Joga a chrześcijaństwo
ks. Andrzej Zwoliński
Pośród wielu psychotechnik, które mają "służyć zmianie świadomości", współcześnie propaguje się: medytację, autohipnozę, koncentrację, skupianie się, sterowanie, obrazowanie, wizualizację, medytację transcendentalną, biosprzężenie, dianetykę, kontrolę umysłu Silvy i inne. Wśród nich, bardzo często jako element "oświaty humanistycznej", "wyższą twórczość", "wzmocnioną pamięć", "przyspieszone nauczanie" lub nawet "gospodarkę stresem" umieszcza się jogę.
Propagując jogę, określa się ją najczęściej jako ponad religijny system medytacji, który nie ma nic wspólnego z konkretną religią. Na niższym poziomie system ten ma wprawić medytującego w stan niezwykłego zadowolenia i wpłynąć dodatnio na jego postawę wobec życia.
Na wyższym, zaawansowanym - umożliwia nawet lewitowanie. Ponadto joga poprawia stan zdrowia, dodaje energii, wprowadzając na wyższe poziomy energetyczne, a także podwyższa inteligencję. Przeciętny adept jogi w Europie czy w Ameryce nie ma zwykle pojęcia, że joga stanowi rdzeń hinduizmu, a np. "kupując sobie zdrowie" na jej szlakach mimo woli angażuje się w hinduizm. Wielu sięgając po "naukowe metody osiągania pełni potencjału" nieświadomie daje się wtajemniczać w wierzenia i praktyki o charakterze religijnym.
Rdzeń hinduizmu
Jogę objawił Kriszna na kartach Bhagavad−Gity (Pieśń Błogosławionego, pochodząca prawdo podobnie z pierwszych wieków po Chrystusie, część VI księgi Mahabharaty), jako pewny sposób wejścia do hinduistycznego nieba. Joga praktykowana na gruncie kultury Zachodu jest bardzo często"opowiadana" językiem bliskim pojęciom chrześcijańskim. Werner Erhard, jeden z liderów New Age, wskazując na jogę głosi: "Człowiek to wynurzający się Bóg (...). Mój plan i mój obowiązek to ukazać wam nową drogę, która pozwoli zajaśnieć temu, co w człowieku jest boskie". Mahariszi Mahesz Jogi, twórca Medytacji Transcendentalnej uczy, że dzięki medytacji można "zatrzymać się, a w sobie samym uznać Boga".
Niewielu jednak dodaje, że "Bóg" oznacza tutaj Kosmos, Brahmę, Jaźń w ujęciu hinduizmu i niewiele ma wspólnego z Bogiem objawiającym się w Biblii.
Psycholog Carl Jung, zajmując się zagadnieniem psychologii wschodniej medytacji, dostrzegł wielką różnicę między medytacją chrześcijańską a wschodnią. W książce pt. "Podróż na Wschód" stwierdza: "Chrześcijanin pogrążony w kontemplacji nigdy nie powie: Ja jestem Chrystusem, lecz wraz ze św. Pawłem wyzna: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Gal, 2, 20) (...), sutra (pismo buddyjskie) powiada natomiast: Poznasz, że ty jesteś Buddą".
Zagrożenia
Już starożytne teksty o jodze zawierają szereg przestróg. Nawet tzw. hatha joga, czyli joga czysto fizyczna, to narzędzie niebezpieczne. Mędrcy Indii ostrzegają swoich uczniów przed ryzykiem rozchwiania psychicznego czy nawet obłędu. M. Leon−Noel, przedstawiciel laikatu katolickiego, propagujący wykorzystanie jogi na gruncie chrześcijańskim, który samodzielnie zaczął stosować system ćwiczeń jogi w sposób nieumiarkowany, omal nie doprowadził siebie do utraty zmysłów.
U zaawansowanych w medytacji występują często zjawiska, jakie chrześcijańska tradycja uznaje za oznaki nawiedzenia demonicznego. Sami jej nauczyciele twierdzą, że mają możliwość udzielania mocy okultystycznych, takich jak: jasnowidzenie, lewitacje, podróże astralne itp. Powszechnie wiadomo, pisał o tym już w 1936 r. A.C. Gleic, że z "jogą zawsze wiąże się pewne spekulowanie sprawami okultystycznymi".
Doug Glover, jeden z czołowych praktyków rebirthingu ("ponownych narodzin“), techniki okultystycznej zwanej "jogą dla Zachodu“, którą porzucił w 1987 r., wspominając przeszłość mówi: "Po pięciu latach po opuszczeniu ruchu wciąż walczę, by odzyskać zdolność jasnego myślenia i pozbyć się lęku. Wiem o innych, którzy jak ja przez lata są zupełnie wypaleni i mają zaćmiony umysł, nawet jeśli już zaprzestali rebirthingu. Przyglądając się od dłuższego czasu środowiskom New Age doszedłem do przekonania, że te techniki (rebirthing, yoga, TM, wizualizacja wewnętrznych przewodników etc.) mają właściwą sobie moc. Przynoszą skutki, ponieważ są zaplanowane specjalnie po to, aby siłą wyważać drzwi i kruszyć bariery, które Bóg umieścił w ludzkim duchu, aby zapobiec opanowaniu go przez istoty demoniczne, które - jak zdołałem się zorientować - są realne i żywią zamiary niszczenia“.
Sądzimy drzewo po jego owocach...
Wielu byłych praktyków jogi potwierdza, że energie, które pobudza joga, mają charakter naturalny, lecz od pewnego momentu nie można wykluczyć obecności sił nieczystych. Nawet jeśli nie dochodzi do "iluminacji“, to ćwiczenia nie pozostają bez wpływu na metabolizm i równowagę psychiczną ćwiczącego. Każdy rodzaj jogi, bez względu na deklarowany cel, nigdy nie jest czymś neutralnym. Również w jodze, w której powtarza się mantry, wywoływany jest rodzaj autohipnozy, która ma prowadzić zmysły i umysł do oderwania się od rzeczywistości, by zjednoczyć się z "ja“ kosmicznym.
Wiele mantr polega na powtarzaniu imion lub oddawaniu czci różnym bóstwom hinduskim. O. Jacques Verlinde, który przez kilkanaście lat praktykował medytację transcendentalną, wspomina: "Gdy zacząłem praktykować TM, byłem zachwycony tolerancją guru Maharishi, który powtarzał: Niech każdy wyznaje swoją religię. Z całej naszej grupki nikt nie został przy chrześcijaństwie. Sądzimy drzewo po jego owocach...“.
Kościół katolicki o jodze
Ojciec Święty Jan Paweł II, w książce pt. "Przekroczyć próg nadziei“, w odpowiedzi i na pytania Vittoria Messoriego, poruszył także kwestię medytacji Wschodu. Powiedział on m.in.: "Mistyka karmelitańska zaczyna się w tym miejscu, w którym kończą się rozważania Buddy i jego wskazówki dla życia duchowego. (...) Pomiędzy religiami Dalekiego Wschodu, a w szczególności pomiędzy buddyzmem a chrześcijaństwem, jest zasadnicza różnica w rozumieniu świata. (...) Wypada chyba przestrzec chrześcijan, którzy z entuzjazmem otwierają się na rozmaite propozycje pochodzące z tradycji religijnych Dalekiego Wschodu, a dotyczących na przykład technik i metod medytacji oraz ascezy. W pewnych środowiskach stało się to wręcz rodzajem mody, którą przejmuje się dość bezkrytycznie. Trzeba, ażeby najpierw dobrze poznali własne duchowe dziedzictwo, żeby także za stanowili się, czy mogą się tego dziedzictwa ze spokojnym sumieniem wyrzekać“.
Kongregacja Nauki Wiary przestrzega, że: "Niektóre ćwiczenia fizyczne wywołują wrażenia spokoju i odprężenia, uczucia błogości, a nawet światła i ciepła, przypominające radości duchowe. Branie ich za autentyczne pociechy Ducha Świętego oznaczałoby całkowicie błędne pojmowanie drogi duchowej. Nadawanie im znaczeń symbolicznych, typowych dla doświadczenia mistycznego, gdy nie odpowiada im moralna postawa zainteresowanego, ujawniałoby pewien rodzaj umysłowej schizofrenii, która może prowadzić nawet do zaburzeń psychicznych, a niekiedy do odchyleń moralnych. (...)
W istocie autentyczna modlitwa, jak twierdzą wielcy mistrzowie życia wewnętrznego, wzbudza w modlących się gorącą miłość, która przynagla ich do udziału w misji Kościoła i do służby braciom na większą chwałę Boga“ (p. 28).
Ponadto w załączonym do dokumentu Kongregacji liście jej przewodniczącego, kard. Jose pha Ratzingera, czytamy m.in.: "Można przyjąć wszystko i tylko to, co daje się połączyć z podstawową strukturą modlitwy chrześcijańskiej: z jej personalistycznym i historycznym charakterem, z jej wymiarem społecznym, tzn. z jej zasadniczym nastawieniem na miłość i codzienną posługę chrześcijańską w świecie. Oznacza to przede wszystkim ograniczenie wszelkiego rodzaju psychotechniki: żadna technika nie jest w stanie zastąpić pragnienia wolności, które rodzi się w dążeniu do Boga“.