LEOPOLD STAFF -
ANALIZA I INTERPRETACJA WYBRANYCH WIERSZY
(źródło: www.klp.pl)
„KOWAL”
Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych,
Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą,
Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych
I ciskam ją na twarde, stalowe kowadło.
Grzmotem młota w nią walę w radosnej otusze,
Bo wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne,
Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę,
Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne.
Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem,
Gdy pękniesz, przeciw ciosom stali nieodporne:
W pył cię rozbiją pięści mej gromy potworne!
Bo lepiej giń, zmiażdżone cyklopowym razem,
Niżbyś żyć miało własną słabością przeklęte,
Rysą chorej niemocy skażone, pęknięte.
Wiersz „Kowal” Leopolda Staffa pochodzi z tomiku „Sny o potędze”, zbioru debiutanckiego. Takie umiejscowienie wiersza nie jest przypadkowe, bowiem tomik ten został napisany w duchu postawy witalistyczno-aktywistycznej, zainspirowanej filozofią Nietzschego.„Sny o potędze” obfitują w postaci mocarzy, herosów, jedną z nich jest ów tytułowy „Kowal”, zatem można potraktować tytuł jako odniesienie do całości, wpisanie w cykl. Wiersz nie posiada motta, nie jest również nikomu dedykowany.
Ze względu na rodzaj liryki możemy mówić o „Kowalu” jako liryce bezpośredniej z elementami liryki inwokacyjnej (w drugiej części sonetu). Gdyby jednak określić ten typ bardziej jednoznacznie, byłaby to właśnie liryka bezpośrednia, inaczej liryka osobista. Rozpoznajemy ją bowiem dzięki zaimkom („mej”, „mi”, „dla (...) siebie”) oraz formom czasowników („wyrzucam”, „ciskam”, „walę”, „muszę”), ujętych w pierwszej osobie liczby pojedynczej.
Podmiotem lirycznym wiersza jest bohater tytułowy, czyli kowal. Charakteryzuje go przestrzeń pracy, która stworzona jest właściwie z samych sugestii: stalowe kowadło, młot, kruszce drogocenne, wulkan, otchłań. To obrazowanie zaczerpnięte zostało z mitologii greckiej, w której istniał mit boga Hefajstosa, opiekuna kowali, złotników, ognia. Hefajstos mieszkał nie na szczycie Olimpu, ale w otchłani Etny, wulkanu, w którym wypracowywał oręż dla pozostałych olimpijskich bogów (Zeus, Atena, Eros, Achilles). Zresztą, nie tylko w tym miejscu Staff nawiązuje do starożytnej spuścizny, w ostatniej strofie używa epitetu „cyklopowy”, który ma oznaczać potężnego, a źródłem owego epitetu jest wyraz „cyklop”, czyli jednooki olbrzym, charakteryzujący się ogromną siłą, ale i niską inteligencją. Owi cyklopi mieli według mitologii pomagać Hefajstosowi w pracy, między innymi nad wykuwaniem piorunów dla Zeusa.
Natomiast adresatem wiersza, pojawiającym się w trzeciej strofie, jest serce. Świadczy o tym bezpośredni zwrot do niego („Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem”), zaimek („cię”), formy czasownikowe („ulegniesz”, „pękniesz”, „giń”, „niżbyś”). Nie jest to zatem ani konkretna osoba, ani grupa osób, ani pojęcie abstrakcyjne; najbliżej sercu do kategorii „przedmiot” (aczkolwiek ów przedmiot ma charakter bardzo specyficzny). Wynika z tego, że trudno zakwalifikować, znaleźć odpowiednią kategorię dla serca.
Omawiany wiersz to sonet, jeden z wielu gatunków lirycznych. Składa się z dwóch zwrotek po cztery wersy i dwóch zwrotek po trzy wersy, zatem nie jest wierszem stychicznym, a stroficznym. Dwie pierwsze zwrotki napisane są czterowersem, dwie następne tercyną. Tworzą one sonet włoski. Zarazem jest to wiersz toniczny, składający się z trzynastu sylab. Rymy żeńskie, końcowe, niegramatyczne, nieparzyste (choć zmienia się ten układ po drugiej strofie, gdy zmienia się on na a b b, powtórzony w strofie czwartej). Jeśli chodzi o strukturę wiersza, dzieli się on na cztery wyraźne strofy, tworzące oddzielne całostki, składające się w sonet.
Należy zastanowić się, jakich środków stylistycznych użył poeta i co one ze sobą wnoszą.
Najobficiej pojawiają się w „Kowalu” epitety (jest ich aż osiemnaście). Przybierają one zróżnicowane formy, od przymiotników po imiesłowy. Zwraca uwagę nie tylko ich ilość, ale i nacechowanie emocjonalne: wyrażają one mocne emocje, skrajne.
Poza epitetami mamy do czynienia z porównaniami („jak wulkan”, „cyklopowym”), wyraźnym rytmem odpowiadającym tematyce wiersza oraz trybem rozkazującym („giń”) i anaforą („bo” w drugiej strofie). Nie ma w tym wierszu emocjonalnej interpunkcji, jest za to rygor formy, jaką stanowi sonet.
„Kowal” to jeden z najsłynniejszych wierszy Staffa, w chwili premiery został nawet okrzyknięty młodopolską „Odą do młodości”. Zawdzięcza ten epitet nawiązaniu do filozofii czynu Fryderyka Nietzschego, jego ideału człowieka samoświadomego (nadczłowieka), pełnego mocy, działającego, czynnego, nie poddawającego się dekadencji i spleenowi. Staff nie przyklasnął pesymistyczno-katastroficznym nastrojom początku wieku. Na bazie lektury dzieł Nietzschego stworzył własną filozofię pogodnego i aktywnego podejścia do siebie, życia i wypadków losowych.
W tym kontekście należy umieścić „Kowala”. A jak odnieść się do tytułowej postaci? Kreowana jest ona na osobę zdeterminowaną, świadomą własnej wartości, którą wykuwa, nie znoszącą słabości. Zdaje sobie sprawę z własnej siły, której nie zawaha się użyć. Staff stworzył kowala za pomocą sugestywnych obrazów: siłacz wykuwa siebie i swoje serce („hartowne, mężne, dumne, silne”) za pomocą młota, rzuca je na kowadło („twarde, stalowe”). Ale niech serce tylko okaże się słabe - wtedy mocarz użyje siły i zniszczy wątły twór swoich dłoni. Można dostrzec determinację w czasownikach, jakich używa: wyrzucam, ciskam, walę, trzeba, muszę, rozbiją, giń, zmiażdżone. Jest w nich siła, nawet groźba. Opis jest dynamiczny, pełen rozmachu i ruchu. Bohater na pewno nie kojarzy się z kimś wątłym, niepewnym i banalnym.
Po dwóch strofach zmienia się bohater wiersza: kowal zwraca się do swego serca, o którym wspomniał w pierwszym wersie („kruszce drogocenne”). Zarazem owe kruszce można potraktować jako zbiór cech, które kowal chce przekuć, dowartościować. Podmiot liryczny grozi sercu: „lecz gdy ulegniesz”, „gdy pękniesz”, „w pył cię rozbiją pięści”, „lepiej giń”. Uwypukla skrajną stronę swej osobowości, nie ma tu niuansów, tylko zdecydowanie: albo będziesz, serce, mocne i wartościowe, albo giń. Nikt nie kocha słabeuszy, liczą się tylko jednostki mocne, wartościowe, waleczne, dążące do doskonałości, samoświadomości. Moc i czyn podkreśla użycie przez Staffa obrazowania mitologicznego, zwłaszcza sięgnięcie do mitu Hefajstosa i cyklopów.
Staff wskazuje na jeszcze jedną stronę czynu: aktywność sprawia, że więcej nam się chce, radujemy się (o czym wprost mówi poeta w wierszu: „radosna otucha”), przezwyciężając własną, ludzką niemoc. Zyskujemy konkretny kształt, osobowość, charakter. Wydobywamy się z nieświadomości (którą sugerują „głąb nieodgadła”, „otchłanie bezdenne”, „bezkształtna masa”).
Poeta puentuje: istnieje ryzyko, że serce nie wytrzyma, pęknie. Lepiej jednak nie żyć, niż być słabym, dokonać autodestrukcji, nie poddać się. Owa nietzscheańska idea wcielona jest w czyn kowala, heroiczny i poświęcony. Puenta zaś odnosi się do dekadentyzmu. Zatem jest „Kowal” pochwałą dążenia do doskonałości, budowania własnej osobowości, męstwa, wartości zawartą w symbolu mocarza-kowala.
„DESZCZ JESIENNY”
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze...
W dal poszły przez chmurna pustynię piaszczystą,
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich młodem...
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
„Deszcz jesienny” stanowi jeden z najbardziej znanych wierszy Staffa i najczęściej rozpoznawanych tekstów dekadenckich epoki. Pochodzi z drugiego tomu Leopolda Staffa, „Dzień duszy” (1903).
Już tytuł wiersza zapowiada treść i nastrój. Liryk nie będzie miał nic wspólnego z radosną, energiczną aurą „Kowala”. Wprowadza nas za to w klimat mokry, przygnębiający, ostateczny, szary i smutny. W przestrzeń, gdzie nie ma nadziei, gdzie panuje nastrój schyłkowości, czyli modernistycznej dekadencji. Zresztą, wprowadzenie w tytuł jesieni implikuje pewne konotacje: jesień wszakże to czas, gdy świat powoli zasypia, przygotowuje się do zimy, gdy zrodzona na wiosnę i rozkwitła latem natura więdnie, umiera.
Ze względu na typ liryki trzeba mówić o „Deszczu jesiennym” jako o liryce pośredniej, a konkretnie opisowej. W kunsztownej formie poeta opisuje pejzaż, jaki widzi za oknem i odnosi go niejako do siebie, będąc zarazem oddzielonym od niego szybą. Nie poznajemy uczuć podmiotu lirycznego wprost, nie mówią nam o nich formy czasownikowe, a przecież ma się wrażenie, jakby impresje podmiotu lirycznego spływały na czytelnika. Można wywnioskować, że postać za szybą odgradza się od deszczu, jesieni, przemijania, w końcu od śmierci. Nie pozostało w nim nic z kowala, tytana pracy, aktywisty. Teraz jest biernym widzem.
Bohaterem wiersza jest deszcz jesienny, stanowiący tło dla refleksji. Pod koniec tekstu pojawia się inna postać - szatan. Niemniej jego obecność nie jest ważna sama w sobie, ale podkreśla tylko schyłkowy nastrój i beznadzieję sytuacji.
Tekst składa się z siedmiu zwrotek o zróżnicowanej ilości 12-sylabicznych wersów: po 6, 10, 6, 10, 6, 10 i 6 linijek. Owe wersy ułożone są w cztery zestroje akcentowe, zaś akcent pada na drugą, piątą, ósmą i jedenastą sylabę (ze średniówką po szóstej sylabie). Można zatem mówić o wierszu sylabotonicznym. Występują rymy żeńskie, końcowe, niegramatyczne, parzyste (aa bb aa).
Struktura wiersza jest regularna, dzieli się on na części o następującej po sobie regularności. Podkreśla ją wyrafinowany poetycki gest Staffa, mianowicie refren. Sprawia on, że wiersz zyskuje na melodii, refren potęguje wrażenie muzyczności, uzyskany już dzięki rytmowi, średniówce i eufonii oraz wyrazom dźwiękonaśladowczym (onomatopejom). Poza tymi środkami stylistycznymi pojawiają się również anafory (w refrenie stanowią one klamrę dla zwrotki) - w czwartej strofie. W tej samej zwrotce znajdują się pytania retoryczne. Zwraca uwagę wielość epitetów oraz charakterystyczna interpunkcja (namnożenie wielokropków), która potęguje wrażenie płynności wiersza.
Już refren, będący niejako nicią przewodnią dla wiersza, wprowadza nieprzyjemny, oleisty klimat pełen melancholii i smutku. W krajobrazie, jaki kreśli poeta, nic się nie zmienia, nie ma żadnego ruchu, wszystko określone jest przez „jednaki, miarowy, niezmienny” deszcz, który z biegiem lektury można odczytywać jako więzienie. Wszak jednostajne strugi deszczu tworzą swego rodzaju nieuchwytne, pionowe pręgi, a utopione w takich, a nie innych jesiennych, szarych kolorach mają prawo kojarzyć się z więziennymi prętami, a więc z więzieniem. Wrażenie nieszczęścia potęguje „jęk szklany... płacz szklany”, czyli symbole nierozerwalnie kojarzone ze łzami, co w genialny sposób podbija temat i bohatera wiersza - deszcz (w końcu można go metaforycznie ująć jako zbiór łez). Zatem deszczowa jednostajność to jeden z pomysłów Staffa na zbudowanie aury.
Poeta nie poprzestaje na tym. Używa również symboliki funeralnej: mary, żałoba, groby, korowód, pogrzeb oraz techniki onirycznej: sny, powiewne, chmurna, mglista. Mają one wnosić określone konotacje i barwy. Splatają się owe symbole w przepiękny, acz rozpaczliwy obraz końca i rozpaczy. Mglistość, zwiewność, cień podkreślają niestałość, eteryczność krajobrazu, podobnie rzecz się ma z kolorami: są one ponure, szare, czarne, jesienne właśnie. Zatem nastrój wiersza motywuje jego barwę.
A klimat „Deszczu jesiennego” nie należy do najweselszych, zarazem nie jest przecież gwałtownym krajobrazem rodem z romantycznych liryków. Staff posłużył się w nim po mistrzowsku malarską techniką impresjonistyczną, odmalowuje emocje i wrażenia bardzo delikatnie, płynnie, sennie wręcz. Zmieścił Staff w wierszu znużenie, apatię, przygnębienie, melancholię, smutek i brak nadziei. Wspomniane kolory oraz dźwięk deszczu na szybie wywołują apatię. Otacza ona podmiot liryczny, jest on w nią wchłonięty. Chce spać (namiastka śmierci), wyłączyć się ze wszystkiego, co się dzieje. Jednakże cały świat przypomina mu o sobie.
Wiersz dzieli się na trzy części. Pierwszy fragment zawarty został w drugiej strofie, po pierwszym refrenie: mamy do czynienia z manewrami młodości w zdegenerowanym świecie, który pustynnieje, nie doradza się (bo minęła noc, ale nie wstaje dzień). Niezwykle sugestywny ten obraz, zakończony wielokropkiem.
Część druga opisuje odchodzenie ludzi (czwarta strofa), bliższych i dalszych, lubianych i kochanych. Nie mówi się wprost kto to, używa się wymiennie zaimków „kto, ktoś”. Chodzi nie tylko o odchodzenie, ale i umieranie oraz rezygnację z drugiej osoby, rezygnację z uczucia na rzecz nieczułości i niewrażliwości, a więc postawy bezpiecznej i ochronnej wobec siebie. Takie ubezpieczanie się ma także głębszy wymiar: jest to rezygnacja z wyzwań, z aktywności, z kształtowania samego siebie, a więc „Deszcz jesienny” niejako przeczy idei czynu zawartej w „Kowalu” Staffa. Podmiot liryczny mówi również o bezgranicznej samotności, w której teraz żyje, jednakże nie robi ona na nim wrażenia, gdyż jego serce stępiło się, znieczuliło, uniewrażliwiło. Stąd niepowodzenie miłosne, brak szczęścia. Zarazem czytelnik odnosi wrażenie, że jest to dobrowolny wybór podmiotu lirycznego, godzi się on na taki los, nie podejmuje żadnej walki.
Również ta strofa wypełniona jest wątkami funeralnymi, śmiercią: „zmarł nędzarz”, „ktoś umarł”, „spaliły się dzieci”. I - podobnie jak w strofie drugiej - zwrotka zakończona jest motywem płaczu.
Część trzecia wiersza skupia się na obrazie szatana oglądanego zza szyby, jak ten idzie przez ogród. I nie jest to przestrzeń arkadyjska, ocalająca świat, krajobraz sprzyjający wytchnieniu. Pejzaż został zdegradowany, zniszczony przez szatana, obrócony w ziemię jałową, w pustelnię. Kwiaty zostały przysypane popiołem, trawniki ukamienowane. W tym obrazie można dostrzec ślad staffowskiego i modernistycznego myślenia o naturze jako przestrzeni stanowiącej kontrę dla świata cywilizacji, który niesie ze sobą tylko katastrofę. Te kamienie, kolory ołowiu i szarości mogą odpowiadać kamieniom zaklętym w budowle, po prostu mogą odbijać miasto jako fetysz, ale i źródło niepokojów. W tym kontekście zastanawia postać płaczącego szatana, postaci przesiąkniętej złem, a w jakiś ambiwalentny sposób reagujący na spustoszenie, którego dokonał. W tym wierszu nawet diabeł jest śmiertelnie smutny, melancholia dotyka również jego. Wynika z tego, że nikt nie jest w stanie poradzić sobie z losem, nawet silna jednostka.
Ten niezwykły, wyrafinowany wiersz nie pozostawia wątpliwości co do nastroju poety w momencie jego pisania. Aczkolwiek to stwierdzenie może wydawać się ryzykowne, to mimo wszystko trudno odpędzić się od myśli, że tak sugestywny liryk oddaje dekadenckie nastroje epoki. Jest wybitnym przykładem wiersza sylabotonicznego, mistrzowskiego opanowania sztuki naśladowania odgłosów rzeczywistości i psychologizacji przestrzeni.
„PRZEDŚPIEW”
Czciciel gwiazd i mądrości, miłośnik ogrodów,
Wyznawca snów i piękna i uczestnik godów,
Na które swych wybrańców sprasza sztuka boska:
Znam gorycz i zawody, wiem, co ból i troska,
Złuda miłości, zwątpień mrok, tęsknot rozbicia,
A jednak śpiewać będę wam pochwałę życia -
Bo żyłem długo w górach i mieszkałem w lasach.
Pamięcią swe dni chmurne i dni w słońca krasach
Przechodzę, jakby jakieś wielkie, dziwne miasta,
Z myślą ciężką, jak z dzbanem na głowie niewiasta,
A dzban wino ukrywa i łzy w swojej cieśni.
Kochałem i wiem teraz skąd się rodzą pieśni;
Widziałem konających w nadziejnej otusze
I kobiety przy studniach brzemienne, jak grusze;
Szedłem przez pola żniwne i mogilne kopce,
Żyłem i z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce.
Przeto myśli me, które stoją przy mnie w radzie,
Choć smutne, są pogodne jako starcy w sadzie.
I uczę miłowania, radości w uśmiechu,
W łzach widzieć słodycz smutną, dobroć chorą w grzechu,
I pochwalam tajń życia w pieśni i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem i wprawny w cierpieniu.
„Przedśpiew” - wiersz pochodzący z tomu „Gałąź kwitnąca”, credo Staffa, wyznanie stoicyzmu - wiele mówiło się o tym tekście w epoce. Pozostaje on aktualny również dzisiaj, w czasach, gdy nic nie jest pewne, a wszystko ambiwalentne.
Zanim zaczniemy lekturę, warto przyjrzeć się tytułowi. Enigmatyczny „Przedśpiew” z pozoru nie znaczy nic, lecz gdy pomyślimy nad kontekstem lub proweniencją tytułu, odkryjemy jego ukryty sens. Gdyby zastanowić się nad sytuacją podmiotu lirycznego, można by stwierdzić, że znajduje się on już u kresu sił, a jeśli nie, to przynajmniej stał się mędrcem, przeżył egzystencjalne wtajemniczenie. Zatem byłby to taki łabędzi śpiew, ostatnie tchnienie, wyszeptana prawda tuż przed kresem. Oczywiście, to tylko jedna z możliwych interpretacji.
Wiersz reprezentuje typ liryki bezpośredniej (osobistej) - świadczy o tym użycie czasowników w pierwszej osobie liczby pojedynczej: „znam”, „wiem”, „będę”, „żyłem”, „mieszkałem”, „przechodzę”, „kochałem”, „widziałem”, „szedłem”, „uczę”, „pochwalam” oraz zaimki typu „mi”, „mnie”, „me”. Można zwrócić uwagę na użyty czas wypowiedzi lirycznej: pięć z nich użytych zostało w czasie teraźniejszym, pięć w czasie przeszłym i tylko jeden w czasie przyszłym. Niesie ten zabieg konkretne wnioski: znaczy on, że podmiot liryczny znajduje się już prawie u kresu, niewiele BĘDZIE, a wiele już BYŁO i trochę ciągle JEST. Można stwierdzić, że podmiotem lirycznym w wierszu jest sam Staff, ale równie dobrze można powiedzieć, że imituje on każdego humanistę tudzież człowieka doświadczonego. Natomiast adresatem wiersza byłby bohater zbiorowy, bliżej nieokreśleni ONI (w wierszu występują pod płaszczem „wam”). Wyobraźnia i sposób obrazowania podpowiadają kadr, w którym znajduje się mistrz ceremonii - Staff/poeta/mędrzec - otoczony wianuszkiem uczniów, chłonących z jego ust prawdy życiowe.
„Przedśpiew” jest wierszem stychicznym, regularnym, składającym się z dwudziestu dwóch wersów po trzynaście sylab. Występują rymy żeńskie, końcowe, niegramatyczne, parzyste. Staff nie używa wielu środków stylistycznych, ogranicza się do metafor, ciekawych epitetów, zaskakujących oksymoronów, porównań, ludowych nawiązań („kobiety przy studniach brzemienne, jak grusze;/ szedłem przez pola żniwne”, „jak starce w sadzie”).
Właśnie nawiązaniom warto poświęcić trochę uwagi, należy bowiem czytać „Przedśpiew” w kontekście, interdyscyplinarnie. Pojawiają się odniesienia do myśliTerencjusza, rzymskiego komediopisarza, przywołane prawie dosłownie: „żyłem i z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce”. Innym nawiązaniem jest użyty nie wprost cytat z Jana Kochanowskiego „Do gór i lasów”: „bo żyłem długo w górach i mieszkałem w lasach”. To nie wszystko. Staff wypowiada się w tonie refleksyjnym, z perspektywy, dystansu. Używa retrospekcji - patrzy w przeszłość, ogarnia spojrzeniem dotychczasowe życie. On, artysta, ale i jednostka, czciciel natury, doświadczył, że śmierć i narodziny istnieją, że nie ma życia bez śmierci. Dla Terencjusza ważne jest urodzenie - aby być. Staff pisze - należy żyć. Dookreśla on tym samym myśl komediopisarza. Używa przecież figury starca siedzącego w sadzie - sygnalizuje pogodzenie się z cyklem życia, przemijalnością.
Ciekawe jest staffowskie spojrzenie na grzech: według niego grzech to „chora dobroć”, a mądrość ma rys smutku, gdyż widzi więcej, jest świadoma. Czyż nie to właśnie miał na myśli autor „Kowala” i tłumacz dzieł Nietzschego?
Staff kreuje siebie na „czciciela gwiazd”, czyli kogoś, kto posiadł mądrość astronomii, zatem w jakiś sposób posiadł świat. „Miłośnik ogrodów” - czyż nie jest on umiłowanym w harmonii i tradycji klasycznej? „Wyznawca snów” - może postrzega siebie poeta jako namiętnego marzyciela, idealistę, entuzjastę rzeczy trudnych i niemożliwych? Prezentuje Staff własne doświadczenie: nie obce mu „gorycz i zawody, (...) ból i troska, /Złuda miłości, zwątpień mrok, tęsknot rozbicia”, a zatem przykre, lecz hartujące człowieka sytuacje i stany.
Na przekór jednak poeta wielbi życie i głosi jego pochwałę. Kreśli przestrzenne obrazy doświadczenia, obecności w lasach i górach (wysokość i gęstość), smakowania dni jasnych i ciemnych (kolejne opozycje), oglądania narodzin i śmierci, skrajności, a przecież wyrażonych tak lekko i nienachalnie. Doznał palety uczuć i wie, o czym mówi. Teraz przekazuje swoją wiedzę i mądrość w filozofii stoicko-epikurejskiej, tej głoszącej umiar i trzymanie fasonu bez względu na okoliczności oraz umiejętności czerpania szczęścia i radości z każdej chwili życia. Stąd blisko do franciszkanizmu, którego myśl i ideę zaszczepił w polskiej poezji właśnie Staff.
Nie można nie wspomnieć o motywie wędrówki wpisanej w wiersz; objawia się on w czasownikowych formach wyrazów. Klasycyzm poety uwidacznia się w skromnej, wypośrodkowanej formie wiersza oraz prostej tonacji emocjonalnej, nie mającej nic wspólnego z ekspresjonistycznymi, dekadenckimi tekstami sobie współczesnych.
Staff kolejny raz udowadnia, że jest poetą osobnym, nie idącym ślepo po sznurku modernistycznej poetyki. Gdy Kasprowicz, Tetmajer, Przybyszewski wojowali ze światem i głosili o wszechobecnym poczuciu zagrożenia, autor „Snów o potędze” zgłębiał życie w całej jego rozciągłości, smakował je, poznawał meandry, blaski i cienie. W tej perspektywie może o sobie pisać jako o mędrcu, mistrzu, starcu, humaniście, któremu nic co ludzkie, nie jest obce. Tylko pozazdrościć tej chłonnej postawy maksymalnego otwarcia na świat i jego afirmacji, akceptacji.
„KARTOFLISKO”
Pod niebem, co jesiennym siąpi kapuśniakiem,
Na sejm zlatują wrony w żałobnym zespole
I z krzykiem krążą nisko nad kobiet orszakiem,
Rozpinając swych skrzydeł czarne parasole.
A robotnice w twardym, cierpliwym mozole,
Okryte - każda innym - barwistym wełniakiem,
Dziobią pilnie motyką ziemniaczane pole,
W miękkiej ziemi stopami zaparte okrakiem.
Pośród mgły i szarugi, przemokłe do nitki,
Grudy grzęd rozgarniają schylone najmitki
I spod zeschłych badyli i płytkich korzeni
Zbierają krągłe bulwy, jak jaja spod kwoki,
I rzucają je w wiadro lub ceber głęboki,
Co głucho grzmią jak bębny na odmarsz jesieni.
Wiadomości wstępne
Kartoflisko pochodzi ze zbioru wierszy Ścieżki polne, który zostały wydany w 1919 roku. W odróżnieniu od Kasprowicza, który napisał cykl sonetów Z chałupy, Staff nie miał na celu ukazania nędzy panującej na polskiej wsi, wręcz przeciwnie. Nieoczekiwanego piękna nabierała codzienna praca, wśród najwyżej cenionych wartości znalazły się ponadto pokora i prostota. Łamiąc młodopolski stereotyp nakazujący twórcy pogardę dla tłumu, Staff dowodził, że życie zwykłych ludzi też bywa cudem i szansą na ujawnienie harmonii istnienia. Rzeźbiarza ze Snów o potędze zastąpił rolnik, rzecznik ładu i codziennej, systematycznej pracy wykonywanej w nieustannym kontakcie z przyrodą, pisze o fascynacjach poety Jan Tomkowski.
Właśnie chęć ukazania piękna w codziennych, zwyczajnych czynnościach zwykłych ludzi stała się motywem do napisania przez Staffa Ścieżek polnych. Można zaryzykować stwierdzenie, że chodziło mu o pewnego rodzaju zabawę artystyczną polegającą na gloryfikacji czynności i zjawisk zwyczajnie banalnych. Przykładem tego może być właśnie sonet Kartoflisko. Ze swojego założenia sonet powinien traktować o czymś wzniosłym, heroicznym, godnym pamięci i uwagi, a u Staffa? Kartoflisko to utwór poświęcony wiejskim kobietom zbierającym ziemniaki na polu. A w innych utworach ze Ścieżek polnych możemy znaleźć utworu poświęcone chociażby wieprzowi czy gnojowi.
Interpretacja
Sonet poświęcony jest wiejskim kobietom, z których każda okryta jest barwnym, ludowym wełniakiem, zbierającym ziemniaki na polu. Mimo brzydkiej pogody i siąpiącego deszczu robotnice nie przerywają zajęcia i pracują nadal w twardym, cierpliwym mozole. Podmiot liryczna zwrócił szczególną uwagę na jesienny pejzaż opisując chmarę wron, kłębiących się nad głowami kobiet, mgłę i pole. Co ciekawe opisał również rytmiczny dźwięk, jaki wydaj wrzucane do blaszanych wiader ziemniaki. Chociaż ogólny widok może wydawać się szary i przygnębiający, to z wiersza wyraźnie emanują pozytywne emocje. Podmiot liryczny wydaje się być zachwycony kobietami i środowiskiem, w jakim przyszło im pracować.
Analiza
Sonet to utwór poetycki, który ma jasno i wyraźnie określone wymagania formalne. Zawsze musi składać się z dwóch czterowersowych strof o powtarzających się rymach (ABAB ABAB lub ABBA ABBA) oraz dwóch tercyn o odmiennych rymach (CDC DCD lub CDE CDE). Według wzoru pierwsze dwie strofy powinny zawierać część opisowo-narracyjną sonetu, a pozostałe dwie refleksyjno-liryczną.
Kartoflisko nie spełnia wymogów klasycznego sonetu, ponieważ nie posiada części refleksyjnej. Utwór w całości złożony jest z opisu przyrody, kobiet i ich pracy na polu. Brakuje jakichkolwiek komentarzy, odniesień czy wniosków wypowiedzianych bezpośrednio przez podmiot liryczny.
Co charakterystyczne dla twórczości Staffa, Kartoflisko, choć jest utworem krótkim, naszpikowane jest środkami artystycznymi. Poczynając od epitetów: jesiennym kapuśniakiem, wrony w żałobnym zespole, skrzydeł czarne parasole, cierpliwym mozole, barwistym wełniakiem, ziemniaczane pole, miękkiej ziemi, schylone najmitki, zeschłych badyli, płytkich korzeni, krągłe bulwy, ceber głęboki. Poprzez metafory: Rozpinając swych skrzydeł czarne parasole. Po porównania: Zbierają krągłe bulwy, jak jaja spod kwoki, Co głucho grzmią jak bębny na odmarsz jesieni.
„ARS POETICA”
- interpretacja:
Wiadomości wstępne
Liryk Ars Poetica będący w rzeczywistości zwięzłym manifestem poetyckim Leopold Staff opublikował w swoim tomiku zatytułowanym Barwa Miodu w 1936 roku. Trzyzwrotkowy utwór stanowi konsolidację poglądów poety, jego przemyśleń, refleksji oraz rozważań nad tworzeniem jasnej i prostej liryki. Dążenie do tego wypełniło twórczość Staffa.
Wiersz podejmuje znany w literaturze motyw Ars poetica - sztuki poetyckiej. Podejmowali już go przed Staffem między innymi:
Arystoteles w Poetyce,
Horacy w Liście do Pizonów,
Juliusz Słowacki w Beniowskim,
Krzysztof Kamil Baczyński w Ars poetica,
Stanisław Grochowiak w Ars poetica,
Czesław Miłosz w Ars poetica.
Leopold Staff w swoim wierszu Ars poetica , zawierającym przemyślenia, refleksje oraz rozważania nad tworzeniem jasnej i prostej liryki, nawiązuje do dorobku oraz poglądów poetyckich starożytnego twórcy Horacego. Ukłon w stronę antycznego poety widać już w tytule wiersza. Ars poetica to List do Pizonów Horacego. Tan wierszowany esej, będący jednym z najsławniejszych tekstów dotyczących poezji, stał się wykładnią klasycznej poetyki, formułując jej główne założenia i stając się wykładnią jej zasad, podstawą poetyki europejskiej. Horacy omówił w nim dokładnie strukturę dzieła literackiego, nakreślił parę ważnych słów o kompozycji, budowie tekstu, stylu i języku. Postulował, by poeta przekazywał w poezji swoje doświadczenia, refleksje. Najważniejsze dla starożytnego twórcy było jednak to, by czynił to szczerze i po dokładnym przemyśleniu, aby jego słowa wypływały „z wnętrza”.
Staff ustosunkowuje się w swoim wierszu do tez głoszonych przez autora sentencji „non omnis moriar”.
W każdej z trzech zwrotek porusza inne aspekty tworzenia poezji.
Pierwsza traktuje o początkowym etapie tworzenia poezji. Traktuje o roli natchnienia, nazwanego przez Staffa nieuchwytnym echem, określonego mianem symbolu najgłębiej ukrytych, ulotny i subtelnych myśli. Poeta porównuje natchnienie do chwilowego echa, ponieważ tak samo jako echo, czyli dźwięk powtarzający się kilkakrotnie, za każdym razem ciszej - odbija głosy, tak wena jest znakiem błyskawicznych myśli, ulotnych emocji wywołanych chwilą, niewytłumaczalnych uczuć. Natchnienie jest pojęciem niedefiniowalnym, lecz dającym się wyczuć. Zupełnie jak miłość:
Echo z dna serce, nieuchwytne, |
Echo motywuje poetę w procesie tworzenia, daje mu siłę w opisywaniu piękna otaczającego go świata, ulotności przyrody, zmian natury. Pozwala mu przenieść jego marzenia, pragnienia, smutki na papier.
Słowa, które woła, są nawiązaniem do horacjańskiego hasła „carpe diem”, oznaczającego dosłownie „żyj chwilą”, czyli czerp radość z każdej sekundy istnienia.
Staff tą aluzją chciał zwrócić uwagę człowieka na fakt, iż materiału, inspiracji i natchnienia niezbędnego w czasie przelewania poezji na kartkę papieru dostarczają właśnie takie krótkie chwile, wyjątkowe migawki niespodziewanego szczęścia.
Kolejne dwie zwrotki dają czytelnikowi wytyczne, co ma robić, czego szukać, gdzie patrzeć, by tworzyć prawdziwą „poezję”. Poeta rozważa, jaki powinien być charakter i przeznaczenie poezji.
Druga strofa dotyczy kwestii porozumienia między nadawcą a odbiorcą tekstu, która jest gruntowna dla poezji. Podmiot mówi, że najważniejszym walorem tekstu jest jego zrozumiałość. Jednocześnie mówi o obowiązkach ciążących na twórcach, którzy powinni pisać dla ogółu - tworzyć dzieła autentyczne, wypełnione prawdziwymi emocjami,
lecz spełniające kryterium komunikatywności: |
Podmiot wyznaje, że podczas procesu tworzenia dzieła nie przyświeca mu idea zadziwienia czy zszokowania odbiorców, lecz zrealizowanie walorów przystępności, zrozumiałości i szczerości przekazu. Słowo bracie zmniejsza dystans między poetą a jego czytelnikiem, przez co wiersz zyskuje jeszcze bardziej na „zwykłości”, przypomina wręcz pogawędkę przy kawie. Tym zabiegiem poeta szuka kontaktu z czytelnikiem.
Trzecia strofa z kolei postuluje prostotę teksu:
I niech wiersz, co ze strun się toczy, |
Wzorem wiersza według podmiotu lirycznego jestpołączenie rytmu i dźwięku (poezja powinna przypominać muzykę), wzbogacenie go jasnością jakspojrzenie w oczy oraz uatrakcyjnienie przez prostotę przekazu, która podniesie łatwość w komunikacji z czytelnikiem. Odcina się od skomplikowanych i wyszukanych środków stylistycznych i popiera tworzenie w języku jasnym i „czystym”.
Autor postuluje zatem przejrzystość, transparentność poezji, która stanie się przyczynkiem do rozmowy między nadawcą a odbiorcą tekstu, zmusi tego drugiego do zastanowienia się nad ważnymi problemami, do rozmyślań nad o rzeczami pięknymi, niezwykłymi, lecz ulotnymi - tak samo jak motyle i poezja. Poezja powinna zachęcać do nieustannego obcowania z nią, do traktowania jej jako coś najzupełniej normalnego, „zwykłego” w swej niezwykłości.
Wiersz Staffa jest zatem wykładnią sztuki, jaką powinien opanować poeta, by zasłużyć sobie na to zaszczytne miano. Przede wszystkim musi dotrzeć do dna serca odbiorcy, rozbudzić i stymulować jego wyobraźnię wzbogacając ją z każdy utworem o nowe, nieznane do tej pory kształty chwil.
Poeta ujawnia w nim swoją personalistyczną postawę na sztukę poetycką. Jak zauważa Marta Wyka:
Stawiał on bowiem zawsze wartości personalne ponad historycznymi, za dobro najwyższe uznawał dobro jednostki, takiej jednostki, która przeżycie metafizyczne i egzystencjalne przeciwstawia historycznemu. Z tego też powodu Staff nie mógł zaakceptować poetyki codzienności w jej wersji „masowej”. Mógł z niej wydobywać na światło dzienne owych pojedynczych „prostych ludzi”, zachowując przy tym doświadczenie własne jako najważniejsze. Jeżeli więc jest u Staffa próba zrozumienia - wysoce humanistycznego - świata prostego człowieka, nie ma identyfikacji z tym światem. |
- analiza:
Utwór Ars poetica zaliczamy do liryki bezpośredniej, ze względu na pierwszoosobową konstrukcję podmiotu lirycznego, który ujawnia się dzięki wprowadzeniu czasowników w pierwszej osobie liczy pojedynczej: łowię, abym zdumiał oraz zaimków: woła mi, mnie zrozumiał.
Zabieg ten powoduje, że czytelnik utożsamia bohatera liryku z jego autorem, czyli Staffem. Nie można tego jednak brać jako pewnik, ponieważ kategoria podmiotu lirycznego jest zawsze swoistą kreacją artystyczną, tzw. bytem wewnątrztekstowym. Bądź co bądź, podmiot mówi nam o swoich uczuciach, dzieli się refleksjami nad konstrukcją poezji, przemyśleniami nad procesem tworzenia.
Wiersz składa się z trzech czterowersowych strof o wyrównanej mierze dziewięciozgłoskowca. Każda stanowi poruszenie odmiennego problemu i wytycznych podczas tworzenia poezji.
Staff, popierając stosowanie rymów w poezji, zastosował tu rymy dokładne (wyjątek …przepadnę - …żadne! W pierwszej strofie), przeplatane żeńskie ABAB.
Rytm wyznacza także równa liczba sylab w każdym wersie - jedenaście. Na uwagę zasługujeporównanie poezji do motyla: Łowię je spiesznie jak motyla, przez co podkreśla jeszcze bardziej ulotność pięknego słowa, trud w „złapaniu”, zamknięciu i uchwyceniu w tym nim, delikatnym i wyjątkowym, znaczenia.
Wiersz zalicza się do kręgu wierszy klasycystycznych. Staff nawiązuje w tym liryku zbudowanym według klasycznych reguł do poetyki Horacego, postuluje w nim komunikacyjną wartość poezji, prostotę tekstów, przejrzystość języka, jasność stylu.
Jak podsumowuje analizę wiersza Urszula Lementowicz w opracowaniu Poezje Leopolda Staffa:
Ideał głoszonego przez siebie programu poetyckiego Staff zaprezentował, odwołując się do prostej, regularnej formy i przystępnego, dla wszystkich zrozumiałego, choć uporządkowanego z troską o efekt estetyczny, słownictwa. |
„WYSOKIE DRZEWA”
- interpretacja:
Wiersz Wysokie drzewa ujrzał światło dzienne jako część tomiku o takim samym tytule, który ukazał się w 1932 roku. Zbiór przyjęty został raczej chłodno, ponieważ wielu odbiorcom wydawał się pochodzić z poprzedniej epoki. Staff powrócił w jego tematyce do młodopolskich haseł i wartości, takich jak symbolizm czy impresjonizm. Sam wiersz opowiada o więzi człowieka i natury.
Wysokie drzewa to najogólniej rzecz ujmując poetycki opis… wysokich drzew. Podmiotem lirycznym wydaje się poeta hołdujący klasycznym wartościom sztuki. Utwór stanowi wyraz jego zachwytu nad pięknem krajobrazu. Na pierwszym planie widnieją monumentalne wysokie drzewa na tle zachodzącego słońca. Impresjonistyczny obraz przyrody dopełnia jezioro. Staff w niezwykle wyrafinowany sposób, za pomocą środków artystycznych, oddał nie tylko wizualne piękno zjawiska, ale i jego dźwięki, a nawet zapach. Można się zastanawiać, czy utwór jest pochwałą przyrody, czy też niesie ze sobą inne znaczenie.
Tytułowe drzewa są przecież W brązie zachodu kute wieczornym promieniem, co powinno przywodzić odbiorcy na myśl rzeźbę, czyli sztukę uznawaną przez antycznych za doskonałą. Staff wydaje się mówić czytelnikowi: oto drzewa, dzieła najdoskonalszego rzeźbiarza - natury! To właśnie przyroda zdolna jest do tworzenia prawdziwego piękna, a człowiek co najwyżej może je podziwiać.
Idąc dalej dostrzegamy, że konary drzew tworzą nad połacią wody coś na kształt sklepienia. Obraz ten przywodzi na myśl wspaniałą świątynię, która zamiast z kolumn zbudowana jest z pni. Wewnątrz niej króluje piękno, rozbrzmiewa wspaniała muzyka koników polnych i roznosi się zielono-złoty zapach wody. Dla zrozumienia wiersza ważne jest również, aby zapoznać się z symboliką drzewa. W wielu kulturach oznacza ono życie i jego nieodgadnione ścieżki, siłę, potęgę, doskonałość, witalność.
Ostatnia część wiersza opisuje wrażenia poety, który sierpniowego wieczora na brzegu jeziora kontempluje ten niesamowity widok. Dowiadujemy się, że dzięki obcowaniu z pięknem przyrody ,jego dusza nie tylko rośnie, ale się wyzwala. Właśnie takie jest przesłanie utworu. Jest wskazówką, gdzie powinniśmy szukać ukojenia, piękna, natchnienia, szczęścia - tylko na łonie przyrody, jedynej prawdziwej artystki.
Uważa się też, że Wysokie drzewa to jeden z wielu przejawów franciszkanizmu w twórczości Staffa. Wiadomo, że poeta był zafascynowany sylwetką świętego Franciszka i zgadzał się z wieloma jego mądrościami. W omawianym wierszu odzwierciedlona zostały myśl przedstawiania świata jako doskonałego boskiego dzieła, w którym piękno jest wszechobecne i oczywiste. Wszystkie elementy świata natury współgrają ze sobą, tworząc idealną harmonię.
- analiza:
Wysokie drzewa składają się z trzech czterowersowych strof. Każdy z wersów zbudowany jest z trzynastu zgłosek i obdarzony jest regularną średniówką po siódmej sylabie. Rymy są tu parzyste i krzyżowe, typu ABAB (drzewa, promieniem, rozlewa, sklepieniem). Ponadto każda strofa to jedno zdanie wielokrotnie złożone. Utwór został spięty przez autora klamrą kompozycyjną (wers O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa pojawia się na początku i końcu utworu), przez co można nazwać go pierścieniowym.
Bogata warstwa artystyczna wiersza została zbudowana za pomocą:
metafor: np. Tysiącem srebrnych nożyc szybko strzygą ciszę,
epitetów: np. wysokie drzewa, wieczornym promieniem, srebrnych nożyc,
onomatopei: np. strzygą,
personifikacji: np. I zmierzch ciemnością smukłe korony odziewa.
Utwór w swojej budowie i treści nawiązuje niewątpliwie do klasyki. Jedną z jej cech był styl wysoki i patos. Mamy z nimi do czynienia także w wierszu Staffa. Przedstawiony obraz jest monumentalny, potężny niczym pomnik. Taki sam jest język utworu, czuć w nim patos, uniesienie i powagę. Poczucie to potęguje zwłaszcza ostatni wers: O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa! Również z klasyki wywodzi się pokrywalność długości zdań z długością strof.
Podmiotem lirycznym utworu jest wrażliwy na piękno natury człowiek, prawdopodobnie poeta. Nie jest jednak możliwe, aby określić jego wiek czy płeć. Po przeanalizowaniu prowadzonej przez niego narracji można dojść do wniosku, że Wysokie drzewa zaliczają się do liryki pośredniej. Badacze przypisują utwór Staffa ponadto do bardziej szczegółowej kategorii: liryki opisowej.
„CIRRICULUM VITAE”
- interpretacja:
Leopold Staff, jeden z najbardziej znanych polskich poetów dwudziestego stulecia opowiada o swoim dorastaniu do bycia poetą. Utwór Curriculum vitae już w swym tytule sugeruje zawartość tematyczną. Poeta prezentuje w nim swoje poetyckie „cv”
W wierszu Staff dzieli się z czytelnikiem - adresatem tekstu - swoimi doświadczeniami, przemyśleniami oraz rozmyślaniami na temat dorastania, tworzenia dojrzałej poezji.
W dwóch częściach - opisowej i refleksyjnej - z których każda liczy po dwie strofki, podmiot liryczny ukazuje etapy swojego życia. Opowiada tym samym o zmianach, jakie w nim zachodziły, o wydarzeniach, które kształtowały jego osobowość, dlatego ten wiersz możemy rozpatrywać w kategoriach uniwersalnych. Opisywane doświadczenia przydarzyły się większości z nas.
W pierwszej strofie utworu poeta wspomina swoje dzieciństwo, gdy był niewinny, co można także rozumieć w metaforycznym znaczeniu - był nieświadomy swojego talentu, niezdecydowany na twórczość artystyczną:
Dzieciństwa mego blady, niezaradny kwiat |
.
Wyznaje, że jego dzieciństwo było osłonięte kloszem, nie spotykały go w młodych latach żadne przykrości, był odizolowany od prawdziwego świata. Owym bladym, niezaradnym kwiatem może być w tym przypadku talent poetycki poety, który nie mógł się rozwinąć w dzieciństwie, ponieważ odgradzały go choć pieszczące, to jednak cieplarniane cienie. Poeta wspomina, że w tamtych latach miał Nieśmiałe i lękliwe spojrzenie, dokonując jakiegokolwiek wyboru, podejmując nawet najmniejszą decyzję - cudzych czepiał się szat. Nie ponosił konsekwencji, nigdy nie spotkało go nic złego. Był dzieckiem, więc cechowała go niesamodzielność, zależność od innych ludzi, najprawdopodobniej od rodziców.
Mimo wszystko wymowa pierwszej zwrotki jest nostalgiczna i melancholijna, przebija z niej tęsknota za czasami, gdy podmiot liryczny otaczały kochające go osoby, dbające o niego, dające mu poczucie bezpieczeństwa i beztroski. Można ją także odczytywać jako wspomnienie o pierwszych, nieporadnych i nieudanych krokach w poezji, o szukaniu ideałów i wzorców artystycznych.
Kolejna zwrotka przenosi nas w czasy młodości poety, gdy stawiał pierwsze kroki poza środowiskiem rodzinnym:
Młodość ma pierwsze skrzydła swe wysłała w świat, |
Dorastając, młody Staff zaczął określać i poznawać siebie. Towarzyszyła temu radość, zniecierpliwienie oraz zachwyt nad czynionymi spostrzeżeniami na temat własnego charakteru i osobowości.
Jego serce i umysł wypełniały zaszczytne idee. Był optymistycznie nastawiony do świata, który stanowił w tamtym czasie dla niego niewyczerpalne źródło wiedzy. Kochał milczenie, wspomnienie, westchnienie, a od posągów, od drzew i od trawy nauczył się prostej, pogodnej postawy.
Stopniowo zaczął myśleć nad przyszłością. Pokładał w niej wielkie plany. Pragnął zrealizować naprędce wieloletnie marzenia.
W tej zwrotce widać pewną tęsknotę za czasami beztroskiego dzieciństwa, ponieważ zdawał sobie sprawę, że dorosłe życie - choćby nie wiadomo jakie przynosiło korzyści związane z nieograniczoną wolnością, szacunkiem innych - wnosi także obowiązki i kłopoty, które będzie musiał rozwiązywać samodzielnie i na własną odpowiedzialność. Nikt nie poda mu gotowych odpowiedzi, nikt nie wskaże właściwej drogi.
Ostatnia zwrotka traktuje o dojrzałości poety, gdy nauczył się obserwować przyrodę i cieszyć z najmniejszej rzeczy:
I kiedym, stary smutku dom zburzywszy w gruzy, |
Wbrew powszechnemu mniemaniu, starość dla podmiotu lirycznego nie stanowi przeszkody w spełnianiu swoich marzeń. Ten czas jest tak samo udany, jak dzieciństwo czy dojrzewanie. Może nawet obfituje w jeszcze milsze niespodzianki, ponieważ podmiot jest już świadomy siebie, wie, co jest jego priorytetem, na co go stać, wie, że smutek nie przynosi korzyści. Nie musi już próbować się określać. Pojmuje siebie jako poetę, zna swoją wartość jako artysta, jest spełniony. Dopiero w dojrzałym wieku czuje harmonię, połączenie ze światem. Potrafi w pełni dostrzec piękno otoczenia oraz czerpać z niego to, co najlepsze, najbardziej wartościowe. W końcu rozumie go jego serce i kochają Muzy.
Wiersz Leopolda Staffa, w którym mamy swoiste podsumowanie jego życia i twórczości, jest ukłonem w stronę sztuki i kultury starożytnej, jest głosem szacunku dla tradycji literatury. Prócz stworzenia XX-wiecznego sonetu, poeta zaczerpnął trochę motywów i tematów z mitologii, okazując się być tym samym człowiekiem szukającym inspiracji poza swoją epoką, zafascynowanym artystami żyjącymi kilka wieków przed nim, tworzącym dzieła uniwersalne.
- analiza:
Wiersz Curriculum vitae należy zaliczyć ze względu na formę do klasycznego sonetu - wypracowanej formy poetyckiej o wielkiej tradycji w dziejach poezji.
Autor podzielił go na dwie części: w pierwszej - opisowej - złożonej z dwóch cztertowersowych strof podmiot liryczny opisuje swój rozwój poetycki, zaś w drugiej, refleksyjnej - kolejne dwie trzywersowe linijki - dzieli się z czytelnikiem przemyśleniami na temat swojejkondycji twórczej oraz rozważaniami nad dojrzałą, dorosłą poezją.
W obu częściach widać tradycyjne, klasyczne podejście Staffa do rytmu oraz rymów. Poeta skierował się w stronę rytmu stałego, zastosował rymy regularne, dokładne. W pierwszej części są to rymy ABBA:
…kwiat
…cienie.
…spojrzenie
…szat.
Z kolei linijki dwóch ostatnich wersów są ułożone w porządku CDC:
…trawy,
…dróg,
…postawy.
11