecny, nie masz żadnego punktu odniesienia. Kiedy ten ruch jest nieobecny, nie ma wszystkich tych pytań o świadomość. Dokładnie to mam na myśli, gdy mówię, że pytania są nieobecne. Jak możesz dokonać zmiany w świadomości, która nie ma granic, żadnych linii demarkacyjnych, żadnych ograniczeń? Można wydać miliony milionów dolarów na wykonanie wszystkich możliwych rodzaj ów badań naukowych, zmierzających do odkrycia miejsca, gdzie znajduje się ludzką świadomość, ale nie ma niczego takiego jak miejsce, w którym znajduje się ludzka świadomość. Mogą spróbować wydać miliardy dolarów, ale szanse na sukces są niewielkie. Nie ma czegoś takiego, jak umiejscowienie {świadomości} zlokalizowane w konkretnej jednostce ludzkiej. To, co tam jest, to myśl. Kiedykolwiek rodzi się myśl, tworzysz jakiś byt lub punkt, i w odniesieniu do tego punktu doświadczasz różnych rzeczy. Więc kiedy nie ma myśli, czy możliwe jest, byś doświadczył czegokolwiek lub byś odniósł coś do rzeczy, która nie istnieje? Za każdym razem, gdy rodzi się myśl, rodzisz się ty. Myśl ma krótki cykl życia i gdy odchodzi, jest to jej koniec. Prawdopodobnie to zjawisko tradycja rozumiała jako reinkarnację . śmierć i narodziny i śmierć i narodziny. Nie znaczy to, że ten konkretny byt, który nie istnieje nawet, gdy ty żyjesz, podlega sekwencji narodzin. Zakończenie stanu narodzin i śmierci jest stanem, który mają na myśli. Z tym, że tego stanu nie można opisać w kontekście łaski, piękna, miłości, współczucia i wszystkich tych poetyckich nonsensów i romantycznych bzdur, ponieważ nie masz możliwości doświadczenia tego, co znajduje się pomiędzy tymi dwoma myślami. Również z tego punktu widzenia doświadczasz świata wokół siebie. Musi istnieć punkt odniesienia i on właśnie tworzy przestrzeń. Jeśli nie ma tego punktu, nie ma przestrzeni. Tak więc, czegokolwiek doświadczasz z tego punktu, jest złudzeniem. Nie chodzi o to, że świat jest złudzeniem. Wszyscy filozofowie Vedanty w Indiach, szczególnie uczniowie Shankary, oddają się tym frywolnym, absolutnym nonsensom. Świat nie jest iluzją, ale czegokolwiek doświadczasz w odniesieniu do tego punktu, który sam w sobie jest złudzeniem, musi też być złudzeniem, to wszystko. Sanskryckie słowo .maya. nie oznacza złudzenia, w takim samym sensie jak używa się go w języku angielskim. .Maya. oznacza miarę. Nie możesz niczego zmierzyć, jeśli nie masz jakiegoś wzorca, odniesienia. Jeśli nie ma środka, nie można wykreślić okręgu. To naturalna i prosta podstawowa arytmetyka. Ten punkt nie ma ciągłości. Powstaje on w odpowiedzi na potrzebę sytuacji. Potrzeby sytuacyjne tworzą ten punkt. Podmiot nie istnieje. To przedmiot tworzy podmiot. To sprzeciwia się całemu filozoficznemu myśleniu w Indiach. Podmiot przychodzi i odchodzi, przychodzi i odchodzi, w odpowiedzi na to, co się dzieje. To przedmiot tworzy podmiot, a nie podmiot tworzy przedmiot. To proste zjawisko psychologicznego, które można łatwo sprawdzić. Na przykład, jeśli nie ma tam przedmiotu, nie ma tu podmiotu. To przedmiot tworzy podmiot. Mamy światło. Jeśli nie ma światła, nie masz możliwości patrzenia na cokolwiek. Światło pada na przedmiot i odbite od niego, aktywuje nerwy w oku, które z kolei aktywują komórki pamięci. Gdy uaktywnione są komórki pamięci, pojawia się cała wiedza na temat tego przedmiotu. To ten proces stwarza przedmiot. A przedmiot jest wiedzą, jaką masz o nim. Wyraz .mikrofon. jest okiem. Nie ma tu niczego poza słowem mikrofon. Kiedy zredukujesz to, do tego, czujesz absurdalność mówienia o ego . niższym ego, wyższym ego, wiedzy o sobie, samopoznaniu; poznawanie z chwili na chwilę jest absolutną bzdurą ! Możesz wdawać się w takie kompletne nonsensy i budować na ich bazie teorie filozoficzne, ale nie ma tu, wcale i nigdy, żadnego podmiotu. Nie ma podmiotu kreującego przedmiot. Zatem, nie tylko .ja. , ale wszystkie zmysły fizyczne są w to zaangażowane. Dźwięk, nerwy smakowe, zapach, zmysł dotyku, działanie każdego z tych zmysłów stwarza podmiot. Nie jest to jeden ciągły podmiot, który zbiera wszystkie te doświadczenia, kompletuje razem i mówi .to jestem ja., ale wszystko jest nieciągłe, rozłączne. Dźwięk jest jeden, fizyczne widzenie jest jednym, zapach jest jednym. (Na nieszczęście, mówi się, że człowiek wynalazł 4 000 zapachów, które z punktu widzenia przetrwania żywego organizmu są bezwartościowe.) Zmysł dotyku oznacza wibrację dźwięku, która stwarza podmiot. Przychodzi i odchodzi, przychodzi i odchodzi, przychodzi i odchodzi. Nie ma tu żadnego stałego jestestwa. To, co jest (nazywane przez ciebie .ja. ), to wyłącznie zaimek pierwszej osoby liczby pojedynczej. Nic innego. Jeśli nie chcesz używać tego słowa .ja., by udowodnić, że jesteś człowiekiem pozbawionym .ja., to jest to twój przywilej. To wszystko, co tam jest. Nie ma żadnego ciągłego jestestwa. Za twojego życia, wiedza, która tu jest, nie należy do ciebie. Dlaczego więc jesteś tak zaabsorbowany tym, co stanie się, gdy .ty. odejdziesz? Fizyczne ciało funkcjonuje z chwili na chwilę, ponieważ tak działa percepcja zmysłów. Mówienie o życiu z chwili na chwilę, na drodze wytworzenia stanu umysłu wywołanego myślą, nie ma innego znaczenia poza kontekstem fizycznego funkcjonowania ciała. Gdy myśl nie jest cały czas obecna, to, co pozostaje, to życie z chwili na chwilę. To wszystko klatki, miliony milionów klatek, używając terminologii filmowej. Nie ma tu ciągłości, nie ma tu ruchu. Myśl nigdy, przenigdy nie jest w stanie pochwycić tego ruchu. Dopiero, gdy uruchomisz myśl, próbujesz pochwycić ten ruch, ale faktycznie myśl nie ma możliwości pochwycenia żadnego ruchu wokół ciebie. Ruch życia jest ruchem życia tamtego i tego. Zawsze idą w parze. Tak więc, myśl jest niezbędna jedynie do przeżycia tego żywego organizmu. Pojawia się, gdy jest konieczna. Gdy nie jest potrzebna, kwestia, czy ona tam jest, czy nie, nie ma żadnego znaczenia. Nie możesz więc mówić o tym stanie romantycznym, poetyckim językiem. Jeśli jest ktoś [ osoba w takim stanie], nie będzie on gdzieś się ukrywał. Będzie lśnił jak gwiazda. Nie możecie utrzymać takich ludzi w ukryciu. Widzisz, bycie osobą nie jest łatwą rzeczą. Oznacza to, że jesteś kimś bardzo zwykłym. Wiesz, bycie kimś bardzo zwykłym jest bardzo trudne. Chcesz być czymś innym od tego, czym jesteś. Bycie sobą jest bardzo łatwe, niczego nie musisz robić. Nie potrzeba żadnego wysiłku. Nie musisz wykorzystywać woli, nie musisz niczego robić, by być sobą. Ażeby być czymś innym, niż jesteś, musisz robić wiele rzeczy. Część II NIE MOGĘ WYWOŁAĆ W TOBIE GŁODU

P: Nie wiem, czy to, co zdarzyło mi się pewnego dnia było, czy nie było tym, czym, jak sądzę, jest. Nie obchodzi mnie to. Ale naprawdę bałem się śmierci, a także utraty zdolności oddychania. Jak tylko czuję, że coś takiego nadchodzi, jestem śmiertelnie przerażony. U.G.: Tak. To zapobiegło możliwości przejścia fizycznego ciała przez autentyczny proces fizycznej śmierci. Ciało musi przez to przejść, ponieważ każda myśl, którą każdy przed tobą czuł, każde doświadczenie, które każdy przed tobą przeszedł, każde uczucie, które każdy przed tobą odczuwał . wszystko to, jest częścią twojego bytu. Stąd, nie możesz dojść do siebie, dopóki wszystko nie będzie zupełnie i całkowicie wymiecione, jeśli mogę użyć tego słowa, z twojego systemu. Jest to coś, czego nie możesz dokonać, ani sprowokować za pomocą swojego wysiłku, czy aktu woli. Gdy więc nadejdzie czas, nie będziesz o to prosił. Nigdy nie poprosisz o skończenie z sobą takim, jakim się znasz, jakim się doświadczasz. Widzisz, czasami to się zdarza. Strach przed tym, że coś dobiega końca, strach tego ja, które znasz jako siebie i doświadczasz jako siebie, zapobiegło możliwości rozbicia się tego wszystkiego. Gdybyś miał wystarczająco dużo szczęścia, wszystko weszłoby w ten naturalny rytm, który jest nieciągły i rozłączony. Widzisz, w taki sposób działa myśl. Nie ma ciągłości myśli. Jedyną metodą na podtrzymywanie swojej ciągłości, jest nieustanne żądanie doświadczania ciągle tego samego, w kółko tego samego. Tak więc jest tu tylko wiedza o sobie samym i świecie znajdującym się wokół ciebie. Świat wokół ciebie nie jest zupełnie różny od tego, który stworzyłeś wewnątrz siebie, na swojej potrzeby. To, co cię przeraża (nie ciebie, tylko ten ruch myśli), to zakończenie tej ciągłości.

P: Kiedy miałem dwa lata, śniło mi się, że nie mogę nabrać powietrza. Tak więc, jak sądzę, jest to wymówka. U.G: Prawda, ale nie łatwo jest przez to przejść. Cała twoja energia, wszystko, co tam jest, zostaje wciągnięte do czegoś takiego, jak odkurzacz próżniowy. Wkładasz kolosalny wysiłek w to, by zapobiec wessaniu w próżnię tego wszystkiego. To bardzo przerażająca sytuacja. Lęk jest mechanizmem obronnym.

P: Rozumiem. U.G.: Strach fizyczny jest czymś zupełnie innym. Jest to bardzo proste. Istnieje tylko w celu przetrwania żywego organizmu. To, co nazywasz lękiem psychologicznym, strach przed tym, co wiesz, że zmierza do swojego końca, działa poprzez twoje myślenie i poprzez doświadczenia, które zbudowałeś na bazie strachu fizycznego. Ciało wie, że jest nieśmiertelne. Bardzo celowo używam tu słowa nieśmiertelne, ponieważ nic tu się nie kończy. Kiedy przychodzi to, co nazywasz śmiercią kliniczną, ciało rozpada się na swoje części składowe. Tylko to się dzieje. Możliwe jest, że nie dojdzie do ponownego uformowania tego samego ciała, które jak sądzisz, jest twoim ciałem, ale gdy rozpada się ono na swoje elementy składowe, dostarcza podstawy dla ciągłości życia. Może nie być to pocieszeniem dla umierającej osoby, ale to ciało staje się pożywieniem dla wielu milionów bakterii. Zakładając na chwilę, że podlegasz kremacji, co się praktykuje w niektórych krajach, gdziekolwiek się nie rozrzuci popiołów, węgiel, powstały na skutek spalenia ciała, staje się fundamentem rozwoju jakiegoś małego kwiatka wychodzącego z ziemi. Nic tu więc nie ginie. Gdy pojawia się autentyczne niebezpieczeństwo fizycznej likwidacji twojego ciała (o którym sądzisz, że jest twoje), wtedy mobilizowane są wszystkie możliwe i dostępne zasoby, a ciało próbuje przetrwać w tej konkretnej chwili. Czy zauważyłeś, że gdy pojawia się prawdziwe fizyczne niebezpieczeństwo, twój mechanizm myślowy nie przychodzi ci z pomocą? Nigdy. Możesz więc wcześniej zaplanować sobie drogi wyjścia z różnych sytuacji i być przygotowany na każdą możliwą sytuację, ale faktycznie, gdy pojawi się fizyczne niebezpieczeństwo, całego planowania, wszystkiego co obmyśliłeś, by przygotować się na spotkanie z każdą sytuacją, po prostu tu nie ma. Ciało musi liczyć na własne siły. Jeśli z jakiegoś powodu, nie potrafi się odnowić i przetrwać w danej sytuacji, odchodzi wesoło i z wdziękiem. Wie, że nic nie jest stracone. Żywy organizm nie jest zainteresowany swoją ciągłością w sensie ilości lat. On funkcjonuje z chwili na chwilę. Zmysły działają z chwili na chwilę. Nie ma ciągłości w twoim widzeniu fizycznym, nie ma ciągłości w twoim słyszeniu fizycznym, nie ma ciągłości w twoim odczuwaniu zapachów, nie ma ciągłości, gdy coś jesz, nie ma ciągłości w zmyśle dotyku . wszystkie są rozłączone, nie powiązane. Ale myśl, w swoim dążeniu do zachowania siebie i niczym niezakłóconej ciągłości, żąda cały czas tych doświadczeń. Tylko w taki sposób może zapewnić sobie ciągłość. Ciało bytuje w zupełnie inny sposób i nie jest zainteresowane aktywnością myśli. Jedyną myślą niezbędną dla tego ciała, jest myśl, którą musi posłużyć się w celu przetrwania żywego organizmu. Nawet jeśli nie karmisz tego ciała, ono się tym nie martwi. Posiada pewne zapasy, które powstały w trakcie lat jedzenia. Żywi się nimi, a gdy się skończą, odchodzi. Przez dzień lub dwa będziesz miał napady głodu w porach, w których zazwyczaj jadłeś, ale ciało tak naprawdę nie interesuje się, czy je odżywiasz, czy nie. Jednocześnie, głupotą i perwersją jest nie odżywianie ciała w nadziei, że osiągniesz jakieś duchowe cele. To robi się w Indiach, poddaje się ciało wszystkim rodzajom stresów i napięć, torturuje je się w poczuciu, że przez taką wytrwałość możliwe będzie osiągniecie celów duchowych, jakiekolwiek by nie były. Nic nie możesz zrobić, by to spowodować za pomocą twojej woli, twojego wysiłku, twojego celowego działania. Z tego powodu zawsze twierdzę, że jeśli taka rzecz się zdarzy, nie jest to niczym tajemniczym. Myśl wkracza w swój naturalny rytm nieciągłego, rozłącznego działania. To wszystko, to wszystko, co tu jest. Myśl będzie w harmonii ze zmysłowymi doznaniami i działaniem zmysłów. Nie ma konfliktu; nie ma walki; nie ma bólu. Jest harmonijny związek między nimi [myślą i ciałem]. Kiedykolwiek wystąpi zapotrzebowanie na myśl, zawsze jest ona gotowa do zadziałania. Działanie, którym zainteresowane jest ciało, to tylko działanie niezbędne do przetrwania żywego organizmu. Ciało nie jest zainteresowane żadnymi koncepcjami, jakie masz na temat twoich religijnych, czy materialnych celów. W ogóle się tym nie interesuje. Zawsze trwa nieustanny bój między tymi dwoma rzeczami [myślą i ciałem]. Myśl nie jest niczym tajemniczym, jest tym, co kultura tu wprowadziła, co oczywiście jest społeczeństwem. Nie ma różnicy pomiędzy kulturą, a społeczeństwem. Społeczeństwo jest zainteresowane własną ciągłością i trwaniem. Jest zainteresowane status quo. Zawsze utrzymuje status quo. Społeczeństwo mówi: .Jeśli nie będziesz działał w ten sposób, jeśli nie będziesz myślał w ten sposób, będziesz antyspołeczny, ponieważ wszystkie twoje działania staną się bezmyślnymi, impulsywnymi zachowaniami.. Jest zainteresowane takim ukierunkowaniem twoich myśli, które utrzyma status quo. Dlatego istnieje ten podstawowy, zasadniczy, fundamentalny konflikt pomiędzy nimi [społeczeństwem, a jednostką]. Kulturę zaadoptowano jako środek służący przetrwaniu, to wszystko. Ma ona [kultura] swój własny pęd, całkowicie nie związany z tym [przetrwaniem ciała]. Dopóki posługujesz się tym [kulturą] dopóty w ogóle nie jesteś jednostką. Możesz stać się indywidualną jednostką tylko wtedy, gdy wyłamiesz się z całej tej mądrości. Nie istnieje coś takiego, jak twój umysł, czy mój umysł. Być może jest coś takiego. jak .światowy umysł., w którym zebrana jest cała zakumulowana wiedza i doświadczenia, i przekazywana z pokolenia na pokolenie. Musimy używać tego umysłu, by inteligentnie i zdrowo funkcjonować na tym świecie. Jeśli nie będziemy, to jak już mówiłem innego dnia, skończymy na jakiejś śmiesznej farmie, śpiewając obłąkane piosenki i wesołe melodie. Społeczeństwo jest zainteresowane wyłącznie wpasowaniem każdej jednostki w swoje ramy i podtrzymywaniem swojej ciągłości. [U.G. wzdycha i cicho mówi, .Nie chcę wygłaszać przemówienia.] Nie wiem, czy jasno się wyraziłem. Powodem, dla którego podkreślam aspekt fizyczny, nie jest idea sprzedania czegoś, ale podkreślenie i wyrażenie tego, co nazywasz oświeceniem, wybawieniem, mokszą, mutacją, transformacją za pomocą naturalnej, prostej, fizycznej i psychologicznej terminologii. W opisie funkcjonowania ciała nie ma absolutnie żadnych treści o charakterze religijnym, czy mistycznym. Niestety, przez wieki interpretowano całą tę sprawę w kontekście religijnym i to doprowadziło nas wszystkich do nieszczęścia. Im bardziej próbujesz to wskrzesić i przepchnąć tylnymi drzwiami, gdy nie ma zainteresowania życiem religijnym, tym więcej i więcej dodajesz do tego nieszczęścia. Nie jestem zainteresowany propagowaniem tego. Nie jest to coś, co ty możesz sprawić, ani nie jest możliwe, bym wywołał w tobie ten głód o fundamentalnym znaczeniu dla zrozumienia czegokolwiek. Ciągle i w kółko to powtarzam i powtarzam, ale powtarzanie ma swoisty urok. Zakładasz, że tęsknisz za duchowymi osiągnięciami i zmierzasz do swoich celów. Naturalnie, na rynku jest tak wielu ludzi, wszyscy ci święci, sprzedający swe marne towary. Z jakiegokolwiek powodu to robią, nie jest naszą sprawą, ale robią to. Mówią, że to dla dobra ludzkości, że robią to ze współczucia dla ludzkości, i takie tam inne rzeczy. I tak to wszystko gówno warte. Próbuję tylko powiedzieć, że jesteś zadowolony z powodu tych okruchów, które ci rzucają. Obiecują, że pewnego dnia dostarczą ci cały bochen chleba. To tylko obietnica. Nie są w stanie w ogóle dostarczyć tego towaru. Po prostu go nie mają. Potrafią tylko podzielić go i rozdać ludziom. Jezus nie zmaterializował bochenków chleba, po prostu zebrał ile ich tam było, podzielił na małe kawałki i rozdał. Naturalnie, chcesz temu zdarzeniu przypisać rangę cudu. Mówię, że głód musi sam siebie wypalić. Widzisz, codziennie mówię o tej samej sprawie, używając tylko innych słów, przedstawiając te rzeczy na różne sposoby. To wszystko, co mogę zrobić. Moje słownictwo jest bardzo, bardzo ograniczone, dlatego muszę ciągle używać [tych samych] słów i podkreślać ciągle tą samą rzecz, żeby wskazać, że głód musi sam siebie wypalić. Nie ma sensu karmić siebie wszystkimi tymi, lichymi pokarmami. Nie ma sensu czekać na coś, co zaspokoi twój głód. Nie ma też sensu zaspokajanie tego głodu. Głód musi sam siebie wypalić, dosłownie musi sam siebie wypalić. Nawet głód fizyczny musi sam siebie wypalić, żeby możliwa była śmierć fizyczna. Ma miejsce faktyczne odwodnienie ciała. Dzięki bogu, fizyczne ciało ma swoje sposoby na ochronę, gdy następuje odwodnienie. Nie wiem, czy medytowałeś całymi godzinami. Całe ciało osiąga punkt, w którym pojawia się odwodnienie. Wtedy do głosu dochodzą te ratujące życie czynniki, jak ślina .wydziela się ślina, gasząc twoje pragnienie i ratując cię w takich sytuacjach, gdy zmuszasz ciało do robienia pewnych rzeczy takich, jak medytacja, joga, tych wszystkich rzeczy, które ludzie robią, a raczej których nadużywają. Jest jedna rzecz, którą cały czas podkreślam: takie wydarzenie zdarza się nie z powodu tego, co robisz, ani z powodu tego, czego nie robisz. Dlaczego zdarza się to jednej osobie, a drugiej nie . nie ma odpowiedzi na to pytanie. Zapewniam cię, że nie człowiekowi, który się przygotował, oczyścił się z jakiegokolwiek powodu, by być przygotowanym na przyjęcie takiej rzeczy. Chodzi tu, o coś innego. To uderza. Uderza przypadkowo. Tak działa natura. Gdzieś uderza błyskawica. Nie jest zainteresowana, czy uderza w kwitnące drzewo, czy w owocujące i użyczające ludziom swojego cienia, itd. Uderza przypadkowo. Dokładnie w ten sposób zdarza się to konkretnej jednostce i jest to zdarzenie bezprzyczynowe. Nie ma przyczyny. Tyle jest zdarzeń w naturze, którym nie można przypisać żadnej przyczyny. Tak więc, jesteś zainteresowany zbadaniem życia lub biografii niektórych oświeconych, twoim zdaniem, ludzi lub boskich postaci, czy tym podobnych, żeby znaleźć wskazówkę, jak to im się zdarzyło i zastosować jakieś techniki, które oni stosowali, i spowodować, by tobie to też się zdarzyło. Tym jesteś zainteresowany. Ludzie ci podają ci jakieś techniki, systemy, metody, które w ogóle się nie sprawdzają. Budzą oni nadzieję, że w jakiś sposób, za sprawą jakiegoś cudu pewnego dnia to zdarzy się i tobie. Ale to nigdy nie nastąpi. Opowiedziałem swój kawałek. I muszę to znowu powtórzyć i podejść do tematu z różnych stron, w zależności od rodzajów pytań, które mi zadajesz. Ale, jak to wczoraj powiedziałem, wszystkie pytania są takie same. Te pytania wypływają z odpowiedzi, które już posiadasz, a odpowiedzi udzielone przez innych, nie są tak naprawdę odpowiedziami. Nie udzielam ci żadnych odpowiedzi. Gdybym był na tyle głupi, żeby udzielać ci odpowiedzi, musisz zrozumieć, że taka właśnie odpowiedź unicestwia możliwość zniknięcia pytania. Musisz mi uwierzyć na słowo . nie obchodzi mnie, czy uwierzysz mi na słowo, czy nie . że takie pytania nigdy, przenigdy mnie nie nawiedzają. Nie mam żadnych pytań jakiegokolwiek typu za wyjątkiem pytań, które muszę komuś zadać [np.] .Gdzie mogę wypożyczyć samochód?., .Jaką drogą najszybciej dostać się do Brukseli?., .Która droga prowadzi do Rotterdamu, ta czy tamta?. To wszystko. Zawsze znajdują się ludzie, którzy mogą odpowiedzieć na takie pytania. Ale na te innego typu pytania, nie ma odpowiedzi. Gdy zaświta ci w głowie, że na takie pytania nie ma odpowiedzi, że te pytania wynikają z odpowiedzi, które już masz, ta sytuacja całkowicie i zupełnie wymiecie ci wszystkie odpowiedzi, które miałeś. Jednak nie masz możliwości spowodowania tego. Nie leży to w twojej gestii. Myślisz więc, że sytuacja jest beznadziejna, ale ona nie jest beznadziejna. Nadzieja jest tutaj. Tam jej nie ma. Czekasz, aż coś się wydarzy jutro. Jutro NIC się nie wydarzy. Cokolwiek ma się zdarzyć, musi się zdarzyć teraz. Możliwość wydarzenia się tego teraz, jest praktycznie żadna, ponieważ narzędzie, którego używasz, jest przeszłością. Dopóki przeszłość się nie skończy, nie może zaistnieć żadna teraźniejszość. A ta teraźniejsza chwila jest czymś, czego nie jesteś w stanie uchwycić, nie możesz jej doświadczyć. Nawet przyjmując na moment założenie, że przeszłość się skończyła, nie masz możliwości dowiedzenia się, że tak się stało. Wtedy nie ma dla ciebie żadnej przyszłości. Być może jutro zostaniesz szefem swojej firmy, albo szkolny nauczyciel zostanie głową tej instytucji, a profesor zostanie dziekanem . istnieje tak możliwość, ale musisz w to włożyć wiele wysiłku, no i to zabiera trochę czasu. Stosujesz te same techniki do zrealizowania czegokolwiek, czym jesteś zainteresowany [celami duchowymi], a on [umysł] obiera przyszłościowe cele. Osiągnął on kolosalne wyniki na tym świecie. Więc, [pytasz] jak to możliwe, że to narzędzie nie jest właściwe do osiągnięcia celów duchowych? Próbowałeś, zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy . nawet ci [z was], którzy płoną z głodu odnalezienia tego . [ale] to jest niemożliwe. Każdy w Indiach tego próbował, nie uwierzysz mi, ale nikt nie miał wystarczającego szczęścia. Kiedykolwiek taka rzecz się zdarzyła, zdarzyła się ludziom, którzy zupełnie i całkowicie porzucili wszystkie swoje poszukiwania. To warunek konieczny dla tego typu rzeczy. Cały ruch musi zwolnić i zatrzymać się. Jednak cokolwiek robisz, żeby go zatrzymać, dodaje mu tylko impetu. To jest naprawdę istota problemu. To, czym jesteś zainteresowany, nie istnieje. To twoje własne wyobrażenia opierające się na posiadanej przez ciebie wiedzy na ten temat. Nie ma więc niczego, co mógłbyś w tej sprawie zrobić. Gonisz za czymś, co w ogóle nie istnieje. Mogę powiedzieć, dopóki krowy nie wrócą do domu . nie wiem, kiedy one tutaj wracają do domu lub dopóki nie nadejdzie królestwo, ale królestwo nigdy nie nadejdzie. Więc brniesz dalej w nadziei, że jakoś odnajdziesz drogę do osiągnięcia swoich celów. Twoje zainteresowanie osiągnięciem tego, po to, by rozwiązać swoje codzienne problemy, jest zbyt daleko posuniętą koncepcją, ponieważ to nijak nie może pomóc ci rozwiązać twoich problemów. .Gdybym miał to oświecenie, potrafiłbym rozwiązać swoje problemy.. Nie możesz mieć tego wszystkiego I ZARAZEM oświecenia. Gdy ono nadejdzie, wymiata wszystko. Chcesz to wszystko i niebo też. Bez szans! Jest ono czymś, czego nie można spowodować dzięki wysiłkowi lub łasce kogoś innego, nawet dzięki pomocy boga chodzącego po ziemi głoszącego, że zstąpił skądś (z jakiegoś nieba) w twojej sprawie i w sprawie całej ludzkości . to są po prostu bzdury. Nikt nie jest w stanie ci pomóc. Pomóc osiągnąć ci co? Widzisz, o to jest pytanie. Dopóki masz na uwadze cel, te osoby, ich obietnice i techniki, wydają ci się bardzo, bardzo pociągające. Idą w parze. Nie ma niczego, co musisz zrobić. Jednakże już robisz [ wiele rzeczy]. Możesz wytrzymać bez robienia czegoś? Nie możesz. Na nieszczęście, robisz coś i to robienie musi dojść do kresu. Żeby doszło ono do kresu, robisz coś innego. Naprawdę to, jest istotą problemu. Taka jest sytuacja, w której się znajdujesz. To wszystko, co mogę powiedzieć. Wskazuję na absurd tego, co robisz. Jak już wczoraj powiedziałem to, co sprowadza cię tutaj, na pewno zaprowadzi cię gdzieś indziej. Nie masz tu nic do dostania, niczego tu sobie nie weźmiesz. Nie dlatego, że chcę coś zatrzymać dla siebie, możesz wziąć, co chcesz. Nie mam ci nic do podarowania. Nie jestem czymś, czym ty nie jesteś. Myślisz, że jestem czymś innym. Myśl, że jestem czymś innym, niż inni, nigdy nie przychodzi mi do głowy. Nigdy. Kiedykolwiek zadają mi pytania czuję .Dlaczego ci ludzie zadają mi te pytania? Jak mam sprawić, żeby zobaczyli?.. Nadal mam pewne ślady złudzeń. Może spróbuję. [Ale] nawet to .spróbuję. nie ma dla mnie znaczenia. Nic w tej sprawie nie mogę zrobić. Nie ma nic do uzyskania. Nic do podarowania, nic do wzięcia. Tak wygląda sytuacja. W materialnym świecie, tak. Mamy wiele rzeczy. Zawsze jest ktoś, kto wspomoże cię wiedzą, pieniędzmi, tyloma innymi rzeczami z tego świata. Ale na tym polu nie ma nic do podarowania i nic do wzięcia. Dopóki pragniesz, możesz być pewien, że nie ma na to szansy. Widzisz, z pragnienia wynika, że masz zamiar uruchomić myślenie, by osiągnąć swój cel. Nie jest to kwestia osiągnięcia twojego celu, jest to kwestia dojścia tego ruchu do swojego kresu. Jedyną rzeczą, którą możesz zrobić, jest uaktywnienie ruchu myśli w celu osiągnięcia tego. Jak masz zamiar osiągnąć to niewykonalne zadanie? Pragnienie i myślenie zawsze idą w parze. Ani przez chwilę nie sugeruję, żebyś powstrzymał się od swoich pragnień, uwolnił się od wszystkich swoich pragnień, czy kontrolował wszystkie swoje pragnienia. Wcale nie. Byłaby to religijna gierka. Jeśli czegoś pragniesz, jedyną rzeczą jaką zrobisz, będzie uaktywnienie ruchu myśli po to, by osiągnąć swój cel. Materialne cele, tak, ale nawet one nie są takie łatwe. Świat jest taki rywalizujący. Niewiele pozostaje dla nas do podziału. Nie wystarczająco dużo. Mówienie o dzieleniu się z innymi to dla mnie brednie. Nie ma tu nic do podzielenia. To nie jest doświadczenie. Nawet zakładając na chwilę, że jest to doświadczeniem, nawet wtedy, tak trudno jest podzielić się tym z kimś, dopóki ta osoba nie ma jakiegoś punktu odniesienia w ramach swoich doświadczeń. Tak więc, jak widzisz, cały ten biznes staje się pewnego rodzaju rytuałem pozbawionym znaczenia, siedzeniem i dyskutowaniem o tych sprawach. To wszystko. Nie jest ci łatwo poddać się. Wcale nie.

P: Ta rzecz przytrafiła mi się, kiedy nic o niczym nie wiedziałem. U.G.: Nic, jak widzisz, po prostu zdarzyło się.

P: Siedziałem po prostu na podłodze, gdy to się stało. Śmiertelnie się tym przeraziłem. U.G.: W porządku. Teraz chcesz, by to się zdarzyło ponownie. Nie? Dzięki bogu. Twoje duchowe poszukiwanie zakończyło się w ten sposób. Nie ma żadnego innego sposobu. Nie chodzi mi o to, żeby cię przestraszyć, ale jak spodziewasz się, że to ci się przytrafi? W taki sposób, wszyscy ci ludzie biorący narkotyki, doświadczają wszystkich tych spraw. Ci, którzy nic o tych rzeczach nie słyszeli, na pewno doświadczają masę takich rzeczy, co wpycha ich na tę karuzelę. Indie oferują wszystkie te techniki, systemy i metody, pozwalające doświadczyć czego tylko chcesz. Dlatego robią taki, świetnie prosperujący interes.

P: Ale nic mi nie przychodziło do głowy, jak to było w przypadku medytacji, czy z tym lub tamtym, to było coś zupełnie innego. U.G.: Zdarzyło się, takie rzeczy się zdarzają. Takie wyjątkowe doświadczenia. Ludzie doświadczają tego bezwiednie, bez proszenia o to, bez robienia żadnych z tych rzeczy. Było to dla ciebie przerażające doświadczenie . ale chcesz, znowu i znowu, wywołać inne duchowe doświadczenia. Cokolwiek spowodujesz, nie ma żadnego znaczenia. Wtedy będziesz chciał coraz więcej i więcej tych rzeczy. A gdy uda ci się mieć coraz więcej i więcej tych rzeczy, będzisze potrzebował czegoś, w rodzaju stabilnej sytuacji, nieprzerwanego szczęścia, nieprzerwanej błogości. Jednak nie istnieje nic takiego, jak trwałość. Nie. Być może wynikiem tego, byłaby błogość, kto wie.

P: Twierdzisz, ze jesteśmy tym, czym jesteśmy, już w tej chwili? U.G.: Nie chcesz się pogodzić z tym faktem, ale chcesz wiedzieć, czym jesteś. To jest problem. Nie masz żadnej możliwości poznania tego. Dowiedzenie się tego, co tu jest, jest niemożliwe. To zawsze odnosi się do tego, czym chcesz być. To, co tu widzisz, jest przeciwieństwem tego, czym chciałbyś być, czym chcesz być, czym dobrze byłoby, żebyś był, czym powinieneś być. Co tu widzisz? Chcesz być szczęśliwy, czyli jesteś nieszczęśliwy. Pragnienie bycia szczęśliwym tworzy nieszczęście. To, co tu widzisz, jest przeciwieństwem twojego celu stania się szczęśliwym, pragnienia bycia szczęśliwym. Pragnienie bycia szczęśliwym przez cały czas powoduje ból. Pragnienie i myślenie zawsze idą w parze. Nie są czymś oddzielnym. Czegokolwiek pragniesz, tworzy ból, ponieważ zacząłeś myśleć. Pragnienie i myślenie. Jeśli nie chcesz żadnej rzeczy na tym świecie, myślenie nie istnieje. Nie oznacza to, że nie ma myśli. Nie ma znaczenia, czy chcesz osiągnąć cele materialne, czy duchowe. Nie mówię nic przeciwko pragnieniu. Chcieć, znaczy, że spełnienie pragnienia lub niespełnienie pragnienia możliwe jest tylko poprzez myślenie. Tak wię,c tak naprawdę to myślenie stworzyło twój problem. Sugeruję, że wszystkie nasze problemy, nie mogą być rozwiązane na płaszczyźnie psychologicznej i etycznej. Od wieków człowiek próbuje je rozwiązywać, ale nie powiodło mu się. To, co go nadal napędza, to nadzieja, że pewnego dnia, robiąc to samo więcej i więcej, coś osiągnie. Jak już mówiłem, ciało ma własny sposób na rozwiązywanie tych problemów ponieważ, widzisz, nie może ich wytrzymać. Wrażliwość receptorów zmysłowych ulega zniszczeniu na skutek tego, co robisz, żeby uwolnić się od tego, od czego chcesz się uwolnić. Niszczy wrażliwość układu nerwowego. Układ nerwowy musi być bardzo czujny, by żywy organizm mógł przetrwać. Musi być bardzo wrażliwy. Twoje doznania zmysłowe muszą być bardzo czułe. Zamiast pozwolić im być czułymi, wynalazłeś coś, co nazywa się .wrażliwością. twoich uczuć, wrażliwością umysłu, wrażliwością na otaczające cię żywe istoty, wrażliwością wobec uczuć innych. To wykreowało problem neurologiczny. Wszystkie problemy mają charakter neurologiczny. Nie psychologiczny, nie etyczny. To jest problem społeczeństwa. Społeczeństwo jest zainteresowane utrzymaniem status quo, nie chce się zmienić. Jedyna droga utrzymania status quo lub ciągłości, prowadzi poprzez pragnienie, pragnienie tego, żeby każdy dopasował się do struktury. Podczas, gdy każdy jest unikalną jednostką, w sensie fizycznym. Natura zawsze tworzy coś unikalnego. Nie interesuje się doskonałym człowiekiem, nie interesuje się religijnym człowiekiem. Umieściliśmy przed człowiekiem cel lub ideał doskonałego człowieka, prawdziwie religijnego człowieka. Więc wszystko, co robisz, żeby osiągnąć tę doskonałość, niszczy wrażliwość tego ciała. Wywołuje tu przemoc. Nie jest ono [ciało] tym zainteresowane. Czegokolwiek doświadcza martwy człowiek . samoświadomości, uwagi skierowanej na siebie . zasiał on nasiona całkowitej zagłady człowieka. Wszystkie te religie wyłoniły się z podzielonej świadomości człowieka. Wszystkie nauki, tych nauczycieli, w spos ób nieunikniony zniszczą ludzkość. Nie ma sensu odnawiać wszystkich tych spraw i rozpoczynać jakiś ruchów odnowy. To jest martwe, skończone. Cokolwiek zrodziło się z tego podziału, istniejącego w twojej świadomości, jest destrukcyjne, jest przemocą. Dzieje się tak, ponieważ nie próbuje ono chronić żywego organizmu, ani życia, tylko ciągłość myśli. I tak to możliwe jest utrzymywanie status quo twojej kultury, czy jak tego nie nazwiesz, społeczeństwa. Problemy mają naturę neurologiczną. Jeśli dasz szansę swojemu ciału, ono się z nimi zajmie. Jeśli jednak spróbujesz rozwiązać je na płaszczyźnie psychologicznej, czy etycznej, nie powiedzie ci się.

P: Co rozumiesz przez .danie ciału szansy.? U.G.: Gdzie znajduje się gniew? Widzisz, czujesz go w swoim żołądku. Tu, przy podstawie. Jeśli uderzysz męża, żonę, sąsiada czy poduszki, nie rozwiążesz problemu. Już został wchłonięty. Wzbogacasz tylko terapeutów, którzy robią na tym pieniądze. Uderz żonę, męża, kogo chcesz, to wszystko co możesz zrobić, nic więcej. To nadal jest zadaniem ciała zająć się nim i go wchłonąć. To tu jest. Dla ciała jest on czymś rzeczywistym. Ono nie chce tego gniewu, ponieważ niszczy on wrażliwość układu nerwowego. Tak więc wchłania ono całą sprawę i nic nie musisz robić. Każda energia, wytworzona przez twoje myślenie, jest destrukcyjna dla ciała. Energii tej nie można odseparować od tego życia. To jeden ciągły ruch. Tak więc, wszystkimi tymi energiami, których doświadczasz zabawiając się tymi rzeczami, swobodnie funkcjonujący żywy organizm nie jest zainteresowany. Przeszkadzają one w harmonijnym działaniu tego bardzo, bardzo spokojnego organizmu. Ten spokój nie jest tą bezmyślną, martwą ciszą, której doświadczasz. Jest jak wulkan wybuchający cały czas. To jest cisza, to jest spokój. Krew płynie w twoich żyłach, jak rzeka. Gdybyś wzmocnił dźwięk wytwarzany przez przepływ krwi, zdziwiłbyś się. Jest jak ryk oceanu. Jeśli wszedłbyś do kabiny dźwiękochłonnej, nie wytrzymałbyś nawet pięciu minut. Zwariowałbyś, ponieważ nie mógłbyś znieść dźwięków dobywających się z ciebie. Nie możesz znieść dźwięku bicia swojego serca. Uwielbiasz otaczać się wszystkimi tymi dźwiękami i tworzyć jakieś zabawne doświadczenie, nazywane .doświadczeniem spokojnego umysłu., które jest niedorzeczne. Absurd. Cisza to jest to . ryk . ryk oceanu. Jak ryk przepływającej krwi. To wszystko, czym ono [ciało] jest zainteresowane, nie stanem umysłu, nie doświadczeniem ciszy umysłu. Nie jest ono zainteresowane twoim praktykowaniem cnót, ani praktykowaniem twojej ciszy. Ciała nie interesują twoje moralne dylematy, czy jakkolwiek inaczej to nazwiesz. Nie interesuje się twoimi cnotami i przywarami. Dopóki rozwijasz cnoty, dopóty pozostaniesz człowiekiem z przywarami. One idą w parze. Jeżeli masz wystarczająco dużo szczęścia, żeby być wolnym od pogoni za cnotami, jako celem samym w sobie, z twojego systemu znikną również przywary. Nie pozostaniesz człowiekiem z przywarami. Pozostaniesz człowiekiem przemocy, dopóki kierujesz się ideą stania się osobą pozbawioną przemocy, uprzejmą, delikatną, łagodną. Uprzejmy człowiek, człowiek praktykujący uprzejmość, człowiek praktykujący cnoty, jest prawdziwym zagrożeniem. Nie [tzw.] gwałtowny człowiek. U.G.: Gdzieś, kiedyś kultura wprowadziła te rzeczy na zły tor, stawiając przed człowiekiem ideał doskonałości, ideał prawdziwie religijnego człowieka. Doświadczenie religijne rodzi się z podziału w jego świadomości, który nie jest jego naturą. Na szczęście, zwierzęta nie wykazują takiego podziału w swojej świadomości, za wyjątkiem podziału niezbędnego do przetrwania. Człowiek jest gorszy od zwierzęcia. Niewątpliwie powiodło mu się postawienie ludzkiej stopy na księżycu. Być może człowiek pojawi się na każdej planecie, ale te osiągnięcia nie są przedmiotem zainteresowania tego ciała. Te osiągnięcia zmierzają do stopniowego zniszczenia wszystkiego, ponieważ cokolwiek zrodziło się z myśli, jest destrukcyjne. Nie tylko niszczące dla ciała, ale niszczące, stopniowo niszczące, zmierzające do zniszczenia wszystkiego, co człowiek sobie zbudował.

P: Wszystko jest destrukcyjne, jeżeli jesteś głodny. U.G.: Po jednym dniu, ciało nie interesuje się twoim głodem. Zdziwisz się, jeśli przestaniesz karmić ciało. Odżywianie ciała jest twoim problemem. Może przez jeden, dwa dni będziesz odczuwał ataki głodu.

P: Jeśli przestaniesz jeść, w końcu umrzesz. U.G.: No i co. Ciało nie umiera. Zmienia swoją formę, kształt, rozpada się na elementy składowe. Nie interesuje się tym. Dla ciała nie ma śmierci. Śmierć istnieje dla twojego myślenia, bo ono nie chce się skończyć. Dla myślenia śmierć istnieje. Ponieważ nie chce ono zmierzyć się z tą sytuacją, stworzyło życie po życiu, przyszłe życia. Ale to ciało jest nieśmiertelne z samej swojej natury, ponieważ jest częścią życia.

P: Nawet, gdy ciało leży pod ziemią i się rozkłada? U.G.: I co z tego? Tyle innych form życia przetrwa dzięki temu ciału. Nie jest to dla ciebie pocieszające, ale wszystkie te bakterie będą miały ucztę w twoim ciele. Fiestę. Wielką fiestę. Jeśli zostawiłbyś ciało na ulicy, byłbyś zdziwiony. One [bakterie] miałyby paradny dzień, fiestę. Wielce byś się im zasłużył. Nie ludzkości, ale tym różnym żyjątkom.

P: Bycie wegetarianinem również nie jest godne polecenia? U.G.: Och nie (znużone westchnięcie ).

P: Znów to samo. U.G.: Wegetarianizm, po co? Dla jakiś celów duchowych? Jedna forma życia, przeżywa kosztem drugiej. To jest faktem, czy to ci się podoba, czy nie. Jeżeli tygrysy praktykowałyby wegetarianizm . on [pytający] powiedziałby, że jego kot jest wegetarianinem i nawet muchy nie tknie. Z powodu swoich powiązań z wegetarianami stałby się wegetarianinem. Może z powodów zdrowotnych ktoś powinien. Nie wiem, nie widzę żadnych właściwych powodów, dla których ktoś miałby zostać wegetarianinem. Twoje ciało nie stanie się czystsze od ciała zjadacza mięsa. Wybierz się do Indii, [zauważysz tam, że] ci, co są wegetarianami, nie są uprzejmi, nie są spokojni. Nie ma to nic wspólnego [z duchowością] . to, co tu włożyłeś, nie jest prawdziwym problemem.

P: A co z agresją powodowaną przez jedzenie mięsa? U.G.: Wegetarianie są bardziej agresywni od zjadaczy mięsa. Zdziwiłbyś się. Przeczytaj historię Indii . [jest pełna] jatki, masakry i zabójstwa . [wszystko] w imię religii. Buddyzm, na niektórych obszarach, nie był taki pełen przemocy, ale stał się najbrutalniejszą religią, po przedostaniu się do Japonii. Tamtejsze świątynie utrzymywały armie walczące w Japonii. To historia, a nie moja osobista opinia. Dlatego podkreślam, że nauczyciele i ich nauki, są odpowiedzialni za cały ten bałagan na tym świecie. Wszyscy ci zbawiciele nie stworzyli niczego, poza bałaganem na tym świecie. A politycy są spadkobiercami tej kultury. Nie ma sensu obwiniać ich i nazywać ich skorumpowanymi. Oni [duchowi nauczyciele] byli skorumpowani. Człowiek, który uczył miłości, był skorumpowany, ponieważ stworzył podział w swojej świadomości. Człowiek, który mówił: .Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego. był odpowiedzialny za cały ten horror w dzisiejszym świecie. Nie seprawiedliwiajcie tych nauczycieli. Ich nauki nie przyniosły niczego, poza zamieszaniem na tym świecie, stopniowo zmierzającym do zniszczenia nie tylko człowieka, ale każdego gatunku [istot żyjących] dzisiaj na tej planecie. Z tego [ideału miłości] się to wzięło. To nie naukowcy i politycy są odpowiedzialni. Mają władzę w swoich rękach i użyją jej . w tym świecie jest dość lunatyków zdolnych wcisnąć guzik. Ale skąd to [przemoc] się wzięło? Religia nie uratuje człowieka, ani ateizm, ani komunizm, ani żaden z tych systemów. Nie możesz wynieść ich na ołtarze i mówić, że powinni być usprawiedliwieni. Nie tylko nauki, ale także nauczyciele, osobiście zasiali nasiona przemocy, którą mamy na świecie. Odpowiedzialny jest człowiek, który mówił o miłości, ponieważ miłość i nienawiść idą w parze. Jak więc możesz ich usprawiedliwiać. Nie obwiniaj następców, następcy wywodzą się z tych nauk. Taka jest historia, nie moja własna opinia. Znasz historię Europy. Inkwizycja. .W imię Jezusa.. Dlaczego chcesz odrodzić tę religię? Po co? .Powrót do chrześcijaństwa., wszędzie widać teraz ten slogan. Nie potępiam jakiejś szczególnej rzeczy. Wszyscy są za to odpowiedzialni. Mówienie o miłości, jest jedną z najbardziej absurdalnych spraw. Musi być dwoje [żeby zaistniała miłość]. [Ale] gdziekolwiek pojawia się podział, przynosi zniszczenie. Uprzejmość potrzebuje dwojga . ty jesteś uprzejmy dla kogoś lub jesteś uprzejmy dla siebie. W twojej świadomości jest podział. Cokolwiek rodzi się z takiego podziału, jest mechanizmem ochronnym i w dłuższej perspektywie jest destrukcyjne. Myśl próbuje się zabezpieczyć. Dlatego jest zainteresowana ciągłością. Ciało nie jest zainteresowane ochroną siebie. Jakakolwiek inteligencja jest potrzebna do przetrwania ciała, już tu jest. Dżungla, stworzona przez naszą organizację, potrzebuje intelektu, intelektu, który zgromadziliśmy poprzez nasze studia, poprzez naszą kulturę. Egzystuje on równolegle i jest zainteresowany innego rodzaju przetrwaniem, ponieważ nie ma tu końca życia. Jest to tylko wyrazem życia. Jeżeli ty i ja odejdziemy, życie trwa nadal. Te światła gasną, ale elektryczność nadal funkcjonuje. Przyjdzie coś innego. Nie jest ono zainteresowane człowiekiem. Człowiek, niestety, ma tak destrukcyjne moce, powstałe z doświadczeń człowieka (jego samoświadomości). Tak więc, rozmowa o pragnieniu spojrzenia na siebie, zrozumieniu siebie, jest ruchem dokonującym podziału w człowieku, zrodzonym z jego samoświadomości. Na tym fundamencie zbudowano całą strukturę psychologiczną.

P: Ale jak możemy pozbyć się tego rozdzielającego myślenia? U.G.: Nie możesz. To nie leży w twojej mocy. Cokolwiek robisz, zwiększa tylko impet tego. Czy więc chcesz, żeby to się skończyło? Nie.

P: Kiedyś poczułem niesamowitą jedność... U.G.: Zażywanie narkotyków, medytacja, i jakiekolwiek inne systemy i techniki wynalezione przez człowieka, powodują zakłócenie w metabolizmie ciała. Możesz doświadczyć jedyności i jedności życia. Spójrz na Indie, które głoszą jedność życia i jedyność życia, mamy tu przykład. Wszyscy oni są wielkimi metafizykami, filozofami, w nieskończoność omawiającymi te rzeczy. Ale one nie znajdują odbicia w życiu tych ludzi.

P: Zrozumienie, że istnieje ten dualizm, nadejście takiego zrozumienia... U.G.: Zrozumienie jest dualizmem. Jeżeli nie ma tam podziału, nie ma niczego do zrozumienia. Tak więc narzędzie, którego używasz do zrozumienia czegoś, jest jedynym narzędziem, jakim dysponujesz. Nie ma żadnego innego narzędzia. Możesz mówić o intuicji, możesz mówić o tysiącu innych rzeczy. Wszystkie one są wysublimowanymi myślami. Intuicja jest niczym innym, jak wysublimowaną myślą . ale nadal myślą. Więc cokolwiek zrozumiesz za pomocą tego narzędzia, nie pomoże zrozumieć ci niczego. To nie to narzędzie, a nie ma żadnego innego narzędzia. Jeśli tak jest, czy jest wtedy cokolwiek do zrozumienia? Twoje rozumienie czegokolwiek występuje tylko w celu zmiany tego, co tam jest. Cokolwiek tam jest, chcesz to zmienić. Chcesz spowodować zmianę w strukturze swojego myślenia. Zaczynasz więc inaczej myśleć i zaczynasz inaczej doświadczać. Ale zasadniczo nie ma tam zmiany. Tak więc, twoje pragnienie zrozumienia czegoś pojawia się jedynie w celu spowodowania tam zmiany, a jednocześnie nie chcesz tej zmiany. To wytworzyło w człowieku neurotyczną sytuację, pragnienie dwóch rzeczy, zmiany i braku zmiany. Ten konflikt istnieje tam przez cały czas.

P: Być może musimy zauważyć ten konflikt. U.G.: Samo widzenie jest ruchem oddzielającym. Powstają dwie rzeczy. Wiesz, Hindusi są starymi mistrzami tej gry . patrzący i widziane, obserwator i obserwowane. Są wielkimi ekspertami w tego rodzaju grze. Ale co tam jest do zobaczenia? Kim jest ten, co patrzy? Czy są to dwie rzeczy? Co robisz kiedy patrzysz? Znów wracasz do tej samej myśli. Absurdem jest zadawanie sobie pytania .Kim jestem?. To stało się zasadniczą nauką Ramany Maharshi.ego. .Kim jestem?. Dlaczego zadajesz takie pytanie? Oznacza ono, że istnieje jakieś inne ja, które chcesz poznać. To pytanie nie ma dla mnie żadnego sensu. Z samego faktu zadania takiego pytania wynika, że istnieją dwie rzeczy. .Ja., które znasz i inne .ja., którego natury nie znasz. Z pytania .Kim jestem. wynika, że istnieje jakieś inne ja, którego natury naprawdę nie znasz, a chcesz poznać. Nie wiem, czy jasno się wyrażam. Czy wiesz coś o sobie, przede wszystkim? Co wiesz? Powiedz mi. Hm?

P: Co on wie. U.G.: To, co mu powiedziano: gdzie mieszka, jak się nazywa, ile pieniędzy wyciąga co miesiąc, jego numer telefonu, ludzie, których poznał, ile doświadczeń zgromadził przez lata swojego 30-letniego życia i wszystkie te książki, które przeczytał. To wszystko, co może ci powiedzieć. Potrafi mechanicznie powt órzyć wszystkie informacje, które sobie przyswoił i wszystkie doświadczenia, które zgromadził. I to wszystko, co tam jest. Dlaczego jesteś niezadowolony z tego i czemu poszukujesz czegoś innego, niż to? Czy możesz powiedzieć mi o sobie coś, poza informacjami, które przyswoiłeś, które znasz?

P: To, co tu odnalazłem, nie jest odpowiedzią. Inaczej pytania by się nie utrzymały. U.G.: Co tam znalazłeś?

P: Tylko wiedzę. U.G.: Więc to pytanie, to idiotyczne pytanie zrodziło się z wiedzy, którą już posiadasz. To tamta wiedza rzuciła [zadała] to pytanie, .Kim jestem?. Czyli chcesz się dowiedzieć, a przez to poznanie, wiedza, która masz, nabiera impetu. Dodajesz coraz więcej i więcej [do tej wiedzy]. Jeżeli jest coś, co trzeba wiedzieć, to to, że wszystko co wiesz, powinno zakończyć się. Czyli, przez ten pościg lub popyt na uzyskanie odpowiedzi na to pytanie, dodajesz coraz więcej i więcej do wiedzy. Nie widzisz więc absurdu pytania, .Kim jestem?. Nie ważne kto je zaproponował, kto ci je podrzucił, kto ci zalecił to pytanie. Nie ma nic do poznania. To, co jest, jest wszystkim tym, co wiesz. Kiedy tego nie ma, nie ma potrzeby poznania czegokolwiek i nie ma sposobu na dowiedzenie się czegokolwiek o tym, co jest.

P: Ale .Kim jestem. nie jest, tak naprawdę, pytaniem. .Kim jestem. jest wskazówką. U.G.: Tak. Gdzie cię ona prowadzi? W porządku, jeśli to wskazówka, co z tym robisz? Pozostajesz w miejscu i zamiast skorzystać z niej, ssiesz palec. Co robisz z tą wskazówką?

P: Wskazówka wskazuje tam, gdzie nie ma niczego, na co można wskazać. Zabiera cię tam, gdzie te słowa są nonsensem. U.G.: W porządku, samo pytanie jest bezsensownym pytaniem.

P: Tak. Ale tak jest tylko wtedy, gdy używasz go jako pytania. U.G.: W porządku. Nawet jeżeli używasz go jako wskazówki, ten kierunek jest zły.

P: Ono nie jest nawet wskazówką. U.G.: Dobrze, czym w takim razie jest?

P: Pokazuje ci, że jesteś. Pokazuje ci, że ja jestem. .Ja jestem. jest fundamentem. U.G.: To, czym ja jestem, jest wiedzą, którą posiadam o sobie.

P: .Ja jestem. jest tym, czym ja jestem. U.G.: Ale co oznacza tym, czym ja jestem?

P: Niczego nie oznacza... U.G.: Tak.

P: .Ja jestem. nie jest wiedzą. U.G.: Nie ma niczego, żadnego bytu poza pytaniem.

P: Jest to więc koniec wiedzy. U.G.: Tak więc pytanie powinno zniknąć. Ponieważ samo pytanie . słuchaj . samo pytanie zrodziło się z odpowiedzi. W innym przypadku, nie ma miejsca na żadne pytanie. Wszystkie pytania rodzą się z odpowiedzi, które już posiadasz. Idiotyzmem jest nawet zadać pytanie, na które masz już odpowiedź. Ponieważ nie może istnieć pytanie bez odpowiedzi, z pytania wynika, że istnieje coś, czego nie wiesz, a chcesz się dowiedzieć o tym .ja. . coś innego od tego .ja., które już istnieje; wynika z niego, że jest jakieś inne .ja..

P: Na pewnym poziomie, tak. Możesz powiedzieć również, że jeżeli zadajesz pytanie, oznacza to, że znasz odpowiedź. U.G.: Zgadza się. Nie ma żadnego pytania. Nie może istnieć pytanie bez wiedzy. Wszystkie pytania rodzą się z odpowiedzi, które już masz. Stąd, jest to przyczyną tego, że pytanie tego rodzaju, postawione przez ciebie, czy kogoś innego, nie domaga się odpowiedzi. Odpowiedź na pytanie oznacza koniec pytania. Koniec pytania oznacza koniec odpowiedzi, którą już masz. Nie może istnieć nie tylko twoja odpowiedź, ale także odpowiedzi gromadzone od wieków. Z pragnienia uzyskania odpowiedzi na to pytanie, na każdym poziomie (jest tylko jeden poziom, nie ma innych poziomów), wynika, że pytający nie chce odejścia wiedzy.

P: To prawda. Ale oczywiście, w procesie tego... U.G.: To musi się zdarzyć teraz, nie na końcu, ponieważ nie ma czasu. Narzędzie, którego używasz, będące przetwarzaniem wiedzy, nie chce odejść na zawsze. Dlatego zadaje ono pytanie samemu sobie, wiedząc dobrze, że pytanie wykazuje skłonność do istnienia, do chwili otrzymania odpowiedzi. Ta wiedza, narzędzie, którego używasz, nie wie i nie może pojąć możliwości wydarzenia się czegoś poza czasem, ponieważ powstało w czasie i działa w czasie. Chociaż dokonuje projekcji bezczasowego stanu, nie jest zainteresowane zaakceptowaniem faktu, że nic nie może wydarzyć się poza ramami czasu. Z pytania wynika, że istnieje popyt na odpowiedź i że, odpowiedź może nadejść wyłącznie w czasie. I w tym przedziale czasu wiedza otrzymuje szansę na przetrwanie.

P: To prawda co mówisz. Jednakże, odpowiedź na pytanie .Kim jestem. nie znajduje się w czasie. U.G.: Tak. Ale wszystko, co zrodziło się...

P: Ono jest tylko środkiem komunikacji. Zgadzam się z tobą. U.G.: To prawda. Cokolwiek powstaje w ramach czasu jest czasem. Pytanie jest czasem.

P: Pytanie nie powstało w czasie. U.G.: Skąd pochodzi?

P: Pochodzi od .ja jestem.. U.G.: Samo założenie jest czasem . to .ja jestem.. Oczywiście mamy tu założenie, że istnieje coś innego, niż ta wiedza. To, co istnieje, to wiedza.

P: Jeśli, tak jak mówisz, zadajesz pytania zrodzone z odpowiedzi, które już masz, czy masz na myśli to, że .odpowiedzi, które już masz. jest być może tym samym, co psychologia uznaje za .umysł.? U.G.: Nie wiem. ... Dla mnie nie istnieje żaden umysł. Umysł jest całością (nie chodzi o to, że formułuje tu jakąś dziwną definicję umysłu), całością twoich doświadczeń i całością twoich myśli. Jak już wczoraj mówiłem, nie istnieją myśli, które mógłbyś nazwać swoimi własnymi. Nie istnieje doświadczenie, które mógłbyś nazwać swoim własnym. Bez wiedzy, nie możesz mieć żadnego doświadczenia. Nie wiem, czy wyrażam się jasno. Za każdym razem, gdy czegoś doświadczasz, dzięki temu doświadczeniu, wiedza rośnie w siłę i umacnia się. To błędne koło. W kółko to samo. Wiedza dostarcza ci doświadczeń, a doświadczenia umacniają posiadaną wiedzę. Pytania, które zadajesz, są bzdurne, ponieważ pytania powstały z wiedzy. Jeśli istnieje jakaś odpowiedź na to pytanie, niekoniecznie jest ona twoja. Wszystkie odpowiedzi są odpowiedziami, które zostały zgromadzone przez wieki. Cała wiedza została zgromadzona. Zgromadzona wiedza, zgromadzone doświadczenia. Używasz ich do porozumiewania się ze sobą i z innymi. Stąd, nie ma czegoś takiego, jak twój umysł, czy mój umysł. Istnieje więc umysł, który jest całością wszystkich myśli i doświadczeń, które dotąd zaistniały. Tak więc, każda odpowiedź, której ktoś na to pytanie udzielił, powinna zlikwidować to pytanie. Faktem jest, że odpowiedzi udzielone przez innych, odpowiedzi skonstruowane przez ciebie i odpowiedzi udzielone przez tych mądrych ludzi, których mamy na rynku dzisiaj i tych z przeszłości, nie są, tak naprawdę, odpowiedziami. Odpowiedź, której ci udzielę na twoje pytanie nie może być odpowiedzią na to pytanie, ponieważ odpowiedź powinna unicestwić pytanie. Jeżeli pytanie zostanie zdruzgotane, cała wiedzą odpowiedzialną za jego powstanie, również musi odejść razem z nim. Pytający nie jest zainteresowany żadną odpowiedzią, ponieważ odpowiedź musi wysadzić w powietrze całą tę sprawę, nie tylko tę niewielką cześć tego, co poznałeś przez te 30 czy 40 lat, ale wszystko to, co zebrało się dotąd, wszystko to, o czym każdy człowiek wcześniej myślał, co czuł, czego doświadczył do punktu, w którym pytanie zostało odrzucone. Nie sądzę, żebym wyrażał się jasno. Jednakże, widzisz, odpowiedź, jeśli taka istnieje, powinna wymieść całą sprawę.

P: Myślałem o rozpaczy, pojawiającej się, gdy pustka jest bliska stania się rzeczywistością lub wydaje się być bliżej. U.G.: Tak, ale zakładając przez chwilę, że jest tam rozpacz (mówisz, że przeżywasz wielką rozpacz), czy porzuciłeś próby uwolnienia się od rozpaczy? Nazywasz to rozpaczą w ten sam sposób, jak używasz słowa nicość lub pustka. Ale nie ma tam rozpaczy. Filozofowie egzystencjalni zbudowali kolosalną strukturę filozoficzną na bazie tego, co nazwali rozpaczą, religijni ludzie nazywają to świętą rozpaczą . wszystko to są bezsensowne zwroty. Nigdy, naprawdę nie zmierzyłeś z tym, co nazywasz rozpaczą, ponieważ istnieje tylko ruch w kierunku pragnienia uwolnienia siebie, w jakiś sposób, z sytuacji, którą nazywasz rozpaczą. Nie pozwalasz więc tej rozpaczy działać. O takim działaniu mówię. Wiesz, nadal tylko myślisz o tym. Gdzie jest ta rozpacz? Nie ma jej w polu twojego myślenia. Powinna być tu w ramach twojego ciała. Gdzie jest rozpacz, o której mówisz. Dopóki próbujesz uciec, odsunąć się od rozpaczy, dopóty nie ma tam rozpaczy. Tak więc wszystko, czym jesteś zainteresowany, to pragnienie bycia wolnym od rozpaczy. Ponieważ sądzisz, że cię to nie dławi, nie zabija cię. Rozpacz powinna zniszczyć ten ruch na rzecz uwolnienia się z niej. Jesteś zainteresowany znalezieniem rozwiązania, wyjściem z tego impasu. To wszystko, co tam jest. A ty nadajesz temu nazwę . rozpacz.. Nie przeżywasz rozpaczy. Nie zachowujesz się jak zrozpaczona osoba. Tylko mówisz o rozpaczy, mówisz o nicości, mówisz o pustce. Tak naprawdę, to jest nie pustka. Jeżeli jest pustka, działa życie. Zaraz zapytasz mnie .Czym jest życie?. Jeżeli podam definicję życia, jesteśmy zgubieni. Jest to kolejna definicja przeciwko życiu. To, co rozumiem przez życie, jest tym, co pozwala całemu twojemu jestestwu na odzew. Nie na reakcję, [ale] na odzew. Jeżeli nie ma życia, stajesz się trupem. Zwłoki też się odzywają, ale w inny sposób. Dlatego nazywasz to życiem. Innymi słowy, życie jest niczym innym, jak rytmem, uderzeniem i oddechem życia. To również jest definicja. Jest tętno, jest oddychanie, jest odgłos życia. To tętni naokoło, wszędzie, każda komórka twojego ciała pulsuje. To wszystko, czym jest życie. Ale tak naprawdę nie o takim życiu mówimy, ponieważ nikt nie może niczego powiedzieć o życiu, za wyjątkiem podawania definicji. Możesz to nazwać siłą życia, tym, tamtym i czymś innym, ale z bycia żywym wynikają wszystkie inne problemy, które tak zwane życie stwarza. Mamy więc popyt na to .jak.. Jak żyć. To jest prawdziwy problem. Największym problemem z wszystkich problemów jest, jak żyć. Od wieków prano nam mózgi poglądami .Tak powinniście żyć.. Jeśli to cię nie zadawala, odnajdujesz inny sposób i nazywasz go, .Tak należy żyć.. I tak się to w kółko toczy i toczy. Wszystko to jest bezsensowne, ponieważ nie przyniosło ci pokoju. Cały czas w środku ciebie toczy się bitwa, wojna wewnątrz ciebie. Dopóki wewnątrz ciebie toczy się wojna, nie będzie żadnego pokoju na świecie. Nawet zakładając na chwilę, że ta wojna się zakończyła i żyjesz w pokoju ze sobą, niczego to nie zmieni, ponieważ, widzisz, człowiek żyjący w pokoju z sobą, jest zagrożeniem dla sąsiada. Stąd, istnieje niebezpieczeństwo, że on cię zlikwiduje. Ważną kwestią jest, czy możesz zakończyć tę wojnę wewnątrz siebie. Czy istnieje jakiś sposób? Wszystkie rozwiązania, które posiadasz, są odpowiedzialne za tę walkę . czyli .jak żyć.. To .jak. musi odejść. Wtedy zapytasz mnie, .Jak to .jak. może odejść?. .Możesz mi pomóc?. Przede wszystkim, nie jesteś tego pewien. Nawet nie doszedłeś do tego punktu zwanego rozpaczą. Tylko wtedy możesz zmierzyć się z rozpaczą. Dopóki zmierzasz w kierunku pragnienia uwolnienia się od rozpaczy, po prostu nie możliwe jest, byś zajął się tą rozpaczą. Może być sto pięćdziesiąt rozwiązań, ale nie możesz ich wszystkich wypróbować. Oczywiście wszystko, czego próbowałeś, zawiodło i stąd mó- wisz, że jesteś zrozpaczony. To ta rozpacz zadziała. Czym jest działanie? Działanie nie może odbywać się w ramach twojego myślenia. Każdy czyn odbywający się w ramach lub będący produktem myślenia, w sposób nieunikniony doprowadzi do powstania rozpaczy. Może dostarczyć to jakiegoś chwilowego zrozumienia lub jakiegoś doświadczenia, ale ty zawsze żądasz coraz więcej i więcej tego samego. To utrzymuje cały ten ruch i to daje ci nadzieję. Pojawia się nadzieja i mówisz, że sytuacja jest beznadziejna. Sytuacja nie jest beznadziejna. Teraz pojawiła się nadzieja, ponieważ, jak twierdzisz, jest tam rozpacz. Więc masz nadzieję rozwiązać to, rozwikłać to, poradzić sobie z tym, rozpoznać to i odkryć, czy istnieje jakiś sposób uwolnienia się od rozpaczy. Zamiast pozwolić rozpaczy działać, uciekasz od niej i nadal próbujesz odkryć jakiś sposób, który pozwoli ci uwolnić się od rozpaczy. To dotyczy wszystkich życiowych sytuacji. Grzęźniesz w swojej frustracji, która jest rozpaczą, albo w czymś innym. Co chcesz zrobić w takiej sytuacji? Musisz znaleźć dla siebie rozwiązanie. Jeśli podam ci jakieś rozwiązanie, będzie ono podobne do tych setek rozwiązań, które już masz. Dodasz je do twojej listy rozwiązań. To nie pomoże ci w rozwiązaniu twojego problemu. Tylko ci to utrudni. Masz teraz jeszcze jedno rozwiązanie. Jeżeli istnieje jakieś rozwiązanie, to musi ono pochodzić z tego, od czego próbujesz się uwolnić, a nie z żadnego zewnętrznego źródła. Taki czyn jest czymś niezwykłym. Kiedy już ten problem rozpaczy zostanie rozwiązany, wszystkie inne są rozwiązane, ponieważ każdy inny problem jest wariacją tego samego. Nigdy nie pragniesz rozwiązania problemu. Bardziej jesteś zainteresowany rozwiązaniami. Dlatego w kółko powtarzam tę samą rzecz na dziesięć różnych sposobów. (Mój zasób słownictwa jest ograniczony, stąd muszę używać tych samych słów. Możesz zwiększyć swój zasób słownictwa i wynaleźć nowe zwroty, ale to niczemu nie służy.) Narzędzie, którego używasz, czyli myślenie, nigdy nie może zaakceptować faktu, że te problemy można rozwiązać tu i teraz, ponieważ tyle czasu zabrało ci bycie tym, czym jesteś. Żyjesz w świecie doświadczeń i tak wiele lat zabrało ci bycie tym, czym jesteś. To jedyne narzędzie, które posiadasz. Nie masz żadnej innej drogi załatwienia tych problemów. To nie potrafi zorientować się w możliwości znalezienia rozwiązania tu i teraz. Zawsze jest zainteresowane ciągnięciem tego, coraz dalej i dalej. Zawsze jest to jutro. Zawsze jest ten czas. Ponieważ to [twoje myślenie] funkcjonuje w polu czasu, i nie jest w stanie przyjąć do wiadomości nawet możliwości wydarzenia się czegoś inaczej, niż w polu czasu. Nie o metafizyce tu rozprawiam. Rozwiązanie, jeśli takowe istnieje, musi znaleźć się tu i teraz. Jeżeli jesteś głodny, głód musi być zaspokojony. Jeżeli nie można zaspokoić głodu, spali cię on. To dla ciebie przerażająca perspektywa, więc zadowalasz się okruchami, które są rozwiązaniami podrzucanymi ci przez tych ludzi. Czekasz na kogoś, kto da ci cały bochen chleba lub na cudotwórcę, który rozmnoży bochenki chleba. Ale to się nie wydarzy. Nie ma tam prawdziwego głodu. Nie chcesz rozwiązać problemu, ponieważ wtedy odkryłbyś, że nie masz problemu. Tak więc to, co daje ci siłę i energię, próbuje rozwiązać twój problem. Gdy jakoś osiągniesz swój cel, to, co tam zastaniesz, to frustracja. Nawet w akcie seksualnym, który ma takie ogromne znaczenie w życiu jednostki, to przygotowanie, to budowanie nastroju, to napięcie, jest tą pociągającą jego częścią. Gdy już narosło napięcie, ciało domaga się rozładowania napięcia, które nazywasz przyjemnością - ulgą. Chce ono rozładować napięcie, które narosło. Chce rozładowania, które nazywasz orgazmem, czy jak tam inaczej chcesz to nazwać. Jest to więc ogromna ulga. A co teraz? Próżnia. Tak więc, dokładnie w ten sam sposób, wszystkie działania funkcjonują w tej samej sferze. Zwiększasz, zwiększasz, zwiększasz napięcie i wtedy zauważasz, że domaga się ono [napięcie] rozładowania. Pewnego dnia, czytałem artykuł w Playboy.u. .Jak Przedłużyć Orgazm Do Pół Godziny.. Mój Boże! Robi się eksperymenty. Wiesz, że im się udało. Jednemu lekarzowi z Kalifornii udało się to, dzięki sztucznym środkom, za pomocą gadżetów. Ustalili, że kobieta może przeżywać orgazm przez pół godziny. Wszyscy inni specjaliści twierdzą, że tylko przez kilka sekund. To jest pragnienie wydłużenia agonii, którą nazywasz przyjemnością . to nie jest przyjemność, to rozładowanie napięcia. Ciężko pracujesz na osiągniecie swojego celu i kiedy już osiągasz cel, jesteś wyczerpany, wdzięk już się zagubił dla ciebie. Pracowanie na to, budowanie wszystkich tych napięć . to wszystko, czym jesteś zainteresowany. Gdy już tam dotrzesz, sprawa się dla ciebie kończy. Zgubiłeś to. Zaczynasz więc wszystko od nowa. Nie chcesz istnieć bez problemów. Ty sam jesteś problemem. Jeżeli nie masz żadnych problemów, stwarzasz sobie problemy. Koniec problemu jest końcem ciebie. Tak więc te problemy pozostaną, aż do końca. Ty odejdziesz, wtedy odejdą problemy. Siedemdziesiąt, osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt, sto lat . zależy jak długo masz zamiar żyć . [tak długo] pozostaje nadzieja. Nie jest to perspektywa pesymistyczna, to realistyczna sytuacja. Nie przedstawiam ci żadnych rozwiązań. Proszę, na miłość boską, spójrz na swój problem, jeżeli możesz. Nie możesz oddzielić siebie od problemu. Problem został stworzony przez swoje przeciwieństwo. Dlaczego czujesz się nieszczęśliwy, po pierwsze? Czemu odczuwasz to uczucie braku uprzejmości w sobie? Z powodu celu. To on stwarza przeciwieństwo. Możesz to zaobserwować samemu, nie muszę ci tego mówić. Zawsze myślisz, .Powinien być taki, mógłbym być taki, muszę być taki i nie jestem taki.. To właśnie myśl stworzyła swoje przeciwieństwo. Jeżeli ona odejdzie, ono też odejdzie. Ten człowiek nie może być karierowiczem. Ten człowiek nie może być wrażliwym człowiekiem, nie wrażliwym w ramach waszych kulturowych .więcej i więcej.. Ale to jest innego rodzaju wrażliwość. Dopóki uganiasz się za tymi ideałami, które społeczeństwo lub kultura postawiły przed tobą, będziesz ich przeciwieństwem. A ty masz nadzieję, że pewnego dnia, dzięki jakiemuś cudowi lub czyjejś pomocy, jakiegoś boga, jakiegoś guru będziesz w stanie rozwiązać swój problem . ŻADNEJ SZANSY! [U.G. wykrzykuje dramatycznie.] Nie mogę wywołać w tobie głodu. Jak mogę wywołać głód w tobie? Jeżeli odczuwasz ten głód, rozejrzysz się i odkryjesz, że cokolwiek ci się proponuje, nie zadawala cię. Jeżeli wystarczają ci okruchy, w porządku. To właśnie robią guru, rzucają ci okruchy, tak jak [to robią] psu na smyczy. Ludzie są jak zwierzęta, żadnej różnicy. Jeżeli uznamy fakt, ze nie jesteśmy różni, wtedy jest większa szansa, że będziemy zachowywać się jak ludzie.

P: Kiedy będą zachowywać się jak ludzie? U.G.: Kiedy człowiek porzuci pogoń za celem, bycia doskonałym człowiekiem. CZĘŚĆ III TO CO POZOSTAJE JEST ODWAGĄ

P: Czy mogę o coś zapytać? UG: Tak, proszę.

P: Ta trwała zmiana, której chcemy, żeby zaszła w odniesieniu do naszego wewnętrznego ja, nie koniecznie zmieniając świat, ale próbując odnaleźć wewnętrzne ja podczas medytacji, jogi, czy innych metod; czemu chcemy zajścia tej zmiany? UG: Dlaczego uprawiasz to wszystko?

P: Hm, próbuję je, robię je i zobaczymy . . UG: Po co? Chcesz coś zmienić?

P: Oto chodzi; tak. Dlaczego chcemy się zmienić? Czym jest w nas to, co chce tej trwałej zmiany? Dlaczego nie możemy poczuć się spełnieni? UG: Nie jesteś zadowolony z siebie, po pierwsze. Tak?

P: Świadomie nie...to śmieszne. Czuję się bardzo dobrze, mam stosunkowo niewiele powodów do narzekań, a jednak.... UG: A jednak narzekasz. Dostrzegasz paradoks? Nie jesteś taki spełniony, jak twierdzisz, taki zadowolony, jak mówisz.

P: To prawda. UG: Coś tu stwierdza, że wszystko jest nie w porządku. Dlatego chcesz doprowadzić do zmiany. A kto jest odpowiedzialny za to pragnienie zmiany? O to pytam. Kultura, społeczeństwo postawiło przed tobą wymaganie, dosłownie, że powinieneś być taki, dobrze byłoby, żebyś był taki. Rozumiesz? Więc przyjąłeś to, jako wzorzec dla siebie.

P: Ale ja nie czuję, że mam wyobrażenie osoby lub rzeczy, o którą zabiegam. Próbuję jedynie odkryć, czy jest tam w środku coś więcej? UG: Nie. Potrzeba ....

P: Coś wewnętrznego.... UG: Nie ma wnętrza i zewnętrza. Próbuję powiedzieć, że jest odczucie, jest potrzeba, że istnieje coś ciekawszego, co mógłbyś z sobą zrobić, coś sensowniejszego, bardziej celowego, niż twoja dzisiejsza egzystencja. To jest pragnienie, widzisz. Dlatego istnieje ten niepokój. Stajesz się niespokojny z powodu tego pędu w tobie, który został tam umieszczony przez społeczeństwo lub kulturę, który powoduje powstanie odczucia, że twoje życie może być ciekawsze, sensowniejsze, bardziej celowe od tego, jakie jest teraz.

P: A bardziej naturalny stan czyjegoś ja, który starasz się odnaleźć, nie istnieje? UG: Nie.

P: To tylko słowa wypowiedziane przez społeczeństwo. UG: Dokładnie. Twoja naturalność została zniszczona przez tę potrzebę umieszczoną tu przez kulturę. A zatem, twoje życie wygląda na pozbawione znaczenia, jeżeli to wszystko, co możesz zrobić. Próbowałeś wypełnić tę nudę wszystkim, co możliwe. ... Teraz masz wszystkie te sztuczki . jogę, medytację i całą psychologię.

P: Czytanie książek. UG: Czytanie książek, religijnych książek . to nowy dodatek do istniejącej już listy rzeczy, ale nie udało ci się uwolnić od nudy. To jest natura potrzeby. Jesteś znudzony swoim życiem, swoją egzystencją, ponieważ jest bardzo rutynowa. Przede wszystkim, bardzo dobrze są zaspokajane twoje fizyczne potrzeby, widzisz, przynajmniej w tej części świata. Zatem nie ma potrzeby zużywać więcej energii na przetrwanie. Ta część jest zadbana. Kiedy zadbano o to, pojawia się w naturalny sposób bardzo proste pytanie: czy to, co jest, to wszystko? Codzienne chodzenie do biura lub bycie zwykłą gospodynią z jej obowiązkami domowymi lub spanie, uprawianie seksu . wszystko, widzisz . czy to wszystko? To ta twoja potrzeba, która jest wyzyskiwana przez tych świętych ludzi. Czy to wszystko? Więc to są te niektóre sztuczki, którymi próbujesz wypełnić tę nudę. [Ale] to pusta filiżanka bez dna. To nie jest nawet filiżanka bez dna, to dół bez dna. Możesz go cały czas zapełniać każdą możliwą rzeczą, jaką tylko jesteś w stanie sobie wyobrazić lub ktoś inny ci podsunie, a jednak nuda to rzeczywistość, to fakt. Na pewno. Inaczej, niczego byś nie robił. Jesteś po prostu znudzony. Po prostu znudzony robieniem tej samej rzeczy ciągle w kółko. I nie widzisz w tym żadnego sensu.

P: Nie jesteś całkiem świadomy tej nudy... UG: Nie całkiem świadomy tej nudy, ponieważ szukasz czegoś, co uwolni cię od czegoś, czego tu nie ma. To wszystko, co przez cały czas podkreślałem. Tak naprawdę, problemem nie jest nuda. Nie jesteś świadomy istnienia nudy, ani na świadomym poziomie twojego myślenia, ani na świadomym poziomie twojej egzystencji. Atrakcyjność tych rzeczy [z których korzystasz,] by uwolnić siebie od nieistniejącej nudy, w rzeczywistości, stworzyła nudę. A te rzeczy naprawdę nie mogą wypełnić tej nudy (stworzonej prze nią). Więc to się tak toczy i toczy . coraz to nowsze i nowsze techniki i metody. Każdego roku mamy nowego guru z Indii z nową sztuczką, z nową techniką lub jakąś nową terapią, wiesz. Wszystkie tego typu rzeczy.

P: Kiedy mówimy o świadomości.... UG: Tak, tak, wiem. Wydajesz się wiedzieć coś na temat świadomości. Możesz mi łaskawie powiedzieć, co dokładnie rozumiesz przez świadomość.

P: Nie wiem. Zadałem pytanie. UG: Dlaczego zadajesz mi pytanie na temat świadomości? Nie odpowiadam ci pytaniem na pytanie. Skądś wziąłeś wyraz .świadomość., widzisz. Skądś to wziąłeś, a więc teraz mówi się o rozszerzaniu świadomości.

P: ....w formie próby lepszego poznania siebie, próbując odnaleźć naturalność. UG: Twoja naturalność jest czymś, czego nie znasz. Musisz jedynie pozwolić jej funkcjonować na swój własny sposób. Twoje pragnienie wiedzy, które żąda jakiegoś know-how, które chcesz otrzymać od kogoś. Praca serca jest rzeczą naturalną; praca wszystkich organów twoje ciała jest rzeczą naturalną. Ani przez chwilę nie zadają sobie one pytania, .Jak ja funkcjonuję?. Cały żywy organizm posiada tę potężną inteligencję, która powoduje, że funkcjonuje on w bardzo naturalny sposób. Oddzieliłeś się od tego, co nazywasz życiem. To, co nazywasz życiem, jest prowadzeniem życia, co w żaden sposób nie jest związane z funkcjonowaniem tego żywego organizmu. Więc, naturalnie, zadajesz pytanie, .Jak żyć?. Widzisz, to .Jak żyć. w rzeczywistości zniszczyło naturalny sposób istnienia całej tej rzeczy. Tu właśnie wkracza kultura i mówi ci, .W taki sposób powinieneś działać i żyć. To jedna i jedyna rzecz, która jest dobra dla ciebie i dobra dla społeczeństwa.. Chcesz to [stan spraw] zmienić, widzisz. Czym jest to, co chcesz zmienić? Tylko o to pytam.

P: Chciałbym to wiedzieć. UG: Nigdy nie będziesz wiedział. A zatem, czego w tej sytuacji spróbujesz? Nie widzisz absurdalności tego, co robisz? Całe to poszukiwanie jest podobne próbie dogonienia czegoś, co w ogóle nie istnieje. Zawsze przywołuję mój ulubiony przykład. Wszyscy wierzymy na słowo, że istnieje coś takiego, jak horyzont. Więc, kiedy patrzysz na niego i mówisz, że to jest horyzont, brzmi to dla ciebie bardzo prosto. Ale zapominasz o fizycznym ograniczeniu, ograniczeniu twojego fizycznego oka, które ustala to tam i nazywa to .horyzontem.. Jeżeli ruszysz w kierunku horyzontu, im szybciej będziesz się poruszał w tym kierunku, nawet naddźwiękowym samolotem, tym dalej ci się on odsunie. To, w czym tkwisz, jest jedynie ograniczeniem. Posługuję się również przykładem próby przegonienia swojego cienia. Jako dzieci bawiliśmy w tę grę, polegającą na próbie przegonienia swojego cienia . wszyscy ci chłopcy biegnący z tobą, każdy próbujący przegonić swój własny cień. Nigdy nie przyszło nam do głowy, że to ciało tworzy ten cień, i że twoja chęć przegonienia tego cienia jest absurdalną zabawą. Możesz tak biec całymi kilometrami. Znasz opowieść o Alicji w Krainie Czarów. Czerwona królowa musiała biec coraz szybciej i szybciej, żeby pozostać w miejscu, w którym była. Widzisz, dokładnie to wszyscy robicie. Biegniecie coraz szybciej i szybciej. Ale nigdzie nie dobiegacie. Wszystko, co robisz, żeby odkryć, gdzie dokładnie jesteś, w ogóle nie jest żadnym poruszaniem się. To daje ci poczucie, że nad czymś pracujesz, robisz coś, żeby osiągnąć swój cel, nie wiedząc, że to, co robisz, nie ma zupełnie żadnego związku z naturalnym funkcjonowaniem tego ciała. Nie działasz w naturalny sposób, ponieważ ideał postawiony przed tobą przez kulturę, zafałszował to naturalne działanie. Boisz się działania w naturalny sposób, ponieważ powiedziano ci, w jaki sposób powinno się działać. Fizyczne doskonalenie jest kolejnym ze środków. Nie mam nic przeciwko jodze. Proszę, nie zrozum mnie źle. Nie mówię nic przeciwko medytacji . uprawiaj medytację, uprawiaj jogę . przynoszą ulgę. Jeżeli chcesz mieć sprawne ciało, uprawiaj ją [jogę]. Sprawne ciało jest lepsze od sztywnego ciała. Jeżeli, zamiast wywoływania napięć przez cały czas, medytacja pozbawia cię twoich napięć, uprawiaj ją. Ale ja sugeruję, że to właśnie medytacja tworzy wszystkie te napięcia. Najpierw wywołujesz problem, a później próbujesz rozwiązać problem. W porządku, ale dzięki bogu, że nie robisz tego na bardzo poważnie. To jedyna nadzieja jaką masz. Jeżeli medytujesz na poważnie, wpadłeś w tarapaty. Oszalejesz. Albo, jeżeli będziesz próbował ćwiczyć tę uważność przez cały czas . na twoim poziomie świadomym, jak również nieświadomym . wpadniesz w poważne tarapaty. Skończysz w wariatkowie, śpiewając szalone piosenki i wesołe melodyjki. Możesz nauczyć się nowych pieśni z Indii, pieśni Hare Kriszna, śpiewać je i radować się. To jest w porządku, ale nie uprawiaj [uważności], ponieważ to przypomina próby chodzenia i obserwowania każdego kroku. Wpadniesz w tarapaty, nie będziesz w stanie w ogóle chodzić. Więc nie rób tego, to mechaniczna rzecz. Rzeczy, które tu są, przebiegają bardzo harmonijnie i mechanicznie. Niczego nie musisz z nimi robić. Im więcej próbujesz tego robić [uprawiania uważności], tym więcej oporu wywołujesz. Nuda jest dla ciebie prawdziwym problemem. Nieistniejąca nuda została stworzona przez potrzebę uwolnienia siebie od nudy. Ponieważ to [potrzeba] w żaden sposób ci nie pomaga uwolnić się od twojej nudy, wręcz coraz bardziej utrudnia ci uwolnienie się od tego, musisz zwrócić się gdzieś po pomoc. Musisz szukać wszystkich i każdego rodzaju sztuczki, by uwolnić się od nieistniejącej nudy. To powoduje, że sprawa się ciągnie i ciągnie w nieskończoność. Nie przedstawiam ci kolejnej sztuczki, ani niczego nie sugeruję. Chcę jedynie, żebyś się przyjrzał temu, co sobie robisz. Nie, [próbuję] żeby cię uwolnić od czegoś i odwieść cię od tego, ponieważ mam jakiś inny produkt na sprzedaż. Wcale nie. Nie mam żadnych nowych produktów na sprzedaż, ani też nie interesuje mnie sprzedawanie czegokolwiek. Po prostu znaleźliśmy się tutaj, my wszyscy, z tego, czy innego powodu . nie wiem, czemu tu jesteśmy . zatem możemy nawet nie wymieniać opinii. To jest pozbawione sensu. Nie ma o czym dyskutować. Rozmowa nie ma sensu, ponieważ przedmiotem lub celem dyskusji lub rozmowy jest zrozumienie czegoś. A to [dyskusja] nie prowadzi do zrozumienia niczego. W końcu, cały czas podkreślam, .Spójrz tutaj, nie ma tu niczego do zrozumienia.. Kiedy zostanie to zrozumiane, że nie ma tu niczego do zrozumienia, wszystkie te rozmowy staną się bezsensowne. Wstaniesz więc i odejdziesz raz na zawsze. Mówię zatem, .Miło było się z tobą spotkać i do widzenia.. Tylko to, cały czas powtarzam. .Miło było się z tobą spotkać i do widzenia..

P: My po prostu tego nie rozumiemy. UG: Nie, to dokładnie mówię cały czas, .Miło było się z tobą spotkać i do widzenia. Bóg z tobą i zostań z bogiem. To hiszpańskie powiedzenie . zostań z Bogiem. Twoim Bogiem, twoimi guru . zostań z nimi, widzisz. Nie zawracaj sobie niepotrzebnie głowy. Żyj w nadziei i umrzyj w nadziei. I miej nadzieję, że narodzisz się ponownie, jeżeli uznajesz teorię reinkarnacji. Jedne narodziny są wystarczająco odrażające. Dlaczego chcielibyśmy narodzić się ponownie? Moglibyśmy równie dobrze załatwić ten problem raz na zawsze, teraz i zacząć żyć . prze tyle, ile nam jeszcze pozostało. Nie przejmuj się światem i pokojem na świecie. Jeżeli zostanie odrzucone pytanie, jak być szczęśliwym, wtedy zaczniesz żyć, widzisz, nie przejmując się w ogóle szczęściem. Ono nie istnieje, szczęście w ogóle nie istnieje. Im więcej go pragniesz, tym więcej go poszukujesz, tym bardziej stajesz się nieszczęśliwym. One [poszukiwanie i nieszczęście] są nierozłączne, widzisz.

P: Nie sądzisz, że to sprzeciwia się wszystkiemu w religii, społeczeństwie i kulturze? UG: Kulturze i wszystkim systemom myślowym....

P: Tworom, układom, wszystkim systemom... UG: Wszystkim strukturom myśli, filozoficznym, religijnym, materialnym tworom....

P: Nie sądzisz, że to negatywne? Nie tylko dla tego, że ja myślę, że to negatywne, ale ludzie powiedzieliby, że ..... UG: Dlaczego mówisz, że to negatywne? Posłuchaj..

P: ...ponieważ ludzie tak mówią. UG: Ludzie mogą tak mówić, ponieważ jest to dla nich łatwe wyjście. Zapominasz o jednej rzeczy. Wszystkie pozytywne podejścia, które człowiek wynalazł i wykorzystywał przez wieki . nie przyniosły żadnych pożytecznych rezultatów. Nie przyniosły obiecywanych ci wyników. A jednak ciągle i ciągle w tym tkwisz, żywiąc nadzieję, że jakoś, w drodze jakiegoś cudu, będziesz w stanie osiągnąć pozytywny cel lub cele, postawione przed nami dzięki tym pozytywnym podejściom. Robisz to nadal, ponieważ masz nadzieję i ta nadzieja powoduje, że to nadal robisz. Nie tkwij w tym tworze myślowym, który zawsze sugeruje pozytywne i negatywne. Twoje cele są zawsze pozytywne. Ponieważ twoje cele nie przyniosły pożądanych wyników, zacząłeś spoglądać na te rzeczy i podchodzić do nich w sposób negatywny. Pozytywne i negatywne podejścia funkcjonują wyłącznie w sferze myśli. To, co sugeruję, to . spójrz, twoje pozytywne podejście, jak dotąd, nie przyniosło ci pożądanych rezultatów. A ja mówię ci, dlaczego nie przyniosło ci pożądanych rezultatów. Mówię ci, dlaczego tkwisz tam, gdzie tkwisz. Aż tu nagle obracasz się i mówisz, .Twoje podejście jest negatywne.. Ono w ogóle nie jest negatywne. Demonstruje drugą stronę monety, drugą stronę obrazu po to, by zneutralizować twój argument, a nie by przekonać cię do mojego punktu widzenia, czy narzucić negatywne podejście do problem ów. Twój cel będąc celem pozytywnym, niezależnie od tego jakie podejście przyjmiesz, jest podejściem pozytywnym. Możesz nazwać go podejściem pozytywnym, ale to nadal jest podejście pozytywne. A zatem musisz mieć pełną jasność, co do celu. Próbuję podkreślić, że cel musi odejść.

P: Porzucasz cel? UG: On jest w ogóle pozbawiony sensu. Cel nie ma sensu. Cel, który sobie postawiłeś, nie ma w ogóle żadnego sensu, ponieważ to zaowocowało jedynie zmaganiem, bólem i smutkiem. Używasz woli, jak przed chwilą powiedziałem, a wola ma pewne ograniczenia. Nie możesz z niej korzystać poza pewną granicą. Używanie swojej woli i swojego wysiłku, daje ci pewnego rodzaju dodatkową energię do zajęcia się tymi problemami i stawienia im czoła, ale w rzeczywistości tylko w ograniczonym zakresie. Energia, którą wytwarzasz, to jedynie energia tarcia. Wola wywołuje tarcie i to tarcie daje ci pewnego rodzaju energię. Ale taka energia nie wystarcza na długo i znowu wracasz do punktu wyjścia.

P: Myślę, że ty również zdajesz sobie sprawę z tego, że cały zachodnia, chrześcijańska cywilizacja, jest zbudowana na tym celu. UG: Dlaczego [tylko] zachodnia cywilizacja? Wszystkie cywilizacje, wszystkie kultury umieszczają przed tobą cel, nie ważne, czy materialny, czy duchowy. Istnieją sposoby na realizację twoich materialnych celów, ale nawet w tym aspekcie istnieje wiele bólu, wiele cierpienia. A ty nadbudowałeś na tym to, co nazywa się celem duchowym. Chrześcijaństwo, na przykład, zostało zbudowane na cierpieniu jako, środkowi do osiągnięcia twojego celu. To, co ci pozostaje, jest wyłącznie cierpieniem, a ty robisz z tego cierpienia wielką sprawę, a pomimo to nie jesteś bliżej celu, czymkolwiek jest natura tego celu. Podczas, gdy w materialnym świecie cel jest czymś uchwytnym. Narzędzie, którego używasz do osiągania swoich materialnych celów, daje pewne rezultaty. Używając je więcej i więcej, jesteś w stanie osiągnąć pożądane rezultaty. Ale nie ma gwarancji. Narzędzie, którego używasz ma ograniczony zasięg. Ma zastosowanie jedynie w tej [materialnej] sferze. A zatem, narzędzie, którego używasz do osiągnięcia tzw. duchowych celów, jest tym samym narzędziem. Nie zdałeś sobie sprawy z tego, że wszystkie duchowe cele, które zostały nadbudowane na twoich tzw. celach materialnych, zrodziły się z twojej fantazji, po-nieważ podzieliłeś życie na materialne i duchowe. Nie istotne jest, jakiego narzędzia używasz do osiągnięcia celu materialnego lub duchowego, ale że jest ono takie same.

P: Czy nie jest tak, że my jako istoty ludzkie jesteśmy aktywni, nawet rośliny są aktywnymi, żywymi istotami? Nie jesteśmy pasywni. Musimy mieć jakiś cel. Czy mówisz, że jest źle, jeśli ma się..... UG: Chcę, żebyś miał pełną jasność, co do twojego celu. Czego chcesz? Czego chcesz? Nie chodzi o to, że pragnienie jest czymś złym. Ale jedynym sposobem na osiągnięcie twojego materialnego lub duchowego celu, jest użycie tego narzędzia. Sugeruję, że jedynym narzędziem jakie posiadasz, jest myślenie. Widzisz, chcę być milionerem. Milioner chce zostać miliarderem, a miliarder chce zostać trylionerem. Więc to jest celem. Szczęśliwy człowiek nigdy nie będzie chciał być szczęśliwy. On chce być coraz bardziej i bardziej szczęśliwy. Albo, chce być trwale szczęśliwy. Pewnie. Jesteś czasami szczęśliwy i czasami nieszczęśliwy. Więc oczekujesz przyjemności i chcesz, by one były trwałe. A jednocześnie wiesz, że tzw. pragnienie przyjemności, przejściowej lub innej, wywołuje również ból. Cel każdej osoby na tym świecie, czy pochodzi z Zachodu, czy ze Wschodu, czy nawet z krajów komunistycznych - jest dokładnie taki sam. Ona chce mieć przyjemność pozbawioną wszelkiego bólu. I żeby być zawsze szczęśliwą, bez żadnej chwili nieszczęścia. W rzeczywistości walczy ona i ciężko zmaga się, by osiągnąć ten niemożliwy cel, posiadania jednego [szczęścia] bez drugiego [nieszczęścia].

P: Nie dotyczy to starych ludzi. UG: Każdego.

P: Ale starsi ludzie wiedzą, że nie istnieje przyjemność bez bólu. Nie ma szczęścia bez nieszczęścia, ponieważ nie możesz mówić o szczęściu, nie znając nieszczęścia. Starzy ludzie wiedzą, że każdy dostaje swoją porcję nieszczęść i cierpienia. I, ci ludzie, nie myślą o przyjemności pozbawionej bólu. Wiedzą, że [czasami] przytrafi im się coś bolesnego. UG: A jednak, widzisz, chcą, by to było możliwe bez bólu. To pewne. Tylko o tym mówię. Czy robią to świadomie, czy nie, każdy o to zabiega. Ty wiesz, co ci przyniesie szczęście.

P: Raj. UG: Jeżeli osiągniesz wszystkie cele, które sobie postawiłeś, sukces, pieniądze, nazwisko i sławę, pozycję lub władzę, jesteś szczęśliwy. Ciężko o to walczysz. Wkładasz w to wiele wysiłku i aktów woli. Dopóki odnosisz sukcesy, nie masz żadnych problemów. [Ale] nie możesz zawsze wygrywać - wiesz o tym bardzo dobrze. Ale istnieje ciągle jakaś nadzieją, że możliwe będzie, żebyś zawsze odnosił sukcesy. Jesteś sfrustrowany, ponieważ odkrywasz, że nie zawsze możesz odnieść sukces. Jednak nadal jest nadzieja. Niezależnie od tego, czy chodzi o materialne, czy o duchowe cele, istnieje pragnienie odniesienia sukcesu w twoich wysiłkach zmierzających do osiągnięcia, zdobycia lub dotarcia do każdego celu, jaki sobie postawiłeś. Musisz mi pomóc. Nie jestem tu po to, by przemawiać. Więc ciągle pytam ludzi, kiedy przychodzą zobaczyć się ze mną, żeby mieć pełną jasność, co do tego, czego chcą. "Chcę tego" lub "Tego nie chcę". W porządku. Kiedy już dokładnie wiesz, czego chcesz, będziesz w stanie znaleźć sposoby i środki do spełnienia swoich pragnień. Niestety, ludzie chcą zbyt wielu rzeczy naraz. Zatem, wszystkie twoje pragnienia krystalizują się w jedno podstawowe pragnienie, ponieważ wszystkie inne pragnienia są wariacjami tego samego pragnienia. Odrzucasz moją sugestię, że człowiek zawsze chce być szczęśliwy bez nawet rzadkich chwil nieszczęścia lub chce trwałego szczęścia bez bólu, co, jak wcześniej powiedziałem, jest fizycznie niemożliwe. Ciało nie może znieść żadnego doznania zbyt długo, niezależnie, czy jest przyjemne, czy bolesne. [Jeżeli tak się dzieje] niszczy to wrażliwość receptorów zmysłowych, i czułość układu nerwowego. W chwili, gdy rozpoznajesz konkretne doznanie, jako przyjemne doznanie, naturalnie pojawia się potrzeba przedłużenia tego przyjemnego doznania. Więc, każde doznanie, w zależności od jego intensywności, które ty nękasz, by napełnić je większą intensywnością lub zmniejszyć jego intensywność (w zależności od tego, do czego zmierzasz), ma ograniczony czas własnego życia. To pragnienie pojawia się jedynie wtedy, gdy oddzielasz siebie od tego przyjemnego doznania i zaczynasz myśleć, jak tu poszerzyć granice przyjemnego doznania lub wydłużyć chwile szczęścia. Twoje myślenie zmieniło to, konkretne pragnienie przedłużenia przyjemnego doznania poza granice naturalnego trwania, w problem. Ono obróciło to w problem dla funkcjonowania ciała, i przez takie działanie stworzyło problem neurologiczny. Ono [ciało] robi wszystko, co w jego mocy, by to zaabsorbować, podczas, gdy twoje myślenie uniemożliwia ciału zajęcie się tym na swój własny sposób, z tego prostego powodu, że próbujesz rozwiązać ten problem w ramach twojego religijnego lub psychologicznego podejścia. Tak naprawdę, te problemy są problemami neurologicznymi i jeżeli pozostawi się ciało samemu sobie, by zajęło się nimi na swój własny sposób, wykona ono lepszą robotę, niż twoje próby rozwiązania ich na płaszczyźnie religijnej lub psychologicznej. Wszystkie zaoferowane nam rozwiązania, które stosujemy od wieków, nie przyniosły nam nic dobrego, poza odrobiną wygody i ulgi w bólu. Jednakże nie jesteśmy wolni od tego bólu, z powodu nadziei, że to narzędzie, które obraca to wszystko w problemy, może być jakoś "rozgryzione" przez to samo narzędzie. Jedyną rzeczą do jakiej jest zdolny ten mechanizm myślenia, jest stwarzanie problem ów. Ale nigdy, przenigdy nie potrafi on rozwiązać problemu. Jeżeli myśl nie jest narzędziem zdolnym rozwiązywać problemy, czy istnieje jakieś inne narzędzie? Ja mó- wię, że nie. Ono potrafi jedynie stwarzać problemy. Nie jest zdolne do rozwiązania problemów. Kiedy to zrozumienie olśni cię, wtedy zdasz sobie sprawę z tego, że ta energia, która znajduje się w ciele, będąca przejawem życia lub wyrazem życia, zajmuje się wszystkim w niesamowicie łatwiejszy sposób, niż myślenie, wynikające z tarcia spowodowanego twoimi pomysłami na to, jak zająć się problemem.

P: Więc, kiedy czujesz, że masz problem, pozostawiasz go samemu sobie? UG: Widzisz, jeżeli przedstawisz to w ten sposób, wtedy pojawia się popyt wobec osoby, która to sugeruje, by zapytać się, jak możesz zostawić to w spokoju. Wiesz, że nie możesz zostawić tego w spokoju. Mówisz po prostu [że powinieneś], zostawić to w spokoju. Naturalnie, następnym pytaniem będzie, jak zostawić to w spokoju, bez mieszania się w to myśli. Nie ma żadnego jak. Więc, jeżeli ktokolwiek zasugeruje jak, zostajesz złapany w ten sam występny krąg. Dlatego wszystkie te terapie, które się nam dzisiaj serwuje i wszyscy ci guru, których mamy na rynku, proponujący niezliczone techniki, wywołują ten kolosalny bałagan, który nijak nie zmniejsza obciążenia, ale z drugiej strony, dodaje coraz więcej obciążeń do tej sytuacji, w której dzisiaj się znajdujemy. Tak więc, wszystkie te systemy i techniki nie mogą być nijak pomocne poza tym, że przynoszą chwilową ulgę tak, że możesz wytrzymać ból trochę dłużej. Z drugiej strony, one zakłócają całą chemię ciała, zamiast służyć ci pomocą w rozwiązaniu problemów samemu.

P: Zakłócają chemię? UG: Zakłócają chemię i w tym procesie [ciało] wypluwa wszelkiego rodzaju aberracje, które ty uważasz za duchowe doświadczenia. A zatem, twoje ćwiczenia oddechowe, twoje ćwiczenia jogi, twoje medytacje, zakłócają chemię ciała i naturalny rytm ciała dokładnie w taki sam sposób, jak wszystkie te lekarstwa, które zażywają ludzie. Mówisz więc, że są one szkodliwe, ale w rzeczywistości, są one dużo bardziej szkodliwe, niż te rzeczy [lekarstwa]. Nie sugeruję, że powinieneś zażywać lekarstwa, ale one służą tym samym celom, jak wszystkie te terapie, duchowe lub psychologiczne terapie, które się serwuje dzień po dniu. Faktem jest, że przynoszą ci one pewną ulgę, jak anacin - boli cię głowa i nawet nie dajesz ciału szansy zajęcia się tym przez chwilę, ale biegniesz do supermarketu i kupujesz sobie anacin lub aspirynę lub coś innego i faszerujesz się tym. W dokładnie taki sam sposób utrudnia to ciału wytworzenie naturalnych rzeczy, które znajdują się w ciele, żeby pomóc ci ulżyć ci w bólu. Ciało posiada wszystkie halucynogeny, o których mówisz, w swoim systemie. Ono chce opanować ból i wybawić siebie od bólu. Ono zna tylko ból fizyczny i w ogóle nie jest zainteresowane twoim bólem psychicznym. Rozwiązania, które się oferuje, dotyczą jedynie sfery psychologicznej, a nie sfery fizycznej. Kiedy więc zażywasz aspirynę, na przykład, niszczy to zdolność tego ciała do zajęcia się bólem w sposób naturalny. Nie zalecam tego, żebyś wybrał naturalny sposób i przerzucił się na makrobiotykę lub jakąś inną zabawną, zdrową żywność. Jest ona równie niebez-pieczna i szkodliwa, jak każdy inny medykament.

P: Jak więc jest twoja jasna rada w przypadku, gdy ma się problemy? UG: Nie jesteś w stanie stworzyć nic innego, jak tylko problemy. Ty stwarzasz problemy, to po pierwsze. Ale tak naprawdę, w ogóle nie przyglądasz się problemom. Nie zajmujesz się problemami. Jesteś bardziej zainteresowany rozwiązaniami, niż problemami. To utrudnia ci przyjrzenie się problemowi. Zalecam mianowicie to "Spójrz tutaj, nie masz żadnych problemów." Ty, z całym, dostępnym ci naciskiem, z ogromnym animuszem stwierdzasz, "Spójrz, ja mam tutaj problem." W porządku, masz problem. Problem, o którym mówisz jest czymś, co możesz namierzyć i powiedzieć, "To jest problem." Ból fizyczny jest rzeczywistością. Więc idziesz do lekarza, niezależnie, czy [lekarstwo] jest dobre dla ciała, czy nie, czy jest to trucizna, czy nie, przynosi ono ulgę, choćby chwilową. Ale te terapie, które ci ludzie serwują tobie, intensyfikują nie istniejący problem. ....Ty jedynie szukasz rozwiązań. Jeżeli byłoby coś w tych rozwiązaniach, które się oferuje, problemy powinny się skończyć, zniknąć. W rzeczywistości, problem nadal istnieje, lecz ty nigdy nie kwestionujesz rozwiązań, które ci ludzie oferują tobie, jako ulgę lub coś, co może uwolnić cię od problemów. Gdybyś poddał pod wątpliwość rozwiązania, które zaoferowali nam wszyscy ci ludzie, którzy reklamują te towary pod nazwą świętości, oświecenia, przemiany, odkryłbyś, że nie są one prawdziwymi rozwiązaniami. Gdyby były rozwiązaniami, powinny przynieść rezultaty i uwolnić cię od problemu. One tego nie czynią. Nie kwestionujesz rozwiązań, ponieważ wkrada się sentyment. "Ten facet, który sprzedaje to na rynku nie może być naciągaczem, nie może być lipny." Bierzesz go za człowieka oświeconego lub boga stąpającego po powierzchni ziemi. Ten bóg może ogłupiać i zabijać samego siebie, może popadł w zwodzenie samego siebie przez cały czas, a później sprzedaje te bzdety, te marne towary, tobie. Nie kwestionujesz tych rozwiązań, ponieważ kwestionowałbyś wtedy człowieka, który je sprzedaje. On nie może być nieuczciwy, święty człowiek nie może być nieuczciwy. Jednakże musisz zakwestionować rozwiązania, ponieważ te rozwiązania nie rozwiązują twoich problemów. Dlaczego nie kwestionujesz tych rozwiązań i nie sprawdzisz ich - nie sprawdzisz jakości tych rozwiązań? Kiedy zdasz sobie sprawę z tego, że one nie sprawdzają się, musisz je odrzucić, spuścić kanalizą, wyrzucić przez okno. Ale ty tego nie robisz z powodu nadziei, że jakimś cudem te rozwiązania przyniosą ci ulgę, której tak pragniesz. Narzędzie [myśl], które stosujesz, jest tym, co wywołało ten problem. Więc to narzędzie nigdy, przenigdy nie przyjmie możliwości, że te rozwiązania są liche. One nawet nie są rozwiązaniami. Napędza cię nadzieja. Ona utrudnia ci przyjrzenie się problemom. Jeżeli jedno rozwiązanie nie sprawdza się, idziesz gdzieś indziej i sprawdzasz inne rozwiązanie. Jeżeli i to rozwiązanie nie przynosi rezultatów, idziesz szukać innego. Kupujesz te wszystkie rozwiązania, ale nigdy zadasz sobie pytania, "W czym tkwi problem?" Ja nie widzę żadnego problemu. Widzę natomiast, że jesteś zainteresowany rozwiązaniami i że przychodzisz tutaj i zadajesz to samo pytanie. "Chcę kolejnego rozwiązania." Odpowiadam, "Te rozwiązania wcale ci nie pomogły, dlaczego więc chcesz kolejnego rozwiązania?" Dodasz kolejne do swojego zestawu rozwiązań, ale znajdziesz się w dokładnie takiej samej sytuacji. Jeżeli odkryjesz bezużyteczność jednego, jeżeli zobaczysz jedno z nich, widziałeś je wszystkie. Nie musisz próbować jednego po drugim. Sugeruję, że jeżeli to jest rozwiązaniem, powinieneś już być uwolniony od problemu. Jeżeli to nie jest rozwiązaniem, wtedy nie ma niczego, co mógłbyś w tej sprawie zrobić; i wtedy nie ma tu nawet problemu. Więc nie jesteś zainteresowany rozwiązaniem problemu, ponieważ to doprowadziłoby do końca ciebie. Chcesz, żeby problemy pozostały. Chcesz, żeby pozostał ten głód, ponieważ jeżeli nie byłbyś głodny, nie szukałbyś posiłku u tych wszystkich świętych ludzi. To, co oni ci dają, to jakieś odpadki, kawałki jedzenia, a ty jesteś z tego zadowolony. Nawet zakładając przez chwile, że on [duchowy przyw ódca lub terapeuta] jest w stanie dać ci cały bochenek chleba, czego nie może zrobić, on jedynie obiecuje ci, że go tu ma gdzieś ukrytego - obietnice. Daje ci go kawałek po kawałku. Skutkiem tego, nie zajmujesz się problemem głodu, ale jesteś bardziej zainteresowany otrzymaniem kolejnego kawałka od tego gościa, który obiecuje ci rozwiązanie, zamiast zajęcia się twoim problem głodu. Nie zajmujesz się problemem głodu, lecz bardziej interesuje cię otrzymanie większej ilości okruchów od tego gościa, niż zajęcie się twoim problemem głodu.

P: To jak pójść do kina, uciekając od rzeczywistości. UG: Nigdy nie przyglądasz się problemowi. W czym jest problem? Gniew, na przykład. Nie chcę rozmawiać o tych wszystkich głupich rzeczach, o których ci ludzie dyskutowali od wieków. Gniew. Gdzie jest ten gniew? Czy możesz oddzielić gniew od funkcjono-wania ciała? Jest ona jak fala na oceanie. Czy potrafisz oddzielić te fale od oceanu? Możesz usiąść tu i poczekać, aż uspokoją się te fale, żeby móc popływać sobie w oceanie, jak Król Kanut, który siedział tam latami w nadziei, że fale na oceanie znikną i będzie mógł popływać w spokojnych wodach oceanu. Tak się nigdy nie stanie. Możesz siedzieć tu i nauczyć się wszystkiego o tych falach, przypływie i odpływie (naukowcy obdarowali nas wszelkiego typu wyjaśnieniami), ale wiedza na ten temat nie będzie ci pomocna. W rzeczywistości ty w ogóle nie zajmujesz się gniewem. Gdzie odczuwasz gniew, przede wszystkim? Gdzie odczuwasz wszystkie te problemy, od których chcesz być wolny? ....pragnienia? Palące żądze. Żądza spala cię. Głód spala cię. A zatem, rozwiązania, które posiadasz lub środki do ich [żądzy i głodu] spełnienia, są bardzo proste i uniemożliwiają im wypalenie się w twoi systemie. Gdzie odczuwasz strach? Czujesz go tu, u nasady żołądka. Jest on częścią ciała. Ciało nie może znieść tych wysokich i niskich przepływów energii, które się tu, w twoim ciele, znajdują. Chcesz więc go stłumić z jakiś duchowych lub społecznych powodów. Nie uda ci się to. Gniew jest energią, ogromnym wybuchem energii. A przez zniszczenie tej energii jakimikolwiek środkami, niszczysz ekspresję samego życia. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy próbujesz coś zrobić z tą energią. Kiedy zostanie ona wchłonięta przez system, nie zrobisz rzeczy, którą jak sądzisz, zrobiłbyś, gdybyś pozostawił gniew samemu sobie. W rzeczywistości, nie zajmujesz się gniewem, ale frustracją. Albo, unikaniem sytuacji, która spowodowała niepożądane skutki w twoich związkach lub w twoim rozumieniu siebie. Chcesz być przygotowany na sprostanie takim sytuacjom, gdy pojawią się one w przyszłości. Narzędzie, które stosujesz, zostało przez ciebie użyte za każdym razem, gdy pojawiał się wybuch gniewu. Jednakże nie udało ci się uwolnić od gniewu. Nie dojdziesz do niczego niesamowitego poza tym narzędziem, które stosujesz wszystkie te lata, a jednocześnie żywisz nadzieję, że ta właśnie rzecz jakoś pomoże ci uwolnić się od gniewu, jutro. To ta sama nadzieja.

P: Ale jeżeli ktoś jest bardzo rozgniewany, on lub ona może stać się gwałtowna. UG: Gwałtowność jest pochłaniana przez ciało.

P: I zagraża. UG: Komu?

P: Innym ludziom. UG: Tak. I co? Więc co?

P: Bieganie z nożem.... UG: No i co?

P: Zabicie kogoś. UG: Tak. Dlaczego zabijacie ludzi, tysiące ludzi zupełnie niewinnych? Dlaczego ograniczacie coś, co jest naturalne, ale nie potępiacie narodów, które zrzucają bomby na bezbronnych ludzi? Czy nazywasz ich zdrowymi? Obydwa zjawiska wywodzą się z tego samego źródła. Dopóki robisz cokolwiek, żeby panować nad gniewem, będziesz pakował się w takie bestialskie rzeczy i usprawiedliwiał je, ponieważ to jedyny sposób ochrony twojego stylu życia i sposobu myślenia. Te dwie rzeczy idą w parze. Dlaczego usprawiedliwiasz je? To jest chore. On cię nie rani, ale zagraża twojemu stylowi życia. Istnieje zagrożenie ze strony człowieka, który odbiera ci to, co uważasz za wspaniałe rzeczy. Pomysł, żeby powstrzymać tego człowieka od działania, kiedy pojawia się napad gniewu, jest dokładnie taki sam. Religijni człowiek ustalił, że zagniewany człowiek będzie człowiekiem antyspołecznym. Dopóki praktykuje on cnoty, dopóty pozostanie antyspołecznym człowiekiem i będzie działał pobudzany gniewem. Kiedy ten cel, który postawiło przed tobą społeczeństwo, kiedy ten sam cel, który ty zaadoptowałeś, skończy się dla ciebie, nikogo nie skrzywdzisz ani osobiście, ani zbiorowo, jako naród. Musisz zająć się gniewem. [Ale] zajmujesz czymś całkowicie nie związanym z gniewem nawet wtedy, gdy pozwalasz temu gniewowi wypalić się w tych ramach, z których się wywodzi i w których działa. Poddanie się terapii polegającej na uderzaniu w poduszki, uderzaniu w to, tamto i owo, jest po prostu żartem. To nie uwolni człowieka od gniewu raz na zawsze.

P: Uderzanie w poduszkę? UG: To, co oni robią, jedna z terapii, które tam mają...

P: To nie pomaga? UG: To [gniew] pojawi się ponownie. Co więc robisz? Nie zajmujesz się gniewem. Nigdy nie zajmiesz się tym gniewem, dopóki jesteś zainteresowany odkryciem sposobu na to, żeby nie uderzyć osoby, która przychodzi z nożem. Musisz się bronić, to jest najistotniejsze. Nie mówię ani przez chwilę, że twój gniew uniemożliwia ci zajęcie się tą sytuacją. Nie mów, że chodzi o brak przemocy lub że nie powinieneś nikogo zranić. On rani ciebie. Nawet Biblia mówi, oko za oko, ząb za ząb. Nigdy tego nie praktykujesz. Oczywiście, praktykuje się to na wielką skalę, ale w życiu codziennym mówi się, że to coś okropnego. Nie widzę w tym w ogóle żadnego problemu. W czym tkwi problem? Nie ma sensu dyskutowanie o tych hipotetycznych sytuacjach z tej prostej przyczyny, że osobą oszalała ze złości, rozpalona gniewem, nie będzie szukać i dyskutować kwestii gniewu. To zdumiewające. Wtedy jest czas na zajmowanie się takimi rzeczami, kiedy naprawdę płoniesz złością, płoniesz żądzą, płoniesz wszystkimi tymi rzeczami, od których chcesz być wolny. W innym przypadku, staje się to dyskusją akademicką. Ktoś przemawia na temat anatomii gniewu, anatomii tego, jak wzbudza się gniew lub anatomii miłości. To zbyt niedorzeczne. Albo, oferuje się rozwiązania, które nie działają w rzeczywistych sytuacjach. Z tego powodu nie dyskutuję o wszystkich tych rzeczach. Nie ma problemu. Nie istnieje problem dla jednostki. Kiedy szaleje ona ze złości - to jest odpowiedni czas na zajęcie się gniewem. On powstrzymuje myślenie.

P: U.G., czy jest szansa przyjrzenia się problemowi? UG: Nie. Ponieważ ty sam jesteś problemem.

P: Zatem, odpowiedź nie istnieje? UG: Nie masz możliwości oddzielenia siebie od problemu. Tego właśnie próbujesz. To mam na myśli mówiąc, że umieszczasz gniew tam i próbujesz patrzeć i zająć się nim, jakby był obiektem istniejącym poza tobą. Kiedy oddzielasz siebie, jedynym rezultatem jest to, że wydarzy się dokładnie to, czego się boisz. To nieuniknione. A zatem nie ma żadnej możliwości opanowania tego. Czy jest coś, co możesz zrobić, by zapobiec temu oddzielaniu się od tego, czym jesteś? To straszna sprawa zorientowanie się, że ty sam jesteś gniewem i cokolwiek zrobisz, by go powstrzymać, zapobiec mu lub coś z nim zrobić, jest fałszywe. To [zapobieganie itp.] nastąpi jutro lub w przyszłym życiu - nie teraz. A zatem, tym właśnie jesteś. Nie jesteś człowiekiem duchowym lub religijnym. Możesz sobie wyobrażać, że jesteś człowiekiem religijnym, ponieważ próbujesz kontrolować swój gniew lub próbujesz być wolny od gniewu lub próbujesz być coraz mniej skory do gniewu przez te lata. Wszystko to powoduje, że masz poczucie, iż nie jesteś człowiekiem występnym, którego unikasz. Nie różnisz się od niego. Nie jesteś ani trochę bardziej duchowy od tych ludzi, których potępiasz. Jutro zamierzasz być cudowną osobą, będziesz wolny od gniewu. Co chcesz, bym robił w międzyczasie? Podziwiał cię? Ponieważ przykleiłeś sobie etykietkę informującą, że jesteś człowiekiem duchowym lub dlatego, że założyłeś zabawne szaty? Co chcesz, bym zrobił? Za to mam cię podziwiać? Nie ma tu nic do podziwiania, ponieważ jesteś tak samo występny, jak każdy inny na tym świecie. Jeżeli to potępiasz...? Potępianie tego nie ma żadnego sensu. Przyjęcie postawy, która jest całkowicie nie związana z tym, co tu się dzieje, nie ma również żadnego sensu. A zatem, jak możesz przyjąć postawę lub pewnego rodzaju podejście i czuć się ważniejszy od zwierząt? Zwierzęta są lepsze od ludzi. Jeżeli istnieje gniew, ono [zwierzę] działa, a to [zabijanie] służy wyłącznie przetrwaniu. Jeżeli zabijesz swojego kompana, żeby się nim pożywić, jest to akt moralny - tylko z tego powodu, bo przyjrzyj się, jedna forma życia żyje kosztem innej formy życia. I jeżeli mówisz o wegetarianizmie i zabijasz miliony ludzi, jest to najbardziej niemoralny, niewybaczalny czyn, jakiego może dokonać cywilizowana kultura istot ludzkich. Widzisz absurd tych dwojga? Potępiasz to [zabijanie]. [I] kochasz zwierzęta. Po co? A co z istotami ludzkimi? Mordujecie, masakrujecie je z tej prostej przyczyny, że stanowią one dla was zagrożenie. Pewnego dnia mogą odebrać wam wszystko, co macie. A zatem, zakładając, że ci ludzie przyjdą i obrabują was, sądzicie, że macie prawo zmasakrować ich w imię waszych przekonań, w imię Bóg wie, czego. To właśnie robiły religie od samego początku. Jak więc jest sens wskrzeszania wszystkich tych religii? Jaki jest sens przyjmowania tych wszystkich tabunów guru do tych krajów, głoszących coś, co nie działa w ich życiach lub w krajach, z których pochodzą. Mogą mówić o jedyności życia i jedności życia przez cały czas. Ale to nie przejawia się w ich własnych życiach. Co to oznacza? Potępiasz tę prostą rzecz, która jest konieczna do twojego przetrwania. To jest bardzo moralne działanie. Nie przetrwać, nie wyżywić siebie, jest aktem perwersji. Cierpienie jest fundamentem, na którym wzniesiona jest cała religia chrześcijańska. Nie zapomnij o tym. Cierpisz więc, w nadziei otrzymania stałego miejsca w niebie - nie istniejącym niebie. Przechodzisz teraz przez piekło, w nadziei dostania się do nieba po swojej śmierci. Po co? Więc cierp. Wszystkie religie to podkreślają. Wytrzymuj ból, przetrzymanie bólu jest środkiem do celu. Przechodzisz piekło, w nadziei dostąpienia raju na końcu twojego życia lub na końcu cyklu żyć, jeżeli w to akurat chcesz wierzyć. Ja tylko wskazuję na absurdalność rozmawiania o tych rzeczach. Religijne [nauki] nie mają sensu, kiedy jesteś zapędzony w kąt. Wtedy zachowasz się dokładnie tak, jak nikt inny. Więc ta kultura, twoje wartości, religijne lub inne, nie tknęły tu nawet kawałeczka. Jeżeli człowiek jest wolny od tego moralnego dylematu, który jest podstawą całego myślenia człowieka, wtedy będzie żył jak istota ludzka. Nie jak człowiek duchowy lub religijny. Religijny człowiek nie jest dobry dla społeczeństwa. Człowiek uprzejmy jest zagrożeniem dla społeczeństwa, ten, który praktykuje uprzejmość jak sztukę wyższą.

P: ....jest zagrożeniem? UG: [On] jest zagrożeniem dla społeczeństwa, ponieważ całe dzieło zniszczenia pochodzi od nich [religijnych nauczycieli] - od tego, który mówi o miłości, od tego, który mówi "Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego" i od tego, który mówi o braku przemocy. Wszystkie siły zniszczenia zrodziły się z myślenia człowieka. Jesteśmy więc wszyscy spadkobiercami tej kultury. Nie potrafimy robić nic innego, poza tym. [Jeżeli odrzucisz tych nauczycieli] jesteś wolny od tego obciążenia, fałszywości całej kultury. Tylko o tym mówię. Osobiście jesteś wolny od całokształtu absurdów, które zostały nam narzucone. To wszystko, o czym mówię.

P: Nie mogę pogodzić się z tym, że są osoby, na przykład Jezus, nie Chrześcijaństwo, nie Kościół, które są prawdziwymi ludźmi. UG: Nie możesz się z tym pogodzić. Wiem. Dlaczego wsadzili go na krzyż i przybili go na śmierć? Był zagrożeniem dla ich społeczeństwa.

P: Zrobili z człowieka boga. Nie zgadzam się z tym. UG: Nawet nie zwykłego człowieka, ponieważ głosił on twierdzenia, na podstawie których powstały wszystkie dogmatyczne nauki Chrześcijaństwa. Oczywiście. To dotyczy każdego nauczyciela. Ja nie potępiam wyłącznie Jezusa. Wszyscy nauczyciele - Budda, Mohammed - wszyscy nauczyciele, których uważamy za wielkich nauczycieli ludzkości, w tym tych, którzy uprawiają święty biznes na dzisiejszym rynku. Nie martwimy się tym. Tak czy owak, nie ma sensu ich obwiniać. Jesteśmy więc tutaj. Jesteśmy spadkobiercami całej tej kultury przemocy. Twoja kultura nie jest niczym innym, jak uczeniem człowieka, jak zabijać i jak być zabitym, niezależnie od tego, czy w imię religii, czy w imię politycznej ideologii, czy w imię patriotyzmu, czy czegokolwiek innego. Nic tu nie może się zmienić. Dlatego mówię, że wszystko zmierza w kierunku całkowitego unicestwienia człowieka. Takie rzeczy uruchamiają siły zniszczenia, których nic nie jest w stanie powstrzymać.

P: Tak. Żadna siła. UG: Żadna siła, żaden bóg nie może tego powstrzymać, ponieważ sami ci bogowie wprawili w ruch te siły zniszczenia. Widzisz je teraz w działaniu. Kiedy jaskiniowiec używał kości miednicy do zabijania swoich sąsiadów, pojawiały się szanse na przetrwanie innych. Ten sam współczesny jaskiniowiec, który mieszka na Kremlu lub w Białym Domu, i w Parlamencie w Indiach - to oni uruchomią, uwolnią siły zniszczenia, które całkowicie zmiotą wszelkie formy życia na tej planecie. I człowiek pociągnie za sobą wszystkie gatunki, które żyją na tej planecie. To wszystko powstało z tego myślenia człowieka, który uczył ludzi religii, który chciał wprowadzić miłość na tej planecie, I zobacz, co mu z tego wyszło!

P: Więc, jeżeli mówisz, że nie możemy tego powstrzymać... UG: A możesz? Możesz to powstrzymać? Nie jesteś w stanie tego powstrzymać. A zatem, jedyną rzeczą jaką możesz zrobić, jest....

P: Myślę, że ludzkość potrafi to powstrzymać jeżeli tego zechce. UG: KIEDY? Oczywiście, że nie chcecie tego. Chcesz tego?

P: Tak. UG: Jak się za to zabierzesz? Powiedz mi, jak się za to zabierzesz? Czy dostrzegasz pilność całej sytuacji? Jakiś lunatyk może nacisną guzik. A my tu wygodnie sobie siedzimy i rozmawiamy o tych rzeczach....

P: Sądzę, że istnieje możliwość powstrzymania tego. UG: Jaka jest ta możliwość?

P: Działać. UG: Jak? Kiedy zamierzasz zadziałać? Kiedy sprawy zajdą za daleko. Kiedy cały ten holokaust się rozpocznie, będzie już za późno. Albo, możesz dołączyć do ruchu przeciwko bombie - który jest niedorzeczny.

P: Jest niedorzeczny? UG: Tak, oczywiście.

P: Już jest za późno? UG: Czy nie chcesz, żeby policja ochraniała twój skromny majątek? Bomba wodorowa jest przedłużeniem właśnie tego. Nie możesz powiedzieć, że tego [policji] chcę, a tego [bomby] nie chcę. To naturalne przedłużenie tego samego.

P: A zatem jesteśmy bezradni? UG: Co skłania cię do myślenia, że możliwe jest powstrzymanie tego? Nie potrafisz powstrzymać tego w sobie samym. Uwolnij się od społecznej struktury, która funkcjonuje w tobie, bez stania się antyspołecznym, bez stania się reformatorem, bez stania się any-tym, anty-tamtym. Możesz wyrzucić całą tę rzecz ze swojego systemu i uwolnić się od obciążenia kulturowego samemu i dla siebie. Czy jest to pożyteczne dla społeczeństwa, czy nie, nie jest twoim zmartwieniem. Jeżeli istnieje wolna osoba, nie masz już więcej tego dławiącego poczucia tego, co ta okropna kultura ci zrobiła. Nie chodzi o Wschód, ani o Zachód, to wszystko to samo. Ludzka natura jest dokładnie taka sama - nie ma żadnej różnicy. Interesuje cię jedynie to, co zrobić, co zrobić.

P: Wszystkich nas to interesuje. UG: Jak możemy to powstrzymać? Jednostkowo nie ma żadnej, cholernej rzeczy, którą możemy zrobić. Zbiorowo możesz powołać armię zbawienia. To wszystko. I co z tego? Kolejny kościół, kolejna Biblia, kolejny kapłan. P1: Co sądzisz o takiej odpowiedzi? P2: Co sądzę o takiej odpowiedzi? Zgadzam się, ale jest ona bardzo teoretyczna. Po prostu uwolnij się od kulturowego obciążenia. Rozumiem to. Oczywiście, w praktyce to bardzo trudne. Nic w tej sprawie nie potrafię zrobić. UG: Nie ma nic, naprawdę niczego..... Nie masz żadnej wolności działania.

P: Nie. UG: Gdy zostanie to zrozumiane wtedy to, co tu jest, wyrazi się samo. Inteligencja, która tu się znajduje, potrafi funkcjonować dużo bardziej skutecznie, niż wszystkie rozwiązania, które wynalazł człowiek w procesie myślenia, które jest wynikiem wielu milionów, milionów lat [ewolucji]. Ten ideał, który umieściliśmy przed sobą, idealny człowiek, jest jedynie mitem. Taki człowiek w ogóle nie istnieje. Nie istnieje człowiek idealny. To wyłącznie słowo, koncepcja. Całe swoje życie próbujesz stać się tym idealnym człowiekiem, a to z czym zostajesz, to niedola, cierpienie i nadzieja, że nim będziesz. "Pewna dnia, ujrzysz na własne oczy." To właśnie nadzieja. Umrzemy z tą nadzieją.

P: A zatem rozwiązaniem jest pogodzenie się z tym, że tu jesteś, taki jaki jesteś. UG: Taki, jaki jesteś, dokładnie taki. Wtedy nie jesteś w konflikcie ze społeczeństwem. Kultura wyposażyła cię w pragnienie, które pcha cię w kierunku chęci zmiany siebie w coś. Tego dokonała kultura, to w ciebie wtłoczyła. Jeżeli chcesz coś zrobić, [oni mówią] "Chłopcze, spójrz tu, uważaj jak idziesz". To właśnie robią. Drugi ruch pochodzi od społeczeństwa. "Uważaj jak idziesz' mówi. A więc to wprowadziło w ciebie strach. Jednocześnie mówi ono o uwolnieniu się od strachu, o odwadze i tym wszystkim - byciu człowiekiem nieustraszonym - tylko po to, by użyć cię jako chodnika, w utrzymaniu społecznego status quo. Dlatego uczy ono odwagi, uczy nieustraszoności, by móc ciebie użyć do utrzymania ciągłości społeczeństwa. Jesteś jego częścią. Dlatego za każdym razem, gdy chcesz działać, pojawia się strach i niemożliwość działania. Społeczeństwa tam nie ma, kultury tam nie ma i dopóki nie będziesz od tego wolny, nie możesz działać.

P: Dopóki nie będziesz od tego wolny? UG: Wtedy nie przyjdziesz tutaj i nie zadasz mi pytania, "Jakie będzie to działanie?" Działanie już istnieje. Istnieje działanie, przynajmniej jeżeli dotyczy to ciebie.

P: A zatem, masz na myśli to, że człowiek może działać, kiedy jest wolny od społeczeństwa. Czy ty jesteś wolny? UG: Człowiek nie potrafi działać, ponieważ cały czas myśli w kontekście wolności działania. "Jak mogę być wolny, żeby działać? To wszystko, czym jesteś zainteresowany, wolnością. Ale ty nie działasz tą wolnością. Pragnienie, by działała wolność zapobiega działaniu, które nie jest ani społeczne, ani anty-społeczne.

P: A zatem, jesteś wolny, gdy pogodzisz się z sobą i swoją sytuacją? UG: To wszystko. Nie jesteś już dłużej w konflikcie ze społeczeństwem. Nie będziesz już przydatny społeczeństwu. Z drugiej strony, jeżeli staniesz się zagrożeniem dla społeczeństwa, ono cię zlikwiduje. Jesteś neurotykiem, bo chcesz dwóch rzeczy jednocześnie. To właśnie stworzyło ten twój problem. Pragnienie dwóch rzeczy jednocześnie. Chcesz spowodować w sobie zmianę. Zmiany pragnie społeczeństwo, żebyś mógł stać się jego częścią i utrzymał ciągłość struktury społecznej bez żadnych zmian. Druga rzecz to to, że ty chcesz zmiany. To jest ten konflikt. Kiedy zniknie pragnienie spowodowania jakiejkolwiek zmiany w tobie, wtedy troska o zmianę otaczającego cię świata również dojdzie do końca, ipso facto. Obydwa się skończą. Innymi słowy, twoje czyny będą niebezpieczne dla społeczeństwa. Zlikwidują cię, to pewne. Jesteś więc gotów do bycia zlikwidowanym przez strukturę społeczną, to jest odwaga. A nie umieranie na polach bitew, walka o swoją flagę. Co symbolizuje flaga? Ty machasz swoją flagą tutaj, oni machają swoją i wtedy oboje rozmawiacie o pokoju. Jak absurdalna jest ta sytuacja? A jednak mówisz o pokoju. Oddajesz hołd swojej fladze, a oni oddają hołd swojej fladze i jednocześnie rozmawiacie o pokoju w tym świecie? Jak możliwy jest jakikolwiek pokój na tym świecie, kiedy ty machasz swoją flagą , a oni swoją flagą? Ten, który będzie dysponował lepszym uzbrojeniem, postawi na swoim. Z moją flagą u boku, twoją flagą tam - ci uczestnicy marsz ów pokoju - lub stworzysz kolejną flagę wraz z grupami sprzeciwiającymi się bombie.

P: To bez sensu. UG: Nie muszę ci tego mówić. Jesteś gotowy rozstać się z policjantem? Osobiście chcesz chronić siebie, swoje życie przede wszystkim - Nie mówię, czy powinieneś, czy nie - lub swój skromny majątek. Potrzebujesz więc policjanta do ochrony. A ty nakreślasz linię i mówisz "to jest mój naród". Chcesz chronić swój naród. A kiedy nie możesz tego zrobić, będziesz musiał rozbudować swoje środki destrukcji również po to, by chronić siebie i powiesz, że to z przyczyn obronnych. Oczywiście, że z obronnych. To [bomba] jest jedynie przedłużeniem tego [policjanta]. Nie możesz wypowiadać się przeciwko niej, dop óki chcesz, żeby policjant ochraniał twoje rzeczy. Możesz tam usiąść, chodzić na marsze pokoju, siedzieć między tymi nuklearnymi reaktorami, śpiewać pieśni o pokoju i grać na gitarze, i "kochać się, a nie wojować" - nie słuchaj tych wszystkich bzdur. Uprawianie miłości i wojowanie wypływają z tego samego źródła. To [śpiewanie] staje się lichą farsą. [Myślę, że wystarczy. Wystarczy.]

P: Jaki jest więc związek między nami i światem, w którym żyjemy? UG: Nie ma absolutnie żadnego poza tym, że świat, którego doświadczasz, został stworzony przez ciebie. Żyjesz we własnym świecie. Stworzyłeś świat ze swoich własnych doświadczeń i próbujesz dokonać ich projekcji na świat. Nie masz w ogóle żadnej możliwości doświadczenia rzeczywistości tego świata. Ty i ja, używamy tego samego słowa do opisania kamery wideo. To, co trzymasz, to pióro lub ołówek. Musimy więc zaakceptować wszystkie te rzeczy jako, że one sprawdzają się w praktyce. Pomagają nam funkcjonować w tym świecie, porozumiewać się, jedynie na tym poziomie, inteligentnie.

P: Nikt nie może być przykładem dla kogoś innego? UG: To [tj. wzorowanie się] jest odpowiednie jedynie dla zwierząt, nie dla ludzi. Ludzka istota nie może za nikim podążać. Fizycznie musisz polegać na innych; ale na tym to się kończy.

P: Powiedziałbyś, że nie ma czegoś takiego, jak rozwój w duchowości? Albo mógłbyś powiedzieć, że.... UG: Sugeruję, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak duchowość. Jeżeli nadbudujesz to, co nazywasz duchowością na tym, co nazywa się życiem materialnym, stwarzasz sobie problemy, ponieważ dostrzegasz wzrost, wzrost i rozwój w otaczającym cię materialnym świecie. Stosujesz więc to, także do tzw. życia duchowego.

P: Czy sugerujesz, że problem zaczyna się wtedy, gdy zaczynasz oddzielać rzeczy? UG: Oddzielanie rzeczy, dzielenie rzeczy na życie materialne i życie duchowe. Istnieje tylko jedno życie. To jest życie materialne, a to drugie nie ma tu zastosowania. Pragnienie zmiany twojego życia materialnego na podaną ci tzw. modłę religijną, umieszczoną przed tobą przez tych religijnych ludzi, niszczy możliwość twojego życia w harmonii i pogodzenia się z rzeczywistości tego materialnego świata dokładnie taką, jaka jest. To jest odpowiedzialne za twój ból, za twoje cierpienie, za twój smutek. To jest twoim nieustannym zmaganiem, by być takim i uganiać się za czymś, co nie istnieje. I co w ogóle nie ma żadnego sensu. To daje ci poczucie, że jedynie działanie jest dla ciebie ważne. Nie rzeczywiste osiągnięcie tego. Odsuwasz się coraz dalej i dalej [od takiego fałszywego celu]. Im więcej wysiłku w to włożysz, tym się lepiej czujesz. Podobnie jak z problemami, które masz. Dla ciebie istotne jest tylko próbowanie rozwiązania problem ów, ale rozwiązania bardziej cię interesują, niż same problemy. Bardziej interesują cię rozwiązania, niż przyjrzenie się problemowi. W czym problem, mówię. Nie masz problemów tylko rozwiązania. W czym problem? Nikt nie mówi mi, w czym jest problem. Mówisz mi, że wszystkie one są rozwiązaniami. Którego mam użyć, żeby rozwiązać mój problem? W czym dokładnie tkwi problem? Materialne problemy są zrozumiałe. Jeżeli nie masz zdrowia, musisz coś zrobić ze swoim zdrowiem. Jeżeli nie masz pieniędzy, musisz coś zrobić w sprawie pieniędzy. To jest zrozumiałe. Jeżeli masz jakieś problemy psychologiczne, wtedy zaczyna się prawdziwy problem. Wszyscy ci psychologowie i religijni ludzie, z ich terapiami i ich rozwiązaniami, próbują ci pomóc, ale nigdzie to cię nie prowadzi, prawda? Jednostka pozostaje tak samo płytka i tak samo pusta, jak poprzednio. Co oni chcą sobie samym udowodnić?

P: Wierzysz w to, że problemy same się rozwiązują poprzez zwykłe radzenie sobie ze swoim własnym życiem? UG: W czym tkwi problem? Nigdy nie patrzysz na problem. Nie jest możliwe, byś patrzył na problem, dopóki jesteś zainteresowany rozwiązaniami.

P: Nie chcesz rozwiązań? UG: Jesteś wyłącznie zainteresowany rozwiązaniami, a nie rozwiązaniem problemu.

P: Czy to nie wychodzi na to samo? UG: W trakcie tego procesu odkrywasz, że te rozwiązania są w rzeczywistości bezwartościowe. Te rozwiązania nie rozwiązują twojego problemu, czymkolwiek jest problem. Te rozwiązania przyczyniają się do trwania problemu. Jeżeli coś się dzieje z magnetofonem lub telewizorem, można temu zaradzić. Jest technik, który ci pomoże. Ale to jest niekończący się proces, który ciągnie się i ciągnie przez całe twoje życie. Więcej i więcej czegoś oraz mniej i mniej tego drugiego. A więc, nigdy nie kwestionujesz rozwiązań. Gdybyś naprawdę zakwestionował rozwiązania, musiałbyś zakwestionować tych, którzy podsunęli ci te rozwiązania. Ale resentymenty stają na twojej drodze do odrzucenia nie tylko rozwiązań, ale tych, którzy ci je podsunęli. Chodzi o kwestionowanie, które wymaga od ciebie ogromnej odwagi. Możesz mieć dość odwagi, żeby wspiąć się na górę, przepłynąć jeziora, przepłynąć na tratwie na drugą stronę Atlantyku lub Pacyfiku. Tego potrafi dokonać każdy głupi, ale odwaga bycia na własnym rozrachunku, stania na swoich dwóch, mocnych nogach, jest czymś, czego nikt nie może ci podarować. Nie możesz uwolnić się od tego balastu, próbując rozwinąć w sobie tę odwagę. Jeżeli jesteś wolny od balastu całej przeszłości ludzkości, wtedy to, co pozostaje, to odwaga. KONIEC



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
UG KRISHNAMURTI - ODWAGA BYCIA SAMEMU
odwaga bycia soba
Odwaga bycia sobą, psychologia(2)
Darek Loga - Odwaga bycia sobą, rozwój duchowy, Rozwój duchowy, ROZWOJ DUCHOWY- EZOTERYKA
Blumenthal Erik Odwaga bycia niedoskonalym
odwaga bycia soba
powrot nadziei odwaga bycia niedoskonalym
Odwaga bycia soba Artykul
odwaga bycia sobą
Blumenthal Erik Odwaga bycia niedoskonalym(z txt) 2
Ciało jako sposób bycia w świecie, Dokumenty praca mgr
Osho Odwaga Radość niebezpiecznego życia
Krishnamurti J Orzel
Krishnamurti J Jedyna rewolucja id 250786
SZTUKA BYCIA I OBYCIA, Przedsiębiorczość, Przedsiębiorczość
Rewolucja w psychice – J. Krishnamurti, zachomikowane(1)
Odwaga
KOMUNIKACJA INTERPERSONALNA JAKO RELACJA BYCIA W RODZINIE, Fizjoterapia, Pedagogika
Jak samemu zrobić tło

więcej podobnych podstron