Ojcowie, doktorzy i święci o mieszanych tańcach Mirosław Salwowski


OJCOWIE, DOKTORZY I ŚWIĘCI O MIESZANYCH TAŃCACH

MIROSŁAW SALWOWSKI

Poniżej umieszczonych zostało kilkadziesiąt wypowiedzi Ojców, Doktorów, Świętych, pisarzy kościelnych, teologów katolickich, katechizmów, synodów i papieży na temat damsko-męskich tańców. Warty zaznaczenia jest fakt, iż poniższe cytaty, swym zasięgiem czasowym obejmują niemal całą historię istnienia Kościoła katolickiego. Pierwsze z wypowiedzi w tej kwestii sięgają bowiem już II wieku po Chrystusie, i ciągnąć się przez praktycznie wszystkie epoki historyczne (starożytność, wczesne i późne średniowieczne, renesans, barok, kontrreformacja, oświecenie, XIX wiek) zatrzymują się na latach 50 - tych dwudziestego stulecia.

Choć lektura tych wypowiedzi może miejscami sprawiać mniejsze bądź większe trudności, ufam, iż spokojne ich przeczytanie i rozważenie, ułatwi czytelnikom, wyrobienie sobie właściwego poglądu odnośnie problemu tak bardzo rozpowszechnionej dziś mody na tańce. Sądzę również, że, dla każdego trzeźwo i zdroworozsądkowo myślącego człowieka, nie będzie problemem zastosowanie dawniejszego nauczania katolickiego na temat tańców do oceny dzisiejszych zabaw tanecznych - zwłaszcza, gdy zważy się na fakt, iż tańce rozpowszechnione na początku 21 wieku, są w swej ogromnej większości, o wiele bardziej nieskromne oraz wyuzdane, aniżeli pląsy, które były piętnowane przez autorytety kościelne np. w XVI, XVII, czy choćby jeszcze na przełomie XIX i XX stulecia. Niech w lekturze i ocenie poniższego materiału, zdatna będzie też świadomość, iż zebrane w nim cytaty są autorstwa ludzi, mających ogromne, o wiele większe od naszego, doświadczenie Bożego prowadzenia, ludzkiej słabości i grzeszności oraz walki duchowej. W przygniatającej większości, autorzy cytowanych poniżej wypowiedzi, to osoby, które przez dziesiątki lat zajmowały się duszpasterstwem ludzi różnych stanów społecznych, słuchały w konfesjonałach wyznać dziesiątków, jeśli nie setek tysięcy ludzi, spędzały wiele czasu na modlitwie, a czasami też wypędzały złe duchy z opętanych. Uwzględnienie tego wszystkiego oraz szacunek dla bogatego duchowego doświadczenia tych wielkich Bożych mężów i niewiast, powinien pozwolić nam z większym dystansem spojrzeć na nasze, często bardzo ograniczone i mocno narażone na pomyłkę i błąd, przeżycia i doświadczenia związane z tańcem.

Wszystkich zaś, którzy zainteresowani są dokładniejszym poznaniem tradycyjnie katolickiego stanowiska w kwestii tańców damsko-męskich, zachęcam do zapoznania się z treścią książki pt. „Tańcząc z gwiazdami czy z szatanem? (oraz inne eseje)”, którą nabyć można za pośrednictwem internetowego formularza zamieszczonego na stronie:

http://savonarola.pl/2008/10/taczc-z-gwiazdami-czy-z-szatanem-oraz.html

KS. JAKUB WUJEK:

„A co się tańców dotyczy, jeśli że bez grzechu być mogą? Tedy znajdujemy w Piśmie świętym NIEKTÓRE tańce poczciwe, ku chwale Bożej uczynione, dla dziękowania za zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi od Pana Boga dane. Po wybawieniu ludu żydowskiego z niewoli egipskiej, a po przejściu przez morze czerwone, gdy w nim zatonęli prześladowcy jego; tam wszystek lud z radością i skakaniem dziękował Panu Bogu: tam Maria prorokini siostra Aaronowa ze wszystkimi niewiastami tańcowała, zaczynając piosnki, a dziękując Panu Bogu za ono zwycięstwo. Także kiedy był Dawid zabił onego olbrzyma Goliata, a wracał się z królem Saulem do Jeruzalem: tedy wychodziły przeciw im Panie i Panny ze wszystkich miast żydowskich, tańcując, grając i śpiewając: Poraził Saul tysiąc, a Dawid dziesięć tysięcy. Dawid także kiedy prowadził skrzynię Pańską do Jeruzalem skakał ze wszystkiej mocy przed Panem swoim, grając na harfie swojej. Także i córka Jefte, książęcia żydowskiego zabieżała z tańcem ojcu swemu, gdy się nawracał po zwycięstwie Ammonitów nieprzyjaciół swoich. I w Ewangelii czytamy o owym marnotrawnym synie, jako go ojciec wdzięcznie przyjął i sprawił przeń wesele z muzyką i tańcem. TAKOWE TAŃCE PRZYGANY NIE MAJĄ. ALBOWIEM NIE DLA ROZKOSZY, ANI DLA JAKIEGO WSZETECZEŃSTWA, ALE KU CHWALE BOŻEJ BYWAŁY SPRAWOWANE. A TEŻ TAM OSOBNO MĘŻCZYZNA, A OSOBNO NIEWIASTY TAŃCOWAŁY: NIE TAK SIĘ MIESZALI, JAK TO U NAS W OBYCZAJ WESZŁO.

Lecz te nasze tańce nie wiem jako mają być wymówione, z których nic dobrego, jeno wszelakie grzechy, a wszelakie złości pochodzą. Bo te tańce naprzód diabeł wymyślił i onego cielca na puszczy, gdy się Mojżesz Panu Bogu modlił, a wziął od niego dziesięcioro Przykazań na dwu tablicach własnym palcem napisane. A Żydzi ulawszy sobie cielca, około niego tańcowali, jako pismo świadczy: Iż siadł lud pospolity i jedli, pili, a potem wstali do tańca. Ale cos się stało? Mojżesz słysząc krzyk i wesele ludu swego, wielką żałością obciążony, uderzył tablicę o ziemię i utracił on skarb drogi, którego nie godzien był on lud wszeteczny. A natychmiast wszedłszy do obozu, kazał je bić jak bydło: i zabito ich bardzo prędko przez trzydzieści i trzy tysiące: a ledwie się tym uspokoił gniew Boży, że wszystkich nie zatracił. Widzisz, jakie pożytki z tego tańca płyną. Nad Jana Chrzciciela, jako sam Pan powiedział, większy nie powstał miedzy synami człowieczymi: ale i jego tanecznica o gardło przyprawiła: jako masz szerzej u św. Mateusza napisane.

Nie trzeba wiele mówić: w takim tańcu wszelakich grzechów jest pełno. Zaś tam pycha w ubiorach, w strojach, i w bryżach, i w gładkości cielesnej nie panuje? Zaś tam łakomstwo miejsca nie ma, gdy jeden drugiego, jedna drugą ujrzawszy szatę kosztowniejszą, łańcuszki, pierścionki i insze błazeństwa takowe, więcej tego życzyła sama sobie? Więc za tym wnet zazdrość i nienawiść być musi: gdy jeden drugiego widzi gładszego albo strojniejszego, który go w tych rzeczach celuje. Stąd że i gniewy, i swary o pierwsze miejsce w tańcu: a czasem i morderstwa i zabijania. Więc wróciwszy się do domu, frasunku i kłopotu pełno, gdy córka matkę, syn ojca ustawicznie frasuje, aby mu kosztowne szaty sprawił, aby on nie był między innymi podlejszy. O nieczystości nie pytaj, gdyż TANIEC JEST WARSZTAT KAŻDEJ WSZETECZNOŚCI, CUDZOŁÓSTWA i wszelkiego zbytku i cielesności: tam nieuczciwe dotykania, tam wszeteczne szeptania, namowy, śpiewania, całowania, a jednym słowem, wszystek bezwstyd okazać, rozmnażać, i wprawować się musi. Przeto też taniec bez obżarstwa i pijaństwa być nie może: ponieważ jako jeden Mędrzec tego świata napisał, żaden po trzeźwu nie skacze. Na koniec i lenistwo stąd pochodzi. Albowiem niejedno czas szkodliwie na tych marnościach ci trawią, ale i do wszelakiego dobrego uczynku niesposobni się stawają, ani Boga, ani jego chwały, ani bojaźni, , ani poczciwości przed oczami nie mają, ani świętam folgują, ale służą diabłu i sprawom a pompom jego, których się jednak na Chrzcie świętym wyrzekli byli.

Św. Paweł widząc krewkość i niebezpieczeństwo nasze, które z tego obcowania pochodzi, tak powiada: „Iż dobra jest rzecz człowiekowi nie dotykać się niewiasty". A św. Hieronim tego dokładając mówi: „Jeśli dobra jest rzecz nie dotykać się niewiasty, tedy zła jest dotykać się jej”. Bo pomiędzy dobrym a złym nie masz nic pośredniego. A Zbawiciel nasz ten zaś wyrok wy dał: „Iż każdy, który spojrzy na niewiastę, aby jej pożądał, ten już z nią cudzołóstwo popełnił w sercu swoim”. Przeto św. Augustyn tak napisał: „Że kto odpoczynki dni świętych na wszeteczeństwo obraca, lepiej by uczynił, aby w ten dzień orał, a niżby cały dzień tańcował. I zasię: Lepiej by uczyniły niewiasty w niedziele przędąc, niźli nieuczciwie skacząc albo tańcując”. A św. Jan Chryzostom ani na weselach tańców dopuścić nie chce i zwie je pompami szatańskimi i diabelskimi skokami. Dosyć ci, powiada, trudno jest bez tego poddymania, młodym ludziom namiętności i pożądliwości swoje pohamować: a cóż, gdy do tego jeszcze przystąpi, dopiero z tego co tam słyszą i widzą, większy w nich ogień zmaga i piec pożądliwości cielesnych więcej się rozpala (...).

(...) w figurach którym się przypatrujemy, w głosach, których słuchamy, w przysmakach, które spożywamy, w perfumach, które wąchamy, w rzeczach, których się dotykamy, ustawicznie (diabeł) zastawia sidła swoje i wkrada się z nimi i pod nimi w serca nasze. Ale nigdzie tego nie czyni z większym swym pożytkiem, a z większą stratą naszą, jako w tych to tańcach. Bo tam zaraz ze wszystkich stron na ten zamek szturmuje, zewsząd nań szarżuje, zewsząd on ogień poddyma: przykładając jako miechy do oczu, gładkość i stroje niewieście, które wielu ludzi zwodzą: do uszu piskanie, bębnienie, trąbienie, pieśni wszeteczne i inne pobudki takowe: do nosa rozliczne wonności i perfumy, których cieleśni ludzie zwykli używać: do kuszenia rozmaite przysmaki w jedzeniu i piciu. Na koniec, aby ni na niczym nic nie zachodziło, do dotykania, obłapiania, całowania i inne takowe rzeczy przypuszcza: tak, że nie masz tej dziury, którą by nieprzyjaciel na ten czas opuścić miał. A gdy tak zewsząd nędznego człowieka obskoczy, a zewsząd go poddyma i podnieca , nie jest rzecz podobna, aby go na koniec pożreć i przekonać nie miał: musiałby być kamieniem, kto by się ku złej pożądliwości tak nie zapalił. A ta, gdy się pocznie, grzech więc rodzi: a za grzechem niewola szatańska i wieczne zatracenie chodzi. (...) A gdyż z tych tańców i pożądliwość cielesna tak bardzo wznieca, i wszystkie grzechy zaraz pochodzą: tedy rzecz pewna, że takowy taniec bez obrażonego sumienia, a bez niełaski Bożej, i grzechu być nie może (...)

Ale wiem co mi na to rzekniesz: Iż jeśli córka moja nie pójdzie do tańca, to kto będzie o niej wiedział? Kiedyż ją wydam? Zwłaszcza, gdy często na takich biesiadach i śluby bywają: przeto i niektóre dziewczęta wolałyby nie jeść, ani pić, aniżeli nie iść do tańca? Na to tak odpowiem: Że pismo rozka zuje Pana Boga o szczęśliwe małżeństwo prosić, a nie do tańca chodzić. O nędzne to małżeństwo, które się z tańca poczyna! Gdyby mąż z żoną nic innego do śmierci nie mieli czynić, jeno skakać i tańcować, tedy bym rzekł, żeby sobie słusznie w tańcu żony albo mężów obierać mieli, ale jeśli małżeństwo święte jest, a w bojaźni Bożej, ku chwale jego ma być łączone: tedy małżonkowie takie sobie męże i żony obierać mają, nie którzy lepiej skaczą, ale którzy poczciwiej żyją, którzy lepszą sławę mają, którzy się bardziej brzydzą wszelką wszetecznością. Bo słuchaj, jako się ona cnotliwa i święta panienka Sara Panu Bogu modliła, przy której już był diabeł siedmiu mężów zabił: "Ty wiesz miły Panie, iżem ja nigdy nie pragnęła męża, nigdy się nie stowarzyszyła z igrającymi (to jest z tańcującymi), a nigdy nie miała społeczności z tymi, którzy w lekkości chodzą". Tu słyszysz jako się ta tańców wystrzegała, a wżdy ją Pan Bóg mężem cnotliwym i świętym, Tobiaszem mniejszym, obdarzyć raczył: któremu że ją był zachował, owych siedmiu pierwszych, dla ich wszeteczeństwa, czartowi pobić dopuścił. Ale o tańcach dosyć”.

ŚW. PIO Z PIETLERCINY:

(Opis działalności)

„Umberto Antonelli di Marcianise między 1954 a 1955 rokiem przybył do San Giovanni Rotondo, by się wyspowiadać. Gdy zakończył wyznanie grzechów, Ojciec zapytał go: Czy czegoś nie wyznałeś? On odpowiedział, że nie. Ojciec powtórzył pytanie, o on znów powiedział „nie”. Zapytał więc po raz trzeci: Czy czegoś nie wyznałeś? Znów usłyszał zaprzeczenie. Penitent opowiada: „Ojciec Pio krzyknął wówczas: Precz, precz, bo jeszcze nie żałujesz swoich grzechów!. Skamieniałem z powodu wstydu, jaki odczuwałem wobec zgromadzonych ludzi. Próbowałem coś powiedzieć, lecz on przerwał mi: Ucisz się gaduło, mówiłeś już wystarczająco: teraz ja chcę mówić. To prawda czy nie, że chodzisz na sale balowe? Na moją potwierdzającą odpowiedź powiedział: NIE WIESZ, ŻE TANIEC JEST ZAPROSZENIEM DO GRZECHU? Zdziwiony nie wiedziałem, co powiedzieć: w portfelu miałem legitymację członka towarzystwa tanecznego, o której zapomniałem. Obiecałem poprawę i po tym wszystkim dał mi rozgrzeszenie” (...).

„Bardzo lubiłam tańczyć (...) Oczywiście zawsze tańczyłam w kręgu rodziny czy sąsiadów i pod okiem rodziców. LECZ OJCIEC TEGO NIE POCHWALAŁ. Pewnego razu w konfesjonale, po tym jak wyznałam, że tańczyłam, powiedział mi: JAK JESZCZE RAZ ZATAŃCZYSZ TO CIĘ WYRZUCĘ. Po jakimś czasie byłam na weselu i wbrew własnej woli zostałam „porwana” do tańca. Bojąc się, że gdy tylko zbliżę się do konfesjonału, Ojciec mnie wyrzuci, poszłam do innego spowiednika, który na moje wyznanie, że tańczyłam nie zwrócił żadnej na to uwagi. Zapytał mnie czy coś jeszcze chcę wyznać, lecz ja nic więcej do wyznania nie miałam. Otrzymawszy rozgrzeszenie, wróciłam do domu, lecz nie byłam spokojna. Następnego dnia poszłam do spowiedzi do Ojca, który jak tylko usłyszał mój głos, powiedział: A ty, co zmieniłaś dzień spowiedzi? <<Bałam się, że mnie wyrzucisz.>>. Chcesz dostać baty, prawda? Nie wyrzucę cię, lecz nie rób tego więcej. <<Ale Ojcze, zapewniam cię, że gdy tańczę, o niczym nie myślę. Uważam jedynie, by nie deptać po stopach temu, z kim tańczę>>. Ty możesz być pewna swoich uczuć, a nie uczuć innych. Ja nie potępiam tańca jako takiego, LECZ UPIERAM SIĘ I UTRZYMUJĘ, ŻE JEST ON NIEBEZPIECZEŃSTWEM GRZECHU (...)”.

KS. JEAN GAUME:

„(...) „Mój wuju czy wolno tańczyć?”. Takie uczyniła zapytanie raz pewnemu szanownemu Kapłanowi, młoda osiemnastoletnia panienka. - „Pytasz mnie, odpowiedział on, o moje zdanie o tańcach; uczynię ci zadość. - Wyjąć tu naprzód należy tańce religijne, których znajdujemy w Piśmie Świętym. Nie ma nic wspólnego pomiędzy świętym zapałem Maryi i siostry Mojżesza, albo Króla Proroka, a tańcami światowymi; pomiędzy żywym uniesieniem wdzięczności, a zamiłowaniem uciech światowych. Nie pytasz mnie również pewno o tańce niewinne i skromne, choć światowe, jakie mogą mieć miejsce pomiędzy osobami jednej płci, których Kościół nie potępił. Idzie więc pomiędzy nami o bale tylko i wieczory; to jest, o te tańce światowe, gdzie się łączy jedna i druga płeć, - o te kółka, które jednoczy próżność, które ożywiają rozkosze, gdzie namiętności idą w zawody, gdzie w końcu jest tak trudno, aby niewinność się zarumieniła, już to z przyczyny natury tańców, już dla nieskromności ubiorów, już dla wolności w postępowaniu i słowach. Po tym wstępie, odpowiem na twe pytanie czy wolno tańczyć.

„Taniec, niewinny sam w sobie, używany niekiedy przy uroczystościach religijnych na uczczenie Boga, poniżony został później przez namiętności, i zamienił się w część bałwanów. Poganie czcili występne swe bożyszcza, przez swe rozwiązłe tańce. Oto, moja siostrzenica, początek tańca dziś używanego; o tym świadczy historia (por. homilia św. Cezarego).

- Ale, mój wuju, nie o historię tańców na pytam, tylko o twoje zdanie co do tego, czy wolno tańczyć.

- Wiem to dobrze; przeto chcę ci odpowiedzieć. Cycero broniąc Konsula Lucjusza Mureny, oskarżonego że tańczył, powiedział: Nie podoba temu uwierzyć, zwłaszcza o Konsulu, chyba, że kto dowiedzie, iż uległ jakiemu występkowi, zanim się posunął do takiego nadużycia, bo nikt nie tańczy, ani na osobności, ani na ucztach porządnych, chyba pijany, albo pozbawiony rozumu. Taniec po wszystkich następuje bezprawiach , i zawiera je w sobie wszystkie. Demostenes, najpierwszy z mówców greckich, chcąc podać w pogardę dworzan Filipa, króla Macedońskiego, oskarżył ich publicznie, że tańczyli. W Rzymie, dla wystawienia kobiety bez obyczajów, dosyć było powiedzieć tylko, że dworniej tańczyła, jak przystało na uczciwą niewiastę. - Owidiusz ów miękki poeta, tak wolny w swej moralności, miejsca tańców nazywa miejscami rozbicia dla wstydu, a tańce same nasieniem występków. Pomijam tu już słowa Arystotelesa, Platona, Seneki, Scypiona.

- Ale pozwól mój wuju, nie Cycerona ani o innych, lecz o twoje pytam zdanie, czy wolno tańczyć.

- Kiedy nie lubisz Pogan, nie mówmy więcej o nich. Żałuję jednakże, żem ci nie wspomniał, iż Senat Rzymski wygnał a Rzymu wszystkich tancerzy za czasów Tyberiusza, i że Domicjan oddalił nawet z senatu kilku senatorów, którzy oddawali się rozwiązłym tańcom. Ale przyrzekłem ci, nie mówmy przeto o Poganach więcej. (...).

- Ale, daruj, mój wuju, ty nie odpowiadasz mi, a raczej ja przewiduję twoją odpowiedź.

- Możesz się bardzo omylić. Czekaj, aż skończę, i powiem wyraźnie czy wolno tańczyć. ( W następnych akapitach ks. Gaume przytacza wypowiedzi Ojców, Doktorów i Synodów Kościoła przytaczane już w tym opracowaniu. Z tego względu pomijam owe fragmenty - przyp. moje MS).

- (...) O! To już za wiele: mój wuju, pytam więc ostatecznie, powiedz mi, tak lub nie: Czy wolno tańczyć?

- Nie obrażaj się, moja siostrzenico, przyrzekam już objawić ci moje zdanie, jeżeli odpowiesz mi na pytania, które ci zadam:

1. W dniu twego Chrztu odrzekłaś się czarta, jego pychy i jego uczynków; powiedz mi więc, czy to się znajduje na balach lub nie?

2. Chciałabyś umrzeć wśród balu, nie mając chwili do zastanowienia się?

3. Czy byś chciała przystąpić do Stołu Pańskiego w sukni balowej?

- Ale, mój wuju... mój wuju! Bądź łaskaw, nie mówmy o tym. Nie o moje to, lecz o twoje idzie zdanie.

- Zwalniam cię z odpowiedzi na pytania poprzedzające, ale powiedz mi przynajmniej: Czy to prawda, że o balu myśli się kilka dni naprzód, nim się nań pójdzie; że się o tym myśli nawet podczas modlitwy? Czy to prawda, że ubiór na bal zajmuje całe godziny, które by poświęcić należało domowi, albo obowiązkom Religii? Czy to prawda, że często wybierają się na tańce dni poświęcone Bogu, a nieraz nawet, przeznaczone na pokutę? Prawda to, że na balu jedni drugich usiłują przewyższyć próżnością, popisując się jak tylko można z przepychem strojów, a bardzo często z nieskromnością ubiorów? Prawda to, że tam niczego nie zaniedbują, aby się podobać i ściągnąć poklaski? Czy to prawda, że dla dopięcia tego celu nie wstydzą się osłaniać niby, ale nie okrywać, i używać nieskromnych sposobów dla podniesienia niebezpiecznych wdzięków, dla dopełnienia czego odmówiła natura, albo poprawić to, co zniszczyły lata?

„Prawda to, że na balu zazdrość więcej uważna oburza się i wre na widok powodzenia cudzego? Czy to prawda, że dla poniżenia współzawodników lub współzawodniczek, nie oszczędza się tam, ani szyderstw ani uwag niepochlebnych, ani szeptów tajemnych, ani przymówek mniej lub więcej złośliwych? Prawda, że to wszystko staje się przedmiotem myśli i mów nieraz przez kilka dnia jeszcze po balu? Czy to prawda, że na balu wszystko dąży do poruszenia zmysłów, do osłabienia serca, do rozognienia wyobraźni? Czy to prawda, że się tam znajduje świetne koło przedstawiające najułudniejsze przybory mód, mieszaninę obojga płci, połączenie osób, które dla swego wieku najbardziej oddalone być winny, a jedne i drugie popisujące się z ozdobami, z strojami, zdolnymi rzucić nawzajem zgubne do serc iskry, że taktowne poruszenia miękkiego i zniewieściałego tańca, akordy ujmującej harmonii, ułuda dekoracji, blask światła, dodają jeszcze uroku temu oczarowaniu?

„Prawda to, iż na balu wydaje się tyle, że można by tym wielką liczbę wyżywić ubogich, którzy, gdy wy się upajacie rozkoszą, drżą od zimna, nie mając czym się okryć, - nie mając garści słomy, na której by spoczęli, ani kawałka chleba na pożywienie, i których łzy i łkania wznoszą się do Boga wraz z waszymi śmiechami i bezbożnymi akordami? Czy to prawda, że podczas balu, to jest przez większą część nocy, służący obojga płci pozostają bez ścisłego dozoru, i mogą pozwalać sobie tego, czego lepsze wychowanie wzbrania państwu?”.

- Czy to prawda... - Ach mój wuju! Dosyć już, proszę cię; wyznam szczerze, że w miejsce odpowiedzi na te pytania wolę raczej powiedzieć ci, że nie będę nigdy tańczyła; widzę bowiem, iż nie pozwalasz mi tańczyć.

- Mylisz się, moja siostrzenico, mówię wyraźnie: pozwalam ci tańczyć, pod jednym małym warunkiem.

- Ty mój wuju?

- Tak, ja, starzec o siwych włosach, pozwalam ci tańczyć, pod jednym małym warunkiem.

- Pod jakim?

- Przyrzekasz go wypełnić?

- Bez wątpienia.

- A więc dobrze! Posłuchaj mnie. Wiesz, moja siostrzenico, że ogólna i niezaprzeczona moralności Chrześcijańskiej zasada obowiązuje nas, abyśmy wszystko czym się zajmujemy, odnosili do Boga, i że Bóg tak jest dobrym, iż przyjmuje ofiarę najpospolitszych i najobojętniejszych czynów naszych, jako to: posiłek, odpocznienie, sen, gdyż to wszystko zawiera się w porządku Opatrzności. Gdy przeto ubierzesz się bal; pójdziesz do swego pokoiku, i tam sama, bez innego świadka, prócz Boga i sumienia, uklękniesz u stóp Krzyża, i odmówisz następującą modlitwę: O mój Boże! Wzorze mój i Mistrzu, Ojcze i Sędzio mój! Chcę czynić rozmyślnie i dobrowolnie to, co Ewangelia i Kościół przedstawia jako bardzo niebezpieczne, przy czym pobożność, pokora, niewinność nawet wielu rozbiła się; i aby to dobrze wypełnić, poświęciłam wiele czasu na me przebranie, uwieńczyłam się w róże, abym się lepiej podobała. Ofiaruję Ci więc to, dla naśladowania Cię o mój Boże, któryś był ukoronowany cierniem, - dla wypełnienia obietnic moich na Chrzcie przez które wyrzekłam się czarta, jego pychy, i uczynków, - dla zbudowania bliźniego, i na zbawienie mojej duszy. Racz to przyjąć o mój Boże, i udzielić mi swego świętego błogosławieństwa.

- Ale, mój wuju, twój warunek nie podobny do spełnienia; żadna ochrzczona dusza nie mogłaby wznieść podobnej modlitwy: to naigrywanie się.

- Jak chcesz, moja siostrzenico; wolno przyjąć, wolno nie przyjąć, - moje pozwolenie od tego zawisło.

- Niechaj inni otrzymują je za taką cenę; co do mnie zrzekam się go.

- Gdy więc nie można bez naigrywania się ofiarować Bogu tańców i balów; widzisz moje dziecię, że one nie są tak niewinnymi, jak je świat uważa. Jednakże, powtarzam co to, że taniec nie jest grzechem sam przez się: staje się niebezpiecznym z powodu okoliczności jemu towarzyszących prawie zawsze, a przede wszystkim dzisiaj. (...)

Do głównych okazji do grzechu w szóstym i dziewiątym Przykazaniu zakazanego, zawsze zaliczano tańce i widowiska choć świat mówi, że w nich nie ma nic złego. Zaprawdę! Jedno tu z dwojga: albo się świat myli, albo Kościół Jezusa Chrystusa jest w błędzie: BO NIE MASZ KATECHIZMU, KTÓRYBY NIE UMIESZCZAŁ TAŃCÓW I WIDOWISK POMIĘDZY OKAZJAMI DO TEGO GRZECHU. (...) Duch Święty mówi nam wyraźnie: Z tanecznicą nie bądź ustawiczny, ani jej słuchaj, byś snać nie zginął jej potężnością (Ekll 9, 4). A gdzie indziej, mówiąc o tym co się dzieje bez wątpienia na naszych balach, wyrzekł: Przeto, że się wyniosły córki syjońskie, a chodziły wyciągnąwszy szyje i pomrugując oczyma chodziły i pląsały i postawnym krokiem postępowały; obłysi Pan wierzch głowy córek syjońskich, a Pan włosy ich obnaży (Iż 3, 17) (...) Koncylium Konstantynopolitańskie zakazuje tańców publicznych pod karą klątwy. Koncylia: Laodyceńskie i Lerydskie, zabraniają ich nawet a weselu; Koncylium Akwizgrańskie nazywa je „haniebnymi”; - jedno z Koncyliów Afrykańskich, „bardzo niegodziwymi”; - Koncylium Rueńskie , „szaleństwem”; Koncylium Turyńskie, „sztuką i ponętą szatańską” .

KS. AMBROŻY GUILLOIS:

(Pytanie) Który jest ósmy powód grzechu przeciwnego czystości? (Odpowiedź) Ósmym powodem grzechu przeciwnego czystości, są tańce i bale.

WYKŁAD. - Przez taniec rozumiemy ruchy ciała, wykonywane w takt, krokiem wymierzonym, i zwykle przy dźwięku muzyki albo śpiewie.

Bal jest zgromadzeniem, zebraniem na którym tańczą. Te więc dwa wyrazy: tańce i bale, mają prawie toż samo znaczenie, a co powiemy o tańcach, to się odnosi i do balów.

Taniec osób jednej płci, gdy zresztą nic się nie dzieje, ani w ruchach, ani w rozmowach, co by przeciwnym było skromności i przyzwoitości, jest rzeczą zupełnie obojętną, a tym samym rozrywką zupełnie niewinną.

Taniec między osobami różnej płci, nie ma także w sobie nic występnego; ALE: Z POWODU TOWARZYSZĄCYCH MU ZWYKLE OKOLICZNOŚCI, JEST NADZWYCZAJNIE NIEBEZPIECZNYM i uważany być powinien za rozrywkę, mało zgadzającą się z duchem chrystianizmu. Okolicznościami tymi są: panująca tam próżność, zbyt wielka poufałość, jaka się wtedy często zawiązuje, roztargnienie stąd wynikające, a nade wszystko ubiór nie nader skromny większej części tanecznic.

Są tańce, których zupełnie zabronić trzeba i do których należeć nie godzi się, chociażby nawet raz jeden, pod winą grzechu śmiertelnego; takimi są: walc, galopada, polka, cancan... tańce te złymi są z natury swojej, postawą jaka się w nich przybiera; powinny być wyrugowane ze wszelkiego uczciwego towarzystwa, i trudno pojąć, jak kobieta iść może do takiego tańca, nie wyrzekłszy się skromności, płci jej właściwej (...)"

Przymieszać się mogą i do innych rodzajów tańca, ubiór, gest, słowa, wzniecające i mocno pobudzające popęd do lubieżności. Stają się wówczas bliskim powodem do grzechu, a zatem wstrzymywać się od nich należy.

To się odnosi szczególniej do tańców publicznych. Tańcami publicznymi nazywają się te, do których każdy ma przystęp bez różnicy; na przykład w klasach niższych, tańce po szynkach, karczmach, tak nazwanych salach, lub tym podobnych miejscach; a w klasach wyższych maskarady, wieczory tańcujące, na które wchodzi się jak na teatr, płacąc za bilet. W takich tańcach dopuszczają się wyuzdanej swawoli, a ci, którzy wyrzec się ich nie chcą, nie zasługują na rozgrzeszenie.

Tańce na zebraniach publicznych, zwanych balami, niemniej są niebezpieczne, zwłaszcza gdy się odbywają nocną porą. Nieskromność tam panująca i wszystko co się tam dzieje, powinno oddalać stamtąd każdego, kto jeszcze jest przenikniony bojaźnią bożą, i pragnie zachować swój honor i dobre imię. W rzeczy samej, czyliż nie jest narażeniem swojego honoru, znajdować się w towarzystwie z ludźmi zepsutymi, i skalanymi rozpustą? A przecież, prawie zawsze tacy spotykają się na wspomnianych balach? Są bez wątpienia wyjątki, ALE BARDZO RZADKIE.

Co się tyczy tańców w domach prywatnych, na zebraniach familijnych, nie masz wątpliwości, że bywają bardzo złe, gdyż bardzo wiele jest towarzystw rozwiązłych i familij, gdzie panuje mała oględność na obyczaje (...).

(Pytanie) Czy Ojcowie Kościoła i mistrzowie życia duchowego potępiali tańce? - (Odpowiedź) TAK JEST OJCOWIE KOŚCIOŁA I MISTRZOWIE ŻYCIA DUCHOWEGO POTĘPIALI TAŃCE, I DOWODZILI, ŻE PRAWIE ZAWSZE SĄ ONE BLISKIM POCHOPEM DO GRZECHU ŚMIERTELNEGO.

(W tym miejscu ks. Ambroży Guillois przytacza wypowiedzi Ojców i Doktorów Kościoła, które cytuję w dalszej części aneksu - przyp. moje MS).

(Pytanie) Ludzie światowi, którzy chcą postępować z dobrą wiarą, czy w przedmiocie tańców wyrażają się inaczej jak Ojcowie Kościoła i mistrzowie życia duchowego? -

(Odpowiedź) Nie, ludzie światowi, którzy chcą postępować z dobrą wiarą, wyrażają się w przedmiocie tańców tak samo, jak Ojcowie Kościoła i mistrzowie życia duchowego.

WYKŁAD. - Około roku 1620, biskup Autun chcąc dać swojej owczarni naukę przeciw tańcom, zasięgał rady człowieka, który znał dobrze rozkosze światowe, hrabiego de Bussy- Rabutin, sławnego z dowcipu i pism swoich. Taką odebrał odpowiedź:

„Zawsze uważałem bale za niebezpieczne; nie sam tylko rozum skłaniał mnie do tego, ale i doświadczenie; a chociaż świadectwo Ojców Kościoła jest bardzo ważne, sadzę, że w tym przedmiocie świadectwo dworaka światowego większą mieć powinno wagę. Wiem dobrze, że są osoby, które na mniejsze niebezpieczeństwo narażają się w tych miejscach, aniżeli inni; wszelako, najzimniejsze temperamenty tu zapalają się. Zwykle na takie towarzystwo składa młodzież, której trudno przychodzi oprzeć się pokusom w samotności, a tym bardziej w podobnych miejscach. Sądzę więc, że prawdziwemu chrześcijaninowi nie wypada uczęszczać na bale”.

Młoda dama, żyjąca z dala od świata, która będąc panną, nigdy nie była na balu, nie mogąc wymówić się od znajdowania się na weselu swojego szwagra, pisała nazajutrz do przyjaciółki: „Zebranie było liczne, toalety nadzwyczaj świetne; miałam przyjemność, że byłam ubrana najskromniej ze wszystkich ... Tu widziałam, pierwszy raz w życiu tańcujących walca; dosyć mi było tego tańca, abym zrozumiała, ile niebezpiecznymi są bale, i abym więcej jeszcze niż kiedy postanowiła ich unikać”.

(...)

(Pytanie) Czy nie należy uważać za przesadzone tego, co powiedziano o niebezpieczeństwie tańców i wieczorów? -

(Odpowiedź). Nie należy uważać za przesadzone tego, co powiedziano o niebezpieczeństwie tańców i zebrań wieczornych; niejednokrotnie to niebezpieczeństwo było uznanym i wskazywanym przez same władze rządowe, które wstrzymać się nie mogły, w sprawie dobrych obyczajów, od wydania w tym przedmiocie rozporządzeń policyjnych.

WYKŁAD. - Oto są dwa przykłady, z pomiędzy wielkiej liczby innych, które moglibyśmy przytoczyć. Dnia 5 kwietnia 1811 roku, prefekt departamentu l'Aisne pisał do wszystkich merów swojego departamentu, następującą odezwę: „Nie mogę za nadto polecić wam, panowie, ścisłego czuwania i utrzymywania porządnej policji względem miejsc, gdzie zimową porą zbierają się osoby płci obojga, bądź na tańce, bądź na wspólną pracę, pod imieniem „wieczornic”. Doszło do mojej wiadomości, że gorszące wypadki zdarzały się często na podobnych zebraniach. Powinniście, w podobnych okolicznościach, wystąpić z całą surowością praw ... Zapowiedzcie ojcom i matkom, że w takim przypadku są odpowiedzialni za swoje dzieci; a nade wszystko bądźcie nieubłagani względem szynkarzy, którzy sprzedawaliby trunki po godzinach wyznaczonych przepisami policyjnymi”. Dnia 16 lutego 1842 r., mer departamentu Loiret; wydał następujące postanowienie : „Zważywszy gorszące zdarzenia, które wynikają ze sposobu tańców od niejakiego czasu, stanowczo zabrania się, od dzisiejszego dnia, tańczyć galopadę, pod karą 5 do 10 franków, wnosić się mającą przez muzyków, którzy by grali wspomniany taniec, lub przez gospodarza zakładu, który by temu nie przeszkodził.

(Pytanie) Czyliż przynajmniej nie jest przesadą twierdzić z niektórymi moralistami: że tańce prowadzą do siedmiu grzechów śmiertelnych; że oddawać się podobnym zabawom, jest - to zapominać o łasce sakramentów i samychże sakramentach, które nas poświęcają; jest to zacierać w sobie siedem darów Ducha Świętego?

(Odpowiedź) TO WSZYSTKO DA SIĘ ZASTOSOWAĆ AŻ NADTO DO WIELKIEJ LICZBY BALÓW I TAŃCÓW (...).

WYKŁAD - 1-e Tańce i bale prowadzą do siedmiu grzechów śmiertelnych. Do pychy, przez żądzę popisywania się i przewyższania innych pięknością, zgrabnością. - Do łakomstwa, przez niedostatek dobrowolny: wszystko obracają na toaletę, i aby mieć świetny strój, odmawiają zaspokojenia koniecznych potrzeb staremu ojcu, chorej matce; odmawiają grosza jałmużny ubogiemu, a u modniarki nie wahają się wyrzucić dwóchset lub trzechset franków! - Do nieczystości, przez wszelkie złe myśli, którym się wtedy oddają; przez wszelkie złe żądze, pielęgnowane w głębi serca swego. - Do zazdrości, smutku, jakiego doznają widząc się przewyższonymi przez inne młodością, pięknym ubiorem. - Do obżarstwa, sutymi biesiadami, które kończą podobne zebrania i przeciwne są wstrzemięźliwości chrześcijańskiej. - Do gniewu, kłótniami, zazdrością, nieprzyjaźnią, które często biorą tam początek. - Do lenistwa, przez niesmak nabierany tam do pobożności, i przez niepodobieństwo moralne, wykonywania jej ćwiczeń.

2 - e Uczęszczający na tańce i bale, czyliż nie zdają się zakładać swojej chwały na zapominaniu łaski sakramentów i samychże sakramentów, które nas poświęcają? - Idą tu w niepamięć: Chrzest święty, przez jawne popisywanie się z pychą szatańską; - Bierzmowanie, przez zbiegostwo z wojska chrześcijańskiego; - Eucharystia, czyli Sakrament Ciała i Krwi Pańskiej, przez znieważanie własnego ciała, które jest świątynią; - Pokuta, przez rozkosze zmysłowe, którym się tam oddają; - Ostatnie namaszczenie, przez skazy jakimi się tam plamią; - Kapłaństwo, przez pogardę praw Kościoła; - Małżeństwo, przez cudzołóstwa, o których się tam zamyślają, a często zmawiają się o ich spełnieniu. Te wykroczenia, powiedzieć trzeba, nie spotykają wszystkie na jeden raz, ani zawsze w jednostajnym stopniu we wszystkich zgromadzeniach światowych; ale bardzo mało jest takich, które by nie nastręczały jakiegokolwiek przynajmniej niebezpieczeństwa, ponieważ bardzo mało jest takich, które by wolne były od wszelkiego zepsucia.

3 - e Na tańcach i balach zacierają się i tracą siedem darów Ducha Świętego. - Pierwszy, którym jest dar Mądrości, odrywa nas od świata i pobudza do smakowania rzeczy boskich; zwykłym zaś skutkiem tańców jest przywiązania do świata i zasmakowania w jego próżnościach i zdaniach. - Drugi, którym jest dar Rozumu, pomaga nam poznawać prawdy religii, i przeniknąć się nimi; zwykłym zaś skutkiem tańców, przez złe skłonności, które one obudzają, jest stracenie z oka prawd religii, która potępia i odrzuca te właśnie skłonności. - Trzeci, którym jest dar Rady, daje nam poznać i wybierać to, co najwięcej przykłada się do chwały bożej i zbawienia naszego; zwykłym zaś skutkiem tańców jest przynajmniej obojętność osób światowych o chwałę boską, i zapomnienie z ich strony o duszy swojej. - Czwarty, którym jest dar Mocy, dodaje nam odwagi do zwyciężania przeszkód, sprzeciwiających się naszemu poświęceniu; zwykłym zaś skutkiem tańców jest osłabienie tych, którzy uczęszczają na nie; prawie nie myśląc już o Bogu, gdy miłość ich ku Niemu nadzwyczaj ostygnie, nie mogą się oprzeć najmniejszemu doświadczeniu i najmniejsze doświadczenie dostateczne jest do ich złamania. - Piąty, którym jest dar Nauki, wskazuje nam drogę, której się trzymać, i niebezpieczeństwa, których unikać powinnyśmy, abyśmy dostąpili zbawienia; zwykłym zaś skutkiem tańców, przez wzruszenie jakie tam panuje, i odurzenie, które na nas one sprawiają, jest zaślepienie uczęszczających na ni, tak, że na oślep wpadają w sidła, które czart na nich zastawił - Szósty, którym jest dar Pobożności, pobudza nas do przyjmowania z rozkoszą tego wszystkiego, co się wiąże ze służbą bożą; zwykłym zaś skutkiem tańców jest najprzód ostudzenie, a wkrótce potem zaniedbanie najistotniejszych powinności wiary chrześcijańskiej. Jakież upodobanie, na przykład, może mieć tanecznica w modlitwie, komunii, przyozdabianiu ołtarzy, itd. - Siódmy, którym jest dar Bojaźni bożej, przenika nas wielką czcią dla Pana Boga i nade wszystko bojaźnią niepodobania się Jemu; zwykłym zaś skutkiem tańców jest wyrugowanie z umysłu uczęszczających na nie, myśli o Bogu i bojaźni sądów jego, tak dalece, iż wkrótce niczego się nie rumienią. - Tańce i bale więc zacierają w osobach światowych i pozbawiają je siedmiu darów Ducha Świętego” .

ŚW. JAN MAR IA VIANNEY (PROBOSZCZ Z ARS):

„Także bale i tańce są pod tym względem bardzo niebezpieczne. Co najmniej trzy czwarte młodych ludzi dostaje się z ich powodu w ręce nieczystego ducha. Nie muszę wam tego dowodzić, bo już to, niestety, wiecie z własnego doświadczenia. Ile złych myśli, ile brudnych pragnień i niemoralnych postępków powodują tańce! Wcale się nie dziwię, że aż osiem synodów francuskich pod ciężkimi karami zabraniało swawolnych zabaw. Ale powie cie mi: Dlaczego niektórzy księża nie traktują tego jako grzech? Powiem tylko tyle, że każdy za siebie zda rachunek przed Bogiem. Dlaczego tylu ludzi się gubi? Dlaczego nie przystępują do Sakramentów Świętych? Dlaczego opuszczają modlitwę? Powodem tego są zabawy i tańce, które przeciągają się do późna w noc. Ile dziewcząt straciło z tego powodu dobre imię - więcej: swoją biedną duszę, niebo i Boga! Św. Augustyn twierdzi, że mniejszym złem byłoby całą niedzielę pracować, niż spędzić ją na tańcach! Tak, moi bracia, dopiero na Sądzie Ostatecznym przekonamy się, że przez te zabawy dziewczęta, które tak lubią na nich bywać, popełniły więcej grzechów, niż mają włosów na głowie. Ile się wtedy zdarza nieczystych spojrzeń, ile pragnień, ile nieskromnych dotknięć, brudnych słów, roznamiętnionych uścisków, ile zazdrości i kłótni? Dobrze powiedział cierpiący Hiob: <Trzymają bęben i harfę i weselą się przy głosie muzyki. Prowadzą w dobrach dni swoje, a w mgnieniu oka do piekła zstępują> ( Hi 21, 12 - 13 ). Prorok Ezechiel z rozkazu Boga mówi do Żydów, że za tańce spadnie na nich surowa kara, żeby cały lud Izraela zaczął się tego bać. Św. Jan Chryzostom twierdzi, że patriarchowie Abraham, Izaak i Jakub nie pozwalali wyprawiać pląsów na swoich weselach, bojąc się kary niebios/ Zresztą nie potrzebują na to wyszukiwać długich dowodów. Spytam się was tylko: powiedzcie szczerze - czy chcielibyście umrzeć zaraz po powrocie z tańców? Na pewno nie. Sami jakoś tam przyznacie, że bezsensowne oddawanie się zabawom jest rzeczą zła i że trzeba się z tego spowiadać. Za czasów św. Karola Boromeusza osoby, które prowadziły hulaszczy tryb życia skazywano na surową pokutę, a niekiedy nawet je ekskomunikowano. W godziną śmierci przekonacie się o prawdziwości tego, co mówię, ale dla wielu nie będzie już czasu na poprawę. Tylko ślepi mogą dowodzić, że przy tańcach nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. Gdyby tak miało być, to czemu ludzie, którzy chcieli zdobyć niebo, tak starannie unikali zabaw i tańców, dlaczego tak żałowali za wszystkie szaleństwa młodości? Teraz możemy się łudzić, ale kiedyś przyjdzie dzień, w którym spadną nam z oczu łuski - dzień, w którym na nic zdadzą się wszelkie wymówki; w tym dniu innymi oczami będziemy patrzyli na świat” .

„Nie ma ani jednego przykazania Bożego, którego by się nie przekraczało przez tańce. Wprawdzie tłumaczą się matki, że przecież czuwają nad córkami. Tak, czuwacie nad ich strojem, lecz nie czuwacie nad ich sercem. Idźcie, potępieni ojcowie i matki, idźcie do piekła, gdzie czeka was gniew Boży, idźcie niebawem przyjdą tam za wami i wasze dzieci, którym wskazaliście tam dokładnie drogę!... Przekonacie się, czy miał słuszność wasz pasterz zabraniając wam tych piekielnych zabaw...

Mój Boże, jakże można być zaślepionym do tego stopnia, aby przypuszczać, że nie ma nic złego w tańcu! Korowód taneczny to przecież powróz, którym szatan ściąga dusze do piekła!...”

„Najbliższą okazją do grzechu nazywamy te miejsca, osoby i okoliczności, w których zazwyczaj upadamy. Są to na przykład: widowiska teatralne, BALE, TAŃCE, złe książki, nieuczciwe towarzystwa, nieskromne piosenki i obrazy, rozrzutne stroje, stosunki z osobami przeciwnej płci, które już wcześniej były powodem upadku”

KS. FRANCISZEK SPIRAGO:

„Ogółem wziąwszy, należy KAŻDEMU TAŃCÓW STANOWCZO ODRADZAĆ, od nich wstrzymywać, zwłaszcza w dobie obecnej, gdzie WSZYSTKIE PRAWIE TAŃCE obrażają uczucia moralności i przyzwoitości przez nieprzystojne gesty i układ ciała tańczących. U BARDZO WIELU ludzi wyradza się taniec w namiętność, obudza w nich złe skłonności, zabija w nich ducha pobożności, a tak prowadzi do coraz większego rozluźnienia obyczajów i zepsucia”.

ŚW. FRANCISZKA RZYMIANKA (OPIS WIZJI):

„Nie tylko miała świadomość tortur, które cierpieli potępieńcy, lecz ujrzała w szczególności cierpienia, które przeszli. Każdy z nich ponosił karę za niegodziwość do jakiej szczególnie był przywiązany za życia. Po opisaniu straszliwych tortur jakie diabły zadają tym, KTÓRZY BYLI MIŁOŚNIKAMI TAŃCA, opisuje ona obelgi i szyderstwa, jakich używają diabły, aby wyśmiewać tancerzy kiedy ich torturują: <O nieszczęsna duszo> - mówią - <kiedyś zostałaś zwiedziona przez światowe próżności, lecz tutaj cierpisz z nami. Wiedz więc, że zostaniesz z nami w tej norze pośród tej tortury na wieczność>.”

O. ATANAZY BIERBAUM OFM:

„NIE DO ZBAWIENIA AŻ NAZBYT CZĘSTO PROWADZI DROGA NA SALE TANECZNE. Taniec sam w sobie i nie jest czymś złym. LECZ ZŁĄ JEST WIĘKSZOŚĆ PRZYJEMNOŚCI TANECZNYCH NASZYCH CZASÓW, o które rozbija się zdrowie ciała i duszy i które kopią grób dla niewinności. Rozrzutność, niewierność małżeńska, sromota i zbrodnicze zabijanie kiełkującego życia oto różnorodne występki, pieniące się na salach tanecznych. Dlatego św. Jan Chryzostom nazywa woskowane podłogi rafą, o które rozbijają się cnoty, Tertulian sale zabaw uważa za świątynie bogini rozpusty, św. Ambroży nazywa je grobem wstydliwości, św. Karol Boromeusz towarzystwem szatana. Łzy leją się potem najczęściej nadaremnie, bo - za późno...”.

ŚW. JÓZEF SEBASTIAN PELCZAR:

A cóż należy sądzić o tańcach i zabawach publicznych, czyli tak zwanych balach? Gdyby taniec uważano tylko za prostą gimnastykę nóg, albo gdyby tańczono tak, jak Dawid przed arkę, nic by w tym złego nie było. Lecz tańce dzisiejsze, według słów św. Franciszka Salezego, mają nachylenie ku złemu, ze względu na sposób, w jaki się odbywają. Wskutek tego dla niejednej młodej i nieostrożnej duszy mogą się stać niebezpieczne. Dlatego wszyscy nauczyciele życia duchowego zakazują tańców nieskromnych lub namiętnych, bo są one „"biesiadą diabelską” (św. Efrem), "trumną niewinności i grobem wstydliwości" (św. Ambroży), a jeden z nich twierdzi dowcipnie, że na drugi dzień po takiej zabawie nie potrzeba zamiatać sali, gdyż zamiótł już ją diabeł, szukając grzechów, obficie rozsypanych. Od tańców skromniejszych radzą powstrzymywać się, zwłaszcza tym, którzy chcą żyć pobożnie, bo one, jeżeli się ktoś im z szałem oddaje, rozwiewają ducha pobożności, osłabiają siły, ostudzają miłość Bożą (św. Franciszek Salezy), a czasem wywołują zmysłowość, zalotność, próżność i zazdrość. Wolno jednak brać w nich udział, jeżeli tego miłość bliźniego, posłuszeństwo dla starszych lub stanowisko społeczne wymaga, ale pod warunkiem, by przestrzegać należytej skromności, zachować umiarkowanie i unikać zbytku w strojach. Rozumie się, że modne tańce, zwane murzyńskimi albo amerykańskimi, które biskupi polscy napiętnowali jako nieprzyzwoite, są wszystkim zabronione .

KS. STANISŁAW SZAREK:

Walka z modnymi tańcami jest może najtrudniejsza, ale i tu nie wolno kapitulować. Zakazy tańców były w Kościele katolickim od pierwszych już wieków. Nowoczesne tańce egzotyczne potępili papieże Benedykt XV i Pius XI, a za nimi episkopaty licznych krajów i bardzo wielu biskupów poszczególnych diecezji, także i w Polsce. I pod tym względem zgodnym jest sąd Kościoła naucza jącego i moralistów katolickich, że te tańce są złe same w sobie i prawie zawsze są grzechem ciężkim, bo jest przy nich albo wprost onanja, albo przynajmniej grzech cudzy, zgorszenie, bliska sposobność do grzechu. Nie wolno więc ich tańczyć, choćby nie było zakazu diecezjalnego, choćby danej osobie nie szkodziły i choćby ta osoba utrzymywała, że w nich nic złego nie widzi i że je tańczy przyzwoicie (...) Nie ma więc innego wyjścia, tylko trzeba z całą stanowczością nalegać na szanowanie tego zakazu przez tych, którzy chcą należeć do Kościoła katolickiego. W pierwszych wiekach poganie poznawali nowonawróconych chrześcijan przede wszystkim po tym, że nie tańczyli już ówczesnych wyuzdanych tańców. Nowoczesne tańce TAK BARDZO ZBLIŻYŁY SIĘ DO POGAŃSKICH WZORÓW, że i do nich ten sprawdzian musimy zastosować.

ŚW. FRANCISZEK SALEZY:

„Tańce i bale, są rzeczami obojętnymi z natury swojej; ale ich używanie, JAKIE DZISIAJ JEST ZAPROWADZONE, TAK SIĘ SKŁANIA KU ZŁEMU WSZELKIMI SWYMI OKOLICZNOŚCIAMI, ŻE WIELKĄ SZKODĘ PRZYNOSZĄ DUSZY. Mówię wam przeto o balach, jak lekarze mówią o grzybach: najlepsze z nich powiadają, na nic się nie zdadzą, a ja powiadam, że najlepsze bale nie są przecież dobrymi. Jeżeli chcecie jeść grzyby, dopilnujcie, żeby były dobrze zgotowane i jedźcie je bardzo mało: bo chociażby najlepiej były zgotowane, stają się trucizną, gdy spożyjemy je w zbytecznej ilości. Jeżeli przypadkiem nie będziecie mogli W ŻADEN SPOSÓB WYMÓWIĆ SIĘ OD PÓJŚCIA NA BAL; starajcie się, by taniec porządnie się odbywał we wszystkim, pod względem dobrych zamiarów, skromności, godności i przyzwoitości; TAŃCZCIE NAJMNIEJ ILE MOŻECIE, z obawy, aby serce wasze do tego się przywiązało (...) Te dziwaczne rozrywki, zazwyczaj są niebezpieczne; rozpraszają ducha pobożności, osłabiają moc woli, oziębiają świętą miłość bliźniego i budzą w duszy tysiące złych skłonności (...) Jako niektóre rośliny wciągają w siebie jad żmij, które się do nich przybliżają, TAK TAŃCE PRZYCIĄGAJĄ DO SIEBIE TRUCIZNĘ NAMIĘTNOŚCI LUDZKICH I POWSZECHNEGO ZEPSUCIA (...). Wówczas kiedy tańczyliście na balu, mnóstwo dusz gorzało w piekle, ZA GRZECHY POPEŁNIONE W TAŃCU, LUB ZA ZŁE NASTĘPSTWA, KTÓRE WYNIKNĘŁY Z TAŃCÓW”.

KS. ANTONI CZĄSTKA

Przenieśmy się chwilowo na tę salę balową, którą często jest zwyczajna, ciasna i brudna izba, i na chłodno przypatrzmy się, jak wyglądają te utęsknione i wysławiane tańce. Oto już późne noc. Z dala słychać tony wabiącej muzyki. Wchodzimy do wnętrza sali. Uderza nas na wstępie gorące, ciężkie, mdławe i aż odpychające swą podejrzaną wonią powietrze, przepojone odorem wszelakich perfum i wyziewów ludzkich. Wśród świateł i papierkowych festonów tłoczy się w takt muzyki ciżba tancerzy: różnego wieku niewiasty w objęciach mężczyzn... Twarze ich nerwowo rozgorączkowane... i jakby czasami nieprzytomne... Coś tu nie w porządku.

Tańczyli i dziś jeszcze tańczą ludy pierwotne. Ale tańczą na świeżym powietrzu i tańczą zwyczajnie sami mężczyźni. Jest to rodzaj rozrywkowej gimnastyki, popis zgrabności i siły, często w ramach obrzędów religijnych Aż wstyd powiedzieć, że tańce tych ludów stoją, niestety, nieraz moralnie wyżej od naszych dzisiejszych tańców cywilizowanych.

U pogan starożytnych, już cywilizowanych, w okresie moralnej rozwiązłości urządzano w Grecji i Rzymie nocne schadzki i tańce w towarzystwie ówczesnych niewiast - specjalnie dla rozpusty.

Sami raczcie w sumieniach waszych rozstrzygnąć, który rodzaj tańców przypominają tańce dzisiejsze? Ja tylko stwierdzam, że ogień zbliżony do strzechy słomianej zawsze ją zapala, choćby była od deszczu wilgotna, a cóż dopiero mówić, gdy sucha? A przecież w tańcach naszych następuje tak wielkie zbliżenie, że gdybyśmy je spostrzegli nie w sali balowej, lecz na ulicy w dzień zwyczajny, nazwalibyśmy je bezsprzecznie gorszącą rozpustą...

A pomyślmy na chwile o tańcach podlanych wódką czy jakimś innym napitkiem. Wszak i takie tańce są w modzie... Piją, niestety, nawet nieletnie panienki, toteż zabawa zamienia się często w istną Sodomę i Gomorę....

Kościół katolicki nigdy nie pochwalał tańców. Św. Bazyli, biskup i doktor Kościoła (329-379), bez osłonek nazwał tańce „szkołą rozpusty”. I trudno zaprzeczyć, że miał słuszność. Warto zapamiętać jego opinię o tańcach.

Wymienia się dla usprawiedliwienia tzw. tańce salonowe, towarzyskie, w obecności rodziców itp. Ale jest rzeczą jasną, że salon i rodzice upilnują co najwyżej ciało, ale nie ustrzega duszy.

Zresztą, gdybym chciał nawet jakiś rodzaj tańców usprawiedliwić, to słuszne zachodzi pytanie, czy Bóg je usprawiedliwić zechce?

KS. ILDEFONS BOBICZ:

Tak samo trzeba powiedzieć o niemoralnych tańcach TAK BARDZO I U NAS ROZPOWSZECHNIONYCH. Kościół wprawdzie nie potępia w czambuł tańców, gdyż niektóre z nich mogą być prawdziwie piękne i niewinne. W Starym Testamencie spotykamy się z tańcami pod arką przymierza, a nawet i dziś w niektórych krajach utrzymał się zwyczaj, że dzieci tańczą w kościołach (Sewilla). Ale nie o takich tańcach mówimy: człowiek współczesny uważałby je za mdłe i niepociągające. Według opinii znawców dzisiejsze tańce mało mają w sobie powagi i piękna a za to wiele płochości i wprost wyuzdania. Już niejednego i niejedną doprowadziły one do upadku. Nie dziwmy się przeto, że Kościół przed tańcami usilnie przestrzega i wzywa rodziców, by czuwali nad dziećmi. Na tańce obrażające moralność chrześcijańską żaden dobry katolik nie udzieli lokalu, sam nie pójdzie i dzieciom swoim pójść nie pozwoli.

DON LUIGI SATORI (list z 18 czerwca 1903r. do biskupa Williama George) McCluskey:

„Czytałem w Evening Times z Cumberland w Maryland 17 czerwca 1903 r. wasz dekret potępiający tańce wszelkiego rodzaju na wszelkich jarmarkach, piknikach, zabawach i wycieczkach, podający jako powód potępienia "szokująco nieprzyzwoity styl współczesnego tańca". Macie rację, walc jest charakterystyczny dla tańców w parach i razem z polką, galopadą, mazurkiem i innymi tańcami tego rodzaju stanowi dziś najbardziej śmiały i bezwstydny, rozpustny harmider w kraju, grożąc obaleniem autorytetu biskupów i księży przez swobodę stręczenia do cielesnych namiętności.

Współczesny taniec wyższych i niższych klas społecznych to nie cywilizacja ale czysta demonizacja. To nic innego jak grzeszne zaspokojenie ciała. Niech katolicy i katolickie towarzystwa wstydzą się praktykować współczesny taniec, który jest otwartą zniewagą Chrystusa i jego niepokalanego Kościoła. Gratulując Jego Lordowskiej Mości, jej w porę zajętego i szlachetnego stanowiska w swojej diecezji i żywiąc nadzieję, że reszta waszych Towarzyszy Biskupów, podąży za waszym godnym pochwały przykładem”.

DEKRET II SYNODU PLENARNEGO W BALTIMORE Z 1852 ROKU:

„Uważamy za swój obowiązek ostrzec naszych wiernych przeciw tym rozrywkom, które łatwo mogą się dla nich stać okazją do grzechu, a zwłaszcza przeciw owym modnym tańcom, które w swojej obecnej postaci występują przeciwko wszelkiemu poczuciu przyzwoitości i stosowności i obfitują w wszelkie zagrożenia dla moralności. (...) Niech atakują i śmiało potępiają nieskromne tańce, które z każdym dniem stają się coraz bardziej popularne. Niech napominają wiernych jak bardzo grzeszą, nie tylko przeciw Bogu, lecz przeciw społeczeństwu, przeciw swoim rodzinom i przeciw sobie samym, ci, którzy biorą udział w tych tańcach lub przynajmniej zdają się jej aprobować przez swoją obecność. Niech uczą zwłaszcza rodziców, jak poważnej dopuszczają się winy, kiedy wystawiają swoich młodych synów i córki na niebezpieczeństwo utraty czystości i niewinności umysłu, pozwalając, aby w ten sposób wpadli w sidła diabła (...) Jako Ojcowie Drugiego Plenarnego Soboru, w Baltimore w swoim liście pastoralnym do wiernych, całkowicie potępiliśmy te tańce, które są powszechnie nazywane WALCAMI I TAŃCAMI TOWARZYSKIMI, postanawiamy, że nie mają one być nauczane ani tolerowane w collegeach, akademiach i szkołach diecezji, nawet celem rekreacji osób tej samej płci”.

ŚW. EFREM:

„Gdzie taniec, tam płaczą aniołowie, a czart obchodzi swoją uroczystość (...) Któż pokaże kiedy w Piśmie świętym, że wolno chrześcijanom tańczyć? Któryż z proroków tego nauczał? Który Ewangelista to upoważnia? W jakiejże apostolskiej księdze znajduje się, aby jeden tekst sprzyjający tańcom? Jeżeli podobna zabawa może być pozwolona chrześcijanom; to trzeba chyba powiedzieć, że przepełnione są błędami: Prawo (Mojżesza), Prorocy, pisma Apostołów i Ewangelistów. Lecz jeśli wszystkie słowa w tych świętych księgach są prawdziwe i natchnione od Boga, jak są w rzeczy samej; to niezaprzeczalną rzeczą jest, że nie wolno jest chrześcijanom szukać tego rodzaju rozrywek” .

ŚW. CYPRIAN:

„Fakt, że Dawid przewodził tańcom w obecności Boga nie jest usprawiedliwieniem dla wiernych chrześcijan do zajmowania siedzeń w publicznych teatrach. Ponieważ Dawid nie wykręcał kończyn w obscenicznych ruchach. On nie przedstawiał w swoim tańcu pożądliwej greckiej opowieści (...) Czego się uczą w tańcach? Na co tam patrzą? Weszli tu z niewinnością; wychodzą występni. Jesteś wprawdzie dziewicą ciałem i myślą, ale niewinność oczu twoich, uszu twoich, mowy twojej, nie pozostała bez skazy. Nie rzucasz na nikogo niewstydliwego spojrzenia; nie, ale sama jesteś jego przedmiotem. Nie kalasz oczu twoich występną pożądliwością; zawsze jednak winna jesteś żądz, które zapalasz w innych” .

ŚW. PIOTR CHRYZOLOG (czytanie z Brewiarza rzymskiego):

„Pierwszego dnia stycznia ludzie mieli zwyczaj uczestniczenia w pewnych zabawach, które składały się z przedstawień teatralnych i tańców; święty hamował je przez surowość z jaką głosił przeciw nim kazania. Jedna z jego wypowiedzi zasługuje, aby być przekazaną potomności: "<Kto chce bawić się z diabłem nie może radować się z Jezusem Chrystusem>”.

KS. WŁADYSŁAW WICHER:

Wreszcie WIELE tańców nowoczesnych obliczonych jest na grubą zmysłowość i budzenie instynktu erotycznego: teksty śpiewek, muzyka, pewne dwuznaczne i nieraz wprost seksualne ruchy muszą obudzić czujność katolików, skoro nawet ludzie areligijni zwrócili na to uwagę .

BISKUP WILLIAM GEORGE McCLUSKEY Z LOUISVILLE W KENTUCKY, DEKRET Z 16 CZERWCA 1903 ROKU:

W obliczu szokująco nieprzyzwoitego stylu współczesnego tańca ZAKAZUJEMY TAŃCÓW WSZELKIEGO RODZAJU na wszelkich jarmarkach, piknikach zabawach czy wycieczkach.

PIUS XI (encyklika „Ubi Arcano”):

Ubolewamy także nad upadkiem czystości wśród kobiet i młodych dziewcząt, czego dowodem jest postępująca nieskromność ich ubioru i rozmów, oraz ich udział w bezwstydnych tańcach.

KATECHIZM CZYLI NAUKA CHRZEŚCIJAŃSKA (1785):

„Same z siebie nakłaniają do nierządu obnażenia nieskromne, książki, malowidła nieprzystojne, komedie, BALE, TAŃCE, poufałości między osobami różnej płci, to wszystko nakłania samo z siebie do nieczystości”.

ŚW. KAROL BOROMEUSZ:

„Tańce światowe są kołem, którego punktem środkowym jest szatan, a obwodem jego słudzy. Stąd pochodzi, że RZADKO, albo nawet NIGDY TANIEC NIE JEST BEZ GRZECHU”.

KONFERENCJA EPISKOPATU AUSTRII (1925 r.):

Modne tańce - będąc PRAWIE WSZYSTKIE najgorszego pochodzenia - grożą skromności i wstydliwości i nie mogą być bezwarunkowo dłużej cierpiane, choćby nawet z nich usunięto najgrubszą zmysłowość .

ŚW. AMBROŻY:

„Dziewczyna, która lubi taniec, nie lubi czystości (...) Tańce są zbiorem nieprawości, trumną niewinności i grobem czystości”.

BENEDYKT XV (encyklika „Sacra Propediem”):

„Pomijamy tutaj tańce, jedne gorsze od drugiego, które niedawno przedostały się od ludów barbarzyńskich do zwyczajów narodów kulturalnych, a będące NAJSKUTECZNIEJSZYM ŚRODKIEM DO POZBYCIA SIĘ WSZELKIEJ WSTYDLIWOŚCI”.

ŚW. JAN CHRYZOSTOM:

„W KAŻDYM TAŃCU czart bierze udział, a miejsce gdzie się tańce odbywają jest prawdziwą świątynią diabelską (...) Gdyby w noc ciemną tyle gwiazd oświecało niebo, ile grzechów śmiertelnych dzieje się przy tańcach, ciemna noc przemieniłaby się w dzień jasny”.

ŚW. HIERONIM:

„Cóż powiem o owych tańcach ognistych, o symfoniach miękkich i zwodniczych? Czyliż nie sam szatan przychodzi osobiście brać udział w tych zabawach, i tańczy przy tej muzyce?”.

SYLWIUS:

„Kiedy rozważymy prawdopodobne niebezpieczeństwo, które może spotkać czyjąś duszę i na które wystawiamy dusze naszych sąsiadów, musimy dojść do wniosku, że NIE ŁATWO IŚĆ na wspólne tańce BEZ POPEŁNIENIA GRZECHU”.

KLEMENS ALEKSANDRYJSKI:

„Poza (kościołem) zabawiają się oni głupio niegodziwą rozrywką ... zajęci grą na flecie, TAŃCEM, pijaństwem i wszelkimi rodzajami głupoty”.

ORYGENES:

„Odwróciliśmy kobiety od niemoralnego życia ... od wszelkiego rodzaju szalonego pożądania teatru i TAŃCÓW”.

ŚW. ALFONS MARIA LIGUORI:

„Powinniście zabronić dzieciom chodzenia na zabawy z maskami, na muzyki z TAŃCAMI i NA granie komedyj”.

ŚW. CEZARY Z ARLES:

(Taniec to): „najbardziej nikczemne i nieludzkie działanie”.

ŚW. JAN KANTY:

(Tańce są) „procesjami diabła”.

TERTULIAN:

(miejsca, gdzie odbywają się tańce to) „świątynie Wenery; stek nieczystości”.

BENEDYKT XIV:

(bale to) „brudna rozrywka”.

ŚW. AUGUSTYN:

„Lepiej jest orać w niedzielę, niźli spędzić ją na tańcach”.

OJCIEC SCHERER I OJCIEC LAMPERT O.S.B. :

„Po tym wszystkim co powiedzieliśmy, jak rodzice, którzy posiadają jeszcze światełko zdrowego rozsądku, iskierkę rozumnej miłości dla swoich dzieci; jak dziewczęta, którym pozostało jeszcze poczucie przyzwoitości i bojaźni Boga, mogą zastanawiać się na tym czym są tańce w naszych czasach?”.

****

Tańce są niebezpieczne - nie spodziewałem się, że aż tak nieprawe.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mirosław Salwowski Pan dał każdemu wolną wolę
Mirosław Salwowski Taniec miły Bogu czy diabłu
Mirosław Salwowski Medjugorie
wymiennik projekt, Inżynieria Chemiczna i Procesowa, Semestr VI, od Pani Doktorantki, aparatura prze
Salwowski Mirosław Czy można palić Koran
Doktorzy kościoła o tańcach(1)
zróżnicowanie religijne na świecie
Przejawy i rozmiary brutalizacji we współczesnym świecie2
Historia turystyki na Swiecie i w Polsce cz 4
Alergeny ukryte Sytuacja prawna w Polsce i na Świecie E Gawrońska Ukleja 2012
Świecie 14 05 2005
Rozwój ratownictwa wodnego na świecie i w Polsce
163 Wybrane konflikty na swiecie
Nic w tym świecie
Rodzaje klimatów na świecie
W swiecie dzieciecych ksiazek i poetow 2
Ustalanie składu mieszanki betonowej1

więcej podobnych podstron