DALSZA DROGA PRZEZ PUSTYNIĘ
Izrael znalazł się znowu na pustyni. Obłok Boży prowadził, a ludzie postępowali za nim. Szli jednak ze spuszczonymi głowami, smutni, że ciągle oddalają się od obiecanej im ziemi. Nie wolno im było do niej wejść, bo nie zaufali Bogu. Narzekali, zamiast okazać Mu wdzięczność i radość.
Dopiero ich dzieci, gdy dorosną, wejdą do Kanaanu.
Długa i smutna była droga przez pustynię. A najbardziej przykre było to, że ludzie nie przestawali narzekać!
Pewnego razu, gdy zabrakło wody, znowu powiedzieli, że to wina Mojżesza:
Znowu na pustyni
- Po co nas tu przyprowadziłeś? - narzekali. - To twoja wina, że umieramy z pragnienia!
Wtedy Bóg rzekł do Mojżesza: - Podejdź do skały i zrób tak, aby wytrysnęła woda i żeby ludzie mieli co pić!
Mojżesz z Aaronem podeszli do skały, a lud postępował za nimi krzycząc i narzekając.
Wtedy Mojżesz rozgniewał się. Zawsze okazywał tyle cierpliwości, teraz jednak miał już tego dość.
- Czego znowu chcą ci głupi ludzie? Przecież jesteśmy tu obaj, Aaron i ja, i opiekujemy się nimi bez przerwy - myślał.
Zagniewany krzyknął podniesionym głosem:
- Uspokójcie się wreszcie! Znowu wam trzeba wody? Oto ją macie!
Z całej siły uderzył dwukrotnie laską w skałę i natychmiast wytrysnęła woda.
Ludzie mieli co pić i znowu byli zadowoleni.
Jednak Mojżesz nie był zadowolony. Czuł smutek, bo okazał nieposłuszeństwo, tak samo jak Aaron. Obaj wpadli w złość i zapomnieli o Bogu. Mówili do ludzi:
- To myśmy dali wam wodę. To my stale opiekujemy się wami!
A przecież ten wielki cud nie był ich zasługą!
Bóg go uczynił.
Rzekł Pan Bóg do obu braci:
- Ponieważ i wy zapomnieliście o mnie, nie wejdziecie do ziemi obiecanej!
Biedny Mojżesz, biedny Aaron! Jakie to było przykre dla nich!
Jadowite węże
Wkrótce wydarzyło się jednak coś jeszcze gorszego.
Każdego ranka spadała z nieba manna i codziennie lud znajdował ten wspaniały chleb z nieba.
Lecz ludzie okazali się niewdzięczni. Zaczęli grymasić i narzekać na ten pokarm:
- Oj, znowu ta manna! Codziennie to samo!
Wyrzucali ją w piasek i deptali.
To, co robili, było wstrętne! Popełniali wielki grzech i zostali za to surowo ukarani.
Pojawiły się węże i zaczęły atakować. Były to węże jadowite; ich jad zabijał. Kto został ukąszony, umierał! Nie było dla niego żadnego ratunku! Na piasek padało codziennie coraz więcej ludzi zmarłych od jadowitego ukąszenia.
Teraz lud przeraził się i bardzo żałował, że pogardził chlebem z nieba. Ludzie otoczyli Mojżesza i wołali:
- Ratuj nas! Módl się, aby Pan Bóg nam przebaczył! Niech oddali od nas te węże!
Wąż miedziany
Mojżesz błagał Pana Boga i został wysłuchany. Pan Bóg nie oddalił wprawdzie węży, lecz zrobił taki cud, że nikt się już węży nie lękał.
Mojżesz stanął pośrodku ludu, trzy- mając w ręku swą długą laskę, do której przybity był wąż. Ale nie wąż prawdziwy, tylko miedziany. Na rozkaz Boży Mojżesz zrobił takiego węża.
Ukąszeni ludzie musieli teraz patrzeć na węża miedzianego. Wtedy jad nie wyrządzał im żadnej krzywdy i nie umierali zatruci. Tak rozkazał Pan Bóg i tak się stało.
Ci ludzie, którzy nie uwierzyli w to, co Pan Bóg powiedział, i nie chcieli patrzeć na węża miedzianego, poumierali.
Ci zaś, którzy uwierzyli i czynili, co im Pan Bóg polecił, ocaleli.
W ten sposób Pan Bóg chciał nauczyć ludzi zaufania do siebie i pokazać im, że jeżeli będą w Niego wierzyć, nie muszą niczego się lękać.
Wędrówka przez pustynię dobiegała końca. Lud izraelski znowu znalazł się w pobliżu ziemi obiecanej.
Przez ten czas dzieci wyrosły. Wkrótce wejdą do Kanaanu.
Czy tym razem lud izraelski już nie będzie się wahał? Czy zaufa Bogu?